W związku ze wzrastającą ilością napisanych negatywnych opinii dotyczących najnowszego Battlefronta, dla przeciwwagi postanowiłem wskazać kilka elementów drugiej odsłony klasycznej serii, które mi nie przypadły do gustu. Chciałbym również zaznaczyć, że w Battlefronta II grałem (i to dość namiętnie), jako dzieciak spędziłem na jej serwerach mnóstwo dobrych chwil. Nigdy nie twierdziłem, że ta gra jest zła. Pozwólcie, że skupię się na tych bardziej rażących mnie aspektach, pominę kwestie typu ,,Geonosis jest gorsze niż w jedynce". Kolejność jest przypadkowa. Zapraszam.
1. Klasy postaci
Niektórym bardziej podobał się system klas, innym system pickupów z nowszej odsłony. Natomiast po latach znajomości uniwersum SW rażą mnie modele postaci, zwłaszcza klonów. Nie chodzi tu o grafikę, a o dobór zbroi. Heavy Trooper to żołnierz z Mygetto, podobnie jak Clone Commander (swoją drogą reprezentują oni dwa oddzielne legiony). Snajperem jest klon-spadochroniarz, a podstawowa jednostka CIS - Super Battle Droid - nie stroni od wykonywania fikołków. Medykiem Imperium jest inżynier z Gwiazdy Śmierci. Niektórzy, także ci bardziej złośliwi, twierdzą że najnowszy Battlefront wybił się na ,,hypie" wobec TFA. Jednak same upchnięcie przykładowych żołnierzy-klonów z EIII nie było przejawem czegoś podobnego? Podobnie z mapami...
2. Mapy
Moją ulubioną przez długi czas była Mygetto, może dlatego że najmniej mi przycinała. Natomiast plansze typu Tantive IV, gdzie w trybie multiplayer (zresztą nie tylko) przy choćby dziesięciu graczach powoduje niesamowity ,,spam" granatami. Lokacje takie jak Mustafar nie są zbyt przystosowane do walk (kolejna oznaka), ale ja tam na to nigdy nie narzekałem - przecież nie każde miejsce we wszechświecie jest robione po to, by się tam ludzie zabijali. Wracając do Tantive IV... Po co na tej mapie pojawiają się snajperzy i Heavy Trooperzy? Ci drudzy czasem używają tych rakiet (co normalnie byłoby opłakane w skutkach, zresztą wnętrze jest wiecznie sterylne), jednak snajperzy z tego co pamiętam siedzą przy głównym CP, wpatrzeni w komputery. Oczywiście większość map byłą w porządku, walka nocą w Świątyni Jedi to bardzo klimatyczne przeżycie.
3. Moce Jedi i Sithów
Battlefront II pierwszy raz pozwolił nam na zagranie bohaterami takimi jak Mace Windu czy Obi-Wan, więc może dlatego o ile sam system walki był całkiem przyjemny (choć te wielokrotne skoki wyglądają dosyć śmiesznie), to jednak takie zdolności jak pchnięcie Mocą czy rzut mieczem wymagałyby dopracowania. Nie mamy możliwości pchnięcia grupy przeciwników, chyba że stoją dosłownie obok siebie. Musimy bezpośrednio namierzyć wroga, tak jak to się robi przy strzale z EMP Launcher. Pytanie po co mielibyśmy to robić, skoro można zablokować miecz i podejść do delikwenta, a następnie uciąć mu głowę? Rzut mieczem też nie zachwyca, po jego dokonaniu musimy czekać na powrót broni do ręki, nierzadko ścinającą naszych wojowników (choć to kwestia wprawy). Duszenie Mocą, błyskawice - to już ma większy sens, natomiast pozwala Sithom wygrać starcie w momencie jego rozpoczęcia (jest to kwestia wprawy obu zawodników). No i przeciwnik nie używa bohaterów (nawet jak ma ich wykupionych w trybie strategii, więc każde nasze dołączenie jako Jedi gwałtownie podnosi szanse na zwycięstwo).
4. Walki w kosmosie
Ludzie narzekają na ich brak w nowym Battlefroncie. Jednak ja pamiętam kilka recenzji, które wskazywały na powtarzalność się tych walk. Poszczególne mapy praktycznie niczym się nie różniły, a okładkowa ,,Bitwa o Coruscant" była po prostu misją treningową. O ile same zmagania się pilotów dawały całkiem niezłą frajdę, tak niszczenie poszczególnych elementów wrogiego statku potrafiło znudzić. Lądowanie na pokładzie statku wroga to chyba jeden z najbardziej niedopracowanych elementów tego tytułu, przeciwnik niby odpowiada ogniem, ale i tak kieruje się do swoich statków - koziołkując w kierunku centrum dowodzenia, możemy bez problemu zniszczyć przeciwnika od środka. W dodatku wróg nie ląduje u nas, ale chyba w skrypcie są tego pozostałości, bowiem mam wrażenie jakby statki transportowe nieudolnie próbowały przełamać pewną barierę.
