TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

"Ważne" książki

Kasis 2011-11-26 12:39:00

Kasis

avek

Rejestracja: 2005-09-08

Ostatnia wizyta: 2024-11-22

Skąd: Rzeszów

Jakiś czas temu pisałam o moim (nie)czytaniu książek (/b.php?nr=490310). Od kiedy powstał tamten wpis jest zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim teraz praktycznie codziennie znów czytam. Nawet jeśli nie jest to kolejna powieść, to nadrabiam komiksowe zaległości, albo czytam jakieś albumy itp. Wybrałam się też do dwóch bibliotek, koło których teraz mieszkam i okazało się, że ostatni raz pożyczałam w nich w 2007 roku (choć korzystałam później z innej placówki). Teraz zaglądam tam znowu bardziej regularnie. A jak cudownie było jednego dnia olać wszystko i większość czasu poświęcić na czytanie. Jak za starych dobrych czasów :]
Tak więc, podźwignęłam się ze swojego nieczytania. A w trakcie tego procesu natknęłam się na książkę, która sprawiła, że powrócił do mnie pewien temat, pewne „książkowo-życiowe” zagadnienie.

Z reguły, mam jakieś wręcz irracjonalnie nieufne (żeby nie powiedzieć, że niechętne) nastawienie do bestsellerów. Może dlatego, że w większości przypadków jeśli już się skuszę, to okazują się zdecydowanie przereklamowane. Na dokładkę niezbyt dobrze trawię nadmiar filozoficznych wywodów, które można spotkać w niektórych książkach. Odbieram je często jak pseudofilozoficzny bełkot. Z tych powodów zupełnie nie ciągnęło mnie do twórczości pana Coelho. W pracy jedna koleżanka pożyczyła jego „Alchemika” od drugiej, która zachwalała tę książkę niesamowicie, że cudowna, życiowa, czytała ją kilka razy etc. Ja się wzbraniałam, ale w końcu została mi wciśnięta praktycznie na siłę. Kilka miesięcy leżała koło łóżka, tylko ją od czasu do czasu odkurzałam, aż w końcu postanowiłam się z nią zmierzyć...
Jeśli cała twórczość pana Coelho jest taka, to ja dziękuję... Zdecydowanie mnie ta książka nie porwała. Nie wrócę do niej, a i po inne książki jego autorstwa pewnie nie sięgnę. Owszem kilka opisów, pomysłów czy zabiegów literackich mi się spodobało, męczyć się nie męczyłam, ale ogólnie... nie, to nie książka dla mnie. Miałam troszkę wrażenie, jakby autor używał w kółko 50 tych samych słów. I łapałam się na tym, że wyobrażałam sobie jak bardzo musieliby ją w Hollywood pozmieniać, żeby zrobić z niej napakowany akcją film przygodowy

Po tym przydługawym wstępie może w końcu przejdę do sedna tego wpisu. Po tamtej lekturze myślałam o tym, jak bardzo zachwycała się nią moja koleżanka, uważając ją za jedną z najważniejszych książek w swoim życiu. I chyba ubodło ją, kiedy druga koleżanka powtórzyła jej niefrasobliwie moją skróconą recenzję: „Szału nie ma, d**y nie urywa”.
Teoretycznie jestem w stanie zrozumieć dlaczego, ktoś może uznać tę książkę, za taką życiową, forma przypowieści, ogólna myśl przewodnia itd. Ja jednak na pewno nie uznałabym jej za książkę, która mogłaby zmienić moje życie, stać się jakimś jego istotnym elementem.

A właśnie o takich książkach chciałam napisać. O książkach, które ludzie traktują jako te dla nich najważniejsze, które coś wniosły w ich życie, może nawet je odmieniły. Takie książki, które na zawsze zapadają w pamięć, czasami popychają do zmian, inspirują i dźwigają w trudnych chwilach. Myślę, że wielu czytelników ma takie książki.
Przez lata w różnych wywiadach słyszałam/czytałam, jak ludzie wymieniają jako takie książki różne, raczej ambitne tytuły, niekiedy pozycje z listy klasyków literatury czy autorstwa różnych noblistów, o których nawet nie słyszałam. Takie bardzo „dorosłe” książki, że pozwolę sobie użyć takiego stereotypowego określenia.

