Pomysł, który minister edukacji Zalewska starała się przepchnąć od początku rządów PiS, potem zaczęła się wycofywać bo kler i pieniądze, a teraz wychodzi na to, że jednak znowu chce to wcielać w życie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20311255,wraca-stary-system-edukacji-koniec-z-gimnazjami-zmiany-tez.html#MT
W "Towarzyskich" a nie w Senacie, jako że temat jest bardziej społeczny, niż polityczny.
Nie jest to oryginalny pomysł PiS, jako że to po prostu skopiowanie internetowych postulatów - czy może raczej, internetowej propagandy - że gimnazja to zło, gimnazja to patologia itp. Prawo i Sprawiedliwość podchwyciło internetowe hasełko i teraz chce wcielić je w życie.
Jako osoba, która kończyła edukację w systemie podstawówka-gimnazjum-liceum-studia chcę powiedzieć, że pomysł likwidacji gimnazjów i wydłużenia liceum jest KRETYŃSKI!!
Mówi się, że gimbaza to zło, a późniejsze szkoły średnie są ok, bo niby dojrzali ludzie.
Problem w tym, że ja osobiście doświadczyłem czegoś wręcz odwrotnego.
W gimnazjum byłem z tymi samymi ludźmi, co w podstawówce, byliśmy więc generalnie zgraną ekipą - choć zdarzały się konflikty, a nawet podziały i rozłamy, to jednak swoje gimnazjum wspominam pozytywnie.
Natomiast szkoła średnia? Nowe środowisko, problemy z nieśmiałością, problemy z integrowaniem się z ludźmi, w zasadzie 1,5 roku na uboczu - zresztą nawet otarło się o kwestie Gwiezdnych Wojen. Potem zmiana szkoły na inną, gdzie z jednej strony było lepiej, poznałem parę wspaniałych osób z którymi do dziś utrzymuję kontakt, a z drugiej strony.... nadal problemy z adaptacją, przez co przez klasę jako "całość" nigdy w zasadzie nie zostałem przyjęty jako swój.
Ktoś zapyta "Dlaczego wypisujesz te pierdoły z życia prywatnego?" Ano dlatego, że, pomijając że nie widzę sensu takiej reformy edukacji" to jeszcze trąci ona przeraźliwym populizmem - nie rozwiązuje faktycznych problemów - bo co to da, że nagle dzieciaki z podstawówki wymieszamy w jednej szkole z o wiele starszymi osobami z gimnazjów? - a tylko zaspokaja potrzeby hejterów od zwalania zła całego świata na gimnazja. Tylko że potem będzie krzyk i zdziwienie "A dlaczego dzieciaki nadal są niegrzeczne i chamskie? Przecież miało być lepiej!"
No i inna sprawa, że temat nie powinien mnie w ogóle obchodzić, bo nie dotyczy ani mnie, ani moich bliskich. A jednak czuję się, jakby ktoś boleśnie mi rozdrapał stare rany.
Oczywiście jestem świadom, że w temacie wypowiedzą się też osoby wychwalające stary podział 8+4 oraz osoby, dla których to gimnazjum było traumą a szkoła średnia już wyzwoleniem - też znam takie osoby. Znam też osoby, dla których traumą było przejście z podstawówki do gimnazjum.
Wreszcie, znam też osoby, które gotowe są potępić cały system obowiązkowej edukacji lub system chodzenia do szkół.
Dlatego zapraszam do dzielenia się spostrzeżeniami. Podchodzicie do tego "na zimno", czy też dość emocjonalnie jak ja?