Co sądzicie o tego rocznych Złotych Globach.
Co sądzicie o tego rocznych Złotych Globach.
że tegoroczne globy trafiły do właściwych rąk. Film "Tajemnica Brokeback Mountain" całkowicie zasłużył na Złotego Globa. Reżyser przedstawił w niezwykle ciekawy sposób historię dwóch kowbojów, któży w swych relacjach posunęli się trochę dalej. Wbrew dużej krytyce uważam, że film jest na swój sposób piękny i prezentuje nam wreszcie coś innego. Inne spojżenie na pewne sprawy. Niestety muszę stwierdzić, że film raczej nie jest dla Polaków. Polacy znani ze swej homofobii. Większość jest nieobiektywna i od razu spisuje film na straty, tylko dlatego, że opowiada o pewnej miłości dwóch facetów. Ja jestem bardzo tolerancyjny i patrzę na ten film z dystansu. Co do reszty Złotych Globów jest OK.
yeeeepppa Już nie mogę się doczekac premiery w Polsce i szumu ze strony dewot i moherowego bractwa... ale dzięki mojemu przebraniu wkradnę się w tłum protestujących i wyciągne granat
Tak na marginesie ZG nigdy mnie nie interesowały... preludium do Oscarów jest typowo w stylu amerykańskim...
wszyscy wiemy, że pary gejowskie cie bardzo podniecaja ... i pewnie juz wykupiłeś bilety na kilka seansów wraz ze swoimi... przyjaciółmi z parady równoścci
to film powinien być tylko oceniony ze względu na walory wizualne i artystyczne... tak więc jeśli TMB na ZG zasługiwała to bardzo dobrze... gorzej jeśli wygrała dzieki poruszeniu poprawnego politycznie tematu.
(Nie)stety nie przyjdzie mi tego ocenić bo juz na zwiastunie uśmiałem sie do rozpuku z niektórych scen i rozmów
Pewnie "Pedalska góra" musiała wygrać z przyczyn tematyki, jaką podejmuje - jak widać trwa ofensywa sodomitów.
A "moherowe bractwo" będzie musiało podjąć jakąś akcję... może robienie zdjęć ludziom, którzy wchodzą na film i wrzucanie do netu z dopiskiem: ten człowiek wspiera międzynarodowe pedalstwo?
Już sobie wyobrażam co się będzie działo kiedy Brokeback wejdzie na nasze ekrany. Znowu jedni w kinie będą oglądać a drudzy pod kinem protestować jak to było w przypadku "Księdza" O ile jestem przeciwna bezmyślnemu epatowaniu widza jakimiś szokującymi scenami o tyle"Ksiądz" był przede wszystkim znakomitym filmem i jeśli Brokeback Mountain jest na podobnym poziomie artystycznym to nie dziwię się, że został zauważony i zaczyna zbierać nagrody.
LOL . Z tego co czytałem, film nie tyle jest o gejach, co o osobach, które nie bardzo chcą być gejami (bo to niezbyt dobrze wygląda w społeczeństwie ), a więc nie wiążą się ze sobą, tylko zakładają swoje własne rodziny heteroseksualne (jeden ma nawet dzieci). Problem w tym, że robią przeciwko sobie i ta zadra gdzieś w nich tkwi . Dobrze by więc było, żeby moherowe berety sobie oglądnęły . W końcu ich protesty prowadzą właśnie do sytuacji opisanych w filmie. Może jakieś polskie kino wystawi telebim dla tych odmawiających różaniec na zewnątrz .
Generalnie film prowokuje do rozmowy na ważny przecież temat, czyli wypełnia podstawowe zadanie sztuki nierozrywkowej. Nagrody z reguły przyznają za produkcje o czymś, a więc "Tajemnica Brokeback Mountain" zdecydowanie się kwalifikuje. Reszta zależy już od jurorów.
-http://film.onet.pl/0,0,1465974,wiadomosci.html
http://www.hfpa.org/nominations/index.html
Cieszy mnie najlepsza reżyseria dla Martina Scorcese za Infiltrację i nagroda za najlepszy serial dramatyczny dla Grey`s Anantomy. Biedne losty
Oczywiście załapał się Sacha Baron Cohen czego się nie spodziewałem.