Tymczasem gdybym to ja miała wymieniać najważniejsze książki w moim życiu, wskazałabym tytuły z dzieciństwa i wczesnej młodości. Te książki, które czytałam jako mała dziewczynka i młoda nastolatka, ponieważ uważam, że to one miały na mnie większy wpływ niż cokolwiek, co czytałam już jako starsza, czy dorosła osoba. Wydaje mi się to logiczne, bo człowiek kształtuje się w dużej mierze, kiedy jest młodszy, wtedy tworzy mu się jakiś „szkielet”, światopogląd. Ubogi we własne doświadczenia korzysta z cudzych.

I tak się nie raz zastanawiałam czy to ze mną jest coś nie tak? Czy tylko ja mam takie "ważne-niedorosłe" książki? Dlaczego nie daję się porwać i powalić tym wszystkim ważkim książkom. Owszem, potrafię docenić, np. „Mistrza i Małgorzatę”, dobrze mi się ją czytało, ale nie powiem, że ta książka była ważna w moim życiu (a ten tytuł przewija się w takiej kategorii dość często). Kiedy kończę taką książkę, to czasami jestem pod dużym wrażeniem, może się nawet zadumam na chwilę, ale nie mają one na mnie już takiego życie-zmieniającego wpływu. Może po prostu jestem zbyt infantylna i dziecinna, nie dostrzegam wszystkiego co w nich jest. Zresztą po osiągnięciu pewnego wieku, to raczej życie jako takie mnie uczyło i uczy, a nie mądra i ambitna fikcja. A może po prostu wolę mieć podane „prawdy życiowe” w bardziej rozrywkowej i kolorowej formie, albo czytam za mało takich „mądrych” książek i dlatego nie mogę trafić na taką, która mnie powali. A może ci wszyscy mądrzy ludzie z wywiadów szybciej się rozwijali i kiedy ja czytałam książki młodzieżowe oni byli już na etapie „Zemsty i kary”, a kiedy ja do niej dotarłam nie byłam już taka podatna?

Albo po prostu oni mówią, to co lepiej i mądrzej wygląda ;]

LINK
  • ...

    X-Yuri 2011-11-27 06:31:00

    X-Yuri

    avek

    Rejestracja: 2004-12-22

    Ostatnia wizyta: 2024-11-22

    Skąd:

    Kasis napisał(a):

    I tak się nie raz zastanawiałam czy to ze mną jest coś nie tak? Czy tylko ja mam takie "ważne-niedorosłe" książki?

    ________

    ...ja książki z rodzaju o którym mówisz nie umiem wskazać w sumie.
    Są pewne "ważne" książki (Fiedler, Traviss), ale to... nie "ta ważność`. Nie one mnie kształtowały, one raczej spasowały temu czego szukałem, będąc ukształtowanym przez pewną inną pozycję, przeczytaną daaawno temu (jak miałem z 11 lat?).

    Nie książkę, komiks. Którego tytuł od razu `wypłynął na wierzch` jak czytałem ta notkę

    "Życie i Czasy Sknerusa McKwacza", Don Rosy.

    Więc, wracając do pytania, jeśli z Tobą coś jest nie tak, to ze mną jest po trzykroć coś nie tak xD

    LINK
    • ...

      smajlush 2011-11-27 10:12:00

      smajlush

      avek

      Rejestracja: 2010-09-18

      Ostatnia wizyta: 2024-06-29

      Skąd: Kraków

      Ja miałem jak dotąd dość krótkie (15,5 roku) życie, ale jest jedna książka, o której mogę powiedzieć: Przeczytałem, odwaliło mi i już tak zostało.

      Jest to, a jakżeby inaczej Zemsta Sithów Matthew Stovera.
      Ze mną jest coś po wielokroć nie tak

      LINK
    • Re: ...

      Kasis 2011-11-29 19:29:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2024-11-22

      Skąd: Rzeszów

      -Więc, wracając do pytania, jeśli z Tobą coś jest nie tak, to ze mną jest po trzykroć coś nie tak xD

      Oj tam, oj tam, zaraz po trzykroć ;] Co za różnica czy komiks czy książka? Ja co prawda nie mam takich super ważnych komiksów w swojej historii, ale potrafiłabym wykazać ich wpływ na moje życie

      LINK
  • ...

    ogór 2011-11-29 20:12:00

    ogór

    avek

    Rejestracja: 2004-02-20

    Ostatnia wizyta: 2024-11-15

    Skąd: Bielsko-Biała

    Mam trzy ważne książki. Na prawdę BARDZO ważne dla mnie książki.

