Niech wzór na powierzchnie sfery będzie taki: 4PIr[kwadrat] czyli 4 razy PI razy promień do potęgi 2. I niech sfera będzie powierzchnią blokady planety mniej - więcej wielkości Ziemi, czyli dla uproszczenia rachunków 6000 km. Niech jeden gwiezdny krążownik zajmuje kwadrat 10x10km o powierzchni 100 km kwadratowych.
Wtedy:
promień (r) do kwadratu wynosi 6000 x 6000 = 36000000 kilometrów kwadratowych
PI niech równa się 3,14
4=4
I wtedy:
4x3,14=12,56
12,56 x 36000000 = 452160000
Mamy powierzchnię 452160000 km kwadratowych
Jeden krążownik zajmuje powierzchnię 100 km czyli do zablokowania planety potrzebujemy 452160000/100 czyli:
4521600 krążowników. Cztery i pół miliona. Mylę się?
Dlaczego o tym piszę? Gdyż w Zemście Sithów są owe gwiezdne okręty upakowane gęściej nawet niż co 10 kilosów. Na kupie wszystko siedzi. Ile tego musiało być?
We Mrocznym Widmie zaś mamy blokadę tylko na równiku i niejasne jest postępowanie miejscowych, którzy łatwo mogli odlecieć lecąc wzdłuż osi obrotu. Ale widocznie świadomość istnienia 3 wymiarów okazała się niedostateczna.
Mówiąc krótko mamy tu przejaw impotencji twórczej autorów, połączoną z impotencją poznawczą.
Gwiezdne Wojny (zwane dalej Nową Nadzieją) były przełomowym filmem w historii kina z uwagi na efekty specjalne raz ale i samą historię dwa. Przetworzenie tradycyjnych toposów kulturowych, dodanie różnych motywów itp stworzyło fabułę, którą naród chciał oglądać. Potem podobny zabieg udał się w Matrixie. Film miał plusy i rozliczne minusy traktujemy wciąż jako ciekawostki. Np. funkcjonariusze Imperium puszczający wolno szalupę ratunkową z robotami urągają elementarnej inteligencji widza. Atak na Gwiazdę Śmierci wszedł do kanonu kina, mimo że nie ma żadnej przyczyny dla lotu w tym całym tunelu. Miałem nadzieję, że w następnych filmach będzie lepiej. Nie jest:
"Nowa Nadzieja", rok 1977, sekwencja początkowa: jeden statek kosmiczny ucieka przed drugim. Poruszają się, z niewielką względną prędkością, ale zawsze. Prostoliniowo, bez uników, bez manewrów. Niemniej jednak. "Łotr 1", rok 2016: nie poruszają się w ogóle. Flota wynurza się z czasoprzestrzeni i potem już nie przesuwa się. Chyba nawet nie strzela. Rola gwiezdnych okrętów ogranicza się do posiadania osłon, które są niszczone. I gapią się jeden na drugiego. Walczą myśliwce, poruszające się stadami. Skuteczny zasięg broni pokładowej mają mniejszy niż drugowojenne samoloty bojowe.
W Nowej Nadziei było jeszcze jakieś wyczucie odległości. Sokół Millenium miał lecieć na Alderaan jakiś czas, miał jakieś koje itp. Tutaj przemierzają galaktykę jakimiś promami, nie jedząc, nie śpiąc, ubikacji też nie ma. Ile czasu można tak lecieć? Czy w ogóle są tam miejsca odległe oraz bliższe?
Jakiś teoretyczny model działania tej całej hiperprzestrzeni powinien być a nie ma. Podobnie nie są w stanie rozpisać dynamicznie walk w przestrzeni kosmicznej. Jeśli umieścimy obok siebie wrogie eskadry w odległości ok. 20 km. to przy prędkości 50 km/h albo się miną, albo zaczną oddalać, słowem muszą manewrować. Nie umieją tego rozpisać. Cofnijmy się do czasów Pierwszej Wojny Światowej, kiedy to dochodziło do starć wrogich eskadr krążowników liniowych admirałów Beatty i Hippera. Poszukajcie sobie mapek i popatrzcie, jak dynamiczne były to starcia przy prędkościach okrętów rzędu 40 kilometrów na godzinę. A tu co? Mówiąc szczerze nie da się tego oglądać. Teoretycznie odległość skutecznego strzału z lasera to minimum 50 000 (słownie: pięćdziesiąt tysięcy) kilometrów. Nie trzeba tu brać żadnych poprawek i z prowadzeniem ognia poradziłby sobie dowolny telefon komórkowy. Ale niech będzie, że 10 000 kilometrów.