TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Świat Filmu

Fajny film wczoraj widziałem 8

Hego Damask 2009-10-07 11:41:00

Hego Damask

avek

Rejestracja: 2005-05-28

Ostatnia wizyta: 2024-11-24

Skąd: Wrocław

kolejna odsłona bo poprzedni wątek się wyciągnął.

Wczoraj obejrzałem film Siergieja Bodrowa "Czyngis Chan" (tyt. oryg. "Mongol")z Tadanobu Asano w roli głównej. Opowiada on o dzieciństwie i pierwszej wojnie Temudżyna, zwanego potem Czyngis Chanem oraz jego miłości do wiernej żony, Borte.
Film się nie dłuży, jest sprawnie zrealizowany, chociaż nie wolny od wad (głównie wpadki montażowe). Oprócz Asano z obsady wyróżnia się również Honglei Sun w roli Dżamuki, brata krwi Temudżyna, a potem jego rywala.
Zrealizowany w języku mongolskim, obraz jest również nieco krwawy i zawiera elementy mistyczne. Bitwa z wojskami Dżamuki przypomina nieco scenografią film "300"
Ale ogólnie ciekawy i warty obejrzenia.

LINK
  • Kochankowie Roku Tygrysa

    Dave 2009-10-07 12:14:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Oj-oj dawno oglądałem film, ale się zapomniało wpisać. A wartoby

    No cóż - Kochankowie Roku Tygrysa Jacka Bromskiego to film dość ciekawy, tematyka świeża i niewykorzystana. Jest on produkcją polsko-chińską z 2005 roku; Żebrowski i Li Min grają tu główne role.
    Dla kogoś kto kilka miesięcy temu był w Chinach, przyjemnie było sobie obejrzeć film o tematyce jako-tako polsko-chińskiej. Fabuła traktuje o uciekinierze z Syberii, Polaku który po przekroczeniu granicy rusko-chińskiej zostaje przygarnięty przez rodzinę pewnego chińskiego myśliwego. Myśliwy widząc iż jego córka zainteresowana jest tajemniczym przybyszem, ścina jej włosy i przyodziewa w męskie ciuszki - od tej pory jest synem.
    Produkcja ma sporo niedociągnięć, ale największym z nich jest tytuł ledwo nawiązujący do samej fabuły... Żeby lepiej zrozumieć moje słowa trza po prostu dorwać i obejrzeć film. Film chwilami może być trudny w odbiorze. Wielką zaletą filmu jest wykonanie, realia i jak dotąd nienaruszany przez nikogo pomysł - osadzenie Polaka w filmie rozgrywającym się w początku XX w. który okazał się być bardzo burzliwym dla całych Chin.
    Niezłe kino. Dam "taką se" ocenę 6.5/10. Nie polecam fanom prostego kina akcji.

    LINK
  • Na żywo z Jo`burga ...

    Balav 2009-10-10 00:12:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    ...czyli "District 9", ten film miałem okazję dziś obejrzeć i muszę powiedzieć krótko - jestem nim zachwycony. Jeśli chodzi o tegoroczne premiery (póki co) tylko dwa obrazy wywołały u mnie aż taki zachwyt: "Inglourious Basterds" Tarantino i właśnie "Dystrykt 9" w reżyserii Neilla Blomkampa (producent: Peter Jackson).

    Dla gatunku sci-fi ten film to jak powiem świeżego powietrza. Rzadko się bowiem zdarza, by obraz traktujący o wizycie obcych na Ziemi wyłamywał się ze schematu "źli najeźdźcy kontra dzielni Ziemianie" (do chlubnych wyjątków należą np. "Dzień, w którym stanęła Ziemia" Roberta Wise`a z 1951 i "Bliskie spotkania III stopnia" Spielberga z 1977). Oprócz odmiennego podejścia to tematyki film ten robi wrażenie także od strony technicznej. Stylizacja na dokument (czyli mockumentary), co prawda nie realizowana konsekwentnie do końca, wypada tutaj wzorcowo, począwszy od gadających głów, przez amatorskie zdjęcia, na fragmentach programów informacyjnych kończąc.

    A co tu w tym wszystkich chodzi? Punkt wyjścia dla tej pasjonującej opowieści jest następujący. Mamy rok 1982, nad Johannesburgiem w RPA zawisa olbrzymi statek-matka obcej rasy, której przedstawiciele z uwagi na wygląd nazywani są "krewetkami". Obcy nie są wojowniczy, a wręcz przeciwnie - to zabiedzone i zastraszone istoty. Biali Afrykanerzy będący wówczas u władzy w Południowej Afryce, sprawę obcych rozwiązują w myśl idei apartheidu i osadzają ich w obozie-slumsie. Po 27 latach niewiele się zmienia i mimo upadku apartheidu "krewetki" nadal wegetują w obozie w tragicznych wręcz warunkach. "Opiekująca" się nimi korporacja MNU opracowuje plan przesiedlenia ich do innego obszaru, a całą operacją ma kierować Wikus van der Merwe (w tej roli fenomenalny Sharlto Copley; jego postać to wybuchowa mieszanka ksenofoba o ograniczonych horyzontach myślowych z typowym safandułowatym biuralistą).

    "District 9" to formalnie film będący połączeniem sci-fi z kinem akcji (zwłaszcza druga połowa to dominacja cech actionera), ale przede wszystkim awangardowe kino społeczne. "Krewetki" są bowiem czytelną alegorią losów różnego rodzaju przesiedleńców, uchodźców etc. Istot, które muszą odnaleźć się w nowych, ekstremalnych warunkach życia i starać zbudować namiastkę domu tam, gdzie są niechciane i na każdym kroku ich odmienność jest podkreślana. Blomkamp dokonał bardzo prostego zabiegu, ale zabieg ten na myślącym widzu wywołuje po seansie wiele refleksji. Nastąpiło proste odwrócenie ról, oto bowiem obcy są tu ludzcy, ludzie zaś bestialscy. Łatwo to wytłumaczyć - przecież ci obcy są odrażający, inni. Cóż, równie dobrze w Dystrykcie 9 mogliby żyć czarni, Azjaci, muzułmanie... Czy wtedy przemoc w stosunku do nich tłumaczona byłaby w ten sam sposób? Zapewne tak. Reżyser pokazuje, że drzemiący w człowieku strach przed innością, strach wywołujący potrzebę obrony przez atak, jest -niestety- uniwersalny. Uniwersalny tak mocno, że może wywołać rasizm międzyplanetarny. "District 9" jest więc przewrotnym traktatem o ludzkiej ksenofobii i zarazem niezwykłym rozliczeniem z epoką apartheidu, rozliczeniem ważnym, bo stworzył je reżyser będący Afrykanerem.

    Zostawiając jednak na boku poważne pytania, które film ten stawia (odbieranie go jednak w kategorii czystej rozrywki wiele mu ujmuje) mamy do czynienia ze świetnie zrealizowanym obrazem, pełnym widowiskowych scen akcji, nowoczesnych (ale jednocześnie bardzo nieco surowych) efektów komputerowych i z lekką szczyptą humoru. Copley stworzył w tym filmie bardzo dobrą kreację. Wikus van der Merwe to facet antypatyczny i denerwujący, typ, którego znosi się w pracy, ale za Chiny Ludowe nie zaprosi się po fajrancie na piwo. Dopiero w miarę rozwoju akcji zaczyna się mu współczuć, a jeszcze później kibicować. Nadal jednak pamięta się o tym, co mówił i robił na początku. Myślę, że podobnie jak Christoph Waltz grający w "Bękartach wojny" SS-Standartenfuhrera Hansa Landę, Copley ma przed sobą wielką szansę na karierę (bo, podobnie jak Waltz, znany był dotychczas jest tylko w swym rodzinnym kraju).

    Pasjonaci militariów wszelkiej maści także znajdą w tym obrazie coś dla siebie, gdyż dane będzie im podziwiać południowoafrykański sprzęt wojskowy (na ekranie migają m.in. Casspir i RG-12), który w filmach pojawia się rzadko.

    Trochę szkoda, że reżyser zrezygnował w końcówce ze stylizacji na mockumentary (co jednak tłumaczy konstrukcja fabuły) i zarzucił społeczny wymiar filmu. Nie umniejsza to jednak wartości "Dystryktu 9", który jest dla mnie czymś absolutnie genialnym. Ten film oczarowuje i jednocześnie skłania do myślenia.

    A jako dodatkową rekomendację podam fakt, iż naczelny maruda i smutas wśród recenzentów "Gazety Wyborczej" Paweł Mossakowski dał "Dystryktowi 9" ocenę 5/6, co było dla mnie szokiem, gdy dziś czytałem ten dziennik.

    Ja zaś dam ocenę 8,5/10 i znaczek jakości.

    LINK
    • Doprawy

      Carno 2009-11-01 14:28:00

      Carno

      avek

      Rejestracja: 2004-02-24

      Ostatnia wizyta: 2024-09-17

      Skąd: Żyrardów

      nie potrafię zrozumieć zachwytów nad tym filmem. Film, po zapowiedziach, faktycznie zapowiadał się obiecująco, ale potem przyszedł seans i zweryfikował wartość tego dzieła.

      Nawiązanie do apartheidu? Ja bym raczej powiedział, że do polityki USA wobec Indian w XIX i pierwszej połowie XX wieku. Swoją drogą, rozbiły mnie plakaty promocyjnej filmu, które prezentowały napis "Obcym wstęp wzbroniony" i ukazywały przekreśloną "Krewetkę". Plakat cokolwiek mylący - "Krewetki" i tak nie mogły nigdzie wstępować, gdyż praktycznie nie mogły wychodzić ze swego "rezerwatu". Czemu więc niby miały być takie plakaty na mieście?

      Swoją drogą - byli jacyś źlu czarni ( yeah... ) a mianowicie Nigeryjczycy, ale czemu mnie nie zdziwiło, że wysocy przedstawiciele międzynarodowej organizacji to wyłącznie biali? Ot, taka dygresja.

      W filmie nie ma w ogóle przedstawionych zwolenników "łagodnego" traktowania Obcych, jakiś pro-krewetkowego ruchu, co mimo wszystko kłuje w oczy. W czasach, gdy bez problemu znajdujemy tysiące ruchów w obronie tego i tamtego, to w filmie czegoś takiego nie ma? Wiem, czepiam się.

      Pierwsza część filmu - ta paradokumentalna - po pewnym czasie zwyczajnie nuży widza. Ale i tak jest kilkakrotnie razy lepsza od części drugiej, czyli zwykłego "kina akcji". Nieustanne naparzanie ze wszystkich mozliwych broni we wszystko co się rusza, tak naprawdę bez większego powodu. Bo i tym, koniec końców, jest ten film - strzelaniną. Bezmyślną strzelanina, próbująca udawać, że ukazuje poważne problemy społeczne. Cóż, każdy sposób promocji widać jest dobry.

      Ja filmu nie polecam. Oglądać się da, ale raczej niewiele więcej. I szczerze mówiąc - o apartheidzie znacznie lepiej opowiada zwykła komedia sensacyjna - Zabójcza Broń 2 - niż ten pseudo-intelektualne dziełko.

      5+/10

      LINK
      • re:

        Balav 2009-11-12 00:10:00

        Balav

        avek

        Rejestracja: 2009-04-25

        Ostatnia wizyta: 2016-05-27

        Skąd: Oleśnica

        Co do kilku zarzutów, które stawiasz temu filmowi muszę się zgodzić, niemniej nie wpływa to na moją ocenę tego obrazu. Istotnie przydałby się w scenariuszu jakiś bohater wzorowany np. na Donaldzie Woodsie, który byłby przedstawicielem ruchu "proprawn", racja. Kilka klisz też tu zastosowano, stąd wynika fakt, że nie dałem mu maksymalnej noty.

        A tak po prawdzie filmem, który najlepiej "rozprawia" się z apartheidem jest "Cry Freedom" Attenborougha (1987), który opowiada o okolicznościach śmierci Steve`a Biko (świetny i niestety lekko przykurzony już film, aczkolwiek momentami nieco ckliwy). Zaś kategorii alegorii fabularnej, nie zaś biografii/rekonstrukcji wydarzeń "Dystrykt" IMHO się świetnie broni.

        A co do "Lethal Weapon 2" to czy pokazuje lepiej problem segregacji rasowej w RPA, (czy szerzej rasizmu w ogóle) jako kino rozrywkowe niż "D9"? Dostajemy tam rasistowskich Afrykanerów przepuszczonych przez wszystkie możliwe klisze, a Rudd (Joss Ackland) to postać posklejana z najgorszych cech Balthasara Vostera i Pietera Willema Bothy. Cel osiągnięty, bo widz widzi, że apartheid to system nieludzki, ale jest jedno ale. Wiem, że to mają być baddies w tym filmie, ale oni są w tym nim niczym SS-manni z amerykańskich filmów wojennych z lat 60. - eleganccy i złowieszczy zarazem. Przerysowani do granic możliwości. A w "D9" mamy podejście podobne do "złych ludzi", zastosowane jednak w szerszej skali, bo dotyczy kwestii rasizmu w ogólniejszym sensie. W tym kontekście tych filmów tak wiele nie dzieli.

        LINK
  • Smocze Jaja

    Komandor Eire 2009-10-11 22:39:00

    Komandor Eire

    avek

    Rejestracja: 2005-08-08

    Ostatnia wizyta: 2013-05-05

    Skąd: Ze wsi

    Czas: północ
    Miejsce: Mieszkanie studenckie
    Osoby: 7 w wieku 19-23 lata
    Rekwizyty: DVD, gotowana kukurydza, po puszce piwa na głowę, chipsy, ciasteczka, cola do woli i bagaż wspomnień
    Tytuł: Seans Dragon Ball Ewolucja

    Film per se- chała
    Atmosfera- wspaniała
    Kto nie powykręcał rąk wrzeszcząc "Kamehame!!!" i kto nie pogubił nóg biegnąc ze szkoły na seans nie wie o czym mówię. Ponad godzina rechotu, komentarzy i anegdot. No i gościnny występ Palpatina alias Piccolo.
    To nie jest film do oglądania w samotności

    LINK
  • Animcowa magdalenka

    Komandor Eire 2009-10-12 00:38:00

    Komandor Eire

    avek

    Rejestracja: 2005-08-08

    Ostatnia wizyta: 2013-05-05

    Skąd: Ze wsi

    Jak faza to faza- na całą serię nie mam już cierpliwości, padło na
    Yo!
    Son Goku and His Friends Return!

    Animcowa magdalenka dietetyczna

    Migawka sentymentalna dla protoplastów dzisiejszych -tardów.
    Fabuła czysto pretekstowa- bankiet wydany przez Herkulesa dla krewnych i znajomych królika, tajemniczy gość, nowy przeciwnik, przegląd ataków, garść żartów. Wyciąg dla wyjadaczy, którzy na DB Kai nie mają już cierpliwości, a chcieliby zobaczyć jeszcze raz kamehame, fuzje, postacie z ostatnich odcinków i chyba wszystkie charakterystyczne dla DB drobiazgi.
    +Gagi, gagi, jeszcze raz gagi
    +Rywalizacja Goku z Vegetą-nie przepuszczą samotnemu kawałkowi sushi na talerzu przeciwnika
    +Rzodkiewkowa loteria
    +Szibito pije piwo, Boski Miszcz jak zwykle świntuszy, Hercules gra kozaka, C18 myśli o kasie
    +Przywitanie Niespodziewanych Gości
    +Pastiszowa walka
    -Mogli trochę tych gości rozwinąć

    LINK
  • Ja, robot

    Dave 2009-10-13 15:43:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Odświeżyłem sobie naprawdę wizualnie mjodną dla oczu produkcję "Ja, robot". Zatrważająco prawdziwa wizja przyszłości okraszona niezłą grą aktorską, wybitnymi efektami i niebanalną fabułą. Polecam

    LINK
  • Star Trek

    ogór 2009-10-13 16:36:00

    ogór

    avek

    Rejestracja: 2004-02-20

    Ostatnia wizyta: 2024-11-15

    Skąd: Bielsko-Biała

    W minioną sobotę udało mi się zakończyć oglądanie wszystkich "kinówek" z serii Star Trek. Jedenaście filmów można uznać za obejrzane, zaliczone, więc przydałoby się kilka słów na ich temat.


    Star Trek I - The Motion Picture
    Pierwszy kinowy film ST jest po prostu nudny, prawdziwa akcja nawiązała się dopiero po godzinie filmu. W "kinówce" mamy pokazaną strukturę Gwiezdnej Floty, przedstawioną załogę, którą mniej więcej kojarzyłem z serialu tv, nie tak dawno puszczanego na kanale "Tv Puls".. ale nic poza tym :/ Wizualnie nie jest źle, momentami nawet przyjemnie się ogląda, ale.. Czegoś mi brakuję, może po prostu historia mi się nie spodobała abym obejrzał ten film od pierwszej do ostatniej minuty (miałem chyba ze 3-4 podejścia..).

    Star Trek II - Wrath Of Khan
    Po tym filmie można idealnie zobrazować sobie czym "Imperium Kontratakuje" jest dla "Nowej Nadziei". Postęp widoczny jest od historii aż po efekty audio-wizualne. Film łyknąłem w jeden wieczór i nie żałuję, że wybrałem go. Wg mnie jeden z lepszych filmów z całej "kinowej" serii, naprawdę warto zobaczyć, szczególnie dla historii (projekt Genesis! ), która do końca nie jest jasna a i zaskoczenie może zaskoczyć

    Star Trek III - The Search For Spock, Star Trek IV - The Voyage Home i Star Trek V - The Final Frontier
    Dla mnie to kompletne dno.. Trzeci film, już od początku psuję widzowi przyjemność z oglądania i zagłębiania się w historię, która jest niezwykle płytka.. Czwórka i ten cały motyw ratowania.. :/ A w piątce to Boga spotkali czy co? :/ Dla mnie 3 filmy, które są kompletnym dnem..

    Star Trek VI - Undiscovered Country
    Praktycznie ostatni film ze "starą" załogą statku, olbrzymim plusem jest to, że załoga wiele podróżuje po wielu planetach (no może głównie kapitan ale jest ). No i pojawia się po raz pierwszy Worf, jedyny Klingon w Star Fleet, jeden z moich ulubionych bohaterów (ach, ta scena w klingońskim sądzie <3 ).

    Star Trek VII - Generations
    Pierwszy kinowy film z Picardem <3 Początek jest taki jak sugeruje tytuł, po prostu nastąpiła zmiana pokoleniowa. Moim zdaniem na plus, bo stara ekipa USS Enterprise jakby się momentami gubiła w tym co robi, a tutaj mamy świeżą i gotową na nowe przygody załogę. Film dobry, warto go obejrzeć ale jakoś to wciąż nie było to czego oczekiwałem po filmach z tej serii.

    Star Trek VIII - First Contact
    Film średni. Fabuła momentami potrafi wciągnąć niemiłosiernie by po chwili "wypluje" zmielonego widza, który nie wie co robić i jest całkowicie zdezorientowany. Z jednej strony mamy Borgów a z drugiej jakiegoś "pajaca", któremu trzeba uświadamiać, że za parę lat będzie sławny i przejdzie do historii bo coś tam zrobił czy wynalazł.

    Star Trek IX - Insurrection
    W sumie jedyny większy morał tego filmu to ukazanie co może zrobić z istotą ludzką, "mieszkanie" w sztucznej rzeczywistości. Film dobry, od początku do końca przyjemnie się oglądało, ale bez większych rewelacji.

    Star Trek X - Nemesis
    To jest kolejny krok naprzód jeśli chodzi o "kinówki" ST. w porównaniu z poprzednim filmem dostajemy dwa razy więcej akcji, dwa razy lepsze efekty specjalne no i w miarę lepsza historię. Jednak momentami, brakowało mi czegoś.. Może jeszcze jednej bitwy w kosmosie? Może jeszcze więcej jakiś obcych? Nie wiem, film mi się podobał. Po prostu.

    Star Trek XI
    Najnowsza odsłona Star Treka wgniata w fotel. Bitwy w kosmosie, to po prostu cuda, ciekawie twórcą udało się "pokazać" odgłosy w przestrzeni kosmicznej, ja taką opcję kupuję całkowicie. A scena na wiertle i podczas spotkania "kogoś" są niezwykle "chwytliwe". Aktorzy pasują, nawet Uhura momentami jest pociągająca Trochę irytowało mnie, że Sulu gra aktor dobrze mi znany z komedii o Haroldzie i Kumarze (gdzie wraz z Kalenm Pennem stworzyli nieziemsko śmieszne postacie ), ale w miarę upływu czasu dało się przyzwyczaić. Film jest bardzo dobry, nie obraziłbym się gdyby nakręcili serial z tymi aktorami


    Na koniec przyznam, że spodziewałem się czegoś lepszego, nie jest źle ale chciałem aby te filmy były "ciut" lepsze. Niektóre filmy to na prawdę spory kawałek dobrego kina, które można śmiało polecić każdemu fanowi S-F z tej górnej półki. Na koniec przydałoby się lekki ranking filmów kinowych z serii ST


    11 > 10 >= 2 > 7 > 9 > 8 > 6 > 1 > 3,4,5

    LINK
    • Woah!

      Dave 2009-10-14 00:13:00

      Dave

      avek

      Rejestracja: 2007-03-04

      Ostatnia wizyta: 2020-01-24

      Skąd: Warszawa

      Ogórze, imponujesz mi. Gratuluje wytrwałości. Ja nie udźwignąłbym takiego seansu i to jednego dnia. Dziewięć filmów! Nieźle. Ja nawet przy Sadze wymiękałem

      Trekkies xD

      LINK
      • Re: Woah!

        ogór 2009-10-14 00:25:00

        ogór

        avek

        Rejestracja: 2004-02-20

        Ostatnia wizyta: 2024-11-15

        Skąd: Bielsko-Biała

        Dave napisał(a):
        Ogórze, imponujesz mi. Gratuluje wytrwałości. Ja nie udźwignąłbym takiego seansu i to jednego dnia. Dziewięć filmów! Nieźle. Ja nawet przy Sadze wymiękałem
        ________
        Sprostuję. W minioną sobotę udało mi się obejrzeć ostatnią (czyt. najnowszą) kinówkę ST. A oglądałem tak z nudów od wakacji. Do tego nie dziewięć filmów a 11, jakbyś się wczytał w treść posta to byś zauważył, że trzy filmy są opisane wspólnie, dlatego dla kogoś kto liczy pobieżnie ten fakt może uciec.

        Czy to coś specjalnego? Nie, moim zdaniem jest to coś normalnego, że chce poznać inne filmy/seriale o podobnym gatunku. Kiedyś na TVN leciał ST: Generations a na Canal+ bodajże Voyager i mi sie te seriale podobały a przy okazji puszczenia nowej i odświeżonej wersji TOS postanowiłem, że zapoznam się z tymi filmami.

        Teraz w planach mam obejrzenie po kolei wszystkich seriali ST, zaczynając od The Original Series, no cóż trochę mi to zajmie bo w kolejce jest jeszcze animowany Wolverine and the X-Men i [cytat]He-Man[/]. Ale kto wie może przed końcem roku dojdę chociaż do Generations.

        Nie, nie jestem trekkies ani trekkerem. Nie jestem także osobą, która uparcie twierdzi, że Star Wars jest lepsze od Star Trek czy na odwrót. Jednak teraz mogę śmiało dyskutować na ten temat bo mam większą wiedzę od osób, które "dyskutują" a nigdy nie miały styczności z ST. Jak ktoś ma czas i ochotę to niech obejrzy, momentami jest to naprawdę kawał dobrego kina

        P.S. Co do obejrzenia sagi w jeden dzień - żaden problem, już kilka razy tak robiłem. Tylko potem jakoś dziwnie nie chce się spać, człowiek jakiś taki rozbudzony jest

        LINK
    • alabala

      Long 2009-10-18 03:50:00

      Long

      avek

      Rejestracja: 2002-03-04

      Ostatnia wizyta: 2020-12-28

      Skąd:

      Opuściłeś dwa filmy: najlepszy w ogóle w Star Treku (czyt. jedyny dający się oglądać) i najsłabszy w ogóle (czyt. nawet fani ST się tego gówna wstydzą).

      Zgaduj-zgadula, który jest który

      Ale pełny obraz mocy i nędzy ST niestety jednak przez to niedopatrzenie został nieoceniony.

      LINK
      • ...

        ogór 2009-10-18 11:50:00

        ogór

        avek

        Rejestracja: 2004-02-20

        Ostatnia wizyta: 2024-11-15

        Skąd: Bielsko-Biała

        Z tego co wiem jest 11 filmów kinowych i wszystkie zarówno opisałem jak i obejrzałem, więc trochę nie łapie Twojego posta, o jakie filmy Ci chodzi? :|

        LINK
        • może

          Resvain 2009-10-18 11:54:00

          Resvain

          avek

          Rejestracja: 2009-04-15

          Ostatnia wizyta: 2019-02-21

          Skąd: Gdańsk

          nie doczytał wypowiedzi o III części, gdzie jeszcze opisujesz IV i V

          LINK
          • ...

            ogór 2009-10-18 11:56:00

            ogór

            avek

            Rejestracja: 2004-02-20

            Ostatnia wizyta: 2024-11-15

            Skąd: Bielsko-Biała

            Możliwe, że tak zrobił

            LINK
            • :)

              Long 2009-10-18 13:34:00

              Long

              avek

              Rejestracja: 2002-03-04

              Ostatnia wizyta: 2020-12-28

              Skąd:

              No i po sprawie, bo dokładnie tak było
              I nie podzielam w takim razie Twojej opinii o IV czesci - wg mnie to bardzo sympatyczny film Trójka średni ona jeża, a piątka to faktycznie totalne dno śmiechu warte i doskonały argument dla każdego fana SW, który nie znosi Treka

              LINK
              • Re: :)

                ogór 2009-10-18 15:36:00

                ogór

                avek

                Rejestracja: 2004-02-20

                Ostatnia wizyta: 2024-11-15

                Skąd: Bielsko-Biała

                Long napisał(a):
                No i po sprawie, bo dokładnie tak było

                Spoko, bez problemu

                I nie podzielam w takim razie Twojej opinii o IV czesci - wg mnie to bardzo sympatyczny film Trójka średni ona jeża, a piątka to faktycznie totalne dno śmiechu warte i doskonały argument dla każdego fana SW, który nie znosi Treka

                Wiadomo są różne gusta, ale co do IV filmu to fakt jest fajny, ale jednak nie pasuje mi ten motyw do filmów z tej kategorii (mam na myśli S-F). Akurat ze mną jest tak, że jestem fanem SW, ale także jetem sympatykiem Star Treka, nie skreślam go tylko i wyłącznie dla tego, że większość tak robi

                LINK
  • Martyrs

    Shedao Shai 2009-10-17 21:39:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Raz na jakiś czas wychodzi film, który cały oglada się nieruchomo i w skupieniu przez cały seans. Martyrs to właśnie taki film.

    Nie ma co tu się rozpisywać nad fabułą, bo mknie ona szybko, i co z tego że przybliżę początek jak 15 minut później jest już zupełnie co innego

    Powiem tak. Każdy fan slasherów powinien to obejrzeć. Film jest francuski i to czuć... znaczy czuć odmienność, że nie jest to produkcja US and A. I to nawet nie na minus.

    Martyrs otrzymał w kinach francuskich kategorię 18<, co już jest na prawdę osiągnięciem i rekomendacją zarazem. Sceny są mocne. Bardzo mocne... Piła-level mocne. Tyle, że tutaj bardziej to trzepie widza, bo przemoc jest samym sednem filmu i na nią od początku do końca jest kładziony największy nacisk.

    Chociaż pierwsza część filmu podobała mi się dużo bardziej niż druga. Ta rzeź w domu... chciałbym zobaczyć miny tych, którzy przyszli to potem posprzątać

    Polecam miłośnikom mocnych wrażeń. A reszcie nie. nawet mi przetrzepało trochę czachę

    LINK
    • mocne kino

      Adakus 2009-10-18 03:29:00

      Adakus

      avek

      Rejestracja: 2007-11-12

      Ostatnia wizyta: 2024-11-23

      Skąd: Silesia

      Obejrzałem i jestem pod wrażeniem. Jednak kino europejskie to klasa wyżej od amerykańskiego.
      Widziałem wcześniej zwiastun, jakiś rok temu, ale nie specjalnie nie zaciekawił, teraz sobie o nim przypomniałem i postanowiłem obejrzeć.
      Film mocny, nie dla każdego, ale warty obejrzenia.

      LINK
  • Ja widziałam.

    dameska 2009-10-18 14:19:00

    dameska

    avek

    Rejestracja: 2009-10-18

    Ostatnia wizyta: 2009-12-29

    Skąd: Nestor

    JA widziałam wczoraj film Norbit.
    Edi Marfi całkiem nieźle sobie poradził w trzech rolach!!!!!
    Najlepsze jego wcielenie to Raspuszja, żona Norbita, która była gruba, a uważała sie za super laske. I do tego nosiła stringole za małe i jej się w tyłek wciskały, o fuuuu puch. :/
    Generalnie reasumując film przegenialny. Wartka akcja, spoko inteligentnych dialogów.
    Moim zdanie zasługuje na 9.10 bo nie podobała mi się postać Norbita. Taka pipka. : D

    LINK
  • Transformers 2: Revenge Of The Fallen

    ogór 2009-10-19 21:26:00

    ogór

    avek

    Rejestracja: 2004-02-20

    Ostatnia wizyta: 2024-11-15

    Skąd: Bielsko-Biała

    Na początku zaznaczę, że nie jestem i chyba nigdy nie byłem jakimś zapalonym fanem serii "Transformers", może to dlatego, że jakoś nigdy mnie motoryzacja nie pociągała i nie pociąga. Jedynie seria "Beast Wars" (w Polsce znana jako "Kosmiczne Wojny") przypadła mi do gustu i namiętnie ją śledziłem gdy była puszczana na Polsacie lata temu. Serial mnie wciągnął niemiłosiernie, a grafika 3D jak na tamte czasy robiła wrażenie, choć w porównaniu dzisiaj do takich animacji jak chociażby "Final Fantasy" odstrasza niż przyciąga oko. Ale nie o serialu animowanym tutaj mowa a o drugim filmie aktorskim z "maszynami" w roli głównej.

    Pierwsza część sprawiła, że czas który poświęciłem na seans był czasem dobrze spożytkowanym. Po prostu jet to kino pełne czystej rozrywki. Nic więc dziwnego, że miałem duże wymagania co do kontynuacji.. Specjalnie dorwałem lepszą wersję, żeby móc cieszyć się efektami specjalnymi a te w filmie stoją na prawdę na wysokim poziomie, szczególnie nowe Transformersy przypadły mi do gustu. I chyba efekty z muzyką są największą zaletą tego filmu..

    Tytuł powinien brzmieć "Zemsta Upadłego", chyba że wszystkich Deceptikonów można uznać jako "upadły gatunek/rasę. Dla mnie głównie jest zemsta Transformersa zwanego "Upadłym", ale cóż tytuł nie jest jakoś strasznie ważny Sama jego długość w porównaniu do fabuły jest źle dopasowana. Moim zdaniem spokojnie ten film można by było zmieścić w 70% czasu. Co do historii przedstawionej w "dwójce" to fajne są te nawiązania do prawdawnej kultury i historii Transformersów, dawne bitwy, Egipt - dla mnie to jest genialne, aż szkoda, że mimo wszystko tak mało się dowiedziałem o samej historii dzięki temu filmowi. Rozczarowało mnie zakończenie filmu, wszyscy się tak starają, żeby się udało a zakończyło się tak, że przez 5 minut czułem się jak osoba zgwałcona emocjonalnie przez twórców filmu.. Najpierw zaostrzają mój apetyt a na samym końcu okazuję się, że lokal zamykają przed czasem.. Fakt, wiedziałem że będzie trzecia część ale aż takiego zakończenia się nie spodziewałem..

    Podsumowując "Transformers 2: Revenge Of The Fallen" jest filmem, który warto zobaczyć jeśli podobał się komuś pierwszy film, jednak temu filmowi czegoś brakuje, mam nadzieję, że to taki pomost łączący pierwszy film z trzecim, który powstanie

    Pytanie do znawców: na ile kanoniczny jest ten film i w ogóle ?

    LINK
    • Jest kanoniczny...

      Strid 2009-10-19 21:30:00

      Strid

      avek

      Rejestracja: 2003-06-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-13

      Skąd: Poznań

      Jest kanoniczny w stu procentach ale w uniwersum filmowym.

      LINK
      • Re: Jest kanoniczny...

        ogór 2009-10-19 21:44:00

        ogór

        avek

        Rejestracja: 2004-02-20

        Ostatnia wizyta: 2024-11-15

        Skąd: Bielsko-Biała

        Strid napisał(a):
        Jest kanoniczny w stu procentach ale w uniwersum filmowym.
        ________
        Cóż, myślałem że się może wciągnę trochę w serię "Transformers", bo historia Decepticonów i Autobotów przedstawiona w filmie bardzo mi się spodobała

        LINK
    • Moim

      Resvain 2009-10-19 21:36:00

      Resvain

      avek

      Rejestracja: 2009-04-15

      Ostatnia wizyta: 2019-02-21

      Skąd: Gdańsk

      zdaniem, to ten film baaardzo przeciętny był, szczególnie w porównaniu do Transformers. Efekty tam niewiele gorsze <a może lepsze, bo nie przesadzone?> były, a cała reszta...
      Cóż, jedynka miała naprawdę świetny klimat, dosyć poważną tonację, acz parę niezłych żartów było. A tu? Nieustanne "gagi", których poziom oscyluje w granicach American Pie <toleruję taki humor, ale nie w kinie akcji!>.
      Fabuła przewidywalna, średnio wciągająca... Cóż, rozczarowanie. W pierwszej części cudu też nie uświadczyliśmy, ale miało to ręce i nogi oraz w zupełności wystarczało.

      Bo o ile jedynka IMO zasługuję na 8,5/10, to Revenge of the Fallen mogę najwyżej naciągnąć na 6/10 i to tylko ze względu na efekty, Fallena i Megatrona. Rzekłem

      LINK
      • ...

        ogór 2009-10-19 21:43:00

        ogór

        avek

        Rejestracja: 2004-02-20

        Ostatnia wizyta: 2024-11-15

        Skąd: Bielsko-Biała

        Akurat mi żarty bliźniaków (bo chyba o nich Ci chodzi pisząc o niskim poziomie żartów i gagów) podobały się bardzo, były takim "odpoczynkiem" dla widza, bo momentami akcja była za szybka : )

        LINK
  • The Haunted World of El Superbeasto

    Shedao Shai 2009-10-19 21:53:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Stało się. Wyszedł nowy film Roba Zombiego. Czekałem na niego z... zaciekawieniem, ale i pewnym niepokojem, bo to animacja. Ale Rob nie zawiódł ani trochę - a nawet bardziej.

    Kapitalny film, bardziej komedia niż horror, ubaw po pachy w dobrym stylu. Mnóstwo odwołań do popkultury, klimat pojebany zdrowo, ogółem: POLECAM!!

    nazi zombie ! ! !

    LINK
  • Ostatnio pod wpływem...