Dziwne wyniki... dziwne :/ najpierw skomentuję telewizyjne ZG, bo te sercu memy bliższe są : totalna porażka za serial dramatyczny, jakieś coś o chirurgach pokonało zarówno Lost jak i 24h. Aktorka dramatyczna: były z Lost, były z Medium, były z Soprano, a wybrali... co to w ogóle jest Closer? Bo nie słyszałem. Aktor: był Kiefer Sutherland, był ten z Dextera (fenomenalny typ), a znowu: co to jest "HOUSE"? Dwie nagrody dla Ugly Betty, która pobiła Desperate Housewives, ale chyba tylko tym że zajmuje się nią Salma Hayek :/ Generalnie serialowe złote globy to jedna wielka porażka.
A filmy: o Królowej też nie słyszałem, ale już zasysam Najlepszy film dramatyczny... no cóż, Infiltracja byłaby lepsza, ale na Babel nie narzekam obsypanego Dreamgirls też nie znam - ja bym tam dał Pradzie. Reżyser guut guut za aktorstwo Leosiowy by się jednak należało, tak samo Cruz za Volvera. Ale że Eddie Murphy z jakiegoś gówna przebił Jacka Nicholsona w roli drugoplanowej to nijak nie pojmuję oO. Świetnie za to, że nie bali się nagrodzić Borata! Z resztą się mniej więcej zgadzam, albo nie mam zdania. Generalnie: Globy`07 ssały :/
ja najbardziej żałuję, że Labirynt Fauna nic nie dostał Należało się.
Może chociaż jakiegoś Oscara zgarnie jak go nominują....
Obejrzałem sobie te Złote Kule na Ceplusie. Generalnie to fajna impreza jest. Same gwiazdy, celebristisy, a czasem nawet artyści, i wszyscy stłoczeni jak w jakiejś komunistycznej kawiarence, a najzabawniejsze, że najczęściej otrzymywali nagrody ci, którzy siedzieli daleko i zanim dobiegli ze swego miejsca do sceny, można było z pięć reklam puścić. Ale przejdę do najważniejszego, czyli samych nagród. W sumie jestem zadowolony z wyników. Zadowolony, na tyle ile mogę być, bo przecież większości nominowanych filmów nie widziałem - przede wszystkim z powodu opieszałości dystrybutorów, choć ceny biletów kinowych też mają tu znaczenie . Ale jestem zadowolony, bo: wygrał Borat, a sala biła mu brawo za te wszystkie jego bezeceństwa na temat US&A (co prawda cała sala płakała też ze śmiechu, podczas gdy Baron Cohen opowiadał o odbycie swojego przyjaciela, ale co ja tam wiem. Może teraz odbyty są nie dość, że śmieszne, to nawet w modzie, a może nawet jazzy są). Cieszą sukcesy "Dreamgirls" i "Królowej", bo choć tych filmów jeszcze nie widziałem, to z pewnością obejrzę, a już same zapowiedzi bardzo mi się spodobały. Cieszy (choć też bawi) Oscar Złoty Glob dla Scorsese, bo mam takie brzydkie podejrzenia, że tej nagrody od tej najważniejszej Akademii znów nie dostanie . Aha, bardzo zdziwiła mnie Mary Streep, która tak bardzo ucieszyła się na, bądź co bądź, kolejną już nagrodę, w dodatku za rolę, która IMO nie była zbyt trudna dla takiej aktorki. Aha (2) i słusznie, że Auta wygrały .
A o serialach wiele nie powiem, ale w sumie zaciekawił mnie ten wygrywający "Ugly Betty".
-http://film.onet.pl/0,0,1672631,wiadomosci.html
Dziwi mnie 7 nominacji dla Pokuty... widziałem ostatnio zapowiedź - dla mnie tragedia. Zresztą to pewnie przez Knightley...
Lord Bart napisał(a):
-http://film.onet.pl/0,0,1672631,wiadomosci.html
Dziwi mnie 7 nominacji dla Pokuty... widziałem ostatnio zapowiedź - dla mnie tragedia. Zresztą to pewnie przez Knightley...
________
Parafrazując pewne stare angielskie porzekadło - nie oceniaj filmu po zwiastunie.
"Pokuta" jest po prostu kolejną opowiescią miłosną, osadzoną w bardzo popularne środowisko wojenne. Serią można by wymienić perypetie uczuć rozłączonych przez wojenną zawieruchę, od klasyki "Przemineło z wiatrem" po nowsze np. "Wzgórze nadzieji" itp. Nie zmienia to faktu, że publicznośś, krytycy jak i dziennikarze są bardzo podatni na taką stylistyką. Zresztą ja nie mam nic przeciwko, bo mimo wszystko jest w tym coś znacznie prawdziwszego niż w kolejnej komedii romantycznej.
