https://www.facebook.com/starwarsbooks/photos/a.414408798712.177165.67519418712/10154036726348713/?type=3&theater
Del Rey właśnie ogłosiło nową powieść będącą prequelem Rogue One. Premiera w październiku.
https://www.facebook.com/starwarsbooks/photos/a.414408798712.177165.67519418712/10154036726348713/?type=3&theater
Del Rey właśnie ogłosiło nową powieść będącą prequelem Rogue One. Premiera w październiku.
"Catalyst" - prequel "Łotra Jeden" - jest już zapowiedziane od jakiegoś czasu, ale właśnie na Celebration ujawniono, że książkę napisze nie kto inny, a sam James Luceno!
http://www.starwars.com/news/swce-2016-star-wars-publishing-panel-liveblog
Ja-ram-się
Luceno?
Hmm... to może być fajne, byle tylko nie bawił się w naturalizm, do którego zapędy ma...
A ja tam naturalizm lubię . No i jego ogromną wiedzę - pewnie to i tamto ze starego kanonu przerzuci.
Cóż, znowu będzie ekstaza jak przy Tarkinie, a potem jeden wielki zawód.
Luceno, by był dobry musi mieć wolną rękę, a nie dostosowywać się do innych pozycji.
Iiii... mamy blurba.
http://edelweiss.abovethetreeline.com/ProductDetailPage.aspx?group=related&sku=9780451486189
początek spoilera
War is tearing the galaxy apart. For years the Republic and the Separatists have battled across the stars, each building more and more deadly technology in an attempt to win the war. As a member of Chancellor Palpatine’s top secret Death Star project, Orson Krennic is determined to develop a superweapon before their enemies can. And an old friend of Krennic’s, the brilliant scientist Galen Erso, could be the key.
Galen’s energy-focused research has captured the attention of both Krennic and his foes, making the scientist a crucial pawn in the galactic conflict. But after Krennic rescues Galen, his wife, Lyra, and their young daughter, Jyn, from Separatist kidnappers, the Erso family is deeply in Krennic’s debt. Krennic then offers Galen an extraordinary opportunity: to continue his scientific studies with every resource put utterly at his disposal. While Galen and Lyra believe that his energy research will be used purely in altruistic ways, Krennic has other plans that will finally make the Death Star a reality. Trapped in their benefactor’s tightening grasp, the Ersos must untangle Krennic’s web of deception to save themselves and the galaxy itself.
Separatyści, fajnie . W ogóle liczę, że pokażą dyrektora w czasach rządów Kanclerza. koniec spoilera
Hmm, czyli najprawdopodobniej Rey zna Krennica osobiście.
Tylko gdzie jest w tym wszystkim Tarkin?
Jyn miałem na myśli.
Rey zna Krennica... To ma sens jeśli Snoke to Krennic!
Wydaje mi się, że Krennic jest odpowiedzialny za sam laser DS, jest wymieniany jako Dyrektor od Zaawansowanych Broni czy coś takiego. Tarkin jako szef całości będzie pewnie jego bezpośrednim przełożonym.
Będzie zapewne dużo techniczno-laboratoryjnych szczegółów - a z tym jak się przesadzi, to książka robi się nieszczególnie strawna.
Ważne żeby fabuła była bardziej rozbudowana niż w Tarkinie, w którym wszystko ograniczało się do gubernatora, Vadera i paru postaci, które ścigali przez 300 stron. Ale mam wrażenie, że tym razem temat bardziej pasuje pod rozbudowaną historię, poza tym Luceno chyba dwa razy z rzędu wpadki nie zaliczy.
Dla kogo wpadka, dla tego wpadka...Mnie się tam podobało uczestnictwo w " typowym dniu pracy" Tarkina i Vadera, aczkolwiek przyznaję że pozycja ta ma mylący tytuł, a tak być nie powinno. Czytelnik po tytule "Tarkin" oczekuje czegoś naprawdę konkretnego. Podobnie imo jest z Kempem i jego "Lordami Sithów". Co szkodzi tym książkom to właśnie ich tytuły i okładki
Szkodzi bo oczekiwania są jakie są. Z drugiej strony jestem pewna że Myszaty ma to w odwłoku ważne że ludzie kupią skuszeni tymże.
Osobiście zamiast tytułu "Tarkin" dałabym "Żelazne pięści Imperium" a zamiast "Lordowie Sithów" np. "Krew Ryloth".
Uważam że tak byłoby bardziej fair względem fanów
Całe szczęście, że jedyne co możesz to popisać sobie na Bastionie.
Okej, sorry. Zapamiętam żeby więcej się nie odzywać pod adres buracki.
Egzemplarze recenzenckie już puszczone w świat i jeśli wierzyć temu typowi, to w powieści pojawi się początek spoilera ktoś wrażliwy na Moc. O ile oczywiście nas nie strollował i nie chodzi o Vadera, to kogo Waszym zdaniem mógł mieć na myśli? Jyn? (oby nie). Galena może?
Albo Krennic, bo Krennic = Snoke. koniec spoilera
https://twitter.com/KristianHarloff/status/795122112067342340
-początek spoilera Ezra koniec spoilera
xDDD
-początek spoilera Naprawdę Krennic miałby być Snokiem? Zaraz, właściwie to by było logiczne. koniec spoilera
Uwaga, a może Snoke jest początek spoilera każdym koniec spoilera.
Okej, okazuje się, że podobno powyższa informacja jest albo zmyślona, albo "zbyt wyolbrzymiona". Tak przynajmniej twierdzą inni, co dostali książkę. Ale dodawali za to, że trzeba ją przeczytać.
Rano była zajawka na Amazonie, chciałam wstawić, ale durny komputer w pracy blokował Bastion :/. Wstawiam link, może niedługo wróci.
https://www.facebook.com/trevasillustration/photos/a.10153795735452331.1073741847.274376397330/10153798774237331/?type=3&theater
Fragment był z samego początku i ukazywał początek spoilera Galena z żoną - są badaczami na jakiejś odległej planecie i razem z grupą innych (obcych) naukowców zajmują się kyberami. Galen ma tendencje do totalnego zamyślania się, gdy wpada na jakiś pomysł, traci zupełnie kontakt z rzeczywistością. Fragment kończył się jakąś aferą - żołnierze (nie doczytałam skąd oni tam, mniejsza) donosili badaczom o jakimś zagrożeniu - nie wyjaśniło się jakim. A, jest niemal początek wojen klonów, więc pewnie to Sepkowie. koniec spoilera
Ja do czasu premiery fimu nie kupię Catalysta. Tak dla pewności . Nawet spilery przestałem czytać ostatnio.
