TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

Kardynał

Smok Eustachy 2017-03-09 16:39:45

Smok Eustachy

avek

Rejestracja: 2017-02-13

Ostatnia wizyta: 2024-11-20

Skąd: Oxenfurt

Jest kilka interesujących obecnie tematów, ale tym razem odniosę się do kwestii fabularnych: dlaczego rozwiązanie tzw. Nowej Trylogii są do bani? Nowa Trylogia to tzw druga trylogia która jest pierwszą: Mroczne Widmo, Atak Klonów, Zemsta Sithów. takie tam.

Zapoznajmy się na początek z szczytowym osiągnięciem sztuki fabularnej jakim są Trzej Muszkieterowie Dumasa:

Spoiler: Uwaga, wpis zdradza szczegóły fabuły, ale i tak wszyscy znają. A kto nie zna to i tak nie pozna:

Powieść jest pisana przez Francuza i ma budować pozytywne emocje u Francuzów, dlatego niektóre aspekty nas nie ruszają, bo jesteśmy Polakami. Z kolei Anglicy mogą się tu czuć wyraźnie źle, bo ich biją. Opowieść jest osnuta bowiem na dziejach konfliktu Francji z Anglią i w tle - z innymi krajami.

Dlatego mamy tam trzech graczy z świata wielkiej polityki: król Francji Ludwik XIII, jego pierwszy minister (premier) kardynał Richelieu oraz angielski książę Buckingam - odpowiednik Richelieu w Anglii, kierownik jej polityki. Pozostają one ze sobą w rozlicznych interakcjach:

Wielka polityka: król Ludwik XIII i kardynał Richelieu pozostają w ścisłym sojuszu, którego kierownikiem i mózgiem jest kardynał. Wspólnie walczą z Anglią, której wodzem jest książę Buckingam. Mamy tu zatem podstawowy i najważniejszy konflikt, który mówiąc krótko jest poważny.
Królowa Francji Anna Austriaczka: król Ludwik XIII jest jej mężem i jest o nią zazdrosny. Książę Buckingam ją kocha i romansuje, kardynał Richelieu ją kocha skrycie i pragnie pozyskać jej względy.
Ambicjonalny spór między królem a kardynałem: ich zwolennicy nieustannie biją się ze sobą, pojedynkują. Dochodzi do awantur a nawet mordów. Król z kardynałem oficjalnie je potępiają, ale po cichu kibicują rozróbom muszkieterów królewskich z gwardzistami kardynała. Jest to barwny ale zarazem jałowy wątek.

Można to dodać, że królowa Anna jest zwolenniczką przeciwników politycznych kardynała, w kraju i za granicą: ligi angielsko-hiszpańsko-jakiejśtam mającej obalić kardynała Richelieu. I jeszcze ważna informacja: tylko kardynał posługuje się kreaturami i siepaczami pokroju Rocheforta i Milady.

To jest tło dziejów głównego bohatera d`Artagnana i jego kompanów: muszkieterów Atosa, Portosa i Aramisa oraz służącego Plancheta i jego kolegów. Podejmują oni szereg niejednoznacznych działań na rzecz różnych stron:

Walczą przeciw gwardzistom kardynała, czyli po stronie króla. Ludzie giną, zgodnie z honorem, ale po co?
Wyprawa po spinki, prezent królowej dla Buckingama: kryją tu królową przed królem, który łasy jest na dowody jej niewierności. Udaremniają też intrygę kardunała, stając po stronie księcia Buckingam.
Nie przeszkodziło im to wyruszyć zgodnie z obowiązkiem żołnierskim pod La Rochelle, gdzie walczą z Anglikami i stojącymi po ich stronie heretykami, czyli hugenotami. Albo odwrotnie - to Anglicy stoją po stronie owych hugenotów.
Ale nawet walcząc z Anglikami i okrywając się chwałą wojenną podczas obrony Bastionu św. Gerwazego próbują udaremnić zamach na księcia Buckinghama, zlecony Milady przez kardynała.

Do tego wszystkiego dodajemy romanse d`Artagnana z służącą królowej Bonacieux i agentką kardynała Milady. Mają one poważny wpływ na fabułę w odróżnieniu od prokuratorowej Portosa. Dalej: kardynał wyraźnie chroni d`Artagnana - przynajmniej do pewnego momentu.

