Serial „Dexter” to druga najważniejsza z moich pasji – zaraz za Star Wars, ale za to lekko przed „Thorgalem”. Jest to opowieść o seryjnym mordercy, który zabija morderców, podobnych jemu psychopatów. Taki trochę mroczny mściciel, który wykorzystuje swój popęd w służbie społeczeństwu. Oczywiście wszystko potajemnie. Dexter pracuje jako specjalista od krwi w policji w Miami. Dzięki temu ma łatwy dostęp do danych służb porządkowych, uważnie przyglądać się śledztwom by wyłapywać tych, którzy wywinęli się systemowi. Poniższy tekst zawiera wiele spoilerów na temat całego serialu, z naciskiem na dwa ostatnie, dlatego ostrzegam przed zaglądaniem do niego.

Sezon piąty skończył się według mnie fatalnie. Zwieńczenie tak dobrego cyklu było strzałem w kolano dla całej serii, czuć było, że zabrakło scenarzystom minut na wszystko, co chcieli pokazać. W efekcie w ciągu 20 minut trzeba było wygasić 2 spore wątki. Ale to wszystko może naprawić sezon szósty – po cichu mam taką nadzieję. Nie oczekuję, że do gry wróci Julia Styles, bo to była gwiazda sezonu, ale postać Lumen Pierce powinna zostać wykorzystana. To samo tyczy się śmierci Stana Liddiego, rozpoczętego w tej sprawie śledztwa i dżentelmeńskiego układu Morgan-Quinn.

Udało mi się dobrze przewidzieć zarysy fabuły sezonu 4. i 5. Najpierw trafiłem, że przyszedł czas na arcywroga, którego dla odmiany tożsamość będziemy znali od początku. A potem zażyczyłem sobie całej szajki morderców, których Dexter ściągałby co odcinek. Tak też się stało, udało mi się w miarę przewidzieć to o czym czytałem potem w serwisach plotkarskich. Dlatego postanowiłem pobawić się ponownie i zapisać na swoim blogu, jakie są moje przewidywania względem całego sezonu. Nawet jeżeli nie będą one pokrywały się ze scenariuszem, to będą – tak myślę – dobrym pomysłem do wykorzystania w przyszłości. Obecnie oglądam „Dextera” ponownie i wcale mi się nie wydaje, że w tym serialu powielane są pomysły, wręcz przeciwnie – do niektórych motywów zachodzi się od innej strony i w innej skali, przez co postać Dextera nabiera różnych barw i kontrastów.

Moim pomysłem, na sezon szósty jest duet mścicieli morderców, działających w słusznej sprawie. Według mojego wyobrażenia będzie to były policjant lub detektyw mający na syna na naukach. Obu ściągnie do Miamia wieść o śmierci Liddiego, z którym będą w jakiś sposób powiązani. Oczywiście Dexter zbliży się do nich i będzie obserwował wzorową pracę ojca i syna, którzy są wyjęci spod prawa, a mimo tego nie przeszkadza im to w sprzątaniu świata. Mamy tutaj niezły kros wątków: mistrz i uczeć -> sezon 3., podpatrywanie innych fachowców -> sezon 4., działanie w duecie -> sezon 5. Dexter szuka cały czas osoby, która go zaakceptuje w pełni. W pierwszej serii zabił brata, który wymagał od niego wyjścia poza kodeks. W drugim sezonie rozprawił się z Lilą, która chciała mieć go tylko dla siebie. W trójce pech padł na Miguela, który chciał być niezależny. W czwartym sezonie to Dexter chciał nauczyć się coś od najniebezpieczniejszej osoby w kraju. Zaś w piątej serii w końcu znalazł to czego szuka, osobę, która go pokochała i zaakceptowała. Lecz nie do końca wszystko się udało, bo ta akceptacja i zrozumienie było chwilowe, dla Lumen był jeszcze powrót ze strefy zmroku. Tutaj fajnie zaznaczono, że tylko dziecko jest narażone na nieodwracalne rany na psychice, dorośli mogą z nich wybrnąć. W mojej wizji szóstego sezonu nasi łowcy zwabieni do Miami płonnym artykułem o mścicielach kochankach postanawiają odnaleźć ich. Wykorzystując niekonwencjolane metody nieznane policji odnajdują Lumen i ją zabijają. Ta winna Dexterowi nowe życie nie wyda go swoim oprawcom. Przydałoby się tutaj jakieś nawiązanie do Rzeźnika z Zatoki, co oczyściłoby imię Doaksa, ale wywołało kolejne śledztwo, tym razem skromniejsze i prywatne. Łowcy są świadomi, że bezkarnie mogą zabijać na konto mścicieli kochanków (vivat Ken Olson!), przy okazji próbując nawiązać kontakt z partnerem Lumen. Ich szczęście polegać, będzie na tym, że trafią na Dextera, tak podobnego do nich. Trudno mi sobie wyobrazić ich wspólne działanie, ale Dexter umiejętnie będzie ich trzymał na smyczy... kilka kroków za sobą. Po piętach będzie im deptać policja z Miami, która z sezonu na sezon jest coraz bardziej skuteczna. W finale Dexter z pełną premedytacją zrzuciłby winę za zabójstwa członków Gangu Dziewcząt z Beczek, Rzeźnika z Zatoki, Stana Liddiego i wszystkich innych na łowców. Dla odmiany sam by ich nie wyeliminował i pozbył się ostatecznie Mrocznego Pasażera, wykorzystując – w jego mniemaniu – ostatnią szansę na zwycięstwo nad mrokiem, którego tak blisko był w „The Gateway”. Dexter wygrałby przede wszystkim sam ze sobą. Wcześniej próbował akceptować siebie, teraz definitywnie zwalczyć, by nie narażać swoich bliskich na niebezpieczeństwo.

Moja wizja jest nieco poplątana i futurystyczna, może nawet oderwana od rzeczywistości, pełna sprzeczności i odgrzewanych kotletów, ale co mi tam. Tak sobie wyobrażam szósty sezon „Dextera”, bardziej mroczny, przerażający, prawdziwy i ostateczny...

Każdy kto ogląda ten serial, wie, że nie powinien on trwać wiecznie, choćby po to by nie zeszmacić jego legendy. Ostatni odcinek piątego sezonu strasznie mnie rozczarował, nie chciałbym by to się w przyszłości powtórzyło. Po co marnować finał, kiedy cała seria zapiera dech w piersiach? Liczyłem mocno na zakończenie serialu wraz z końcem piątego sezonu. Rekordowa i stale rosnąca oglądalność Showtime nie pozwoliła kierownictwu stacji zarżnąć kury znoszącej złote jajka. Oby tylko scenarzyści, w których umiejętności mocno wierzę, napisali kolejny kultowy sezon pokazujący przemianę Dextera, jeżeli nie ostateczną, to przynamniej taką, na którą z chęcią będę przez te 12 odcinków patrzył.