Gdzie Ty pracujesz, że Ci zablokowało "Bastion"???
W szkole. Mamy program blokujący strony, na które uczniowie mogliby wchodzić na informatyce.
Po co taki program w pokoju nauczycielskim, tego nie wiem... I czemu Bastion nie chodzi...
@Awkop - Ale nie miało być tak, że Chirrut miał początek spoilera nie być wrażliwy? Że był tylko wyznawcą Kościoła Mocy, czy coś? koniec spoilera
Chirrut,gościu, no <żółwik> bo też jestem wyznawczynią tego Kościoła
A kiedy planują u nas wydać R1 Catalyst?
Znając wydawców, to pewnie z rocznym opóźnieniem.
Najbardziej optymistyczny jest Maj 2017, jeśli dobrze przekalkulowałem miesiące, ale i tak wątpię żeby wtedy wydali.
Uroboros będzie chyba wydawał już w kolejności "amerykańskiej", bo po "Utraconych gwiazdach" nie ma (chyba) żadnych zaległości, więc aż się prosi, żeby po marcowym "Bloodlines" w maju wyszła "Ahsoka" a w lipcu właśnie "Catalyst" (Katalizator? Mało chwytliwy tytuł
Może po prostu tytułem będzie " Katalyst" bo jakie inne tłumaczenie ?
A czym w ogóle jest ów tytułowy "catalyst"?
nie czym a imho kim
początek spoilera jak dla mnie katalizatorem jest Galen Erso - to dzięki niemu praca nad bronią Gwiazdy Śmierci tak przyspieszyła koniec spoilera
Aha. Jak byś w takim razie przetłumaczył ten tytuł?
Spoilerów na razie nie czytam, chcę najpierw obejrzeć ten film "na czysto", bez wiedzy o książce. Później obczytać się spoilerów, obejrzeć jeszcze raz i zobaczyć czy i jak zmienił się odbiór.
Katalizator. Bo ta książka to niemal dokładna słownikowa definicja katalizatora
Oraz moim zdaniem nieczytanie książki przed filmem jest błędem Nie spojleruje nic za bardzo (kończy się chyba 17 lat przed Rouge One), a daje piękne tło postaci, kim są, dlaczego robią co robią, pokazuje ich myśli i motywacje.
I w kinie sprawi że na najprostszych scenach z Saw/Lyrą/Galenem/Krennicem będę siedziała na brzeżku fotela ogryzając z nerwów palce. Bo te postaci naprawdę stały się dla mnie w jakiś sposób ważne (nawet jeśli ich ważność sprowadza się do pragnienia złapania za coś ciężkiego i przywalenia przez łeb).
Naprawdę polecam przeczytanie przed.
Przy jakiejś okazji masz dużą czekoladę czy co tam Najważniejsze ze Saw nie jest wyjęty do filmu z 4liter, początek spoilera tylko on i Jyn & S-ka mają wspólną historię koniec spoilera
Cieszę się mega, że Cię przekonałam do czytania - ja tam wychodzę z założenia, że o dobrych współdyskutantów trzeba dbać, zwłaszcza jak się człowiek z takim nie zgadza b.często, ale wie że za to go zalew szamba nie spotka
a to naprawdę warto jak ma się możliwość przeczytać przed R1 - choćby dla jeszcze lepszej zabawy w kinie.
Bardzo dobra książka. I zgadzam się z recenzentami, że pozwalająca "pełniej" zrozumieć film.
Chwilami trochę ciężka do czytania po angielsku ze względu na ogromną ilość kosmicznego technobełkotu, ale coś czuję, że po polsku byłoby tak samo
Poniżej kilka spojlerowych uwag, oczywiście jakby co chętnie odpowiem na wszystkie pytania:
początek spoilera
- Krennic wcale nie jest imperialnym jakiego się spodziewałam. To taki mały... (niecenzuralne słowo), śliski i przebiegły, o ogromnym mniemaniu o sobie i swoim miejscu w szeregach Imperium. Zjada go ambicja i to ona jest jego największym problemem. Myśli, że jest w stanie wygrać z każdym i nie potrafi dostrzec, gdy inni nim grają.
- Lyra Erso to dla mnie główna bohaterka tej książki. Świetnie napisana, pełnowymiarowa. O wiele, wiele ciekawsza od dość nijakiego Galena, mogłaby być interesującym dodatkiem do Rouge One. Niestety, patrząc na Disneya podejście do matek spodziewam się, że szybko ją załatwią :/ Godny przeciwnik dla Krennica, w jego oczach "rywalka" i zagrożenie.
- Galen Erso mnie... rozczarował. Kompletnie odklejony od rzeczywistości naukowiec, trochę idealista, zupełnie upośledzony społecznie, trudny do polubienia, niemożliwy do identyfikowania się z. Genialny, ale mimo wszystko na tle innych wypadł blado, choć może to było celowe.
- Tarkin. Tarkintarkintarkin, pan Luceno doskonale wie, jak napisać REWELACYJNEGO Tarkina. Oj Krenniku, Krenniku, żadna biała pelerynka ci nie pomoże, duuużo się jeszcze chłopcze musisz nauczyć, by dorównać wielkiemu moffowi.
- Największe zaskoczenie - gościnny, niewielki acz znaczący występ Sawa Gerrery. Rewolucjonista i idealista ale bardzo sympatyczny i inteligentny. Świetne wspomnienie wydarzeń na Onceron z TCW, pokazanie dlaczego wciąż walczy. Nie wiem co się stało później, że zmienił się w tak niebezpiecznego radykała, że nawet w Bloodline go wspominano ze zgrozą, jako dowód na dwuznaczność Rebelii.
- I jeszcze jeden ważny bohater - dresselliański przemytnik Has Obbit. Bardzo fajnie i konsekwentnie poprowadzona postać, ważna a jednocześnie dająca czasem chwilę oddechu od technicznych detali. Chyba najbliższy przeciętnemu czytelnikowi i to jego POV czytało się najłatwiej.
To co mi się podobało, to mnogość ras występujących - po zwiastunach w większości ludzkiego Rouge One to bardzo miła odmiana.
koniec spoilera
Różne detale techniczne na pewno docenią hardkorowi fani, mi się mimo wszystko Catalyst całkiem nieźle czytało - chwilami ciężko, chwilami męcząc się nad technikaliami, ale sama historia wciąga.
