Obejrzałem kilka odcinków sezonu pierwszego i muszę powiedzieć, że dawno się tak nie ubawiłem. W niektórych momentach śmiałem się na głos, jednocześnie myśląc sobie "zgroza!".
Większość z Was słyszała pewnie o Sabrinie, moja znajomość tematu również ograniczała się do wiedzy o tym, że Sabrina istnieje. Okazuje się, że materiału jest dużo, począwszy od komiksów z lat 60-tych. Seriale animowane, serial z lat 90-tych, znowu komiksy a teraz serial Netfliksowy zbierający całkiem pozytywne oceny (i chyba wywołujący niezłe zgorszenie).
Jeśli chodzi o sprawy ogólne, to świat Sabriny przypomina nieco Harrego Pottera, poza naszym zwyczajnym ludzkim światem istnieje na Ziemi drugi, niewidoczny dla naszych oczu świat. Świat ukryty w cieniu, żyjący w ciemności, przeniknięty magią i potężnymi mocami. Różnica polega na tym, że w przeciwieństwie do pokojowej,ukrytej koegzystencji przedstawionej w książkach o Harrym, w "Sabrinie" pomiędzy światem "śmiertelników" a światem magii panuje ciągły stan agresywnego konfliktu. Główna bohaterka będąc dzieckiem czarownika i "śmiertelniczki" siedzi okrakiem na barykadzie.
Może najpierw o tym, co mi się nie podobało: miałem wrażenie, że odcinki są bardzo "nierówne" - są momenty BARDZO sprawnie napisane, ale są również fragmenty dziwnie niedojrzałe, jak gdyby kilka stron z oryginalnego scenariusza wyrwał jakiś gimnazjalista-wandal i uzupełnił swoją własną interpretacją. Może to interwencja producenta w ostatniej chwili? Chwilami wydaje się również, że świat Sabriny jest przedstawiony w zbyt dużym uproszczeniu i jest odrobinę "sztuczny". Ale nie jest to wada dyskwalifikująca. Pod względem aktorstwa kiepsko niestety wypadają szkolni, nastoletni koledzy Sabriny (z wyjątkami, ale ogólnie raczej poziom niezbyt wybitny).
Cała reszta jest bardzo przyzwoita. Serial wygląda pięknie, widzimy rozmyte i zdeformowane kadry sprawiające wrażenie sennego koszmaru na granicy nierzeczywistości. Świat otaczający bohaterów jest dziwnie anachroniczny, z jednej strony wygląda na lata 60-te czy 70-te, ale z drugiej niektórzy bohaterowie posługują się telefonami komórkowymi. Lokacje, cały tzw "set design" to moim zdaniem mistrzostwo świata.
Ale główną siłą tego serialu jest niesamowity nastrój, mieszanina makabry, groteski i komedii, staroszkolnego kiczu dla nastolatków i stuprocentowej powagi, a wszystko polane sosem satanizmu. Poważnie, nigdy nie widziałem czegoś równie "realistycznie" satanistycznego, z wyjątkiem może "Dziecka Rosemary" Polańskiego. Świat "czarownic" wyznaje religię, którą można zaklasyfikować jako lucyferiański gnostycyzm, Bóg chrześcijański jest nazywany "Fałszywym Bogiem", to Wąż jest bohaterem pozytywnym, a istnienie "płaszczyzny" duchowej, czy "boskiej" jest niezaprzeczalnym, obserwowalnym faktem. Nie ma tam miejsca na wątpiących agnostyków.
Ciocie Sabriny zamiast "Chwała Bogu", czy "Dzięki Bogu", używają tych samych zwrotów, zastępując Boga Szatanem, co chwilę słyszymy teksty typu Mroczny Pan to, Mroczny Pan tamto, w dialogach mamy wyrazy uwielbienia dla Rogatego. Jest mnóstwo zabójczo śmiesznych gier słownych odwracających terminologię chrześcijańską i typowy dla religijnych osób sposób mówienia. Ten właśnie przesadzony, religijny żargon jest źródłem niesamowitej komedii, ale dla widzów "konwencjonalnie religijnych" może być nie do strawienia.
Poza dialogami i religijnym żargonem, stuprocentowe diabelstwo filmu objawia się w totalnie odjazdowych wydarzeniach, scenach i dekoracjach. Mamy autentycznie czarno-magiczne rytuały, czarne msze, poodwracane krzyże, pentagramy, rytualne samobójstwa, rytualne morderstwa i kanibalizm. Wszystko to jest przedstawione w sposób czasem absolutnie poważny, a czasem karykaturalnie komiczny. Ja osobiście pękałem ze śmiechu, dla mnie była to jedna z najzabawniejszych rzeczy od lat. Moja ulubiona scena: w czasie obrzędu w "Kościele Szatana", jedna z kobiet wstaje nagle z ławki i z wrzaskiem "Chwała Szatanowi!" sama podrzyna sobie gardło. Klasyka!
Wszystko to oczywiście absolutnie wywali korki różnym oszołomom, chrześcijańskim fundamentalistom i pseudo-prawicowym konserwatystom. Bo należy dodać, że cała ta religijna otoczka jest raczej tylko makabrycznie śmieszną dekoracją, a film traktuje o głośnych dziś problemach: prawach kobiet, prawie do bycia traktowanym jak człowiek, o głupocie i szaleństwie zorganizowanych religii, podzielonych społeczeństwach. Zwolennicy teorii spiskowych i wojownicy ANTY-SJW mają w postaci tego serialiku nowego największego wroga, ponieważ zarówno gejoza i feminizm są w "Sabrinie" bardzo mocno obecne.
Dla mnie "Chilling Adventures" to niezła zabawa, 100% ubaw, a nawet odrobinę materiału do przemyśleń. Plus świadomość furii oszołomów, bezcenne.
Jedyne, czego mi trochę brakowało, to nieco mocniejsze akcenty w ścieżce dźwiękowej. Mamy jakieś delikatne, oniryczne wersje starych rockowych kawałków, a momentami akcja na ekranie prosi się o klasyczny heavy metal.
Ogólnie, polecam każdemu, nie jest to dzieło wybitne ale zabawne i fajnie wyglądające. W staroszkolnej skali ocen (2-5) u mnie 666.
https://www.youtube.com/watch?v=TY67ezlrOwU
https://www.youtube.com/watch?v=8CoGDjtBtVE