Dzisiaj mam dla Was spojrzenie przychylnym okiem na restart, który dokonano w 2014
http://starwarsencyklopediamocy.blogspot.com/2017/05/jak-restart-kanonu-ocali-legendy.html
Czy to była rzeź niewiniątek? Nie wydaje mi się.
Dzisiaj mam dla Was spojrzenie przychylnym okiem na restart, który dokonano w 2014
http://starwarsencyklopediamocy.blogspot.com/2017/05/jak-restart-kanonu-ocali-legendy.html
Czy to była rzeź niewiniątek? Nie wydaje mi się.
EU - dobrze, że zdechło. Nigdzie nie znajdziecie większego siedliska kiczu, durnot i grafomanii. Skasowanie kanonu to druga najlepsza rzecz jaka spotkała starłorsy - oczywiście zaraz po przejęciu marki przez Disneya, dzięki czemu SW przeżywają teraz złote lata, a my co roku dostajemy jeden film, o czym marzyć mogli tylko najnaiwniejsi.
Ave Disney!
Dobrze się stało. Zoltopaskowcy mają tamta twórczość pod pięknym szyldem "Legendy" a świeży fani mogą poznawać to uniwersum na bieżąco od zera.
A tacy jak ja którzy lubią i nowy i stary kanon mają starwarsowy raj
A ja, mimo wyszstko fan Starego EU, przyznam, że jego kasacja jakoś okropnie mnie nie zabolała.
Jasne, na samym początku byłem bardzo zasmucony, może nawet lekko zbulwersowany. W końcu wyrzucenie do kosza całego 30-letniego dorobku SW było czymś naprawdę kontrowersyjny, zwłaszcza w oczach kogoś, kto na tym dorobku się wychowywał.
Z czasem jednak, zacząłem do wszystkiego nabierać nieco dystansu. TFA mocno mnie zawiodło, ale wciąż dawałem Disneyowi szansę. Przyglądałem się rozwojowi Nowego Kanonu i powoli przekonywałem się, że nie jest on wcale taki okropny.
To nie jest tak, że Legendy całkowicie wykopano w niebyt. Stare EU wciąż istnieje i wciąż zbiera nowych fanów (co widać chociażby na Bastionie).
Gwiezdne Wojny to uniwersum o ogromnym potencjale, przyciąga wielu twórców, ale nigdy nie będzie tak, że zadowoli każdego fana całkowicie, bo jest zbyt mocno zróżnicowane. Tak było przed kasacją kanonu i tak będzie też teraz. Trzeba dać Nowemu Kanonowi więcej czasu, ponieważ dopiero zaczyna się rozwijać. A zarówno Legendy jak i SW Disneya mają swoje mocne i słabe strony.
Oczywiście, gdybym mógł mieć na to jakiś wpływ, to wolałbym, że SW dalej było osadzone w starym, rozwijanym od 30 lat uniwersum, i żeby nikt go nie zastępował innym kanonem i zmieniał nazwy na "Legendy". Tylko że nie mam na to jakiegokolwiek wpływu i muszę się z tym pogodzić.
Żałuję, że Mistrz Seller ma bana, bo chciałbym zobaczyć jak wyzywa mnie od każuali
Patrząc po dotychczasowych postach tutaj, to chyba jestem pierwszym, który w ogóle przeczytał linkowany przez Ciebie wpis na blogu. Bo nikt się nawet nie zająknął o rażących błędach w Twoim "artykule".
Takich przekłamań to ja dawno nie widziałem, ale zacznijmy od czego innego. Otóż naprawdę zalecam czytanie tego co napisałeś, zanim umieścisz to na blogu. Co trzecie zdanie leży stylistycznie i nie posiada sensu, połykasz słowa, robisz literówki (w dobie wszędobylskiego "podkreślania na czerwono" to naprawdę przegięcie) i w ogóle panuje tu burdel, że głowa mała. Napisałeś i zaraz nacisnąłeś "Wyślij" bez przeczytania całości? Brawo Ty.
Teraz co do merytoryki. Tekst napisany dość jednostronnie, tak, żeby pasowało do Twojej tezy, że Disney to najlepsze, co spotkało SW.
