Zaczniemy od razu od filmów kinowych. Jakoś tak wyszło. Poza tym opisuję je już jakoś tak później niż są w kinach… ale wątpię też by ktoś sugerował się moją oceną przy pójściu. Zresztą zawsze można sobie potem wypożyczyć.
Pogorzelisko
Smutny, ale prawdziwy film. O tym jakie cierpienia i okropieństwa może przynieść wojna domowa, o tym jak narodowość i religia wtłaczają nas w schematy, w końcu o tym że testament nie zawsze jest fajny. I może by czasami go nie wypełnić.
Bardzo dobry film, może trochę trudniejszy, ze smutnym zakończeniem.
Wojna Restrepo
Gruba reklama jak zwykle poszła w gazetach. Że w polskich kinach. Że świetny dokument. Taaa, w Warszawie grany przez Kinotekę wyłącznie i to przez AŻ 3 dni.
Naprawdę aż dziw, że odbywają się u nas jakiekolwiek festiwale czy cuś. Powinny same r-komedie puszczać. Albo gnioty 3D. Chociaż tutaj Kinotekę muszę pochwalić, bo sprowadza filmy z trzeciego formatu na normalny.
Ale do filmu. Słyszałem wiele narzekań na to, że puścili kolejny produkt o tym samym – o chłopaczkach z USA, którzy rzuceni po świecie z karabinami wesoło prują seriami z M60 i palą zioło. W rytmie kiepskiej amerykańskiej muzy, marnych dowcipów itp. I że to już wszystko było.
Zgadzam się. Było. I jest. I będzie. Ja rozumiem, że współczesna telewizja, która zatraciła jakiekolwiek ideały dziennikarskie, w swoich 24h-stacjach relacjonuje wojnę jak kolejny kanał tematyczny. I to, że ktoś kogoś zabije, to że gdzieś pierdyknie czyjś dom – nie robi na nas wrażenia.
Możliwe.
Ale na mnie robi. Zawsze wojna ukazana w ten sposób, czy w sposób z The Hurt Locker czy Generation Kill robi wrażenie. Przygnębiające, zasmucające, straszne. A posterunek wystawiony na szpicy, otoczony z trzech stron wrogim terytorium, gdzieś jesteś atakowany 5-6 razy dziennie to nie jest oglądana w kapciach relacja jak ładnie bezzałogowy samolot niszczy rakietami pozycje wroga.
Mnie oglądanie samej wizji śmierci pomnożonej pięciokrotnie na dzień przechodziło ciarami po dupie. A to jak zachowują się amerykańscy „chłopcy” trzeba zrozumieć przez pryzmat ich widzenia armii i państwa. Ameryka jest potęgą, bo jak nikt inny może operować na całym świecie.
I mam tu na myśli nie tylko marines, którzy są szkoleni do walk w każdych warunkach czy siły specjalne. Ich operatywność to połączenie sił morskich, lądowych i powietrznych. To zapewnienie żołnierzom komfortu w bazach poprzez łącza z netem czy chociażby bezpieczną pewność transportu i leczenia rannych.
Ich armia w boju to mała fabryka. Kilka fabryk, z Iraku, Afganistanu to część wielkiej korporacji, wielkiego przemysłu jakim jest wojsko. A w każdej fabryce, każdy pracownik wie kiedy i jak może sobie zrobić fajrant. I kiedy może się rozluźnić.
Takie rzeczy znam nie tylko z filmu, ale i z opowiadań znajomych mojego ojca, którzy nadal służą w polskim wojsku i którzy byli w Iraku i są w Afganistanie. Ten niewymuszony luz, to traktowanie wojny jak grubszej wycieczki zagranicznej, wysyłanie po jednego rannego helikoptera, radość z możliwości pogadania z żołnierzami innych narodowości, wymiany naszywek…
Widać co tak niezrozumiałego przy polskim smętno-nadęto patriotycznym etosie żołnierza z szabelką.