    "Bromba i inni"
    Tak z sentymentu lubię sobie czasem do niej zajrzeć, przeczytać trochę. Tak na odstresowanie, po prostu. Z ta książką wiążę się pewne ciekawe wspomnienie z dzieciństwa, gdyż znalazłem ją na strychu u mojej babci i tak po prostu zacząłem czytać.. i wpadłem.

    "Buszujący w zbożu"
    Lektura a jednak mam do niej olbrzymi sentyment. Może dlatego, że jest napisana takim "młodzieżowym" językiem i tak inaczej niż reszta lektur, które czytałem? Może po prostu do mnie "trafiła", gdy ją czytałem po prostu. Może, nie wiem sam. Po prostu jest to dobra książka.

    "Opowieść wigilijna"
    Gardzę świętami. Tymi wszystkimi choinkami, Mikołajami, Last Christmas, reklamą Coca-Coli, atmosferą miłości, pokoju i ogólnie ch_dzikie_węże. Ale co jak co każdego roku podczas świąt (najczęściej w wigilie) czytam tą książkę od deski do deski w jeden dzień. Tak chyba, żeby rozładować atmosferę i zmniejszyć ciśnienie.. Nie wiem sam czemu, ale to chyba, z tych trzech, najważniejsza książka.

    LINK
    • Re: ...

      Kasis 2011-12-13 12:04:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2024-11-22

      Skąd: Rzeszów

      -Z ta książką wiążę się pewne ciekawe wspomnienie z dzieciństwa, gdyż znalazłem ją na strychu u mojej babci i tak po prostu zacząłem czytać.. i wpadłem.

      Zawsze chciałam mieć jakiś stary strych w rodzinie, po którym mogłabym buszować. Niestety nie było mi dane, to minus babć mieszkających w blokach Zazdroszczę Ci.

      A tak w ogóle, to nie dość, że nie lubisz świąt, to jeszcze w Wigilię zamiast pomóc, siedzisz i czytasz
      Ja lubię święta, ale co ciekawe nigdy nie czytałam „Opowieści wigilijnej”, choć fabułę oczywiście znam. Nie brałam jej w szkole i od lat chciałam nadrobić ten brak, ale zawsze jakoś mijał dobry moment (bo przecież nie będę w lecie czytała ;P). Może spróbuję w tym roku?

      A „Buszującego w zbożu” też bym kiedyś przeczytała.

      LINK
  • ///

    Sebastian Kenobi 2011-11-29 20:15:00

    Sebastian Kenobi

    avek

    Rejestracja: 2009-04-12

    Ostatnia wizyta: 2024-09-18

    Skąd: Konarzyce, Łomża

    No to jedziemy...
    Seria o Harrym Potterze
    Pierwsze książki, na które czekałem, które polubiłem, które przeczytałem po kilkadziesiąt razy. To właśnie ona pewnie będzie mi przypominać o dzieciństwie. Właśnie dzięki niej zacząłem czytać książki dla przyjemności w wieku 8 lat.

    Władca Pierścieni (oraz pochodne np. Hobbit, Dzieci Hurina)
    Najlepsze książki, które czytałem. Kto twierdzi inaczej ten jest dla mnie skończonym idiotą, pryncypałem itp. Pamiętam jak to 10 letni chłopak chodził do biblioteki codziennie i szukał czy jest w końcu "Powrót Króla". Zwiedzanie Morii czytam sobie co jakiś czas do tej pory. Nie ma tu żadnych minusów, najwyżej mniejsze plusy (a że wszystkie plusy są ogromne, to już inna bajka). Tolkien zasłużył na Nobla.

    Seria Zwiadowcy
    Książki lekkie i przyjemne.

    Biblia
    Tak, dobrze widzicie. Stary Testament to świetna książka przygodowa. Swoją drogą nie dziwię się, że Natanek wymienił GW. Bo właśnie przez nie (czytaj: bastionowiczów) zostałem ateistą

    LINK
    • Re: ///

      Kasis 2011-12-13 12:05:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2024-11-22

      Skąd: Rzeszów

      -Seria o Harrym Potterze
      Pierwsze książki, na które czekałem, które polubiłem, które przeczytałem po kilkadziesiąt razy.


