Dziewiętnasto tomowa seria o której wśród fanów SW toczą się niekończące się spory. Z jednej strony są zwolennicy mówiący o świeżości expanded universum, a z drugiej przeciwnicy wspominający o profanacji wspaniałego wszechświata.
A jako że właśnie skończyłem czytać całą serię, wszystkie XIX tomów, to czas podzielić się moimi wrażeniami...
Do całej serii podchodziłem dość sceptycznie, trochę się obawiając że te negatywne opinie okażą się prawdą. Ale w końcu się przemogłem i wziąłem się za "Wektor pierwszy", z zamiarem przeczytania wszystkiego za jednym zamachem.
Zacznę może od technicznej strony NEJ-a: tłumaczenie jest dobre, ale w bardzo wielu miejscach (zwłaszcza pod koniec serii jest to bardziej zauważalne) zdarzały się pomyłki z imionami bohaterów! I tak w jednym zdaniu jest rozmowa Jacena z Jainą o Jagu, a chwilę później cechy tego ostatniego są opatrzone imieniem Jacena... Irytujące. O literówkach nie wspominam, bo te się zdarzają praktycznie w każdej książce, a tutaj nie były aż tak bijące po oczach.
Teraz o merytorycznej części. Historia sama w sobie jest udana i spójna, ale dopiero po przeczytaniu całej serii, a zwłaszcza ostatnich dwóch tomów, gdzie wyjaśnia się zdecydowana większość "tajemnic" i poznajemy genezę i starożytną historię Vongów. Spokojnie, nie będę tu spoilerować, żeby nie psuć zabawy
Do dużych minusów zaliczam wspomniany już "Wektor pierwszy" jako całość. Nie wiem na ile jest to związane z osobą autora, którego adaptacji "Ataku klonów" też nie mogłem zdzierzyć, ale na pewno winna jest cała wizja "awangardowego" ataku na Galaktykę. No i też kwestia szpicla umieszczonego wiele lat wcześniej. O ile rola egzekutora Noma Anora była znana i przygotowana na rozkaz najwyższego dowódcy, o tyle inny agent był najprawdopodobniej umieszczony bez wiedzy większości władz Yuuzhan Vongów już jest naciągany. Tak samo naciągane wydaje mi się możliwość zniknięcia całkiem sporej części floty Vongów, tak że nikt tego nie zauważył. I to nie są jedyne uwagi co do tej konkretnej książki, ale nie chcę zbyt się zagłębiać w treść i psuć radości z czytania.
Mimo to trzeba zacząć od "Wektora..." bo pozwala ona poznać paru bohaterów, nowych wrogów, a także kilka wątków, które będą później wspominane przez całą serię. Najważniejsze to żeby słaba jakość (bo to chyba najodpowiedniejsze słowo) tej książki nie odrzuciła od całej serii.
Więc jak już przebrniemy przez Salvatora wkraczamy we właściwy świat nowego konfliktu. I tu, z każdym kolejnym tomem napotykamy naprawdę wiele elementów, które znamy z innych części tego bogatego uniwersum. Bogactwo postaci, zarówno tych filmowych jak emerytowany admirał Acbar czy generał Antiless, jak i znani z książek młodzi Jedi: Lowbacca, Tenel Ka czy ex-najmroczniejszy rycerz Zekk, oczywiście również poczytamy o Winter, pilotach Eskadry Łobuzów, ziomków Wielkiego Admirała Thrawna czy legendę imperialnych pilotów - barona Fela i wielu, wielu innych co tylko zachęca do sięgnięcia po serię. Stwierdzam też, że pomimo wielu autorów ją tworząca udało się utrzymać spójność i ciągłość wydarzeń. Gwarantuję, że niektóre wątki zaskakują, i to bardzo
A jak z minusami? Przy takiej ilości stron musiały się pojawić... Oprócz wspomnianego już "Wektora pierwszego" muszę negatywnie wypowiedzieć się o "Gwieździe po gwieździe". Bo o ile jest ona niezbędnym elementem w opisie inwazji Vongów, o tyle ma sporo jakby na siłę wydłużonych fragmentów, przez co momentami jest zwyczajnie nudna. Tak samo jak epilog całej historii w "Jednoczącej Mocy" też jest nieco przydługi. I to raczej wszystkie wady, ale pragnę podkreślić, że patrzę na NEJ jako całość, a mniej jak na pojedyncze książki.
Krótko mówiąc: warto to przeczytać momentami będziemy mieli ochotę rzucić to w kąt, ale odradzam - przy takiej ilości stron może się zdarzyć bardziej uciążliwy dla czytelnika fragment.
Więc, jak zapewne widać, moje obawy przed przeczytaniem serii nie były uzasadnione. Ortodoksyjni fani, uznający w zasadzie tylko konflikt Rebelianci-Imperium nie zmienią zdania ograniczając się czasowo do trylogii Thrawna i może ewentualnie do duologii... Ale ci co chcą sięgnąć do późniejszych czasów (zwłaszcza do "Dziedzictwa Mocy" czy komiksów z serii "Dziedzictwo") powinni się zapoznać z Nową Erą Jedi, gdyż jest tam sporo odwołań właśnie do tej serii.
Plusy:
+ ciekawie poprowadzona historia, mająca w założeniu zostać zapoczątkowana i zakończona przez wyselekcjonowanych autorów
+ nowi wrogowie
+ nieprzewidywalne zwroty akcji
Minusy:
- błędy w tekście, głównie związane z myleniem bohaterów
- pierwszy tom potrafi zniechęcić do całej serii
- momentami wydaje się przydługa i nudnawa
PS. Te XIX tomów przeczytałem w ciągu ostatniego półrocza. Więc są to całkiem świeże opinie