Taka miła odmiana po Ahsoce - tam czytało się błyskawicznie, ale opowiastka była raczej nudnawa XD
Mam rozumieć że Krennic to taki starwarsowski początek spoilera Littlefinger? koniec spoilera Bo jeśli tak to będę happy
Ps. A Vaddiego ile jest? Tak pi razy oko. (malo, bardzo mało, sporo, *zaskakująco sporo? )
* najbardziej preferowane
Vader? początek spoilera Osobiście wcale, ale często we wspomnieniach, jako punkt odniesienia i Tarkina i Krennica koniec spoilera
A co do Krennica hmmm - można tak powiedzieć choć nie do końca (zastrzegam, że czytałam tylko książki a i tak wymiękłam na Tańcu ze Smokami 1 ). W Catalyst dość często dostajemy jego pov i moim zdaniem początek spoilera on bardziej chce być tym najlepszym z graczy niż nim jest. Nawet jeśli chwilowo uda mu się zwyciężyć, to nigdy to nie trwa długo. Ale z drugiej strony jest na tyle śliski i sprytny że potrafi się wydostać z naprawdę dużych kłopotów. koniec spoilera
Littlefingera nie ma w " Tańcu ze Smokami"
Jeśli taki będzie Krennic jak mówisz to się cieszę. Bałam się że zrobią z niego jedynie tanią podróbkę Tarkina, a wychodzi na to że to chyba zupełnie inny charakter i typ postaci.
Zupełnie inny - też się bałam kopii Tarkina, ale Krennic to zupełnie inny rodzaj gracza na planszy Imperatora. Aczkolwiek o ile Tarkina bardzo lubię, to Orsona ledwo jestem w stanie znieść.
Film rozgrywa się 17 lat po książce, bardzo jestem ciekawa co i jak się zmieniło
Jest jakieś nawiązanie do TCW, a szczególnie do Malevolence którego działo to rzekomo miało być jednym z prototypów superlasera, ponoć nawet działało na kryształy kyber
Nie pamiętam dokładnie (techniczny bełkot XD), wydaje mi się, że do Malevolence nie (acz może wspomniane bez nazwy), za to bardzo istotną rolę w pierwszej części odgrywa początek spoilera Poggle. Jest wyjaśnione jak zwiał z więzienia i jakim cudem juz w czasie Wojen Klonów Republika zabrała się za konstruowanie stacji bojowej nad Geonosis. W ogóle robale odgrywają dość istotną rolę w pierwszej części książki, która właśnie cała dzieje się w czasie TCW koniec spoilera
Jestem dopiero w połowie, ale książka rzeczywiście jest dobra. Aczkolwiek już zauważyłem kilka nieścisłości fabularnych: początek spoilera
- Poggle zostaje przetransportowany z więzienia na Coruscant gdzieś w okolicach początku 4 sezonu TCW (wnioskuję to z tego, że wspomniana jest w tym czasie bitwa o Mon Cala). A widizmy go na ekranie kamery w więzieniu na końcu 5 sezonu, w odcinkach z uciekającą Ahsoką.
- podobnie, na początku jest wyraźnie powiedziane, że akcja dzieje się już po drugiej bitwie o Geonosis, a "kilka miesięcy później" wspomniane są bitwy o Ryloth i Bothawui z 1 sezonu TCW jako świeża sprawa. koniec spoilera
No i osobiście bardzo mnie boli brak Lemeliska, Maw Installation, projektu Hammertong i innych pierdół z Legend, ale może to tylko ja.
Trzeba przyznać, że historia Gwiazdy Śmierci trzyma się kupy lepiej niż w starym kanonie, a postaci są świetnie napisane (każdą kwestię początek spoilera Galena Erso koniec spoilera podświadomie czytam z głosem początek spoilera Maddsa Mikkelsena koniec spoilera w głowie, heh).
Nie, chronologicznie jest OK. Początek dzieje się po II bitwie o Genosis,w czasie kolejnej bitwy o Ryloth (gdzie Republika przegrywa) i PO zdarzeniach z końcówki V sezonu TCW - i ładnie tłumaczy skąd PtL na Mustafarze się wziął w RotS.
Ok, z tym okresem TCW może trochę się czepiam - ale jak się okazuje, w dalszej części książki Luceno trochę przeczy sam sobie.
początek spoilera Rozdział 16: Jyn ma 3,5 roku (czyli 18 albo 17 BBY), a Tarkin już dowodzi ISD Executrix i ma "dobre stosunki z Vaderem". A przecież Tarkin pokumał się z Vaderem i dostał Executrix dopiero podczas wydarzeń z poprzedniej książki Luceno, 14 BBY. koniec spoilera
Sorry, ale to jest ewidentnie błąd autora. xD Podejrzewam, że należy obwiniać terminy.
A szkoda, bo poza tym "Catalyst" naprawdę jest ciekawe i nieźle się czyta.
Nie jednemu psu burek, nie jednemu niszczycielowi Executrix - tak to zostało wyjaśnione
Dobry retcon nie jest zły, ale trochę lipa, że nie wyłapali tego przed premierą książki.
Najpierw kasują kanon, opowiadają, że teraz będzie spójność uniwersum, a potem od nowa robią bałagan.
A wystarczyłoby, żeby jakiś Hidalgo czy ktoś ze Story Group to przeczytał uważnie przed wydaniem i wyłapał nieścisłości (kurde, mógłbym tak pracować). Ale nie, ni ma czasu, wydawać te książki szybciej, dawać hajsy dla Disneja!
No nie, ma "Executixa" jako Moff, potem ma swjego ciernia, a potem jako Grand Moff pewnie znowy wybiera (może z sentymentu dla nazwy) kolejną "Egzekutorkę". Tradycja przekazywania nazw zasłużonych okrętów jest chyba w każdej marynarce swiata, więc dlaczego nie w we flocie Imperium?
Nie no jasne, ja rozumiem jak ten retcon działa, tylko sobie marudzę, że to retcon - bo się nie pilnują.
Jeśli czytałeś "Tarkina" to wiesz, że nie było tam mowy o nazwaniu ISD "Executrix", po prostu taki okręt został przydzielony do szukania Carrion Spike, a potem oddany do dyspozycji Tarkina. Poza tym w SW, gdy statek zostaje nazwany na cześć innego, zwykle dostaje "dwójeczkę" dodaną do nazwy.
A czy wiadomo coś o nim prywatnie? Był żonaty albo coś?