      Ten Harry Potter ma w sobie to COŚ, co przemawia do ludzi w różnym wieku. Dla Ciebie były to pierwsze istotne książki, a dla mnie ostatnie ważne fikcyjne historie :]

      LINK
  • Standardowo

    Elendil 2011-11-30 17:28:00

    Elendil

    avek

    Rejestracja: 2008-04-26

    Ostatnia wizyta: 2024-11-18

    Skąd: Kraków / Zakopane / Kraków

    Jak dla wielu innych, tak i dla mnie ważnymi książkami są oczywiście nędzne i odmóżdżające książki o Harrym Potterze Zawsze ten właśnie tytuł będzie mi się kojarzył z radosnym dzieciństwem i zwiedzaniem magicznego Hogwartu w każdym przeczytanym po kilka razy tomie (tym bardziej ubolewam do dziś nad różnicami w kolejnych filmach, szczególnie w warstwie scenograficznej).

    Dalej jest oczywiście Władca pierścieni i Hobbit, choć bardziej ze wskazaniem na tego pierwszego (Hobbita w sumie przeczytałem dość późno).

    Yuri napisał o komiksie Życie i czasy Sknerusa McKwacza. Owszem, również ważny dla mnie tytuł, o którym myślę z sentymentem dość często. Książki i komiksy z SW też w pewnym sensie są częścią mej młodości, chociaż w tym przypadku żadnej powieści nie przeczytałem więcej niż raz

    LINK
  • może

    Lord Sidious 2011-12-05 18:23:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2024-11-22

    Skąd: Wrocław

    jesteśmy już z pokolenia filmowego i to filmy są dla nas ważne, a nie książki? Problem chyba jednak tkwi w tym, że to co przyswajamy w pewien sposób nas uczy i kształtuje, a ważne filmy/książki muszą trafić w odpowiedni okres życia. Inaczej nic z tego nie będzie. Do jednych rzeczy trzeba dorosnąć - dla mnie taki przykład to Narnia - by móc je sensowniej odebrać, inne niestety przemijają, wyrasta się z tego.
    Natomiast to co najważniejsze to nie podążać za tym, co ci dyktują inni, zwłaszcza mainstream, a myśleć i oceniać samodzielnie. Owszem, ktoś może ci coś polecić, co Ci się spodoba, ale to Ty o tym wiesz, czy Ci się podoba, czy nie. Zresztą ludzie są różni, inaczej patrzą na świat i inaczej oceniają wszystko. Najgorsze, co można zrobić to patrzyć na oceny innych i próbować siebie do nich dopasować, w stylu lubię jeść ogórki morskie, bo wszyscy je uwielbiają. A że nigdy nie jadłem, to nikt o tym nie musi wiedzieć.
    Mnie SW określiło zdecydowanie bardziej niż jakakolwiek książka i chyba na tym poprzestanę. A tak na marginesie czytać/pisać lubię, żeby nie było niedomówień.

    LINK
    • Re: może

      Kasis 2011-12-13 12:07:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2024-11-22

      Skąd: Rzeszów

      Ciekawe. Ja zachwyciłam się Narnią dwa razy, właśnie w bardzo różnym wieku będąc i częściowo z różnych powodów. Pierwsze było zachłyśnięcie się światem, magią, całą tą opowieścią kiedy byłam dzieckiem. Ale część książek przeczytałam, a do pozostałych wróciłam, później, już jako osoba starsza, która rozumiała już więcej, odbierała je inaczej i nadal się zachwycała. Tylko trochę inaczej. Załapałam się na Narnię w tych dwóch dobrych momentach, o których pisał Lewis w dedykacji do pierwszego tomu


      Też zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy już innym pokoleniem. Tak samo jak Ty, mogę powiedzieć, że z całej fikcji, to Gwiezdne Wojny odcisnęły na moim życiu największe piętno. Poza tym, obok ważnych dla mnie książek, mogę wymieniać też równie istotne pozycje filmowe. Może faktycznie rzecz w tym, że większość wspominanych przeze mnie ludzi od wywiadów i ta koleżanka od „Alchemika” należą do poprzedniego pokolenia, które nie było aż tak wystawione na wpływ ruchomych obrazków jak my.