Polecam, zwłaszcza jeśli ktoś te klimaty. Nie zawiedzie się.
Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł
Nie wiem tylko po co komu podtytuł?
Film mocny, realistyczny, chyba raczej bez przegięć patriotyczno-chrystusowych. Niektórzy mówią, że w stylu „Śmierć jak kromka chleba” Kutza. Możliwe.
W każdym bądź razie na seansie cicho, po seansie też, ludzie wolno i smutno wychodzili z sali. Taka nasza historia.
Co prawda, gwoli uczciwości, wydarzenia pokazane w filmie mają trochę inną linię czasową niż to co można przeczytać choćby na wikipedii, ale wydaje mi się że sens został zachowany.
Polak strzelał do Polaka, władza ludowa do podtrzymujących ten system robotników.
Zawsze na koniec najdziwniejsze jest to, że mamy wolność, nikt nas wychodząc do pracy nie zastrzeli, ale czy jest dobrze?
Właśnie.
Dwa Rembrandty w ogrodzie
Ni to film ni dokument. Ale niesamowicie zabawowy.
Otóż w dużym skrócie potomek łódzkich żydowskich fabrykantów przyjeżdża do Polski w poszukiwaniu rodzinnego skarbu, który podobno został ukryty w kamienicy i okolicach należących przed wojną do tej rodziny. Tyle, że po wojnie i obecnie budynki zajmuje wojsko, prawdopodobnie wykorzystując pomieszczenia na ośrodek badań nad ubiorem, mundurem itp.
Tak czy siak – tajne przez poufne
No, ale nasz bohater nie ma zamiaru tak łatwo się poddawać. Historia dotyka wielu osób, wiele się dzieje, jest też nawet przekomiczny jak dla mnie podkop. Ale wszystko na serio, chociaż czasem aż ciężko uwierzyć Zwłaszcza w tytułowe dwa obrazy Rembrandta Harmenszoona van Rijn…
Bardzo ciekawie spędzony czas w kinie, historia poruszające wiele spraw tj. zwroty mienia, losy ludzi pomieszane przez wojnę czy chęć poznania prawdy o rodzinie.
Warto też wspomnieć, a nawet obowiązkowo, o mini-projekcji pokazywanej przed samym filmem.
Jest to animacja "Millhaven" autorstwa Bartka Kulasa.
http://www.youtube.com/watch?v=QhL9ZuyrYZk
Ilustracja ballady Nicka Cave`a, przy lirycznym wsparciu Katarzyny Groniec. Robi naprawdę piorunujące wrażenie, zarówno pod względem technicznym jak i interpretacyjnym.
Władcy umysłów
Na ten film szedłem z dość dużą dozą niechęci. Z jednej strony za bardzo wszyscy przyrównywali go do ‘Incepcji’, która dla mnie jest przerostem formy nad treścią, z drugiej zapowiedzi że to skrzyżowanie Bourne`a z… Incepcją właśnie.
Jak zwykle w przypadku takich filmów bywa idea była nad podziw słuszna i niosąca ze sobą duże możliwości. Czasami myślę, że nawet można by rozciągnąć niektóre pomysły jak Matrix. Tyle, że może z lepszą jakością.
Tymczasem w kinie dostałem jakiś dziwny miłosny klimat, a Bourne jakoś tak dziwnie kulał. O ile akcji jest trochę i mnie nawet wystarczało to nie czuć w filmie „tego czegoś”. A już oczywiście nie będę mówił o finale czy o rzeczach, które z punktu widzenia mojej logiki nie mają sensu.
Jeśli w ogóle idea sztucznej wolnej woli ma. W takim wykonaniu.
Aaaaaa, byłbym zapomniał. The Adjustment Bureau (czyli właściwie Biuro Regulacji/Dostosowania, bo o to właściwie chodzi, chwała jak zawsze polskim tłumaczom) to pierwotnie dzieło geniusza P.K. Dicka based on the short story "Adjustment Team".
