TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Literatura światowa

Co ostatnio czytaliście VI

Hego Damask 2016-06-07 20:58:05

Hego Damask

avek

Rejestracja: 2005-05-28

Ostatnia wizyta: 2025-01-18

Skąd: Wrocław

Nowy wątek bo poprzedni się wydłużył.

"Troja" - trylogia Davida Gemmella (choć ostatni tom, po śmierci pisarza dokończyła jego żona), to historia, jak sam tytuł wskazuje, wojny trojańskiej. Jest to jednak urealniona opowieść, bez bogów i bogiń działających wśród śmiertelników. Dodać też należy, że niektóre fakty i losy postaci są zmienione (czasem dość mocno). Owszem, jest Koń Trojański na przykład, ale podstęp nie jest tym, czym był u Homera i innych pisarzy
Jednym z głównych bohaterów trylogii jest Eneasz (zwany Helikaonem), książę i żeglarz, przez niektórych uważany za pirata, czasem okrutny, czasem wyrozumiały Zakochuje się on w Andromasze, która została przyrzeczona księciu Hektorowi. Autor wymyślił tez parę nowych postaci m. in. wojowników mykeńskich, Banoklesa i Kallidesa, którzy pod wpływem pewnego zdarzenia zmieniają strony i służą Troi.
Znalazło się tez miejsce dla księcia egipskiego, podróżującego pod imieniem Gershom, wygnanego z ojczyzny po tym jak ujął się za niewolnicą. Jest to także postać mająca wpływ na historię świata, ale jego pochodzenie poznacie dopiero w 3 części
Warto dodać, że nie wszyscy bohaterowie dożywają kolejnych tomów

Bardzo fajna trylogia, o ile nie przeszkadzają wam zmiany wydarzeń wojny trojańskiej xD

LINK
  • Przeczytane 2016 #3

    Shedao Shai 2016-06-08 11:21:27

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Olaboga, tak szybko trzecia część, czo ten Szedao

    Tak się składa,że od poprzedniego podsumowania (5 dni temu ) przeczytałem kolejne trzy książki, a jako że akurat mam trochę wolnego czasu, postanowiłem go wykorzystać na opisanie tychże pozycji.

    23. Damy z Grace Adieu i inne historie - Susanna Clarke

    Susanna Clarke powraca z tomem nowych opowiadań fantasy. Pełen magii, melancholijny, mroczny świat Anglii minionych epok, zamieszkany przez elfy i ludzi. W opowiadaniach składających się na ten tom pojawiają się bohaterowie znani polskim czytelnikom z debiutanckiej powieści Susanny Clarke "Jonathan Strange i pan Norrell".

    "Jonathan Strange..." to była świetna książka, zasłużenie obsypana branżowymi nagrodami. Napisana pięknym językiem, malowniczo kreśląca wizję Anglii początku XIX wieku, Anglii w której magia istnieje, acz w dość nietypowy sposób, przez większość śmietanki towarzyskiej postrzegana bardziej jako sposób przebicia się na salonach. "Damy..." to zbiór opowiadań również autorstwa pani Clarke, osadzony w tym samym świecie, choć nie zawsze czasie i miejscu. Książka ta nie jest długa, za to jest w miarę równa - co jest rzadkością przy zbiorach opowiadań, nawet jednego autora. Najbardziej podeszło mi ostatnie opowiadanie - "John Uskglass i węglarz z Cumbrii" - utrzymane w stylu humorystycznej przypowieści. Od premiery obu książek minęło już przeszło 10 lat, szkoda że nie możemy się wciąż doczekać kolejnego dzieła od Susanny Clarke, bo wiem że byłoby warto. Może kiedyś.

    24. Ucieczka cienia - Orson Scott Card

    Kiedy Groszek i Petra odnaleźli wszystkie swoje dzieci, okazało się, że troje z nich odziedziczyło po ojcu Klucz Antona - genetyczną modyfikację, która zwiększa inteligencję, ale również powoduje przedwczesną śmierć. Naukowcy daremnie szukali lekarstwa na tę przypadłość. Wiedząc, że zostało mu niewiele czasu, Groszek zabrał trójkę swoich dzieci i wyruszył w kosmos. Podróżowali z prędkością podświetlną, toteż dzięki efektowi relatywistycznemu na Ziemi minęły ponad cztery wieki, natomiast na statku upłynęło tylko pięć lat. Groszek i jego przedwcześnie rozwinięte dzieci liczyli, że prędzej czy później ziemscy badacze odkryją sposób, żeby wyłączyć Klucz Antona, a wtedy wszyscy będą mogli wrócić na Ziemię i dożyć normalnego wieku. Problem okazał się jednak nie do rozwiązania. Utraciwszy wszelką nadzieję, skazani na kontynuowanie bezcelowej podróży, dzieci i Groszek stanęli przed kolejnym wyzwaniem, kiedy instrumenty pokładowe wykryły anomalię w najbliższym układzie planetarnym. Nieprawidłowo poruszający się obiekt okazał się obcym statkiem kosmicznym. Co więcej, to była arka Formidów, rasy, którą Ender Wiggin rzekomo całkowicie zniszczył przed wiekami. Obcy statek mógł stanowić śmiertelne zagrożenie nie tylko dla czwórki podróżnych, ale również dla Ziemi i jej kolonii. Dzieci nie wiedziały, że jest również ich jedyną szansą ratunku. I nie podejrzewały, że arka kryje w sobie straszliwą tajemnicę formidzkiej rasy...

    Kontynuacja czteroksięgu o Groszku, kolejna książka w sadze Endera - najnowsza, bo wydana w Polsce w maju. Książka, albo raczej książeczka - liczy sobie bowiem niecałe 200 stron. Jak to u Carda - czyta się szybko, bez dłużyzn, podstawowe problemy przy kreacji postaci są na miejscu no i znów mamy grupkę genialnych ponad swój wiek dzieci. Fabularnie widać, że jest to taki zapychacz, mający przygotować pole pod "Shadows Alive", zapowiadane jako sequel zarówno sag o Enderze jak i o Groszku. Na to czekam, bo w szczególnie tej pierwszej pozostało wiele urwanych wątków. Groszkową część po "Ucieczce cienia" możnaby właściwie uznać za zamkniętą, chociaż oczywiście jest furtka do kontynuacji - wraz z dość konfudującym cliffhangerem w postaci nowej i niepokojącej informacji o Królowej Formidów, którą przywrócił do życia Ender.
    Ogólnie - jest nieźle, lekturka na pół popołudnia, nad którą się nie trzeba namęczyć.


    25. Zabij mnie, tato - Stefan Darda

    Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć.
    Tymczasem nękana wyrzutami sumienia nastolatka jest bliska obłędu. Jej rodzice obawiają się, że może targnąć się na własne życie, a działania organów państwowych okazują się całkowicie nieskuteczne.


    Dwa pierwsze tomy Czarnego Wygonu autorstwa Dardy to najlepsze polskie horrory, jakie czytałem. Kropka. Będę się tego trzymał tak mocno jak Mistrz Seller swoich tez. Ogólnie bardzo cenię sobie tego autora, jest to bodajże jedyny krajowy pisarz którego na bieżąco kupuję i czytam. Owszem, zbieram też kolejne tomy cykli Ziemiańskiego i Piekary, ale nie czytam ich już zdrowo z pół dekady, odkładam sobie tą wątpliwą przyjemność na czas, gdy będą w końcu skompletowane. Ale nie oczekuję po tych książkach za dużo, podczas gdy Darda niezmiennie potrafi mnie zaciekawić i wciągnąć. Tu mamy do czynienia z jego pierwszą niehorrorową powieścią - jest to thriller. Bardzo dobrze napisany, wciągający, ciekawy. Widać że Darda musiał dużo i ze zrozumieniem naczytać się twórczości Kinga, bo rozumie że w takich powieściach, jakie pisze, warto poświęcić dużo, naprawdę dużo stron na zapoznanie czytelnika z bohaterami książki, sprawienie żeby ich polubił, żeby zaczęło mu zależeć. Tak że w momencie gdy "shit hits the fan", człowiek naprawdę przejmuje się tym, co się dzieje. I tak jest w tym przypadku - 1/3 książki to wprowadzenie, ale wprowadzenie ciekawe, tak więc nawet gdy nic takiego się nie działo, czytałem książkę z zaciekawieniem. Potem doszło do naprawdę mocnych scen, zaskoczyłem się przebiegiem wydarzeń, no i co tu dużo pisać - jeśli lubicie wciągające historie z wyrazistymi, dającymi się lubić bohaterami, to polecam tą książkę.

    Następne podsumowanie na pewno nie będzie tak szybko, bo teraz dla odmiany wkopałem się w rzecz dużo bardziej klasyczną, wymagającą większego skupienia... ale o tym nastepnym razem

    LINK
  • Przeczytane 2016 #4

    Shedao Shai 2016-06-17 12:37:04

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -26, 27. Kull: Banita z Atlantydy, Solomon Kane: Okrutne przygody - Robert Ervin Howard

    Po serii niezobowiązujących, lekkich lektur, zdecydowałem się zabrać za książki należące do klasyki fantasy, czyli dzieła Roberta E. Howarda, znanego głównie jako twórca Conana Barbarzyńcy. Wydawnictwo REBIS pare lat temu wydało pięknie trzy tomy opowiadań o Conanie, w końcu w kompletnej edycji. Oprócz tego wyszły w tej serii również dwie inne książki, i to od nich zdecydowałem się zacząć swoją przygodę.

    Pierwszy był "Kull: Banita z Atlantydy", czyli protoplasta Conana, żyjący w erze poprzedzającej erę hyboryjską. Jak widzicie - przygotowywałem się na ciężką, dość toporną lekturę, więc tym milej zaskoczył mnie fakt, że pomimo iż od powstania tych opowiadań minęło ok. 90 lat, nie czyta się ich z trudnością. Howard pisał lekkim, przyjaznym cyztelnikowi językiem, a co ciekawsze, jego opowiadania nie zestarzały się. Nie trącą myszką, nie zamęczają w żaden sposób, baa - czytało mi się je nadzwyczaj szybko i przyjemnie. I ciekawie. Wiadomo - nie ma co tu oczekiwać zaskoczeń fabularnych, motywy zaprezentowane przez Howarda zostały w późniejszym okresie wyeksploatowane przez innych autorów do cna. Niemniej opowiadania są klimatyczne, głównie z nurtu low fantasy (magii i miecza), czasami ze szczyptą dark fantasy (świetnie opowiadanie o ludziach-wężach).

    Szybko zabrałem się więc za "Solomona Kane`a". Mamy tutaj kompletnie inny czas akcji (XIX wiek? jakoś tak - ale nie chciałbym teraz skłamać a nie pamiętam. Może to być XVIII, może XVII... ale te okolice). Bohater - Solomon - jest purytaninem z rewolwerami i rapierem, o żelaznej moralności, nie mogący się oprzeć bronieniu niewinnych i słabych i tępieniu zła. Ten moralny kompas odróżnia go od Kulla, który prowadził podboje głównie dla chwały, własnej satysfakcji itd. Stąd obie postacie są odmienne, chociaż łączy je oczywiście jedno - obaj są przekoksami w walce. Wrażenia z lektury miałem takie same jak w przypadku "Kulla" - przyjemne, lekkie opowiadania, niezawiłe fabularnie ale bardzo klimatyczne, ocierające się miejscami o horror. Co ciekawe, widać pewne łącza se światem Kulla, widać że to ten sam świat, tylko tysiące lat później.

    Twórczość Howarda okazała się być znacznie bardziej ponadczasowa niż się spodziewałem, i jeśli ktoś chciałby poczytać lekkie, ale dobre fantasy, to polecam.

    Kilka słów na koniec należy się opisowi wydania od Rebisu. Pokusili się na stworzenie tego zbioru również z myślą o fanach Howarda, zatem mamy tutaj np. niedokończone fragmenty opowiadań, wiersze, jedno opowiadanie w dwóch różnych wersjach itd. Słowem: kompletna(?) kolekcja dzieł o Kullu/Salomonie. Świetna rzecz.
    Plus, książki Howarda są wydane w takim samym formacie co Cook i Williams, więc kolekcjonerzy-purytaniści się ucieszą że wszystko ładnie wygląda na półce

    Zostało mi jeszcze danie główne, czyli 3 tomy opowiadań o Conanie. Przygoda z tym bohaterem będzie musiała trochę poczekać, bo czuję obecnie lekki przesyt taką tematyką i dla odmiany wziąłem sobie na tapetę coś całkowicie odmiennego. Ale o tym kolejnym razem

    LINK
  • Philip K. Dick - Blade Runner

    Hialv Rabos 2016-07-04 19:50:25

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Kultowa książka, na kanwie której powstał kultowy "Łowca". Książka ciekawa, aczkolwiek nie przykuwała mojej uwagi całkowicie, powodując iż czytałem ją na raty. Fabuła dobrze zmajstrowana, lecz brakowało mi tego "czegoś nieuchwytnego". Szczyt intrygi przypadł gdzieś na połowę książki, jednakże nie wpłynął negatywnie na dalsze rozdziały, aczkolwiek końcówka była lekko rozczarowująca. Generalnie miałem wrażenie, że autor uszczuplał wartość tej pozycji "ucinając" dialogi. Niby żaden specjalny zabieg, lecz tu akurat chciałem, aby niektóre dysputy były troszeczkę bardziej dopowiedziane, co wzbogacałoby charakterystykę pewnych zdarzeń, lub postaci. Brnąc przez kolejne stronice, dało się wyczuć, że powieść musiała zostać napisana przez gościa, który miał trochę przygód z narkotykami.

    Książka warta polecenia, jednakże nie dla wszystkich. Trzeba się po prostu wczuć w klimat.

    LINK
    • Re: Philip K. Dick - Blade Runner

      Boris tBD 2016-07-04 19:57:13

      Boris tBD

      avek

      Rejestracja: 2001-09-17

      Ostatnia wizyta: 2020-04-14

      Skąd: Piaseczno

      Z książkami Philip chyba tak własnie jest że trzeba się wczuć.

      LINK
    • Re: Philip K. Dick - Blade Runner

      Kathi Langley 2016-07-04 21:03:05

      Kathi Langley

      avek

      Rejestracja: 2003-12-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Poznań

      A Trzy Stygmaty Palmera Eldritcha czytałeś? Z wszystkich pozycji Dicka ta zrobiła na mnie największe wrażenie :]

      LINK
      • Re: Philip K. Dick - Blade Runner

        Hialv Rabos 2016-07-08 20:57:58

        Hialv Rabos

        avek

        Rejestracja: 2005-10-30

        Ostatnia wizyta: 2025-01-13

        Skąd:

        Nie. To była dopiero pierwsza książka tego autora. Kumpel polecał Człowieka z wysokiego zamku. Pewnie w bliższej, nieokreślonej przyszłości, jak będzie chwila luzu, to sięgnę po sugerowane tytuły, tak przez niego, jak i Ciebie.

        LINK
        • Re: Philip K. Dick - Blade Runner

          Shedao Shai 2016-07-09 10:44:21

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          Ubik! Panie kolego, Ubik! Albo "Przez ciemne zwierciadło". To są dwie książki które poleciłbym w ciemno, esencja Dicka w Dicku. "Człowieka..." oceniam nieco chłodniej niż większość ludzkości, która faktycznie stawia go w jednym rzędzie z Blade Runnerem, Ubikiem, Eldritchem.

          Jeśli ktoś ci zaproponuje jako drugą książkę Dicka "Valis", to wiedz że to twój wróg

          LINK
          • Re: Philip K. Dick - Blade Runner

            Hialv Rabos 2016-07-09 20:40:01

            Hialv Rabos

            avek

            Rejestracja: 2005-10-30

            Ostatnia wizyta: 2025-01-13

            Skąd:

            Przyznam się szczerze, że długo bym jeszcze nie sięgnął po jakąkolwiek książkę Dicka, gdyby nie fakt, że otrzymałem ją niejako w spadku. A że jakoś tak wyszło, iż w momencie jej otrzymania nic ciekawego nie czytałem, to niemal z marszu sięgnąłem po tę pozycję.

            Co do polecanych lektur, to myślę, że w jakieś nieokreślonej perspektywie czasu będę sięgał po kolejne książki tego autora, bo choć może oczarowany nie jestem, to jednak bardzo ciekawi mnie jak poszło mu w innych - kultowych już - powieściach.

            LINK
      • Re: Philip K. Dick - Blade Runner

        HAL 9000 2016-07-15 13:59:42

        HAL 9000

        avek

        Rejestracja: 2016-01-23

        Ostatnia wizyta: 2022-01-21

        Skąd:

        Popieram - "Trzy stygmaty" rządzą.

        Ubik jest doskonalszy strukturalnie/formalnie, ale Stygmaty mają to "coś" co sprawia, że to moja ulubiona powieść Dicka.

        Shedao Shai napisał: "Człowieka..." oceniam nieco chłodniej niż większość ludzkości, która faktycznie stawia go w jednym rzędzie z Blade Runnerem, Ubikiem, Eldritchem.

        Ja mam podobnie z "Człowiekiem z Wysokiego Zamku" i też nie polecam Valis na start.

        Pożyczyłem kiedyś jednemu pseudo-raperowi "Trzy stygmaty" i oddał mi po kilku dniach mówiąc, że dotarł do 60 strony i wymiękł.

        Świetna jest biografia Dicka „Boże inwazje” Lawrence’a Sutina - polecam i przytoczę kilka ocen jego powieści, bo są zgodne z moimi odczuciami.

        Słoneczna loteria - 5
        Oko na niebie - 7
        Czas poza czasem - 7,
        Człowiek z Wysokiego Zamku - 9
        Możemy cię zbudować - 6
        Marsjański poślizg w czasie - 9
        Doktor Bluthgeld - 9
        The Game-Players of Titan - 6
        Simulakra - 7
        A teraz zaczekaj na zeszły rok - 7
        Klany księżyca Alfy - 7
        Trzy stygmaty Palmera Eldritcha - 10
        Cudowna broń - 7
        Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? - 9
        Ubik - 10
        Druciarz Galaktyki - 8
        Labirynt śmierci - 7
        Nasi przyjaciele z Frolixa 8 - 4
        Płyńcie łzy moje, rzekł policjant - 7
        Przez ciemne zwierciadło - 9
        Deus Irae - 7
        Valis - 10

        Aktualnie mam 35 powieści "Grubasa", ale kupiłbym chętnie jakieś ładne, zbiorcze wydanie, bo każda książka która mam jest w innym formacie (pełna egzotyka).

        LINK
    • może

      Lord Bart 2016-07-05 00:42:23

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      się czepnę, ale nie ma takiej książki PKD A może ja po prostu nie lubię wciskania filmu na książki?

      W każdym razie dla mnie to specyficzny tytuł, czytając go za każdym razem odbieram sens tej historii inaczej.

      LINK
      • Re: może

        Hialv Rabos 2016-07-08 21:04:01

        Hialv Rabos

        avek

        Rejestracja: 2005-10-30

        Ostatnia wizyta: 2025-01-13

        Skąd:

        Racja. Aczkolwiek na swoją obronę, zasłonię się polskim wydaniem, z którego korzystałem: Rebis - wydanie III (dodruk) - Poznań 2012. Tytuł (pełny, okładkowy): Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach.

        LINK
        • wiem

          Lord Bart 2016-07-08 21:20:18

          Lord Bart

          avek

          Rejestracja: 2004-01-20

          Ostatnia wizyta: 2021-09-13

          Skąd: Warszawa

          bo sam dostałem w prezencie te "nowe" wydania Rebisu, z tymi "interesującymi" okładkami. Tyle, że oni po prostu powtarzają po angielskim, gdzie od długiego już czasu takie nazewnictwo się przyjęło.

          Ja tego nie lubię, bo imho film i książka są... kładą nacisk na inne sprawy, ale że BR ma status kultowego to jest jak jest.

          Ostatnio tak miałem, bo na liście książek do sprezentowania wpisałem m.in. Tolkiena, gdyż obecne booki nadają się już tylko na podstawkę do kawy (ale za to jaka ta podstawka )
          ALE
          wpisałem konkretny przekład BEZ okładek filmowych, gdyż "twórczość" PJ praktycznie nie ma nic wspólnego z Tolkienem.

          I zdobyć takie coś to sztuka.

          LINK
          • Re: wiem

            Hialv Rabos 2016-07-09 20:46:55

            Hialv Rabos

            avek

            Rejestracja: 2005-10-30

            Ostatnia wizyta: 2025-01-13

            Skąd:

            Lord Bart napisał:

            ALE
            wpisałem konkretny przekład BEZ okładek filmowych, gdyż "twórczość" PJ praktycznie nie ma nic wspólnego z Tolkienem.

            I zdobyć takie coś to sztuka.

            -----------------------

            Jak idzie o książki i okładki, to mam podobnie. Ostatnio przymierzam się do zakupu całej serii Wiedźmina. Jednakże na rynku bryluje ostatnio stylistyka rodem z gier, która jakoś tak mi za cholerę nie pasuje. Oczywiście do gry nic nie mam, ale jakoś tak nie mogę się przełamać co do tej nowej szaty graficznej na okładkach.

            LINK
  • Trylogia Magów Prochowych - Brian McClellan

    Hodor 2016-07-04 20:38:53

    Hodor

    avek

    Rejestracja: 2016-06-20

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Bardzo ciekawe książki. Akcja dzieje się w fikcyjnym świecie, w którym jest 9 państw. Każde z nich stworzył kresimir - bóg, a właściwie potężny czarodziej. Razem ze swoimi braćmi i siostrami odszedł z tego świata zostawiając władzę królom i ich potomkom, których będą bronić uprzywilejowani - ludzie, którzy mogą manipulować żywiołami (typowi czarodzieje). Na wypadek zamordowania jakiegoś króla kresimir złożył obietnicę, że powróci i zniszczy mordercę.

    Akcja pierwszej części dzieje się setki lat po odejściu bogów. Król Adro, jest wyjątkowo gównianym władcą, który sprzedaje kraj wrogowi. Marszałek polny Tamas (który jest magiem prochowym*) ma tego dość i przeprowadza rewolucję zabijając rodzinę królewską i prawie całą szlachtę. Tak zaczyna się pierwsza część.

    *Magowie prochowi to osoby, które wciągają proch i dostają nadludzką siłę, szybkość, wzrok, wytrzymałość itd. Ponadto korzystają z muszkietów i pistoletów prochowych, kontrolując ich pociski siłą woli. Mogą również wysadzić proch siłą umysłu.

    Cała trylogia jest opowiedziana z 3 głównych i 1 pobocznej perspektywy:
    Tamasa - który zrobił przewrót w królestwie.
    Taniela - syn Tamasa, który wraca z wojny w innym kraju.
    Adamata - detektywa, którego Tamas wynajął, aby ten dowiedział się czegoś o obietnicy krwi.
    Nili - praczki, której udało się uratować młodego syna szlachcica (jej wątek pojawia się rzadko w porównaniu z innymi bohaterami).

    Ogólnie książkę polecam, wciągnęła mnie. Wiem, że moja recenzja nie jest zbyt czytelna i rozwinięta ale jest pisana na szybko .

    LINK
  • Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego

    Kajren 2016-07-06 07:51:13

    Kajren

    avek

    Rejestracja: 2016-05-29

    Ostatnia wizyta: 2017-01-24

    Skąd: Bardo

    Wiedźmin Krew Elfów

    Fabuła - Po występie artystycznym poeta Jaskier udaje się do zamtuza. Tam nieoczekiwanie składa mu wizytę nieznajomy – czarodziej Rience. Prosi on o informacje na temat losów bohaterów utworów poety, w szczególności Ciri i Geralta. Jaskier odmawia i próbuje uciekać, lecz zostaje magicznie sparaliżowany. Rience poddaje go torturom w pobliskiej stajni przy pomocy dwóch zbirów. Zaalarmowana wrzaskami, śledząca poetę, czarodziejka Yennefer wkracza do akcji i uwalnia go.

    Ciri pobiera nauki i uczy się walki mieczem w Kaer Morhen, niegdysiejszym wiedźmińskim siedliszczu. Wkrótce zaczyna przejawiać niezwykłe zdolności magiczne i mediumiczne. Obecni w fortecy wiedźmini, nie wiedząc jak pielęgnować i rozwijać jej potencjał, wzywają na pomoc znajomą czarodziejkę, Triss Merigold, z którą Ciri później odjeżdża.

    Geralt w towarzystwie Ciri i słabującej na zdrowiu Triss Merigold dołącza do konwoju przewożącego tajny ładunek dla kaedweńskiego króla, Henselta, i spotyka tam znajomego, wynajętego jako zbrojna eskorta krasnoluda, Yarpena Zigrina. Podróżując zostają napadnięci przez komando elfich i krasnoludzkich partyzantów, zwących się Scoia`tael, Wiewiórkami, a walczących o utworzenie własnego, niepodległego państwa. W walce wychodzi na jaw, że przewożony towar to kamienie, zaś cały konwój realizacją tajnej operacji mającej na celu ujawnienie zdrajcy przekazującego wrogowi tajne informacje na temat transportu królewskiego złota.

    Geralt, nie mogąc znaleźć Rience’a, zatrudnia się do wiedźmińskiej ochrony barki rzecznej w Oxenfurcie w nadziei, że jego słynne nazwisko zwabi czarownika i umożliwi dowiedzenie się, dlaczego tamten poszukuje Ciri. W czasie jednego z rejsów do barkasu przybija łódź i jej załoga, podająca się za temerską straż, wchodzi na pokład z zamiarem aresztowania Geralta. Ten plan zostaje udaremniony przez nieoczekiwany atak rzecznego potwora.

    Przebywający w Oxenfurcie Jaskier, sam będący redańskim agentem, jest śledzony przez sługi Dijkstry, szefa redańskich służb wywiadowczych. Zaprowadzony przed jego oblicze zostaje napomniany za brak raportów na temat planów wiedźmina. Jaskier nieskutecznie próbuje dezinformować Dijsktrę wmawiając mu, że Geralta nie ma w mieście i dowiaduje się, że wiedźminem i Ciri interesuje się większość wywiadów państw Nordlingów. Rozmowa, przy której obecna jest bliska redańskim kręgom władzy czarodziejka Filippa Eilhart, kończy się usilną prośbą o skontaktowanie Dijsktry z Geraltem. Jaskier, nie zdając sobie sprawy, że jest śledzony przez czarodziejkę, nocą udaje się do Geralta, by ostrzec go przed grożącym mu niebezpieczeństwem.

    Król Redanii, Vizimir, król Temerii, Foltest, król Kaedwen, Henselt, król Aedirn, oraz królowa Lyrii, Meve potajemnie naradzają się w sprawie rosnącego zagrożenia inwazją Nilfgaardu na ziemie Nordlingów oraz zataczającej coraz szersze kręgi elfiej partyzantki. Rozważają opcję złamania pokoju, wyparcia cesarstwa z Cintry oraz postanawiają stłamsić rebelię Wiewiórek. Fakt tajnej narady królów państw północnych zostaje natychmiast wykryty przez nilfgaardzki wywiad. Cesarz rozkazuje skrytobójcze zamordowanie wiedźmina. Informacja o spotkaniu trafia również do Kapituły, stowarzyszenia najpotężniejszych czarodziejów.

    Geralt, Jaskier i Filippa Eilhart przy pomocy znajomej studentki medycyny, Shani, od lokalnego znachora zdobywają informacje na temat Rience’a. Wkrótce dochodzi do konfrontacji pomiędzy Rience’em a Geraltem.

    Ciri, ukryta przed światem, kontynuuje edukację u Nenneke, głównej kapłanki świątyni bogini Melitele. Po niedługim czasie jednak opuszcza klasztor z czarodziejką, dawną kochanką Geralta, Yennefer, która ją szkoli w magicznej sztuce.

    Moja ocena - Dzieło twórczości Andrzeja Sapkowskiego wyszczególnić można ino ciekawą akcją która nie opuszcza czytelnika na krok. Ino jeżeli ktoś lubi świat fantastyki to wiedźmin to książka dla niego.

    LINK
    • kiedyś

      Lord Bart 2016-07-08 17:31:17

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      w dawnych dobrych czasach, moja polonistka przeczytałaby to w całości, pokiwała głową z uznaniem (zwłaszcza jeśli tekst był pisany ręcznie), a potem powiedziała "piękna Niagara" i sztuka do dziennika, tydzień na poprawę

      Teraz są czasy gimnazjum (co widzę po twoim profilu), ale nawet mając 15 lat wypadałoby ogarnąć, że temat ten nie jest mini-ściągą z fabuły książek, ale miejscem gdzie wyrażamy opinie o tejże fabule, o sposobie napisania, zachęcamy lub zniechęcamy.

      I nie są to 2 samodzielne zdania, poprzedzone kopipastą z
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Krew_elf%C3%B3w


      Mam nadzieję, że pomogłem

      LINK
  • Przeczytane 2016 #5

    Shedao Shai 2016-07-08 16:30:30

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -28. Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oksforda – Phillip K. Dick

    Pierwsza część opowiadań zebranych Dicka zawiera utwory, które powstały w latach 1951-1952. Niepowtarzalny dowcip i dużo lżejsza od późniejszych utworów konwencja sprawia, że czyta się je z prawdziwą przyjemnością choć w niektórych pobrzmiewa już echo zimnej wojny i globalnego zagrożenia komunizmem. Mimo ogromnej różnorodności opowiadań, każde z nich nosi znamię mistrzostwa Dicka.

    Nie przepadam za opowiadaniami, bo uważam że to bardzo ciężka forma, która mało komu wychodzi. Na palcach jednej ręki potrafiłbym wymienić zbiory opowiadań, które rzeczywiście mi się podobały. Toteż kolekcja opowiadań Dicka, licząca sobie 5 tomów (u nas wydane w Rebisowskiej kolekcji HC na razie 3, 4 w planach na ten rok), czekała u mnie długo. W końcu stwierdziłem, że czas zacisnąć zęby i dać temu szansę. Okazało się, że jest to jeden z tych nielicznych zbiorów, które czyta się dobrze. Powinienem mieć więcej wiary – w końcu to Dick, jeden z moich ulubionych, jeśli nie ulubiony, pisarz. To spora sztuka, na przestrzeni kilkunastu, max –dziesięciu stron stworzyć postacie i świat, które zainteresują i wniosą coś ciekawego. Dickowi udawało się to w tym zbiorze często. Z drugim tomem nie będę już tak zwlekał, a wam go polecam.

    29. Peryferal – William Gibson

    Flynne Fisher żyje w pierwszej przyszłości, tak bliskiej, że tu i tam jest już naszą teraźniejszością. Jak prawie wszyscy nie ma pracy, chyba że bogaty gracz wynajmie ją na zastępstwo w rozgrywanej on-line symulacji wojennej. Jej brat, Burton, eksmarine ze skromną rentą za neurologiczne rany odniesione w nienazwanej wojnie, dorabia jako wirtualny ochroniarz tajemniczej sieciowej przygodówki. Dziwnej, bardzo dziwnej.
    Druga przyszłość, za siedemdziesiąt lat, jest dla Willa Nethertona dobra. Jest dobra dla wszystkich bogaczy, a poza bogaczami na Ziemi nie został prawie nikt.
    Dwie przyszłości dzieli kataklizm, którego nikt nie rozpoznał, aż było za późno. Łączy chiński serwer, którym informacja może podróżować w czasie. I morderstwo pięknej celebrytki lubiącej nieodpowiednie towarzystwo.
    W grze? Wirtualne? A może jednak nie?


    Gibson na zawsze będzie u mnie miał maksymalny szacunek dla „Neuromancera”, chociaż przyznaję że nie jest pisarzem ani lekkim, ani przyjemnym. Jest jednak wizjonerem, a to cenię bardziej niż dobre pióro. „Peryferal” jest dość typowy dla jego twórczości, zarówno pod względem koncentrowania się na postaciach którym blisko do zostania wyrzutkami społeczeństwa, jak i tematyki, czyli eksplorowania rozwoju technologicznego. Ale nie do końca – mamy tutaj bowiem ciekawe zabawy z liniami czasowymi, cały koncept połączenia dwóch wątków (przyszłość niedaleka i bardziej oddalona) sprawił że czytalo się to nadzywczaj interesująco. Przynajmniej po przebrnięciu przez pierwsze 100-parę stron i zrozumieniu podstaw rządzących światem „Peryferala”. Dobra opowieść prowadząca do spójnego zakończenia. Książka pocięta jest na bardzo małe rozdzialiki (czasem 2-3 stronicowe), co było dobrym zabiegiem, ułatwiającym przełknięcie tej książki. Męczyłem się przy niej czasem, musiałem zmuszać do dalszej lektury, ale tak miałem chyba z każdą książką Gibsona. Ale warto, bo w końcu wynagradza on czytelnikowi wszystko, dostarczając perełkę w morzu tandetnego sci-fi. Tym jest „Peryferal”.

    30. Pan Mercedes – Stephen King

    Tuż przed zmierzchem, w spokojnym miasteczku, setki zdesperowanych, bezrobotnych ludzi stoi w kolejce na targi pracy. Nagle, bez ostrzeżenia, samotny kierowca w kradzionym Mercedesie wpada w tłum. Zabija osiem osób, rani piętnaście. Ucieka z miejsca wypadku.
    "Pan Mercedes" to wojna między dobrem i złem autorstwa niekwestionowanego mistrza suspensu, który doskonale zagłębia się w umysł opętanego mordercy.
    Brady Hartsfield poczuł się wspaniale, kiedy pod kołami prowadzonego przez niego mercedesa ginęli ludzie. Teraz chce przeżyć coś podobnego, tyle że jeszcze bardziej spektakularnego. Jeśli jego plan się powiedzie, zginą setki, a może nawet tysiące ludzi. Tylko emerytowany policjant Bill Hodges wraz z dwójką sprzymierzeńców może powstrzymać szalonego, ale piekielnie inteligentnego zabójcę. Najpierw jednak musi odkryć, kim jest Pan Mercedes, i go odnaleźć.


    „Pan Mercedes” to pierwszy kryminał Kinga. „Czysty”, bez elementów fantastycznych. Kilka jego książek ocierało się już o kryminał, chociażby taki „Joyland” gdzie pierwiastek nadprzyrodzony sprowadza się do jednej zjawy, będącej właściwie mocno nieistotnym elementem opowieści. „Joyland” szału nie robiło, i z przykrością stwierdzam że na „Panu Mercedesie” King poległ jeszcze bardziej. Fabuła jest prosta jak drut i trąci infantylnością, a czasami wręcz głupotą. Do tej pory nie mieści mi się w głowie wątek Olivii Trelawney, czyli właścicielki tytułowego Mercedesa, którego ukradł zabójca, żeby przeprowadzić swój masowy mord. Otóż po tych wydarzeniach została ona zaszczuta przez miejscową społeczność oraz media, ludzie malowali jej na domu „ZABIŁAŚ” i ogólnie była traktowana jako wspólniczka morderstwa, bo... domniemano że niechcący zostawiła w aucie kluczyk, przez co morderca mógł je ukraść. Więc jest współwinna. W końcu m.in. przez wyrzuty sumienia (potęgowane przez podpuszczającego ją mordercę) popełniła samobójstwo. No ku**a serio
    Czytając tą książkę miałem wrażenie że napisał ją jakiś Janusz pisarstwa, który przeczytał w życiu dwa kryminały, obejrzał dużo wiadomości i stwierdził że napisze swoją książkę. Ten opis nijak nie pasuje do Stephena Kinga, autora którego bardzo cenię i szanuję. Chociaż ostatnio przychodzi mi to coraz ciężej, bo jest to piąta pod rząd książka Kinga, którą przeczytalem a która była słaba. Muszę sobie przypominać, że to ten sam autor który napisał „Bastion”, „Worek kości” czy Mroczną Wieżę... Niemniej w kolejce już czeka druga i trzecia część trylogii przygód detektywa Hodgesa – „Znalezione nie kradzonie” i „Koniec warty”. Wątpię żeby było lepiej, ale może? Przynajmniej jedno mogę wciąż o Kingu powiedzieć – czyta się go nadzwyczaj szybko i lekko, więc nawet jeśli się nie poprawi to męka nie będzie długa.

    LINK
  • M. Houellebecq - Uległość

    Hialv Rabos 2016-07-31 17:25:35

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Książka, która obrosła legendą. Gdy tylko o niej usłyszałem, uznałem za konieczne, aby ją przeczytać.

    Uległość, jest na pewno książką znaczną i wnoszącą wiele do polemiki na temat postępującej islamizacji Francji. Jednakże należy zaznaczyć już na początku tej recenzji, iż nie jest to klasyczne political fiction. Jeżeli ktoś spodziewa się tego typu gatunku, to się rozczaruje. Owszem, akcja dzieje się w nieodległej przyszłości, aczkolwiek same mechanizmy polityczne, są tu zaledwie tłem do rozprawy na temat natury egzystencjalnej głównego bohatera - Francois`a - wykładowcy paryskiej Sorbony. Główny bohater, to zlepek pełen sprzeczności, a jednocześnie pełen rozterek i dylematów, dotyczących próby odnalezienia się w nie tyle w zastanym, nowym porządku politycznym Francji, ile na arenie współczesnego życia inteligenta w nowoczesnym społeczeństwie. Tytułowa uległość, to postulowane remedium na problemy osobiste jednostki, jak i laickiej cywilizacji. Sam autor książki, był posądzany o islamofibię, za nim książka pojawiła się w księgarniach ( jakie to typowe; oceniać książkę po okładce). Tym czasem, powieść ta, to głęboka krytyka laickiej, dekadenckiej cywilizacji zachodu, spróchniałej od środka, która w końcowym rozrachunku musi ulec wizji islamskiej. Warto podkreślić, że M. Houellebecq, to ateista, literat związany i wychowany w duchu rewolucji lewicowej 68 roku. Tym ciekawsze są jego spostrzeżenia, bo nie da mu się przykleić łatki uprzedzonego prawicowca, opętanego nienawiścią do wszystkiego co lewicowe. Autor snuje paralele do tego co obserwujemy teraz, z tym co było widać w XIX i XX w. Upadek poprzednich systemów wartości, to niejako naturalna kolej rzeczy, która niejednokrotnie miała swoje miejsce w dziejach świata, i będzie miała miejsce jeszcze nie jeden raz.

    Najsłabsze momenty tej książki? To nieustanne epatowanie brakiem satysfakcji seksualnej Francois`a. Istna kawalkada opisów posuwania kolejnych studentek i prostytutek, która z czasem budzi znużenie. Może podchodzę tak do tego tematu, gdyż sam nieco rozczarowałem się treścią książki. Oczekiwałem typowego political fiction, a tym czasem polityka jest tu na drugim, a czasami nawet na trzecim miejscu. Ten aspekt został wręcz gwałtownie wyciszony w decydującym momencie wyborów, gdy Bractwo muzułmańskie przejmie władzę we Francji. Ten - zdawałoby się wiekopomny aspekt - jest całkowicie przyćmiony podróżą wykładowcy i jego rozważaniami egzystencjalnymi. Innym mankamentem była zadziwiająca oschłość w relacjach naszego wykładowcy literatury, z jego własnymi rodzicami. Gdy nadchodzą wieści o śmierci bliskich osób, to reakcja jest bez cienia odrobiny emocji. Podkreśla to fragment, w którym Francois, po śmierci matki zastanawia się nad losem jej psa. Ta nieczułość, sprawiała, że bohater stawał się momentami nierealny, tak chłodny jak andki z powieści Dicka. Generalnie, śmierć dla Francois`a jest obca i obojętnie podchodzi do ciał tych, którzy się z nią zetknęli, co widać wyraźnie na stronach, które opisują pewne zdarzenie na stacji benzynowej. Największą jednak wadą Uległości, jest jej nierealność polityczna. Warunki w jakich Bractwo przejmuje władzę, jest tak spokojne i idylliczne, że wręcz baśniowe. Wszystkie problemy Francji, od gospodarczych a na obyczajowych kończąc, znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie ma też żadnych protestów. Gdy uniwersytety przejmują muzułmanie, nie przeczytamy o ani jednej pikiecie. A przecież Francja słynie z silnych związków zawodowych i bardzo prężnie działających środowisk akademickich, które na pewno oprotestowałyby ograniczenie roli kobiet w świecie instytucji naukowych. Pomijam już fakt ostatnich zamachów, jednakże ominięcie szerokim łukiem problematyki zróżnicowania środowisk muzułmańskich, które nie są przecież jednorodne, także napawa niezadowoleniem.

    Uległość, to książka warta polecenia, ze względu na problematykę którą porusza. Rozpad więzi społecznych, wyalienowanie jednostki, czy też wymiana cywilizacji w warunkach świata laickiego, to mocne strony tej powieści. Jednakże wtóruje im spora grupa mankamentów, które rzutują na całość, czyniąc tę powieść bardzo naiwną.

    Całkowicie odradzam ją tym, którzy czekają na niesamowite zwroty akcji na niwie politycznej, lub też na diaboliczny spisek grupy decydentów z najwyższych piedestałów urzędniczych. Tu nic takiego nie ma.

    LINK
  • Przeczytane 2016 #6

    Shedao Shai 2016-08-04 11:56:16

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -31. Odwrócony świat - Christopher Priest

    Miasto przemierza zrujnowany świat po torach, które trzeba stale przed nim układać, a następnie usuwać. Jeżeli się zatrzyma, zostanie w tyle za „optimum” i wpadnie w miażdżące pole grawitacyjne. Brak postępu oznacza śmierć.
    Rządzący miastem starają się, żeby mieszkańcy nie zdawali sobie z tego sprawy. Jednak kurcząca się populacja staje się niespokojna. A przywódcy wiedzą, że miasto coraz bardziej zwalnia.


    Obserwuję bacznie serię MAGowych Artefaktów; mialem z początku nawet plany kupować ją całą – niestety spora ilość reedycji książek, które już mam, i to w dobrym wydaniu (trylogia Ciągu, saga Hyperiona) mnie do tego zniechęciły. Do tego od pierwszej książki z cyklu, bardzo wychwalanego „Wszyscy na Zanzibarze”, odbiłem się potężnie (nie dałem rady skończyć), więc temat umarł u mnie na jakiś czas. Pewnego pięknego dnia zaczął mnie jednak swędzieć portfel, stwierdziłem że czas na jakieś zakupy książkowe, a że „Odwrócony świat” nie dość, że intrygował mnie swoim opisem, to jeszcze kosztował na swiatksiazki.pl jakieś 20 zł... No i tak wróciłem do Artefaktów i zabrałem się za lekturę powieści, której opis fabuły brzmi, jakby była źródłem inspiracji dla twórców „Snowpiercera” (dziwny film, ale raczej polecam). Co się okazało... Priestowi udało się w niecałych 300 stronach stworzyć niesamowity świat, strukturę społeczną wiecznie ruchomego miasta, wciągającą fabułę i ciekawego bohatera. A to tylko początek. Tajemnicze prawa rządzące „Odwróconym światem” stanowiły intrygującą zagadkę, która została w końcu wyjaśniona – i to wyjaśnienie nie rozczarowało. Priest zabrnął w kreacji świata do punktu, w którym myślałem że sensowne wyjaśnienie nie będzie możliwe, a jemu udało się mnie zaskoczyć. Książkę oceniłem na 6/6, jest to jak do tej pory najlepsza rzecz którą przeczytałem w tym roku. Bierzcie, kupujcie i czytajcie – w takiej cenie, taka perła – to nie zdarza się często.

    32. Zemsta najlepiej smakuje na zimno - Joe Abercrombie

    Wiosna w Styrii. A to oznacza wojnę. Od dziewiętnastu lat płynie krew. Okrutny książę Orso zaciekle zmaga się ze skłóconą Ligą Ośmiu i wykrwawia kraj. Podczas gdy maszerują armie, spadają głowy i płoną miasta, bankierzy, kapłani oraz starsze, mroczniejsze potęgi toczą śmiertelną, zakulisową rozgrywkę, usiłując wskazać, kto zostanie królem. Być może wojna to piekło, jednakże dla Monzy Murcatto, Węża Talinsu, najstraszliwszej i najsłynniejszej najemniczki na usługach wielkiego księcia Orso, jest także znakomitym sposobem na zarobek. Zwycięstwa Monzy uczyniły ją sławną — nieco zbyt sławną jak na gust jej pracodawcy, który każe ją strącić z górskiego szczytu. Zdradzonej Monzie pozostało jedynie strzaskane ciało i paląca żądza zemsty. Bez względu na cenę, siedmiu ludzi musi umrzeć. Sojusznikami Monzy stają się najbardziej zawodny pijaczyna i najbardziej zdradziecki truciciel w całej Styrii, masowy morderca z obsesją na punkcie liczb oraz barbarzyńca, który chce jedynie czynić dobro. W poczet jej wrogów zalicza się ponad połowa narodu. A to jeszcze nie koniec, wkrótce bowiem jej tropem zostaje posłany najniebezpieczniejszy człowiek na świecie, mający dokończyć to, co zaczął książę Orso. Wiosna w Styrii. A to oznacza zemstę.

    Trylogia Pierwsze Prawo autorstwa Abercrombiego podobała mi się, i to dość mocno. Rozczarowała mnie natomiast forma jej kontynuacji – trzy one-shoty traktujące o bohaterach pobocznych trylogii, bądź całkiem nowych. Rozczarowałem się tym do tego stopnia, że zwlekałem 3 lata z podejściem do pierwszego z tych one-shotów, czyli właśnie „Zemsty...”. Parę razy już się do niej zabierałem, ale zawsze w ostatniej chwili odkładałem na półkę, no po prostu nie umiałem się przekonać. Aż w końcu zacisnąłem zęby, i uświadomiłem sobie szybko że popełniłem błąd, tak zwlekając. Wątki fabularne z trylogii są gdzieś tam delikatnie popychane do przodu, ale nawet nie brakowało mi tamtych bohaterów, bo główna fabuła książki – choć prosta jak drut – wciągnęła mnie i trzymała do końca. Jak można wywnioskować z blurba, jest to typowa opowieść o zemście.W kinematografii jest taki gatunek: rape & revenge, gdzie główną bohaterką jest dziewczyna, którą ktoś gwałci, okalecza i zostawia na śmierć, po czym ona wraca i krwawo mści się na swoich oprawcach. Ta książka to właśnie taki rape & revenge, tylko zamiast gwałtu mamy usiłowanie zabójstwa. Całość może nie grałaby tak dobrze, gdyby nie doskonały kunszt Abercrombiego, który potrafi opowiedzieć prostą historię w bardzo ciekawy i satysfakcjonujący sposób. Ta książka bardzo, bardzo mi się podobała i zachęciła mnie do zajęcia się kolejnymi dwoma powieściami ze świata Pierwszego Prawa. Teraz widzę, że Joe ma ciekawy pomysł na rozwój tego świata, to długoterminowy projekt w którym niekoniecznie ciągle ciągnie się te same, zdawałoby się główne, wątki, ale w którym kładzie się nacisk na rozbudowę świata. Ja to kupuję.

    33. Składany nóż - K. J. Parker

    BASSO WSPANIAŁY. BASSO WIELKI. BASSO MĄDRY Pierwszy obywatel Republiki Wesańskiej to nadzwyczajny człowiek. Jest bezlitosny, sprytny i przede wszystkim ma szczęście. Dał swemu ludowi bogactwo, potęgę oraz prestiż. Ale potęga przyciąga niepożądaną uwagę i Basso musi bronić siebie oraz swój kraj przed groźbami zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi. Przez całe życie podejmował decyzje o kluczowynm znaczeniu i popełnił tylko jeden błąd. Ale jeden błąd niekiedy wystarcza...

    Moja dotychczasowa styczność z twórczością K.J. Parkera to dwa opowiadania w zbiorach „Kroki w nieznane”. Zwróciły tam moją uwagę, bo pozytywnie wybijały się na tle reszty – były błyskotliwe, ciekawe, nietuzinkowe. Toteż gdy zobaczyłem na promocji za bodajże 6,99 dwie książki tego autora – nie wahałem się. I to był dobry wybór. „Składany nóż” to fantasy ekonomiczne. Nie ma tu, o ile mi się zdaje, żadnych czynników nadprzyrodzonych, a główny bohater nie jest bohaterem w typowym tego słowa znaczeniu. Jest bankierem i politykiem który wykorzystuje swoje bogactwo, umiejętności i kontakty do osiągania własnych celów, a przy okazji do rozwoju swojego państwa. To inteligentna i nietypowa książka, warta polecenia szczególnie tym, którym znudziła się heroiczna fantasy. Zdecydowanie warta przeczytania.

    34. Wieża – Robert J. Szmidt

    Zwerbowany przez Czystych Nauczyciel otrzymuje zadanie: trzeba zażegnać kryzys w Nowym Watykanie. Nienawykły do wykonywania rozkazów, postanawia działać na własną rękę i próbuje udowodnić wszystkim, że mimo wielu lat bezczynności pozostał Czarnym Skorpionem, żywą legendą kanałów.
    Mierzy też znacznie wyżej: jego prawdziwym celem jest zapobieżenie bliskiej już wojnie z Lekterytami, a misja w Wolnych Enklawach to tylko rozgrzewka przed prawdziwym wyzwaniem, jakim będzie wypad do okupowanej przez kanibali Wieży.
    Zanurz się w okrutny postapokaliptyczny świat – normalne życie jest tu niewyobrażalnym koszmarem, a historie ludzi wybijających się ponad przeciętność napawają czystym przerażeniem. Wyrusz z Iskrą i Nauczycielem w najmroczniejsze, skrywające wiele tajemnic rejony Wrocławia roku 2033. Podziemne arterie tego miasta to miejsce, w którym śmierć wcale nie wydaje się najgorszym możliwym losem; przekonają się o tym na własnej skórze bohaterowie „Wieży”.


    Kontynuacja „Otchłani”, czyli świat postapokaliptycznego Wrocławia. I głównie dlatego przeczytalem tą książkę, bo niestety choć Szmidt pisze lekkim, łatwym językiem, to kuleje od strony kreacji świata i praw nim rządzących. Nie przekonuje mnie jego wizja postapokalipsy i przemian w społeczeństwie zamieszkującym kanały Wrocławia. Czasami czytało się to jak fanfic nastolatka, a nie doświadczonego autora fantstyki. Miejscami naiwność aż wylewa się z tekstu, a całość sprawia wrażenie nienajlepiej przemyślanej. Niemniej fajnie jest poczytać sobie o znanych terenach, przekształconych przez 20 lat rozwoju nuklearnej flory. Całościowo, książki jednak bym nie polecił – jest słabo.

    35. Na fali szoku – John Brunner

    Był najbardziej niebezpiecznym z żyjących zbiegów, ale nie istniał! Nickie Haflinger żył życiem dwudziestu różnych ludzi… ale, formalnie rzecz biorąc, w ogóle go nie było! Uciekł z Tarnover, zaawansowanego rządowego think tanku, w którym go wykształcono. Najpierw złamał swój kod tożsamości, a potem zwiał. Następnie rozpoczął poszukiwania czegoś, co pozwoli przywrócić zdrowy rozum oraz wolność osobistą zniewolonym przez komputery masom, i uratować stojący na skraju katastrofy świat. Nie dbał o to, jak to zrobi, ale rząd był tym bardzo zainteresowany. Dlatego nauczyciele z Tarnover sprowadzili go z powrotem do swych laboratoriów,gdzie Nickiego Hallingera czekał zupełnie nowy rodzaj edukacji!

    Kolejny Artefakt, kolejne trafienie. Pisałem u góry – od pierwszej powieści Brunnera się odbiłem. Stąd do tej podchodziłem z rezerwą... niepotrzebnie, okazało się. Zgrabna, dystopijna rozprawa – solidna i dająca do myślenia lektura. Nic specjalnie odkrywczego, ale też nie męczącego. Taka... dobra książka, po prostu.

    36. Gra Geralda - Stephen King

    To, co wydarzyło się 30 lat wcześniej nad jeziorem Dark Score, podczas całkowitego zaćmienia Słońca, rzuca posępny cień na życie Jessie, przykutej kajdankami do łóżka w domku letniskowym, z trupem męża po przeciwnej stronie sypialni. Perwersyjna gra erotyczna Geralda zmienia sie w dwudziestoośmiogodzinny horror, a półnaga Jessie zostaje sama z tym, co czai się w mroku - w mroku lasu za oknem, mroku zaćmienia, mroku jej samej. Zobaczy tam coś, od czego mało nie postrada zmysłów.

    Słyszałem, że to jedna z najsłabszych książek Kinga. Postanowiłem spróbować. To jedna z najsłabszych książek Kinga. Myślę, że mogłaby zawalczyć nawet z „Pokochała Toma Gordona” o miano najgorszej. Co za gówno! Blurb właściwie mówi wszystko – laska przykuta do łóżka, nikogo kto by ją uwolnił, i tak męczenia buły na 400 stron, niby jakaś próba budowania klimatu jest, ale w tym momencie byłem już tak znudzony że chciałem po prostu szybko to skończyć. Zresztą całość przeczytałem w 3 godziny w pociągu relacji Racibórz->Wrocław. To jedyna pociecha – nie straciłem na ten pokaz grafomanii przynajmniej dużo czasu.

    37. Znalezione nie kradzione - Stephen King

    Gdy fascynacja literaturą zmienia się w obsesję...
    „Pobudka, geniuszu” – tymi niepokojącymi słowami zaczyna się opowieść o psychopatycznym czytelniku, którego literatura popycha do zbrodni. Geniuszem jest John Rothstein, autor porównywany z J.D. Salingerem, twórca słynnej postaci Jimmy’ego Golda, który jednak od kilku dekad nie wydał żadnej książki. Czytelnikiem – Morris Bellamy, wściekły nie tylko o to, że jego ulubiony autor przestał publikować nowe powieści, lecz także dlatego, że sprzedał nonkonformistyczną postać Jimmy’ego Golda dla zysków z reklam. Morris wymierza Rothsteinowi karę najdotkliwszą z możliwych. Zabija go i opróżnia jego sejf z gotówki. Kradnie też notesy zawierające co najmniej jedną niewydaną jeszcze powieść z Goldem. Morris ukrywa swój skarb, po czym za inne przestępstwo trafia do więzienia.
    Kilka dekad później chłopiec o nazwisku Pete Sauberg znajduje ukryty łup Bellamy’ego. Teraz Bill Hodges, Holly Gibney i Jerome Robinson muszą ratować chłopca i jego rodzinę przed mściwym Morrisem, który po trzydziestu pięciu latach, ogarnięty jeszcze większym obłędem, wychodzi na wolność.


    Dwa posty wyżej opisałem swoje wrażenia z czytania „Pana Mercedesa” – były one negatywne. Jego kontynuacja jest lepsza, niewiele, ale lepsza. Uniknąłem tego wrażenia, które miałem przy Szmidcie i „Panu Mercedesie” właśnie – że czytam fanfika napisanego przez dość uzdolnionego nastolatka. Dalej daleko tej książce do interesującej, do poziomu najlepszych powieści Kinga, no ale przynajmniej nie było zażenowania.

    38. Koniec warty - Stephen King

    Brady Hartsfield, zabójca odpowiedzialny za masakrę w „Panu Mercedesie”, znajduje się w stanie wegetatywnym w Klinice Traumatycznych Uszkodzeń Mózgu. Czy rzeczywiście jest on tylko niezdolnym do kontaktu ze światem „warzywkiem" i - jak twierdzą lekarze - nie ma szans na poprawę? Zakończenie drugiego tomu trylogii sugeruje jednak, że w pokoju 217 przebudziło się coś złego –zabójca nie tylko odzyskał świadomość, lecz także zyskał nowe, śmiertelne moce, które pozwolą mu siać niewyobrażalne spustoszenie bez opuszczania szpitalnego pokoju.
    Emerytowany detektyw Bill Hodges i wspierająca go Holly Gibney, którzy nadal prowadzą agencję detektywistyczną, zostają wciągnięci w najbardziej niebezpieczne ze swoich dotychczasowych dochodzeń. Detektywi nabierają podejrzeń do co Bardego Hartsfielda, gdy dochodzi do samobójstw ludzi, którzy przed sześcioma laty ucierpieli podczas Masakry Mercedesem. Mają rację, bowiem Brady Hartsfield powraca i planuje zemstę nie tylko na Billu Hodgesie i jego bliskich, ale na całym mieście. Hartsfield nie tylko odzyskał pełnię władz umysłowych, ale i odkrył w sobie nowe zdolności: telekinezy oraz wnikania w umysły innych ludzi. A to w przypadku psychopaty może się okazać tragiczne w skutkach.
    Policja, jak to policja, chce mieć święty spokój. Znowu więc wygląda na to, że powstrzymanie szaleńca - który jest tym bardziej niebezpieczny, że internet pozwala mu nieskończenie rozszerzać pole działania - spadnie na Billa Hodgesa i dwoje jego przyjaciół.


    Postanowiłem pójść za ciosem i zakończyć swoją przygodę mękę z trylogią o Billu Hodgesie. Powraca Hartsfield, powraca Bill, pojawia się wątek nadprzyrodzony. Było gorzej niż w „Znalezione nie kradzione”, ale lepiej niż w „Panu Mercedesie”. Znowu w paru miejscach zastanawiałem się, czy pisarz traktuje czytelnika jak idiotę, czy sam jest idiotą. Wiem, że King nie jest idiotą, bo idiota nie napisałby takich dzieł, jakie on ma w swoim dorobku, ale takie wrażenie czasami odnosiłem patrząc, jak skonstruował fabułę tej książki i jak wyglądały motywacje i przemyślenia bohaterów. Cholera, nie umiem się rozpisać o tych książkach, po prostu cieszę się że to już za mną. Nie wrócę do tego na pewno nigdy. King jako pisarz kryminałów poległ. Niestety, była to już ósma pod rząd słaba książka Kinga – mam dość. Ten autor stracił mój bezgraniczny kredyt zaufania, który zarobił sobie „Mroczną wieżą”, „Bastionem”, „Lśnieniem” czy „Workiem kości”. Od teraz będę książki Kinga selekcjonował, a nie brał w ciemno, a tymczasem potrzebuję od niego odpoczynku.