Wiadomo, że początek spoilera nie był. To znaczy może poźniej to się zmieniło (choć nie wydaje mi się), ale on w przypadku Erso małżeństwo uważał bardziej za przeszkodę, niż pomoc. Plus hmmmm, bardzo subtelnie i bardzo niejednoznacznie zasugerowano moim zdaniem jego jednak większe zainteresowanie Galenem niż TYLKO jego genialnym umysłem (choć sam Krennic nie zdawał sobie z tego sprawy). Ale może to moja nadinterpretacja, a obsesja Krennica (tu akurat dobrze to słowo pasuje) Galenem dotyczyła tylko przydatności tego drugiego w realizacji krennicowych planów. koniec spoilera
sądząc po opisie vilkali odnośnie Galena Erso to ewidentnie zrobili z niego męską Dr. Bant`enę Fhernan...
Nie do końca. początek spoilera Sytuacja w której znajduje się na początku ksiażki rzeczywiście jest podobna, ale Erso jako postać jest inny. Bardzo wyrachowany, nie dający się ponieść emocjom. Nie oszukujmy się, nie jest jedyną swego rodzaju oryginalna postacią, ale też na pewno nie jest wzorowany akurat na tej pani. koniec spoilera
Poza tym Galen jest nieporównywalnie lepiej napisany. Przykro mi, ale "Wojny Klonów Gambit" to książki tak tragicznie słabe, że porównywanie ich do czegokolwiek mija się z celem.
Domyślam się że Ci porównanie nie odpowiada.
Ale ja już podobieństwo spore widzę nawet jeśli tylko w okolicznościach życiowych w jakich się znaleźli .
Bo:
początek spoilera Super zdolny naukowiec/inżynier który wpadł na jakieś hm, "epokowe" odkrycie - check
zmuszony/zmanipulowany groźbą utraty bliskich/rodziny
- check
decyduje się pracować nad tajnym śmiertelnie niebezpiecznym wirusem zdolnym zabić miliony istnień /bronią masowej zagłady. - check.
O ile pamiętam kobieta zgodziła się pracować dla Durga bo ten zagroził jej że w przeciwnym razie pozabija 12 członków jej rodziny.
Zaś Galen mówi do Jyn w zwiastunach: "Wszystko co robię, robię po to by cię chronić." koniec spoilera
I co niby czyni z Galena wg Ciebie postać nieporównywalnie lepiej napisaną? Czy może to iż on sprawia wrażenie/bądź jest wyrachowaną osobą a doktorka Fraghnan sprawia wrażenie/bądź jest bardzo emocjonalna?
Zresztą, sama ocenię postać Galena i jego ewentulne podobieństwa do Bant`eny dopiero jak przeczytam książkę
Jeśli chodzi o ostatnią kwestię, to że Wojny Klonów Gambit są słabe... To też tylko Twoja subiektywna ocena . Ja tam po pierwsze nigdy nie oczekiwałam i nadal nie oczekuję od książek z tego typu uniwersum poziomu Nabokova
Jak chcę doświadczyć magii slowa pisanego i bardzo zrecznej manipulacji pisarza, dzięki której wyrachowany do szpiku kości socjopata i pedofil wychodzi niemal na ofiarę w oczach czytelnika, to właśnie od tego mam Nabokova. Książki pani Miller z SW lubię czytać, podobają mi się i uważam je za fajne a przede wszystkim bardzo istotne źródło informacji o pewnej postaci
Słabe imo to Zmierzchy i Greye są. Tfu.
to co na spojlerowo zaznaczone powyżej może dotyczy Galena z filmu, ale na pewno nie z książki - ten w książce początek spoilera został oszukany, myśli że pracuje nad tanim źródłem energii. Prawda o broni zmienia wszystko i sprawia że rodzina Erso ucieka koniec spoilera
No chyba że tak. Tylko wtedy Galen wychodzi chyba na pieruńsko naiwnego/głupiego? początek spoilera bo żeby genialny naukowiec/inżynier i się nie domyślił nad czym tak naprawdę pracuje? koniec spoilera
Przypomina mi się film "Lektor" i ta babka grana przez Winslet która się tłumaczyła na sądzie że początek spoilera ona właściwie to nie wiedziała co się dzieje z tymi ludźmi których do gazu wpuszczała, "potrzebowała pracy" koniec spoilera
No nie, on początek spoilera nie pracuje nad DS jako taką, on pracuje nad kryształami. Sztucznymi. A kryształy to źródło energii wszak koniec spoilera
Pojawiła się zapowiedź powieści "Star Wars: Katalizator"! W Empikach już od 29 marca!
http://swiatstarwars.blogspot.com/2017/02/zapowiedz-powiesci-star-wars.html
Jak ktoś ma problem z The Last Jedi albo Łotrem 1 to niech spojrzy na to
Aczkolwiek wygląda jak fake.
Żaden fake
http://www.empik.com/star-wars-katalizator-a-rogue-one-novel-luceno-james,p1136065321,ksiazka-p
Aż się odechciewa polskie wydania kupować.
Dafuq? Co brał tłumacz podejmując taką decyzję?
A jak inaczej można by było przetłumaczyć catalyst jak nie katalizator? Ktoś by zaproponował lepsze tłumaczenie?
Ale to okładka to jakiś gówniany mix fix, z jednej strony masz przetłumaczone na katalizator a z drugiej zostaje dalej "rogue one novel" wtf
To jest okładka robocza. Tytuł będzie w całości po polsku.
Z okładką jest wszystko ok. mamy tam cały tytuł po polsku - to empik odwalił fuszerkę dając druga część tytułu po angielsku .
A można było "po czasku" - "Rogue Jeden" i po sprawie.
Po klingońsku brzmi tak "Zsivány Egyes" z dopiskiem "Egy Star Wars történet" -
Nie każdy tytuł musi być dosłowny i dokładny, jeśli taki brzmi źle to lepiej go w tłumaczeniu zmienić. Jakoś potrafili tak zrobić przy Aftermath - Koniec i początek.
No nie wiem - "Dogrywka" była by IMHO lepszym tłumaczeniem.
Afternath miał początkowo być przetłumaczone na Pokłosie, ale źle się kojarzyło więc zmnienili.
No fakt, brzmi to okropnie, ale trudno było cokolwiek innego z tym zrobić. Akurat słowo „catalyst” ma tylko to jedno tłumaczenie na nasz język, więc można było jedynie zmienić sens, a to nie do końca jest dobry pomysł. Zmienianie sensu nigdy nie jest dobrym pomysłem. Poza tym - jak inaczej miałoby to brzmieć? Jakieś propozycje? Jedyna możliwa opcja.
