http://tinyurl.com/d7r5skj
_________________________________________________________
Hm, zaskoczyła mnie ta wiadomość przed chwilą.
http://tinyurl.com/d7r5skj
_________________________________________________________
Hm, zaskoczyła mnie ta wiadomość przed chwilą.
Oczywiste było, że kiedyś umrze, bo miała swoje lata, lecz i tak wielka szkoda.
Wytrawny polityk, jeden z wzorów dla ruchu ,,nowej prawicy" ( nie mylić z Nową Prawicą).Pokonała strajkujących górników, recesję, obniżyła (w ostatecznym rozrachunku) podatki i odbiła (nie, nie sama) Falklandy w czasie, kiedy ,,na topie" były pertraktacje z terrorystami i agresorami.Wielki wróg szeroko pojętej komuny, zatwardziały przeciwnk ZSRR.Ale po co ja to mówię...
Wielka premier - tylko tyle.
Szkoda.
Nie mogę w to uwierzyć. Niestety . Była wspaniałym człowiekiem. Niech spoczywa w pokoju. Niech Moc będzie z nią. Niech Moc będzie z Wami.
kobiety, która miała niebagatelny wpływ na historię i pozycję UK i która została, w brzydki acz typowo polityczny sposób, usunięta.
Ja ją podziwiam najbardziej za zajęcie się footballem angielskim, twardym, konkretnym i przynoszącym owoce oraz za Falklandy, gdzie szybka reakcja i żelazna konsekwencja pokazały jak dbać o własne interesy nawet będące kupą paru skał.
Wybitna... kobieta stanu. Konkretny, precyzyjny umysł, który jednak musiał walczyć z chorobą, nieoszczędzającą nikogo ze względu na stanowisko czy znaczenie.
Oczywiście nie była w 100% osobą z mojej bajki, ale wielu, wielu polityków mogłoby się od niej uczyć.
To wielka strata Mimo iż nie rządziła za mojego życia, dość dużo o niej czytałem, widziałem i słyszałem. Szkoda, że tacy ludzie od nas odchodzą.
Spoczywaj w pokoju, Margaret [*]
Z pewnością zaliczała się do grona najwybitniejszych polityków świata. Nie pieściła się ze związkami zawodowymi i potrafiła mądrymi decyzjami zatrzymać zapaść gospodarczą pozostawioną po nieudolnych poprzednikach z Partii Pracy (tfu!).
Konsekwencja, klasa i niezłomność. Że też tacy ludzie nie rządzą Polską i Europą...
Wzór dla polityków.
Symbol rządów Konserwatywnych, chyba najlepszych w historii, co pokazuje mi, że ludzie z ramienia Prawicowego w naszej Polsce też powinni umieć rządzić, a nie tylko się ośmieszać
Na pewno niezwykła postać, lecz jak każdy musiała odejść. Pół żartem, pół serio.. Meryl Streep zagrała ją tak fantastycznie, że mogła by po jej śmierci zostać jej sobowtórem, ale to już inną drogą.
Wielka szkoda, ale cóż... [*]
Z dedykacją http://www.youtube.com/watch?v=wcXi-VYy_Yw
Druga zwrotka o bohaterce dnia http://www.youtube.com/watch?v=TcV4B-74pDk
Widać zdjęcie w profilu zobowiązuje!
Jakie zdjęcie ?
W sensie - obrazek w profilu. Mea culpa.
Och, o żadnej winie mowy nie ma, chciałem tylko mieć pewność, proszę wybaczyć jeśli zabrzmiało to zbyt obscesyjnie.
A co do obrazka/avatara to nie przepadam za TYM Raf, o czym kolega Rael z pewnością wie. W czerwonym mi nie do twarzy. Nawiązując do wielkiej brytanii, to już wolę te bardziej "królewskie" Raf.
