Widzę, że w tym dziale znajdują się przeróżne opowiadania, więc postanowiłam wrzucić też swoje. A co tam, raz kozie śmierć... Przeczytajcie i skomentujcie
Poniższe opowiadanie napisałam jakiś czas temu jako prolog do większej historii.
Patrząc w gwiazdy zastanawiam się, jakie mogłyby opowiedzieć historie. Ze swej wysokości obserwują uważnie nasz świat, stałe, niezmienne i nieme. Ileż one rzeczy widziały! Były milczącymi świadkami upadków królestw i powstawania nowych, świadkami bohaterskich i chwalebnych czynów, ale także wielu okrucieństw i czynów podłych.
Czasami chciałbym być jedną z tych gwiazd, obserwować z wysokości nieba jak pełne przygód życie ludzi przemija, jak wybory, których dokonują zmieniają świat i jego oblicze… Ale gdybym był taką niemą gwiazdą, nie mógłbym opowiadać Wam historii i nie mógłbym raczyć się tym cudownym piwem zasiadając w tak doborowym towarzystwie.
Wiem, że wszyscy czekacie na opowieść. Dlatego siedzę tu z Wami grzejąc w tę mroźną noc moje kości przy ogniu. Nie znam tylu opowieści, co gwiazdy, ale znam ich wystarczająco wiele by móc opowiadać je przez wiele godzin. Nie jestem jednak lindelȅtar, który może przez długi czas śpiewać pieśni, więc ograniczę opowiadanie do jednej tylko historii.
O czym chcecie posłuchać w ten mroźny, zimowy wieczór? O narodzinach ludzi? O królu elfów Ellorze, zwanym w Zachodnich Królestwach Założycielem? A może o Heren Ithryn, bractwie czarodziejów, które niegdyś rezydowało w Harvon, a teraz w odległym Delaforth, po zachodniej stronie Ered Glamer, Gór Trzech Młotów?
Nie, wybrałem dla was inną historię. Historię mroczną i smutną zarazem.
Opowiem wam o powstaniu Naughoru.
Opowieść o upadku Dirhavel i powstaniu Naughoru
Wśród chmur giną białe szczyty Ered Orna, szczyty gór znających smutną pieśń o królestwie Dirhavel. Opowiem Wam o upadku tego pięknego królestwa, o zagładzie, jaką na swój lud sprowadził jego król, o klątwie, która dosięgła jego ród i wszystkich poddanych.
Piękne było Dirhavel skryte wśród gór! W tamtych czasach górami Wysokimi, Ered Orna, je zwano, dzisiaj wszakże noszą one miano Mrocznych Gór, Ered Duir. Piękne były jego trzy rzeki: Verniasse, Marvesse i Geravir, których przejrzyste wody pozwalały istnieć życiu w tej cudnej krainie. I piękne było Jezioro Cuiaren, do którego trzy życiodajne rzeki wpływały. Ale najpiękniejszy z wszystkich cudów zapomnianego Dirhavel, najpiękniejszy i ręką ludzką wzniesiony, było Falvaren, Miasto na Palach, które niczym las wrastało w jezioro ujarzmiając je i poddając swej woli jego fale.
Och, cudowne Falvaren! Jasne dachy domów lśnią w blasku słońca niczym zrobione ze złota, a przejrzyste wody Cuiaren odbijają Twój obraz w swych nieskalanych falach! Ach, przecudne Falvaren! Płaczę na wspomnienie Twych ogrodów i fontann, płaczę, wspominając Twe piękno. Cóż za przewrotne bóstwo kierowało czynami Tovena i Lorgana skazując Cię, piękne Falvaren, na tak okrutny los?
Tak, moi drodzy, piękne było Dirhavel, przejrzyste Jezioro Cuiaren i miasto Falvaren, ale ich los został przypieczętowany wraz z wstąpieniem na tron ostatniego z królów, Tovena. Gdybyż tylko Toven nie dopuściłby się haniebnego czynu, królestwo Dirhavel nadal by istniało. Ale stało się inaczej. I dlatego, moi mili, nie usłyszycie już nazwy Dirhavel, żaden podróżny nie wskaże Wam do niego drogi, bo nazwa ta popadła w zapomnienie. Niestety, moi drodzy, wiem, że prawdopodobnie nikt z Was nie słyszał nigdy o królestwie Dirhavel. Ale każdy zna tę krainę pod innym imieniem.
