To moja już trzecia lektura tej, mocno skrytykowanej już powieści. Ostatni raz czytałem ją z 20 lat temu, ale dobrze pamiętałem ten cały ambaras z hodowlą statków poprzez nasiona. Czyli kolejny już klasyk ze starego kanonu pełen dziwactw rodem z kiczowatego SF, robaków (sporo pisarzy z legend miało do nich słabość) i jakiś sekciarskich organizacji.
Ale na szczęście "Planetę Życia" napisał Greg Bear, który ma dobry warsztat. Pisze niezwykle zwięźle, książka jest króciutka, ma niespełna dwa wątki i w dodatku została podzielona na jeszcze krótsze rozdziały.
Pomijając ten cały botaniczny cyrk z nasionami (ale i owa produkcja statków została bardzo plastycznie opisana) dostajemy bardzo ciekawie opisanego młodziutkiego Anakina i jego nabierającą zażyłości relację z Obi Wanem, dużo to ciekawych spostrzeżeń i dobrego, dojrzałego opisu uczuć, jakie dotykają mistrza i ucznia.
Dla mnie jednak powieść kradnie drugi wątek - ten poświęcony "przyjacielskiej" rywalizacji Sienara i Tarkina - tu jeszcze młodych i chorobliwie ambitnych trzydziestoparolatków. W tle jest też lekko nakreślony wątek polityczny - trwa likwidacja sił zbrojnych Federacji Handlowej, siły Republiki pod wodzą Kanclerza Palpatine`a przechodzą już transformacje, pojawiają się pierwsze ruchy na politycznej planszy. Sam Tarkin reprezentuje nową siłę pośród elit politycznych i zaczyna werbować odpowiednich ludzi do nadchodzącej rewolucji. Sienar w dodatku prezentuje mu projekt pewnej stacji kosmicznej ...
Jest to zaledwie kilka rozdziałów, ale potencjał był na drugiego "Plaguesis`a" i chciałbym bardzo przeczytać kolejną tak dopracowaną książkę o wielkich, epickich intrygach w tej galaktyce. Niestety dostajemy zaledwie przedsmak, często okryty wieloma niedomówieniami i tajemnicami. Np. nie jesteśmy świadkami rozmowy Tarkina, podczas której przekonuje on Sienara do współpracy. Dowiadujemy się tylko, że po jej skończeniu, ten drugi był wstrząśnięty. Jest tu też fajne nawiązanie do komiksów "Dark Empire" a konkretnie do Devastorów - Sienar ogląda swój park maszyn prototypów i w myślach narzeka, że nie ma chętnych na inwestycje w pojazd wydobywczy, który jednocześnie produkuje z pozyskanych surowców kolejne maszyny.
Podsumowując - książka ma swój urok, ale nie można jej odmówić pewnego specyficznego klimatu, który wielu fanom mógł nie przypaść do gustu. Ja bawiłem się dobrze, ale historia jest za krótka - mocne 6/10.