siedze i oglądam grunwald w TV
a tu Duel Of The Fates słysze w tle
na prawde
jak by co to chwile po skrzyżowaniu mieczy
Mógł by ktoś to potwierdzić ??
siedze i oglądam grunwald w TV
a tu Duel Of The Fates słysze w tle
na prawde
jak by co to chwile po skrzyżowaniu mieczy
Mógł by ktoś to potwierdzić ??
ja mogę to potwierdzić ,oglądałem inscenizacje i słyszałem ten kawałek ,a nawet podobno w obozie było dwóch szturmowców!
Ach,nudne to się już robi-600 lat ta sama fabuła,wątek,przyczyna...
Ciekawe jakby zareagowali gdyby kilku rycerzy przebrało się za Jedi i zamiast metalowych mieczy zabrałoby ze sobą miecze świetlne na tą inscenizację... To by była dopiero sensacja na cały kraj.
był ten utwór chyba w momencie wyprowadzenia tych ludzi, którzy udawali Krzyżaków...
Ale to dobry temat do tego aby popastwić się trochę nad samą inscenizacją.
Przyznam szczerze, że kiedyś byłem na wakacjach w tamtych okolicach i nawet mieliśmy zahaczyć o "bitwę", ale... rozeszło się.
Do dziś podziwiam ludzi, którzy w imię swojego hobby są w stanie stanąć w k`skim słońcu, w tych blachach i jeszcze poruszać kończynami.
Brawa im za to, ale ja nie o tym.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałem inscenizację w TV. Ale to co zobaczyłem dzisiaj to jakiś żal całkowity...
Po pierwsze kto wymyślił całą choreografię? I na podstawie czego? Długosza? Przepraszam, Sienkiewicza?
No to chyba mu nie wyszło.
Beznadziejnie małe "pole bitwy", na którym wg mnie panował totalny chaos. Ale nie bitewny tylko organizacyjny.
Jacyś ludzie objeżdżali sobie teren na koniach, podjeżdżali, zajeżdżali, ale nic z tego nie wynikało.
Poza tym koleś, który czytał (bądź był poszczany z taśmy) był totalnie nijaki, a tekst opisu bitwy... siermiężny jak 120. Dodatkowo to co mówił wielokrotnie nie zgadzało się z tym co działo się na... na ogrodzonym trawniku.
Szczytem wszystkiego było takie wyjście "von Jungingen", że znalazł się on za plecami głównej naparzanki a na wprost Jagiełły... no sorki, nawet Długosz najprawdopodobniej zmyślając przebieg bitwy przeczołgał chorągwie krzyżackie pod nosem polskiego orszaku.
Ale nie ustawił się jak do szarży...
Mam wrażenie, że wszyscy chcieli dobrze, ale wyszła kiszka. Oczywiście możemy zwalić winę na upał, mnie jednak inscenizacja mocno rozczarowała.
Lord Bart napisał(a):
no sorki, nawet Długosz najprawdopodobniej zmyślając przebieg bitwy
________
I tu się mylisz. Długosz opierał swoją relację z bitwy na wspomnieniach uczestników, czyli Zbigniewa Oleśnickiego, będącego wówczas 20 letnim królewskim sekretarzem, Bartłomieja Długosza, stryja kronikarza, oraz swego ojca, noszącego także imię Jan. Ten pierwszy oglądał bitwę u boku króla Jagiełły, drugi był wtedy w obozie polskim, więc raczej dużo nie zobaczył, a trzeci bił się w polu w składzie roty ziemi wieluńskiej.
http://wyborcza.pl/1,75480,8130106,Po_bankiecie_zapraszamy_na_rzez.html
Od dawna twierdziłem to samo - opis bitwy u Sienkiewicza (a to na podstawie Długosza) jest zbyt "holiłódzki" jak na normalną rzeźnię tamtych czasów... zresztą Długosz znany jest z wybielania niektórych postaci, z pomijania innych...
Ale wszyscy chcą by mit "dwóch nagich mieczy" był wiecznie żywy...