Podsumowując:

Oponentem naszych jest ów straszliwy książę kardynał, który jednak jest ich zwierzchnikiem. Występują oni też jednak przeciw księciu Buckinghamowi i w najmniejszym stopniu pośrednio przeciw królowi. Właśnie ów węzeł sprzecznych interesów czyni Trzech Muszkieterów powieścią genialną. Żadna ekranizacja nie zbliża się tu jednak do poziomu książki, film z swej obrazkowej natury nie jest bowiem dość finezyjny w oddawaniu światłocieni. Powtórzyć tego nie udało się też samemu Dumasowi w dalszych częściach.

A u Lucasa mamy co?

LINK
  • Anakina

    Boris tBD 2017-03-09 18:25:45

    Boris tBD

    avek

    Rejestracja: 2001-09-17

    Ostatnia wizyta: 2020-04-14

    Skąd: Piaseczno

    zazdrosnego o Padmę.

    LINK
  • !

    Smok Eustachy 2017-03-09 23:35:05

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    Acha

    LINK
  • Gienieralnie nędza

    Smok Eustachy 2017-03-16 22:12:35

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    Nie ukrywam, że podstawowym powodem powstania moich wywodów jest wzrastająca irytacja opiniami na temat różnych tam takich pozycji książkowych z gatunku fantasy. Że intrygi fajne i ciekawa fabuła. "Gra o tron" - no weźcie. U nas mamy Pana Lodowego Ogrodu Grzędowicza i jeszcze Mordimera Madderdina Piekary. Jeszcze większą irytacją budzą peany ku czci niesławnej pamięci Zemsty Sithów. A ostatni Łotr 1 ze stajni Disneja to swoiste kuriozum. Weźcie.

    Wracając do Dumasa (gimby nie znajo) omówionego np. tutaj (http://blog-n-roll.pl/pl/kardynał) wypada zauważyć, że geniusz jego spowodował, iż czytelnik łyka te jego wygibasy jak pelikan rybę. Nie jest łatwo stworzyć tak skomplikowane relacje między bohaterami. Pierwsza Trylogia (czyli druga) rządzi się jednak odmiennymi prawami:

    I


    Nowa Nadzieja i dwie dalsze części zaliczamy do baśni, z wszelakimi przypadłościami: czarno-biały świat, dobro zwycięża, kto jest dobry to jest dobry, kto jest zły to jest zły, kto jest dobry to jest dobry. Nieokreślone miejsce i czas, mędrzec, niepisane normy moralne, istoty fantastyczne itp. Coś jak Władca Pierścieni. Przyjęta konwencja powoduje jednak określone konsekwencje fabularne: nie ma mowy o jakichkolwiek stosunkach z tym złym, czy tam układach. Nie ma mowy o paktowaniu z Sauronem, bo i tak nie dotrzyma. O jakiś kontaktach. Możesz albo walczyć i wygrać, albo zginąć. Zasadniczo lubimy takie historie, szczególnie jeśli wnoszą nową jakość. Rewolucyjne efekty specjalne, nowatorscy rycerze itp. Bardzo często ten zły nie pojawia się prawie wcale. Coś jak Sauron, czy Imperator Palpatine (zwany dalej Palpusiem). Najpierw mamy do czynienia z różnymi ich siepaczami, oni sami pojawiają się dopiero przy końcu, aby umożliwić swoją klęskę. Tacy są uprzejmi.

    Nie może być jednak takiej sytuacji, że muszkieterowie chlastają się z gwardzistami, trup pada aby król miał czym się chwalić przed kardynałem przy szachach. Nawet w Ogniem i Mieczem (gimby nie znajo) czołowa bestia Chmielnicki ma słabość do Skrzetuskiego i idzie mu na rękę w wielu sprawach.

    II

    Mroczne Widmo i nieszczęsne kontynuacje jego to podjęcie próby odejścia od konwencji baśni i zastąpienia jej jakimś thrillerem czy tam czymś. Co to miało kurna być? Sam początek Mrocznego Widma jeszcze się jakoś trzyma: przybywa dwóch rycerzy jedi, kreatury z owej Federacji Handlowej się ich boją, nawet wejść i pogadać. Pomijam już wszystkie idiotyzmy, o których nawija mr Plinkett: że w sumie nie wiedzieli, kto przyjechał (zwykle ambasadorów się zapowiada), opierali się na wrażeniach robota. Że mogli przytrzymać gaz w pomieszczeniu przez parę godzin itp. Dalej: Darth Maul ze swoją mordą a nawet Jar Jar. Postać pokroju Jar Jara ma sens, jeśli mimo wszystko jej nieszczęsne gafy w rozrachunku wychodzą na plus. Nawet tego nie przypilnowali i złamali jego linię fabularną każąc mu wystąpić o nadzwyczajne uprawnienia dla Palpatine, czyli Darth Sidiousa. O masz.

