Czy istnieją tu osoby, które grają na jakimś instrumencie? Np. na gwizdku, palcach czy flecie prostym? Ja gram na skrzypcach i pianinie. Mam nadzieję, że znajdę na tym forum kilku muzyków.
Czy istnieją tu osoby, które grają na jakimś instrumencie? Np. na gwizdku, palcach czy flecie prostym? Ja gram na skrzypcach i pianinie. Mam nadzieję, że znajdę na tym forum kilku muzyków.
Nie, pytam tak z ciekawości.
Ja jak przyjeżdżam do znajomej mojej starej matki (oczywiście wraz z samą matką), to grywam na gitarze jej syna.
Darth Onoma napisał(a):
starej matki
________
To ile Ty masz lat? :O
A żeby nie offtopować: to kiedyś grałem na flecie prostym, ale to mnie zmuszała moja pani od muzyki. Co miesiąc musiałem coś zagrać, żeby nie dostać pały. A teraz to od czasu do czasu sobie wystukuje melodyki na blacie stołu.
A, umiem jeszcze zagrać "Mam chusteczkę haftowaną" na fortepianie xD
Perkusja, Saksofon
Heavy Metal Mando napisał(a):
Perkusja
________
Co tam u sąsiadów?
Nie skarżą się, bo perka jest w domu kultury, tam też gram
umiem grac na zębach, gwizdać na palcach i naśladować dźwięki wydawane przez gołębie. No i śpiewać jeszcze umiem.
gram na nerwy, ale nie byle jak, połowie moich znojomych od czasu do czasu dobrze przygram!
Gitara elektryczna.
Na akustyku i klasyku też coś tam pocisnę.
oraz perkusja. To ostatnie od niedawna Mam zamiar jeszcze pouczyć się grać na gitarze... kiedyś
Głównie to saksofon . I to całkiem nieźle , muszę przyznać .
Rzecz jasna flet prosty A tak nawiasem to jedziem...
-nerwy, pianino, flet prosty
Plany: harmonijka, gitara, skrzypce.
Zapowiadam się jak multinstrumentalista !
Załóżmy jazzowo-rockowo-disco-metalowo-reggae kapelę alternatywną- Bastion of Music & Flying Tambourine ! Podbijemy świat !
Ze skrzypcami to się spiesz, Comndo, bo im jesteś starszy, tym będzie trudniej iść. Wiem co mówię, bo moi rodzice oboje są skrzypkami i nauczycielami skrzypiec i wiedzą jak to trudno nauczyć 14-latka!
nawet udało mi się zaliczyć muzykę w gimnazjum nie grając ani razu na flecie. Niby wszyscy musieli a ja jakoś się prześlizgnąłem.
Takiego tematu, chyba nie było (przynajmniej ja nie znalazłem ;p). Wracając do tematu. Gracie na jakimś instrumencie muzycznym? Jeśli tak to na jakim? Jeśli nie to czy macie jakieś plany co do tego?
Master of the Force napisał(a):
Gracie na jakimś instrumencie muzycznym?
________
No comment.
Jesteśmy niemuzykalny, więc gram na czymkolwiek.
nie wypowiadajcie się nie na temat.
przepraszam, że rozgniewałem Mości Pana. Bo widać z postów, że jesteś Waść bardzo rozgniewany.
nie rozgniewany, lecz lekko zdziwiony postawą userów.
Cieszę się, że nie rozgniewałem, bo nie lubię tego robić.
Cóż, bycie fanem SW nie oznacza jednocześnie umiejętności gry na instrumencie. Kiedyś grałem i na nerwach, i na gitarze (powiesz, że wreszcie ktoś tu się wypowiada na temat). Jednak tego drugiego od dawna nie robiłem, przez co straciłem tą umiejętność. Jednak jak dawniej grałem na nerwach, tak gram do dziś.
i na nerwach i na gitarach: klasycznej, elektrycznej, akustycznej i basowej
Wreszcie tu się ktoś na temat wypowiedział xD
Master of the Force napisał(a):
na gitarach: klasycznej, elektrycznej, akustycznej i basowej
________
Powiedz jeszcze, że umiesz zagrać na nich wszystkich jednocześnie, to będziesz moim mistrzem.
W sumie nie mistrz nie może być o tyle młodszy od ucznia, więc chyba nic z tego. Jednak na pocieszenie nadaję ci tytuł "Mistrza Ośmiołapa".
Ośmiołap - legendarny człowiek o ośmiu rękach, wymyślony przeze mnie na potrzeby tego posta (co nie oznacza, że ktoś nie wymyślił czegoś podobnego przede mną), umiejący robić cztery rzeczy naraz.
Cosmos napisał(a):
Cóż, bycie fanem SW nie oznacza jednocześnie umiejętności gry na instrumencie.
A kto powiedział, że oznacza?
Temat chyba w nieodpowiednim miejscu, bo to raczej hyde park, a nie toplista, ale nie widzę w nim nic dziwnego, więc nie rozumiem reakcji.
...
Ależ mamy dużo gitarzystów na naszej planecie.
________
Muzyka ważna rzecz
Też kiedyś próbowałam grać na gitarze, ale odechciało mi się. Wolę słuchać i śpiewać ( to drugie w specyficznych jedynie okolicznościach ) do jej akompaniamentu. Przy ognisku, oo.
Sama gram na skrzypcach i trochę na fortepianie, ale za klawiszami nie przepadam. Szarpanie strun, dobra rzecz.
Akompaniuję i umożliwiam - umuzyczniam wiersze/teksty które pisze i potem do gitary sobie to śpiewam , tzn nie tylko sobie ...
Hmm...
A co mi tam ... ... - efekt wygląda i brzmi potem na przykład tak :
http://www.youtube.com/watch?v=xylmPJHMyuE
drugie pytanie odpowiem, nie gramy. Ale słuchamy jak inni grają.