Fakty są jednak takie, że po angielsku brzmi to o wiele lepiej, ale przecież nie da się też zostawić nieprzetłumaczonego tytułu.
Tak czy siak, ja już się nie mogę doczekać tej książki. Z tych zapowiedzianych przez Urobros jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie powieść.
Niech Moc będzie z Wami.
zawsze do czegoś doczepić? Czy to nasza taka"wada" narodowa że szukamy dziury w całym. Nie lepiej się cieszyć że książki są wydawane, może nie tak często jak to kiedyś było za czasów Amberu, ale są. No i z uwagi na osobę Pani tłumacz, nasza wersja z pewnością będzie zacna
Właśnie. Ważne żeby zawartość była zacna, kij z tytułem.
PS. Na odwrót byłoby znacznie gorzej, co z tego że tytuł wymiata jak zawartość do bani.
Joylinda_Hawks napisał:
No i z uwagi na osobę Pani tłumacz, nasza wersja z pewnością będzie zacna
-----------------------
Dzięki za kredyt zaufania
Nie ma za co . Zawsze jest przyjemniej czytać jeśli ma świadomość, że tłumaczył to ktoś kto włożył w to tłumaczenie całe serce. . A tłumaczenie powieści z cyklu SW nie należy do łatwych - życzę powodzenia w dalszych tłumaczeniach
Joylinda_Hawks napisał:
Nie ma za co . Zawsze jest przyjemniej czytać jeśli ma świadomość, że tłumaczył to ktoś kto włożył w to tłumaczenie całe serce.
-----------------------
Chociaż nie zdarzyło mi się jeszcze przeczytać od deski do deski żadnego papierowego wydania moich wypocin, to przy pracy staram się trzymać zasady, zgodnie z którą - jakkolwiek idealistycznie by to nie brzmiało - chciałabym być zadowolona z popełnianego przeze mnie przekładu, gdybym sięgnęła po taką książkę te dziesięć, dwadzieścia lat wstecz. Bo wciąż mam w pamięci wszystkie te kwiatki i babole, na które zżymałam się podczas lektury SW w początkach (i nie tylko) mojego fanostwa (do tego stopnia, że swoje żale wylałam w końcu w pracy dyplomowej o przekładzie SW, nim jeszcze zaczęłam przygodę z tłumaczeniem).
Nie zawsze się udaje, no ale...
A tłumaczenie powieści z cyklu SW nie należy do łatwych - życzę powodzenia w dalszych tłumaczeniach
-----------------------
Dzięki!
Ciekawe, że ostatnio dwukrotnie usłyszałam podobną opinię o tłumaczeniu SW i w sumie skłoniło mnie to trochę do refleksji, bo po ponad ośmiu latach można trochę popaść w rutynę
Ciężko tu mówić o kredycie zaufania, jak do tej pory odwalasz kawał dobrej roboty przy książkach SW, siedzisz w Uniwersum... Implikacja jest prosta, tłumaczenie będzie dobre
(Mnie tez "Katalizator" brzmi niestrawnie, już "Kataliza" byłaby lepsza... Proces lepiej brzmi niż jego składnik)
Ale książka jest "ad personam", więc "Kataliza" zupełnie nie pasuje
Payback napisał:
Ciężko tu mówić o kredycie zaufania, jak do tej pory odwalasz kawał dobrej roboty (...).
------------------------
Dzięki Prawda jest jednak taka, że człowiekowi zawsze może powinąć się noga, więc lepiej nie tracić czujności i nie spoczywać na laurach
Payback napisał:
(Mnie tez "Katalizator" brzmi niestrawnie, już "Kataliza" byłaby lepsza... Proces lepiej brzmi niż jego składnik)
-----------------------
Podejrzewam, że Kataliza też by spotkała się z falą protestów. Nie, żebym nie brała jej pod uwagę, ale - jak wspomniałam niżej, przesłanek do do dosłownego przetłumaczenia tytułu w tym przypadku jest zbyt wiele, by je zignorować.
Otóż to Joylinda_Hawks dobrze to ujęłaś. Jakby tytuł był przetłumaczony niedosłownie to zaraz by wszyscy krytykowali, że nie umieją tłumaczyć.
Przy okazji bardzo miło odnaleźć na tym forum Panią tłumacz Pozdrawiam serdecznie
Moim zdaniem bardzo dobrze, że przetłumaczono na Katalizator. Ten tytuł ma być wieloznaczeniowy i wskazywać na Galena, który przyspieszył, umożliwił Imperium stworzenie i był ostatnim ogniwem gwiazdy śmierci. Można go interpretować np. tak, że Galen był przyspieszeniem prac dla Imperium, umożliwił powstanie DS (choć i tak by sobie po czasie poradzili i bez niego). A można interpretować tak, że był katalizatorem Rebelii i dzięki zawarciu usterki przyczynił się do zwycięstwa Rebeliantów.
Ten tytuł jest świetny dzięki swojemu metaforycznemu odniesieniu do Galena i możliwości wielopłaszczyznowej interpretacji. Na te interpretacje nie mogłoby sobie pozwolić część czytelników jakby został tytuł po angielsku, bo po prostu nie sprawdziliby co to znaczy. Także bardzo dobrze, że przetłumaczono. Niektórym się tłumaczenie wydaje komiczne ale to wynika tylko z tego, że słowo to jest mniej powszechnie używane u nas niż w USA. Nie dało się lepiej przetłumaczyć, żeby oddać całą głębie oryginalnego tytułu.
Menes napisał:
Przy okazji bardzo miło odnaleźć na tym forum Panią tłumacz Pozdrawiam serdecznie.
-----------------------
Dzięki, również pozdrawiam
Co się zaś tyczy treści Twojego posta odnośnie do trafności tytułu - jest dokładnie tak, jak piszesz
I chociaż mogłoby się wydawać inaczej, to decyzja o pozostawieniu w tytule Katalizatora nie była ani łatwa, ani oczywista. Początkowo absolutnie nie brałam tego pod uwagę, ze względu na zbyt silne skojarzenia z motoryzacją i procesem odlewania z żywicy
Po tym etapie zaprzeczenia były konsultacje ze znajomymi fanami, burza mózgów w redakcji i koniec końców wszystko wróciło do punktu wyjścia: w przypadku tej pozycji tytuł ma naprawdę olbrzymie znaczenie i można go odnieść nie tylko do samego Galena, ale i na różnych płaszczyznach do pozostałych bohaterów, m.in. Lyry, Krennica czy nawet Jyn. Nie ma słowa, które lepiej oddawałoby sposób, w jaki ich działania wpływają na wydarzenia i decyzje podejmowane przez innych, a gdy odrzucić początkowe skojarzenia i skupić się na znaczeniu metaforycznym, tytułowy "katalizator" przestaje brzmieć obco czy dziwnie. Zdawałam sobie sprawę, że mimo to wzbudzi kontrowersję. Trudno.