    Motyw dwustronnej intrygi nie jest taki zły. W "Narzeczonym ksieżniczki"

    image

    (http://www.filmweb.pl/film/Narzeczona+dla+ksi%C4%99cia-1987-8025) głowny czarny charakter książę Humperdinck aranżuje porwanie i zabójstwo własnej narzeczonej, aby zrzucić winę na wrogi Gildor i wszcząć z nim wojnę. Ale to jest jednorazowa akcja a tutaj dwulicowe działania Palpatine ciagną się przez całę trzy filmy. Nudne to jest raz a dwa:

    Republika i jedi nie wiedzą z kim walczą stąd nie ma żadnych interakcji między nimi a owym sithem.
    My nie wiemy, czemu różne sługusy Palpatine są jego sługusami i co z tego mają?
    Sługusy te (ów Grievous, separatyści, Federacja Handlowa) też nie wiedzą, komu służą i nie zdają sobie sprawy, że menda, która nimi rządzi to Palpatine.

    Takie postawienie sprawy powoduje, że aby sithowie wygrali jedi muszą wyjść na głupków. I już na początku Ataku Klonów widz zadaje sobie pytanie, czy ta cała Republika z owym senatem jest w ogóle do czegoś potrzebna i może niech ją lepiej trafi szlag, bo jest krańcowo niewydolna. Coś jak Guj z Timmermansem. Ale ja nie o tym:

    III

    Sithów jest dwóch, z czego znaczenie ma jeden, nasz ulubiony przyszły imperator Palpatine, który zmienia sobie tych drugich jak rękawiczki. Najpierw jest Darth Maul, który ginie przecięty na pół. W książkach potem zmienili, że niby przeżył. Ale nie podają, czy dwie połowy czy może tylko jedna. Jak Maul mógł przeżyć przecięcie na pół to wszystko jest możliwe. Np. posklejanie Gwiazdy Śmierci ze szczątków po wybuchu i wyklepanie. Ale to taka dygresja. Drugim był Saruman, występujący tu jako hrabia Dooku. Nieoczytane są te sithy bo jakby poczytały se Władcę Pierścieni to by wiedziały, że Saruman nie da rady. Trzeci to w końcu Anakin Skywalker, niepokalanie poczęty (?!?). Nie mając wątku na intrygi zaczęli bowiem tam wrzucać najgorsze matryce z poradnika serialowego szczenarzysty. Podróży w czasie nie było a tak poza tym wszystko chyba co najgorsze w scenariuszach. Mamy przepowiednię, która się ma tyczyć Anakina, ale nie wiadomo, czy się wypełniła. Przez 6 części się nie wyjaśniło. Mamy jego matkę, która nie zostaje wykupiona z niewoli nie wiadomo dlaczego. Jedi są oprawcami, odrywającymi od rodzin bobaski i szkolącymi je. To może niech lepiej już zdechną. Są oni też zakonem z celibatem. Nie wiadomo, czy ich porachunki z sithami to prywata, czy może mieści się w porządku prawnym owej republiki? I w zasadzie czy sith podpada pod paragraf czy może niepotrzebnie się ukrywa, bo zupełnie legalnie może być tym sithem?

    Owszem, upadek Republiki Rzymskiej może stanowić inspiracje fabularną, ale tam bili się na prawdę a nie na niby i realne konflikty były. Jakiś Antoniusz, Pompejusz, Krassus, Lepudus, Cyceron, Agryppa. Że o Cezarze i Oktawianie Auguście nie wspomnę (gimby nie znajo). A tu co? Mamy lewe porwanie Palpatine`a przez generała Grievousa, który nie ma pojęcia o dwoistej roli kanclerza. Stąd może puknąć go niechcący, może oberwać w czasie walki itp. Pojmany siedzi w wysuniętej wieży obserwacyjno-widokowej, która łatwo może zostać zniszczoną przez przypadkowy ostrzał. Potem jest ta ryzykowna misja ratownicza, jest to kuriozum, nie da się oglądać tego bez bólu.