Ostatnia długa seria powieści osadzona w EU - "Przeznaczenie Jedi"- zakończyła się w 2012 roku, niedługo po finale pierwszego komiksowego "Dziedzictwa". Nowym twórcom zaczęło brakować pomysłów. Widmo, które zawisło nad dotychczas,mimo kilkudziesięcioletniej, bardzo spójnym uniwersum urosło wraz sprzedażą praw do Star Wars Disenyowi przez Lucasa oraz zapowiedzią Epizodu VII.
Wielu wróżyło zamęt jaki miało zasiać "Przebudzenie Mocy" w dotychczas obowiązującym kanonie. Mało kto odważył się już tworzyć po "Powrocie Jedi". Co prawda nowi twórcy dalej posuwali do przodu "Dziedzictwo", jednak już bez większych efektów. Pojawiła się też powieść "Curcible" powielająca znane już motywy i również nie odniosła znaczących sukcesów.
Niektórzy, wierząc że odsunięte zostaną wyłącznie pozycje wadzące nowej filmowej trylogii, powróciło do czasów znanych ze wcześniejszych epizdów.[LOL, moja ulubiona literówka - dop. mój] Dark Horse rozpoczął pokracznie wyglądającą serię "Star Wars", Del Rey wziął się za tworzenie nic nie wnoszących zapychaczy, byle tylko utrzymać markę na rynku, nim nastanie nowa era.
Sugerujesz, że po ogłoszeniu powstawania Ep.VII jeszcze wychodziło książkowe Dziedzictwo Mocy? I że darkhorse`owa seria Star Wars też powstała już po kasacji EU? Albo też ja coś źle zrozumiałem, bo taki chaos panuje w Twoich wypowiedziach?
LOTF zakończył się w 2008 roku;
Crucible to rok 2013;
Dark Horse zaczął swoje Star Wars w styczniu 2013, kiedy o kasacji nikt jeszcze nie myślał;
Ostatnia legendarna książka Del Rey to marzec 2014, również przed kasacją EU.
Ogólnie ciężko się to czyta, myśli formułujesz niejasno i nadal nie wiem, czy dobrze ogarniam, co właściwie chcesz powiedzieć. I korekty, takiej rzetelnej, brakuje u Ciebie strasznie. Póki tego nie wprowadzisz, to zapomnij o poważnym traktowaniu Cię przez czytelników.
To autor tematu jest też autorem bloga? Ja bloga nie przeczytałem (w swoim poście nawet do niego nie nawiązywałem), bo mnie nie interesował, przedstawiłem tylko swoje zdanie na temat kasacji EU
San Holo napisał:
To autor tematu jest też autorem bloga?
-----------------------
Tak założyłem, ale może błędnie Zobaczymy, jak wróci i się wypowie.
No dokładnie, post napisany pod tezę.
Jeżeli chodzi o komiksowe Legacy, którego tutaj też się czepiano, to vol 1 kończy się wraz z 50 zeszytem - w 2010 roku. Potem jest seria War, którą wydano do końca na rok przed ogłoszeniem, że powstanie Przebudzenie Mocy.
A kontynuacja Legacy w postaci vol. 2 została wydana w marcu 2013 roku (czyli już w świadomości, że powstają kolejne części filmów) i do ostatniej chwili była wydawana - i w miarę uczciwy sposób (jak na możliwe warunki) zakończyła historię Nowego Zakonu Sith. W dodatku widać, że twórcy mieli nieco inny plan na tę serie i zakończenie EU ich nieco zaskoczyło.
Proszę z tym pohandlować, twórco notki.
Dziękuję za opinię. Wiem, kiedy premiery miały te tytuły.
Głoszoną przeze mnie herezję proszę zgłościć inkwizytorom . Z tego co mi się wydaje, mamy jednego ja Bastionie.
Chciałbym zaznaczyć, że pisany o 23 tekst według dawnego pomysłu nie jest typową szkolną rozprawką z hipotezą, do której koniecznie trzeba podać kontrargument. Tak jak zaznaczyłeś, postawiłem tezę i zależy mi na jej uzasadnieniu.
Ave Disney!
#koniecEUjestbliski
Pisane o 23 czy nie - szacunek dla czytelnika wymaga choćby sprawdzenia literówek i gramatyki. I ujarzmienie przecinków, bo póki co hulają radośnie po całym tekście.
