TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Blogowisko

"Round up the usual suspects". Blog o kinie, Star Wars i nie tylko #4

Balav 2010-07-13 01:47:00

Balav

avek

Rejestracja: 2009-04-25

Ostatnia wizyta: 2016-05-27

Skąd: Oleśnica

-Wielka Czerwona Jedynka (The Big Red One), reżyseria Samuel Fuller, USA 1980

[img]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/6/60/Big_red_one_post.jpg[/img]

Johnson: Would you look at how fast they put the names of all our guys who got killed?
Sierżant: That`s a World War One memorial.
Johnson: But the names are the same.
Sierżant: They always are.


"Prawdziwa chwała wojny to przetrwanie". Tak brzmi przesłanie monumentalnego dzieła filmowego Samuela Fullera, na którego realizację czekał on kilkadziesiąt lat. Fuller, wcześniej twórca filmów noir i westernów, walczył podczas II wojny światowej jako żołnierz 1. Dywizji Piechoty US Army, słynnej Wielkiej Czerwonej Jedynki. Wiele lat zabiegał o środki na realizację obrazu, który byłby oparty na jego wojennych wspomnieniach. Udało się mu dopiero pod koniec lat 70., kiedy pomysłem zainteresowała się wytwórnia Lorimar. Było to studio realizujące seriale i filmy telewizyjne, ale okazyjnie również produkcje kinowe (np. "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" Rafelsona). Zdjęcia ruszyły w 1978 roku, a gotowa "...Jedynka" weszła do kin w 1980, ale była mocno przycięta przez producentów i trwała tylko dwie godziny. W 2004 (siedem lat po śmierci Fullera) krytyk filmowy Robert Schickel, korzystając ze wskazówek i materiałów reżysera, cyfrowo poprawił obraz i dźwięk oraz wmontował wcześniej nie wykorzystane ponad 40 minut scen. Tę wersję pokazano w tym samym roku w Cannes i to właśnie ją miałem przyjemność ostatnio obejrzeć.

Na "Wielką Czerwoną Jedynkę" polowałem bardzo długo. Umykała mi w telewizji. Ostatnio jednak wypatrzyłem ją w kiosku w cenie ok 30 zł. Została wydana w serii filmów wojennych. Edycja standardowa dla tego typu cykli wydawniczych: kilkudziesięciostronicowa książeczka w twardej oprawie (o powstawaniu filmu, losach dywizji, sylwetki aktorów i reżysera) plus płyta DVD z filmem (1,85:1; napisy i polski lektor, Gudowski bodaj). W ramach dodatków komentarz Schickela.

A.O. Scott z "The New York Timesa" napisał o tym filmie, iż jest lepszy niż jakikolwiek inny obraz wojenny, jaki przyszło mu oglądać. Słynny chicagowski krytyk Robert Ebert stwierdził z kolei:"(...) jedna z najciekawszych (...)cech (tego filmu - przypis mój) - poczucie, że wydarzenia są zawarte w tym filmie nie dlatego, że wspomagają fabułę lub udowadniają tezę, lecz dlatego, że po prostu miały miejsce". Krytyka przyjęła ten film niezwykle ciepło, padały słowa o arcydziele, wielkim obrazie, wspaniałym widowisku. Czy zasłużenie? O tym za chwilę.

Film opowiada historię czterech szeregowców z 1. DP, którzy jako jedyni ze swej drużyny przeżyli operacje Pochodnia i Husky, dlatego są nazywani "Czterema jeźdźcami sierżanta". To Johnson (Kelly Ward), Vinci, który żołd chce przeznaczyć na sklep z bajglami ojca (Bobby di Cicco znany z "1941" Spielberga), Zab - pisarz z NYC, który zaciągnął się, aby mieć temat na kolejną powieść (Robert Carradine pamiętany z "Zemsty frajerów"; tej postaci Fuller nadał rysy autobiograficzne) i Griff - strzelec wyborowy, który ma opory przed zabijaniem (Mark Hamill, który wziął tę rolę, aby uniknąć zaszufladkowania jako Luke Skywalker, co - jak wiemy - średnio mu się udało). I wreszcie sierżant Possum, w którego wciela się Lee Marvin. To stary wiarus, który walczył w 1. DP podczas I wojny światowej. Twardy dla żołnierzy, ale będący kimś w rodzaju ojca także naznaczony jest piekłem wojny: 11 listopada 1918 zabił niemieckiego żołnierza już po zakończeniu działań wojennych (o rozejmie nie miał pojęcia). To jeszcze walka zbrojna czy już morderstwo? Ten dylemat towarzyszy też Griffowi, toteż te dwie postaci są najmocniej połączone więzią emocjonalną. Po drugiej stronie barykady mamy feldwebla Schroedera (Siegfried Rauch), niemieckie alter ego Possuma. Schroeder to oddany zwolennik narodowego socjalizmu i Hitlera, a zarazem doskonały żołnierz.

