A jednak byłem błyskawicznie w kinie I mogę wszystkim polecić film, bo o ile z książek "W Pierścieniu ognia" mniej mi się podobało niż "Igrzyska Śmierci", o tyle w przypadku filmu jest odwrotnie - film jest znakomity i o wiele lepszy od poprzednika.
Przede wszystkim jest wierną ekranizacją książki, jedną z najlepszych, jakie widziałem - choć jednak nie wszystkie elementy były w filmie, np. pominięto kilka wątków dotyczących Dystryktu 13. Zabrakło mi też Katniss i Haymitcha leczących kaca Ale poza tym - dialogi, zachowania bohaterów, nawet te najdrobniejsze, to majstersztyk.
Ale mi się najbardziej podobały 2 rzeczy:
1. Sceny, których w książce nie było, a w filmie jako dodatki były znakomite, np. mała dziewczynka która powiedziała do Katniss "Jak dorosnę, to chcę zgłosić się do Igrzysk na ochotnika, tak jak ty", albo Haymitch rzucający flaszką w telewizor w czasie przemówienia Snowa, czy "karteczki" od Effie Trinket("Panem dziś, Panem jutro, Panem zawsze..."). Jeszcze takie smaczki, że pojawiła się wnuczka Snowa, oraz Snow wypluwający krew do kieliszka z winem, w książce drobiazgi wspominane tylko w "Kosogłosie".
2. Rozmowy polityczne między Snowem a Plutarchem. To jest swoją drogą fascynujące od poprzedniego filmu: w książce główną bohaterką i pierwszoosobową narracją jest Katniss. Natomiast w filmach głównych bohaterów jest dwóch: Katniss i prezydent Snow. W każdym razie te rozmowy dwóch panów na temat władzy, uspakajania nastrojów w państwie czy manipulacji opinią publiczną dla mnie, jako zainteresowanego szeroką polityką, są fascynujące.
No i nowi aktorzy: Phillip Seymour Hofman jako Plutarch Heavensbee trochę za spokojny, ale udany. W Kosogłosie będzie mógł się bardziej popisać. Jena Malone jako Johanna Mason kapitalna! Lynn Cohen jako Mags również świetna. Trochę szkoda, że nie wyszło z Tonym "detektywem Monkiem" jako Beetem, bo ten tutaj jest taki sobie.
9/10 Teraz pozostaje czekać na "Kosogłosa", i jestem cholernie ciekaw, jak wypadnie - według informacji - Julianne Moore jako Almy Coin.