już 16 września kolejny numer SW Komiksu, a w nim tylko dwie historyjki:
Into the Unknown - czyli preludium do serii "Mroczne Czasy", która będzie w Polsce wydawana,
oraz
Being Boba Fett - czyli kolejna przygoda słynnego łowcy nagród.
już 16 września kolejny numer SW Komiksu, a w nim tylko dwie historyjki:
Into the Unknown - czyli preludium do serii "Mroczne Czasy", która będzie w Polsce wydawana,
oraz
Being Boba Fett - czyli kolejna przygoda słynnego łowcy nagród.
liczę na to że komiks będzie miał stałą grubość, czekam żeby przeczytać
Into the Unknown
jest wyjątkowo grubszy ze względu na Into the Unknown, które jest wprowadzeniem do Mrocznych czasów.
Ile konkretnie ma stron ?
Wg informacji z czatu z panem Jackiem D.:
Wrzesień 2009
Star Wars Komiks #13 (64 strony)
- Into the Unknown (Republic #79-80) (44 strony)
- Being Boba Fett (Tales 18) (12 stron)
- pojawi się publicystyka
Wow Spoko na pewno kupię ;], szkoda tylko, że znowu Boba, ale "Into The Unknown" nie mogę się doczekać. No i jeszcze publicystyka.
Annie2 napisał(a):
szkoda tylko, że znowu Boba.
________
Yuri? Yuri? Ktoś widział Yuriego?
Ja ci muszę wystarczyć.
KU*WA!!!! Znowu Boba???
Właśnie, to już przesada. Nawet mi już się zaczęło przejadać. :/ A jest tyle innych Talesów...
boby nigdy dość Czekam na kilka tytułów, ale te z bobą też są zwykle dobre.
Akurat komiksy z Bobą mi nie przeszkadzają, gorzej, że niedługo komiksy z nim się "wyczerpią" i nie będziemy go już widzieć w SWK. Nie lepiej było to jakoś rozłożyć? Chyba, że Jacek Drewnowski podejrzewał, że SWK nie będzie zbyt długo wydawane, dlatego taka strategia .
Ciekawe ile osob bedzie marudzilo na az dwie (z czego tylko jedna `zewnetrzna`, znaczy nie-egmontowa xP) reklamy (pomijajac reklamy innych komiksow SW) na koncu komiksu, nie zwracajac uwagi na wieksza objetosc za ta sama cene.
od razu widać, kto miał do czynienia z oryginalnymi wydaniami zeszytowymi (reklam jest tam pełno)
Po porannej lekturze przy śniadaniu czas na recenzję. A jest co recenzować, ponieważ skok jakościowy pomiędzy tym zeszytem a numerem sierpniowym. W wydaniu wrześniowym tylko dwa komiksy, ale za to jeden z nich to absolutne mistrzostwo świata. Ale po kolei.
Publicystyka. Po dłuższej nieobecności na łamach Star Wars Komiks powrócił artykuł przybliżający czytelnikom uniwersum. Z uwagi na "Into the Unknown" w tym numerze i rychłą premierę pierwszego tomu "Dark Times" piórem Jacka Drewnowskiego przybliżony zostaje ten okres w dziejach Galaktyki i komiksy o nim traktujące. Informacje podane w tym przystępnym artykule fani zapewne znają, ale osoby dopiero rozpoczynające przygodę z SW na pewno docenią jego wartość informacyjną.
