TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

"Round up the usual suspects". Blog o kinie, Star Wars i nie tylko #7

Balav 2010-09-07 21:32:00

Balav

avek

Rejestracja: 2009-04-25

Ostatnia wizyta: 2016-05-27

Skąd: Oleśnica

Byłem ja ci dziś w kinie na seansie filmu, o którym wiele się nasłuchałem i naczytałem w prasie. Głównie mało pochlebnych rzeczy. Nie ukrywajmy, najnowszy film Phillipa Noyce`a to letni produkcyjniak, który fajnie się ogląda, ale ilość dziur scenariuszowych i nielogiczności jest taka, jak w szwajcarskim serze. Film jest u nas nagłośniony, bowiem obok Angeliny Jolie bryluje w nim Daniel Olbrychski i nie powiem, całkiem dobrze wypada jako emerytowany kagebista. (Co ciekawe w obsadzie jest jeszcze inny Polak - Olek Krupa grający rosyjskiego przywódcę). Jest widowiskowo, jest wartko, wybuchowo i bezmyślnie.

Zainspirowany tekstami, które możecie znaleźć na stronie Klub Miłośników Filmu ( http://www.film.org.pl/ , polecam) postanowiłem (zamiast recenzji) popełnić poniższy tekścik. Nie będzie to popularnych 50 prawd, ale mam nadzieje, że tych kilkanaście pozwoli Wam poczuć klimacik nowego obrazu z Angeliną Jolie.

Prawdy, których możesz się nauczyć oglądając film "Salt"

[img]http://photogallery.filmofilia.com/data/media/94/salt_poster_01.jpg[/img]

W tekście będą spoilery, ale nie ma chyba sensu ich oznaczać. Zostaliście ostrzeżeni!

Aha, pewnie, że będzie to wredne czepialstwo, ale scenariusz Kurta Wimmera wypełniony jest taką ilością "wybitnych" pomysłów fabularnych, że grzechem byłoby ich tu nie wypunktować.

Zaczynamy!

1: Jeżeli jesteś agentką CIA, którą przebywa w więzieniu w Korei Północnej, gdzie poddają cię wymyślnym torturom, łącznie z przymusowym pojeniem wodą, które kończy się kopniakiem przy pomocy wojskowego buciora w brzuch (przy tym masz zmierzwione włosy, cała ociekasz krwią), to nie musisz martwić się o swoją urodę, bo po zwolnieniu jedynym śladem po tych męczarniach będzie spuchnięte oko i bandaże na nadgarstkach.

2: Jeżeli twój rząd spisał cię na straty i bez mrugnięcia okiem gotów jest poświęcić twe życie dla dobra wykonywanego zadania, interesów Wuja Sama i demokracji na świecie, to bądź spokojna - twoje zwolnienie załatwi mąż. Nie, nie jest prezydentem USA, ani szefem CIA. To niemiecki entomolog.

3: Kiedy zostajesz posądzona o bycie rosyjską agentką. mająca zabić rosyjskiego prezydenta i uciekasz w labiryncie korytarzy budynku CIA, ścigana przez uzbrojonych funkcjonariuszy, wpadasz na pomysł zbudowania bomby. Wykorzystasz do tego detergenty, gaśnicę i nogę od stołu. Dziwnym trafem wylot gaśnicy i noga idealnie do siebie pasują. Ach, ta amerykańska standaryzacja. Niezawodna.

4: Kiedy uciekasz po gzymsie kamienicy, gdzie jest twoje mieszkanie, a na ogonie masz pół amerykańskiego kontrwywiadu, twoim głównym zmartwieniem jest, co zrobić z ukochanym pieskiem. Nie zważając na zagrożenie życia i międzynarodowe bezpieczeństwo wpadasz przez okno do mieszkania sąsiadki i powierzasz pupila jej córce. Zostawiasz też parę dolarów na pedigree dla swego czworonoga. No, pies bezpieczny! Możesz teraz ratować świat.

5: Ucieczka przed agentami CIA ulicami Waszyngtonu, podczas której skaczesz na naczepę rozpędzonej ciężarówki, aby później przeskoczyć na cysternę, a potem na furgonetkę (obie suną po autostradzie kilkadziesiąt mil na godzinę) kończy się poważnym uszkodzeniem ciała w postaci jednej rany ciętej na brzuchu. Opatrujesz ją podpaską.