5. Tryb podboju galaktyki
Jasne, był on urozmaiceniem, taka strategia w strzelance. Ale moment, w którym ja swoją flotą ruszam w kierunku centrum dowodzenia wroga, a ten swoją generuje ciągle nad jedną planetą i co turę atakuje ten sam układ planetarny - :-\. Dodatkowo powatrzające się bitwy potrafiły znudzić.
6. Capture the Flag
Ogólnie tryby gry były raczej standardowe (wiadomo, Heroes vs Villians to powiew świeżości, bitwy w kosmosie też były nowością), ale Capture the Flag potrafił być momentami nieźle uciążliwy. Ile razy pamiętam, jak ta flaga nie mogła przejść na dobre z ręki do ręki, a w tle ciągle wybrzmiewał głos imperialnego oficera ,,The rebels have the flag... A pity". Ogólnie klimat Gwiezdnych Wojen był mniej obecny przy tym trybie, a inteligencja sojuszników pozostawiała wiele do życzenia.
7. Kanoniczność
Tutaj krótka piłka - statki nie posiadają uzbrojenia odpowiadającemu temu z filmów (ARC-170 jako myśliwiec zamiast V-Winga), MagnaGuardy z pistoletami na rakiety, jakieś chainguny oraz wyrzutnia EMP co strzela wybuchowymi pociskami. Ulubieniec wielu fanów, Jango Fett, używa jednego blastera, niewidzialni Bothanie potrafią przypalić Vaderowi plecy, inżynierowie z Gwiazdy Śmierci biegają ze strzelbą. Legion 501 na Utapau, w świątyni Jedi prawie nie ma Jedi (za to na Naboo są), Tri-Fightery strzelają z miniguna. Nie twierdzę, że to niweluje przyjemność z gry, ale momentami można mieć wrażenie, że grę robiły a) osoby nie znające Sagi SW b) osoby wykorzystujące hype związanych z EIII c) jest to mod do jakiejś gry. Ale to jest najmniejszy... ,,issue" ze wszystkich, jaki zauważyłem; Pod tym względem preferuję pierwszą część.
8. Starcia dwóch oponentów
Ostatnim mankamentem jest potyczka dwóch żywych przeciwników. Otóż w Battlefroncie II, gracze mają raczej sporo punktów życia (albo mało ich jest odbierane przez postrzał), więc w momencie gdy stają naprzeciw siebie tacy przeciwnicy - robiąc uniki i jednocześnie strzelając, taka walka może trwać dobrą minutę. Dodatkowo koziołkując jesteśmy w stanie uniknąć naprawdę bliskiego postrzału, a akcje typu rzucanie się z miną na herosa - odbiera to klimat prawdziwej bitwy.
9. Sztuczna inteligencja
Podobno Battlefront wniósł wiele nowych zastosowań odnośnie A.I, ale tak samo podobno nawet jak na swoje czasy miał ją przestarzałą. W trybie singleplayer, na poziomie trudności ,,Elite", pojedynczy przeciwnik czy nawet jego grupka - nie stanowią żadnego wyzwania. Niby jesteśmy żołnierzem tak jak wielu z naszych, a równie dobrze moglibyśmy być komandosami - bo to prawie wyłącznie od nas zależą losy bitwy. Ja rozumiem, że A.I nie powinna mieć wyłączność, ale bez problemu możemy sami przejąć prawie że każdy CP, nawet pełen przeciwników. Jednak jak już ktoś kiedyś napisał - tryb singleplayer w tej grze to tylko rozgrzewka przez grą sieciową.
-----
To byłoby już wszystko, mam nadzieję że po napisaniu tego większość znajomych bastionowiczów nadal będzie mnie lubić . Chciałbym również zaznaczyć, że nie uważam by podane przeze mnie kwestie powodowały niską ocenę samego tytułu. Uważam grę za dobrą, swego czasu musiała być jedną z najlepszych spod loga SW. Także piszcie, co sądzicie o tym co napisałem, może macie własne problemy związane z grą.
Pozdrawiam
260858