Dwa: to standard, że w języku angielskim wszystko wydaje się brzmieć lepiej, atrakcyjniej - od refrenów piosenek "o niczym", aż po technologię w SW. Taki lajf i choćby się człowiek obsmarkał, to tego nie przeskoczy.
Meh, a naprawdę do końca liczyłem na "Olej napędowy z Nirauan"
To dzisiaj odebrałam z Empiku SW Katalizator - nie wiem kiedy ma być oficjalna premiera, ale ja dzisiaj zabieram się do czytania....
Powodzenia z tym Aligatorem!
Aligator jest zupełnie niezły, czyta się przyjemnie, szczególnie po tym koszmarku Wendiga
Jest niezły, to fakt, czytałem przed RO, i był niezłym wprowadzeniem i praktycznie nic nie spojlerował - czego się obawiałem. Podziękowania dla osoby, która mnie namówiła na lekturę
Powiedzić, że jest to powieść lepsza od Wendiga, to nic nie powiedzieć. Umówmy się - poprzeczka leży wyjątkowo nisko.
Niestety nie miałam możliwości przeczytania Katalizatora przed obejrzeniem filmu - mój angielski nie jest na tyle dobry by czytać SW w oryginale - drugi aspekt to niestety cena, wydania anglojęzyczne u nas kosztują - wyjątek robię tylko dla wydań albumowych. Wendig po prostu doprowadził mnie do takiego stanu źe ze wstrętem patrzyłam na jakąkolwiek książkę. Chociaż mam przed sobą pare wyzwań - zagłębiem się w mediewistykę i próbuje przejść przez Merowingów (chyba bo książkę poprowadził mój mąż i za bardzo nie wiem gdzie ja znaleźć ). No i czeka A. Springer i jego "Zaczyn".
Jak będzie trochę lepsze od Tarkina to już dla mnie będzie w porządku
Jest inne od Tarkina (acz Tarkin w tym jest i jest rewelacyjny). Czy lepsze? Zależy co się lubi. Mnie chwilami męczyła cała technomowa, za to bardzo mi się podobali bohaterowie. 3 akt ładnie trzyma w napięciu, choć po Rogue czyta się to na pewno trochę inaczej.
Tarkin, to była sprawnie napisana historia bez zadnego istotnego wpływu na wydarzenie uniwersum SW. Tutaj masz tak samo sprawnie opisaną historię jednego z najważniejszych wydarzeń, czyli budowy DS - ze zdecydowanie lepszymi interakcjami postaci.
Zacząłem już czytać "Catalyst" - to prawda, ostatnio Luceno dodaje zbyt dużo naturalizmu, który nie pasuje do "Star Wars". Było pożeranie serc w "Plagueisie" i "Tarkinie" a tym razem mamy lubiącą spluwać strażniczkę więzienną o imieniu Gruppe. Trochę też zamieszano w kanonie: arcyksiążę Poogle w więzieniu? Powinien raczej przebywać z innymi przywódcami separatystów. A jeśli zaczął współpracować z Republiką, to jego zabicie przez Anakina nie miało sensu.
Skończyłem już czytać no i cóż, Luceno potrafi pisać dużo lepsze powieści. Zaletą jak dla mnie jest to, że treść konsultowana była ze specjalistami od fizyki kwantowej i opisy projektu superlasera są miksem współczesnej nauki i fantastyki. Również Krennic jest świetnie napisaną postacią, cwaniak jakich mało, potrafi przechytrzyć samego Tarkina.
Czasem jednak brakuje tego czegoś co powinna mieć książka spod znaku Star Wars, praktycznie brak Palpatine`a, za dużo Masa Amedy, a Galen i jego żona jakby w ogóle nie przejmowali się tym co się stało z Jedi. Coś w rodzaju "zniknęli to zniknęli, po co drążyć temat?". Błędem jest moim zdaniem przywrócenie do kanonu durnowatej bitwy o Hypori z równie durnowatej kreskówki Tartakowskiego. Jak przypomnę sobie przesadnie przehype`owanego Grievousa odpierającego samodzielnie atak kilku Jedi, a także padawana-Kudłatego z kreskówek o Scoobbie-Doo to cholera bierze mnie, jak tak można było gwałcić kultowe uniwersum.
i żałuję, że dopiero teraz a nie przed premierą RO. Książka napisana bardzo sprawnie i przyjaźnie dla czytającego (pomimo technobełkotu).Czytałam w oryginale, bo mam uprzedzenia do polskich tłumaczeń
Bardzo mi się podobało ukazanie postaci Lyry, Krennica i Tarkina. Nie do końca kupuję kreację Galena jako naukowca kompletnie oderwanego od rzeczywistości i mam wrażenie, że nie do końca mieli pomysł na wiarygodne przedstawienie jego udziału w projekcie, więc zdecydowali się na pójście po linii najmniejszego oporu
Ale naukowcy tacy są. Byle robota była ciekawa, były fundusze na badania i żeby dobrze płacili. Taki von Braun jako "nazista" projektował rakiety spadające na Londyn, a potem został "Niemcem" i projektował rakiety wysyłające ludzi w kosmos. Gdyby hitler nie byl takim popierdzielonym antysemitą, to Einstein i s-ka wyprodukowli by bombę atomową dla Niemiec, znaczy, dla nazistów.
I jestem zadowolony. Nie jest to jakoś wybitnie genialna książka ale kawał dobrej powieści. Akcja, standardowo jak u Luceno rozwija się bardzo slamazarnie, długo poznajemy postacie i ich motywację, ale końcówka bardzo fajnie i dynamicznie zamyka historię. Największe plusy? Mocno rozwinięta postac Lyry i Galena. Świetnie pokazany konflikt Krennica i Tarkina. Ciekawa historia Hasa Orbitta i jego związek z pewną postacią z R1. Jeśli chodzi o technologiczne aspekty Republiki i Imperium to dowiedzieliśmy się z tej książki naprawdę wiele. Podobał mi się też pomysł z planetami Dziedzictwa.
8/10
Też już skończyłem.
