Z racji, że dzisiaj nabyłem (nie bez trudności, o czym pod koniec) już numer drugi odnowiony-zreanimowany, czyli właściwie #98, warto opisać co to dostałem za "pierwszym" razem.
W kwestii numeracji to... niech będzie, lekko offowo, wspomnieniowo, legendarnie. Natomiast w kwestii ceny.
Ja rozumiem, że zmartwychwstania muszą być drogie, muszą być ciężkie, bo nawet Dżizus nie robił tego hurtowo. Rozumiem, że 3688 osób wyrobiło ponad 300% normy.
Zatem dlaczego taka cena? Wiem, że to śmierdzi cebulą i tak naprawdę mnie nie rusza (no może trochę), ale dokonałem małych obliczeń.
Buchalteria
SS#95 z 2001 roku, koszt 790 groszy za 132 strony.
Co daje 5.98 grosza/stronę
*
Odliczając pierwszą i okładkę: na 130 stron 12 to reklamy + 3 strony reklamy własnej, prenumeraty i ciuchów, czego nie liczę.
Daje to zatem 118 stron czystego tekstu, czyli 6.69 grosza/stronę
SS#97 z 2014, reaktywowany za kasę robotników i chłopów , koszt 1450 groszy za 100 stron.
Co daje 14.50 groszy/stronę
*
Odliczając pierwszą i okładkę: na 98 stron 15 to reklamy.
Daje to zatem 98 stron czystego tekstu, czyli 17.47 groszy/stronę
Po 13 latach mamy lepszy papier (nie wiem po co), mniej stron, więcej reklam i 2.5-krotny wzrost stronoceny.
Nie chcę się bawić we współczynniki inflacyjne, ceny ropy, ile teraz biorą drukarnie i dlaczego kolportaż papieru jest drogi i jeszcze ten papier nie wszędzie dociera.
Nie mniej hmmm środek musi być naprawdę dobry, żeby to się utrzymało. Bo myślę, że nawet starzy fani mogą sobie to odpuścić. Z czasem.
Ot, takie liczenie. Przejdźmy do bebechów.
Ostatni SS z 2001 miał ok. 10 działów tematycznych. Wiele się zmieniło a i zapowiadany format miał być inny, więc tutaj dostajemy działów pięć. I co tam słychać?
Przede wszystkim RedNacz, Piotr `Micz` Mańkowski potwierdza (dość optymistycznie dla mnie), że nowy SS ma się różnić od internetu i teksty tam zamieszczane mają być unikalne, znaczy się wypełnić niszę pisania o tym, o czym nikt nie pisze.
Ambitnie, bo chyba w internetach jest wszystko. Bardzo często całkiem profesjonalnie, nawet jeśli tematyka prowadzona jest z punktu widzenia fana. W końcu nie mówimy o publikacjach w Science czy Nature.
Czy naprawdę się różni?
Rzut okiem
Krótkie relacje z Gamescomu 2014, SD Comic-Conu 2014, Game On 2.0 czy wizyta na ranczo Lucasa... zwłaszcza ta ostatnia - to było, jest i będzie. Zawsze i wszędzie. Nic ciekawego nie przeczytałem, poza lunchem z Filonim, którego nie wiem czy zazdrościć, bo... wątpię czy bylibyśmy obydwaj zadowolenia z takiego spotkania. Zwłaszcza jeśli żarcie byłoby naprawdę dobre.
Recenzje
9 pozycji, teoretycznie bez hiciorów. Czy naprawdę będziemy mieli retro, indie i podobne "przenośne" tytuły? Byłoby fajnie.
Praktycznie jeden, okładkowy - The vanishing of Ethan Carter. Autorstwa, o czym też później, Krupika. Cieszy głos kobiecy, tak rzadko spotykany w "branży", poza tym te recenzje/opisy mają już ten plus, że unikają tabelek, które były w starym SS.
Nie mówię, że to złe, wtedy mnie to w ogóle nie zajmowało, ale dzisiaj wrzucanie 6/10 i 3 plusów i 4 minusów imo osłabia wymowę tekstu. Dodatkowo jeśli przyjmiemy, że społeczeństwo głupieje w kierunku krótkiego przekazu, skrótów i obrazków... dobrze że tego nie ma. Zwłaszcza jeśli chce się zachęcić do przeczytania działu następnego.
