Ja już sezon 2010 zamykam. Chciałem jeszcze w kinie obejrzeć Tron ale jest tylko w 3D i jakoś nie spodziewam się, by sam film mnie zachwycił (pamiętając pierwszą cześć). Poprzednie edycje oczywiście znajdziecie tutaj:
b.php?nr=216 - rok 2002
b.php?nr=49542 - rok 2003
b.php?nr=133832 - rok 2004
b.php?nr=194879 - rok 2005
b.php?nr=242671 - rok 2006
b.php?nr=298917 - rok 2007
b.php?nr=352701 - rok 2008
b.php?nr=417641 - rok 2009
Zasady niezmienne od kilku lat. Typujemy 10 filmów, które weszły na nasze ekrany w roku 2010. Kolejność ma znaczenie. Jeśli wpisujecie bez numerków, to pierwszy który się pojawi jest ważniejszy. Na tej zasadzie są zliczane punkty z których podsumowanie pojawi się wraz z edycją za rok 2010. Listę premier znajdziecie np. na Stopklatce. Filmy nie spełniające kryteriów - nie liczą się, zupełnie jakby ich nie było.
A w tym roku to przez pierwszą połowę miałem problemy z chodzeniem do kina, potem właściwie już poszło całkiem dobrze. Choć przyznaję, że tym razem łatwiej mógłbym stworzyć listę filmów które zawiodły, niż mi się podobały, ale faworyt właściwie od początku roku był jeden.
1. Autor widmo - wspaniały film Polańskiego, z dobrym aktorstwem i przyznaję od razu ujął. Dobre kino.
2. Fantastyczny Pan Lis - śmieszna animacja z głębszym sensem, trochę inny Clooney i film chyba mimo wszystko bardziej dla dorosłego widza.
3. Dorian Gray - Historia powszechnie znana, może nawet trochę zapomniana, zrealizowana poprawnie, nie wybitnie, ale to co mnie się podobało, poza grą Barnesa to przede wszystkim wymowa oryginału, zupełnie nieprzeinaczona. W dzisiejszych czasach się tego nie spodziewałem.
4. Incepcja - Nolan powraca (w końcu!), może "Prestiż" to to nie jest, ale chciałbym widzieć więcej filmów tego typu, tego artysty. Znów mamy grę z widzem, nie wszystko jest określone.
5. The Social Network - Fincher próbujący zmierzyć się ze zjawiskiem kulturowym, znowu wszedł w człowieka zagubionego gdzieś między władzą a pieniędzmi. Trochę lekki zawód, bo temat dawał więcej możliwości.
6. Niezniszczalni - Powrót do klimatu lat 80. I właściwie to mi wystarczy.
7. Wall Street: Pieniądz nie śpi - Niejako kwintesencja dwóch powyższych. I nawiązanie do wielkiego dzieła Stone`a, ale również wielki film to jednak nie jest. Podobnie jak u Finchera chyba brakuje jednego - dystansu.
8. Robin Hood - Scott i Crowe znowu razem. Poza dobrymi technikaliami, podobała mi się zabawa z mitami o Robinie. Choć film niszczy polityczna poprawność i przeinaczanie faktów.
9. Sherlock Holmes - Świetna gra aktorska, rewelacyjna muzyka i niesamowity klimat.
10. Red - kolejny film, który bardziej bawił, niż coś wnosił. Ale przy tym ta zabawa, jest całkiem fajna i to mi wystarczy.
I jeszcze wspomnę o 3 zawodach roku: Narnia, Alicja i Moon. Dwa pierwsze to mocne rozczarowanie, Moon chyba aż tak mnie nie zdziwił, ale w tym roku zdecydowanie więcej filmów wypadło u mnie na minus, niż plus.
No cóż czekam na wasze typy. Można robić jak ostatnio Shedao czy Balav, updatować listy do prawie ostatnich dni roku 2011 . Ido tego zachęcam . Zwłaszcza, jak ktoś nie wie jakie filmy wpisać.