[img]http://filmbrain.typepad.com/photos/uncategorized/big_red_one_reconstruction.jpg[/img]

Podczas seansu zwraca uwagę luźna kompozycja tego filmu. Owszem obserwujemy zmagania głównych bohaterów w kolejnych kampaniach w porządku chronologicznym, ale wiele scen ma charakter epizodów. Nie ma tu ścisłej narracji. Popełniony przez Fullera scenariusz ma sprawiać wrażenia wspomnień żołnierza z pola walki, zresztą narratorem filmu jest Zab, który komentuje przedstawione wydarzenia z offu.

Pod względem realizacyjnym widać w tym filmie olbrzymi rozmach, zwłaszcza w scenach batalistycznych, gdzie przewijają się dziesiątki statystów i sprzęt pancerny. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że po tych trzydziestu latach do premiery cześć sekwencji trąci myszką i realizacyjnymi brakami. Po "Szeregowcu Ryanie" sposób filmowego przedstawiania starć zbrojnych uległ całkowitej transformacji, toteż lądowanie na plaży Omaha w "...Jedynce" sprawia wrażenie niewielkiej potyczki (jeden okręt na horyzoncie), a nie najkrwawszego aktu podczas spektaklu pt. D-Day. W tym wypadku jednak ważniejsze od widowiskowości są emocje, a tych film ten dostarcza aż w nadmiarze.

Fuller w swym filmie stara się pokazać dwie pozornie wykluczające kwestie. Po pierwsze wojna to szaleństwo, cyniczna gierka możnych tego świata, w której tysiące żołnierzy to nic nie znaczące mięso armatnie. Żołnierze walczą i giną za ideologie, których nawet nie chcą rozumieć. Chodzi im tylko o to, aby przeżyć i wrócić do domu. Przetrwanie staje się celem numer jeden, nie pokonanie faszyzmu, niesienie demokracji i wolności. Górnolotne hasła umykają przed najbardziej pierwotnymi instynktami. Dolne poziomy piramidy Maslowa biorą górę nad propagandą sączoną do głów żołnierzy. W tym ponurym obrazie wojny Fuller znajduje jednak pozytywy. Odwaga żołnierzy jest prawdziwa, popełniają w walce okropne, ale również heroiczne czyny. W tym całym szale bitewnym pozostają ludźmi, nawiązują przyjaźnie i potrafią bezinteresownie pomagać innym. Wojna jest piekłem i złem, ale odwaga i postawa poszczególnych żołnierzy zasługuje na pełen podziw.

W filmie szczególnie istotna jest swoista więź między sierżantem i Griffem. Młody szeregowiec nie potrafi zabijać i udaje mu się przejść szlak bojowy bez zastrzelenia ani jednego Niemca...do czasu, gdy oddział wyzwala KL w okupowanej Czechosłowacji. Widok obozu i krematorium Griffem wstrząsa i dopiero wtedy dociera doń znaczenie słów, jakie mówił mu sarge: my zabijamy, nie mordujemy. Sierżant (po incydencie z 11 XI 1918) wie, że różnicy między tym nie ma. Niemniej jednak rozumie, że w pewnych sytuacjach pociągnięcie za spust na wojnie służy wyższemu celowi, wówczas mord (chociaż nadal jest mordem) można jakoś usprawiedliwić - chodzi przecież o to, aby przetrwać i zapewnić przetrwanie kolegom z drużyny. Tej (w pewnym sensie bardzo gorzkiej)prawdy Griff uczy się od Possuma.

Czy "Wielka Czerwona Jedynka" jest najlepszym filmem wojennym spośród tych, które widziałem dotychczas? Nie odpowiem na to pytanie, bo nie potrafię. Wiem natomiast jedno. To film piękny. Wstrząsający, chwytający za gardło, jednocześnie pełen świetnej batalistyki. Z bohaterami z krwi i kości. To film, który nikogo nie pozostawi obojętnym po zakończeniu seansu. Wielkie filmowe dzieło. Gdybym miał przygotować listę kilkudziesięciu/kilkuset najwybitniejszych filmów, które widziałem w życiu, "The Big Red One" na pewno znalazła by się na niej. Polecam, to wspaniałe i niezapomniane widowisko.