    LINK
  • D. Rosiak - Ziarno i krew

    Hialv Rabos 2016-08-20 16:26:50

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Książka opisująca losy bliskowschodnich chrześcijan, napisana w formie reportażu, nakreśla sytuacje ludzi, którzy są bezpośrednimi spadkobiercami spuścizny pierwszych uczniów Chrystusa. Autor, dał możliwość spojrzenia na okrutną rzeczywistość oczyma bezpośrednich świadków dramatu, który rozgrywa się właśnie na Bliskim Wschodzie. Ogólne refleksje, są oczywiście niezbyt optymistyczne, aczkolwiek nasuwają konkluzję, że my Europejczycy, nie doceniamy tego, co dla nich jest marzeniem (swoboda wyznania, wolność myśli, idei). Dobry zarys kontaktów na osi chrześcijanie - muzułmanie, to również bardzo silny atut tej pozycji. Poruszające opisy wydarzeń jakie dzisiaj dzieją się na terenie Syrii i Iraku, budzą współczucie, natomiast to co dzieje się w Egipcie, Izraelu i Libanie, wywołuje zdziwienie i niedowierzanie. Na pewno końcowy wniosek jest bardzo trafny. Tam gdzie brak zrozumienia, otwartości, a podejmowane są próby interpretacji historii na swoją modłę, bez uwzględnienia racji drugiej strony, a także tolerancja wszelkich przejawów zła, kończy się barbarzyństwem wojny, jaką widzimy dziś na wschodzie.

    Przyczepię się do pierwszych stronic książki, gdzie D. Rosiak, opisując tło historyczne napisał, iż Konstantyn Wielki ustanowił chrześcijaństwo religią państwową. Nie jest to prawdą, gdyż ten akt zatwierdził dopiero Teodozjusz Wielki. Nie jest to jakiś wielka wada, lecz dla czytelnika niezorientowanego w tematyce, taka informacja, to wprowadzenie w błąd.


    To reporterskie dzieło, jest godne polecenia każdemu, kto chce zobaczyć ginący świat wzrokiem mieszkańców tamtego rejonu, a nie wyłącznie z perspektywy zawodowych komentatorów medialnych.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-08-21 10:08:05

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Sokół maltański
    Autor: Dashiell Hammett
    Przez lata nie mogłem się za nią zabrać, zawsze coś mi przeszkodziło. No i w końcu przeczytałem. Powieść nawet nie przeciętna, ale zwyczajnie kiepska. Największym plusem jest niejednoznaczna postać głównego bohatera, który jednak i tak w paru momentach zachował się w sposób całkowicie do siebie nie pasujący, szczególnie pod koniec. Intryga denna, naciągana, jest raczej tłem niż trzonem powieści.

    ISIS. Państwo Islamskie
    Autor: Benjamin Hall
    Książka ma już parę lat, więc dziś to już nic odkrywczego, ale doceniam poświęcenie włożone w napisanie jej. Interesująca lektura pozwalająca rzucić trochę światła na powstanie i genezę Daesh i jego funkcjonowania. Choć dość irytujące są polityczne wstawki autora i jego osobiste opinie, część z nich całkowicie oderwana od tematu i rzeczywistości, wrzucone całkowicie na siłę, jakby autor chciał pokazać "że też ma swoje zdanie". Oczywiście to jego książka i może w niej napisać co chce, ale mi się to nie musi podobać.

    Obóz świętych
    Autor: Jean Raspail
    Długo męczyłem się z tą powieścią. Mam do niej mieszane uczucie. Z jednej strony wizja jest zbyt radykalna nawet jak na autora, który przecież ma poglądy jakie ma by postawić jednostkę ponad masę, a jednak z powieści wprost kipi kolektywizm. Bardziej traktowałbym ją jako pastisz jego własnych poglądów, do których podszedł z dystansem, a nie jako wizjonerską przepowiednię przyszłości do której dojdzie "jeśli lewacka europa się nie opamięta". Ale jeśli odstawimy na chwilę na bok politykę i przestaniemy traktować powieść jako manifest polityczny, to odsłoni nam się naszpikowana emocjami powieść o ludzkim obłędzie, który ogarnąć może każdą ze stron i który koniec końców doprowadza do zniszczenia - a wygrywa ten bardziej ześwirowany. Słabą stroną powieści jest polityka, mocną ładunek emocjonalny.

    Uległość
    Autor: Michel Houellebecq
    Absolutnie nic ciekawego. Powieść, o której swego czasu było głośno okazała się być powieścią nie budzącą żadnych emocji poza lekkim zniesmaczeniem przy opisie aktów seksualnych. Nawet nie wiem jak ją skomentować. Jest zbyt miałka i bez charakteru, bym mógł się do niej jakoś specjalnie odnieść. Zapewne uczony w piśmie potrafiłby ją skrytykować na stu stronach, ale nie jestem literaturoznawcą, więc nie muszę tego robić ani nawet nie potrafię. Duże rozczarowanie.

    LINK
  • Przeczytane 2016 #7

    Shedao Shai 2016-08-30 12:53:41

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -39. Conan i pradawni bogowie – Robert E. Howard

    Oto pierwszy tom ponadczasowych opowieści, których bohaterem jest Conan – nieokrzesany i niebezpieczny młodzieniec, zuchwały złodziej, wymachujący mieczem pirat oraz dowódca całych armii. Oto również unikatowe wejrzenie w zamysł pisarskiego geniusza, którego brawurowy i przejrzysty styl, kopiowany przez tak wielu, okazuje się nieosiągalny dla nikogo.

    Odpocząwszy nieco od twórczości Howarda (numerki 26 i 27 w tym temacie), postanowiłem w końcu do niego wrócić i zmierzyć się z jego najsłynniejszym bohaterem – Conanem. Ku mojemu zdziwieniu, po pozytywnym odbiorze opowiadań o Kullu i Solomonie Kanie, te o Conanie podeszły mi ciężej. Być może dlatego, że pierwszy (z trzech) tom opowiadań o nim, to grubsza książka niż te poprzednie, przez co powtarzany do oporu schemat „Conan idzie – spotyka piękną dziewczynę – zabija potwora – koniec” zaczął mnie w końcu męczyć. W każdym razie czytało mi się tą książkę ciężko, zajęła mi dużo czasu (przeszło dwa tygodnie, a siadałem do niej prawie codziennie), i szczerze przyznam, że nie mam ochoty brać się za kolejny tom zbyt prędko. Howard pisze dobrym językiem, dobrze buduje klimat, ale niestety fabularnie dziś już nie potrafi zaciekawić – przynajmniej mnie.

    40. Dziedzic Jedi – Kevin Hearne

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/19120#644102

    41. Przedrzeźniacz – Walter Tevis

    W umierającym świecie, w którym ludzie są odurzeni narkotykami i pogrążeni w elektronicznej błogości, gdzie nie ma sztuki, literatury i nie rodzą się dzieci, gdzie niektórzy wolą dokonać samospalenia niż dalej żyć, Spofforth jest najdoskonalszą maszyną, jaką kiedykolwiek stworzono. Mimo tego ma tylko jedno, niemożliwe do spełnienia pragnienie – chce przestać istnieć. Jednak nawet w tych ponurych i przygnębiających czasach pojawia się iskierka nadziei, którą stanowią namiętność i radość, jakie pewien mężczyzna i pewna kobieta odkrywają w miłości i książkach. To nadzieja na lepszą przyszłość, a może nawet nadzieja dla Spoffortha.

    Kolejna książka z MAGowej serii Artefaktów, i kolejny strzał w dziesiątkę. Mamy tu wizję świata, w którym roboty przejęły większość władzy i obowiązków na świecie – ale nie w drodze rewolucji, tylko przez degenerację rodzaju ludzkiego, który stopniowo pozbywał się ambicji, pogrążając się w narkotykach i łatwej, bezmyślnej egzystencji. Roboty starają się, żeby świat dalej jakoś funkcjonował, ale one też popełniają błędy, ba – większości brakuje prawdziwej inteligencji, są tylko automatami wykonującymi przypisane im zadanie. W tym świecie jeden z malejącej populacji ludzi człowiek odnajduje parę książeczek dla dzieci i z nich uczy się czytać. Obserwujemy jak stopniowo wyrywa się z odrętwienia, w które ludzkość dobrowolnie podążyła, jak zaczyna interesować się otaczającym go światem. Jest to trzecia książka w tym roku, którą oceniłem na 6/6. Genialna lektura, jestem zachwycony i polecam wszystkim poszukującym w sci-fi czegoś więcej.

    42. Złomiarz – Paolo Bacigalupi

    Na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, gdzie cięte są na złom osadzone na piasku wielkie tankowce, nastoletni Nailer pracuje w lekkiej ekipie, wydobywającej z wraków miedziane kable. Codziennie musi wyrobić normę – i liczyć, że przeżyje do następnego dnia. Kiedy jednak, zrządzeniem losu, czy też przypadkiem, odkrywa na skałach rozbity przepiękny kliper, staje przed najważniejszą decyzją w swoim życiu: zrabować ze statku wszystko co cenne czy uratować jedyną ocalałą osobę, piękną i bogatą dziewczynę, która mogłaby zapewnić mu lepsze życie…

    Z jednej strony bardzo cenię sobie twórczość Bacigalupiego, z drugiej – jest to książka młodzieżowa, więc jakoś nie umialem do niej podejść. W końcu dorwałem ją na promocji za parę złotych, no i przyszedł na nią czas. Literatura młodzieżowa to nadzwyczaj poczytny temat, książki YA sprzedają się bardzo dobrze, więc nie dziwi mnie że nawet autorzy z najwyższych półek wchodzą w ten biznes (np. Abercrombie, Sanderson czy Bacigalupi właśnie). A więc co to znaczy: książka YA w wykonaniu Bacigalupiego? Ano tyle, że głównym bohaterem jest nastolatek, właściwie jeszcze dzieciak. W tle natomiast mamy charakterystyczne dla autora problemy ekologiczne i ludzi z najniższych sfer, próbujących sobie radzić w ciężkiej sytuacji. Książka nie jest infantylna ani „ugładzona”, nawet nie bardzo czuć że nie jestem jej targetem. Jest to raczej taka pozycja „dla wszystkich”, czyli można czytać niezależnie od wieku. Fabuła nie jest skomplikowana, ale to nie znaczy że jest słaba. „Złomiarz” nie zrewolucjonizował mojego życia, ale była to przyjemna lektura na parę godzin. Nie żałuję i polecam.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-09-05 11:07:51

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Rzeka zbrodni
    Autor: Jarosław Jakubowski

    Zacznę od konkluzji: autora przerosło postawione przed nim zadanie. Obrał sobie za zadanie stworzenie powieści kryminalnej dziejącej się w Bydgoszczy na zakręcie jej historii - podczas przejmowania władzy przez wojska polskie w 1920 roku. Od razu musiałem kupić z prostego powodu - interesuję się historią Bydgoszczy, a przede wszystkim, sam też napisałem kilka opowiadań kryminalnych dziejących się w międzywojennej Bydgoszczy. No, raczej wciąż je piszę, bo ciągle coś mi się w nich nie podoba i ani mi się śni ich publikować albo wydawać, dopóki nie będę pewny, że to produkt gotowy i skończony. Czytając Rzekę Zbrodni miałem wrażenie, że pan Jakubowski był bardziej w gorącej wodzie kąpany i dał nam produkt niegotowy, nieoszlifowany, zasadniczo wersję beta. Nie podobał mi się język powieści przez jakieś 2/3 całości. Zdawał mi się być nieporadny, przekombinowany, no, zdarza się czasem, że czyjś styl pisania po prostu się nie podoba. Dopiero pod koniec zobaczyłem, że to nie problem w braku harmonii pomiędzy jego warsztatem a moim odbiorem, a faktycznie język był do tej pory irytujący - bo ostatnie sto stron napisanych jest porządnie, ba, powiedziałbym, że na dobrym, światowym poziomie. Najmocniejszą stroną są zdecydowanie dialogi. No i oczywiście chodzi o sam warsztat - fabuła to zupełnie inna kwestia. Zupełnie niepotrzebny i niepasujący był ten, nazwijmy to, "nieprawdopodobny" wątek, bo zepsuł całą zagadkę. Do lekkości utworu, bo kryminał był napisany raczej w tym lekkim, swobodnym stylu, a nie ciężkim i mrocznym, raczej nie pasowała brutalność przestępstwa i niektóre opisy, za dużo morderstw, a rozwiązanie jest, no, wyjątkowo z czapy. Nie wiem czy autor się zapętlił w zagadkach i poszedł na łatwiznę, czy od początku miał taki zamysł.

    Co do postaci, główny bohater mocno zalatywał mi Harrym Hole, ale tu akurat pochwała dla autora, bo udało mu się jednocześnie zachować inspirację i stworzyć zupełnie nową, ciekawą i inną postać. Dwie z postaci mi się nie podobały za zbyt oklepane i dość naiwne przedstawienie, ale to tylko dwie z kilku - większość na zdecydowany plus.

    Aha, i strasznie nieporadne były opisy przedwojennej Bydgoszczy - wyglądało jakby autor siedział w google, wpisywał "ciekawostki o przedwojennej Bydgoszczy", a następnie starał się jak najwięcej tego upchnąć. I o ile ilość nazw i miejsc nie jest problemem, ba, jest plusem, tak sposób ich przedstawienia, wprost natrętny by nie rzec pretensjonalny, to jedna z największych wad powieści.

    Nie mogę powiedzieć, żeby to była grafomania. To po prostu niedokończony produkt. Gdyby powieść odchudzić o jakieś sto stron, wyrzucić parę niepotrzebnych motywów (szczególnie tych "nieprawdopodobnych"), poprawić fabułę, a przede wszystkim - poprawić styl jej napisania to byłaby to powieść co najmniej dobra. Oczywiście autor miał inną wizję, ale mi się ona nie musi podobać. No i się nie podoba.

    LINK
  • Człowiek o 24 twarzach

    Princess Fantaghiro 2016-09-05 11:57:11

    Princess Fantaghiro

    avek

    Rejestracja: 2016-05-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Posępny Czerep

    Zbulwersowana.
    Zbulwersowana, bo jako osoba bardzo zainsteresowana przypadkami osób chorych na rozszczep osobowości, sięgnęłam po "Człowiek o 24 twarzach".
    Cóż książka mnie powaliła, ale raczej w negatywnym sensie bo spodziewałam się po takiej lekturze - rzekomo" na faktach" czegoś bardziej z dystansu, a nie że autor od samego początku stoi całkowicie po stronie podejrzanego. Osobiście uważam że książka Daniela Keyesa w sposób niezamierzony (mam nadzieję) przez autora, jest czymś szkodliwym. Szkodliwa gdyż ludzie - co widać po recenzjach na - lubimy czytać a także - goodreads, autentycznie pokochali moim zdaniem (przynajmniej takie są moje wnioski na podstawie lektury, bo prawdy nikt się raczej nie dowie ) prawdziwego zbrodniarza, niedoszłego mordercy (a może i doszłego, bo sam twierdzi że zabił, ale Keyes to zlewa) wielokrotnego gwałciciela i mu kibicują, wierząc w jego (imo prawdopodobnie nieistniejącą a symulowaną) chorobę bez żadnych zastrzeżeń. Osobiście nie wierzę Miliganowi, a Keyes to imo kolejna z szereg osób które dały się zmanipulować i jadły z ręki antyspołecznemu socjopacie.
    Nie wierzę, przede wszystkim ze względu na zbyt dużą wiedzę Billy`ego na temat własnego przypadku. Razi mnie iż Miligan sam szczegółowo objaśnia mechanizm rzekomej choroby, (oczywiście z przerwami na udawanie) co dla mnie jest bardzo podejrzane i rodzi przypuszczenie że facet zaznajomił się być może z historią Sybil, nie było to trudne zważywszy na wydanie w 73 książki o jej historii - i najprawdopodobniej wykorzystał tę wiedzę 4 lata później by wmówić innym swą chorobę.
    Razi przez brak najmniejszej próby kontaktu i wysłuchania oczyma Miligana, oskarżonego przez niego o molestowanie i znęcanie.
    A szczególnie podejrzenia mam co do twierdzeń iż gwałtów dokonywała jego osobowość lesbijska Adalana, przez pewne zdanie które Miligan wygłasza w obecności ofiary. Jak dla mnie, tu się wkopał - z tym że Keyes zupełnie przeoczył imo ważność tego szczegółu...

    Słaby styl pisarza który zasłonięty jest przez fascynujący obraz imo nie cierpiącego (cierpienie wewnętrzne można udawać) na rozszczep osobowości a genialnego manipulanta i aktora, socjopatę który bawił się uczuciami innych, w celu osiągnięcia rozgłosu i by móc prawie bezkarnie popełnić zbrodnie i ujść sprawiedliwości.
    Jak ocenić. Za styl dałabym max 4, za historię 10, za masterpiece Miligana 11/10 bo czegoś takiego to świat jeszcze chyba dobrze nie widział. Może dzięki Leo zobaczy, o ile DiCaprio nic się nie stanie.
    Ale wtedy to postawią Miliganowi pomnik

    LINK
  • Ostatnio czytałem

    grzegokon 2016-09-06 10:35:36

    grzegokon

    avek

    Rejestracja: 2005-04-01

    Ostatnia wizyta: 2024-07-22

    Skąd: Warszawa

    Otwieranie Dłoni Myśli - Kosho Uchiyama

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-09-12 16:18:26

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Inna dusza
    Autor: Łukasz Orbitowski

    Powieść dzieje się w mieście, w którym mieszkam i opowiada historię, która przed laty, tuż przed wizytą papieża, wstrząsnęła miastem. Dlatego zdecydowałem się po nią sięgnąć. Uczucia mam mieszane - czuć, że jest to powieść jakby rzemieślnicza. Rzemiosło może być porządne, ale nigdy nie będzie tak dobre jak dzieło artysty. I to jest właśnie porządnie wykonane dzieło dobrego pisarza-rzemieślnika, ale czegoś tu brakuje. Napięcia? Czegoś "żywego", co posiadają powieści? Nie wiem. Niemniej, autor pracę domową na temat Bydgoszczy odrobił na piątkę - przedstawił ją lepiej niż niejeden człowiek, który tu mieszka od urodzenia. Zarówno pod względem nazw ulic, ich klimatów, jak i ogólnego nastroju w mieście w latach dziewięćdziesiątych. Miasta antypatycznego, peryferyjnego, wysysającego nadzieję. Zabrakło może przedstawienia życia na blokowisku, tu autor nie musiałby się popisywać znajomością Bydgoszczy, bo jeśli ktoś był kiedyś choć na jednym polskim blokowisku to był już na każdym. Nastrój powieści surowy, ciężki, język prosty, zdania krótkie, słowa jakby ciosane, trochę jak u Bruena. Niestety nie udało się stworzyć napięcia. Powieść bardziej obyczajowa. Tak po prostu kiedyś było. Szaro, brudno i morderczo.

    LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Sułtan Ahmed 2016-09-12 17:18:22

    Sułtan Ahmed

    avek

    Rejestracja: 2016-09-03

    Ostatnia wizyta: 2020-07-01

    Skąd: Konstantynopol /Stambuł /Bizancjum

    Grę o Tron, ale po obejrzeniu filmu aż tak nie wciąga


    A poza tym to Tarkina

    LINK
  • Przeczytane 2016 #8

    Shedao Shai 2016-09-13 14:17:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -43. Placówka Basilisk – David Weber

    Honor Harrington obejmuje dowództwo wiekowego krążownika HMS Fearless, uzbrojonego w eksperymentalną, niezbyt skuteczną broń. Mimo to w czasie dorocznych manewrów floty udaje się jej zniszczyć flagową jednostkę "Agresorów", za co zostaje oddelegowana do układu planetarnego Basilisk, miejsca zsyłki dla najgorszych oficerów. To jednak dopiero początek kłopotów. W układzie tym kwitnie przemyt, tubylcy z jedynej z zamieszkanych planet zażywają narkotyk wywołujący atak furii, a pobliska Ludowa Republika Haven knuje coś paskudnego. Harrington ma do dyspozycji tylko niesprawny krążownik i buntującą się, zdemoralizowaną załogę, a przełożeni wymagają od niej zaprowadzenia porządku w całym układzie. Wszyscy przeciwnicy Harrington popełnili jednak poważny błąd. Rozwścieczyli ją...

    O sadze Honor Harrington słyszałem wiele złego. Że sztampowa, że główna bohaterka to straszna Mary Sue, że to taki tasiemiec gdzie co roku klepana jest nowa część, ilość nad jakością. Ostatnimi czasy narastała we mnie ochota na jakąś dłuższą serię, taką gdzie można się zżyć z bohaterami, gdzie fabuła rozplanowana jest na wiele tomów. A że kupiłem kiedyś na Allegro pierwsze 3 tomy z Honorverse za grosze, to przyszła na nią w końcu kolejka.

    Zaczęło się tragicznie. Wszystko to, co słyszałem o tej sadze zaczęło się potwierdzać od samego początku „Placówki Basilisk”. W okolicach 80 strony poważnie rozważałem już zaprzestanie lektury, wystawienie książce 1/6 i poszukanie czegoś lepszego. Szło mi jednak szybko, a akurat pod ręką nie miałem alternatywy, więc postanowiłem jednak kontynuować. Jak to często bywa – kiedy już bardziej wciągnąłem się w świat, fabułę, postacie, zrobiło się lepiej. Książkę skończyłem już bez większych problemów.

    Potwierdzam – Honor Harrington to taka Mary Sue, że aż się niedobrze robi. Błyskotliwa, lojalna, odważna, musi radzić sobie we wrogich okolicznościach, i dogadywać się z wyżej postawionymi oficerami, którzy są głupimi arystokratami i nie słuchają często jej genialnych spostrzeżeń... itd. Chyba każdy z was już potrafi sobie wyobrazić ten typ. Oczywiście, ma skazy – nieliczne i nieistotne, akurat w sam raz żeby nie można było powiedzieć, że jest kompletnie bez wad, ale nie żeby psuły one jej krystaliczny wizerunek

    Do samej budowy świata też mam sporo zastrzeżeń. Jak czytamy na Wiki:
    The political makeup and history of the series frequently echoes actual history, particularly that of Europe in the last half of the second millennium. The series is consciously modeled on the Horatio Hornblower series by C.S. Forester, and its main character on Admiral Lord Nelson (like Horatio Hornblower).

    I to niestety czuć. Czas akcji to rok przeszło 4000, a tutaj mamy ciągłe gadki o królowej, o marynarce wojennej królowej, o robieniu rzeczy w imię honoru królowej, a potyczki gwiezdne sprawiają wrażenie, że jakby pozmieniać parę słów to możnaby je przenieść do o 2300 lat do tyłu i by pasowało. No nie powiem, nie tego oczekuję po sadze space opera Honorverse trąci myszką, po prostu. I brak mu wizjonerstwa. Przynajmniej w tym wycinku, który dotychczas poznałem.

    Na osobny akapit zasługuje tłumaczenie – jest ono bardzo złe. Kto czytał dylogię Thrawna, ten wie że Jarosławowi Kotarskiemu daleko było do dobrego tłumacza, a niestety to on zajmował się przekładem Honorverse. Liczba terminów, których nie przetłumaczył, zostawiając w oryginale, jest zatrważająca. Momentami miałem wrażenie, jakby fragment został rzucony do Google Translate i tak zostawiony (no, tyle że w momencie premiery – 2000 rok – GT chyba jeszcze nie istniał ). Koślawe tłumaczenie z pewnością ochłodziło mój odbiór tej książki.

    Książka ta nie składa się jednak tylko z wad. Staram się teraz wymyśleć jakieś plusy na podparcie tej tezy i jakoś nie bardzo mi idzie , chyba po prostu dzięki temu że zacisnąłem zęby i przebrnąłem przez fazę zniechęcenia, udało mi się wkręcić w całą opowieść na tyle, żeby dotrzeć do końca, baa – żeby zaraz potem wziąć do ręki drugi tom. Czemu? No nie wiem. W każdym razie, „Placówka Basilisk” jest słabym początkiem serii, przynajmniej na mnie nie zrobiła zbytniego wrażenia.

    44. Honor królowej – David Weber

    Tym razem bohaterka obejmuje dowództwo konwoju zmierzającego do systemu Yeltsin. Przedstawicielem Jej Królewskiej Mości w tej wyprawie jest admirał Courvosier, przyjaciel i mentor Honor, a celem ich misji jest zawarcie sojuszu z władzami planety Grayson. Manticore potrzebuje bowiem sprzymierzeńców w zbliżającej się wojnie z Ludową Republiką Haven, a Grayson zajmuje ważną pozycję strategiczną. Królewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przeoczyło jednak "drobną kulturową różnicę", zlecając zadanie Honor - na Graysonie kobiety nie mają żadnych praw i sama obecność Harrington jest obelgą dla wszystkich męskich obywateli. Na dodatek planetę niespotykanie atakują fanatycy z Masady. W boju ginie admirał Courvosier. Czy Honor - do tej pory ignorowana lub upokarzana przez mieszkańców Graysona - zdoła ich ocalić przed nuklearną zagładą?

    Chciałbym zwrócić waszą uwagę na fakt, że powyższy blurb spoileruje pierwsze 200 stron książki. Kto go napisał? Czy jest ten człowiek idiotą? Nie wiem, ale mam swoje podejrzenia. To już nie jest nawet wprowadzenie w fabułę, tylko streszczenie 40% powieści.

    Po lekturze mojej opinii nt. pierwszego tomu (śmiało sobie tutaj poczyniam, twierdząc że ktoś to czyta ), moglibyście założyć że po drugi sięgnę nieprędko, jeśli kiedykolwiek. Sam też tak czułem, postanowiłem więc iść za ciosem i od razu zacząć „Honor królowej”, póki jeszcze miałem jakąkolwiek motywację. To był dobry wybór. Książka jest lepsza od poprzedniczki, i to zauważalnie. Bolączki z pierwszego tomu wciąż tu istnieją – ale tego się już spodziewałem, wiedziałem do czego podejść z dystansem, więc nawet sama Honor nie była taka wk*****jąca... no dobra – była, ale nie cały czas. Weberowi udało się natomiast w ramach mocno sztampowego konfliktu (opartego o seksizm i fanatyzm religijny) stworzyć kilka mocnych scen, które czytałem z autentycznym zainteresowaniem. Wiem już, że tom 3 przeczytam niedługo. Czy zdecyduję się na kupno kolejnych (co wiązałoby się w moim przypadku z zaangażowaniem w pełnię teg0 uniwersum – czyli przeszło 30 książek)? Nie jestem pewien, ale na chwilę obecną nie wykluczam tego.

    45. Związek żydowskich policjantów – Michael Chabon

    Żydowscy wygnańcy z Europy ogarniętej II wojną światową osiedlili się na Alasce. W 1948 r. dołączyli do nich Żydzi, którzy przegrali walkę o Erec Israel i zostali wyrzuceni z Palestyny. Amerykański Kongres przyznał jednak Żydom prawa do Kolonii Sitka jedynie na 60 lat, który to termin właśnie upływa i niebawem alaskańscy Żydzi znów staną się bezdomni. Niektórzy policjanci być może zachowają swoje miejsca pracy, pod warunkiem, że nie będą się zbytnio przejmować swoją pracą. Na przykład tragicznie zmarłym Emanuelem Laskerem, który był wprawdzie genialnym szachistą, ale nie tym, który urodził się w 1868 r. Uparty Lansman podąża tropem fałszywego Laskera, a przy okazji także śladami starszego kolegi po fachu, Philipa Marlowe’a. Pije, pali, obrywa i filozofuje jak on; szachów wprawdzie nienawidzi, ale nienawiścią bardzo zbliżoną do miłości. Pozornie zwykłe śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Ze zmarłym związani są chasydzcy gangsterzy, byli i aktualni agenci rozmaitych służb wywiadowczych, a także mnóstwo zwykłych ludzi, którym nie odmówił swojego błogosławieństwa. Sprawdzając kolejne domysły, Landsman pakuje się w kabałę, z której naprawdę trudno ujść z życiem

    Dla urozmaicenia sobie życia, zabrałem się w międzyczasie za lekturę na kompletnie innym poziomie literackim. Chabon zgarnął za tą książkę praktycznie wszystko co się dało: Hugo, Nebulę i Locusa. Kiedy więc znalazłem ją za 12 zł w taniej książce, nie wahałem się. Dojrzewała sobie parę lat na mojej półce, aż w końcu doczekała się i ona. Nie powiem, żebym od razu wsiąkł – początek miałem ciężki. Jednak jak już „weszło”, to było tylko coraz lepiej. Brak tu elementów fantastycznych – do gatunku kwalifikuje tą książkę jedynie fakt, że jest to historia alternatywna. Poza tym mamy śledztwo w sprawie morderstwa, większą konspirację, ciekawych bohaterów, wszystko to osadzone mocno w klimacie żydowskim, co okazało się nadzwyczaj ciekawym zabiegiem. Satysfakcjonująca lektura, polecam!

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-09-26 10:03:00

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Metro 2033
    Autor: Dmitry Glukhovsky
    Cykl: Metro 2033 (tom 1) | Seria: Uniwersum Metro 2033
    Są takie powieści, które chce się przeczytać od lat, ale nigdy nie ma ku temu okazji - tak miałem z Metrem. Zasadniczo bodźcem do sięgnięcia po nią była wizyta w Moskwie. Choć niestety trwała tylko kilka godzin i zdążyłem zobaczyć raptem dwie albo trzy stacje, to miałem już jako-taki ogląd na wielkość i piękno moskiewskiego metra.

    Rzadko kiedy udaje się autorowi wykreować nowe uniwersum, które byłoby, nazwijmy to, charakterystyczne. Udało się to Tolkienowi, Lucasowi, Rowling i twórcom Shreka. Udało też Głuchowskiemu. Podobno trasa głównego bohatera jest taka sama, jaką przemierzał w młodości autor i wtedy właśnie miał przyjść mu pomysł na książkę. To pomnik dla ludzkiej wyobraźni. Nigdy nie wiadomo co siedzi w głowach ludziom, których mijamy, ile Czwartych Rzesz ludzie sobie wyobrażają jedząc lody waniliowe, ile Chanów mówi motorniczym jak mają żyć, ile ogrodników boi się Czarnych podczas strzyżenia żywopłotu. Super.

    Piter
    Autor: Szymun Wroczek
    Seria: Uniwersum Metro 2033
    Jeśli gdzieś się było i widziało na własne oczy to potem zdjęcia, filmy, opisy tego miejsca wyglądają zupełnie inaczej. W Piterze spędziłem dwa tygodnie i zdążyłem zakochać się w tym mieście, dlatego po Metro 2033 zamiast sięgać po 2034, wolałem sięgnąć po bliższy mi Piter, wszak w Moskwie byłem tylko parę godzin.

    Styl pisania autora - co najmniej denerwujący. Zdania krótkie, ciosane. Jako tako nie jest to wadą, nadaje akcji tempa i czyta się szybciej, ale strasznie, "kurna", męczący.

    Choć Szymun poprawił świat Głuchowskiego dodając do niego telewizory (no bo czemu miałoby ich nie być po katastrofie, skoro wszędzie ich pełno? i czemu wszędzie walają się książki zamiast czytników, które wcale dużo prądu nie pożerają - taki sam zarzut wobec M33), ale jeszcze więcej popsuł. Odnosi się wrażenie, że z początku chciał bardzo mocno nawiązywać do M33, po czym się rozmyślił i napisał całość od nowa, po swojemu, zostawiając jeszcze nieco kalek (np. wujek-mentor). Brakuje tu tej magii i aury niesamowitości z Metra 2033, odczuwa się ją tylko w paru momentach, na przykład ze ślepcami. Reszta raczej naciągana, ale w zły sposób. Strasznie denerwujące skakanie po tematach, przeskoki w tył, wprzód, czasem nie wiadomo co tak właściwie się dzieje.

    Na plus beznadziejność całej wyprawy bohatera. To dość niespotykane.

    Piter mógłby być kolejną ofiarą Saddama Wielkiego - bo jest jak ten wytrzebiony kastrat, tylko nie śpiewa tak pięknie.

    Śmierć w Breslau
    Autor: Marek Krajewski
    Cykl: Eberhard Mock (tom 1)
    Spodziewałem się czegoś lepszego, ale nie było źle. Na plus warsztat, sposób pisania, język powieści, nawet te usilnie wplatane trudne słowa nie były zbyt pretensjonalne. Czuć, że autor ma talent do pisania i może być z niego dobry pisarz w następnych powieściach. No i policja, która nie jest żadną ostoją cnót i bastionem zasad, tylko takimi samymi sukinkotami, tylko po "naszej" stronie.

    Na minus zagadka, a w sumie jej brak. Rozumiem, że to nie jest kryminał z gatunku detektywistycznych, ale ta powieść aż się prosi o łamigłówkę. Szczególnie, że fabuła i motywy są tak uroczo naiwne i nieprawdopodobne - ale to nie jest wada, bo przywodzi na myśl kryminały Doyle`a czy niektóre Christie, tylko brudniejsze, przyprószone popiołem z papierosa i pobrudzone łapskami które właśnie kopały czyjś grób. I tu doskonale pasowałoby wodzenie czytelnika za nos, no ale to i tak nienajgorsza powieść.

    Kariera Nikodema Dyzmy
    Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
    To, że interwencjonizm nie służy żadnym "wyższym celom" a tylko temu, by krewni i znajomi królika mogli się nachapać, wiadome było jak widać już przed wojną. Dobrze napisana powieść, lekka, pouczająca i z humorem. Co ciekawe, autorowi udało się pokazać do jak poważnych kryzysów prowadzi, mimo początkowych sukcesów, polityka zadłużania się, interwencjonizmu i wypuszczania pustych obligacji, na rok przed wypuszczeniem opus magnum Keynesa, które zatruło myśl ekonomiczną na długie pokolenia, którego poplecznicy proponowali dokładnie takie rozwiązania by "uzdrowić" gospodarkę.

    Detektyw Monk jedzie do Paryża
    Autor: Lee Goldberg
    Cykl: Detektyw Monk (tom 7)
    Chyba najlepsza do tej pory powieść z Monkiem. Nie ma odgrzewania kotletów (poza podróżą, ale tym razem obyło się bez tabletki - całe szczęście, bo to byłby już czwarty albo piąty raz...), jest humor, jest zagadka i to zaskakująco dobrze ułożona. Co prawda autor daje zbyt oczywiste wskazówki, tak że zabójca staje się jasny jakoś już w połowie, to jednak w tej serii zagadka stanowi raczej tło dla monkowych obsesji niż główną oś fabularną, więc nie mam zastrzeżeń.

    Złodziejka książek
    Autor: Markus Zusak
    Nikt nie przyniósł ludzkości tyle cierpienia co nacjonaliści i socjaliści. Gdzie- i kiedykolwiek się pojawiają tam przynoszą jedynie głód, nędzę, cierpienie i śmierć. Nie mogło się inaczej skończyć, gdy w latach `30 te dwie najbardziej zbrodnicze strony człowieka podały sobie ręce i trzymając w żelaznym uścisku Niemcy, przy ogłuszającym aplauzie większości ich zaślepionych mieszkańców, przyniosły światu pożogę jakiej ani wcześniej ani później nie było mu dane doświadczyć. I o tym jest ta powieść. O cierpieniu i stawianiu mu czoła.

    Morderstwo na polu golfowym
    Autor: Agatha Christie
    Cykl: Herkules Poirot (tom 4)
    Co tu się... Agatka w szczytowej formie. Nic dodać nic ująć.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-09-26 22:47:25

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Kasacja
    Autor: Remigiusz Mróz

    Nareszcie trafiłem na naprawdę dobrze napisaną i oryginalną polską powieść. Mógłbym się tylko przyczepić do tego "naginania" o którym autor napisał w posłowiu, ale to drobiazg. Postacie bardzo dobrze zrobione - Chyłka pod pewnymi względami bardzo przypominała mi moją panią od ćwiczeń z prawa karnego czym od razu wzbudziła u mnie sympatię. A postać "Zordona" - studenciaka o przeciętnej średniej, który na wykłady nie chodził, na wyższe lata bardziej prześlizgiwał się niż zdawał a po pięciu latach studiów myśli, że Pana Boga za nogi złapał jest wierniejszą kreacją studenta prawa niż wizja zaczytanego w książkach lamusa.

    Po ostatnich stronach nie mogę się przyczepić nawet do "włoskiej" teatralności jednej ze scen, bo okazuje się, że to kluczowe dla fabuły.

    Lubię przyjemnie napisane powieści z dobrze wykreowanymi postaciami, a przede wszystkim takie, które potrafią mnie zaskoczyć. Tu miałem wszystko.

    LINK
  • Przeczytane 2016 #9

    Shedao Shai 2016-09-30 11:49:39

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -46. Krótka, zwycięska wojenka – David Weber

    Dwa lata po bitwie o Yeltsin bohaterka obejmuje dowództwo krążownika HMS Nike, najsłynniejszej jednostki w całej Królewskiej Marynarce. Okręt ten zostaje wysłany do ważnego strategicznie systemu Hancock. Tymczasem władze targanej wewnętrznymi problemami Ludowej Republiki Haven postanawiają posłużyć się starym, sprawdzonym sposobem na zmniejszenie niezadowolenia społecznego i prowokują wybuch lokalnego konfliktu zbrojnego, czyli "krótkiej, zwycięskiej wojenki". Kolejny raz okazuje się jednak, że nawet najdoskonalsze plany nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z waleczną,
    zakochaną i gotową na wszystko kobietą.


    Trzeci tom cyklu o Honor Harrington. Wszedł mi szybko, bo przeczytałem go w podróży do Warszawy i z powrotem. Weber utrzymał poziom drugiego tomu, nie wybił się wyżej ale i nie było gorzej. Kolejna militarna przygoda. Nie wiem za bardzo co więcej o tej książce mógłbym napisać. Przeczytałem 3 tomy Honorverse i na razie mi starczy, ale nie wykluczam że kiedyś pociągnę temat. Na razie mam doś ć takich „odmóżdżaczy”.

    47. Upadek smoka – Peter F. Hamilton

    Lawrence Newton, który urodził się w ziemskiej kolonii na planecie Amethi, od dziecka marzył o tym, by wstąpić do Akademii Kosmicznej, latać na statkach badawczych i odkrywać nieznane rejony galaktyki. Niestety, kiedy dorasta, szybko przekonuje się, że czas bezinteresownych odkrywców bezpowrotnie przeminął i jako dowódca plutonu bierze udział w zbrojnej inwazji jednej z wielkich korporacji na kolejny obcy świat. Podczas walki z niepokojąco sprawną podziemną organizacją oporu na planecie Thallspring do uszu Lawrence`a zaczynają docierać dziwne pogłoski mówiące o Świątyni Upadłego Smoka. Podobno stanowi ona sanktuarium pewnej sekty czczącej tajemnicze mityczne stworzenie, które spadło z nieba na powierzchnię planety tysiące lat wcześniej zanim zjawili się tam pierwsi kolonizatorzy. Zaintrygowany tymi pogłoskami, Lawrence zaczyna organizować własną, prywatną ekspedycję naukową?

    Książka zakupiona za grosze we wrocławskim Dedalusie. Było to najlepiej wydane na literaturę parę złotych od dawna. Bardzo dobre sci-fi, przemyślane, ze świetnie skonstruowanymi postaciami, bogato rozbudowanym uniwersum i niesamowitym zakończeniem. Polecam mocno!

    48. Bohaterowie – Joe Abercrombie

    Dla chwały... Dla zwycięstwa... Dla przetrwania... Powiadają, że Czarny Dow zabił więcej ludzi niż zima, i wspiął się na tron Północy po górze usypanej z czaszek.
    Król Unii, wyjątkowo zawistny sąsiad, nie ma zamiaru przyglądać się z uśmiechem, jak Dow pnie się jeszcze wyżej. Wydał rozkazy i wojsko już brnie przez północne błota. Tysiące ludzi gromadzą się przy zapomnianych kamiennych kręgach, na bezwartościowych wzgórzach i w mało ważnych dolinach, a przy sobie mają mnóstwo ostrej stali.
    Bremer dan Gorst, zhańbiony mistrz szermierczy, poprzysiągł odzyskać utracony honor na polu bitwy. Trawiony obsesją odkupienia i uzależniony od przemocy, dawno przestał dbać o to, jak wiele krwi przy tym przeleje. Nawet jeśli będzie to jego własna krew.
    Księcia Caldera nie interesuje honor, a tym bardziej śmierć. Pragnie tylko władzy i jest gotów na każde kłamstwo, sztuczkę oraz zdradę, żeby ją zdobyć. Byle nie musiał własnoręcznie o nią walczyć.
    Curndenowi Gnatowi, ostatniemu uczciwemu człowiekowi na Północy, wojaczka nie przyniosła niczego poza opuchniętymi kolanami i zszarganymi nerwami. Nie zależy mu na tym, kto wygra, po prostu chce czynić to, co właściwe. Ale czy uda mu się wybrać dobrą drogę, gdy świat wokół niego stoi w płomieniach?
    Trzy dni krwawej bitwy zdecydują o losie Północy. Jednak gdy po obu stronach szerzą się intrygi, szaleństwo, kłótnie i małostkowa zawiść, trudno liczyć na to, że zwyciężą najszlachetniejsze serca, czy nawet najsilniejsze ręce...


    Kolejna książka osadzona w świecie Pierwszego Prawa. Zacząłem ją czytać bezpośrednio po „Zemsta najlepiej smakuje na zimno” (na liście numerek 32), skończyłem natomiast dopiero teraz – 16 książek później. To chyba o czymś świadczy. Po świetnym zaskoczeniu jakim okazała się „Zemsta...”, „Bohaterowie” nieco ostudzili mój zapał. Jest to książka opowiadająca o jednej, wielkiej bitwie – przygotowaniach do niej, samym przebiegu i jej konsekwencjach. Trochę nie moja bajka, dlatego dość długo ją męczyłem, i to pomimo faktu że pojawiło się tu sporo postaci znanych mi z trylogii. Jest to powieść dobrze napisana, może jedynie cutkę zbyt rozwleczona. Niemniej – uważam ją za najsłabszą w świetnym dorobku Abercrombiego.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-10-02 14:22:00

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Uwikłanie
    Autor: Zygmunt Miłoszewski
    Często czytając kryminał w pewnym momencie mówię sobie: "o, to ten zabił, na sto procent" próbując to jakoś tam sobie uzasadnić. I nawet jeśli później zmienię zdanie to nie zmieniam "pewności" - i jeśli mordercą okazuje się być ktoś inny to uznaję, że autor mnie pokonał i zagadki nie rozwiązałem. Co prawda rzadko udaje się w tym momencie przedstawić szczegółowy przebieg zbrodni, bo ten często jest możliwy do ustalenia dopiero podczas podsumowania końcowego - więc ograniczam się do "kto" i "mniej więcej jak".

    No i Miłoszewski zrobił coś w stylu powieści detektywistycznej, tj. była możliwość wydedukowania samemu, bo autor dał czytelnikowi wszystkie wskazówki. Co z resztą ze dwa razy było podkreślone: sam Szacki stwierdził, że "już wszystko wie i teraz musi to tylko połączyć", to samo powiedział mu Wenzel. Więc trzeba mu oddać, że zagrał z czytelnikami fair.

    Nawet za bardzo fair. Przypuszczenie, że początek spoilera każda z osób jest zamieszana w morderstwo, wysunąłem gdy Szacki oglądał nagranie. Jakoś niespecjalnie wierzyłem w teorię pola, więc prawdopodobnie każda z obecnych w ustawieniu osób, udawała - prawdopodobnie by doprowadzić Teluka do samobójstwa. Takie rzeczy jak "wczucie się w inną nieznaną osobę" nie są możliwe, choć wiem że są osoby, które w to wierzą. Nie mogłem wykluczyć, że autor dodał w powieści nutę paranormalną, podobnie jak Jakubowski w Rzece Zbrodni, ale uznałem że poważny autor tak nie robi, więc to wykluczyłem. Pewności, że każdy przyłożył do morderstwa rękę nabrałem na pogrzebie Teluka oraz przy przemyśleniach Szackiego - w obu przypadkach, w krótkich odstępach, pojawiło się stwierdzenie "jedno z nich zabiło". Autor wyraźnie próbował wybić czytelnikowi z głowy możliwość, że może być w morderstwo zamieszana więcej niż jedna osoba - albo wprost przeciwnie, chciał tym samym podpowiedzieć. Co prawda bardziej myślałem, że Jadwiga jest siostrą a nie kochanką Sosnowskiego, no i nie "przyklepałem" jej jako ostatecznej morderczyni więc nie mogę powiedzieć, że w stu procentach zgadłem zagadkę, ale jednak zbyt łatwo można się było domyślić kluczowych rzeczy. koniec spoilera

    Thriller to to też nie jest - akcja rozkręciła się dopiero w momencie, gdy czytnik pokazał mi, że za mną już 76 procent powieści. Do tego momentu powieść jest wręcz nudna, przegadana, pełna nieistotności i dopiero ostatnie 25% jest dość interesujące. Wcześniej to są same głupoty o widzącym polu, jakieś, romanse i walenie konia. Sam szacki przypominał mi Francois z Uległości, poza tym że miał rodzinę - był szary, znudzony życiem, bez wyrazu. No sory, tak to odebrałem.

    Spodziewałem się czegoś lepszego, ale przynajmniej powieść jest w większości napisana dobrym językiem, choć nie tak lekkim jak np. u Christie.


    Przewieszenie
    Autor: Remigiusz Mróz
    Bardzo skandynawski. Autor sam z resztą co jakiś czas przypominał o skandynawskich kryminałach, więc można to pewnie odczytać jako swego rodzaju hołd dla nich. Bo naśladownictwo raczej nie - choć wieje chłodem, a sam klimat powieści też bardzo zbliżony do tych z północy, to Mróz przeniósł to w polskie realia i wyszło mu to zaskakująco dobrze.

    W ogóle bardzo lubię powieści i filmy, w których główny bohater jest w coś uwikłany, jest obiektem zemsty, jest tropiony, ktoś go wrabia itd. Nie sądzę, by kiedykolwiek miało mi się to znudzić, szczególnie jeśli są zwroty akcji a sama akcja jest wartka. A tu Mróz zaskoczył, bo okazuje się, że główny bohater jest wrabiany, a jednocześnie jest winny. Ciekawe wykorzystanie motywu.

    Podejrzewam, że odbiór powieści byłby jeszcze lepszy, gdybym sięgnął po pierwszy tom - myślałem, że to osobna historia, a tu się okazuje, że kontynuacja. Co prawda autor przypomina co się wcześniej działo wystarczająco często, więc czytelnik sięgając od razu po Przewieszenie nie błądzi we mgle, ale pewnie zabiera to część frajdy. Ostatecznie można sobie wyobrazić, że to pierwszy tom, a tamto wszystko to retrospekcje i kiedyś będzie prequel.

    I cały czas liczę, że początek spoilera Gjord okaże się być tym Iwo albo jego współpracownikiem. Pasowałby. koniec spoilera

    Oby więcej takich powieści.



    Trawers
    Autor: Remigiusz Mróz
    Do tej pory u Mroza polityka była wyważona - jeśli poruszał te tematy, a poruszał, to z reguły każdej ze stron obrywało się od niego po równo. Tym razem powieść wygląda jakby nacjonaliści go wkurzyli i chciał im Trawersem dopiec. I bardzo dobrze zrobił pokazując, że za tym szczuciem zazwyczaj stoją zwykli psychopaci - być może nie mordercy... a przynajmniej nie w okresie pokoju. Oberwało się tym, którzy mordę wycierają sobie "troską o ojczyznę", Mróz prezentował jakby umiarkowany pogląd, w stylu: rozumiemy sytuację, ale naczelną zasadą pierwszej pomocy jest upewnienie się, że nic nie zagraża samemu ratownikowi.

    Z jednej strony szkoda, że trochę moralizatorsko wyszło, a z drugiej nasz naród popada niestety w nienawistny obłęd, który nigdy i nigdzie się nie zakończył. Jedna powieść tego nie odkręci, ale może chociaż w paru osobach zapali się alarmowa lampka, zanim będzie za późno.

    No ale nie o tym. Powieść o wiele słabsza fabularnie od poprzedniczki. Nie przeczytałem pierwszego tomu, przez co trochę gorzej odbierało mi się drugi, a i pewnie doświadczenia z trzeciego są niepełne. Zasadniczo Trawers można by skrócić i zrobić z niego parę końcowych rozdziałów Przewieszenia. O ile poprzednia część aż prosi się o ekranizację, tak w tej akcji zwyczajnie brakowało. Niewiele się działo przez te paręset stron, a mimo to czytało się szybko.

    I mam dość mieszane uczucia odnośnie tożsamości sprawcy - przy okazji napisania paru zdań na temat Przewieszenia napisałem, że on powinien nim być, bo idealnie pasuje. No i Mrozowi też idealnie pasował. Z jednej strony super, bo doskonale wkomponowana postać, z drugiej kiepsko, bo wolę powieści które mnie zaskakują. Ale z trzeciej strony odkrycie, że domysły były prawdziwe, to też swego rodzaju zaskoczenie.


    Syn
    Autor: Jo Nesbø

    Ani to kryminał detektywistyczny, bo nie ma tu żadnej zagadki, ani thriller, bo nie trzyma w napięciu, ani akcja, bo niewiele się tu dzieje. Nawet zakończenie wprost zaskakująco przewidywalne, a język powieści niecodziennie toporny. Dobry reżyser zrobiłby z tego dobry film, ale tak... oj słabo, panie Nesbo.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-10-13 15:44:32

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Śmierć w chmurach
    Autor: Agatha Christie
    Trochę naciągane. Aż dziwne, że nikt tego nie zauważył wcześniej. Choć też fajne zwodzenie czytelnika za nos.

    Inferno [spoilery]
    Autor: Dan Brown
    Nie czytałem wcześniej żadnej powieści Browna, więc podchodziłem do Inferno bez uprzedzeń i bez oczekiwań. Mam dość mieszane uczucia.

    Z jednej strony bardzo lubię filmy i powieści, w których bohater ucieka, w których jest zagadka, intryga i zwroty akcji. Teoretycznie jest tu wszystko, ale jakby uwięzione w platońskiej jaskini. Intryga mocno naciągana - i nie dlatego, że sama historia jest nieprawdopodobna, bo dobry artysta wciśnie odbiorcom nawet nagłą inwazję marsjan, tak że ci w panice zaczną robić zapasy żywności. Chodzi raczej o jej przedstawienie. Historia jest pełna luk i niedopowiedzeń które Brown próbuje nieporadnie przypudrować długimi monologami objaśniającymi.

    Brown zagrał z czytelnikami fair i jeśli uważnie zwracamy uwagę na szczegóły to domyślimy się każdego zwrotu akcji.

    Można sobie to tłumaczyć, że chciał się zabawić z czytelnikami tak jak w jego powieści Dante się bawił - "kto wie gdzie szukać ten z łatwością znajdzie". Tylko czy ta łatwość była celowa, czy wynikła z nieporadności, czy może to w zamyśle miała być lekka powieść i nie ma tu żadnej zagadki, tylko jej iluzja, by czytelnik się cieszył że sam ją rozwikłał - nie wiem.

    Tych szczegółów było jednocześnie za dużo i za mało. Za dużo było oczywistych wskazówek - i za mało, bo dobry thriller i kryminał cechuje się m.in. tym, że czytelnik jest zalewany poszlakami i wskazówkami, z których sam musi wyłuskać te przydatne i spróbować je połączyć. Choćby to, że wirus powodował bezpłodność, było oczywiste od momentu, gdy po raz kolejny wspomniane było o bezpłodności siwowłosej. W żadnej powieści nie podkreśla się tak często nieistotnych dla fabuły faktów, więc to musiało być istotne. I to, że Brooks jest FS-2080 - po wtargnięciu do jej mieszkania, gdy IWO odkryli tożsamość lokatorki, powiedzieli "nie uwierzycie kto jest z Langdonem", więc to musiała być jakaś uwikłana, znana im postać; późniejszy telefon w pociągu i nagła całkowita utrata zaufania ich towarzysza do Brooks, ale nie do Langdona; zupełnie niepotrzebna i nie pasująca wstawka, która miała nas przekonać o gejowskim romansie. Po prostu Brown przeholował.

    Było też parę błędów: wgniecenia na stalowych drzwiach szpitala - jakim cudem, skoro Vayenthia strzelała ślepakami?

    Inferno jest "filmową" powieścią. Nie ma tu niczego, co nie mogłoby zostać przedstawione na ekranie - żadnych przemyśleń, same historyczne opisy, retrospektywne wspomnienia, pobieżnie opisywane sceny, a praktycznie wszystkiego można się dowiedzieć z dialogów. Nie wiem czy taki jest styl Browna, czy chciał w ten sposób zachęcić do jej ekranizacji po braku filmu na podstawie jego poprzedniego dzieła. W sumie nie jest to minus, bo dzięki temu czyta się lekko i szybko. Jak film. A od filmu akcji więcej niż dobrej zabawy wymagać nie można. I coś czuję, że film będzie lepszy, bo scenarzyści mogą naprawić błędy.

    PS ogólny zamysł bardzo przypomina serial Utopia.


    Metro 2034
    Autor: Dmitry Glukhovsky
    Przygoda dla faceta: uratować metro przed mutantami, epidemią, przebić się przez wszystkie stacje, stawić czoła wszelkim niebezpieczeństwom i wyjść z tego cało
    Przygoda dla kobiety: uganiać się po całym metrze za facetem by nadziać się na jego bolca

    Nie wiem dlaczego postacie kobiece są tak często tak irytujące i kiepsko zrobione. Poza tym cała powieść jest jakby o niczym, nie wiadomo w którym momencie na dobre się zaczyna, więc chyba w ogóle w żadnym momencie się nie rozkręca. W M33 każda stacja była inna, całe metro było przepełnione tajemnicami, a tutaj dostaliśmy zwykłą, kiepską przygodówkę. Szkoda.


    Immunitet
    Autor: Remigiusz Mróz
    Normalny człowiek, by skomentować bieżące wydarzenia polityczne, pisze notkę, artykuł, felieton.

    Mróz pisze powieść.

    Aż roi się tu od prztyczków wobec jednej i drugiej strony. Fajnie to wyszło. Problem mam z samą oceną powieści - ani to kryminał detektywistyczny z zagadką, ani thriller, może coś w stylu thrillera prawniczego. Wyszło trochę zbyt rozwlekle, spokojnie tę fabułę mógł przenieść na 300-400 stron, ale nie na 650.

    Dobrze pociągnięty wątek Chyłki i Zordona. Nie jest ckliwy ani przesadzony.

    I zakończenie, nie tyle rozprawy co zakończenie-zakończenie, jedyne możliwe w tej sytuacji. Mróz czasem czyta mi w myślach.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-11-02 14:14:48

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Rewizja
    Autor: Remigiusz Mróz
    Nie wiem gdzie tam była rewizja, być może przeoczyłem. Nie tak porywająca jak Kasacja, Immunitet czy Przewieszenie, ale i tak dobry. No i napisany w nieco ponad trzy tygodnie, lol. Mróz to jednak gość.


    Behawiorysta
    Autor: Remigiusz Mróz
    Mróz nie odkrył koła na nowo. W powieści króluje typowy do bólu schemat: obsesyjny zabójca-socjopata rzucający rękawicę genialnemu odludkowi. Nie spodziewajcie się zaskoczeń ani innowacji. To po prostu klasyczny socjothriller w porządnej formie. Odnosi się wrażenie, że autor od dawna nosił się z napisaniem czegoś takiego, ale pozwolił sobie na to dopiero w formie "spełnienia marzenia" po osiągnięciu pewnej pozycji na rynku wydawniczym.. Wyszło bardzo dobrze, ale w pamięci raczej nie zapadnie. Bardzo się cieszę, że Mróz sprawdza się zarówno w thrillerach prawniczych, kryminałach a`la skandynawskich jak i thrillerach. Choć liczę, że kiedyś napisze thriller nie tylko wciągający, ale dosłownie dreszczowy. Behawiorysta to jeszcze niestety nie ten poziom.

    W głębi lasu
    Autor: Harlan Coben
    Nie wiem czy istnieje coś takiego jak "mainstreamowy kryminał" - ale jeśli istnieje to właśnie pod postacią takich powieści. Nie żebym uważał, że coś co jest "mainstreamowe" to od razu musi być gorsze - co to, to nie. Po prostu jest takie... wygładzone. Pozbawione mgły, pazura, tajemniczości, tej duszy, motoru, silnika który napędza każdy dobry kryminał. Nie jest to grafomania ani chłam - ale zwykła, przeciętna, rzemieślnicza powieść napisana by kilogramami zalegać kieszonkowymi wydaniami w kioskach i nadmorskich "Festiwalach Taniej Książki". Wielowątkowa fabuła na pewno na plus, choć zupełnie niepotrzebna sprawa gwałtu - bez związku ze sprawą. Oczywiście nikt nie napisał, że wszystkie wątki muszą się pod koniec łączyć - ba, dobry kryminał cechuje to, że czytelnik sam sobie musi wyłuskać co jest potrzebne do rozwikłania sprawy - ale to było po prostu trochę na siłę tam upchnięte; choć gdyby nie ta sprawa, nie byłoby szantażu, więc nie wyjaśniłby się główny wątek, a i na samą rozprawę nie było przeznaczone zbyt dużo czasu - więc da się to jakoś obronić. Ale żadna powieść nie straciła na tym, że się ją o połowę skróciło.