Może i teza ciekawa... ale co z tego, gdy nie da się zwyczajnie tego czytać i niestety rzutuje to negatywnie na resztę bloga.
Mnie w tym blogu (już się z nim zapoznałem) przeszkadza właśnie brak konkretnej argumentacji. Autor tłumaczy, że ostatnie pozycje EU powielały schematy, wprowadzały zamęt, były zapychaczami itp, ale w zasadzie w żaden sposób tego nie uzasadnia, a w tak mocno subiektywnych artykułach jest to raczej dość istotne. Bolą mnie też podwójne standardy tego tekstu. No bo w końcu najnowsze komiksy i powieści z Legend powielały schematy i zapychały uniwersum, ale te Disneya już nie? No błagam Ogólnie, to ten tekst jest zbyt krótki i ogólnikowy, powinno się go porządnie rozwinąć, dodać dobre argumenty, podać rzetelniejsze informacje itd.
adam1210leg napisał:
#koniecEUjestbliski
-----------------------
O, widzisz, kolejny błąd. Koniec EU nastąpił trzy lata temu.
xDDD kolega chyba atencji szuka, że nie udało się artykułami i reckami, to spróbował kontrowersjami xD
Zgadzam się z tym co piszesz, jednak ja przede wszystkim podkreśliłbym inną wadę.
Ten tekst jest za krótki! Oczywiście, w przypadku felietonów czy artykułów nie musi być to wada, bo można napisać krótki acz całkiem dobry felietonik. Ale wtedy trzeba się mocno sprężyć, aby taki krótki artykuł wyszedł dobrze. Jak przeczytałem ten tekst z tego bloga, to miałem wrażenie, że autor ma podobny problem co większość współczesnych dziennikarzy, którzy piszą krótkie notki prasowe i już są dumni, że ich "praca" znalazła się na głównej stronie portalu informacyjnego i została szumnie nazwana "artykułem".
Do części merytorycznej odniosę się natomiast w innym poście.
Dla mnie kanon umarł już za TCW. Jak mi ten serial zaczął z buciorami wchodzić, wiedziałem, że lepiej już nie będzie. A potem przyszedł Disney i w sumie stało się dobrze, Legendy są legendami i nikt już w nich nie namiesza, a nowy kanon działa na własnym podwórku.
Po pierwsze to tzw kanon Lucas musiał mieć gdzieś. Ustalono coś tam, żeby był porządek. Ja znam ludzi co żadnych książek nie czytali. Disney rozkręcił świat SW. Bo będą filmy. A to teraz trafia do ludzi. Rebels czy Clone Wars to miły dodatek. W sumie czekam na serial aktorski.
Kanon poszedł do legend. Nikt społecznie tego nie pisał. Dorobek to są filmy. Bo to zna najwięcej. Książki to dodatek. Pewne rzeczy można było zaczerpnąć. Zresztą.. Myślicie, ze jakby Lucas kręcił VII część to by patrzył na książki??
Mnie Przebudzenie Mocy nie zawiodło. Wręcz przeciwnie. Obejrzałem fajny film, a spodziewałem się kiczowatego s\f z dodatkiem Disneyowskiej bajeczki. Wyszło coś fajnego. Dla mnie miało to większy sens niż prequelle które zawiodły. Może dlatego, że wpompowano full kasy i spodziewano się czegoś lepszego, a wyszło tyle że ok. Zemsta Sithów trzyma momentami w napięciu, ale też hmm.. Nijak. Atak Klonów to świetna walka na stadionie. Ale w sumie bajeczka dla dzieci.
O tym pisałem już w poście do Gufiego, ale ten felietonik jest za krótki i wygląda jak pobieżne liźnięcie tematu, niż rozwinięcie go. Na studiach z kulturoznawstwa lub dziennikarstwa za ten tekst byłaby albo trója, albo wręcz dwója
Do tego też, jest tu całe mnóstwo literówek i kilka błędów, przez które ciężko się czyta ten tekst.
Ale do rzeczy:
Wszyscy zapomnieli, że to co miało się wydarzyło, było nieuchronne, a zgubny brak zapowiedzi oznaczał nadchodzącą burzę.