No to czas zacząć kontratak XD
Zwykle nie cieszę się jak ktoś umiera, tutaj też nie poczułem ulgi, ale z pewnością nie będę jej opłakiwać, ani czuć żalu, współczucia, czy innych empatycznych uzależnien.
Cenię ją jako polityka konserwatywnego, bardzo się cieszę również z jej uniosceptyzmu.
Muszę natomiast powiedzieć, że przez całą swoją aktywność była wrogiem niemieckich interesów. Krytykowała i starała się nie dopuścić do zjednoczenia Niemiec, upierała się na ich demilitaryzacji. To jest dla mnie, jako niemieckiego nacjonalisty, nie do przyjęcia.
Zarzucam jej też nazbyt klasyczny konserwatyzm. Prawie fanatyczny, rzekł bym. O ile taki Bismarck, który jak ja popierał ewolucyjny konserwatyzm, nie zniszczył, ani nie dokonał rozbioru Francji (a miał ku temu okazję, podobnie jak Polacy, którzy jako jedyni zajeli Moskwę), bo wiedział jakie to może mieć konsekwencje i umiał prowadzić politykę realną, wyważoną (patrz dokryna Bismarcka, która mówi, że Niemcy są terytorialnie usytuowani i nie powinni uprawiać dalszej ekspansji), to Pani Thatcher preferowała trzymanie się nurtów/strategii czysto konserwatywnych, nia zważając na ich pragmatyczność. Trochę jak Hitler.
I tak nie dostrzegła, że nowo utworzone Niemcy mogą być przeciwwagą dla postępującego komunizmu (który to sama chciała ograniczyć) i wysłała żołnierzy na śmierć w Falklandach, chociaż można było zażegnać konflikt w sferze politycznej, albo użyć floty w większej skali, i uniknąć strat infanterii. Oczywiście, że wojsko jest po to żeby walczyć, ale strat w ludziach należy unikać, nawet gdy ich strata poprawi globalny wizerunek i prestiż WB, co naturalnie nastąpi ło.
Oczywiście - wszystko tutaj to prawda. Lecz na wszystko znajdzie się wytłumaczenie:
Thatcher kierowała się brytyjską, nie niemiecką racją stanu. Doskonale wiedziała, że przewagę gospodarczą, którą Anglia budowała od XVIII wieku, Niemcy odbudowali w praktyce w ciągu 50 lat (1871-1918), mimo zniszczeń wojny trzydziestoletniej (tak, w niektórych krajach niemieckich doprowadziło to do 50% wyludnienia - a to nie bez znaczenia), i wielu wojen z czasów późniejszych.Wojny na kontynentalnej Anglii zakończyły się po okresie Cromwellowskim ( w praktyce),i nigdy nie były tak krwiste, co miało długofalowo ogromne skutki. Te rozważania historyczne można by ciągnąć w nieskończoność, jednak wychodzi jedna bardzo ważna rzecz - Anglicy zawsze byli odizolowani, w lepszej pozycji, ale mimo to Niemcy byli w stanie się odbudować, co ładnie pokazują dziś, kiedy to właśnie oni (względnie - ,,kondominium francusko-niemieckie") stanowi przeciwwagę w UE dla WB.
Thatcher kierowała się brytyjską racją stanu i przez nią patrzyła na Niemców.
Użycie armii jest sprawą sporną, lecz prawdopodobnie Argentyna nigdy nie oddałaby Falklandów po dobroci, ze względu na ich długą tradycje roszczeń do nich. Oczywiście, szkoda, jak żołnierze giną, tyle że inaczej WB nie pokazałaby Argentynie należne jej miejsce.
Tyle, że wiadomo - interes narodowy zależy od narodu.
Ale tak na marginesie - poglądy szanuje, i doceniam otwarte przyznawanie się do swoich narodowości i dbałość o interes narodowy, jakikolwiek by on nie był. Nacjonalista niemiecki bliższy mi jest, aniżeli polski kosmopolita, parafrazując trochę Romana Dmowskiego
Masz absolutną rację, ale jak zauważyłeś w swojej konkluzji : interes narodowy - zależy od narodu.