    Ponieważ Palpatine jest sam, to w każdej części musi z niczego wyczarowywać sobie nowych podwładnych, jeszcze silniejszych niż poprzedni. Jest to irytujący sposób prowadzenie akcji: jedni wygrywają, ale tamci wygrywają jeszcze bardziej wiec ci co wygrywają przegrywają. Słabe to jest i nie da się oglądać na trzeźwo.

    IV


    Wątek miłosny też jest poniżej krytyki. Pierwsza Trylogia została tu rozsadzona przez osobowość Hana Solo, czyli Harrisona Forda, który skręcił romansem w swoją stronę. Jakby miał być romans Luka z Leją to za ciekawie by nie było. A ci najpierw w bazie, potem przy okazji ucieczki przed imperialnymi w pasie asteroidów, itp. Dobrze się to oglądało. A tu mamy jakieś smęcenia. Tragedia.Gdzie tu mamy jakąś subtelność? Jakąś finezję? Jakąś intrygę?

    LINK
    • Re: Gienieralnie nędza

      Princess Fantaghiro 2017-03-17 08:57:47

      Princess Fantaghiro

      avek

      Rejestracja: 2016-05-24

      Ostatnia wizyta: 2024-11-20

      Skąd: Posępny Czerep

      Generalnie, to nieudstannie dziwi mnie, jak można tak powierzchownie, bez wglądu i refleksji - postrzegać podobnie przecudowne dzieło jakim są star warowskie epizody 1-6. Z drugiej strony, niby powinnam się przyzwyczaić do ogólnych tendencji, gdzie to co głębokie z reguły postrzegane jest płytko, a to w tym co płytkie, na siłę wynajduje się głębię, której brak. (Np. TFA)

      LINK
      • Re: Gienieralnie nędza

        Smok Eustachy 2017-03-17 14:55:43

        Smok Eustachy

        avek

        Rejestracja: 2017-02-13

        Ostatnia wizyta: 2024-11-20

        Skąd: Oxenfurt

        przecudowne to mogą być co najwyżej IV-VI. II i III to porażka. Przebudzenie mocy juz lepsze. ŁOTR 1 to porażka

        LINK
        • Re: Gienieralnie nędza

          Lubsok 2017-03-17 15:20:43

          Lubsok

          avek

          Rejestracja: 2012-03-10

          Ostatnia wizyta: 2024-09-12

          Skąd: Białystok

          Smok Eustachy napisał:
          Przebudzenie mocy to porażka. ŁOTR 1 już lepszy
          -----------------------

          FIXED. Nie dziękuj.

          LINK
          • Re: Gienieralnie nędza

            Smok Eustachy 2017-03-17 15:22:54

            Smok Eustachy

            avek

            Rejestracja: 2017-02-13

            Ostatnia wizyta: 2024-11-20

            Skąd: Oxenfurt

            Ta żenua fabularna? LOL

            LINK
            • Re: Gienieralnie nędza

              RedValdez 2017-03-17 16:32:30

              RedValdez

              avek

              Rejestracja: 2009-10-10

              Ostatnia wizyta: 2024-10-13

              Skąd: Gdańsk

              I tak i nie. Co daje nam TFA? Bohaterów, których da się lubić. Są to ludzie z krwi i kości generalnie obchodzą nas ich losy. Mówię tu o Rey, Kylo i Finie, Poe to wydmuszka. Troche pojęcie o kinie mam, więc wiem, że Abrams odrobił lekcje. Bohaterów można pokochać albo po prostu określić zrobionymi poprawnie, jeżeli aż tak TFA nie przekonało. W czym TFA daje dupy? Konstrukcja świata, jest on wtórny i bardzo asekuracyjnie zrobiony, poza tym mamy dużo motywów, które w nachalny sposób odwolują się do poprzednich odsłon, no bo jednak starkillera nie można nazwać mrugnięciem oka do widza xD. To tak w skrócie.


              Co daje nam RO 1? Klasyczny blockbuster, poziom ciężkości został przeniesiony z postaci, na przedstawienie świata. Nie oszukujmy się bohaterów w RO znamy tylko pozornie, bo akcja nie skupia się na nich. Są tylko narzędziem, żeby pchnąć dalej fabułę. Ale wielkim plusem RO jest właśnie przedstawienie świata, które mnie urzekło. Mamy różnorodne planety, i podam to na przykładzie Jedhy a Jakku. Jakku równie dobrze mogłoby być Tatooine ale Jedha ma już dużo cech, które ją wyróżnia na tle pozostałych pustynnych planet. Ma świątynie, strażników, jakieś miasto na płaskowyżu, co nam daje Jakku? Stragany na piasku XD, elo koniec.