Pomijając błąd (miało chyba być "miało się wydarzyć"?), to akurat skasowania całego EU nikt się nie spodziewał - ludzie bardziej obstawiali wywalenie z kanonu wszystkiego, co dzieje się po ROTJ.
Ostatnia długa seria powieści osadzona w EU - "Przeznaczenie Jedi"- zakończyła się w 2012 roku, niedługo po finale pierwszego komiksowego "Dziedzictwa". Nowym twórcom zaczęło brakować pomysłów.
Ale zauważ, że EU to nie tylko długie serie - bo do nich się akurat zgodzę, że wszystko co związane z Legajsem było słabe Ale poza nimi mieliśmy też różne serie komiksowe rozwijane w różnych epokach - jak Mroczne Czasy, Invasion, Agent of the Empire - które gdyby nie kasacja EU, to byłyby dalej rozwijane.
Książki to nie tylko Przeznaczenie Jedi - powstawało sporo one-shootów jak Kenobi czy książka o Solo i Calrissianie, były rozwijane inne mniejsze serie, jak Noce Coruscant, osadzone w okresie między ROTS a ANH.
Właśnie - czas po Zemście Sithów. Okres słabo wykorzystany, bo nikt nie chciał wchodzić w paradę Lucasowi przy tworzeniu serialu aktorskiego. Niestety, wyszło jak wyszło.
Ale poza książkami i komiksami również gry jak TOR, projektowane 1313; czy właśnie planowany serial aktorski.
Pojawiła się też powieść "Curcible" powielająca znane już motywy i również nie odniosła znaczących sukcesów.
Jak wyżej - skupiłeś się na okresie po Powrocie Jedi, a kompletnie pominąłeś rozwijanie wszystkiego dziejącego się przed ROTJ.
Dark Horse rozpoczął pokracznie wyglądającą serię "Star Wars", Del Rey wziął się za tworzenie nic nie wnoszących zapychaczy
To samo, ale chciałem zadać inne pytanie - co to znaczy "zapychacz"? Co przez to rozumiesz? Zauważyłem że wielu fanów stosuje to określenie bez zdefiniowania co przez to rozumieją, przez co za zapychacze uznają coś, co albo "zapychaczem" nie jest, albo po prostu jest ciekawe, fajne. Aż przypomina mi się Seller i jego dziwne "klasyfikacje" tego, co podpada pod ten rzekomy zapychacz.
Problemem stała się również prowadzona we wcześniejszych latach polityka wydawnicza, polegająca na rozsypywaniu różnych tytułów po kilku, czasami oddalonych od siebie o tysiące lat, erach w celu maksymalnego zaciekawienia fanów.
Dlaczego uważasz to za problem? Nie rozwinąłeś tego.
jednak na dłuższą metę okazuje się, że starano się nie popełnić ponownie dawnych błędów.
A jakie błędy popełniono w starym EU? Chodzi o to, że było zbyt rozwinięte więc pewne rzeczy zaczęły wchodzić ze sobą w polemikę/konflikt, czy o to, że pewne źródła Ci się nie podobały?
natomiast do starszych pozycji można spokojnie wracać, jak do zamkniętej historii.
Kłóciłbym się z tym, ale to już Twoja opinia - której jednak za bardzo nie uzasadniłeś, a tylko o tym napomknąłeś.
Renesans przeżył również gwiezdnowojenny komiks, za który obecnie odpowiada Marvel, dzięki którego popularności Star Wars dociera do liczniejszego grona odbiorców.
Przecież w EU mieliśmy chociażby Mroczne Czasy rozwijane tuż przed skasowaniem EU, a kilka innych serii notowało przyzwoite wyniki sprzedaży. Więc renesans czego i w jakim celu?
Nie mówiąc o tym, że zetknąłem się z opiniami, że mimo że Marvel to większy gracz od DH, to poziomem historii nie potrafi przebić Karego Konia.
Gdyby nie to, co niegdyś skłóciło fanów nie dostalibyśmy takiego wspaniałego filmu jak "Łor 1"
Nie widzę problemu, aby nakręcić Łotra zgodnego z EU - dostalibyśmy takie smaczki wtedy, jak nawiązania do Kyle`a Katarna chociażby, może do oddziału Czerwonej Ręki/Dłoni.
btw Łor 1?
gdyż cały czas obowiązywała by wersja kradzieży imperialnych planów Gwiazdy Śmierci przedstawiona w grze "Dark Forces", która nieuchronnie, podobnie jak słynni "Rycerze Starej Republiki" starzeje się z każdą godziną rozwoju współczesnej technologii.