Kiedyś próbowałem grać na flecie, ale że niestety nie wychodziło mojej skromnej osobie nauczyć grać na wyżej wymienionym instrumencie muzycznym, więc postanowiłem zaprzestać dalszych prób nauczenia się. Obecnie ograniczam się do kontemplowania gry innych obdarzonych większym talentem muzycznym ode mnie.
że to oklepane pytanie, ale poprzeczny czy podłużny?
szkołach podłużnego uczą.
fachowo
miałem też w podstawówce naukę na owym flecie. W przyszłym roku w gimnazjum będę musiał się uczyć
pomogą
swego czasu potrafiłem grać na 5 fletach na raz... No ale potem wiadomo, brak treningu = spadek formy.
tabelka zmotywowała mnie do napisania paru postów, więc może wypowiem się skromnie
W podstawówce uczyli mnie grać na flecie i szło mi swego czasu nawet znośnie W gimnazjum/liceum próbowałem swoich sił z harmonijką ustną, ale to mnie jednak przerosło. Choć czasem wydukam jeszcze jakiś kawałek
napiszę... a co
Nie pamiętam już czy pisałem, ale pewnie tak tyle, że niewiele się zmieniło - zawsze chciałem potrafić solówkę na grzebieniu...
Jednak pomimo licznych prób... niestety.
A flet... cóż
jakby tobie postów było mało no ale na swój udział trzeba zarobić
A co do harmonijki... też na pierwszy rzut oka wydawało się, że to nie powinno być takie trudne?
pamiętam budowę harmonijki to chodzi tylko o to jak właściwie dmuchnąć w odpowiednią dziurkę... otwór... szczelinkę
Zaraz Taaak w szczelinach, przy których znajdują się metalowe blaszki zwane stroikami (pot. języczkami)
A na grzebieniu to wiesz... właśnie nie wiesz
tak, niby takie proste i znane ale w praktyce... bez pomocy palców ciężko to wyglądało
No właśnie nie wiem, więc chętnie poczytam
Halcyon napisał(a):
bez pomocy palców ciężko to wyglądało
________
http://img127.imageshack.us/img127/7015/grzebykdw7.jpg
Tak było, ale jakoś nie umiałem wydobyć z tego dźwięków... grzebień nie mój... fotka z netu przykładowa
Rok temu zacząłem uczyć się grać na gitarze. Po nauce jednego chwytu: zrezygnowałem
umiem wiekszosc akordow na pamiec. Ale wole nuty.
Sorki za brak polskich znakow, ale klawiatura mi sie popsula...
Całkiem ciekawy temat.
Pianino, klawisze, melodyka, gitara, ukulele. Gram na instrumentach muzycznych od 6 roku życia. Z początku i w podstawówce tylko na pianinie, aczkolwiek Państwowa Podstawowa Szkoła Muzyczna dała mi też możliwość śpiewania w chórze (niestety nigdy na scenie Opery, choć obiecywali). Rzecz w tym, że dopiero w gimnazjum, kiedy przestałem mieć obowiązek grania zacząłem grać dla przyjemności. Mniej więcej wtedy też odkryłem, że nie muszę trzymać się nudnych nut, wystarczy, że znam melodię i wtedy jestem w stanie ją na pianinie zagrać, oraz w miarę dokombinować sobie do niej podkład. To było ciekawe odkrycie, odtąd zacząłem opracowywać sobie co łatwiejsze piosenki, od openingu X-men TAS, po piosenkę z Klanu .
Potem przyszedł czas na keyboard Rolanda, ale pomimo prób jakoś nie potrafiłem się do niego odpowiednio przekonać. Jakoś zbyt małe te klawisze, zbyt tania jakość dźwięków, chociaż kilka rodzajów pianina brzmi naprawdę nieźle. To przydatne urządzenie, kiedy chce się zagrać gdzieś w miejscu bez instrumentu, albo pobawić podkładem, ale dla mnie nie wystarczająco przyjemne do grania.
Potem gdzieś w okolicach liceum, bardzo krótko, bo przez jedne wakacje, zacząłem ćwiczyć się na gitarze, ot, żeby poznać kilka chwytów, żeby chociaż umieć zgrać „Dom wschodzącego słońca”. Coś tam się poduczyłem, ale barowane chwyty wydawały mi się wtedy absurdalną niemożliwością, nie mówiąc o nauce tabulatur i prawdziwej grze.
Wspominając liceum i muzykę nie mogę nie wspomnieć też o jednej z pierwszych lekcji WOKu, na której zagrałem jazzową aranżację „Dla Elizy” z nut znalezionych gdzieś, dzięki której dostałem...6. Moja pierwsza ocena w liceum, hy hy. Ponadto z kolegą z liceum od czasu do czasu pogrywaliśmy sobie różne piosenki, on na basie, ja na klawiszach, to doprowadziło do kilku naprawdę fajnych jam session.
No i tak sobie pogrywałem, aż na początku tego roku zachciało mi się wrócić do muzykowania, grywania różnych piosenek, i tym podobnych, a przede wszystkim do zebrania sobie całego zestawu różnych instrumentów, które będą bardziej mobilne niż fortepian, czy nawet gitara. I nie planuję się zatrzymywać, ani ograniczać, w końcu banjo, czy akordeon nie mogą być aż tak trudne do opanowania . Najpierw kupiłem sobie melodykę, czyli taką harmonijkę klawiszową, naprawdę uroczy instrument, o głośnym i miejscami irytującym dźwięku, ale przy odrobinie wprawy zastępuje całkiem nieźle takie instrumenty melodyczne jak harmonia, czy saksofon. Bardzo dobre do zabawy.