6: Zdobyta w damskiej toalecie w jakimś zapyziałym zajeździe skórzana kurtka nie tylko jest w idealnie twoim rozmiarze. Również świetnie w niej wyglądasz.

7: Kiedy dokonujesz zamachu na prezydenta Rosji, zostajesz wyprowadzona z miejsca zbrodni pod bronią i eskortą przedstawicieli chyba wszystkich amerykańskich służb poza strażnikami leśnymi i inspektorami pocztowymi. Po czym zostajesz zapakowana do zwyczajnego radiowozu NYPD zupełnie jakbyś przed chwilą napadła na sklep za rogiem. Jesteś groźna, wywołałaś kryzys międzynarodowy, więc do konwoju dołączają... nie! nie drużyna Navy SEALS, kompania SWAT i wszyscy agenci Secret Service w Wielkim Jabłku. Dwa inne radiowozy lokalnej policji.

8: Jeżeli jesteś z kolei podstarzałym agentem wcześniej KGB, a teraz FSB i przy okazji mózgiem wielkiej operacji dywersyjno-szpiegowskiej, to na swą najlepszą agentkę oczekujesz na portowym złomowsku, gdzie, jak to na złomowisku, wala się masa...cóż...złomu. W oczekiwaniu siedzisz więc na - przypominam złomowisku - i oglądasz wiadomości telewizyjne. Na wielkim, plazmowym telewizorze.

9: Kiedy uświadamiasz sobie, że jednak jesteś głęboko zakonspirowaną w CIA sowiecką agentką, postanawiasz udać się do swego mentora. Lepiej żeby nie zwątpił w twe oddanie dla Matuszki Rossiji. Ubierasz więc futrzaną czapę z soboli, żeby nikt nie miał już żadnych wątpliwości.

10: Czeski pułkownik, oficer łącznikowy w NATO, to napakowany, łysy gościu z wielką szramą na policzku. Wszak wszyscy czescy oficerowie wyglądają jak rosyjscy żołnierze mafii.

11: Kiedy razem z kompanem, udając Czecha, wkraczasz do Białego Domu, żeby - bagatela - zabić prezydenta USA, bez krępacji rozmawiacie o zadaniu, używając swych prawdziwych nazwisk, które zna CIA (a twoje zna z pewnością). Rozmawiacie po angielsku. Wokół was kręcą się żołnierze, ochrona, Secret Service. Może to emigranci z Meksyku i nie rozumieją.

12: Kiedy jesteś doradcą prezydenta USA ds. bezpieczeństwa (czy cuś w ten deseń) to aby uniknąć śmierci z rąk innego rosyjskiego agenta w CIA, podnosisz ręce do góry i krzyczysz coś tak cholernie przekonującego w rodzaju: "Jestem doradcą prezydenta {USA-przypis mój) do spraw bezpieczeństwa!". Kiedy padasz z kulką w głowie, ostatnie co słyszysz od wroga to "Już nie".

13: Wchodzisz do Białego Domu w przebraniu czeskiego majora. Głównym elementem przebrania jest maska. Gdy zostajesz zdekonspirowana, pierwsze co robisz to zdjęcie maski, chociaż twoją twarz znają wszystkie służby, a tego Czecha raczej niekoniecznie. Oczywiście nadal masz na sobie 2/3 munduru oficera Armády Českéj republiky, coby podwójnie ułatwić ochronie poszukiwania.

14: Kiedy po zabiciu doradcy ds. bezpieczeństwa chcesz wpuścić Evelyn Salt do tajnego schronu, abyście mogli razem rozpętać nuklearny holocaust (a raczej, aby mogła cię powstrzymać) w ostatniej chwili na dziesiątkach ekranów TV pojawia się news, że rosyjski prezydent jednak żyje. Telewizja informacyjna niczym kawaleria w westernie. Nie muszę dodawać, że wcześniej nikt nie oglądał tam TVN24, czy innego CNN, tylko mapy taktyczne i taki tam militarny stuff.