A co to za problem? Jak stare to złe, gorsze? Ale wiesz, że takie Rogue One też się kiedyś zestarzeje?
Trochę ten artykulik... no, nie wyszedł Ci.
-gdyż cały czas obowiązywała by wersja kradzieży imperialnych planów Gwiazdy Śmierci przedstawiona w grze "Dark Forces", która nieuchronnie, podobnie jak słynni "Rycerze Starej Republiki" starzeje się z każdą godziną rozwoju współczesnej technologii.
Hehe, Stara Trylogia też się nieuchronnie starzeje. Prequele w sumie też. Argument faktycznie kiepski, tym bardziej, że tego typu historyjki wciąż można fajnie rozwijać w różnych formach i starać się odnawiać, ich wiek nie gra tu szczególnie ważnej roli.
Hmmm po twoim "Czy to była rzeź niewiniątek? Nie wydaje mi się." spodziewałem się, że w artykule będą wszelkie nielogiczności, powtarzalność i absurdalności jakie są w Legendach, tymczasem jest tam napisane, że Stary Kanon jest zły, niedobry i powtarzalny, a praktycznie nie ma przykładów. Moim zdaniem źle, że wycięto to co się działo przed "Mrocznym widmem" (nie licząc historii ToRa i paru innych rzeczy których nie miałem okazji poznać). Do tego co się działo po "Powrocie Jedi" jestem obojętny, ponieważ zbytnio tego okresu nie poznałem.
Mam świadomość, że mogę być uznany za konserwę, który nie przyjmuje nic z nowego kanonu bo wywalili mi mój kochany kanon. Ale nie o to mi chodzi. Artykuł jest po prostu pełny błędów, rzuca wielkimi hasłami jako argumentami bez wchodzenia w szczegóły i zwyczajnie mocno przekłamuje. Nie mówiąc o tym że to co zostało napisane, nie zostało sprawdzone pod kątem spójności... chodzi mi np. o takie zdanie
(...) utworzyły Legendy będące alternatywną wersją rzeczywistości, której kształtowanie Nowy Kanon.
...i kropka? Coś się urwało?
Były wśród nich utwory wybitne, zdarzały się i wpadki literackie debiutujących, jak i doświadczonych autorów, jednak wszystko zmierzało do utworzenia spójnego, wieloletniego uniwersum.
Co to znaczy "wieloletnie uniwersum"? No i ciężko mówić o tym, że "zmierzało" do utworzenia tegoż wszechświata, skoro przez te 30+ lat uzbierało się kilka tysięcy rzeczy z niegoż (no i na pewno nie robiło się bardziej spójne, bynajmniej!).
Ostatnia długa seria powieści osadzona w EU - "Przeznaczenie Jedi"- zakończyła się w 2012 roku, niedługo po finale pierwszego komiksowego "Dziedzictwa". Nowym twórcom zaczęło brakować pomysłów.
Czyli brak długich serii oznacza brak pomysłów? To znaczy, że wszystkie liczne pojedyńcze książki, dwuksięgi oraz trójksięgi są już z założenia "brakiem pomysłów"? Bo wiesz, po 2012 roku jeszcze było ileśtam książek ze starego kanonu...
Są tacy, którzy uważają, że właśnie te serie dziejące się kupę lat po filmach są właśnie najbardziej pisaniną bez pomysłu, co mogę zrozumieć, ale to jest coś nowego...
Dark Horse rozpoczął pokracznie wyglądającą serię "Star Wars", Del Rey wziął się za tworzenie nic nie wnoszących zapychaczy, byle tylko utrzymać markę na rynku, nim nastanie nowa era.
A zaraz później piszesz, że Disney to najlepsze, co mogło spotkać SW. Tymczasem, mówimy o tym okresie, gdzie Lucasfilm został już Disneyowi sprzedany! Czyli Disney miał wpływ na stary kanon jak najbardziej szkodliwy, skoro po przejęciu przez niego SW, wszechświat aż tak poleciał w dół! Poza tym - co miały wydawać te wydawnictwa, skoro już było wiadomo, że zaraz to i tak może być nic nie warte? Jak dla mnie, to tutaj sam sobie zaprzeczasz.
