Ten wpis jest dla mnie szczególnie wyjątkowy, ma charakter bardziej pamiętnikowy niż dziennikarski. W obliczu tego co się stało w 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku nie sposób podejść do tematu chłodno i obiektywnie.
Rankiem w sobotę dostałem smsa od Joasi, niezwłocznie przedzwoniłem, nie mogłem uwierzyć w to co mi napisała. Włączyłem telewizor, nie kłamała, to działo się naprawdę. Wtedy jeszcze nie dowierzałem. Nie mogłem, nie umiałem, dziwnie mi z tym było. Bardzo dziwnie. Zebrałem myśli i pojechałem do Poznania na Spotkanie Wielkopolskich Fanów Star Wars. W gronie przyjaciół można omówić wszystkie kwestie. Kiedy wszedłem do Academica było tam czuć powagę i doniosłość chwili. Żal wylewał się z oczu bywalców pubu. Na ulicy słyszałem, że wykładowcy przerwali zajęcia i zwolnili studentów. Wszyscy ku sobie spoglądali, nikt się nie śmiał, kompletnie nikt. Każdego to dotknęło, mniej lub bardziej, ale każdy coś poczuł. W Academicu cały czas leciał TVN24, sporo osób w pubie oglądało telewizję. Co mnie zaskoczyło, wśród gości był też Włodzimierz Lenin i inni znani działacze partii Naszość. I tak oto członkowie skrajnie lewicowej partii uciszali innych pubowiczów i prosili o ciszę w momencie oczekiwania na kolejne doniesienia na temat katastrofy lotniczej, w której zginął Prezydent RP Lech Kaczyński. Bardzo mnie to zdziwiło. Ludzie, którzy znani są z zwalczania zarówno prawicy jak i lewicy, z rozsądkiem i należytym szacunkiem podeszli do tego co się działo. Wiele osób powinno brać z nich przykład.
Po dramatycznej sobocie przyszedł czas na pełną refleksji niedzielę. Oglądałem z Aśką przylot trumny z ciałem Pana Prezydenta i jej podróż w kondukcie żałobnym przez Warszawę. Nie mogłem oderwać wzroku od telewizora, z ekranu bił niewyobrażalny smutek. I nie chodzi tutaj tylko o śmierć Lecha Kaczyńskiego, ale o cała tragedię i jej efekty. Prezydent jest pierwszym wśród obywateli, dlatego to o nim mówi się najczęściej z ofiar katastrofy. Na pokładzie Tu154 było wiele znamienitych osób. Wszyscy oni zostawili nas bez pożegnania. Nie odeszli spokojnie, pogodzeni z tym, że już nie wrócą do swoich biur. To nie było odejście na emeryturę czy do innej pracy, to było tragiczne zejście z tego świata, który jest tak bardzo nieuczynny i niemiły. W szczególności, kiedy jest się politykiem. Nikt z pasażerów nie zasługiwał na śmierć, nigdy nikt nie zasługuje na śmierć.
Większości z osób, które były na pokładzie Tu154 poza parą prezydencką i ministrami Kancelarii Prezydenta jest szaremu obywatelowi nieznana. Tak też działa aparat administracyjny państwa, każdy urzędnik jest trybikiem i najlepiej jak o jego istnieniu wiedzą tylko współpracownicy. Wtedy jest to dla wszystkich wygodne. Nie musimy pamiętać tych wszystkich nazwisk, a wystarczy nam znajomość 20-40 by biegle obracać się w najnowszych wieściach z politycznych frontów. Tak w końcu działa demokracja, polityk pełniący funkcje organu decyduje, a jego urząd te decyzje realizuje. Tragedia Smoleńska pokazała jednak wielu Polakom, że za sterami państwa nie stoją tylko rząd i Prezydent, ale cały szereg osób. Każdy z nich wykonuje codziennie jakieś zadania, by w kraju nie panował chaos. Nieważne czy to administracja publiczna czy wojsko. Wszyscy są potrzebni.
Miniony tydzień był wyjątkowo smutny. Opłakiwaliśmy zmarłych i pocieszaliśmy ich rodziny. Był też spór o miejsce pochówku pary prezydenckiej. Osobiście się z decyzją pochowania Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu nie zgadzam, ale w tak tragicznych okolicznościach nie zdołałbym podnieść głosu sprzeciwu publicznie. To może być za to nowa tradycja, chowanie Prezydentów III RP na Wawelu obok królów Polski. Wczoraj odbył się pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich. Pyły wulkaniczne pokrzyżowały plany wielu delegacji, choć te nie wykazały się zbytnią determinacją w tej kwestii. Saakaszwili i Miedwiediew oraz kilku innych dało radę przybyć, oni chcieli, czuli się na obowiązku, nie poddali się. Tak przynajmniej to odbieram. Włoskie media krytycznie odniosły się do tego co zaszło, że Zachód ponownie wypina się na Polskę i zostawia ją samą w momencie kiedy najbardziej potrzebuje wsparcia.
Lech Kaczyński nie był popierany przez większość mimo tego, że wygrał wybory, był stale krytykowany w mediach i wyśmiewany. Mnie osobiście nie podobała się jego prezydentura, jego polityka zewnętrzna i wewnętrzna. Obnażył wady naszego systemu konstytucyjnego, który jest przecież bardzo dojrzały i stworzony z myślą o równowadze odpowiedzialnych urzędników. Mimo tego, że Prezydenta Kaczyńskiego nie popierałem, to bardzo mi go brakuje. Jestem w końcu administratywistą z wykształcenia i czuje bardzo duże przywiązanie do administracji, w szczególności do władz centralnych. Podobnie czuje się pewnie niejeden Polak. W szczególności Ci, których poglądy są konserwatywne. Oni zostali przede wszystkim osieroceni, pozbawieni przewodników i liderów. Scenę polityczną czekają perturbacje. Niezależnie od nich Lech Kaczyński stał się pośmiertnym orędownikiem walki naszego narodu o wolność. To dzięki katastrofie pod Smoleńskiem świat usłyszał o Katyniu i stacje z wielu krajów chętnie puszczały u siebie film „Katyń”. Wszyscy w końcu dostaną odpowiedź, dlaczego 80 wysokich państwowych urzędników podróżowało jednym samolotem do tego wyjątkowego miejsca.
Przez wiele lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego popularne było zdanie: „Lech Kaczyński – Prezydent nie wszystkich Polaków”. Smoleńsk pokazał, że tak jednak nie jest, a z urzędem Prezydenta czujemy specjalną więź, w końcu na ten urząd wybieramy kandydata w wyborach bezpośrednich. I myślę, że to jest świetny cement naszego społeczeństwa, dobrze wróżący na przyszłość. Wszyscy z tego wypadku wyniesiemy jakąś lekcję, będziemy dla innych mniej surowi, damy im dojść do głosu. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to były dobre rekolekcje, szkoda, że wywołane takim kosztem...