              Podsumowując gdyby połączyć przedstawienie świata z RO i skupienie się na bohaterach jak w TFA mielibyśmy SW idealne. TFA jest poprawnym filmem ze względu na to, że był to film, który wskrzeszał serię po 10 latach, więc musiał być bardzo ostrożny. To już czysty biznes i kalkulacja, dlatego VII oceniam z przymróżeniem oka ale VIII epizod nie ma już taryfy ulgowej, to znaczy, że ma obronić się sam.

              LINK
      • Re: Gienieralnie nędza

        Mily 2017-03-17 15:25:39

        Mily

        avek

        Rejestracja: 2017-02-12

        Ostatnia wizyta: 2023-03-17

        Skąd:

        Przed powstaniem całej trzeciej trylogii opinie o płytkości TFA, nie mają większej wartości.

        Kolejne filmy zweryfikują, dopełnią obraz tego obrazu. Jak znów dostaniemy za dużo odwołań do ot, to wyjdzie najbardziej asekuracyjny projekt w kinie mainstremowaym... a jeżeli nie, to TFA będzie się prezentować jako ładny metafilm, swoisty i świadomy hołd dla old trilogy.

        Prequle.... najlepszy do tej pory to R1 ;D

        LINK
  • O przyczynach hejtu

    Smok Eustachy 2018-06-22 00:54:23

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    Mówiąc krótko: od miłości do nienawiści droga jest krótka. Gwiezdne Wojny budzą zaś u ludzi różne afekta, co jest problemem mniejszym. Większym problemem jest tu pompowanie emocji i rozbuchiwanie emocji przez wytwórnię. Bo z tego jest konkretna kasiorka.

    Przecież istnieje oficjalna religia Jedi i wytwory Disneja podpadają pod obrazę uczuć religijnych. To pokazuje, jak daleko zaszły sprawy. Pisze o tym, bo są fenomeny kulturowe przekraczające zwykła skalę. W wypadku SW z jednej strony popularka początkowo zaskoczyła twórców, ale z drugiej pompują oni ją. Pompowanie tzw "fandomu" przynosi konkretne frukta finansowe w postaci koszulek, zabawek, figurek, biletów kinowych, artykułów, itp itd. I podnieśli ów fandom na taki poziom emocjonalny, że albo będzie kochał albo nienawidził. Kampanie reklamowe powodują chorobliwe rozbudzenie oczekiwań. W efekcie ludzie reagują jak panienka puszczona do wiatru. Jak już pisałem w takiej sytuacji jak zawiedziesz to możesz zostać skasowany na amen. Jak to mówią miecz przeznaczenia ma 2 ostrza.
    2. Hejt jest większy gdy dostajemy badziew niż gdy dostajemy durnotę.

    3. Nie ma różnicy między zwykłymi bluzgami a rasistowskimi. Jakby wyzywali Rose od zwykłych qrew to coś by poprawiło? No nie.

    4. Ów fandom jest podzielony i jedni łykają każdą produkcję Disneja jak pelikany świeże ryby. Inni uznają tylko 3 filmy w wersji klasycznej. Inni tylko tzw. Legendy. I oni urągają jedni drugim.

    5, Hejt to tez popularka tylko trzeba wykorzystywać go jak w dżudo - czyli energię przeciwnika przeciw niemu. Za kasiorkę zarobioną Rose powinna zatrudnić ludzi do tego. Oczywiście piszę tu o hejcie bezpośrednim a nie pośrednim. 7. Rianek działa w warunkach recydywy, bo nie wyraził skruchy, nie zrozumiał swego błędu i nie wyciągnął wniosków.

    LINK
  • 303

    Smok Eustachy 2018-09-23 01:56:08

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    Za czasów Wajdy to nie mogłoby powstać. Teraz mamy zaś dwa filmy o Dywizjonie 303 jednocześnie w kinach. W normalnym świecie dystrybutorzy kombinują, jak tu uniknąć podobnych zbieżności, bo może to ograniczyć zyski. Ludzie pójdą na jeden film, a na drugi nie. Szkoły podobnie. Doszły mnie jednak słuchy, że publika poszła w dużej mierze na najpierw na jeden a potem na drugi. Najpierw na produkcję angielsko-polską "303. Bitwa o Anglię" a potem na polski "Dywizjon 303. Historia prawdziwa". Zwrot "Historia prawdziwa" to się stosuje w filmach parodystyczno-dekonstruujacych jak "Czerwony Kapturek - Prawdziwa historia " i powstaje pytanie, czemu tu to wstawili? Pojęcia nie mam. Ale niech mają. Dodam, że Czesi zrobili film o swoich lotnikach już dawno.

