Nie do końca rozumiem o co tyle szumu. Jakbym miała już jakieś komiksy wrzucić do wora z hasłem „komiks kobiecy” to raczej skłaniałabym się, żeby zakwalifikować tam komiksy o kobietach, o interesującej je tematyce, a nie te tworzone przez płeć piękną. Bo czy komiksy Nero (skorzystam z przykładu, który sam się nawinął ) o Anakinie i Obi-Wanie można nazwać „kobiecymi” tylko ze względu na płeć autorki? Taka nazwa byłaby moim zdaniem wysoce myląca.
To jest jakiś sztuczny podział. Gdybym faktycznie miała wskazać coś, co z pełnym przekonaniem uznałabym za „komiks kobiecy”, to do głowy w tej chwili przychodzi mi tylko album „Kapcie potwora”. Bo już komiksów dla nastolatek i dziewczynek (np. W.I.T.C.H., Lou!) bym tam raczej nie wrzucała. Ale co z tymi facetami, którym spodobałby się taki „kobiecy komiks”? Wolno by im było w ogóle coś takiego czytać? Głupie to jakieś i niepotrzebne moim zdaniem, a na pewno nie w takiej formie.
Ja dzielę komiksy na gatunki, na dobre i gorsze, na te który mi się spodobały i nie spodobały. Owszem można uznać niektóre za skierowane bardziej do kobiet, a inne bardziej do mężczyzn, ale często granica jest płynna i to nie są główne cechy, według których można dane tytuły IMO kwalifikować. Ja bym raczej robiła podział ze względu na wiek jak już (choć to też się średnio sprawdza, bo za dużo jest komiksów dla wszystkich ).
Co innego przyciąganie większej ilość kobiet do świata komiksów. I mówię tu zarówno o twórcach (twórczyniach ), jak i o czytelniczkach. To jest moim zdaniem potrzebne, dlatego akcja „Dziewczyny też rysują komiksy” to fajny pomysł. W Polsce nadal stosunkowo niewiele kobiet w ogóle czytuje komiksy. Ja przez wiele lat nawet nie znałam innych dziewczyn, które po „dziecięcym” czytaniu Tytusów, Kajków i Kokoszów, Barańskiego, kontynuowały przygodę z komiksami. Często właśnie jak wypływał temat komiksów to z uśmiechem wspominały („Czytałam jak byłam mała” ), ale nawet w głowie im nie powstawało, że mogłyby nadal znaleźć coś dla siebie wśród tych obrazkowych historyjek i uważały to wyłącznie za dziecinną rozrywkę. Co ja się natłumaczyłam
Dopiero w liceum jak trafiłam na spotkania Rzeszowskiej Akademii Komiksu poznałam inne dziewczyny zainteresowane tą tematyką. I później na konwentach, wśród rzeszowskich geeków. Ale poza tymi środowiskami nadal w sumie nic. A jeszcze się nie zdarzyło, żeby podsunięty takiej niegeekównie komiks nie przypadł do gustu (np. mamie „Zemsta Hrabiego Skarbka”, czy koleżance „Esencja”.
W jednym z podlinkowanych przez Ciebie artykułów bardzo mnie zaskoczył jeden fragment, o ten:
”Sylwia Kaźmierczak, autorka strony internetowej poświęconej kobiecemu komiksowi, wspomina, że jeszcze niedawno zdarzało jej się być odrzucaną w komiksowym świecie. Kiedy zaczęła się udzielać na forum Gildii Komiksów, jej wypowiedzi były lekceważone lub wywoływały lawinę krytyki. To była niezrozumiała nowość: kobieta sięgająca po komiksy z najwyższej półki, sprowadzająca zeszyty z zagranicy. – Od razu uznawano, że jako kobieta nie mam na temat komiksu nic do powiedzenia, nic nie wiem. Wejście w to środowisko zajęło mi około roku.”
Czytałam to i oczy otwierałam szeroko. Owszem nie udzielam się na forach komiksowych, ale naprawdę nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś ja odrzucał tylko ze względu na płeć :/ W życiu mi się nie zdarzyło, żeby jakiekolwiek geeki (w tym komiksowe) traktowały mnie źle bo jestem dziewczyną. Może mówię tylko z perspektywy czytelnika, a nie osoby chcącej działać w tym światku, ale dziwne mi się wydają te rewelacje. Jeśli została źle potraktowana, to może wynikało to z innych powodów niż płeć. I nie przesadzajmy z tą „niezrozumiałą nowością”….