Za sprawą Jana Klaty temat ostatnio dość popularny. Ja jednak skupię się na innym przykładzie. Mam znajomą pracującą w teatrze, ostatnio jest zaangażowana w produkcję spektaklu "Dr@cula. Vagina dentata". Sztuka ma się skupiać na temacie niewinności we współczesnym świecie, dewaluacji wartości, dziewictwa itd. Bohaterami są nastolatka nasycona dzisiejszymi wzorcami, seksualnością, i wampir, który nie potrafi się w tym świecie odnaleźć, bo niewinność którą się żywi gdzieś zaginęła.
Sam opis może być nawet zachęcający, krytyka dzisiejszego świata zawsze jest u mnie mile widziana. Ale przejdźmy dalej. Otóż obie role, zarówno wampir jak i nastolatka będą grane przez męskich aktorów. Do tego dochodzą, zgodnie z tym co w wywiadzie powiedziała reżyserka, liczne odwołania do młodzieżowego języka, mieszaniny polskiego i angielskiego, instagram, hashtagi, wywracanie interpretacji starego testamentu, seks, seks, seks i kontrowersje. Cytując reżyserkę: " Zacznijmy od tego, że obecnie dualizm płciowy bardzo się zaciera, znikają granice pomiędzy normami genderowymi. W aspekcie scenicznym mężczyzna grający kobietę staje się niepokojący – gdybym postawiła na scenie dziewczynę grającą piętnastolatkę byłaby to sytuacja jeden do jeden, a chcę takich sytuacji uniknąć."
I tu pojawiają się moje wątpliwości. Według słów znajomej, spektakl ma być krytyką współczesnego świata przesyconego seksem, kontrowersją itd. Sami twórcy jednak z chęcią po te same narzędzia sięgają. Bo jakie inne uzasadnienie może być dla obsadzenia obu ról, zwłaszcza bzykającej się z wampirem nastolatki męskimi aktorami? Nie widzę innego powodu jak chęć wywołania kontrowersji na modnej płaszczyźnie identyfikacji płciowej, teorii gender itd. Zresztą, już sam tytuł ma prowokować i przyciągać uwagę.
Z czego więc wynika potrzeba kontrowersji we współczesnej sztuce? Zadufanie twórców "patrzcie jacy to my jesteśmy głębocy i odważni", czy raczej strach przed tym, że jeżeli nie poruszy się tematu pieprzenia, nie pokaże się go w jakiś obskurny sposób to nikt się tymi wypocinami nie zainteresuje? Osobiście jestem zwolennikiem prostoty przekazu treści, nie podoba mi się kombinowanie formą, czy to w filmie, czy książce, czy muzyce. Teatrem zbyt mocno się nigdy nie interesowałem, chyba właśnie ze względu na to że tam jechanie na kontrowersji jest najbardziej widoczne.
Trochę na tym tle marnie przesłanie tej sztuki wygląda. Chyba, że jestem zbyt głupi żeby dostrzec geniusz twórców. W końcu znajoma po rozmowie ze mną stwierdziła że jestem zamkniętym na dyskurs dziadem, mam zamknięty mózg i jestem ograniczonym moherem
Tutaj link do wywiadu z twórcami: http://proseksualna.pl/dom-kultury/wampiry-sa-sexy-a-wagina-gryzie/