Dzięki za link, nawet całkiem ciekawy, lecz niezbyt odkrywczy. Odsyłałbym raczej do numeru specjalnego Mówią Wieki, traktującego o samym Grunwaldzie, jak i o całej otoczce towarzyszącej temu starciu. Ale wracając do artykułu - dziennikarz przeprowadzający tę rozmowę popełnił jednak dość duży błąd. Mianowicie upchnął wszystkie pytania dot. tego zagadnienia w jednym, nie dość długim artykule, co sprawiło, że żadna kwestia nie została poruszona na tyle szeroko, na ile zasługuje. Przykładowo: kwestia samego opisu bitwy, popełnionego przez Długosza, i jego analizie krytycznej poświęcono zaledwie ok. 420 wyrazów. A gdzie porządna analiza literacka, która by udowadniała rzekomą "holiłódzkość" bitwy? Gdzie komentarz dotyczący tego, jak ta rzeź mogła rzeczywiście wyglądać? Ot, takie ślizganie się po temacie, aby trafić do gustu ciemnego ludu, nielubiącego szerokich dygresji. A mogli to zrobić o wiele lepiej, choćby przygotowując cykl materiałów i artykułów na ten temat.
być odkrywczy. Miał raczej przypomnieć, że Długosz był większym ściemniaczem niż to ciemnemu ludowi wiadome.
Ale mit musi być mitem.
Też, często spotykam się z opinią, że Długosz był ściemniaczem np: rozmiary obu oddziałów też były przesadzone.
RodzyN jr. napisał(a):
rozmiary obu oddziałów też były przesadzone.
________
To akurat było normalne aż do połowy XIX wieku. Jedna z moich ulubionych pomyłek: oblężenie Alezji przez Juliusza Cezara. Rzymscy historycy napisali, że rzekoma liczba galijskich posiłków, które miały przerwać oblężenie wojsk rzymskich, zamykała się w liczbie od 200 tysięcy do pół miliona wojowników...
Muzyka czy nie, faktem jest, że zginął Wielki Mistrz Jungingen. Toruń w żałobie
Nawet w Wiadomościach jest...
http://wiadomosci.onet.pl/2198972,11,grunwald_mistrz_zakonu_krzyzackiego_nie_zyje,item.html
Odpalam TVP Historia, a tu Williams i "Duel of the Fates"
Zgadzam się z Bartem, sama inscenizacja jest kiepska.
Chaos, jakieś małe grupki rycerzy tłuką się na niewielkim trawniku. Skoro jest tam tylko pare tysięcy żołnierzy to można by chociaż zorganizować jedną "scenką" w której na większej połaci tłuką się wszyscy naraz.
Cóż może na żywo jest to ciekawsze, obóz średniowieczny, rycerze w pełnym rynsztunku na żywo itd. TV jednak nie przekonuje
Duel of the Fates zabrzmiało idealnie w połączeniu z samą ideą tego eventu. Niestety, jak już zostało powiedziane, sama inscenizacja pozostawiła sporo do życzenia. Śmiać chciało mi się na widok spacerujących po polu `walki` rycerzy. Zero entuzjazmu czy zacięcia. Rozumiem, że upał dał się we znaki, ale skoro przygotowywali to tak długo, mogli się bardziej postarać.
Ja też mogę potwierdzić, że było `Duel of the Fates`.
Inscenizacja kiepściuńko, kiedyś to były super. Mam zdjęcia z poprzednich lat i było o wiele lepiej. Teraz to ledwo się orientowałam o co chodzi.
... o takiej reklamie, renomie itd a organizacyjna i inscenizacyjna klapa. Wszechobecny kurz, fatalna organizacja dojazdu/ wyjazdu, braki w zaopatrzeniu w wyniku niedoszacowania publiki itd.
Ale owszem Duel był... i jak twierdzi Demon- uczestnik inscenizacji z lat poprzednich jest to kawałek obowiązkowy od lat kilku...
Widziałem inscenizację na żywo i potwierdzam: Duel był. W sumie nie tylko: idąc między straganami zauważyłem dwóch szturmowców...
Potwierdzam.
Przybyłem, zobaczyłem, usłyszałem.
Warto dodać że przybyło tam dwóch szturmowców, a wyjechać z Grunwaldu po bitwie było wyzwaniem.