    Napiszę od razu: bardziej do gustu przypadła mi nasza produkcja na podstawie znanej książki Arkadego Fiedlera. Krytyka tu kręci nosem ale publika oczekuje takich filmów z wyidealizowanymi bohaterami w stylu Johna Wayne. Dlaczego tylko Amerykanie mają mieć takie filmy? Co to? Dyskryminacja jest? Nam też się należy, a jak już oczekiwania społeczne zostaną zaspokojone to będzie pora na kino odbrązawiające. U nas pedagogika wstydu powodowała produkcję odbrązowiaczy bez brązu. Znany nam Bogusław Linda opisał problem komentując swoją odmowę gry w "Pokłosiu" słowami następującymi:

    Ja mu powiedziałem tak: „Władku, zanim Amerykanie zrobili „Pluton” o tym, że przegrali wojnę w Wietnamie, zrobili pięćset pięćdziesiąt filmów o tym, że byli niezwyciężeni, że wygrywali, byli bohaterscy, natomiast my robimy pierwszy film o naszych relacjach z Żydami i on od razu jest o tym, że ich mordujemy.

    II

    Filmy te mają dziwne tempo akcji. Najpowszechniejsze są tu wzorce holyłódzkie z trzema aktami, zwrotem, bitwa na końcu itp. Powiedzmy o ile watki romansowe się rozwijają to w walkach powietrznych nie ma postępu od momentu dopuszczenia Dywizjonu do walki. Latają i zestrzeliwują. Krytykę drażni, że nie ma tych aktów. Jak akty są jej potrzebne to niech se Plejboja kupi. Możemy sobie tu dyskutować o właściwych rozwiązaniach fabularnych. Czy dawać holyłodzkie wątki osobiste? Że tam przed wojną jeden odbił drugiemu dziewczynę, we wrześniu 1939 atakował Meserszmitem naszą jedenastkę, a potem w 1940 roku rewanż i odkucie? Aby zaangażować emocjonalnie tam wprowadzają wątek bezpośredniej konfrontacji. W jednym filmie mamy wątek dobrego Niemca a w drugim praktycznie nie ma Niemców. W sensie że niby postaci. Jako trupy zestrzelone się pojawiają. A tak to schowani w samolotach.

    Przypuszczam, że musieliby robić model cyfrowy naszego PZL P 11c a to podniosłoby koszty. A koszty te obniżyli sobie wątkami romansowymi, które są zapychaczami. Nikt nie rozumie angielskiego spisku wciskającemu panienkę Urbanowiczowi. Ale co tam. W jednym filmie leją po mordach Anglików a w drugim nie. W jednym walki powietrzne są trochę lepsze, w drugim trochę gorsze. W jednym Zumbach jest prawdziwym Zumbachem,w drugim mniej. W obydwóch Anglicy są stosownie głupi.

    Słusznie zatem pisiory postulowały powstanie filmu holyłódzkiego, który pokaże światu nasz punkt widzenia. Może o Pileckim? Te dwa filmy o Dywizjonie 303 można potraktować jako przyczynek. Znajdują one oddźwięk w kraju, no cóż, taki mamy klimat. Opłaca się obejrzeć oba, jakoś się uzupełniają bowiem. Nie gra Olbrychski i tam paru innych różnych takich. Dlatego to oglądalne jest.

    Stwierdzę śmiało, że scenariusz mają te dzieła lepszy niż Ostatni Jedi, a i walki fajniejsze są. Jak każde wydarzenie patriotycznie zwiększają szansę Kaczora na tryumf we wyborach.