    Strid 2009-10-21 22:05:00

    Strid

    avek

    Rejestracja: 2003-06-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-13

    Skąd: Poznań

    Ostatnio pod wpływem "Uncharted 2: Among Thieves" zaaplikowałem sobie kilka wieczorów przy kinie przygodowym a konkretnie przy (kolejność przypadkowa):
    - Raiders of the Lost Ark
    - Indiana Jones and the Temple of Doom
    - Indiana Jones and the Last Crusade
    - Indiana Jones and the Kingdom of the Crystal Skull
    - Sahara
    - National Treasure
    - National Treasure 2: Book of Secrets
    - The Mummy
    - The Mummy Returns
    - The Mummy: Tomb of the Dragon Emperor
    - Lara Croft: Tomb Raider
    - Tomb Raider: The Cradle of Life
    Seanse bez większych zgrzytów gdyż nastawione na czystą rozrywkę i... Jeszcze mi mało W gruncie rzeczy obejrzałem 4 serie i jeden pojedynczy film więc aż tak nie odczułem tego że to było faktycznie 12 filmów. Tak więc pytanie:
    Czy ktoś zna może jeszcze jakieś filmy o podobnym klimacie?
    Bo mi osobiście już żaden do głowy nie przychodzi.

    LINK
    • Z takich bardziej znanych

      Gunfan 2009-10-21 22:26:00

      Gunfan

      avek

      Rejestracja: 2003-11-27

      Ostatnia wizyta: 2023-04-16

      Skąd: Bielsko-Biała

      to "Kopalnie króla Salomona" (3 wersje!) i "Allan Quatermain i Złote Misto"
      oraz
      "Miłość, szmaragd i krokodyl" i "Klejnot Nilu"

      Do tego proponuję "Hidalgo"

      Poza tym możesz spróbować przygodowych klimatów w chińskim wydaniu, np. "Zbroja boga", część 1 i 2 (z Jackie Chanem). Chociaż to w dużym stopniu oczywiście komedie kung-fu...

      LINK
    • ...

      ogór 2009-10-21 22:27:00

      ogór

      avek

      Rejestracja: 2004-02-20

      Ostatnia wizyta: 2024-11-15

      Skąd: Bielsko-Biała

      To może coś takiego:
      - Atramentowe Serce
      - Apocalypto
      - Nieustraszeni Bracia Grimm
      - Król Skorpion I & II
      - Podróż do wnętrza Ziemi
      - 10.000 BC: Prehistoryczna legenda

      Ale niestety tyle przychodzi mi do głowy

      LINK
      • Odpowiedź zbiorcza...

        Strid 2009-10-21 22:41:00

        Strid

        avek

        Rejestracja: 2003-06-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-13

        Skąd: Poznań

        Odpowiedź zbiorcza
        "Kopalnie króla Salomona", "Miłość, szmaragd i krokodyl", "Klejnot Nilu" oraz obie części "Króla Skorpiona" i "Hidalgo" widziałem z czego trzy pierwsze kilka razy (choć "Kopalnie..." tylko z Chamberlainem). A co do reszty to trzeba okiem rzucić aczkolwiek poza "Allan Quatermain i Złote Miasto" i "Podróż do wnętrza Ziemi" nic mi tu na treasure hunting nie wygląda przy czym "Podróż..." może być wędrówką przez mękę... No ale zapoznać się zapoznam skoro już się rozpędziłem w tematyce Szczególnie "Złote Miasto" mnie zainteresowało :] Dzięki za wskazówki ;]

        LINK
  • serial

    grzegokon 2009-10-22 17:03:00

    grzegokon

    avek

    Rejestracja: 2005-04-01

    Ostatnia wizyta: 2024-07-22

    Skąd: Warszawa

    Battelstar Galactica

    LINK
  • Gamer - idźcie na ten film!

    Gunfan 2009-10-28 18:23:00

    Gunfan

    avek

    Rejestracja: 2003-11-27

    Ostatnia wizyta: 2023-04-16

    Skąd: Bielsko-Biała

    Kurde, to niesamowite. Obejrzałem trailer, a w nim sama akcja. W dodatku reżyserują twórcy "Adrenaliny", więc byłem pewien, że to taki sobie lajtowy filmik akcji o gladiatorach przyszłości, zmagających się w wirtualnej grze. Akcja w otoczce sci-fi. Tak przynajmniej myślałem.

    Jestem graczem i lubię akcję, nie? I Butlera lubię. Więc poszedłem.

    Boże, jaki ten trailer był mylący! Bo "Gamer" to rasowe sf, momentami BARDZO poważne, zawierające wiele przemyśleń na temat skłonności ludzi do eskapizmu, do uciekania w wirtualny świat, do udawania kogoś innego... Mamy tu futurystyczną wersję Second Life i ludzi wcielających w życie rozmaite dewiacje w "wirtualu". Mamy grę w zabijanie, medialny hit, w której więźniowie walczą ze sobą na arenach przypominających dzisiejsze mapy do multiplayera... Tyle że więźniami sterują z zewnątrz gracze. Tak. Sterują żywymi ludźmi, którzy mają odpowiednio zmodyfikowane mózgi. Za jedną i drugą rozrywką stoi jeden gość, przyszłościowy odpowiednik Billa Gatesa, a w trakcie filmu dowiadujemy się o co mu naprawdę chodzi.

    Bohater, Kable, jest więźniem i zarazem gwiazdą wspomnianej gry "Slayers". Musi przeżyć 30 rozgrywek, a wtedy zwrócą mu wolność. Przy starcie filmu ma już zaliczone 26 rozgrywek... Bo steruje nim cholernie dobry gracz. Podczas filmu dowiadujemy się o Kable`u wszystkiego, a także jaki ma związek ze wspomnianym wyżej potentatem medialnym.

    Jest też hakerski ruch oporu, zakłócający transmisje mediów i głoszący prawdę...

    Ogólnie powiem tak: ten film jest zajebiście dobry. Naprawdę mocny, momentami niemal szokuje, w dodatku jest ewidentnie dla dorosłych (krótko: cycki, krew, przekleństwa, przemoc). Na swój sposób zapiera dech w piersiach. Mówi wiele o współczesnym społeczeństwie, a nie są to spostrzeżenia pozytywne. Jest przekonujący, mimo paru drobnych dziur trzyma się nieźle kupy. Główny bohater jest fajny i widzowi zależy, by mu się udało, czarny charakter jest zakręcony i na pewno straszny z niego skur**syn, reszta bohaterów też daje radę... Film ma dodatkowo bardzo dobrą stronę wizualną, tyle że za dużo tu teledyskowego montażu, zwłaszcza w walkach w grze "Slayers" - poza grą są już o wiele lepsze. Aktorzy? Świetni, nawet Ludacris się spisał (!).

    Czyli co? Najlepszy film tej dwójki reżyserów, prawdziwe sf, a nie sama prymitywna akcja (bo akcji jest niemało, ale nie powiem, żeby dominowała). Byłem cholernie miło zaskoczony głębią i odwagą tego tytułu. Każdy fan dobrego sf (a zwłaszcza cyberpunku, choć to niezupełnie CP) powinien go IMO zobaczyć.

    I nie słuchajcie krytyków, którzy twierdzą, że ten film to tylko widowiskowa akcja i nic więcej. Chyba ich znajomość "Gamera" skończyła się na trailerze...

    9,5/10 i znak jakości.

    LINK
  • X-Men Origins: Wolverine

    ogór 2009-10-31 19:55:00

    ogór

    avek

    Rejestracja: 2004-02-20

    Ostatnia wizyta: 2024-11-15

    Skąd: Bielsko-Biała

    Tak sobie obejrzałem film, który teoretycznie ma złe recenzje i w ogóle brak mu klimatu. Nie nastawiałem się na jakieś fajerwerki ani też na totalnego gniota, po prostu chciałem ten film obejrzeć.

    Co jak co ale Jackman, wręcz idealnie pasuje do roli Logana, odpowiednia charakteryzacja, głos no po prostu idealny Wolverine. Co do reszty aktorów to trochę irytujące było, że przewinął się Dominic Monahagan i Will.I.Am, o ile "hobbit" dawał jeszcze radę (w Lostach jakoś nie przeszkadzał mi na ekranie zbytnio) to drugi kompletnie jakby z innej bajki.. No i Ryan Reynolds, cóż ale jak pojawiał się na ekranie to tylko od razu miałem przed oczami wiecznego studenta

    Efekty są strasznie do kitu, o ile walki z Gambitem czy z Sabretoothem są w miarę fajnie pokazane to jednak czasami miałem wrażenie, że wszystko na ekranie dziwnie plastikowo wygląda.. Do tego "koniec" Deadpoola - tragedia.. :/

    Cóż, mimo wszystko film mi się podoba, jednak nie stoi on na takim poziomie jak chociażby X-Men 2, ale mimo wszystko z wielką niecierpliwością czekam na kolejne filmy o losach mutantów.

    P.S. Są w tym filmie jakieś przekłamania wielkie względem kanonu Marvela?

    LINK
    • Re: X-Men Origins: Wolverine

      Gunfan 2009-10-31 20:33:00

      Gunfan

      avek

      Rejestracja: 2003-11-27

      Ostatnia wizyta: 2023-04-16

      Skąd: Bielsko-Biała

      Książę napisał:
      Są w tym filmie jakieś przekłamania wielkie względem kanonu Marvela?
      ________
      No ba. Logan nie jest bratem Sabretootha. Z panią Silver Fox chyba też coś namieszali... Ale największa porażka to Deadpool. Dorwij jakieś komiksy z nim, zaraz skumasz o co chodzi.

      LINK
      • ...

        ogór 2009-11-01 00:37:00

        ogór

        avek

        Rejestracja: 2004-02-20

        Ostatnia wizyta: 2024-11-15

        Skąd: Bielsko-Biała

        Z Deadpoolem to czułem, że coś jest ostro namieszane od początku, jakieś takie nierealistyczne wydawało mi się to

        Co do Sabretootha i pani Fox, cóż nawet jeśli to są przekłamania i naciąganie historii tylko po to aby się lepiej sprzedała to mi to akurat nie rusza za mocno i nie razi w oczy, jednak Deadpool.. Porażka.

        LINK
  • ostatnio oglądane #9

    Lord Bart 2009-11-01 23:23:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Jakoś ostatnio byłem na paru filmach, ale niezbyt chciało mi się pisać recki. Może dlatego, że nie zobaczyłem nic ambitnego?

    Enen
    W reżyserii Feliksa Falka. Niedane mi było poznać wielu filmów (tak słyszałem) tego wybitnego reżysera i scenarzysty. Jakieś mam mgliste wspomnienia „Obrazków z życia” i „W środku lata”. Oczywiście jest kapitalny „Wodzirej” czy współczesny „Komornik”.
    Bardziej za to należy wzdychać nad osobami, które współpracowały z Falkiem: Zapasiewicz, Pszoniak, Himilsbach, Trela, Walczewski, Stuhr, Boguś Linda a z nie-aktorów Holland, Stańko, śp. Kłosiński, Jan Kanty Pawluśkiewicz…

    Ale na film poszedłem dla Szyca
    Wg mnie to jeden z najzdolniejszych aktorów „młodego pokolenia”, którego ostatnio wychwalano za „Wojnę polsko-ruską”. Nie będę tego komentował, ale faktycznie zaintrygowała mnie fabuła oraz coś na kształt fryzury pana doktora No i zauważyłem, że Wrocław zyskał ostatnio mocno w oczach twórców przeróżnej maści.

    Sam film jest dość nierówny, „mokry” taki bardzo, skrywana tajemnica też nie jest czymś oszałamiającym. Gra Szyca ujdzie, widziałem lepsze. Gra Grzegorza Wolfa natomiast fascynuje mnie jak zresztą każda rola, w której aktorzy zamieniają się w schizofreników czy im podobnych.

    Gdybym miał porównać to Komornik >>> Enen, ale i tak na ten polski film akurat warto pójść bo wymyka się schematom ostatnio przyjętym przez naszą myśl twórczą.

    Ocena 3.5/5


    Ostatnia akcja
    Brzmi groźnie i tak po gubernatorsku Z lekką nutką Kalifornii
    Nie, nie ten film w założeniu to komedia gangstersko-historyczna. Dziwnie brzmi, ale w ten sposób można uniknąć porównań z twórczością Lubaszenki. Dzięki bogu.

    W skrócie: fabuła średnia, ale obsada niezła, zwłaszcza role Fronczewskiego i śp. Jana Machulskiego. To ostatni film w dorobku legendarnego Kwinty. Wielka szkoda…
    Jednym jeszcze plusem jest przedstawienie Warszawy jako miasta, które jest tak naprawdę zlepkiem przeróżnych form bez jakiejś większej idei architektonistycznej. Zajebiście kontrastuje to z lipowskimi produkcjami made by TVN, które robią z Wawy city like Barcelona, Londyn czy Paryż.

    Ocena 4/5 ale tylko dlatego, że gra Machulski.


    9
    Powiem krótko: ten film jest FE NO ME NAL NY!!
    Chociaż reżyserią zajął się Shane Acker a scenariusz pisał z Pamelą Pettler to nad wszystkim czuć rękę i wizję Tima Burtona. Jeśli „Alicja…” mu wyjdzie to prawdopodobnie wskoczy do trójki moich ulubionych reżyserów.

    Tak czy siak ‘9’ powinien zobaczyć każdy. Wizja apokalipsy przedstawiona w genialnej animacji miecie. To jest chyba jedyny do tej pory widziany przeze mnie film, na który wybrałbym się do kina jeszcze raz. Efekty wizualne i klimatyczne miażdżą.
    Owszem, fabuła czasami jest zbyt płytka ale… Siedem istot obdarzonych innymi charakterami i innymi głosami – głosami legend kina jak Christopher Plummer, Martin Landau czy charakterystycznymi dla kogoś kto trochę filmów obejrzał i w które trochę się wsłuchał jak Elijah Wood czy John Reilly.

    Ocena 5!/5 czyli dopiero trzeci tego roku znak Wujo Bart Poleca!


    Surogaci
    Gamer


    Postanowiłem sparować te dwa filmy bo krążą wokół podobnej tematyki, czyli przyszłościowego wcielania się w i ogólnego upadku człowieczeństwa. Ja dzielę tego typu s-fy na takie, które wywołują u mnie strach, że coś takiego mogłoby zaistnieć i resztę.

    W „Surogatach” przede wszystkim uderzyło mnie spotkanie Willisa i Rhamesa, czyli Butcha i Marselusa Oczywiście nie będę lepiej oceniał tego filmu bo spotkały się dwie mordy z PF. Ale tak czy siak ucieszyło mnie to. Podobnie jak ‘realna’ wersja Greera – Bruce im starszy, zmęczony i zbity tym lepszy.
    Sprezentowana wizja surogactwa jest iście przerażająca. Wszyscy piękni i idealni, wymuskani ale nigdy nie wiesz czy operator przypadkiem nie jest innej płci… poza tym co to za życie gdzie wszyscy są wspaniali z zewnątrz? Zatracilibyśmy wtedy ten efekt, który mamy przy zobaczeniu czegoś naprawdę ładnego. Nie mówiąc już o odczuwaniu bodźców czy martwienia się na jakim świetle przechodzisz. No chyba, że masz droższy model.
    Fabuła choć prosta, oparta na zemście trzyma się kupy i spokojnie można iść do kina. Film umieściłbym w kategorii pośredniej, nie jest bowiem ani super ani cienki. Ot, solidne kino s-f.

    Z baboli, które bardzo mnie rażą w takich filmach to przełamanie hasła przez komputerowca-meatbaga jest już standardem niestety i trzeba się przyzwyczaić. Ale mimo wielu widzianych filmów, niezależnie od fabuły, bieg kobitki w butach na obcasie zawsze mnie rozwala.

    Gamer – kolejny raz pojawia się motyw straty dziecka. Bolek kiedyś wspominał, że gracze RPG tak układają historie żeby pokasować swoich starych
    A filmowcy na siłę wciskają problemy z dziećmi…

    Wizja w Gamerze też skłania się ku podmiankom – mamy psychodeliczną „Society” (grube rozwinięcie idei Second Life’a) i fpsową wariację czyli „Slayers”. Z tym, że podłączeni jesteśmy do żywych ludzi.
    O ile pierwszy motyw wywoływał u mnie ból głowy, to niezłą myślą była sieciowa strzelanka. Jak to powiedział Kable: on jest palcem na spuście, ale Simon (tak się chyba nazywał chłopaczyna) okiem. Staram to sobie wyobrazić, ale jakoś nie mogę… kto ma w końcu tego skilla?
    Szkoda, że końcowy efekt został zepsuty rzadkością pojawiania się HUDa oraz ogólną rozwałką, która jest po prostu słaba. Już lepsze akcje widziałem na serwerach CoD4 no i oczywiście w innych filmach.
    Słaba akcja psuje film, bo on sam jest właściwie… kinem akcji. Fabuła to tylko dodatek, właściwie mamy podziwiać jak Kable przebija się do głównego programisty i w żenującym finale zabija go. I wszyscy szczęśliwie odjeżdżają w rodzinną podróż.

    Pomysł był naprawdę godny uwagi, ale wykonanie… dodatkowo dobór aktorów uwalił ten film moim zdaniem. O ile Butler wyrósł na etatowego masakratora to zatrudnienie Halla powodowane było tylko chęcią przyciągnięcia geeków serialowych do kin. Robi z siebie debila i jeszcze nienajlepiej mu to wychodzi.
    Szkoda, że jest jak jest bo Gamer ma dwa mocne punkty – charakterystyczną kolorystykę i muzykę (a właściwie dwa utwory które rozpoznałem ). Bardzo lubię jak do fajnych scen dobiera się fajne, ale już napisane kiedyś kawałki. Marilyn Manson i Bloodhound Gang rządzą.

    Babole to motyw z rzyganiem i szczanie do baku (jestem bardzo ciekawe kiedy Pogromcy Mitów się tym zajmą ) no i pytanie czemu „Slayers” mają tak słabego punkbustera skoro da się załączyć moda-gadacza


    Do obydwu filmów można by dodać jakim cudem ludzie spędzający tyle czasu w bezruchu, albo ruchu pozornym wyglądają jak wyglądają? Znaczy za dobrze, poza spaślakiem z Gamera…

    Oceny?
    3.5/5 Surogaci
    3.0/5 Gamer

    Wizji surogactwa ludzkość powinna się bać bardziej niż zdziczenia moralnego, które zresztą i teraz jest już spore.


    Średnia sezonu 3.7

    LINK
  • 9

    Resvain 2009-11-03 00:07:00

    Resvain

    avek

    Rejestracja: 2009-04-15

    Ostatnia wizyta: 2019-02-21

    Skąd: Gdańsk

    Cóż... Bart napisał już chyba wszystko... ale i ja spróbuję coś dodać od siebie

    Zacznę od narzekania. Spodziewałem się nieco większego rozmachu, a film jest troszkę za krótki <ok. 80 min> I na tym koniec.

    Bo reszta jest GENIALNA. Naprawdę świetna, przejmująca i trzymająca w napięciu historia <nie najgłębsza, ale who cares?>, rewelacyjna animacja, kapitalna muzyka i... Klimat

    Klimat moi mili państwo... Miażdży, rzuca na kolana, rżnie wzdłuż i wszerz, wgryza się w mózg i zostawia niepohamowaną ochotę na więcej.
    Wizja apokalipsy, genialne postaci-kukiełki, idealnie zastosowana kolorystyka i "bestie" zaprojektowane tak mistrzowsko, że aż brakuje mi słów, by to opisać.

    Dodajmy do tego świetną grę aktorów, brak wymuszonego humoru i fakt, że każdy element filmu jest przeciwieństwem bardzo dziś popularnej cukierkowości - absolutny must see i w te pędy do kin lub torrentów

    Ocena: Jeśli zachować trzeźwy umysł - 9/10. Jeśli dać się ponieść fenomenalnemu klimatowi - 10+/10. Poezja i tyle ;]

    LINK
  • 2012

    Heavy Metal SITH 2009-11-11 20:14:00

    Heavy Metal SITH

    avek

    Rejestracja: 2005-10-14

    Ostatnia wizyta: 2016-09-08

    Skąd: Poznań

    Powiem jedno. Brakuje tylko powiewającej amerykańskiej flagi na końcu.

    LINK
  • Właściwie dzisiaj

    grzegokon 2009-11-11 21:09:00

    grzegokon

    avek

    Rejestracja: 2005-04-01

    Ostatnia wizyta: 2024-07-22

    Skąd: Warszawa

    widziałem "2012", efekty specjalne bardzo dobre, fabuła już znacznie gorsza. Reżyser prowadzi fabułę wielotorowo z jednej strony przedstawia losy ludzkości, z drugiej pojedynczych ludzi/rodzin na tle całości.. I przesłodził zdecydowanie zakończenie filmu rozbudowując wątek pewnej "rodziny", a nie mówiąc o ludzkości i dalszych jej losach - tych ocalałych. Po prostu kolejny "markowy" hollywoodzki kit.

    LINK
  • Ale na tle "Rec 2"

    grzegokon 2009-11-11 21:13:00

    grzegokon

    avek

    Rejestracja: 2005-04-01

    Ostatnia wizyta: 2024-07-22

    Skąd: Warszawa

    dam mu 8/10 punktów.

    LINK
  • 2012

    Resvain 2009-11-11 22:05:00

    Resvain

    avek

    Rejestracja: 2009-04-15

    Ostatnia wizyta: 2019-02-21

    Skąd: Gdańsk

    Zacznę od narzekania: Za dużo cudownych zbiegów okoliczności, motywu "w ostatniej chwili główny bohater się uratował", zbyt słodko i patriotycznie, za dużo rodziny.

    Ale niemal wszystko rekompensuje niesamowita widowiskowość, efekty wgniatające w fotel, wręcz zapierające dech, niezła muzyka i niezwykle emocjonujący przebieg filmu. Dość będzie powiedzieć, że nieraz wyrwało mi się głośno "kurwa" na widok kataklizmu rozgrywającego się na ekranie

    Gdybym miał być chłodny - 6/10. Gdyby entuzjastyczny, tuż po wyjściu z sali kinowej - 9/10. Po zastanowieniu - 8,5/10. Niezwykłe widowisko i tyle. Ja tak traktowałem ten film się nie zawiodłem

    LINK
    • a czego spodziewałeś się po filmie Emmericha? :)

      darth ithilnar 2009-11-12 09:31:00

      darth ithilnar

      avek

      Rejestracja: 2007-01-16

      Ostatnia wizyta: 2019-08-13

      Skąd: Żnin

      No cóż, szłam do kina na seans "2012" przekonana o dwóch rzeczach: 1. film Emmericha będzie miał cienką fabułę i kryształowego bohatera, co razem da nam happy end; 2. w filmie będą zajefajne efekty specjalne. I nie pomyliłam się

      Film, pomimo swoich wad (fabuła i płascy, jednoznaczni bohaterowie) wywarł na mnie ogromne wrażenie. Apokaliptyczne wizje końca świata były po prostu niesamowite. Ciarki mnie przechodziły gdy wielkie trzęsienie ziemi nawiedziło i zniszczyło LA (w pewnym momencie nieomal w padłam w panikę, ale to dlatego, że sama przeżyłam w tym roku trzęsienie ziemi - niewielkie, ale za to moje pierwsze i mam nadzieję, że ostatnie - nie chciałabym więcej przeżywać tego strachu), gdy wybuchł wulkan w ... (nie napiszę gdzie - kto widział ten wie) i gdy wielkie tsunami niszczyły to, co pozostało po Ameryce. Przeżyłam też chwilę niesamowitej radości gdy główni bohaterowie uciekali przed kataklizmem samolotem jedynym w swoim rodzaju - Antonowem An 225 Mrija (ech, dałabym wszystko żeby móc się przelecieć tym samolotem - nawet gdyby to miał być ostatni dzień istnienia świata).
      Co oprócz efektów mogę pochwalić w tym filmie? Niestety chyba nic... Fabuła przewidywalna, głupota ludzka też. Wiadomo, którzy bohaterowie zginą (bo muszą, żeby był jednak happy end). Zakończenie jak na mój gust przekombinowane i niepotrzebnie przedłużające film (początek spoilera dlaczego kapitan nie mógł uruchomić silników arki pomimo nie zamkniętej bramy? Przecież arka miała wodoszczelne grodzie. I dlaczego wejścia do arki były umieszczone na burtach i rufie, moim zdaniem najbardziej narażonych na uderzenia fali i inne uszkodzenia, a nie na szczycie arki, tak jak to jest w przypadku okrętów podwodnych? koniec spoilera). W każdym razie efekty specjalne tłumią wszelkie niedociągnięcia i kretynizmy fabuły, a film koniecznie trzeba obejrzeć na dużym ekranie.

      Ach, i jeszcze jedno moje spostrzeżenie. Chociaż raz w amerykańskim filmie nie pokazali zniszczenia Nowego Jorku Tym razem dostało się innym miastom

      LINK
      • ale o co chodzi?

        Resvain 2009-11-12 17:33:00

        Resvain

        avek

        Rejestracja: 2009-04-15

        Ostatnia wizyta: 2019-02-21

        Skąd: Gdańsk

        Przecież mówiłem, że pomimo owych idiotyzmów, których się spodziewałem film mi się spodobał Napisałem, że traktuje to jako kino rozrywkowe i dałem 8,5/10 Więc mamy niemal identyczną opinię

        LINK
  • Dystrykt 9 - recenzja

    Resvain 2009-11-11 23:14:00

    Resvain

    avek

    Rejestracja: 2009-04-15

    Ostatnia wizyta: 2019-02-21

    Skąd: Gdańsk

    Po drugiej wizycie w kinie mogę powiedzieć - najlepszy film jaki widziałem i to nie tylko w tym roku. Rzucił mnie na kolana.

    Fabuła: Nieszablonowa, naprawdę świetnie wymyślona. Choć raz kosmici nie byli oślizgłym badziewiem, którego jedynym celem i pragnieniem było wytępienie ludzkości, zaczynając od USA rzecz jasna. Mamy tu zupełnie inną historię, rozgrywającą się w Afryce, nieprzedstawiającą epickiej walki dobra ze złem. Co nie znaczy, że nie było emocji - przeciwnie. Obcy w charakterze uciskanych, nieustanna ucieczka głównego bohatera, który nagle potrzebuje pomocy od tych, których sam gnębił... Urzekło mnie to wszystko.

    Postaci - Tu zacznę od głównego bohatera. Nazywa się Wikus. Nie jest to szlachetny, śmiertelnie przystojny i zawadiacki zbawca ludzkości. Jest on zwykłym i <zamierzenie> irytującym urzędasem. Na początku zastanawiałem się czy taka kreacja była na pewno dobrym pomysłem, ale po jakimś czasie stwierdziłem, że nie tylko dobrym, a genialnym. Na wskutek różnych wydarzeń zacząłem autentycznie współczuć mu, przygnębiony jego sytuacją, a pod koniec wręcz kibicować i zachwycać jego czynami. Bo o ile bohaterstwo w wykonaniu kolejnego przystojniaka-bohatera z typowej hollywoodzkiej produkcji jest zawsze sztuczne i pozbawione emocji, tak tu mamy zwykłego człowieka, który jest naprawdę rozdarty pomiędzy tym co dobre dla niego, a dla innych.

    Przejdźmy teraz do reszty. Ludzie byli w tym filmie generalnie odrażający i zatrważająco prawdziwi. "Zło" jakie stworzyli w slumsach Nigeryjczycy, dążące do celu po trupach korporacje, zwykli ludzie i ich poglądy - "Wypuśćmy wirusa na obcych, nie chcę ich tu." Nie mówiąc już o takich sadystycznych maniakach jak Koobis <dobrze napisałem?> "Krewetki" zaś wymyślone zostały kapitalnie. Było w nich coś co budziło we mnie niesłychaną sympatię i litość. Rozbrajały wręcz i jeszcze bardziej zwiększły moje obrzydzenie do naszej rasy. Tu będzie pasował cytat z usuniętej sceny, która pojawiła się w trailerze - Obcy jest przesłuchiwany przez ludzi. Pada pytanie "How do your weapons works?" A obcy na to ze smutnym wyrazem twarzy <o tym więcej w opisie efektów> "We just want to go home." Smutne i pokazujące a czym nam zależy. Oni przybyli do nas w pokoju i potrzebie, my pozorne im pomogliśmy, a tak naprawdę jesteśmy zwierzętami i myślimy tylko jak ich wykorzystać do naszego celu - wspólnego wyrzynania się.

    Przebieg: Film można podzielić na trzy płynnie łączące się etapy. Pierwsze pół godziny przypomina reportaż. Cóż, moim zdaniem świetny i oryginalny zabieg dodający niesamowitej realności opowiadanej historii. Co ważne twórcy nie przesadzili i zaserwowali nam połowy lub całego filmu w takiej postaci, gdyż byłoby to po prostu nudne. Tu proporcje są zachowane. Później mamy thriller, cierpienie i ucieczkę głównego bohatera. Pokazane jest co naprawdę dzieje się w Dystrykcie 9, jak Nigeryjczycy wykorzystują obcych. Obserwujemy też stopniową przemianę Nikusa, chłodne wyrachowanie korporacji i naturę "krewetek". Nie wiem jak Was, ale mnie naprawdę wzruszyły rozmowy bohatera z żoną. Nie były one ckliwe czy wymuszone. Po prostu smutne. Ale dobra, nie można siedzieć i płakać w kącie, trzeba działać! I tu przychodzi trzeci akt - akcja. Nie było jej za dużo, nie była totalnie przegięta, głupia i wykastrowana <rzeź i ani kropli krwi?> jak w Revenge of the Fallen. Nie, walka w Dystrykcie była szybka, niesamowicie emocjonująca, brutalna, rewelacyjnie wyreżyserowana, bez żadnych kiczowatych bullet time`ów i przegięć jak w wyżej wspomnianym RotF. No i broń obcych. Ta zasługuje na osobny akapit

    Broń/Efekty: Moi państwo, czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Nie jestem nawet w stanie opisać jak bardzo mnie zachwyciła. Żadne świecidełka, cuda nie widy, tylko nieco futurystyczny karabin strzelający prostą wiązką energii, która po trafieniu w człowieka zamieniała go w kisiel i rozbryzgiwała wokół. Pewnie zabrzmi to jak epatowanie przemocą jak choćby w najnowszym Rambo, ale nie - było po prostu brutalnie i bezceremonialnie. Ciekawą rzeczą był też Gravity Gun i jakiś karabin jonowy. A na końcu wszystko to w jednym mechu. Oj dałbym wiele, żeby dorwać coś takiego w jakiejś grze z przyzwoitym silnikiem fizycznym. Ach ten kisiel...

    A obcy? Cóż, wyglądali jak żywi. Pomimo niewielkiego budżetu spece od efektów odwaliły kawał dobrej roboty. "Krewetki" były bardzo realistyczne, a ich twarze... Choć mocno insektowate, to jednak ich emocje były bardzo czytelne, co jeszcze zwiększało sympatię do nich.

    Muzyka: Tu wiele nie powiem, była zwyczajnie w świecie cudowna. Klimatyczna i idealnie pasująca do filmu. Momentami wartka, momentami przygnębiająca, dużo afrykańskich motywów, lecz i trochę orkiestry. Szczególnie przypadł mi do gustu główny motyw z kobiecym "zawodzeniem" <jak to się fachowo zwie?> na czele. Dość będzie tu powiedzieć, że soundtrack już gości na moim iPodzie. Tu daję linka do głównego motywu - http://www.youtube.com/watch?v=71G0tWuvvCQ - Enjoy.

    Ogółem: Tak tu zachwalam, a wady? Nie ma! Oczywiście można się doszukiwać ewentualnych naciągnięć fabularnych, ale ja nie po to oglądam filmy. Moim zdaniem Dystrykt 9 jest po prostu niesamowitym arcydziełem, jednym z najlepszych filmów jakie widziałem, a po wydanie Blue Ray polecę do sklepu w dniu premiery.

    10/10 i znak jakości R!

    ufff, ale się rozpisałem... Ale cóż, takie filmy są tego warte. A na drzwiach od pokoju mam zawieszone dwa plakaty "tylko dla ludzi" po polsku i angielsku
    Dla niewtajemniczonych - http://www.traileraddict.com/content/sony-pictures/district9-10.jpg

    LINK
  • Zeitgeist, the Movie

    VrikO 2009-11-13 19:05:00

    VrikO

    avek

    Rejestracja: 2009-10-07

    Ostatnia wizyta: 2012-03-13

    Skąd: Łódź

    Nie będę pisał tutaj nie wiadomo jakiej recki, ale powiem, że film wywarł na mnie duże wrażenie. Naprawdę warty obejrzenia, polecam go wszystkim.
    Nie jestem pewien ile w nim prawdy, ile fałszu, bo niektóre rzeczy naprawdę wyglądają jak wyssane z palca, ale...
    Cóż, obejrzyjcie jeśli macie ochotę, oceńcie, podzielcie się wrażeniami.
    Ja nie mam w zwyczaju oceniać dokumentów, zatem powstrzymam się. Ale film wywiera wrażenie trzeba przyznać.

    http://video.google.pl/videoplay?docid=-2147432141700087937&ei=HIv9SoaOA6CM2wLImumGCg&q=zeitgeist&hl=pl&view=2#

    LINK
  • ostatnio oglądane #10

    Lord Bart 2009-11-15 09:23:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Tylko jeden film. Polski.
    Rewers

    Powiem krótko - każdy, każdy kto lubi kino powinien pójść na ten film. FE-NO-ME-NAL-NA czarna komedia, z FE-NO-ME-NAL-NYM klimatem i FE-NO-ME-NAL-NYMI kreacjami aktorskimi.

    3 kobiece pokolenia w postaci Agaty Buzek, Pani Krysi Jandy i legendarnej Anny Polony. MEGA-EPICKA rola Marcina Dorocińskiego i krótka acz genialna scena z Adamem Woronowiczem.

    Klimat, humor, napięcie, nagłe zaskakujące zmiany. W pierwszym profesjonalnym scenariuszu Andrzeja Barta...

    Rzadko kiedy tak pieję nad filmami, zwłaszcza polskimi, ale to jest... uwierzcie, film jest jakby z nie naszej kinematografii.


    Ocena 5!/5 i to jest najlepszy film jaki widziałem w 2009r.


    Średnia sezonu 3.8

    LINK
    • Polski "Rewers" mistrzem sezonu!

      Sky 2009-11-24 08:18:00

      Sky

      avek

      Rejestracja: 2003-03-24

      Ostatnia wizyta: 2021-02-11

      Skąd: Wrocław

      Chciałem napisać większego posta po obejrzeniu tego filmu, ale jak widzę wyżej, wszystko zostało już powiedziane...

      Film jest fenomenalny - odbiega całkowicie od innych polskich produkcji i uwierzcie mi tutaj na słowo! (:

      Od razu zaznaczę, że jest to czarna komedia, więc nie należy się spodziewać po tym filmie żadnej akcji. Należy skupić się na fabule, dialogach i klimacie - żeby nie było potem, że zachęcałem, a film komuś wydawał się "nudny" - jak nie lubicie tego typu produkcji to może lepiej omińcie ten film i idźcie zobaczyć bohaterskich amerykanów ratujących swoje człowieczeństwo w "2012" <3

      Film w ogólnym wydźwięku jest zarazem prześmieszny i smutny, przewrotny i spokojny, a ponadto miejscami naprawdę hardkorowy, czego się zupełnie nie spodziewałem.

      Jeśli chodzi o aktorstwo, to świetne były wszystkie kreacje, zarówno Buzek, Jandy, Polony i Dorocińskiego. Coś niezwykłego, że tak ładnie się dobrali i zagrali wszystko bez zastrzeżeń. Przy okazji wspomnę o dialogach, które również są rewelacyjne, mimo tego, że niezbyt realistyczne - bardziej literackie, co zupełnie nie przeszkadza, przeciwnie, dokłada cegiełkę do klimatu.