"Being Boba Fett". Najlepszy łowca nagród w Galaktyce ma ludzkie uczucia? Ten krótki Tales udowadnia, że i do Boby Fetta odnoszą się słowa "Homo sum humani nihil a me alienum puto" Terencjusza. Przynajmniej do pewnego stopnia. Osią wydarzeń tego komiksu jest brak ojca, którego doświadcza już dorosły Fett (podążający, rzecz jasna, ścieżka zawodową swego rodziciela). Nic więcej nie piszę, coby nie zdradzać za wiele, ale przyznaję, że 11-stronicowa opowiastka autorstwa Jasona Halla wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Boba jest tu bardziej ludzki, co nie oznacza, iż przestał być bezwzględny i najlepszy w swoim fachu. Rysunki Stewarta McKenny to nic szczególnego, mamy tu raczej do czynienia z lżejszą kreską, chwilami nazbyt kolorową. Plus za smaczki (początek spoilera pozostałości po odwiedzinach u Sarlacca na ciele Boby, kolekcję mieczy świetlnych po upolowanych Jedi oraz otyłego Devaronianin koniec spoilera). 6/10
"Into the Unknown". Od czasu, gdy pierwszy raz przeczytałem ten komiks i zachwyciłem się nim, nic się nie zmieniło. Nadal uważam go za dzieło najwyższych lotów tak w sferze scenariusza jak i rysunków. Chwilami "W nieznane" zbliża się nawet do poziomu arcydzieła, zaś komiksowe rzemiosło przemienia się w sztukę. Opowieść o Jedi, którzy stanęli w obliczu dramatycznych zmian, które nastąpiły po wydaniu rozkazu 66 naładowana jest niezwykłym ładunkiem emocjonalnym. Jedi (Jennir i Hudorra) są jak dzieci we mgle, pozostawieni sami sobie muszą dowiedzieć się, dlaczego klony obróciły się przeciwko nim i pozostać przy życiu. Ideały Jedi, którym są wierni zostaną wystawione na ciężką próbę. W scenariuszu Wellesa Hartleya zawarte są wszystkie ingrediencje składające się na wybitny komiks: atmosfera zagrożenia, ciężki klimat, intrygując bohaterowie i obowiązkowy cliffhanger. Rysunki Wheatleya są zaś wspaniałe, niemalże fotorealistyczne, bardzo lubię taki styl. Jedyne co mnie nieco irytuje, to wygląd Bomo i pozostałych Nosaurianów. Clegg Holdfast w TPM nie przypominał aż tak mocno dinozaurów z podrzędu ceratopsów jak jego pobratymcy z Nowego Plymptona z tego komiksu. Niektóre z dialogów wpadają z kolei w mocno podniosły ton. Wiem, czepiam się, wiem. 9/10.
Następny numer 16 października, okładka pochodzi ze Star Wars Tales #9.
jak dotychczas
być Bobą Fettem -Fajny komiks. Przedstawia Fetta podobnie jak w książce Braterstwo krwi. 8/10
W nieznane -Komiks wspaniały. piękne rysunki. 10/10
i widzicie jakie to proste... wystarczy dać świetny komiks i od razu są dobre recenzje. Może Egmont przemyśli swoją taktykę wydawania Talesów
Wreszcie pierwszy powakacyjny numer, który po dwóch miesiącach przeciętniactwa przynosi konkretne historie:
"Być Bobą Fettem" - rysunki może nie są oszałamiające i nie bardzo pasują do opowieści, jednak komiks jest znośny. Mamy tutaj trochę przemyśleń Boby, co znów uświadamia nam, że łowca nagród posiada swoje uczucia. Plus za to, że ten wątek uzupełnia się z (jak napisał Mistrz Seller) Braterstwem Krwi i Poświęceniem.
"W nieznane" - wydawnictwo słusznie umieściło tę historię tuż przed premierą pierwszego tomu Mrocznych Czasów. Komiks wprowadza nas w realia serii, pozwala też podejrzeć co czeka nas w październiku. A to co widzimy niewątpliwie zachęca do kupna Mrocznych Czasów. Przemyślana fabuła, piękne rysunki. Smaczki takie jak pojawienie się dwóch Jedi znanych z "Czystki" ( nr 1 SWK )sprawiają, że czyta się ten komiks z pełną satysfakcją.
Konkurs - umieszczone na łamach SWK prace, które zostały nagrodzone w konkursie wykazały, że liczyło się zaprezentowanie swoich dzieł w sposób mniej konwencjonalny niż ołówek i kredki. Gdybym domyślił się tego wcześniej... ;P
Ale Egmont znów kusi nas udziałem w konkursie - moim zdaniem trudniejszym, jeśli znajdę czas to może naskrobię ten statek Separatystów.
No i z wielką niecierpliwością będę wypatrywał w kalendarzu daty 16 października. Kolejny numer niewątpliwie powtórzy sukces numeru z tego miesiąca.
Nie będę oryginalny. Jest dużo lepiej w porównaniu do ostatnich kilku numerów. Ale po kolei.
Być Bobą Fettem: No cóż, kolejna historyjka z Fettem w roli głównej. I co jest najdziwniejsze, pomimo słabych rysunków, był to jeden z lepszych komiksów o Bobie jaki czytałem. Co nie znaczy, że popieram jego byt w każdym numerze . 7.5/10
W nieznane: Jeden z lepszych komiksów w historii SWK. Fajna fabuła no i rysunki są niesamowite. Rzeczywiście styl Dougha Wheatley`a jest, jak to określił p. Drewnowski, fotorealistyczny. Zatem chyba trza się będzie szarpnąć na te Mroczne Czasy . A za ten komiks? 10/10
Na plus także artykuł nt. nowej serii. Mam nadzieję, że publicystyka wszelaka będzie się pojawiała nie tylko przy okazji komiksowych premier.