    Na koniec linki do Filmwebu:

    https://www.filmweb.pl/film/303.+Bitwa+o+Angli%C4%99-2018-794796
    https://www.filmweb.pl/film/Dywizjon+303.+Historia+prawdziwa-2018-647176

    LINK
  • Re: Kardynał

    Smok Eustachy 2018-10-14 20:40:58

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    Rozwija nam się tu ostatnio kino porachunkowe. Zajmuje się ono porachunkami z rzeczywistością, częstokroć krwawymi. Pora zadać pytanie, czy takie podejście twórcze ma sens i czy jest w jakimś stopniu twórcze? Psychoanaliza taka teraz jest: stajemy twarzą w twarz z sytuacjami z naszego życia (celowo tak napisałem, niech mi tu element nie jęczy). I może faktycznie poprzez zderzenie z naszą przeszłością nasze relacje z innymi zostaną uleczone, albo chociaż poprawione? Każdy musi ocenić sam.

    Powiem bez wahania, że innowacyjna jest sama tematyka filmu: nie jest ona szczególna a ogólna: sytuacje z którymi w różnych konfiguracjach spotkał się każdy i każdy może się identyfikować. A tera będzie spoiler:


    SPOILER
    dalej czytasz na własne ryzyko, mogę być szczegóły fabuły i zakończenia:




    Problemem naszego zaangażowanego kina o dzieciach/młodzieży są zwłoki [1]. Tzn żeby film był zaangażowany to musi ktoś umrzeć. Jak nie umiera to nie może być przesłania. I tak jest tutaj, ale nie do końca. No niestety finał jest najsłabszą częścią filmu, wzorowany na Zanussim czy tam kimś.

    Powiedzmy sobie szczerze: każdy chodził do kościoła ale i każdy chodził do szkoły. I szkoła jest źródłem traumatycznych przeżyć, z którymi się musimy zmagać. Że niby wspomnienia są. I "7 uczuć" jest filmem właśnie o szkole. Tytuł przypomina mi mojego bloga: też jest luźno związany z treścią. Owszem, dzieci nie są uczone radzenia sobie z uczuciami i emocjami, no bo nie. Owszem, potem ludzie tego nie umieją. Aby ta prawda wybrzmiała reżyser Marek Koterski obsadził w rolach uczniów dorosłych aktorów, którzy grają a nie męczą się jak młodociani adepci sztuki aktorskiej. Mamy świadomość jakąś, że to jest z perspektywy dorosłych opisane. Tego co pamiętamy.

    Scenariusz, również stworzony przez Koterskiego jest nieoczekiwanie dobry. O niebo lepszy niż scenariusz "Ostatniego Jedi". Disnej jakby chciał ratować obecną trylogię powinien zatrudnić Koterskiego. Ale widocznie nie chce (ratować). Jest on oparty na różnych dziecięcych odzywkach i sytuacjach. I to się chwali, nie silą się tam na jakąś autorską drętwą gadkę. Aktorzy też dają radę, wystarczy, że przypomnieli sobie dzieciństwo. Bardzo fajnie to wyszło.

    Trzeba zauważyć, że film nie epatuje jakimś nie wiadomo jakim exscesem, epatuje typowymi sytuacjami. Powtarzam tą myśl, aby dotarło. Powiedzmy los psów to jest symbol deprawacji. Symbol wypaczania dzieci przez dorosłych. Dobrze, że nie poszli za modą i nie ma tu seksualnej deprawacji, bo by to było nudne już. Mamy szczeniaki za to. I jeszcze jest przedstawienie szkolne. Przedstawienie jest mistrzostwem świata i tak pokazać absurd szkolnych występów to trzeba umieć. Wątek drugiego garba dromadera.

    Samo zakończenie podzieliło publikę. Osobiście podoba mi się łopatologiczne wyłożenie wszystkiego. Takie szkolne. Nie podoba mi się sam pomysł z samobójstwem. Wiecie, polska szkoła filmu zaangażowanego. Sala Samobójców. Nie nie nie. Dobrze, że nie do końca to wyszło ale złe wrażenie jest.

    Co tam jeszcze na gorąco można: tak, film jest o Adasiu Miauczyńskim. Fajosko, bo nazwisko kojarzy się z miauczeniem. Nic z tego nie wynika jednak szczególnego, że Miauczyński. Tak, epizod gra Czarek Pazura. Tak, główną rolę gra młody Koterski, pod czujnym okiem tatusia nieoczekiwanie dobrze. Tak, różne elementy przeszłości są dopracowane. Łezka się w oku kręci. Tak, Krystyna Czubówna jest świetna. Tak, przeżywanie uczuć jest ważne. Tak, nawet Karolak zagrał coś tam z sensem. Pora teraz na kompleksową ocenę Adaś Miauczyński story, czyli wszystkie filmy o nim ciurem.

