TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Książki

Gwiazda Śmierci (Michael Reaves, Steve Perry)

Hego Damask 2009-03-13 20:33:00

Hego Damask

avek

Rejestracja: 2005-05-28

Ostatnia wizyta: 2024-11-21

Skąd: Wrocław

Zakładam temat, bo a nuż kiedyś wydadzą po polsku, a może ktoś kto przeczytał na razie po angielsku też się tu wypowie.

Właśnie skończyłem nową powieść Michaela Reavesa i Steve`a Perry`ego. Niezła książka, nie można się nudzić. Chociaż znamy z filmu niektóre sceny i dialogi, to dobrze uzupełnia Nową Nadzieję. Vader przewija się w tle ale nie można powiedzieć, że nie ma nic do roboty

Bohaterowie wymyśleni przez autorów dają się lubić - szczególnie podobały mi się postacie Ratui (kojarzył mi się z bardziej bardem/łotrzykiem z powieści z Forgotten Realms i Baldurów ) i Novy. Mamy też nawiązanie do Medstarów
Trochę może niepotrzebnie wprowadzono Atoura Ritena, który właściwie niewiele wnosi i pojawia się w połowie książki, kiedy już wydaje się, że znamy już wszystkich bohaterów.

Mam nadzieję, że może autorzy wrócą do postaci, które wymyślili, a które przeżyły zniszczenie Gwiazdy Śmierci.

W powieści nie ma wbrew pozorom za dużo szczegółów technicznych, akcja toczy się dość szybko. Także warto przeczytać

LINK
  • Heh

    Vergesso 2009-03-13 20:49:00

    Vergesso

    avek

    Rejestracja: 2007-08-29

    Ostatnia wizyta: 2024-05-05

    Skąd: Toruń

    Jak tylko wydadzą w Polsce, to przeczytam. Od dawna czekam na to książkę, była jedną z 4 rzeczy, na które ze Star Wars najbardziej czekałem, teraz jest jedną z 2 lub 3(nie wiem, czy Star Wars Essential Atlas został już wydany). Ale słyszałem, że ponoć grube tomiszcze, choć tym lepiej: im więcej czytania, tym lepiej.

    Ja nigdy nie oczekiwałem zbyt dużo szczegółów technicznych po tej książce, bardziej historię DS i opowieści o wydarzeniach z budowy, związane z tym perypetie itp. Jak to wygląda w książce?

    LINK
  • no to ja też

    darth ithilnar 2009-03-13 21:00:00

    darth ithilnar

    avek

    Rejestracja: 2007-01-16

    Ostatnia wizyta: 2019-08-13

    Skąd: Żnin

    Death Star nie jest najgorszą książką. Bardzo szybko się ją czyta, chociaż można pogubić się w wątkach kolejnych postaci. Podoba mi się wątek rywalizacji Tarkina i Vadera. Autorzy zgrabnie ujęli wątki znane z filmów i dopowiedzieli kilka spraw, które w filmie pominięto.
    Ale najbardziej podobało mi się to, że ktoś wreszcie powiedział (teraz nie pamiętam który z bohaterów), że początek spoilera rozwalając Gwiazdę Śmierci Rebelianci nie byli lepsi od Imperium, które rozwaliło Alderaan, ponieważ na GŚ też było mnóstwo ludzi i nie wszyscy byli tam źli koniec spoilera
    Co denerwowało? Zakończenie, ponieważ kilku bohaterów początek spoilera przechodzi na stronę Rebelii, pomimo, że robią to raczej z braku lepszej alternatywy. Wkurzające koniec spoilera Dlaczego zawsze tak musi być?
    Ogólnie książka fajna. Ale nie rewelacja (patrz: zakończenie)

    LINK
  • ja

    DarthSyndrius 2009-03-14 11:30:00

    DarthSyndrius

    avek

    Rejestracja: 2008-10-03

    Ostatnia wizyta: 2010-08-16

    Skąd: Skierniewice

    mam angielski na dobrym poziomie. Czytam komiksy SW, przeczytałem TFU, LOTR`a i Shadows of The Empire po angielsku. Więc moze uda mi się nabyć jak tylko będe miał pełny portfel

    LINK
  • Hmm

    komix 2009-05-22 11:32:00

    komix

    avek

    Rejestracja: 2008-03-21

    Ostatnia wizyta: 2018-04-15

    Skąd: Kraków

    Właśnie skończyłem czytać- jakoś szkoda mi było kasy na HC a niedawno zaopatrzyłem się w SC.
    Szczerze mówiąc książka niczym się nie wybija. Fajnie i szybko się czyta, jednakże liczba wątków troszkę to utrudnia. Poznajemy behind the scenes of DS , to jest fajne. Są też postacie z EU więc plus.
    Nie chcę spoilerować więc nie będę się wypowiadał na temat fabuły, jednakże przyznam ,że spodziewałem się czegoś więcej. Nie żebym był strasznie zawiedzony , ale poprzednia współpraca tych autorów była o niebo lepsza.

    LINK
  • No więc:

    Monique7 2009-05-24 15:00:00

    Monique7

    avek

    Rejestracja: 2007-09-22

    Ostatnia wizyta: 2021-05-01

    Skąd: z zapadłej wsi

    1. Bohaterów za dużo. Stanowczo za dużo, nie było postaci, którą możnaby było sczególnie polubić, przyczepić się i za jej pośrednictwem śledzić opowieść. Wszyscy ci ludzie byli mi najzupełniej obojętni i niczyim losem się bliżej nie zainteresowałam. A to już znaczy, że historia przeciętna, nie zapadnie w pamięć.
    2. Straszliwie naiwne zakończenie. Rozwalili mi miejsce pracy. Trzeba się gdzieś podziać i zarobić na chlebek. Oczywiście w ogromnej, niezmierzonej galaktyce nie ma żadnego, ABSOLUTNIE ŻADNEGO mejsca, w którym uczciwy człowiek mógłby się zaczepić poza... W tym momencie mnie trafiło
    3. Nareszcie ktoś poukladał historię powstawania Gwiazdy, od deski kreślarskiej do funkcjonującego modelu.
    4. Podglądamy postacie i wydarzenia z filmu zza węgła.