    Odnosiłem też wrażenie, że to pozycja dla tej grupy osób, która na codzień czyta romansidła, harlekiny, obyczajówki, blondynkę na językach i inne wampiry, ale wtórność tych tematów zaczyna je nudzić; jest to wygładzony kryminał z zanadto uwypuklonym wątkiem miłosnym, problemami rodzinnymi, mdłymi przemyśleniami oraz brakiem oryginalnych opisów i refleksji. Kioskowa literatura dla znudzonych romansidłami.

    Choć mogę się mylić i zwyczajnie stwierdzić, że po prostu średnio mi przypasował styl Cobena - tak to już bywa.

    LINK
  • Przeczytane 2016 #10

    Shedao Shai 2016-11-08 10:50:41

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -49. Opowiadania zebrane [tom 1] - Frank Herbert

    Opowiadania zebrane Franka Herberta to pierwsze w naszym kraju tak obszerne wydanie krótkich form prozatorskich autora Diuny. Zgromadzone w nim utwory – aż czterdzieści! – są, można śmiało powiedzieć, bezcenne. To właściwie przekrój zainteresowań pisarza, które znalazły później odzwierciedlenie w jego najwybitniejszym dziele – „Kronikach Diuny”. Polski czytelnik ma dzięki tem wyjątkową szansę poznać najważniejsze tematy twórczości Herberta, obserwować, jak się one zmieniały, śledzić rozwój jego stylu i przyglądać się ewolucji jako pisarza – jednego z największych mistrzów fantastyki naukowej, gatunku sięgającego czasów Lukiana z Samosat.

    Mój dotychczasowy kontakt z twórczością Franka Herberta ograniczył się tylko do sagi Diuny. Ubolewałem nad tym, no ale niestety polski rynek nie obfituje w wydania innych jego dzieł, zatem gdy REBIS ogłosił plan wydania dwutomowej kolekcji jego opowiadań - był to dla mnie pewnik.
    Podkreślałem już nieraz, że nie jestem fanem opowiadań. Jest to wg. mnie znacznie trudniejsza rzecz do napisania, niż powieść - ma większe ograniczenia, przez co trzeba mieć naprawdę dobry pomysł I warsztat, żeby w krótkiej formie zaciekawić czytelnika. Herbetowi to wyszło. Mimo, że są to opowiadania stare, co czasami czuć, to w większości nie straciły jednak na aktualności I odkrywczości. Herbert porusza tematy uniwersalne, a jego rozwiązania zaskakują I imponują I dziś. Bardzo fajna rzecz, czekam na tom drugi.

    50. Percepcja - Miroslav Zamboch

    Miroslav Żamboch i jego złe światy już niemal dekadę zwalają z nóg czytelników, których z każdą książką przybywa. Tym razem Pragę zalewa fala wampirów, łatwych kobiet, motocykli, azjatyckich mieczy i morze czeskiej krwi. Zawrotne tempo akcji. Nawet zwykła bójka nagle zmienia się w regularną wojnę klanów. Nie ma miejsca na żarty, nie ma chwili na oddech.

    Zamboch to taki autor, którego uwielbiałem za czasów licbazy, tak samo jak innych autorów ze stajni Fabryki Słów. Dziś większość z nich już dawno spadła z pedestału, nadszedł w końcu I czas konfrontacji z twórczością Miroslava. Kupiłem dwie jego nowsze książki, pierwszą za którą się zabrałem była właśnie "Percepcja". Co tu dużo mówić - też spadł z pedestału. Niestety, potwierdza się moje zdanie, że co było w licbazie, lepiej zostawić w licbazie, a książki z Fabryki Słów po prostu omijać. "Percepcja" jest prosta, ba, prostacka - napisana lekkim, łatwym językiem, z dynamiczną, prostą jak konstrukcja cepa fabułą, obfitą w przemoc, seks I wszystko co może się spodobać licealiście. Całość składa się na naiwną, naciąganą książkę, której zdecydowanie nie byłem targetem. Chyba już nie wrócę do tych starych Zambochów, tych które mi się kiedyś podobały - po co się rozczarowywać.

    51. Wojna absolutna - Miroslav Zamboch

    Wrażenie przebywania w świadomości maszyny, nigdy jeszcze nie było tak dojmujące.
    Wszechświat od dawna już nie należy tylko do ludzi. Krzem kontra węgiel, krew kontra superciekłe płyny, ewolucja jest nieubłagana. Na szczęście dla homo sapiens maszyny walczą również przeciw sobie; sojusze szybko powstają i jeszcze szybciej znikają, a wciąż powstają byty stojące na pograniczu świata.
    Tworzyliśmy niezłe zoo, w większości sami weterani niezliczonych bitew, hybrydy techniczne sklecone z części znalezionych w magazynie. Przedstawialiśmy dziwaczną mieszankę istot o różnych stopniach rozwoju i świadomości. Niektórzy byli po prostu głupi, inni okaleczeni a jeszcze inni nadzwyczaj sprytni, ale tak nietypowi i pokręceni, że musiałem się odwracać od ich odmienności. Sztuczne Inteligencje o zaszczepionym posłuszeństwie w ich hardcorowych mózgach. No i oczywiści byli pomiędzy nami łowcy tacy jak ja. Gdy robot bojowy DB 24, którego główną umiejętnością jest agresywne prowadzenie walki i maksymalizacja siły ognia uzyska samoświadomość piekło może się okazać całkiem miłym miejscem.


    Druga książka z mojego Zambochovego pakietu, cienka (fizycznie), więc poszedłem za ciosem, wiedząc że jeśli nie zrobię tego od razu po rozczarowaniu się "Percepcją", to mogę jej nie ruszyć nigdzie.
    Zakup tej książki to był potężny błąd, jest ona tak słaba że nawet nie chcę jej w swojej kolekcji - chyba pójdzie niedługo na sprzedaż. Sci-fi niskich lotów, niesamowicie nudne pierdololo o robotach, pomimo że ksiązka ma nieco ponad 200 stron to nie dałem rady jej skończyć. 1/6.

    52. Elantris - Brandon Sanderson

    Elantris – gigantyczne, piękne, dosłownie promienne miasto, zamieszkałe przez dobrotliwe istoty, wykorzystujące swoje potężne zdolności magiczne, aby pomagać ludowi Arelonu. Każda z tych boskich istot była jednak kiedys zwykłym człowiekiem, dopóki nie dotknęła jej tajemnicza, odmieniająca moc Shaod. A potem, dziesięć lat temu, magia zawiodła. Elantrianie stali się zniszczonymi, słabymi, podobnymi do trędowatych istotami, a sam Elantris okrył się mrokiem, brudem i popadł w ruinę. Shaod stała się przekleństwem. Nowa stolica Arelonu, Kae, przycupnęła w cieniu Elantris, a jej mieszkańcy starali się jak mogli, aby je ignorować. Księżniczka Sarene z Ted przybywa do Kae, aby zawrzeć polityczne małżeństwo z księciem korony Raodenem. Sądząc z korespondencji, mogła spodziewać się również, że odnajdzie miłość. Dowiaduje się jednak, że Raoden nie żyje, a ona uważana jest za wdowę po nim… Zarówno Teod, jak i Arelon są pod presją zagrożenia jako ostatnie pozostałe bastiony sprzeciwiające się imperialnym zakusom fanatyków religijnych z Fjordell. Sarene postanawia wykorzystać jak najlepiej swoją smutną sytuację i użyć wpływów, aby ukrócić machinacje Hrathena, fjordelskiego kapłana, który przybył do Arelonu, aby go nawrócić i podporządkować swemu panu i swemu bogu. Ani Sarene, ani Hrathen nie podejrzewali nawet prawdy o zniknięciu księcia Raodena, który padł ofiarą dziwnej choroby, uderzającej upadłych bogów Elantris i został zamknięty w mrocznym mieście. Jego próby stworzenia z nędzników zamkniętych wraz z nim rozpoczęło serię zdarzeń, które przyniosą nadzieję Arelonowi i być może nawet odkryją sekret samego Elantris.

    Po "przygodzie" z Zambochem potrzebowałem odetchnięcia w postaci jakiejś lepszej literatury. Brandon Sanderson jest obecnie najgorętszym nazwiskiem na scenie fantasy - pomijając oczywiście Martina, który dzięki serialowi wskoczył na półkę hype`u nieosiągalną dla żadnego innego pisarza. Sanderson słynie z tego, że jest nieśłychanie płodny - potrafi pisać I po 2-3 książki rocznie, z czego część to prawdziwe behemoty, I przy okazji utrzymuje dobry poziom - nie to co taśmowi wyrobnicy, którzy co roku wypuszczają nową część swojego tasiemca. Taka jest obiegowa opinia o Sandersonie. Ja dotychczas miałem minimalny kontakt z jego twórczością - w którymś z "Kroków w nieznane" przeczytałem jego opowiadanie "Nowa dusza cesarza" (świetne) I tyle. Skoro wyszła w Polsce jego debiutancka powieść - "Elantris", postanowiłem się za nią zabrać.
    Co tu dużo mówić - to faktycznie kawał solidnej fantasy, z bardzo ciekawie nakreślonym światem, dobrze zarysowanymi postaciami I interesującą fabułą. Polecam wszystkim, którzy chcieliby poczytać sobie jakąś dobra książkę fantasy, bez konieczności zanurzania się od razu w wielotomową sagę.
    Tymczasem moja przygoda z Sandersonem się dopiero rozpoczyna - mam już wszystkie części Mistborna, aczkolwiek wpierw zabiorę się za "Rozjemcę" który niedawno miał premierę w Polsce. z Archiwum Burzowego Światła sobie poczekam, bo jest to saga planowana na 10 tomów, z czego wyszły dopiero 2, a 3 jest na ukończeniu. Nie uśmiecha mi się czekać po pare lat na kolejny tom, więc zabiorę się za to jak już wyjdzie jakaś sensowna ilość. Jestem człowiekiem cierpliwym

    53. Conan i skrwawiona korona - Robert Ervin Howard

    Ten ilustrowany tom składa się z trzech z najdłuższych i najsłynniejszych opowieści o Conanie (Ludzie Czarnego Kręgu, Godzina Smoka i Wiedźma się narodzi) - dwie z nich zaczerpnięte są bezpośrednio z maszynopisów Howarda. Zawiera też zbiór wcześniej niepublikowanych i rzadko udostępnianych autorskich szkiców, notatek i wcześniejszych wersji tekstów. Wierni wielbiciele, jak i nowi czytelnicy będą zgodni co do tego, iż Conan i skrwawiona korona zasługuje na honorowe miejsce na półce każdego prawdziwego miłośnika fantasy.

    Pierwszą część trzytomowej kolekcji opowiadań o Conanie przeczytałem już parę miesięcy temu (nr. 39) I nie zrobiła ona na mnie specjalnego wrażenia, zatem z drugą zwlekałem. Nadszedł jednak czas I na nią. Drugi tom podszedł mi bardziej - przede wszystkim dlatego, że zawierał w sobie 3 dłuższe opowiadania, zamiast kilkunastu krótszych. Dzięki temu Howard mógł bardziej rozwinąć historię każdego z nich, co z kolei spowodowało że bardziej zainteresowałem się opowiadaną historią. Wrażenia - całkiem pozytywne.

    54. Czerwona kraina - Joe Abercrombie

    Spalili jej dom.
    Porwali jej brata i siostrę.
    Ale zbliża się czas zemsty.

    Płoszka Południe miała nadzieję pogrzebać krwawą przeszłość i z uśmiechem odjechać w dal, ale zamiast tego będzie musiała odkurzyć dawne paskudne zwyczaje, by odzyskać swoją rodzinę, a nie należy do kobiet, które zawahają się przed uczynieniem tego, co konieczne. Wyrusza w pogoń, zabierając jedynie parę wołów oraz swojego tchórzliwego starego ojczyma Owcę. Jednakże okazuje się, że Owca również ucieka przed krwawą przeszłością, a tej nie da się pozostawić za sobą w pozbawionej praw Dalekiej Krainie.

    Pościg powiedzie ich przez jałowe równiny do przygranicznego miasteczka ogarniętego gorączką złota, poprzez konflikty, pojedynki i masakry, wysoko w nieznane góry, gdzie czekają Duchy. A co gorsza, zmusi ich do sojuszu z Nicomo Coscą, niesławnym najemnikiem, oraz jego nieporadnym prawnikiem Temple’em, czyli ludźmi, którym nikt nigdy nie powinien zaufać...


    Trzecia "luźna" książka ze świata Pierwszego Prawa (poprzednie dwie: nr. 32 i 48). Może nie taka petarda jak "Zemsta...", ale lepsza niż "Bohaterowie". Dużo się dzieje, powraca sporo znanych i lubianych postaci, weszło mi szybko i przyjemnie. Chcę więcej! (a nie ma )

    55. Ostre cięcia - Joe Abercrombie

    "Ostre cięcia" to zbiór nagradzanych historiii i nowych opowiadań mistrza mrocznej fantasy, Joego Abercrombiego. Przemoc szaleje, zdrada rozkwita, a słowa są równie śmiercionośne jak oręż w tej galerii zakulisowych rozgrywek, pobocznych historii i zakakujących zakończeń.

    Unia jest pełna drani, ale tylko jeden z nich uważa, że jest w stanie samodzielnie odnieść zwycięstwo, gdy nadciągają Gurkhulczycy: niezrównany pułkownik Sand dan Glokta.

    Curnden Gnat i jego drużyna wyruszają za Crinnę, by odzyskać tajemniczy przedmiot. Jest tylko jeden kłopot: nikt nie wie, czego właściwie szukają.

    Shevedieh, najlepsza złodziejka w Styrii, miota się między kolejnymi wpadkami i katastrofami u boku swojej najlepszej przyjaciółki, a zarazem najgorszego wroga: Javre, Lwicy z Hoskoppu.

    A po latach rozlewu krwi pełen ideałów wódz Bethod rozpaczliwie pragnie zaprowadzić pokój na Północy. Stoi mu na drodze tylko jedna przeszkoda – jego własny obłąkany podwładny, najgroźniejszy człowiek na Północy: Krwawa Dziewiątka...


    ...no, nie do końca nie ma, bo pozostał mi do przeczytania jeszcze zbiór opowiadań, które na przestrzeni lat stworzył Joe. Ich poziom był różny, ale raczej wysoki i fajnie poszerzono w ten sposób historię niektórych postaci. Kolejna przyjemna rzecz od Abercrombiego.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-11-10 15:05:37

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Holistyczna agencja detektywistyczna Dirka Gentlyego
    Autor: Douglas Adams

    Absurdalne, ale z sensem, bo absurdalne. Podobało mi się, ale nie ma tu co więcej pisać. Specyficzny humor i absurd w dobrych proporcjach.

    Długi mroczny podwieczorek dusz
    Autor: Douglas Adams
    O wiele gorsza od pierwszej części, więc i ocena w dół za zawiedzenie oczekiwań. Fabuła nagle się urywa - jakby autor zapomniał jak chciał ją zakończyć, gonił go deadline albo musiał usunąć połowę. Mniej absurdalna a bardziej fantasy, choć dialogi, opisy i spostrzeżenia nadal momentami urocze.

    Nostradamus zjadł mi chomika
    Autor: Robert Rankin
    Podróże w czasie, durne dialogi, kosmici i Adolf Hitler. Czego chcieć więcej od powieści.

    Ubu Król
    Autor: Alfred Jarry
    Interesująca. Zwraca uwagę, że to co było wtedy za nieludzkie pomysły szalonego Ubu - nałożenie 10 procentowego podatku i zaledwie trzech innych - dziś uchodzi za równie szalone. Ale nie dlatego, że "tak wysokie podatki to szaleństwo" i trzeba z tego powodu obalać króla, ale dlatego, że wydałyby się śmiesznie niskie. Gdy czasem ktoś coś przebąknie o konieczności obniżenia obciążeń to podnosi się krzyk i z lewa i z prawa, że to skandal i dziki neoliberalizm i że zbrodnią jest takie pomyślenie. A Ubu za te podatki po prostu pogonili z kraju.

    Wykolejony
    Autor: Michael Katz Krefeld
    Pierwszy raz od dawna zdarzyło mi się przeczytać całą powieść za jednym zamachem. Chciałem sobie poczytać do snu - skończyłem o trzeciej w nocy i zaspałem na uczelnię.

    Fabuła zwyczajna - jak to w kryminałach. Outsider ściga jakiegoś psychola. Alkoholizm Rovna nasuwa oczywiste skojarzenia z Harrym Hole, co na początku trochę mnie zniechęciło - bo ileż można wałkować smutnego policjanta alkoholika - ale autorowi udało się zachować resztę cech charakteru nie budząc więcej skojarzeń z Harrym.

    Nie lubię też powieści, w których akcja toczy się dwuwątkowo w różnych ramach czasowych. Drażni mnie to. Tutaj mamy nawet TRZY nitki fabularne, każda dzieje się w innym roku. Na szczęście autor wyszedł z tego obronną ręką i sprawił, że każda z linii jest równie interesująca.

    No i język. Mimo, że powieść momentami sprawia, że w głowie coś... niepokoi, to jednak napisana jest wyjątkowo lekkim językiem. Czy też raczej - dobrze naoliwionym, po którym czytelnik dosłownie się ślizga i przejście przez powieść mija szybko.

    I zasmuca fakt, że to równie dobrze mogłaby być powieść oparta na faktach. I pewnie niestety w dużej mierze jest - przynajmniej w tej części dotyczącej kobiet.



    Świt, który nie nadejdzie
    Autor: Remigiusz Mróz
    Gdy Henry Ford uruchomił pierwszą taśmą produkcyjną, był to przełom - od tej pory samochody zaczęły być masowo produkowane, a co za tym idzie, łatwiej dostępne szerokim masom ludzkim. Zdaje się, że Mróz jest takim Fordem polskiej literatury - odkrył sposób na pisanie powieści w zawrotnym tempie. Co więcej - nie jest to zwykła, kioskowa masówka. Mimo wypluwania kolejnych książek z szybkością karabinu maszynowego, nie tracą one na jakości. Ba, wprost przeciwnie - Mróz pisze coraz lepiej a fabuły mają coraz więcej warstw.

    "Świt, który nie nadejdzie" jest doskonałym dowodem, że Mróz nie tylko nie zamyka się w ramach jednego gatunku, ale eksperymentuje, a te eksperymenty mu doskonale wychodzą. Choć "Behawiorystą" pokazał, że nawet gdy tworzy coś do bólu oklepanego to jest to najwyższa liga.

    Nie mam się tu do czego przyczepić. Ale nie jest to dzieło literackie z obszernymi opisami, przemyśleniami dotyczącymi jestestwa i celu istnienia. To kawał solidnego mięcha, ze śmierdzącą, brudną, przedwojenną Warszawą pełną kurew, biedy, gangsterów i powiązań.

    Choć nie lubię określeń "polskie cośtam, drugie cośtam", tak tu skojarzenie nasuwa się same - to jest "polskie Boardwalk Empire". Doskonale wykreowany świat. Umiejętnie budowane i dawkowane napięcie, co i rusz cliffhangery, sprawiają że nie da się od niej oderwać. I gdybym w pewnym momencie nie spojrzał na zegarek, że jest już czwarta rano, to pewnie łyknąłbym ją na raz.

    Mam nadzieję, że powstanie z tego co najmniej trylogia. Do tej pory to najlepsza powieść Mroza. Jestem pod wrażeniem.

    LINK
  • ...

    Karaś 2016-11-12 15:33:22

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    -Zaginiony
    Autor: Michael Katz Krefeld
    Jak pisałem przy okazji poprzedniej powieści Krefelda - nie lubię historii, których akcja dzieje się w dwóch liniach czasowych jednocześnie. Choć i tam i tu mieliśmy do czynienia nawet z trzema. O ile poprzednim razem udało się autorowi utrzymywać zainteresowanie na każdym z wątków, tak tu zdecydowanie najciekawsza jest nić z 1989 roku. I na niej mógłby poprzestać. Szalony oficer Stasi niszczący ludzi, doskonale wykreowany, to świetny materiał na dobrą powieść.

    Cała reszta zdaje się być tu na siłę.

    Uciec z zimna
    Autor: John Le Carré
    Takie sobie. Fabuła urwana i niewyjaśniona, bohaterzy głównie gadają i tyle. Ale szanuję za obśmianie pożytecznych idiotów pracujących na cześć i chwałę takiego czy innego państwa w imię takiej czy srakiej ideologii. Dziś też takich nie brakuje, choć teraz onanizują się nie do czerwonego sztandaru, ale do fioletowego.


    Świt, który nie nadejdzie
    Autor: Remigiusz Mróz
    Gdy Henry Ford uruchomił pierwszą taśmą produkcyjną, był to przełom - od tej pory samochody zaczęły być masowo produkowane, a co za tym idzie, łatwiej dostępne szerokim masom ludzkim. Zdaje się, że Mróz jest takim Fordem polskiej literatury - odkrył sposób na pisanie powieści w zawrotnym tempie. Co więcej - nie jest to zwykła, kioskowa masówka. Mimo wypluwania kolejnych książek z szybkością karabinu maszynowego, nie tracą one na jakości. Ba, wprost przeciwnie - Mróz pisze coraz lepiej a fabuły mają coraz więcej warstw.

    "Świt, który nie nadejdzie" jest doskonałym dowodem, że Mróz nie tylko nie zamyka się w ramach jednego gatunku, ale eksperymentuje, a te eksperymenty mu doskonale wychodzą. Choć "Behawiorystą" pokazał, że nawet gdy tworzy coś do bólu oklepanego to jest to najwyższa liga.

    Nie mam się tu do czego przyczepić. Ale nie jest to dzieło literackie z obszernymi opisami, przemyśleniami dotyczącymi jestestwa i celu istnienia. To kawał solidnego mięcha, ze śmierdzącą, brudną, przedwojenną Warszawą pełną kurew, biedy, gangsterów i powiązań.

    Choć nie lubię określeń "polskie cośtam, drugie cośtam", tak tu skojarzenie nasuwa się same - to jest "polskie Boardwalk Empire". Doskonale wykreowany świat. Umiejętnie budowane i dawkowane napięcie, co i rusz cliffhangery, sprawiają że nie da się od niej oderwać. I gdybym w pewnym momencie nie spojrzał na zegarek, że jest już czwarta rano, to pewnie łyknąłbym ją na raz.

    Mam nadzieję, że powstanie z tego co najmniej trylogia. Do tej pory to najlepsza powieść Mroza. Jestem pod wrażeniem.

    LINK
  • Cmentarz w Pradze

    cwany-lis 2016-11-20 20:34:05

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Cmentarz w Pradze Umberto Eco - książka zbierała rozmaite recenzje, mnie urzekła jak mało która i na pewno plasuje się w moim top10. Przede wszystkim jest wypełniona po brzegi treścią - Eco jak to ma w zwyczaju perfekcyjnie oddaje ducha epoki o której pisze, przekopuje wpierw masę materiału źródłowego - w tym przypadku przede wszystkim XIX wieczny Paryż i kilka lokalnych konfliktów w Europie Zachodniej. Bazując na faktach, autentycznych wydarzeniach i postaciach historycznych wplata głównego bohatera - antysemitę, podwójnego szpiega, agenta i fałszerza. Mamy tu szczegółowy opis spisków, loży masońskich, wojny wywiadów i funkcjonowania służb specjalnych - wszystko bez jakiś tanich zagrywek i scen akcji. Autor to zupełnie inna liga niż taki Dan Brown - mimo, że obaj korzystali z tych samych źródeł, to Eco potrafi ciekawie opisać spotkania agentów, machinacje polityczne i ideologiczne bez uciekania się do tendencyjnych pościgów i strzelanin. Dużo tu też ciekawostek dla miłośników stricte historii - z publikacji naukowych nie dowiemy się o stanie paryskich burdeli w połowie XIX wieku, o burzliwych losach paryskiej ludności w trakcie kolejnej rewolucji. Czytałem też dwie książki o bitwie pod Sedanem, ale żadna tak ciekawie nie ukazywała podchodów francuskiego i pruskiego wywiadu poprzedzającego konflikt w 1870, żadna też słowem nie wspomina o głodzie i czarnym rynku w czasie oblężenia Paryża, o cenie za ugotowanego kota i ... wielbłąda z lokalnego zoo.



    To także książka o nienawiści - na przykładzie antysemityzmu pokazane jest kreowanie wroga, który ma odwrócić uwagę motłochu od spraw rządowych, to także książka o teoriach spiskowych, o tym jak się je kształtuje i czworzy, powielając schematy i formy literackie. Tak jak wspomniałem na początku - to będzie jedna z moich ulubionych książek do której wrócę jeszcze nie raz.

    LINK
  • A Feast for Dragons

    Alex 2016-11-21 13:54:22

    Alex

    avek

    Rejestracja: 2005-11-02

    Ostatnia wizyta: 2024-09-02

    Skąd: Szczecin

    Nareszcie, po długiej przerwie, skończyłem Ucztę dla Wron oraz Taniec ze Smokami GRR Martina. Czytałem obie książki jednocześnie, zgodnie z http://boiledleather.com/post/25902554148/a-new-readerfriendly-combined-reading-order-for-a. Nie wiem jak bym ocenił książki czytając je osobno, a tym bardziej w dniach swoich premier. Jednak czytając je w taki sposób, razem tworzą niesamowite doświadczenie. Powiedziałbym nawet, że lepsze niż poprzednie tomy.

    Gra o Tron, Starcie Królów i Nawałnica Mieczy skupiają się na konfliktach rodów i walce o Żelazny Tron. Zdrada goni zdradę, za głupotę się płaci, nikt nie jest bezpieczny itd. Tomy 4 i 5 są diametralnie inne. Rozdziały postaci są bardziej intymne, wydarzenia nie są wielkie w kontekście świata, ale dla samych postaci. Fabuła nie zrobiła wielu kroków od finału Nawałnicy Mieczy, ale postacie i ich rozwój zrobiły tysiąc. Książki są bardzo introspekcyjne, przepełnione nostalgią, melancholią, przygnębieniem.. są cudowne, po prostu. Po skończeniu zanurzyłem się w fora sympatyków Pieśni i ilość teorii, esejów, analiz jest oszałamiająca. Dopiero wiele z nich pokazało mi geniusz niektórych wątków, na pierwszy rzut oka fillerów (Quentyn jako dekonstrukcja baśni o księciu zaklętym w żabę i przygód jako takich oraz motor napędowy dla działań Dorana i Dorne. Konflikt wewnętrzny Daenerys, która jednak nie jest tylko głupią nastolatką . O całym świetnym wątku Jona nie wspominając. Jest tego wiele.) Martin często cytuje Faulknera; The only thing worth writing about is the human heart in conflict with itself. Uczta i Taniec są właśnie o tym.

    Natomiast fabularnie - są to dwa grube tomy, które porządkują świat po chaosie jaki nastąpił w Nawałnicy i przygotowują go pod kolejne wielkie wydarzenia z Wichrów Zimy, kończąc się w wielu miejscach cliffhangerami. Z jednej strony rozumiem zawód wielu fanów, którzy oczekiwali szkojących wydarzeń i narracji podobnej to pierwszych książek, jednak z drugiej wydaje mi się, że takie zwolnienie akcji było potrzebne, a Dżordżi świetnie sobie z tym poradził.

    Martin wielkim pisarzem (fantasy) jest. Kropka. Gdyby tylko pisał szybciej...

    LINK
  • Autobiografia

    SW-Yogurt 2016-11-23 23:18:23

    SW-Yogurt

    avek

    Rejestracja: 2011-05-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocek

    Od pewnego czasu Moja Zdecydowanie Lepsza Połowa chce zrobić ze mnie seryjnego mordercę. Mam niejasne podejrzenia, że będzie chciała to wykorzystać w sądzie jako alibi; "Wysoki Sądzie, działałam w obronie własnej". W każdym razie znosi mi z biblioteki stosy kryminałów i pod presją braku, yyy, obiadu, każe czytać. ~

    W ten sposób poznałem prawie wszystkich Szwedów. Oczywiście Stieg Larsson, dla mnie fajny i "post-Larsson" już nie tak bardzo. Za to bardzo dobre i wierne szwedzkie ekranizacje (jeśli ktoś nie lubi czytać) i średnia hollywoodzka. Camilla Läckberg, ciekawa, o ile komuś nie przeszkadza telenowelizm chyba gorszy, niż u Travis z naszego podwórka. ~ Ale Szwedzi w czasie II Wojny Światowej dla mnie byli odkryciem, pewnie dlatego, że nie fascynuje się przeszłością. A tu tak niechcący, przy okazji. Liza Marklund, podobnie, choć chyba groźniej. Ake Edwardson, bardziej brytyjski. Håkan Nesser, dla mnie bomba; chyba od Van Veeterena wolę Barbarottiego z jego rozliczeniami z Bogiem. No i odlotowe "Drugie życie pana Roosa". ~
    Zostali mi np. Mankell z Wallanderem, czy Nesbø, ale to Norweg.

    Skandynawów przeplatałem naszymi, np. Marek Krajewski, którego uwielbiam, choć w dużej mierze dlatego, że z Wrocka i o Wrocku, nawet jeśli o Lwowie. Joe Alex, w PRLu z innej bajki.

    Czasami dostawałem ciut lżejszy kaliber, np. Lilian Jackson Braun z jej "Kotem, który...", sympatyczne, jeśli nie czyta się ciurkiem. Sue Grafton i jej alfabet; szkoda, że nasi tłumacze zrobili bałagan.

    Do tego oczywiście klasycy. Arthur Conan Doyle, legendarny, znaczy Sherlock to legenda. Dashiell Hammett jako wstęp do Raymonda Chandlera. Obaj konieczni i wspaniali. BTW przez Bogarta z "Wielkiego snu" dłuuugo myślałem, że w "Sokole maltańskim" Spade jest dla niepoznaki i to jednak Marlow. ~

    I Agatha Christie, Królowa, Cesarzowa i Imperatorowa w jednym. Niezwykłe książki, logiczne, zabawne, przewrotne. Czasami trudno uwierzyć, że zostały napisane np. 80 lat temu! ~ Ale to dlatego, że zostały napisane przez niezwykłą osobę. A to prowadzi do zakończenia tego przydługiego wstępu. ~

    Otóż przeczytałem ostatnio "Autobiografię" pióra Agaty Christie.

    Tak jak jej Autorka, książka jest N I E S A M O W I T A. ~ Pisana była przez piętnaście lat, od 1950 do 1965. Pierwsze zdania powstały w Nimrud w Iraku, ostatnie w Wallingford w Anglii. Niezwykła podróż od czasów późnowiktoriańskich, przez dwie Wojny Światowe, aż prawie do chwil, które sam pamiętam. To w czasie, bo w przestrzeni nawet dookoła świata i na Bliski Wschód (Mosul, Aleppo, w innej epoce, raptem pół wieku temu), oczywiście Orient Expressem.
    Całość spisana przez osobę, która nigdy nie przekroczyła progu szkoły (np. czytać nauczyła się sama). Osobę, która nie została pianistką trochę dlatego, że panicznie bała się występów publicznych; śpiewaczką też nie została, raczej dlatego, że mogła być dobra, ale nie na poziomie operowym. Była za to pielęgniarką w trakcie I Wojny Światowej i aptekarką w czasie obu Wojen (trucizny...) i fotografem wypraw archeologicznych na Bliski Wschód. Ale przede wszystkim osobę, która była PISARKĄ. Wszechświatową. I to w tej książce widać. ~

    Tu nie ma co opowiadać, to trzeba przeczytać. ~

    "Agata Christie to autorka niezwykła. Pisała nieustannie przez ponad pół wieku. Jej powieści kryminalne, przetłumaczone na ponad sto języków, pozostają najlepiej sprzedającymi się tytułami wszechczasów, a sztuka Pułapka na myszy to najdłużej grane przedstawienie w historii teatru. Choć od śmierci królowej kryminału minęło ponad trzydzieści lat, liczba czytelników jej książek stale rośnie.
    Autobiografia - opublikowana po raz pierwszy rok po śmierci autorki - ukazuje fascynujące życie Agaty Christie: dzieciństwo, młodość, dwa małżeństwa, dwie wojny światowe, rewolucję obyczajową, podróż dookoła świata, odkrycia archeologiczne na Bliskim Wschodzie... Przede wszystkim jednak to skrupulatny i zaskakująco świeży opis dojrzewania do miłości, do pisarstwa, do życia. Możemy przyjrzeć się geniuszowi autorki z bliska - porywa inteligencją, zaskakuje wyobraźnią, niezwykłym poczuciem humoru, a nade wszystko dystansem do siebie, taktem i przenikliwością spojrzenia.
    Na okładce anglojęzycznego wydania Autobiografii można przeczytać: "to najlepsza rzecz, jaką Christie kiedykolwiek napisała".
    Nie bez racji.
    "

    POLECAM ~

    LINK
    • kryminały skandynawskie

      bartoszcze 2017-04-29 21:28:01

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      -W ten sposób poznałem prawie wszystkich Szwedów.

      Jeśli nie poznałeś duetu Sjowall-Wahloo, to nic nie poznałeś. 10-powieściowy cykl o Martinie Becku i spółce, zalecane czytanie z chronologią, a przynajmniej zachowanie 2-3 ostatnich na koniec.
      Wallander zdecydowanie tak (choć nie dorównuje wymienionym powyżej), osobiście mam słabość do Leeny Lehtolainen (druga strona Zatoki Botnickiej, ale może udawać Skandynawkę).

      LINK
      • Re: kryminały skandynawskie

        SW-Yogurt 2017-05-02 20:43:27

        SW-Yogurt

        avek

        Rejestracja: 2011-05-19

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wrocek

        Piszczę, że prawie. Dzięki, zamówieni. ~

        LINK
        • Re: kryminały skandynawskie

          SW-Yogurt 2017-05-11 23:11:43

          SW-Yogurt

          avek

          Rejestracja: 2011-05-19

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocek

          "Roseanna" - pierwsza książka z serii z Martinem Beckiem małżeństwa Sjöwall - Wahlöö.
          Pomijając brak Internetu (gdzie jest Nebraska można sprawdzić w bibliotece), komórek (były budki, choć...) i emigrantów (zdziwienie jednego ze śledczych: "Turcy na Kanale Gotajskim"), akcja mogła by się dziać dziś, a nie w 1964/65. Aż tak bardzo świat i ludzie się nie zmienili, choć są całkiem inni.
          Wciąga, nakręca, końcówka nerwowa (dla czytelnika). Finał każe się zastanowić. Dobra książka.
          Czas znaleźć "Mannen som gick upp i rök"!

          LINK
          • Re: kryminały skandynawskie

            bartoszcze 2017-05-12 00:49:36

            bartoszcze

            avek

            Rejestracja: 2015-12-19

            Ostatnia wizyta: 2025-01-18

            Skąd: Jeden z Wszechświatów

            Skoro przeczytałeś Roseannę, to w przyszłości czeka Cię mała niespodzianka

            Ja chyba najbardziej lubię "Morderstwo w Savoyu", ale polecam wszystkie. Na półce mam siedem, resztę dokupię jak natrafię (do tej pory wyłącznie przez zwykłe księgarnie i antykwariaty, bez alledrogo i internetowych).

            LINK
            • Re: kryminały skandynawskie

              SW-Yogurt 2017-05-15 00:01:26

              SW-Yogurt

              avek

              Rejestracja: 2011-05-19

              Ostatnia wizyta: 2025-01-18

              Skąd: Wrocek

              Ciii... ~

              "Mężczyzna, który rozpłynął się w powietrzu" mniej wciągająca sprawa, ale książka dobra. Końcówka, hmmm, ciut dziwna. ~
              Fajny opis Budapesztu z lat sześćdziesiątych, jako miasta powiązanego (z) rzeką. Nie byłem, nie wiem, czy nadal tak jest, ale to jest coś, czego mi brakuje we Wrocku. Od jakiegoś czasu miasto znów wraca nad rzekę, ale przez lata było od niej odwrócone.
              Czas na "Mannen på balkongen" (mimo, że MZLP przyniosła mi kolejnego "Kota, który..." ~).

              LINK
              • Re: kryminały skandynawskie

                bartoszcze 2017-05-15 14:19:19

                bartoszcze

                avek

                Rejestracja: 2015-12-19

                Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                Skąd: Jeden z Wszechświatów

                Trzeci tom pamiętam jak przez mgłę (bo i nie mam na półce), od "Den skrattande polisen" jest już wspaniale.

                LINK
                • Re: kryminały skandynawskie

                  SW-Yogurt 2017-05-15 22:38:29

                  SW-Yogurt

                  avek

                  Rejestracja: 2011-05-19

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                  Skąd: Wrocek

                  To czas sobie przypomnieć trójkę. ~
                  "Mężczyzna na balkonie" - sprawa paskudna, ale czyta się świetnie. Najlepiej z dotychczasowych, odebrałem po pracy i już się skończyła. To chyba jedyny "zarzut" - książki mają ~200 stron. MAŁO! ~
                  Spróbuję jutro znaleźć "Den skrattande polisen".

                  LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-05-15 23:34:01

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    Dłuższe nie będą, ale coraz lepsze!

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-05-23 23:23:01

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    I są ~
                    "Śmiejący się policjant" to chyba najbardziej "policyjna" opowieść z dotychczasowych. Mimo trudnych warunków (lotniska, durne godziny) czytała się szybko. Znów książka na czasie, wcale nie widać, że powstała 50! lat temu.
                    Teraz chwila przerwy, bo jestem kilka tysięcy kilometrów od mojego źródełka. ~ Ale wypełnię przerwę Kotem... i Lady Agathą.

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-05-24 00:24:03

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    To chyba w "Policjancie" był ten cytat o przedświątecznym szaleństwie, który moglibyśmy w ciemno wziąć do opisu naszej rzeczywistości?

                    A co do na czasie - "Twardziel.." będzie na czasie, że aż boli. On w ogóle boli. No, ale to część siódma...

                    (ja tymczasem odświeżam sobie prosto z półki)

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-04 21:18:01

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    W "Policjancie" i "Roseannie", choć u nas chyba mniej pijanych Mikołajów. Widać jeszcze nie do końca dogoniliśmy Zachód sprzed 50 lat. ~

                    Skończyłem "Wóz strażacki, który zniknął", znany u nas również jako "Jak kamień w wodę". Zrobiło się filmowo (z czego insidersi sami się nabijają ~) i międzynarodowo. Znów pojawiła się Polska. A nad zagadką tytułowego wozu pracować musieli dwaj policjanci. ~
                    Nie wiem, czy to robota autorów, czy tłumaczki, ale czyta się coraz lepiej.

                    Jestem w połowie, zatem czas na "Polis, polis, potatismos".

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-06-04 22:16:37

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    Moim zdaniem autorzy się rozkręcali
                    W ostatnich częściach już idą mocno w autoironię, ale czyta się dobrze, plot twisty genialne.

                    "Morderstwo w Savoyu" jest wzorcowe.

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-08 00:05:29

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    "Morderstwo w Savoyu", hmmm, inne. Wolniejsze, choć całość to tydzień; za to 250 stron. Więcej "lewicowych" prztyczków, choć Säpo takie durne chyba nie było; u Larssona wyglądało groźnie. Ponure rozwiązanie.
                    Zaczynając czytać o upalnym lecie myślałem, że kontynuują rok 68. W końcu "Wóz strażacki..." zaczął się w pamiętnym marcu 68 i rozwiązał krótko potem. Ale nie, zgodnie z tradycją, mamy lipiec 69. Największa różnica do dziś, to brak fajnego mostu Øresundsbron. ~
                    Ciekawe, dlaczego pani Thylwe nie zdecydowała się na bezpośrednie tłumaczenie tytułu: "Glina, glina, kartoflana papka!", czy może "Glina, glina, kartoflana wieprzowina!". Wbrew pozorom nad wyraz celne.

                    Kolej na "Den vedervärdige mannen från Säffle".

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-06-08 10:08:12

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    Autorzy byli znanymi lewakami

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-12 00:01:40

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    Nie być lewakiem na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych chyba się nie dało. ~

                    "Twardziel z Säffle" wydany u nas również jako "Człowiek z Säffle" to dwanaście godzin brudu i cierpienia. Najbardziej mroczna "Opowieść o przestępstwie" z dotychczasowych, ale najciemniej jest pod latarnią. Czyż nie?

                    Powoli(?) zbliżam się do finału, teraz czas na "Det slutna rummet".

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-06-12 07:45:11

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    Tak mroczno już nie będzie, teraz dla odmiany diametralnie inny klimat

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-14 00:00:44

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    "Zamknięty pokój" - klasyczny pomysł, który rozgrywali różni autorzy; np. Joe Alex w "Jesteś tylko diabłem" na naszym, choć brytyjskim podwórku lub Królowa Agatha w "Morderstwie w Mezopotamii", "Dziesięciu małych Murzynkach" (możliwe inne tytuły, które /nie/ urażają tych lub innych ~), czy "Bożym Narodzeniu Herkulesa Poirot" (tego jeszcze nie czytałem). Duet Sjöwall/Wahlöö w tej części jest sprawny, logiczny, choć po swojemu przewrotny. Rozczarowaniem dla mnie był Buldożer i bandziory, coś się boję, że wrócą.
                    Ale ogólnie na plus. Duży. ~

                    Może uda mi się zdążyć jutro pożyczyć "Polismördaren"...

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-06-18 14:41:36

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    Ten jest chyba najlżejszy ze wszystkich, wręcz komediowy. Buldożer... pojawi się.
                    Ale na razie czekają obiecane na początku niespodzianki :

                    PS Jesteś tylko diabłem jest genialne, oczywiście!

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-19 00:14:28

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    I ten wątek komediowy tak średnio mi podpasował. Reszta spoko.

                    "Zabójca policjanta" - przedostatnia część cyklu. Całość wróciła na właściwe tory. Obiecane powroty, nieoczekiwane odejścia, kilka gorzkich słów o społeczeństwie. Ich. Naszym. Całość super, jedna z najlepszych "Opowieści o przestępstwie".

                    Została mi ostatnia część: "Terroristerna".

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-06-19 07:50:26

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    "Ludzie przemocy" to godne zakończenie cyklu (chyba wszyscy dostają swoją minutkę), nawet jeśli momentami świadomie przerysowywane.

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-25 21:52:33

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    "Ludzie przemocy" - najbardziej polityczna część cyklu, a przez to gorzka. Rok 74, ostatnie strony to 75, a, tradycyjnie, jakby to było dziś. Książka "czytała" mi się najwolniej. Nie, nie, jest b.dobra, ale ostatnia, więc przeciągałem, co było trudne. ~

                    Równy cykl. Choć nie, mimo, że startuje z dobrego poziomu, to i tak się rozkręca. Różne odmiany kryminału tworzące spójną "Opowieść o przestępstwie". Warto poznać. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że nakarmię nimi mojego Kindla. ~

                    To było fajne półtora miesiąca. Oprócz 10 książek z Martinem Beckiem przeczytałem trzy "Agathy" oraz kilka "Kotów". Chyba nie uda mi się odpocząć od kryminałów, bo MZLP przyniosła trzy kolejne "Agathy", 2x Poirot i Beresfordowie (za którymi nie przepadam). A miałem w planach poszerzyć Diunę...

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    bartoszcze 2017-06-26 00:16:55

                    bartoszcze

                    avek

                    Rejestracja: 2015-12-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Jeden z Wszechświatów

                    Braxen może wkurzyć!
                    Ciutkę Beck rósł w superbohatera, ale może to właśnie dlatego że koniec.

                    LINK
                  • Re: kryminały skandynawskie

                    SW-Yogurt 2017-06-26 22:52:46

                    SW-Yogurt

                    avek

                    Rejestracja: 2011-05-19

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocek

                    Braxen był magiczny. ~ Wkurzał, zgodnie z planem, Buldożer, choć w ostatniej mniej, niż wcześniej.
                    Ciekawa była ewolucja relacji reszty ekipy, wewnętrzna i przeniesiona na mój odbiór. Gunvald!
                    A Beck, hmmm, no niby cykl o nim. ~

                    LINK
      • Re: kryminały skandynawskie

        Boris tBD 2017-05-03 14:56:22

        Boris tBD

        avek

        Rejestracja: 2001-09-17

        Ostatnia wizyta: 2020-04-14

        Skąd: Piaseczno

        To też szukam i zamawiam XD

        LINK
      • Re: kryminały skandynawskie

        Karaś 2017-05-12 13:25:00

        Karaś

        avek

        Rejestracja: 2007-01-24

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: София

        Od paru lat czekają u mnie w kolejce, ale skoro dobre to zacznę niedługo, dzięki.

        LINK
    • Re: Autobiografia

      Boris tBD 2017-05-03 14:53:41

      Boris tBD

      avek

      Rejestracja: 2001-09-17

      Ostatnia wizyta: 2020-04-14

      Skąd: Piaseczno

      SW-Yogurt napisał:
      Håkan Nesser, dla mnie bomba; chyba od Van Veeterena wolę Barbarottiego z jego rozliczeniami z Bogiem. No i odlotowe "Drugie życie pana Roosa". ~

      -----------------------

      Mój ulubiony. Człowiek bez psa też dobry. Oraz Karambol i Punkt Borkmanna oraz Komisarz i cisza.

      LINK
    • Re: Autobiografia

      Karaś 2017-05-12 13:27:29

      Karaś

      avek

      Rejestracja: 2007-01-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: София

      Co z Chandlera polecisz? Kiedyś coś czytałem, ale było tak niemożebnie nudne, że się zraziłem i nawet tytułu zapomniałem.

      LINK
      • Re: Autobiografia

        SW-Yogurt 2017-05-15 00:11:24

        SW-Yogurt

        avek

        Rejestracja: 2011-05-19

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Wrocek

        Obawiam się, że nie pomogę. Przeczytałem prawie wszystkich "Marlowów" (chyba oprócz ostatniego i "Siostrzyczki") i są oni w zasadzie tacy sami, jeśli chodzi o konstrukcję, rytm. Mi taki snujkowy charakter pasuje, czyta się to niespiesznie obserwując okolice i to co spadnie na detektywa. Ale jeśli zasnąłeś przy jednej powieści, to inne raczej tego nie zmienią.

        Opowiadania czekają na jakąś przerwę.

        LINK
  • Strażnik Skarbu

    cwany-lis 2016-11-25 22:58:17

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot


    Strażnik Skarbu - pierwszy tom trylogii kryminalnej - akcja dzieje się w XIX wiecznym Kaliszu - klasyka - jest trup - jest śledztwo - prowadzi je rosyjski agent i żydowski zamożny lekarz. Ciężko to momentami nazwać kryminałem, to w głównej mierze powieść historyczna, dużo tu przypisów, ciekawostek o samym mieście i epoce, sami bohaterowie momentami dukają tak sztuczne dialogi, byleby przegadać losy Kalisza. Miałem wrażenie, że autorka wcisnęła tu całe fragmentu jakiegoś przewodnika-bedekera chcąc się podzielić swoją wiedzą o tym zabytkowym mieście, chyba ku uciesze samych Kaliszan. Ponadto klecąc intrygę czytała chyba jakiś przewodnik "jak napisać kryminał dla opornych", ponieważ rzecz typu "najciemniej jest pod latarnią" to najbardziej oklepany motyw w tym gatunku. Już na samym początku niechcący podaje nam zabójcę na tacy, sugerując jego bezbarwność, niezdarność i nieszkodliwość.



    Ale jako powieść historyczna jest to całkiem zgrabna nowelka, czyta się gładko, dla miłośników tamtych, pięknych czasów fajna sprawa.


    LINK
  • ...

    Karaś 2016-12-03 13:26:54

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Luna to surowa pani
    Autor: Robert A. Heinlein
    Szanuję za pstryczki w kierunku etatystów i innych dziwacznych ludzi. Bardzo dobrze i szybko się czyta.

    Limes inferior
    Autor: Janusz Andrzej Zajdel
    Skłania do pewnych refleksji, ale pozostawia ogromny niedosyt - przemyśleń, prztyczków i aluzji można było tu upchnąć o wiele więcej, a deus ex machina zepsuł klimat powieści.

    Fundacja
    Autor: Isaac Asimov
    Całkiem przyjemne.

    Metro 2035
    Autor: Dmitry Glukhovsky
    Cykl: Metro 2033 (tom 3) | Seria: Uniwersum Metro 2033
    Mam mieszane uczucia. To już nie jest ta podziemna Moskwa, którą pokochałem; Moskwa, w której każda stacja jest inna i każdy psychol znajdzie to, czego szuka. Moskwa, w której przebycie dwóch kilometrów tunelem, wśród wyciekających dusz, przyprawia o obłęd lub śmierć. To już nie to, nie ma tej magii, klimatu.

    Ale tego klimatu - poza paroma przebłyskami - nie było też w Piterze, o M34 nie wspominając (no dobra, jednak wspomniałem).

    Pierwsza część to była naiwna historyjka z do bólu wyświechtanym motywem prostego chłopaka, który pod wpływem starszego od siebie mędrca wyrusza w jakąś drogę - zazwyczaj jest to droga zarówno pod względem fizycznym, jakimś odcinkiem trasy do przebycia, jak i Droga do czegoś większego; dojrzewania, dorosłości, odkrycia jakiejś prawdy.

    I to nie było jej minusem, tak jak nie jest to minusem baśni, ale jej warunkiem sine qua non; bo M33 to była taką właśnie baśnią. Wielowarstwowa, z której każdy może wyłuskać coś innego - szczególnie na różnych etapach życia, nieco naiwna, piękna, wyjątkowa, refleksyjna, dwuznaczna, niedopowiedziana.

    Metro 2035 nie jest takie. Siłą rzeczy nasuwało mi się skojarzenie z Gwiezdnymi Wojnami - bardzo dobra Stara Trylogia (tu w tej roli Metro 2033), potem średnio udana próba powrotu do historii w prequelach (Metro 2034) i w końcu dojrzała, usiana nawiązaniami (wprost dosłownymi), odarta z magii ale wykonana rzemieślniczo doskonale część siódma - dokładnie tak jak Metro 2035.

    Widać, że autor dojrzał - w końcu minęło dziesięć lat od wydania pierwszej części, którą z resztą zaczął pisać krótko po uzyskaniu pełnoletniości, a kiełkowała mu w głowie na długo wcześniej. I to wyszło powieści na minus. Zamiast uroczego odkrywania świata i świeżych, młodzieńczych refleksji - bynajmniej infantylnych! - mamy po prostu szare, zimne tunele. I rozpaczliwą próbę autora, by Artem nie dorastał razem z nim, ale nadal pozostał tym pięknoduchem, szlachetnym błędnym rycerzem, który ze względu na swój niepoprawny altruizm w powieściach Ayn Rand zapewne byłby głównym antagonistą - albo, wprost przeciwnie, podrasowałaby go i uczyniła zeń dźwigającego metro na swych barkach zbuntowanego Atlasa. Choć ze względu na kretyński wprost upór i chęć zbawienia świata w pojedynkę, Artem byłby jednak postacią negatywną.

    Widać gorzkie aluzje - choć może nazbyt oczywiste - do systemu politycznego, nie tylko Rosji, ale całego świata. I polityka tę powieść zdominowała.

    Bardzo lubię motyw upadłej legendy, obdzierania autorytetów z owczej skóry.

    Autor eksperymentował też z językiem - specyficzna forma wypowiadania się ludzi w metrze, pourywane zdania, pozjadane słowa, widoczne uwstecznianie się mowy (albo nadinterpretuję).

    Na minus głównie motyw z radiostacją i co z tego wynikło oraz Niewidzialnych Obserwatorów. Tak zniszczyć taką piękną baśń. Wydaje mi się, że rozumiem, co autor chciał przekazać, ale motyw "hydry" jest jeszcze bardziej oklepany i w tym wypadku zwyczajnie kiepsko wyszedł. I "tarcza" też mi się nie podoba. Cały ten mały świat pękł, jak bańka mydlana.


    Może to i dobrze, że Metro 2035 wyszło jak wyszło. Mieliśmy jedną powieść magiczną, drugą zwyczajnie słabą, a teraz mamy porządną, bezlitosną polityczną miazgę. Nic się nie dubluje, nie ma tu wtórności. Czytało mi się bardzo dobrze.

    Ale nadal liczę, że jeszcze kiedyś komuś znów uda się napisać jakąś Podziemną Baśń. Jeśli nie Głuchowskiemu, to komuś innemu, w końcu uniwersum się rozrasta. Wielki Czerw drąży kolejne tunele.

    Kongres futurologiczny
    Autor: Stanisław Lem
    Seria: Lem
    Ciekawe ujęcie tematu. Świetne słowotwórstwo.

    LINK
    • Re: ...

      Finster Vater 2016-12-03 14:22:00

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Zobacz, że czytasz Limes Inferior dzisiaj, ale zobacz kiedy książka byla napisana i kiedy wydana. Przytyczkow i aluzji jest tyle, ile cenzor pozwolił, to w ogóle cud że książka została wydana, a nie poszła na przemiał (a ja jestem szczęśliwym posiadaczem pierwszego wydania). I mimo że czytałem ją pierwszy raz jako dzieciak, do tej pory mi się niezmiernie podoba, jako - dla mnie - najlepsza powieść Zajdla (10/10) - Paradyzja i Cylinder van Troffa "jedynie" 9.5/10.

      A zakończenie... zakończenie daję nadzieję, kiedy wydaje się że jesteś w ciemnej d... i nie masz żadnego wyjścia Też zdecydowani aluzyjne, znowu - patrz rok wydania.

      Tę książkę należy czytać za pierwszym razem dwa razy pod rząd. Raz dla fabuły, drugi dla wylapania wszystkich smaczków.

      LINK
    • Re: ...

      Kathi Langley 2016-12-03 17:50:20

      Kathi Langley

      avek

      Rejestracja: 2003-12-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Poznań

      Karaś napisał:
      Kongres futurologiczny
      Autor: Stanisław Lem
      Seria: Lem
      Ciekawe ujęcie tematu. Świetne słowotwórstwo.

      -----------------------

      Tylko głupiec i kanalia....

      LINK
  • Przeczytane 2016 #11

    Shedao Shai 2016-12-30 12:59:17

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -56. Oko świata
    57. Wielkie polowanie
    58. Smok odrodzony
    59. Wschodzący cień
    60. Ognie niebios
    61. Triumf chaosu
    62. Korona mieczy
    63. Ścieżka sztyletów
    64. Dech zimy
    65. Rozstaje zmierzchu
    66. Gilotyna marzeń
    67. Pomruki burzy
    68. Bastiony mroku – Robert Jordan (56-66), Brandon Sanderson (67-68)


    Jak zapewne nie zauważył nikt (bo nikt tych postów nie czyta), dość dużo czasu minęło od mojego ostatniego raportu książkowego. A to z prostego powodu: czytałem sobie sagę „Koło Czasu”, tak więc nie było sensu opisywać tylko jej części, tylko poczekałem aż skończy się rok i będę mógł podsumować całość. Pozostał mi jeszcze ostatni tom – „Pamięć światłości”, ale jego już do jutra nie przeczytam, zatem przejdzie na rok kolejny. Tak czy siak: fakt, że w przeciągu jakichś 2 miesięcy przeczytałem 13 z 14 tomów Koła Czasu uważam za świetny wynik, ponieważ raz, że są to spore bestie (średnio ok. 1000 stron każdy tom), a dwa, że już kiedyś czytałem tą serię – wtedy dotarłem do 9 tomu, i zajęło mi to znacznie więcej czasu.
    Koło Czasu to największa, najdłuższa saga jaką kiedykolwiek czytałem, tudzież będę czytał (nie mam nawet w odległych planach nic dłuższego). Nie liczę Star Warsów oczywiście, bo to inna kwestia.
    O czym to jest? – spytają wszystkie osoby, które jej nie kojarzą. Odsyłam w tym momencie do posta kol. Freedona sprzed 12 lat, w którym sprawnie, a i bezspoilerowo tłumaczy generalne założenia fabuły: http://star-wars.pl/Forum/Temat/5101#127174
    Kilka słów ode mnie: Koło Czasu to dzieło monumentalne pod wieloma względami. I objętościowym, i fabularnym. „Epickie” – to słowo, tak często dziś nadużywane, jest adekwatne w określeniu do omawianej przeze mnie sagi. Jest to klasyczne fantasy, opowiadające o walce Wybrańca z Wielkim Złym, podczas gdy w tle mamy wszystko, czego moznaby oczekiwać od epickiego fantasy: wojny, bitwy – wielkie i te mniejsze, politykę, mnogość frakcji i wątków pobocznych.
    Jakościowo Koło Czasu stoi na dość wysokiej półce – nie na najwyższej, ale krzywdą dla tej sagi byłoby umieścić ją gdzieś niżej. Znam kilka lepszych, ale zdecydowanie więcej gorszych. Gdzieś w okolicach 6 tomu poziom zaczyna lekko spadać, wątki zaczynają się ciągnąć, postacie kręcą się po świecie tak byleby tylko nie popchnąć za bardzo fabuły do przodu, co ma swoją kulminację w już naprawdę słabym tomie 10 (który de facto możnaby zmieścić w jakichś 100 stronach). Saga rozplanowana była na 12 tomów, po premierze 11 jej autor – Robert Jordan – zmarł. Nie chciałbym tu zabrzmieć zbyt chamsko bądź nieczule, ale to uratowało tą serię, bo jej zakończenie powierzono innemu autorowi – Brandonowi Sandersonowi, który wywiązał się z tej roli fantastycznie, tchnął nowe życie w fabułę stojącą właściwie w miejscu. Oświadczył że nie da rady zamknąć tej sagi w jednym tomie, rozłożył całość na trzy (stąd 14 a nie 12 tomów). I faktycznie, wątków namnożyło się tyle, że tomy 12-13 są naładowane akcją, rozwiązaniami spraw poruszonych wcześniej, a wciąż jeszcze pozostało wiele. Przede mną, jak już pisałem, ostatni tom sagi, więc nie wiem jeszcze jak de facto się kończy, ale jestem dobrej myśli.
    Ten właśnie przypadek nasuwa mi sprawę Martina i PLiO – nie życzę mu naturalnie śmierci ale myślę że dobrze by było, gdyby przekazał zakończenie swojej sagi jakiemuś sprawnemu pisarzowi, który podszedłby do tego z nowym spojrzeniem, entuzjazmem i ikrą, której Martinowi – podobnie jak Jordanowi – w pewnym momencie zabrakło. W przypadku „Koła Czasu” zadziałało to fantastycznie.
    Jeśli ktoś ma ochotę na prawdziwie rozbudowaną, epicką opowieść, to polecam. To przedsięwzięcie które wymaga dużo czasu, ale myślę że warto.