Daragh Naugh, Kraina Demonów.
Ale czas najwyższy by rozpocząć opowiedzieć całą historię.
Darrad, czwarty z królów Dirhavel, miał troje dzieci.
Najstarszy syn, Lorgan (widzę, moi drodzy, że każdy z Was słyszał to imię. Jestem pewien, że straszono nim Was w dzieciństwie), był spokojnym i opanowanym młodzieńcem. W młodym wieku odkrył w sobie pragnienie zostania czarodziejem, kemen, Mistrzem Ziemi, i uzyskawszy zgodę ojca podjął naukę w Harvon. I gdybyż tam tylko pozostał, cała ta historia nie miałaby miejsca. Ale też, moi drodzy, nie miałbym o czym Wam opowiadać.
Toven był drugi w kolejności i w niczym nie przypominał brata. Porywczy i kochający przygody był częstym utrapieniem dla ojca. Kochał polowania, ale i władzę, co stało się przyczyną jego upadku. Ale nie uprzedzajmy wydarzeń!
Najmłodsza była Nevin. Piękna i cicha Nevin o sarnich oczach, alabastrowej skórze i włosach niby krucze pióra. Wieść o jej urodzie ściągała do pałacu zalotników ze wszystkich Wschodnich Królestw. Jednak jedynym pragnieniem księżniczki było pozostać przy ojcu, dlatego nie oddała swego serca żadnemu z nich.
Trzy lata minęły od wyjazdu księcia Lorgana gdy stary król Darrad umarł. Wspaniały był pogrzeb dobrego króla i piękne pieśni o nim śpiewano, ale to opowieść na inny wieczór. Tron z racji starszeństwa należał się Lorganowi, jednakże on wcale go nie pragnął. Wybrał życie w Harvon i temu pragnieniu chciał pozostać wierny. Ale pokrętny los pokrzyżował jego plany. Związany obietnicą daną ojcu przed całym dworem, że w potrzebie wróci do swego królestwa, musiał wywiązać się z danego słowa. Chciał jednak zrzec się zaszczytu na rzecz swego brata, bo musicie wiedzieć, że dawnym zwyczajem nowy król mógł tego dokonać wypowiadając odpowiednią formułę z wysokości swego tronu. Tak też pragnął uczynić Lorgan, którego Wy znacie pod przydomkiem Przeklętego. Jego los przesądzony został w chwili, gdy książę opuścił zaciszne Harvon i udał się w długą podróż do Dirhavel.
Książę Toven jednak nie wiedział o zamiarach swego brata. Bojąc się, że Lorgan przybywa by zająć należne mu miejsce, żądny władzy Toven rozpuścił złośliwe plotki jakoby to Lorgan uśmiercił starego króla z pomocą niecnej i zakazanej magii. W pałacu, a wkrótce także w całym Falvaren, znalazło się wiele chętnych uszu słuchających tych ohydnych kłamstw i wiele ust powtarzających je dalej. Och, nieszczęsne Dirhavel! Czy w tym czasie nie znalazł się żaden prawy człowiek, który ukróciłby podłe szepty?
Toven zasiał ziarno nienawiści do brata i zasiadł na tronie. Swą piękną siostrę czym prędzej wydał za mąż za Royarna z Mogadoru. Myślicie, moi drodzy, nieszczęsna piękna Nevin! Jednakże zważcie na to, że w tym nieszczęściu kryje się drobne ziarno szczęścia. Nevin wraz z mężem opuściła Dirhavel wkrótce po zaślubinach - los oszczędził jej oglądania upadku swych braci.
Tymczasem Lorgan przemierzył Wyżynę Godron i przekroczył Kirith Nek, Wąską Przełęcz. Z jej wysokości po raz ostatni spojrzał na rozciągające się u stóp Ered Orna królestwo. Wstęgi rzek srebrzyły się w blasku słońca, tafla Jeziora Cuiaren niczym lustro odbijała piękno zielonej krainy.
Powiadają, że Lorgan uśmiechnął się na ten widok. I że był to jego ostatni uśmiech.
Gdy zszedł w dolinę, pojmali go strażnicy. Bezbronnego zakuli w kajdany nasączone varbenem, a musicie wiedzieć, moi mili, że varben to najgorszy wróg każdego czarodzieja, bo odbiera mu nie tylko zdolności magiczne, ale i rozum. Powieźli go odkrytym wozem ulicami pięknego Falvaren, a zgromadzony tam tłum lżył go i obrzucał wyzwiskami wierząc w plotki Tovena.