Średnia z komiksów wynosi 8.75, ale zaokrąglę za ww. tekst.
Ocena końcowa: 9/10
Naprawde tłusty numer, czego nie da sie ukryc. A wiec po kolei:
Być Boba Fettem
Postać Boby mało mnie interesuje, kreska średnia, ale sam komiks jest całkiem dobry. Jak widać nawet najsłynniejszego łowce nagród stać na gest.
7.5/10
W nieznane
Jak dla mnie najlepszy dotąd komiks z wydań nie-specjalnych. Świetna kreska i urzekająca całość. Pokazuje motyw zejcia Jedi do podziemia o wiele lepiej i sensowniej niż robiło to chociażby skądinąd niezłe Purge. Komiks ten sprawił, że już teraz mi ślinka cieknie na pierwszy numer Dark Times.
10/10 i atest jakości.
Nadchodzą Mroczne Czasy. Czasy, kiedy Jedi przestają się liczyć, czasy, kiedy nadchodzi nowy ład, czasy, kiedy Darth Sidious zdobywa władzę absolutną, czasy, kiedy galaktyce przyjdzie żyć pod butem Imperium, czasy, kiedy to klon jest olbrzymem, a Jedi zaplutym karłem reakcji...takie nawiązanie tylko
Cóż, komiksy poziomem od siebie nierówne: "W nieznane" to majstersztyk, natomiast "Być Bobą Fettem" to słaba historia. Jednak za samą zapowiedź "Mrocznych Czasów" numer plasuje się wysoko. Już nie mogę się doczekać pierwszego tomu.
"Być Bobą Fettem": Jak pisałem - słaby. Boba przerobiony na Grievousa(kolekcjonowanie mieczy zabitych Jedi), wybierający zlecenia niczym zestaw w KFC, polujący na syna Jedi prawdopodobnie będącego kukułczym gniazdem, a do tego ten okres 8 ABY...zlecenie na grubasa wydało Czarne Słońce. Od czasu śmierci Xizora minęły zaledwie 4-5 lat. To nie trochę za mało, by mafia się podniosła i dawała zlecenia za grube pieniądze? W końcu jak Darth Maul zabił najwyższego viga Alexi Garyna to mieli kłopoty z odbudowaniem dawnej świetności.
Ogółem słaba fabuła, choć niezłe rysunki 5/10
"W nieznane": A to jest istny majstersztyk, jeden z najlepszych komiksów jakie czytałem. Rysunki świetnie oddają klimat historii. A fabuła jest miodna. Hudorra jest kapitalną postacią, która zdaje sobie sprawę, że Jedi mogą w obecnej sytuacji niewiele zrobić. Z drugiej strony mamy Dassa Jenira, który stara się w jakiś sposób walczyć. Do tego jedne z moich ulubionych artów jakie widziałem w SW, po raz pierwszy zauważony przeze mnie rok temu: sceny zabijania młodego Jedi przed drzwiami świątyni.
Świetne są też postacie zwykłych mieszkańców w nowo utworzonym Imperium: mamy takich co im wierzą, takich co nie wierzą, barowych pijaków, chcących się utrzymać przy życiu czy zwolenników dawnych Separatystów. Do wszystkiego brakuje jeszcze Vadera zabijającego jakichś Jedi. Do tego myślę, że można by to połączyć w jedną całość z "Czystką". Jednak i tak daję 10/10
Najlepszy SWK w tym roku. "Być Bobą Fettem" jest dobrą historyjką, Boba Feet tęskni za swoim ojcem.
Ale "W nieznane" to mistrzostwo świata ! Czytając miałem wrażenie że oglądam już zapowiadany na 2012 rok serial aktorski. Tak wyobrażałem sobie czasy Imperium. Jedi szukają swojego miejsca w galaktyce, a klony są bezwzględne w swoim działaniu. Rozkaz 66 wisi w powietrzu.
Narobił mi smaka na "Mroczne czasy".
P.S. a zapomniałbym - kupię oczywiście 23.09.2009 Bigssa
Na samym początku uau! Więcej stron za tą samą cenę.
Ale zawsze są jakieś kruczki...