Problemem stała się również prowadzona we wcześniejszych latach polityka wydawnicza, polegająca na rozsypywaniu różnych tytułów po kilku, czasami oddalonych od siebie o tysiące lat, erach w celu maksymalnego zaciekawienia fanów.
Ale... gdzie tu problem??
Renesans przeżył również gwiezdnowojenny komiks, za który obecnie odpowiada Marvel, dzięki którego popularności Star Wars dociera do liczniejszego grona odbiorców.
Kolejne stwierdzenie w próżni, bez związku z rzeczywistością. Komiksy Star Wars sprzedawały się dobrze cały czas - a zwłaszcza seria "Star Wars" DH, którą skarciłeś - a teraz po prostu wychodzą nowe filmy, to w ogóle nie jest zasługa złotej rączki Marvela.
gdyż cały czas obowiązywała by wersja kradzieży imperialnych planów Gwiazdy Śmierci przedstawiona w grze "Dark Forces", która nieuchronnie, podobnie jak słynni "Rycerze Starej Republiki" starzeje się z każdą godziną rozwoju współczesnej technologii.
Poważnie? Przykro mi, ale nie jestem w stanie potraktować poważnie nikogo, kto twierdzi, że stare gry są złe bo są stare, jeśli wciąż rzeczoną grę da się uruchomić na współczesnych komputerach (przyznaję - tego akurat nie wiem).
Nie zapominajmy o Legendach, nie pomijajmy nowych opowieści. Pamiętajmy, Gwiezdne Wojny to jedno wielkie uniwersum, pełne fantastycznych historii i bohaterów, stworów i fantastycznych planet, w którego różnych odmianach znajdzie się miejsce dla każdego z nas.
No... a jak to się ma do reszty artykułu? W sumie, najpierw piszesz o czymś, potem o czymś innym, potem o czymś jeszcze innym, a wykańczasz go "pogadzającym" morałem z którego nic nie wynika a z resztą artykułu też się za bardzo nie wiąże.
No... więc jest słabo.
"Gdyby nie to, co niegdyś skłóciło fanów nie dostalibyśmy takiego wspaniałego filmu jak "Łor 1", gdyż cały czas obowiązywała by wersja kradzieży imperialnych planów Gwiazdy Śmierci przedstawiona w grze "Dark Forces", która nieuchronnie, podobnie jak słynni "Rycerze Starej Republiki" starzeje się z każdą godziną rozwoju współczesnej technologii."
Starzeją się w bardzo nobliwy sposób. Możliwości graficznie to jedno, te zresztą zawsze się starzeją wraz z technicznym "wyścigiem zbrojeń". Najuczciwiej patrzy się na takie gry z perspektywy czasu, w których były nowością. Na ile wykorzystywały ówczesne technologie etc.
Inne aspekty techniczne takiego Kotora tylko zyskują z upływem lat na tle dużej puli współczesnego rynku gier rpg. Rpgowość, sposób prowadzenia dialogów, kreacja bohatera poprzez drzewko umiejętności etc. Spora pula produkcji współczesnego rynku gry rpg to odwrotna busola. Dostajemy ogromne sandboxy wypełnione co raz bardziej imponującą liczbą lokacji, gdzie równolegle dochodzi do regresu pod kątem fabularnym, dialogowym i mechanik rpga - skyrim, fallout 4. Taki skyrim to praktycznie zabicie podstawowej i jeden z najfajniejszych idei rpga- odgrywaniu różnych ról, klas. Tutaj na wysokim levelu człowiek jest w praktyce równolegle barbarzyńcą,złodziejem, skrytobójcą, multi magiem, łucznikiem, alchemikiem i jeszcze kimś.... Gra pod kątem rozwoju postaci jest praktycznie grą na raz. Pod koniec zawsze zostajemy Bogiem, mistrzem wszystkiego czego tylko się da.
Współczesna technologia to co raz częściej zasłona dla kompletnie zubożonego modelu rozgrywki, głupich historii czy nawet zatracenia istoty danego gatunku.
to zarazem błogosławieństwo i przekleństwo internetu. Bo jednak nie każdy powinien.