15: Twój mąż (ten sam, który jest w stanie wpłynąć na USA, aby wyciągnęły cię z gościny u Kim Dzong Ila) jest światowej sławy niemieckim entomologiem. Specjalizuje się w pająkach. Jest specem w swojej dziedzinie. Napisał książkę o bardzo naukowym tytule "Pająki". Od razu widać, że ma pewnie doktorach, habilitację i dwa etaty na uczelniach.

16: Plany budynku, który powinien być najbardziej strzeżonym w kraju (wszak będzie tam msza pogrzebowa wiceprezydenta USA, a wśród żałobników są przywódca rosyjski i amerykański) ściągasz bez problemu z sieci.

17: Żelbetonowe ściany schronu pod Białym Domem kruszeją potraktowane serią z karabinku kal. 5,56 mm.

18: Grodzie bezpieczeństwa opadają z zawrotną szybkością. Tak zawrotną, że spokojne zdążysz wskoczyć do środka (brakuje ci tylko kapelusza fedora i byłabyś niczym Indy w świątyni bogini Kali).

19: Kiedy ochraniasz wizytę rosyjskiego lidera nie przerywasz jego wystąpienia i nie zabierasz go w bezpieczne miejsce, gdy pada podejrzenie aktywności zamachowca (którego przybycia oczekujesz). Pozwalasz mu ględzić dalej i dać się "zabić". No, ale to pogrzeb i powaga sytuacji nie przewiduje czegoś takiego jak ratowanie przywódcy obcego kraju. To zakłóci mszę.

20: Funkcjonariusze amerykańskich służb wszelakich, zapewne wyszkoleni, a już z całą pewnością uzbrojeni nie są w stanie zrobić ci krzywdy. Co więcej, są na tyle uprzejmi (wszak są gentlemanami i wiedzą jak zachować się w obecności damy), że zamiast cię otoczyć (a nie sorry, robią to raz, a nie jeszcze raz sorry, pozwalasz im na to), po kolei podchodzą, by dać się stłuc.

21: Twoi rosyjscy rodzice to arcymistrzyni szachowa i zapaśnik olimpijski. Już wiadomo skąd twoja krzepa i inteligencja. Przy okazji wyglądasz zjawiskowo. Prawa genetyki są dla ciebie łaskawe.

Cóż, to by było na tyle. Pewnie można jeszcze bawić się w wyszukiwanie, ale nie mam ochoty wydawać kilkanaście złotych na ponowny seans. Tak czy owak polecam. Dawno nie rozśmieszył mnie tak mocno film, który z założenia nie jest komedią. No i nie należy pomijać faktu, że podczas seansu nieodparte jest uczucie, że oglądamy film spóźniony o jakieś hmmm...40 lat. Nakręcić zimnowojenny thriller w XXI wieku, to jest dopiero żart.

Trailer: http://www.youtube.com/watch?v=QZ40WlshNwU

LINK
  • Niezniszczalni vs Salt

    Lord Sidious 2010-09-07 22:30:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2024-11-23

    Skąd: Wrocław

    Świetne, ale wydaje mi się, że to druga wersja (bo czytałem wcześniej ale nie zdążyłem skomentować).

    Ja o Salt też zbierałem się do napisania, również rozważałem wpis na blogu, ale skoro już tu jestem, to może coś z tego wyniknie.

    Przede wszystkim nie chciałem pisać o samym Salt - film jest średni, szkoda na niego czasu, jeśli chodzi o pisanie normalnych recek. Takie, coś co zrobiłeś bardzo mi się podoba, ale ja osobiście spojrzałem na niego inaczej. Przez pryzmat Niezniszczalnych. I to jest dopiero kosmos. Gdyby tylko Niezniszczalni mieli zdjęcia robione jak w "Zabójczej Broni", byłby to film, który od razu kupiłbym na BD, jakby się tylko pojawił. Nie dlatego, że jest wybitny. Podobnie jak Salt to raczej przeciętne widowisko, gdzie też można znaleźć masę błędów, niedociągnięć itp. Ale jest zrobiony w starym stylu, w klimatach lat 80. I to widać. Dla mnie tamten film to majstersztyk, świetnie się na nim ubawiłem, bo nic nie udaje. On pozostał w dawnych klimatach i to jest niesamowite. Warto jednak porównać obie produkcje, wtedy zobaczymy jak bardzo zmieniło się kino sensacyjne. BTW, będą spoilery