      Zdjęcia są wspaniałe. W ogóle bardzo fajnie oglądało mi się czarno-biały film w kinie (świetne uczucie). Sceny z okresu powojennego były właśnie w takiej tonacji i nieźle kontrastowały ze zdjęciami ze współczesności, zwłaszcza, że miejscami były miejscami specjalnie rozmazane w niektórych kadrach - zabieg ten spowodował, że miałem wrażenie, jakbym oglądał ruchome fotografie z tamtych lat. Jakbym się znalazł w tamtych czasach. Zadziwiające, jak zdjęcia potrafią człowieka przenieść w tamte realia - nic, tylko gratulować operatorowi.

      W ocenie ogólnej - 9,5/10, w kontekście filmów polskich - 11/10 i w te pędy do kina!

      LINK
  • Pandorum

    Shedao Shai 2009-11-23 22:48:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    okówa :O kapitalny film ludzie. Ostatnio jakoś torrenty nam obrodziły fajnymi dvdripami: Jennifer`s Body, Pandemic, Inglourious Basterds, no i właśnie Pandorum. Do tego R5 Zombieland na którą chyba się skuszę, bo już się nie mogę doczekać. Ale do rzeczy.

    Pandorum to kapitalny film, coś a la Alien czy Dead Space: sci-fi horror. Czyli to, co mi się w sf najbardziej podoba. Trzyma w napięciu, ciekawy i z mocnym zakończeniem. Polecam. Jeden z lepszych filmów jakie widziałem w tym roku.

    LINK
  • This Is It :]

    Kasis 2009-11-24 12:03:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Rzeszów

    Byłam na „This Is It”, czyli zapisie z prób do koncertów Michaela Jacksona. Podczas seansu cały czas miałam uśmiech na twarzy i tylko co chwilę ta smutna myśl, że to już koniec, że nie będzie tych koncertów. Oglądając to naprawdę żałowałam, że Jackson nie zdążył zrealizować swojego marzenia o powrocie na scenę. To zaledwie próby, ale patrząc na te przygotowania mogę powiedzieć jedno – to byłby wielki powrót. Podobały mi się zwłaszcza „Smooth Criminal” (filmik) oraz „The Way You Make me Feel” (świetna dekoracja!). Koncert zapowiadał się spektakularnie. Same przygotowania musiały pochłonąć takie pieniądze, że w ogóle się nie dziwię, że wypuścili ten film. Michael prezentował się o wiele lepiej niż się spodziewałam. Wiadomo, że z wszystkich dostępnych materiałów pokazali nam te najlepsze, ale bez względu na to widać, że dawał radę, że był w formie. Na prochach czy bez, ale efekt był. Owszem momentami widać było, że to nie jest już ten sam MJ co kiedyś, ale z drugiej strony patrząc na niego zapominało się, że ma już 50 lat. Miał. Cały czas łapałyśmy się z mamą i Doris, na tym, że mówiąc o nim używamy czasu teraźniejszego. Naprawdę z przyjemnością się na niego patrzyło. Mimo tych okropniastych ciuchów
    W ogóle fajnie było zobaczyć przygotowania do koncertów (ja generalnie mam słabość do hasła „za kulisami”), muzyków, tancerzy, którzy byli przeszczęśliwi, że pracują z królem popu. Biorąc pod uwagę, że nikt tego nie nagrywał z myślą o takim filmie to całość wypada naturalnie. Michael wiedział czego chciał i kontrolował różne strony koncertu. Był uprzejmy, momentami jakby nieśmiały, ale stanowczy. I cały czas miał nowe pomysły. Te koncerty mogły być niezwykłym hitem, pięknym zwieńczeniem jego kariery.
    Szkoda, naprawdę szkoda...

    LINK
  • Helboy

    kenobi2 2009-11-24 14:09:00

    kenobi2

    avek

    Rejestracja: 2009-01-11

    Ostatnia wizyta: 2013-03-04

    Skąd:

    Przed obejrzeniem Hellboya oczekiwałem średniego amerykańskiego odmóżdżaczs i się nie rozczarowałem. Właściwie jedyne co zawodzi w tym filmie to cienkie kostiumy. Największą zaletą filmu są niezłe efekty specjalne akcja i muzyka. Główny bohater jest dobrze zrobiony i wzbudza sympatię. Szkoda tylko że z filmu da sie zapamiętać tylko kilka momentów
    6\10

    LINK
  • Właśnie się skończył

    Hego Damask 2009-11-29 00:26:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    dramat sf prod. rosyjskiej pt. "Paragraf 78"

    Przyszłość. Grupa żołnierzy z oddziału specjalnego wyrusza do tajnej bazy,w której wirus wymknął się spod kontroli.

    Cóż, film jest całkiem niezły, ma klimat "Obcego 2" i ważniejsze są tam postawy bohaterów (szczególnie trójki głównych) niż wymyślne stwory, których tu nie uświadczymy. Niezłe efekty specjalne, aktorzy grają dobrze. Ogólnie mogę polecić

    LINK
  • 12 gniewnych ludzi

    Kasis 2009-12-01 09:34:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Rzeszów

    Obejrzałam ten film ponownie wczoraj, po chyba kilkunastu latach. To był jeden z tych filmów, których obejrzenie zalecał mi swego czasu ojciec, mówiąc, „choć obejrzyj porządny film”. Niewiele pamiętałam i z przyjemnością go sobie odświeżyłam.
    Niesamowite jest to, że film, którego praktycznie cała akcja rozgrywa się w jednym pomieszczeniu, gdzie 12 facetów ze sobą rozmawia, może być tak wciągający. Nie ma pościgów, strzelania, wybuchów, ale jest świetny pomysł, dobre dialogi, całość rewelacyjnie zagrana i mamy rosnące napięcie.
    Dwunastu ławników ma zadecydować o losie młodego chłopaka oskarżonego o zabicie ojca. Na początku tylko jeden z nich nie chce uznać go za winnego, a że werdykt musi być jednogłośny zaczynają się rozmowy, dyskusje, kłótnie, przepychanki słowne i nie tylko.
    Polecam, Ale kino!, będzie zdaje się powtarzać jeszcze w najbliższym czasie. To zdecydowanie dobry „staroć”.

    LINK
  • Dom zły

    Balav 2009-12-27 01:20:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Uwaga: mogą być drobne spoilery, ale byłem leniwy i nie chciało mi się ich zaznaczać. You have been warned

    To nie Ameryka, żeby tu ludzie ginęli (cytat z pamięci).

    Chciałem ten film obejrzeć już od momentu, gdy przeczytałem o nim w artykule w "Wyborczej", omawiającym filmy mające być wyświetlane na gdyńskim festiwalu. Udało się dopiero teraz. Warto było czekać.Zacznę od jednej sprawy, która nie daje mi spokoju. Najnowszy film Wojtka Smarzowskiego spece od promocji uparcie nazywają "polskim Fargo". Cóż, wybieg reklamowy tyleż zmyślny ("Fargo" to bowiem film wyśmienity, moim zdaniem najlepszy w dorobku braci Coen), co niepotrzebny. "Dom zły" broni się sam, zaś z filmem Ethana i Joela Coenów ma tyle wspólnego, że też są w nim trup, śnieg i milicjantka w ciąży. W "Domu..." klimat jest o wiele cięższy, film Smarzowskiego jest o bardziej ponury. Podczas seansu miałem wręcz wrażenie, że taplam się we wszechobecnym błocie, które jest dla mnie symbolem brudu, który siedzi w bohaterach. Ale cóż, jest coś takiego w nas Polakach, że mamy kompleks wielkiego Zachodu, stąd wszelkiej maści polskie Brady Pitty i stąd też nachalne robienie publicity filmowi, który i bez żadnej kampanii reklamowej zostałby doceniony przez tych widzów, co trzeba. Ad rem.

    Jest początek 1982 roku, a tym samym od niedawna trwa stan wojenny na terenie całego kraju. Wiejska zagroda gdzieś pod Krosnem, trwa wizja lokalna. Zootechnik z PGR Zdzisław Środoń (Arkadiusz Jakubik) opowiada milicjantom, co wydarzyło się tu cztery lata wcześniej, gdy pewnej burzowej nocy zawitał do chałupy Edwarda i Bożeny Dziabasów (Marian Dziędziel i Kinga Preis).

    Jak więc można się domyślić akcja rozgrywa się na dwóch planach fabularnych. Oglądamy wydarzenia feralnej nocy, o których Środoń opowiada milicjantom oraz wydarzenia mające miejsce podczas wizji lokalnej, bo trzeba zauważyć, że obie te opowieści mają tu równorzędny status.

    Cóż, dawno polski film nie przywalił mi tak mocno pałą między oczy jak "Dom zły". Zacznę od kwestii technicznych. Niby nic wielkiego, bo film nakręcony został kamerami cyfrowymi, zaś akcja rozgrywa się w zasadzie w dwóch lokacjach, ale to tylko dowodzi biegłości reżyserskiej Smarzowskiego. Kamera podgląda, ale na dwa sposoby. Raz widz jest jeszcze jednym z milicjantów, w kolejnych scenach snuje się w chałupie Dziabasów, podpatrując jak Zdzisiek i Edek, obalając kolejne pół litra, roztaczają wizję bimbrowego biznesu. Subtelna różnica w kadrowaniu świetnie tu wypada. Do tego świetna, pojawiająca się tylko w kilku momentach muzyka autorstwa Mikołaja Trzaski, która przywodzi mi na myśl z jednej strony kino moralnego niepokoju, z drugiej zaś peerelowskie filmy oświatowe, które miałem możliwosc oglądać na biologii w podstawówce.

    Która droga słuszna,według prawa i porządku? Kto prowadzi mnie do szczęścia i zaszczytnych obowiązków? Spytaj milicjanta, on ci prawdę powie!Spytaj milicjanta, on ci wskaże drogę! - Dezerter, "Spytaj milicjanta".

    Aktorstwo? Najwyższej próby. Nie rzucam słów na wiatr. Obsada zagrała tu koncertowo, zaś Bartłomiej Topa (porucznik Mróz) ma tu swoją rolę życia, dodam, że miał do zagrania chyba najtrudniejszą, ale i najciekawszą tu postać pod względem charakterologicznym. Zresztą Jakubik też zasłużył sobie na wyrazy najwyższego uznania. Kinga Preis jest tu początkowo wyciszona, ale później daje aktorski koncert. Świetnie wypadają tu też postaci drugoplanowe: zalany wódą na maksa prokurator Tomala (Robert Więckiewicz, dla mnie aktor wybitny) czy zomowiec Petrycki (Eryk Lubos), ale też Sławomir Orzechowski jako sekretarz PZPR (jakże on świetnie wypada w rolach wszelkiej maści urzędasów). Sceny w czarnej Wołdze z nim i Topą są jednymi z lepszych w tym filmie. No, i jeszcze Dziędziel. Od czasu "Wesela" czego by nie zagrał był dla mnie Wojnarem (szufladka wiem, kajam się), ale od teraz to Dziabas. Z Jakubikiem stanowią genialny duet, zaś scena obliczania kasy na rozruch biznesu to majstersztyk w ich wykonaniu. Często jest tak, że jeden aktor potrafi skraść swą rolą film reszcie obsady, tu się tak nie dzieje, wszyscy odtwórcy ról w tym obrazie stanowią jedną, zgraną i świetnie wypadającą trupę aktorską. Chapeau bas!

    Fabuła tego filmu, jak to się mówi, gniecie. Nie pozostawia obojętnym. Wszyscy bohaterowie to ludzie w jakiś sposób utaplani w błocku. Nikt nie ma tu czysto szlachetnych intencji ani śnieżnobiałego sumienia, począwszy od księdza, który handluje na lewo Polonezami, bo ma kontakty w Polmozbycie, poprzez "dobrego milicjanta" Mroza, który z jednej strony stara się być praworządny, a z drugiej walczy z alkoholizmem i płodzi dziecko żonie kolegi z pracy, na biegłym sądowym, który kabluję na kumpli, żeby dorwać paszport kończąc. Ten film pokazuje niby oczywistą, ale często niedostrzegalną prawdę o ludziach. Prawdę gorzką. Każdy z nas ma coś na sumieniu, każdy robi rzeczy podłe, a potem patrzy osobie, której te podłości mają zaszkodzić w twarz. Niby trywialne, ale ciągle aktualne i nadal trudno niektórym tą prawdę dojrzeć. Film ten świetnie też pokazuje mechanizmy powiązań między ludźmi, dzięki którym można ułatwić sobie życie, jednocześnie kopiąc dołki pod innymi. Od czasów PRL niewiele się w tej materii zmieniło. Mentalność pozostała ta sama, choć ustrój się zmienił. A ponadto "Dom zły" dobrze wypada jako "zwyczajny" thriller kryminalny, także widz, który nie chce wgłębiać się w przesłanie i drugie dno tego obrazu, również może go docenić, ale na innej płaszczyźnie. Na obu wypada wspaniale.

    Dodatkowa pochwała należy się za plakat. W dobie niepodzielnego panowania "nowej polskiej szkoły plakatu filmowego" (zdjęcia aktorów na białym tle), ten poster to małe arcydzieło.

    Podsumowując: Świetne "Wesele" to - cytując brata mojej narzeczonej - radosna komedyjka w porównaniu do "Domu złego. Nie do końca zgadzam się z tym sądem, ale ogólne jego przesłanie jest trafne. "Dom..." to obraz ciężki, z przygnębiającą atmosferą, który sporo o Polakach, ale tez o ludziach w ogóle mówi gorzkiej prawdy. Film wyśmienity, dzieło wybitne. Rzadko daję filmom najwyższe noty, ale tu nie widzę żadnych przeciwwskazań - 10/10. Kto nie widział, musi konieczne nadrobić, polecam.

    Prawda? Nie ma takiej...

    LINK
  • 2012

    Young Grace 2009-12-28 19:07:00

    Young Grace

    avek

    Rejestracja: 2008-12-24

    Ostatnia wizyta: 2013-07-23

    Skąd: capital city

    Ja wczoraj obejrzałam 2012.

    Niezłe, ale akcja do przewidzenia. Dobry film katastroficzny śni mi się po nocach, a ten nie śnił.

    Obsada dobra, parę fajnych typów.

    Ładny widoczek na walący się świat, dobre efekty specjalne.

    Ocena: 7/10

    LINK
  • ostatnio oglądane #1/2010

    Lord Bart 2010-01-08 22:42:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Rozpocząłem nowy sezon filmowy. Poszedłem na
    Parnassus
    O filmie można by pisać wiele, zawile ale się nie opłaca. Historia jest bowiem tak bajkowa i tak działająca na zmysły i wyobraźnię każdego widza, że każdy ten widz napisze coś od siebie. I na pewno będzie to co innego.

    Film jest bardzo dobry. Do wybitnego brakuje mu skrócenia paru dłużyzn, ale na powierzchni oprócz przedstawienia wyobraźni (lub wyobraźni przedstawień) utrzymują go kreacje aktorskie. W większości dobre (Jude Law, Colin Farrell, Andrew Garfield) lub bardzo dobre (Johnny Depp, Christopher Plummer, Verne Troyer)

    O trzech chciałbym jednak powiedzieć oddzielnie.
    Lily Cole czyli Valentina - córka Parnassusa. Podobno przyszłość kina brytyjskiego. Trzeba obserwować bo coś z tego może być. No i te cycuszki na dużym ekranie...
    LOVE

    Heath Ledger czyli Tony. Jak wiele razy mówiłem - człowiek jednego filmu, Tajemnica Brokeback Mountain. Rozpływanie się nad jego wątpliwym talentem, miksowanie rozmazanego Jokera i śmierci to moim zdaniem przekraczało granice dobrego smaku. Chociaż jak na Hollywood nie było niczym dziwnym.
    Po roli w tym filmie stwierdzam, że coś mogło z niego jednak być. I fakt, że pierwsza scena z wisielcem ma teraz zupełnie inny wydźwięk.

    Tom Waits czyli mistrz tego dzieła. Mr. Nick, diabeł z hazardową żyłką. Po prostu kradnie film. Awesome jak mawiają Anglosasi.

    Ocena 5/5 jednak chociaż bez !
    Ale skoro tak zaczynamy 2010 to jest super.


    P.S. Na marginesie chciałem dodać, że kino normalne nadal może oczarowywać i oszałamiać. Bez 5C i miliardów na komputery. I to się długo nie zmieni.

    P.S. 2 Na dzisiejszym seansie sala była prawie pełna. 80% to wycieczki dupeczek po szkole. Ciekawe dlaczego było ich aż tyle na tym akurat filmie hmmm?

    LINK
  • Widziane w kinie #1

    Shedao Shai 2010-01-09 00:48:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Wzorem Barta pseudo Avatar-w-kinówce postanowiłem w tym roku dokumentować małymi recenzyjkami filmy na których byłem w tym roku w kinie. Tych obejrzanych w domu nie ma sensu, bo za dużo by było pisania.

    A więc tak. Dzięki Miśkowi :* mój debiut zaliczyłem dziś, był to film Daybreakers. W skrócie: wampirów jest dużo, ludzi mało, wampiry mają problem: skąd zdobyć krew.

    Film jest ma sa kry cznie głupi. Dawno nie widziałem AŻ tak przewidywalnego filmu, tyle cliche, tyle oczywistych zachowań bohaterów, dość to przykre bo aktorzy byli dobrzy (Ethan Hawke, Willem Dafoe). Bardzo banalne, na dłuższą metę nieciekawe, niczym was nie zaskoczy. Nie polecam.

    Film: 2/10
    Średnia roczna: 2/10

    LINK
  • Szeregowiec Ryan

    DarthSyndrius 2010-01-09 08:06:00

    DarthSyndrius

    avek

    Rejestracja: 2008-10-03

    Ostatnia wizyta: 2010-08-16

    Skąd: Skierniewice

    To drugi film Spielberga,w którym dostał oscara za reżyserię. I należało mu się. Bo to jedenz najlepszych filmów wojennych ever! ten film mógłbym oglądać w nieskończoność tak samo jak LOTRA, SW, Avatara czy D9.
    9/10

    LINK
  • Widziane w kinie #2: Ciacho

    Shedao Shai 2010-01-10 23:30:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Do tej opinii powinienem być może zrobić mały wstęp, żeby wszyscy ją w pełni zrozumieli. Mój stosunek do polskich filmów, chyba każdy tutaj zna więc nie będę się powtarzał. Widziałem w 2009 4 rodzime produkcje. To dużo. Na dwóch z nich miałem dobry ubaw... tylko, no właśnie. "Idealny facet dla mojej dziewczyny" był zabawny w swojej żałosności, tzn. było dużo śmiesznych scen... tylko akurat nie wtedy gdy zaplanowali to sobie twórcy. Jak ktoś się śmieje z wykonania filmu a nie dzięki filmowi, to heloł. Drugie były "Galerianki" - film równie zabawny, tyle że to chyba miał być dramat. Czy coś. Wyszła parodia. Do tego było jeszcze "Kochaj i tańcz" (bez komentarza), "Dom zły" (film interesujący, ale od strony technicznej się chce płakać, dźwiękowiec i kamerzysta byli chyba równie pijani co bohaterowie) oraz kawałek "Wojny polsko-ruskiej" (bez komentarza). Ale nie o tym dziś.

    Na "Ciacho" poszedłem dla naszego największego skarbu narodowego, czyli Marty Żmudy-Trzebiatowskiej. W razie wojny tej kobiety powinni bronić bardziej niż premiera (bo prezydenta pewnie nikt nie będzie ). Więc jak bardzo się zdziwiłem, bo okazało się że film jest... bardzo dobry. Powiem więcej, na palcach jednej ręki mógłbym policzyć zagraniczne komedie na których się bawiłem równie dobrze co na "Ciachu". A zeszły rok uważam za świetny jeśli chodzi o komedie.

    Marta wiadomo. http://www.youtube.com/watch?v=bEXybZCg19c

    Ale i reszta obsady dobra, Małaszyński po prostu kapitalny, każda scena z jego udziałem to atak śmiechu gwarantowany. Pozostali dwaj bracia (grani przez Karolaka i Bosaka) również sympatyczni, potrafią rozbawić, razem panowie stanowią zaiste zabójcze trio. Do tego Cezary Żak w przepociesznej roli komendanta policji, Marieta Żukowska której obecność wydaje sie z początku na siłę, a mimo to bawi, czy uwaga uwaga, TEN Krzysztof Kononowicz w MIAŻDŻĄCEJ roli prokuratora

    Scenariusz o dziwo dobry, wykonanie również, widać że nie skąpili $$$ na produkcję. Bardzo podobał mi się soundtrack. No i te teksty: "kiedyś miałem tak bujne życie erotyczne, że po wszystkim nawet sąsiedzi wychodzili zapalić w ogóle cały film daje radę: mało jest nudnych momentów, nie pozwalają nam przestać się śmiać na długo. Myślę że jeszcze nieraz sobie ten film odświeżę. Dawno żaden film aż tak pozytywnie mnie nie zaskoczył. Polskie kino ma u mnie kredyt zaufania... teraz tylko niech go nie zmarnuje

    Ocena? Może trochę na wyrost, ale i na zachętę. 9/10. Da się? Da się. "Ciacho" było pyszne.

    Średnia roczna: 5,5/10

    LINK
    • ja

      Lord Bart 2010-01-11 12:13:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      się zastanawiam czy pójść na ten film bo polskie komedie o dupach, seksie itd. już mnie zmęczyły.

      Chociaż reżyserem jest Patryk "Pitbull" Vega...

      LINK
    • Re: Widziane w kinie #2: Ciacho

      Heavy Metal SITH 2010-01-11 12:25:00

      Heavy Metal SITH

      avek

      Rejestracja: 2005-10-14

      Ostatnia wizyta: 2016-09-08

      Skąd: Poznań

      Shedao Shai napisał(a):
      Na "Ciacho" poszedłem dla naszego największego skarbu narodowego, czyli Marty Żmudy-Trzebiatowskiej.
      ________

      Właśnie chcę iść na ten film tylko ze względu na nią

      LINK
  • Nostalgia

    Verdan 2010-01-11 12:40:00

    Verdan

    avek

    Rejestracja: 2004-06-17

    Ostatnia wizyta: 2010-12-20

    Skąd:

    Ostatnio oglądałem w TV "Chłopaki nie płaczą". Śmiałem się przy tym do łez. Film nie najnowszy a ciągle bawi jak sami swoi.

    Zastanawiam się dlaczego nowe, polskie komedie czy w ogóle filmy są takie beznadziejne i nieśmieszne. Zrobiła się moda na jakieś żenujące komedie romantyczne, które do pięt nie dorastają starym, polskim komediom.

    LINK
  • Świt.

    Aquenral 2010-01-11 16:23:00

    Aquenral

    avek

    Rejestracja: 2004-12-07

    Ostatnia wizyta: 2017-02-04

    Skąd:

    Wczoraj byłem w kinie na Daybreakers i jestem zachwycony. Wybaczcie, że się nie rozpisuję, ale recenzję już popełniłem na swoim blogu. O co chodzi?

    Dużo wampirów, mało ludzi. Ci pierwsi polują na drugich i hodują na farmach dla krwi. Fabuła świetna, słabe efekty, ale mistrzowski klimat.

    » http://aquenral.starwars.legnica.pl/2010/01/11/daybreakers/

    Pozdrawiam i polecam!

    LINK
  • ostatnio oglądane #2/2010

    Lord Bart 2010-01-16 20:27:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Hmmm...
    Ciacho

    Właściwie to nie wiem jak to opisać. Tak naprawdę do kina wyciągnęła mnie wizja sushi po nim
    No i jednak nazwisko Vega.

    Cóż mogę powiedzieć? Dla nieczytających opisów Ciacho może się wydać kolejną popłuczyną po Testosteronie czy Lejdis. Fabularnie jednak nie mają ze sobą nic wspólnego. I dobrze.

    Jednak, jeśli jesteśmy przy fabule (i w ogóle przy całości filmu) to trzeba się poważnie zastanowić czy Patryk Vega chciało pokazać przejaskrawioną psychodelę na wszystkie filmy gangsterskie/policyjne czy to co zobaczyłem to "normalna" komedia.

    Jeśli "normalna" to... wyszła masakra. Tragedia. Dno. Jeśli psychodela to o.k. Daje radę.
    Jednak mój nos karze mi stawiać na opcję drugą. Niestety.

    Żal mi człowieka i jego nazwiska bo Vega zrobił jeden najlepszych seriali polskich ever. Czytaj Pitbull. A teraz taka mina...

    Jakby nie patrzeć film warto zobaczyć dla braterskiego tria Dawid-Tomek-Karolek. Ich akcje są naprawdę nieziemskie.
    Reszta państwa aktorstwa przyssiewa ostro. Może Joanna Liszowska pasuje do swojej roli, ale zawód dumnie brzmiący "aktor" w zupełności nie współgra z Martą Żmuda-Trzebiatowską.

    Laska może niektórych kręcić (pozdro Shedał), ale gusta kulinarne są różne. Jej piersi eee (pozdro Shedał#2) srki ale w polskim kinie również są lepsze.
    Teksty mające śmieszyć-nie śmieszyć brzmią zajebiście drętwo w jej ustach. Chociaż spotkałem opinie, że ma owe masakrystycznie skillowe do lodzenia (cytat).
    A gra główną rolę.

    Występy mocno kiepskie, ale dwie rzeczy pozytywne jednak znalazłem. Pierwsza to muzyka, ekstra dobrana z kawałków już istniejących. 5+
    Druga to Warszawa, moje miasto
    *
    btw tu margines i jeden z lepszych filmowych cytatów
    What the hell are the Irish doing fighting with the English?
    I wouldn`t worry about them. Didn`t I tell ya before? It`s my island.
    (...)
    Your island?
    My island! Yup.


    *

    a więc moje miasto i Patryka Vegi. Kurde 95% miejsc z filmu znałem, mnóstwo scen na praskiej stronie i tylko zastanawia mnie kiedy to kręcili? Bo kilkanaście ujęć wymaga blokowania ulic itp.
    Naprawdę to było niezłe.

    Ocena 2.5/5
    Niestety, bądźmy szczerzy.

    Średnia sezonu 3.8

    LINK
  • ..;D

    Annie2 2010-01-16 20:45:00

    Annie2

    avek

    Rejestracja: 2009-08-17

    Ostatnia wizyta: 2011-03-13

    Skąd: Mielec

    Oj widzę, że mam całkiem inny gust niż Shedao, "Świt" nawet mi się podobał, za to "Ciacho" to dla mnie typowa polska komedia i jestem bardziej skłonny do oceny Barta ;P

    LINK
  • Sherlock Holmes

    Shedao Shai 2010-01-17 00:38:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Świetny film. Wartka akcja, dobre dialogi, zabójczy humor. Duet Downey-Law miecie. Rachel McAdams...nie słyszałem o niej wcześniej. Ładna, ciekawa. Film podobał mi się bardzo. Polecam serdecznie.

    LINK
  • The Men Who Stare at Goats

    Shedao Shai 2010-01-17 04:07:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    jadymy dalej muszę powiedzieć że 2010 zaczyna się filmowo świetnie. MWSAG nie jest aż tak zabawne jak Sherlock (a w końcu obie to jakby komedia/akcja, tyle że sherlock nastawiony bardziej na akcję a to na komedię). Trochę gorzej niż w trailerze. Ale wciąż - jest dobrze. Są sceny zabawne. Są sceny... bardzo zabawne (wybór drogi przy znakach na pustyni ) najbardziej chyba bawi Clooney... to już 2 świetny film z nim w tym roku, który widziałem. Jest dobrze.

    Tak sobie myślę czy Barcikowy system oceniania w moim przypadku się sprawdzi... bo oceniając tylko to na czym byłem w kinie, moja średnia z tego roku będzie... bardzo niepełna. Barcik jakaś rada?

    LINK
  • Świeżo po seansie, pisane na gorąco

    Balav 2010-01-19 22:25:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    -Wszystko, co kocham. Hel 1981. Janek na 18 lat, śpiewa w zespole punk rockowym (a w szkole grzecznie ćwiczy Bacha na fortepianie), podkochuje się w Basi - koleżance ze szkoły, podgląda sąsiadkę, zaś gdzieś w tle wydarzenia w kraju zmierzają nieuchronnie do sytuacji, w której z telewizora padnie zdanie "ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią".

    Nowy film Jacka Borcucha mnie ujął. Ujął mnie swoją prostotą i melancholijnym spojrzeniem na okres dorastania w początku lat 80. Wreszcie mamy film, w którym okres po 13 XII 1981 pokazany został bez rozliczeniowego zacięcia, zbędnego patosu i patriotycznego stawania w kinie na baczność. Borcuch pokazuje początek lat 80. w PRL jako czas, który mógł być dla młodego chłopaka najpiękniejszym okresem w życiu.

    Co rzuca się w oczy (a w zasadzie w uszy) jako pierwsze to świetnie napisane dialogi. Wreszcie młodzież w polskim filmie ze sobą rozmawia, a nie deklamuje nierealistyczne frazesy. Czasem jedno "no" wystarcza, by "wyrazić więcej niż tysiąc słów". Aktorsko "Wszystko, co kocham" jest nierówny. Andrzej Chyra bije tu wszystkich na głowę swą rolą ojca Janka, który jest podporucznikiem Marynarki Wojennej; mistrzowska jest scena, gdy rozmawia z Jankiem o śmierci babci - w prostych słowach i kilku grymasach czuć jego ból po stracie. W ogóle fajnie, że Borcuch (także autor scenariusza, opartego - jak sam przyznał w wywiadach - na wątkach autobiograficznych) odszedł o schematu zbuntowany syn - surowy ojciec. Janek ma ze swym rodzicielem zdrową relację, która została pokazana subtelnie, bez kładzenia wszystkiego kawa na ławę, ale dostatecznie wyraźnie, by widz zrozumiał, że ich łączy więcej, niż można domniemywać. Mateusz Kościukiewicz jako Janek udźwignął ciężar filmu, nieźle wypadł w dwu trudnych scenach, początkowo jest nieco irytujący, ale później wzbudza sympatię i coraz bardziej sprawia wrażenie, że zżywa się z graną postacią. Olga Frycz zagrała Basię w sposób wyciszony, tak na pół gwizdka, ale sceny z jej udziałem mnie męczyły.

    Sceny warte zapamiętania:początek spoilera chłopaki idą na próbę do jednostki wojskowej, a tle maszerują marynarze - ich rówieśnicy; rozmowa Janka z ojcem po śmierci babci - majstersztyk; koncert w szkole; chłopaki podglądają sąsiadkę Sokołowską koniec spoilera

    Samego punka rocka w tym filmie jednak niewiele (raptem dwie piosenki Dezertera), ale też nie o samych punkach to film, tylko generalnie o dorastaniu w tych szarych czasach, którego punk rock był jednym z elementów. Sama ścieżka dźwiękowa Daniela Blooma płynie spokojnie w tle, podkreśla wydarzenia na ekranie, ale nie wybija się na plan pierwszy.

    Największa wartość tego obrazu jest taka, że patrzymy na stan wojenny oczyma osiemnastolatka i dzięki temu można ujrzeć, co wtedy było dla niego ważne, jak wyglądało jego najbliższe otoczenie, jak spędzał czas. ZOMO i SKOTy na ulicach są nieistotne, jeżeli robi się to, czego się pragnie. Nawet w PRL można było poczuć się szczęśliwym, na przekór rzeczywistości zdaje się mówić widzowi Borcuch.

    Niestety, to kolejny polski film ze skopanym dźwiękiem, chwilami jest za głośny, by po chwili nie dało się usłyszeć dialogów.

    Ocena: 8/10. Idźcie na ten film, to kolejny w ciągu ostatniego roku dowód, że polskie kino to nie tylko dęte kino historyczne i miałkie kom-romy.

    P.S. Jedno mnie tylko zastanawia: jakim cudem ojca Basi, działacza NSZZ "S" z Wybrzeża stać było na Fiata 132p - auto, którego używali w PRL towarzysze ministrowie, mężowie z zawodu dyrektorzy i esbecy.

    LINK
  • Daybreakers

    Gunfan 2010-01-20 15:37:00

    Gunfan

    avek

    Rejestracja: 2003-11-27

    Ostatnia wizyta: 2023-04-16

    Skąd: Bielsko-Biała

    Film daje radę, niezły zupełnie. I nie taki znowu przewidywalny do końca, jak twierdził Szedał. Z naukowego punktu widzenia z deka leży, ale to przecież opowieść o wampirach Za to konstrukcja świata i kilka naprawdę mocnych scen zapadają w pamięć (i nie mówię o gore). Główny bohater nie jest też żadnym koksem, co też liczę na plus... Ogólnie git i wampiry wciąż potrafią być takie jak trzeba, choć tu pokazane raczej nietypowo. W każdym razie dobry stuff dla ludzi uciekających od wszędobylskiego "Zmierzchu".

    8/10

    LINK
  • Sherlock...

    Otas 2010-01-20 21:04:00

    Otas

    avek

    Rejestracja: 2003-11-05

    Ostatnia wizyta: 2020-05-01

    Skąd: Best'veena /k. Bi-Bi

    własnie wróciłem z kina i muszę powiedzieć,że :/ .. żałuję, że film już się skończył ... jak dla mnie to BOMBA! .. a RDJr jest genialny w roli Sherlocka i jest dla mnie pewniakiem po Oscara (Globy to potwierdzają).

    Największy +: to postać Sherlocka ukazana inaczej niż zwykle, z biegiem czasu stał się on flegmatycznym gentelmenem rozwiązującym krzyżówki. RDJr nadaje mu pierwotny kształt .. wspaniale zagrał nieprzewidywalnego ekscentryka, nawet trochę niezrównoważonego

    Największy -: .. choć przy całym filmie to niewielki minusik.. brakuje mi w tym filmie "mrocznego" Londynu

    Ogólnie 9/10

    LINK
    • Re: Sherlock...

      Vua Rapuung 2010-01-22 15:54:00

      Vua Rapuung

      avek

      Rejestracja: 2005-03-29

      Ostatnia wizyta: 2024-04-11

      Skąd: Biała Podlaska

      Ostatnio tak spontanicznie-przypadkowo wybraliśmy się ze znajomymi na Holmesa. Film... no cóż, podobał mi się. Naprawdę świetna kreacja głównego bohatera, genialny momentami humor słowny i sytuacyjny. Inne postaci również dają radę. Tym, czego mi dosyć mocno brakowało to rozwiązywanie zagadek, czyli to, co zawsze kojarzyło mi się z postacią Sherlocka. Główny zły jest znany od samego początku, a intryga, jeśli mam być szczery, nieco z d**y wy**ana (wielki zły mason chce początek spoilera podbić Stany WTF? koniec spoilera).
      Mimo pewnych minusów mogę jednak z czystym sercem wystawić Sherlockowi notę 7/10.

      LINK
    • Holmes

      Gunfan 2010-01-31 21:09:00

      Gunfan

      avek

      Rejestracja: 2003-11-27

      Ostatnia wizyta: 2023-04-16

      Skąd: Bielsko-Biała

      właśnie wracam, nie chce mi się rozpisywać, ale daję BARDZO mocne 9,5/10. Totalnie wykurwisty film. Ritchie wreszcie ma swój mega-hit, fani "Porachunków" i "Snatcha" (w tym ja) - cieszyć ryje! Kino rozrywkowe na najwyższym poziomie, drobne niedociągnięcia kompletnie go nie psują. Dawać sequel z Moriartym!