No i wreszcie 18 kwietnia 2011 dostałem w swoje ręce ukulele. Myślałem, że będzie to kolejny bajer, że tak jak z gitarą poduczę się kilku chwytów i będę mógł podogrywać do co prostszych piosenek. Stało się coś dużo poważniejszego. Im dłużej grałem tym bardziej się wciągałem, tym bardziej mi się to podobało. Nie bez znaczenia był też YouTube, na którym można znaleźć wiele znakomitych muzyków, i naprawdę sporo dobrych nauczycieli, z których moim ulubionym stał się Ukuele Mike. Po zaledwie kilku tygodniach ćwiczeń stwierdzam, że ukulele to magiczny instrument, który łagodnym dźwiękiem potrafi przenieść w najpiękniejszy letni nastrój. Przy innej okazji odkryłem też, że ukulele to jest bardzo dobry gadżet na imprezy, czy to w plenerze, czy nawet w pubie, pewnego razu jedno skromne piwo przerodziło się w wieloosobową popijawę rozpoczętą tylko i wyłącznie ukulele trzymanym na stole. Ponadto odkrywam, że ukulele to instrument, który staje się prawdziwą pasją, i to nie tylko moją, ale coraz większej ilości ludzi, o czym świadczą nie tylko kolejni artyści sięgający po uke, ale przede wszystkim coraz więcej ludzi grających, dyskutujących, nagrywających, spotykających się, i lubiących mały czterostrunowy instrument. Mówiąc krótko okazało się, że ukulele ma własny fandom. Na zakończenie mogę zatem tylko zaprosić do tego fandomu, albo chociaż zachęcić do spróbowania zagrania, bo ukulele to sama radość.
...Jak i granie w ogóle.
Ja zaczynam grać na gitarze. Na razie akustyczna, a w przyszłości na elektrycznej zamierzam się nauczyć. Łatwo nie będzie, ale postaram się nie zrezygnować
to były plany jeśli chodzi o bass, ostatnio jednak ćwicze growl, nie kryje, od początku ide z wokalem kierunku Death, Brutal Death, Technical, nieco rzadziej Metalcore.
Jednym słowem darcie ryja ile sie tylko da
na zestawie perkusyjnym (perkusji). Uwielbiam grać Punk/Grunge/Math rock. Coś jak NIRVANA. Ale jakimś szybkim metalem nie pogardzę!
że kolega w archeologa się bawi . Taki Bastionowy Indiana Jones. XD
Grać nie umiem, ale poderwałem na gitarę XD
Tzn : dziewczyna z którą jestem od 2 i pół roku została przeze mnie poznana w pracy. Wiedziała że chcę kupić gitarę, a sama miała jakąś na której się nie uczyła i nie miała zamiaru uczyć się grać Tak więc leżała i zbierała kurz. Powiedziała że da mi ją za friko, a ja stwierdziłem że przynajmniej kupię jej za to jakiś alkohol, i wpadnę do niej z nim, w podziękowaniu za taki prezent . No i jakoś tak wyszło że jestem z tą kobietą, a gitara jak leżała, tak dalej leży nieużywana, tyle że u mnie XD
Czy tylko ja początkowo przeczytałem temat jako: Zbiórka Bastionowych murzynów?
A co do tematu, grałem na pianinie, ale po kilku lekcjach nastąpił przerost chęci nad możliwościami i zrezygnowałem. Nie ukrywam jednak, że chciałbym do tego wrócić
Gram na gitarze - pierwszą kupiłem w 1990r
Było to straszne pudło na którym ciężko było coś zagrać, ale chwilę potem moja mama kupowała pralkę lub lodówkę i udało mi się ją namówić żeby kupiła mi gitarę elektryczną.
Elektryczna była przyjazna i poszło...
PS
San Holo na czym grasz?
Gram na gitarze bodajże jakieś 6 lat, zaczynałem od biedaszyb klasycznego everplaya (ale całkiem znośnie się na nim brzdękało, do dziś go trzymam i lubię czasem popalcować ), a teraz głównie jadę na elektryku. Chciałem też zawsze się za perkusje zabrać, ale jestem na razie za ubogi, więc może kiedyś zrekompensuję sobie to basem
O proszę, już trzech to ja do kwartetu na pianistę . Z 12-letnim stażem w "muzyku" II st., czy pójdzie dalej to zobaczymy ;p
Najpierw to się na starym syntezatorze z Yamahy wywijało, potem jakoś poszło
Tylko coś mnie ciagnie do skrzypiec, zwłaszcza gdy pójdzie do Mendelssohna i Vivaldiego, ale na to za późno
Ostatnio nawet za pisanie się wziąłem, choć jak na razie nie są to pozycje wysokich lotów ;p może kiedyś...?
Rozumiem że grasz metal. Jakich strun używasz 10-46 czy grubszych i jak stroisz (normalnie czy nisko) ?
Sprzęt ma znaczenie drugorzędne, ważne są umiejętności, a najważniejsza świadomość "co w zasadzie chcemy grać" - to wbrew pozorom może być najtrudniejsze.
adam1210leg
Trąbka to bardzo fajny instrument.
Tego pana słyszałeś kiedyś?
https://youtu.be/6A3SX9LOGQs?t=274
https://youtu.be/aJrp9q8G3qk?t=13
Ekstremalny skubaniec
Na klasyku gram głównie aranżacje motywów z filmów i gier (chociaż miałem kiedyś, przez jakiś rok/dwa lata fajnego nauczyciela, który pozostawił mi po sobie mnóstwo różnych nutek, więc i po nie sięgam) A na elektrycznej przede wszytkim metal, różne gatunki, czasem jeszcze jakieś grindcory i pochodne. Tak, używam 10-46 i to chyba raczej kwestia tego, że gitarę trzymam w E standard albo ździebko niżej, ewentualnie D. Przy aktualnie jednym instrumencie muszę się nieco ograniczać i daruję sobie bardzo niskie strojenia (inaczej struny są za luźne). Mimo to, oczywiście, utwory w takich strojach próbuję grywać, ale brzmienie, wiadomo, że nie powala
Ja powoli dojrzewam do zakupu akustyka, teraz wszystkie gitary mam elektryczne (każda inaczej nastrojona w tym trzy 7-strunowe, byłem blisko zakupu ósemki ale w porę się opamiętałem).
