Witam ,
Mam nowy temat.
Kim jesteście w swoich marzeniach ?
Przemytnikami , Jedi , Pilotami , Żołnierzani , Ewokami , czy Sithami ?
Pozdrawiam,
Paweł
GG: 204 59 59
Witam ,
Mam nowy temat.
Kim jesteście w swoich marzeniach ?
Przemytnikami , Jedi , Pilotami , Żołnierzani , Ewokami , czy Sithami ?
Pozdrawiam,
Paweł
GG: 204 59 59
Ja w swych marzeniach jestem oczywiście Jar Jarem. Często chodzę po domu z ręcznikami na głowie zawiązanymi tak, aby wyglądały jak uszy tego fajnego gungana.
Ja to bym chciał być łowcą nagród w ślicznej, lśniącej, mandaloriańskiej zbroi, albo z jakimś takim super sprzętem i polować na Jedi Barbarzyńców i Lordów Jar Jarów ...
W "Ataku Klonów" okaże się jak wielką moc mają te uszy! I nawet najwymyślniejsza broń wobec nich będzie nic nie wartą zabawką.
Właśnie najsilniejszą bronią jest władza, która będzie posiadał Jar Jar.
Mam dylemat: W jednych snach jestem przemytnikiem, mam własny statek ( który sam zaprojektowałem). Jest to lekki frachtowiec podobny do B-Winga, zaś w innych marzeniach jestem kadetem w Świątyni Jedi na Courscant :)
Ja też mam dylemat.
Bo z jednej strony chciałabym spędzić życie w spokojnym naturalnym miejscu jak np. Otah Gunga czy Endor, z drugiej chętnie chciałabym dzierżyć miecz świetlny, ale nie jako jedna z setek Jedi, może jako uczennica Sithów, z reguły Bane`a? Fajnie by było być np. masterką Palpatine`a ;))
A ja się zastanwaima czy by zostać Jedi, czy łowcą nagród, nawalającym z mieczem świetlnym na złe potwory
Dawno , dawno temu w odległej galaktyce , daleko , daleko z tąd
dwadzieścia dwa lata przed bitwą o Yavin , rok po Wojnach Klonów ,
na małej planecie Naboo narodziło się dziecko silne Mocą.
Nadano mu imię Valarian. Nazywał się Valarian Forcemaster.
Dorastał przez kilka lat , w mieście o wiele oddalonym od Theed - stolicy planety.
Kiedyś na Naboo był okres wiecznego pokoju. Ale Federacja Handlowa go zakończyła.
Wynikiem tego była pierwsza wielka bitwa - bitwa o Naboo. Od tamtego czasu na Naboo
nie panawał już pokój. Dzieśięć lat po tej bitwie zaczęły się Wojny Klonów , które
zakończyły się po dwóch latach. Valarian , który ledwie przeżył wojnę , postanowił
wymknąć się z planety. Nie musiał szukać długo transportu. Teraz Imperium chciało
władać Galaktyką. Każdą jej planetą. Każdym miastem. Do tego zbioru bez wątpienia
należała Naboo. Wszyscy uciekali z planety , szukając takiej , do której nie
dostały się władze Imperium , aby zabić wszystkich , którzy im się sprzeciwili.
Jedną z tych planet była Corellia. Tam właśnie zmierzał statek , który niedługo miał
odlecieć z Theed. Tym statkiem Forcemaster chciał uciec. Dotarcie do stolicy nie
zajęło mu dużo czasu. Niezauważony odleciał , pozostawiając swój rodzinny świat.
Teraz już nic go tam nie trzymało. Na Corellii uważnie słuchał rozmów różnych pilotów
i kupców , którzy często zatrzymywali się w tamtejszych Kantynach. Najbardziej
zaciekawiły go opowieści młodego Hana Solo. Przez lata spędzone na Corellii nauczył się
pilotować różnego rodzaju statki: od frachtowców po myśliwce. Skonstruował także
mały pistolet blasterowy według starej , Nabooskiej tradycji.
Aż w końcu oddział Imperium dotarł na planetę. Valarian był zmuszony do ucieczki.