    Podsumowanie: przeciętna książka typu przczytaj, baw się dobrze, odłóż na półkę, zapomnij. Dla zainteresowanych tematem moja dłuższa wypowiedź http://starwars.pl/opinieczytelnikow_deathstar_nomi.php

    LINK
  • :)

    Bolek 2009-05-24 16:02:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Mam pytanie.

    Czy w książce wspominane są wydarzenia z The Force Unleashed, czy w tamtych czasach nie uwzględniano jeszcze pojedynku na 1 DS?

    LINK
    • i tak i nie

      Lord Sidious 2009-05-24 16:07:00

      Lord Sidious

      avek

      Rejestracja: 2001-09-05

      Ostatnia wizyta: 2024-11-21

      Skąd: Wrocław

      samego pojedynku nie ma. Ucznia itp. też nie ma. Natomiast jest coś, co nastąpiło potem, skoro początek spoilera ktoś z Gwiazdy Śmierci uciekł to Rebelia miała pojęcie o jej lokacji koniec spoilera - w efekcie dostaliśmy pewną bitwę. Całość fajnie się zgrywa, acz o uczniu nie wiadomo nic.

      LINK
    • Ciekawe

      Monique7 2009-05-24 16:54:00

      Monique7

      avek

      Rejestracja: 2007-09-22

      Ostatnia wizyta: 2021-05-01

      Skąd: z zapadłej wsi

      w jaki sposób miałyby być uwzględnione, skoro The Force Unleashed(książka) ukazała się w sierpniu 2008, a Death Star to październik 2007 ? Reaves nie był prorokiem, żeby opisać coś, co zostanie opublikowane dobiero około roku później.

      LINK
      • :)

        Bolek 2009-05-24 17:09:00

        Bolek

        avek

        Rejestracja: 2007-03-18

        Ostatnia wizyta: 2024-05-22

        Skąd: Inowrocław

        Daty to nie problem. Scenarzyście TFU mogli zdradzić trochę z fabuły gry i wspomnieć o pojedynku. Zwłaszcza, że TFU miało zostać wydane już w 2007. Tak więc ludzie z LucasArts powinni wiedzieć miej więcej o co chodzi w grze.

        LINK
      • jest kilka sposobów

        Lord Sidious 2009-05-24 19:24:00

        Lord Sidious

        avek

        Rejestracja: 2001-09-05

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wrocław

        Bolek ma rację w dużej mierze. Po pierwsze książka "The Force Unleashed" (podobnie zresztą jak np. Coruscant Nights tomy 1 i 2) były gotowe dość dużo wcześniej, nim się ukazała. W efekcie ich zawartość trafiła do holokronu, czyli w pewien sposób była dostępna dla autorów, ale też nie została poprawiona o rzeczy, które doszły od momentu napisania do wydania. TFU zostało opóźnione ze względu na grę, w której nie tyle zmieniano fabułę, co rozbudowano ją technicznie i kończono. CN - ponieważ ktoś w Lucasfilm uznał, że lepiej wydać powieści w krótszych odstępach, a nie co rok jedną. Natomiast zapewne nie chciano zdradzać fabuł.

        LINK
  • Może

    Republic Commando 2009-05-24 17:57:00

    Republic Commando

    avek

    Rejestracja: 2008-04-11

    Ostatnia wizyta: 2011-08-30

    Skąd: oborniki wlkp

    nieodpowiedni temat ale czy ktoś ma tapetę z ds albo może podać adres strony z ta tapetą

    LINK
  • Hm....

    Vadeer7 2009-05-28 11:26:00

    Vadeer7

    avek

    Rejestracja: 2009-05-19

    Ostatnia wizyta: 2023-11-19

    Skąd: Płock

    dla mnie DS - taki "must have" fana. Początek czytania troodny, potem akcja przyspiesza. W sumie jest to książka ok. 4-/6. Największe smaczki, to wtrącenia wydarzeń które widzieliśmy w ANH (tylko widziane tak jakby z innego planu). Dla mnie tworzy to klimat i utwierdza jeszcze bardziej w przekonaniu, że ten śwait żyje własnym życiem. BArdzo ciekawy sposób przedstawienia niektórych postaci które znalazły się na pokładzie DS. Normalni ludzie, z pragnieniami, marzeniami i potrzebami. Myślę, że warto w nią "popatrzeć"

    LINK
  • o

    Rusis 2009-05-30 13:28:00

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    tu się jeszcze nie wypowiadałem nie wiedzieć czemu...

    Kolejny raz otrzymujemy książkę, która jest wynikiem współpracy Steva Perrego i Michaela Reavesa. Tym razem tylko kilka luźnych przemyśleń na temat książki zamiast standardowej recki.

    Pozycja dzieli się na dwie części. Żeby czytelnik się nie pomylił to specjalnie nazwane Part One i Part Two (nie wiem tylko dlaczego przed każdą częścią jest rysunek... drugiej Gwiazdy Śmierci).

    W pierwszej części poznajemy wszystkich bohaterów i widzimy w jaki sposób ich losy łączą się z tą stacją bojową. Jako główne postacie otrzymujemy w większości kompletnie nowe osoby - co w teorii jest plusem. Problemem jest to jak zostały one przedstawione. Dostajemy pierwszy rozdział w którym głównym bohaterem jest dana postać, potem w drugim rozdziale zmieniamy historię i bohatera itd aż do wyczerpania wszystkich. Kiedy już dojdziemy do końca tej listy to zaczynamy zabawę od nowa i kontynuujemy przygodę rozpoczętą w pierwszym rozdziale na tej samej zasadzie (czyli znowu co chwilę zmieniając akcję). Szczerze mówiąc przy takiej ilości nowych postaci i wątków miałem problem aby się w tym połapać. Ilekroć wgryzłem się w historię to zmieniany zostawał rozdział i przechodziłem do kolejnej. Miałem wrażenie jakbym nie czytał powieści tylko zbiór opowiadań, które nie wiedzieć czemu zostały ze sobą wymieszane.

    Druga część jest przedstawieniem nam znanej już historii Gwiazdy Śmierci z Nowej Nadziei. Tylko opowiedziane jest to przez pryzmat postaci wprowadzonych w pierwszej części. Tym razem akcja jest już spójna, nie skaczemy bezładnie po tematach, tylko wreszcie można się skupić na treści.

