Byłem ja ci dziś w kinie na seansie filmu, o którym wiele się nasłuchałem i naczytałem w prasie. Głównie mało pochlebnych rzeczy. Nie ukrywajmy, najnowszy film Phillipa Noyce`a to letni produkcyjniak, który fajnie się ogląda, ale ilość dziur scenariuszowych i nielogiczności jest taka, jak w szwajcarskim serze. Film jest u nas nagłośniony, bowiem obok Angeliny Jolie bryluje w nim Daniel Olbrychski i nie powiem, całkiem dobrze wypada jako emerytowany kagebista. (Co ciekawe w obsadzie jest jeszcze inny Polak - Olek Krupa grający rosyjskiego przywódcę). Jest widowiskowo, jest wartko, wybuchowo i bezmyślnie.
Zainspirowany tekstami, które możecie znaleźć na stronie Klub Miłośników Filmu ( http://www.film.org.pl/ , polecam) postanowiłem (zamiast recenzji) popełnić poniższy tekścik. Nie będzie to popularnych 50 prawd, ale mam nadzieje, że tych kilkanaście pozwoli Wam poczuć klimacik nowego obrazu z Angeliną Jolie.
Prawdy, których możesz się nauczyć oglądając film "Salt"
[img]http://photogallery.filmofilia.com/data/media/94/salt_poster_01.jpg[/img]
W tekście będą spoilery, ale nie ma chyba sensu ich oznaczać. Zostaliście ostrzeżeni!
Aha, pewnie, że będzie to wredne czepialstwo, ale scenariusz Kurta Wimmera wypełniony jest taką ilością "wybitnych" pomysłów fabularnych, że grzechem byłoby ich tu nie wypunktować.
Zaczynamy!
1: Jeżeli jesteś agentką CIA, którą przebywa w więzieniu w Korei Północnej, gdzie poddają cię wymyślnym torturom, łącznie z przymusowym pojeniem wodą, które kończy się kopniakiem przy pomocy wojskowego buciora w brzuch (przy tym masz zmierzwione włosy, cała ociekasz krwią), to nie musisz martwić się o swoją urodę, bo po zwolnieniu jedynym śladem po tych męczarniach będzie spuchnięte oko i bandaże na nadgarstkach.
2: Jeżeli twój rząd spisał cię na straty i bez mrugnięcia okiem gotów jest poświęcić twe życie dla dobra wykonywanego zadania, interesów Wuja Sama i demokracji na świecie, to bądź spokojna - twoje zwolnienie załatwi mąż. Nie, nie jest prezydentem USA, ani szefem CIA. To niemiecki entomolog.
3: Kiedy zostajesz posądzona o bycie rosyjską agentką. mająca zabić rosyjskiego prezydenta i uciekasz w labiryncie korytarzy budynku CIA, ścigana przez uzbrojonych funkcjonariuszy, wpadasz na pomysł zbudowania bomby. Wykorzystasz do tego detergenty, gaśnicę i nogę od stołu. Dziwnym trafem wylot gaśnicy i noga idealnie do siebie pasują. Ach, ta amerykańska standaryzacja. Niezawodna.
4: Kiedy uciekasz po gzymsie kamienicy, gdzie jest twoje mieszkanie, a na ogonie masz pół amerykańskiego kontrwywiadu, twoim głównym zmartwieniem jest, co zrobić z ukochanym pieskiem. Nie zważając na zagrożenie życia i międzynarodowe bezpieczeństwo wpadasz przez okno do mieszkania sąsiadki i powierzasz pupila jej córce. Zostawiasz też parę dolarów na pedigree dla swego czworonoga. No, pies bezpieczny! Możesz teraz ratować świat.
5: Ucieczka przed agentami CIA ulicami Waszyngtonu, podczas której skaczesz na naczepę rozpędzonej ciężarówki, aby później przeskoczyć na cysternę, a potem na furgonetkę (obie suną po autostradzie kilkadziesiąt mil na godzinę) kończy się poważnym uszkodzeniem ciała w postaci jednej rany ciętej na brzuchu. Opatrujesz ją podpaską.
6: Zdobyta w damskiej toalecie w jakimś zapyziałym zajeździe skórzana kurtka nie tylko jest w idealnie twoim rozmiarze. Również świetnie w niej wyglądasz.
7: Kiedy dokonujesz zamachu na prezydenta Rosji, zostajesz wyprowadzona z miejsca zbrodni pod bronią i eskortą przedstawicieli chyba wszystkich amerykańskich służb poza strażnikami leśnymi i inspektorami pocztowymi. Po czym zostajesz zapakowana do zwyczajnego radiowozu NYPD zupełnie jakbyś przed chwilą napadła na sklep za rogiem. Jesteś groźna, wywołałaś kryzys międzynarodowy, więc do konwoju dołączają... nie! nie drużyna Navy SEALS, kompania SWAT i wszyscy agenci Secret Service w Wielkim Jabłku. Dwa inne radiowozy lokalnej policji.
8: Jeżeli jesteś z kolei podstarzałym agentem wcześniej KGB, a teraz FSB i przy okazji mózgiem wielkiej operacji dywersyjno-szpiegowskiej, to na swą najlepszą agentkę oczekujesz na portowym złomowsku, gdzie, jak to na złomowisku, wala się masa...cóż...złomu. W oczekiwaniu siedzisz więc na - przypominam złomowisku - i oglądasz wiadomości telewizyjne. Na wielkim, plazmowym telewizorze.