Abstrahując od tego, wojna jest zawsze dobrym odwróceniem uwagi od spraw, które populacja danego kraju, winna znać od... penitus.
Odnośnie konfliktu o Falklandy to jest to temat niewiarygodnie długi i można o nim pisać księgi. Może niedługo założe osobny temat.
W każdym bądź razie, dziękuję za zrozumienie.
I chociaż ubolewam nad ucięciem odpowiedzi, bo parafraując Schopenhauer`a ;
zubożenie myśli o parę słów, znaczy godzić się na zubożenie myśli nacji o tych słowach, (co pasuje do P.Thatcher)
to brak mi czasu.
Dark Count napisał(a):
podobnie jak Polacy, którzy jako jedyni zajeli Moskwę
________
No dobra, ale nas akurat stamtąd Ruscy wykurzyli, więc raczej nasze nierozebranie Rusi niewiele miało wspólnego z naszą dobrą wolą.
hmmmm, o ile pamiętam, to nie napisałem że miało to coś wspólnego z naszą dobrą wolą, tylko że po prostu mieliśmy ku temu okazję. Co udowadnia fakt, że syn Zygmunta III (króla polski) był przez pewien czas carem. I to, że Zygmunt nie chciał by jego syn był władcą prawosławnym, przekreśliło jego szanse na tron. Czy to był jedyny powód niezgody i ile w tym było "dobrej woli" Zygmunta pozostawiam historykom. Na elekcję miała też wpływ szwecja, która również się starała o tą pozycję (pamiętamy że Zygmunt pochodził z dynastii Wazów, czyli de facto szwedzkiej).
Bunty antypolskie i interwencja sił rosyjskich na Kremlu pojawiła się jednak trochę później.
Dark Count napisał(a):
(...)(a miał ku temu okazję, podobnie jak Polacy, którzy jako jedyni zajeli Moskwę), (...)
________
A Napoleon, i jak mnie pamięć nie myli cała kampania moskiewska w 1812, to co?
No wiesz, starałem się rozpatrywać możliwie realne szanse, a Napoleon takich nie miał z powodów logistycznych i politycznych. Osobistości w tymczasowej armii Napoleona np.Johann Ludwig Yorck etc. tylko czekały na okazję odłączenia się od niej. Poza tym niewiele państw byłoby gotowych na rozbiór Rosji w tym czasie. Austria musiała się zmierzyć z rebeliami i nędzą w północno-wschodnich rejonach. Prusy były w trakcie dużej reorganizacji i reform. Raczkujące Księstwo Warszawskie ? Bez żartów. Nie było nawet de facto suwerenne.
Za to na dalekim wschodzie, nawet pobita Rosja, nie miała konkurentów. Więc to wszystko nie ten czas.
Powiem tak: gdyby tak wyglądała u nas prawica, byłbym pewnie prawicowcem. Potrafiła trzymać za mordę związki zawodowe. U nas też przydałby się ktoś na wzór Thatcher (najlepiej ktoś pomiędzy Thatcher i Mustafą Kemalem Ataturkiem), kto rozprawiłby się z solidaruchami, bo ostatnio się toto u nas zbytnio panoszy. Poza tym, szanuję ją za Falklandy. Pokazała, że stare, dobre Imperium Brytyjskie jeszcze nie upadło. Niech spoczywa w spokoju.
Ludzie umierają codziennie. Iluś tam na sekundę, więc nie ma się czym podniecać.
Mnie jej szkoda nie jest. A cieszyć się nie będę tylko dlatego, że też była człowiekiem - ale to szacunek bardziej z obowiązku, niż rzeczywiste uczucie do niej.
Tak czy siak, wszyscy kiedyś umrzemy - i tu też nie ma się czym podniecać. Chyba, że ktoś jest nekrofilem, ale to zupełnie inna bajka...
to głębokie...