TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

Co mnie wkurza w Republic Commando.

smajlush 2011-12-01 12:44:00

smajlush

avek

Rejestracja: 2010-09-18

Ostatnia wizyta: 2024-06-29

Skąd: Kraków

Siemka, również ja postanowiłem poblogować. Dziś pod nóż pójdzie seria „Republic Commando” – „Komandosi Republiki”. Gra i książki.

Otóż mamy historię kilku grup żołnierzy, którzy za liniami frontu robią z Separatystami co chcą. Potrafią wyrządzić więcej szkód wrogowi niż ostrzał orbitalny. I to wspomagany medytacją bitewną. Mają do dyspozycji szeroki arsenał, od snajperek po granaty EMP i bazooki. I super wytrzymałe (a przy okazji super wyglądające) zbroje.

Czy to dobry materiał na grę, pięć książek i dwa opowiadania? Oczywiście, że tak! – powiecie. I mielibyście rację. Gdyby tych książek i opowiadań nie pisała pani Karen Traviss. Ale o tym później.

– jak na moje skromne standardy jest świetna. Spędziłem wiele godzin wraz z Bossem i spółką kasując co się da i do dziś rozpaczam po Sevie i czekam na dwójkę. Komandosi zostali tam przedstawieni jako rasowe siły specjalne, twardziele itd. Słowem: genialne.

Więc gdy pewnego pamiętnego dnia zobaczyłem na półce w Matrasie „Bezpośredni Kontakt” (pierwsza książka o Komandosach) kupiłem ją i przeczytałem od deski do deski w jakieś pół tygodnia (niezły wynik, jak na 11-l2 latka). „BK” był genialny, bo czytając go czuło się takie same emocje jak podczas gry. Ciągła akcja, strzały, wybuchy i odsyłanie droidów na złom.
Jaką taką powtórkę z „BK” mieliśmy w „Celach” – opowiadaniu mającemu miejsce przed akcją książki „Potrójne zero” – 2 części Komandosów. Czemu ta powtórka była „jaka taka”? Bo w tym opowiadaniu pojawił się Kal Skirata. Nienawidzę gościa.

Od tej pory następne książki (Potrójne zero, Prawdziwe barwy, Rozkaz 66, 501st) są, jak to ktoś na Bastionie kiedyś fajnie określił – „Mandaloriańską telenowelą”. Pani Karen Traviss pogrążyła się bez reszty w tworzeniu swojego mini-świata i opisywaniu nowej kultury, ba, nacji w Uniwersum Star Wars – Mandalorian. Za to wiele osób chwali „Komandosów” Za to, są oni dla mnie smutnym zawodem. I tu pojawia się znów Skirata. W częściach 2-4 „Komandosów” cała akcja skupia się praktycznie na nim, a tytułowi bohaterowie idą na boczny tor. Napisałem: „akcja”? BUHAHAHA!!! Największym przeżyciem w jego historii jest, gdy jakaś jego koleżanka upiekła mu ciasteczka z jego rodzinnej planety, a jego największym dylematem jest, czy upiekła je dobrze. Historia Skiraty jest może dobrym pretekstem do opisywania Mandosów (Traviss praktycznie od zera stworzyła ich język! - szacun) i nie miałbym nic przeciwko niej, gdyby tylko kufa nie zajmowała siedemdziesięciu procent książki!

Dobra, ktoś powie: Mamy tego starego, nieszkodliwego pierdziela który zajmuje 70% książki. To nie narzekaj, nie czytaj o nim, tylko o Komandosach!
Tylko, że się nie da, bo Komandosi poszli za jego przykładem. Więcej czasu spędzają szukając żon lub pijąc drinki w kantynie na planecie Mandalore (jeden nawet spłodził syna), niż na froncie. A podatnicy Republikańscy za nich płacą. Pani Traviss w ciągu pięciu książek zrobiła z elitarnych żołnierzy zwykłych ludzi. I wprawdzie stworzyła (i super jej to wyszło) Mandalorian, ale to nie miały być książki o nich. Nie to chciałem kupić, wydając ileśtam kasy. Chciałem poczytać o akcjach na linii frontu, odsyłaniu blaszaków na złom i wygrywaniu wojny. A Karen Traviss, za pośrednictwem Kala Skiraty (do którego mam to to duuuży żal) skutecznie Komandosów od tego odwiodła.

LINK
  • ...

    Tremayne 2011-12-01 12:53:00

    Tremayne

    avek

    Rejestracja: 2003-02-15

    Ostatnia wizyta: 2024-08-21

    Skąd: Katowice

    ja przeczytałem może ze dwie książki z tego cyklu i sposób w jaki zgejowała mandalorian sprawił, że totalnie olałem wszystkie książki, które zaczęły potem wychodzić, a działy się w czasie wojen klaunów.

    LINK
  • ...

    Vitalis 2011-12-01 14:35:00

    Vitalis

    avek

    Rejestracja: 2010-08-16

    Ostatnia wizyta: 2024-08-06

    Skąd:

    Muszę się z Tobą zgodzić a równocześnie nie zgodzić. Też ubolewam nad tym, że Traviss zrobiła z książki o Komandosach tenelowelę, jednak jestem również fanem Mando`ade, więc nie mogę po prawdzie narzekać.
    Prawda jest IMO taka, że "Bezpośredni Kontakt" był książką o komandosach Republiki, reszta już nie. Chociaż mi jeszcze się "Potrójne Zero" podobało - takie akcje żołnierzy w mieście, terroryści, czyli to co mamy w prawdziwym świecie. Oczywiście, wraz z drugim tomem Karen wprowadziła coś na wzór telenoweli, uczłowieczyła klonów.
    Mogłoby to być fajne, taka ludzka twarz klona. Czemu nie? W końcu ktoś pokazał, że klon jest też człowiekiem. Tylko tutaj była to trochę przesada - więcej czasu siedzieli w kantynach/mieszkaniach niż na prawdziwej wojnie. Owszem, niech klony mają uczucia, ale rozważania dezercji... Gdyby im Republika naprawdę coś zrobiła... Niby klonów nie szanowali, a ja jakoś tego nie zauważyłem, może jestem za mało uczuciowy, kto wie. Ale naprawdę, komandosi są za bardzo uczuciowi, IMO. Takie płakanie po kątach.
    Inna sprawa to Mandalorianie. Dużo ludzi mówi, że Traviss zrobiła z nich mięczaków. Nie do końca się zgodzę. Co to za wojownik, który nie dba o swoją rodzinę? Nie można już uprawiać pola w oczekiwaniu na wojnę? W końcu rycerze tak robili, nie?
    Chociaż przyznam, bardziej podobają mi się Mando z TotJ-a albo KotOR-a, prawdziwe bad assy.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..