Wczoraj nie bardzo miałem czas zagłębić się w ten fascynujacy temat, a widzę że od tego czasu koledzy skutecznie rozmontowali ten heh, artykuł, na części pierwsze. Błędów tam od groma, czy to merytorycznych, czy to ortograficznych, lepsze teksty pisałem w wieku 13 lat, debiutując w starwarsowym kąciku internetu. W związku z tym nieszczególnie mam ochotę podejmować polemikę, tym bardziej że inni już to zrobili i odpowiedzi się nie doczekali.
Od siebie dorzucę co najwyżej, że błąd jest już w tytule tego tematu - "Jak restart kanonu ocalił Legendy" - bo restart kanonu zabił Legendy, skończyły się, przestały wychodzić. Może chodziło o "Jak restart kanonu ocalił Star Wars"? Tego nie dowiemy się nigdy
Ten tekst jest do oporu tendencyjny, pisany na zasadzie: wymyśliłem sobie tezę a teraz owinę wokół tego fakty tak żeby pasowało. Pozostaje tylko mieć nadzieję że nikt z niewielką wiedzą nt. SW nie przeczyta go bez szerszego kontekstu, bo jeszcze by uwierzył w to co tam napisano... Zresztą sam autor wydaje mi się być człowiekiem z minimalną wiedzą nt. EU, jakby wyciągniętą z tego co ludzie o nim pisali na forum, zamiast z własnych doświadczeń, o czym świadczy liczba błędów w tekście. Takie propagandówki to widuję w polskiej prasie politycznej xD
Od siebie dodam na koniec, że teza którą adam1210leg próbował przeforsować jest możlwia do sensownego postawienia i bronienia, jak zresztą już nieraz robiono w dyskusjach na Bastionie. To już Mossar w trzecim poście tego topicu, w trzech zdaniach, był bardziej przekonywujący na tym polu.
Dziękuję wszystkim fanom, nerdom,hejterom, geekom i innym stworzeniom, które przyczyniły się do poprawy tekstu, pod względem językowym.
http://starwarsencyklopediamocy.blogspot.com/2017/05/jak-restart-kanonu-ocali-legendy.html
Niektórym geniuszom pragnę przypomnieć, że gdy stawia się tezę, podaje się wyłącznie argumenty.
.................................................
Co do chronologii ukazywania się tytułów - wydaje mi się, że wszystko jest ok.
.................................................
Śmieszy mnie, że niektórzy nawet o drugiej w nocy idąc za tłumem analizowali dogłębnie mój blogowy wpis, zamiast sami wypowiedzieć się na dany temat.
Właśnie, to jest WPIS NA BLOGA, nie jestem dziennikarzem, nie dostaję za to żadnego wynagrodzenia.
Nie studiuję również kulturoznawstwa.
Wydaje mi się, że gdybym wstawił tekst o złu, które wszystkim wyrządza mysz, to przeciętna opinia byłaby raczej neutralna, a gdybym jeszcze napisał to wyłącznie na forum Bastionu to nikt tyle by mi nie zarzucał, ponieważ czulibyście się wyróżnieni.
Wasza wczorajsza gównoburza spłynęła wieloma wyświetleniami, za co Wam serdecznie dziękuję.
Do zobaczenia wkrótce.
PS: Przez chwilę poczułem się nieco jak Chuck Wendig - autor całkiem dobrego "Końca i początku".
A gdzie są ci "hejterzy"?
Up. Gościu otrzymał całkiem rozsądne argumenty przemawiające za tym, że jego wpis nie jest najlepszy. W dodatku krytyka wpisu odbyła się w sposób kulturalny - zwłaszcza jak na standardy dyskusji w internecie. Oj, jak ja nie lubię takich postaw. Jeszcze brakuje legendarnego "to napiszcie lepiej".
A co do argumentu, że jest to wpis na bloga, to co on zmienia? Bo ja znam wiele blogów, gdzie mimo wszystko dba się o profesjonalizm. Trochę pokory!