    Zbudowany jestem na prawdę tym filmem. Kunszetem, z jakim pokazana jest typowość. Każdy tam się odszuka.

    No to na razie tyle.

    "7 uczuć", reżyseria: Marek Koterski; scenariusz: Marek Koterski

    Na Filmwebie:

    https://www.filmweb.pl/film/7+uczu%C4%87-2018-810503

    Przypisy:
    1 - Sala Samobójców, Haker, Enduro Boys....

    LINK
  • Nie róbcie tak.

    Smok Eustachy 2024-06-10 21:40:16

    Smok Eustachy

    avek

    Rejestracja: 2017-02-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-20

    Skąd: Oxenfurt

    Muszę jak widzę objaśnić o co chodzi z plandekę od Żuka: nikt normalny nie będzie jeździł kabrioletem na mrozie, tak jak czynią to w pierwszym odcinku Mando. Obudowanym autem się będzie poruszał, nawet z ogrzewaniem. Jeśli zatem pokazujesz, że bohater zachowuje się idiotycznie to publika będzie go uważać za idiotę. A mądry ma być. Albo chociaż odbiorca będzie miał rozdźwięk: ja co innego widzę, a co innego słyszę. Mówiąc o Mando to nie jest cała prawda, bo takie ekscesy można skutecznie przykryć. Czy te drzwi: kto zrobi takie drzwi, które są w stanie przeciąć kogoś na pół? Ano właśnie.
    Co ja właściwie widzę? Tak się właśnie zastanawiam. Jedi jest ilu? 10 000? 16 000? Niech będzie że dwadzieścia tysięcy. To ile placówek mogą obsadzić? 7000? A planet ile jest? Biliony? Miliardy? Więc placówek tych jest tyle, co nic. Jedi nie mogli zatem pomagać ludziom, bo nie mieli kontaktu z nimi. Przypada jeden Jedi na 50 000 planet. W czasach Mrocznego Widma trochę to ogarniali jeszcze, bo widzimy Jedi działających na poziomie międzyplanetarnym: są ambasadorami. Co jakoś pokazuje realne ich możliwości, wynikające ze skali.
    Tymczasem w Akolicie mamy jakąś obskurną świątynię na zadupiu, składającego się głównie z ryneczka, tj. pardon – podwórka. Czy oni maja rozumienie, że Jedi reprezentują Republikę? Dlatego ich świątynia, która rzecz jasna nie jest miejscem kultu, powinna się prezentować dostojnie? Musi być zadbana, mają roboty: dajesz droidowi wiadro farby i pędzel i niech maluje. Niech tynkuje. Może to robić 24 godziny na dobę i remont aż do skutku. Jak ktoś nie rozumie tego to niech sobie zwiedzi opactwo w Tyńcu, Czerwony Klasztor na Słowacji koło Szczawnicy, Bielany itp. Mogiłę. Tysiącletnie dbanie o instytucję nie jest zamiłowaniem do hajsu. Jak można tego nie rozumieć?
    Tymczasem w schemacie Dzikiego Zachodu wszystko się spina: mamy tam miasteczka, składające się z saloonu, hotelu nad nim, sklepu, kościoła i paru domów przy głównej ulicy, z niezbędnym rzemiosłem. Między miasteczkami są pustkowia z drogami dla dyliżansów, miejscami farmy itp. 10 000 Jedi styknie (wystarczy) na cały Dziki Zachód. Dlatego w Gwiezdnych Wojnach na planecie jest jedna wioska, czy miasteczko. Bo planeta reprezentuje westernowe miasteczko z okolicą, i to nie całą. Co gorsza dlatego kalekie jest szukanie: jak w westernie podasz miasto jako lokację poszukiwanego to wystarczy. Miasteczko jest małe, spytasz się salooniarza i ci powie. Ale podawanie, że ktoś jest na planecie Khofar jest bez sensu. Tak, jakbyś powiedział, że ktoś jest na Ziemi i sobie szukaj wiatru w polu.
    Nie mamy tu problemu z białymi plamami, tylko z sprzecznymi komunikatami nadawanymi przez twórcę (co innego widzę, co innego słyszę). Jak sobie radzili z tymi problemami ludzie którzy się znają na rzeczy? Przecież Akolita ma budżet zaledwie 180 milionów dolarów, stać ich na pokazanie tylko 2 uliczek na krzyż i podwórka.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..