Moje odczucia: http://starwarsencyklopediamocy.blogspot.com/2017/07/recenzja-katalizator-j-luceno.html
Moje drugie zetknięcie z książkowym Nowym Kanonem i tak wyszło, że po raz drugi jest to powieść Jamesa Luceno (tą pierwszą był Tarkin).
Katalizator, porównując do opowieści o Tarkinie (zresztą ta pierwsza książka łączy się w ostatnim rozdziale z początkiem tej drugiej), wypada dobrze. Tym razem przedstawiona została zapełniona wieloma światami i postaciami Galaktyka, opisane wydarzenia to nie jakaś nieistotna przygoda, ale rzeczy całkiem kluczowe. Wielki, żyjący świat.
Katalizator fajnie wprowadza do Łotra 1, pogłębia i przybliża niektóre z postaci, pokazuje jak wyglądały pierwsza lata Imperium, a także łączy czasy Prequeli z Oryginalną Trylogią. Równocześnie jednak, pomimo tego wszystkiego, niewiele się tu dzieje. Galen skupia się na badaniach, trochę ocieramy się o wojnę, politycy debatują nad budową nowej broni, ale brak tutaj przesadnej spektakularności. Nie przeszkadza to w czytaniu, bo książka napisana jest bardzo sprawnie, ale niech nikt nie oczekuje tutaj fabuły, którą będzie wspominał do końca życia. To poprawnie zrobiony prolog filmu, ale nic więcej.
Najciekawszym bohaterem jest oczywiście Krennic, który manipuluje, kłamie i kręci, ściera się z Ameddą i otwarcie rywalizuje z Tarkinem, starając się zdobyć jak najlepszą pozycję w imperialnej hierarchii. Galen jako dobry, trochę naiwny i oderwany od rzeczywistości naukowiec również wypada sympatycznie, za to Lyra jest dla mnie nieznośna. Taka wścibska, wiecznie zmartwiona "żona", do tego do przesady naiwna (ale w innym, gorszym znaczeniu niż Galen) idealistka i pacyfistka, której się wydaje, że swoim rzyganiem tęczą ocali świat przed złem. Reszta bohaterów stanowi tło, Saw Gerrera (tak jak w filmie) pojawia się krótko i nadal niewiele wiemy o tym dlaczego jest tym kim jest, Tarkin jest Tarkinem, a Has Obitt dość typowym No name`em, który po prostu miał do odegrania swoją rolę w fabule.
7/10
PS. Nie wiem co to za trolling, ale link do tematu umiejscowiony pod bastionową recenzją, odsyła do czegoś takiego:
http://star-wars.pl/Forum/Temat/1740
Elendil napisał:
PS. Nie wiem co to za trolling, ale link do tematu umiejscowiony pod bastionową recenzją, odsyła do czegoś takiego:
http://star-wars.pl/Forum/Temat/1740
-----------------------
To zapewne sprawka Lorda Barta.
Mocno taka sobie. Jest parę smaczków, jest ukazana relacja Krennica z Galatem, ale cała powieść to w sumie takie pierdololo o niczym.
Całość można streścić tak:
Tl;dr:
- no weź pomóż galen fajne rzeczy budyjymy
- ej krennic ale to nie broń?
- nie no co ty żadna broń
- ale na pewno to nie broń?
- nie no na bank żadna broń
**
- ej galen a ty nie budujesz broni?
- nie no Orson mówił że to nie broń a ja mu wdzięczny jestem
- ale na pewno to nie broń?
- no na pewno bo Orson to mój kumpel i muszę mu się odwdzięczyć a to nie broń
**
- ej krennic ale to na pewno nie jest broń?
- nie no na pewno nie jest broń to nie jest broń
- dobra to jak nie broń to zbuduje ale tylko jeśli to nie jest broń
- nie to nie jest broń
**
- ej galen mi to wygląda na broń
- ale krennic mówił że to nie jest broń więc to nie jest broń jestem mu wdzięczny super kumpel
- ale trochę wyglada jednak jak broń
- ej no w sumie trochę tak
**
- ej krennic to chyba trochę jak broń nam wyszło
- kurdebele galen, ja już do exela wpisałem że to nie bron.. dobra kij zostaw tak
**
- ej lyra to jednak była broń uciekamy
Nie mam ostatnio wiele czasu na czytanie (i inne rzeczy), ale właśnie przeczytałem moją pierwszą powieść z NK, więc można coś skrobnąć.
Słowo kluczowe przy omawianiu tej książki to:
"KULISY"
Tak jest. Kulisy. Jeśli ciekawi Was, na jakich zasadach zakulisowo działają różne rzeczy w uniwersum SW, to ta kniga jest dla Was. Luceno przemyca tu multum informacji na temat funkcjonowania najrozmaitszych organizacji w późnej Republice i wczesnym Imperium, mamy komitety, zespoły naukowe, organizacje uczelniane i cholera wie, co jeszcze. Jeśli Was to interesuje, łykajcie. Jest to całkiem ciekawe, ale zapewne nie dla wszystkich.
Ogólnie powieść jest bardzo dobra, ale do dynamicznych nie należy. W końcu główni bohaterowie to naukowiec-pacyfista i jego żona, prawda? Akcji trochę mamy, ale nie za wiele. Głównie zapewniają ją Has Obitt, Saw Gerrera, trochę Tarkin. Mało tego. Ale ja się nie nudziłem zazwyczaj mimo to, bo sam proces powstawania Gwiazdy Śmierci kawałek po kawałku i wszystkie manipulacje Krennika z tym związane były bardzo dobre.
Postacie były niezłe, przy czym Krennic jest niewątpliwie o niebo ciekawszy od Galena, ale ten ostatni daje się lubić. Lyra jest ok, nie mam zastrzeżeń. Mała Jyn rulez. Has jest fajny. A Tarkin... jest dokładnie taki, jak trzeba.
Cieszyły mnie, jak zwykle, smaczki z Prequeli, czyli Mas Amedda, końcówka Wojen Klonów, Geonosis i Poggle, wzmianki o Dooku itp. Do TCW też tu nawiązań nie brakuje, bo było o bitwie na Ryloth, był oczywiście Saw, było o obu bitwach na Geonosis oraz o królowej Geonosjan.
"Katalizator" udowadnia, że Luceno nadal pisze najlepsze wprowadzenia do filmów z Sagi, bo to spokojnie poziom "Maski kłamstw" i "Labiryntu zła", tyle że zarazem to o wiele spokojniejsza książka. Jeśli chcecie dużych ilości akcji, to ta pozycja Was może odrzucić, ale jeśli lubicie poznawać wspomniane kulisy uniwersum SW, to polecam mocno.