      LINK
      • [error]

        Horus 2010-01-31 23:28:00

        Horus

        avek

        Rejestracja: 2006-04-15

        Ostatnia wizyta: 2024-08-10

        Skąd: Zabrze

        Gufi nie ekscytuj się zanim będzie Moriarty będzie jeszcze osiem części wyssają z tego nowego Holmesa tyle zielonych ile się da, a potem Holmes zmartwychwstanie i będzie rozwiązywał zagadkę kosmitów z Meksyku.

        LINK
  • The Hurt Locker

    Shedao Shai 2010-01-24 03:21:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Widziałem ostatnio The Hurt Locker, czyli jednego z głównych kandydatów do wielu głównych nagród, i pewnie też Oscara.

    Peem ja tyle, w tym roku nominacje dostają W KOŃCU filmy które na to zasługują (Bękarty, Avatar... i Hurt Locker).

    Otóż rzecz jest o saperach US Army działających w Iraku. Tak, wiem wiem, też sobie w pierwszym momencie pomyślałem "o jeeezu znowu amerykańska martyrologia o biednych żołnierzach w Iraku", ale tak nie jest.

    Fabuła filmu jest prosta, nie powala, to robi coś innego: wykonanie. Reżyseria, praca kamery, aktorstwo. Hurt Locker FE NO ME NA LNIE!!! buduje napięcie, jak to określił kolega "pamiętasz scenę przesłuchiwania francuza przez Landę na początku Bękartów? W Hurt Locker jest tak cały czas" - to prawda. Przeszło dwie godziny, akcji dość mało, ale napięcie tak trzyma że widz ani nie czuje gdy czas zleci. Aktorzy z grubsza nieznani (mówię o głównych rolach), ale spisują się koncertowo, główny saper - "kowboj" miażdży.

    Film perfekcyjnie nakręcony. Reżyserka bawi się z widzem jak chce, pięciominutowa scena skradania się czy wymiany ognia snajperskiego na pustyni (która normalnie by była albo przewijana albo nudziła mnie na śmierć) powodowała że siedziałem jak na szpilkach. Ciekawe tylko, jakbym odebrał THL przy drugim seansie, wiedząc już co się stanie.

    Film podobał mi się.

    LINK
  • ostatnio oglądane #3/2010

    Lord Bart 2010-01-31 19:08:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Dzisiaj zacznę nietypowo bo od filmu, który udało mi się przypadkowo nagrać i obejrzeć w TV.
    Tym filmem jest Prestiż Christophera Nolana.
    Skomplikowana, tajemnicza opowieść o rywalizacji pomiędzy dwoma magikami żyjącymi w epoce wiktoriańskiej, która przeradza się w wojnę na sztuczki i nieposkromione pragnienie odkrycia tajemnic zawodowych rywala.

    Do nagrania tego filmu nie skusiło mnie bynajmniej nazwisko reżysera (bo nie wiedziałem kto to) tylko moje zamiłowanie do "sztuczek magicznych".
    `Prestiż` zaskoczył mnie maksymalnie nie tylko ekstra scenariuszem, z zaskakującymi zmianami akcji, ale również grą Christiana Bale`a co do którego nadal mam mieszane zdanie.

    Nawet wyczajony w kosmos wynalazek Tesli (btw wg mnie ten facet był genialniejszy niż Einstein) i jego konsekwencje dają radę na boski finał.
    No i nakręcił to Nolan - facet, który zgwałcił Batmana pierwszym filmem a Jokera zabił drugim.

    Niezbadane są wyroki boskie

    *****************************

    Czas na kino.
    Dziś dwie sztuki.
    Pierwsza
    Nine - Dziewięć
    Właściwie nie wiem dlaczego dałem się wyciągnąć na ten film. Ale nie wnikajmy - przy zapowiedziach kobiecej, ekskluzywnej śmietanki w stylu Nicole Kidman, Judi Dench, Marion Cotillard, Sophii Loren czy Fergie spodziewałem się hiciora na miarę Moulin Rouge!

    Nie dostałem nawet Chicago.
    Dużo szumu o nic (te Globy?), a próba naśladowania `Osiem i pół` Felliniego?
    Fakt, muzyka niezła, wygibaski pięknych pań super, ale brak magii MR czy scenariusza Chicago zabija film.

    Ocena 3/5


    Druga sztuka
    Moja krew
    Na film poszedłem z czystej ciekawości, bo będą w tym roku ciekawsze polskie tytuły. No i lubię Lubosa.

    Film ten dostał nagrodę za najlepszy scenariusz na którymś tam festiwalu. Eeee... historia boksera, który będąc na względnym szczycie dowiaduje się, że ma miech życia i szuka partnerki z którą spłodzi dziecko... bo to ma być jego ślad na świecie. Pada na Wietnamkę.

    Kurcze... ciekawy jestem jak odbiera ten film środowisko wietnamskiej mniejszości, tak świetnie zasymilowane i żyjące w kraju wódką i ogórem stojącym. Czyli Polsce.
    Chyba raczej nie będą zadowoleni.

    Po seansie naszła mnie myśl, że to produkcja tak naprawdę o niczym. I już cienki `Zapaśnik` bije ją na głowę.
    Film polecam wyłącznie osobom bardzo lubiącym polskie kino. Żeby zobaczyć.
    Ale to chyba nie to forum

    Ocena 1.5/5
    Średnia sezonu 3.0

    LINK
  • Prestiż

    Dave 2010-01-31 20:38:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Nie ma czasu na rozpisywanie się, więc krótko. Prestiż opowiada o chorobliwej nienawiści i żądzy zemsty pomiędzy dwoma iluzjonistami i ich zażartej rywalizacji. Film podobał mi się bardzo, naprawde świetne kino. Niemiłosiernie wciąga, dobra gra aktorska, intryga zaskakująca, a zakończenie wgniata w fotel. Jak dla mnie 9/10, naprawdę polecam. Fascynujące, wciągające, szokujące kino.

    LINK
  • Dżizys

    Abe 2010-01-31 21:05:00

    Abe

    avek

    Rejestracja: 2006-05-20

    Ostatnia wizyta: 2023-08-08

    Skąd: Rzeszów

    Dżizys, serio dopiero teraz Prestiż widzieliście?

    LINK
  • Sherlock Holmes

    Appo 2010-02-05 19:12:00

    Appo

    avek

    Rejestracja: 2007-05-20

    Ostatnia wizyta: 2013-01-10

    Skąd: Wrocław

    Obejrzany dzisiaj. Wrażenia? Sherlock >>>>>>>> Avatar. Uprzedzam pytanie: Tak, nonylion chińczyków MÓGŁ się mylić.

    Powtórzę po kolegach wyżej: niesamowitym plusem jest tytułowy bohater zagrany przez Downeya Jr., który był taki, jaki Sherlock imho być powinien - genialny, ale nie krystaliczny. Kreacja Watsona też mocno dawała radę. Zdecydowaną zaletą jest też wyważony humor. No i klimat, mi się strasznie podobał. Wady? Tylko "główny zły", który jest typowym szwarccharakterem, ale nie psuje to zabawy.

    Cóż, Avatarowi zaraz po obejrzeniu wystawiłem 9, dzisiaj wystawiłbym 7,5-8. Sherlock natomiast otrzymuje ode mnie 9,5/10 - i myślę, że nie wycofam tej oceny. Kawałek naprawdę dobrego kina w swojej klasie.

    LINK
    • [error]

      Horus 2010-02-06 19:43:00

      Horus

      avek

      Rejestracja: 2006-04-15

      Ostatnia wizyta: 2024-08-10

      Skąd: Zabrze

      Zgadzam się w zupełności (no prawie) oglądałem Avatar i Holmesa dzień po dniu i efekt jest taki, że Avatar dostaje jakieś 6/10, a Holmes 8.5. Chociaż brakowało mi trochę w Sherlocku tych momentów planowania (zwolnione tępo i konkluzja) było ich zbyt mało, ale zapowiedź Moriartego już w następnym epizodzie jest bardzo, powtarzam baaardzo obiecująca (IMO twórcy powinni ograniczyć się do trylogii).

      LINK
  • ostatnio oglądane #4/2010

    Lord Bart 2010-02-06 16:49:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    -Księga ocalenia

    Szkoda, że poszedłem na ten film, bo średnia sezonu poleci znowu w dół. A może naprawdę coś w kinie nie wychodzi? Powinienem otrzymywać od dystrybutorów jakieś półgodzinne przynajmniej dema żeby ocenić czy warto zmarnować te 14PLN.

    Dlaczego akurat pół h? Bo w tym filmie przez 15 pierwszych minut nic się nie dzieje. Naprawdę. Zresztą późniejsze dzianie się jest równie pobudzające jak mamusia z bajką na dobranoc.

    Postapokaliptyczny krajobraz zniszczonej Ameryki przemierza Eli – samotnik i wolny strzelec.
    Ta, Denzel wygląda nawet nieźle, ale zniszczona Ameryka… to najsłabsza postapokalipsa jaka widziałem.

    Mężczyzna jest w posiadaniu tajemniczej księgi, w której znajduje się „klucz” i wiedza niezbędna do ocalenia ludzkości.
    Tak jest. Tajemnicza księga – chyba domyślacie się o co chodzi. I ludziom tak jej brakuje.
    Omg, patrząc na twarz G. Whitty nie widzę w nim nawiedzonego religią maniaka. A tylko ktoś taki mógł wpaść na pomysły serwowane w filmie.

    Podczas podróży bohater trafia do małego miasteczka zarządzanego przez burmistrza – tyrana Carnegie
    Spodziewacie się klasyki westernu? Jeden madafaker przeciwko zgrai cieniasów i bedgajowi ze swoim twardzielem przybocznym? Ta… Znacie taki film Waterworld? To to było arcydzieło.

    Despota, chcąc przejąć totalną władzę nad ludźmi za wszelką cenę próbuje wejść w posiadanie księgi.
    Zastanawiam się gdzie zniknął stary dobry Oldman znany też jako Zorg, Stansfield czy Dracula. Bo ten tutaj to masakra.

    Na drodze Eliego staje również niezwykle seksowna dziewczyna o imieniu Solara.
    Co ma być niby wyznacznikiem seksowności? Bo jeśli to co zobaczyłem to chyba wolę zostać mnichem. Kapucynem

    Rozpoczyna się dramatyczna walka o ocalenie ludzkości.
    No dramatyczna. Mnóstwo osób bierze w tym udział. Tak im zależy.
    Większym dramatem dla niektórych z sali był rozładowany iPod czy rzeczywisty brak dupczenia i golizny ze strony Mili Kunis.


    Taaak. Największym bohaterem filmu jest iPod. Wiadomo, że to on przetrwa apokalipsę. A czarny mesjasz wędrujący do San Francisco z dziurą w brzuchu? Who Cares?
    Prawie dwie zmarnowane godziny na niczym. Zawsze mnie skuszą tą apokalipsą, ale żeby chociaż namiastkę Mad Maxa dali…

    Ocena 2/5 i tylko dlatego, że przybocznym jest pewna fajna wesoła morda, czyli Ray Stevenson
    Średnia sezonu 2.8

    Omg…

    LINK
  • Wiele filmów

    Dave 2010-02-06 17:13:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    W ostatnich dniach obejrzałem wiele filmów wartych omówienia.

    Po pierwsze - Sherlock Holmes. Bardzo fajny film, ciekawa fabuła, namacalny klimat i interesujące realia. Naprawdę dobre kreacje Roberta Downeya Jr. i Jude Lawa. Mi się bardzo podobał, daje ocenę 8/10. Polecam.

    11:14 - boga noga, jaki ten film jest porąbany. Nie chce go nawet komentować. Głupi, ale sens ma. I to sens nawet niezły. Ale i tak jest porąbany. 6/10, i członkostwo "Dave`owej Ligi Dziwadeł Światowego Kina".

    Magia muzyki, obyczaj z młodym Travoltą. Pokazuje jak bardzo zniewoloną strefą była kiedyś muzyka. Przyjemny, spokojny film. Fajny. Mi się podobał. Daję zasłużone 7/10.

    LINK
  • Dystrykt 9

    ogór 2010-02-06 17:18:00

    ogór

    avek

    Rejestracja: 2004-02-20

    Ostatnia wizyta: 2024-11-15

    Skąd: Bielsko-Biała

    Wczoraj sobie obejrzałem ten film, który obejrzeć miałem jakoś już z miesiąc temu, ale.. no po prostu mi się nie chciało. Teraz żałuję, że nie obejrzałem tego filmu wcześniej, bo jest to kawał dobrego filmu. Od samego początku spodobał mi się sposób w jaki ten film jest zrealizowany, jest to w większej części dokument, w którym możemy dowiedzieć od innych ludzi o co chodzi z tą całą sprawą "krewetek", przyznam że forma bardzo ciekawa i udana. Efekty, no cóż inne niż w filmach podobnego typu, co jednak nie znaczy że gorsze, nawet w niektórych wypadkach i lepsze, muzyka dobra choć po seansie nic mi nie utkwiło w pamięci na tyle, aby do niej wrócić. No i przesłanie filmu, masakra.. Samo zakończenie podobne do tych z archiwum x, czyli sprawa się zakończyła, ale samemu się trzeba dużo domyślać

    Polecam każdemu, Marcin Góra.

    LINK
  • Księga Ocalenia = fucking awesome

    Gunfan 2010-02-07 19:30:00

    Gunfan

    avek

    Rejestracja: 2003-11-27

    Ostatnia wizyta: 2023-04-16

    Skąd: Bielsko-Biała

    Ja wiem, że nie zawsze się z Bartem zgadzamy, ale tym razem chyba widzieliśmy dwa różne filmy. Druga opcja jest taka, że Bart w ogóle nie rozumie tego filmu.

    Dlatego umómy się, że w ogóle nie czytałem jego posta. Bo Księga jest tak zajebista, że nadal zastanawiam się, czy nie wystawić jej magicznego 10/10.

    Wspaniały film. Wspaniałe post-apo. Masa smaczków, niezłe aktorstwo (świetny Oldman!), genialny wizualnie, zabójcze momentami sceny akcji. Bombowa muzyka. Scenariusz? Rewelka. Niejednoznaczny, pozostawiający masę miejsca do własnej interpretacji, oferujący parę zaskoczeń. Ośmielę się powiedzieć, że ten film to kino inteligentniejsze, niż nam na co dzień oferuje Hollywood, a jednak widowiskowy zarazem. Trochę czarnego humoru na okrasę i smaczki w postaci ról Stevensona, Toma Waitsa i McDowella jako bonusik.

    Czy Eli jest naprawdę wysłannikiem Boga? Czy w ogóle istnieje Bóg? A może religia to tylko metoda do kontrolowania naiwnych, a Eli jest wariatem? Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi na te pytania, i to jest piękne. Jest równocześnie pro- i antyreligijny. Ale przede wszystkim mówi o sile idei.

    Oficjalnie "Księga Ocalenia" dołącza do moich dwóch ulubionych dotąd filmów post-apo, tj. do "Mad Maxa 2" i "Wodnego Świata" i tworzy z nimi zajebistą trójcę. Genialny tytuł, który obowiązkowo muszę mieć na DVD. Daję 9,5/10, bo nic nie jest doskonałe - Holmesowi dałem tyle samo, ale jednak Księgę stawiam wyżej.

    Kino s-f ma się dobrze.

    LINK
    • Re: Księga Ocalenia = fucking awesome

      Strid 2010-02-07 19:40:00

      Strid

      avek

      Rejestracja: 2003-06-28

      Ostatnia wizyta: 2024-11-13

      Skąd: Poznań

      Gunfan napisał(a):
      (...) Czy Eli jest naprawdę wysłannikiem Boga? Czy w ogóle istnieje Bóg? A może religia to tylko metoda do kontrolowania naiwnych, a Eli jest wariatem? Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi na te pytania, i to jest piękne. Jest równocześnie pro- i antyreligijny. Ale przede wszystkim mówi o sile idei (...)
      ________
      Dochodzi do tego jeszcze jedna opcja - Zwyczajnie kłamie. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na fakt iż mówił że głos kazał mu iść na zachód a pytany co tam jest odpowiadał, że właściwie to nie wie, że głos jedynie powiedział mu że to bezpieczne miejsce dla księgi. początek spoilera Tymczasem jednak już na miejscu doskonale wiedział gdzie trafił i z kim powinien rozmawiać. koniec spoilera Można to co prawda podpiąć pod fakt iż ze wszystkich sił starał się jak najwięcej ukryć na temat "swojej misji" albo uznać że ów głos mu to wszystko podpowiedział w odpowiednim momencie ale tak czy inaczej potwierdza to twoje słowa - Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi na te pytania.

      Choć przyznam się że tak właściwie mnie ten film nie ruszył specjalnie No może poza Oldmanem (uwielbiam tego gościa).

      LINK
    • Re: Księga Ocalenia = fucking awesome

      Lord Bart 2010-02-07 19:47:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      Gunfan napisał(a):
      Druga opcja jest taka, że Bart w ogóle nie rozumie tego filmu.

      ________

      Ja nie będę sięgał to metacritic.com czy do opinii innych ludzi bo nie tędy droga. Tylko podnoszenie w wielu miejscach, że wielu ludzi filmu nie rozumie...

      Gufi, co tam jest do zrozumienia? Napisz mi prostymi słowami co? Że jak nagle mamy Biblię i ogólny chaos to już jest atmosfera szukania głębszej całości?

      Problemem klasycznym do zgłębienia to są złotówki i dom w "Wielkim Szu".
      Znam, ale nie rozumiem

      A tutaj? No powiedz mi czego nie zauważyłem?

      LINK
      • Czego nie zauważyłeś?

        Gunfan 2010-02-07 21:20:00

        Gunfan

        avek

        Rejestracja: 2003-11-27

        Ostatnia wizyta: 2023-04-16

        Skąd: Bielsko-Biała

        Wiesz, jak czytam twojego posta, w którym nawiązujesz do sloganów dystrybutora ("świetny" pomysł na recenzję btw) i potem po każdym cytacie ładujesz mega-ogólnikowe teksty, z których NIC nie wynika, to myślę sobie, że w ogóle niczego nie zauważyłeś I w dodatku widzisz w tym filmie najwyraźniej fanatyzm religijny... Którego IMO tu w ogóle nie ma. Nadinterpretacja.

        Czepiasz się świata i realiów... Które są genialne. Świat spalony przez słońce do cna (thx, Jaya), woda = bogactwo, grabienie pokonanych wrogów, deficyt benzyny, analfabetyzm, wspomnienia o dawnym świecie u tych starszych, bandy zbirów grasujące na drogach, ludożerstwo (para dziadków po prostu rulez btw)... Ja naprawdę nie wiem, czego ty kurwa chcesz więcej Robotów? Krypt? Supermutantów i ghuli? Dwugłowych krów? WTF?

        Czepiasz się Oldmana, który jest ZNAKOMITY. Jest czarnym charakterem wspaniałym, bo niejednoznacznym. Niby zły człowiek, a jednak ma jakąś wizję, chce coś zbudować, nawet jeśli ma potem rządzić tymi głupszymi od siebie i robić im wodę z mózgu za pomocą słowa bożego. Aktorsko - bez zarzutu. No i dziwnie kojarzył mi się z Alem Swearengenem...

        Western? Ależ tak, wszystko jest, i to świetne. sceny w miasteczku od początku pobytu Eliego w nim aż do ucieczki to czysty western.

        Czepiasz się pierwszych 15 minut... Że nic się nie dzieje? Boże, co za z dupy wyssany argument... I to mówi gość, który szczyci się, że jest wielbicielem jakże pełnego akcji i dynamiki ambitnego kina

        "film o niczym". Jaaaasne. To powiedz mi, w czym Mad Max jest od Księgi lepszy. I dlaczego nie widzisz tych wszystkich dwuznacznych smaczków, związanych z religią, istnieniem bądź nieistnieniem Boga, misją Eliego lub jego szaleństwem? Zajebistego myku scenariuszowego z jego ślepotą? Genialnej sceny końcowej z Carnegiem, kiedy zżera go gangrena, jego wizja upada, Claudia ma go wreszcie w ręku, a jego bar i dorobek rozpierdalają jego własne zbiry? Gorzka ironia, ale zarazem życiowa. Ale, jak już napisałem, jednocześnie film jest optymistyczny, bo mówi o sile idei. Niekoniecznie religijnej.

        Jezus, ten film jest tak zajebisty, że brak mi słów. A wierz mi, religijny nie jestem, właściwie jestem agnostykiem. A i tak się zachwycam.

        O wykoksanych scenach akcji to już nawet nie mówię.

        LINK
        • Ups

          Gunfan 2010-02-07 21:23:00

          Gunfan

          avek

          Rejestracja: 2003-11-27

          Ostatnia wizyta: 2023-04-16

          Skąd: Bielsko-Biała

          tak jakby spoilerów nie zaznaczyłem

          LINK
        • nie nie nie

          Lord Bart 2010-02-07 21:32:00

          Lord Bart

          avek

          Rejestracja: 2004-01-20

          Ostatnia wizyta: 2021-09-13

          Skąd: Warszawa

          nie mówimy o gustach i guścikach pokroju tego czy Oldman zagrał źle czy dobrze.

          Ja się pytam co było do rozumowego roztrząsania a co pominąłem bądź źle zinterpretowałem?

          Bo wszystko co napisałeś to gusta...

          LINK
          • Ogólnie

            Otas 2010-02-07 21:33:00

            Otas

            avek

            Rejestracja: 2003-11-05

            Ostatnia wizyta: 2020-05-01

            Skąd: Best'veena /k. Bi-Bi

            to wszystko pominąłeś

            LINK
          • Szczerze

            Gunfan 2010-02-07 21:37:00

            Gunfan

            avek

            Rejestracja: 2003-11-27

            Ostatnia wizyta: 2023-04-16

            Skąd: Bielsko-Biała

            to napisałem już dwa posty. Nawet się w drugim częściowo powtarzam. I są tam wymienione rzeczy, które nie są tylko kwestią gustu. Jeśli nie widzisz... To trudno. Wybacz, ale mam lepsze rzeczy do roboty, niż łopatologia stosowana Idę se w coś pograć

            LINK
            • zgadza

              Lord Bart 2010-02-07 22:26:00

              Lord Bart

              avek

              Rejestracja: 2004-01-20

              Ostatnia wizyta: 2021-09-13

              Skąd: Warszawa

              się powtarzasz się, ale nadal nie ma tam odpowiedzi na moje pytanie. Gromowa choroba rozsiewana po forum?

              LINK
              • Biorąc pod uwagę

                Gunfan 2010-02-07 23:07:00

                Gunfan

                avek

                Rejestracja: 2003-11-27

                Ostatnia wizyta: 2023-04-16

                Skąd: Bielsko-Biała

                że ty nawet nie próbujesz argumentować czegokolwiek, to nie wiem, kto tu na chorobę GROMa zapadł Same ogólniki, zero konkretów, za to ode mnie wymagasz.

                Ale ok, widać wyraźnie, że na temat tego filmu nie ma co z tobą gadać. Widzisz to, co ci pasuje. Pa :*

                LINK
                • Gufi

                  Lord Bart 2010-02-07 23:18:00

                  Lord Bart

                  avek

                  Rejestracja: 2004-01-20

                  Ostatnia wizyta: 2021-09-13

                  Skąd: Warszawa

                  jak można argumentować gust? Że nie podoba mi się taka postapokalipsa a tobie tak. Że nie podoba mi się gra Oldmana a tobie tak. Jakie argumenty? W stylu, że wolę świat F3 albo kinowo MadMaxa? Albo, że Oldamana jako Stansfielda? Przecież to napisałem.

                  Za to wymagam od ciebie (i nie tylko dla mnie ale dla innych osób które dają filmowi 1/10 i dodatkowo nie wierzą w ślepotę Eliego) żebyś prosto jak konstrukcją cepa opisał mi co w tym filmie jest do zrozumienia?

                  Albo czego ja nie zrozumiałem?

                  Nauczyłem się już, że unikanie odpowiedzi na prosto postawione pytania świadczy o braku takowej, więc nie chrzań o wielkiej głębi myślowej skoro sam nie umiesz mi tego opisać.

                  I właśnie wyrównałeś rekord Groma, który w innym wątku zamilkł po 3 zadanym, tym samym, pytaniu. Na które 3 razy nie uzyskałem odpowiedzi.

                  Chcesz go pobić?

                  LINK
                  • Wczoraj

                    Gunfan 2010-02-08 14:47:00

                    Gunfan

                    avek

                    Rejestracja: 2003-11-27

                    Ostatnia wizyta: 2023-04-16

                    Skąd: Bielsko-Biała

                    byłem nastawiony bardziej bojowo, byłem gotów się pokłócić, ale poszedłem spać Dziś z kolei jestem nastawiony ugodowo, więc pis end low ewrybady. Doprecyzuję: może nie tyle nie zrozumiałeś, co albo nie wyłapałeś/nie zwróciłeś uwagi na te wszystkie smaczki, które mnie tak jarają... albo opcja druga: zwróciłeś na nie uwagę, ale nie doceniłeś.

                    Ta druga opcja wiąże się oczywiście z przywoływanym tu co chwilę gustem. I oznaczałaby, że gust masz kompletnie z dupy

                    Ale tak na przyszłość, błagam: nie zasłaniaj się opiniami z Metacritica i innych serwisów, nie machaj mi przed oczami ocenami 1/10, bo one mnie gówno obchodzą. Poza tym to bardzo przypomina powiedzonko pewnego forumowicza, że miliony Chińczyków nie mogą się mylić, więc wiesz

                    :*

                    LINK
                  • szkoda

                    Lord Bart 2010-02-08 19:34:00

                    Lord Bart

                    avek

                    Rejestracja: 2004-01-20

                    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

                    Skąd: Warszawa

                    że nastrój zmienia ci się w zależności od snu lub jego braku. Czy czytanie też ma na to wpływ?

                    Ja nie będę sięgał to metacritic.com czy do opinii innych ludzi bo nie tędy droga.

                    Podobnie jak z wersją kam Avatara... tłumaczysz a ludzie swoje bo tak debilom wygodniej, żeby się pośmiać itp.


                    ***j, nie o tym mówiliśmy. Poruszyłeś tylko strunę, którą widać na wielu innych portalach filmowych mianowicie ci którzy krytykują dostają atak że filmu nie zrozumieli.
                    Czyli ty nie byłeś pierwszy.

                    Ale myślałem, że jednak będziesz bo nigdzie indziej nie spotkałem się z tłumaczeniem co tam jest do rozumienia.
                    Że Biblia to Bóg i nad tym mamy dumać?

                    Nikt tego nie tłumaczy.

                    LINK
                  • Nie wiem

                    Gunfan 2010-02-08 19:53:00

                    Gunfan

                    avek

                    Rejestracja: 2003-11-27

                    Ostatnia wizyta: 2023-04-16

                    Skąd: Bielsko-Biała

                    czego nie zrozumieli krytykanci według obrońców filmu na innych portalach. Wiem za co ja pojechałem po tobie: za wyjątkowo niskiej jakości post, w którym wydajesz się przywalać do wszystkiego na siłę, ale bez jakichś konkretnych argumentów, walisz ogólnikami i w dodatku ta "recenzja" ma piętnować to, że nie sprawdziły się slogany dystrybutora. Co jest śmieszne.

                    Doszukałeś się też fanatyzmu religijnego, a przynajmniej postawy mocno proreligijnej, jak rozumiem. I tu IMO nie zrozumiałeś zamysłu twórców, bo ten film wcale nie jest jednoznacznie proreligijny, przeciwnie - jest wieloznaczny. Zobaczyłeś tylko jedną stronę medalu, tę, która cię wkurza. Tak to przynajmniej odebrałem. A film nie musi być wcale chrześcijański, dla mnie w ogóle nie jest - prędzej promuje pójście jakąś "właściwą" ścieżką, która zupełnie przypadkiem może pokrywać się z przykazaniami biblii. I, jak już piszę po raz trzeci, mówi o sile idei.

                    Jeśli miałeś takie same wrażenia (a chyba jednak nie), to myliłem się co do tego, że nie zrozumiałeś filmu.

                    Lepiej? Bo więcej już mi się nie chce...

                    LINK
                  • najciekawsze

                    Lord Bart 2010-02-08 20:07:00

                    Lord Bart

                    avek

                    Rejestracja: 2004-01-20

                    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

                    Skąd: Warszawa

                    jest to że ja tam nadal nie widzę żadnego medalu...

                    Co do niskiej jakości faktycznie odwołanie się do opisu dystrybutora może nie być właściwie (chociaż nie wiem dlaczego, oszukują?) ale chciałem napisać coś więcej niż w odcinku 13 TCW gdzie wystarczyło słowo "nudny" i starczy.

                    Filmy kinowe rzadko tak opisuję ale widać powinienem wyedytować post i zostawić jedno zdanie - film o niczym.

                    Odnośnie ogólników to sobie odpuszczę bo jak można zagłębiać się w coś czego nie ma?

                    I wiesz co? Mnie też już się nie chce

                    LINK
                  • No to

                    Gunfan 2010-02-08 20:09:00

                    Gunfan

                    avek

                    Rejestracja: 2003-11-27

                    Ostatnia wizyta: 2023-04-16

                    Skąd: Bielsko-Biała

                    zostawmy to. Może "The Road" ci bardziej przypasi. Książka podobno dobra.

                    LINK
                  • może nie

                    Lord Bart 2010-02-08 20:20:00

                    Lord Bart

                    avek

                    Rejestracja: 2004-01-20

                    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

                    Skąd: Warszawa

                    znowu kanibale

                    Chwilowo mam w planach The Limits of Control bo w końcu to Jarmusch i Kołysankę Machulskiego...

                    LINK
  • Księga Ocalenia

    Otas 2010-02-07 20:04:00

    Otas

    avek

    Rejestracja: 2003-11-05

    Ostatnia wizyta: 2020-05-01

    Skąd: Best'veena /k. Bi-Bi

    Bart chyba znowu widział ruską wersje CAM i to bez dźwięku

    Dla mnie wizja postapokaliptycznego świata ukazana w filmie jest jedną z najlepszych, najpełniejszych i najrealniejszych jakie kiedykolwiek widziałem. Ten świat stawiam w jednym szeregu z tym wykreowanym w Mad Max.

    Bart napisał: w tym filmie przez 15 pierwszych minut nic się nie dzieje.
    Chłopie, ja się dziwię, że ty nie odinstalowałeś Fallout 3 po 15 minutach?! .. początek filmu to praktycznie przeniesienie klimatu Fallout na ekran kina! .. dla mnie rewelacja

    Świetne dobrane filtry obrazu, wyśmienite ujęcia, REWELACYJNY Oldman i dorównujący mu Denzel... klimatyczna muzyka, to wszystko sprawia, że z czystym sumieniem wystawiam filmowi

    9/10 .. czyli równo z Sherlockiem

    Miłośnicy Fallout będą się czuli jak w niebie ... zbieractwo, przeszukiwanie zakamarków, ciągłe poszukiwanie wody .. klimat post-apo świetny

    LINK
  • Księga Ocalenia

    Abe 2010-02-08 00:28:00

    Abe

    avek

    Rejestracja: 2006-05-20

    Ostatnia wizyta: 2023-08-08

    Skąd: Rzeszów

    Księga Ocalenia ma tak ssące plakaty, że jedynie kurtyzana z 30-letnim doświadczeniem ssie bardziej. To odstrasza od pójścia do kina, ale filmu o takiej tematyce (Postapokalipsa <3) nie mogę ominąć, więc po sesji się wybiorę na bank. Ewentualnię ściągnę ruskiego CAMa bez dźwięku .

    A jeśli chodzi o Sherlocka Holmsa to bardzo polecam . Nietypowy jak na historię o Holmsie, typowy jak na film Guya Ritche`a. Plusy to niesamowity klimat, dobry scenariusz, gra aktorska głównych bohaterów oraz największy plus - Rachel McAdams . Film ma ode mnie zdecydowane 8+/10, bo arcydziełem w sumie też nie był.

    PS. A tak apropos ruskiego CAMa bez dźwięku to czy oglądaliście kiedyś chiński film z japońskim dubbingiem z wbudowanymi napisami po hiszpańsku no i jeszcze na to polskimi? Coż, ja oglądałem... ale nie za długo .

    LINK
  • Księga Ocalenia

    Dave 2010-02-08 19:25:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    No cóż. Do połowy filmu nie rozumiałem nad czym ludzie się tak zachwycają. Owszem, Denzel gra naprawdę dobrze, ale film to ogólnie ostra sieczka. A ja takich krwistych produkcji nie lubię. Potem jest lepiej. I coraz lepiej. A końcówka, jest już naprawdę niezła.
    Ogólnie lubię klimaty postapokaliptyczne. A w Księdze Ocalenia klimat jest naprawdę mocno odczuwalny. I to duży plus. Teraz o efektach - o dziwo film nie jest nimi tak naładowany jak się spodziewałem. Zasadniczo efekty są tu ograniczone do minimum. Gra aktorska również na dość wysokim poziomie. Ale to nie jest złe. Miło sobie czasem od nich odpocząć.
    Reasumując - jest dobrze, ale mogło być lepiej. Oczekiwałem więcej, mówiąc szczerze. Ogólnie pomysł z Biblią jest naprawdę dobry. I końcówka... wymiata. Daję zasłużone 7/10, ale i tak nie jest to film lepszy od Sherlocka Holmesa. No ale jest dobrze. Polecam fanom postapokalipsy.

    LINK
  • Księga Ocalenia

    Shedao Shai 2010-02-08 23:36:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    zaintrygowaliście mnie. Z jednej strony Bart pseudo "Avatar jest do dupy" mówi że film ssie, z drugiej Otas "Avatar jest do dupy" mówi że film rządzi.

    <prowokacja>
    to które bezguście ma rację?
    </prowokacja>



    do kina pewnie nie pójdę, ale będę zwracał baczną uwagę

    LINK
  • Sherlock Holmes a la Guy Ritchie

    Balav 2010-02-08 23:38:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Filmy Guya Ritchiego bardzo sobie cenię, facet na nowo zdefiniował brytyjskie kino sensacyjno-gangsterskie, przeniósł je stylistycznie w lata 90. i podlał sporą dawką specyficznego humoru. Pan ex-Madonna miał talent to opowiadania wciągających, choć raczej prostych historii, pisania fenomenalnych dialogów (zee Germans!) oraz kreowania nietuzinkowych postaci. Ostatnio jednak gdzieś zaginął ten jego specyficzny dryg widziany w "Snatchu" czy "Lock, Stock and Two Smoking Barrels" (ten debiut uważam za jego najlepszy obraz z tych, które widziałem). "Slept Away" odpuściłem, bo nie lubię oglądać aktorskich zmagań panny Ciccone, zaś "Revolver"...cóż, mam wielki sentyment do Stathama, ale ten obraz to pomyłka - niespójny, zagmatwany, bez ciekawych postaci i z męczącą intrygą. "Rock`n`rolla" czeka na seans kilka miesięcy i wciąż nie mogę się doń zabrać. Odnosiłem wrażenie, że Ritchie się wypalił, tymczasem pojawił się "Sherlock Holmes".

    Podchodziłem do tego obrazu sceptycznie: Downey jr nie pasował mi do roli słynnego detektywa, zaś stanowiące główną oś intrygi wyczyny lorda Blackwooda skutecznie zniechęcały. Recenzje w prasie były mieszane, ale znajomi chwalili, na Bastionie również dużo dobrego o tym filmie poczytałem, więc wybrałem się na seans, bowiem jeszcze wierzę w Guya. I co?