    Plusem książki na pewno jest przedstawienie nam znanych postaci z innego ujęcia, to było dla mnie najciekawsze w tym wszystkim. Niestety świadczy to również o tym, że bardziej niż treść książki zaciekawiły mnie rzeczy, które miały być tylko dodatkami.

    Nie wiem dlaczego zdecydowano się na wydanie tej pozycji w tej formie. Gdyby wydzielić z niej te opowiadania i wydać jako "Tales from Death Star" to wyszłoby o wiele lepiej. Spokojnie można byłoby się skupić na pojedynczych historiach, które są ze sobą jakoś związane (jak chociażby w "Opowieściach z Kantyny.." ). Natomiast tu dostajemy taki zbiór opowieści.. tylko kompletnie ze sobą wymieszanych - przez co ich odbiór był dla mnie mało przyjemny.

    Jeśli miałbym wystawić książce ocenę po pierwszej części to pewnie wyszłoby w okolicach 2/10 ale druga część trochę ją podciąga. I tak wystawiam ostatecznie 5/10

    LINK
  • DS

    Burzol 2010-04-08 10:06:00

    Burzol

    avek

    Rejestracja: 2003-10-14

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Poznań

    W historii odległej galaktyki było mało tak szalonych projektów, które doszły do skutku. Co gorsza w tym wypadku efekt był przerażający. W historii światowej fantastyki mało było tak szalonych projektów, które wywarłyby tak duże wrażenie na widzach i twórcach, że pamięta się o nim przez ponad 30 lat. Dlatego zarówno mieszkańcy odległej galaktyki, jak i czytelnicy z Drogi Mlecznej zasłużyli na tę książkę. Gwiazda Śmierci też zasługiwała na taką książkę. Ten szalony pomysł, ostateczna superbroń, przynosząca tak potrzebny pokój Galaktycznemu Imperium. Tylko jak opisać historię giganta? Najlepiej korzystając z opowieści prostych ludzi: mechaników, barmanów, operatorów, niewolników, czy siłą zaciągniętych do wojska lekarzy. Choć krótkie spojrzenie z najwyższego ogniwa łańcucha dowodzenia też daje dobrą perspektywę, przecież nawet najzimniejsi projektanci Nowego Ładu musieli mieć jakieś słabe, ludzkie strony, choć mocno ukryte. To prawda – bohaterów w książce jest trochę dużo i czytanie bez ciągłego kontrolowania dramatis personæ byłoby pewnie irytujące, ale jednak wszystkie postaci odróżniają się od siebie i przede wszystkim pozwalają poznać bardzo wiele różnych zakątków stacji bojowej. Ponadto w tej historii sprawdza się to, co nie zawsze działa w Gwiezdnych Wojnach: choć dobrze znamy przyszłość, wiemy jak to wszystko się skończy, ale tym razem i tak chcemy wiedzieć co będzie dalej. Death Star jest niczym Titanic w SW. I niczym w Titanicu śledzi się losy bohaterów krążących na statku skazanym na zagładę z zapartym tchem. Szczególnie kiedy nie jesteśmy pewni, po której stronie są nasi bohaterowie...i czy na pewno nimi są. Nauki i techniki w książce też nie brakuje, więc miłośnicy naukowo-fantastycznej technologii też powinni znaleźć coś dla siebie (choć ich zapewnie w pełni usatysfakcjonować się nie da).

    Ogółem oceniam tę książkę naprawdę wysoko, to znakomita historia o wielu prostych ludziach galaktyki, a ja zwyczajnie uwielbiam historie prostych ludzi z galaktyki. 9/10 z dużym plusem i rekomendacją Klubu Czytelniczego Burzuśa.

    LINK
  • ;;;;

    ADCD 2010-08-07 10:59:00

    ADCD

    avek

    Rejestracja: 2010-08-06

    Ostatnia wizyta: 2010-08-07

    Skąd: Babice

    chcialem to kupic dzisiaj bo pani kasjerka w księgarni zawsze mi odklada produkty star wars ale jak stara zobaczyła okładke to nie kupiła mi tego. ;(

    LINK
  • Po lekturze polskiego wydania

    Sergi van Oli 2011-01-18 15:10:00

    Sergi van Oli

    avek

    Rejestracja: 2007-07-27

    Ostatnia wizyta: 2012-02-05

    Skąd: Łódź

    Skończyłem czytać amberowską "Gwiazdę Śmierci". Udało mi się ją zakupić w jednym z łódzkich antykwariatów, gdyż miała ona defekt, źle przyciętą okładkę, a takie książki nie idą do ogólnej sprzedaży tylko do "zaprzyjaźnionych" antykwariatów czy księgarni. Trafiła się ona akurat w Łodzi, gdyż tu właśnie GŚ drukują.

    Jak zwykle na początku została umieszczona historia galaktyki. Sama powieść jest wciągająca, z przyjemnością i lekkością śledziło się poczynania poszczególnych bohaterów. Pojawiły się gdzieś głosy, że jest ich za dużo - być może rzeczywiście mogłoby być ich, momentami przeskakiwanie pomiędzy poszczególnymi wątkami potrafi męczyć, ale pod koniec książki wszystkie z nich łączą się całkiem zgrabnie w jeden.
    Świetnymi momentami są tu przemyślenia Vadera, Tarkina czy Mottiego, gdy śledzimy akcję ich oczami. Miło było zobaczyć wątek romansu między Tarkinem i Daalą, o którym o dziwo wszyscy na stacji zdają się wiedzieć.
    No i moja ulubiona część powieści, czyli "Nowa nadzieja" opowiadana z innej perspektywy. Wprost uwielbiam takie smaczki.
    Jeszcze odnośnie polskiego wydania - kilka razy uświadczyć można było "droida" w zamienności z robotem, co może być dobrym prognostykiem w tej sprawie
    8/10

    LINK
  • .