Najgrubsze struny jakie założyłem to 24-84:
https://kytary.pl/daddario-exl156/HN143725/?gclid=EAIaIQobChMIqpea75yG1gIV0IeyCh1bBwDPEAQYBCABEgIQB_D_BwE
I ta najgrubsza (84) nie brzmi za dobrze, więc muszę ją ściągnąć - spodziewałem się zejść do F lub niżej, ale sensowne brzmienie mam przy G. Więc jakieś siedemdziesiątki wystarczą.
--------------------
adam1210leg
Sandoval też gra na trąbce
Moim ulubionym trębaczem jest Maurice André.
Mam ten box:
https://www.amazon.co.uk/Eternel-Maurice-Andr%C3%A9-Andre/dp/B008NIS2AG
Nie wiem jak on to robił, ale słychać w jego grze MIŁOŚĆ. Miłość do muzyki, do trąbki... DO ŻYCIA.
https://youtu.be/ufGl19HiAC0
Dźwięki które wydobywał, tak jakby zanurzone w miodzie
Widzisz, grasz dłużej to i gitar masz więcej i możesz stroić każdą inaczej - to jest spoko Mnie się to zwyczajnie nie opłaca, bo zamiast tracić czas na zmienianie stroju wolę już sobie zwyczajnie usiąść i od razu pograć. Chociaż ogólnie nie jestem też jakimś super fanem takich djentowych dropów (ktoś kiedyś pisał, że przy dropie E to nawet basista jest niepotrzebny
)
Za aukustyka/klasyka fajnie jest się zabrać, tym bardziej, jeśli planujesz grać palcami, bo to zawsze coś innego, a z gitary można wydobyć w ten sposób piękne melodie.
Z tym basistą to prawda
Na dodatek jak nie masz swojego speca od nagłośnienia to nieodpowiednio nagłośniony bas, zniszczy i zamuli każdą kapelę metalową (mam na myśli ciężki metal nie jakieś popierdółki).
Jasne, że przy jednej gitarze to ruchu za bardzo nie ma. Dużo zależy co się gra, bo generalnie przy szybkim graniu zwykłe E czy D# jest najlepsze, a jak się gra wolne kawałki to warto wówczas trochę "mięsa" dołożyć i obniżyć strój.
Ja mam tak wymieszane 50/50 więc zaszła potrzeba dokupienia dodatkowych gitar, zresztą często mam stosunek emocjonalny do jakiejś gitary i nigdy nie lubiłem sprzedawać swojego sprzętu.
Co do różnych dropów i kombinowanego strojenia, to nic nowego - już w 69 Jimmy Page (Moby Dick) ma drop D, a na trzeciej płycie naliczyłem chyba 7 różnych ustawień. Ale fakt, że w metalu dopiero w latach 90 masowo zaczęto przestrajać instrumenty:
Pantera, Sepultura itd.
Bas jest bardzo ważny, wystarczy sobie na YT posłuchać metalowych utworów bez ścieżki basowej - brzmią beznadziejnie. Nawet jak sam gram coś jedynie do perkusji, to jest trudniej niż z basem, który fajnie nadaje rytm. Szkoda, że wielu ludzi nie docenia tego instrumentu :/
Teraz ze strojami to jest szaleństwo. Metal ewoluuje i wraz z upływem czasu dropy są coraz niższe (taka odwrotna proporcjonalność ).
Mnie osobiście E/D wystarcza do grania heavy/thrash/black/death metalu, ewentualnie grindcoru/hardcoru. Czasem ewentualnie zaeksperymentuję z czymś innym.
To prawda, że wielu ludzi nie docenia basu. Inna sprawa, że inteligentnie/świadomie grających basistów ciężko znaleźć.
Natomiast nie jest prawdą, że bas musi być. To przyzwyczajenie - jeszcze ze złotych lat rocka, gdzie faktycznie się przydawał.
Już w takich zespołach jak Slayer, bas był "zapchaj dziurą". A Araya bardziej ściemniał, że gra i w zasadzie nic nie wnosił swoim basem - na "Hell Awaits" mamy wyciągnięty bas i jak to brzmi? Kiepsko.
Nie da się bowiem tak nagrać utwór, żeby wszystkie instrumenty brzmiały potężnie. Trzeba się na coś zdecydować. Sukces np. Pantery "Vulgar Display of Power" polegał między innymi na potężnym brzmieniu gitary kosztem perkusji i basu, a Anselmo musiał się "przedzierać" przez gitarę. Dzisiaj pewnie każdy powie że płyta jest źle nagrana
Bas jest bardzo ważny, wystarczy sobie na YT posłuchać metalowych utworów bez ścieżki basowej - brzmią beznadziejnie
Jeżeli masz na myśli zespoły grające bez basisty, to widocznie są źle nagrane. A jeżeli masz na myśli zespoły z basistą, gdzie usunięto partie basu, to normalne że będzie beznadziejnie.
A New Level
https://youtu.be/A6SMcB8XKh4
Wersja zmiękczona:
https://youtu.be/2fJ8oiAozTA?t=36
A to, nie wiem jak nazwać:
https://youtu.be/LuA8WBN9uZY
-Jeżeli masz na myśli zespoły grające bez basisty, to widocznie są źle nagrane. A jeżeli masz na myśli zespoły z basistą, gdzie usunięto partie basu, to normalne że będzie beznadziejnie.