    I podobało mi się, ale widać, że to taka chałturka za dużą kasę. Powiem tak: jeżeli spodziewacie się Arthura Conan Doyle`a a la Guy Ritchie to się zawiedziecie, jeżeli jednak chcecie obejrzeć lekkie kino rozrywkowe, widowiskowe, ze zręcznie i z humorem napisanymi dialogami, chwilami niegłupie (momentami zaś iście idiotyczne) to jak najbardziej trafiliście. Pewnie, że "...Holmes" ma fabułkę pretekstową, która służy jako punkt wyjścia dla utarczek słownych Holmesa i Watsona oraz rozpierduchy w Londynie (tym razem w fabule nie pojawił się Hitchcockowski McGuffin, teraz cały fabularny punkt wyjścia jest owym McGuffinem). W dodatku mamy tu całkowicie mdły jak źle przyrządzona szpitalna owsianka szwarccharakter, czyli lorda Henry Blackwooda, który nie dość, że w ogóle nie budzi zainteresowania (a tym bardziej nie wywołuje grozy), to w dodatku jest przez Marka "Ukradłem facjatę Andy`ego Garcii" Stronga grany z wysilonym staraniem stania się demonicznym - nie wyszło. I wreszcie nie ma tu tego charakterystycznego dla Ritchiego klimatu, który "robiły" montaż, soundtrack, sposób prowadzenia kamery. Tym razem Guy schował do kieszeni swój styl i został "tylko" rzemieślnikiem - okazuje się, że i to potrafi.

    Dlaczego warto wybrać się na ten film, skoro fabuła "leży"? Dla Holmesa, które brawurowo kreuje Robert Downey jr. Dla mnie to wielkie zaskoczenie, pozytywne, rzecz jasna. Pomimo, iż film stawia na sceny akcji (widowiskowe, a jakże), nie zagubił się gdzieś charakter detektywna z Baker Street 221B - superinteligentnego dziwaka, który nie jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie, będącego w zasadzie socjopatą. Downey jr poprzez swoją mimikę, przewracanie oczyma nadaje tej postaci wyraźną indywidualność. Złoty Glob zasłużony. Jude Law i jego Watson niknie nieco w cieniu Downeya, ale obaj panowie świetnie się uzupełniają, cudownie sobie dogryzając i docinając - ich utarczki słowne są jedną z największych zalet tego filmu. Rachel McAdams, która gra Irene Adler, początkowo wydaje się jedynie ładną ozdobą, ale tak nie jest - jej postać udowadnia, że w kinie sensacyjno-przygodowym jest jeszcze miejsce na postać kobiety, która także może być sprytna i przebiegła, a nie wyłącznie "damsell in distress".

    Poza tym obraz Ritchiego jest wysmakowany wizualnie, zdjęcia utrzymane są w tonacji sepii i ochry, dużo tu szarości. Londyn epoki wiktoriańskiej w tym filmie został przedstawiony wyśmienicie, znacznie lepiej niż np. w "Sweeney Todd" Burtona, chociaż w kwestiach stylistycznych oba filmy dzielą lata świetlne. W ucho w wpada ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Hansa Zimmera, gdzie słychać harfę, klawesyn i irlandzkie rytmy (zaś to mnie wręcz ujęło: http://www.youtube.com/watch?v=0QdbeM2JWYE&feature=player_embedded#at=15 ). Puszczono też oczko do miłośników prozy sir Arthura, np. poprzez przywołanie w dialogach Mycrofta - brata Sherlocka, który wg słów wielkiego detektywa, był odeń o wiele bystrzejszy.

    Podsumowując: całkiem strawne kino rozrywkowe z celnymi dialogami i paroma ciekawymi pomysłami oraz ze świetną kreacją głównego bohatera; w swoim gatunku "Sherlock Holmes" zasługuje nawet na 8/10. Dobra, rzemieślnicza robota, tylko dlaczego zrobił to Guy Ritchie? O jego powrocie do formy raczej ten film świadczył nie będzie, bo i ręka twórcy "Przekrętu" niewidoczna. Ciekawym, kto podpisze zapewne nieunikniony sequel?

    Teraz muszę nadrobić "Harry`ego Browna" z sir Michaelem Cainem, bo w lutym kilka kolejnych interesujących premier.

    LINK
  • Inkheart

    Dave 2010-02-12 19:12:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Wczoraj obejrzałem film, na podstawie jednej z moich ulubionych książek. Atramentowe serce to naprawdę ciekawa lektura na poziomie, ale film... Zacznijmy od tego, że to jedna z najgorszych ekranizacji książek jakie w życiu widziałem. Wygląd postaci kompletnie nie zgadza się z opisami książkowymi, no może z małymi wyjątkami. Wydarzenie, z jednym czy dwoma małymi wyjątkami, nie mają nic wspólnego z książkowymi. Ten film kompletnie odjeżdża od książki i jest z nią nijak spójny. Nie, nie nijak. Kompletnie nie spójny. Jednym słowem - kwas i żal, fajna książka przerobiona na familijne g*** z debilnym happy endem, o którym w książce nie było ani słowa. Co prawda powieść kończy się dobrze, ale kompletnie inaczej w stosunku co do filmu. Jednym słowem słabizna. Dla kogoś kto nie czytał książki film może być całkiem niezły, ale dla tych którzy powieść zaliczyli... no comment, nie dotykajcie nawet tego. Ode mnie mega-naciągnięte 3.5/10.

    LINK
  • Wołkodaw

    Hego Damask 2010-02-12 23:09:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    Ostatni z Rodu Szarych Psów.
    Właśnie się skończył ten film fantasy prod. rosyjskiej wg powieści Marii Siemionowej pt. "Wilczarz" i muszę powiedzieć, że mi się podobał. Dobre aktorstwo, niezła muzyka, Galigrad nieco przypominał Rohan z filmowego Władcy Pierścieni.
    Trochę krwi, fajny nietoperz , ogólnie można obejrzeć jak ktoś lubi takie klimaty

    LINK
  • kolejny film

    Dave 2010-02-13 11:06:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Mianowicie obejrzałem kilka dni temu film pt. Miejski obłęd. Naprawdę świetne. Pokazuję upiorną prawdę o dzisiejszych mediach i dziennikarzach. Pod tym względem znakomity thriller. A dodatkowo jest produkcją inteligentną, ze znakomitymi kreacjami Travloty i Hoffmana. Naprawdę, bardzo dobre kino. Ode mnie 9/10. Polecam, naprawdę świetne.

    LINK
  • NIEfajny film wczoraj widziałem, czyli nie idźcie na "Kołysankę", choćby wam nawet płacili.

    Matek 2010-02-13 11:17:00

    Matek

    avek

    Rejestracja: 2004-10-04

    Ostatnia wizyta: 2018-06-22

    Skąd: Skierniewice

    Wczoraj stwierdziłem z dziewczyną, że idziemy na spontanie do kina. Wszystko fajnie, ale okazało się, że wczoraj mieliśmy do wyboru jedynie kabaret Neonówka czy inny syf, a z filmów do wyboru 2 polskie komedie. Romantyczną, którą z zasady postanowiliśmy olać (Randka w Ciemno), albo "Kołysankę" właśnie.
    Ogólnie poza trailerem, i tak naprawdę mówiącym wszystko plakatem, nie wiedziałem nic o tym filmie. Jednak nazwisko Machulskiego i konwencja czarnej komedii (niewidzianej od lat w polskim kinie) dały nam złudzenie, że dostaniemy może i niewymagającą, ale za to lekką, odprężającą rozrywkę.
    Powiem tylko tak : nawet na najsłabszych filmach, staram się nie komentować co chwila durnoty filmu. Choćby z szacunku, dla idiotów którym się chałtura podoba. Wczoraj sobie za to pozwoliłem. Przez cały film. (no, może po kwadransie, bo tyle dałem czasu na rozkręcenie się fabule). Film przedstawia sobą humor na poziomie serialu Włatcy Much.
    I na tym właściwie mógłbym zakończyć. Ale ponadto chciałem zauważyć że w tym filmie początek spoilera je**na fabuła nie idzie WOGÓLE do przodu. Cały film opiera się na tym, że wampiry kogoś porywają i trzymają w piwnicy. Myślałem, że gdy pojawią się reporterzy, to zostaną oni głównymi bohaterami, którzy podejmą walką. Ale nie - 10 minut pseudosmiesznych scen z nimi, i oni również trafiają do stodoły dla ofiar. I tak cały film, dajemy nowych bohaterów, 10-15 minut dla każdego i do stodoły go. W między czasie pokazujemy kilka żarcików dla debili (jąkała który brał od wampirów ozdoby na zamówienie - tak, on napewno sie urwał z serialu Włatcy Much. Drań nawet nie starał się grać, tak się jąkałę udawało w podstawówce, wygłupiając się z kolegami!), jedynym (JEDYNYM) powiedzmy że udanym żartem, był ten o synu Diabła, ale w zasadzie to 2 krótkie sceny.
    Co mnie najbardziej uraziło w tym filmie ? Podobno jego najzabawniejszy element - rozmówki polaków w niewoli wampirów. NIENAWIDZĘ takiego humoru - polaczki muszą się licytować kto ma gorzej, i pier*** o chorobach, nawet w takiej przedziwnej sytuacji. Ja rozumiem, śmiać się z naszych polskich przywar, ale prosze... to było tak żałosne...
    koniec spoilera
    Film ma u mnie 1+/10. Lepiej sobie przypomnieć jakąś bajkę z dzieciństwa, w podobnych klimatach. Np Hrabiego Kaczulę. Będzie 100 razy zabawniej.

    LINK
  • Chej. Inni są good

    Bobba 2010-02-13 11:37:00

    Bobba

    avek

    Rejestracja: 2009-01-02

    Ostatnia wizyta: 2012-05-04

    Skąd: Tomaszów Mazowiecki

    Jakieś kilka dni oglądałem film pt. "Inni. Dla mnie jeden z najlepszych horrorów jakie oglądałem. Żadnych hektolitrów krwi, tylko muzyka i inne aspekty które napawają grozą. Znakomita rola Nicole Kidman która się wciela w matkę dwóch dzieci cierpiących na chorobę w wyniku której nie mogą przebywać na słońcu. Czeka ona na swojego męża, który ma wrócić z II Wojny Światowej.Najbardziej mnie zaskoczył koniec w którym początek spoilera okazało się, że t matka udusiła swe dzieci poduszką, a samą siebie zastrzeliła. Myślała, że nawiedzają ją duchy a sama nim była. koniec spoilera Naprawdę znakomity film! Ocena 10/10

    LINK
  • ostatnio oglądane #5/2010

    Lord Bart 2010-02-14 00:24:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Kurcze... zbierałem się i chciałem pójść w pt po pracy na The Limits of Control. Okazuje się, że już nie grają. Fakt - 2 tygodnie to i tak sporo, ale żeby wszędzie?

    Fail ;/

    Za to poszedłem dzisiaj na Kołysankę Machulskiego.
    Na wstępie zapytanie do wszystkich opisów i recenzji?
    Reżyser kultowych
    Vabanku - tak
    Seksmisji - tak
    Kilera - tak
    Ile waży koń trojański? - właśnie ?
    NIE!

    Zmiłujcie się jeśli zestawiacie "trojana" z Vabankiem... Fakt, że Więckiewicz był cudowny i muzyka też ale to nie Skazany na bluesa...

    Ale wracając do filmu właściwego - o ile reżyser tak przeze mnie ceniony idzie w górę to do poziomu współczesnego (czyli świetnego Vinci) jeszcze trochę brakuje.

    A czego zabrakło Kołysance? Więcej humoru. Dowolnego, czarnego czy czerwonego, gagów prostackich ala Majewski czy czegokolwiek. Bo podobno to komedia.

    Natomiast całkowicie nie zgadzam się z opiniami, że w filmie nic się nie dzieje.
    To nie jest chyba głębokie (jak marsz Denzela przez pustkę Ameryki) zrozumieć sielskość i bezruch Mazur? I tego, że cisza, spokój i równowaga potrzebne są każdemu. Nawet wampirom
    I to jest, sączy się z każdej sceny niczym krew ze... stóp

    Oczekując wstępu, rozwinięcia, seksu, zwrotu akcji, seksu, zakończenia to niech idzie na inny film.

    Co do samych wąpierzy to stylizacja (blada Buczkowska w czerni kręci mnie niezmiernie ) oraz gra - świetne. Rola stworzona wręcz dla Chabiora za co nagrodziłem go moim nowym avkiem.
    A pomysł na dzienne gryzonie czy rozmnażanie klasyczne? Czemu nie, chociaż i tak już było.

    No i nie mogę zapomnieć o ekstra muzyce Michała Lorenca. Zwłaszcza motyw przewodni bardzo udany.

    Stawiam 4.5/5
    Średnia 3.1

    P.S. Tylko to zakończenie jakoś tak mało mnie przekonuje... bo gdybym był wąpierzem i miał wybierać między śmiercią głodową/letargiem a wgryzaniem się w... niego...
    Ale może to tylko moje preferencje polityczne

    LINK
  • Dzisiaj

    Hego Damask 2010-02-14 19:04:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    obejrzałem krótki, 25-minutowy film "Tales of the Black Freighter" wg komiksu, który czyta w komiksie "Watchmen" jeden z bohaterów.
    Jest to historia pewnego marynarza, którego statek został napadnięty przez upiorny piracki statek. Zmierza on teraz do miasta, gdzie bohater zostawił żonę i córki. Nasz marynarz postanawia dotrzeć tam przed nim...
    Bardzo dobry, niezła animacja i muzyka, dość wierna ekranizacja

    LINK
  • Sorority Row

    Shedao Shai 2010-02-19 18:40:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    film polecam serdecznie. Jest to slasher fabularnie podobny do I Know What You Did Last Summer, wybija się ze swojego grona bo jest taki... świeży, oglądałem z zainteresowaniem, do tego pośmiać się można było zdrowo. No i jako wisienka dużo fajnych dupeczek, imprezy studenckie (chcialbym kiedyś sie rpzekonać czy kiedykolwiek w stanach zrobiono taką imprezę jak sie przedstawia na filmach ) i ogólnie przyjemnie się ogląda. Podobało mi się miejscami podejście z przymrużeniem oka.

    A dla fanów SW smaczek - w filmie występuje... Carrie Fisher

    Theta Pi says goodbye!

    LINK
  • Beogradski fantom

    Balav 2010-02-20 13:36:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    To paradokumentalna koprodukcja serbsko-węgiersko-bułgarska w reżyserii Jovana Todorovicia, przedstawiająca 10 dni, które wstrząsnęły stolicą Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii w 1979.

    W ostatnim roku swych rządów marszałek Josip Broz-Tito wyjeżdża do Hawany na szczyt Ruchu Państw Niezaangażowanych. Pod nieobecność prezydenta SFRJ w kraju pewien mężczyzna kradnie białe Porsche 911 S Targa (piękny wóz, model z lat `74-77, którym jeździ Fantom, to IMHO jedna z najpiękniejszych Dziewięćsetjedenastek, poza Carrerą RS i klasycznymi modelami z początku produkcji)zaczyna nim swe eskapady po ulicach Belgradu, kręcąc bączki i paląc gumę na Rondzie Słowiańskim oraz uciekając milicjantom, którzy nie są w stanie go dogonić swoimi radiowozami - dychawicznymi Zastavami. Tajemniczy kierowca staje się bohaterem tłumu, który wychodzi na ulice, by podziwiać jego przejazdy i to, jak drwi z milicji. Funkcjonariusze starają się go złapać, zanim Tito wróci do kraju z Kuby. Jednym z milicjantów jest Fangio (który ksywkę zawdzięcza Juanowi Manuelowi Fangio), który także jest świetnym kierowcą, a w dodatku jeździ Fordem Granada, który jest w stanie jako tako dotrzymać kroku Fantomowi (pewnie miał wersję z 2.8 litrową V szóstką).

    "Beogradski fantom" to dosyć typowy paradokument, mamy więc tzw. gadające głowy, które opowiadają o wydarzeniach oraz sceny fabularne, które pokazują wyczyny tajemniczego kierowcy na ulicach Belgradu i działania policjantów, próbujących go dorwać. Obie części tego obrazu są równie interesujące, ponieważ reżyser namówił do zwierzeń np. właściciela skradzionego Porsche, milicjantów prowadzących dochodzenie i przyjaciół legendarnego kierowcy. Sceny pościgów nawet robią wrażenie. Nie jest to rzecz jasna poziom "Bullitta", "Ronina" czy "Znikającego punktu", ale kilka sekwencji jest wcale efektownych, zaś ogólne odczucia wizualne pozytywne - jest szybko, dobrze zmontowane i takoż sfotografowane. Można więc nakręcić udane sceny pościgów w krajach byłego bloku wschodniego za niewielkie pieniądze(ale -niestety- skromny budżet widać chwilami, bowiem w kilku ujęciach dojrzeć można zaparkowane współczesne auta). Aktorsko nie jest to dzieło wybitne, odtwórcy w zasadzie tylko wygłaszają swoje kwestie i nie wkładają większych emocji w postaci, które grają, ale nie o to przecież chodzi w scenach fabularyzowanych filmu dokumentalnego.

    Całość nie jest specjalnie wybitna, ale warta obejrzenia z uwagi na niezwykle frapującą historię (ze kradzieży wozu zrobiła się sprawa polityczna), która nie jest szerzej znana poza granicami państw byłej Jugosławii. Razi jedynie idealizowanie fantoma przez reżysera (zadedykował mu ten film) i kreowanie go na ludowego bohatera, który rzucił wyzwanie milicji i reżimowi, jakby nieco zapominając, iż dokument powinien być w założeniu w miarę obiektywny (wypowiedzi przyjaciół i milicjantów to za mało, aby ów obiektywizm uzyskać). W rezultacie twórca kreując fantoma na Robin Hooda w wozie z Zuffenhausen zapomina, iż tenże popełnił przestępstwo. Prawdziwych motywów jego działania oglądając ten film nie poznamy. Niemniej to udana produkcja, warta obejrzenia, chociaż nie ma w niej fajerwerków i pewnego sznytu, jakie mają w sobie podobne produkcje rodem z BBC. Ocena? Solidne 7/10.

    LINK
  • ostatnio oglądane #6/2010

    Lord Bart 2010-02-21 20:55:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Na samym początku warto postawić sprawę jasno: uważam Romana Polańskiego za dobrego reżysera. Przy niektórych filmach za świetnego.
    Kropka.
    Życiorys Romana Polańskiego nie interesuje mnie w ogóle i moim zdaniem w ogóle nie powinien być mieszany ze sztuką filmową. Znam co ważniejsze szczegóły, ale imo to dwie różne parafie.
    Kropka.
    Nazywanie go familiarnie Wujkiem Romkiem (pozdro dla Tymona Tymańskiego ), marzenia o wspólnych zapinanych trzynastkach itp. nie miały na celu obrażania nikogo. To była taka drobna złośliwość, bo ile można mówić o szmaciarstwie i braku honoru u mężczyzny?
    A, nikt tego nie mówi...
    Właśnie, kropka.

    To na wypadek gdyby ktoś jednak tłumaczył te posty i dla jasnego postawienia sprawy.

    Oznacza to również, że wybrałem się dziś na Autora Widmo
    Pierwsze wrażenie to totalnie przejęta przed i szczelnie wypełniająca salę Kinoteki widownia. Dawno nie byłem z tyloma ludźmi na jednej sali...
    Co ich ściągnęło do kina? Nie wiem, są różne teorie, ale mnie cieszy fakt, że ludzie wybrali się jednak na sztukę. Jaka by ona nie była.

    Drugie wrażenie to fenomenalne zdjęcia Pawła Edelmana. Chociaż Idziak i Kamiński mają lepsze warsztaty to tutaj jakaś nagroda powinna być.

    Trzecie wrażenie to sam film. U nas jakoś dziwnie go promowano bo odniosłem wrażenie, że będzie sporo Brosnana. Tymczasem centralną postacią został Ewan McGregor. Niby to nic specjalnego, w końcu jest w tytule, ale mówię co widziałem i słyszałem w Polsce.

    No więc film jest niejako o Brytolach, a główne role grają Szkot i Irlandczyk. Ciekawe.
    Brosnan zagrał średnio, w bardziej nijako. Ewan nieźle, ale widziałem go w lepszych rolach.
    Role kobiece - bez komentarza.

    A sama fabuła? Specyficzna, z charakterystyczną dla Polańskiego ciągliwością (tzn. że ja bym wyciął z pół h taśmy) ale i humorem. Dużo gadania, sporo przemieszaczania mimo że na małym raczej terenie. No i zakończenie... z jednej strony dość proste i oczywiste i dlatego mało przekonujące, z drugiej jednak zaskakuje.
    Misz masz taki ale mimo 128 minut nie było mi nudno.
    Chociaż ogólnie tematyka iracka i wojenna w kontekście polityki przejadła mi się dawno.

    Niestety (a może to raczej dobrze) znam lepsze filmy Wujk... znaczy tego reżysera Są nawet takie tytuły, które zajmują zaszczytne najwyższe miejsce obok kapliczki Tarantino.
    Film daje radę, ale ten Srebrny Niedźwiadek... niestety pachnie tym samym co Oscar dla Ledgera.


    Stawiam 3.5/5
    Średnia 3.1


    LINK
  • Nadrabianie zaległości

    Balav 2010-02-22 14:07:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    -Harry Brown Ten film należy obejrzeć choćby z jednego tylko powodu. Oto i on: sir Michael Caine po wielu latach grania na drugim planie (z paroma wyjątkami, z których najlepszym jest chyba "Spokojny Amerykanin") i wcielaniu się w role mentorów głównych bohaterów, wreszcie znów dostał główną rolę i to taką, która jest uszyta na miarę jego możliwości. Jednakże grana przezeń postać zasługuje na lepszy film. Ale po kolei.

    Harry Brown to starszy pan, który ma nieszczęście mieszkać na osiedlu, gdzie rządzą gangi zdemoralizowanych chavów, a policja jest bezsilna. Kiedy jego najlepszy przyjaciel (a zarazem ostatnia bliska mu osoba, bowiem Brown jest od niedawna wdowcem, wcześniej stracił córkę) zostaje zabity przez młodocianych, Harry postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Wie jak się za to zabrać, ponieważ służył w Royal Marines i stacjonował w Irlandii Północnej. Tyle o fabule.

    Film Barbera chciałby być wszystkim po trochu. Z jednej strony ma ambicje zabrania głosu w istotnej kwestii demoralizacji brytyjskiej młodzieży, przestępczości młodocianych etc. Z drugiej strony obraz ten stara się być brytyjskim "Gran Torino", czyli obrazem ukazującym, iż w jesieni życia człowiek nie musi gnuśnieć i ulegać przemocy. And last but not least "Harry Brown" chce nawiązywać to tradycji szorstkiego i brutalnego brytyjskiego kina kryminalnego z lat 70. (tu oczywiste skojarzenie to słynny "Get Carter" Hogdesa, gdzie Micheal Caine również mścił się za śmierć bliskiej osoby, brata jeśli idzie o ścisłość). Nie tędy jednak droga, jeżeli "Harry`emu Brownowi" blisko do jakiegoś filmu, to najprędzej do "Życzenia śmierci". Pomimo poruszania tzw. ważnych tematów ten obraz pozostaje czystym kinem rozrywkowym z jasnym podziałem na dobrych i złych, zaś kwestie gangów czy też kondycji robotniczych dzielnic są zaledwie pretekstem dla ukazania krucjaty Harry`ego przeciwko zabójcom jego przyjaciela.

    Muszę uczciwe przyznać, iż jest to film ponury, ale w głównej mierze z uwagi na miejsce akcji. Szare, zaśmiecone i opanowane przez narkomanów i członków gangów blokowisko sprawia naprawdę przykre wrażenie. Oglądając film odczuwałem żal, iż główny bohater musi tam mieszkać. "Harry Brown" trzyma również w napięciu, mimo iż finał wydaje się oczywisty. Znalazło się tu miejsce dla kilku wyśmienitych scen (przesłuchanie podejrzanych na komisariacie i zakup broni przez Harry`ego od dilerów narkotyków), a nawet dla fabularnego twistu, którego się nie spodziewałem. Obrazowi temu szkodzi jednak wspomniany wcześniej brak realizacji ambicji stania się czymś więcej, niźli tylko rozrywką na niezłym poziomie (a były po temu możliwości). Niestety pojawia się tu - moim zdaniem - początek spoilera zbędny happy end koniec spoilera, zaś w temacie kina zemsty film ten nie ma nic nowego do zaoferowania, powtarzając schematy, które znane są z czasów świetności Charlesa Bronsona.

    Aktorsko jest to koncert jednej osoby, sir Michaela, oczywiście. Reszta obsady z Emily Mortimer na czele stanowi tło (no, może poza Seanem Harrisem, grającym odrażającego wręcz dilera). Caine stworzył znakomitą kreację. Jego Harry Brown to nie jest heros. Owszem był w armii, wie jak zabijać, ale to są jego najgorsze wspomnienia. Teraz znów jest do tego zmuszony. Caine świetnie oddał charakter tego człowieka, na zewnątrz niby oschłego i twardego, naprawdę jednak wrażliwego, który będąc na swej misji zemsty jest świadom ograniczeń, jakie narzuca mu wiek(rozedma). Zabijanie nie sprawia mu przyjemności (czym różni się od swoich przeciwników), to odrażający, lecz jedyny sposób na ukaranie zabójców przyjaciela.

    Podsumowując: na DVD warto, do kina raczej niekoniecznie. Ocena 5/10 za film plus jedno dodatkowe oczko za kreację Caine`a, czyli raz 6/10.

    LINK
  • Wczoraj

    Hego Damask 2010-02-22 16:39:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    obejrzałem "Alamo" (wersję z 2004 r.). Chociaż historia jest znana, to całkiem dobrze się ogląda. Dobre aktorstwo, nie najgorsza muzyka, sceny bitewne też nie takie złe.
    Poprzednią wersję tych wydarzeń w filmie pod tym samym tytułem z 1960 r. oglądałem jakiś czas temu, ale obie są warte obejrzenia.

    LINK
  • The Hurt Locker

    Lord Bart 2010-02-22 18:15:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Ja powiem tylko, że jestem niezmiernie rad z wizyty merlinowskiego kuriera
    Film zostawię sobie na weekend, ale nadal zachodzę w głowę czemu nikt nie raczył wystawić tego w Polsce...

    LINK
    • Re: The Hurt Locker

      Balav 2010-02-22 18:49:00

      Balav

      avek

      Rejestracja: 2009-04-25

      Ostatnia wizyta: 2016-05-27

      Skąd: Oleśnica

      Lord Bart napisał(a):
      ... ale nadal zachodzę w głowę czemu nikt nie raczył wystawić tego w Polsce...
      ________
      Odpowiedź jest prosta: klapa finansowa na świecie. Ten film przy budżecie 11 mln $ zarobił tylko 16 mln. Polski dystrybutor pewnie uznał, że film nie rokuje finansowego sukcesu i skierował go od razu direct-to-DVD (chociaż puszcza go też już Canal+). Ale kto wie, może po gali oskarowej film wejdzie do kin, jeżeli zgarnie kilka statuetek (vide casus "Crash" - obraz ten przemknął w kinach w RP niezauważony, po zgarnięciu Oscarów wylądował na ekranach ponownie, tym razem w odpowiedniej oprawie marketingowej).

      LINK
      • wiesz

        Lord Bart 2010-02-22 19:33:00

        Lord Bart

        avek

        Rejestracja: 2004-01-20

        Ostatnia wizyta: 2021-09-13

        Skąd: Warszawa

        znam filmy, które też nie były z kręgu tych co to trzeba sobie znaleźć idelane miejsce na sali bo inaczej "głębi" efektów nie poczujesz a były na ekranach chociaż przez 2 tygodnie...

        LINK
        • ...

          Balav 2010-02-22 20:13:00

          Balav

          avek

          Rejestracja: 2009-04-25

          Ostatnia wizyta: 2016-05-27

          Skąd: Oleśnica

          ...i przemykały niezauważone (ostatnio bodaj "Enen" Falka), albo dostawały jedną-dwie kopie, lądowały w kinach studyjnych (tam chociaż oglądał je widz o odpowiednim poziomie wrażliwości) i nie robiły nawet ułamka skromnej kasy, na którą liczył dystrybutor. Niestety dystrybutorzy wybierając pakiet filmów, które chcą wyświetlać kierują się w pierwszej kolejności kategorią "gross revenue" a dopiero później "two thumbs up". Stąd tyle crapów na kinowych ekranach, a perełki od razu na DVD (gdzie - z drugiej strony - docenią je ci, którzy powinni). Nie mówię, że wszystkie firmy tak postępują, bo jest przecież Gutek czy bodaj Vivarto, ale niestety najpierw liczy się kasa. A co do "Hurt Locker" to też jestem ciekaw tego "czarnego konia" Oscarów...ech, kogo ja chcę oszukać, "best picture" zgarnie "Avatar", ani chybi.

          LINK
          • Heh

            Carno 2010-02-22 20:24:00

            Carno

            avek

            Rejestracja: 2004-02-24

            Ostatnia wizyta: 2024-09-17

            Skąd: Żyrardów

            A State of play w polskich kinach widziałeś? Nie? No właśnie. W to, że zobaczysz The Messenger też bym specjalnie nie liczył. Chociaż oba to przednie filmy - ale jest niestety tak jak mówisz.

            Ale co do twojego wcześniejszego posta i Crash to zgłaszam weto, bowiem aż tak niezauważenie ten film imho w polskich kinach nie przeszedł. On niezauważony to raczej w USA przeszedł Z drugiej strony - nie zauważyłem jego "reedycji" w kinowej dystrybucji kinowej w PL. A ja tam ciągle trzymam kciuki za "Hurt Locker". Nie przesądzajmy jeszcze jego klęski.

            LINK
            • Jest jeszcze jeden ciekawy przykład...

              Balav 2010-02-22 23:08:00

              Balav

              avek

              Rejestracja: 2009-04-25

              Ostatnia wizyta: 2016-05-27

              Skąd: Oleśnica

              ...mianowicie nowa ekranizacja powieści "The Manchurian Candidate", który popełnił Demme. Zwiastuny tego obrazu emitowane były w kinach (byłem, widziałem) co sugerowało rychło premierę w Polsce, ba! w jednym z multipleksów we Wrocławiu wisiały plakaty. Potem o filmie przycichło i kilka miesięcy później co mamy? Premierę od razu na DVD. Dlaczego? Przypuszczalnie dlatego, że ten film przy budżecie 80 mln $ zarobił na świecie 65 mln, czyli - jak mawiają w USA - klasyczny box office flop, zapewne polski dystrybutor wolał nie ryzykować. "The Messenger" w Bolandzie może i pojawi się w kinach, o ile Woody Harrelson dostanie Nagrodę Akademii, ale szczerze wątpię (bo mamy w tej kategorii Cristopha Waltza, a i Stanley Tucci może zaskoczyć). "The Hurt Locker" nie przekreślam, ale obawiam się, że Akademicy zachłysną się bombastycznością i jasnym przekazem "Avatara". Bardziej niż na Oscara za "best picture" spodziewam się nagrody za reżyserię dla Bigelow. Zaś film ów muszę jak najprędzej obejrzeć.

              LINK
  • seans z The Hurt Locker

    Lord Bart 2010-02-28 17:39:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Pierwsze wrażenie? Wybitny nie jest.
    Czy sam w sobie zasługuje na Oscara? Raczej nie. Moim zdaniem to zależy od konkurencji...

    A ta (na marginesie) jaka jest? Ano taka, że nie można w ogóle zobaczyć. 10 filmów dodatkowo... plz.
    Dystrykt 9 - był w Polsce; nie byłem i jakoś widziałem już trochę tego typu więc obejrzeć nie zamierzam
    *
    Była sobie dziewczyna - premiera 19.03; to już chyba po rozdaniu...
    *
    Avatar -
    *
    The Blind Side - nie było w Polsce, a miałbym ochotę zobaczyć
    *
    Bękarty wojny - byłem; nie oceniam Tarantino bo to mój Bóg. Co dostanie to super, co nie - też super
    *
    Precious - nie było w Polsce
    *
    A Serious Man - wg onet.filmu ma być kiedyś w tym roku...
    *
    Odlot - była premiera, moi rodzice byli
    Podobno nawet zabawne i dobry dubbing
    *
    W chmurach - chyba ostatnio była premiera, ale jakoś nie bardzo miałem ochotę chociaż Vera Farmiga pociąga mnie letko

    No i tak właśnie... jak tu porównać z konkurencją.
    10 filmów, ale w porównaniu z 2009 czy 2008 jakoś tak słabo przyciągają do kina.


    Wracając do samego THL. Rozumiem po części czemu wielkiego sukcesu nie było. Amerykanie mają chyba przesyt tej tematyki, w ogóle Iraku w każdej postaci. A i takich filmów/seriali o losach wojaków też jest u nich mnóstwo.

    Oczywiście film posiada wiele pozytywów jak np. praca kamery przy pokazaniu pierwszego wybuchu czy budowanie napięcia przy kolejnym rozbrajaniu.
    Są rzeczy, które mnie dziwią (jak nierozwalenie w 3sek kolesia z telefonem czy pojedynek snajperski + najemnicy), ale są i zaskakujące. Kiedy James zasuwa do swojego pierwszego zadania i rzuca dymną zasłonę, kozaczy z kierowcą i po tym z całym rozbrajaniem.

    Później człowiek uświadamia sobie, że kolo uzależniony jest od adrenaliny, ale z drugiej strony ktoś taki służyłby w Korpusie? Wiadomo, że chcą tam madafaków ale bez narażania kolegów.
    No i ta samotna wędrówka do miasta...

    Zastanawiam się jak można nie chcieć spędzać czasu wolnego z żoną pokroju Ev Lilly
    To uzależnienie musi być maksymalne...

    Tak czy siak film jest dobry, cieszę się z zakupu, wart imo pojawienia się na dużym ekranie chociaż myślę, że nawet po Oscarze go nie dadzą. Taki kraj.

    LINK
    • re

      Abe 2010-02-28 18:42:00

      Abe

      avek

      Rejestracja: 2006-05-20

      Ostatnia wizyta: 2023-08-08

      Skąd: Rzeszów

      -Dystrykt 9 - był w Polsce; nie byłem i jakoś widziałem już trochę tego typu więc obejrzeć nie zamierzam

      RLY? Powiedz jakie, to chętnie obejrzę, bo D9 mi się bardzo spodobał.

      LINK
    • cóż..

      Burzol 2010-02-28 20:21:00

      Burzol

      avek

      Rejestracja: 2003-10-14

      Ostatnia wizyta: 2024-11-24

      Skąd: Poznań

      Wiesz Bart, nie podpisywanie swoich wypowiedzi żadnymi argumentami nie sprawi, że Twoja wypowiedź będzie wyglądać na mądrzejszą i bardziej przemyślaną.

      Jak możesz pisać o „Dystrykcie 9” jak o filmie jakiegoś konkretnego typu? Jak tak można, skoro ten film nie jest typowy, skoro to chyba najbardziej przełomowy film Ameryki zeszłego roku? Pytam i jestem szalenie ciekaw odpowiedzi, ponieważ śmiem twierdzić, że D9 to filmnowatorski zarówno w kwestii narracji, jak i samej idei fabuły, koncepcji głównego bohatera, a nawet strony produkcyjnej, oraz - tak w roku Avatara - efektów specjalnych. (Ja mogę tak napisać, bo film obejrzałem).

      Inne pytanie: jak możesz porównać filmy nominowane w tym roku, ze wszystkimi poprzednimi kategoriami, skoro z tegorocznych kandydatów obejrzałeś tylko dwa?