      Natomiast to co najważniejsze to nie podążać za tym, co ci dyktują inni, zwłaszcza mainstream, a myśleć i oceniać samodzielnie.

      Raczej daleka byłam/jestem od lubienia czegoś, bo innym się to podoba i w drugą stronę. Nawet jeśli wystawiało mnie to na pośmiewisko. Choć trzeba przyznać, że z biegiem lat coraz łatwiej i bez oporów przyznawałam się do niepopularnych sympatii, zachowując wcześniej niektóre raczej dla siebie.


      LINK
      • ale

        Lord Sidious 2011-12-19 21:14:00

        Lord Sidious

        avek

        Rejestracja: 2001-09-05

        Ostatnia wizyta: 2024-11-22

        Skąd: Wrocław

        to, że dwa razy podchodząc do tej samej opowieści, można ją inaczej odczytać, świadczy o jej sile. Z SW też tak jest , jak się pewne rzeczy samemu przeżyje inaczej się na to patrzy. A Lewis bawił się miejscami w przypowieści, ciężka sztuka, ale mu się udało.

        Choć trzeba przyznać, że z biegiem lat coraz łatwiej i bez oporów przyznawałam się do niepopularnych sympatii

        I to jest piękne, to należy pielęgnować i podziwiać. Zgodnie z przesłaniem Lucasa, iść przede wszystkim za swoim pragnieniem .

        LINK
        • Re: ale

          Kasis 2011-12-23 10:40:00

          Kasis

          avek

          Rejestracja: 2005-09-08

          Ostatnia wizyta: 2024-11-22

          Skąd: Rzeszów

          Tak to prawda, z biegiem lat Gwiezdne Wojny dają mi ciągle coś nowego, inne historie, aspekty i postacie przemawiają do mnie, w zależności od tego na jakim etapie sama jestem. To kolejna zaleta SW

          Zgodnie z przesłaniem Lucasa, iść przede wszystkim za swoim pragnieniem .

          O tak, Lucas do dobry przykład osoby, która nic sobie nie robi z innych i idzie dalej
          Wydaje mi się, że łatwiej jest nieprzejmować się innymi, kiedy już znajdzie się sobie jakieś własne miejsce i ludzi, którzy cię popierają i myślą tak jak ty. Bo w dzieciństwie i będąc nastolatkami, zbyt często z obawy przed odrzuceniem i alienacją możemy ukrywać niezrozumiałe przez innych zainteresowania. Cieszę się, że mam te czasy za sobą. Bo choć nigdy za bardzo się nie przejmowałam, to jednak niekoniecznie zależało mi na byciu pośmiewiskiem ;]

          LINK
  • wywody

    Adakus 2011-12-05 21:58:00

    Adakus

    avek

    Rejestracja: 2007-11-12

    Ostatnia wizyta: 2024-11-22

    Skąd: Silesia

    Podjęłaś dość frapujący i interesujący mnie osobiście temat. Zacznijmy jednak od tego, że ja sam w tym roku też wróciłem do czytania i to dość intensywnego. Przyznam jednak, że nie miłość do literatury mnie zmotywowała, ale ogromne zaległość i strata jaka wynikła z tego zaniedbania. Dodatkowo uważam że powinno się czytać, nawet jeśli nie specjalnie się to lubi.
    Tak jak Sidious, ja sam się uważam za pokolenie filmowe, wychowałem się na filmach i to była moja ulubiona rozrywka (plus granie ma PC) w dzieciństwie i wczesnej młodości. Po książki sięgałem rzadko, czego skutkiem jest to że w tym roku przeczytałem 3/4 tego co w ubiegłych latach, różnica olbrzymia.

    Wracając do meritum, ja osobiście na żadną ważną książkę jeszcze nie trafiłem, ale mam nadzieje trafić. Jenak nie chcę żeby zmieniała ona moje życie, chciałbym żeby taka książka pomogła mi jedynie umacniać się w moich przekonaniach czy poglądach, pomogła rozumieć świat i ludzi.
    Dla przykładu przymierzam się w tym miesiącu do Boga urojonego Dawkinsa, która wiele osób poleca i twierdzi że zmieniła ich życie, czy namieszała w głowie. Mi w głowie mieszać nie musi, bo niewierzącym już jestem, jednak spodziewam się że książka pomoże zrozumieć też idee walczących ateistów (do których ja się nie zaliczam), bo osobiście nie zgadzam się z taką polityką, nawet jeśli z powodu moim poglądów, ktoś będzie agresywny do mnie i wytykał mnie palcami.