    69. Wyznania łgarza – Phillip K. Dick

    Jack Isidore kolekcjonuje nikomu niepotrzebne przedmioty, wierzy, że Ziemia jest pusta w środku. Jest tak nieprzystosowany do normalnego życia, że jego siostra wraz z mężem zabierają go do domu na wsi. Jednak świat kalifornijskiej prowincji okazuje się równie odcięty od rzeczywistości jak tytułowy łgarz.

    Właściwie to książkę przeczytałem przed „Bastionami mroku”, ale nie chciałem rozwalać ciągu numeracji. Będąc w domu na święta, przeczytałem sobie tą – dość krótką – powieść Dicka. Niestety, jest to jedna ze słabszych jego pozycji, jakie czytałem. Nuda – to mój główny zarzut do niej. Przeczytałem, odłożyłem na półkę i szybko zapomniałem – tydzień po lekturze tak mniej-więcej jestem w stanie powiedzieć o czym to było. O czym? Właściwie o niczym. Ot, opowieść o lekko chorym psychicznie człowieku i jego właściwie zdrowych, acz znacznie bardziej destrukcyjnych krewniakach. Nic wielkiego, a jak na Dicka to już w ogóle – na książkach tego autora praktycznie nigdy się nie nudziłem.

    To tyle na ten rok, za niedługo pewnie pokuszę się o jakieś podsumowanie czytelnicze, jako że wszystkie przeczytane w tym roku książki opisałem w tym temacie.

    LINK
  • Odd Thomas

    Emcek00 2016-12-30 14:20:15

    Emcek00

    avek

    Rejestracja: 2015-09-14

    Ostatnia wizyta: 2020-12-04

    Skąd: Augustów

    Tytuł :Titanic-Pamiętna Noc "A NIGHT TO REMEMBER"
    Autor: Walter Lord

    Titanic-tym statkiem interesuję się od kilkunastu lat i gdy myślałem że o statku wiem już wszystko w ręce wpadła mi książka Waltera Lorda .Opisuje ona szczegółowo ostatnie chwile liniowca od tego co działo się ze statkiem ,do zachowania załogi i pasażerów podczas tonięcia.Autor konsultował się z wieloma świadkami feralnej nocy dzięki czemu dostajemy niezwykle realistyczną relację wydarzeń z kwietnia 1912 r. Napisana w 1955 książka do disiaj budzi wiele emocji .Serdecznie polecam .

    LINK
  • 44

    cwany-lis 2017-01-02 22:04:49

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot


    Czterdzieści i Cztery - od kilku lat rzadko czytam fantastykę, jeszcze rzadziej autorstwa polskiego pisarza, ale tej nowości nie mogłem sobie odmówić. Alternatywna wersja historii, gdzie w 1830 odkryto właściwości etheru pozwalające na podróże do światów równoległych. Wynaleziono też bronie energetyczne i powietrzne krążowniki - kampania Napoleona potoczyła się nieco inaczej, na korzyć korsykanina ale już Polacy z kolejnym powstaniem ponieśli sromotną klęską, wysadzeni wraz z całym Wilnem przez armie Cara. Europejskie mocarstwa zakładają poprzez etherowe bramy kolonie np. Londyn2, Petersburg3, ale nie są to pełne futuryzmu placówki nowej ery, tylko robotnicze getta, pełne niechcianych na matczynej ziemi imigrantów i robotniczego plebsu. Trwa eksploatacja nowych światów, eksperymenty z nową bronią i obcymi rasami. W tak ciekawe rewiry zachodzi bohaterka powieści - Eliza, były powstaniec teraz agentka polskiego podziemia niepodległościowego. Co tam się dzieje ! Jest Napoleon, Mickiewicz i jego dziady, Słowacki i Emilia Plater oraz wiele innych postaci historycznych. Wszystko spisane lekko ale z pasją bez grafomańskiego kolorytu. Znakomita powieść przygodowa, polecam nawet tym co nie trawią steampunku i historii, sam zamówiłem sobie pierwszą powieść autora Piskorskiego "Cienioryt" by dać mu zarobić bo zmajstrował bardzo dobre czytadło. Polecam.


    LINK
  • M. Grzebałkowska - Beksińscy. Portret podwójny.

    Hialv Rabos 2017-01-12 21:54:07

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Książka o Beksińskich, to druga pozycja M. Grzebałkowskiej, którą miałem okazję przeczytać:

    http://star-wars.pl/Forum/Temat/16788#619281

    Książka jest utrzymana w tym samym reporterskim tonie. Wartko się czyta, ale do pewnego momentu. Dla mnie ciężkie były te rozdziały, które były poświęcone Tomaszowi, aczkolwiek o tym będzie poniżej dla czego tak się stało. Cieszy szerokie dotarcie do członków rodziny, znajomych i świadków zdarzeń. Ogromną zaletą jest także bogata bibliografia.

    Wnioski po tej lekturze nie są zbyt optymistyczne. Sam Zdzisław, to mieszanina niezwykle pozytywnego usposobienia, kultury, a jednocześnie fobii, przyzwyczajeń, wygodnictwa, uprzedzeń i pewnej interesowności. Brak mu asertywności wobec wyzwań czy też osób, ale potrafił również traktować ludzi instrumentalnie. Tomasz, to pod wieloma względami kopia ojca. Równie niechętny przyrodzie co ojciec, ale uwielbiający jak on przesiadywanie w czterech ścianach. W odróżnieniu od rodziciela potrafiący być bardzo negatywnie nastawiony do ludzi, nie potrafiący przyjąć do świadomości, że świat nie dopasuje się do niego, lecz to on musi dostosować się do świata. Depresyjny, pełen niechęci do innych, wyobcowany. Jednocześnie spec od muzyki, tłumacz filmowy i miłośnik horrorów, który gardził opiniami tych, którzy pozwolili sobie na odmienne zdanie np.: w sprawie nowych nurtów w muzyce rozrywkowej. Musiałem po każdym rozdziale z Tomaszem w tle robić przerwy, bo człowiek łapał doła po takiej dawce pesymizmu, jaką młody Beksiński ciągnął za sobą. O Zofii - żonie Zdzisława - jest tu najmniej, ale nie znaczy to, że najmniej znaczyła. De facto całe swoje życie poświęciła artyście. Podporządkowała swoje pasje, zainteresowania, jak i kwestię wiary. Syna niemal gotowa była zagłaskać na śmierć. Była totalną przeciwwagą w tym względzie dla Zdzisława, który brzydził się dotyku i okazywania jakiejkolwiek formy empatii jedynakowi. Miała ogromne możliwości, aby wpłynąć na obu i zapobiec tragedii, lecz niestety była całkowicie zajęta usługiwaniem całej rodzinie. Czasu i pewnego samozaparcia zabrakło.

    To tylko wierzchołek góry lodowej, o którą finalnie rozbił się okręt rodziny Beksińskich, bo wspomnieć należałoby o wpływie rodziców Zdzisława, którzy także zaistnieli na kartkach tej wyśmienitej książki, a którzy mieli niebagatelny wpływ na efekt końcowy. W końcu nic nie dzieje się bez przyczyny. Na mnie, ta lektura zrobiła piorunujące wrażenie. Jest tu miejsce na anegdoty artysty, po których wyje się ze śmiechu, a obok nich współistnieje tak ciężki klimat, po którym występuje totalne przygnębienie. To książka o sztuce, o codziennych problemach, o tragedii i o życiu, którego jesteśmy kowalami. Piękni ludzie z ciężkim bagażem, ciągnącym w niewłaściwym kierunku.

    Polecam.

    LINK
  • Podsumowanie czytelnicze 2016

    Shedao Shai 2017-01-13 15:49:45

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Dobiegł końca rok 2016, udało mi się nie paść ofiarę zniechęcenia czy lenistwa i do końca roku systematycznie opisywałem wszystkie przeczytane przeze mnie książki.

    Było ich w sumie 69 - to świetny wynik, poprawiający moją życiówkę o 7 pozycji (z 2015r., dlatego widzę wyraźną tendencję zwyżkową, która mnie cieszy). Dodatkowo, były to książki o zadowalającym mnie poziomie, także jakościowo też wypadło dobrze.

    Oto linki do wszystkich 11 postów:

    #1: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/16788#631748
    #2: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/16788#635831
    #3: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#636230
    #4: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#637471
    #5: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#639758
    #6: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#642017
    #7: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#644429
    #8: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#646133
    #9: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#647796
    #10: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#651462
    #11: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#658850

    Zacząłem tutaj wymieniać wszystkie książki, które mi się naprawdę podobały - ale było ich zbyt wiele, bez sensu wymieniać wszystkie. Za highlighty 2016 uważam:
    - dokończenie kilku cykli: Kronik Czarnej Kopanii (jedna z najlepszych sag fantasy, jakie czytałem), "Skoków..." Donaldsona (świetne sci-fi), powieści ze świata Pierwszego Prawa Abercrombiego
    - powtórka Koła Czasu, tym razem z zakończeniem (też solidne fantasy),
    - wyszedłem na bieżąco z cyklem Endera,
    - zakupiłem wszystkie interesujące mnie książki z cyklu "Uczta Wyobraźni", większość z nich już przeczytałem,
    - trochę klasyki, czyli 4 zbiory opowiadań Roberta E. Howarda i "451° Fahrenheita" Bradbury`ego,
    - pierwsza od czterech lat książka SW,
    - zapoznałem się z cyklem Honorverse - i przekonałem się że nie jest on dla mnie,

    Co by to było za podsumowanie bez TOPki? No właśnie. Najlepiej oceniam:
    "Upadek smoka", Peter Hamilton (6/6)
    "Przedrzeźniacz", Walter Tevis (6/6)
    "Odwrócony świat", Christopher Priest (6/6)
    "451° Fahrenheita", Ray Bradbury (6/6)
    "Żołnierze umierają", Glen Cook (5,5/6)
    "Pokój", Gene Wolfe (5,5/6)
    "Diaspora", Greg Egan (5,5/6)
    "Składany nóż", K.J. Parker (5,5/6)
    "Bastiony mroku", Brandon Sanderson & Robert Jordan (5,5/6)
    "Zemsta najlepiej smakuje na zimno", Joe Abercrombie (5,5/6)
    "Czerwona kraina", Joe Abercrombie (5,5/6)

    Co do 2017: podejrzewam, że przeczytam mniej książek niż w minionym roku. Nic nie szkodzi - to w końcu nie wyścigi. W 2016 miałem sporo wolnego czasu, którego w 2017 nie będę już miał - podejrzewam, że to może być moja "życiówka" na wiele lat. Mam w planach kilka większych serii, sporo pojedynczych książek, chciałbym też odświeżyć sobie parę, których już dawno nie czytałem. Zobaczymy jak to wyjdzie.

    Nie sądzę natomiast, żebym 2017 również tu opisywał. Projekt wydaje mi się niewypałem, podejrzewam że praktycznie nikt tych postów nie czytał (ani nikogo nie zachęciły do lektury którejś z opisanych przeze mnie książek). Jedyną odpowiedzią jakiej się doczekałem w ciągu tego wszystkiego był post Urthony, w którym poprawiał błąd który popełniłem.

    LINK
    • Re: Podsumowanie czytelnicze 2016

      Hialv Rabos 2017-01-13 17:17:19

      Hialv Rabos

      avek

      Rejestracja: 2005-10-30

      Ostatnia wizyta: 2025-01-13

      Skąd:

      Shedao Shai napisał:
      Nie sądzę natomiast, żebym 2017 również tu opisywał. Projekt wydaje mi się niewypałem, podejrzewam że praktycznie nikt tych postów nie czytał (ani nikogo nie zachęciły do lektury którejś z opisanych przeze mnie książek). Jedyną odpowiedzią jakiej się doczekałem w ciągu tego wszystkiego był post Urthony, w którym poprawiał błąd który popełniłem.
      -----------------------
      Oj tam oj tam. To, że nikt Ci nie odpisuje, to nie znaczy, że nikt nie czyta. Ja tam - na ten przykład - czytam. Co mnie zainteresuje, to sobie nawet odnotuję. Tak więc, nawet jakbyś w 2017 r., przeczytał zaledwie 1 książkę pokroju "Kryształowa gwiazda", to daj znać że paździerz to jest. Dzięki temu, człowiek na minę się nie właduje.

      A tak w ogóle to zazdroszczę czasu na drobne przyjemności, takie jak czytanie. Ech, a tak człowiek marudził, że czasu ma dużo na literaturę. A teraz tylko kierat.

      LINK
    • Re: Podsumowanie czytelnicze 2016

      Kathi Langley 2017-01-13 17:24:22

      Kathi Langley

      avek

      Rejestracja: 2003-12-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Poznań

      Ja tam czytam ;P Tylko ciężko komentować, skoro nie zaliczyłam żadnej z wymienionych pozycji ;P

      LINK
      • Re: Podsumowanie czytelnicze 2016

        Shedao Shai 2017-01-13 19:51:36

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Oj tam, oj tam. Ja w temacie Lorna o grach napisałem posta mimo że też w żadną z gier które opisywał nie grałem

        LINK
        • Re: Podsumowanie czytelnicze 2016

          Kathi Langley 2017-01-13 20:00:24

          Kathi Langley

          avek

          Rejestracja: 2003-12-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Poznań

          Dobra, będę ci odpisywać jakie żenujące pozycje na granicy czytalności udało mi się wyrwać najmroczniejszym zakątkom internetu

          LINK
    • ja czytam

      Lord Bart 2017-01-13 20:29:51

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      wszystkie posty w tym temacie, niektóre rzeczy sobie odkładam, ciężko dyskutować o książce, której się nie czytało.

      To nie film

      Pisz dalej. Dla mnie

      LINK
    • Re: Podsumowanie czytelnicze 2016

      SW-Yogurt 2017-01-13 21:55:06

      SW-Yogurt

      avek

      Rejestracja: 2011-05-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocek

      Pisz, pisz, łatwiej znaleźć czas na reckę, niż na książkę. Niestety. ~

      LINK
    • Re: Podsumowanie czytelnicze 2016

      Shedao Shai 2017-01-14 12:54:07

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      OK - widzę, że odzew się znalazł. To miło. Faktycznie ciężko jest dyskutować o książkach których się nie czytało, aczkolwiek nie taki spam już popełnialiśmy na tym forum

      2017 też będzie

      LINK
  • ...

    Karaś 2017-01-13 18:39:23

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Ok, pierwsza powieść w tym roku. W zeszłym było 48 od września, wcześniej nie czytałem z braku czasu.

    Wotum Nieufności
    Remigiusz Mróz

    Zawód. Może nie rozczarowanie, ale na pewno zawód.

    To ósma powieść Mroza, po którą sięgam, więc pewne pojęcie i zdanie o jego dziełach mam - a mam takie, że to mój ulubiony polski autor i jeden z ulubionych w ogóle. Pomyślałby ktoś, że mam w takim razie zbyt wygórowane oczekiwania - a jest wprost przeciwnie. Choć na każdą nową powieść czekam (zazwyczaj niezbyt długo, bo RM funduje nam Blitzschreib), to nie nakręcam się za bardzo ani nie tworzę marzeń o kolejnej mrożącej krew w żyłach zagadce. Po prostu czekam.

    Do tej pory za każdym razem otrzymywałem bardzo dobrą łamane przez świetną powieść. A tym razem... przez większą część powieści po prostu się nudziłem. Nie udało się autorowi zbudować napięcia ani utkać pasjonującej intrygi - a przynajmniej takiego napięcia, które bym odczuwał, ani takiej intrygi, by mnie wciągnęła. Ani jednego ani drugiego po prostu w tej powieści nie zauważyłem.

    Zdanie z okładki o "polskim House of Cards" pasuje do tego aż za dobrze - ale nie jest to komplement. Za dużo jest tu motywów żywcem wyrwanych z HoC - młody prawicowiec, wschodząca gwiazda polityki, czerpiąca siłę z internetów i kontaktu z wyborcami? Checked. Socjopatyczne, aseksualne małżeństwo polityków z żoną-sternikiem? Checked. Wierny pies od każdej roboty? Checked. Strażnik-przyjaciel? Checked.

    Za dużo tego. Zamiast stworzyć zupełnie nowe postacie, zupełnie nowe osobowości - co Mróz niejednokrotnie udowadniał że doskonale potrafi - mamy tu kalkę z amerykańskiej serii, w dodatku, przykro mi to pisać, ale niezbyt udaną.

    Co się za to udało to - jak zwykle - doskonałe prztyczki w kierunku lewicy, prawicy i całej reszty. Przemycony motyw bezmyślnego szczucia, które może prowadzić do tragedii, a debata? Chochoły i bełkot kandydatów żywcem wyjęte z prawdziwego życia. Jak pisałem przy okazji innej powieści, podczas gdy zwykły komentator chcąc skomentować jakieś wydarzenia po prostu pisze jakiś felieton, Mróz pisze całą powieść. Tak jest i tym razem. Docinki w kierunku każdej z opcji bezlitosne, ale i wyważone, tak że do dziś nie wiem jakie poglądy ma autor - i za to szacun.

    Pewnym zaskoczeniem było określenie WiLu mianem partii libertariańskiej - skoro proponowali podatki degresywne oraz chwalili inwestycje Unii Europejskiej - ale jestem sobie skłonny wyobrazić, że gdyby libertarian było w Polsce więcej niż trzech i udałoby im się utworzyć partię, to ich poglądy mogłyby się nieco rozmyć. Lepiej by tu pasowała zwykła partia liberalna, i to w schyłkowym okresie, gdy liberalne partie całego świata skręciły mocno w kierunku etatyzmu. Ale i tak interesujące, że autor wplótł gdzieś tę ciekawą, choć niestety na razie nicnieznaczącą ideologię.

    No i zawarł też "gumę Turbo". Przypadek? Podoba mi się, że świat u Mroza jest taki... rzeczywisty. Jakbym czytał o prawdziwych wydarzeniach z prawdziwego świata, a nie z rzeczywistości alternatywnych. A to dodatkowe utrudnienie, bo co za sztuka stworzyć alternatywny świat, w którym autor może sobie na wszystko pozwolić? Trudniej jest przenieść rzeczywistość na papier i odpowiednią ją ponaginać. A to właśnie Mróz robi i to też na plus.

    To ma być pierwsza część trylogii, więc może w następnych Mróz będzie znowu Mrozem a nie jakimś Przymrozkiem. Na to liczę, bo seria ma potencjał, ale ta powieść to, szczególnie przez pryzmat wcześniej twórczości RM, zwykłe nieporozumienie.

    PS swoją drogą niepokoi mnie, że dookoła Mrozu tworzy się karyniarska fanbaza wrzeszcząca ciągle "chyłka chyłka". Sryłka. Naprawdę wystarczy dać główną rolę kobiecie w przyzwoitej powieści, by mieć stada adoratorek?

    LINK
  • Learning, learning

    I3althazaar 2017-01-14 00:40:05

    I3althazaar

    avek

    Rejestracja: 2013-10-25

    Ostatnia wizyta: 2025-01-16

    Skąd: Jarosław

    U mnie rok czytelniczy zaczął się naukowo XD Najpierw Gwiazdkowy prezent czyli "Dalej niż Boska Cząstka" Leona Ledermana i Chrostophera Hilla, a potem "Paradoks" Jima Al-Khalilego.

    "Dalej niż Boska Cząstka" - potencjalnie zainteresowanym z pewnością nie trzeba tłumaczyć czym jest tytułowa cząstka. Książka w pewnym sensie mnie zawiodła, bo oczekiwałem przede wszystkim szczegółowego opisu tego co o cząstce wiemy, czego się dowiedzieliśmy o niej dzięki jej formalnym odkryciu i co będzie dalej; jakie otwiera nowe możliwości fakt że ją znaleźliśmy. I tego w książce jest... Mało. Autorzy skupiają się na tym jak doszło do jej zapostulowania, a później odkrycia. Po drodze opisują oczywiście szereg innych teorii i odkryć. Żeby nie było wątpliwości - to dobra, rzetelna i interesująca pozycja, tylko trzeba po prostu wiedzieć czego się spodziewać. Ja się trochę pomyliłem, ale wciąż było warto. Autorzy to oczywiście fizycy cząsteczkowi (w tym jeden noblista), choć bynajmniej nie należą do grona odkrywców bozonu Higgsa.

    "Paradoks" - czyli 9 największych zagadek współczesnej nauki, wśród nich paradoksy Zenona (`Achilles i żółw`, `paradoks strzały`, `ruch nie istnieje`), Demony Maxwella i Laplace`a, Kot Schroedingera, Paradoksy Fermiego, Olbersa, Dziadka, Bliźniąt i... Ech; ostatniego nie pamiętam. Wszystkie hipotezy szczegółowo omówione, najpierw pod kątem historycznym, a potem wyjaśnione jak nauce udało się dany paradoks rozwiązać. Również ciekawa i niepozbawiona humoru pozycja, zwłaszcza dla nerdów którzy lubią znęcać się nad kotami i dziadkami. Sam autor jest profesorem fizyki i posiadaczem kilku medali za zasługi w popularyzowaniu nauki.

    LINK
  • Styczeń

    cwany-lis 2017-01-14 22:10:55

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Stoi pod znakiem publikacji historycznej "XIX wiek - przeobrażenie świata" - nie powinno się jej czytać na raz ale co pocznę, nie potrafię poczytywać na raty. I tak też mam rozdziały stricte statystyczne o rosnącej populacji etc. jak i arcy-ciekawe dla mnie analizy wojen, zamachów i rewolucji. Dla miłośników epoki obok trylogii Hobsbawna pozycja obowiązkowa.

    LINK
  • Przeczytane 2017 #1

    Shedao Shai 2017-01-18 10:13:28

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Nowy rok, nowe książki

    1. Pamięć światłości - Brandon Sanderson, Robert Jordan

    Czternasty (ostatni) tom Koła czasu, które to szerzej omówiłem tu: http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#658850
    Zatem kilka słów na podsumowanie (mogę się nieco powtarzać). To dobra saga. Nie wybitna, ale dobra; fani fantasy zdecydowanie powinni się z nią zapoznać, zresztą poleciłbym ją większości naszej bastionowej społeczności. Z zastrzeżeniem, że nie jest to nowoczesne fantasy w stylu, do jakiego nas przyzwyczaili Erikson, Martin czy Sanderson (Sanderson napisał ostatnie trzy tomy, ale totalnie zachował klimat i konwencję Jordana). To nie jest jakiś zarzut, po prostu warto być tego świadomym siadając do lektury. Fani Władcy Pierścieni powinni być zadowoleni - Koło Czasu jest do niej chyba najbardziej zbliżone, można dostrzec podobieństwa i w fabule i w kreacji świata. To nie dziwi, bo Jordan otwarcie mówił o tym że LotR był jedną z jego największych inspiracji (jak i 90% pisarzy fantasy, swoją drogą). Podkreślam: to ani plus ani minus tej sagi, bardziej obserwacja i wskazówka, komu może ona podejść bardziej a komu mniej.
    Jest to wymagająca przygoda - 14 tomów, średnio każdy po 1000 stron. Jeśli ktoś czyta powoli i niewiele, to powinien to też mieć na uwadze, bo może go to zająć na długie miesiące. Mi samemu zleciały na tym równe dwa miesiące, a czytałem bardzo dużo i w dobrym tempie.
    Ale przejdźmy do samego ostatniego tomu. Jest on w mojej opinii również najlepszym tomem, co uważam za fantastyczną sprawę, bo w końcu jakże często zakończenia serii (czy to książkowych, czy ty filmowych, czy to telewizyjnych) są niesatysfakcjonujące, prawda? To jest. Nie w 100%, ale tak w 90%, wszystkie najważniejsze kwestie zostały zamknięte i co najwyżej chciałbym żeby epilog miał jakieś 50 stron więcej, tak co by pokazać losy większej ilości postaci po Ostatniej Bitwie, zapewnić zamknięcie większej ilości drugoplanowych charakterów i wątków. Niemniej i tak - czapki z głów, że Sandersonowi udało się tak ogarnąć nawałnicę fabularną która nabudowała się przez te wszystkie tomy. To było nielada wyzwanie i on jemu sprostał.
    Nie będzie spoilerem jeśli powiem, że od początku sagi zapowiadana jest Ostatnia Bitwa, czyli walka Smoka Odrodzonego z Czarnym (i walka sił ich popleczników). Tu w końcu do niej dochodzi - baa, jakieś 2/3 książki to właśnie ta bitwa. Jest epicka w najczystszym tego słowa znaczeniu. Najlepsze skojarzenie wg. mnie to bitwa o Iglicę, czyli finalne starcie z Malazańskiej Księgi Poległych. Tam też właściwie pół książki to bitwa, potężna, wielofrontowa, wieloetapowa, epicka tak ze świszczy między uszami. Łyknąłem ją jednym tchem, bo nie umiałem się oderwać od lektury. Tak samo było tutaj. Nie będę mówił nic więcej - to zbyt wazna rzecz, żeby ją zaspoilerować, a piszę to to ludzi którzy sagi nie czytali. Jeśli ktoś też ją skończył i chce ponerdzić, to zapraszam poniżej - ukryjemy się w tagach [ spoiler ]
    W każdym razie: zakończenie jest świetne. Jestem bardzo usatysfakcjonowany lekturą; Pamięć światłości to pierwsza część sagi która dostała ode mnie 6/6. I to był też dobry sposób na czytelnicze rozpoczęcie roku

    2. The Wheel of Time Companion - Robert Jordan, Harriet McDougal, Maria Simons, Alan Romanczuk

    Swoista coda dla Koła Czasu. Wydana już po zakończeniu serii encyklopedia, zawierająca wpisy o... praktycznie wszystkim. Postaciach, przedmiotach, wydarzeniach, termiologii świata Koła Czasu. Coś, co w bardzo dobry sposób porządkuje wiedzę pozyskaną na przestrzeni 14 tomów sagi. Niewydane w Polsce i sądzę że nigdy tak się nie stanie, więc jeśli ktoś jest fanem, to warto sobie to sprowadzić z zagranicy. Twarda okładka, dobry papier, ładne wydanie, mnóstwo informacji. Jest to nie tyle książka, którą się czyta od deski do deski, co kompendium wiedzy, do którego wraca się w poszukiwaniu konkretnej informacji. Dobra rzecz. Żeby tak każda saga fantasy doczekała się czegoś takiego.

    3. Młot - K.J. Parker

    Gignomai jest najmłodszym z braci w obecnym pokoleniu rodziny met`Oc, arystokratycznego rodu zaliczanego niegdyś do najbardziej wpływowych, obecnie zesłanego na odległą wyspę za udział w niemal zapomnianej wojnie domowej.
    Siedemdziesiąt lat temu, na tym dalekim skrawku lądu założono kolonię. Wedle planów, jej mieszkańcy mieli parać się wydobyciem srebra. Niestety, kruszcu nie znaleziono.
    Teraz pomiędzy met`Ocami a kolonistami panuje niepewny pokój. Wygnani arystokraci są tolerowani, jako że jedynie oni posiadają broń – w powszechnej opinii konieczną do obrony przed dzikimi, pierwotnymi mieszkańcami wyspy.
    Wkrótce Gignomai odkryje, czego dokładnie spodziewa się po nim rodzina i co to znaczy sprzeciwić się więzom krwi. To on jest młotem, spod którego strzeli iskra rozpalająca krwawą i brutalną wojnę.


    Druga - i niestety ostatnia - książka K.J. Parkera wydana w Polsce, którą zakupiłem kiedyś za grosze na wyprzedaży Świata Książki. Ot, czytałem kiedyś jego opowiadnie i mi się podobało, to wziąłem książki. Pierwszą z nich - "Składany nóż" - opisałem w którymś z zeszłorocznych postów. Teraz przyszedł czas na drugą - tak samo dobra. Błyskotliwy pomysł na fabułę, dobry język, ciekawy rozwój postaci. I dla mnie - świetny odpoczynek po gigantycznej serii. Ocena: 5,5/6 (tak samo jak "Składany nóż"). Warto mieć tego autora na oku!

    4. Nie ma wędrowca - Wojciech Gunia

    W położonym na odludziu tartaku zwanym Bazą pracę podejmuje nowy stróż nocny.
    Dręczony nienazwaną traumą mężczyzna szybko wnika w historię pełnego tajemnic życia swojego zmarłego poprzednika, świadka dramatycznych wydarzeń z przeszłości.
    Tymczasem nadciąga zima, a wraz z nią skryte w zamieci widma; niesione lodowatym wiatrem echa popełnionych tu niegdyś zbrodni. Zima, w której śnieżnych objęciach wędrują ramię w ramię i prawda, i śmierć.


    Relaksu po Kole Czasu ciąg dalszy Książka zakupiona na spontanie - ot, kiedyś gdzieś przeczytałem że takowa wychodzi, opis fabuły brzmi fajnie, cena bardzo przyjemna, no to wziąłem. Po pierwsze: to nie tyle książka, co większe opowiadanie (~160 stron). Po drugie: grozy w tym jak na lekarstwo, przez pierwsze 140 stron autor skupia się na gawędziarstwie i rozważaniach filozoficznych, właściwie nawet się nie stara przestraszyć w jakikolwiek sposób czytelnika. Podejmuje tą próbę dopiero w przeciągu ostatnich dwudziestu stron i wychodzi mu to przeciętnie ze wskazaniem na słabo. Ogólnie, nie jest to bardzo zła książka opowiadanie, ale jeśli ktoś szuka horroru to będzie rozczarowany. Krótkie, dość lekkie, ale też niezbyt satysfakcjonujące. Ja w każdym razie od tego autora już nic więcej nie łyknę, a i wam nie polecam.

    5. Upadek - Chuck Hogan, Guillermo del Toro

    Druga część trylogii książkowej "Wirus", w oparciu o którą powstaje obecnie serial "The Strain". Serial bardzo lubię, prezentuje ciekawy mix opowieści o epidemii, wampirach i apokalipsie. Pierwszy tom książki był praktycznie dokładnie odwzorowany w serialu, więc jego lektura była dla mnie nieco nużąca - bo doskonale wiedziałem co będzie dalej, i to z dokładnością do sceny. W drugim tomie pojawiają się lekkie różnice, ale dalej - czuję się jakbym ponownie oglądał serial, tyle że skompresowany. Drugi tom przekłada się na 2 i 3 sezon serialu. W serialu niektóre wątki zostały rozbudowane w porównaniu do książkowego pierwowzoru. I teraz mam dylemat jak ocenić tą pozycję. Z jednej strony - nie jest zła, o nie. Z drugiej - no, nudziłem się. Uważam, że jeśli ktoś już widział serial to nie ma sensu czytać książki. Jesli nie widział... to chyba i tak poleciłbym obejrzec, zamiast czytać
    Obecnie w Stanach powstaje 4 i ostatni sezon serialu, oparty o 3 tom trylogii - The Night Eternal, którą to mam nadzieję, że w tym roku wydadzą też u nas. No ale zajmuje się tym Zysk, wiec nigdy nie wiadomo. Kupię i przeczytam, ale bez specjalnej podniety.

    LINK
  • H.P. Lovecraft

    Shedao Shai 2017-01-18 13:12:03

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wziąłem sobie do czytania tomik opowiadań Lovecrafta: "Sny o terrorze i śmierci", otworzyłem, zacząłem czytać wstęp, i jakoś mnie tak tknęło: a jak to jest z tymi opowiadaniami, gdybym chciał taki w miarę możliwości kompletny przegląd jego twórczości, to jakie wydania powinienem kupić? No i tak oto zamiast czytać, spędziłem ostatnie ~2h robiąc risercz i próbując się rozeznać w wydanych u nas edycjach zbiorów opowiadań. A skoro już zdobyłem tą wiedzę, to się nią z wami podzielę, może komuś się przyda:

    Najkompletniejszy zestaw opowiadań twórczości Lovecrafta w jednej serii wydawniczej można zdobyć kupując trzy książki wydane przez Zysk:
    1. Droga do szaleństwa (2004)
    2. Opowieści o makabrze i koszmarze (2008)
    3. Sny o terrorze i śmierci (2008)

    Niestety, z racji wieku nie są one już dostepne w szerokiej sprzedaży. Trzebaby szukać na Allegro; wyszukiwałem przed chwilą "Opowieści o makabrze i koszmarze" (bo to jedyna z tych trzech książek, której nie mam), to cena za dobry egzemplarz obecnie przekracza cenę okładkową (koło 60 zł trzeba dać).

    W 2008 roku Zysk wypuścił również swoistą kompilację tych trzech tomów, zawartą w: "Najlepsze opowiadania", tom 1 i 2. Te wciąż są dostępne w sprzedaży.

    Wydawnictwo Vesper wydało dwa tomy opowiadań w miękkiej i twardej okładce, do wyboru. Są to:
    1. Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści (2012)
    2. Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne (2016)

    Oba wydania są w nowym przekładzie, wg. informacji z hplovecraft.pl - znacznie lepszym niż poprzedni. Łącznie w obu tomach znajduje się 38 opowiadań. W trzech tomach od Zysku - 70. Niby spora różnica ilościowa, jednak pamiętajmy że te od Zysku są już niedostępne, pomijając kompilację "Najlepsze opowiadania t. 1 i 2", w których to łącznie jest jedynie... 14 opowiadań. Dodatkowo, różnica w przekładzie zdaje się być naprawdę istotna. Twórcy hplovecraft.pl twierdzą również, że w tych dwóch tomach od Vesper znajdują się najlepsze i najważniejsze dzieła Lovecrafta.

    Zatem mój wniosek jest taki: jeśli ktoś chciałby obecnie startować z twórczością Lovecrafta od zera, powinien kupić sobię "Zgrozę w Dunwich..." i "Przyszła na Sarnath zagłada...". Zostanie w ten sposób właścicielem calego trzonu twórczości HPL w dobrym wydaniu.
    Jeśli w wyniku lektury tych dwóch tomów zostanie lovecraftowym ultrasem, no to pozostanie przeszukiwanie Allegro w poszukiwaniu Zyskowej trylogii, tudzież innych wydań mieszczących opowiadania których w vesperowej dylogii nie ma.

    LINK
    • Re: H.P. Lovecraft

      Adakus 2017-01-18 16:18:53

      Adakus

      avek

      Rejestracja: 2007-11-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Silesia

      Niedawno zakupiłem książkę "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści", ale jeszcze nie wiem kiedy przeczytam, może uda się w tym roku. Ciekawy jestem czy literatura grozy do mnie przemówi, bo np. twórczości Kinga jeszcze nie tykałem, a jedynie zbiór opowiadań Adgara Allana Poe`a zaliczyłem po seansie jednego filmu, opartego na jego dziele.

      A książkę w końcu kupiłem, bo często spotykałem się w sieci z wizerunkiem Cthulhu, co mnie intrygowało.

      LINK
      • Re: H.P. Lovecraft

        Shedao Shai 2017-01-18 16:30:09

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Literatura grozy niejedno ma oblicze, a znajomość Kinga w niczym by ci nie pomogła przy Lovecrafcie - to dwie inne bajki

        Lovecraft to klasyczny horror, oparty na motywach które na przestrzeni ostatnich stu lat spowszedniały, zostały mocno wyeksploatowane. Czytając go, należy pamiętać że na początku XX wieku tak jeszcze nie było Nie jest to najłatwiejsza lektura, głównie z tego powodu, że Lovecraft lubi bajdurzyć, czasami idzie w dalekie dygresje, przez co (przynajmniej mi) czasem wypadam z głównego toku narracji, dekoncentruję się. Przeczytałem dziś 50 stron "Snów..." co jest słabym wynikiem, ale tego się spodziewałem. Przy moim pierwszym podejściu do Lovecrafta, w 2008 roku, odbiłem się od jego twórczości i nie dokończyłem czytanego wówczas zbioru opowiadań.
        Ogólnie to jeśli podejdzie ci Lovecraft, to podejść ci może też Poe albo Howard (mimo że to fantasy a nie horror, ale styl, język podobny). King to zupełnie co innego, tak samo jak np. Barker to jeszcze coś innego itd. A i sam King w swojej twórczości jest nierówny, więc jak już zaczniesz to będziesz musiał uważać żeby nie zacząć od jakiejś kupy - pierwsze wrażenie robi się tylko raz a autor jest fajny, szkoda żebyś się zniechęcił

        Z tego co się orientuję, to książka którą masz, posiada całą oryginalną mitologię Cthulhu, także dobrze wybrałeś. Podziel się wrażeniami jak już przeczytasz

        LINK
        • Re: H.P. Lovecraft

          Hego Damask 2017-01-18 16:35:43

          Hego Damask

          avek

          Rejestracja: 2005-05-28

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Wrocław

          "Sarnath" bardziej przypomina opowieści fantasy, nie ma za dużo Przedwiecznych. Żałuję, że nie ma tam "Kotów z Ultharu", bo w opowiadaniu "Ku nieznanemu Kadath..." jest nawiązanie.

          LINK
    • Re: H.P. Lovecraft

      Gunfan 2017-01-18 18:20:01

      Gunfan

      avek

      Rejestracja: 2003-11-27

      Ostatnia wizyta: 2023-04-16

      Skąd: Bielsko-Biała

      Z mojej strony powiem, że Vesper i tylko Vesper - czyta się to znakomicie w porównaniu do starych tłumaczeń, przez które kiedyś nie mogłem się wkręcić w Lovecrafta. Mister Płaza przełożył to prze-kur*a-genialnie, od czasu pierwszego tomu od Vespera jestem full fanem Samotnika z Providence. Polecam, bierzcie i jedzcie z tego wszyscy.

      Najlepszy imo sposób, by zacząć poznawać prozę tego pana.

      LINK
      • Re: H.P. Lovecraft

        cwany-lis 2017-01-22 22:00:51

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Płaza dosłownie zaorał poprzednich tłumaczy, bez litości wypominając im grafomaństwo i ubóstwo językowe w przedmowie, posłowiu i praktycznie każdym wywiadzie jaki czytałem, nawet tym dotyczącym jego autorskiej powieści. Mniemanie o sobie to on ma ale moim zdaniem całkiem zasłużenie. Gdy 3 lata temu czytałem Zgrozę od Vesper to dosłownie odkryłem Lovecrafta na nowo - porównywałem sobie nawet inny przekład mojego ulubionego opowiadania "Widmo nad Innsmouth" - to zupełnie inna liga i bogactwo języka.

        Mam teraz oba tomy na półce i będę do nich wracał by przeczytać sobie jakieś opowiadanie, inne wydania i tłumaczenia nie mają racji bytu. Pomijam już fakt, że wydania od Vesper są dodatkowo przepięknie ilustrowane na dobrym papierze i w twardej oprawie.



        LINK
        • Re: H.P. Lovecraft

          Gunfan 2017-01-22 22:17:04

          Gunfan

          avek

          Rejestracja: 2003-11-27

          Ostatnia wizyta: 2023-04-16

          Skąd: Bielsko-Biała

          Otóż to, Płaza ego ma może i nieco za duże, ale przy takich zasługach imo można przymknąć oko. U mnie również oba tomy na półce (ale w miękkich okładkach, jak mam wybór, to preferuję) i naprawdę wątpię, żeby mi się chciało Lovecrafta jeszcze kiedyś czytać w innym tłumaczeniu.

          LINK
  • ...

    Karaś 2017-01-22 22:54:49

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Odświeżyłem sobie Zemstę Sithów Stovera. Czytałem ją w 2005 i bodajże 2008.

    Pamiętałem, że była super, pamiętałem wiele sytuacji i zdań z niej. Ale nie sądziłem, że jest naprawdę tak dobra.

    Wzorowo napisana adaptacja. Stover uczynił coś niemożliwego - nadał filmowi Lucasa sens. Zamienił kretyńskie "wyrżnę dzieci, bo za późno wyjąłem z pani senator" na rozpaczliwą decyzję młodego człowieka, który nade wszystko cenił sobie przyjaźń, a który wpadł w sam środek intrygi utkanej przez najbliższe mu osoby. Anakin nie "stał się" złym - on się nim stawał przez całą powieść. Niezależnie od swoich czynów był na to skazany - bo "dobra pułapka jest wtedy, gdy wynik jest pomyślny w każdej z możliwości". I w taką właśnie pułapkę wpadł Anakin.

    Świetnie rozwinięta intryga Palpatine`a, kuszenie Skywalkera, podjudzanie go i wbijanie klina, rozbudowanie postaci Dooku, relacja Obi-Wana z Anakinem, która jest nie tylko braterska - oni tworzą nierozłączny duet. To jak Rada Jedi coraz bardziej popadała w chęć obalenia legalnej władzy, jak Palpatine doskonale rozegrał Jedi podczas próby aresztowania, perfekcyjne dialogi, no i te żarty Vadera na Mustafar...

    Szkoda, że Stover nie napisał scenariusza do filmu. Byłby ze sto razy lepszy. Stover go uzupełnił, poszerzył, nadał mu sens, głębię, smutek. Zemsta Sithów Stovera jest dokładnie taka, jaka powinna być.

    Mało jest z Gwiezdnych Wojen dobrych powieści. Te, które są dobre, zazwyczaj są dobre głównie dlatego, że to Gwiezdne Wojny. Ale Zemsta Sithów byłaby świetną powieścią nawet gdyby usunąć z niej całą gwiezdnowojenność.

    "Wszystko umiera, Anakinie Skywalkerze. Nawet gwiazdy się wypalają".

    LINK
  • kryminał

    cwany-lis 2017-01-30 23:48:09

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Pan Whicher w Warszawie - kryminał, Warszawa tuż przed Powstaniem Styczniowym, tytułowy angielski śledczy pomaga carskiej policji złapać seryjnego mordercę - co ciekawe postać jak i jego wizyta w "stolicy" to sprawa autentyczna. Całkiem sprawnie spisane śledztwo, trochę polityki i intryganctwa ale co najbardziej mnie ujęło to nasze polskie piekiełko i opisy miasta oraz przygotowań do powstania. Zawsze rok 1863 kojarzył mi się z przegrywami, jakimiś naiwnymi studentami i kiepsko przygotowaną akcją zbrojną spacyfikowaną przez armię Rusi. Tu natomiast dowiadujemy się o całym brudzie poprzedzającym zbrojny podryw - mamy frakcje białych i czerwonych - obie dążą do niepodległości ale odmiennymi drogami, walczą między sobą o fundusze i wpływy, nie raz idą na noże i padają trupy, giną również cywile. A że akcję śledzimy z perspektywy carskich śledczych to polscy patrioci nie raz jawią się nam jako bojownicy na wzór ISIS, fantastyczny materiał na osobną powieść o Polakach terrorystach, aż chce się poczytać coś więcej o tym nieszczęsnym powstaniu ...

    LINK
  • Jak Gwiezdne Wojny Podbiły Wszechświat?

    Wolf Sazen 2017-01-31 17:16:55

    Wolf Sazen

    avek

    Rejestracja: 2008-01-13

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Prudnik

    Chyba większość z was słyszała o tej książce przed premierą "Przebudzenia Mocy", jednak jakoś mało o niej było słychać na bastionie. Pierwsze wydanie było niestety fatalnie przetłumaczone i językowo niedorobione co mnie osobiście zniechęciło do kupna. Całkiem niedawno wyszło drugie wydanie, poprawione i nadpisane. I tym razem z czystym sercem polecam tę książkę wszystkim fanom, zwłaszcza tym większym fanom. Autor wykonał tytaniczną pracę, dzięki czemu otrzymujemy pozycję która zaskoczy nawet tych z was którzy zjedli zęby na starłorsach. Co więcej, mimo że jest bardziej dokumentalna pozycja to czyta się ją naprawdę przyjemnie i lekko. Pomimo swojej objętości (ponad 500 stron samego tekstu) czasami czuć lekki niedosyt że nie poruszono jeszcze bardziej pewnych kwestii. Ale pozostawia to otwartą furtkę na drugi tom za kilka lat lub uzupełnianie w wydaniach rozszerzonych. Niemniej warto, zwłaszcza polecam długoletnim fanom

    LINK
  • OHO

    cwany-lis 2017-02-16 17:53:49

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Carska Roszada - polski przeciętny kryminał z serii alibi, Warszawa 1904, główny śledczy ma tak samo na imię jak bohater zacnej serii kryminalnej Borysa Akunina, również nosi nefrytowy różaniec, również owdowiał w młodym wieku i też ma japońskiego służącego - zapożyczeń jest więcej, ręce opadają i aż chce się złożyć donos do jakieś pisarskiej agencji broniącej praw autorskich. Fabuła to również bezczelna kalka "Z piekła rodem" Moore`a tylko w wydaniu rosyjskiego zboczonego paniczyka - różnica jest taka, że o całej intrydze dowiadujemy się tu w mocno nielogiczny sposób - pierw autor serwuje nam kiepskie kawałki o tym jak to przypadkiem znajdowany jest trop i podejrzani, na siłę wplata wątek polki i lesbijskiego seksu - cały rozdział igraszek dwóch panien w hoteliku niczemu nie służy i jest żałosny, potem mamy ze dwie sceny pościgu pieszo i dorożką. W tle opis picia i perypetii życiowych jednego z radców. Finał wydumany, kiepski i cokolwiek głupi. Całość spisana przaśną pseudo-staropolszczyzną, momentami mocno irytującą bo tak się w tamtych czasach nie wysławiano. Jestem strasznie zawiedziony.

    LINK
  • Z. Ibrahimović, D. Lagercrantz - Ja, Ibra

    Hialv Rabos 2017-03-01 11:36:23

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-01-13

    Skąd:

    Biografia jednego z najpopularniejszych piłkarzy na naszym łez padole i speca od efektownych goli. Jak sam o sobie mówi - człowiek z getta z niełatwym dzieciństwem. De facto ten okres, o którym wspomina, to najlepsze fragmenty książki. Bieda, rozpad rodziny, patologia, kastowy podział społeczeństwa szwedzkiego na rodowitych i imigrantów, który nie ułatwiał kariery, to wszystko złożyło się na charakter Zlatana, który potwierdza, że gdyby pochodził z bogatej rodziny autochtonów, to zapewne nigdy nie zostałby renomowanym piłkarzem. Obok rewelacyjnego opisu dorastania, gdzie jest czas na krew, pot i łzy, a także i na śmiech, wspaniale czytało się okres wchodzenia w seniorską piłkę i dalszy rozwój kariery. Ibra uchyla niejeden rąbek tajemnicy, pozwala na wejście za kulisy wielkiej piłki, dzięki czemu możemy zobaczyć od kuchni takie marki jak Ajax, Inter, czy też Barcelonę.

    A jak, po lekturze główny bohater prezentuje się w moich oczach? Człowiek charakterny, wojownik, miłośnik trenerów, którzy stosują rządy twardej ręki, solidny na treningach. Jednakże z tego samego opisu ujawnia się obraz typowego karierowicza. Owszem, ma on swoje marzenia (Barca), ale jak trzeba pomóc drużynie w gorszych chwilach (patrz degradacja Juve), to stara się jak najszybciej opuścić tonący okręt. Nie ma dla niego w tym sporcie żadnych sentymentów. Napisać, że jest bufonem, nie będzie przesadą, lecz jednocześnie wielkie gwiazdy mają zawsze troszkę lżej, szczególnie wtedy, gdy jak Zlatan, dostarczają nam nie lada rozrywki. Mimo wszystko jego indywidualizm jest jego mocną i słabą stroną za razem. To ta cecha pozwoliła mu na pokonanie wszelkich przeciwności na wczesnym etapie kariery. Z drugiej strony, ta zaleta staje się grubą wadą kiedy jest już gwiazdą reprezentacji i czołowych klubów europejskich. Wielokrotnie staje się to przyczyną klęsk sportowych, jak choćby brak triumfu w LM. W przekroju całej biografii, stara się o autokrytykę swoich poczynań, aczkolwiek nie wszystkie jego słowa bronią go wystarczająco. Z jednej strony potępia karierowiczostwo swoich kolegów, ale sam nie jest wolny od ambicji bycia najlepszym, czy też zwykłej zazdrości o sukcesy innych.

    Generalnie książkę czytało się bardzo dobrze. Brak tu pudru, by wybielić np.: własną rodzinę, jednakże trzeba czytać tę pozycję z dystansem, gdyż współautor ma tendencję do wybielania się. Po tej książce z chęcią przeczytałbym biografię Pepa Guardiolii, by wyważyć sobie opinię, choćby w przypadku jego losów w Dumie Katalonii.

    LINK
  • Przeczytane 2017 #2

    Shedao Shai 2017-03-09 12:06:36

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -6. Nowa wiosna - Robert Jordan

    Każda wielka opowieść ma swój początek…
    Od trzech dni wokół zaśnieżonego wspaniałego miasta Tarv Valon toczy się krwawa bitwa. Na zboczach Smoczej Góry, szczytu, który góruje nad miastem, rodzi się niemowlę, które zgodnie z Proroctwami Smoka ma zbawić świat. Chłopca trzeba odnaleźć, zanim siłom Cienia uda się go dopaśc i zabić. Wkrótce przecinają się ścieżki Moiraine Damodred, młodej Przyjętej, która ma zostać pełną Aes Sedai, oraz Lana Mandragorana, żołnierza walczącego w bitwie. Los zwiąże życie tych dwojga na zawsze, jednak ich droga wypełniona jest rozlicznymi niebezpieczeństwami – zarówno Moraine, z królewskiej dynastii Cairhien, której król właśnie zmarł, jak i Lan, uważany za niekoronowanego władcę jakoby wymarłego już narodu, odkrywają, że ich życiu zagrażają spiski ze strony sił poszukujących dziecka. Tymczasem pieczęcie skuwające Czarnego słabną z Każdym dniem…


    Prequel sagi „Koło Czasu” i zarazem ostatnia książka tej sagi, jakiej jeszcze nie przeczytałem. Zabrałem się w końcu i za nią. Przyjemna rzecz na zakończenie i pożegnanie się z bohaterami, z którymi spędziłem tysiące stron. Nie polecam na początek przygody z sagą (tak przestrzegam, bo wiem że niektórzy lubią czasami iść wg. chronologii in-universe, a nie wydawania). Książka jest chudsza niż regularne tomy serii, nie jest tak ciężka (w końcu stawki są tu znacznie mniejsze), ogólnie: miły dodatek, raczej dla fanów.

    X. Sny o terrorze i śmierci - Howard Phillips Lovecraft

    H.P. Lovecraft często konstruował światy niepojęte dla zwykłego śmiertelnika, wykorzystując poetykę snu. W niniejszym tomie po raz pierwszy zebrano najlepsze z tych utworów, dzięki czemu powstała niesamowita antologia historii o nienawiści i śmierci, sennych koszmarach i równie przerażającej jawie.

    Ten zbiór opowiadań zablokował mnie czytelniczo na jakieś dwa tygodnie. Nie jestem fanem Lovecrafta – moja dotychczasowa przygoda z jego twórczością to „Droga do szaleństwa” w 2007 roku (nie dałem rady skończyć) i „Zew Cthulhu” w 2010 (wymęczyłem, ledwo ledwo). Minęło kilka lat, stwierdziłem że czas na kolejne podejście do tego klasyka horroru. I niestety kolejna wtopa – znów nie udało mi się ukończyć lektury (stąd w numeracji jest X – nie zaliczam jej do tegorocznej listy). Nie dotarłem nawet do połowy. Chyba już mogę stwierdzić, że twórczość Lovecrafta nie jest dla mnie – nudzi mnie, jest schematyczna, chaotyczna, często z dużej chmury jest mały deszcz. W każdym razie grozy to ja tu nie czułem ani przez chwilę, zamiast tego była nuda, narastające zniecierpliwienie i zmęczenie archaicznym językiem. Mawiają, że opowiadania Lovecrafta w nowym tłumaczeniu to nowa jakość, ale... jakoś nie sądzę żeby tylko to było w moim przypadku problemem. W każdym razie, ja podziękuję, postoję. Na tym moja przygoda z Lovecraftem się kończy raczej na zawsze.

    7. Zapada cień wszystkich nocy - Glen Cook
    8. Październikowe dziecko - Glen Cook
    9. Zgromadziła się ciemność wszelaka - Glen Cook


    Zapada cień wszystkich nocy... Za górami zwanymi Smoczymi Zębiskami, poza chłodnym tchnieniem Wiatrołaka, ponad mury zamku Fangdred wznosi się Wieża Wichrów. Stamtąd Gwiezdny Jeździec wzywa do wojny, której obawiają się nawet czarodzieje. Wojny o miłość. O miłość kobiety imieniem Nepanthe, księżniczki z rodu Królów Burzy...

    Opis dość tajemniczy, nie wiedziałem czego się po nim spodziewać, ale wziąłem w ciemno, bo Cook po Kronikach Czarnej Kompanii miał u mnie przeogromny kredyt zaufania. Te trzy książki to początek jego kolejnej (a właściwie: poprzedniej, bo zaczęła się przed Czarną Kompanią) sagi fantasy. Zresztą to były pierwsze wydane przez Cooka książki (1979/1980). Saga ta nazywa się Imperium Grozy i liczy sobie 8 tomów. Pierwsze trzy to tzw. główna saga, kolejne dwa to prequele, po czym mamy trylogię sequeli.
    Przyznam szczerze, że przez długi czas męczyłem się z tymi książkami. Dopiero w trzeciej części wciągnąłem się w fabułę, chociaż i tak nie w takim samym stopniu jak w przypadku Czarnej Kompanii, która mnie porwała praktycznie od początku. Tutaj musiało minąć sporo czasu (i stron), żebym zainteresował się postaciami i przydarzającymi się im wydarzeniami. Z czasem nie sposób jednak docenić rozmachu, i tego jak przemyślanym konstruktem jest ta saga, jak pięknie wydarzenia i motywacje układają się w logiczną całość. Kulminacja w tomie trzecim jest naprawdę wspaniała. Stąd też polecam te książki, chociaż zastrzegam że wgryzienie się w nie nie jest zbyt łatwe, ani przyjemne. Gdybym nie wiedział, że w Cooka warto wierzyć, mógłbym w pewnym momencie odpaść, szczególnie w drugim – najsłabszym – tomie.

    10. Dom z liści - Mark Z. Danielewski

    Johnny Wagabunda, były pracownik salonu tatuażu w Los Angeles, znajduje notes Zampano, starszego pana i odludka, który zmarł w swoim zagraconym mieszkaniu. Notes zawiera opatrzoną licznymi przypisami historię "Relacji Navidsona".
    Fotoreporter Will Navidson wprowadził się z rodziną do nowego domu - dalsze wydarzenia zostały zarejestrowane na taśmach filmowych oraz w postaci wywiadów. Od tamtej pory Navidsonowie stali się sławni, a Zampano - robiąc notatki na luźnych kartkach papieru, serwetkach i w gęsto zapisanych notatnikach - skompilował wyczerpującą pracę na temat
    wydarzeń w domu przy Ash Tree Lane.
    Jednakże ani Wagabunda, ani nikt z jego znajomych nigdy nie słyszeli o "Relacji Navidsona". Teraz zaś im więcej Johnny czyta o domu Navidsonów, tym bardziej zaczyna się bać i popadać w paranoję. Najgorsze jest to, że nie może potraktować znalezionych zapisków jako zwykłych
    majaczeń starego wariata. Zaczyna zauważać zachodzące w otoczeniu zmiany...


    Bardzo specyficzna książka pod każdym względem. Opis dobrze oddaje to, czym jest – czytamy relację człowieka, który obejrzał film, relacja ta dodatkowo jest otoczona mnóstwem przypisów od drugiej osoby i od rzekomego wydawcy. Stąd czasami mamy przypisy na 3 strony, bo autor poleciał w mocne dywagacje, dość często sma układ strony jest nietypowy – tekst jest do góry nogami, albo obrócony w prawo, lewo, po ukosie... czasem na stronie znajduje się tylko kilka słów, czasem większość kartki jest pusta. Fajna rzecz, ciekawie się to czyta, jeśli nie zamierzacie kupować to chociaż weźcie sobie tą książkę do ręki w księgarni i poprzeglądajcie. A co do samej treści – petarda. Bardzo klimatyczny horror. Danielewski kreśli obrazy, które zostają człowiekowi w głowie na długo po zakończeniu lektury. Tylko zakończenie było dla mnie nieco niesatysfakcjonujące – zabrakło mi jakiegoś większego tąpnięcia, jakiegoś takiego ciosu na koniec który utrzymałby poziom całej książki. Ale nie przejmujcie się tym. Polecam gorąco.

    11. Człowiek który spadł na Ziemię - Walter Tevis

    Thomas Jerome Newton przybywa na Ziemię. Celem jego wizyty jest zdobycie wody, której dramatyczny brak jest przyczyną wymierania życia na jego rodzimej planecie. Korzystając ze swoich nadludzkich możliwości, szybko zaczyna zdobywać fortunę niezbędną do realizacji projektu. Niestety, sprawy się komplikują. Newton coraz bardziej zwleka z wykonaniem zadania. Niezwykle realistyczna opowieść o obcym na Ziemi – realistyczna na tyle, że staje się metaforą naszego własnego egzystencjalnego smutku i samotności.