Dla mnie tragedia,tak długo czekałem na ten wyjazd,po tym co mówiło się w tv,zapowiadała się całkiem niezła zabawa.
Organizacji praktycznie żadnej o transporcie nie wspomnę bo go praktycznie nie było.
A zakup jakiejkolwiek wody do picia,po godzinie 19 był nie możliwy masakra.
Totalny chaos i koszmar szkoda czasu i wyrzuconych pieniędzy.
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,8159014,Rozgoryczeni_rycerze_po_Grunwaldzie___W_przyszlym.html
Wyszło typowo po polsku... nigdy nie wiem dlaczego my nie możemy zrobić niczego dobrze. Znaczy moja mama ma teorię, że jesteśmy po prostu *****wą społecznością/narodem, ale ja się jeszcze przed tym wzbraniam... czasami.
Najbardziej rozwaliły mnie teksty typu "nie spodziewaliśmy się tylu ludzi"...
A minister infrastruktury pytany o to czy ilość kibiców na Euro też nas zaskoczy powiedział, że nie. Bo tutaj akurat wiadomo, że przybędzie ich sporo. Ale myślę, że nadal nie ma u nikogo takich szacunków
..."festyn, lunaparki i muzyka disco".
Dzisiaj każda impreza od rekonstrukcji bitew, po skoki narciarskie musi się odbyć w rytmie disco z całym badziewnym wyposażeniem rozrywkowym.
Niestety taka idiotyczna oprawa nie zniknie dopóki ****owe półgłówki będą się tym jarać. Ciekawe ilu z nich było bardziej zainteresowane lunaparkiem niż bitwą.
Dobrze, że tam nie pojechałem. I chyba nigdy nie pojadę. Nawet z fajnej imprezy można zrobić tanią komerchę dla ciemniaków.
Rozpacz...
...cóż...jako członek chorągwi mazowieckiej księcia Janusza mogę się co nieco odnieść do całości opinii krążących w internecie i na forach....prawda - policji i ochrony nie było wogóle...przyjechali tak naprawdę tylko na chwilę potym jak jednej nocy (bodaj z poniedziałku na wtorek) zgwałcono młodą kobietę.....powęszyli i pojechali....potem nikogo nie było - szczególnie w nocy....odnotowaliśmy rónież napad kilku dresików na parę ludzi....ale nic szczególnego się nie stało bo chłopak sobie poradził....mój obóz był dobrze ogrodzony, warty min 2 osobowe (+całą załoga obozu w zasięgu do 100 m) a mimo to mięliśmy dwa ataki pijanych "cywilów"....potem zaczęliśmy tworzyć tzw. grupy interwencyjne składające się z 5-6 osobwych oddziałów które krążyły po polach grunwaldu w nocy. Prawdą jest też problem z sanitariatami i zaopatrzeniem w wodę - wszystko było ok do piątku - potem....jerozolima niestety...naszczęście każda chorągiew miała swoje toi toie ......problemem były również sklepy i kolejki....ponieważ byliśmy na Grunwaldzie któryś raz z kolei - wiedzieliśmy, że wodę i inne płyny z elektrolitami należy zakupić z wyprzedzeniem.....jeżeli chodzi o wodę pitną podczas inscenizacji....cóż organizatorzy dali ciała na całej linii....wszystko musieliśmy brać z własnych zapasów tak naprawdę....jeżeli chodzi o samą inscenizację.....cóż....koszmar.....na słońcu było podobno 52 stopnie C (srednia w czasie inscenizacji 42)...jakiś Pan mądry stwierdził, że zamiast pozwolić nam iśc odrazu na miejsce w którym ma stacjonować moja chorągiew - najlepiej przegonić nas defiladowo dookoła (czyli około 2 km drogi więcej w słońcu i kurzu)....gdy doszliśmy na miejsce w którym miała stacjonować moja chorągiew koledze podawano tlen a mi 3 razy ze zmęczenia poszłą krew z nosa.....podobno podczas marszu kilka osób poprostu zemdlało....ZGADZA SIĘ jeśli chodzi o podkład podczas inscenizacji - od wielu lat jest to DotF z EpI... jeśli chodzi o plan inscenizacji - zaplanowane były 4 