    Sergi van Oli 2011-01-18 15:23:00

    Sergi van Oli

    avek

    Rejestracja: 2007-07-27

    Ostatnia wizyta: 2012-02-05

    Skąd: Łódź

    ~~ Wiem, że jest za dwa dni, ale tak jak wyjaśniłęm na początku poprzedniego posta, zdobyłem egzemplarz w łódzkim antykwariacie. A był tam, gdyż miał źle przyciętą okładkę.
    GŚ jest drukowana w Wojskowej Drukarni w Łodzi. Widocznie antykwariat "Komiks" ma jakąś niepisaną umowę z nimi na podobne wypadki. Uwierz mi, sam nie mogłem w to uwierzyć jak zobaczyłem. Poza tym ze względu na ten defekt książka kosztowała 26 zł...
    Wierz lub nie, mogę ewentualnie przesłać zdjęcia książki...

    LINK
  • ...

    Melethron 2011-01-24 17:59:00

    Melethron

    avek

    Rejestracja: 2009-02-16

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Court of Gods

    Dzisiaj nabyłem w tarnowskim Matrasie, ostatni egzemplarz po 28 złotych Po sesji zabieram się do czytania, a moderatora proszę o ustawienie polskiej nazwy

    LINK
  • ...

    Erni 2011-01-24 22:59:00

    Erni

    avek

    Rejestracja: 2003-01-09

    Ostatnia wizyta: 2024-03-03

    Skąd: Bydgoszcz

    Dzisiaj przyszła pocztą, udało mi się ustrzelić na allegro za oszałamiającą cenę 6 zł+wysyłka. Za lekturę wezmę się po Pułapce Krytosa, Wojnie o Bactę i Zdrajcy, chyba że nie wytrzymam

    LINK
  • ...

    wyczes 2011-01-26 12:08:00

    wyczes

    avek

    Rejestracja: 2009-07-10

    Ostatnia wizyta: 2013-09-26

    Skąd: Słupno

    Też kupiłem na allegro ale jeszcze czekam ;/ hehe niech kończy się sesja i można zabierać się za książki

    LINK
  • ...

    Thrawn21 2011-01-26 12:24:00

    Thrawn21

    avek

    Rejestracja: 2010-05-28

    Ostatnia wizyta: 2013-06-16

    Skąd: Bychawa

    Ja chyba 6 lutego zamówię. To pozycja obowiązkowa.

    LINK
  • A

    Master of the Force 2011-01-26 19:34:00

    Master of the Force

    avek

    Rejestracja: 2010-04-25

    Ostatnia wizyta: 2024-10-31

    Skąd: Olsztyn

    u mnie w empiku jeszcze nie ma

    LINK
  • No.

    Kassila 2011-01-31 14:54:00

    Kassila

    avek

    Rejestracja: 2009-10-27

    Ostatnia wizyta: 2024-07-09

    Skąd: Cieszyn

    Kupiłam w piątek i wczoraj przeczytałam.
    Generalnie podobała mi się. Dobrze się czytało. Zwłaszcza pod sam koniec. Pokazane życie Imperialnych - dla mnie perełka. Nudzili mnie Daala i Tarkin: i razem i osobno. Denerwował doktorek ze swoimpoczątek spoilera Barrissa to, Barrissa tamto i jaka to ona była wspaniała koniec spoilera. Po poznaniu bohaterów myślałam, że na koniec będę miała jeszcze mniej powodów, aby lubić Rebeliantów. Na szczęście Vilpoczątek spoilera przeżył koniec spoilera, choć baardzo nie lubię, jak fajni goście, jak sierżant Novapoczątek spoilera giną, aby ocalić garstkę przeciętniaków koniec spoilera. Ja rozumiem, że dla sprawy, ale, no, zawsze.
    Ze smaczków, to poza Nową nadzieją, znalazłam ... Casablankę Dla młodszego pokolenia wyjaśnienie: to taki film z Humphrey`em Bogartem. Stary film.

    LINK
  • Stara recenzja

    NLoriel 2011-02-01 18:05:00

    NLoriel

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2024-03-24

    Skąd: Sluis Van

    Jakoś się nie podzieliłem na czas, to teraz link do starej N`Lorielowej opinii: http://nloriel.wordpress.com/2010/02/11/kronika-zapowiedzianej-smierci-gwiazdy-smierci/

    LINK
  • "Gwiazda marnotrawna"

    Balav 2011-03-05 00:24:00

    Balav

    avek

    Rejestracja: 2009-04-25

    Ostatnia wizyta: 2016-05-27

    Skąd: Oleśnica

    Wielkie oczekiwania, próba niesugerowania się mało pochlebnymi recenzjami i jakże bolesne rozczarowanie - tak w skrócie mógłbym opisać moją przygodę z dziełem panów Reavesa i Perry`ego.

    Poprzedni owoc ich współpracy - dylogia "Medstar" - była całkiem zręcznie napisanym kawałkiem gwiezdnowojennej prozy, jawnie wzorowanym na filmie "M*A*S*H" Altmana. Z Kart tych dwu książek nie tylko sączył się klimat Star Wars, ale też było sporo humoru, galeria ciekawych postaci (z wzorowanym na Hawkeye Pierce`ie Vondarze) oraz nieco poważniejsze spojrzenie na wojny klonów. Tom drugi sprawiał wrażenie, już nieco bardziej wymuszonego, napisanego z mniejszym polotem (głównie za sprawą mdłego doktora Divini, który powraca w "Gwieździe Śmierci" i nadal jest bezbarwną postacią), ale nadal czytało się go bez bólu. "Gwiazda Śmierci" jest niczym "Medstar" skompresowany w jeden tom z fabułą przeniesioną o te 20 lat później. To niestety w żadnym stopniu nie jest pochwała.

    Temat tej powieści jest dla pisarza gwiezdnowojennego czymś wymarzonym. Móc napisać o procesie powstawania tak ikonicznego dla Star Wars pojazdu jakim jest słynna bojowa stacja kosmiczna to zaiste wielkie wyzwanie. I trzeba obu autorom przyznać, że na początku wywiązywali się z niego bardzo dobrze, pomimo tego, iż kilkadziesiąt początkowych scen ma raczej usypiające tempo.

    Wszyscy wiemy, jak zakończył się "dziewiczy patrol bojowy" Gwiazdy Śmierci - pewien farmer z galaktycznej dziury rozpylił dumę Imperium Galaktycznego na atomy. Autorzy zdawali sobie sprawę, że finałem raczej nie zaskoczą czytelnika, toteż przyjęli bardzo ciekawy i świetnie sprawdzający się tutaj sposób narracji. Dostaliśmy film katastroficzny na papierze.