Nie tolerujemy kruczków
http://www.youtube.com/watch?v=IrlmLgwiUnw&feature=related
Być Bobą Fettem
Nie czytałem. Pewnie Boba jak zwykle wszystkich rozwalił, kogoś może puścił wolno zasuwając swoją złotą myślą ala Chuck Norris itp.
Czytałeś jednego Bobę - czytałeś wszystkie inne.
Ogólna ocena nie komiksu, ale idei promowania BG w SWK
1/10
W nieznane
Wspaniały komiks (co prawda z babolem na początku odnośnie Koona) ze świetnymi rysunkami.
Pokazuje wiele różnych smutnych i zarazem dziwnych rzeczy, ale nie chce mi się nad tym rozpisywać.
Ogólna ocena: 9/10
Klimat: 8/10
Rozmowy: 7/10
Rysunki: 10/10
Kolory: 9/10
Końcowa ocena numeru 09/2009
Z perspektywy jednego komiksu powinna być wysoka. Ale są dwa, gdzie drugiego nie czytałem, więc myślę że uczciwie będzie jak dam 7/10 by nikogo nie krzywdzić.
Gdybym za to miał ocenić sam SWK to pomijając wspomnianą już nachalność BF kolejnym minusem jest ?reklama? Mrocznych Czasów. To dwie zmarnowane strony + jedna na komiksy s-f. 3 w plecy i dobrze chociaż, że nie musiałem za to dopłacać.
Kiepsko
Co do zaprezentowanych prac konkursu to Chewie jest fajowski ale i wyklejanka plastelinowa Ashoki robi wrażenie. Brawo za zapał.
Mam taką skromną nadzieję, że skoro wydawnictwo nie zwraca nadesłanych prac to chociaż nie lądują one potem w jakimś składzie i przyciągają kurz.
Co do nowego konkursu to liczę na wyobraźnię bo zrobić akcję z Neimoidian shuttle to naprawdę ciekawa sprawa.
No i kolejny numer. Wrześniowy. Tym razem jedynie dwukomiksowy, choć nie narzekam na dobór. A więc...
Być Bobbą Fettem jest komiksem klasy średniej. Nie zasługuje na wysoką ocene z prostych, balanych wręcz, powodów. Rysunki napewno nie zachwycają, zaniżają wręcz poziom całego komiksu ponieważ sama fabuła i pomysł są dobre, bo nie rzekłbym że wspaniałe. O nie. Dam zwykłą, szarą ocene - 6/10 - bo komiks całkowicie blednie i znika na tle "W nieznane". Równie dobrze, mogłoby go wogóle nie być.
Trzeba to przyznać: W nieznane niewiele brakuje do majstersztyku. Rysunki, fabuła, klimat, pomysł - no miód poprostu! Rysunki są wyjątkowo dobrze wykonane, fabuła zbudowana w sposób ciekawy a sam pomysł dobry. Nie mamy tak wiele komiksów osadzonych w czasach rządzów Imperium więc zarówno "W nieznane" jak i ogólnie "Mroczne Czasy" są powiewem świeżości. No cóż. W jednym słowie można powiedzieć że komiks jest baardzo dobry. Baardzo. Zasługuje na du[m/p]ne 9/10. Tworzy on świetny przedsmak nadchodzących Mrocznych Czasów...
Reasumując...
Rysunki - 8.4/10
Dobór komiksów - 8/10
Publicystyka - 7/10 (jest! jest! jest!)
Ogół - 8.2/10
PS. A teraz czas na Biggsa.
Kupiłem, przeczytałem i...
Być Bobą Fettem Komiks ogólnie całkiem spoko jeśli chodzi o treść i dialogi. Kuleje niestety jeśli chodzi o rysunki, nie specjalnie mi się podobały, ale to moja opinia.
Ocena 8/10
W nieznane Komiks genialny pod każdym względem, doskonałe rysunki, wciągająca fabuła i dobre dialogi. W moim odczuciu jeden z lepszych komiksów wydanych w SWK
Ocena 10/10
Czekam na "Dark Times" z niecierpliwością
-Być Bobą Fettem - komiks całkiem niezły. Dobra fabuła, podoba mi się taki przedstawienie Boby Fetta. Niestety, rysunki do mnie nie przemawiają. 7/10
W nieznane - podobało mi się tak, jak Czystka. Genialne i pod względem fabularnym i rysunkowym. Ciekawe dialogi, wartka akcja. 10/10
Długo szukałem u siebie tego numeru i nieznalazłem. Trzeba było udać się aż do empola we Wrocławiu, aby nabyć niniejszy egzemplarz.