Powiadają, że Lorgan zapłakał nad swym ludem. I że to były jego ostatnie łzy.
Wtrącili go do celi. Dwadzieścia dziewięć dni spędził w lochu wyłożonym varbenem, dwadzieścia dziewięć dni w ciemności i w towarzystwie swego narastającego szaleństwa. Przez dwadzieścia dziewięć dni mistrz małodobry odwiedzał jego celę i przez dwadzieścia dziewięć dni jego przerażające krzyki rozlegały się w podziemnych korytarzach.
Trzydziestego dnia zawleczono go przed oblicze brata.
Powiadają, że wielu ogarnęło zwątpienie, gdy zobaczyli księcia Lorgana klęczącego w łachmanach przed Tovenem, gdy z jego połamanych na torturach palców skapywała krew, plamiąc nieskazitelnie biały marmur sali tronowej. Powiadają, że wielu zatykało uszy słysząc obelgi rzucane przez Tovena i wielu wtedy odwróciło się od niego. Powiadają, że jednym z nich był strażnik, który bolejąc nad losem Lorgana i chcąc ulżyć jego cierpieniu, nie nasączył tego dnia jego kajdan varbenem… Gdybyż tylko ten strażnik znalazł inny sposób by ulżyć doli więźnia! Ale los bywa przewrotny, jak i bóstwa nim kierujące, i czasem to, co dobrym się wydaje, na złe się obraca.
W chwili, gdy Toven miał zamiar wydać wyrok śmierci na brata, kajdany z rąk Lorgana opadły. Straszna to była chwila, gdy udręczony Lorgan spojrzał w oczy króla i wypowiedział swą klątwę. Powiadają, że Toven zginął siedząc na tronie, którego tak bardzo pragnął. Straszne były chwile, które nastąpiły potem, bo Lorgan w swym szaleństwie przeklął całe królestwo. Ludzie w pałacu ginęli, umarło Falvaren. Jezioro Cuiaren zamieniło się w bagna, Verniasse i Marvesse wyschły, a Gerivar zamiast życia niosła śmierć wszystkim tym, którzy napili się jej wody. Ogromne pożary strawiły lasy i pola, a lodowaty wiatr poniósł kłęby dymu ku niebu by przesłoniły słońce. Nad całą krainą zapadły nieprzeniknione ciemności.
Powiadają, że Lorgan stał pośrodku sali tronowej, patrzył na ciało brata i śmiał się. Śmiał się śmiechem szaleńca, śmiechem człowieka, który utracił wszystko. Inni mówią, że krzyczał, a jego krzyk rozchodził się echem po umierającym Dirhavel łącząc się z krzykami ginących ludzi. Nie wiem, która z tych opowieści jest prawdziwa, ale pieśni mówią, że gdy zginął ostatni mieszkaniec Dirhavel, gdy umarły już wszystkie rośliny, a ostatnie zwierzęta padały z głodu i pragnienia, w całym królestwie zapanowała przerażająca i mroczna cisza.
Gdy Mistrz Kapituły, Amarill Darnavon, przybył do Dirhavel, ujrzał Lorgana wciąż klęczącego u stóp królewskiego tronu. Jedni powiadają, że walczył z Lorganem, a ich walka wstrząsnęła wyjałowioną krainą zmieniając po raz drugi jej obraz; inni, że uronił łzę nad jego losem i losem upadłego królestwa. Nie wiem jak było naprawdę, wiem jednak, że Amarill nie zabił Lorgana. Z pomocą pozostałych mistrzów, z pomocą elfickiej czarodziejki, która posiadała moc annetar i z pomocą przywołanych z innych światów dwóch demonów, zapieczętował Dirhavel, a wraz z nim Lorgana, by pokutował po wsze czasy za swój czyn.
Tak właśnie powstało Daragh Naugh, Kraina Demonów, więżąc w sobie najgorszego z nich, Lorgana Przeklętego. Legenda mówi, że dni Naughoru i kary Lorgana skończą się, gdy do zrujnowanego Falvaren przybędzie annetar by zdjąć więżące go pieczęcie.
Ale to już zupełnie inna historia