Szkoda, że filmy kręcone na podstawie jego twórczości mają tak różną jakość. TAB postawiłbym w szeregu z Next czy Paycheck. Naprawdę jabłko upadło daleko od Minority Report, a od Balde Runnera dzielą go lata świetlne.
Rango
Żeby stwierdzić jak genialny jest ten film powiem, że byłem na nim 3x. A u mnie to niezwyczajna rzadkość, pójść do kina i zapłacić za coś ponownie.
Dwa razy poszedłem na wersję z napisami, raz na dubbing polski. W treści nie był zły, ale zupełnie nie oddawał klimatu Zachodu tak jak zrobił to Depp, Beatty, Molina, Nighy, ekipa od sowiej kapeli czy w końcu Olyphant, który tak udanie dał głos Duchowi Zachodu, że myślałem że to sam… zresztą ten meleks z Oscarami. Musicie to zobaczyć indywidualnie.
Rango jest cudowną animacją, która przekonuje mnie że nie ma szczytów/granic jeśli chodzi o komputerowe tworzenie światów i postaci.
Każda z postaci, reprezentująca chyba każde spotykane w okolicach Vegas i Mojave zwierzę, to małe dzieło sztuki. I każda z tych postaci reprezentuje w sposób klasyczny, kanoniczny i archetypiczny wszystko to co znamy z westernów. Tych najbardziej klasycznych i kanonicznych.
Do tego dochodzi kapitalna historia, wsparta wieloma epickimi scenami z mega-dobraną muzyką. Ucieczka przed nietoperzami przy dźwiękach Ride of the Valkyries – doznanie orgastyczne. W ogóle ‘Rango’ zawiera w sobie mnóstwo małych i większych nawiązań do przeróżnych filmów.
Ale najważniejsze jest to, że jako western może stawać w szranki z klasykami gatunku. Z taką właśnie nadzieją szedłem do kina i bardzo pozytywnie zostałem wykończony – humorem, dialogami i scenariuszem.
A już jak pojawił się Duch Zachodu… fani Wild Wild Westu będą zachwyceni.
Rango to genialny film, najlepszy western wśród animacji i najlepsza animacja westernowa. I stanowczo nie jest to pozycja na którą powinno się zabierać dzieci, te młodsze. I bardzo dobrze. Film musowo do zakupienia na dvd, a nawet na b-r gdybym wspierał ten kierunek.
Za każde pieniądze.
Jeż Jerzy
Podobno Jerzy jest Warszawiakiem. Nie wiedziałem o tym, bo przyznam szczerze, że w życiu nie czytałem tego komiksu. Ale usłyszałem po premierze, że sympatyczny kolczasty kolo powinien być jednym z promotorów idei Warszawy, jako Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Potem czytałem fascynujące recki jaki to sam komiks jest zaje i w ogóle. No to poszedłem do kina.
Ech, powiem szczerze że znowu zmarnowałem kasę. Jeśli rzeczywiście historyjki zeszytowe są takie super to najwyraźniej za przeniesienie ich na ekran odpowiadał ktoś zupełnie inny.
O, przepraszam - Rafał Skarżycki (scenariusz) i Tomasz Leśniak (rysunki)
Reżyseria – m.in. Tomasz Leśniak, scenariusz - Rafał Skarżycki
Eeeee…
Sama animacja jest ładna i pasująca klimatem. Świetny dubbing zrobiony przez Szyca, Maleńczuka czy Marię Peszek. Ale fabuła… kaszanka. Problemy skejciora z miejscowym dresiwem, skinolami i wszechobecnym syfem bloków. + standardy takie jak warszawskie politykierstwo, kupy na ulicach itp.
Schemat i nic nowatorskiego.
Powiem szczerze, że wymęczyłem się na seansie, parę razy zaśmiałem, ale i parę byłem ostro zażenowany prostactwem. I zastanawiam się nad czym tak pieją recenzenci? Skoro Filmweb z 2700 głosów wystawił 5.4 a Stopklatka 5.7?