Być Bobą Fettem - komiks z gatunku średni/bylejaki. Nostalgia biła w każde miejsce i to bez litości. Jedyny pozytyw, to faktyczne podkreślenie zasadności wyborów pewnych zleceń, jak i późniejsza - finałowa rozmowa między Bendu Fry a Fettem. Ocena: 4/10.
W nieznane - Oczywiście numer 1 września. Czytając to cudeńko, ponownie przypomniał mi się klimat z Czarnego Lorda, a zwłaszcza z początkowej części tej książki. Poczucie bezsilności, stracone wybory i osamotnienie(właściwie to cała konstrukcja fabuły ), a także ciekawa kreska każą chłonąć klimat Mrocznych czasów. Zasłużone 10/10 .
Cóż... wygląda na to, że nadrobiłem zaległości z opiniami o kolejnych numerach SWK.
Numer ma większą objętość niż poprzednie i to widać, wydawało mi się nawet że okładka jest grubsza, ale niestety nie.
Ilustracja na okładce bardzo dobra, ale to chyba dlatego, że rysował ją Cam Kennedy, który moim zdaniem ma genialną kreskę.
A teraz przechodzimy do komiksów...
Być Bobą Fettem - Zaczynam odczuwać znużenie książkami i komiksami o Bobie Fettcie i Mandalorianach. Ukazuje zwykły, szary dzień tegoż łowcy nagród. Niestety, niezbyt mnie porwała ta historia. Jednak najgorsze są te rysunki... okropieństwo. Stewart McKenny po prostu zepsuł twarz Boby Fetta. :/ Moja ocena.. 5/10?
Na szczęście, to nie Boba jest główną gwiazdą numeru, a wątki serii o Mrocznych Czasach, które mają swój początek w arcydziele zatytułowanym W nieznane.
Nie mamy tu do czynienia z kolejną talesową historyjką, a porządnym story-arcem z Republiców. Trwa rozkaz 66, Jedi próbują ukrywać się, dostosować do nowej rzeczywistości. Historia jest opowiedziana genialnie, nie ma do czego się przyczepić. Bardzo mnie wciągnęła.
No i rysunki. W niektórych miejscach są trochę za mało wyraźne kontury jak na mój gust, jednak nie zmienia to tego, że pod względem graficznym to także arcydzieło.
Moja ocena tej opowieści to po prostu 10/10. Bardzo dobry wstęp do Dark Times.
Tym razem ocena numeru nie kończy się na paru historyjkach i okładce. Oprócz tego mamy artykuł o Mrocznych Czasach przeznaczony dla tych fanów, którzy jeszcze niezbyt orientują się w temacie, za co +. Zaprezentowano też zwycięskie prace konkursowe, które moim zdaniem są całkiem niezłe. Oczywiście, ja nie brałem udziału.
Ocena za ten numer ogólnie wychodzi 9/10.
Hmmm... całkiem długi post wyszedł. Wszedłem we wprawę.
Kolejny numer za mną
"W nieznane" - oh, i znowu czasy narodzin Imperium i ukrywających się wszędzie Jedi. Miłe wprowadzenia do "Mrocznych czasów" (które mam nadzieje niedługo przeczytam). Znowu jedne z lepszych rysunków. Punkty za Dessa Jennira - wiedźmina w pełnej okazałości. Spodobało się też te waleczne plemię Nosaurian (ciekawy pomysł z triceratopsami). No i druga część komiksu, mistrz Jedi i jego padawanka. Ciekawe przygody. No i to spotkanie na końcu, kiedy ginie jeden z Jedi.
Mnie komiks zadowolił
10/10, a nawet chciałoby się dać więcej
"Być Bobą Fettem" - ehh... nie wiem czy dla wszystkich, ale dla mnie komisky o Fettcie są tak przewidujące, jak zwyciestwo Rebelii w "Powrocie Jedi". Dla mnie schemat: "wpadam, zabijam, i odlatuję w stronę zachodzącego słońca" stał się już nudny.
Lubię Mandalorian, w tym Bobę, ale moim zdaniem w komiksach przydałoby się ich historię nieco, ba nawet bardzo urozmaicić.
Jedynym plusem jest ukazanie Fetta jako współczującego człowieka, a nie kogoś, komu zależy tylko na pieniądzach.
Naciągane 4.5/10 za monotonność