    1. Bohater dobry czy zły? W obu przypadkach nasz protagonista ma jakąś tam ciemniejszą stronę. W przypadku Stallone`a widzimy ją od razu, choć wiemy, że to człek z zasadami. W przypadku Jolie, bawimy się intrygą. Czy jest umaczana czy nie jest. Oczywiście, że nie jest, bo nie byłaby protagonistką, ale musimy to odkryć, czyli pół filmu zastanawiamy się nad tym, co oczywiste. Podstawowa różnica polega na tym, że w pierwszym bohater ma ciemną stronę, w drugim nie ma, ale próbują nam wmówić, że jednak ma. Więc więcej czasu zajmuje nam poznanie bohatera/bohaterki, prawda?

    2. Serce bohatera. Tu pozory mylą. Stallone - pozornie, chłodny, twardy facet, ale serce ma dobre. Jak pojawia się jakaś laska, to Rambo okazuje się być nie tylko dżentelmenem ale i bohaterem. Pojawia się klasyczny rozwój postaci, wydobywamy coś z jego wnętrza, co musi on także odkryć. Jolie - pozornie ułożona kobieta, z kochającym mężem, domem, zapewne czuła. Ponownie pozory mylą. Okazuje się być zimną suką, która jest w stanie patrzeć jak zabijają jej ukochanego męża. Pozornie po to, by się nie zdekonspirować i móc się mścić.

    3. Cel / wróg. Nieznisczalni - sprawa prosta. Republika bananowa, nic wielkiego i dyktator. W żaden sposób nie zagraża porządkowi świata ani Stanom, ot zły człowiek, który dręczy garstkę ludzi. Salt - spisek dawnego KGB, który ma na celu wywołanie wojny nukleranej i zabójstwo prezydentów Rosji i USA. Grunt to minimalizm.

    4. Tłumaczenie działań. Stallone robi pewne rzeczy, skąd ma broń, nie wiadomo. Po prostu ma. Jolie - każdy nawet najgłupszy pomysł musi być wytłumaczony. Niestety najczęściej w sposób głupi - vide sprawa pająków. Przez to sprawa z prezydentem Rosji nawet nie jest przewidywalna, ona leci totalnym schematem.

    5. Krzepa bohatera. Stallone ma swoje ograniczenia, co z tego, że jest przepakowany i że wszystkich rozwala. Jolie? Cóż, większość akcji które wykonuje... pogratulować pomysłu.

    6. Przemoc. Dobra tu akurat o dziwo Salt wypada ciut bladziej niż powinno. Ale wiadomo, odpowiednie kryteria by przyciągnąć młodszą publikę.

    A wpisałem tu to z jednej przyczyny.

    Balav:
    oglądamy film spóźniony o jakieś hmmm...40 lat.

    Ja nie mam takiego wrażenia. To nie jest film z lat 60. czy 70. On nie ma z nimi nic wspólnego, te zimnowojenne nawiązania są śmiechu warte. To temat jak każdy inny, ale posiadający ten plus, że nikt obecnie go nie rusza. Reszta, cóż to właśnie typowy film współczesny. Gdzie wszystko musi być większe, od wybuchów, rozmachu itp. począwszy, gdzie bohater nie może być niejednoznaczny, natomiast jest na takiego kreowany. Jego niejednoznaczność nie wynika z rozwoju, a z tego jak zbudowano fabułę. Szczerze, kilka dni temu przeglądając kalendarium natknąłem się na temat o filmach SF, tych ulubionych. Pisałem w nim na początku XXI wieku i po prawie 7 latach mogłem wymienić tylko dwa filmy SF, które naprawdę się broniły (Star Trek i Dystrykt 9). A reszta? Chyba najlepiej oddaje to film "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia". Zrealizowany z większym rozmachem, widowiskowo świetny. Ale nie zapada już tak w pamięć jak "Dzień w którym stanęła Ziemia". I zwłaszcza gdy porówna się Salt z Niezniszczalnymi to chyba widać dlaczego. Nielogiczności zostają, natomiast podstawowy problem to jednoczesne sztuczne zagmatwanie fabuły z robieniem wszystkiego, by była ciekawa (więcej wszystkiego) i łatwa do odbioru dla przeciętnego widza (półgłówka, któremu trzeba wszystko tłumaczyć). Co ciekawe, jak widać po wpisie Balava, nie chroni to twórców przed nielogicznościami. Ale kto by się przejmował szczegółami.