Tak, miałem na myśli utwory z usuniętą ścieżką basową. A że są zespoły bez basistów, to wiadomo, np. w grindcorze tego sporo, chociażby Pig Destroyer, Agoraphobic Nosebleed albo Magrudergrind.
Kiedyś grałem grindcore, otworzyło mi to oczy na nowe możliwości jakie daje np. szybka perkusja.
Za dużo dobrych motywów to jednak nie mieliśmy i z 30 utworów zostawiłem sobie kilka najlepszych, które gram do dzisiaj - dobre riffy to podstawa i nie wolno ich marnować!
W zasadzie nigdy nie grałem sam.
Jak kupiłem gitarę, to mój najlepszy kolega z podstawówki kupił bas, a drugi najlepszy kolega wziął się za perkusję.
Ojciec tego najlepszego był dyrektorem LO i załatwił nam kanciapę. Więc uczyliśmy się wszyscy razem od zera. Największe postępy robi się w pierwszym roku - od zera do bohatera
Potem było kilka zespołów - nawet równocześnie (miało się kiedyś dużo czasu do zmarnowania wykorzystania).
Aktualnie mam próby z jednym niekompletnym składem - od roku nie mamy wokalisty, a docelowo potrzebuję dwóch.
Jest to po części moja wina, podobno mam zbyt duże wymagania - starzy wyjadacze mnie unikają, a młodzi się nie garną i nie są chętni do nauki. Można się załamać.
Już obiecałem jednemu użytkownikowi, że jak będę miał się czym pochwalić lub grał w pobliżu to dam znać. Póki co możesz uważać, że jestem jedynie "mocny w gębie"
To bardzo fajnie. Czyli rozumiem, że żadnych próbek do posłuchania nie ma? Mnie zawsze trochę ciągnęło do gry zespołowej, ale brak doświadczenia + praktycznie sami "niegrający" znajomi podcięli mi skrzydła. Chociaż przez jakiś czas bawiłem się w solowy projekt black metalowy, coś w stylu Burzum. Gitarę elektryczną ogrywałem oczywiście sam, a perkusja z automatu. Jako że nie miałem basu, to najpierw nagrywałem partię basową na elektryku (z odpowiednimi ustawieniami na piecu), a potem w programie do obróbki dźwięku obniżałem ton i otrzymywałem prowizoryczną gitarkę basową Do tego jeszcze jakieś ambientowe dźwięki albo wstawki na klasyku. Tekst był, ale wokalu brak
Rezultat był beznadziejny
Ale warto spróbować, jak mieszkasz w Poznaniu to ludzi znajdziesz, bo tam zawsze były kapele metalowe, a pojawianie się większej ilości kapel z danego gatunku świadczy o popularności takiej czy innej muzy.
Sa takie miejsca w Polsce gdzie metal trzyma się dobrze i ciągle powstają nowe zespoły, nie wiem do końca z czego to wynika i dlaczego w jednych województwach lubią napi....lać a w innych nie
Granie koncertów to fajna sprawa - polecam (choć bywa różnie).
I nie patrz na wiek "kandydatów", ważne by były chęci - ja najwięcej wokalistów miałem w wieku przedmaturalnym i mógłbym być ich ojcem
Inna sprawa, że młodzi mają duże "parcie na szkło" i wkurzali mnie jak wrzucali filmiki z próby na YouYube.
Jeden mnie rozwalił całkowicie - w trakcie nagrywania jakiejś "demówki", która była wyłącznie na użytek własny i żeby wysyłać do organizatorów koncertów, zajął się "produkcją" koszulek i okładki płyty, a nie miał jeszcze tekstów do połowy utworów
No to wiadomo, że skompletować obcych muzyków w Poznaniu się da, to nie jest kłopot, bo to duże miasto no i tutaj jest faktycznie sporo zespołów i fajne podziemie metalowe. Wiek mi nie przeszkadza, ja akurat jestem dość młody, ale toleruję bez problemu i dużo starszy i dużo młodszych Może to raczej też kwestia braku czasu (wymówki
).ale kto wie, a nuż kiedyś spróbuję, przynajmniej dla zabawy.
Jakich przetworników używasz, bo ja jestem fanem tych aktywnych (EMG 81 mam prawie wszędzie zamontowane) świetnie się sprawdzają do szybkiego grania i na koncertach - może mają ograniczone pasmo, ale te którym grają najlepiej się przebija na scenie czy próbie.
Jest wiele nowszych modeli, które w domowych testach mają więcej tego, więcej tamtego, ale jak przychodzi do grania z innymi instrumentami, to nagle: gdzie się podział dół, gdzie góra a środek jakiś taki anemiczny.
Pasywne też mam ale raczej do grania w domu (DiMarzio Activator, Air Norton i jeszcze jakieś).
Wiesz, ja mam wciąż jednego elektryka, trudno mi szaleć Takie pickupy to w jednak niemały wydatek, więc ja w moim Ibanezie mam cały czas zamontowane fabryczne przetworniki pasywne :/ Ale nadal zbieram na coś konkretniejszego... Ech, w gitarkach nie-na-prąd jest to o wiele prostsze
Spoko, tylko polecam EMG 81, bo naprawdę warto - duża kultura grania na dużych poziomach głośności (żadnych pisków, trzasków i kontrolowane sprzężenia).