    Katastrofą jest w tym przypadku oczywiście anihilacja stacji w trakcie bitwy o Yavin. Oglądając "Płonący wieżowiec" wiemy, że budynek spłonie, w przypadku "Titanica" zdajemy sobie sprawę, że okręt zatonie, a "Trzęsienie ziemi" skończy się zrównaniem z ziemią LA. Twórcy tych filmów pokazują nam więc losy wielu bohaterów, których los rzuci w epicentrum wydarzeń i poprzez kolejne wydarzenia przybliżają nas do finałowej destrukcji. W "Gwieździe Śmierci" jest dokładnie tak samo i to jest wielki plus tej powieści.

    Śledzimy losy pilota, barmanki, klawisza (wrażliwy na Moc Nova Stihl, przebywający w sali konferencyjnej podczas filmowej rozmowy Vadera z Tarkinem) wykidajły (http://www.youtube.com/watch?v=ojPVOhHhwnk), chirurga, kanciarza, bibliotekarza, artylerzysty (Tenn Graneet, który pociąga za spust superlasera, więc to on celnie strzelił do Despayre i Alderaana) i skazanej za poglądy pani architekt, którzy mieli to szczęście/pecha znaleźć się na pokładzie stacji. Wszyscy starają się jakoś urządzić, żyć, zarabiać, bawić się, kochać, a w tle Gwiazda Śmierci buduje się z coraz większym rozmachem. Tarkin śni o potędze i wdziękach Dalli, Motti marzy o zajęciu stołka Tarkina, a Vader budzi grozę u wszystkich. Czyta się to naprawdę dobrze, autorom udało się nawet wykreować pewne napięcie, które towarzyszy śledzeniu losów bohaterów kina katastroficznego. "Kto przeżyje, a kto (obok Mottiego, Tarkina i pozostałego miliona istnień) sczeźnie, gdy stacja wybuchnie?" - zadaje sobie pytanie czytelnik. Ta część powieści jest naprawdę udana, mimo tego, że są tu kilkumiesięczne skoki akcji wprzód, postaci stworzone przez autorów powierzchownie wykreowane i pozbawione większej głębi - motywacja ich zachowań jest ledwie zarysowana. Autorom udało się kilka żartów oraz dialogów, gdzie mistrzowska jest rozmowa Mottiego ze starym admirałem, w którym ten poucza Conana Antonio, że przewaga technologiczna bywa zwodnicza. Męczą jedynie nawiązania do "Medstarów" wprowadzone nieco na siłę. Doktor Divini wspominający Bariss Offee jest wręcz nieznośnie irytujący.

    [SPOILER ALERT!]

    Wszystko jednak zostaje przez Reavesa i Perry`ego zmarnowane w - bodajże - 62. rozdziale. Wówczas to (po zagładzie Alderaana) wszyscy bohaterowie jak jeden mąż uznają, że Imperium jest złem wcielonym, wojna jest niemoralna, paskudna i w ogóle fe! i wypadałoby się ze stacji ulotnić. Pal licho, że myślą tak barmanka i bramkarz, którzy pracują na kontrakcie, więc politykę mają w głębokim poważaniu, wypalony Divini, który na wojnę napatrzył się Drongarze, czy też zakochany pilot TIE. To jeszcze dałoby się przełknąć, gdyby nie fakt, że spośród głównych bohaterów nikt nie pozostaje proimperialny, przekonany o słuszności działania Imperatora, Tarkina i sił zbrojnych autorytarnego państwa. Nawet strzelający z superlasera Graneet, mimo że nadal wykonuje rozkazy, bo jak nie on, to przyjdzie ktoś inny i nic się nie zmieni, wewnętrznie wyje z cierpienia, gdy ma walnąć w Yavin IV. Panowie, jak mogliście. Po lekturze tej książki kapitalna scena odpalania tej broni w Ep. IV już nigdy nie będzie taka sama. Zepsuliście ją!

    Nie, nie chodzi o to, że chciałbym, aby zostały tu same schematy, czyli imperialni są źli i występni, a reszta dobra i szlachetna. Chciałbym zróżnicowania. Tymczasem wszyscy główni bohaterowie są tak do bólu zbulwersowani działaniami Imperium i górnolotni w swych pacyfistycznych przekonaniach, że aż się chce zwymiotować. Autorzy nie tylko nie potrafili zachować odpowiednich proporcji, między nawróconymi, a kurczowo trzymającymi się poglądów, ale też nie potrafili w rozsądny sposób tych zmian uzasadnić i wytłumaczyć. Czytamy więc o ucieczce z Gwiazdy pełnej szlachetnego poświęcenia jednych dla drugich oraz ostatecznym sukcesie w postaci ucieczki ze stacji promem medycznym, co jest dla mnie kuriozum, ale mógłbym to jeszcze przeboleć. Niestety, jednym z wad uniwersum SW jest to, że nawet najmniej istotny bohater jakiejś książki, komiksu, albo postać trzecioplanowa z epizodów musi mieć jakiś wpływ na Wielką Historię. Tak jest i tutaj. Zwyczajny porucznik musi podczas ucieczki ze stacji przechytrzyć manewrem samego Vadera i dzięki temu nie tylko ratuje skóry przyjaciołom, ale pośrednio umożliwia Luke`owi rozwalenie stacji. Grrrrr!

    Największą jednak wadę tej powieści jest fakt, że Gwiazda Śmierci jest tylko tłem dla wydarzeń, a nie pełnoprawnym bohaterem, jak chociażby dolne poziomy Imperialnego Centrum w 2 tomie "Nocy Coruscant", by pozostać w sferze twórczości jednego z autorów "Gwiazdy...". Brak tu też niuansów politycznych, gierek między wyższymi oficerami (jeden "Zi" Motti to zdecydowanie za mało), zaś sam proces budowy stacji także ogranicza się do fragmentarycznych opisów.

    Niestety, ta pozycja jest sporym zawodem. Na początku czyta się ją naprawdę dobrze, kilka pomysłów jest tu całkiem mądrze pomyślanych, zwłaszcza pomysł na narrację. Jednak wytknięte przeze mnie słabe punkty mocno zaniżają końcową ocenę. Ostrzyłem sobie zęby na "Gwiazdę Śmierci", czasu przeznaczonego na lekturę nie uważam za zmarnowany, ale dawno nie przeżyłem tak dużego rozczarowania zmarnowaniem przez fajnie zapowiadającej się historii.