    Krótka i przyjemna lektura, nieco retro sci-fi w dobrym wykonaniu. Dość melancholijna opowieść. Podobała mi się, choć nie rzuciła na kolana jak poprzednia powieść Tevisa – „Przedrzeźniacz”. PS. Opis jest mylący, Thomas wcale nie przyleciał na Ziemię po wodę xD

    12. Ogień w jego dłoniach - Glen Cook
    13. Nie będzie litości – Glen Cook


    Niegdyś było to potężne królestwo, teraz panuje w nim chaos… Na pustyni młody chłopak cudem unika śmierci, a potem objawia mu się misja, jaką ma wypełnić. Staje się El Muridem, Adeptem, który przysięga zaprowadzić święty ład i boskie prawo wśród pustynnych ludów Hammad al Nakir. Ogień w jego dłoniach sprawia, że gromadzą się wokół niego plemiona, a on buduje nowe imperium na krwi swoich wrogów. Przeciwstawia mu się już tylko ostatni z królewskiego rodu Hammad al Nakir, którego wspiera kilku młodych najemników. Trwa rozpętana przez El Murida święta wojna, w której nie będzie litości. Wkrótce ujawniają się jednak dziwne, tajemnicze siły… Kto tak naprawdę stoi za El Muridem i jego ambitną wizją świętego królestwa?

    Tak jak pisałem powyżej: to prequele do głównej sekwencji cyklu Imperium Grozy. Mamy tu ukazane początki trójki przyjaciół: Szydercy, Bragiego i Harouna. Świetna rzecz, zajęła mi ułamek czasu który poświęciłem na pierwsze trzy książki. Z ogromnym zaciekawieniem czytałem o wydarzeniach które tam były tylko wspominane, już prawie legendarne. Te książki nadają nowej głębi znanym mi już postaciom; bez wątpienia rzecz warta uwagi, z zaznaczeniem że pierwszą trylogię lepiej przeczytać wcześniej – mimo że fabularnie dzieje się później.

    LINK
  • Przeczytane 2017 #3

    Shedao Shai 2017-04-06 16:06:27

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -14. 7Ew - Neal Stephenson

    Co by się stało, gdyby nastąpił koniec świata?
    Kiedy kataklizm przemienia Ziemię w tykająca bombę zegarową, rozpoczyna się rozpaczliwy wyścig z tym, co nieuchronne. Zostaje opracowany ambitny plan, który ma zagwarantować przetrwanie ludzkości poza obszarem ziemskiej atmosfery, ale na nieustraszonych pionierów czyhają nieprzewidziane niebezpieczeństwa. Ostatecznie zostaje ich dosłownie garstka…
    Pięć tysięcy lat później ich potomkowie – trzy miliardy ludzi zaliczające się do siedmiu odrębnych ras – rozpoczynają kolejną zuchwałą podróż w nieznane, na obcą planetę, którą kosmiczna katastrofa i upływ czasu zmieniły nie do poznania. Na Ziemię.


    Blurb tej książki kupił mnie od razu. Wspomniany w nim kataklizm to rozpadnięcie się Księżyca na siedem kawałków i wynikające z niego konsekwencie. 7Ew to dość nieodległe sci-fi, które po pewnym czasie przeistacza się w kosmiczne postapo, żeby w drugiej połowie przejść w totalnie odjechaną, futurystyczną wizję świata. Początek jest fenomenalny, potem akcja i co za tym idzie – emocje – zaczynają kuleć na rzecz naukowego żargonu, a druga połowa była dla mnie z początku totalnie nieprzyswajalna; minęło trochę czasu zanim zrozumiałem w miarę prawa rządzące ludzkością A.D. ~7000. Nie jest to książka łatwa, lekka, czasami nawet nie przyjemna, ale wartościowa. A to cenię – w końcu dobrego sci-fi u nas wydają jak na lekarstwo.

    15-17. Dojrzewa wschodni wiatr, Nadciąga zły los, Imperium nieznające porażki - Glen Cook

    Od najwyższych szczytów Smoczych Zębisk po niezmierzone pustynie Hammad al Nakir, od niespokojnego Kavelinu po potężny Shinsan - po Wielkiej Wojnie niektórzy próbują ułożyć sobie życie na nowo, inni zaś planują zemstę. Na pustynnych terenach poza Imperium Grozy budzi się złowroga moc. Wobec niej ludzkie poczynania są jak pył, który rozwiewa wschodni wiatr... Zewsząd gromadzą się czarne chmury, lecz władca Kavelinu zdaje się nie zauważać, że nadciąga zły los i wystawia na niebezpieczeństwo siebie, przyjaciół, a nawet cały kraj.

    Ciąg dalszy sagi o Imperium Grozy (wcześniejszy post: numerki 7, 8, 9, 12, 13). Kontynuacja oryginalnej trylogii. Fabuła jest przesunięta o parę lat do przodu, dzięki czemu zarówno ocalali bohaterowie jak i sam świat mieli szansę odpocząć i dojść do siebie po Wielkich Wojnach Wschodnich. Jak to u Cooka – dużo zaskoczeń, spore przetasowania, kolejne konflikty i intrygi. Czytało mi się bardzo przyjemnie. Cykl o Imperium Grozy trzeba z początku przemęczyć, potem jest świetnie.
    Ciekawostka: główna sekwencja skończyła się na „Nadciąga zły los”, w 1988 roku. Jednak to nie był planowany koniec – tylko że Cookowi skradziono manuskrypt następnych dwóch tomów, w związku z czym przez 24(!) lata saga pozostawała nieskończona. Dopiero w 2012 roku wyszedł tom zamykający całą historię. O nim będzie niżej.
    „Imperium nieznające porażki” to zbiór opowiadań osadzonych w tym świecie, jednak opowiadających o innych bohaterach, rozbudowujących różne inne wątki.

    18. Idealny stan - Brandon Sanderson

    Bóg-Cesarz Kairominas jest panem wszystkiego, co go otacza. Pokonał wszystkich wrogów, zjednoczył cały świat pod swoimi rządami i opanował magię. Większość czasu zajmują mu potyczki z arcywrogiem, który wciąż próbuje najechać świat Kaia.
    Dziś jednak jest inaczej. Dziś Kai musi się udać na randkę.
    Zewnętrzne moce zmusiły go do spotkania z kimś, kto mu dorównuje – kobietą z innego świata, która osiągnęła równie wiele, co on. Co się stanie, kiedy najważniejszy mężczyzna na świecie zostanie zmuszony, by zjeść kolację z najważniejszą kobietą?


    Całkiem ciekawy opis, choć nie oddaje on sedna powieści (a właściwie opowiadania – ma ono tylko 96 stron, i to dużą czcionką!). Nie będę spoilerował, ale byłem nieco zaskoczony tym co przeczytałem, wizja przedstawionego świata – choć niespecjalnie odkrywcza – jest bardzo ciekawa. Choć jeśli ktoś chciałby zacząć swoją przygodę z Sandersonem czymś krótkim, to poleciłbym bardziej „Duszę cesarza”. Ale to też jest całkiem niezłe.

    19. Droga zimnego serca - Glen Cook

    Książka zamykająca sagę Imperium Grozy, o której wspomniałem powyżej. Współczuję fanom serii, którzy zaczęli czytać dawno temu – musieć czekać przeszło dwie dekady... masakra. No ale miło, że jednak Cook się zebrał i skończył całosć, i to w dobrym stylu. Nie idealnym – zakończenie książki jest jakby przyspieszone, tak jakby ktoś przyszedł i kazał mu skończyć w ciągu najbliższych 10 stron i broń Boże więcej. Takie rzeczy to zazwyczaj w skasowanych serialach, gdzie trzeba nagle poupychać dużo rozwiązań, ale w książkach? Dziwne. Pamiętam że byłem mocno przerażony widząc że zostało parę stron do końca a tu jeszcze tyle rzeczy do załatwienia. I jakoś zostały załatwione, ale czulem że właśnie zostało to niepotrzebnie upchnięte, skrócone.
    Tak czy siak: książka trzyma poziom poprzednich, co przecież nie było takie oczywiste, biorąc pod uwagę że 24 lata to kupa czasu i styl pisarza/jakość jego twórczości może się dramatycznie zmienić. Na szczęście u Cooka nie czuć było żadnego wypalenia. I tak oto skończylem jego drugą, najsłynniejszą sagę – po Czarnej Kompanii. Obie uważam za obowiązkową lekturę dla fanów epickiej fantasy. Top klasa.

    20. Nienasycony - Łukasz Radecki

    Co łączy masakrę w Toruniu w 2003 roku, tragedię w niewielkiej wsi u schyłku XX wieku i wojnę zakonu krzyżackiego z Litwą w wieku XIV?
    Odpowiedź jest zaskakująca – pradawny, słowiański demon zwany Nienasyconym.
    Zafascynowani okultyzmem młodzieńcy kierowani ślepą zemstą wyzwalają istotę skrywaną przez lata przez Krzyżaków. Istotę, która doprowadziła jednego z wielkich mistrzów do szaleństwa, a drugiego zmusiła do rezygnacji z urzędu.
    Oto zło, nad którym nikt nie może zapanować. Oto demon, który może zniszczyć całe narody. Oto Nienasycony.


    Książka zakupiona właściwie przez kaprys, ot zobaczyłem że coś takiego jest, kupiłem, przeczytałem. Taki horror klasy B osadzony w polskich realiach. Jak to lwia część polskiej fantastyki – nic specjalnego, ale z drugiej strony to króciutka książka, właściwie opowiadanie, więc czytało się szybko i bez męki. Polecić mógłbym komuś kto szuka szybkiej, brutalnej historyjki o słowiańskim demonie.

    21. Z mgły zrodzony - Brandon Sanderson

    Przez tysiąc lat popiól zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, „Skrawek Nieskończoności” rządził władzą absolutną i ostatecznym terrorem, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.

    „Z mgły zrodzony” to początek trylogii, która jest częścią ciekawego projektu. Ta trylogia to klasyczne fantasy. Ma ona kontynuację – sagę o Waxie i Wayne’ie, która dzieje się setki lat później, w tym samym świecie, tylko na poziomie rozwoju równym naszej rewolucji przemysłowej. W planach autora jest jeszcze Era Trzecia, dziejąca się w realiach odpowiadających naszym, oraz Czwarta – futurystyczne sci-fi. Brzmi super. Szkopuł? Sanderson dopiero kończy Erę Drugą (5 i ostatnia książka planowana na przyszły rok), zanim się doczekamy całości to minie wiele lat.
    Kilka słów o samej książce: ciekawa, fajni bohaterowie, dobry setting świata, dopracowany sytem magii/alchemii (taka hybryda). Fajna lektura, kolejne tomy mam wysoko w kolejce, w następnym podsumowaniu na pewno już się znajdą. Śmiało mogę polecić.

    22-23. Quidditch przez wieki, Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć - J.K. Rowling

    Dwie mini książeczki będące wlaściwie napisanymi w stylu in-universe poradnikami/przewodnikami odpowiednio po quidditchu i magicznych zwierzętach świata Harry’ego Pottera. Każda z nich to dosłownie lektura na niecałą godzinę, rzecz zdecydowanie dla fanów serii. Ja się do takowych zaliczam, ale i tak miejscami były dla mnie nużące. Ot, taka ciekawostka. Ostatnio te okołopotterowe książki doczekały się nowego wydania w twardych oprawach i niewielkich cenach, więc je sobie zakupiłem (razem z Przeklętym Dzieckiem, którego jeszcze nie ruszyłem).
    Uwaga: nie należy pomylić tych „Fantastycznych zwierząt...” z nowelizacją filmu (a właściwie to scenariuszem) który też niedawno wyszedł u nas. To dwie różne pozycje.

    LINK
  • ...

    Karaś 2017-04-09 23:35:30

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Nie mam w tym roku zbyt wiele czasu na czytanie, a jeszcze mniej na pisanie o czytaniu, więc krótko:


    C.K. Dezerterzy
    Autor: Kazimierz Sejda

    Powieść lepsza od filmu. Różni się od niego w paru miejscach - czy też raczej film różni się od powieści - ale żadne z nich na tym nie traci, opowiadając w zasadzie tę samą historię, która dzięki tym różnicom nie nudzi podczas czytania, gdy już widziało się film. A powieść jest świetna, dawno się tak nie uśmiałem podczas czytania. Humor momentami wręcz pythonowski, a i Sejda ma wyjątkowo zabawny sposób pisania. I to stąd się wziął dolasowy Brzęczyszczykiewicz.

    Inwigilacja
    Autor: Remigiusz Mróz

    Po przeczytaniu Wotum Nieufności, które choć zbierało dobre recenzje mi się w ogóle nie podobało, miałem nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy. Każdemu pisarzowi zdarzy się napisać coś słabszego - albo coś dobrego, ale takiego, co zwyczajnie akurat nam się nie spodoba. I całe szczęście - tak było.

    Inwigilacja to chyba najlepszy tom z Chyłką. Z fabułą u Mroza nigdy nie było problemów (poza powtórzeniem pewnego motywu w dwóch powieściach, czego raczej powinno się unikać, albo robić dopiero po dziesięcioleciach), więc tu się nie ma do czego przyczepić. Solidna, prawie do końca przemyślana - prawie, bo jest pewien zgrzyt, spowodowany pewnie tym, że autor chciał podkręcić atmosferę, a potem zapomniał go usunąć. Nie zapisuję tego na jakiś szczególni duży minus, bo wystarczy parę zdań w następnej części, by to odkręcić. Chodzi o coś, co pomyślała brunetka, a co potem okazuje się nie mieć sensu. Ale to nic, zdarza się.

    Poza tym cała reszta nie jest przesadzona. Często w thrillerach zawiązują się jakieś wielkie spiski, ośmiornice oplatające wszystko. I choć jeśli ktoś lubi takie klimaty to pewnie i pięćdziesiąta powieść w tym tonie go nie znudzi, to jednak dobrze, że Mróz zazwyczaj porusza się w granicach wiarygodności i nie przegina. No chyba, że w drugą stronę, by przypomnieć choćby "aferę za milion".

    Zawsze bardzo mi się podobają prztyczki do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce. Niestety, pewnie szybko się one zestarzeją i za pięć, dziesięć, piętnaście lat będą zupełnie niezrozumiałe dla wielu. No ale, to już ich strata.

    No i powieść nie jest jednoznacznie przegięta w żadną stronę. Mróz pokazuje zagrożenia płynące z każdej ze stron - islamistów, inwigilacji, nacjonalistów, każdego. Dobrze udało mu się to wyważyć, prztyczki jak zwykle są wymierzane w każdego - ale w tych, których nie lubię bardziej, jest ich więcej, co jest dodatkowym plusem )

    Chyłka nadal jest tak samo wkurzająca jak wcześniej. Na miejscu Zordona bym tej babie już dawno życzył powodzenia w życiu i dał sobie spokój. Ale tym razem jej postać była jakoś bardziej przekonująca, dopracowana.

    Za to Kordiana nie. Nie wiem z czego to wynika, ale w tej części jest strasznie płaski i bez wyrazu. Zawsze był rozmemłanym, obślizgłym studenciakiem, ale tu jest po prostu nijaki. Nie wiem dlaczego.

    Poza tymi dwoma minusami - Kordianem i zgrzytem - nie ma ich więcej, a raczej nic mi się nie rzuciło w oczy. Humoru było więcej niż zwykle, więcej było też przekleństw. Warsztatowo również ogromny progres, a nigdy źle nie było. Na szczęście Mróz prawie całkowicie porzucił swoje wstawki-ciekawostki, tutaj naliczyłem ich ze trzy. A z tego co wiem, to właśnie te wstawki, które pojawiają się znikąd i opisują jakąś ciekawostkę, anegdotę, w sposób prawie encyklopedyczny i o wiele za długo, niż powinno, są często powodem, przez który wiele osób nie trawi stylu pisania Mroza. Mi to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, ale gdy są wplecione w powieść - jak ta z Teslą czy Ironsami - brzmią o wiele lepiej niż Nagły Wywód Narratora i mam nadzieję, że Mróz będzie się tego trzymał. A dzięki zakończeniu prawie zatarła się moja irytacja z porzucenia formatu Dana Scully - Fox Mulder.

    Poza tym zwyczajnie dobrze się bawiłem podczas lektury, a to w czytaniu jest przecież najważniejsze.

    I czekam na kontynuację Wilmowskiego i Forsta. Tego drugiego w szczególności.

    Zaginięcie
    Autor: Remigiusz Mróz

    Całkiem przyjemna lektura, co tu dużo pisać, typowy thriller prawniczy z imigrantem i sławą w tle.

    Katalizator
    autor: James Luceno

    Nieco rozczarowująca. Jest parę smaczków i pogłębienie postaci, pokazanie Krennica jako cwaniaczka i dłużnego Erso, ale nic się tu nie dzieje. Cała powieść jest w sumie o niczym. Nie oczekuję pew-pew od książek, ale pozostał ogromny niedosyt.


    Święta księga cholernego Proutto
    Autor: Roland Topor

    Kult jednostki w krzywym zwierciadle, ale takie średnie.

    Trzech panów w łódce nie licząc psa
    Autor: Jerome K. Jerome

    Nieco nierówna, ale uśmiałem się. Fajna, lekka i zabawna.

    Wyrywacz serc
    Autor: Boris Vian

    Zdaje się, że autorowi chodziło o ukazanie przemiany matki po porodzie, jej nadopiekuńczość, czym to się może dla dzieci skończyć i jak to, co dla jednych jest śmieciem, dla innych jest skarbem (nawet dwukrotnie - główny wątek i końcówka z czeladnikiem, który zazdrościł klatek, oraz ze złotem).

    Ale to był przerost formy nad treścią. Całość zwyczajnie nudna i niezbyt dobrze przemyślana. Jedynym ciekawym motywem był ksiądz proboszcz, ale parafrazując go, zachwyt nad tą powieścią jest dobrem luksusowym. A mi ten luksus dany nie został.

    Chimeryczny lokator
    Autor: Roland Topor

    Duszna, przytłaczająca, hipnotyzująca. Czytelnik jest równie bezradny co Trelkovsky, nie może się przeciwstawić chęci przeczytania całości na raz.
    Bohaterowie tak ludzcy, że aż obrzydliwi. Świetne. Zdecydowanie najlepsza powieść, którą w tym roku przeczytałem.

    LINK
    • Re: ...

      bartoszcze 2017-04-10 07:17:07

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      -Nieco nierówna, ale uśmiałem się. Fajna, lekka i zabawna.

      Jedna z niewielu książek, przy których autentycznie popłakałem się ze śmiechu!

      LINK
  • Wojna i Pokój

    cwany-lis 2017-04-21 20:21:21

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Wojna i Pokój skończona! Epicka literatura, kapitalnie ukazuje chaos jakim rządzi się wojna. Kto zbiera zaszczyty, kto walczy i kto ginie za ojczyznę - pięknie to Tołstoj ujął w losach bohaterów na froncie. Mamy tu żywoty weteranów, zielonych narwańców, niekompetentnych dowódców, karierowiczów, martwych bohaterów i żywych tchórzy, wszystko na tle oblężeń, manewrów, szturmów i płonących wiosek.

    Książka wydana w 1870, konflikt zbrojny, jego istotę opisuje lepiej i wnikliwiej niż niejeden dzisiejszy dramat literacki z frontu. Jestem zaskoczony i lekko zasmucony tym, że takie anty-wojenne historie pisano jeszcze przed dwiema wojnami światowymi. Nawet w rok jej wydania Prusacy bili Francuzów pod Sedanem i oblegali Paryż a ponad 40lat później Narody dały złapać się w tę samą pułapkę na globalną skalę, popełniając te same grzechy i błędy co bohaterowie Tołstoja. Wojna i Pokój to idealne zestawienie niezmiennych reguł, które do wojny prowadzą. To doskonały dowód na to, że konflikty zbrojne istnieć będą zawsze i nie zmieni tego ani spalenie Moskwy ani Holocaust.

    Wątki obyczajowe między jedną wojenką a drugą również są ciekawe, sporo tu rosyjskiego salonowego folkloru - jak kogoś interesują realia to będzie kontent, gorzej z "romansami" i kobietami - takie to były czasy, że damy porażały swą infantylnością, udawały omdlenia i nudziły się - niestety dane jest to odczuć czytającemu, który zmuszony jest śledzić z perspektywy bohaterki losy dwóch rosyjskich rodzin. Wnioski do jakich dochodzi panna Natasza i Maria, ich decyzje i rozterki - dziś śmieszą, irytują nawet.

    Z dzisiejszej perspektywy dziwi mnie finał - autor pozwala sobie na kilkunasto-stronicowy esej o wojence, uprzednio męcząc jeszcze opisem starszych już bohaterów powieści - co stanowi wprowadzenie do powstania Dekabrystów, pierwotnie to właśnie miało być tłem powieści zamiast wojen napoleońskich.

    Piękna klasyka, ciężko mi ją jednak polecić miłośnikom czytadeł i literatury rozrywkowej - tu lektura nieraz wymaga skupienia i samozaparcia. Ale najnowsza ekranizacja BBC z zeszłego roku jest ponoć najwierniejszą z dotychczasowych czterech (?) i zmontowana na dzisiejszą modłe - obejrzę niebawem.

    LINK
    • Re: Wojna i Pokój

      DarthMati 2017-04-21 21:08:21

      DarthMati

      avek

      Rejestracja: 2017-03-31

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Czytałem pięć lat temu. Potwierdzam, wybitne dzieło. Niesamowite przeżycie!

      Mnie akurat finałowe rozważania historiozoficzne zaintrygowały. Uważam jednak, że powinny zostać wplecione w tekst wcześniej, a nie stanowić odrębnej części. Tołstoj wyłożył w niej swą koncepcję, afirmując rolę narodów w dziejach. Tym samym zanegował wielkich wodzów czy jednostek, pisząc że ich udział w ważnych zdarzeniach jest ograniczony do wydawania rozkazów.

      Najbardziej zaciekawił mnie wątek Pierre`a i jego przemiany. A sceny z jego wprowadzaniem do loży - mistrzostwo!

      LINK
      • Re: Wojna i Pokój

        cwany-lis 2017-04-22 11:43:14

        cwany-lis

        avek

        Rejestracja: 2003-07-31

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Sopot

        Te przemyślenia na koniec są Ok ale jako osobny suplement do powieści, czytelnik nie jest na to przygotowany po takiej lekturze zwłaszcza, że wiele tam powtórzeń tezy o marszu z zachodu na wschód i sile napędowej narodu.

        Piotr irytował mnie głupotą i roztrzepaniem - ale często zapominałem w czasie lektury, że to młodzi, żyjący w luksusie ludzie. Potem faktycznie przechodzi przemianę ale nadal pozostaje naiwnym idealistą, Mój faworyt to jednak Andrzej Bołkoński.
        Szkoda też, że los postaci drugoplanowych pozostaje nieznany - zwłaszcza wątek z początku powieści o matce, która organizuje "wyprawkę" dla syna - coś tam potem można wyczytać, że jest adiutantem i właściwie to tyle.

        LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Evening Star 2017-04-29 14:32:38

    Evening Star

    avek

    Rejestracja: 2016-07-13

    Ostatnia wizyta: 2024-09-20

    Skąd: Bydgoszcz

    "Nienachalna z urody", czyli Maria Czubaszek o sobie. Przyznam, że osóbkę tę lubiłam w serialu "Spadkobiercy" oraz za pewne sprawy światopoglądowe.

    Aż dziw bierze, że osoba żyjąca przecież z pisania, napisała tak słabą od strony stylu i języka autobiografię. Liczba powtórzeń wspominanych zdarzeń (potrafi o tym samym pisać identycznie zdanie po zdaniu!) oraz słów (konkurs: policzyć ile razy w książce użyte są słowa "niestety" oraz "facet") zatrważa. Nie dość, że powtórzenia, to napisane językiem bardzo ubogim. Znów: ta Pani żyła z pisania?

    Jeśli jest się na bakier z jej światopoglądem to i tak się po to nie sięgnie, natomiast przedstawia go w również nieciekawy sposób. Śmiechu przy tej książce nie miałam prawie wcale. Niestety, pisze także o kwestiach, o których nie miała zielonego pojęcia, czyli o polityce (co już można było wywnioskować, słuchając jej różnych wypowiedzi). Przy tym obnaża całą swoją powierzchowność traktowania polityki. A znów o sensie życia napisała nawet nie pół strony. Serio?

    Bardzo słabo, książka wręcz zniechęca do postaci, także jeśli ktoś lubi tą Panią to niech nie psuje sobie jej odbioru. 2,5/10

    LINK
  • Siła Ambicji

    Lorn 2017-06-08 08:16:28

    Lorn

    avek

    Rejestracja: 2005-01-16

    Ostatnia wizyta: 2024-04-30

    Skąd: Sosnowiec / Kraków

    Biografia biegacza długodystansowego pochodzenia somalijskiego -Mo Farah, który biega dla Wielkiej Brytanii.
    Zawsze wiedziałem, że biegacze to ludzie o silnej psychice, ale co innego wyrobić sobie uporem i treningami przekonanie o własnej sile, gdy jedyną rzeczą z którą musisz wygrać są własne słabości, a co innego robić to wszystko mimo problemów, które Cię otaczają.
    Początek nieco przydługi jak na książkę o sportowcu, ale pokazuje skąd wyszedł ten medalista olimpijski. Pierwsze lata życia w Afryce, emigracja do Europy, rozdzielenie z rodziną, problemy aklimatyzacyjne, rasizm, a dopiero później treningi, starty i sukcesy. I determinacja, wielka determinacja i przekonanie o tym że może. Dużo pozytywnej energii i siły płynącej z wnętrza w każdym rozdziale. To nie jest książka o coachingu, nie ma w niej bzdur pokroju "bycia najlepszą wersją siebie", jest tylko historia człowieka, który na prawdę kocha to co robi i znajduje w sobie siłę do robienia tego "coraz bardziej" każdego dnia, nawet jeżeli zdarzają się dni kiedy ma ochotę to znienawidzić.

    Polecam każdemu kto uważa, że ma powód/wymówkę, żeby nad sobą nie pracować, w dowolnym aspekcie życia, nie tylko sportowym. Ale innym też polecam

    LINK
  • Przeczytane 2017 #4

    Shedao Shai 2017-07-05 11:42:13

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Zaległości mi się narobiły spore, dziś wrzucam pierwszą połowę.

    24. Baśnie barda Beedle`a - J.K. Rowling

    Trzecia z serii mini książeczek osadzonych w świecie Harry’ego Pottera. Tutaj mamy kilka legend, przypowieści dziejących się w dalekiej przeszłości. Były one ciekawsze niż „Quidditch przez wieki” i „Fantastyczne zwierzęta...” jako, że to kilka fabularnych opowiadań a nie przewodnik in-universe jak tamte dwie. Nic specjalnego, ale fanów uniwersum może zainteresować.

    25. Mitologia nordycka - Neil Gaiman

    Ta książka jest dokładnie tym, co zwiastuje tytuł. Fabularyzowana wersja najważniejszych motywów mitologii nordyckiej. Niespecjalnie porywająca pozycja, aczkolwiek warta uwagi z tego względu, że mamy tu w przyjaznej formie podaną esencję wierzeń nordyckich. Przynajmniej mogę powiedzieć że przeczytałem i wiem o nich więcej niż wiedziałem wcześniej.

    26. Lordowie Sithów - Paul S. Kemp

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/19119#674461

    27. Kopia ojca - Phillip K. Dick

    Trzeci z pięciu tomów Opowiadań Zebranych Dicka. Czytany trochę poza kolejnością, bo nie przeczytałem jeszcze drugiego, ale akurat trzeci miałem pod ręką, a drugi nie Jak to zwykle u Dicka – w większości solidna jakość, odjechane wizje odjechanych światów. Dobra rzecz.

    28-29. Studnia wstąpienia, Bohater Wieków - Brandon Sanderson

    W poprzednim podsumowaniu opisałem pierwszy tom tej trylogii – „Z Mgły Zrodzonego”, teraz przyszedł czas na resztę. Z jednej strony są to jedne z pierwszych książek Sandersona, czuć jeszcze pewną... chropowatość stylu, szczególnie w opisach walk (momentami nudne) oraz w kreacji postaci (miejscami dość jednowymiarowe), natomiast wszystko nadrabia prześwietna kreacja świata i fabuła, która nieraz zaskakuje i prowadzi czytelnika w totalnie nieoczekiwane miejsca. To jest naprawdę epickie fantasy z bardzo dobrym pomysłem na świat. Polecam, to była satysfakcjonująca lektura.

    30-31. Co kryje Dzika Przestrzeń 1-2: Sidła, Gniazdo - Scott Cavan, Tom Huddleston

    http://gwiezdne-wojny.pl/Tekst/3621
    http://gwiezdne-wojny.pl/Tekst/3622

    32-34. Stop prawa, Cienie tożsamości, Żałobne opaski - Brandon Sanderson

    Trzysta lat po wydarzeniach opisanych w trylogii „Zrodzonego z Mgły”, Scadrial unowocześnia się, koleje uzupełniają kanały, ulice i domy bogaczy oświetlają elektryczne lampy, a w niebo wznoszą się pierwsze drapacze chmur o żelaznej konstrukcji.
    Kelsier, Vin, Elend, Sazed, Spook i pozostali są teraz częścią historii – lub religii. Jednakże, choć nauka i technika wznoszą się na wyżyny, stara magia Allomancji i Feruchemii wciąż odgrywa rolę w odrodzonym świecie. Na pograniczu zwanym Dziczą są podstawowymi narzędziami dzielnych mężczyzn i kobiet, którzy starają się zaprowadzić tam prawo i porządek.
    Jednym z nich jest Waxillium Ladrian, rzadki Podwójny, który dzięki Allomancji może Odpychać metale, a dzięki Feruchemii zmniejszać lub zwiększać swój ciężar. Po dwudziestu latach spędzonych w Dziczy, Wax został zmuszony przez rodzinną tragedię do powrotu do stolicy Elendel. Z dużą niechęcią musi odłożyć broń i przyjąć obowiązki przynależne głowie arystokratycznego rodu. W każdym razie tak mu się wydaje, do chwili, gdy boleśnie przekonuje się, że posiadłości i eleganckie ulice miasta mogą kryć w sobie większe niebezpieczeństwa niż piaszczyste równiny Dziczy.


    Kontynuacja pierwszej trylogii „Z Mgły Zrodzonego”. Bardzo ciekawy koncept: pokazać jak wygląda świat PO epickich wydarzeniach fantasy, ratowaniu świata itd. Tutaj mamy już realia rewolucji przemysłowej, jednak jest to wciąż ten sam świat, z magią i legendami o bohaterach pierwszej trylogii. Widać że Sanderson poczynił w międzyczasie spory krok do przodu jako pisarz – głównych bohaterów nie da się nie lubić, ich relacje są prześwietne, język powieści jest lekki i przyjemny, a fabuła wciągająca. W przyszłym roku ma wyjść czwarty, ostatni tom osadzony w tej erze, a kolejna – w realiach naszego obecnego świata – jest zaplanowana na później. Nie mogę się doczekać.

    35. Sekrety Twin Peaks - Mark Frost

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/19444#680602

    36. Harry Potter i Przeklęte Dziecko - Jack Thorne, John Tiffany, J.K. Rowling

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/21032#683717

    37. Mass Effect: Andromeda - Nexus Początek - Jason M. Hough, K. C. Alexander

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/17751#681191

    LINK
  • ...

    Mister S. 2017-07-07 16:59:43

    Mister S.

    avek

    Rejestracja: 2014-11-28

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Kraków

    Jako że są wakacje i dysponuję zdecydowanym nadmiarem czasu wolnego też coś naskrobię

    1. Robin Cook - Toksyna

    Głównym bohaterem jest niejaki Kim Reggis, zawodowy lekarz chirurg, niegdyś pracujący w szpitalu Dobrego Samarytanina, dziś będącym filią AmeriCare. Pewnego dnia zabiera swoją córeczkę do McDonalda (który nie wiadomo dlaczego nazywany jest Onion Rings ) gdzie mała zjada zwykłego hamburgera. Niestety w mięsie znajduje się bakteria Escherichia coli - dziewczynka umiera po kilku dniach, a zrozpaczony ojciec rozpoczyna śledztwo na własną rękę, napotykając na swojej drodze skorumpowanych biznesmenów z przemysłu mięsnego. Brzmi śmiesznie?

    Owszem, jednak wcale tak nie jest. Cook wykazał się znajomością tematu oraz przedstawił go bardzo profesjonalnie - zarówno pod kątem literackim jak i naukowym. Książka porusza problem służby zdrowia, nierzetelnych mediów, korupcji w rządzie a przede wszystkim ukazuje brutalną prawdę o jakości produktów naszych HappyMealów. Jest to pozycja idealna dla fanów spisku, thrilleru i dobrej akcji. Od siebie dodam jeszcze, że po tej lekturze nie tknąłem już żadnego hamburgera

    2. Robin Cook - Chromosom 6

    Po udanej lekturze "Toksyny" Cooka następną jego książkę wziąłem niemal na ślepo. Niestety, "Chromosom" wypadł o wiele gorzej, niż wyżej wymieniona pozycja. Gdzieś daleko w Gwinei Równikowej tajemnicza firma GenSys prowadzi badania genetyczne nad małpami Bonobo, podczas gdy w Nowym Jorku zastrzelony zostaje szef mafii, którego ciało w niewyjaśniony sposób znika z kostnicy.

    Również jest to thriller medyczny, jednak tym razem Cook odrobił pracę domową aż za dobrze. O ile w "Toksynie" naukowa gadka jest zrozumiała dla przeciętnego czytelnika (w końcu każdy wie, czym jest bakteria, hamburger i żołądek), o tyle tutaj wymaga korzystania ze słowniczka zamieszczonego na tyle książki. Sama fabuła też niekoniecznie wciąga - nie opiera się na spisku i relacji, ale na samym spisku, przez co jedyną satysfakcję z czytania sprawia odkrywanie kolejnych jego elementów, co wcale nie jest takie trudne. Cook oczywiście nadal trzaska genialnymi opisami i wartką akcją, ale poza tym nie mogę się dopatrzyć w "Chromosomie" większych plusów.

    3. Józef Hen - Mój przyjaciel król. Opowieść o Stanisławie Auguście

    Jak sama nazwa wskazuje, książka prawi o ostatnim (jeżeli nie liczyć Fryderyka i Romanowów rzecz jasna) królu Polski, którego wizerunek jest... no powiedzmy że nie jest dzisiaj ukazywany w najlepszym świetle ;p Hem broni go poprzez postać Gastona Fabre - przyjaciela Stanisława, którego poznał podczas podróży tego drugiego do Francji. Fakt że jest to (o)powieść historyczna, wymusił na autorze dosyć dziwny styl pisania, jednak po pewnym czasie można się przyzwyczaić. Czyta się fenomenalnie, pomimo tego, że książka bije stronniczością w ocenie króla. Dla kogoś zainteresowanego upadkiem Polski a także samą tragedią Poniatowskiego pozycja obowiązkowa.

    4. Boże Igrzysko. Historia Polski - Norman Davies

    Co tu dużo pisać, Boże Igrzysko jest na tyle znane, że nie wymaga przedstawienia. Davies w ciekawy sposób ukazuje historię Polski i fakty o społeczności, prawie i każdym aspekcie życia w RP. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to mapy (które można było wykonać dużo ładniej i dokładniej) i brak obrazków - czytanie o historii bez jakichkolwiek grafik jest jak rozwiązywanie zadania z fizyki bez wzorów.

    5. Star Wars: Katalizator - James Luceno

    Książka skupia się na osobie Galena, Lyry i Krennica oraz na ich wzajemnych relacjach. Krennic chce wykorzystać przyjaciela do budowy Gwiazdy Śmierci, w czym przeszkadza mu żona naukowca. Luceno jak zwykle odwalił kawał odbrej roboty, podchodząc do rozbudowy świata przedstawionego i kształtowania się stosunków pomiędzy trójką bohaterów. Nowe postacie niestety tylko dopełniają całej historii, ale też mają swoje momenty.
    Żałuję tylko, że nie przeczytałem tego przed Łotrem :/

    6. Góra Bezprawia - John Grisham
    Pozwolę sobie zerżnąć obwolutę: Samantha Kofer, młoda adwokatka, w wyniku kryzysu wywołanego upadkiem banku Lehman Brothers traci pracę w wielkiej korporacji prawniczej w Nowym Jorku i ląduje na dalekiej prowincji w miasteczku Brady w Wirginii. Dla zachowania ubezpieczenia społecznego podejmuje bezpłatną pracę w Górskiej Klinice Pomocy Prawnej, gdzie służy pomocą prawną biednym mieszkańcom tamtejszej krainy węgla. Samantha, wyrwana z korporacyjnego środowiska prawniczego, po raz pierwszy w swej zawodowej karierze styka się ze zwykłymi ludźmi i ich problemami. Jej głównymi klientami są chorujący na pylicę górnicy, którym nieuczciwe kopalnie próbują odmawiać należnych im zasiłków.

    W imieniu mieszkańców przeciwko wielkim firmom węglowym występuje również Donovan, prowadzący w Brady jednoosobową kancelarię prawniczą. Szykuje się wielki proces w obronie praw górnika cierpiącego na pylicę, którego pozbawiono należnego mu zasiłku. Przeciwstawienie się potentatom okazuje się jednak trudniejsze i bardziej niebezpieczne niż wydawało się na początku.


    To powieść tego samego gatunku, co "Toksyna" jednak dla odmiany nie jest thirllerem medycznym, lecz prawniczym - znowu mamy złe korporacje, "wypadki", przemiany i skandale, a Grisham doprawia to wszystko dobrym tłem politycznym, akcją, romansem i zwrotami akcji. Czyta się fantastycznie, a w niektórych momentach naprawdę ciężko oderwać się od lektury. Czego chcieć więcej?

    No, na razie tyle

    LINK
  • Przeczytane 2017 #5

    Shedao Shai 2017-07-11 16:51:26

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    No i zaległości nadrobione. Od tej pory postaram się omawiać bardziej na bieżąco

    38. Tarkin - James Luceno

    http://gwiezdne-wojny.pl/Tekst/3379

    39. Katalizator - James Luceno

    http://gwiezdne-wojny.pl/Tekst/3614

    40. Ślepe stado - John Brunner

    Ta powieść, od lat uznawana za klasyczną, jest dramatycznym i proroczym spojrzeniem na przyszłe skutki niszczenia ziemskiego środowiska. W tym koszmarnym świecie powietrze zatrute jest tak bardzo, że powszechnie używa się masek filtracyjnych. Rośnie śmiertelność noworodków i wygląda na to, że każdy człowiek na coś choruje. Woda jest zatruta, a tę z kranu pije tylko biedota. Władza praktycznie nie funkcjonuje, a korporacje dorabiają się na filtrach do wody, maskach i organicznej żywności.
    Działacz ekologiczny, Austin Train, musi się ukrywać. Trainiści - ruch ekologiczny, czasami posuwający się do terroryzmu - chcą, by im przewodził. Władze chcą go aresztować, a najchętniej stracić. Media chcą mieć igrzyska. Wszyscy coś dla niego planują, Train jednak ma swój własny plan.


    Z twórczością Brunnera mam problem. Pierwsze podejście – „Wszyscy na Zanzibarze” – skończyło się ogromną porażką – nie dałem rady doczytać do końca. Drugie to „Na fali szoku”, które mi się bardzo podobało. Trzecia (i jak dotąd ostatnia wydana w ramach Artefaktów) powieść Brunnera miała być decydująca w moim stosunku do tego pisarza, przechylić szale równowagi na którąś stronę. Niestety, „Stado” jest bardzo podobne do „Zanzibaru” – króciutkie, często nawet jednostronicowe rozdziały, mnogość wątków i interludiów w wyniku czego narracja jest maksymalnie poszarpana, co zniechęcało mnie do lektury. Dociągnąłem do końca, doceniam kreację świata (pomysł że prawie wszyscy są na coś chorzy, prawie wszystko jest toksyczne, ale życie toczy się dalej jest świetny), ale nie jestem zachwycony. Męcząca lektura.

    41. Conan i miecz zdobywcy - Robert E. Howard

    Ostatni z trzech tomów dzieł zebranych o Conanie. W końcu się za to zabrałem, żeby zakończyć swoją przygodę z tym bohaterem i – jak na razie – z twórczością Howarda. Miejscami pojawiały się męczące dłużyzny, ale jak na teksty mające już blisko 100 lat, trzymają się dobrze. Z ulgą stwierdzam, że to już za mną, choć opowiadania o Conanie to coś, co fan fantastyki powinien znać, choćby po to żeby mieć niejaki pogląd na rozwój gatunku.

    42. Dobro złem czyń (antologia)

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/22012#683727

    43. Czarny Pryzmat - Brent Weeks

    To on ma władzę, siłę i bogactwa, zapłaci jednak za to własnym życiem.
    Gavin Guile jest Pryzmatem, najpotężniejszym człowiekiem na świecie. Jest cesarzem i najwyższym kapłanem; tylko dzięki jego mocy, sprytowi i urokowi osobistemu możliwe jest utrzymanie kruchego pokoju. Niestety, Pryzmaci nie żyją długo i Guile dokładnie wie, ile mu jeszcze zostało: pięć lat, żeby zrealizować pięć niemożliwych celów.
    Nagle jednak dowiaduje się, że ma syna, który urodził się w odległym królestwie po wojnie, dzięki której Gavin zdobył władzę. Teraz musi zdecydować, jaką cenę jest gotów zapłacić, żeby utrzymać w tajemnicy sekret, który może zniszczyć świat.


    Poszukiwań kolejnej ciekawej sagi fantasy ciąg dalszy. Padło na czteroksiąg Weeksa (ma być jeszcze piąty tom. Póki co wszystkie wychodziły w dwuletnich odstępach, więc myślę że w 2018 możemy oczekiwać zamknięcia całej historii). Opasłe tomiszcze, spory rozmach. Z początku nie zapowiadało się najlepiej, ale w trakcie lektury przekonałem się że autor zręcznie operuje meandrami fabuły, unikając najbardziej oczywistych klisz. Kilka zaskakujących zwrotów akcji, dobre tempo, lekki język – jestem na tak i w najbliższej przyszłości zamierzam zabrać się za kolejne tomy. Zaczęło się naprawdę dobrze.

    44. Człowiek z sąsiedztwa - Christopher Priest

    Tibor Tarent, fotograf-freelancer, wraca do Anglii z Anatolii, gdzie jego żonę zabiły rebelianckie bojówki. Islamska Republika Wielkiej Brytanii dochodzi jeszcze do siebie po dziwnym i przerażającym ataku terrorystycznym, podczas którego w jednej chwili zanihilował wielki, trójkątny obszar zachodniego Londynu, wraz z setkami tysięcy istnień ludzkich. Władze uważają, że ten atak i śmierć żony Tarenta są w jakiś sposób powiązane.
    Sto lat wcześniej, podczas I wojny światowej, estradowy iluzjonsta rusza na Front Zachodni z tajną misją uczynienia brytyjskich samolotów rozpoznawczych niewidzialnymi dla wroga. Podczas podróży do okopów poznaje wizjonera, sądzącego, że to będzie wojna, która zakończy wszelkie wojny.
    W roku 1943 polska pilotka opowiada mechanikowi z RAF-u o swojej ucieczce przed hitlerowcami i desperackim pragnieniu powrotu do domu.
    W czasach współczesnych, angielski fizyk teoretyk w ogrodzie swojego domu po raz pierwszy wywołuje zjawisko sąsiedztwa.
    Człowiek z sąsiedztwa - to powieść, w której pozory mylą, a wszystko skrywa drugie dno, w której fikcja przecina się z historią, a każda wersja rzeczywistości jest podejrzana, w której prawda i fałsz mieszkają ze sobą w sąsiedztwie.


    „Odwrócony świat” Priesta to jedna z najlepszych książek które opisałem w moich bastionowych relacjch, więc nie powinno dziwić że „Człowieka...” kupiłem z marszu. Obie książki dzieli blisko 40 lat, więc można powiedzieć że jest to niby ten sam autor, ale jednak inny człowiek. Na szczęście, to też dobra książka, zupełnie inna, bardziej zawiła, mniej zrozumiała, wymagająca drugiego podejścia żeby sobie to wszystko poukładać – a to świadczy o powieści bardzo dobrze. Mamy tu skupienie na tematyce sąsiedztwa, równoległych światów i przenikających się rzeczywistości. Właśnie w momencie, kiedy myślimy że zrozumieliśmy sedno książki, Priest pokazuje nam że tak nie jest, i główkowanie rozpoczyna się od początku. „Człowiek...” to lektura wymagająca, acz satysfakcjonująca.

    45. Tlen - Geoff Ryman

    Jest rok 2020. Na całym świecie, a więc i w Karzistanie, małym kraiku leżącym gdzieś w środkowej Azji, przeprowadzony zostaje test „Tlenu”: globalnej sieci obywającej się bez komputerów i interfejsów. Wykorzystującej bezpośrednio specjalnie sformatowane fragmenty mózgu.
    Test kończy się źle, są ofiary śmiertelne. A w małej, zagubionej w karzistańskich górach wiosce spaja on w jedno dwie osobowości: głównej bohaterki, kobiety w średnim wieku, Mae Chung, i zmarłej w jego trakcie ślepej staruszki pamiętającej bardzo dawne czasy. „Tlen” ma powrócić za rok, po poprawkach, obie kobiety istnieją w nim jednak już teraz. Jako jedna osobowość. Istnieją jednocześnie w „Tlenie”, gdzie ludzie nie mają ciał, i w ciele Mae.
    Mae Chung, choć analfabetka, jest inteligentna, sprytna i mądra. Stara się przygotować konserwatywną wiejską społeczność na nieuniknione zmiany. Rozwija biznes w dotychczasowej, klasycznej sieci, bogaci się, uczy nowego świata siebie i innych, choć los nie szczędzi jej osobistych dramatów. Drugie „ja” Mae, obrócone w przeszłość, sprzeciwia się wszelkim zmianom. Do końca nie wiemy, które zwycięży. Do końca nie wiemy nawet, czym jest zwycięstwo: zwieńczeniem tradycji czy jej zagładą?


    Szczerze przyznam, że z początku nie miałem tej książki w planach, blurb jakoś mnie nie zachęcił. A potem stanąłem w sytuacji, gdzie miałem przed sobą sześciogodzinną podróż pociągiem, a skończyły mi się książki do czytania. W pobliskiej księgarni wybór nie był za wielki, zdecydowałem się na „Tlen”, Czy żałuję? Nie. Fantastyki tu nie za wiele, i choć stanowi ona główny powód wydarzeń, to nie wokół niej kręci się oś fabuły. Mamy tu natomiast niezwykle poruszająco opisaną walkę o godne życie azjatyckiej kobiety w średnim wieku, z zacofanej wioski leżącej w niezbyt zaawansowanym państwie. Mae ma naprawdę ciężko, ale radzi sobi z tym jak może, raz jej wychodzi a raz nie, kreacja tej bohaterki jak i innych postaci w książce to chyba najmocniejszy punkt książki. Jest to opowieść dość kameralna, spokojna, ale i ciekawa. Cieszę się, że okoliczności zachęciły mnie do jej kupna. Nie jest to książka dla każdego, i nie na każdy moment, ale warto na nią zwrócić uwagę.

    LINK
  • The Wheel of Time - 66%

    Hardrada 2017-11-12 23:09:18

    Hardrada

    avek

    Rejestracja: 2011-01-01

    Ostatnia wizyta: 2025-01-16

    Skąd:

    Czytam od kilku miesięcy Koło Czasu Roberta Jordana - na tę chwilę przeczytałem 10 z 15 książek serii. Zastanawiając się - te kilka miesięcy wcześniej - co by tu poczytać, sprawdzałem oceny czytelników i zauważyłem w tej serii pewną tendencję (na różnych stronach: goodreads.com, lubimyczytac.pl i coś tam chyba jeszcze - wszędzie było podobnie).
    6-4-1-4.
    * Pierwsze 6 książek ma dość wysokie oceny.
    * Później są 4 słabsze książki.
    * Po nich jeden prequel (czytam zgodnie z datami wydania) - też ma słabe oceny, ale przynajmniej jest krótszy.
    * I na koniec 4 książki z najlepszymi ocenami - ostatnia książka Roberta Jordana (po niej umarł) i zamykające serię 3 tomy Brandona Sandersona, który korzystał z notatek Jordana i chyba ogólnie był przez niego namaszczony, żeby to dokończyć. Te ostatnie książki (Sandersona) mają oceny na tym samym poziomie co dzieła Tolkiena. Co mnie zaintrygowało i zachęciło, żeby wybrać właśnie Koło Czasu.

    Więc jestem po pierwszych 10 książkach (od jutra zaczynam czytać prequel) i powiem tyle, że moja odczucia w 100% zgadzają się z tymi tendencjami opisanymi wyżej. Przyznam szczerze, że ostatnie książki wymęczyły mnie bardziej niż NEJ. Ba, NEJ przy tym to dziecięca igraszka. To nie są 200-stronicowe książeczki, ale grube tomiska na 700 stron. I niech Was nie zwiedzie, że różnica ocen to tak naprawdę tylko jakieś tam dziesiąte (np. 0,3). Oceny kolejnych książek są mocno napompowane dwoma faktami:
    1) książki są częścią serii, więc fani nie zejdą z oceną poniżej pewnego poziomu
    2) w większości książki JOrdana mają dość mocne końcówki, co zawsze jakoś tam zawyża ocenę (ale ile trzeba przecierpieć, żeby do tej końcówki dobrnąć...).
    Realnie te środkowe tomy są naprawdę dużo słabsze.

    W skrócie więc wygląda to tak: w pierwszych tomach Jordan serwuje nam świat i historię, które mogą śmiało rywalizować ze wspomnianym już Tolkienem. Później historia mooocnooo zwaaaalnia. Jest masa wątków nie wnoszących nic/niewiele do głównego. Jordan odwleka w nieskończoność moment, w którym pionki na szachownicy znowu się poruszą. Ponoć stanie się to (i to na pełnej...) w jego ostatniej książce, czyli tej po prequelu. Zobaczymy - na razie chciałem się podzielić opinią na tym etapie, żeby spodziewana mocna końcówka nie zatarła mi katorgi, jaką musiałem przejść do tej pory Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądało, to chyba po tych kilku pierwszych tomach ogarnąłbym sobie streszczenia kolejnych kilku. No cóż i to tyle, być może wrócę do tego posta, gdy będzie 100%

    LINK
    • Re: The Wheel of Time - 66%

      Shedao Shai 2017-11-13 09:27:48

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      Też czytałem na przełomie tego i zeszłego roku tę sage, pisałem nawet w tym temacie

      http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#658850
      http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/20890#661604

      Ogólnie no ciężko się z tobą nie zgodzić, tomy 9-11 to strasznie ciężka rzecz, bywało tak że jak widziałem że znowu wątek z kimśtam gdzieśtam... to tylko kartkowałem, a potem czytałem streszczenie na WoT wiki - tom 10 to była chyba kulminacja, bo na koniec właściwie wszystko i wszyscy wyglądali tak samo jak na początku książki xD szczególnie zawiedzony byłem po skoku oczekiwań w wyniku wydarzeń z końcówki 9tki, które wróżyły sporą rewoltę (a tak nie było, nie tak jak sobie to wyobrażałem xD)

      Prequela ja przeczytałem po zakończeniu cyklu i w sumie uważam, że to był dobry wybór, taka wisienka na torcie, coda, epilog (będący prologiem ).

      Sanderson naprawdę tchnął życia w serię, baa, ostatni tom jest moim ulubionym - czytałem go z zapartym tchem. I specjalnie pojechałem na spotkanie z Sandersonem w Krakowie żeby zdobyć na nim jego dedykację

      Dobre zakończenie to rzadkość więc doceniam

      LINK
      • Re: The Wheel of Time - 66%

        Hardrada 2017-11-13 13:20:52

        Hardrada

        avek

        Rejestracja: 2011-01-01

        Ostatnia wizyta: 2025-01-16

        Skąd:

        Widzę, że porwałem się na naprawdę dużą rybę (jakby to pewnie powiedziała Siuan Sanche ), skoro ktoś taki jak Ty (chodzi mi o ilość książek, jaką pochłaniasz) napisał, że "Koło Czasu to największa, najdłuższa saga jaką kiedykolwiek czytałem"

        Wczoraj zmieniłem plany i zamiast za prequel wziąłem się jednak za ostatni tom Jordana. Chyba po nim przeczytam prequel, żeby przed Sandersonem mieć Jordana z głowy. Tutaj mam do Ciebie pytanie - jesteś w stanie napisać, ile stron powinien mieć prequel? Wszędzie w internecie widzę informacje o jakichś 300/400 stronach. Mam to w wersji elektronicznej na czytniku ebook i ma 90-kilka Wczoraj na szybko sprawdziłem w internetach pliki w różnych wersjach - od plików na czytniki po PDFy i wszystkie miały podobną ilość co u mnie :|

        LINK
        • Re: The Wheel of Time - 66%

          Shedao Shai 2017-11-13 13:42:58

          Shedao Shai

          avek

          Rejestracja: 2003-02-18

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

          "Nowa wiosna" w wydaniu polskim papierowym ma 468 stron. Nie wiem, jak to się przekłada na strony ebookowe, ale 90 brzmi dziwnie xD książka liczy sobie 26 rozdziałów i epilog.

          Różnicę chyba wyjaśnia to:

          "New Spring" was originally published as a novella in the speculative fiction anthology edited by Robert Silverberg entitled Legends: Short Novels by the Masters of Modern Fantasy. Published by Tor Books, this anthology was released on September 15, 1999, between the 1998 publication of The Path of Daggers (Book 8 of The Wheel of Time) and 2000 publication of Winter`s Heart (Book 9).

          Robert Jordan later expanded the novella into a standalone novel (though of significantly shorter length than typical Wheel of Time books), which was then published by Tor Books in January 2004, between the 2003 publication of Crossroads of Twilight (Book 10) and the 2005 publication of Knife of Dreams (Book 11).


          Czyli chyba masz nowelkę, a nie książkę która później z niej wyrosła. Chociaż nie wiedziałem, że ta nowelka została przetłumaczona na polski. Może nie została, a masz tylko kawałek książki?

          Skoro już przy tym jesteśmy, to masz ciekawostkę:

          The New Spring novel was originally conceived of as the first in a trilogy of prequel novels. The second and third were to focus on Tam serving in the Illianer army and finding Rand, and Moiraine and Lan`s journeys and discoveries to reach the Two Rivers just before the events of the first novel. Jordan`s original plan was to complete this trilogy before books 11 and 12 of the main series, but he was disappointed with New Spring`s reception and decided to postpone this until after the main series was completed. However, his death on September 16, 2007—before the completion of the final novel in the series—makes the completion of the trilogy highly unlikely.

          Spytałem się Sandersona na spotkaniu o możliwość dokończenia tej prequelowej trylogii. Odpowiedział, że jest na to otwarty, aczkolwiek inicjatywa musi wyjść od Harriet (żony Jordana, która zarządza jego twórczością; to ona wybrała Sandersona jako osobę która miała skończyć sagę). Harriet natomiast z taka propozycją nie wystapiła; baa - oświadczyła że więcej opowieści ze świata Koła Czasu nie będzie. A Sanderson do tego jest zawalony projektami tak na oko do końca życia , więc też wątpliwe żeby jakoś strasznie naciskał na te dodatkowe książki.

          Istnieje też opowiadanie "River of Souls", które to jest usuniętym rozdziałem z "Pamięci światłości". Czytać po zakończeniu sagi. Istnieje fanowskie tłumaczenie na j.polski:
          http://www.koloczasu.pl/bezkategorii/rzeka-dusz-river-of-souls-opowiadanie-z-kola-czasu/
          najlepiej ani nie klikaj póki nie skończysz sagi

          No i jest też "The Wheel of Time Companion", sprowadziłem przez ebay za jakieś 100-150 zł. Jest to świetna rzecz, taka encyclopedia od A do Z wszystkiego, co związane z Kołem Czasu, bardzo dobrze porządkuje wszystkie informacje. Polecam.

          PS. koniecznie daj znać jak skończysz bo chętnie ponerdzę z kimś o zakończeniu

          LINK
          • Re: The Wheel of Time - 66%

            Hardrada 2017-11-13 15:44:08

            Hardrada

            avek

            Rejestracja: 2011-01-01

            Ostatnia wizyta: 2025-01-16

            Skąd:

            O, czyli wszystko jasne, wygląda na to, że mam właśnie tę nowelkę, bo nic tam ucięte nie jest. Dzięki za wyjaśnienie.

            Skoro Jordan tak się przejmował krytyką, że był w stanie zmienić plany wydawnicze, to dziwne, że ten środek sagi tak przeciągał w nieskończoność Raczej musiały do niego docierać narzekania na ten temat.

            To opowiadanie pewnie sobie ogarnę, tak jak mówisz, na końcu. Słyszałem też o innych, pewnie będę czytał po skończeniu serii, żeby nakarmić nostalgię Jak skończę serię, to na pewno wrócę do tego wątku.

            Przy okazji - bo widzę, że siedzisz w temacie - orientujesz się może co z serialem? Słyszałem, że będzie i to ponoć tzw. "potwierdzone info" ale nic poza tym mi nie wiadomo. Śledzisz to może?