Sam mam 4 Ibanezy - to przyjazne gitary i lubię je (płaskie gryfy i rozsądna akcja strun):
RG 1527 moja pierwsza siódemka
https://vignette2.wikia.nocookie.net/ibanez/images/9/96/2010_RG1527_RB.jpg/revision/latest?cb=20161012185610
xpt700xh 27 progów
https://www.promusictools.com/media/catalog/product/cache/1/image/1352x901/bd5be3e4bffe87df985139cc5e5c836c/i/b/ibanez-xpt700xh-gs-8210.jpg
RGBI6 28 cali
http://www.ibanez.com/products/images/eg2017/RGIB6_BK_1P_01.png
RGD7320Z scala 26.5 ma wymienione przetworniki, ale na pasywne więc czeka na swoje EMG 81-7
http://www.musicpark.com.au/media/catalog/product/cache/1/thumbnail/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/7/3/7320.jpg
Pierwsze EMG 81 wstawiłem do gitary, która nie była warta nawet połowy ceny przystawki - ale opłaciło się. Warto pamiętać, że w razie sprzedaży gitary przetwornik można wyciągnąć i przełożyć do innej.
Mam GRG121DX:
https://i.ytimg.com/vi/ctfkTA_Dx3o/maxresdefault.jpg
Kiedy przymierzałem się do zakupu, to rozpatrywałem sporo opcji, ale w końcu wziąłem tę gitarkę (pamiętam, że była nieco przeceniona, bo to był chyba jedyny model w sklepie stacjonarnym). Fajnie mi się na niej gra, ma cienki, wygodny gryf, dobrze leży i całkiem nieźle brzmi. Chociaż czasem się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej, gdybym kupił za podobną cenę używaną gitarę.
Swoją drogą, jak to jest dokładnie w praktyce z ruchomymi mostkami? Czy naprawdę instrument się o wiele trudniej stroi? Słyszałem, że mostek można ponoć blokować w jakiś prowizoryczny sposób.
Ładna, widziałem ją w sklepie i nawet zastanawiałem się nad kupnem - zawsze mi się podobały gitary z naturalnym wykończeniem gdzie widać słoje, ale takie skromne, bez 100 warstw lakieru itd.
Jasne drewno też mi się podoba, takie jak tu:
http://2.bp.blogspot.com/-xU5v4SwXrbA/VAc59ik9agI/AAAAAAAAEaQ/YTAWAUwjzT4/s1600/SAM_2223.JPG
Kiedyś się skuszę
Aktualnie mam Schectera (Jeff Loomis) - gruby gryf, ale struny bardzo nisko więc fajnie się gra:
http://www.muzzshop.ru/obj/img/wmarket/schecter/zoom/a01_jeff_loomis_c_7_fr_vrs.jpg
Generalnie ruchome mostki odradzam, choć sam mam prawie w każdej gitarze, to jednak połowa jest zablokowana właśnie.
Przede wszystkim nie dokończysz utworu na scenie jak ci pęknie struna, nie możesz kombinować ze zmianą strojenia, zmienisz struny i wszystko ustawiasz od nowa i faktycznie dłużej się stroi (chociaż są różne patenty, żeby to przyspieszyć).
Zaletą jest to, że dopóki struna nie pęknie, to jednak gitara bardzo długo trzyma strój i tylko zmiana temperatury może spowodować lekką korektę mikrostroikami.
Mostek można zablokować bardzo łatwo - wystarczy coś włożyć między "płetwę" mostka a deskę gitary, wtedy siła naciągu strun dociska ten "przedmiot" do deski i sam się trzyma. Są oczywiście profesjonalne blokady, ale ja mam wszędzie prowizorkę - wystarczy jedna odpowiednio grubaśna nakrętka sześciokątna na śrubę
https://media.castorama.pl/media/catalog/product/cache/0/small_image/266x266/602f0fa2c1f0d1ba5e241f914e856ff9/N/a/Nakretka_szesciokatna_nierdzewna_DIN_934_M6_1_szt.-115785-58216.jpg
Tak, wygląda ładnie, zwłaszcza, że kojarzy mi się nieco z takimi klasycznymi/akustycznymi gitarkami. Jednak wydaje mi się, że niestety trochę łatwo o przypadkowe zadrapania na korpusie, choćby paznokciem :/ Nie jest to nic strasznego, raczej taka powierzchowna rysa, ale trochę to wkurza. Nie wiem jak to jest w "nienaturalnych" gitarach.
Czytałem gdzieś, że ponoć na rozstrajanie się gitary/pękające struny (i inne problemy) ma wpływ jakość wykonania mostka, ale z tego, co piszesz, wynika raczej, że niekoniecznie.
Fakt, jak używam Schectera to staram się mieć długi rękaw i faktycznie polakierowane gitary łatwiej chronić i "oczyścić".
Co do rozstrajania się gitar, to fizyki nie oszukasz, jak z ciepłego pomieszczenia wyjdziesz na mróz, to coś się skurczy
A tak poważnie, to gitary z blokadami świetnie trzymają strój.
Jakaś skaza na mostku może powodować pękanie strun.
Byłem świadkiem jak mojemu koledze z innego zespołu, pękły 3 struny w basie, w krótkim odstępie czasu, na samym początku koncertu - to trzeba mieć pecha.
Była też zabawna sytuacja jak jakiś poczatkujący zespół grał pierwszy koncert i gitarzyście pękła struna. Młody zobaczył pękniętą strunę, zaczął płakać i zszedł ze sceny
Taka cena za wygląd. Tym bardziej frustruje to, że jedna taka rysa pojawiła mi się akurat, kiedy czyściłem gitarę - kompletnie przypadkowe zadrapanie. Ale przynajmniej nie rzuca się mocno w oczy, może coś z nią kiedyś zrobię.
Była też zabawna sytuacja jak jakiś poczatkujący zespół grał pierwszy koncert i gitarzyście pękła struna. Młody zobaczył pękniętą strunę, zaczął płakać i zszedł ze sceny
Nie miał zaspasowego instrumentu na zapleczu ?
Mnie pęknięta struna jeszcze nigdy się nie trafiła, zresztą, chyba raczej ciężko o taką przy stałym mostku, no najwyżej, że są założone jakieś wiekowe druty
Młode kapele często nie mają zapasowego sprzętu, ale zamiast płakać i strzelać focha, mógł pożyczyć od innych zespołów które wtedy grały.