    Inna ważną książką a raczej seria, która dość dużo mi dala, to cykl Hyperiona Dana Simmonsa, którą szczerze polecam nie tylko fantastom. Te powieści pokazują dość negatywną stronę chrześcijaństwa, ale nie to było dla mnie ważne, bo mieliśmy to w realu. W książce bardziej przypadło mi do gustu filozofia Enei, głównej bohaterki z trzeciego i czwartego tomu, który w dużej mierze ukazywał dobre strony wielu religii w tym chrześcijaństwa.

    Kolejną ważną pozycją, jest Gra Endera, moja ulubiona powieść. Tutaj główny bohater - geniusz -, jako dziecko zmuszony został do okropnego aktu zabójstwa innej rasy, które zostało zapisane na kartach historii, jako ważne wydarzenie. Postać młodego Endera, jest dla mnie wzorem do naśladowania, ale nie sam czyn jaki dokonał, ale to jaką osobą był i jak potrafił motywować i zjednoczyć sobie ludzi, po przez niezwykłą empatie i charyzmę. Oczywiście, ja są geniuszem nie jestem i raczej nie będę, jednak sama książka uzmysłowiła mi jacy ludzie są cenieni i warci prawdziwej przyjaźni, o co trudno.

    Uważam jednak że błędnie jest uważać, że jakaś książka mnie czy ciebie zmieniła. Bo taką konkretną zmianą, na naszym przykładzie, było by rzucenie fanowstwa, spakowanie walizek i sayonara na drugi kraniec świata i mówienie "Żyj długo i pomyślnie". Istotniejsze jest własne doświadczenie życiowe i jego wpływ, niż jakaś książka nawet jeśli mądra. Dlatego ja świadomy kinoman, polecam samo czytanie dla pogłębiania wiedzy, a nie dla szukania złotego środka.


    PS. Aha Kasis, jeśli wróciłaś do czytania, to polecam rejestracje na http://lubimyczytac.pl/ , pozwała uporządkować swoje dokonania i zbiory biblioteczne. Na dodatek, nieraz uszczypnęła nie zazdrość na widok liczby przeczytanych książek w biblioteczkach innych użytkowników. Co jeszcze bardziej motywuje mnie do ciągłego czytania ;p.

    LINK
    • Re: wywody

      Kasis 2011-12-13 12:10:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2024-11-22

      Skąd: Rzeszów

      -Uważam jednak że błędnie jest uważać, że jakaś książka mnie czy ciebie zmieniła..

      Myślę, że może zmienić. Jak dobrze pójdzie, to za jakiś czas będę mogła powiedzieć, że jedna książka zmieniła moje życie. Zmiana niekoniecznie musi być od razu taka radykalna czy olbrzymia, jak piszesz. Czasami może to być coś mniejszego ;] Ale raczej miałam na myśli książki, które jakoś nas kształtują, dają odpowiedzi na postawione pytania, czy jak wspomniałeś umacniają w naszych przekonaniach.

      Ze wspomnianych przez Ciebie książek czytałam Grę Endera i muszę przyznać, że to dobra kandydatka na taką ważną książkę


      PS. Aha Kasis, jeśli wróciłaś do czytania, to polecam rejestracje na http://lubimyczytac.pl/ , pozwała uporządkować swoje dokonania i zbiory biblioteczne.

      Zajrzałam na tę stronę, wygląda ciekawie, ale na razie dałam sobie zakaz angażowania się w nowe strony. Nie potrzeba mi kolejnej, której nie ogarniam, do kompletu Może kiedyś. Zresztą spis własnych zbiorów posiadam (choć nieuaktualniony) i do spisu książek czytanych powróciłam, a tworzyć spis książek do przeczytania trochę się obawiam, bo będzie taki długi, że aż przytłaczający. Ale może za jakiś czas wrócę na tę stronę.

      LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..