Z daleka widział jak jeden ze szturmowców zabił pilota , którego Forcemaster słyszał już
wcześniej , w barze. Jego statkiem był wielki frachtowiec typu YT - 1300. Szkoda ,
żeby się zmarnował. Szybko sięgnął po swój pistolet blasterowy i zostrzelił szturmowca
na Speeder Bike`u , który zmierzał w jego stronę. Wsiadł na jego pojazd. Skupił się.
Już kiedyś pilotował podobnego Speedera. Jakaś wielka siła , której nie potrafił
określić pomogła mu doprowadzić statek do hangaru. Dotarł tam przed następną brygadą
szturmowców. Wprawadzając swój już pojazd do frachtowca zobaczył mężczyznę w hełmie
z emblematem Rebelii. Pilot wsiadł do myśliwca typu Y , wystartował i zręcznie
zastrzelił dwa myśliwce TIE , zmierzające w jego stronę.
Myśli , związane z przyszłością Valariana Forcemastera zaczęły w tym momencie
krążyć w okół Rebelii...
Frachtowcem typu YT - 1300 doleciał na czwarty księżyc planety Yavin.
Tam zmienił nazwisko na Skywalker , aby zniszczyć ostatnią już rzecz , która
przypominała mu mroczne czasy ... jego mroczną przeszłość.
Doskonaląc swoje umiejętności pilotażu opanował również strzelanie do ruchomych celów.
Los ... przeznaczenie ... Moc chciała aby zobaczył to jeden z generałów Rebelii.
Oznajmił on Skywalkerowi , że widział jego zdolności i jest pod wrażeniem.
Zapraponował mu to , o czym Valarian nawet nie mógł marzyć , myślał , że to
niemożliwe. Ale jednak. Dostał propozycję zajęcia miejsca pilota , który zginął
podczas jednej z ostatnich bitw. Pilota , który należał do ... Eskadry Łotrów.
Nie zastanawiał się długo. Wktótce należał do Rogue Squadron. Pilotował myśliwca
typu X , potocznie zwanego X - Wingiem. Wybrał numer cztery. Srabrna Czwórka.
Silver Four. W czsasie misji zyskał szacunek innych pilotów w Eskadrze.
Po półtora roku stał się najlepszym pilotem - utrzywał się długo , bardzo długo
w Eskadrze. Wielu z pilotów ginęła podczas misji.
Pewnego dnia przybył do nich Rycerz Jedi. Omowiał z nimi kwestię konwoju statków
Rycerzy , którzy uciekali z Coruscant , którym władało Imperium. Zgodzili się.
Valarian powiedział dowódcy , że to jego ostatnia misja ...
Ochrona statków Jedi powiosła się , choć czterech z pilotów zginęło.
Skywalker podziękował Rycerzowi za wskazanie mu swojego przeznaczenia , lecz
ten nie wiedział o co mu chodzi. W mgnieniu oka do hangaru , w którym się
znajdowali wpadły siły Imperium. To nie byli szturmowcy. Aby poradzić
Eskadrze Łotrów. To był ktoś lepszy ... silniejszy ...
Piątka czerwonych Gwardzistów. Widać , że Imperator osobiście zainteresował się
Yavinem. Rycerz Jedi wyciągnął swój miecz świetlny by stawić im czoło.
Ale nie bez powodu Imperialną Gwardię nazywano >>Najlepszymi z Najlepszych<<.
Szybko zabili Jedi. Skywalker próbował strzelić do Gwardzistów biegnąc do
swego X - Skrzysłowca. Myśliwiec z hukiem opuścił hangar. Valarian myślał ,
że to Jedi są najlepsi w sztkach walk. Najwyraźniej się mylił. Poleciał
na Yinchorr - ponurą planetę , której powierzchnię stanawiła skała. Tam
rozpoczął szkolenie. Po kilku latach i przejściu ostatniego testu został
Gwardzistą. Przydzielono mu numer KT - 421. Należał do czternastej drużyny
znanej jako Jamakarri. Opanował tam wiele sztuk walki. Osobiście chronił
Imperatora Palpatine`a. Lecz pewnego dnia Palpatine zabił Gwardzistę
za zniszczenie swojej broni. Naprawdę ta broń uległa zniszczeniu podczas
misji. Imperator nie uznawał braku szacunku dla broni.