Lubię czasami chodzić na koncerty takich amatorskich zespołów - nie dla beki, tylko szukam inspiracji, młodzi robią wiele rzeczy źle, ale czasem wpadają na fajne nietypowe pomysły, których u zawodowców nie znajdziesz - głównie mam na myśli aranżację. Bo w aranżacji jest duży potencjał.
Jak powiedział kiedyś Bach - "Nie wystarczy mieć dobre pomysły, trzeba je umieć dobrze opracować". A "facet" znał się na rzeczy
Wracając do sprzętu, to sprzęt nie ważny - chrzanić sprzęt. Ważne są chęci i muzykalność.
"Kto powiedział, że musisz kupować gitarę":
https://youtu.be/yZ7DZ7HPXck
JACK WHITE
Wiadomo, kapel amatorskich/początkujących i niszowych świetnie się słucha, bo to zawsze w sumie coś nowego i innego, taka odskocznia od muzyki powszechnie "popularnej" (i to nie tylko w metalu). A na faktycznie utalentowanych, choć mało znanych ludzi po prostu miło jest popatrzeć
W muzyce sprzęt nigdy nie gra pierwszej roli (coś o ty wiem, bo słucham i gram dużo blacku ), ale liczy się też przede wszystkim kreatywność. Poza graniem dzieł innych ludzi warto zwyczajnie eksperymentować i próbować tworzyć coś własnego, nawet z miernym skutkiem, ponieważ to również jest świetna metoda na naukę i muzyczne rozwijanie samego siebie.
Granie utworów innych to ważny element edukacji muzycznej. Najgorsze jednak co robią młode kapele, to wzorowanie się na zespołach, które aktualnie są na topie. W ten sposób nigdy nie stworzą czegoś nowego lub świeżego.
Zabawnie było obserwować jak zaprzyjaźniony zespół, zmieniał style w zależności od mody - tak jakby byli kompletnie pozbawieni własnej osobowości.
U jednej z kapel "lider" zadał pytanie kolegom z zespołu:
"Dla kogo gramy? Dla siebie, czy dla publiczności?"
No właśnie, sam się zastanowiłem, bo odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.
Myślę, że do pewnego stopnia prawdą jest, że jeśli chce się normalnie zarabiać na muzyce, to trzeba jednak grać dla publiczności. Granie dla siebie niesie ze sobą ryzyko mniej chętnego odbioru, bo, nie oszukujmy się, jeżeli w dzisiejszych czasach chcemy w miarę sprawnie zyskać popularność, to trzeba jednak wstrzelić się jakąś aktualną modę/nurt (wygląda to tak w praktycznie każdym gatunku muzycznym, lecz również nie tylko w muzyce). Ciężko powiedzieć, czy jest to coś faktycznie złego, ale jedno wiadomo - granie zmienia się wtedy już bardziej w biznes, takie zakładanie firmy produkującej konkretne rzeczy, skierowane do konkretnego konsumenta - brak w tym fantazji i eksperymentowania, może nawet umiarkowanego chaosu.
Swoją drogą, to sporo nasraliśmy tu postów
Sporo?
Jeszcze nawet nie zacząłem, nie pisaliśmy jeszcze o kablach, kostkach, efektach, głośnikach, wzmacniaczach i paskach
PS
"Melodia, która zadowala tylko aktualne gusta publiczności, jest tylko tak długo dobra, póki ten gust panuje". - Friedrich Wilhelm Marpurg (z przedmowy do "Kunst der Fuge").
-"Melodia, która zadowala tylko aktualne gusta publiczności, jest tylko tak długo dobra, póki ten gust panuje". - Friedrich Wilhelm Marpurg (z przedmowy do "Kunst der Fuge").
Dlatego twoi koledzy z innego zespołu tak często zmieniali styl
Skoro mowa o wzmacniaczach - próbowałeś może kiedyś podłączania gitary do komputera i korzystania z efektów w specjalnych programach (chociażby Guitar Rig)? Jestem ciekawy, co się na dłuższą metę bardziej opłaca - dobry piec czy dobra karta dźwiękowa/interfejs i oprogramowanie
Co się bardziej opłaca?
To zależy od Ciebie, jak bawisz się w nagrywanie w domu, to zdecydowanie "dobra karta dźwiękowa/interfejs i oprogramowanie".
Ja mam w domu tylko Boss BR800:
https://youtu.be/kWRyeJvnM74?t=230
Jest to rejestrator wielościeżkowy, który służy mi do nagrywania pomysłów - podłączam go do komputera tylko jak chcę zaprogramować perkusję.
Ma wbudowany automat, ale jak chcesz własne rytmy wpisać to trzeba ręcznie - takie wklepywanie to 1-2 godziny roboty, w zależności od utworu. Za to później mniej wyjaśniania perkusiście jak ma grać
W domu najczęściej gram "na sucho", bez podłączania czegokolwiek, dlatego myślę o gitarze akustycznej.
W kanciapie trzymam ciężki sprzęt:
Peavey 6505, Rocktron Velocity 300 i Line 6 HD 147
https://images-sc1.netdna-ssl.com/D/Guitar-Amplifiers-PEV13-575660-detailed-image-3.jpg
http://www.gpanagopoulos.com/eshop/images/detailed_images/velocity300.jpg
http://www.ckmusic.com.my/webshaper/pcm/pictures/Line%206/HD147/hd147_lrg.jpg
Generalnie Line 6 można podłączyć do komputera (używam też czasem POD XT Live), ale wykorzystuję chyba tylko 1% jego możliwości
W metalu stawiam na surowość i agresję, więc nie korzystam z żadnych "upiększaczy" - tylko odpowiedni "przester" i jazda
Aha, na tych EMG-81 ballady nie zagrasz, nawet czyste kanały we wzmacniaczach starają się przesterować.