Przekroje
Najlepsza niewątpliwie część numeru.
Z ogromną przyjemnością przebiłem niczym BJ Blazkowicz przez historię Wolfensteina, przekopałem historię Sierry (ach co to były za gry: King`s Quest, Larry, Manhunter, Phantasmagoria) oraz serii X-COM (ze wstydem przyznaję, że mam tu okrutne braki).
Znalazło się miejsce dla publicystyki i tłumaczenia faktów oczywistych odnośnie grania i zabijania (w realu) oraz ponad 20 lat Cannon Fodder, gry na zmodyfikowanym endżinie Sensible Soccer... War has never been so much fun (...)
To było fajne. Dla takich tekstów mogę kupować.
KGБ
Przecieki i Supery są (chociaż nie powiem żebym się zaśmiał), a reszta? Stawanie na nogi ok, AD&D może być, chociaż to sztampa, dziewczyny growe zbyt po łebkach, ale Księżyc i Teotihuacan? Czy ja kupiłem National Geographic?
Felieton Krupika props a reszta? Top Secret, Gambler rozumiem, rozumiem też że nie będzie jak dawniej, nigdy tak w życiu nie jest. Ale jeśli już dajemy komuś miejsce, nawet przyjmując że pierwsze teksty są "powitalne", to niech ten ktoś będzie miał coś do powiedzenia napisania.
Ogólnie Бiuletyn rozczarował.
Retro
Dział ostatni, liczyłem że dostanę to co w Przekrojach. Dostałem 3 felietony o niczym, na szczęście uratowane Hansem Klossem (pisząc i czytając to teraz ma się dodatkowy wydźwięk) i Knight Lore`m.
Oczekuję znacznej poprawy.
I jak by to podsumować? Graficznie
http://vpx.pl/i/2014/12/15/ss.jpg
Tekstowo? Krupik, jak mówiłem - kobiece spojrzenie i głos w tym biznesie bardzo mile zawsze widziany. Poza tym w paru miejscach autorzy nie kryją się ze swoimi chęciami i nie-, co cenię, nawet jak się nie zgadzam. Lepsze to niż sztuczne zadowalanie wszystkich.
Nie mniej wracają do ceny i "wsadu"... pomijając już zgrzyty z okładką oraz imo mocny failing z dostawą numeru do punktów, w których miał być to naprawdę Redakcja musi się określić.
Albo stawiamy na retro, indie czy znakomite przypominajkowe przekroje + ew. jakiś hit wg SS albo na wszystko po trochu, co osobiście mi się nie widzi by wyróżniło ten magazyn na półce.
Bo kto to będzie czytał i czy się utrzyma? Mógłbym powiedzieć, że to nie mój problem, ale myślę, że jest więcej ludzi, którzy TL;RW (too long, read willingly) a druk nie powoduje wysypki wokół oczu, poza tym nie są owładnięci manią 60 fpsów i graficznych wodotrysków. Potrafią docenić, no powiedzmy - starocie, ale też pamiętają je.
Nie jestem pewien, nawet jeśli weźmiemy gry niezależne, czy SS skusi dzieciarnię/młodzież przyklejoną od niemowlęctwa do pada czy ekranu dotykowego. Dlatego może zamiast zadowalać wszystkich, pominąć, przepraszam, kurestwo, a skupić się na specjalizacji? Na pisaniu o grach szerzej?
Trzymając w rękach numer #95 i #97... naprawdę miałem dużo myśli w głowie. Powrót SS i Magii&Miecza totalnie wywołał u mnie przypływ dzikiej młodzieńczej energii, uświadamiając mi jakie to było dla mnie kiedyś ważne i co z tego we mnie zostało.
Nie mniej staram się trzeźwo (zgodnie z teorią Mleczki, że człowiek na poziomie powinien się trzymać w pionie) stąpać po ziemi, nawet ostre jaranie się czymś, w końcu musi być sprowadzone do twardych faktów.
A te są takie, że cieszy mnie reaktywacja Sikreta, ale jednocześnie martwi czy to się uda, czy ja będę wierny i trochę smuci na wyrost, że drugie zniknięcie spowodowałoby poważną rysę na pięknych wspomnieniach.
No i chciałbym jakieś mini-forum, względnie stronę z komentarzami. Odklejenie się od FB jest całkiem proste i całkiem możliwe. I jakie przyjemne