W tej nitce piszemy co uważamy za wady disnejowskich starłorsów.
1. Wtórność. I nie chodzi mi tyle o wtórność fabularną, bo to można zarzucić w zasadzie tylko do bólu zachowawczemu TFA. Ale nowe filmy nie wprowadzają prawie nic nowego w świecie przedstawionym; większość jest tylko przeróbką wcześniejszych.
A spójrzmy na poprzednie filmy:
- ANH: no w sumie wszystko było nowe. Miecze Świetlne, Moc, DS, Niszczyciele, X-Wingi i tak dalej.
- TESB: AT-AT, Boba, Slave I, miasto w Chmurach, karbonit
- ROTJ: rankor
- TPM: podracery, Federacja Handlowa i jej droidy, Coruscant, Senat, Rada Jedi, droideki,
- AOTC: geonosianie i ich broń, arena, Hrabia Dooku, klony
- ROTS: Grievous, Mustafar, droidy bzykacze, magnaguard,
Mam tu generalnie na myśli brak nowych, charakterystycznych wyglądów maszyn, pojazdów, postaci i tak dalej. Teraz są jeszcze śmieszniejsi szturmowcy, jeszcze większe AT-AT i niszczyciele, jeszcze potężniejsza Gwiazda Śmierci i jeszcze brzydszy Imperator. Nie pojawiło się nic całkowicie nowego i równie rozpoznawalnego. Choć zdaję sobie sprawę, że dość arbitralnie wybrałem pozycje na powyższą listę.
Jedyne nowości w ST spotkały tylko Moc - "zamrażanie", przesłuchiwanie, więź umysłowa i projekcje.
2. Coś się.. coś się popsuło z imionami i nazwami i ciężko jest mi nawet powiedzieć co. U Lucasa choć nazwy bywały głupie, śmieszne lub wręcz łopatologiczne na poziomie "pani od niemieckiego ma na nazwisko Klein" (Darth Sidious, Vader itd) to jednak bardzo łatwo zapadały w pamięci. Mustafar, Utapau, Naboo, Tatooine, Skywalker - i wiadomo, że starłorsy. A tych nowych nazw i imion nie jestem w stanie czasem nawet wymówić a co dopiero zapamiętać. No bo co to jest Bodhi Rook, Anch-To, Qira, przecież to nie brzmi nawet xD (okej, ten zarzut mało "racjonalny" ale trochę i tak mnie to boli)
3. Kiepsko zarysowane postacie. Nie jestem zwolennikiem wybierania jakieś cechy i budowania postaci w okół niej, choć przerysowane postacie też mają swój klimat jak np. w Twin Peaks, a w filmach nie ma czasu na kompleksowe rozbudowywanie bohaterów. Ale w ST nie ma nawet tego. Nie oczekuję postaci rodem z Twin Peaks, ale chciałbym by można je rozpoznawać po charakterze i jakiejś cesze lub cechach. Do tej pory jedynymi postaciami zasługującymi na większą uwagę są Kylo Ren (którego z różnych powodów uważam za najlepiej wykreowaną postać w całej sadze) i nowy Luke Skywalker (bo lubię motyw upadku legendy).
Cała reszta jest robiona na jedno kopyto lub jest zwyczajnie słaba. Choć na pewno in plus wybijają się Admirał Holdo oraz Cassian Andor - ale pierwszą uratowała pani Dern, a drugi głównie przez zamordowanie z zimną krwią kalekiego terrorysty na początku filmu. No i Chewbacca bo przynajmniej nie gada głupot.
O ile w R1 spłaszczenie postaci było zrozumiałe i całkiem dobrze wpisywało się w klimat filmu - tzn. na wojnie nie ma czasu się bliżej poznać, wojna porywa losowych ludzi z każdego zakątka świata i rzuca ich na bezsensowną i przypadkową śmierć. I to mieliśmy w R1 i to ok, choć na pewno dało się postaci zrobić lepiej, ale da się to obronić i nie razi tak jak w przypadku pozostałych dwóch filmów.
To jest ten rodzaj budowania bohaterów, jak w tych książkach, w których trzeba liczyć linijki w dialogach by wiedzieć kto teraz mówi.
4. Budowa filmów rodem z gry komputerowej - co chwilę jakieś questy lub minigierki. Nie jest to ostatecznie źle zrobione, ale momenty jak Erso skacząca przez te gilotyny lub ten moment z Kanatą, co to nagle w środku strzelaniny pokazuje im kwiatka i że mają znaleźć takiego kwiatka to żywcem wyjęte zagranie z gry.
5. Durne, patetyczne przemowy, o jak ja tego nie lubię w filmach, gdy któryś z bohaterów nagle zyskuje swoje pięć minut i zaczyna pleść swoje kocopoły do losowych z reguły widzów o tym jak ważne jest poświecenie, bohaterstwo, nadzieja i że trzeba uwierzyć w siebie, no litości, to film czy wykład coachingowy? To niestety standard w większości hollywódzkich filmów.
6. Tłumaczenie przez bohaterów tego co się dzieje na ekranie xD
No i to chyba najpoważniejsze zarzuty. Mimo wszystko to jednak dobrze zrealizowane filmy, które mogą się podobać lub nie podobać, ale na pewno nie są tragiczne.
Proszę zwrócić uwagę, że wątek nosi tytuł "racjonalna krytyka", więc to że tylko się śmiejemy i wytykamy błędy nie znaczy, że te filmy się nie podobały bo nie o tym jest nitka; i nie znaczy to też, żeby pisać klasyczne kocopoły o złej korpo której oddziały waffen-$$ wyciskają dolany z biednych fanów, choć w sumie jak ktoś chce to niech i tak pisze, ale obok "krytyka" w tytule jest też słowo "racjonalna".
No i to, że u Lucasa też tak było nie wyklucza uznania podobnej wady za wadę w ST.