    Ocena? Przy dużej sympatii dla panów Reavesa i Perry`ego naciągane 6/10.

    LINK
  • Gwiazda Śmierci

    Vergesso 2011-03-17 16:07:00

    Vergesso

    avek

    Rejestracja: 2007-08-29

    Ostatnia wizyta: 2024-05-05

    Skąd: Toruń

    Jedna z 4 rzeczy Star Wars, na które swego czasu najbardziej czekałem. Prócz na tą powieść czekałem też na Essential Atlas, serial aktorski SW i KOTF-a(mod do JA). KOTF okazał się porażką na całej linii, Essential Atlas spełnił jak najbardziej moje oczekiwania, a na serial aktorski wszyscy tu czekamy. A jak z Death Starem? Cóż - trochę porównywalnie z KOTF-em, bo może nie na całej linii, bo książka ogólnie była dobra, ale jednak rozczarowanie.
    Tylko pytanie, czy wynikało to ze sposobu, w jaki książka była opisywana, czy to ja miałem wygórowane żądania?

    Dostajemy sporo różnych postaci: prócz takich znanych, jak Vader, Tarkin, admirał Motti czy admirał Daala, oraz powrotu znanego z MedStarów dr "Uli" Diviniego, dostajemy: twi`lekańską barmankę Memmah Rothes, jej bramkarza od kantyny, który nasuwał mi skojarzenia z Hagridem z Harry`ego Pottera, przestępcę odsiadującego wyrok na Despayre, klawisza Novę Stihla, którego z Despayre przenoszą na Gwiazdę Śmierci, pilota TIE, architekt będącą więźniem politycznym, Tenna Graneta artylerzystę o hedonistycznym podejściu do życia oraz bibliotekarza Rithena z GŚ.

    Historia jest opowiadana z różnych punktów widzenia. Jest to z jednej strony dobre, bo poznajemy różne punkty widzenia, a z drugiej irytujące, bo mamy skakanie po wieeeelu różnych wątkach co chwila, przez co czytelnik co jakiś czas zapomina, co się działo. Niektóre wątki są niepotrzebne: wątek Atoura Rithena można było sobie darować. Mam też zastrzeżenia do wątku Mottiego, gdzie zamiast zarozumiałego wojskowego wolałbym wątek bardziej powściągliwego Tagge`a.

    Jest trochę za mało historii GŚ: jest wspomnienie, skąd się wzięły plany, o Geonosjanach, Bevelu Lemelisku, Umaku Lethcie, chyba Raith Siennar też został wspomniany itp. Zabrakło jednak wspomnieniu o roli Separatystów, a także Hrabiego Dooku, a podejrzewam, że o ich roli Tarkin wiedział. Zamiast tego mamy sporo obyczajowej opowieści, która na początku wolno się rozwija i nuży, choć potem robi się naprawdę ciekawie.

    Ale plus za ciekawe wątki: Novy Stihla, który okazuje się wrażliwy na Moc, Roda i barmanki, Diviniego któremu bezterminowo przedłużają służbę w wojsku, oraz oczywiście przemyślenia Vadera i Tarkina. Dodatkowo mamy też opisy, jak Granet pociągał za spust lasera, kiedy niszczył krążownik Lucrehulk, Despayre oraz Alderaan, mimo że sam jest raczej mało sympatyczną postacią. Dostajemy też, dzięki Uliemu, nawiązania do Medstarów, czyli wspomnienia o Barrissie Offee czy I-5YQ. Mamy też wplecenie wydarzeń z ANH: konkretne dialogi i sceny żywcem z filmu, pojedynek Vadera i Obi-Wana, pościg za Hanem Solo w którym uczestniczy Stihl czy wreszcie bitwę o Yavin.
    Mamy też parę świetnych dialogów, jak rozmówki między Granetem a dowódcami, gierki architektoniczne Teeli Karz i jej szefa czy pytanie Memmah, czy Ratua w swoim "kinie" chce wyświetlać holo-pornosy

    Zdziwiły mnie i zażenowały 2 rzeczy: raz, że obie damskie bohaterki, czyli Memmah i Teela muszą się zakochać w facetach: barmanka w Ratui, a Teela z pilociku Dancie. Jeny, tylko 2 bohaterki i już trzeba im szukać facetów? Problemom miłosnym Stihla, Roda czy Rittena jakoś Reaves i Perry nie poświęcili uwagi. No i oczywiście pomijam to romans Tarkina z Daalą.
    Druga rzecz, to nagle prawie wszyscy - z wyjątkiem Graneta - się zapoznali, i po rozwaleniu Alderaana uznali, że Imperium jest złe i trzeba uciec. Rozumiem, że tak pomyślała Teela, jako przeciwniczka Imperium, i pewnie pociągnęła za sobą Vila, choć to naciągane. Rozumiem Stihla i Roda, którzy widać, że mieli szersze spojrzenie niż reszta postaci czy Uliego, któremu dawno marzyła się ucieczka z wojska. No i Ritten, z perspektywami jak Rodo czy Nova Stihl, choć jego postać można sobie było w ogóle darować.
    Ale że zachciało się patriotycznych uniesień Memmah i Ratui? Oni do tego kompletnie nie pasują, żeby się bawić w jakieś ruchy oporu. Zresztą, ciekawe zakończenie wątku Ratuy byśmy dostali, jakby zamiast uciekać na GŚ został do końca na Despayre.

    Generalnie oceniam na 7/10, lub nawet 7,5/10. Wyżej nie będzie, bo jednak powieść ma dłużyzny, a do tego nie jest to do końca to, czego oczekiwałem. Tak więc rozczarowanie, ale jednak uważam ją za dość dobrą.

    LINK
  • Gwiazda Śmierci

    Wolf Sazen 2011-05-05 21:56:00

    Wolf Sazen

    avek

    Rejestracja: 2008-01-13

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Prudnik

    Ponad 3 lata po amerykańskiej premierze do naszych księgarni trafiła wreszcie powieść duetu Reaves-Perry. Obu panów cenię bardzo, czy to za powieści, które pisali osobno, jak i za te, które stworzyli razem. Gdy nasz drogi Amber zwlekał z wydaniem tej pozycji zacząłem się martwić, że może ją pominąć, jednak w końcu moje obawy zostały rozwiane. Tym większe jest moje rozczarowanie po tak długim okresie oczekiwania...