      LINK
      • Abe, Burzol

        Lord Bart 2010-03-01 18:33:00

        Lord Bart

        avek

        Rejestracja: 2004-01-20

        Ostatnia wizyta: 2021-09-13

        Skąd: Warszawa

        -Abe
        tego typu czyli Sci-Fi. Poszukaj sobie Sci-Fi w 2009.

        Burzol
        Tam u mnie jest wszystko napisane jak należy. Jeśli nie rozumiesz tekstu przeczytanego albo nie chcesz rozumieć (w co bardziej wierzę) tego co napisałem to nie męcz się.
        Przejdź obok tego obojętnie.


        Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki panie to nikomu... Mmmm... Tak, nie... Nie podoba się. Więc dlatego z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie. Tych naszych prawda punktów, które stworzymy.

        LINK
  • The Beast

    Miami 2010-03-01 22:44:00

    Miami

    avek

    Rejestracja: 2004-04-25

    Ostatnia wizyta: 2012-10-31

    Skąd: Wrocław

    aka The Beast Of War (1988)

    Odkurzyłem ten dość mocno zapomniany film i cóż, żałuję, że tak późno.
    Drugi rok radzieckiej inwazji na Afganistan, jeden z czołgów gubi się w dolinie. Historię poznajemy z obu perspektyw.
    Tu plus,że mudżahedini mówią po pasztuńsku (bez napisów), ale Ruscy po angielsku po ty by widz mógł się z nimi łatwiej zidentyfikować, jak się okaże, mylnie.
    Mamy ciekawy motyw pogoni za czołgiem, wręcz taki mityczny, mamy i aktorstwo na poziomie (George Dzundza) i kameralność.
    W ogóle, jest to mało hollywoodzki film za co duży +.
    Wymowa filmu? Nienachalna, a bardziej dosadna od większości superprodukcji wojennych.
    Można bez patosu, powiewających flag i ckliwej muzyki? Można

    9+/10 i znaczek jakości Majamiego

    LINK
  • REC 2 :O

    Shedao Shai 2010-03-04 18:42:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    właśnie skończyłem oglądać drugą część RECa... kontynuację najlepszego horroru ostatnich lat. I co? I jest tak samo ! ! ! niesamowite napięcie, od pierwszych scen film trzyma mocno i nie daje odetchnąć dokładnie do samego końca. Nie jest łatwo mnie wystraszyć, filmy którym się tu udało mógłbym chyba wymienić na palcach jednej ręki, dlatego uważam że warto je wyróżnić. REC 2 dołącza w tej chwalebnej klasyfikacji do RECa, Egzorcysty iii... hmm musiałbym pomyśleć czy coś jeszcze 10/10, zdecydowane, TEGO oczekuję od horrorów. Polecam mmmmooocno.

    LINK
  • Obejrzane 2010 #1

    Shedao Shai 2010-03-04 19:26:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Myślałem i myślałem jak by tu rozwiązać kwestię mojego recenzowania filmów, i w końcu doszedłem do wniosku że najlepiej będzie jesli nie będę bawił się w to co widziałem w kinie - tylko wypiszę wszystkie filmy z 2010, które widziałem. Uwaga wliczam - idąc śladem naszych corocznych rankingów - filmy które będą miały premierę w Polsce w 2010 lub później.

    Malice in Wonderland - chyba na fali Alicji Burtona zaczęły nagle powstawać produkcje oparte o książkę, stąd też niedawna premiera "Alice" Syfy czy właśnie "Malice...". Film jest brytyjski, dość niskobudżetowy, i być może dlatego twórcy musieli trochę ruszyć głową - dzięki czemu wyszedł świetny film, ostro pojebany i zakręcony, z urzekającym klimatem. Będę do niego wracał często, bo oglądanie go to prawdziwa przyjemność. 9/10.

    Sherlock Holmes - dużo o tym filmie zostało już powiedziane, nie jestem w stanie tu raczej dodać nic odkrywczego. Czysta rozrywka na najwyższym poziomie. 9/10.

    Ciacho - o Ciachu pisałem nawet w tym temacie, zainteresowanych odsyłam tam. 9/10.

    The Messenger - dość dolujący, ekstra zagrany. 8/10.

    Up in the Air (W chmurach) - film lekki, ciekawy, a daje do myślenia. 8/10.

    The Box (The Box. Pułapka) - ściągnąłem bo krótki zarys fabularny wydał mi się ciekawy. Faktycznie, taki jest. Niezła psychodela. 7,5/10.

    The Men Who Stare at Goats (Człowiek, który gapił się na kozy) - film okazał się mniej śmieszny niż trailer, ale wciąż jest ok. 7/10.

    Drag Me To Hell (Wrota do piekieł) - o tym też już pisałem; stary dobry Sam Raimi. 6,5/10.

    Fish Tank - takie "Galerianki", tylko fajne i niebudzące śmiechu. Mocne. Może miejscami przerysowane, ale ciężko mi nabrać odpowiedniej perspektywy. 6/10.

    Legion - film powinien być niżej, ale o tym za chwilę. Spodziewałem się wiele więcej po filmie o apokalipsie, z aniołami itd. W porównaniu z Supernaturalem, "Legion" to cienki bolek; nie mogłem po prostu nie porównywać obu obrazów: w SN dajmy na to Michał to prawdziwy ANIOŁ, prawie wszechmocny wymiatacz, czuje się ten respekt. W Legionie mamy bolka który strzela do (i tu kolejny burak, bo co to miało być, powiedzieli niby że to anioły, ale co to za anioły które wyglądają jak demony z upośledzeniem umysłowym? :|) przeciwników z machineguna. Słabo. Nie porywa. Ale wciąż, film ma swoje momenty, dlatego ogólnie wychodzi bardziej in +... ale ledwo. Duże rozczarowanie. 5/10.

    The Road - wiem Gufi teraz mnie zbijesz ale film był trochę rozczarowujący; znaczy, świetne widoki postapo i w ogóle, ale chyba trochę przesadzili z tym szarym filterm filmu i ogólnie - było tak dołująco że oglądałem na raty bo takiej dawki poczucia beznadziei naraz nie umiałem zdzierżyć. 6/10.

    The Wolfman (Wilkołak) - film jest strasznie... nijaki. Możnaby go podawać za sztandarowy przykład że dobra obsada to nie wszystko - trzeba mieć jeszcze właściwy pomysł. Tu go nie ma, wszystko jest chaotyczne, nie zapada w pamięć, widziałem go parę dni temu a już prawie nie pamiętam o co chodziło. Na plus klimaty, ktore bardzo lubię - Anglia sprzed stulecia, wrzosowiska, złowrogie pałace - mniam. 5/10.

    Couples Retreat (Raj dla par) - myślałem, że będzie śmieszniejsze. 5/10.

    The Hurt Locker (W pułapce wojny) - tuż po seansie byłem zachwycony; trzeba przyznać jedno - reżyseria jest genialna. Z filmu właściwie o niczym, dało się zrobić 2godzinne dzieło które trzyma w napięciu że hej. Mimo to z czasem jakoś moja ocena THL spadła, nie umiem racjonalnie wyjaśnić czemu. Musimy się z tym pogodzić 5/10.

    Post Grad (Absolwentka) - dość sympatycznie i śmiesznie. Fajne na odmułkę. 4/10.

    Brothers - zapowiadało się na coś fajniejszego, wyszło tak se. Za dużo martyrologii biednego amerykańskiego żołnierza na wojnie. 2,5/10.

    Lourdes - film zobaczyłem właściwie przypadkiem, tzn... jest sobie we Wrocławiu kino dworcowe (PKP). Jak mówi Wikipedia, ostatnie w Europie. W związku z nadchodzącym remontem, jest ono zamykane, podobnie jak wszystkie inne przybytki na dworcu. Dokładniej mówiąc, zamykają je dzisiaj. Postanowiłem więc wczoraj je odwiedzić, i bardzo się z tego cieszę - klimat był świetny: mały ekran, terkoczący projektor, czułem się jakby mnie przeniesiono w lata 70. Jest to przeżycie którego w kinie typu Helios czy Multikino się nie uświadczy. A sam film... upośledzeni pielgrzymi w Lourdes mający nadzieję że zostaną uzdrowieni. Dobrze, że było piwo 1,5/10.

    Daybreakers (Daybreakers - Świt) - o tym też już pisałem; kondensacja głupoty, pompatyczności i złego aktorstwa dobrych aktorów. 1/10.

    The Lovely Bones (Nostalgia anioła) - dwa słowa: koszmarna NUUUUUUUUUUDAAAAAAAA 1/10.

    Średnia roczna: 5,57. Mało jakoś bo jestem z tegorocznych filmów bardzo zadowolony - już trafiło się kilka perełek

    LINK
  • The Ghost Writer

    Balav 2010-03-05 00:21:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Na początek w kwestii formalnej: 1/ oceniam film i wszelkie dywagacje na temat jego związków s sytuacją osobistą Polańskiego, czy też odniesień do postaci Tony`ego Blaira (w czym celował ostatnio prowadzący "Kinomaniak" na TV4) mnie nie interesują. 2/ polski tytuł tego filmu jest do bani. Czy to, że wymyślił go sam Polański jest prawdą, czy tez też nie, jest dla mnie bez znaczenia. W języku polskim określenie "ghostwriter" już się raczej przyjęło, powieść Harrisa została u nas wydana pod takim tytułem, a tu nam dystrybutor zaserwował taką koszmarną zbitkę słowną (ale lepsze już to niż "The Ghost Writer. Autor-widmo"-tego już bym nie zdzierżył).

    A sam film? Jest cholernie dobry. To chyba najlepszy obraz Romana Polańskiego od połowy lat 90. Nie jest to ta sama klasa co np. "Chinatown", ale na pewno poziom wyżej niż "Frantic" (który, nawiasem mówiąc, bardzo lubię i nie rozumiem skąd uprzedzenie krytyków względem tego obrazu). "Ghost Writer" to wyśmienity thriller polityczny z bardzo sugestywną atmosferą, porządnie budowanym napięciem i niezły aktorsko. Na szczególną uwagę zasługują tu zdjęcia Edelmana, które są utrzymane w tonacji szaroburej i razem z padającym deszczem współtworzą bardzo przygnębiającą atmosferę całego filmu. Obraz ten jest bardzo dobry pod względem reżyserii. Polańskiemu udało się zainscenizować kilka wyśmienitych sekwencji (początek spoilera sceny otwierające film, podawanie karteczki na promocji książki, ucieczka z promu, ale też scena finałowa, którą można przewidzieć, ale sposób jej ukazania jest mistrzowski, a prosty zarazem. koniec spoilera). Scenariusz ma soczyście napisane dialogi (mój ulubiony pada w scenie, w której ghostwriter dostaje polecenie napisana oświadczenia medialnego dla ex-premiera). Tylko się cieszyć z sytuacji, w której pisarz jest współautorem scenariusza ekranizacji swojej powieści, tak jak było w tym przypadku (dba o swoje dzieło i wrzuca do skryptu co lepsze kąski). Sama sytuacja osaczania głównego bohatera przez okoliczności i wydarzenia, które go przerastają przypomina mi trochę wspomniany "Frantic" i nieco "Lokatora".

    Aktorskie trio MacGregor, Brosnan, Williams wypada dobrze. Ewan jest bardzo wiarygodny w roli faceta, który najpierw bierze intratna fuchę, by później znaleźć się w środku międzynarodowej intrygi. Szkot bardzo udanie oddał przemianę bohatera z osoby, która najpierw odwala robotę za czek na pokaźną sumę, do człowieka, który będzie starał się naświetlić prawdę (o ile taka istnieje), ryzykując życiem. MacGregor nie robi jednak ze swej postaci herosa - czuć w nim strach i kunfuzję sytuacją, w której się znalazł. Brosnan jako były premier Lang także stanął na wysokości zadania. Najpierw pokazuje się nam jako twór speców od PR i marketingu politycznego, który w polityce kieruje się radami żony, nie ma własnego zdania i jest wręcz przezroczysty, potem zaś okazuje się, że Lang to człowiek silny i "charakterny", gdy wymaga tego sytuacja. Ciekawa jest również Olivia Williams jako żona Langa, która jest rozdwojona między rolami mózgu politycznej kariery męża i płaczliwej małżonki, którą mąż rzekomo zdradza ze swoją asystentką.

    Ogromne wrażenie zrobiła też na mnie ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Alexandre`a Desplata. To muzyka ilustracyjna w starym stylu, przywodząca na myśl partytury Bernarda Herrmanna do filmów Hitchcocka. Soundtrack jest doskonały i to jeden z lepszych jakie słyszałem w ostatnim czasie, kapitalnie budujący atmosferę niepokoju i osaczenia.

    Nie obyło się jednak bez potknięć. W środkowej części filmu jest kilka dłużyzn, ale nie wpływają one negatywnie na recepcję całości, ponieważ nie osłabiają napięcia. Chyba jednak największym z nich jest obsadzenie Kim Cattrall w roli Amandy Bly. To już nie ma porządniejszych brytyjskich aktorek, że trzeba sięgać po wyjątkowo nijaką w tej roli gwiazdę "Sex and the City"?

    I cóz, tylko pogratulować Eli "Calverze" Wallachowi zdrowia i chęci do pracy aktorskiej w tak pięknym wieku.

    Ocena: 9/10. Inteligentne kino rozrywkowe najwyższej próby, aczkolwiek z nazywaniem tego filmu wydarzeniem bym nie przesadzał.

    P.S. Product placement BMW jest w tym filmie tak kiepsko zrobiony niczym w jakimś polskim kom-romie, albo wesołym filmie o gangsterach Lubaszenki.

    LINK
  • Alicja w Krainie Czarów

    Bobba 2010-03-05 21:07:00

    Bobba

    avek

    Rejestracja: 2009-01-02

    Ostatnia wizyta: 2012-05-04

    Skąd: Tomaszów Mazowiecki

    Dziś. W Centrum Janki. Rząd 7, miejsce 16.

    Dobra. Film jest swoistym sequelem książki "Alicja w Krainie Czarów". Tam Alicja ma początek spoilera 20 lat koniec spoilera. Gdy jej przszły "narzeczony", pyta się o jej rękę początek spoilera ona ucieka koniec spoilera. początek spoilera Wpada do dziury, która prowadzi do Krainy czarów koniec spoilera. Dość spoilerów Film jest w 3D, ale pod tym względem jest słabo. Pod względem fabularnym znakomicie. Także bardzo dobra rola Johna Deppa jako Zwariowanego Kapelusznika. Naprawdę, Depp, jest znakomity, prawie w każdej roli, w ktorej się go nie poznaje: Willy Wonka, Jack Sparrow, Zwariowany Kapelusznik. Byłoby fajnie, gdyby został wyreżyserowany film aktorski "Alicja w Krainie Czarów" na podstawie powieści Lewisa Carolla. Więcej nie napisze, bo nie mam czasu.

    PS. Dobry jest tekst Alicji do hrabiego "Masz gosięnica na ramieniu". On się wzdryga, a ona spokojnie podnosi ją i gdzieś układa: "Może lepiej jak umyjesz te dwa palce"

    LINK
  • ostatnio oglądane #7/2010

    Lord Bart 2010-03-05 23:01:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Taaaa... nie jest to najlepszy pomysł aby zaraz po pracy chodzić do kina. Letko to wymęcza, ale na taki film akurat ujdzie.

    Taki film to Alicja w Krainie Czarów

    O nim krótko: fuckin awesome
    Tzn?
    Movie is so unbelievable awesome, that "fuck" must be used to show how awesome it is.
    Tyle.


    Nie powiedziałbym, że to najlepszy z filmów Burtona, ale nim właśnie wbił się do TOP3 moich ulubionych reżyserów. Chwilowo na miejsce 3, zobaczymy co pokaże Scott z RH...

    Film jest urzekająco psychodeliczny, epilepsyjnie kolorowy a postacie White Rabbita czy March Hare`a - małe cudo grafiki komputerowej.
    I głos Christophera Lee jako Jabberwocky`a...

    Jednak najbardziej wymiotła mnie postać Cheshire Cata... zawsze zastanawiałem się jako można zawiesić jego uśmiech w powietrzu (zgodnie z oryginalnym opisem)? Pobudzałem wyobraźnię, ale Burton ujął to idealnie.

    + wartka akcja bez przestojów i 108 minut zlatuje błyskawicznie
    + naprawdę niezła Mia Wasikowska

    Stawiam z wielką radością, po paru naprawdę słabych filmach 5!/5 czyli ZnakJakości made by Wujaszek Bart
    Średnia 3.4

    ========================

    Osobną sprawą jest seans 3D.
    Okazało się, że normalna kopia też jest dostępna ale tylko wyłącznie z dubbingiem.
    :/

    Otóż mój pierwszy kontakt z technologię trójwymiaru w kinie mogę uznać za... normalny. A nawet letko zawiedziony.

    Doskonale zdawałem sobie sprawę czym jest 3D i jak to wygląda, ale na dużym ekranie nie poczułem się ani wgnieciony w fotel ani wrzucony w środek akcji.

    Faktem jest, że fruwający motylek na końcu filmu czy kocur unoszący się w powietrzu sprawiają, że chce się to dotknąć. Ale to tylko momenty.

    Przez większość seansu czułem się trochę nieswojo bo okulary zazwyczaj noszę tylko przeciwsłoneczne a i to dość rzadko. Mam bowiem taką schizę, że źle czuję się "z czymś" przed oczami.

    Dwa to różnica w jasności. Z okularami 3D obraz było imo przyciemniony, a czasami nawet za ciemny.

    Trzy to napisy, które w moim przypadku nie zawsze dawały się ogarnąć razem z płynnością filmu.

    Cztery to cena biletu - 33PLN. Srki, ale to jest tak samo śmieszne jak polskie ceny Blu-ray`a...

    Cieszy mnie jednak fakt, że pomimo niedociągnięć nie został zburzony przekaz wizualny filmu. `Alicja` daje radę zarówno z jak i bez trójwymiaru.


    Tak więc jeśli będzie mus pójścia na coś to ani 4B ani 5G mi nie przeszkodzi. Ale jako norma to to się na pewno u mnie nie przyjmie, bo... nie daje to takiego kopa jak głoszą niektórzy piewcy zmian i nowych technologii.

    LINK
  • An Education (Była sobie dziewczyna)

    Shedao Shai 2010-03-06 01:53:00

    Shedao Shai

    avek

    Rejestracja: 2003-02-18

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

    Film utrafił w dobry moment mojego życia. Morał z niego wyciągnąłem taki: nie potrzebuję dobrego wykształcenia, wystarczy mi bogata żona

    Z filmów nominowanych do Oscara postawiłbym go na 4 miejscu: za Avatarem, Up in the Air i District 9. Niby miejsce słabe, ale też konkurencja ogromna. Ogólnie polecam. Przyjemny film. 7/10.

    Z nominowanych do głównego Oscara pozostały mi jeszcze Precious, The Blind Side i A Serious Man (przy założeniu że Up nie zamierzam oglądać). Wszystkie 3 są już w kolejce. Będzie maraton

    LINK
    • Re: An Education (Była sobie dziewczyna)

      Abe 2010-03-06 02:36:00

      Abe

      avek

      Rejestracja: 2006-05-20

      Ostatnia wizyta: 2023-08-08

      Skąd: Rzeszów

      Shedao Shai napisał(a):
      (przy założeniu że Up nie zamierzam oglądać).
      ________
      Why? (for money? ) Obok "9" najlepsza bajka tego roku z tych co widziałem.

      LINK
      • wierzę

        Shedao Shai 2010-03-06 03:49:00

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2024-11-24

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        ale właśnie słyszałem że film sympatyczny to poczekam i obejrzę z dziewczyną nie chcę sobie popsuć wrażeń zaliczając go "taśmowo" przed Oscarami.

        A propos taśmowości - od ostatniego posta zdążyłem zaliczyć Precious - no jest to zdecydowanie... interesujący film. Kurde jeśli serio aż taką patologię mają w tych gettach murzyńskich... to ja nie wiem. Trochę przerażająca wizja. Ale czy oscarowa? NIE! Jakoś problemy grubych murzynek do mnie nie przemawiały ... ale film jest godny zapoznania się, pozostaje w pamięci i daje ciekawy pogląd na niziny społeczne. Plus Lenny Kravitz i Mariah Carey! 6,5/10.

        LINK
  • King Kong

    Dave 2010-03-06 22:28:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Kilka lat temu, kiedy oglądałem ten film po raz pierwszy myślałem: "Słabe, nudne flaki z olejem". Ale musiałem, jak widać, dojrzeć do tego filmu. Jako iż puszczano go w TVN, odświeżyłem sobie. I King Kong mnie urzekł. Niezwykła strona wizualna, głębia, poruszająca, dramatyczna historia, cudowna muzyka i wyciskająca łzy końcówka. To jest po prostu piękny film. Niezwykle dramatyczny i piękny. Dam mu całkowicie słuszne 9/10 - za całokształt. Efekty, fabułę, muzykę i dramat. Niekórzy po seansie pomyślą "Durna sieczka". Trzeba patrzeć trochę głębiej. Nie tylko na stronę wizualną.
    Dodam jeszcze, że chyba nigdy nie zapomnę kreacji Jacka Blacka w tym filmie. On po prostu wymiótł na całej linii. Nie mogę zapomnieć scen kiedy z obsesyjnym błyskiem w oku kręci kamerą śmierć swych towarzyszy...

    LINK
  • Rarytas

    Hego Damask 2010-03-11 16:31:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    Przypadkiem dowiedziałem się o filmie prod. USA "Frankenstein" z 1910 r. i postanowiłem go obejrzeć. Nie jest długi, ale całkiem dobry. Nieco różni się od literackiego pierwowzoru. Polecam wszystkim lubiącym nieme kino, a także chcących zobaczyć pierwszy film o słynnym potworze i jego twórcy.

    W rolach głównych:

    Augustus Phillips – Frankenstein
    Charles S. Ogle – monstrum
    Mary Fuller – Elizabeth


    Jeśli ktoś jest zainteresowany, to można go legalnie ściągnąć z tej strony:

    http://www.archive.org/details/Frankenstein_628

    LINK
  • ostatnio oglądane #8/2010

    Lord Bart 2010-03-15 23:55:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Dzisiaj 2 filmy kinowe i jeden telewizyjny. Właściwie powinien do tego dojść serial jeszcze ale nie dam rady dziś obejrzeć.

    Zaczniemy nietypowo od TV.
    Plan doskonały - Inside Man
    by Spike Lee

    Jeden z moich ulubionych „cichych” reżyserów. Obejrzyjcie Czarnego bluesa, Malarię, Crooklyn, Autobus, Grę o honor, Mordercze lato czy chociaż ale obowiązkowo jego szczytowe osiągnięcie Malcolma X. Chociaż filmy te dotyczą głównie konfliktów rasowych i wszystkiego wokół to każdy jest inną, zajebiście ciekawą historią.

    Takie też story uknuł z Russellem Gewirtzem. Genialnie wymyślony i przeprowadzony napad na bank, który ma być tylko rzucającą się w oczy atrakcją. Samo sedno to jedna, nieuwzględniana nigdzie skrytka.
    Film co prawda ciągnie się wolną nutą, a nagromadzenie aktorskich sław (Washington, Owen, Dafoe, Plummer) nie do końca wykorzystano to jednak przy napisach końcowych nie mam wrażenia zawodu albo czegoś podobnego.
    Warto obejrzeć bo podobno w tym roku ma być druga część. Zakończenie zostawia pewną furtkę, więc jeśli nie s’dolą scenariusza…

    Warto wspomnieć o świetnym soundtracku Blancharda i kapitalnym miksowanym utworze http://www.youtube.com/watch?v=9XALZ3gkl7w

    I koniec? Nie, ktoś kto liczy że wypomni mi brak uznania skromnej roli Jodie Foster jest w błędzie. Jodie w tym filmie kręci mnie niesamowicie. Nic nie poradzę na ten chamski szowinizm, seksizm czy jak psa zwał. Od czasów Taksówkarza tak mi już zostało. I jestem z tego dumny bo to zjawiskowa kobieta.
    Dobra – i aktorka


    Pora na kino
    1. Trick
    by Jan Hryniak, scenariusz Michał J. Zabłocki

    Dlaczego podałem reżysera i scenarzystę chociaż zwykle tak oficjalnie tego nie robię? Dlatego że znowu trzeba zwrócić oczy ku opisowi dystrybutora. Tak, tak – wielu uważa że nie ma to sensu bo zazwyczaj takie opisy to kupa komerchy i nawet jak film jest dobry to to niezbyt współgra ze sobą.

    Fakt.
    Tutaj jedyne co ze sobą współgra to dobór liter w wyrazy, a wyrazów w zdania.

    "Trick" jest pierwszym od wielu lat polskim filmem sensacyjnym z błyskotliwym poczuciem humoru o genialnych oszustach i ich misternie zaplanowanej zemście na tych, którzy ich zdradzili.
    Z błyskotliwym poczuciem humoru… niestety filmy sensacyjne dopadła w Polsce ta sama zmora co najśmieszniejsze komedie ew. komedie romantyczne.
    Misternie zaplanowana zemsta… czytajcie dalej.

    Ten rodzaj kina przeżywał w Polsce prawdziwy rozkwit w latach 80. za sprawą "Vabanku" i "Wielkiego Szu", a na całym świecie do dziś dostarcza widzom rozrywkę na najwyższym poziomie m.in. w kolejnych częściach "Ocean`s Eleven", jednak w ostatnich latach był rzadko reprezentowany w naszej kinematografii.
    Uważam, że zestawienie ze sobą Vabanku, Wielkiego Szu i jedenastki Ołszyna jest właściwe. W każdym z tych filmów trik bądź trick jest clue programu.
    Zestawienie Vabanku, Wielkiego Szu i jedenastki Ołszyna z Trickiem uważam za skandaliczną obrazę trzech pierwszych.
    Dodatkowo w jednym ze zwiastunów wykorzystuje się niecnie motyw dźwiękowy popisów Kwinty. To powinno być karalne.

    Nowy film Jana Hryniaka wyróżnia znakomity scenariusz Michała J. Zabłockiego, fabuła, której zaskakujące "przewrotki" nie pozwalają widzowi na chwilę wytchnienia, realizacyjny rozmach oraz inteligentny dowcip.
    Znakomity scenariusz…
    Fabuła z przewrotkami (fakt Lubos grał chyba w Boisku bezdomnych)
    Inteligentny dowcip…

    Ja pier’le. Chyba pomyliłem seanse bo widziałem zupełnie totalnie inny film.
    UWAGA – jadę spoilerowi bo inaczej się nie da.

    Znakomity scenariusz sprowadza się do tego, że minister, poseł i agent służb specjalnych wyłudzają do spóły 6 mln USD ze Skarbu Państwa fingując „grube” porwanie posła przez Talibów.
    A agent służb specjalnych, świeżo po awansie na majora, zweryfikowany nagle stwierdza sobie że po ***j być uczciwym – lepiej wydrukować 6 mln, zrobić podmiankę i cieszyć się orgietkami u wyżej wspomnianego posła.
    Znakomity scenariusz.
    Wspominając o zemście to najśmieszniejsze jest to, że nie Piotr Adamczyk jest głównym bohaterem (taka kreacja wszędzie) a Profesor - Marian Dziędziel. Znaczy najważniejszy wątek pokazywany jest bokiem, bo środkiem jedzie średnio ciekawa landara.

    Fabuła z przewrotkami. To, że fałszerze będą wykiwani to było wiadome od samego początku. To, że agent korumpuje się było zaskakujące jedynie ze względu (moje) logiki. A porwanie sfingowane? No może ta jedna rzecz, ale w dzisiejszych czasach tak lipa… więcej nakradliby w rządzie.

    Inteligentny dowcip. Dowcip w tym filmie zdarza się. Jest zupełnie przypadkowy, więc dialogów z tego filmu raczej nikt powtarzał nie będzie. Niestety nie tworzą go główni bohaterowie, ale dwóch osadzonych – Kosa(Lubos) i Szuler(Topa). Zresztą ten drugi powinien mieć ksywkę magik raczej.
    I jedyne naprawdę grube zdziwko to końcowa scena z francuskim adwokatem. Lubos FTW

    W filmie występują też kobiety. Karolina Gruszka, bardzo dziewczęco-małoumysłowa to dupeczka głównego fałszerza Adamczyka. Jak trafnie ujął to jeden z recenzentów jej rola polega na jak najczęstszym rzucaniu się na i przytulaniu do. Do wiadomo kogo.
    Agnieszka Warchulska grająca córkę Profesora smędzi się po planie nie wiadomo w jakim celu. Te jej mruczące spotkania z drugim, uczciwym agentem (Więckiewicz) to jedna z najbardziej zmarnowanych taśm w polskim kinie. Nic się nie dzieje, nic na akcję nie wpływa, nic z nicem i nicem pogania.


    Zatem dlaczego się tak rozpisuję? Bo przywołano tu Vabank, Wielkiego Szu (którego ja bym zamienił na Sztos) i O11. Nie ukrywam – jedne z moich ulubionych filmów.
    Filmy te charakteryzują się tym, że każdy z nich ma zajebiście ciekawą historię finalizowaną w genialnym, złodziejskim najczęściej triku.
    Ekranowy Trick leży od nich… biegunowo. Na papierze zamysł prawdopodobnie był genialny. Potem przeszedł chyba jakąś metamorfozę bo to co dostajemy na ekranie jest… totalnie płytkie. Ot, jakiś tam filmik z telewizji.
    I tego mi zajebiście szkoda, że marnuje się tak kapitalne pomysły.

    Oceniam krótko 2/5 i tylko dlatego, że żal mi Lubosa obsadzanego za wygląd i z szacunku dla Dziędziela, bo to jego historia powinna być na topie.


    2. The Hurt Locker. W pułapce wojny
    Yeap.
    Byłem na tym w kinie.
    Wrażenia swoje już gdzieś opisywałem przy okazji dvd, więc warto powiedzieć jak wyglądał seans na dużym ekranie odpalany z płyty.

    Ano wyglądał zacnie, obraz na maksymalnej rozdzielczości, czasami przy szybkich ruchach kamery rozmywał się, ale ogólnie dało radę.
    Oczywiście dystrybutor nie omieszkał puścić wcześniej z taśmy paru reklam.

    O dziwo na 20.30 przylazło ok. 20 osób, więc pominięcie go normalnie... a mówiłem o tym. Nie będę się powtarzał.

    Mówiłem że wali avatara w dupę? Też mówiłem, zresztą nawet Lejdis jest lepszy niż to badziewie.
    A Oscar? Też chyba mówiłem.

    Tak czy siak projekcja zdała exama i wystawimy 4/5.
    Zarówno dla filmu jak i operatora


    Średnia sezonowa 3.3


    Pacyfik będę oglądał jutro gdyby ktoś czekał na opinię

    LINK
  • ..

    Karaś 2010-03-16 21:19:00

    Karaś

    avek

    Rejestracja: 2007-01-24

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: София

    -Przypadek Henry`ego z genialnie odegraną główną rolą przez Harrisona Forda. Adwokat postrzelony w głowę traci pamięć, zdolność mowy i chodzenia, słowem zaczyna nowe życie. Za wiele akcji tam nie ma, to jednak od czasu do czasu dramat się przydaje, przyglądanie się jak Henry `wraca` do zdrowia było dość wzruszające. No cóż, 9/10 ode mnie.

    LINK
  • Tim Burton

    Mistrz Seller 2010-03-18 12:09:00

    Mistrz Seller

    avek

    Rejestracja: 2006-11-24

    Ostatnia wizyta: 2022-02-10

    Skąd: Skierniewice

    -Gnijąca panna młoda -wspaniały film animowany zrobiony technika po-klatkową. Nie jest to raczej film dla dzieci, co prawda nie ma tu krwi czy przemocy, ale dzieci raczej nie są w stanie zrozumieć głębi tego filmu. W tym filmie ludzka rzeczywistość była pokazana jako szara, bezbarwna i nudna. Zaś świat umarłych jest kolorowy, pełen wyróżniających się postaci. Plusem tego filmu jest humor nie które teksty są przezabawne. Ale humor to tylko dodatek do tej ciekawej choć trochę nietypowej historii. Na pochwałę zasługują piosenki. Zwłaszcza Tears To Shed, fajnie brzmiąca, smutna piosenka przez gnijącą, pająka i robaka.

    Film warty obejrzenia. 10/10

    LINK
  • Jakiś czas temu

    Hego Damask 2010-03-20 12:32:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    byłem na "Wilkołaku" Joe Johnstona z Benicio Del Toro w roli głównej. Całkiem dobry, w pewnych momentach można się było przestraszyć Sporo krwi, niezła charakteryzacja, dobre aktorstwo, zdjęcia i muzyka. No i dodatkową zaletą dla mnie było, że toczy się w XIX wieku

    LINK
  • Wczoraj

    Hego Damask 2010-03-21 20:25:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    oglądnąłem "Zapaśnika" Darrena Aronofsky`ego z Mickeyem Rourke w roli tytułowej. To historia fikcyjnej postaci wrestlera Randy`ego "The Rama" Robinsona który odnosił sukcesy w latach 80-tych XX w. Teraz żyje samotnie, w przyczepie kempingowej, walczy i spotyka się z prostytutką o pseudonimie Cassidy (w tej roli Marisa Tomei). Pewnego dnia słabnie. Lekarze stwierdzają u niego zawał serca...

    Film jest bardzo dobry, nie pokazuje zbyt dużo walk na ringu, skupia się raczej na postaci bohatera, który nie umie sobie znaleźć miejsca w świecie, gdyż wrestling jest tym, co potrafi robić najlepiej. Próbuje naprawić relacje z dorosłą córką, której nie widział od wielu lat, pracuje w supermarkecie, jednak zdaje sobie sprawę, że to nie dla niego.

    Flm pokazuje również kulisy wrestlingu - owszem, zdarzają się kontuzje i nieraz wypadki śmiertelne, ale głównie walki są układane tak, aby zawodnikowi nie stała się krzywda, więc przeciwnicy umawiają się przed walką co i jak zrobią. Jedna z nich jest jednak pokazana szczególnie dosłownie i sporo osób może zniesmaczyć i obrzydzić.

    Jest to też powrót Rourke`a do filmu. Przez jakiś czas aktor był "na dnie" i nie dostawał ról.

    Polecam, jak najbardziej warto

    LINK
  • Toy Story :D

    Matek 2010-03-21 23:29:00

    Matek

    avek

    Rejestracja: 2004-10-04

    Ostatnia wizyta: 2018-06-22

    Skąd: Skierniewice

    Jedna z moich ulubionych i najczęściej katowanych bajek z dzieciństwa
    (ulubioną był chyba jednak Dzielny Mały Toster ) Dostałem w 1995-tym na video i się zakochałem od pierwszego obejrzenia, na dwójce 4 lata później byłem już w kinie Trzecia część już niedługo na ekranach, więc postanowiłem odświeżyć sobie pierwsze dwie I ubawiłem się setnie, ta bajka się nie starzeje i tyle. Okaleczone zabawki Sida dalej dają czadu (tak jak i okaleczone sprzęty u złego mechanika w Tosterku Teraz już takich bajek nie robią !)

    Chryste toż to już 15 lat od "jedynki" :-O

    PS : Zła wiadomość - Pastereczka Boo nie pojawi się w trójce Podobno, przez brak aktorki, która ją grała.... Co z tego ? Gościu od psa kipnął i ktoś go zastąpił... Mam nadzieję, że jakoś to wyjaśnią, w końcu to dupeczka Chudego ...

    Heh, miałem dylemat, czy obejrzeć po polsku czy w oryginale, obie wersje miodzio. Obejrzałem z angielską ścieżką dźwiękową, po polską poznałem już na pamięć.