            LINK
            • Re: The Wheel of Time - 66%

              Shedao Shai 2017-11-13 15:57:34

              Shedao Shai

              avek

              Rejestracja: 2003-02-18

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

              A propos przejmowania krytyką... przypomnij mi o tym jak skończysz, to ci opowiem jedną ciekawostkę (dla ciebie obecnie spoilerową, dlatego nie opowiadam). Zabawne

              Ale z tego co wiem, to Jordan faktycznie aktywnie udzielał się w swoim fandomie, np. ponoć był bardzo zdziwiony, że kwestia tożsamości zabójcy Asmodeana urosła na przestrzeni lat do takich rozmiarów, że fani tak gorąco nad tym dyskutowali, bo "nie powiem wam, ale to przecież oczywiste"

              Co do serialu. W kwietniu tego roku ogłoszono, że zajmie się nim Sony. Showrunnerem ma być Rafe Judkins, jeśli to nazwisko Ci nic nie mówi, to i słusznie, bo niczym za dobrym się dotychczas nie popisał. Od tego czasu raczej brak nowych informacji, serial wydaje się być w bardzo wczesnych stadiach, tak wczesnych, że równie dobrze może któregoś dnia się ukazać info że "a sorry, już porzuciliśmy ten pomysł" i tyle. Konkretów na razie brak, także całość to mgliste projekty z potencjalną datą premiery oddaloną o lata. Nie napalam się na razie.

              Btw. nie wiem czy słyszałeś, ale w 2015 wyszedł jeden odcinek, półtoragodzinny, z Maxem Ryanem i Billym Zane`em. Nakręcony za psie pieniądze, większość czasu to rozmowa z prologu (między Lewsem Therinem i Ishamaelem). Totalnie niewarta uwagi rzecz, nakręcona tylko po to, żeby ówczesny właściciel praw do ekranizacji, ich nie stracił. No ale jest to ciekawostka. Na szczęście, w końcu tamci ludzie stracili prawa, i stąd obecne plany normalnego serialu.



              W ogóle, sporo sag fantasy - tych takich poważnych, nie jakichś młodzieżówek - jest we wczesnych stadiach planowania. Koło Czasu, Czarna Kompania, Wiedźmin - chociażby. Widać, że nikt nie chciał konkurować z Grą o Tron, ale jako że ta już się kończy, to prób jej zastąpienia będziemy mieli kilka. I dobrze. Byleby tego nie zepsuli, bo wiadomo jak jest, jak ekranizacja czegoś padnie, to na x-naście,dzieścia lat mamy spokój... A wymieniona trójka, wraz z Malazańską (która niestety nie jest żadnych planach odnośnie ekranizacji, ale się nie dziwię, bo zekranizować to tak, żeby się przyjęło wśród szerszej publiki to byłby cud), to moje ulubione sagi fantasy i każdą chciałbym zobaczyć dobrze zekranizowaną.

              LINK
              • Re: The Wheel of Time - 66%

                Hardrada 2017-11-13 19:31:39

                Hardrada

                avek

                Rejestracja: 2011-01-01

                Ostatnia wizyta: 2025-01-16

                Skąd:

                Shedao Shai napisał:
                A propos przejmowania krytyką... przypomnij mi o tym jak skończysz, to ci opowiem jedną ciekawostkę (dla ciebie obecnie spoilerową, dlatego nie opowiadam). Zabawne
                -----------------------
                No, teraz to już na pewno tu wrócę. Zaintrygowany

                Kurczę, z tym Asmodeanem to sam czekam na wyjaśnienie, a chyba mi zaspoilerowałeś, że wyjaśnienia nie będzie

                Co do tej rozmowy z Lewsem Therinem i Ishamaelem, to napotkałem to na YT, ale myślałem, że jakiś fanfic, więc pominąłem

                No i odnośnie sag fantasy - gdy kończę jedną, to zastanawiam się nad wyborem kolejnej do czytania. I Czarna Kompania i Malazańska Księga Poległych już dwa ostatnie razy brałem pod uwagę, ale ostatecznie wybierałem coś innego. Prędzej czy później jednak się za to wezmę. A tak z ciekawości - czytałeś może Sagę o Midkemii i Kelewanie?

                LINK
                • Re: The Wheel of Time - 66%

                  Shedao Shai 2017-11-14 09:38:36

                  Shedao Shai

                  avek

                  Rejestracja: 2003-02-18

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                  Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                  To praktycznie fanfic, więc rzeczywiście najlepiej pomijać. Co do Asmodeana to spoko - wyjaśnienie będzie.

                  Nie czytałem nic Feista, zniechęciło mnie, że w Polsce jest tak poszatkowany - różne wydawnictwa, różne formaty, kawałki serii. I na razie nie zanosi się na zmiany, więc kiedyś pewnie poszukam wersji angielskiej, ale to lata w przyszłości, zanim przerobię to, co jest wyżej w kolejce.
                  Wiem, że Feista lubi LS, więc z nim możesz o jego twórczości pogadać.

                  Malazańska to najlepsza rzecz, jaką w życiu przeczytałem. Nie jestem w stanie Ci przekazać jak mocno ją polecam xD pare razy podchodziłem do jakiegoś posta zachęcającego do lektury, ale zawsze włącza mi się #fanboymode i tracę jakiekolwiek pozory obiektywizmu No w każdym razie, gdybyś kiedyś zamierzał dać jej szansę, to chętnie pomogę, powiem w jakiej kolejności, czego oczekiwać itd. Łatwo się można odbić, bo pierwszy tom jest ciężki w odbiorze, Erikson nie bierze jeńców i rzuca czytelnika prosto w środek akcji, bez żadnego delikatnego wprowadzenia, jakie zazwyczaj ma miejsce.

                  LINK
                  • Re: The Wheel of Time - 66%

                    Hardrada 2017-11-14 10:09:19

                    Hardrada

                    avek

                    Rejestracja: 2011-01-01

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-16

                    Skąd:

                    Shedao Shai napisał:
                    Co do Asmodeana to spoko - wyjaśnienie będzie.
                    -----------------------
                    Uff. Ciekawe, że niby to miałoby być oczywiste, bo ja akurat nie mam żadnych typów, poza ogólnym, że to mógł być jeden z Przeklętych. No nic, zobaczymy.

                    LSa próbowałem wywołać do tablicy, ale się nie udało:
                    http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/13454#603583


                    Sprawdzam teraz oceny tej Malazańskiej i rzeczywiście dobrze to wygląda. Wyraźnie lepsze zebrała niż Czarna Kompania. Czyli to będzie prawdopodobnie mój następny wybór.

                    LINK
                  • Re: The Wheel of Time - 66%

                    Rusis 2017-12-12 10:35:13

                    Rusis

                    avek

                    Rejestracja: 2004-02-28

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

                    Skąd: Wrocław

                    Shedao Shai napisał:
                    Malazańska to najlepsza rzecz, jaką w życiu przeczytałem. Nie jestem w stanie Ci przekazać jak mocno ją polecam xD
                    -----------------------

                    Jak sobie przypomnę wiele naszych spotkań na których rzucałeś na nią bluzgami, to aż trudno mi uwierzyć. Znaczy wiem, że po przeczytaniu całości Cię do siebie przekonała, ale pamiętam też Twoje reakcje z pierwszych kilku tomów - które były bliższe uznaniu tego za jedną z najsłabszych serii jakie w życiu czytałeś, a nie najlepszych

                    LINK
                  • Re: The Wheel of Time - 66%

                    Shedao Shai 2017-12-12 11:31:13

                    Shedao Shai

                    avek

                    Rejestracja: 2003-02-18

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                    To wszystko prawda. Co poradzę, rzeczą ludzką jest się mylić xD

                    LINK
          • Shedao

            Hardrada 2017-12-11 01:57:31

            Hardrada

            avek

            Rejestracja: 2011-01-01

            Ostatnia wizyta: 2025-01-16

            Skąd:

            Shedao Shai napisał:
            "Nowa wiosna" w wydaniu polskim papierowym ma 468 stron. Nie wiem, jak to się przekłada na strony ebookowe, ale 90 brzmi dziwnie xD książka liczy sobie 26 rozdziałów i epilog.
            -----------------------
            Wiesz może czy jest gdzieś streszczenie tej książki? Nie można jej nigdzie kupić, ani nawet ściągnąć. Są niby sklepy z tą pozycją, ale wszędzie jest info, że produkt jest niedostępny. A na chomikach itp. jest tylko ta krótka wersja.

            LINK
    • WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

      Hardrada 2018-02-19 21:10:45

      Hardrada

      avek

      Rejestracja: 2011-01-01

      Ostatnia wizyta: 2025-01-16

      Skąd:

      Shedao Shai napisał:
      PS. koniecznie daj znać jak skończysz bo chętnie ponerdzę z kimś o zakończeniu
      -----------------------
      Melduję wykonanie zadania. Długo, nie? Myślałem, że przyspieszę przy ostatnich książkach, ale nadal czytałem właściwie tylko w drodze do/z pracy... no i na tronie Wcześniejsze książki jednak za bardzo mnie wymęczyły.

      No dobra, po pierwsze:
      Shedao Shai napisał:
      A propos przejmowania krytyką... przypomnij mi o tym jak skończysz, to ci opowiem jedną ciekawostkę (dla ciebie obecnie spoilerową, dlatego nie opowiadam). Zabawne
      -----------------------
      Co tam?

      A wracając do nerdzenia o zakończeniu... myślałem napisać jakąś opinio-reckę, ale to by trochę potrwało, a pewnie i tak wykiełkuje tutaj jakaś dyskusja i zdążę w ratach powiedzieć wszystko.

      No więc zakończenie... Generalnie miałem kilka swoich szalonych teorii (niczym te o Snoke`u) o Czarnym, o Ishamaelu/Moridinie, o Macie i pewnie kilka innych. Ponoć do Sandersona przylgnęła taka łatka, że jest specem od plot twistów. No więc wiedząc to nie mogłem się powstrzymać, żeby myślami podążać w tym kierunku. Gdy wszystko wskazywało, że skończy się to w taki a nie inny sposób, kombinowałem, że jednak skończy się inaczej Niektóre z tych teorii się sprawdziły, inne nie, inne może pozostają otwarte?

      Dalsza część postu to spoiler (nie będę otagowywał, bo to przeszkadza w czytaniu)
      __________

      Zacznijmy od Czarnego. Przez pewien czas obstawiałem, że plot twistem będzie to, że Czarny to sam stwórca Pewnie zauważyłeś, że w WoT`cie prawie(?) nie pada słowo "stwórca". Jest jedynie "światłość". Myślałem, że może kiedyś kiedyś ludzie wystąpili przeciw stwórcy i go uwięzili. Co w zasadzie wywróciłoby do góry nogami całą sytuację. Choćby to kto stoi po właściwej stronie i czy zdaje sobie z tego sprawę. Nadzieję na takie zakończenie dał Demandred, który chciał uratować świat przed Smokiem, ale nie pobiegło to w tym kierunku.

      Ishamael/Moridin - myślałem, że w jakiś sposób jest połączony z Randem, czy raczej Lewsem Therinem. No i w zasadzie można tak na to patrzeć z perspektywy końcówki, ale chodziło mi o coś innego. Myślałem może, że Ishamael sam był kiedyś Smokiem, gdzieś tam przed wiekami, który przyłączył się do cienia. Czy coś w ten deseń.

      Wątek Lanfear - fajny zwrocik. Nie miałem pomysłu dokąd to zmierza, już nawet uwierzyłem, że to nie jest taka jednoznaczna postać i rzeczywiście może działać na rzecz "dobra" (taka Verin, ale na większą skalę), a tu jednak okazuje się, że to zła kobieta była. Tak mnie wk... ta niechęć głównych postaci do robienia krzywdy kobietom (złym kobietom!), że się niezmiernie ucieszyłem z tego, co zrobił Perrin

      Damandred - czytałem rozdział, który mi poleciłeś. Jak dla mnie on mógł być spokojnie do przeczytania przez ostatnią częścią. Ciekawa postać. Ogólnie trochę brakowało mi takiego wątku - jakiegoś nawrócenia jednego z Przeklętych. Jego przypadek był dobrym materiałem.

      Widziałem też nadzieje na to u Lanfear, a także u Moridina, który zresztą chyba nawet... nie był jakoś do szpiku zepsuty - on chyba po prostu się nienawidził za to kim jest. Ale największy zmarnowany potencjał widzę jednak w Asmodeanie. Szkoda, że jego wątek został zabity w zarodku. Mogło z tego wyniknąć sporo ciekawych sytuacji. Szkoda, szkoda.

      Shaidar Haran - a co z tym panem? Jeden z niewyjaśnionych wątków, choć raczej bez znaczenia.

      Ok, teraz ta "dobra" strona. O ile powyżej miałem dużo teorii, które się nie sprawdziły, to tutaj już prawie bez zaskoczenia.

      Rand - spodziewałem się, że jednak jakoś przeżyje. Sądziłem, że być może ta całą Alivia "zabije" go po to, żeby w jakiś sposób pozwolić mu się odrodzić na nowo. Coś w stylu powieszonego Mata, którego uratował Rand. Prawda okazała się bardziej trywialna

      Mat - jedna rzecz. Jego "szczęście Czarnego". Myślałem, że dostał je od Sheriam, gdy ta była jedną z uzdrawiających go od tej choroby Mashadara, czy jak to określić. I sądziłem, że to nie tyle szczęście, co rzeczywiście jakaś moc, którą otrzymał od Czarnego i kiedyś będzie musiał za to zapłacić... Czy coś. No ale nie pociągnięto tego wątku. A tak to raczej nic tu nie było takiego, co można by roztrząsać pod kątem spodziewane/niespodziewane.

      Perrin - próbowano zarzucić przynętę, że zginie, ale się nie nabrałem. Przyczyna jest dość wątła, ale sprawdziła się - widziałem jakiś fanfikowe obrazki, w których Rand stoi między Matem a Perrinem i wygląda to na ostatnią bitwę

      Ogólnie miałem przekonanie, że główna trójka przeżyje, zresztą nie tylko ta trójka, dlatego miłym zaskoczeniem okazała się śmierć...

      ...Egwene - nie lubiłem jej. Nie przekonała mnie jej przemiana z wieśniaczki w mądrą Amyrlin głoszącą jakieś patetyczne przemowy do dużo starszych od siebie kobiet. Ta roczna? szkoła przetrwania u Aielów nie mogła jej tyle dać. Jej prawdziwa twarz zresztą została pokazana w rozmowie z Tuon, gdzie nie zachowała się już z klasą. Jak to mówią - wyszło szydło z wora. Niech ginie.

      Nie cierpiałem też Cadsuane, ale trochę Rand dał upust mojej złości i w końcu nauczył ją gdzie jej miejsce

      Przyznam szczerze, że... nie lubiłem prawie żadnej z głównych kobiet tej serii Choć są wyjątki. Gdzieś czytałem, że Jordan znaczną część kobiecych postaci wzorował na swojej żonie. No, wierzę, to było widać. Nie to, żebym znał jego żonę - ale wiele z nich było jednakowo wkurzających. I owe wyjątki to te kobiety, które odbiegały od tego wzorca. Na pewno Min. Lubiłem też Siuan (choć nie zawsze) i kibicowałem, żeby ona osobiście zemściła się na Elaidzie, a także odzyskała tytuł Amyrlin. Z wyjątków jest jeszcze... Nynaeve. Nie cierpiałem jej na początku, ale później coś się zmieniło. A może to kwestia tego, czego nie miała Egwene - była wiarygodną postacią, jej ewolucja charakteru była dość naturalna.

      Ale tak naprawdę to nie kobiety są tutaj problemem.

      Bo prawdę mówiąc to postać Randa - jego wątki, rozdziały z jego udziałem - wszystko to stanowi o sile Koła Czasu. Przygody Mata były równie nudne jak Elayne. Swoją drogą to chyba najbardziej nudna/wkurzająca postać, wbrew temu jak rozpisałem się o Egwene - o Elayne nie mam nawet siły pisać. Z Perrinem podobnie jak z Matem - zbyt długo przekomarzał się z tym Zabójcą. I kojarzył się nierozłącznie z kolejną wkurzającą postacią - Faile.

      Wracając do Randa. Naprawdę fenomenalna postać, jedna z lepszych literatury fantastyki. A może nie tyle postać, co jego wątki, historia. Powiem szczerze, że najbardziej podobał mi się ten zły Rand i żałuję, że nie pociągnięto tego jeszcze trochę zanim się nawrócił. Te momenty, gdy prawie zabił ojca, zaatakował Seanchan, a w końcu zniszczył cały świat były najbardziej emocjonalnymi fragmentami serii. Czytało się to tak dobrze, jak najlepszy dark-sajd typu trylogia Bane`a. Pewne rzeczy mnie oczywiście wkurzały, m.in. ta wspomniana niewytłumaczalna niechęć zabijania kobiet, nawet jeśli były to takie zwyrolki jak Semirhage ;/ Choć ją oczywiście zabił - ale zrobił to już ten "zły" Rand.

      Na razie może tyle, zobaczymy w jakich kierunkach pójdzie dyskusja i pewnie poruszymy jeszcze inne wątki. Jeszcze jedną sprawę mam do Ciebie Shedao - obczaj sobie to:
      https://forum.malazanempire.com/topic/21832-hateful-wheel-of-time-review/
      Jeszcze nie czytałem całego wpisu, ale po fragmentach widzę, że no... coś w tym jest

      LINK
      • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

        Shedao Shai 2018-02-20 12:49:43

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Gratuluję wykonania zadania! To teraz czas na kolejne sagi, dużo przez tobą

        Ciekawostka o której mówiłem, w spoilerze. początek spoilera Otóż początkowo Mazrim Taim to miał być Demandred. Ale okazało się, że fani licznie i bezproblemowo rozgryźli ten jakże wyrafinowany i nieprzewidywalny xD zabieg, więc Jordan się wk****ił i powiedział, że nie, Taim to nie Demandred. No i rzeczywiście, w finalnej wersji tak nie jest, jak wiesz. Jordan przez lata utrzymywał, że tak ma być. Dopiero Sanderson, jak dostał rękopisy Jordana, opublikował stronę gdzie wyraźnie stało: bla bla bla walks in Mazrim Taim (in reality, Forsaken named Demandred) - jakoś tak. czyli Jordan dostosował zmienił swoje zamiary po tym jak go rozgryźli, czyli coś co - jak podejrzewam - zrobi Martin w stosunku do kilku kwestii w Wichrach Zimy.
        A żeby było śmieszniej, czytając sobie drugi-trzeci tom, szukałem na necie obrazków z wszystkimi Przeklętymi, żeby sobie jakoś ich wyobrazić, uszeregować. Trafilem m.in. na to: http://img.tapuz.co.il/forums/20606131.jpg a widzisz co tam jest. Jaki ja byłem wściekly, że sobie zaspoilerowałem No i tak czytałem sagę z przeświadczeniem, że MT=D, nawet jak w ostatnim tomie obie postacie się pojawiły równocześnie, to byłem pewien że to jakiś wybieg, bo w końcu MT=D dopiero chyba podczas Tarmon Gai`don zczaiłem, że to jednak osobne postacie a rysunek jest błędny.
        koniec spoilera

        Podobało mi się, jak w sadze stopniowo rozbudowywali postać Ishamaela, który z początku przecież był po prostu tym złym, a pod koniec był... no, zły, ale też bardziej rozczarowany, zmęczony życiem.

        Spore emocje czułem pod koniec przy Lanfear, bo zawsze bardzo ją lubiłem, i miałem nadzieję że w tej jej chaotycznej psychice w końcu przezwycięży coś, dzięki czemu na koniec jedynym wyjściem nie będzie ubicie jej. Niestety. Sama na siebie to ściągnęła. Ech, głupia, głupia Lanfear. Tak bardzo szkoda.

        Sama bitwa - no powiedz, jak to pięknie wyszło, nie? 2/3 opasłego tomiszcza jako wielofrontowa batalia. Piękne. I tyle zwrotów akcji. Motyw z Egwene - super. I Demandred - słodkijezu, jaka to była epicka postać. Wspaniale przeprowadzone - kiedy wydaje się, że wiemy wszystko o wszystkich, przychodzi Demandred i uświadamia że zapomnieliśmy o całym ludzie Shara (o których przecież wspominali już wcześniej w sadze). A tu proszę. Ogromna armia która prawie wygrała bitwę. piękne. I te próby zabicia Demandreda - Gawyn, Galad, Loghain. Wspaniałe, emocjonujące i budujące napięcie. No i na koniec... Lan. HEAVY BREATHING REACTIONS ONLY. Naprawdę, tam to już czytałem z wypiekami na twarzy. Niby od początku wiadomo, jakim koksem jest Lan, ale jednak jego pojedynek z Demandredem, który w tamtym momencie wydawał się już półbogiem któremu podoła tylko Rand (którego nie ma na miejscu), to było coś wspaniałego.

        Aha, jeszcze jedna ciekawostka: epilog napisał Jordan, nie Sanderson. Brandon pisał, że nic w nim nie zmieniał. Ciekawy motyw z tym zapalaniem fajeczki. Otwarty, dający pole do popisu wyobraźni.

        Kobiety w sadze to faktycznie ciężkawy temat. Takie są założenia świata: w trzeciej erze kobiety dominują, są SILNE, S I L N E aż do porzygu, przez co mamy sporo Mary Sujek, które ciężko polubić. (też nie cierpialem Egwene). Zresztą w recce którą zalinkowałeś trafnie to ujęli:

        Everyone was practically creaming their undergarment of choice at the idea that Jordan had *gasp* female characters! STRONG female characters! The battle of the sexes! This was somewhere Tolkien had never been before! This was new territory! Now, I`m not precisely sure when people stopped praising the books for this, but I have to believe it was somewhere around the time that they realized every woman in the series was so insanely bitchy and shrewish that any real man would sooner hack his dick off with a rusty spoon than fall into their hands.

        so true.

        Szkoda tylko, że nie ma planów rozszerzenia tego świata. No wiesz, spinoffów, prequeli, sidequeli, interqueli i czego to tam jeszcze nie wymyślą jakaś trylogia o Macie podczas rekonkwisty Seanchan byłaby bardzo ciekawą rzeczą. Rzekomo była takowa w planach, ale Jordan zostawił po sobie tylko parę zdań o tym, i jego żona powiedziała że kontynuacji nie będzie. Szkoda. Przydałoby się więcej informacji o świecie po Ostatniej Bitwie.

        LINK
        • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

          Hardrada 2018-02-20 18:59:51

          Hardrada

          avek

          Rejestracja: 2011-01-01

          Ostatnia wizyta: 2025-01-16

          Skąd:

          Shedao Shai napisał:
          Gratuluję wykonania zadania! To teraz czas na kolejne sagi, dużo przez tobą
          -----------------------
          Miałem sobie zrobić przerwę od czytania po tej serii, ale strasznie słabo się dzisiaj jechało komunikacją miejską bez takiego zabijacza czasu. Trzeba będzie dziś/jutro coś wytypować do czytania. Jeszcze nie wiem czy fantastyka. Jeśli tak, to pewnie pójdę za Twoją rekomendacją.

          Odnośnie Mazrim Taima - rzeczywiście, były wyraźne sugestie w tym kierunku (nienaturalnie częste opisywanie jego wyglądu zewnętrznego, który zgadzał się z D. - zwłaszcza nos).

          Sama bitwa - no powiedz, jak to pięknie wyszło, nie? 2/3 opasłego tomiszcza jako wielofrontowa batalia. Piękne. I tyle zwrotów akcji.
          Niby tak, choć przez całą książkę miałem takie uczucie niedosytu, sam do końca nie wiem z czego wynikało. Może co za dużo to niezdrowo? Przykładowo motyw ze "skażeniem" umysłów wielkich kapitanów - nie wiem kto był pierwszy, chyba Agelmar (a może Bashere?), ale później już było wiadomo co będzie w pozostałych przypadkach. Ogólnie chyba wielkie bitwy fajniej się ogląda na ekranie, w książkach cenię inne rzeczy. Nie twierdzę, że było źle, ale... no nie wiem

          Demandred rzeczywiście pięknie wszedł w ten finisz. Choć też nie mogę powiedzieć, że nie spodziewałem się tej Shary. Pewne sygnały pojawiały się już wcześniej, a wszelkie wątpliwości rozwiało proroctwo, że zachód zjednoczy się z południem przeciwko północy i wschodowi - oczywistym jest, ze tym wschodem nie mogli być Aielowie, bo oni już stanęli po stronie Smoka i tutaj nawet nie brałem pod uwagę jakiegoś zwrotu akcji.

          Pojedynki rzeczywiście fajne i na chwilę zatrzymam się przy Galadzie. Połowę (albo nawet większość) tej serii czekałem niecierpliwie na dwie sytuacje:
          1) wyjaśnienie śmierci Asmodeana - okazało się, że wyjaśnienie było dość... dyskretne. Ba, niemal je przeoczyłem! Liczyłem na coś innego.
          2) i chyba nawet jeszcze bardzie czekałem na spotkanie Randa i Galada. Jakże wielki był mój zawód, gdy spotkanie na polach Merriloru dobiegło końca, a Rand udał się walczyć z Czarnym. Wtedy uzmysłowiłem sobie "yup... thats it". Nie spotkali się I zapewne już nie spotkają. Ogólnie uważam, że źle poprowadzili tę część historii i dało się z niej wycisnąć dużo więcej. To nie Gawyn, ale właśnie Galad powinien mieć straszny ból tyłka o zabójstwo Morgase przez Randa. Powinna nastąpić konfrontacja, w której Galad pokonałby Randa w pojedynku, ale dowiedziałby się prawdy oraz faktu, że są braćmi i pojednał się z nim. Tak to mniej więcej widziałem.
          Ewentualnie - i tu też widzę fajną opcję - niech i byłby to Gawyn, który walczyłby z Randem, a w czasie tej walki Galad (jako sekundant) dowiedziałby się, że jest bratem Randa i powstrzymał Gawyna przed zadaniem decydującego ciosu. Kurczę, obojętnie która z tych wersji byłaby lepsza od oryginalnej. Wg mnie oczywiście.

          A poza tym to te pojedynki z D. - rzeczywiście jedna z fajniejszych rzeczy zakończona w epicki sposób.

          Aha, jeszcze jedna ciekawostka: epilog napisał Jordan, nie Sanderson. Brandon pisał, że nic w nim nie zmieniał. Ciekawy motyw z tym zapalaniem fajeczki. Otwarty, dający pole do popisu wyobraźni.
          O, to rzeczywiście ciekawe. To kolejne potwierdzenie, że Jordan rzeczywiście miał wszystko już zaplanowane. I zamiast zająć się tym co najlepsze, babrał się przez kilka tomów w ratowanie Faile i inne tego typu historyjki, zostawiając hojnie najlepsze Sandersonowi. Gdyby znał datę swojej śmierci...

          Co do fajki - to akurat jest jasne. Rand już wcześniej posługiwał się... bliżej nieokreśloną Mocą. Np. podczas ostatniego spotkania z Tuon. Zapewne pamiętasz. Dusza Randa/Lewsa zdaje się być chyba czymś w rodzaju narzędzia Stwórcy i ta moc była od niego. Jedyną i Prawdziwą Moc mógł mieć każdy, więc i każdy mógł stracić. To że ją zachował nie jest dla mnie dziwne. Pytanie raczej dlaczego stracił tamte dwie. Prawdziwą - bo uwięził Czarnego. Jedyną... bo się wypalił?

          Kobiety w sadze to faktycznie ciężkawy temat. Takie są założenia świata: w trzeciej erze kobiety dominują, są SILNE, S I L N E aż do porzygu
          Jakby na to nie patrzeć - temat na czasie, zwłaszcza dla fanów Star Wars he he he. Jestem tylko ciekaw, jak kobiety o pewnych poglądach patrzą na Min, Elayne i Aviendhę. Tę ostatnią można w zasadzie zrozumieć, bo dla niej była to naturalna kolej rzeczy. Elayne, jako królowa najpotężniejszego państwa kontynentu, czy zaakceptowałaby taki układ? Wątpię. Ich miłość jest dla mnie naciągana. Raz tam się spotykali na pocałunki i przytulaski. Od tego czasu długo się nie widzieli, aż do seksiku w Andorze. Nie wierzę, że taka kobieta, niezwiązana zupełnie z kulturą Aielów, mogłaby się aż tak nie szanować.
          I zostaje Min - jej mi najbardziej żal. To ona miała go na co dzień, wspierała go. Ba, tworzyli przecież jakiś związek w przeciwieństwie do pozostałej dwójki. Ale no wiesz Min, że gdzieś tam czekają na mnie jeszcze dwie kobiety - nie wiem co robią, ani gdzie są, ale też mi się podobały i między jedną nocą z Tobą a drugą, czasem o nich myślę i kiedyś będziesz je musiała zaakceptować xD A niby taki dobry chłopak ten Rand, a jednak taki dupek. Ale to też nie najlepiej świadczy o Min. Nie wiem, może się nie znam.

          LINK
        • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

          Hardrada 2018-02-27 01:32:44

          Hardrada

          avek

          Rejestracja: 2011-01-01

          Ostatnia wizyta: 2025-01-16

          Skąd:

          Hardrada napisał:
          No i odnośnie sag fantasy - gdy kończę jedną, to zastanawiam się nad wyborem kolejnej do czytania. I Czarna Kompania i Malazańska Księga Poległych już dwa ostatnie razy brałem pod uwagę, ale ostatecznie wybierałem coś innego.
          -----------------------
          No i znowu jestem na tym etapie. Kolejny raz jestem bliski wyboru Malazańskiej Księgi Umarłych, bliższy niż ostatnio, ale jednak ciągle się waham. Poczytałem co nieco w internetach i to jest ponoć high fantasy. Gdy już sprawdziłem co znaczy ten termin (xD), zacząłem się zastanawiać, czy nie szukam jednak czegoś innego. Do tej pory wszystkie sagi, które czytałem, miały ten sam oklepany schemat - młodzi główni bohaterowie wyruszają w świat robić EXPa by ostatecznie zmierzyć się z jakimś starożytnym złem. LotR, Riftwar, WoT - wszędzie ten sam schemat. Jedynie Ziemiomorze nieco od tego odbiegało, ale też nie do końca. Powoli zaczyna mnie to nudzić Chętnie pozostanę przy takich klimatach - jeszcze nie mam dość

          Na niekorzyść Malazańskiej jest chyba jeszcze jedna rzecz - ponoć ciężko się tam połapać bez zaznaczania sobie w książce (książkach) momentów, które dopiero później zostaną odpowiednio powiązane, a co za tym idzie - zrozumiane. Czytam na e-booku, więc nie mogę sobie pozwolić na taki luksus Niektóre rzeczy mi pewnie przez to umkną (?).

          Co o tym sądzisz, Shedao? Masz w ogóle jakiś swój prywatny ranking? Co tam masz na kolejnych pozycjach za Malazańską?

          LINK
          • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

            Shedao Shai 2018-02-27 09:19:01

            Shedao Shai

            avek

            Rejestracja: 2003-02-18

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

            Tak, to high fantasy - podobnie jak WoT, LotR czy Ziemiomorze.

            Malazańska różni się od WoT m.in. tym, że nie masz tam czegoś takiego jak główny bohater. Bohaterów jest wielu, często z książki na książkę się wymieniają, żeby wrócić 2 tomy później itd. Nikt nie jest zapomniany, bez obaw. Są tacy, którzy towarzyszą nam od początku do końca.

            Jest to saga z pewnością wymykająca się głównym schematom, żaden młodziak nie idzie tu expić żeby pokonać wielkiego Złego, nawet nie do końca jest tu jakiś jeden Zły. Po części jest, ale to też nie takie oczywiste.

            Ja tam nic w książkach sobie nie zaznaczałem i dałem radę. Tak, saga jest bardzo rozbudowana, złożona, i są rzeczy których nie zakumasz od razu - dla mnie to ogromny plus, bo jak w końcu załapałem to było W O W Ale też bez przesady: to w końcu książki, dla ludzi, żadne rocket science, żeby tylko wybrani podołali. Kumaty chłop jesteś, dasz radę To nie tak, że będziesz siedział i nie rozumiał co się dzieje. Dużo frajdy dawało mi to łączenie kawałków, składających się w imponującą całość.

            Swój ranking mam, na drugim miejscu poleciłbym Czarną Kompanię Cooka. Niemniej twardo powtarzam: czytaj Malazańską, nie wahaj się, kiedyś mi podziękujesz Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, to wal. Rozwiejemy je

            LINK
            • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

              Hardrada 2018-02-27 20:00:30

              Hardrada

              avek

              Rejestracja: 2011-01-01

              Ostatnia wizyta: 2025-01-16

              Skąd:

              Shedao Shai napisał:
              Tak, to high fantasy - podobnie jak WoT, LotR czy Ziemiomorze.
              -----------------------
              No tak, pokręciłem coś oczywiście. W każdym razie chodziło mi o to co napisałeś:
              Jest to saga z pewnością wymykająca się głównym schematom, żaden młodziak nie idzie tu expić żeby pokonać wielkiego Złego, nawet nie do końca jest tu jakiś jeden Zły.

              No nic, rośnie prawdopodobieństwo, że wybiorę Malazańską. Zawsze tak mam przed wyborem, że rozkminiam, czytam opinie, przeglądam jakieś rankingi, głosowania i wtedy pojawia się "to coś" i już wiem jaki będzie mój wybór. Teraz niestety zapałałem tym uczuciem do jakichś nieskończonych jeszcze sag Patricka Rothfussa oraz Brandona Sandersona, a takich (nieskończonych) nie czytam. Swoją drogą ten drugi pan szykuje się na jakiegoś p... króla fantastyki Ma wszystko: 1) bardzo dobre opinie, recenzje, 2) szalone tempo wydawania kolejnych książek, 3) mega rozbudowany świat, gdzie chyba nawet oddzielne sagi są ze sobą powiązane, 4) jest stosunkowo młody.

              LINK
              • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

                Shedao Shai 2018-02-28 08:59:11

                Shedao Shai

                avek

                Rejestracja: 2003-02-18

                Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                Rothfussa omijaj szerokim łukiem, bo chłop pisze dobrze, ale powoooli... lepiej poczekać. Sanderson to faktycznie wschodząca gwiazda, zresztą nawet gadałem o nim z mknem parę postów niżej jedyny problem to to, że tych ponapoczynanych serii ma mnóstwo, i co z tego że co roku coś wydaje, jak na kontynuację konkretnej serii trzeba i tak czekać kilka lat. To też zabawa dla cierpliwych. Chociaż Sandersona akurat tak 2/3 twórczości przeczytałem i nie żaluję, chociaż teraz czekam wraz z resztą.

                LINK
                • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

                  Hardrada 2018-02-28 19:31:51

                  Hardrada

                  avek

                  Rejestracja: 2011-01-01

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-16

                  Skąd:

                  Shedao Shai napisał:
                  Rothfussa omijaj szerokim łukiem, bo chłop pisze dobrze, ale powoooli...
                  -----------------------
                  Wiem, wiem. Nie zabieram się za niedokończone sagi. Po prostu zwrócił moją uwagę tym, że sprawdzałem wiele różnych stron i zawsze był w TOPach obok LotRa, Gry o Tron czy Harrego Pottera. Czyli, umówmy się, takich najbardziej popularnych przykładów. A nie słyszałem nic o nim do tej pory.

                  Fakt, umknęła mi ta dyskusja o Sandersonie. Tutaj też będę trzymał rękę na pulsie, zwłaszcza odnośnie The Stormlight Archive.

                  LINK
                • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

                  Hardrada 2018-03-05 21:20:12

                  Hardrada

                  avek

                  Rejestracja: 2011-01-01

                  Ostatnia wizyta: 2025-01-16

                  Skąd:

                  Tak tylko kończąc całą dyskusję - melduję, że zacząłem czytać Malazańską. Także do następnego -
                  kiedyś tam ponerdzimy o Malazańskiej

                  LINK
                  • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

                    Shedao Shai 2018-03-06 09:03:54

                    Shedao Shai

                    avek

                    Rejestracja: 2003-02-18

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

                    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                    <3 <3 <3

                    Nie pożałujesz. Tylko się nie poddawaj, jak z początku nie wejdzie (mi np. nie weszło). Pierwszy tom Erikson napisał długo przed kolejnymi i ma nieco chropaty język. Potem jest już literacko lepiej. W razie pytań czy wątpliwości - wal śmiało

                    LINK
                  • Re: WoT 100% - Chodź Shedao, ponerdzimy

                    Hardrada 2018-03-06 23:28:07

                    Hardrada

                    avek

                    Rejestracja: 2011-01-01

                    Ostatnia wizyta: 2025-01-16

                    Skąd:

                    Shedao Shai napisał:
                    Nie pożałujesz. Tylko się nie poddawaj, jak z początku nie wejdzie (mi np. nie weszło).
                    -----------------------
                    Spokojnie, zrobiłem mały research i wiem czego się spodziewać. Poza tym przebrnąłem przez środkowe tomy WoT, więc wiem co to życie na krawędzi

                    Póki co rzeczywiście lekko nie ma i moje tempo czytania się do tego dopasowało, ale w końcu "to" zatrybi. Tak to mniej więcej opisują osoby, które przeczytały.

                    LINK
  • ....

    Karaś 2017-12-11 12:13:14

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    11. Timothy Zahn - Thrawn
    Przyzwoita jak na SW powieść, ze smaczkami i dobrze poprowadzoną fabułą. Wątek Arihndy nieco naiwnie upleciony, ale do wybaczenia. Z Thrawna Zahn zrobił dosłownie Sherlocka Holmesa, nawet Eli był kopią Watsona. Ani niedosyt ani zachwyt, po prostu przyzwoita. Więcej tutaj: https://starwars.pl/2017/05/recenzja-powiesci-thrawn/

    12. Jo Nesbo - Pragnienie
    Nesbo odrobił zadanie domowe z uplatania intrygi i w końcu nauczył się kidrować podejrzenia na każdego i nikogo jednocześnie - choć daleko mu jeszcze do satysfakcjonującego rozwiązania, to jednak w stosunku do poprzednich części, gdy zagadki nie było wcale lub była tylko naiwnie prostym tłem, widać spory postęp. Sama fabuła wyjątkowo pretensjonalna i durnowata nawet jak na Nesbo, ale taki już jego urok. Czytało się szybko i przyjemnie.

    13. Christie Golden - Mroczny Uczeń
    Miejscami niewypowiedzianie naiwna, głupia i irytująca, ale jak na Gwiezdne Wojny całkiem dobra.

    14. Frank Herbert - Diuna
    Momentami do bólu głupie i naciągane a nazewnictwo bywa wprost prostackie, ale fabuła zdaje się być jedynie tłem, lub nawet pretekstem, dla świetnie wykreowanego, pomysłowego, klimatycznego świata. Jakoś mnie urzekło.

    15. Remigiusz Mróz - Czarna Madonna
    Dość... Niecodzienny eksperyment. Połączenie kilku różnych gatunków, ale mniej w formie ich wymieszania, a bardziej w formie przechodzenia od jednego do drugiego. Jest kryminał, horror, fantastyka, jest też coś typowego dla niektórych science-fiction i thrillerów. Za mało na Dana Browna, za dużo na zwykłe egzorcyzmy.

    Na płaszczyźnie fabularnej mam sporo zastrzeżeń - m.in. postać Pana I. jest zupełnie niepotrzebna i przekokszona, odziera powieść z tajemniczości i niedopowiedzeń, przerzucając ciężar w kierunku jakiejś dewocjonalnej fantastyki. Za to bardzo podobał mi się motyw z czasem. Choć momentami cuda na kiju były na bardzo długim kiju, autor popłynął ze swoją wyobraźnią baaaarrdzo daleko, ale zrobił to w sposób ciekawy. Nie wyważony, ale ciekawy. Jeśli nie przeszkadza komuś brak realizmu, nawet prób jego zachowania (na gruncie fabularnym, bo pod względem informacji Mróz jak zwykle zadanie domowe odrobił), to powinno mu się podobać. Ja sobie chciałem poczytać godzinkę przed snem ale ostatecznie siedziałem do 5 rano. Dawno mnie nic tak nie wciągnęło. I nie działało "to już ostatni rozdział", bo Mróz każdy zakończył cliffhangerem. Z resztą ten sposób i tak nigdy nie działa.

    16. Alexander Freed - Łotr 1
    Słabe. Po prostu rozwinięty scenariusz. Niektóre sceny niedorozwinięte, a dialogi bez sensu, gdybym nie oglądał filmu to nie wiedziałbym o co chodzi.

    17. Frank Herbert - Mesjasz Diuny
    To nie to samo co pierwsza część, ale nadal przyzwoita. Koncepcja gholi bardzo mi się spodobała. W końcu jakieś ciekawe zombie a nie oklepane mózgojady. (czuję się trochę jak Seller)

    18. Asimov - Fundacja i Imperium
    Bardziej rozbudowana od pierwszej części, ale też bardziej nużąca. Autor daje zbyt wiele wskazówek co do rozwiązania intrygi, przez co bardzo szybko czytelnik orientuje się w sytuacji, ale w końcu to ani kryminał ani thriller, więc można wybaczyć.

    19. Claudia Gray - Więzy Krwi
    Podoba mi się polityczność tej powieści. Brakuje tego w gwiezdnych wojnach - ukazywania aparatu państwowego, tych wszystkich intryg. I szanuję za prztyczki w kierunku zwolenników "silnej ręki" - którzy publicznie co prawda wypierają się zbrodniczych ciągot, ale robią to nie dlatego, że tyrania jest zła, ale dlatego, że to nie oni byli tyranami. Komuniści, faszyści i nacjonaliści są nimi tylko pod warunkiem, że w swoim wymarzonym ustroju będą w jakiś sposób powiązani z władzą.

    Podoba mi się też paralela Najwyższego Porządku do III Rzeszy - a konkretnie to, że teraz ma sens. W filmie pokazane to było w sposób groteskowy, naiwny i durnowaty - faszyzm to nie tylko uniformizacja i darcie pyska na stadionie, to wyjątkowo płytkie ujęcie. Faszyzm to przede wszystkim fanatyzm i terror. Nie jest to żaden mityczny chłód pięknie ubranych panów, ale dzika, sebiksowa zwierzęcość. Oczywiście z uwagi wrodzony imbecylizm przeciętnego zwolennika faszyzmu, potrzebują oni cwanych, cynicznych liderów. Autorce udało się to wszystko przedstawić. Do tej pory żywiłem tylko nadzieję, że zamiast się bawić w karykaturalne wykrzywienia, pójdą w coś głębszego, tak jak NT przestawiała upadek demokracji - i zdaje się, że Disney w tym kierunku idzie. FO to zlepek ludzi z jednej strony zawiedzionych nieudolnością demokratycznych rządów, z drugiej niepoprawnych idealistów, z trzeciej zwykłych patusów. Jedni pamiętali te czasy i tęsknią za nimi (a w zasadzie - za władza i wolnością), a inni są młodzi, głupi i z dobrobytu im się w tyłkach przewraca.

    No i ta "gra teczkami" i dziadkami z Wehrmachtu ukazująca wciąż niestety obecny mentalny trybalizm nakazujący stosować odpowiedzialność zbiorową.

    Dobra powieść, realistycznie przedstawiająca poruszoną problematykę, dużo wnosząca do nowego kanonu, w dodatku wnosząca to, co potrzebne i szybko się czyta. Do tej pory najlepsza z NK.


    20. Christie Golden - Inferno Squad
    https://starwars.pl/2017/08/recenzja-ksiazki-inferno-squad/

    21. Arthur Clarke - 2001: Odyseja Kosmiczna
    Trochę męczyłem tę powieść, a ona męczyła mnie. Nie sposób jednak odmówić jej pomysłowości i bycia takim ATM-1 wielu późniejszych pomysłów wykorzystanych w s-f.

    22, 23, 24 - Trylogia Thrawna po raz drugi

    25. Frank Herbert - Dzieci Diuny
    Pierwsza połowa mnie znudziła, druga była o wiele lepsza. Obawiam się, że nowa postać jest nieco przekokszona, ale zobaczymy jak ją Herbert rozwinął w następnej części

    26. Camus - Obcy

    27. Paisij Chilendarski - Słowianobułgarska historia

    28. Remigiusz Mróz - Oskarżenie
    Rozwiązanie mocno naciągane, było kilka zgrzytów, niektóre elementy to zupełne cuda na kiju. Tym razem stopniem nieprawdopodobności prawie dorównała "Czarnej Madonnie". Chyba nie tędy droga, ale bawiłem się świetnie, wciągająca lektura, podobało mi się.

    29. Remigiusz Mróz - Deniwelacja

    30. Iwan Wazow - Pod Jarzmem
    Typowe patetyczne pierdoły o umieraniu za ojczyznę, zero-jedynkowo dobrych "naszych" i złych "onych". Postacie płaskie, każdy był w praktyce taki sam, fabuła kiepska, kulminacja kończy się zanim na dobre kulminuje. Słabe nawet jak na kiczowatą literaturę okresu pokrzepienia serc.

    31. Agatha Christie - 4.50 z Paddington

    32. Aleko Konstantinow - Baj Ganiu
    Bułgarska wersja "Szwejka", ale o wiele mniej przyjemna, a tytułowy bohater zamiast sympatii wzbudza raczej niesmak. Poza tym powieść jest mało przemyślana i wprost porażająco chaotyczna, choć było kilka ciekawie wbitych szpil - scena na basenie czy też prośba o publiczny skup olejków różanych.

    33. Peter Seeberg - Ptaki Niebieskie
    Sprawia wrażenie zaledwie szkicu powieści, która faktycznie mogłaby być dobra. Jednak kilka fajnych myśli i ten żywy, naturalistyczny sposób pisania potrafiący bez niepotrzebnych rozwleczeń stworzyć plastyczny obraz za pomocą zwrócenia uwagi na oczywiste elementy, których na codzień się nie dostrzega sprawia, że to całkiem interesującą nowela.

    34. Gubser - Teoria strun bez tajemnic
    Autor gdzieś po drodze zgubił ten popularnonaukowy dryg i zaczął pisać jak profesor mówi na wykładzie do studentów - ciężkie informacje w słabo zrozumiały sposób traktując słuchaczy jak idiotę. Właśnie chciałbym książki jak dla idioty, ale autor nie potrafi utrzymać równowagi i albo się cacka albo przytłacza czytelnika.

    35. Susskind - Kosmiczny Krajobraz. Dalej niż teoria strun

    36. Arto Paasilinna - Fantastyczne samobójstwo zbiorowe
    Gdyby to trochę podrasować to byłby świetny materiał na film. W sumie średniak ale przyjemny.

    LINK
  • Przeczytane 2017 #6

    Shedao Shai 2017-12-20 13:26:57

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    W drugiej połowie roku znacznie zwolniłem, co zresztą widać w liczbach: do początków lipca przeczytałem 45 książek, a od tamtego czasu do teraz - 14. Nie jest to żaden kryzys czytelniczy, jak mogłoby się wydawać, po prostu skupiłem się bardziej na filmach i serialach. No ale do rzeczy.

    46. Adventures in Wild Space 0: The Escape - Cavan Scott

    http://gwiezdne-wojny.pl/Tekst/3620

    47. Assassin`s Creed: Herezja - Christie Golden

    Simon Hathaway, członek Wewnętrznego Sanktuarium Zakonu Templariuszy, staje na czele Działu Badań Historycznych Abstergo Industries, wnosząc do nowej pracy swoje analityczne podejście i chłodne spojrzenie.
    Ale Simon jest także głodny wiedzy i zafascynowany możliwością bezpośredniego doświadczania historii poprzez wspomnienia swojego przodka, Gabriela Laxarta, który walczył ramię w ramię z legendarną Joanną d’Arc.
    Kiedy zaczyna korzystać z nowego modelu Animusa, odkrywa fakty, na które nie był przygotowany: dowiaduje się, jak głęboko sięgają źródła konfliktu templariuszy i asasynów, a także jak wiele gotów był zrobić jego przodek dla ukochanej kobiety. Poznając dawne tajemnice, Simon musi zmierzyć się z odpowiedzią na niebezpieczne pytanie: Kto tak naprawdę jest heretykiem, a kto prawowiernym wyznawcą?


    Książki z tego uniwersum dotychczas omijałem, głównie dlatego, że były to albo nowelizacje gier, albo prequele. Nic specjalnie ciekawego. Właściwie to i "Herezji" bym nie ruszył, ale przydarzyła mi się taka sytuacja, że miałem przed sobą sześciogodzinną podróż pociągiem, nie miałem ze sobą książki, a "Herezja" okazała się zwycięzcą przeprowadzonego na szybko w dworcowej księgarni plebiscytu "znajdźmy coś co choć trochę mnie zainteresuje". I w sumie nie żałuję. Jest to odrębna historia, poniekąd powiązana z wydarzeniami filmu, ale nie opierająca się na nim. Czuć, że to uniwersum AC, a jednocześnie nie jest to czytanie o tym, co się już wie. Plus, ciekawa perspektywa (Templariuszy nigdy za wiele). I niezła fabuła. Żadne to dzieło literackie - wiadomo, ale fajne czytadełko, fani uniwersum mogą być zainteresowani.

    48. Prom kosmiczny 03 - Greg Bear

    Akcja powieści Prom kosmiczny 03 rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, na olbrzymim, lecącym przez przestrzeń kosmiczną statku. Jej bohaterowie są ludźmi albo istotami podobnymi do ludzi wytworzonymi w wylęgarniach statku. Początkowo nie wiedzą, gdzie się znajdują ani kim są. Budzą się do życia w dramatycznych okolicznościach, osamotnieni, zmierzają przed siebie ciągnącymi się setkami metrów pustymi korytarzami. Muszą uciekać przed zabójczym zimnem, napotykając przerażające potwory, które starają się ich zabić. Spotykają się co jakiś czas, ale znacznie częściej widzą porozrywane przez potwory ciała innych ludzi, rozmaitych gatunków, kolorów, rozmiarów i budowy fizycznej. Głodują i marzną, znajdując tylko resztki skromnego pożywienia, są zmuszeni przyodziewać się resztkami ubrań zdartymi z ciał zabitych. Nie wiedzą, dlaczego zostali powołani do życia, skoro wokół szaleje tylko śmierć i zniszczenie.

    Kolejny - po Golden - autor ze Starwarsówka na tej liście ("Planeta życia"). Poza popełnieniem tego wybitnego dzieła literackiego, Bear jest całkiem dobrym autorem hard scifi. Pamiętam, że ta książka zainteresowąła mnie już kilka lat temu, przy premierze, po czym o niej zapomniałem, niedawno przypomniałem sobie, no i nadrabiałem zaległości już przy pomocy Allegro
    Książka jest niezła, trochę przypomina mi klimaty Aliena czy też Pandorum (ogromny plus), momentami grzęźnie w niepotrzebnych dłużyznach, czasem robi się zbyt chaotyczna, ale z drugiej strony ma tu kilka ciekawych konceptów. Nie polecam jakoś gorąco, ale jeśli kręcą was takie rzeczy, to można.

    49-51. Oślepiający nóż, Okaleczone oko, Krwawe zwierciadło - Brent Weeks

    Tomy 2-4 serii, rozpoczętej przez "Czarnego Pryzmata", a która ma się skończyć w przyszłym roku (?) tomem numer pięć. Trochę głupio tu zrobiłem, bo zawsze czekam, aż seria się skończy, a tu ruszyłem do lektury prędzej. Nie wiem właściwie, czemu. No ale trudno. Co wam mogę o tym powiedzieć? To bardzo dobre fantasy, choć elementy fantasy są tu mocno zdekonstruowane i wyjaśnione, magia właściwie nie jest tu magią, tylko pieczołowicie rozpisanym i wyjaśnionym procesem. Fabuła jest prowadzona z rozmachem, mamy ogromne bitwy, intrygi, szpiegostwo, podróże, bogów, wzrastających bohaterów i upadające legendy, słowem: wszystko, czego oczekiwałbym od dobrego fantasy. I to jest dobre fantasy, które z czystym sumieniem polecam. Zobaczymy, jak to zamkną.

    52. Skrzydła nocy - Robert Silverberg

    Dziejące się w dalekiej, umownej przyszłości, na zbankrutowanej, siłą przejętej za długi przez obcą rasę Ziemi, „Skrzydła nocy” są piękną, liryczną opowieścią o pielgrzymce starego, beznadziejnie zakochanego, obciążonego poczuciem winy człowieka, przemierzającego ruinę swego świata w poszukiwaniu wiedzy, dającej ukojenie i akceptację, a także zdolnej podnieść ludzkość na nowy poziom rozwoju.

    Z jednej strony, książka ma ciekawy koncept - świata, w którym Ziemia jako agresor galaktyczny w końcu doczekała się swojego, popadła w długi i została wykupiona przez swoich wrogów (ale takich, którzy nie rzucili się od razu eksterminować ludzi, po prostu ich zawłaszczyli, nawet nie niewolą, po prostu nimi rządzą). Ciekawe, fajne. Jednakże, lektura tej cieniutkiej książki zajęła mi dużo dłużej, niż powinna, i to daje do myślenia. Czasami ciężko było mi się wciągnąć w fabułę i zainteresować losami głównego bohatera (którego raczej nie polubiłem). Pozycja warta poznania z racji, że jest to klasyk gatunku, ale nic specjalnego.

    53. Zabawa w chowanego - Jack Ketchum

    „Zabawa w chowanego“ opowiada o grach i zabawach. Bezmyślnych, niekiedy może i niebezpiecznych. Ale czasem, kiedy przebywasz z odpowiednimi ludźmi, mogą one skusić nawet i ciebie. Lecz nie powinny. Nigdy. Bo może spotkać cię to, co szukających dreszczyku emocji studentów college`u z niewielkiej mieściny w stanie Maine, dla których niewinna zabawa w chowanego w opuszczonym domu przeistoczyła się w koszmar.

    Ketchuma czytam w ramach relaksu. Gość ma niesamowicie lekkie pióro, do tego pisze zwięźle i ciekawie. I z odpowiednią, znaczy dużą, dawką brutalności i seksu. Czego tu nie lubić Mamy tu prostą historykę o grupce znajomych, którzy wplątują się w niefortunne okoliczności i stają w obliczu sporego zagrożenia (tak bez spoilerów). Do lektury na jeden wieczór.

    54. Łotr 1 - Alexander Freed

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/22154#695961

    55. Ciemne siły - Jacek Piekiełko

    Powieść grozy o losach uczestników polskiej ekspedycji archeologicznej w Rosji. Grupa archeologów podczas prac badawczych niespodziewanie odkrywa starą trumnę, której zawartość wywraca do góry nogami ich dotychczasowe poglądy na historię i racjonalny ogląd świata. Niesamowite odkrycie oraz niejasne intencje niektórych osób z zespołu, a także niezakończone sprawy jeszcze sprzed wyjazdu na wykopaliska generują szereg zaskakujących wydarzeń i problemów, jakim bohaterowie muszą stawić czoło. Oprócz nieprzychylnej postawy lokalnej społeczności archeolodzy muszą uporać się również z tłumionymi na co dzień wyrzutami sumienia, które niespodziewanie dochodzą do głosu właśnie podczas wyprawy.

    Blurb brzmi ciekawie, nie? Przynajmniej dla mnie - tak. I to on mnie skusił do zakupu tej książki; niestety - niepotrzebnie. Książka niczym nie olśniewa, klimatu grozy nie buduje, a konstrukcje (językowe, fabularne, itd.) sugerują dzieło raczej przeciętnego tuż niedoświadczonego pisarza. Czasami krzywiłem się z zażenowania na widok tego, co autor napisał, a to niedobrze. Nie polecam.

    56. Twin Peaks: The Final Dossier - Mark Frost

    http://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/19444#699715

    57. Serce świata utraconego - Tad Williams

    Jest to dopisana po jakimś ćwierćwieczu kontynuacja cyklu "Pamięć, smutek i cierń", który to mocno obśmiałem jakieś półtorej roku temu w którymś z postów w tym temacie. Tamta trylogia to sztampowe do bólu, generyczne fantasy, niewarte uwagi i poświęconego czasu. No ale skoro już ją przeczytałem... to, skoro wyszła kontynuacja... no wiecie. I, o dziwo, jest to książka o klasę lepsza, widać rozwój autora, fabuła nie jest aż tak oczywista i czyta się to... może nie z radością, ale bez większych zgrzytów. Udany powrót do świata Osten Ard.

    58. Palimpsest - Catherynne M. Valente

    Między życiem i śmiercią, snem i jawą, przy dworcu kolejowym poza krańcami świata znajduje się miasto Palimpsest. Trafienie do niego jest cudem, tajemnicą, darem i przekleństwem; podróż jest zastrzeżona dla tych, którzy zawsze wierzyli, że istnieje jeszcze inny świat poza tym, który na co dzień postrzegamy. Ci, który dane jest do niego trafić, zostają naznaczeni – po upojnej nocy na ich skórze pojawia się wytatuowana mapa cudownego miasta. Do tego królestwa pociągów-widm, lwich kapłanów, żywych kanji i kanałów pełnych śmietanki przybywa czworo podróżnych: Oleg – ślusarz z Nowego Jorku; November – pszczelarka; Ludovico – introligator, specjalista od oprawiania białych kruków; i młoda Japonka imieniem Sei. Każde z nich straciło coś ważnego – żonę, kochanka, siostrę, cel w życiu. to, co znajdą w Palimpseście, przejdzie ich najśmielsze wyobrażenia. Cudownie napisany i zachwycająco pomysłowy „Palimpsest” to książka dla wszystkich tych, którzy kochają stare mapy i odczuwają tęsknotę na dźwięk turkoczącego nocą pociągu. Współczesne arcydzieło, opowiedziane niepowtarzalnym głosem i z wyjątkową wrażliwością.