    Ale zacznijmy od początku. Gdy po raz pierwszy usłyszałem, iż powstanie taka powieść miałem nadzieję na zgrabne opowiedzenie historii GŚ od jej pierwotnych planów po pamiętną destrukcję. Niestety autorzy mieli inny pomysł w tej kwestii. Nie mówię, że gorszy ale niestety pominęli ważne początki tej broni. Bolało mnie też pominięcie Geonosian, którzy również wnieśli duży wkład w budowę. Na plus należy zaliczyć na pewno wspomniane Laboratorium Otchłani, powstające tam inne superbronie oraz tamtejszych naukowców. Ciekawe również było pokazanie wnętrza GŚ, w której było nawet miejsce na butik

    Teraz bohaterowie. A jest ich tu naprawdę sporo. Artylerzysta, szturmowiec, barmanka, lekarz, archiwista, łotrzyk, i jeszcze kilku innych. Trzeba poznać, że w momencie kiedy ich już dobrze poznamy to dadzą się lubić. Jest to dobry przykład na to, iż można oprzeć książkę na bohaterach z EU i będzie ona równie interesująca jak pozycja z bohaterami filmowymi. Przyszli autorzy książek z naszego uniwersum powinni sobie wziąć tą myślę do głowy. Choć postacie te pracują, na rzecz Imperium to jednak nie są złe do szpiku kości i żadne krwi. To również jest duży plus dla autorów, że wychodzą ze schematu dobry rebeliant - zły imperialec. Szkoda tylko że na końcu powieści wszystko wraca do starego, znanego rozwiązania...

    Podsumowując, nie można powiedzieć że powieść duetu R&P jest zła. Po prostu pewne rzeczy można było zrobić inaczej niż zrobiono, zastosować szerszą linię czasową i bardziej skupić się na genezie tej broni a nie tylko jej ostatnich latach istnienia. Z tą pozycją zawsze będzie mi się kojarzyć jedno zdanie: "Choć Gwiazda Śmierci była czystym złem, jednak nie wszyscy na jej pokładzie byli potworami". 5/10

    LINK
  • "Gwiazda nudów"

    jaroslaw1922 2011-07-10 09:37:00

    jaroslaw1922

    avek

    Rejestracja: 2008-11-20

    Ostatnia wizyta: 2023-08-02

    Skąd: Łódź

    Po "Nocach Coruscant" byłem przekonany, że kolejna książka Michaela Reaves`a będzie tak samo ciekawa jak ta trylogia. Nic bardziej mylnego. "Gwiazda Śmierci" to pozycja bardzo nudna. Przez niemal całą książkę nic się ciekawego nie dzieje, dopiero druga część książki, gdy DS zaczyna strzelać do planet robi się troszeczkę ciekawiej.

    Jesli chodzi o bohaterów, to w tej książce jest ich dużo, nawet zbyt dużo, co powoduje, ze o niektórych czytamy co moment (Vil Dance), a o innych raz na 50-60 stron (bibliotekarz Riten). Trochę to skakanie od jeden postaci, do drugiej denerwuje, szczególnie gdy pod koniec powieści na pół strony jesteśmy w jednym miejscu, a reszta strony poświęcona jest już innej osobie. Najfajniejsza postacią książki jest Celot Ratua, jego watek jest dobrze poprowadzony.

    Podobają mi się nawiązania do ANH, że Granett jest osobą, która strzelała w planety, Nova pomógł uciec Hanowi z DS, a Tella wiedziała o przewodzie wentylacyjnym, który później został wykorzystany przez Rebelię.

    Niestety są także fragmenty tak głupie, że aż głowa boli, między innymi atak Rebelii na Gwiazdę Śmierci jeszcze podczas budowy.Jakoś trudno mi uwierzyć, że Rebelia przysłałaby do samobójczego ataku sto myśliwców, tylko po to, aby troszkę spowolnić budowę, równie dobrze mogliby wbić w DS jakiegoś frachtowca, albo inny statek, anie tracić niemal całą flotę, bo do bitwy o Yavin 4 przystąpiło według książki 30 myśliwców Rebelii.

    Niewyjaśniony pozostał także wątek zamachów, które miały spowolnić budowę. Rozumiem, że Dalla odniosła uraz i zapomniała wszystko to co wiedziała na temat śledztwa, ale ja wolałbym, żeby to jednak zostało wytłumaczone kto, po co i jak przygotowywał zamachy.

    Końcowa ucieczka z Gwiazdy Śmierci też była zupełnie niepotrzebna, lepsza byłaby śmierć wszystkich bohaterów na stacji bojowej, wtedy to przesłanie powieści, że na Gwieździe byli także normalni ludzie, którzy nie sympatyzowali ani z Imperium, ani z Rebelią byłoby o wiele silniejsze.

    Strasznie się na tej powieści zawiodłem i nawet trochę mi szkoda wydanych na nią pieniędzy. 5/10

    LINK
  • Książkę

    Boris tBD 2012-03-04 22:52:00

    Boris tBD

    avek

    Rejestracja: 2001-09-17

    Ostatnia wizyta: 2020-04-14

    Skąd: Piaseczno

    przeczytałem dzięki uprzejmości LSa - za co kłaniam się w pas

    Są ksiązki do których podchodzi się bez oczekiwać i takie po których się oczekuje. DS była tą z oczekiwaniami.

    I jak wyszło. SŁABO. Dostajemu opowieści z GŚ. Liczyłem na książkę o a) tym jak DS powstawała b) o życiu na DS - o technicznych opisach i samym życiu. Dostałem c) opowieści z DS. Niestety książka duetu P&R jest poziomem zbliżona do Nocy a nie Cieni czy Darth Maula. Dla mnie na duży minus.

    Plus strasznie pocięte historie - źle się to czyta.