    LINK
  • Magia montażu filmowego

    Lord Bart 2010-03-22 00:50:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    http://vod.onet.pl/pociac-i-skleic-magia-montazu-filmowego,2730,film.html

    Warto. Naprawdę pokazuje wiele i tłumaczy czym jest montaż. 90 minut ekstra dokumentu (za darmo), wypowiedzi wszystkich wielkich (Spielberg, Scorsese, Tarantino) i ludzi, którzy sprawiają że coś jest godne Oscara - montażystów.

    Uwagę przykuwa tekst z 76 minuty wypowiedziany przez Z.Staenberga, człowieka składającego Trylogię Matrixa:
    Liczy się fabuła, nie technika. Żadne efekty specjalne nie przykryją dennej historii

    Z pozdrowieniami dla twórców i fanów Avatara...

    LINK
    • Fani Avatara

      Shedao Shai 2010-03-22 02:02:00

      Shedao Shai

      avek

      Rejestracja: 2003-02-18

      Ostatnia wizyta: 2024-11-24

      Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

      pozdrawiają fanów kinówek

      LINK
    • Rzecz gustu

      Harpoon 2010-03-22 14:51:00

      Harpoon

      avek

      Rejestracja: 2003-05-24

      Ostatnia wizyta: 2013-09-22

      Skąd: Poznań

      Lord Bart napisał(a):

      Uwagę przykuwa tekst z 76 minuty wypowiedziany przez Z.Staenberga, człowieka składającego Trylogię Matrixa:
      Liczy się fabuła, nie technika. Żadne efekty specjalne nie przykryją dennej historii

      ________
      Film rzeczywiście ciekawy, chociaż inny wybitny montażysta twierdzi, że fabuła stoi w filmie na drugim miejscu a najważniejsze są emocje, jakie film wywołuje.


      A trudno jest odczuwać jakiekolwiek emocje, kiedy cały wysiłek musisz poświęcić żeby cokolwiek dostrzec lub usłyszeć.

      LINK
  • 300

    Dave 2010-03-27 17:50:00

    Dave

    avek

    Rejestracja: 2007-03-04

    Ostatnia wizyta: 2020-01-24

    Skąd: Warszawa

    Obejrzałem znany i polecany film 300, jako iż puszczano go w telewizji. I powiem, bardzo fajna rzecz. Usunąć parę zbędnych scen i by wyszło coś naprawdę baardzo dobrego, a tak to film jest dobry, ale nie wybitny. Jest dość taki... artystycznie rzeźniczny. Niby krwawo i brutalnie, ale na tyle, że z chęcią się film ogląda. No i bardzo dobra kreacja Butlera, jako Leonidasa. Bardzo dobry obraz Spartanina (This is Sparta!), na tyle dobry, że nagrodziłem go swoim avkiem (ta, cóż za prestiż). I dodam też, że patos jest tu dobrze ukazany, nie jest taki wyrazisty, ani nachalny. Jednym słowem - udana rzecz, nie zmarnowałem tych dwóch godzin. Naprawdę polecam i rekomednuję. 8/10.

    LINK
  • Legion

    Otas 2010-03-27 19:35:00

    Otas

    avek

    Rejestracja: 2003-11-05

    Ostatnia wizyta: 2020-05-01

    Skąd: Best'veena /k. Bi-Bi

    ... myślałem, że nic mnie w najbliższym czasie nie zanudzi tak jak Alicja.. i miałem racje ... Legion zanudził mnie o wiele bardziej!
    Napalony na trailer zapomniałem sprawdzić opinie w necie i niestety skończyło się to stratą czasu i kasy .. trzeba było te 20 zł przepić.

    Film nudny, przegadany, fabuła marna ...
    ocena 4/10

    LINK
  • Beats of Freedom

    Balav 2010-03-28 00:01:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    -Wolność. Po co wam wolność?
    Macie przecież telewizję
    Wolność. Po co wam wolność?
    Macie przecież Interwizję, Eurowizję


    Beats of Freedom. Kiedy zobaczyłem zwiastun przed seansem "Wszystko co kocham" totalnie napaliłem się na dokument Gnoińskiego i Słoty. Nie sądziłem, że trafi do szerszej dystrybucji kinowej, toteż decyzję ITI, aby pościć go w Multikinach przyjąłem z zadowoleniem. Niestety szumne zapowiedzi i materiały prasowe znów obiecywały zbyt wiele.

    Twórcy stawiają tezę, iż polska muzyka rockowa lat 80., tak punk rock jak i wykonawcy mainstreamowi walnie przyczynili się do rozmontowania realnego socjalizmu i upadku tworu państwowego jakim była Polska Rzeczpospolita Ludowa. Teza to raczej karkołomna, a na pewno w pewnym sensie wymuszona. Nie jest to jednak największa słabość tego obrazu. Film ten jest ewidentnie przygotowany z myślą o widzu z Zachodu, który przy okazji opowieści o Dezerterze, Maanamie, Kulcie, Brygadzie Kryzys i festiwalu w Jarocinie poznać ma historię ostatnich 50 lat kraju nad Wisłą. W pewnych momentach odnosiłem wrażenie, że muzycy i ich piosenki są tylko tłem i ścieżką dźwiękową dla standardowego filmu dokumentalnego o Polsce Ludowej. Nie jest tak cały czas, jednak wywołuje to atmosferę niedosytu oraz pewnej irytacji, gdy ogląda się migawki ze stanu wojennego opatrzone ogólnikowym komentarzem dla widza zagranicznego, gdy mówi się o faktach, które są powszechnie znane nie tylko pasjonatowi historii (jakim jestem np. ja), ale każdemu oczytanemu Polakowi. Niczego nowego o historii PRL ten film nie uczy.

    Twórcy prześlizgnęli się po temacie także w kwestiach, które powinny stanowić motyw przewodni. A to już wpadka poważna. Owszem, mówi się tu o koncercie Rolling Stones w 1967, o narodzinach punk rocka, zmaganiach z cenzurą, życiu koncertowym i codziennym muzyków, fenomenie jakim był Jarocin, ale za mało i za krótko. Wypowiedzi bohaterów tamtych czasów: Kazika Staszewskiego, Krzysztofa Grabowskiego, Kory Jackowskiej, Lecha Janerki, ale i Marka Niedźwieckiego są megainteresujące, tyle tylko twórcy filmu dali im za mało czasu, aby mogli opowiedzieć o tych czasach i ich muzyce więcej, a nie wątpię, że anegdot i wspomnień mają co nie miara.

    Technicznie obraz Gnoińskiego i Słoty jest bez zarzutu. Z namysłem wybrano materiały archiwalne i przekopano archiwa IPN (raz się na coś ta groteskowa instytucja przydała), aby pokazać absurdalne akta z obserwacji jaką SB MSW objęła punków zjeżdżających do Jarocina. Fragmenty resortowych broszurek typu "Jak rozpoznać punka i metalowca" są śmieszno-straszne, ale to wyśmienity znak tamtych czasów. Wreszcie bardzo dobrze dobrano piosenki, które ilustrują film (chociaż sięga się tu często po najbardziej oczywiste utwory danych wykonawców, czyli jak Kult to "Polska", a jak Turbo to "Dorosłe dzieci"). Narratorem filmu jest Chris Salewicz, dziennikarz m.in. NME oraz autor książek o narodzinach punka na Wyspach i biografii Joe Strummera i Boba Marleya. Facet niewątpliwie zna się na rzeczy i w roli przewodnika wypada dobrze.

    "Beats of Freedom" trwa tylko 75 minut i to kolejna wada. Zabrakło tu przynajmniej pół godziny, żeby twórcy zagłębili się w temat, dali więcej czasu "gadającym głowom", zajęli się również opowieścią o odbiorcach tej muzyki. Według reżyserów polska młodzież w latach 80. albo należała do "Pomarańczowej Alternatywy" mjra Fydrycha i walczyła z komuną, albo poprzez jednoczyła się pod sceną jarocińską i walczyła z komuną, a to nadużycie. Nie ma tu ani słowa o tym, iż rock służył też (chyba przede wszystkim) jako ucieczka w wolność wewnętrzną. Film jest za krótki i przez to powierzchowny. Szkodzi mu też teza, która czyni spłyca przekaz.

    Ocena? Z żalem, ale jedynie 5/10. Miało być pięknie, a jest zaledwie OK. Pochwała należy się za cudny plakat a la Banksy.

    W "Beats of Freedom" najlepiej broni się muzyka, ale to było oczywiste od początku, bowiem te piosenki i ich przekaz nie zdewaluowały się w ciągu już ponad ćwierćwiecza od powstania.

    A ja stoję na dole pałacu
    Z zadartą do góry głową
    Podpalam z rozkoszą lont
    I pragnę wysadzić go sobą


    LINK
  • wczoraj oględne

    Mistrz Seller 2010-04-04 18:46:00

    Mistrz Seller

    avek

    Rejestracja: 2006-11-24

    Ostatnia wizyta: 2022-02-10

    Skąd: Skierniewice

    wczoraj oglądałem dwa filmy:
    Something, something, something Darkside
    Czyli kontynuacja Family Guy Blue Harvest. Film słaby, brakuje w nim fajnych pomysłów. Poziom niektórych żartów jest żenujący np. przeróbka dialogu przed zamrożeniem Hana, czy Tantaun z głową jakiegoś gościa. Kilka rzeczy było zabawnych, ale stanowczo za mało. W Robot Chicken TESB był sparodiowany dużo lepiej.

    Ocena 3/10

    Anastazja
    Na tym filmie byłem w kinie w 1997 roku. Teraz postanowiłem obejrzec go ponownie. Jest to piękny film animowany zrobiony przez 20 Century Fox (nie Disneya). Co prawda jest w nim wiele nieścisłości historycznych (np. wiek anastazji, Nazwa Sakt Petersburga (w 1926 był to już Piotrogród), ale to tylko film animowany, a nie dokument na Discovery. Całość pięknie narysowana. Dubbing też ładny, głosy pasują do postaci (nie wiem jak Polsat mógł puszczać wersje z lektorem to niszczy film!). Film warty polecenia.

    Ocena 10/10

    LINK
    • Re: wczoraj oględne

      Balav 2010-04-04 19:59:00

      Balav

      avek

      Rejestracja: 2009-04-25

      Ostatnia wizyta: 2016-05-27

      Skąd: Oleśnica

      Mistrz Seller napisał(a):
      Tantaun z głową jakiegoś gościa.

      Ten "jakiś gość" to amerykański (nieżyjący już) aktor komediowy Don Knotts (http://www.dancronin.com/don_knotts__.jpg), więc ten podwójny żarcik (raz, że pojawiła się jego głowa na szyi Tauntauna, dwa - drwina z nazwy stwora) jest całkiem niezły. Zresztą cały "Something, something..." jest bardzo zabawny, o wiele lepszy niż "Blue Harvest" moim zdaniem.

      Turn the ship around, Leia knows were Luke is

      LINK
    • ...

      ogór 2010-04-04 22:02:00

      ogór

      avek

      Rejestracja: 2004-02-20

      Ostatnia wizyta: 2024-11-15

      Skąd: Bielsko-Biała

      Co do Family Guya to scena z tekstem:
      - I love you
      - Fuck off!


      Jest jedną ze śmieszniejszych scen, bo ja osobiście czekałem na coś w stylu starwarsowego wiem a tu taki zonk jak najbardziej pozytywny

      I tak jak piszę Balav, ten film jest naszpikowany szmaczkami i nie wszyscy wyłapują z niego wszystko tak jak należy, ja sam dopiero teraz się dowiedziałem o co z tym Tauntaunem chodziło

      LINK
      • Po swojskim "faku"...

        Balav 2010-04-04 22:50:00

        Balav

        avek

        Rejestracja: 2009-04-25

        Ostatnia wizyta: 2016-05-27

        Skąd: Oleśnica

        ...Hana Griffina była jeszcze obrazoburcza poza w karbonicie. W tej części (oprócz humoru inteligentnego) generalnie jest więcej żartów na pograniczu dobrego smaku, ale też takich, które łamią tabu chociażby aborcjonowany płód wyrzucany w przestrzeń wraz ze śmieciami z ISD. A ja lubię takie igranie ze światopoglądem widza, więc tym bardziej mi się podobało.

        A i tak najlepsza jest Meg. Podejrzewam, że w parodii Ep. VI Seth MacFarlane zrobi z niej Sarlacca

        LINK
        • ...

          ogór 2010-04-04 22:58:00

          ogór

          avek

          Rejestracja: 2004-02-20

          Ostatnia wizyta: 2024-11-15

          Skąd: Bielsko-Biała

          Balav napisał(a):
          A i tak najlepsza jest Meg. Podejrzewam, że w parodii Ep. VI Seth MacFarlane zrobi z niej Sarlacca
          ________
          Ja tam bardziej obstawiam Jabbe, ale Sarlacc byłby jednak śmieszniejszy

          Fakt, że humor często był na pograniczu absurdu czy tam dobrego smaku, ale ja tam lubię takie balansowanie na krawędzi jeśli chodzi o humor (czy też wręcz czarny humor) i akurat im się udało wyjść obronną ręką, jednak inni mogą się dziwnie poczuć oglądając te żarty. Wiadomo, gust człowiek ma jeden i trudno go zmienić

          LINK
    • eeee

      Matek 2010-04-04 23:52:00

      Matek

      avek

      Rejestracja: 2004-10-04

      Ostatnia wizyta: 2018-06-22

      Skąd: Skierniewice

      zara... ściągam FG od lat na bieżaco i zawsze sugeruję się spisem na wiki. I SSDS jest jako TBA, planowane 23 maja. O :

      20 146 "Something, Something, Something, Dark Side"[33][34] Dominic Polcino Kirker Butler May 23, 2010 (2010-05-23)[35] 6ACX21/ 6ACX22

      a tu link http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Family_Guy_episodes#Season_8:_2009.E2.80.932010

      Więc się pytam : wtf ? To jest jakaś nieukończona wersja co wypłynęła czy jak ?

      LINK
  • Maska

    BartekGibek 2010-04-04 20:48:00

    BartekGibek

    avek

    Rejestracja: 2008-07-09

    Ostatnia wizyta: 2022-09-21

    Skąd: Bystrzyca Kłodzka

    Film widziałem dopiero drugi raz w życiu. Film naprawdę świetny, efekty specjalne dobre nawet jak na dzisiejsze czasy. Rola Carreya fenomenalna, a Cameron Diaz... No cóż, po prostu szczęka opada Polecam ten film każdemu fanowi komedii.

    LINK
  • R-Point

    Lord Jabba 2010-04-05 00:53:00

    Lord Jabba

    avek

    Rejestracja: 2008-06-08

    Ostatnia wizyta: 2024-08-10

    Skąd: ( Mos Eisley) ;)

    Miłośnikiem azjatyckich horrorów nie jestem, a po takich filmach jak np. Ring kino grozy "Made in Asia" omijałem z daleka.
    Długo wahałem się czy obejrzeć R -Point,bałem się że film będzie rozczarowaniem że prawie przez cały film nic się nie będzie działo.
    Owszem jest kilka nudnych momentów na początku ale za to dalej film nadrabia klimatem.
    Jeśli ktoś lubi połączenie dreszczowca i filmu wojennego powinien się zapoznać z R-Point.
    Dodam jeszcze że dużym plusem filmu są zdjęcia i mużyka która potęguje napięcie zwłaszcza jak ogląda się film w nocy

    LINK
  • ostatnio oglądane #9/2010

    Lord Bart 2010-04-18 17:44:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    2 filmy i już duży plus, że obydwa udało mi się złapać analogowo. Taniej za bilet i oczy nie bolą.

    Starcie Tytanów
    O tym filmie trochę więcej, chociaż nie zasługuje. Więcej, bo zawsze byłem cichym wielbicielem mitologii, zarówno w książkach jak i na ekranie. No i oczywiście z uwzględnieniem takich produkcji jak The Battle of Olympus, Titan Quest, Age of Mythology czy God of War.

    Na film poszedłem z dwóch powodów - pierwszy to chęć zobaczenia co współcześni "tfórcy" zrobili z legendarną dla mnie wersją CotT1981.
    Drugi to właśnie mitologia.

    Wiedziałem, że nie udaję się na kino ambitne a raczej na film, który mógłby zamknąć się w scenie ukazania Krakena. Jednak i to można zrobić lepiej bądź gorzej.

    Imo fajnie wykorzystano motyw wiary w bogów, która pozwala im istnieć. Kojarzy mi się to od razu z B&W czy jeszcze jednym tytułem strategicznym, nazwa niestety uleciała.
    Mimo iż film jest tylko popcornową rozrywką pozostawia odwieczne pytanie: czy ludzie muszą w coś wierzyć? Czy potrzebują bogów? A może odwrotnie?
    To tak marginesem.

    To co mnie zaskoczyło na taką produkcję to spora ilość znanych mi twarzy.
    Liam Neeson/Zeus, Ralph Fiennes/Hades, Mads Mikkelsen/Draco, Jason Flemyng/Akrizjos, Elizabeth McGovern/Marmara, Polly Walker/Kasjopeja, Pete Postlethwaite/Spyros... niezła gromadka jak na sieczkę.
    Najlepiej z twarzą (i głosem - ekstra efekty) wyszedł Fiennese jako Hades. Choć (dzięki bogom!) film trwa tylko półtorej h to każde jego wejście jest miodne.

    Pozytywne wrażenia to sceny walk ze skorpionami i Meduzą. Kraken... poza tym, że jest duży i brzydki i ma problemy z pływaniem (strasznie wolno się wynurza ) to... nic specjalnego.

    Niestety, cały zbiór pozytywów został zaprzepaszczony przez mordowanie mitologii. Kolejny raz wpienia mnie, gdy mam wrażenie Amerykanów, którzy posiadając wielkie studia, technikę i kasę ustalają zasady świata.
    Znaczy pokażemy to co naszym zdaniem wytrąci popcorn z rąk gawiedzi, a co niekoniecznie zgadza się z prawdą. Zresztą kto się jej będzie doszukiwał? Ludzie z ledwością ogarniający gdzie jest Europa?

    W obecnej wersji zatem:
    * Akrizjos to mąż Danae a nie jej ojciec; dobrze chociaż że Perseusza począł Zeus a nie np. Posejdon...
    * tenże sam Akrizjos chyba z braku pomysłów na bossów zostaje przemieniony w niemal nieśmiertelnego o wyglądzie orka z Isengardu
    * Pegaz ukazuje się przed pokonaniem Meduzy i jest... czarny. Polityczna poprawność dopadła nawet rumaki.
    * Perseusza wspomagają dżiny... Fakt, że nie z lampy ratuje sytuację ociupinkę
    * pojawia się Io, ale niewiadomo czy jako nimfa czy dotknięta klątwą ludzka kobieta
    * ta sama Io "ginie" by potem wrócić i bzykać się z Perseuszem. Zapytacie co z Andromedą?
    Nic.

    Do tego jeszcze rybak, nawet pół-bóg ale całe życie rybak, w ciągu wędrówki przepoczwarza się w madafakera. I ma miecz działaniem kojarzony z lightsaberem...

    Najlepszą ocenę filmu dają sami twórcy, puszczając oko do fanów wersji z 1981. Chodzi o scenę wyciągnięcia z arsenału Argos pamiętnej mechanicznej sowy przez Perseusza. Po czym chyba Draco mówi mu, żeby tego akurat nie zabierał.

    Właśnie. Żeby ktoś tak powiedział producentom, reżyserom i scenarzystom, że niektórych rzeczy nie powinno się ruszać.

    Ocena krótka 3/5 naciągana za aktorów i sceny walki.


    Jak wytresować smoka
    Tutaj byłoby jeszcze świetniej gdyby do wersji analogowej dołączono napisy... cóż nie można mieć wszystkiego, + dla kin otwartych w tym żałobnym tygodniu.
    A oryginał i tak ściągnę.

    Ogólnie na animację nie miałem pójść bo ostatnio serwują straszne gnioty albo dwunaste części serii... ale przekonał mnie smoczul z plakatu i zwiastunów.
    Po prostu kradnie film, jest w nim coś uroczego, coś kociego, coś groźnego i coś pokemoniastego jednocześnie
    Ale tak czy siak nie sposób go nie polubić.

    Gorzej już z głównym bohaterem, połączeniem Fasoli, jełopa i emo. No i z ogólnym pacyfistycznym przekazem filmu, o miłości, przyjaźni i rozwiązywaniu problemów.
    Uważam, że takie przesłania oszukują dzieciaki (zakładając że to jest film dla nich), że dorośli omamiają je tym a prawdziwy świat jest par excellence kurewski i brutalny.

    Ale... wizualnie i animacyjnie film jest mocny. Nawet analogowo. Zwłaszcza ostatnia bitewna scena robi ogromne wrażenie. + również za wymyślenie kilkunastu rodzajów smoków, smoczków itp.

    Ogólnie imo na film warto pójść dla Toothlessa. Kto to? Ano ktoś nieznany zupełnie polskim dubbingowcom

    Ocena 4.5/5

    Średnia sezonowa 3.4

    LINK
  • Agora ,The Hurt Locker i o W chmurach słów kilka

    Balav 2010-04-21 09:52:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Zacznę od tego drugiego.

    The Hurt Locker W końcu obejrzałem ten najbardziej okrzyczany film ostatnich miesięcy. Triumfator tegorocznych Oscarów, jak głosi prasa przykład wyższości opowiadania historii nad bombastycznymi efektami komputerowymi, historyczny film, który umożliwił kobiecie po raz pierwszy odebrać Nagrodę Akademii za reżyserię. I co? Cóż, nawet ekranizacji książki telefonicznej miasta Wąbrzeźna Oscar należałby się bardziej niż "Avatarowi", niemniej wydaje mi się, że "W pułapce wojny" (przykład kolejnej durnej zabawy polskich tłumaczy w wymyślanie podtytułów)nie ma aż tak dużej dawki wybitności, która uzasadniałaby nagrodzenie tego filmu najważniejszą z Nagród Akademii.

    Spośród dziesięciu nominowanych filmów widziałem póki co kilka i wg mnie na Oscara za "Best Picture" znacznie bardziej zasługuje "Up In The Air" Reitmana. Film świeży, podejmujący również aktualny (ale nie tak wyeksploatowany jak Irak) temat zwolnień w dobie kryzysu i będący realistycznym portretem japiszona, który jeszcze go końca nie zgorzkniał, niemniej wie, że do młodzieńczych ideałów nie ma powrotu. Dodatkowo wyśmienicie zagrany zarówno przez Clooneya (im mniejszy z niego playboy, tym wybitniejszy aktor) i młodą Annę Kendrick (daje popis gry w scenie, w której pierwszy raz zwalnia pracownika przez internet). Gdy będzie dane obejrzeć mi pozostałe nominowane obrazy, być może zmienię zdanie, niemniej jednak moja ocena "Hurt Locker" będzie taka sama. Film nagradzany najważniejszym Oscarem musi być nie tylko dobry (a obraz Bigelow jest naprawdę dobry), ale powinien również byc nowym głosem w dyskusji na temat, który podejmuje. "Hurt Locker" nic nowego nie wnosi.

    Wojna uzależnia, żołnierze to socjopaci nieprzystosowani do życia poza koszarami i frontem, na wojnie giną ludzie, wojna to szaleństwo ludzkości. Przewijało się to (bardziej lub mniej wprost) w niezliczonych dramatach wojennych. Bigelow w swoim filmie powtarza po innych twórcach, toteż wiedząc, że nic nowego w tej dyskusji nie powie, można skupić się na innych walorach obrazu. A tych jest sporo. "The Hurt Locker" jest doskonale sfotografowany, sceny eksplozji robią kapitalnie wrażenie, zwłaszcza te, które otwierają i zamykają film. Sekwencje rozbrajania ładunków (zwłaszcza ta rozgrywająca się przez siedzibą ONZ w Bagdadzie) trzymają w napięciu. Nie zawsze udaje się jednak reżyserce to napięcie utrzymać. Sceny z oczekiwania na snajpera na pustyni po początkowym skoku adrenaliny zaczynają zwyczajnie nudzić. W obsadzie postawiono na mniej znane twarze (Fiennes, Morse i Pearce pojawiają się w epizodach jedynie) i tu niestety popełniono kardynalny błąd obsadowy - zaangażowano Jeremy`ego Rennera do głównej roli. Facet gra na jedną nutę, ma wciąż taką samą minę zbitego psa. Starał się wcielić w mającego niebezpieczeństwo w rzyci twardego ryzykanta, wyszło to jednak komicznie i nieszczerze. Skąd ta nominacja aktorska, ja się pytam? Ten obraz nie atakuje wymyślnymi pomysłami realizacyjnymi, czy też karkołomnymi inscenizacjami. Jest solidny i staroszkolny.Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Bigelow odwaliła kawał dobrej reżyserskiej roboty i Oscar dla niej wydaje się zasłużony(chociaż zrobiła już lepsze filmy: "Strange Days" i "K:19 The Widowmaker"). "The Hurt Locker" to film udany, zasługujący na 8/10, ale czy na Oscara? Moim skromnym zdaniem jego zalety to jednak za mało, aby zasłużyć na statuetkę w tej kategorii.

    Alejandro Amenabar, który kręcił do tej pory filmy kameralne ("Inni", "W stronę morza", "Abre los ojos")porwał się na wystawny i pełen rozmachu traktat o religijnym fanatyzmie z akcją osadzoną w Aleksandrii przełomu IV i V wieku n.e. Nie tylko wyszedł z tego obronną ręką, ale też odniósł pełen sukces, albowiem Agorato film ocierający się o wybitność. Historię konfliktu między chrześcijanami, wyznawcami judaizmu i religii rzymskich obserwujemy z perspektywy Hypatii z Aleksandrii (Rachel Weisz, w tej roli wycofana i subtelna), filozofki i astronomki, po której nie zachowały się żadne pisemne dzieła. Hypatia stara się poznać tajemnicę wszechświata: czy Słońce krąży wokół Ziemi, czy jest odwrotnie. Jest światkiem przemian, jakie zachodzą w ostatnim wieku Cesarstwa Rzymskiego. Poganie rzezają chrześcijan, ci odpłacają tym samym. Słynna Biblioteka Aleksandryjska zostaje złupiona. Oddana nauce Hypatia (wychowana w wierze politeistycznej, lecz z przekonania ateistka wierząca w naukę) musi stać się ofiarą szalejącego fanatyzmu.

    Wbrew temu, co o filmie pisała prasa watykańska nie jest on antychrześcijański, ani nawet antyreligijny. To raczej istotny głos przeciw fanatyzmowi w każdej postaci. Amenabar pokazuje, że każda religia może prowadzić do wynaturzeń spływających krwią, jeżeli hierarchowie zachłysną się władzą i pozycją. W czasach, gdy fundamentalizm kojarzy się nam jednoznacznie z islamskimi terrorystami "Agora", która pokazuje, że nawet "cywilizowani" chrześcijanie mogli posuwać się do czynów tak ohydnych jak mordy i religijne czystki. Wielokrotnie w czasie seansu reżyser pokazuje to egipskie miasto i całą planetę z orbity. Aleksandria jest Ziemią w mikroskali, film Amenabara nie tyle rekonstruuje wydarzenia, co wskazuje, iż mogą się powtórzyć w każdym czasie w dowolnym miejscu na Ziemi. Hypatia zaś, to personifikacja zdrowego rozsądku i tolerancji, które w obliczu szaleństwa mas muszą zostać podeptane.

    Oprócz istotnego głosu na tematy istotne Amenabar zaserwował również widzom obraz pełen wizualnego rozmachu. Dekoracje (zdjęcia kręcono na Malcie) i sceny zbiorowe wypadają imponująco, zwłaszcza oglądane na wielkim ekranie. 9/10

    LINK
  • Bitwa o Czarnobyl

    Lord Bart 2010-04-30 22:19:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Dzięki Balavowi za podanie tego tytułu przy okazji rocznicy Czarnobyla. Świetny dokument Discovery - pokazuje całe zdarzenie krok po kroku. Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy, parę znanych wyrzuciłem do kosza.

    Duże wrażenie robią oryginalne zdjęcia i filmy. Zwłaszcza z licznikiem promieniowania w tle. + dobry podkład muzyczny i skóra cierpnie.

    Nie wiem czemu, ale u mnie Fallout, który przecież niejako też mówi o atomie, nie wywołuje takiego dreszczyku.
    Natomiast S.T.A.L.K.E.R. (bo od razu samo się narzuca) jak najbardziej.
    Czuję, że po kotorze przyjdzie pora na odświeżenie Cienia Czarnobyla. A i może spróbuję przetestować Czyste Niebo?

    W każdym bądź razie 1.5 h świetnego dokumentu


    The Zone wants to be respected. Otherwise it will punish.
    Stalker
    Stalker (1979)

    LINK
  • BEATS OF FREEDOM-ZEW WOLNOŚCI

    DarthSyndrius 2010-04-30 22:50:00

    DarthSyndrius

    avek

    Rejestracja: 2008-10-03

    Ostatnia wizyta: 2010-08-16

    Skąd: Skierniewice

    Beats of Freedom to film dokumentalny o polskim rocku w czasach komunizu. Naprawdę świetny film. Piękna muzyka, ciekawe informacje...nie no tego nie da się opsiać. Po prostu trzeba obejrzeć

    LINK
  • Hunger (Głód)

    Balav 2010-05-04 23:03:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Czy surowy w warstwie technicznej film może być poruszający? Czy obraz nakręcony jedną kamerą, z masą długich ujęć, zbliżeń na twarze, z dialogami i muzyką zredukowanymi do niezbędnego minimum może wstrząsać? Czy minimalistyczne środki, które służą do przełożenia na język kina ważnego wycinka historii "The Troubles" w Ulsterze mogą wywołać w widzu szok? Film w reżyserii Steve`a McQueena (nie mylić z TYM Steve`em McQueenem) pozwala twierdząco odpowiedzieć na powyższe pytania.

    Do tej pory uważałem, iż najwybitniejszym obrazem traktującym o wydarzeniach w Irlandii Północnej jest "Krwawa niedziela" Paula Greengrassa, opowiadająca o wydarzeniach w Derry w 1972 roku. Z tym obrazem śmiało można zestawić "Głód". Film McQueena opowiada o strajku głodowym internowanych w wiezieniu JKM Maze członków IRA, który miał miejsce w 1981. Osadzeni bojownicy walczyli o przyznanie im statusu więźniów politycznych, czego kategorycznie odmawiał konserwatywny gabinet Maggie Tatcher. Strajk głodowy (kolejny po odmowie mycia się i noszenia więziennych uniformów) miał zmusić rząd torysów do ustępstw. Centralną postacią filmu jest Bobby Sands (Roibeárd Gearóid Ó Seachnasaigh), który był pierwszą śmiertelną ofiarą strajku (w trakcie jego trwania został wybrany do Izby Gmin) i zmarł w wieku 27 lat.

    Jak napisałem we wstępie jest to film niezwykle surowy, mający konwencję zbliżoną do paradokumentu. Kamera jest tu niemym świadkiem wydarzeń. McQueen nie stara się wyjaśniać pobudek członków IRA, ani strażników z Maze. Patrzy chłodno na przebieg protestu pozwalając widzowi wyrobić sobie zdanie. Cały obraz dzieli się na dwie równorzędne części. W pierwszej obserwujemy życie codzienne na bloku: brutalne rewizje osobiste więźniów, przygotowywanie grepsów, wylewanie moczu na korytarz, "ścieżki zdrowia". Druga część to kronika 66 dni protestu głodowego Sandsa. W środku metrażu zaś mamy aktorski majstersztyk: trwającą dwadzieścia minut rozmowę Sandsa (Michael Fassbender) z księdzem (Liam Cunningham), w której Sands wyjaśnia powody decyzji o strajku. Nakręcona z jednej kamery, na jednym długim ujęciu scena rozmowy wbija w fotel autentycznością (wszystkie słowa pochodzą ze stenogramów) i bijącą od Bobby`ego siłą. Nie trzeba zgadzać się z jego poglądami, ale emocjonalna i niezwykle osobista tyrada na temat źródeł jego decyzji porusza do głębi. Widz może nie zgadzać się na te metody, ale nie ma moralnego prawa odmówić Sandsowi zasadności ich powzięcia.

    Film jest koncertem jednego aktora. Michael Fassbender jest po "Bękartach wojny" na fali wznoszącej. Po filmie Tarantino przyszła pora na "Fish Tank" i role hollywoodzkie (np. w "Jonah Hex"). Przed sukcesem w filmie Quentina T. Fassbender pojawił się kameralnym "Głodzie", gdzie rola wymagała radykalnego zrzucenia wagi. Irlandzko-niemiecki aktor wygląda na ekranie zatrważająco, gdy w kolejnych scenach jest coraz bardziej chudy, blady ze skórą pokrytą odleżynami. McQueen nie bawi się w swoim filmie w fałsz, wszystko pokazuje w sposób naturalistycznie prawdziwy. Na ekranie Fassbender przekonywająco oddał fizyczne cierpienie Sandsa, ale jednocześnie wewnętrzną siłę tego człowieka. Nie gloryfikuje go jednak. Rola ta wymagała wiele wyczucia i Fassbender wyszedł z tego aktorskiego zadania obronną ręką.

    "Głód" poprzez minimalistyczne środki wyrazu na pierwszy plan stawia historię człowieka, który umarł za sprawę, ale którego śmierć (i 9 kompanów) nie przyniosła spełnienia żądań. Uczyniła jednak sprawę Ulsteru głośną na arenie międzynarodowej, gdyż "Troubles" przestały być w opinii świata problemem wewnętrznym Zjednoczonego Królestwa. "Hunger" to obraz przejmujący, niezwykle przygnębiający zarazem. Jednak przede wszystkim to portret człowieka, który zdecydował targnąć się na swoje życie, bowiem wierzył w słuszność swoich przekonań. Widzowi pozostaje do rozstrzygnięcia, czy był to przejaw bohaterstwa, czy tez tchórzostwa.

    McQueen otrzymał za "Hunger" Camera d`Or w Cannes. Trudno się nie zgodzić z werdyktem jury festiwalu. Jest o obraz wybitny. 9/10.

    LINK
  • ostatnio oglądane #10/2010

    Lord Bart 2010-05-09 20:37:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Jeden tylko film dzisiaj (czekamy na RH, czekamy chociaż ten czas projekcji...) ale za to... interesujący.

    Może jednak zacznę od ciekawostki, oświecenia. Otóż różne recenzje czytałem odnośnie tego tytułu. Najczęściej niezbyt pochlebne. Ale co uderzyło mnie jak nigdy przedtem to licznik na filmwebie.
    Ok. 4000 osób obejrzało ten film przed premierą.
    Zadaję sobie pytanie jak?
    Kupili zapewne dvd na Amazonie albo byli w europejskim kinie (premiera światowa to 09.2009)?
    Aż taki łatwowierny nie jestem.

    Czyżby zatem wielkie portale społeczno-filmowe popierały piractwo?
    Zabawne acz intrygujące.


    Człowiek, który gapił się na kozy
    How many lights are tere in this room? A Super Soldier wouldn`t have to look. He would just know.
    A Super Soldier?
    A Jedi Warrior.


    W ogóle trochę zastanawiałem się czy pójść na ten film bo Clooney jest jednym z tych aktorów którzy jasno deklarują swoje poglądy polityczne i (niestety) przedstawiają je w filmach. A producentem TMWSaG był.

    Tak czy siak skusiła mnie doborowa obsada: George Clooney, Ewan McGregor, Kevin Spacey, Jeff Bridges.
    Mniam!

