-"Ciekaw jestem czy panowie hackeradyn i Krogulec, choć raz przeczytali Pismo Święte"
Hackeradyn czytał wielokrotnie. I nie tylko Biblię, ale także Koran i wiele innych tekstów religijnych. Nie wypowiadam się na temat spraw, których nie znam. Co do krogulca to pewnie sam się wypowie, ale nie wyobrażam sobie, że człowiek po filozofii (tudzież student tego kierunku) nie czytał, Biblii
"Na czym panowie opierają swoje wnioski, podejrzewam że na mądrych książkach autorstwa ludzi pokroju pani Środy"
Błędnie podejrzewasz. Magdalena Środa to feministka. Ideologie się od siebie nie różnią. Ich wyznawcy myślą i działają identycznie. Różni ich tylko potrzeba determinująca ich wiarę. I oczywiście ideologie religijne zawierają większy katalog potrzeb niż ideologie świeckie. Jako osoba nie wyznająca żadnej ideologii nie mogę swoich przemyśleń opierać na dogmatach ideologicznych.
[b]"czy Bóg istnieje? Nie wiem, nigdy go nie widziałem fizycznie, ale równie dobrze można spytać, czy istnieje jądro Ziemi? Przepraszam, ktoś je widział? Ale są przecież ludzie którzy mówią że jest, wierzyć im, czy nie? Najlepiej przekonać się samemu, ale jak? Przecież się nie dokopiemy. Z Bogiem mniej więcej to samo, nie można naukowo udowodnić że Bóg istnieje"/[b]
Jeden z dowodów wyartykułował Krogulec cytuję:
"Płynie z tego prosty wniosek, że bogowie owszem istnieją, ale jako twory kulturowe i pomysły człowieka, w jego kulturze i nigdzie poza nią."
Samo zagadnienie życia pozagrobowego, jest tutaj kluczowe. Chociaż sformułowanie "Życie po życiu" wydaje mi się bardziej adekwatne. Nie jest przypadkiem, że każda religia coś takiego stworzyła. Jest to potrzeba - Lęk przed śmiercią. Religie na tą potrzebę odpowiadają. Boimy się śmierci, ale co to? Jest łatwe rozwiązanie.
Oczywiście to tylko poszlaka. Ale jeżeli zbierzemy wystarczająco dużo poszlak, możemy jasno stwierdzić, że żaden z wymyślonych przez ludzkość bogów nie istnieje.
Innych dowodów dostarcza nam historia. Możemy prześledzić jak mityczne wyobrażenia ewoluowały oraz jak powstawały. Od prostych kultów przodków po rozbudowane panteony bogów.
Religie Księgi (Chrześcijaństwo, Judaizm, Muzułmanizm) są tu idealnym przykładem.
Bóg Jahwe był bogiem edomickim. Do tego był bogiem-wojownikiem jakich istniało wielu w ówczesnym świecie. Inne plemiona żydowskie czciły innych bogów takich jak El, Baal, Asherah...etc.
Oczywiście istnieją spory między historykami dotyczące tego czy przypadkiem El i Jahwe to nie ten sam bóg. Ale nie ma wątpliwości, że Baal i pozostali to już inni bogowie
Kiedy Seul wstąpił na tron Jahwe stał się bogiem pałacowym. Ale nie był wyznawany jako jedyny. Za Salomona w Świątyni Jahwe stawiano posągi Asherah, żony Jahwe. Charakter boga wojownika tez nieco się zmienił.
Dopiero po niewoli babilońskiej ogłoszono Jahwe bogiem jedynym. Z powodów czysto politycznych. Była potrzeba stworzenia jednolitego narodu.
W Nowym Testamencie Jahwe to już zupełnie inny bóg niż w Starym.
Jeżeli do tego co napisałem dodasz daty powstania "świętych tekstów" myślę, że masz wystarczający materiał by otrzymać swój dowód na nieistnienie boga tego czy każdego innego (o ile prześledzisz jego historię).
"Byli ludzie tacy jak Jan Paweł II którzy nauczali i mówili o istnieniu Boga, teraz pozostaje ta kwestia którą poruszył hackeradyn, czyli że osoby zideologizowane nie podają argumetów, zamiast tego mówią tak bo tak."
Napisałem, że podają tylko nie odpowiadają argumentem na argument. Taka wymiana jest dla nich niebezpieczna, bo w pewnym momencie zostaje im wyłącznie agresja lub argumenta typu "To trzeba wierzyć".
Z Janem Pawłem II jest nieco trudniej, ale jak się przeczyta wszystko co napisał (a warto bo oprócz religijnych aspektów jego dzieła mają wartość filozoficzną, co jak mniemam krogulec potwierdzi), można zauważyć że on ewangelizował. Wykonał manewr, który był zaskakujący dla katolików, bo jego fundamentem była większa otwartość. Szukał dialogu, ale nie zmienia to faktu, że jego celem była ewangelizacja. I zapewniam Cię, że choćbym nie wiem jak cenił Jana Pawła II to nie było siły, by odstąpił od wiary Chrześcijańskiej niezależnie od argumentów, których bym użył. Jan Paweł II był osobą zideologizowaną.
"I tutaj jeszcze jedno pytanie, ciekaw jestem czy panowie obchodzili niedawne święta Bożego Narodzenia?"
Nie obchodziłem. Ale spotkałem się z rodziną, która je obchodziła i łamałem się z nimi opłatkiem i składałem życzenia.
"A zatem, ateiści i lewaki nie mają powodu do ich obchodzenia."
Zwrócę uwagę, że nie jestem lewakiem ani prawicowcem. Nie wyznaję żadnej ideologii.
"Pismo Święte to nie jakiś tekst naukowy, wiele rzeczy z tego nie powinno się rozumieć dosłownie"
Zwrócę Ci uwagę, że przez wieki pismo święte rozumiano dosłownie. Zmieniła to dopiero teoria ewolucji i nauki przyrodnicze. w pewnym momencie nie dało się utrzymać stanowiska, że bóg stworzył świat w siedem dni (a właściwe 6).
I to powinien być koniec religii. Wydaje się, że skoro część świętego pisma jest nieprawdziwa, to reszta też może zawierać nieprawdę.
Wtedy pojawiła się idea nie traktowania zapisów Biblii dosłownie.
Zresztą feminizm borykał się z podobnym problemem kilkanaście lat temu, kiedy czołowe intelektualistki feminizmu podważyły przypadkiem całą ideologię. Chodziło o idealną kobietę i idealnego mężczyznę. Okazało się, że feminizm nie jest wstanie stworzyć idealnego wzoru dla każdej z płci. Ergo nie ma idealnej feministki. Co więcej nie wiadomo jak w ogóle zdefiniować feministkę.
I to powinien być koniec feminizmu. Ale po kilku latach siostry wymyśliły w końcu jak problem obejść.
Stwierdziły, że to nie wina błędnej ideologii tylko płci. I tak powstała koncepcja człowieka 2.0 (bezpłciowego), a jako że był to pomysł zbyt radykalny, przekształcono go w gender.
Fajny przykład obrazujący identyczne zachowanie wyznawców obu ideologii, którzy zareagowali identycznie w obliczu tego samego zagrożenia.
Próby pogodzenia wiary (tej czy innej) z nauką przypominają mi, jako żywo, wookippedysstów, którzy robili wszystko, by jak najwięcej fabuł starego kanonu o wym kanonie znalazło miejsce (poprzez znajdowanie wyjaśnień dla oczywistych sprzeczności).