Sceny, które szczególnie zapadają w pamięć (ostrzegam przed spoilerami, których nie oznaczam):

- Tunezja: Amerykanie ukrywają się przed czołgami Deutches Afrikakorps podczas bitwy na przełęczy Kasserine.
- Tunezja: Feldwebel Schroeder zabija żołnierza DAK, który drwi z Hitlera i "Horst Wessel Lied".
- Sycylia:"Czterej jeźdźcy sierżanta" spotykają chłopca chcącego pochować zmarłą matkę.
- Sycylia: Amerykanie kryją się jaskini przed oddziałami 1. Dywizji Pancerno-Spadochronowej "Hermann Göring".
- Normandia: Griff wysadza rurą bangalore zasieki na plaży Omaha.
- Normandia: Poród we wraku niemieckiego czołgu.
- Ardeny: Karczmarka rozpoznaje niemieckiego dywersanta z oddziału Otto Skorzeny`ego po sposobie jedzenia (i już wiadomo, skąd Tarantino wziął pomysł na "Drei glase" w "Bękartach...").
- Belgia: atak na niemieckie pozycje w szpitalu dla obłąkanych.
- Czechosłowacja: Griff w krematorium obozu zagłady. Najbardziej wstrząsająca scena w filmie, w której Mark Hamill pokazał szczyty swoich aktorskich możliwości. Zresztą zobaczcie sami - http://www.youtube.com/watch?v=nTsDdLTUHQE .

Ciekawostki:

Cześć zdjęć powstawała w Izraelu przy wsparciu logistycznym Cwa Hagana l-Israel. Dlatego też niemieckie czołgi Pz.Kpfw IV F2 i Pz.Kpfw VI Tiger "grają" w tym filmie izraelskie modyfikacje amerykańskiego Shermana, czyli czołgi M51 Super Sherman używane przez siły pancerne IDF. Transporter opancerzony Wehrmachtu Sd.Kfz 251 udaje z kolei amerykański halftrack International Harvester M5. Ponadto migają również na ekranie brytyjskie i radzieckie ciężarówki "w rolach" niemieckich Opli Blitz i Mercedesów L3000A.

[img]http://www.hyperscale.com/features/2000/images/images_5/m51wm_3.jpg[/img]

W scenie zabawy po wyzwoleniu sycylijskiej wioski wywieszone zostają zdjęcia Roosevelta i Churchilla. Tyle tylko, że inwazja na Sycylię (operacja Husky) to 10 VII - 17 VIII 1943 roku, a zdjęcie premiera Wlk. Brytanii wykorzystane w filmie zrobiono podczas konferencji w Jałcie (4-11 II 1945).

Reżyser Sam Fuller pojawia się w filmie w epizodycznej roli amerykańskiego korespondenta wojennego.

Do obejrzenia i posłuchania:

Motyw przewodni (kompozytor Dana Kaproff): http://www.youtube.com/watch?v=RyRv7UOHZes

Zwiastun wersji zrekonstruowanej: http://www.youtube.com/watch?v=2tewv7-Q7kY&feature=related

LINK
  • :D

    Nestor 2010-07-13 11:39:00

    Nestor

    avek

    Rejestracja: 2004-10-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-23

    Skąd: Lasocice

    Uwielbiam ten film, a najbardziej podoba mi się w nim właśnie ta epizodyczność, którą wydzielają kampanie.

    Obok "Bitwy o Ardeny" to jeden z moich ulubionych "starych" filmów o II wojnie światowej.

    LINK
    • W tej serii wydawniczej...

      Balav 2010-07-13 12:32:00

      Balav

      avek

      Rejestracja: 2009-04-25

      Ostatnia wizyta: 2016-05-27

      Skąd: Oleśnica

      ...też ma się pojawić "Bitwa o Ardeny", wyjdzie 6 stycznia przyszłego roku. Też lubię film Annakina, a zwłaszcza rolę Roberta Shawa, który brawurowo wciela się w Hesslera. Fajnie się to ogląda (widowiskowo nakręcone starcia pancerne w udającej Belgię Hiszpanii) mimo nieścisłości historycznych. Najbardziej śmieszą amerykańskie czołgi M47 Patton (należące do armii hiszpańskiej), które udają Królewskie Tygrysy, ale zdaję sobie sprawę, że w 1965 roku niemalże niemożliwe było skombinowanie tylu sprawnych oryginałów Pz. VI Ausf B na planie, a o CGI się wtedy nikomu nie śniło (ale w "Kelly`s Heroes" z 1970 przerobili T-34 na Tygrysa i dawało radę, więc można? można).

      LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..