    LINK
    • ...

      Balav 2010-09-08 12:48:00

      Balav

      avek

      Rejestracja: 2009-04-25

      Ostatnia wizyta: 2016-05-27

      Skąd: Oleśnica

      To nie druga wersja, tylko chciałem dopisać parę nowych prawd i zamiast "edytuj" wcisnąłem "usuń", ale na szczęście udało się uratować wpis.

      LS:

      3. Cel / wróg. Niezniszczalni - sprawa prosta. Republika bananowa, nic wielkiego i dyktator. W żaden sposób nie zagraża porządkowi świata ani Stanom, ot zły człowiek, który dręczy garstkę ludzi. Salt - spisek dawnego KGB, który ma na celu wywołanie wojny nuklearnej i zabójstwo prezydentów Rosji i USA. Grunt to minimalizm.

      Dobrze powiedzenie. Muszę w końcu obejrzeć "Niezniszczalnych", bo gdzie nie wejdę (czy to na wątek na Bastionie, czy na inne fora) wszyscy chwalą staroszkolny klimat filmu Stallone`a, a ja chętnie cofnę się w czasie do ery przebojów z VHSu.

      Ja powiem tak: "Salt" wydaje mi się spóźniony o te trzy, cztery dekady tylko w kwestii pomysłu fabularnego, bo co do realizacji, to masz rację, że to typowy współczesny, hollywoodzki akcyjniak. Ale gdyby pomysł fabularny zrealizowano, no właśnie, w połowie lat 60. wykorzystując typowe dla kina sensacyjnego tamtego okresu zabiegi realizacyjne, to byłby dziś klasyk. Bo pomysł z uśpionymi agentami Sowietów ukrytymi na Zachodzie był eksploatowany w książkach i filmach przez wielu naśladowców Johna le Carre`go, Iana Fleminga, czy Len Deightona, i nie jest oczywiście ani trochę oryginalny, ale za to z dużym potencjałem. Gdyby "Salt" powstał wtedy, byłby pewnie równie kultowy co chociażby "The Manchurian Candidate" ("Przeżyliśmy wojnę", 1962) z Sinatrą.

      "Salt" zarobił do tej pory 262 mln zielonych (budżet: 110 mln) i ani chybi będzie sequel (zresztą film ma otwarte zakończenie). Zastanawiam się na ile to zasługa Angie, a ile ostatniej afery szpiegowskiej, która przetoczyła się przez Stany - uśpieni rosyjscy agenci wtopili się w społeczeństwo celem pozyskiwania informacji. Czyli życie w pewnym stopniu dogoniło filmową fikcję. Motywy zimnowojenne zapewne spodobały się widowni, bo - tak jak piszesz - mało się je obecnie podejmuje, z przyczyn oczywistych. Ale widzowie mają też pewnie przesyt kina sensacyjnego o złych islamskich terrorystach, zamachach itd. Może powrót do prostego podziału "dobry Zachód, zły blok wschodni", chociaż trącący myszką na kilometr stał się atrakcyjny, bo wydaje się po dwu dekadach znów czymś świeżym. Nasuwa mi się na myśl remake "The Manchurian Candidate" Demme`a, który akcję przeniósł z okresu wojny w Korei do I wojny w Zatoce. Film poniósł klęskę w kinach. A może gdyby przesunąć fabułę w czasy przed upadkiem Muru, byłoby inaczej?

      LINK
  • pytanie

    Bolek 2010-09-07 23:14:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Nie widziałem "Salt", pewnie nie będę oglądać. Mam tylko jedno pytanie. Czy i w tym filmie Czesi mówią po rusku i chodzą w ciężkich płaszczach, bo pada tam śnieg? No i jak są sceny w Rosji. Czy tam również temperatury są poniżej zera?

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..