To była lekcja dla wszystkich. Wiele kolejnych miało jeszcze nadejść.
Ale Skywalker zbuntował się i odszedł ... uciekł. Postanowił zrobić to ,
co tyle lat odkładał. Miał zamiar zostać Jedi. Ale jak. Świątynia została
zniszczona. Kierując się niznaną mu siłą , która pomogła mu już wiele
razy wcześniej , doleciał na pustynną planetę. Myślał , że to Tatooine ,
ale nie zdawał sobie sprawy z tego , że Tatooine to nie jedyna pustynna
planeta w całej Galaktyce. Spotkał na planecie Rycerza Jedi , który
pomógł mu zgłębić tajniki Mocy. Ale wiele razy powtarzał , że Valarian
Skywalker jest zbyt stary na szkolenie Jedi , ale Rycerzy jest
w Galaktyce tak moło , że każdy , który może przekazać tajemnice Jedi
jest prawdziwym skarbem. Ale Mistrza nadszedł czas. Umarł.
Valarian został sam. Zabrał sześcienny Holocron Jedi , który posiadał
Mistrz. Zobrał też jakiś inny Holocron. Miał kształt piramidy.
Niestety , Skywalker nie potrafił się nim posługiwać. Pozostał na
planecie przez pół roku. Przez ten czas wykonał całe mnóstwo przeróbek
w swoich statkach. W YT - 1300 , X - Wingu i Speeser Bike`u.
Odleciał z pustynnej planety i podczas swojej wielkiej podróży po
Galaktyce starał się pomogać różnym istotom jak tylko mógł.
Stwierdził , że to trudne , posiadać tyle umiejętności
i nie móc się nimi w pełni posługiwać. Wyrzekł się Jedi. Ale teraz
nie był Ciemnym Jedi , nie był Sithem. Był człowiekiem , który
samotnie wymierzał sprawiedliwość , według swoich zasad.Długo zostaje
w pamięci strach odczuwany przez wielu , kiedy słyszą Valariana ,
który przedstawia się w następejący sposób:
Master of Teras Kasi
Lord of the Force
Fear of Sith
Kee Tee Four Two One In Imperial Guard
Silver Four in the Legendary Rogue Squadron
The Biggest Jedi
"Vish" Forcemaster
Valarian Skywalker
Tylko on wie co to wolność i niezalerzność. Tak mają też Łowcy Nagród, ale ze względu na brudną robotę nie podobają mi się. Z kolei nie każdy może być Jedi, a wszyscy chcą być. Dlatego gardzę Jedi, bo ich wizerunek jest nadużywany przez fanów. A przemytnikowi do szczęścia trzeba tylko butelki Corellian Brandy, statku i blastera.
Ja jestem Przyszłym rycerzem Jedi w czasach Upadku Starej Republiki. Właściwie to wszystko jest w moim BIO ( http://www.gwiezdne-wojny.pl/b_user.php?u=287 )
Piszę opowiadanie o sobie może za dwa lata skończę... a mam wiele ciekawych pomysłów...
ja bym chcial byc Kims przez duze K Podrozowac sobie swoim YT-2000 i mieć duuuuuuuze konto
podobnego już w sumie było bo mamy temat "Kim chciałbyś być w SW" czy cuś?
Ale jako, że ten mówi o marzeniach to nie bedziemy łączyli i piszemy o marzeniach>
No a więc ja chciałbym być coś jak Han za młodości włuczęgą bez celu od kantyny do kantyny. Chciałbym zwiedzac galaktykę...A rasa mi jest obojętne...choć stawiam solidarnie na Vonga W sumie wten Nom Anor to miał ciekawe zycie wiec z nim tez bym się zameinił
Fizyk.... chciałbym mieć duże konto, szybki statek i piekne dziewczyny w każdym porcie (albo piękny statek i szybkie dziewczyny??)..... No i urok osobisty z reala
chciałbym jak Anakin odwiedzić te wszystkie gwiazdy które widać w pogodną noc, chciałbym też mieć tą Moc, chciałbym po Jasnej Stronie stać, ale... zbut blisko granicy cienia poruszam się... pewny być nie mogę czy Ciemna Strona nie pociągnie mnie
Mały Anakin obżerał sie ciastkami
R2 raczył się olejem wysokogatunkowym
Królowa Amidala mówiła i mówiła
Kanclerz Palpatine udawał, że jej słucha.
