bartoszcze napisał:
Problem nadmiaru ludzi w galaktyce jest oczywisty natomiast kwestia "czemu nie ma ras X i Y" sprowadza się do "hej, chciałbym w każdym filmie widzieć X i Y". Równie dobrze można pytać, czemu w prequelach nie było Pondy, skoro mógł być w R1 i to było fajne (za to w 3 filmach nie było żadnego Wookie).
-----------------------
Cóż, chyba nie rozumiesz co ja i kilka osób chcieliśmy przekazać, albo nie doczytałeś naszych postów do końca.
Tutaj nie chodzi o to, że brakuje nam jakichś pojedynczych, skonkretyzowanych przedstawicieli określonych ras z określoną historią. Chodzi tutaj o przedstawicieli zbiorowości, którą bardzo trafnie nazwał Gunfan mianem "randomów w tle". Chodzi o samą możliwość zobaczenia tych dawnych, starych ras, które się przewijały przez Epizody I-VI oraz przez seriale animowane ("Wojny klonów", "Rebelianci"). Chodzi po prostu o ciągłość, o poczucie, że to jest to samo uniwersum, a nie jakaś alternatywna rzeczywistość.
Swoją drogą, bardzo dziękuję za słowa uznania, Gunfanie.
Podzielam także obawy Gunfana, co zresztą zawarłem w swoim poście zadając pytania, czy rezygnowanie w nowych filmach ze starych ras jest zamierzone czy raczej jest efektem zaniedbania. Także mam podświadomy lęk o to, że stare rasy - mimo pojawiania się w wielu innych źródłach, typu seriale, książki, komiksy - będą odsuwane w nowych filmach. Martwię się, że (cytując Gunfana): "[...] Disney unika starych ras celowo, bo chce się możliwie mocno odciąć od dzieł Lucasa w filmach i pokazać, że teraz oni wszystko zrobią lepsze, sensowniejsze itp. Nawet na siłę i kosztem ciągłości uniwersum [...]". Takie rozwiązanie absolutnie i mi by się nie spodobało. Uważam ponadto, że całe uniwersum by na tym straciło.
bartoszcze napisał:
bo dla percepcji nowych filmów SW jest dla mnie trzeciorzędny. Dla Was jest ważniejszy i dlatego chcieliście tego drobiazgu (choć po co z tego robić "podstawy", to już Wasza sprawa).
A że w E8 czy E9 mogłyby się i stare pojawić, to druga sprawa.
PS Jak w R1 była holo-Twi`lekanka to się liczy jako tło czy nie? (bo nie chce mi się przeglądać całego wątku, czy się do tego wprost odnosiliście)
-----------------------
(obciąłem w cytacie przerwy w wierszach, które były w Twoim poście, żeby ładniej się tutaj komponował )
Dla mnie to jest ważna sprawa, bo dotyka rdzenia uniwersum i tego, co odpowiada za wielokrotnie powtarzaną tutaj ciągłość. Zilustruje to roboczym przykładem: co sprawia, że oglądając "Nową nadzieję", następnie "Mroczne widmo", a potem "Łotra 1" wiesz, że akcja tych filmów rozgrywa się w odległej Galaktyce? No pewnie z napisu, ale jeśli skupić się na cechach charakterystycznych to na pewno będą to przede wszystkim miecze świetlne i powszechne wykorzystanie skrajnie futurystycznych z naszego punktu widzenia technologii.
Potem masz elementy, które spajają różne rejony Galaktyki, a które zostały zasugerowane wcześniej. Tymi elementami są np. częstotliwość występowania określonych ras (co opisałem we wcześniejszym poście, więc nie ma potrzeby pisać tego drugi raz i łączyć z motywem przedstawicieli tychże ras jako "tła"), czy struktura społeczna na danych planetach. Skoro wyjaśniłem pierwszy z powyższych elementów, to przejdę do drugiego. Co byś powiedział na to, żeby w dajmy na to Epizodzie XI planeta Tatooine była porośniętą zielenią i błękitnymi jeziorkami rajską krainą dla wszelkiej maści artystów i uczonych? Pewnie powiesz, że to szaleństwo - Tatooine to piach, Tuskeni, typy spod ciemnej gwiazdy w kantynach, farmerzy wilgoci.
Ja mogę za to powiedzieć, że Galaktyka jest długa i szeroka, obfituje ponadto w wiele różnorodnych światów. Skąd pewność, że Tatooine zawsze jest piaskowa? Może jakieś fantastyczne (ale nie fantastyczno-naukowe, bo sam koncept jak już wspomniałem jest roboczy i mnie samego śmieszy jako niedorzeczny) zjawiska pogodowe sprawiają, że przez 80 standardowych lat Tatooine jest wielką pustynią, a potem przez kolejne 80 lat zmienia się całkowicie, tak samo jak społeczeństwo? Naiwne, ale skoro wyjaśniony wcześniej problem przedstawicieli konkretnych ras, mimo presupozycji zawartej w częstotliwości ich występowania, a obecnej w poprzednich filmach czy książkach, komiksach, serialach animowanych, nie jest tak istotny, to czemu by nie potraktować podobnymi argumentami światów, które same przez się stały się synonimami siły pewnych zjawisk. Słyszysz Tatooine - widzisz piach; słyszysz Hoth - widzisz śnieg i lód; słyszysz Mustafar - widzisz lawę i opary gorącego powietrza.
Co do Twi`lekanki, to nie, nie liczy się jako tło, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni. Szczególnie, że owa Twi`lekanka to hologram, na dodatek ledwo zauważalny.