Klasyczna retoryka internetowej konwersacji A.D. 2017: "hejterzy", "gównoburza"... a zostałeś po prostu skrytykowany bo palnąłeś głupotę i nie umiałeś jej uzasadnić ani obronić. A teraz się jeszcze pogrążyłeś, bo zamiast wziąć to na klatę, zacząłeś kpić, tłumaczyć kiepską jakość tekstu tym że nikt ci za niego nie płaci xD i na koniec postawiłeś wisienkę na torcie porównując się samemu do Wendiga xDDD
Bloga trzeba umieć prowadzić, trzeba umieć dobrze pisać, myśleć nad tym co się pisze i jak się to argumentuje, trzeba też umieć prowadzić dyskusje i kontakt z potencjalnymi czytelnikami. Wg. mnie poległeś na każdym z powyższych wymogów i nie widzę powodu żeby kiedyś nabić ci jeszcze jakieś wyświetlenie bloga, mogę wręcz obiecać że tak nie będzie
Znacznie lepsze jest wystawianie 90% kanonicznych rzeczy ocenę 1 tylko dlatego, że jest się fanatykiem
Jak już kiedyś tłumaczyłem, pijany byłem i mnie podpuścił pewien huncwot którego nicka litościwie nie wymienię No ale widzę że już na personalne pojazdy krytykanta wszedłeś, nieźle, nieźle się rozkręcasz, kolego
adam1210leg napisał:
Wydaje mi się, że gdybym wstawił tekst o złu, które wszystkim wyrządza mysz, to przeciętna opinia byłaby raczej neutralna, a gdybym jeszcze napisał to wyłącznie na forum Bastionu to nikt tyle by mi nie zarzucał, ponieważ czulibyście się wyróżnieni.
-----------------------
A, jeszcze do tego się odniosę - nie, prawdopodobnie spotkałoby się to z taką samą reakcją, tylko być może ze strony innych osób. Akurat na Bastionie nie tylko żółtopaskowcy potrafią się wykłócać. Ta druga strona też całkiem nieźle działa.
"Śmieszy mnie, że niektórzy nawet o drugiej w nocy idąc za tłumem analizowali dogłębnie mój blogowy wpis, zamiast sami wypowiedzieć się na dany temat"
2 w nocy to rozumiem, że pijesz do mnie. Tylko z której strony idę gdzieś za tłumem? Wypowiadam się wyłącznie za siebie. Do tego tekst zawiera spornych dużo więcej tez niż tylko tą tytułową. Mam prawo zabrać głos. Nie podoba mi się rzucanie jakimś tekstem w chyba całkiem powierzchowny i nieprzemyślany sposób,o czym świadczy reakcja na jego krytykę.
Sama główna teza jest zbyt rozdmuchana. Gdy SW przywykło do restartów uniwersum na tym poziomie co Marvel i DC w ogóle nie budziłoby to szoku.
zaoszczędził mój czas, bo napisał wszystko to, co miałem napisać.
Od siebie dodam tylko, że gdybym był promotorem, a to by była Twoja praca, to całą. Ci skreślił. Za to że nie trzyma się tytułowej tezy.
Jak restart kanonu OCALIŁ LEGENDY? Bardziej jak "restart Legend dał świeżość nowego startu Gwiezdnym Wojnom". Zresztą i tego nie jestem pewien, trochę się rozjeżdżasz.
Byłem przekonany że tekst będzie o tym, że gdyby nie nowe filmy i retcon, to twórcy by sami nie wiedzieli już co robić, niby nie ma już gdzie wciskać kolejnych epickich historii z bohaterami oryginalnej trylogii, w czasach okołofilmowych, że ile można zamiast nich to ciągle przenosić się po chronologii o setki lat, nie wiem, może miałeś postawić tezę, że jak w marvelu zaczną tworzyć drugie uniwersum. I że wbrew pozorom retcon uratował Legendy, bo twórcy już nie robią sobie burdelu, i chwilę nim ta tama pękła, ktoś zatrzymał poziom wody w ostatnim momencie.
Ale nie, to kolejny tekst o tym że "nowy kanon to dobry pomysł", chociaż tego też nie jestem pewien xd
Ostatnio było o tym, jak reebot przyczynił się do braku obniżenia poziomu przez Legendy, dzisiaj przyszła pora na to, czy NK ma jakieś szanse.
Rozważań na temat kanonu ciąg dalszy...
https://starwarsencyklopediamocy.blogspot.com/2017/09/na-dwa-gosy-2-czy-nowy-kanon-ma-prawo.html