    OCENA: Babol

    LINK
  • Death Star

    Elendil 2012-07-26 15:16:00

    Elendil

    avek

    Rejestracja: 2008-04-26

    Ostatnia wizyta: 2024-11-18

    Skąd: Kraków / Zakopane / Kraków

    Po wielkich oczekiwaniach, zawiodłem się, chyba tak samo jak większość.
    Podstawowe błędy tej książki to zbyt duża ilość postaci i ich wątki fatalnie rozwalone na drobne fragmenciki. Do połowy nie byłem w stanie wszystkich ogarnąć, nie wspominając już o tym, że część I była śmiertelnie nudna. Nie działo się absolutnie nic! Pół stronki o tym, pół stronki o tamtym i ani jednego, jakiegokolwiek ciekawego wydarzenia.
    Zamiast skupić się na jakichś znaczących pracownikach stacji, jej tajemnicach i różnych fajnych szczegółach, autorzy dali mi do poczytania nudne historyjki o lekarzu, właścicielce kantyny i innych nic nieznaczących, absolutnie anonimowych postaciach. Wśród bohaterów ciekawie wypadają właściwie tylko ci znani: Vader i Tarkin.

    Część II jest lepsza, ale nie jest to zasługa Reaves`a i Perry`ego, bo po prostu odnaleźć tam można sceny i dialogi z Nowej Nadzei, czyli nic nowego, klasyka znana od lat. Jedna fajna rzecz to zgrabne połączenie wydarzeń i bohaterów książkowych z tymi filmowymi (sceny z Leią, później pogoń za Hanem i finał z Lukiem).

    I jeszcze jedna rzecz, która wkurzała mnie niesamowicie. Co drugie zdanie padały stwierdzenia: ale to nie ma znaczenia, ale to już bez znaczenia, ale to już bez różnicy itp. Strasznie irytujące powtórzenia; ogólny styl też nie przypadł mi do gustu.

    Jeśli mam jakoś to ocenić to mogę przyznać maksymalnie 5/10.

    LINK
  • (O) ognia !

    cwany-lis 2013-05-21 19:55:00

    cwany-lis

    avek

    Rejestracja: 2003-07-31

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Sopot

    Aj, wrażenia mam mieszane - wszystko byłoby dobrze gdyby nie idiotyczna decyzja grupki bohaterów pod koniec książki. Kto czytał ten wie. Bardzo to naiwne i durne, nawet w ramach lekkiej space opery. Wątki obyczajowe jak najbardziej ciekawe chociaż książka ma zbyt małą objętość by rozpisać to bardziej i szczegółowo.

    Podoba mi wątek pracowników cywilnych i cała ta logistyka w tle - ale już próba uporządkowania historii planów i budowy stacji wyszła blado - nie pamiętam detali z innych źródeł ale ta publikacja niczego sensownie nie prostuje i nie wyjaśnia. Coś tam szybko jest nakreślone na początku - ten ukradł, ten robił, coś tam nie wyszło i tyle. Trochę za dużo postaci i wątków jak na tak krótką powieść.

    Znośna historyjka. Naciągane 6/10 bym dał 8-)

    LINK
  • Perry, Reaves - DS

    Hialv Rabos 2014-12-22 22:24:40

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2024-09-25

    Skąd:

    Duet obu autorów, ma w świecie książek rodem ze SW pozycje, które ogólnie zostały przyjęte pozytywnie przez czytelników. Mowa oczywiście o serii Med Star. To właśnie tam pokazali, że życie na zapleczu wielkich wydarzeń, może być równie ciekawe (a czasami ciekawsze), co perypetie herosów Galaktyki. Bazując na odczuciach z tamtego projektu, byłem optymistycznie nastawiony do Gwiazdy Śmierci.

    Książkę dzielę na dwa etapy, które są zbieżne z istniejącym podziałem fabuły. Pierwszy - opisujący budowę i uruchomienie stacji - odebrałem na duży plus. W zasadzie mamy powtórkę schematu z Med Stara. Nikomu nieznane istoty starają się dopasować do nowej rzeczywistości. Mamy tu zarówno personel techniczny, jak i obsługę cywilną. Wszystko to, okraszone jest ukazaniem codziennych trosk i dramatów, a także naświetleniem relacji, jakie łączą niektóre z postaci. Autorzy starają się również podpatrzeć, co słychać w sypialniach, tak Wielkiego Moffa, jak i pilota TIE . Do zakończenia tej części, największym mankamentem jest zbyt duża liczba wprowadzonych postaci, przez co niektóre wątki są ledwo nakreślone i nie spełniają swojej funkcji, a więc nie intrygują specjalnie czytelnika.

    Drugi etap, związany z użyciem stacji, był znaczną obniżką lotów. Nagle okazuje się, że personel Gwiazdy, to przypadkowa zbieranina i ludzie z łapanki. Tu dylematy i rozterki miewa nawet strzelec największej armaty jaką Star Wars widziało. Kupuję wątpliwości Uliego, odrazę Ritena, ale że Tenn Graneet, to nie jest kawał zbira z dodatkowym praniem mózgu, który nienawidzi Rebelii (choćby z najbardziej prozaicznych powodów), obnaża brak logiki twórców tej powieści. Personel cywilny, z różnymi wątpliwościami jest zrozumiały, ale obsada wojskowa na najbardziej elitarnej stacji bojowej w Galaktyce, powinna być bez zarzutu. Tym bardziej powinna dotyczyć głównego strzelca. Przez kilka stron bałem się, że nasz wielki pukawkowy (Tenn) również czmychnie z ekipą z kantyny Twarde Serce. To właśnie w tym miejscu są najbardziej widoczne skutki wprowadzenia zbyt wielu postaci i wątków z nimi powiązanymi. Groteskowo wypada aresztowanie Diviniego i specjalna troska Vadera nad uciekinierami. Takich sytuacji nie powinno być. A jeśli miały być, to nie potrzebnie został stworzony Nova Stihl, w którego miejsce wolałbym węszącego Lorda Sithów w sprawie pani architekt.

    Książka w pierwszym etapie spełniała moje oczekiwania. Nie był to hit, ale na pewno był to fragment książki, który potrafił zainteresować. Nie da się tego powiedzieć, o części drugiej - znacznie obniżającej loty. Gdyby nie opisy zniszczenia Despayre i Alderaana, to było by ciężko.

    Wystawiam 6/10, lecz trzeba mieć na uwadze, że jest to ocena zawyżona, głównie za część pierwszą tej książki.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..