Na suchej Taootine Jabba zaśmiewał się w najlepsze, aż trzęsła sie barka żaglowa
Uwiązana na łańcuchu tancerka łykała łzy
Więzień wił się próbując umknąć przed mackami Scarlaka
Siedząca na relingu postać udawała, że się przygląda.
Jak zwykle po telepatycznym kazaniu bolała ja głowa. Prawda, że podawanie męskiego nazwiska przy zamówieniu armii klonów nie było mądrym posunięciem, a raczej nie byłoby gdyby te dwunożne glizdy rozróżniały płeć Twi’lekków. Na razie musi wymyślić pretekst by pozostawić to całkiem bezpieczne lokum, jakie oferował pałac Jabby. Może nawet nie trzeba będzie, nikt nie zauważy jej zniknięcia. Sam gospodarz raczył na nią spojrzeć tylko raz, chwilę po tym jak wziął ją za tancerkę, a chwilę przed tym jak go poddusiła.
Nie będzie musiała się pakować, właściwie wszystko ma na sobie. Wszystkie stroje, biżuterię i książki zostawiła w domu, o ile domem można nazwać miejsce gdzie trenowano ją odkąd skończyła siedem lat. Wzięła tylko dwa miecze, które zawsze trzymała na udzie, o ile nie były w użyciu, szczotkę do zębów, trochę kredytów, zbroję i damski blaster.
Stary wzywał ja do powrotu, więc żyje. Ten wstrząs dziś po południu to musiał być...
-Co?
-Nic, szkoda, na prawdę szkoda. Ryzyko zawodowe jak mówili rodzice.
Szkoda. Żadnego wzajemnego treningu, żadnej konkurencji, żadnej rywalizacji, żadnych przechwałek. Lubiła słuchać jak załatwił Czarne Słonce, szczególnie tą babę z czarnym makijażem i szpilami jak iglice. Tak się ubierać, tfu!
Stary pewnie znajdzie kolejnego. Zawsze dwóch ich jest... ale ja jestem jedna
Twi’lekk z urodzenia
Mandalorianka z pochodzenia
Sith... z wyboru???
Ja w swoich marzeniach jestem rycerzem Jedi który po upadku Republiki zawiesz walkę ze złem i próbuje wychować swoją córkę Mefię na Jedi (Wiem to troszkę głupie z tą córką , no ale)
a czy ty ona na pewno sie nazywa Mefia ?? a nie Mefka??
... w marzeniach zawsze jestem Marą Jade. no i moje marzenia zwykle są baaardzo niekanoniczne. gdybyście się dowiedziel jak bardzo, rzucilibyście mnie chyba na pożarcie Sarlaacowi
to byłam w marzeniach młodszą siostrą Hana Solo Blaster na udzie i przygody
Potem miałam okres gdy wyobrażałam sobie, że jestem potomkinią Jedi a zarazem rebeliantką i przewijam się w OT gdzieś zaraz za kadrem Zresztą często do tego pomysłu wracałam.
Albo kiedyś: prapraprapra...babką Hana Solo, która przypadkiem spotyka Yodę lub praprapra...wnuczką Hana i Leii
Albo sobą tu na Ziemi ale jako potomkini rozbitków z odległej galaktyki.
Różne role się w tych marzeniach przybierało. Bardzo różne, takie postacie do RPGa chociażby (Wookiee, Jedi, awanturnik czy ostatnio wieśniaczka-technik z Dantooine).