    Dotychczas znałem jedną książkę Valente ("Niesmiertelnego") i mocno się od niej odbiłem. Ale trafiła się okazja nabyć "Palimpsest" z autografem, w dodatku troszkę mnie interesowała ta książka.... I raczej nie żałuję dania jej szansy. Klimat - to esencja tej powieści. Fabuła pełni tu drugorzędną rolę, ważniejszy od niej jest klimat, odmalowany obraz miasta Palimpsest, oraz kreacja postaci, czwórki głównych bohaterów. Całkiem miła odmiana od epickich opowieści i skomplikowanych intryg. Książka jest też odpowiednio krótka, żeby skończyć się, zanim zacznie męczyć. Doceniam pomysłowość autorki - sam koncept Palimpsestu jest naprawdę ciekawy, i nie chcę tu mówić więcej. Lepiej żebyście poznali ten świat sami.

    59. Różaniec - Rafał Kosik

    Warszawa przyszłości, przyszłości, która – miejmy nadzieję – nigdy nie nadejdzie. Zwykły człowiek w niezwykłym świecie, wmanipulowany w tryby wielkiej polityki, która i tak niewiele znaczy wobec mechanizmów rządzących Różańcem.

    Różaniec pokazuje nowe podejście do porządku społecznego, w którym pojęcie winy i sprawiedliwości odchodzi w przeszłość. Ludzie zamknięci w miastach-enklawach, poza którymi niemożliwe jest życie, są kontrolowani przez Nadzór, Prowokację i Eliminację oraz zdani na łaskę wszechmocnej sztucznej inteligencji, która decyduje o życiu i śmierci jednostek, troszcząc się jedynie o dobro ludzkości. Przeciwstawia jej się ojciec, który gotów jest na największe poświęcenie, aby ratować swoje dziecko.


    Kosik to jeden z naprawdę niewielu polskich pisarzy fantastyki, których cenię. Jak tak się zastanawiam, to może to być mój ulubiony rodzimy autor science-fiction. Wchodzi mi znacznie lepiej niż Lem czy Dukaj, a... a innych nie szanuję xD

    W każdym razie. Minęło 9 lat od jego ostatniej powieści. To kupa czasu, ale było warto czekać. Mamy tutaj przykład pewnego rodzaju dystopii osadzonej w hardkorowo sajfajowym świecie, przetykaną nutkami cyberpunku i rozważań socjologicznych. Fajna rzecz, naprawdę fajna. Nawet bardzo. Na Fantaście oceniłem ją na 5,5/6, a więc prawie maksymalna ocena. W momencie, kiedy myślałem, że już rozpracowałem tę książkę, Kosik pokazał mi, że nie wiem nic. Imponujące. Polecam serdecznie. Jeśli ktoś ma ochotę na kawał dobrego, polskiego sajfaja, to to jest wasz kandydat.

    Następny post to już będzie opis ostatniej (a może ostatnich dwóch?) książek z tego roku, plus podsumowanie.

    LINK
    • Re: Przeczytane 2017 #6

      Finster Vater 2017-12-20 14:43:23

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      -Wchodzi mi znacznie lepiej niż Lem czy Dukaj, a... a innych nie szanuję xD

      Zajdla nie szanujesz? Shame on you

      LINK
      • Re: Przeczytane 2017 #6

        Shedao Shai 2017-12-20 14:50:18

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Po prawdzie, to nigdy nie czytałem nic Zajdla. Kiedyś nadrobię, ale czekam aż ktoś to u nas jakoś sensownie wyda.

        LINK
        • Re: Przeczytane 2017 #6

          Finster Vater 2017-12-20 15:06:01

          Finster Vater

          avek

          Rejestracja: 2016-04-18

          Ostatnia wizyta: 2024-11-25

          Skąd: Kazamaty Alkazaru

          Jesteś usprawiedliwiony

          Ale wydawało mi się, że tego jednak sporo wydano i jest to powszechnie dostępne.

          I z polskiej starejm dobrej fantastyki to jeszcze (jak nie znasz) Wnuk-Lipiński.

          LINK
        • Re: Przeczytane 2017 #6

          vilkala 2017-12-20 15:09:16

          vilkala

          avek

          Rejestracja: 2015-10-19

          Ostatnia wizyta: 2020-12-18

          Skąd:

          mamy jego chyba wszystkie książki, z czego większość wydana beznadziejnie przez superNową. Kartki fruwają po pierwszym czytaniu itp.

          Co w przypadku takiego Cylindra, zaczytanego przez kilka osób wygląda dość fatalnie

          Tak sobie marzę, skompletować kiedyś Zajdla porządnie wydanego, w miarę jednolicie. I do postawienia i do wracania co jakiś czas, bez ryzyka, że kluczowa strona gdzieś się zapodzieje.

          LINK
          • Re: Przeczytane 2017 #6

            Shedao Shai 2017-12-20 15:28:12

            Shedao Shai

            avek

            Rejestracja: 2003-02-18

            Ostatnia wizyta: 2025-01-17

            Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

            No więc właśnie. Podobny problem z Lemem, który co prawda został wydany ładnie i kompletnie, ale z dekadę temu i teraz ciężkawo jest to dostać (a ceny niebagatelne). Przydało by się odświeżenie.

            A Zajdlowi jeszcze bardziej, bo sami widzicie: nawet zapomniałem o nim wspomnieć. Odnoszę wrażenie, że nieco popada w zapomnienie, więc dobrze by było pokusić się o jakąś ładną reedycję.

            LINK
            • Re: Przeczytane 2017 #6

              vilkala 2017-12-20 15:43:28

              vilkala

              avek

              Rejestracja: 2015-10-19

              Ostatnia wizyta: 2020-12-18

              Skąd:

              Takie kuriozum z kuluarowych rozmów tegorocznego Polconu - o Nagrodzie Zajdla słyszała większość uczestników, jego żonę, panią Jadwigę, również większość rozpoznaje.

              Książki jej męża czytała nawet nie połowa...

              Zajdel faktycznie gdzieś znika, a kurcze to jest takie DOBRE.

              Chyba właśnie nadeszła pora na kolejne odświeżenie, dzięki za przypomnienie

              LINK
            • Re: Przeczytane 2017 #6

              Adakus 2018-01-09 21:17:12

              Adakus

              avek

              Rejestracja: 2007-11-12

              Ostatnia wizyta: 2025-01-18

              Skąd: Silesia

              Jak masz na myśli kolekcję od Agory, to się zgodzę, ale teraz wyd. Literackie wznawia prawie wszystko co z epiki u Lema.

              LINK
          • Re: Przeczytane 2017 #6

            Finster Vater 2017-12-20 15:38:23

            Finster Vater

            avek

            Rejestracja: 2016-04-18

            Ostatnia wizyta: 2024-11-25

            Skąd: Kazamaty Alkazaru

            Ja mam jeszcze wczesniejsze, PRL-owe wydania, fatalny papier, ale się trzyma

            A porządne wydanie wszystkiego, łącznie z opowiadaniami, w twardej oprawie, to kupiłbym w ciemno.

            LINK
      • Re: Przeczytane 2017 #6

        Adakus 2018-01-09 21:15:56

        Adakus

        avek

        Rejestracja: 2007-11-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-18

        Skąd: Silesia

        O tak Zajdel, lubię, jego twórczość była moim tematem maturalnym. Od niego zaczęła się też moja fascynacja fantastyką socjologiczną, a później hard. Teraz zaczytuje się ponownie z zbiór "Relacja z pierwszej ręki" i już niestety tak fajnie nie jest. Pomysły dobre, ale warsztatowo to nie Lem czy Dukaj.

        A wydania mam z okresu 2010 roku i wszystko w stanie jak nowe.

        LINK
  • TOPka 2017

    Moof 2018-01-09 20:55:01

    Moof

    avek

    Rejestracja: 2003-12-25

    Ostatnia wizyta: 2022-09-07

    Skąd: Otwock

    Skoro się już zmobilizowałem do napisania na Bastionie, czas zabrać jakiś merytoryczny głos

    1) Upadek Hyperiona
    Cudowna, wspaniała, doskonała. Pełna rozważań o człowieczeństwie, religii, moralności, technologii, a wszystko obsadzone w ciekawie skonstruowanym świecie. Przy okazji jest i polityka, i spiski itd.. Zdziwiony byłem więcej razy niż przy książkach Martina i to nie dzięki ulubionemu zabiegowi tego pana, a po prostu rozwiązaniom fabularnym. Naprawdę często musiałem przerywać czytanie i zastanawiać się, co tu się właśnie wydarzyło.

    10/10 i miejsce w osobistym TOP5.

    2) Gdyby cała Afryka
    Drugi rok odkąd katuje Kapuścińskiego i tak dość oryginalnie powiem, że to jest właśnie książką, która zrobiła na mnie największe wrażenie. Wspaniałe kompendium wiedzy o tym co się działo w Afryce w okresie dekolonizacji. Tym bardziej wartościowe, iż odnoszę dziwne wrażenie, nadal aktualne, niestety. Otwiera oczy i uświadamia skąd się biorą problemy Afryki i dlaczego będą trwać jeszcze długo. Rzadko się zdarza, aby jakikolwiek twór, książka czy film, aż tak zmieniły mi światopogląd, a ta pozycja mnie hmm… uwrażliwiła .

    10/10

    3) Imperium
    Kapuściński po raz drugi. Reportaże w głównej mierze z upadającego ZSRR, ale nie o upadającym ZSRR, a przede wszystkim o ludziach i mentalności w tytułowym imperium. Rzecz napisana już x lat temu, mimo to jest kopalnią cytatów, które można odnieść do obecnej sytuacji na świecie. Wrażenia podobne jak w przypadku pozycji wyżej. Czuć, że ludzie w Rosji to jednak mają prze*****e i za bardzo nawet im to nie przeszkadza.

    Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy.
    Pierwsza – to plaga nacjonalizmu.
    Druga – to plaga rasizmu.
    Trzecia – to plaga religijnego fundamentalizmu.


    9/10

    4) Beren i Luthien
    Silmaliriona uważam, za najlepszą rzecz jaką przyszło mi przeczytać, a pojedynek na pieśni Saurona i Felagunda jako jedno z najoryginalniejszych wydarzeń Śródziemia, więc tej pozycji zabraknąć wysoko nie mogło. Bardziej to opowieść o procesie tworzenia tytułowej historii, ale „właściwa” wierszowana część i tak zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Jakby ktoś to zekranizował, nie pogniewałbym się. Ponadto, pierwotna wersja Saurona jako władcy kotów - ubawiła .

    Trochę z sentymentu, ale 8/10

    5) Sir Alex Ferguson – autobiografia
    Najlepszy trener w historii piłki nożnej napisał autobiografię już parę ładnych lat temu, ale czytanie jej z dystansu jest pewnie nawet ciekawsze i zabawniejsze. Znęca się nad Benitezem zanim stało się to modne, obrywa się Wengerowi, wychwala Mourinho. Do tego kulisy rzucania butem w Beckhama, wytransferowania Van Nistelrooya, sposobu zarządzania drużyną, przyznanie się do kilku błędów i wiele wiele innych historii z szatni i biur ManU.

    Jest i prztyczek dla „modern football”

    Ludzie próbują stosować do piłki nożnej zasady panujące w normalnym biznesie. Ale to nie tokarka ani frezarka, tylko zbiór ludzkich istot. W tkwi różnica.

    8/10

    6) Szachinszach
    Kapuściński po raz trzeci i ostatni (w TOP10 ). Ponownie w oczy rzuca się ponadczasowość. Rewolucja w Iranie miała miejsce pod koniec lat 70, ale za szacha dajemy jakąkolwiek inną władze, która jest dla muzułmanów ciężarem i otrzymujemy ten sam efekt, czyli ucieczkę w religię. Fantastyczny też sam sposób prowadzenia narracji, wokół zdjęć, wycinków z gazet itp.

    Iran – to była dwudziesta siódma rewolucja, jaką widziałem w Trzecim Świecie. W dymie i huku zmieniali się władcy, upadały rządy, na fotelach zasiadali nowi ludzie. Ale jedno było niezmienne, niezniszczalne, boję się powiedzieć – wieczne: bezradność. Jakże mi te siedziby komitetów irańskich przypominały to, co widziałem w Boliwii i Mozambiku, w Sudanie i w Berlinie. Co robić? A ty wiesz, co robić? Ja? Nie wiem. A może ty wiesz? Ja? Poszedłbym na całość. Ale jak? Jak pójść na całość? Tak, to jest problem. Wszyscy zgodzą się, że jest to problem, nad którym warto dyskutować.

    8/10

    7) Bałkańskie upiory
    Książka, która powstała przed wojną w byłej Jugosławii, a niemal całkowicie przewidująca co się tam wydarzy. Podzielona jest na dwie części: pierwszą, gdzie można się dowiedzieć, skąd nienawiść każdego do każdego na Bałkanach; drugą skupiającą się na Rumunii i Bułgarii (przez co często i na Węgrach, Turcji i Macedonii). Wysoka
    ocena przede wszystkim za część pierwszą.

    8/10

    8) Hyperion
    Ciężko porównywać z doskonałym Upadkiem, bo to książki w ogóle inne. Ta część jest bardziej zbiorem opowieści każdego z pielgrzymów, niż pełnoprawną powieścią, ale zaskoczyć i rozemocjonować potrafi niemal równie często jak tom II. Zdarza się jednak, rzadko bo rzadko, że troszeczkę nudzi.

    8/10

    9) Darth Plaegueis
    Czyżby żadnych książek typu Star Wars? O nie. Dla fana Legend, pozycja bardziej niż obowiązkowa. Nawiązanie na nawiązaniu, smaczek na smaczku, intrydze na intrydze. Aleeee… mimo wszystko spodziewałem się więcej. Przyczyny bym upatrywał we wszechobecnym zachwycie, który wpłynął na oczekiwania. Tak czy siak, było super.

    7/10

    W skali dla książek SW 10/10

    10) Więźniowie geografii
    Przyjemna i lekka lektura. Autor skupia się na powiązaniu ruchów największych mocarstw (i nie tylko mocarstw) z ich położeniem geograficznym. I tak wyjaśnia czemu Ukraina jest dla Rosji absolutnie nie do stracenia czy jaki interes Chiny mają w Pakistanie. Dużo geografii, dużo polityki, całkiem sporo gospodarki i innych ciekawostek.

    7/10

    LINK
  • 2018

    Karaś 2018-01-09 23:49:35

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: София

    Frank Herbert - Bóg Imperator Diuny

    Męcząca i niemrawa, na razie najgorsza część i skutecznie zniechęcająca do sięgnięcia po pozostałe dwie.


    Jonas Jonasson - Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął

    Choć film był świetny, to powieść jeszcze lepsza. Fajne, pomysłowe, urocze i zabawne, wykpiwające chyba wszystko co możliwe.

    Janusz Andrzej Zajdel - Cylinder van Troffa
    Szkoda, że Zajdel napisał tak mało powieści, bo muszę je sobie dawkować, każda świetna, a opowiadań czytać nie lubię. Dopiero początek stycznia a już wiem, że to jedna z najlepszych powieści, które mnie czekają w tym roku. Czyste złoto.

    LINK
  • Podsumowanie 2017

    Shedao Shai 2018-01-17 12:05:47

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    -60. Labirynt śmierci - Phillip K. Dick

    Na planetę Delmak-O przybywa czternaścioro obcych sobie ludzi. Żaden z nich nie może ufać drugiemu, a śmierć może uderzyć w każdej chwili. Nie znają czekających ich zadań, a awaria przekaźnika wyklucza możliwość sprowadzenia pomocy. Wkrótce staje się dla nich jasne, że są obiektem jakiegoś doświadczenia. Na rozległej planecie uwagę przyciąga budynek kryjący tajemnice pchające kolonistów ku paranoi. Ginie pierwsze z nich. Bóg albo nie istnieje, albo postanawia unicestwić swoje stworzenia.

    Swego rodzaju tradycją dla mnie jest przeczytać w okresie okołobożonarodzeniowym jakiegoś Dicka. Tak było i w tym roku. "Labirynt..." to świetna powieść, stawiam ją top 10 twórczości autora. Książka zawiera sporo elementów klasycznych dla twórczości Dicka, jest ciekawa, odjechana, polecam serdecznie.

    61. Nienasycony 2 - Łukasz Radecki

    NIENASYCONY POWRACA!
    Komisarz Mariusz Korecki tropi brutalnego zabójcę nazywanego przez prasę „Młociarzem”. Dręczony koszmarami nie może poradzić sobie ze śledztwem. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia na Starówce w Toruniu, zostają znalezione w kilku miejscach kolejne zwłoki wskazujące na dzieło psychopaty. Jedne z nich należą prawdopodobnie do sprawcy.
    Czy to oznacza, że koszmar komisarza się skończył? A może to dopiero początek?
    Komisarz badając przeszłość psychopaty odkrywa makabryczną historię związaną ze wsią Bronowielice. Dalszy trop prowadzi do rzeczy niepojętych dla racjonalnego umysłu.
    Pradawny demon wciąż grasuje w kraju.
    Jest niepowstrzymany i nieokiełznany.
    Jest NIENASYCONY!.
    A grono jego wyznawców rośnie.


    xD tak, książka jest tak samo pulpowa jak jej opis. To taki horror klasy B, króciutki, malutki, ot taka lekturka na pół popołudnia, i dzięki temu zmieściła mi się jeszcze w 2017. Nic specjalnego, taka odprężająca lektura. W ogóle zabawna sprawa z tym wydawnictwem (Phantom Horror, jakoś tak), wydaje mi się, że to bardzo amatorska inicjatywa - dystrybucja przez Allegro i wysyłka listami. Toteż i oczekiwania mam mniejsze, bo jak na inicjatywę "chałupniczą", to całkiem ładnie wydane, a i pisarsko nie odstaje od takich autorów ze stajni np. Fabryki Słów.

    I tak oto zakończyłem książkowy rok 2017. 61 książek to o jedną mniej niż w 2015 i o 8 mniej niż w zeszłym roku, ale spoko - to nie wyścigi. Jestem zadowolony z ilości czasu, jaki poświęciłem na lekturę i z jakości książek, które sobie wybierałem.

    Higlighty roku to:
    - skończyłem "Koło Czasu" - co prawda na ten rok przypadł mi tylko ostatni tom, "Pamięć Świałości", więc bardziej zaliczam to na 2016, ale jednak. Świetna saga fantasy.
    - przeczytałem drugi cykl fantasy Glena Cooka - "Imperium Grozy". Prawie tak wspaniały jak "Czarna Kompania".
    - zabrałem się za sagę "Z Mgły Zrodzony" Sandersona i przekonałem się, że to bardzo fajna rzecz. Do tego kilka innych książek z twórczości Brandona; motywacją było spotkanie z pisarzem w marcu w Krakowie.
    - kolejna seria fantasy: "Czarny Pryzmat" Brenta Weeksa - kolejny celny strzał.
    - przekonałem się ostatecznie, że Lovecraft nie jest dla mnie.
    - zakończyłem swoją przygodę z Howardem: ostatni tom opowiadań o Conanie.

    Najlepsze pojedyncze książki to:
    Młot - K.J. Parker
    Człowiek który spadł na Ziemię - Walter Tevis
    Różaniec – Rafał Kosik
    Dom z liści - Mark Z. Danielewski

    Do najgorszych zaliczyłbym polskie horrory: "Nie ma wędrowca" i "Ciemne siły", oraz Star Warsowe eksperymenty z nowym kanonem: Lordowie Sithów, Tarkin, Łotr 1.

    Ogólnie: dobry rok, chociaż poprzedni był lepszy. Niemniej jeśli każdy będzie choć w 80% tak udany jak ten, to i tak będę zadowolony.

    Plany na 2018? Chciałbym się przyjrzeć trzytomowej kolekcji Le Guin od Prószyńskiego, bo dojrzewa już u mnie na półce dość długo, a z tą autorką mam skandaliczne braki (czytałem tylko pierwszy tom Ziemiomorza). Czas to zmienić. Do tego - mniej książek Star Wars xD mam już swoją nauczkę. Muszę w końcu zmęczyć ten Nowy Świt, bo już połowa miesiąca a ten wybitny popis pisarstwa dalej mnie blokuje czytelniczo. Plus, może więcej sci-fi, bo widzę, że ostatnie dwa lata to było ostre nadrabianie fantasy.

    LINK
    • Pytanie o Kosika

      Kasis 2018-01-17 13:03:38

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Rzeszów

      Już wcześniej, jak pisałeś o Różańcu, chciałam spytać. Jaki jest Twój osobisty ranking powieści Kosika? Jakbyś je uszeregował? Pytam, bo teraz mam mało czasu na czytanie i dłużej roztrząsam po co sięgnąć I pytam też dlatego, że Kameleona, który chyba jest ogólnie wyżej oceniany, nie czytało mi się tak dobrze jak Verticala i Marsa. Owszem fajnie się zaczęło, bardzo podobały mi się kawałki o ekspedycji ratunkowej, ale w którymś momencie zaczęłam czuć znużenie, jak dla mnie zbyt rozwlekł niektóre wątki. Vertical i Mars weszły mi za to gładziutko.

      A tak poza tym, to gratuluję wyników Może to nie wyścigi, ale satysfakcja jest.

      LINK
      • Re: Pytanie o Kosika

        Shedao Shai 2018-01-17 13:18:41

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Dobre pytanie, niełatwo na nie odpowiedzieć. Wszystkie powieści Kosika bardzo mi się podobały i oceniam je wysoko - od tego może zacznę

        Na pierwszym miejscu postawiłbym Vertical, bo bardzo polubiłem jego bohaterów, plus świetna kreacja świata i zakończenie które ostro mi namieszało w głowie.

        Na drugim Kameleona, bo podobało mi się to "wtf?!" które miałem w głowie, a wyjaśnienie czym jest tytułowy Kameleon to coś wspaniałego. Głaskam się po brzuszku z zadowoleniem.

        Na trzecim Różaniec - po raz kolejny świetna wizja świata, interesujące zawiązanie akcji i jej rozwiązanie.

        Na czwartym Mars - bo nie umiem w tej chwili nic o tej powieści powiedzieć więc widać nic nie zapadło mi w pamięć, tak jak rzeczy z powyższych książek.

        Ale między poszczególnymi miejscami jest bardzo niewielki odstęp. Jeśli zastanawiasz się nad "Różańcem", to - polecam

        LINK
        • Re: Pytanie o Kosika

          Kasis 2018-01-24 18:10:22

          Kasis

          avek

          Rejestracja: 2005-09-08

          Ostatnia wizyta: 2025-01-18

          Skąd: Rzeszów

          Żebyś nie myślała, że olałam Twoją odpowiedź

          Pod jej wpływem zdjęłam z półki Kameleona i od kilku dni go sobie trochę odświeżam. Zastanawiam się na ile na odbiór tej książki miały wpływ okoliczności w jakich ją czytałam.
          Jeszcze wrócę do tematu ;]

          LINK
    • Re: Podsumowanie 2017

      Rzodkiewka 2018-01-26 16:42:42

      Rzodkiewka

      avek

      Rejestracja: 2016-02-28

      Ostatnia wizyta: 2023-02-07

      Skąd:

      A co byś polecił z fantasy, coś szczególnie dobrego?

      Znaczy, trochę już czytałam, ale przez ostatnie lata wciągnęła mnie inna literatura, więc teraz chciałabym trochę tej fantastyki nadrobić

      LINK
      • Re: Podsumowanie 2017

        Shedao Shai 2018-02-14 10:05:02

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Przepraszam, że nie odpisywałem tak długo - nie zauważyłem, że ktoś mi odpowiedział

        Z fantasy polecam przede wszystkim "Malazańską Księgę Poległych" Stevena Eriksona. Lepszej serii nie czytałem. Ciężko się w nią z początku wgryźć, bo autor rzuca czytelnika od razu na głęboką wodę, ale warto, oj tak bardzo warto. Na drugim miejscu - "Kroniki Czarnej Kompanii" Glena Cooka. Też świetna rzecz. Epicka, z rozmachem, świetnie poprowadzona i dobrze zamknięta.

        Oprócz tego, śmiało polecam kilka innych serii: Koło Czasu, Amber, Ziemiomorze, książki Abercrombiego, Stovera i Sandersona, drugą sagę Cooka: Imperium Grozy, polski Wiedźmin też jak najbardziej.

        Sporo jest naprawdę dobrych serii fantasy, wybór jest niemały. Niemniej Malzan i Czarna Kompania to coś, co mi przypadło do gustu najbardziej - chociaż to raczej niedopowiedzenie, bo świata Malazu jestem fanatykiem mniej więcej w podobnym stopniu, co HAL Star Wars

        Jeśli masz jakieś pytania to zapraszam - chętnie pomogę.

        LINK
        • Re: Podsumowanie 2017

          Rzodkiewka 2018-03-02 10:11:04

          Rzodkiewka

          avek

          Rejestracja: 2016-02-28

          Ostatnia wizyta: 2023-02-07

          Skąd:

          Dziękuję za odpowiedź

          Będę polować na tę Malazańską, ciekawa jestem, skoro tak zachwalasz Na Czarną Kompanię też, wydaje mi się zresztą, że czytałam kawałek i podobało mi się, ale reszty nie było w bibliotece czy coś.
          Amber i Ziemiomorze znam i wysoko cenię, to faktycznie serie wysokiej jakości. Mam jeszcze w planach "Sześcioro światów Hain" Ursuli. Wiedźmin mi nie podpasował.
          Reszty nie znam, przy okazji sprawdzę.

          Zastanawia mnie ten Sanderson, zewsząd słysze przychylne opinie, ale kurcze, jak widze pisarza, który wydaje tyyyle książek w krótkim czasie, to wydaje mi się, że idzie w ilość, a nie w jakość. Ale może Sanderson jest chwalebnym wyjątkiem

          Ale to powoli, ostatnio pierwszeństwo ma u mnie klasyka

          LINK
    • Re: Podsumowanie 2017

      mkn 2018-01-26 17:18:54

      mkn

      avek

      Rejestracja: 2015-12-26

      Ostatnia wizyta: 2024-10-17

      Skąd: Wlkp

      Shedao Shai napisał:
      zabrałem się za sagę "Z Mgły Zrodzony" Sandersona i przekonałem się, że to bardzo fajna rzecz. Do tego kilka innych książek z twórczości Brandona; motywacją było spotkanie z pisarzem w marcu w Krakowie.
      -----------------------
      Ooo! Ja też czytam, a raczej słucham. Założyłem nawet temat na Bastionie dotyczący Cosmere, ale nikt mi nie odpisał.

      Ja jadę według kolejności wydawania, łyknąłem "Elantris" i "Z Mgły Zrodzony", teraz kończę "Studnię Wstąpienia". Bardzo podobają mi się światy, które wymyśla Sanderson oraz doceniam satysfakcjonujące i przemyślane rozwiązania różnych wątków i tajemnic. Czasami jednak mam problem z dłużyznami i zbyt rozciągniętą akcją.

      Miałbym 2 pytanka:

      1) Czy "Bohater Wieków" i inne książki, które czytałeś też mają dłużyzny?
      2) Podobno poszczególne cykle są delikatnie ze sobą połączone i na końcu mają się złożyć w jedną wspólną całość. Możesz potwierdzić?

      Proszę o jak najmniej spoilerową odpowiedź
      (wiem, że są strony i fora poświęcone Cosmere, ale jako ekstremalny spoilerofob boję się tam szperać)

      LINK
      • Re: Podsumowanie 2017

        Shedao Shai 2018-02-14 10:22:43

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        Przepraszam, że nie odpisywałem tak długo - nie zauważyłem, że ktoś mi odpowiedział [2]

        Faktycznie, znalazłem Twój temat. Przeoczyłem go Ale spoko, postaramy się go jakoś ożywić, Cosmere będzie się ciągnąć jeszcze całe lata.

        1) Sanderson to autor, w przypadku którego bardzo wyraźnie widać, jak wraz z kolejnymi książkami się rozwijał. Jego pierwsze książki są nieco "chropate", w tym sensie, że miejscami są dłużyzny, kreacja postaci jest często mocno jednowymiarowa, a nadrabia to wszystko bardzo ciekawą, przemyślaną fabułą i konstrukcją świata. Tak jest w Elantris i pierwszej trylogii "Z Mgły Zrodzonego". Potem Sanderson zajął się dokańczaniem sagi "Koło Czasu" (oryginalny autor - Robert Jordan - zmarł po 11 z 12 planowanych tomów). I to wiele dało Brandonowi, mocno podkszkolił swój warsztat, i kolejne książki są lepsze. Druga trylogia "Z Mgły Zrodzonego" jest znacznie zwięźlejsza (książki są krótsze), bohaterowie ciekawsi, język lepszy.

        Także: w "Bohaterze Wieków" jeszcze będzie trochę tych dłużyzn, potem już jest z górki. Nie wiem jak jest z "Rozjemcą", co sam jeszcze nie czytałem.

        2) Tak, zdecydowanie potwierdzam. Im dalej, tym tych powiązań więcej. Niektóre mogą ci umknąć, jak przeczytasz wszystko wydane to warto żebyś sobie poczytał np. Sanderson Wiki i zobaczył co o ile przegapiłeś (bo zazwyczaj nie są to rzeczy które są czytelnikowi rzucone w twarz). Najbardziej widoczne jest to w zbiorze opowiadań "Bezkres Magii" i rzekomo w jego magnum opus, czyli Archiwum Burzowego Światła (na razie wyszły 3 tomy z planowanych 10, a każdy pisze tak ok. 3 lat, więc ja na razie ani nie zacząłem czytać - poczekam aż chociaż skończy pierwszy pięcioksiąg...).

        Tak od siebie dodam jedną rzecz, która nie jest spoilerem, raczej czymś na co warto zwracać uwagę, a móglbyś przegapić: Hoid. Hoid do postać, która pojawia się, najczęściej jako cameo, w każdej książce z cosmere. W Elantris był to bodajże jakiś żebrak, w "Z Mgły Zrodzonym" chyba woźnica?, a może w "Studni Wstapienia", nie pamiętam teraz. Ale pojawia się wszędzie, na razie możesz sobie zwracać na to uwagę jako na taką ciekawostkę.

        Sanderson kiedyś powiedział, że jego zamiarem jest stworzenie kilku serii fantasy, które można czytać oddzielnie - i nic nie tracić, ale które też składają się na jedną wielką megaserię - cosmere.

        LINK
        • Re: Podsumowanie 2017

          mkn 2018-02-14 14:38:49

          mkn

          avek

          Rejestracja: 2015-12-26

          Ostatnia wizyta: 2024-10-17

          Skąd: Wlkp

          Spoko, dzięki za info.

          Akurat wczoraj skończyłem "Bohatera Wieków" i jestem pod ogromnym wrażeniem. Jak to fajnie wszystko się na koniec skleiło, jak wszystko wskoczyło na swoje miejsce, nawet z pozoru mniej ważne detale okazały się istotne. Brawo! Widać, że autor od początku wiedział co robi i miał konkretny plan na całą trylogię. Uwielbiam u Sandersona rozwiązywanie wątków i tajemnic oraz szczegółowo przemyślane światy. Najlepsze jest to, że wiedząc o co w tym wszystkim chodzi mam ochotę przeczytać całość od początku jeszcze raz. Na pewno do tej trylogii kiedyś wrócę.

          Tak mi się cała trylogia podobała, że od razu zacząłem "Rozjemcę". Jestem dopiero na początku, ale już mogę stwierdzić, że kolejny raz udało się autorowi stworzyć pomysłowy i ciekawy świat. Mój szacunek dla Sandersona rośnie z każdą kolejną książką, jest on moim odkryciem 2017 roku. No i z tego co piszesz najlepsze dopiero przede mną, zapowiada się niezła jazda, jaram się!

          Hoida zupełnie nie wyłapałem, pewnie innych rzeczy też nie, ale powoli się uczę, że u Sandersona nawet z pozoru nieważne rzeczy mają znaczenie. Pewnie po lekturze wszystkiego będzie ostra analiza wiki i później powrót do większości (albo nawet wszystkich) książek.

          LINK
          • Re: Podsumowanie 2017

            mkn 2018-03-24 19:34:04

            mkn

            avek

            Rejestracja: 2015-12-26

            Ostatnia wizyta: 2024-10-17

            Skąd: Wlkp

            Skończyłem Rozjemcę. Sanderson kolejny raz to zrobił, oficjalnie zostaję jego fanboyem.

            Początek taki jak zwykle - wprowadzanie bardzo ciekawego i przemyślanie stworzonego świata - bogowie powracający ze świata zmarłych, przekazywanie sobie Oddechów ("duszy"), które się gromadzi i które dają posiadaczowi różne moce m.in. zdolność ożywiania przedmiotów. Ciekawa intryga polityczna, trochę tajemnic.
            W środku książka łapie zadyszkę i znowu jest trochę dłużyzn.
            A końcówka jak zawsze intensywna, trochę zaskakująca i bardzo satysfakcjonująca.

            Oczywiście hype po lekturze zmusił mnie do rozpoczęcia z marszu kolejnego dzieła mistrza czyli Drogi Krółow. No i po kilku rozdziałach znowu jestem zachwycony, WOW!
            Coś się przebąkuje o adaptacji ilmowej/serialowej. Niech to się uda, bo imho te książki na prawdę na to zasługują.

            LINK
  • czytam

    Lord Bart 2018-02-14 00:19:56

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    nadal ile czytałem, ale nie chce mi się tego opisywać chwilowo.
    Natomiast taka krótka historyjka z mojej ulubionej biblioteki dzielnicowej-publicznej.


    Od dłuższego czasu w księgozbiorze nowości zaczęły się pojawiać jakże imponujące w ciekawą treść pozycje pokroju:
    "Jarosław : tajemnice Kaczyńskiego"
    "Napastnik : opowieść o Viktorze Orbánie"
    "Fałszywy świt : urojenia globalnego kapitalizmu"
    "Cel: Andrzej Duda : przemysł pogardy kontra prezydent zmiany"
    "Zenon Martyniuk : życie to są chwile"
    i tak dalej.

    Nigdy czegoś takiego nie było, ogólnie biblioteka zdawała się być apolityczna pod tym względem. Udałem się więc, by odebrać zamówioną pozycję i przyrżnąć głupa pytaniem o sposób doboru ostatnich nowości...
    Okazuje się, że szefowa zamówień jest od lat ta sama i książki szły od lat tak samo. Po prostu - jedne wpadają darmowo od wydawnictw, inne z przeceny na kilo, jeszcze inne z budżetu partycypacyjnego, a jeszcze inne... wg propozycji czytelników.

    I wychodzi na to, że kaczyści w okolicy uruchomili się bardzo. To ciekawe. Osobiście nic do książek nie mam, spektrum zwłaszcza publicznej biblioteki powinno być szerokie.
    Może więc miałem "szczęście" i natrafiłem na taką hehehe partię, może nie... w każdym razie książka o Jurku Owsiaku i kapitalna pozycja Piątka o Antku Macierewiczu i jego lewiznach rozporzyczona jest do lipca już.

    Co cieszy Ale zwracać uwagę trzeba, badania okresowe robić, niektórych rzeczy potem ciężko się pozbyć, wcale nie w stylu dowcipu o kile, kile, kiłeczce

    LINK
    • przy okazji

      Lord Bart 2018-02-14 19:28:09

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      żeby nie było tylko, że głupa to zapisałem się mocno na trylogię mercedesową Kinga. Pierwszy tom mają, następne mają mieć. Dużo Mistrza przeczytałem dzięki tej bibliotece i tu też jestem ciekaw czy wyszło tak słabo jak mówią...

      LINK
  • Jacek Komuda, seria "Samozwaniec"

    rebelyell 2018-02-19 21:52:59

    rebelyell

    avek

    Rejestracja: 2009-12-01

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Kovir

    ...czyli historyczny eastern o zdobyciu Moskwy

    Autor, współscenarzysta gry Wiedźmin, bardzo dba o dobre oddanie tła historycznego.
    Czasy niesamowicie interesujące, czyli okres, gdy polscy żołnierze panoszyli się w Moskwie. Wszystko opisane w sposób bardzo wciągający (w przeciwieństwie na przykład do zaczynającego się trochę później rosyjskiego filmu "1612"), z jajem oraz dużą dawką humoru i akcji. Widzimy między innymi skąd wzięła się reputacja husarii jako niemającej ówcześnie sobie równych formacji wojskowej oraz dlaczego budziła aż taką grozę u przeciwników, powody zastrzegania sobie w kontraktach przez niektórych najemników, że nie będą się mierzyli z tymi "skrzydlatymi polskimi diabłami", a także plotki o rzekomej nieśmiertelności husarskich koni. Bohaterowie są pełnokrwistymi postaciami, daleko im np. do wyidealizowanych (poza pewnymi wyjątkami) sienkiewiczowskich, w końcu wojsko nie składało się ze świętoszków, ale było pełne awanturników, hulaków i zabijaków, których nie chciałoby się spotkać w ciemnym zaułku!

    Moim ulubioną częścią jest tom drugi, w którym akcja rusza z kopyta i pędzi na złamanie karku. Jest w nim wiele niezapomnianych momentów, m. in. niesamowite starcia z udziałem chorągwi husarskich, czy odbijanie jeńców, ale rozpisuję się właśnie o nim głównie z myślą o opisie pewnej zapadającej w pamięć MROŹNEJ NOCY, który jest tak GENIALNY, że wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla autora potrafiącego tak obrazowo oddać "powagę sytuacji" i uczucia husarzy, którzy się w niej znaleźli. Tego nie da się streścić (z resztą i tak nie wdaję się w szczegóły, żeby nie spojlerować), to trzeba przeczytać w całości, bo nie pamiętam kiedy poprzednio podczas czytania tak bardzo chwyciło mnie za gardło (wręcz szarpało mną wewnętrznie!) jak przy tym właśnie fragmencie (ciary na plecach na samo przypomnienie o tym) - nie wiem na ile wstrzymałem wtedy oddech, lecz nie sądziłem, że potrafię tak długo i na pewno był to mój osobisty rekord - już dla tego jednego, jedynego wydarzenia warto zabierać się za tę serię.

    Jeśli ktoś lubi czasy szlacheckie to gorąco polecam tę pozycję!

    LINK
  • Przeczytane 2018 #1

    Shedao Shai 2018-03-20 12:21:07

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Kończy się pierwszy kwartał, a ja słabiutko, sześć książek... no trudno. Nie ma już tyle czasu, żeby szaleć jak kiedyś.

    1-2. Ilion, Olimp - Dan Simmons

    Na Marsie, u stóp wulkanu Olympus Mons rozgorzała pod kontrolą bogów wojna trojańska. Wydarzenia obserwuje sam Zeus ze swą olimpijską rodziną oraz Thomas Hockenberry, pochodzący z dwudziestego pierwszego wieku profesor literatury klasycznej, któremu przypadnie również rola pionka w wewnętrznych spiskach podstępnych bogów i zawistnych bogiń. Tymczasem na Ziemi niewielka grupa ludzi poszukuje utraconej przeszłości i straszliwej prawdy o świecie. Z okolic Jowisza z kolei wyrusza ekspedycja czterech rozumnych maszyn, których zadaniem jest zbadać i ewentualnie zlikwidować źródło dziwnych kwantowych zakłóceń stanowiących potencjalne źródło katastrofy na kosmiczną skalę. Zakłócenia koncentrują się wokół wulkanicznego stożka, wznoszącego się na wiele kilometrów ponad terraformowaną powierzchnię Czerwonej Planety.

    To było prawdopodobnie najlepsze czytelnicze otwarcie roku, jakiego mogłem zapragnąć. Dylogia Dana Simmonsa to dzieło monumentalne, zaskakujące i nieprzestające intrygować do samego końca. Poprzeczytaniu opisu można się czuć tak:
    ?? xD ???
    ale to wszystko naprawdę ma ręce i nogi To mnie nie dziwi - Simmons nie pisze słabych książek, a te są w górnej części stawki jego twórczości. Tak, jest tu wojna trojańska, tak - są tu myślące maszyny, tak - akcja dzieje się na Ziemi, Marsie i księżycach wokół Jowisza. Totalny odlot dający poczucie bardzo satysfakcjonującej lektury. Ode mnie 6/6, polecam gorąco! Sci-Fi najlepszej próby.

    3. Szpony i kły - antologia

    https://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/22524#717168

    4. Nowy świt - John Jackson Miller

    https://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/19121#716104

    5. Wypalić Chrom - William Gibson

    Zbiór opowiadań z wczesnych etapów twórczości Gibsona. Większość dzieje się w świecie Ciągu, w którym osadzony jest Neuromancer i jego kontynuacje, czyli klasyka cyberpunku. Mamy tu też opowiadanie "Johnny Mnemonic", które posłużyło jako podstawa do powstania filmu o tym samym tytule z Keanu Reavesem. Poziom opowiadań jest zróżnicowany, ale ogólnie - jest dobrze. Rzecz bardziej dla fanów sci-fi, jako że język literacki, kreacja postaci i intryga czasamu tu ustępują miejsca na rzecz ciekawych konceptów.

    6. Opowieści ze Świata Wiedźmina - antologia

    https://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/18009#717749

    LINK
  • wybierz książkę leżącą obok Ciebie

    Lord Bart 2018-03-28 21:13:27

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Otwórz na 45 stronie
    https://img.joemonster.org/images/vad/img_43827/a4277c589c95ed887b721f7e8a359ac8.jpg

    S/s Samaria był starym liniowcem pocztowo-pasażerskim pływającym niegdyś do Indii, przebudowanym na transportowiec wojsk
    Stephen E. Ambrose, `Kompania braci`


    Coś w tym jest

    LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      bartoszcze 2018-03-28 21:18:55

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      "Podczas wojny secesyjnej w latach 1861-62 roku amerykański rząd wyeliminował tak zwane demand notes, którymi opłacano żołnierzy i zakup uzbrojenia".
      Marek Wałkuski, `To jest napad`

      Alternatywa:
      ""Uwaga, mieszkańcy Ziemi" - powiedział jakiś głos"

      Douglas Adams, `Autostopem przez galaktykę"

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Finster Vater 2018-03-28 21:26:28

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      "Measure the conductivity of the solution - preferably with a conductivity meter which automatically corrects the reading 20C"

      W.L. Vosloo, "The Practical Guide to Outdoor High Voltage Insulators"; Johannesburg 2004

      Intrygujące

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Hardrada 2018-03-28 21:46:24

      Hardrada

      avek

      Rejestracja: 2011-01-01

      Ostatnia wizyta: 2025-01-16

      Skąd:

      "Coś się wydarzyło i ten ktoś próbuje odwrócić naszą uwagę, żebyśmy tego nie odkryli"

      Steven Erikson - Malazańska Księga Poległych, tom I

      Nom, chyba rzeczywiście coś w tym jest.

      LINK
      • walczy

        Lord Bart 2018-03-28 22:03:05

        Lord Bart

        avek

        Rejestracja: 2004-01-20

        Ostatnia wizyta: 2021-09-13

        Skąd: Warszawa

        we mnie wielka ciekawość o szczegóły tych czynów i jednocześnie wielki strach co tam rzeczywiście może być

        LINK
        • Re: walczy

          Hardrada 2018-03-28 22:59:44

          Hardrada

          avek

          Rejestracja: 2011-01-01

          Ostatnia wizyta: 2025-01-16

          Skąd:

          No to we mnie z kolei walczy chęć odpowiedzenia na Twoją ciekawość, a przy okazji dostarczenia Bastionowi dobrego contentu, takiego w sam raz pod popcorn.

          Na razie to zwalczę, ale być może wrócę jeszcze do tego cytatu. Póki co tylko powiem, że niekoniecznie jest on taki oczywisty i niekoniecznie jestem po tej stronie, która pierwsza przychodzi na myśl z tego cytaciku. Ba, na razie nie wiadomo nawet, czy jestem po którejkolwiek stronie. I czy chcę być. To wszystko się dopiero okaże!

          LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Monique7 2018-03-28 21:50:49

      Monique7

      avek

      Rejestracja: 2007-09-22

      Ostatnia wizyta: 2021-05-01

      Skąd: z zapadłej wsi

      -Głowa człowieka, ciało całe w łuskach, skrzydła, łapy jakby lwa...

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Sułtan Ahmed 2018-03-28 22:38:21

      Sułtan Ahmed

      avek

      Rejestracja: 2016-09-03

      Ostatnia wizyta: 2020-07-01

      Skąd: Konstantynopol /Stambuł /Bizancjum

      "Zdarza się, że jakiś dureń pyta, co to za proszki każą mu brać" - Ken Kesey - "Lot nad kukułczym gniazdem ".

      LINK
    • ...

      San Holo 2018-03-28 23:06:08

      San Holo

      avek

      Rejestracja: 2016-01-28

      Ostatnia wizyta: 2020-10-28

      Skąd: Poznań

      -Znów mnie ścisnął, lecz tym razem po przyjacielsku; gestem kazał mi usiąść, sam zaś z wyrazem zadumy zasiadł przy zabałaganionym stoliku, chwycił ołówek i długo coś pisał.

      "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści", Lovecraft

      :/

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      SW-Yogurt 2018-03-28 23:12:50

      SW-Yogurt

      avek

      Rejestracja: 2011-05-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocek

      "O rozmowie z nim, jak dotychczas, mógł tylko marzyć."
      Karol Olgierd Borchardt, "Szaman Morski"

      Że niby będę sobie mógł pogadać lub pomarzyć? Jak dotychczas? No pięknie. ~

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Darth Ponda 2018-03-29 16:57:44

      Darth Ponda

      avek

      Rejestracja: 2014-02-15

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Olsztyn

      -– A więc? – zagadnął zastępca dowódcy, Klnn-Vavgi.
      —Timothy Zahn (ten sam!), „Dziedzictwo Zdobywców”

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Mossar 2018-03-29 17:11:04

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      "Nie ma z kim iść na kawę." - cośtam "Miej umiar" od narzeczonej.

      Coś w tym jest xD

      LINK
    • Re: wybierz książkę leżącą obok Ciebie

      Hego Damask 2018-03-29 17:18:17

      Hego Damask

      avek

      Rejestracja: 2005-05-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Wrocław

      "Po pięknych, słonecznych dniach spędzonych w domu wariatów zwaliły się na Szwejka godziny ciężkich prześladowań. "

      LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Sifo-Dyass 2018-03-28 21:32:30

    Sifo-Dyass

    avek

    Rejestracja: 2015-09-29

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Tam gdzie wszystko się zaczęło...

    Co do mnie to "Finansowy Ninja" Szafrańskiego ,
    bardzo dobra książka dla tych co nie potrafią zarządzać domowym budżetem . Książka pokazuje nam jak zaoszczędzić , zainwestować lub bezpiecznie wydawać pieniądz .
    Również uświadamia nam jak banki nas ruch...w dup... na każdym kroku .
    Mamy w niej podane wiele przykładów , serdecznie polecam wszystkim którzy chcą wyjść z długów lub nie mają pomysłu jak zarządzać domowym budżetem .

    LINK
    • Re: Co ostatnio czytaliście VI

      Monique7 2018-03-28 21:44:51

      Monique7

      avek

      Rejestracja: 2007-09-22

      Ostatnia wizyta: 2021-05-01

      Skąd: z zapadłej wsi

      -Również uświadamia nam jak banki nas ruch...w dup... na każdym kroku
      Wystarczy być od dziecka uświadomionym, że bank nie jest żadną fundacją charytatywną czy dobrym wujkiem rozdającym pieniądze tylko zwykłą firmą, która na pierwszym miejscu stawia zysk. Proste. Bardzo proste. Do tego odrobina zdrowego rozsądku, ułamek umiejętności liczenia i już nasz tyłek jest bezpieczny

      LINK
  • Kryminalne Święta

    vilkala 2018-04-02 16:01:48

    vilkala

    avek

    Rejestracja: 2015-10-19

    Ostatnia wizyta: 2020-12-18

    Skąd:

    Czyli trafiłam z polecenia (miałam ochotę na tzw slow burn XD) na książki Dorothy L. Sayers i w kilka dni połknęłam "Strong Poison", "Have His Carcase" i właśnie skończyłam "Gaudy Night". A teraz mogę zabrać się za resztę
    Sen w święta jest przereklamowany i tak.

    Polecam wszystkim wielbicielom brytyjskich klimatów dwudziestolecia międzywojennego, rozgadanych arystokratów, nieoczywistych intryg kryminalnych, Londynu, Oxfordu i klimatów nadmorskich, a w tle niespokojna Europa, przemiany społeczne i to co było tak fajnie widoczne czasem w Downton Abbey - świat odchodzący powoli do lamusa. A także jedno z lepszych użyć łaciny w literaturze.
    I oczywiście w przypadku powyżej wymienionych powieści, jak to mawiają w świecie fanfików "burn as slow as f***"

    Napisane jest rewelacyjnie, ale z tego co wiem przetłumaczono ledwie kilka powieści, czy opowiadań. Nie dziwię się bo język jest niesamowicie bogaty w nawiązania, żarty językowe, słowa już dziś rzadziej używane (bardzo pomocny okazał się oxford dictionary zainstalowany na kindlu).

    Zastanawiam się, czy RTD nie wzorował 10 Doktora z jego słowotokiem troszkę na Lordzie Peterze Wimseyu...

    LINK
    • Re: Kryminalne Święta

      bartoszcze 2018-04-02 16:16:55

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Czytałem "Lord Peter ogląda zwłoki" i świetnie się bawiłem.

      Sam w te Święta pochłaniam kryminały z innego kierunku, czyli Gianrico Carofiglio (oklaski!) i jego adwokat Guido Guerrieri, na razie znam trzy i pozostałe dwie biorę w ciemno.

      LINK
  • Czym karmi się kobiety :/

    Kasis 2018-04-06 14:26:55

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Rzeszów

    Chciałam napisać o chyba najgorszej książce, którą przeczytałam w zeszłym roku. Znalazłyby się pewnie książki gorzej napisane, czy takie które czyta się ciężej, ale ta jest zła głównie z innych powodów. A mi przeszkadza przede wszystkim jeden fakt. Ale najpierw tytułem wstępu odrobina opowieści Aha, walę spoilerami i ich nie ukrywam, ta książka na to nie zasługuje :/
    Pewnego dnia małżonek wrócił z pracy i wręczył mi książkę informując „To dla ciebie”. Bardzo mnie zaskoczył, bo niczego nie zamawiałam z biblioteki, a okładka sugerowała klimaty odmienne od moich zwykłych lektur. Okazało się, że jego koleżanka z pracy, którą też znam, powiedziała, że na pewno mi się ta książka spodoba. Nie tylko jej się bardzo podobała, drugiej znajomej z pracy też, a nawet mężowi tej pierwszej. „To nie jest zwykły romans, jest akcja, thriller i w ogóle świetnie się czyta.”
    Na okładce – Vera Falski „Za żadne skarby”. Napisana ponoć przez dwie pisarki (na co dzień trzymające się innych gatunków) piszące pod wspólnym pseudonimem.
    Z dużą dozą rezerwy przeczytałam blurba, zajrzałam do środka i pomyślałam, że to nie dla mnie. Ale potem pojawiła się ta myśl, że wyjdę na snoba, jak tak z marszu ją oddam, z góry zakładają, że to nie dla mnie. Może zadzieram nosa? Kto wie, a nuż mnie jednak pozytywnie zaskoczy? Jak to częściowo thriller ma być, to może da się przełknąć? Wieczorem zaczęłam czytać. Siedzący obok promil, ze stoickim spokojem przypominał mi, że nie muszę jej czytać, ilekroć wzdychałam, prychałam, przewracałam oczami czy szydziłam. Już po kilku stronach wiedziałam, że bohaterka to totalna Mary Sue. Jak ktoś chce zobaczyć na czym to zjawisko naprawdę polega, to zapraszam do lektury. Rey to przy niej cienki Bolek. Choć przy tym jaka ta bohaterka cudowna to zarazem jest zaskakująco głupia.

    Ta książka to takie czytadło, niezbyt wysokich lotów. Były tam IMO próby stylizacji na książki Lackberg, pewnie na Greya, wątki niepotrzebne, niewyjaśnione kwestie (może podwaliny na ciąg dalszy :/). Książka nierówna, chaotyczna i miejscami strasznie irytująca. Czekałam na ten thriller i czekałam, ale to jednak zdecydowanie jest przede wszystkim romansidło z dziwaczną obyczajówką w tle.
    W tej książce roi się od głupotek, moimi ulubionymi było traktowanie dzieci w tej opowieści. Przyjaciółka głównej bohaterki ma dzieci. I przez praktycznie całą książkę tak są opisywane, nawet w scenach, w których się pojawiają – „dzieci”. Płeć, ilość, wiek, nieistotne. Biorąc pod uwagę liczbę mnogą i wiek ich mamy zakładałam dwójkę. I jak już się przyzwyczaiłam do tych „dzieci” to nagle, pod sam koniec książki opisane zostały z użyciem imion. I to chyba tylko ten jeden raz. Głupawe.
    Albo młodszy brat głównej bohaterki, kilkuletni chłopiec z rzadką i poważną chorobą. Jeśli nie był potrzebny fabularnie, żeby popychać np. miłosny wątek do przodu, to znikał. Nie wiem kto się nim zajmował (opieki ponoć wymagał), kiedy jego siostry były w pracy/szkole, ojciec pił / zajmował się gospodarstwem, a matka dopiero co zmarła. O ile pamiętam do żadnej placówki szkolnej czy opiekuńczej nie uczęszczał. Ot, siedział chyba bez jedzenia i wody sam w pokoju po kilka godzin (raz tak było wprost napisane). Ale wszyscy go strasznie kochają i o niego dbają… :/

    Absolutnie najgorszą rzeczą w tej książce jest jednak amant, który okazuje się gwałcicielem. Tak jest. Na jaw wychodzi (udokumentowane na nagraniach), że w przeszłości brał udział w zbiorowych gwałtach. W ogóle to w jednej scenie w sumie dochodzi do gwałtu, zmusza bohaterkę do zbliżenia, kiedy ta chce się wycofać. Ale co tam, to taki cudowny i bogaty facet, i przecież on ją kocha. Kiedy jego zły boss sobie tego zażądał, to właściwie bez szemrania, zawiózł ją do swoich „kumpli”, żeby została następną ofiarą takiej imprezy (kazał się jej wcześniej umyć – sic!). I to nie było na zasadzie „pozoruję, panuję nad sytuacją, mam plan i wszystkich przy okazji zniszczę”. Ale on ją kocha i niech ona o tym pamięta (powiedział tak jak ją tam nieświadomą zostawiał). No masakra. Nie wiem co ma mnie przekonać o tym, że on jest taki cudny. Fakt, że jednak zawrócił i ją odbił? Nie wyobrażam sobie, żeby facet zawiózł mnie na zbiorowy gwałt, a ja miałabym o nim kiedykolwiek pomyśleć jeszcze ciepło!! Pisanie czegoś takiego jest po prostu strasznie złe. I to jeszcze przez kobiety?! Takie historie trafiają się w kinie/literaturze, ale wtedy gdy na jaw wychodzi prawda o takim amancie, to staję się on od razu tym złym i najczęściej kobieta go w finale jakoś pokonuje, czasami zabija. W każdym razie staje się jego przeciwniczką. Przez moment miałam nadzieję, że autorki przynajmniej odkupią trochę swoje winy i go ukatrupją, ale nie, dostajemy klasyczne potwierdzenie zasady, że spalony trup w aucie to na pewno ktoś inny :/
    A na początku znajomości tych postaci on ją ratuje z napaści, która ma duże szanse zmienić się w gwałt. To dopiero foreshadowing

    Poczytałam trochę swego czasu o twórczości Katarzyny Michalak (na jej bloga też zajrzałam), do tego ta książka. I jeszcze te wszystkie Zmierzchy i Greye :/ A kobitki to czytają chyba pasjami i jeszcze wcale tak źle nie oceniają. Smutne to. Bardzo. Nic nie mam przeciwko romansom, sama lubię np. miłosne, często prościutkie i ekstra przewidywalne, opowieści L.M. Montgomery. Ale uważam, że takie opowieści nie powinny sprzedawać kobietom takich okropnych wizji jak gwałciciel, który właściwie nie jest złą postacią :/ I w ogóle uważam, że historie miłosne mogą być napisane porządnie, czytałam takie książki. Szkoda, że wiele czytelniczek zadowala się taką literaturą. Smutne to.

    Bardzo, bardzo bym chciała, żeby wydało się co to za autorki stoją za tą całą Verą Falski, będę wiedziała kogo unikać.

    LINK
    • Re: Czym karmi się kobiety :/

      bartoszcze 2018-04-06 14:38:39

      bartoszcze

      avek

      Rejestracja: 2015-12-19

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd: Jeden z Wszechświatów

      Tytuł mówi wszystko.

      LINK
    • Re: Czym karmi się kobiety :/

      Finster Vater 2018-04-06 15:14:46

      Finster Vater

      avek

      Rejestracja: 2016-04-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-25

      Skąd: Kazamaty Alkazaru

      Ja nie jestem na bieżąco, ale czy to nie ostatnio gdzieś jakaś pani oskarżyła (obecnie, nie po fakcie, w ramach "metoo") jakiegoś "młodego zaangażowanego" o gwałt, a potem wyszło że ona z nim po tym gwałcie mieszkała razem, wspólnie przez kilka lat - czego już zupełnie nie rozumiem, no bo jak.... W tym przypadku to życie przerosło literaturę...