starcia, tj. 3 (pierwsze)lekkie i 1 (ostatnie) ostre tzw.:bohurtowe (czyli full contact tylko dla odważnych i doświadczonych fighterów). W czwartek i piątek ćwiczyliśmy cały układ i było naprawdę super, ale w sobotę podczas inscenizacji Białorusini będący po stronie Krzyżackiej już przy pierwszym starciu przypuścili ostry atak i całkowicie odeszli od założeń scenariusza. Odeszli całkowicie od realizacji poszczególnych punktów programu i my jako strona Polska musięliśmy zacząć walczyć od razu na ostro i improwizować aby utrzymać szyki i dokończyć inscenizację...(mam nadzieję, że w necie pojawi się jakiś dobry matriał) - bo te zacięte walki widać tak naprawdę tylko przy początkowych starciach dokładnie pośrodku polskich oddziałów (czyli tam gdzie walczyła chorągiew mazowiecka i krakowska) a cała reszta wyszła jako chaos i przepychanka....jeśli chodzi o środowisko które nas otaczało, cóż...kolejna przykrość....my ze swojej strony robiliśmy wszystko by wyglądać historycznie, natomiast po drugiej stronie pół grunwaldzkich postawiono ogromny lunapark i podczas biesiady grało nam disco polo....więc czar XV-wiecznej nocy prysł bardzo szybko... Mimo tych wszystkich braków, błędów, niezgodności i niekometencji cieszę się, że mogłem brać udział w inscenizacji....bo wspólnie z kilkoma osobami doszliśmy do wniosku, że dla nas czas już na emeryturę (mamy po 30 lat, a są młodzi którzy będą za nas wychodzić na inscenizację - dla nas zostaną bohurty, pojedynki.....i przedni miodek
Maćko z Płocka
Chorągiew Mazowiecka Księcia Janusza
najwidoczniej to już długa tradycja - byłem tam osiem lat temu i również leciały "theme" I epizodu. Ciekawostka aczkolwiek wrażenie pozostaje niezapomniane.
A co do inscenizacji - podziw zawsze pozostanie jako że sam jestem rekonstruktorem i td. Jednak niezmiennie rekonstrukcje bitew średniowiecznych zawsze będą ze wszystkich epok w rekonstrukcji najbliższe parodii.
Siłą rzeczy ciężko sobie wyobrazić by zgodnie z prawdą w ramach odtworzenia bitwy naparzały się setki konnych - bezpieczeństwo nie do utrzymania. A tak rycerstwo walczy masowo jak jakieś kmecie czy inni knechci pieszo.
W innych epokach to lepiej sę broni. Starożytność - wiadomo - piechota dominuje. Wojny napoleońskie - na rekonstrukcjach średnio więcej kawalerii niż na niejednej rekonstrukcji średniowiecznej, piechota ma o tyle problem że ciężko uzyskać całe szeregi w formacjach które powiny liczyć grubo powyżej 100 osób w paru liniach - ale uchodzi. Najlepiej opanowane są konflikty najnowsze typu np. wojna secesyjna u Amerykanów.
W stosunku do średniowiecza to największą ciekawostką jest II wojna światowa. Tam na teren rekonstrukcji nastęuje wręcz przesycenie osób 0 znane doskonale z własnego paroletniego doświadzcenia w tym temacie. Konnicy nie ma - wystarczy że wykonujemy zadania i np. wy mamy za wspracie własne ciężarówki bądź nasze Panzery, a wróg nadejdzie ze wsparciem T-34 i innego Shermana - w II wojnie najtrudniej zepsuć proporcje - a już na pewno w walkach ulicznych jak np. odtwarzanie powstania warszawskiego.
Niezmiennie jednak - pomimo uzasadnionego w tematyce faktu różnić z prawdą - do zakutych łbów pozostaje szacunek za choćby i samo dzwiganie tego żelastwa - w "naszych realiach" pola bitwy 1939-1945 to żeby poczuć się jak ci spod Grunwaldu to trzeba by nałożyć oprócz całego szpeju piechura jakiś moździerz lub stojak do cekamu - hardkor po prostu musi być w tej dziedzinie.