Po tym odechciało mi się zapoznawać z papierowymi przygodami Jerzego. A szkoda.
Niepokonani
Film powstały na bazie książki …
Podobno ten facet nie pisał ze swoich doświadczeń, a z wywiadu z tymi ludźmi, przypisał sobie ich przeżycia itp.
Jak to ocenić – nie wiem. Książki nie czytałem i raczej nie zamierzam. Ale na film poszedłem. To dobre kino. Drogi? No, chodzą dużo. Przygodowe jak stwierdził jakiś krytyk? No, Indiana Jones to to nie jest.
Ale od razu miałem skojarzenie i porównanie z ‘Jeniec: Tak daleko jak nogi poniosą’. I muszę powiedzieć, że film Martinsa z 2001 jest o niebo lepszy. Dlaczego? Bo wydaje mi się, że dramat samotnego człowieka przedzierającego się przez krainy ZSRR jest ciekawszy (jeśli to odpowiednie słowo) niż… taka trochę bardziej krwawa i smutna Drużyna Pierś… Łagru.
No i ten Walka niemogący przekroczyć granicy… lol.
Ale mimo wszystko da się obejrzeć, chociażby dla krajobrazów. No i warto przeczytać
http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/1153/sybir--yeti-i-hollywood,51086,1
Erratum
Film o tym jak coś się nam j***e w życiu, jak czegoś nam brakuje mimo ogólnego ładu i porządku. Film o nieustających ciężkich relacjach pomiędzy ojcem a synem. I o tym czy coś jest nam pisane, czy coś kieruje naszym losem czy to tylko zbiór przypadków.
Tytuł nie dla wszystkich, chociaż akurat uważam że męska część populacji powinna na to pójść obowiązkowo. Z uwagi również na świetne role Kota i (lol ) Kotysa.
Lincz
Chyba każdy słyszał coś o linczu we Włodowie. Recydywista terroryzujący okoliczne wioski, bezruch i bezmiar nędzy polskiej policji prowincjonalnej (chociaż w mieście wcale nie jest lepiej), a potem dramat ludzi, którzy szczerze powiedziawszy nie mieli wyjścia. Chociaż prokuratorowi wydawało się inaczej.
To dobry, polski film pokazujący na bazie autentycznych wydarzeń straszliwą słabość państwa w stosunku do obywateli. Znaczy jak państwo ma udzielić im pomocy. Bo przy dojeniu jest perfekcyjne, a nawet ponad to.
Jednak tak sobie myślę, że od tego czasu (2005) chyba niewiele się zmieniło. A najpewniej nic.
Prawo jest niewydolne i stosowane sztampowo, a kiedy mówimy o społecznej szkodliwości czynu to mamy na myśli łapanie takiego „Szkatuły”, który więcej naciął skarb państwa niż zaszkodził szarakom zasuwającym na 8 do roboty.
A takich ludziom społecznie państwo pokazuje środkowy palec.
Wybitna kreacja aktorska Wiesława Komasy jako recydywisty. Praktycznie człowiek powinien czuć do niego obrzydzenie i niechęć, ale gdzieś tam mógł wykiełkować strach. I myśl, że każdego to może spotkać, bo świrów chodzi po świecie mnóstwo. I wcale nie tak daleko od nas.
PS. Dodatkowo niedawno przeczytałem, a że pisałem tego posta trochę to
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,9474202,Fotoreporter_nominowany_do_Oscara_zginal_w_Misracie.html
Ech… przeżyć Restrepo i zginąć od tak. Smutne. Niby każdy wybiera swój los…
Oceny zbiorczo
Pogorzelisko 4.0
Wojna Restrepo 4.5
Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł ---
Dwa Rembrandty w ogrodzie 4.0
Władcy umysłów 2.0
Rango 5.0!
Jeż Jerzy 2.0
Niepokonani 3.5
Erratum 4.5
Lincz 4.5
Średnia sezonu 2011
3.9