O metalowym graniu na sucho fajnie mówił Gylve Nagell, który nagrywa riffy właśnie w ten sposób ("A rule is that if a phat riff sounds good on acoustic, it will sound even better with fuzz."). O męczeniu się z programowaniem perkusji wiem z własnego doświadczenia Ale zastanawiałem się właśnie trochę nad takim sprzętem do nagrywania domowego, bo jednak dom (sąsiedzi) to średnie warunki na potworne wzmacniacze
W kanciapie trzymam ciężki sprzęt:
Peavey 6505, Rocktron Velocity 300 i Line 6 HD 147
Rozumiem, że tego samego używasz na koncertach? Jak to u ciebie w ogóle wygląda z nagłośnieniem?
W metalu stawiam na surowość i agresję, więc nie korzystam z żadnych "upiększaczy" - tylko odpowiedni "przester" i jazda
Czyli żadnych kostek z efektami? Sporo ludzi się w to bawi, ale do tego warto mieć chyba też jednak konkretniejszy sprzęt.
-Rozumiem, że tego samego używasz na koncertach? Jak to u ciebie w ogóle wygląda z nagłośnieniem
Generalnie jest GŁOŚNO.
Jak to powiedziała kiedyś żona perkusisty:
"Popier***iło was"
Zaczęło się od tego, iż na początku "działalności" miałem taki piecyk z jednym głośnikiem 50W i perkusista notorycznie mnie zagłuszał - wszelkie dopalanie kończyło się tym, że przez chwilę było mnie słychać, a potem głośnik się spalał (graliśmy grindcore).
A gdzie tu mówić o jakiejś kulturze gry i odpowiednim zapasie mocy.
Potrzebna była paczka 4x12" i większy wzmacniacz, żeby wyrównać szanse
Aktualnie to ja mam przewagę, bo używam czterech paczek - dwie Marshalla (4x12") 1960AV Vintage 30 (280W), 1960B G12T-75 (300W) i dwie własnej roboty (280W 4x12" Celestion Vintage 30 i 450W 2x15" Eminence Big Ben), miałem kiedyś trochę czasu i chęci to zrobiłem coś lepszego niż seryjne obudowy.
Oczywiście jak będziesz chciał zagrać gdzieś koncert, to nie potrzebujesz ściany sprzętu. Wystarczy mały piec, na upartego można nawet komputer podłączyć. Inna sprawa jak to będzie wyglądać - przekonałem się kiedyś, że ludzie "słuchają" też oczami. Niestety.
Jak się gra dużo koncertów, to najważniejsza staje się mobilność i wygoda. Mi się właśnie najbardziej sprzęt rozrósł, jak nie graliśmy.
-Czyli żadnych kostek z efektami?
Jak pisałem mam POD XT Live:
http://medias.audiofanzine.com/images/normal/line-6-pod-xt-live-17499.jpg
Tam są chyba wszystkie kostki świata, ale używam tylko jakiegoś przesteru, żadnych pogłosów, chorusów, fangerów, delayów itp.
Używam też Whammy DigiTech:
https://media.sweetwater.com/images/items/750/WhammyDT-large.jpg?d08bd1f419
Oraz jestem w fazie testowania DB-01 Dime Crybaby From Hell:
http://www.dolphinmusic.co.uk/shop_image/product/8149-jim-dunlop-dimebag-signature-crybaby-from-hell-large.jpg
Najważniejsze jest poszukiwanie własnego, rozpoznawalnego brzmienia i stylu, bo o to najtrudniej. Resztę można pożyczyć lub kupić.
-Jak pisałem mam POD XT Live:
A, ok, wszystko jasne. Jakoś nie zauważyłem Myślałem raczej o oddzielnych, podłączanych osobno kostkach.
Jeśli chodzi o pogłosy, echa itp. to akurat lubię się w to czasem bawić, ale tylko na czystym kanale. Fajnie się gra mniej ciężki stuff, jakiś Pink Floyd, King Crimson albo coś w tym stylu. Chociaż to wciąż jednak nie to samo, co brzmienie klasycznej gitary, prosto z pudła
-Jeśli chodzi o pogłosy, echa itp. to akurat lubię się w to czasem bawić, ale tylko na czystym kanale
Tak, to taka pułapka, można miło spędzić 2 godziny i nic z tego nie wynika
Ewentualnie plecy bolą, jak człowiek majstrował przy parametrach i krzywo siedział.
Ogólnie jestem multiinstrumentslistą. Zajmuję się też produkcją dźwięku w moim małym domowym studio. Jednak głównie od 15 lat jestem perkusistą. Link do mojego kanału na YT znajdziecie na moim profilu
Super, brakowało perkusisty, a dobry rytm to podstawa.
Teraz możemy niezły hałas zrobić
Łamać damskie serca i...
http://www.tancerzerotyczny.pl/wp-content/uploads/2014/12/zbiorcze-04.jpg
...kręgosłupy XDDDD
Ja klarnet i flet prosty. Tak, to dwa różne instrumenty
Klarnet? Aż mi się przypomniało xD
https://m.youtube.com/watch?v=50vL1uAXn7s
Fajne, ale większość kojarzy bardziej Rapsody in Blue
https://youtu.be/Ya4y4xJ6OxA
Z jajcarskich lubię "Banjo cover":
https://youtu.be/nZ2ucr74YNk
https://youtu.be/N7cY5hwmvX0?t=191
30 songs in 1 minute
https://youtu.be/5n4hlzrjWv4
skończyłem szkołę muzyczną II stopnia na akordeon a w liceum grywałem na klawiszach w założonym z kumplami zespole rokowym.
Nie, zrobiliśmy kariery i nie dawaliśmy koncertów