Gunfan napisał:
"Katalizator" udowadnia, że Luceno nadal pisze najlepsze wprowadzenia do filmów z Sagi, bo to spokojnie poziom "Maski kłamstw" i "Labiryntu zła", tyle że zarazem to o wiele spokojniejsza książka.
-----------------------
Jeszcze nikt nie zareagował i się nie oburzył? Chyba wszyscy zajęci krytykowaniem TLJ po trailerze
Całościowo z opinią nie mogę się nie zgodzić. Podobny przypadek do Tarkina i nowej książki z Leią - naprawdę warto przeczytać, dużo informacji, sporo wnosi do kanonu (dla miłośników R1 to imho obowiązkowa lektura uzupełniająca), ale mnie miejscami książka lekko zmęczyła. Bardzo dobra, ale trochę nudna
mkn napisał:
Jeszcze nikt nie zareagował i się nie oburzył? Chyba wszyscy zajęci krytykowaniem TLJ po trailerze
-----------------------
Catalyst ma w sumie ogólnie niezłą opinię w fandomie, nawet wśród fanów Legend. Jasne, każdy przyznaje, że bywa nudny, ale jakości nie sposób odmówić.
Więc chyba nie ma się czym oburzać
Na pierwszy rzut oka zachwyciła mnie okładka, naprawdę fajnie została pokazana skala gwiazdy śmierci gdzie w tle widać malutkie niszczyciele.
Co do fabuły i historii rodziny Erso jest całkiem w porządku. Fajnie przedstawiona została historia budowy gwiazdy z szczegółami oraz badania kryształów kyber.
Co do postaci podoba mi się rywalizacja Krennica z Tarkinem gdzie widać przewage tego pierwszego choć w filmie wiadomo jak to się skończy.
Co do postaci Lyry i Jyn nie mam nic do zarzucenia to trochę nie pasowało mi jak został napisany Galen, trochę szalony naukowiec czasami nie panujący nad emocjami.
Ogólnie zasłużone 7/10 i jak każdy polecam przed Rogue One a nie jak większość w tym ja na odwrót.
Możesz uściślić co nie podobało Ci się w Galenie? Jestem ciekawy, bo mnie osobiście jego charakterek w książce bardzo przypadł do gustu.
Za bardzo pochłonięty pracą, przez to nie zawsze widzi co się dookoła niego dzieje. Jak na takiego inteligenta powinien szybciej przewidzieć zamiary Krennica no ale w końcu książka nie mogła się zakończyć na stu stronach.
Bardziej mi do gustu przypadła postać Krennica, po trupach do kariery Gdyby nie wpadka na Scariff i z Galenem to kto wie może w Nowej Nadzieji był by inny dowódca Gwiazdy Śmierci
Być może to prawda - był zbyt pochłonięty pracą, ale czy my (szarzy ludzie) nie mamy czasem tak, że jeżeli robimy coś co jest naszym hobby (w przypadku Erso były to Kryształy Kyber) i w efekcie całkowicie się w tym zatracamy to zapominamy o otaczającym nas świecie?
Wiem, że to dość filozoficzny wywód, ale moim zdaniem trafny.
P.S. Ja też uważam, że „hobby” Galena bezproblemowo mozna by nazwać swego rodzaju obsesją bez opamiętania.
Jak Walter White w Breaking Bad😃
Z prequelowymi wprowadzeniami to filmowych star wars różnie bywało - raz dostawaliśmy świetny "Labirynt Zła" a innym razem "Nadchodząca burzę". Dobrym prognostykiem przez lekturą "Katalizatora" był jego autor James Luceno czyli jeden z ostatnich weteranów tego uniwersum.
Czy "Katalitor" to dobra książką? Oczywiście że tak. Czy jest to najlepsza pozycja jaką dane mi było czytać z nowego kanonu? Tak. Luceno napisał ksiązka stoi postaciami, dialogami, spiskami i zdradami. Jednak najbardziej uderzyła mnie przepaść warsztatowa jaka dzieli pana Luceno od np. pana Wendiga. Dwie ostatnie książki jakie czytałem, różnica poziomu pisarstwa kolosalna. Na polu warsztatowym Luceno odjeżdża większości tego co czytałem z nowego kanonu. Wendig pisze topornie, Jackson Miller to lepszy scenarzysta komikoswy, Freed nie ma lekkości pióra, pani Grey w "Utraconych Gwiazdach" pisała ładnie, lekko ale to ciągle młodzieżówka. Szkoda, naprawdę szkoda iż to prawdopodobnie łąbędzi śpiew Luceno w SW.
A wracając do samej ksiązki to po prostu dobrze zrobiona rzecz jest. Krennic, Lyra, okres budowy GŚ od wojen klonów aż do czasów Imperium wszystko gra bardzo dobrze. Słabiej wypada sam Galen Erso, jako trochę oderwany od rzeczywistości naukowiec-geniusz jednak trzeba było doprowadzić do jego przemiany znanej z początku "Łotra 1". 7/10
Luceno doskonale buduje tło fabularne - tam, gdzie wielu autorów nowego kanonu nie ma czasu/chęci/wiedzy/kompetencji/wyobraźni i zwyczajnie ogranicza się do prostych historii bazujących na sprawdzonych schematach to Luceno wjeżdża z wątkiem ekonomiczno-naukowym, który jest ciekawszy niż nie jeden wspomniany twór pełen pustej akcji i pościgów. To pisarz, któremu się chce nakreślić jakieś sensowne założenia i prawa jakimi może rządzić się odległa galaktyka, próbuje nadać jej większy sens i wiarygodność solidnie napisanym tłem fabularnym. Pamiętam jego fenomenalne opisy galaktyki w "Sokole Millenium", gdzie skupiał się na sektorze cywilnym i gospodarce wstającej z kolan po wojnie z Yuzchaan Vongami i drugą wojną domową rozpętaną przez Darth Caedusa. Ta jego skrupulatność w łączeniu akcji i reakcji, skutków ubocznych tych wszystkich wojen czyniła to uniwersum jeszcze bardziej ciekawym i dopracowanym.
A Wendig to przykład pisarza ograniczonego brakiem wykształcenia. Nie można mu odmówić wyobraźni, ale jego dziecinna narracja, pełna durnego patosu i naiwnych założeń męczyła mnie strasznie w czasie lektury.