(fragmenty notatek Bhyta Ghrara, doktora nauk biologicznych, uczestnika eksperymentu)
...Wieści o zniszczeniu Gwiazdy Śmierci pod Yavinem potwierdziły się. Wszyscy są podenerwowani, a w takiej chwili można popełnić błąd, który będzie nas drogo kosztował. Zarządziłem przerwę w konstruowaniu genomu, i wzięcie paru uspokajaczy...
...Testujemy osadzenie macierzy genetycznej w płynie odżywczym; nie chce się jednak replikować, nie wiemy dlaczego...
...Po serii nieudanych eksperymentów udało się nam w końcu zmusić kwas deoksyrybonukleinowy do replikacji; obecnie posiadamy już kilka komórek macierzystych...
...Płód rozwija się prawidłowo...
...ale chyba się udało. Przypomina zdrową dziewczynkę. Nie wiemy jednak, co dalej z nami: strzępy informacji zbierane tak pracowicie przez sztab techniczny wskazują na jakiś incydent koło Endoru...
...Nadal się rozwija. Nie ma jednak już w zasadzie po co - Imperator zginął, a nic nie wskazuje na to, by któryś z wielkich admirałów dał radę zebrać te szczątki Imperium. Nam pozostaje czekać...
...toteż podjąłem decyzję o uruchomieniu systemu edukacyjnego; zainstalowaliśmy jej hełmofon, który wprowadza do jej świadomości, nie zbudzonej jeszcze, podstawową wiedzę...
...musimy szybko opuścić laboratorium. Zawieszona w płynie zostanie tu, mimo wyraźnego rozkazu generała; uznaliśmy, że powołana do życia, mimo że nieświadoma od chwili powstania, nie powinna być niszczona. Może ktoś kiedyś wróci tu, do Langley i wyciągnie ją z kapsuły...
To chyba była wina awarii zasilania. Do źle zabezpieczonego laboratorium zaczęły się wdzierać rośliny i drobne zwierzęta. Skoki w napięciu doprowadziły w końcu do przekłamania w przesyle danych; rozpoczęła sie procedura otwarcia. Najpierw zniknął zawiesisty płyn odżywczy; powoli, spokojnie ciało osiadło na dnie kapsuły. Kilka błysków mających symulować szok porodowy doprowadziło do zbudzenia. Gwałtownie zerwała z twarzy maskę, nie rozumiejąc, co się dzieje. Przecież miała matkę, ojca... miała? Popatrzyła na trzymane w dłoni urządzenie - ręka odmówiła teraz posłuszeństwa. Mięśnie nie nawykły jeszcze do swojej funkcji. A ona... Mózg inensywnie pracował. Siedziała tu nie wiadomo ile... wiadomości... dorabiali jej wspomnienia...? By była zdrowa... psychicznie...
Na jej twarzy pojawił się w końcu uśmiech. "Powstaje przez napięcie mięśni twarzy, wyraża głównie radość, choć czasem też strach, agresję..."
Pokrywa kapsuły rozszczelniła się...
Lufa przyłożona do czaszki była czymś ewidentnie nienaturalnym: zimny, okrągły kształt wpijający się w skórę i powodujący mętlik w głowie. Tak samo jak wpatrzone w niego wielkie zielone oczy. Też chyba nienaturalne... choć nie miał pojęcia, skąd u niego taki wniosek.
- Mówiłam - albo zapłacisz, albo zginiesz.
Zerknął na jej biodra: do paska był przypięty miecz świetlny. Kim do cholery... przecież musiałaby...
- Kath... eee... nie możesz poczekać? Jeden dzień chociaż...
- Tiaaa? A ty spakujesz manatki i jeszcze dziś zwiejesz z planety. Nie, dziękuję - obłok ciemnych włosów powtórzył ruch głowy - albo mówisz, gdzie masz kasę, albo giniesz; tak mówi zleceniodawca. Równanie proste.
Spust szczęknął pod dotykiem palca. Z zawstydzeniem stwierdził, że siedzi w żółtej kałuży.
cdn
No, ciekawie, ciekawie Fajnie napisane.
P.S. Ja nie mam długów, tak tylko informuję
bardzo za komplement a co do długów... będę pamiętać, gdy ktoś będzie chciał mnie naciągnąć na ściągnięcie fikcyjnego długu