    Sam film jest... dziwny? Niby krzywe zwierciadło, niby komizm, groteska nawet? Ale... na idiotyzm wojny w Iraku, kpiny i złość na Busha&Co. za słabo i za mało. W końcu ten temat wyeksploatowano już bardzo mocno.

    Pomijając fabułę (do której da się jednak przekonać) to kreacje aktorskie są naprawdę świetne.
    Clooney jako Jedi strzelający oczami
    I`m Sergeant First Class Lyn Cassady, Special Forces, retired. In the eighties, I was trained at Fort Bragg... under a secret initiative codenamed "Project Jedi." The objective of the Project was to create Super Soldiers. Soldiers with super powers. We were the first generation of the New Earth Army.
    You`ve got super powers?
    That`s correct.


    Ewan McGregor kolejny raz jako dziennikarz, ale i prześmiewczo padawan Clooney`a (chociaż nie wiem czy wszyscy mają takie odczucia, czy to nie sw-skrzywienie)
    How does that work?
    Well, every Jedi had different techniques.
    What about you?
    I find... I find drinking helps. And... And if I`m listening to classic rock...


    Jeff Bridges jako szef Armii Nowego Świata albo Kevin Spacey, jak mało kto łączący komedię z dramatem
    What? What is it?
    It`s the Dark Side.


    + kapitalna muzyka
    Alright - Supergrass na początku a w tle nocne bombardowanie Bagdadu;
    Itchycoo Park - Small Faces;
    kapitalne Dancing with myself Generation X;
    The Hippy Hippy Shake - Swinging Blue Jeans;
    Everybody Wants You - Billy Squier;
    czy utwór kończący More Than A Feeling - Boston;

    Osoba odpowiedzialna za muzę odwaliła kawał dobrej roboty.

    A na koniec, może pompatycznie troszkę
    Well, that was it. But I won`t stop. I won`t give up. Because when I look at what is happening in the world, I know that now, more than ever... we need to be all that we can be.
    Now, more than ever... we need the Jedi.


    Daję 4/5
    Średnia sezonowa 3.4

    LINK
    • It`s more than a feeling when I hear that old song they used to play ...

      Balav 2010-05-09 21:51:00

      Balav

      avek

      Rejestracja: 2009-04-25

      Ostatnia wizyta: 2016-05-27

      Skąd: Oleśnica

      ...I begin dreaming `til I see Marianne walk away.I see my Marianne walkin` away

      Również wybrałem się na ten mooocno opóźniony w naszem kraju film. Wrażenia oczywiście jak pozytywne, jednak trudno nazwać film Heslova jednoznacznie udanym. Dlaczego? Jest to bowiem produkcja bardzo nierówna, zaś celność dowcipów spada wraz ze zbliżaniem się do finału.

      Opowieść tworząca w Człowieku, który gapił się na kozy(aż dziw, że dystrybutor zdecydował się na właściwe tłumaczenie tytułu, przecież jest takie długie i trudne do zapamiętania dla zwykłego pożeracza popcornu; swoją drogą początkowo tytuł w PL miał być inny, nie pamiętam już jaki, ale przypominam sobie, że durny), ramy fabularne, w której to Lyn Cassady rusza do Iraku wykonać ostatnią misję dla New Earth Army, a pismak Wilton towarzyszy mu w eskapadzie w nadziei na bombowy artykuł, ma ślimacze tempo. Scenarzyści wypakowali ten wątek zwrotami akcji w rodzaju porwanie przez terrorystów i udział w ulicznej bitwie między private contractors, ale te fragmenty są poprowadzone bez polotu, kończą się szybko i sprawiają wrażenie dodanych na siłę, aby rozruszać przysypiającego widza. Także finał, gdzie w opary absurdu Heslov i Clooney postanowili wrzucić całkiem poważne zdanie w dyskusji o amerykańskich torturach przeprowadzanych na więźniach nie wypala. Powód? Filmowi, którego treści nie należy traktować do końca serio (mimo, iż w znacznej mierze ma - zdaniem autora książki Jona Ronsona- opierać się na faktach) taka zmiana tonu nie służy. Także ostatnie ujęcie zdaje się być tu niepotrzebne, gdyż zdaje się mówić widzowi "to wszystko ściema", chociaż na planszach początkowych mamy "based on true story". Czy lepsze nie byłoby niedopowiedzenie, tak uroczo współgrające z lekko "the x-filesowym" klimatem filmu. Co przy tych znacznych wadach powoduje, że ten obraz się jednak broni? Retrospekcje i aktorstwo.

      W czasie podróży przez iracką pustynię Lyn Cassady opowiada Wiltonowi o swej służbie w tajnym oddziale US Army, gdzie szkolił się na wojownika Jedi. W tych sekwencjach zawiera się cały ładunek humoru w "Człowieku...". Sceny, w których żołnierze zamieniają się mających mieć nadprzyrodzone zdolności hipisów wywołują salwy śmiechu, bowiem oglądamy konfrontację wojskowego drylu z wolnością, flower power i skutkami zażywania LSD. Oto era Wodnika wkracza do najpotężniejszej armii świata w chwili ponownej eskalacji zimnej wojny. Myślę, że scena tańca w wykonaniu Clooneya stanie się klasykiem za czas jakiś.

      Aktorstwo. Wszystkich na głowę bije to Jeff Bridges jako dowódca NWA, wyglądający jak "Dude" Lebowski, Bill Django. Bridges wypada tu tak wyśmienicie, ponieważ znów pomyka z długimi włosami i jest "ccol". Tyle wystarczy. Tylko szlanki z "White Russian" w garści mu brak. Clooney z kolei jest naprawdę dobrym aktorem, aczkolwiek vis comica nie jest jego najmocniejszym punktem. W tym filmie jego postać robi(oprócz wytrzeszczania gał, fikuśnego wąsa i kocich ruchów na parkiecie) doktor Ross najlepiej w zasadzie sposób w jaki wypowiada kolejne porcje zwierzeń - z całkowicie poważną miną. Muszę się zgodzić z panem Mossakowskim (a rzadko to robię), że w tym głównie tkwi siła tej postaci. Ewan gra na typowym dla siebie poziomie, widziałem go już w lepszych kreacjach, ale nie sposób nie uśmiechnąć się, gdy za każdym razem z jego ust pada słowo "Jedi". Zawiódł mnie Spacey, który ostatnio miał słabsze role na koncie, ta zaś nie stanowi powrotu do klasy "Podejrzanych". Kevin gra buca i karierowicza z pierwiastkiem sadysty, ale robi to w sposób tak nijaki i nieprzekonywający, że w ogóle nie obchodzi mnie los Irakijczyków (i kóz) przezeń dręczonych. No bo co taki bubek może im zrobić. I na koniec Stephen Lang z uśmiechem od ucha do ucha. Wiele odwagi wymaga zerwanie ze swoim emploi twardego mundurowego (teraz wzmocnione przez "Avatara") w tak zabawny sposób. Chapeau bas.

      O świetnym soundtracku wspominał Bart, więc wypada podpisać się pod jego słowami.

      Czyli? Czyli 7/10, bo to solidna, zabawna i świetnie zagrana komedia z tajemnicamu US Army w tle. Tyle tylko, że główny wątek fabularny jest słabiutki i stanowi jedynie fabularny pretekst dla świetnych retropekcji.

      Aha, nawiązań do Star Wars z perspektywy fana nie sposób nie docenić.

      Dla zainteresowanych: prawdziwa New Earth Army http://en.wikipedia.org/wiki/First_Earth_Battalion oraz co nieco o "remote viewing" http://en.wikipedia.org/wiki/Remote_viewing

      Mother Earth…
      my life support system…
      as a soldier…
      I must drink your blue water…
      live inside your red clay and eat your green skin.

      I pray…
      my boots will always kiss your face and my footsteps match your heartbeat.

      Carry my body through space and time…
      you are my connection to the Universe…
      and all that comes after.

      I am yours and you are mine.
      I salute you.


      Yeap, that`s also real...

      LINK
  • ...

    Melethron 2010-05-10 11:32:00

    Melethron

    avek

    Rejestracja: 2009-02-16

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Court of Gods

    Wczoraj miałem okazję oglądnąć film pt. Ruiny (The Ruins) w reżyserii Cartera Smitha. Film jest dość specyficzny, gdyż głównym zagrożeniem w tym filmie jest tajemnicze pnącze, rosnące w zapomnianej świątyni Majów.

    Oczywiście początek dość oklepany: grupa amerykańskich studentów wyrusza rankiem na wycieczkę, która jest ich ostatnią. Potem pojawiają się jacyś potomkowie Majów, którzy pilnują, by każdy kto wszedł do świątyni, nie wyszedł z tamtąd i nie rozsiał złowrogiego ziela. Tak to prawda. Po dotknięciu tajemniczych pnączy one zaczynają na nas rosnąć. Potrafią się też poruszać, zwłaszcza gdy dana osoba jest ranna. Wtedy pnącze wchodzi w naszą rannę i zżera nas od środka. To samo trupy, zaraz po śmierci, roślina upomina się o swoje. I tak przez cały film. Jest lekkie urozmaicenie grzebaniem nożem w ciałach żeby wyeliminować roślinnych intruzów oraz amputowanie nóg, a po za tym to nic ciekawego.

    Koniec końców ucieka tylko jedna dziewczyna, reszta ginie. Film raczej słaby, choć oryginalny. 2/5

    LINK
  • Hood wanted czyli ostatnio oglądane #11/2010

    Lord Bart 2010-05-16 18:15:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Jeden z moich ulubionych reżyserów i jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego sezonu.

    Who are you?
    We`re hoods.


    Czy jakoś tak. I to tyle jeśli chodzi o kaptury i zbójców. Bo Scott z Helgelandem nakręcili prequela.

    Dla mnie to było niejakie zaskoczenie, bo unikałem konkretnych newsów fabularnych a ostatnie wspomnienie miałem takie, że historia miała być przedstawiona z punktu widzenia szeryfa. I że Robin to rzeczywiście madafaka, a nie szlachetny książę złodziei.

    Ale powiedziałem sobie - czemu nie?

    Mimo wszystko nadrzędnym problemem tego filmu jest hmmm niezbyt imo duży udział samego Robina. Historia, fabuła, intryga są świetne. Nie chciało mi się sprawdzać czy zgodne z realiami, ale akurat mniejsza o to.
    Naprawdę koncept jest dobry. Tylko dlaczego mam poczucie, że Robin/Russell Crowe tego jakoś nie spaja?

    Jest parę scen, które automatycznie nadają skojarzenia z Gladiatorem. I porównując bardzo mam żal o "za mało Crowe`a". Albo za mało wyraziście.
    Mimo wszystko to Robin Hood. Chyba że tytuł ma być wabikiem. Wtedy to chamstwo.

    O dziwo 2.5h zleciało mi szybko, tak jak wspominałem za sprawę ciekawej fabuły. Technicznie mogłoby być genialnie gdyby nie obrona Nottingham i desant Francuzów.
    Tu Ridley zgubił gdzieś swój rozmach - porównanie obrony leśnego miasteczka z Księcia złodziei do Nottingham wypada miernie.
    Desant przy pierwszej scenie dobywania zamku zawodzi.
    Marzenia o drugiej bitwie pod Laugaricio legło.


    Co z innymi aktorami?
    Cate Blanchett/Marion Loxley - ach, moja muza Jak zawsze świetnie, szkoda tylko że amerykański debilizm zmusił ją do szarży wraz z... bóg wie czym/kim podczas bitwy.
    Że męża mściła?
    :/

    Max von Sydow/Sir Walter Loxley - cóż, klasyk. Nic więcej, nic mniej.

    Właściwie William Hurt, Mark Strong, Oscar Isaac, Danny Huston i Eileen Atkins zagrali swoje role bez zarzutu. Trzeba tylko sobie zadać pytanie jak te role były napisane?

    Najbardziej uderzył mnie Matthew Macfadyen jako szeryf, który wypadł totalnie nijako. Z Kevina Duranda/Małego Johna zrobili Szkota. Jedyne pozytywne zaskoczenie Mark Addy jako braciszek Tuck, naprawdę przesympatyczna postać.


    Film bardzo ciężko mi ocenić. Np. sporym plusem jest część napisów końcowych zrobiona w formie pół malunku, pół komiksu.
    Intrygę uknutą niezłą. Ale brakuje Robina, tylko jeden skromny napad, tylko jeden niezły strzał z łuku. Nawet jeśli to prequel.

    Dodatkowo jak chodzą słuchy, że ma być kontynuacja to się zastanawiam czy nie wyjdzie z tego taki "nowy" Batman. Czyli kicha.

    Dam 4/5. Pewnie trochę naciągane.
    Średnia sezonowa: 3.5


    W pojedynku dwóch wantedów - Alicji i Robina, przyznajemy palemkę Krainie Czarów. Jednogłośnie.

    LINK
  • MIAMI VICE

    cwany-lis 2010-05-17 09:17:00

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Sopot

    historia jakich w kinie i w w serialach było na pęczki ale montaż, muzyka i specyficzny niemalże dokumentalny styl mocnoprzypadły mi do gustu - na swój sposób film się wyróżnia

    LINK
  • Książę Persji

    Hego Damask 2010-06-05 13:53:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    niedawno wróciłem z kina. Całkiem dobre kino przygodowe na motywach popularnej serii gier, chociaż nie będący ekranizacją konkretnej.
    Persja, VI w. n.e. Książę Dastan, usynowiony przez króla ulicznik, bierze udział w oblężęniu miasta Alamut. Wkrótce w jego ręce wpada magiczny sztylet mogący cofać czas.
    Film jest w pewnych momentach zabawny, ma niezłe efekty specjalne, dość dobre aktorstwo i całkiem przyjemną muzykę.
    W sam raz na lato - gonitwy, egzotyka, w sumie da się obejrzeć bez większego stresu

    LINK
    • Byłem

      Matek 2010-06-05 14:01:00

      Matek

      avek

      Rejestracja: 2004-10-04

      Ostatnia wizyta: 2018-06-22

      Skąd: Skierniewice

      w tamtym tygodniu. No rzeczywiście, bardzo porządna przygodówka do obejrzenia ze znajomymi na lato Drugi raz bym już tego nie oglądał, ale tak na raz, na wielkim ekranie bardzo przyjemnie Śliczny wizualnie, dobre aktorsko i efekty, ale nie epatuje sztuczną epickością, a humor niezły kiedy trzeba, szczególnie mi się spodobał gościu od strusi, i jego "teorie spiskowe" na temat rządu

      LINK
    • Re: Książę Persji

      Burzol 2010-06-10 16:27:00

      Burzol

      avek

      Rejestracja: 2003-10-14

      Ostatnia wizyta: 2024-11-24

      Skąd: Poznań

      Potwierdzam, to znakomity film! To znaczy: bohaterowie są raczej płascy, efekty specjalne tandetne, dialogi niedobre, fabuła w zasadzie bez sensu. Ale jaki to jest znakomity film! Świetne sceny akcji, znakomite inspiracje grą i zachowanie jej klimatu, piękny efekt cofania czasu, dużo humoru, niezła muzyka Gregsona-Williamsa, strusie (tak!) i prześliczna Gemma Arterton. Naprawdę polecam.

      LINK
  • ostatnio oglądane #12/2010 + serial

    Lord Bart 2010-06-07 23:23:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Na ten film poszedłem z oporami.
    Na Green Zone.

    Nie lubię Matta Damona, tematyka iracka jest już chyba wyeksploatowana na maksa, Greengrass zrobił jeden dobry film dawno temu (Krwawa niedziela) a Brian Helgeland... cóż tu już lepiej.

    Faktycznie mogłem zaatakować Proroka albo Wideokrację... no, ale nie tylko ja decydowałem.


    Tak czy siak spodziewałem się standardziku amerykańskiego. Po części dostałem go a po części... też, ale pozytywnie.
    Ogólnie bowiem nie za bardzo przepadam za kinem zaangażowanym politycznie, a walenie w Busha jak w bęben... przejadało mi się.

    Ale tutaj jest to tak... dyskretnie napomknięte. I szczerze powiedziawszy wcale nie zahacza tylko o "ludzi prezydenta" ale i o prasę, która nie była bez winy.

    BTW dzisiejsze relacje wojenne... to jest war czy już tylko live broadcast?

    Fabuła ma fajny przeplot pomiędzy szukaniem prawdy a szukaniem konkretnego Irakijczyka. Szkoda tylko, że końcówka... jest słaba. Kulawa powiedziałbym, ale paraolimpijczycy wykazują się nieraz większą wolą zwycięstwa niż "normalni".

    O co chodzi? Nie będę psuł zabawy tym co pójdą.

    No i oczywiście jestem pod nieustającym wrażeniem amerykańskiej machiny wojennej. To muśnięcie promieniem lasera i już na dotykowym panelu mamy cel-kwadracik... teraz wystarczy zestroić kwadracik z rakietą i ... BUM!

    Mówią, że wojna nigdy się nie zmienia. Ciężko w to uwierzyć


    Oceniam na 3.5/5.
    Przez końcówkę.
    Średnia sezonowa nadal 3.5



    A co do serialu.
    W końcu powoli zacząłem spełniać swoje marzenie.
    Kupiłem dwie serie The X-files
    Wiem, wiem... zostało mi jeszcze 7. Ale jeść trzeba
    Klasyka jest jednak piękna
    Why would I make them so uncomfortable?
    It probably has to do with your reputation.
    Reputation? I have a reputation?
    Mulder, look, Colton plays by the book and you don`t. They feel your methods, your theories are...
    Spooky? Do you think I`m spooky?

    LINK
  • Hmm

    Prezi 2010-06-07 23:54:00

    Prezi

    avek

    Rejestracja: 2006-06-24

    Ostatnia wizyta: 2022-02-18

    Skąd: Ułan Bator

    Ostatnio obejrzałem Zapaśnika. Film jest bardzo dobry, nie tylko opowiada o wrestlingu ale też jest to film o życiu. Głównym bohaterem jest Randy "Taran" Robinson (w tej roli fenomenalny Rouke), który jest
    wrestlerem i odcinka kupony od dawnej sławy z lat 80-tych. Ciężko przędzie, ma problemy z pieniędzmi, więc chwyta się roboty jako pracownik sklepu spożywczego. Przyjaźni się ze striptizerką Cassidy, która ma problemy z przyciąganiem klientów bo już nie jest pierwszej młodości. Randy ma też córkę, która go nienawidzi. Po jednej z walk Randy preżywa zawał serca i postanawia zmienić swoje życie.


    Gra aktorów jest bardzo naturalna, Rouke widać że kiedyś pakował bo jego sylwetka pasowała do postaci wrestlera idealnie. Jego gra aktorska jest bez zastrzeżeń. Dobrze gra też Marisa Tomei, jako striptizerka. Aktorka pomimo 40-stki na karku nadal cieszy oko i dobrze się trzyma.

    Minusem jest zaś końcówka, która pozostawia uczucie niedosytu. Myślałem, że początek spoilera Randy dostanie zawału i umrze na ringu podczas finałowej walki, jednak film kończy się jak ok wchodzi na słupek i skacze na przeciwnika. Można się domyślać końca tej całej eskapady ale widać reżyser postawił na otwarte zakończenie. koniec spoilera

    Ocena 9/10

    Film stanowczo poleca, mi się akurat przyjemnie oglądało.

    LINK
  • Król Szczurów

    Hego Damask 2010-06-08 07:01:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    film Bryana Forbesa z 1965 r. na podstawie powieści Jamesa Clavella opisuje życie w japońskim obozie jenieckim pod koniec II wojny światowej. Są tam m. in. Amerykanie, Anglicy, Australiczycy. Główny bohater, amerykański kapral King, potrafi załatwić wszystko, dzięki czemu żyje mu się dobrze. Pewnego razu, kiedy jego koledzy chwytają szczura, wpada na pewien pomysł.
    Bardzo dobry film, czarno-biały, bez jakichś spektakularnych akcji typu ucieczki z obozu, okrutni Japończycy itp.
    Aktorzy grają dobrze, można się zżyć z bohaterami, muzyki za wiele nie ma. Jest to też film o przyjaźni. Ma również kilka scen humorystycznych.
    Nie czytałem książki więc nie wiem, jak wypada w porównaniu z obrazem Forbesa. Ale warto go obejrzeć i tak

    LINK
  • Red Dead Redemption Short Film by John Hillcoat

    Lord Bart 2010-06-08 20:24:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    właściwie nie wiedziałem gdzie to dać.
    Zapowiadany szumnie filmik z FOXa:
    http://www.youtube.com/watch?v=cZUUVV2rjoc

    Rozczarowanie równie duże jak gra. To po prostu zmontowane filmiki z pierwszych godzin rozgrywki.
    Kto chce pograć niech nie ogląda bo zepsuje sobie przyjemność.

    Ja moje 50% udziałów w RDR odsprzedałem. Kupiłem se Batmana:AA i (Shedzik się ucieszy ) RE5 na PC

    Tak więc... nieźle zmontowany, ale gra... niestety taka nie jest.

    LINK
  • ...

    Sith Acolyte 2010-06-10 19:30:00

    Sith Acolyte

    avek

    Rejestracja: 2009-07-02

    Ostatnia wizyta: 2017-01-06

    Skąd: Warszawa

    A więc dwa filmy:

    Książę Persji - film całkiem znośny, momentami fajny, a ostateczne rozwiązanie sporu między Dastanem a początek spoilera jego wujem koniec spoilera było dość zaskakujące.

    Iron Man 2 - pod względem fabuły duuuuuuuuuuuuużo gorsze od jedynki, ale efekty lepsze. Plusem był bonusik po napisach początek spoilera (odnalezienie Mjölnira) koniec spoilera i pojawienie się Nick`a Fury. Niestety, "3" dopiero w 2013

    LINK
  • Kabaret Olgi Lipińskiej

    Lord Bart 2010-06-11 22:46:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    Z datą 2010
    Na dwa tygodnie przed wyborami. Gdyby Napieralski miał realną szansę to bym mu za to podziękował głosem

    Piękne, po prostu piękne.
    Pan Rozi i Wartko rozmawiać.
    Tu macie chusteczki, a tu karteczki z imieniem naszego Kandydata.
    Czytać z daleka, poza kadrem.
    No i płakać

    Wścieklicowa i Szwagiera zaczynają wyć, a Rozi z wrzaskiem
    Nie teraz! Kiedy kamera pójdzie
    Wścieklicowa na to
    A mówili że już taki spokojny i pokojowy bedzie


    Kabarecik <3

    LINK
  • Dzisiaj

    Hego Damask 2010-06-11 22:56:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Wrocław

    widziałem film przygodowy o długim tytule "Kapitana Drake`a wyprawa po nieśmiertelność". Akcja toczy się w 1592 r. Francis Drake, kaper królowej Anglii zostaje poproszony przez sułtana jednego z arabskich państw o pomoc. Jego ludzie umierają, a pomóc może jedynie odnalezienie Drzewa Nieśmiertelności. Tropem Drake`a podąża jego wróg, Hiszpan Sandovate.

    W rolach głównych wystąpili Adrian Paul i znany wszystkim fanom Jang... eee, przepraszam... Temuera Morrison
    Cóż, filmik ujdzie. Jako że to produkcja telewizyjna, to efekty są niezbyt "rozbuchane". Stworki (łącznie cztery sztuki) zrobione są w miarę, aktorstwo dobre, muzyka też. Trochę humoru, taki awanturniczy film.

    LINK
  • 3 filmy

    Resvain 2010-06-18 23:01:00

    Resvain

    avek

    Rejestracja: 2009-04-15

    Ostatnia wizyta: 2019-02-21

    Skąd: Gdańsk

    opisane począwszy od niezłego, na genialnym kończąc. Ostrzegam przed potencjalnymi spoilerami.

    Iron Man 2 - cóż, gorszy od jedynki. Trochę za dużo postaci i wątków napakowali do jednego filmu. Nie tak jak w Spider-Manie 3, ale wciąż przesada. No i muzyka! Uwielbiam muzykę symfoniczną, ale Iron Man od początku kojarzył mi się z gitarą elektryczną, której w dwójce kompletnie zabrakło! Liczyłem na "Iron Man" Black Sabbath chociaż na napisach, ale się zawiodłem. Ale, ale. Pomijając powyższe wady, film był naprawdę niezły. Świetna gra RD i Gwyneth, no i ta Scartlett... Aaaach, tu była po prostu boska Na plus też świetne walki, niezłe dialogi i ciekawie przedstawioną postać samego herosa. Przyjemnie się oglądało.

    7,5/10

    Prince of Persia - film okazał się lepszy niż myślałem. Oczywiście, momentami trochę naciągany i schematyczny, ale poza tym naprawdę dobry. REWELACYJNY klimat wschodu z tamtych lat, świetna muzyka i scenografia - to urzekło mnie od razu. Fabuła, o dziwo w paru miejscach mnie zaskoczyła, zwłaszcza wynik końcowej konfrontacji. Jake naprawdę nieźle zagrał Księcia, a Gemma Arterton... oj seksowna, seksowna, nie powiem Ich relacje, to oczywiście schemat - od "nie lubimy się, jesteśmy dla siebie złośliwi" do wielkiej miłości, ale nie raziło to, a nawet miało swój urok. Występ Asasynów też godny zapamiętania i dopisania do zalet. Ogółem - bajka, ale warta obejrzenia. Mnóstwo frajdy.

    8,5/10

    Day & Night - świetna krótkometrażówka, poprzedzająca TS3. Od dawna nie spotkałem się z tak oryginalnym pomysłem. Mądre przesłanie, ukazane w nietuzinkowy sposób. Naprawdę dobry.

    Toy Story 3 - 15 lat po jedynce. 11 lat po dwójce. W końcu. Toy Story, to pierwszy film na jakim byłem w kinie i można powiedzieć, że wychowałem się na nim. Nietrudno więc się domyślić, jak bardzo czekałem na trzecią część. Jakie wiązałem nadzieje. Obawy trochę też było, ale rozsądek zawsze przypominał - "to Pixar! Oni nie znają czegoś takiego jak "spieprzyć film". Byłem dziś w kinie z młodszą siostrą, mamą, moją koleżanką i jej młodszą siostrą. Na wersji 3D. I co? G-E-N-I-A-L-N-I-E!

    Nie wiem nawet od czego zacząć. Pixar przeskoczył z gracją nad poprzeczką, którą wcześniej ustawił. Historia jest... Świetna. Jeszcze bardziej angażująca emocjonalnie niż w poprzednich częściach. Opowiada w końcu o przemijaniu. Andy dorósł, wyjeżdża na studia, a zabawki... No właśnie, co z nimi? Co z tymi, wydawałoby się, kawałkami plastiku, które jednak odgrywają tak ogromną rolę w życiu niemal każdego dziecka? Jak powiedział Andy - to są przyjaciele. Zapewne w dużej mierze przemawia przeze mnie sentyment, w końcu kiedy oglądałem na okrągło Toy Story i bawiłem się całymi dniami dinozaurami byłem mniej więcej w wieku Andyego. Teraz sprawa ma się podobnie. Mamy po 17 lat, a pewna część życia po prostu przeminęła, co film trafnie pokazuje. Naprawdę, w kilku momentach byłem poruszony do żywego. W innych z kolei, razem z całą salą ryczałem ze śmiechu. Buzz "przeprogramowany" na gorącego Hiszpana - to trzeba zobaczyć.

    Z postaciami sprawa także ma się rewelacyjnie. Powróciła większość bohaterów z poprzednich części. Ale nie wszyscy i tu ogromny plus. Niektórzy z nich, bojąc się wyrzucenia na śmietnik po prostu uciekli do innych domów. Kilka zostało sprzedanych lub oddanych - w tym pasterka Bo, miłość Chudego. Jego wyraz twarzy kiedy ktoś o niej wspomina po prostu autentycznie wzrusza. Nie przypominam sobie też (poza Odlotem) wielu bajek, w których główny bohater zostaje bezpowrotnie rozdzielony ze swoją wybranką. Zazwyczaj promowany jest obraz "wiecznej, szczęśliwej miłości", która występuje chyba tylko tam. Dobrze, że Pixar nie popada w banały.

    Nowi bohaterowie są ciekawi, ale jest ich sporo i bardziej rozwinięte zostały właściwie dwie - Ken i Barbie. Są absolutnie fenomenalni, a ich sztuczne ruchy (spróbujcie zgrabnie chodzić z takimi szczudłami zamiast nóg ) pokazują jak bardzo chłopcy z Pixara dbają o szczegóły. Perypetie zakochanych są zaś wybitnie komiczne i przerysowane, co cała sala nagradzała salwami śmiechu. Główny Madafak z kolei był niepozorny, acz podły i z ciekawą historią. Ogólnie, dobry pomysł z "reżimem" w przedszkolu. No i Big Baby... wielki niemowlak z na wpół przymkniętym okiem i cały czas tym samym, obcym, wyrazem twarzy... Gdybym był małym dzieckiem, to bym się autentycznie go wytraszył, szczególnie za sprawą roli jaką odgrywał.

    Animacja po prostu powala. Jest to na pewno najlepsza pod tym (ale i ogólnie) względem animacja Pixara. Wszystko, począwszy od otoczenia, poprzez bardzo realistycznie odwzorowanych ludzi, aż po zabawki, stoi na najwyższym poziomie. W dodatku, z zabawkami sprawa była o tyle trudniejsza, że są bardzo zróżnicowane, więc każdy porusza się inaczej. Animatorzy jednak niezwykle szczegółowo odwzorowali właściwie wszystko i można tylko zachwalać. Dodatkowo, 3D naprawdę sprawdza się i potęguje wrażenia. "Głębia" jest naprawdę widoczna i chwała twórcom za nie odwalenie roboty "byleby te 3D było, porzucajmy śmieciami w widza, to się ucieszy" tylko za porządnie zrobiony efekt. Dubbing polskich aktorów też perfekcyjnie dopasowany, a muzyka przyjemna.

    Co jeszcze więcej rzec? Toy Story 3 dorównał poprzednikom, a nawet ich przewyższył. Owszem, dialogi zabawniejsze były w jedynce, ale trójka ma przewagę pod każdym innym względem. Naprawdę spodobała mi się ogólna myśl filmu oraz w zasadzie każdy jego element. Najlepsza animacja jaką widziałem i najlepszy film 2010 jak na razie. Oskar za animację w kieszeni, nominacja za "film roku" zapewne też.

    10!/10 plus rekomendacja R! (tak, zerżnąłem pomysł od Barta ) Polecam absolutnie każdemu, niezależnie od płci, wieku, koloru skóry, wyznania czy sympatii politycznych. Osobom, dla których Toy Story odegrało niemałą rolę w dzieciństwie nawet nie będę specjalnie rekomendował - do kina marsz! Dawno nie zaznałem tyle radości w kinie.

    LINK
    • Toy Story 3

      Matek 2010-06-18 23:24:00

      Matek

      avek

      Rejestracja: 2004-10-04

      Ostatnia wizyta: 2018-06-22

      Skąd: Skierniewice

      Podpisuję się pod wszystkim, co napisałeś
      Toy Story dostałem jako szczyl na gwiazdkę, na kasecie video, dwójkę już obejrzałem w kinie. Jest to (razem z Dzielnym Małym Tosterem) jedna z najważniejszych bajek mojego dzieciństwa.
      Obejrzałem jakiś miesiąc temu pierwsze 2 części (dwójka jednak duuużo słabsza od oryginału), i poszedłem dzisiaj z dziewczyną na seans. Nie spodziewałem się niczego wspaniałego, a tu ... cholera, trójka na poziomie oryginału !

      Dodatkowo, gdy oglądało się 1 i 2, widziało się genialny film i słabszą kontynuację, a teraz, mamy zamkniętą trzymającą się kupy trylogię, strasznie ciekawą, zabawną, lecz i sentymentalną, z zaskakująco dojrzałym zakończeniem. I podobnie jak Lost, zaczęło się i skończyło tą samą sceną (chmurki)

      BTW, kojarzysz ktoś wspomniany przez mnie na początku film Dzielny Mały Toster? I czy fani tej bajki zauważyli również, jak zarąbistą zrzyną... eee... hołdem dla tej bajki była scena na wysypisku i w prasie zgniatającej śmieci ? W sumie, to tak wogóle te 2 filmy są niemal identyczne

      LINK
      • niestety

        Resvain 2010-06-18 23:58:00

        Resvain

        avek

        Rejestracja: 2009-04-15

        Ostatnia wizyta: 2019-02-21

        Skąd: Gdańsk

        "Tostera" nie znam. Pewnie z tego względu, że bajka starsza ode mnie jakieś 5 lat i kiedy zaczynałem namiętnie zbierać i oglądać filmy Disneya, to czasy popularności miała już za sobą i zwyczajnie o niej nie usłyszałem. Ale zaciekawiłeś mnie, chyba zassam, żeby zobaczyć co to jest

        A czy dwójka dużo słabsza? No nie wiem. Słabsza na pewno i zgodziłbym się co do joty, gdyby nie postać Jessie i jej historia (piosenka!), która dodała historii emocji. Ale że jedynka i trójka ją przewyższa, to nie ma dwóch zdań

        LINK
        • Naprawdę polecam,

          Matek 2010-06-19 10:32:00

          Matek

          avek

          Rejestracja: 2004-10-04

          Ostatnia wizyta: 2018-06-22

          Skąd: Skierniewice

          ściągnij sobie, spodoba Ci się, bo całe Toy Story zawsze, nawet w dzieciństwie wydawało mi się hołdem dla tej właśnie bajki, a sceny na wysypisku w TS3 tylko mnie wczoraj upewniły I uwierz mi, wcale się nie zestarzała w tandetny sposób. Kreska i animacja mają stary klimat, a historia i dialogi są na poziomie takim, że i dzisiaj bez wstydu by walczyła z nowymi bajkami, czasem nawet je przewyższając.

          BTW, mam pytanie - byłeś na TS1 w kinie ? Ale jak mogłeś cokolwiek zapamiętać mając 2 lata ?

          LINK
          • Re: Naprawdę polecam,

            Resvain 2010-06-19 12:22:00

            Resvain

            avek

            Rejestracja: 2009-04-15

            Ostatnia wizyta: 2019-02-21

            Skąd: Gdańsk

            Matek napisał(a):
            BTW, mam pytanie - byłeś na TS1 w kinie ? Ale jak mogłeś cokolwiek zapamiętać mając 2 lata ?
            ________
            Fakt, nie pamiętam tego, wiem tylko od rodziców Ale na vhs miałem od razu kiedy wyszło i to już pamiętam.

            LINK
  • Batman - City of Scars

    Burzol 2010-06-19 01:17:00

    Burzol

    avek

    Rejestracja: 2003-10-14

    Ostatnia wizyta: 2024-11-24

    Skąd: Poznań

    Wyśmienity półgodzinny fanfilm "Batman City of Scars", przez najbliższy miesiąc dostępny do obejrzenia tam: http://dai.ly/cyNCsp

    To właśnie tak się powinno robić Batmana! Strój, styl, a nawet nastrój jest doskonały (nie to co te dziwaczne wynalazki Nolana). Pewne budżetowe niedorbóbki może istnieją, kilka ujęć CG wygląda zbyt komputerowo, bat-motor zbyt przypomina zwykły, a Joker nie jest idealny. Ale ogółem bardzo mi się to podobało. Dodatkowe punkty dla twórców za pokazanie w filmie Ventriloquista/Scarface’a w naprawdę fantastycznej interpretacji.

    LINK
  • Nadszedł czas przeprowadzki.

    Balav 2010-06-23 22:24:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Nowy wątek tu: http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=448084

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..