I zasadniczo X-Yuri ma rację, nic nowego tam nie ma, mało tego autorzy ewidentnie sieją defetyzm, nie znając się na rzeczy, a ludzie im wierzą i to jest najbardziej zaskakujące . Na dodatek problem jest o tyle ciekawy, i dla mnie interesujący. Ja żyję z przetwarzania inforomacji i w pracy praktycznie codziennie mam do czynienia z bazą informacji nt. kilku milionów Polaków. Dzięki temu wiem też jak wygląda wyszukanie konkretnej informacji nt. jakiejś persony. Google jest niebezpieczny dla prywatności? Jak najbardziej, ale nie w sposób, w jaki jest to opisane w tym artykule. A w jaki?
Ale może wpierw pytanie odwrotne. Jak często rejestrujesz się na różnych serwisach / forach? I jakie hasła i ksywki dajesz?
Czy są takie same jak na Bastionie? Zwłaszcza hasła? Czy może różnią się literkami/cyferkami?
I tak personalnie. Co możesz mi powiedzieć o:
Szkole Podstawowej nr 4 w Warszawie przy ul. Walerego Sławka?
Albo - Mika - Agencja Artystyczno Reklamowa?
Możesz mi odpowiedzieć na priv - z czystej ciekawości - czy te nazwy Ci cokolwiek mówią [celowo ograniczyłem się do Warszawy, poniekąd chyba słuszne założenie, mam rację?]. W każdym razie wyskakują gdy się wpisze Twoje personalia Je też łatwo ustalić - news.php?10635,Konkursowe-opowiadania-cz-II.html i to bez grzebania w bazie Bastionowej (w niej hasła są zaszyfrowane - więc łatwo do nich nie dotrę, ale jest mnóstwo serwisów, gdzie szyfrowania nie ma ). Więc znając personalia, mogę tez dojść do zainteresowań i na tej podstawie prowadzić dalsze dochodzenie - np. potwierdzając lub wykluczając dwie wskazne przeze mnie niewiadome. Potwierdzenie ich lub wykluczenie, na początkowym etapie zbierania informacji jest o tyle trudne, że korzystając tylko z sieci mogę znaleźć dane nt. niewłaściwej osoby. Ale już np. sprawdzając czy masz profil na naszej-klasie mogę zacząć weryfikować pierwsze podejrzenie. Potem jest już łatwiej wyłuskać informacje o Tobie. Nie o jakimś użytkowniku internetu, jakimś tam człowieku, ale o tym konkretnym. I to jest niesamowita siła Google`a. Sprowadza się to do tego, że faktycznie rejestrując się na mało wiarygodnej stronie możesz przypadkiem podać swoje hasło, a ktoś już je wykorzysta, by np. nasyfić za Ciebie na Bastionie . Jednak jeszcze gorsze jest to, że może wyciągnąć dużo informacji nt. tego, co robisz w sieci i poza nią, gdzie zostawiasz ślady. I moim zdaniem jest to o wiele groźniejsze, niż to co robi Google. No a najgorsze jest to, że czasem ktoś w ten sposób może wyciągnąć informację, której nie chciałbym ujawniać - np. pracodawca, co robiłem podczas delegacji, bądź choroby. Czujesz w czym tkwi naprawdę problem z Googlem?
A teraz od drugiej strony, Google. Po pierwsze działa na milionach zarejestrowanych osób, może nawet miliardach. Jeden login - nie tylko to zapisywania, jakich stron wyszukiwałem, w jakie wszedłem, ale też masy innych rzeczy - grup dyskusyjnych, kalendarzy, dokumentów, adwords, a teraz nawet stron. I każdy mój ruch jest analizowany. Jak wpiszę na google frazę "orthank" - i wejdę na swój blog, zostanie to zapisane i dzięki temu np. stronka pojawi się wyżej w wyszukanych - gdy to samo hasło wpisze inna osoba. Ale gdy okaże się, że wyszukuję tylko i wyłącznię tę stronę - a inni wchodzą i wychodzą, szukajac kolejnej - bo nie znaleźli tego, co chcieli - znaczy, że ja próbuję ją sztucznie podbijać - ergo jednak z frazą nie ma wiele wspólnego. Do tego wykorzystują loginy i listy wszystkiego, co robiłem w Google`ach. Analizują to głównie pod kątem używalnośc - jestem tylko jednostką, dopóki ktoś w centrali Google`a się mną nie zainteresuje osobiście - moje dane są całkowicie bezpieczne. Powiedziałbym, że dużo bezpieczniejsze niż np. na naszej-klasie, czy Bastionie. Dopóki nad Googlem nie ma politycznej kontroli, nie boję się o nich i nadal będę ich kochał (podobnie jak uwielbiam Microsoft, IBM i niech będzie Oracle - czyli praktycznie wszystkich krzemowych gigantów (choć od FireFoxa jakoś nie mogę się odzwyczaić )). Dopóki przetwarzają miliardy i więcej danych, to muszą zajmować się data minigniem, a nie czytaniem moich rekordów.
Dużo bardziej mnie właśnie niepokoi niefrasobliwość w internecie, a także cyfralizacja życia idąca w inną stronę, niż można by chcieć. Np. komóka? gdybym dalej pracował w Kruku, pewnie bym jej nie miał ale trudno bez niej się roboty szuka. Efekt - prawie zawsze jestem pod ręką, a kto wie, czy w pewnym momencie ktoś nie wpadnie na pomysł, by sprawdzić gdzie dokładnie znajduje się moja karta SIM. Albo czy nie ma w niej nadajnika GPS o którym nie wiem? Chyba Orange swego czasu udostępnił funkcję lokalizator. Ok. fajnie, że mogę ściągnąć mapkę i dowiedzieć się gdzie jestem, ale działa to też w drugą stronę, prawda? To samo może się stać z kartami bankowymi, dowodami z czipem, kartami miejskimi itp. I niestety jest większa szansa, że wpadnie w niepowołane ręce. Np. po co rząd (wg dyrektyw unijnych) każe magazynować wszystkie smsy wysłane? Operatorom to nie jest potrzebne, nie przetwarzają ich, a muszą pokryć koszt magazynowania. I jak dobrze pamiętam kilka miesięcy temu wydłużono ten okres. Tylko po to, by w razie potrzeby służby specjalne mogły to przejrzeć. W tym momencie wolę Google`a który magazynuje dane, ale nie ukrywa tego przede mną. I pozwala mi korzystać choćby z tego, bym sobie przejrzał ile w jakich godzinach stron przeszukałem. I na jaki temat. I bardzo mi się podoba polityka Google`a, który stoi póki co mocno na straży ich poufności. Czego niestety nie mogę być pewien w przypadku wielu innych, stricte europejskich serwisów.
Reasumując. Żyjemy w globalnej wiosce, gdzie pozostawiamy wszędzie po sobie cyfrowe ślady i będzie z tym jeszcze gorzej. Jedno zaś jest pewne, w większym tłumie jest bezpiecznień, bo trudniej wyłuskać Ciebie jako jednostkę.