      LINK
    • Re: Czym karmi się kobiety :/

      Princess Fantaghiro 2018-04-06 16:28:35

      Princess Fantaghiro

      avek

      Rejestracja: 2016-05-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Posępny Czerep

      Hm. Nie bardzo rozumiem to oburzenie w miejscu; gdzie całkiem sporo kobiet życzy Rey wspólnej przyszłości z takim indywiduum jak Kylo. :/

      Abstrahujac już od Bastionu, kolejny przykład w popkulturze to Tyrion Lannister, który mimo dokonania gwałtu na rzekomej ukochanej - zaraz po tym jak na rozkaz zgwałcił ją pułk wojska - nadal jest uważany w fandomie PLiO - i to przez kobiety! - za porządnego (sic!) gościa i dobrego kandydata na męża. :/
      To samo tyczy się zresztą Jaimego Lannistera, któremu nawet nie liczą gwałtu na siostrze.

      Także tego typu kwiatki się zdarzają, i tylko włos się jeży na głowie że jest to w ten sposób odbierane.

      LINK
      • także

        Lord Bart 2018-04-07 21:30:28

        Lord Bart

        avek

        Rejestracja: 2004-01-20

        Ostatnia wizyta: 2021-09-13

        Skąd: Warszawa

        tego, szczegóły są ważne, szczegóły. O ile Jaime i Cersei przy marach Dżofreja to chyba faktycznie gwałt
        (ale w serialu, bo w książce http://codziennikfeministyczny.pl/wedlug-rezysera-gry-tron-nie-byl-gwalt/)
        to Tyrion został zmuszony przez ojca... wymuszony... jak zwał tak zwał. Założę się, że gdyby nie chciał tego zrobić o Tywin kazałby żołnierzom siłą hmmm wsadzić karła "do" Tyshy.

        Technicznie, prawnie może, to był gwałt, ale Tyrion hmmm jest w prawie pojęcie odstąpienia od wymierzenia kary. Tyrion jest winny, ale czy ma być "ukarany" opinią nieporządnego gościa i złego kandydata na męża?

        LINK
        • Re: także

          Princess Fantaghiro 2018-04-07 21:49:18

          Princess Fantaghiro

          avek

          Rejestracja: 2016-05-24

          Ostatnia wizyta: 2025-01-17

          Skąd: Posępny Czerep

          Ja Ci dam "chyba faktycznie"... Jaime regularnie zgwałcił Cersei przy grobie ich dzieciaka. Ale nie, ludziska powiedzą że gdzie, Jaime jest spoko, blondyna su*ą.

          I ja Cię bardzo proszę, bardzo cię proszę , nie wyjeżdżaj mi z "jak zwykle biednym, niewinnym Tyrionkiem, na którego uwziął się świat cały", i zwalaniem winy na Tywina. (Który oczywiście postąpił przeohydnie, jeśli chodzi o rozkaz wydany żołnierzom. Ale nie wciskaj kitu że zmusił syna do gwałtu!) Bo sorry, ale tekst Tyriona jak zgwałcił Tyshę po gwałcie zbiorowym brzmiał; o ile się nie mylę: "Mój kutas mnie zdradził." I to starczy za cały konentarz o winie i czy niewinie karła. Tam nie ma mowy o żadnym przymuszeniu Tyriona. No ale, znam te śpiewki fanów braci Lannister, znam.

          LINK
          • może

            Lord Bart 2018-04-08 00:52:40

            Lord Bart

            avek

            Rejestracja: 2004-01-20

            Ostatnia wizyta: 2021-09-13

            Skąd: Warszawa

            jednak jak trochę spuścimy emocje, z tego wysokiego C, to czytałaś ten link? Różnica książka-film?
            No.

            A co do Tyriona - nie zmusił? Trzeba na to patrzeć przez pryzmat ich wzajemnej relacji i czasów w jakich się to dzieje.
            Tak, wszyscy byśmy chcieli by Tyrion miotał się, walczył, aż w końcu ogłuszyliby go i pół roku trzymali w ciemnicy.

            Ale tak nie jest. Kutas... serio będziemy rozmawiali o tym jak działa nasz organizm w jakich sytuacjach?

            Całe życie przed (chociaż to słaby przykład) i po tym wydarzeniu pokazuje kim był/jest Tyrion. Nigdy nie wziął kobiety siłą, nigdy dziwki się na niego nie skarżyły, a choć jego lannisterski olbrzym warczał i szarpał na widok Sansy to... poszedł spać.


            O tym właśnie mówię - o oddzielenie technicznej winy od kary jaką jest piętno gwałciciela. Umiesz to oddzielić? Wydaje mi się, że nie.

            LINK
            • Re: może

              Princess Fantaghiro 2018-07-10 11:33:23

              Princess Fantaghiro

              avek

              Rejestracja: 2016-05-24

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd: Posępny Czerep

              Lord Bart napisał:

              Całe życie przed (chociaż to słaby przykład) i po tym wydarzeniu pokazuje kim był/jest Tyrion.

              -----------------------

              Żałosnym palantem, który ogromną większość życia spędził jedynie na nieustannym chlaniu i dupczeniu za smoki tatusia; i jeszcze miał czelność jęczeć jakie to ma rzekomo nieszczęśliwe życie.

              LINK
            • Re: może

              Princess Fantaghiro 2018-07-10 11:40:59

              Princess Fantaghiro

              avek

              Rejestracja: 2016-05-24

              Ostatnia wizyta: 2025-01-17

              Skąd: Posępny Czerep

              Lord Bart napisał:

              Tak, wszyscy byśmy chcieli by Tyrion miotał się, walczył, aż w końcu ogłuszyliby go i pół roku trzymali w ciemnicy.

              -----------------------

              Po pierwsze, jakoś gdy chodzi o bezpieczeństwo własnego zadka, to Tyrion umie się obronić, ba, walczy!
              No, ale tu przecież nie chodziło o niego, "tylko" o jakąś tam Tyshę, którą rzekomo wielce kochał. Ale nie, nie wymagam od Tyriona aby się rzucał na pułk wojska...Wystarczyło by, aby rozpaczał, zamiast jak ostatni wieprz TEŻ JĄ ZGWAŁCIĆ.

              LINK
    • Re: Czym karmi się kobiety :/

      Boris tBD 2018-04-06 16:31:40

      Boris tBD

      avek

      Rejestracja: 2001-09-17

      Ostatnia wizyta: 2020-04-14

      Skąd: Piaseczno

      Kasis napisał:
      Okazało się, że jego koleżanka z pracy, którą też znam, powiedziała, że na pewno mi się ta książka spodoba.

      -----------------------

      To daje do myślenia :/

      LINK
    • Re: Czym karmi się kobiety :/

      Rzodkiewka 2018-04-06 16:44:13

      Rzodkiewka

      avek

      Rejestracja: 2016-02-28

      Ostatnia wizyta: 2023-02-07

      Skąd:

      Też mnie przeraża, że takie książkowe popłuczyny mają swoje fanki. Szok.
      Nie tak dawno na blogu z analizami obszernie analizowano tego typu gniot, w którym true love rozpoczyna się od gwałtu :/ A ten gniot - naprawdę denna książka, pod każdym względem, miał swój krąg oddanych czytelników, którzy na początku próbowali bronić tego "dzieła", ale potem jakoś zamilkli

      W ogóle mam wrażenie, że spora część tych czytelniczek czyta zupełnie bezmyślnie. Jak narrator powie, że opisywany psychol ma miękkie serduszko i jest pełen miłości, to one w to uwierzą i uznają, że wszystko w porządku. Takie niewyrobienie czytelnicze level hard.

      LINK
    • Re: Czym karmi się kobiety :/

      Princess Fantaghiro 2018-04-07 20:38:27

      Princess Fantaghiro

      avek

      Rejestracja: 2016-05-24

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Posępny Czerep

      Kasis napisał:

      Poczytałam trochę swego czasu o twórczości Katarzyny Michalak (na jej bloga też zajrzałam)

      -----------------------

      A co masz przeciw Pani Kasi? Taka "Poczekajka" to naprawdę urocza, zabawna i odprężająca opowiastka. I dużo zwierzątek egzotycznych do tego.
      #niewiemocobiega

      Co do "tych" Ver Falskich, to nie wiem czemu, ale na myśl przyszły mi Siostry Przybysz. Tyle że one chyba niczego nie piszą... Drugi typ to kobiece alter ega Patryka Vegi. Dosyć ciekawa sprawa, dwie autorki które się spiknęły żeby napisać love story z (byłym?) gwałcicielem w roli głównej męskiej...hm.

      LINK
    • nie wiem

      Lord Bart 2018-04-07 21:21:25

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      czy już kiedyś o tym nie wspominałem, ale ta książka była wysoko w topce wypożyczeń mojej biblioteki, zresztą co tam jest obecnie można zerknąć
      http://katalog.multibiblioteka.waw.pl/top.php?ln=12
      Moja mama, chyba na pół-żartem, ale nie wiem, próbowała mi wytłumaczyć, że może na naszym osiedlu jest wiele kobiet... które potrzebują miłości. A może potrzebują i tego.
      Gwałtu? Niejako...
      Może. A ryjki Greja?
      No tak.


      Poza tym
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/250738/za-zadne-skarby
      Całość to lekka i przyjemna powieść.
      6/10
      anya | 2015-05-31




      Smutne? Freud jest podobno już niemodny i właściwie jego teorie to... kontrowersja, lekko mówiąc. Ale jeden cytat tutaj pasuje
      Po trzydziestu latach badań nad duszą kobiety nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czego pragnie kobieta.


      Ma to chyba z tym jakiś związek, ne?

      LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Sifo-Dyass 2018-04-08 06:21:28

    Sifo-Dyass

    avek

    Rejestracja: 2015-09-29

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Tam gdzie wszystko się zaczęło...

    Ostatnio wpadło mi w łapę książka Tomasza Kopyry (tego z youtube ) o tytule
    " Piwo -wszystko co musisz wiedzieć by nie wyjść na głupka " z 2016 . Polecam przy niedzielnym piwku
    Dobra pomoc np do domowego warzenia piwa . Polecam też jego kanał .

    LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Rzodkiewka 2018-04-08 11:04:07

    Rzodkiewka

    avek

    Rejestracja: 2016-02-28

    Ostatnia wizyta: 2023-02-07

    Skąd:

    Teraz czytam "Cyrk nocy" Erin Morgenstern.
    Bardzo przyzwoita fantastyka, i jednotomowa, bo teraz nie mam ochoty na serię. Niestety, duży minus to pewna suchość stylu. Szkoda, bo pomysł dobry, ale przez sposób pisania ciężko się w to zaangażować.

    LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Rzodkiewka 2018-05-08 21:26:49

    Rzodkiewka

    avek

    Rejestracja: 2016-02-28

    Ostatnia wizyta: 2023-02-07

    Skąd:

    "Okruchy dnia". Kolejna świetna książka Kazuo Ishiguro.
    Jak dotąd czytałam jego cztery książki i wszystkie mi się bardzo spodobały. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych pisarzy.

    LINK
  • Przeczytane 2018 #2

    Shedao Shai 2018-06-25 09:48:08

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Połowa roku, a tu dopiero drugi update, i też niezbyt bogaty. Ten rok czytelniczo przestaje być dla mnie słaby, a zaczyna być tragiczny. Pocieszam się, że zaraz urlop, wyjazd, dużo długich podróży i będzie czas na podkręcenie tempa.

    7. Doktor Sen - Stephen King

    Powieść „Doktor Sen” to kontynuacja jednej z najbardziej znanych powieści Kinga – „Lśnienia”. Pamiętacie małego chłopca obdarzonego niezwykłą mocą? Chłopca nękanego przez duchy? Chłopca uwięzionego w odludnym hotelu wraz z opętanym ojcem? W powieści „Doktor Sen” spotkacie go ponownie już jako dorosłego mężczyznę. Nękany przez mieszkańców hotelu Panorama, w którym jako dziecko spędził jedną straszliwą zimę, Dan przez dziesięciolecia błąka się po Ameryce, usiłując zrzucić z siebie odziedziczone po ojcu brzemię beznadziei, alkoholizmu i przemocy. Ostatecznie odnajduje swoje miejsce w małym miasteczku w New Hampshire, we wspierającej go grupie Anonimowych Alkoholików i w domu opieki, gdzie zachowana z lat dzieciństwa resztka mocy pozwala mu nieść ulgę umierającym w ostatnich chwilach ich życia. Staje się znany jako „Doktor Sen”.
    Kiedy Dan poznaje efemeryczną Abrę Stone, jej nadzwyczajny dar budzi drzemiące w nim demony i każe mu stanąć do boju o jej duszę i przetrwanie. To epicka batalia między dobrem i złem, krwawa, pełna rozmachu opowieść, która zachwyci miliony miłośników „Lśnienia” i zadowoli każdego, kto dopiero teraz wkracza w świat tej już klasycznej pozycji w dorobku Kinga.


    Kontynuacja "Lśnienia". Rzecz odważna, bo i oczekiwania spore. I wyszło dobrze. King nie próbuje stworzyć po raz drugi tego samego, napisał kontynuację, w nowym settingu, z nowymi postaciami i problemami, ale jednak nie zapominając o tym, co było. To dobrze napisana książka, w interesujący sposób rozwijająca losy Danny`ego. I zarazem jest to pierwsza od ok. 10 książek Kinga, która mi się podobała.

    8. Mass Effect Andromeda: Initiation - N.K. Jemisin, Mac Walters

    https://gwiezdne-wojny.pl/Forum/Temat/17751#720108

    9. Czas zmierzchu - Dmitry Glukhovsky

    Zawodowy tłumacz otrzymuje zlecenie przekładu hiszpańskiego dziennika wyprawy, która w XVI wieku z polecenia franciszkanina Diega de Landy wyruszyła po święte księgi Majów. Im bardziej tłumacz ulega fascynacji księgą, tym śmielej tajemnicze bóstwa Majów przenikają do współczesnej Moskwy. Duszna atmosfera tropikalnej selwy zadomawia się w arbackich zaułkach…
    Tymczasem z nagłówków gazet, z wiadomości radiowych i telewizyjnych napływają niepokojące doniesienia o kolejnych kataklizmach. Zniszczenia są ogromne, a ofiar – tysiące.
    Co łączy wierzenia Majów z naszym, zdawałoby się, postreligijnym postrzeganiem rzeczywistości? Czy jest jakiś związek między współczesnymi wydarzeniami a wyprawą opisaną na kartach tajemniczego dziennika? Związek ten zdaje się dostrzegać tylko jeden człowiek.


    Kupiłem tę książkę oczekując na spotkanie z Glukhovskim we wrocławskim Empiku; jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora niedotyczącą uniwersum Metro 2033. I było to przyjemne doświadczenie. "Czas zmierzchu" to trochę thriller, trochę horror, sprawnie napisany, czyta się go szybko i przyjemnie. Umiejętnie budowany klimat i zaskakujące, satysfakcjonujące zakończenie. Fajne czytadełko.

    10-11. Modyfikowany węgiel, Upadłe anioły - Richard Morgan

    Na podstawie pierwszej książki powstał świetny serial Netflixa - Altered Carbon (gorąco polecam). Po lekturze książki mogę powiedzieć, że choć jej zawartość nie została oddana na ekranie 1:1, to jest to wierna ekranizacja, oddająca ducha powieści i zachowująca wszystkie kluczowe momenty. To tak, jakby ktoś się zastanawiał jak się ma jedno do drugiego. W serialu praktycznie nic nie wycięto, raczej pododawano to i owo.
    Dla ludzi nieznających serialu: jest to sci-fi, i to takie porządne: przyszłość, kosmos, high-tech, ciekawe pomysły itd. Ludzkość osiągnęła teoretyczną nieśmiertelność, każdy człowiek ma wszczepiony stos korowy, zawierający jego umysł, i który można włożyć do nowego ciała na wypadek, gdyby temu coś się stało. Tylko zniszczenie stosu może spowodować rzeczywistą śmierć. Jest w tym oczywiście sporo haczyków, jak np.: nie wszystkich na to stać, w związku z czym ich stosy idą do przechowalni, żeby po jakimś czasie zostać upowłokowionym w losowym ciele (np. przeciwnej płci) czy po stu latach. Są też obłożenia religijne (katolicy - przeciwni takim praktykom). No i jest ten legendarny 1%, czyli Matowie - elita elit, ludzie najbogatsi, których stać na utrzymywanie sklonowanych powłok i przeskakiwanie z jednej w drugą w nieskończoność.
    Pierwsza książka to właściwie kryminał, osadzony w sporej części na Ziemi. Druga to gwałtowna zmiana klimatu: wojna na obcym świecie, eksploracja archeologicznych reliktów obcych, korporacyjne rozgrywki. Do zekranizowania praktycznie niemożliwe - budżet musiałby być (hehe) kosmiczny. Toteż się nie dziwię, że serial tkwi w limbo i nie został ani przedłużony, ani skasowany.
    Ale same książki mocno polecam. 4 lipca MAG wyda zakończenie trylogii - Zbudzone Furie.

    12. Legion - Brandon Sanderson

    Stephen Leeds jest całkowicie zdrowy na umyśle. To jego halucynacje są szalone.
    Stephen jest geniuszem o niezrównanych zdolnościach, który w ciągu zaledwie kilku godzin może opanować dowolną umiejętność, zawód lub dziedzinę sztuki. Niestety, by pomieścić całą tę wiedzę, jego umysł tworzy wyobrażonych ludzi – Stephen nazywa ich aspektami – by zachować i uzewnętrzniać wszystkie informacje. Dokądkolwiek Stephen się udaje, towarzyszy mu drużyna wyobrażonych ekspertów, która udziela rad, interpretuje i objaśnia. Wykorzystuje ich do rozwiązywania problemów... nie za darmo.
    Ale jego umysł robi się nieco zatłoczony, a aspekty mają tendencję do życia własnym życiem. Kiedy pewna firma wynajmuje go do odzyskania skradzionego sprzętu – aparatu, który może rzekomo robić zdjęcia przeszłości – Stephen pakuje się w przygodę, która zmusi go do udania się na drugi koniec świata i walki z terrorystami. To, co odkryje, może podważyć fundamenty trzech najważniejszych światowych religii – i, być może, dać mu niezwykle ważną wskazówkę co do prawdziwej natury jego aspektów.


    Króciutka powieść, którą wziąłem sobie do przeczytania do pociągu. Jak to u Sandersona: ciekawy pomysł, umiejętne rozwinięcie, wartka akcja, zero dłużyzn. Fajnie się czytało, dobra rozrywka na dwie godzinki.

    13. To, co najlepsze t.1 - Harlan Ellison

    Harlan Ellison to interesujący przypadek na polskim rynku wydawniczym. To megaklasyk gatunku, człowiek który zdobył 8 Hugo, 4 Nebule, całe mnóstwo innych nagród, na przestrzeni trwającej przeszło 60 lat kariery pisarskiej wydał setki opowiadań, zainspirował mnóstwo uznanych dziś autorów. Tymczasem u nas jest to pisarz praktycznie nieznany; w latach 80 wyszły klubowe wydania dwóch jego książek, w 2002 Solaris opublikował zbiór opowiadań. I tyle.
    Toteż bardzo się ucieszyłem, gdy Prószyński zapowiedział w swojej omnibusowej serii dwutomowy wybór opowiadań Ellisona. Pierwszy jest już za mną, i muszę powiedzieć że jestem pod wrażeniem. To naprawdę inteligentny gość, mający sporo ciekawych historii do opowiedzenia. I nawet te sprzed półwiecza są wciąż aktualne, potrafią zainteresować i w jakiś sposób zagiąć czytelnika. Warto poczytać tę książkę, zaznajomić się choć trochę z twórczością Ellisona. Ja z chęcią kupię drugi tom, jak wyjdzie jesienią.

    LINK
  • Przeczytane 2018 #3

    Shedao Shai 2018-08-02 14:50:19

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Niestety, i na wakacjach nie udało mi się specjalnie przyszaleć z książkami. Przeczytałem mało, ale za to są to tak wybitne lektury, że stwierdziłem że z kolejnym postem na Bastionie nie będę czekał aż nazbiera się więcej.

    14-16. Kwantowy złodziej, Fraktalny książę, Przyczynowy anioł - Hannu Rajaniemi

    Jean le Flambeur siedzi w więzieniu. I powinien w nim zostać.
    Oszust, łgarz, niezrównany złodziej, o którego wyczynach krążą legendy. Jego pochodzenie owiewa mgła tajemnicy, za to o jego niesławnych dokonaniach – takich jak wykradnięcie ziemskich antyków z Marsa czy włamanie do rozległego zeusmózgu i kradzież jego myśli – słyszeli wszyscy.
    Popełnił tylko jeden, jedyny błąd; nie udał mu się jeden skok. I teraz, jeśli chce odzyskać wolność, będzie musiał spróbować ponownie…


    Książki znane są też jako trylogia o Jeanie le Flambeurze, który to jest jej główną postacią, a przy jego tworzeniu dla autora główną inspiracją był Arsene Lupin. Zaraz, zaraz - zapytacie - jak ma się złodziej-włamywacz z początku XX wieku do hard sci-fi, jakim niewątpliwie jest ta trylogia? Otóż współgra to ze sobą fenomenalnie.

    Jean jest złodziejem, żyjącym w realiach Układu Słonecznego dalekiej przyszłości, gdzie ludzkość rozwinęła się do poziomu posthumanizmu, osiągając de facto nieśmiertelność, możliwość kopiowania umysłów, podróży kosmicznej (acz nie nadświetlnej, czyli mamy taką samą sytuację jak w Expanse: Układ Słoneczny i nie dalej), konstrukcji przeóżnych wirtualnych rzeczywistości... i tak dalej, i tak dalej. Sci-fi pełną parą, Shedao gwarantuje. Nie jest tu ono tylko wymówką dla wesołych przygód grupki bohaterów.

    Mamy tam oczywiście i grupkę bohaterów, czasem tak odjechanych, że ciężko jest ich nazwać z czystym sumieniem ludźmi. Jednak wszystkie byty tej trylogii wywodzą się z ludzkości, nie ma tu miejsca dla obcych. Mamy i intrygi polityczne, i romanse, i emocjonujące akcje, czy to w mniejszej skali, czy obejmujące losy całego naszego gatunku. Wszystko odpowiednio odjechane i nietypowe.

    Trylogia Rajaniemiego jest czymś niesamowicie nowatorskim. Nie potrafię wam powiedzieć, ile razy wysadził mi mózg podczas lektury. Nie będę wam przytaczał przykładów - to najlepiej odkrywa się samemu. Jeśli uważacie, że w popkulturze już wszystko było, teraz trwa już tylko niekończący się recykling skończonej puli pomysłów, z czego nic już i tak nie potrafi człowieka zaskoczyć, te książki są dla was.

    Uwaga: ciężko się wgryźć w pierwszy tom, pierwsze 50 stron to była dla mnie droga przez mękę, zanim wgryzłem się w konwencję i zrozumiałem "o ch** tam chodzi". A i potem momentami musiałem wrócić się o kilka stron, czy doczytać o jakimś koncepcie na internecie. Najlepsze książki często tak mają.

    Ode mnie 6/6 i gorąca rekomendacja. Wydał to w tym roku MAG, ceny są śmieszne, kupujcie i się nie wahajcie!

    LINK
  • Re: Co ostatnio czytaliście VI

    Rzodkiewka 2018-08-05 11:51:40

    Rzodkiewka

    avek

    Rejestracja: 2016-02-28

    Ostatnia wizyta: 2023-02-07

    Skąd:

    Czytam trylogię Southern Reach Vandermeera i mam mieszane uczucia.
    Tzn. czyta się bardzo fajnie, zwłaszcza I tom. Jest oryginalnie, opowieść ma wciągającą, gęstą atmosferę i niewielka ilość akcji zupełnie nie przeszkadza.
    Ale jakoś czuję, że nie zapamiętam tego na dłużej. I zastanawiam się, czy to ja czegoś nie dostrzegam, czy tej opowieści rzeczywiście brakuje głębi.

    A w ramach lekkiej, wakacyjnej lektury sięgnęłam po książkę słynnego turbolechity Bieszka i... na Peruna, co za gniot. Autor opisuje bajki wzięte z sufitu, ale sądzą po komentarzach pod jego filmikami na yt, ten kit łyknęło dość sporo ludzi. Te komentarze w ogóle przyprawiają o ból głowy, ilość agresji i nieuctwa przekracza wszelkie dopuszczalne normy.

    LINK
  • WoW

    Mossar 2018-08-29 11:15:03

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    Dobra, mój debiut tutaj

    Narodziny Hordy - Christie Golden

    Generalnie mamy trochę sezon ogórkowy jeśli chodzi o książki/komiksy SW i postanowiłem wejść trochę głębiej w świat Warcrafta.
    Golden to taka pisarka, która piszę na całkiem niezłym poziomie, ale (chyba) nigdy nie napisze żadnego wybitnego dzieła. Niezależnie czy to są książki z WoWa czy książki SW to efekt ostatecznie jest taki, że książkę czyta się przyjemnie, ale ciężko uznać to zarówno fabularnie jak i stylistycznie za coś więcej niż tylko przyjemną do przeczytania książkę. I tak jest też tym razem.
    Aczkolwiek przejście do świata Warcrafta, tak różnego od świata Gwiezdnych Wojen było dla mnie na swój sposób odświeżające. Największą zaletą "Narodzin Hordy" jest to, że bardzo fajnie rozwija samą grę. Po przeczytaniu tej książki bardzo chętnie zagrałbym ponownie nie tylko w dodatek The Burning Crusade ale jeszcze chętniej w Warlords of Draenor, w którym na porządku dziennym spotykamy postaci i miejsca opisywane w tej książce. I nie jest to tylko głupawy fan service, tylko postacie z tego dodatku są naprawdę fajnie rozbudowane - Ner`zhul, Gul`dan, Durotan, Orgrim, Blackhand, Velen i masa, masa innych. "Narodziny Hordy" zachęciły mnie też do zagrania w Warcrafta III (tak jestem chyba jedyną osobą, która przegrała w WoWa tysiące godzin, a nie grała w Warcrafta).
    Poza tym książka opowiada niezłą fabułę. Nie jest to takie typowe napierdzielanie się elfów, orków, ludzi i innych dziwnych ras znanych w szerokopojętym fantasy. Nigdy jakoś nie przepadałem za rasą orków, a tutaj udało się naprawdę nieźle przedstawić ich kulturę, mentalność i różnorodność pomiędzy różnymi klanami. Trochę brakowało mi tego, żeby rozwinąć też inne klany orków, bo najbardziej skupiono się tutaj na Mroźnych Wilkach i Czarnej Skale, ale rozumiem, że czasem trzeba poświęcić jedno, żeby rozwinąć drugie. Aczkolwiek chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o Strzaskanej Dłoni, Cienistym Księżycu czy chociażby Roześmianej Czaszce.
    Ja jestem zadowolony. Nie oczekiwałem wielkiego dzieła, tylko przyjemnej lektury i taką otrzymałem. Zero nudy, dużo akcji i rozwijania tego uniwersum.

    LINK
    • Re: WoW

      Mossar 2018-08-29 13:20:56

      Mossar

      avek

      Rejestracja: 2015-06-12

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd:

      Kupiłem sobie "Ciszę przed burzą", zobaczymy czy też mi się spodoba. Śmieszne w sumie jest to, że zacząłem od pierwszej książki w chronologii, a teraz zabieram się za ostatnią

      LINK
  • awsd

    Lubsok 2018-08-29 14:18:03

    Lubsok

    avek

    Rejestracja: 2012-03-10

    Ostatnia wizyta: 2025-01-07

    Skąd: Białystok

    A ciekawe, co ostatnio czytał... Seller.

    Sorry, musiałem.

    LINK
  • Cisza przed burzą

    Mossar 2018-09-08 15:47:02

    Mossar

    avek

    Rejestracja: 2015-06-12

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd:

    "Cisza przed burzą" to powieść Christie Golden będąca bezpośrednim sequelem do dodatku Battle For Azeroth w grze World of Warcraft. Oglądając cinematic tego dodatku zastanawiałem się jak doszło do tego, że Przymierze i Horda znowu wojują na całego. I niestety ta książka mi na to nie odpowiedziała. Jaka jest "Cisza przed burzą"?

    Mocno średnia. I to z takich typowo fabularnych powodów. Po prostu główny wątek fabularny tej książki powienien być, nie wiem, inny? A jest mało znaczący, niewiele wyjaśniający i po prostu zbyt mały jak na całą książkę.

    Ale sam pomysł jest bardzo ciekawy na pojedyncze opowiadanie albo questline w WoWie. Krótkie wyjaśnienie (spoiler alert):
    Arthas Menethil zaatakował własnego ojca i mieszkańców Lordaeronu, po czym wskrzesił ich tworząc armię nieumarłych. Takie tam. Aktualna liderka Hordy, będąca również jedną z nieumarłych wskrzesiła bunt i stworzyła grupę Porzuconych. Teraz Ci porzuceni są częścią Hordy i jedną z ras możliwych do wyboru w WoWie. W książce krol ludzi Anduin postanowił doprowadzić do ponownego spotkania się rodzielonych rodzin, ludzi którzy przeżyli atak Arthasa i spokrewnionych z nimi nieumarłych wchodzących w skład Porzuconych. Sam pomysł jest naprawdę niezły, C. Golden przez cała książkę przedstawia różne punkty widzenia, od odrazy i całkowitego uprzedzenia do stopniowej akceptacji i próby zaakceptowania członka rodziny w takiej formie. Pod wieloma względami wyszło to naprawdę nieźle i cieszę się, że w końcu ktoś wpadł na taki pomysł w tym uniwersum.

    Ale to chyba trochę za mało, przynajmniej dla mnie. Liczyłem na to, że jednak książka pokaże nam w jaki sposób między Hordą a Przymierzem wybuchła wojna. Że zobaczymy większy wpływ Azerytu na całą tą spinę. Ale tak niestety nie było.

    Dobra, wiemy już że się jakoś bardzo nie jaram, ale czy coś mi się jeszcze podobało? Na pewno postacie liderów obu frakcji. I Sylvana i Anduin są liderami z problemami i książka fajnie to pokazuje. Golden świetnie nawiązuje do gry, raz po raz można odnaleźć swietne nawiązania. Dla mnie najlepsze w książce było robienie sobie jaj z Silithusa, czyli miejscówki uznawanej przez ogromną część graczy za najnudniejszą i przeraźliwie brzydką.

    Czy polecam? Raczej nie, ale źle nie jest.

    LINK
    • Re: Cisza przed burzą

      Kathi Langley 2018-09-08 16:09:58

      Kathi Langley

      avek

      Rejestracja: 2003-12-28

      Ostatnia wizyta: 2025-01-17

      Skąd: Poznań

      Fanom WoWa też nie polecasz?

      LINK
      • Re: Cisza przed burzą

        Mossar 2018-09-08 17:15:22

        Mossar

        avek

        Rejestracja: 2015-06-12

        Ostatnia wizyta: 2025-01-17

        Skąd:

        Na pewno fan WoWa wyciągnie z tego dużo smaczków, różnego różnego rodzaju. Fabuła jest po prostu dosyć kontrowersyjnie dziwna jak na książkę ale może się spodobać.

        LINK
  • Przeczytane 2018 #4

    Shedao Shai 2018-12-05 15:07:39

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław


    17. Wojna światów - Herbert George Wells

    Książka, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Klasyk fantastykl. W tym roku wyszła w prześlicznym wydaniu od wydawnictwa Vesper (polecam), a jako że ze mnie jest taka sroczka, dla której wygląd książki jest prawie tak ważny jak jej treść, to się skusiłem. Chyba każdy z was, kto w jakiś sposób zaznajomił się z ogólnym zarysem fabularnym książki, oraz wie w jakich czasach była ona pisana, potrafi sobie mniej więcej wyobrazić, jaka to powieść. Trącąca myszką, miejscami nieaktualna, przedstawiająca nam obraz inwazji UFO oczami ludzi sprzed przeszło stulecia. Taka spokojna apokalipsa - niby przyleciało UFO i morduje, ale bohater sobie podróżuje po kraju, uciekając przed nimi, i czasami przejście do sąsiedniego miasta wystarcza, żeby zyskać trochę oddechu, najeść się, zdrzemnąć, pogadać z innymi uciekinierami. Mi się podobało - to przyjemna odmiana od dzisiejszego, mrocznego, dynamicznego i agresywnego podejścia do tematu.

    18-20. Problem trzech ciał, Ciemny las, Koniec śmierci - Cixin Liu

    Wiele słyszałem o tej trylogii, chyba to pierwsze fantastyczne dzieła autorstwa Chińczyka, które tak poniosło po całym świecie. Liczne nagrody, tłumaczenia... i tak dalej. I czy warto? Tl; dr: warto. Książki te są nieco inne od tego, do czego jestem przyzwyczajony - kulturowo, w podejściu bohaterów do życia i jego różnych aspektów. Nie na tyle różne, żeby było mi obco, ale na tyle, żeby był to ciekawy smaczek.

    Sama fabuła to natomiast faktycznie liga światowa. Konstrukcja świata, rozwój wydarzeń - na najwyższym poziomie. Czasami siada tempo (szczególnie gdzieś w 1/3 drugiego tomu, gdzie sam miałem problem), nie jest to najbardziej dynamiczna lektura. Cixin Liu inspirował się raczej największymi klasykami sci-fi, bliżej mu do Clarke`a niż do Wattsa. Dużo naukowo-społecznych rozważań, dużo różnych bohaterów (nie ma jednego, głównego). Dobra rzecz, warto.

    21. Zbudzone furie - Richard Morgan

    Osttani tom trylogii o Takeshim Kovacsu (Altered Carbon). Bardzo dobry, jak i cała trylogia, jednak czegoś mi w nim zabrakło. Może oczekiwania wywindował mi skok jakościowy między 1 a 2 tomem, może fakt, że to w końcu ostatni tom. Myślałem, że po tym co się wydarzyło w poprzedniej części, pójdą w innym kierunku. Czułem lekkie rozczarowanie. Podkreślam: lekkie. To wciąż dobra lektura. Dynamiczna, bezpardonowa, ciekawa. Takeshi to kozak, jego wendetta przeciw kapłanom była mega (to nie spoiler).
    Ogółem: trylogia o Takeshim to świetne sci-fi i gorąco polecam.

    22. Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne - H.P. Lovecraft

    Kilkukrotnie już opisywałem tu swoje perypetie z Lovecraftem i opowiadałem, jak się odbiłem od jego twórczości. W teorii jest to autor w sam raz dla mnie, w praktyce - dwóch z trzech czytanych zbiorów opowieści nie dałem rady nawet skończyć. Jednak nie poddałem się; słyszałem dużo dobrego o nowym przekładzie i ogólnie wydaniu wyd. Vesper. Zaryzykowałem i opłaciło się. Przeczytałem całe , faktycznie czyta się to lepiej niż poprzedni przekład, może wciąż jest to lektura miejscami nużąca, zamulająca... żeby nie powiedzieć: nudna, ale nie sposób jej też odmówić klimatu. Jest jeszcze drugi tom od Vesper, jego też mam w planach.

    Następny post to już będzie podsumowanie roku, dojdzie już raczej niewiele, może jedna książka, może dwie, może żadna. Zobaczymy.

    LINK
    • Re: Przeczytane 2018 #4

      darth_numbers 2018-12-05 15:50:36

      darth_numbers

      avek

      Rejestracja: 2004-08-03

      Ostatnia wizyta: 2025-01-18

      Skąd:

      Shedao Shai napisał:

      17. Wojna światów - Herbert George Wells

      -----------------------

      Faktycznie rzecz bardzo dobra, jednocześnie trochę staromodna i bardzo na czasie (czy nowoczesna). Trzeba pamiętać, że tak naprawdę nie jest to bajka o inwazji z Kosmosu, tylko Wellsowe rozważania na temat przyszłej wojny, i jej wpływu na państwo i społeczeństwo. Wells celowo "ucharakteryzował" swoją powieść na kształt popularnej ówcześnie w jego kraju tzw Invasion Literature. Anglicy w tamtych czasach żyli w strachu przed nadchodzącą kolejną wojną, bo długo panował pokój a w Europie rosły napięcia. No i w sumie mieli rację bo "coś" się zbliżało.
      Książka, mimo, że dość anachroniczna, bardzo dobrze pokazuje reakcję społeczeństwa i rządu na niespodziewany wybuch wojny (nowego typu - przemysłowej), niedowierzanie, rosnącą panikę a na końcu totalny rozpad. Wells również był kompetentnym fantastą i nieźle trafił z niektórymi przewidywaniami - bronie energetyczne, gazy bojowe, opancerzone "walkery", pojazdy latające.
      Nie wiem co sądzicie o najnowszej (chyba) adaptacji czyli filmie z Cruisem, ale moim zdaniem dobrze oddaje on głównego ducha powieści czyli totalną panikę i niemożność odparcia ataku.
      I jeszcze jedna fajna sprawa - bardzo dawno temu, chyba na początku lat 80-tych (może w połowie?) był wydawany w Polsce świetny magazyn ALFA i tam można było przeczytać/obejrzeć komiksową adaptację tej powieści, świetnie wykonaną. Jeżeli macie okazję, polecam się zapoznać, bombowa rzecz.

      LINK
      • Re: Przeczytane 2018 #4

        Finster Vater 2018-12-05 17:40:34

        Finster Vater

        avek

        Rejestracja: 2016-04-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-25

        Skąd: Kazamaty Alkazaru

        ALFA i Wojna Światów, chyba jeden z naepszych komikso ever, świetna kreska kolorki, cały klimat. Strzelająca artyleria, chwile nadzieji "trafili machinę!", obłęd w oczach i unoszące się nad wszystkim marsjanskie "Aluuuu...". Gdzieś to chyba jeszcze leży w jakimś pudle...

        Żeby tak człowieka brać na sentymenty.

        LINK
    • Re: Przeczytane 2018 #4

      Rzodkiewka 2018-12-09 16:35:04

      Rzodkiewka

      avek

      Rejestracja: 2016-02-28

      Ostatnia wizyta: 2023-02-07

      Skąd:

      Lovecrafta bardzo lubię, choć faktycznie nie w nadmiarze. Pamiętam, że z tego zbioru bardzo podobało mi się opowiadanie o kotach

      Cixina Liu mam w domu, czeka na swoją kolej. Mam spore oczekiwania i trochę się boję, że się zawiodę ; )

      Po Morgana też chcę sięgnąć, ale to pewnie za jakiś czas.

      LINK
  • Elektryka duszy

    SW-Yogurt 2018-12-23 21:25:11

    SW-Yogurt

    avek

    Rejestracja: 2011-05-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Wrocek

    "Elektryka duszy" to literacki debiut Jacka Zachodnego. Ta książka to kompilacja wspomnień z trzech wypraw do Indii. Zapis podróży w przestrzeni i czasie; w głąb siebie i po za. Bardzo plastyczna, w końcu napisana przez człowieka, który na co dzień operuje obrazem, kształtem i formą.

    Nie wszystko w tej książce zdarzyło się faktycznie, ale wszystko mogło. ~

    Mi czytało się świetnie, na razie łapczywie, niecierpliwie, zachłannie. Czasem z zazdrością, czasem wręcz odwrotnie. Odetchnę przy dyrdymałach i wrócę na spokojnie.

    LINK
  • Podsumowanie 2018

    Shedao Shai 2018-12-31 11:50:41

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Jak pisałem piątego grudnia: Następny post to już będzie podsumowanie roku, dojdzie już raczej niewiele, może jedna książka, może dwie, może żadna. Zobaczymy.

    Otóż doszły trzy.

    23-24. Radio Darwina, Dzieci Darwina - Greg Bear

    Wyklęty paleontolog Mitch Rafelson odkrywa w Alpach w spoczywające od dziesiątków tysięcy lat w nieznanej jaskini ciała rodziny neandertalczyków. Biolog molekularna Kaye Lang uważa, że w DNA człowieka, niby śpiący rycerze z legend, skrywają się pradawne choroby, które miliony lat czekają tylko na wezwanie, aby móc znowu zarażać i zabijać.

    I w bardzo niedalekiej przyszłości, budzą się demony, z naszego genomu wyłania wirus, którego nazwa przypomina imię indyjskiego boga śmierci, Śiwy. Ludzkości zagraża zagłada, gdyż wirus powoduje poronienia u wszystkich zarażonych kobiet. Władze podejmują radykalne środki, dochodzi do zamieszek, prześladowań kobiet. Nieliczni, w tym Lang i Rafelson, w zagrożeniu widzą nadzieję, w chorobie, bólu, przemocy dostrzegają bóle porodowe ludzkości, które poprzedzają ogromny skok ewolucyjny, przyjście na świat nowego człowieka. Prześladowani i potępiani, ścigają się z czasem, aby rozwiązać największą zagadkę w dziejach rodu ludzkiego i powstrzymać oszalały świat.


    Pewnie spora część forumowiczów zna, albo chociaż kojarzy Grega Beara - twórcę z naszego starwarsówka (Planeta życia). Ci, którzy mieli... przyjemność... czytać tę książkę, mogą być do niego nieco uprzedzeni (jako, że jest to pozycja raczej z gatunku tych słabszych). I słusznie. Od Beara czytałem jeszcze "Prom numer 03" (czy jakoś tak - też to opisywałem w którymś poście). Horror scifi - to brzmi jak samograj, coś co naprawdę ciężko zepsuć (przynajmniej dla mnie, jako że jest to mój ulubiony gatunek). Gregowi się to udało. Dostał jeszcze jedną szansę - ale już ostatnią, i podejrzewam że na czterech zamknie się liczba książek jego autorstwa, które w życiu przeczytam.
    Dylogia Darwina jest uznana w światku fantastycznym - pierwszy tom zdobył w 1999 roku Nebulę, był też nominowany do Hugo, Locusa i Cambpella. Musiał być to naprawdę słaby rok dla fantastyki
    Książki są słabo napisane (nie pomaga też mierne polskie tłumaczenie), bohaterowie nijacy, fabuła nudna do granic możliwości. I to wszystko jeszcze dałoby się zrozumieć, jako że książki te zahaczają o nurt hard sci-fi, w którym co innego jest najważniejsze. Niestety, i tu Bear poległ - nie zaprezentował żadnego pomysłu, idei, która by mnie zaintrygowała, zaimponowała, skusiła do jakichś przemyśleń. Ot, mamy dwie książki o wirusach, trochę się pochylił nad socjologią, trochę nad ewolucją, ale nie bardzo to gdzieś zaprowadziło, konkluzje były miałkie i rozczarowujące. W tych książkach nie było nic wartego uwagi. Greg Bear to je***y nudziarz, którzy nie ma nic ciekawego do powiedzenia - takie mam wnioski po czterech jego książkach. Przestrzegam was przed czytaniem czegoś jego autorstwa - szkoda czasu na słabą literaturę.

    25. Wieczna noc - Chuck Hogan, Guillermo del Toro

    Ostatnia część trylogii "Wirus", na podstawie której powstał fajny serial o tym samym tytule. Gdzieś tam w poprzednim poście opisywałem poprzednie części. Przyjemne czytadełko. Jak ktoś widział serial, to książka już nie sprawia za wielkiej frajdy, bo jest to czytanie o tym, co się już doskonale zna (chociaż w trzecim tomie fabuła już nieco się rozwarstwiła). Całkiem podobało mi się podejście panów do kwestii wampirów. Szybko się czytało, pewnie równie szybko o tym zapomnę.

    Podsumowanie

    I tak oto zakończyłem czytelniczo rok 2018. Pamiętacie taką okładkę bodajże Faktu, sprzed paru lat, dotyczącą któregoś z popisów polskiej reprezentacji w piłce nożnej: wstyd, żenada, kompromitacja, nie wracajcie do domu? Tak oceniam siebie jako czytelnika w 2018. 25 książek to ok. 1/3 mojej zwyczajowej "przepustowości". W porównaniu do poprzednich lat, gdzie wynik zawsze był 60+, aż lekko wstyd mi się przed sobą przyznawać, że w tym roku przeczytałem tylko tyle książek. Najgorsze, że nie bardzo jestem w stanie stwierdzić, dlaczego tak się stało. Ot, nie miałem chyba po prostu za bardzo ochoty na czytanie i więcej czasu poświęcałem na seriale. Wiadomo, że czas wolny nie jest z gumy, ale jednak taka liczba daje mi do myślenia i motywuje, żeby w nadchodzącym roku proporcje czytania i oglądania nieco zmienić.

    Na początek, rozliczę się z planów na ten rok, które poczyniłem pod koniec 2017 (w tym wątku). Niestety, ani nie ruszyłem książek Ursuli Le Guin. Ten plan przechodzi na 2019. Udało się z większą ilością sci-fi oraz z mniejszą Star Wars (w tym roku tylko Nowy Świt, i to i tak na początku, bo zacząłem go czytać jeszcze w 2017). Nie kupiłem też chyba żadnej nowej książki SW. Z tego jestem bardzo zadowolony

    Najlepszymi książkami, jakie przeczytałem w tym roku, jest zdecydowanie trylogia o Jeanie le Flambeurze autorstwa Hannu Rajaniemiego. Dokładnie tego chcę od sci-fi. Lub ogólnie: od literatury. Potem: "Ilion"/"Olimp" Simmonsa oraz trylogia o Takeshim Kocacsu Richarda Morgana i trylogia "Wspomnienia o przeszłości Ziemi" Cixina Liu. Jak widać: samo sci-fi. Cieszy mnie, że przeczytałem tyle perełek.

    Do najgorszych książek zaliczam: zbiór opowiadań "Opowieści ze Świata Wiedźmina", "Nowy świt" Millera oraz dylogię Darwina Beara. Za wydawanie takich książek powinni karać wydawcę.

    Plany na 2019: Le Guin, może w końcu ruszę Fundację? Dalej unikać Star Wars, plus znaleźć jakąś kolejną epicką sagę fantasy - dawno już takiej nie czytałem, mam apetyt na taką.

    Ogólnie - będzie lepiej, oby bardzo. Gorzej już być nie może.

    LINK
  • Podsumowanie 2018 :)

    bartoszcze 2018-12-31 12:14:32

    bartoszcze

    avek

    Rejestracja: 2015-12-19

    Ostatnia wizyta: 2025-01-18

    Skąd: Jeden z Wszechświatów

    Bo tu jeszcze chyba nigdy nie robiłem.
    Po odrzuceniu pozycji czytanych powtórnie:
    1. Nick Hornby - Funny Girl
    2. John O`Farrell - Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie
    3. Alan Dean Foster - Spotkanie na Mimban
    4. Elena Ferrante - Córka
    5. Gianrico Carofiglio - Ulotna doskonałość
    6. Aleksis Panselinos - Tajemnicze inskrypcje
    7. Gianrico Carofiglio - Zasada równowagi
    8. Marek Wałkuski - To jest napad!
    9. Gianrico Carofiglio - Z zamkniętymi oczami
    10. Evzen Bocek - Ostatnia arystokratka
    11. Fannie Flagg - Całe miasto o tym mówi
    12. Camilla Lackberg - Czarownica
    13. Mo Yan - obfite piersi, pełne biodra
    14. Jo Nesbo - Macbeth
    15. Gianrico Carofiglio - Świadek mimo woli
    16. Paweł Smoleński - Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie
    17. Arturo Perez-Reverte - Dzień gniewu
    18. Orhan Pamuk - Dom ciszy
    19. Lars Saabye Christensen - Herman
    20. Terry Pratchett - Kolor magii
    21. Marta Matyszczak - Zło czai się na szczycie
    22. Gabriel Garcia Marquez - Zła godzina
    23. Manuel Vasquez Montalban - Morderstwo w Komitecie Centralnym
    24. Arkadij i Borys Strugaccy - Poniedziałek zaczyna się w sobotę
    25. Orhan Pamuk - Śnieg

    Nie polecam z tego: Fostera , Flagg (zbyt się powtarza, zwłaszcza jak na tę ilość stron), Pereza-Reverte (nudnawy pseudo-reportaż historyczny), Matyszczak (popadła w efekciarstwo niczym GL w ROTS); rozczarowaniem byli przereklamowany IMHO Bocek, Montalban, który zamiast kryminału pisał jakieś niewiadomoco, Pratchett (bo późniejsze były dużo lepsze).

    Na wyróżnienie na pewno zasługują: Marquez, Pamuk (zwłaszcza Śnieg), Christensen (zupełne zaskoczenie), Mo Yan (choć nie każdego to kupi) i Ferrante.

    LINK
  • Przeczytane 2019 #1

    Shedao Shai 2019-04-02 11:51:38

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Dzień dobry państwu, skończył się pierwszy kwartał roku 2019, czas na podsumowanie. Przeczytałem w tym czasie 9 książek - szału ponownie nie ma, ale jestem optymistycznie nastawiony na kolejne, jako że mocno wzrósł mi czas dojazdu do pracy, a więc i czas na codzienne czytanie.

    1. Autostopem przez Galaktykę - Douglas Adams
    2. Restauracja na końcu wszechświata - Douglas Adams
    3. Życie, wszechświat i cała reszta - Douglas Adams


    Rok zacząłem od nadrobienia kolejnego z klasyków, którzy do tej pory mi umykali. Niestety, ten akurat to nie jest coś z mojego kącika fantastyki. Nie podobało mi się. Zaczyna się w miarę, znośnie (pierwszy tom), potem leci już tylko w dół - przy drugim się męczyłem, przy trzecim jeszcze bardziej. Seria "Autostopem..." to bardzo lekkie książki, dla mnie za lekkie. Humor to coś, co lubię jako dodatek, swoisty kwiatek u butonierki, a nie jako główną oś książki. Miałem potężny problem z zaangażowaniem się w lekturę, i to pomimo króciutkich rozdziałów i przystępnego języka. Całość podsumowałbym tak: wpadło, wypadło. Tomy 4-5 oczywiście przeczytam, ale... muszę najpierw je kupić xD Z racji lawiny innych wydatków, te książkowe od jakiegoś roku są na marginesie.

    4. Epoka Diamentu - Neal Stephenson

    Kiedy John Hackworth po raz pierwszy dopuścił się przestępstwa, nawet nie zdawał sobie sprawy, co zapoczątkował i w jak gęstą sieć intryg się wplątał. W świecie, w którym wszystko jest na wyciągnięcie ręki, gdzie domowe kompilatory materii potrafią stworzyć niemal każdy żądany przedmiot, rozwój techniki determinuje los jednostki. O sile decyduje przynależność do grupy i umiejętność szybkiego reagowania na nadarzające się okazje. Ale świat ten skazany jest na zagładę. Jego przyszłość znalazła się w rękach małej dziewczynki, która przypadkowo weszła w posiadanie pewnej wielce istotnej księgi.

    Moja love/hate relationship z twórczością Stephensona to dobry materiał na jakąś rozprawę psychologiczną. Czyta mi się go ciężko, bywało i tak, że kilku książek nie dokończyłem, a jednak kupuję kolejne. Ta w sumie wpasowuje się w moje uśrednione wrażenia z twórczości Stephensona. Czytało się dość ciężko, za to pod względem science-fiction jest bardzo dobrze.

    5. Letnia noc - Dan Simmons

    Latem roku 1960 ktoś - albo coś - prześladuje dzieci w miasteczku Elm Haven. Z niedostrojonych odbiorników przemawiają tajemnicze głosy, nie wiadomo skąd i dlaczego zrywa się porywisty, lodowaty wiatr, w ziemi pojawiają się zagadkowe otwory o krwawych krawędziach. Wszystko wskazuje na to, że ośrodkiem tych zdumiewających zjawisk jest Old Central - stara, nieczynna już szkoła tkwiąca w środku miasteczka. Kiedy w nocy rozlega się bicie milczącego od wielu lat dzwonu o ponurej, tragicznej historii, dzieci i ich rodzice wiedzą, iż oto skończył się czas niewinności i zabawy a nadeszła pora, by zmierzyć się z potwornościami, których istnienia wcześniej nawet się nie domyślali.

    Książka, która zainspirowała "Stranger Things". Co już samo w sobie sprawia, że to fajna ciekawostka, ale nie dla tego ją kupiłem. Książki Simmonsa kupuję w ciemno jak leci, ponieważ to wybitny pisarz. Ta powieść na tle jego innych dokonań prezentuje się dość blado, ponieważ nie jest ani odjechanym sajfajem, ani mega klimatycznym horrorem. Znaczy, horrorem jest, ale bardzo klasycznym i stonowanym. Ciekawa opowieść z dość niespodziewanymi zwrotami akcji.

    6. Drugie odkrycie ludzkości - Cordwainer Smith
    7. Norstrilia - Cordwainer Smith


    To pierwsze to zbiór opowiadań, a drugie - powieść, osadzone w uniwersum Instrumentalności. Całość została ładnie zebrana w jednym tomie przez MAGa. Kupiłem ją właściwie z rozpędu - zbieram Arfetakty, a ta książka wyszła w ramach serii, więc wziąłem ją, nie znając wcześniej ani nazwiska pisarza, ani nie wiedząc nic o jego twórczości. I jak to w przypadku Artefaktów bywa, nie rozczarowałem się. Smith pisze dość specyficznym językiem, mówiąc o nauce i technologii w sposób oniryczny, prawie że poetycki. Dzięki temu, pomimo iż od powstania Norstrilii minęło już przeszło 60 lat, nie trąci ona myszką ani nie straciła nic na aktualności. Warto poznać świat Instrumentalności, tym bardziej, że jest on bardzo nietypowo budowany, nie ma jednego bohatera, spajającego wszystkie wątki i opowiadania; baa, akcja dzieje się tu na sporej przestrzeni czasowej. Poprzez "sporej" rozumiem "tysiące lat"

    8. The Walking Dead: Invasion - Jay Bonansinga
    9. The Walking Dead: Search and Destroy - Jay Bonansinga


    Szósty i siódmy tom książkowej serii TWD, która najpierw opowiedziała genezę Gubernatora, a później kontynuowała losy Lily Caul i innych mieszkańców Woodbury. Książki Bonansingi to typowa literatura pulpowa, rozszerzająca świat danego iniwersum; rzecz typowo dla fanów, ze znikomą - jeśli nie nieistniejącą - wartością dla innych. Ja, cóż - czytam komiksy, oglądam seriale, gram w gry, książki jak widać też zaliczam - w sumie to chyba jestem fanem xD

    Pierwszych pięć tomów wydano w Polsce, natomiast z pozostałych trzech wydawca zrezygnował. To - wraz z niezbyt imponującą jakością książek - sprawiło, że ja też sobie odpuściłem, jednak niedawno poczułem impuls motywacji i sprowadziłem sobie kolejne książki z ebaya (w przypadku ostatniej mi niedawno przyszło powiadomienie out of stock, więc będę musiał zamówić jeszcze raz, ergo wciąż nie mam i będę musiał czekać aż poznam zakończenie historii xD).

    Co tu dużo mówić o samych książkach. Trupy ścielą się gęsto, żywi jak zawsze udowadniają, że są większym zagrożeniem niż zombie, główna bohaterka wymiata prawie jak Rey, całość jest leciutką lekturką którą zalicza się bez problemu w jedno popołudnie. Jeśli ktoś lubi TWD, to tak. Jeśli nie, no to nie.

    LINK
  • Na jednym oddechu

    vilkala 2019-11-29 22:08:51

    vilkala

    avek

    Rejestracja: 2015-10-19

    Ostatnia wizyta: 2020-12-18

    Skąd:

    Cały Abercrombie (Pierwsze prawo i reszta ze świata). Próbowałam kiedyś, odpadłam, za drugim razem czytałam porządnie od początku i wpadłam na amen.

    Trylogia, Zemsta, Bohaterowie, Western... to znaczy Czerwona Kraina, opowiadania... Jakie to było dobre!
    Pomijając postać, którą polubiłam i która robiła to na k, którego nie lubiłam. Ale poza tym rewelka!

    Plus miałam nosa, bo ledwo skończyłam, a tu premiera nowej trylogii. Jak dziś nabyłam, tak przystanek przejechałam Ach jak pięknie czytać, jak znani bohaterowie siwieją (łysieją, wrzodów dostają) od wyczynów swych uroczych pociech w wieku młododorosłym

    Czekam z niecierpliwością, na pojawienie się mojego ulubieńca, arcylektora.

    A poważnie, to Abercrombie jest jednym z nielicznych przypadków, gdy wybieram tłumaczenie zamiast oryginału. Detale bitew i tortur i błota i flaków jakoś łatwiej wchodzą w języku ojczystym. O ile tłumacz nie boi się mocnych słów, bo tego też nie brakuje.

    Naprawdę dobra fantastyka, mało magiczna (choć magię tam mamy), bardzo krwista i z pełnym wachlarzem bohaterów. Nikt nie jest kryształowy, ale nawet idiotów da się jakoś lubić. Bywa brutalnie, zabawnie, wulgarnie, czasem wszystko na raz. Nie dla ludzi o subtelnej duszy, którą rani każdy bluzg, za to dla fanów najróżniejszych intryg politycznych i porządnych bitew jak najbardziej.



    LINK
  • 2019

    cwany-lis 2019-11-30 20:04:39

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2025-01-17

    Skąd: Sopot

    Przez ten rok zaczytywałem się w Herezji Horusa - taki jakby prequel dla Warhammera 40 000, epicki, krwawy, spektakularny, mroczny, ponury, dołujący dramat. Liczy sobie ponad 50 tomów, w Polsce mamy 22 i praktycznie co miesiąc dostajemy kolejny.

    Większość tytułów jest napisana znakomicie, autorzy ewidentnie są zapaleńcami tego uniwersum, w dodatku potrafią pisać - taki Dan Abnett czy Aaron Dembski-Bowden to pisarska ekstraklasa, mogliby spokojnie tworzyć swoje uniwersa i wpisać się w kanon fantastyki.

    Poza tym wróciłem po chyba 20 latach do Dragon Lance ... na razie 4 tomy wystarczą klasyczna fantastyka klasy B to rzecz, którą trzeba sobie dawkować.

    Przeczytałem ten kilkanaście kryminałów osadzonych w XIX wieku - mój ulubiony moment w historii i jedyny argument, który skłonił mnie do śledzenia "kto zabił".

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..