9: Kiedy uświadamiasz sobie, że jednak jesteś głęboko zakonspirowaną w CIA sowiecką agentką, postanawiasz udać się do swego mentora. Lepiej żeby nie zwątpił w twe oddanie dla Matuszki Rossiji. Ubierasz więc futrzaną czapę z soboli, żeby nikt nie miał już żadnych wątpliwości.
10: Czeski pułkownik, oficer łącznikowy w NATO, to napakowany, łysy gościu z wielką szramą na policzku. Wszak wszyscy czescy oficerowie wyglądają jak rosyjscy żołnierze mafii.
11: Kiedy razem z kompanem, udając Czecha, wkraczasz do Białego Domu, żeby - bagatela - zabić prezydenta USA, bez krępacji rozmawiacie o zadaniu, używając swych prawdziwych nazwisk, które zna CIA (a twoje zna z pewnością). Rozmawiacie po angielsku. Wokół was kręcą się żołnierze, ochrona, Secret Service. Może to emigranci z Meksyku i nie rozumieją.
12: Kiedy jesteś doradcą prezydenta USA ds. bezpieczeństwa (czy cuś w ten deseń) to aby uniknąć śmierci z rąk innego rosyjskiego agenta w CIA, podnosisz ręce do góry i krzyczysz coś tak cholernie przekonującego w rodzaju: "Jestem doradcą prezydenta {USA-przypis mój) do spraw bezpieczeństwa!". Kiedy padasz z kulką w głowie, ostatnie co słyszysz od wroga to "Już nie".
13: Wchodzisz do Białego Domu w przebraniu czeskiego majora. Głównym elementem przebrania jest maska. Gdy zostajesz zdekonspirowana, pierwsze co robisz to zdjęcie maski, chociaż twoją twarz znają wszystkie służby, a tego Czecha raczej niekoniecznie. Oczywiście nadal masz na sobie 2/3 munduru oficera Armády Českéj republiky, coby podwójnie ułatwić ochronie poszukiwania.
14: Kiedy po zabiciu doradcy ds. bezpieczeństwa chcesz wpuścić Evelyn Salt do tajnego schronu, abyście mogli razem rozpętać nuklearny holocaust (a raczej, aby mogła cię powstrzymać) w ostatniej chwili na dziesiątkach ekranów TV pojawia się news, że rosyjski prezydent jednak żyje. Telewizja informacyjna niczym kawaleria w westernie. Nie muszę dodawać, że wcześniej nikt nie oglądał tam TVN24, czy innego CNN, tylko mapy taktyczne i taki tam militarny stuff.
15: Twój mąż (ten sam, który jest w stanie wpłynąć na USA, aby wyciągnęły cię z gościny u Kim Dzong Ila) jest światowej sławy niemieckim entomologiem. Specjalizuje się w pająkach. Jest specem w swojej dziedzinie. Napisał książkę o bardzo naukowym tytule "Pająki". Od razu widać, że ma pewnie doktorach, habilitację i dwa etaty na uczelniach.
16: Plany budynku, który powinien być najbardziej strzeżonym w kraju (wszak będzie tam msza pogrzebowa wiceprezydenta USA, a wśród żałobników są przywódca rosyjski i amerykański) ściągasz bez problemu z sieci.
17: Żelbetonowe ściany schronu pod Białym Domem kruszeją potraktowane serią z karabinku kal. 5,56 mm.
18: Grodzie bezpieczeństwa opadają z zawrotną szybkością. Tak zawrotną, że spokojne zdążysz wskoczyć do środka (brakuje ci tylko kapelusza fedora i byłabyś niczym Indy w świątyni bogini Kali).
19: Kiedy ochraniasz wizytę rosyjskiego lidera nie przerywasz jego wystąpienia i nie zabierasz go w bezpieczne miejsce, gdy pada podejrzenie aktywności zamachowca (którego przybycia oczekujesz). Pozwalasz mu ględzić dalej i dać się "zabić". No, ale to pogrzeb i powaga sytuacji nie przewiduje czegoś takiego jak ratowanie przywódcy obcego kraju. To zakłóci mszę.
20: Funkcjonariusze amerykańskich służb wszelakich, zapewne wyszkoleni, a już z całą pewnością uzbrojeni nie są w stanie zrobić ci krzywdy. Co więcej, są na tyle uprzejmi (wszak są gentlemanami i wiedzą jak zachować się w obecności damy), że zamiast cię otoczyć (a nie sorry, robią to raz, a nie jeszcze raz sorry, pozwalasz im na to), po kolei podchodzą, by dać się stłuc.
21: Twoi rosyjscy rodzice to arcymistrzyni szachowa i zapaśnik olimpijski. Już wiadomo skąd twoja krzepa i inteligencja. Przy okazji wyglądasz zjawiskowo. Prawa genetyki są dla ciebie łaskawe.
Cóż, to by było na tyle. Pewnie można jeszcze bawić się w wyszukiwanie, ale nie mam ochoty wydawać kilkanaście złotych na ponowny seans. Tak czy owak polecam. Dawno nie rozśmieszył mnie tak mocno film, który z założenia nie jest komedią. No i nie należy pomijać faktu, że podczas seansu nieodparte jest uczucie, że oglądamy film spóźniony o jakieś hmmm...40 lat. Nakręcić zimnowojenny thriller w XXI wieku, to jest dopiero żart.
Trailer: http://www.youtube.com/watch?v=QZ40WlshNwU