Inne nominacje - np. "Charlie Wilson War" czy "To nie jest kraj..." są zgodne z wcześniejszymi przewidywaniami, i pewnie zgarną coś dla siebie. Przy tym ciekawi mnie kto wyjdzie zwyciesko w rywalizacji najlepszego dramatu i zastanawia fakt, iż "Wojnę Charliego Wilsona" umieszczono w kategorii komedii/musicalu, skoro serwisy od imdb po nasz filmweb twierdzą, ze jest to dramat...
to nie zwiastun... to KK
http://film.onet.pl/0,0,1672664,wiadomosci.html
WYNIKI
Jedyne co mnie cieszy to
Najlepsza drugoplanowa aktorka:
Cate Blanchett — "I’m Not There"
sprawiedliwe. I tak bez kategorii technicznych nie ma pełnego obrazu i spekulacji oskarowych, ale zawsze daje to pewien punkt zaczepienia do wstępnych rozważań. Potwierdza się jak narazie, że Daniel Day-Lewis moze w tym roku być niezagrożony w poscigu za statuetką. Chyba, ze wreszcie akademicy docenią Deppa(a trzeba było to zrobić w 2003 roku), choć Sweeney to zapewne nie jego najlepsza rola jaką zagrał.
Swietnie wypadł "Motyl i skafander"(2 Globy na 3 nominacje) co daje bardzo duże prawdopodobieństwo na to, ze w oskarowym wyścigu takze bedzie się powaznie liczył - a co za tym idzie nomiancję powinien otrzymać autor zdjęć - Janusz Kamiński.
Prociem bardzo:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80276,7367154,_W_chmurach__dostal_szesc_nominacji_do__Zlotego_Globu_.html
Avatara wymienili u la la... trzeba się będzie wybrać na ten film w końcu.
Lord Bart napisał(a):
Avatara wymienili u la la... trzeba się będzie wybrać na ten film w końcu.
________
Jakie "w końcu"? Toż to on wchodzi do kin dopiero za 10 dni. Swoją droga chcę się na niego przejść - żeby zobaczyć jak został technicznie wykonany.
Tak patrząc się po tych nominacjach widzę, że będę musiał nadrobić "W chmurach". Z uwagi na gatunek film ominąłem jak był w kinach, a tu proszę - 6 nominacji.
Rusis napisał:
Tak patrząc się po tych nominacjach widzę, że będę musiał nadrobić "W chmurach". Z uwagi na gatunek film ominąłem jak był w kinach, a tu proszę - 6 nominacji.
________
Jak "był w kinach"? Toż ten film za tydzień będzie miał dopiero pełną premierę amerykańską, a polską premierę zapowiedzieli na 26 lutego.
mi się pomieszało Za dużo stron z filmami otwartych na raz i musiałem nie na tę premierę spojrzeć co trzeba. Czuję się w takim razie usprawiedliwiony tym, że go nie widziałem
http://en.wikipedia.org/wiki/68th_Golden_Globe_Awards
Z działu filmowego:
* 4 nagrody główne dla TSN to lekka przesada i odważę się zasugerować ociemnienie dziennikarzy "manią" twarzoksiążki...
* The Kids Are All Right lepsze od Alicji? Chociaż nie podłożyłbym jej ani pod Musical ani Comedy... no ale my jak zwykle ostro dajemy
Data premiery - świat 25 stycznia 2010; Polska 18 lutego 2011 :/
* Colin Firth - The King’s Speech as King George VI tak jak planowałem idę do kina
Natalie Portman - Black Swan as Nina Sayers no nie wiem... widzę, że na to też muszę się wybrać i czuję że mogą jej Oscara wcisnąć. Chociaż między nami aktorka z niej baaaaardzo średnia...
* Paul Giamatti lepszy od Johnny`ego Deppa...
* Supporting Actor & Supporting Actress za jeden film The fighter i znowu premiera u nas 11.02
Zastanawiam się jak tu nie być piratem żeby sobie zdanie wyrobić przed nagrodami... oczywiście 260 osób na filmwebie już oceniło...
* Best Animated Feature Film dla TS3. Film fantastyczny fabularnie, ale imo lepszy technicznie jest How to Train Your Dragon...
Z działu TV...
* Best Drama - Boardwalk Empire; to chyba było oczywiste, chociaż od wielu osób słyszałem że Mad Men jest równie świetny
* Steve Buscemi - Boardwalk Empire as Nucky Thompson - oczywistość
Katey Sagal - Sons of Anarchy as Gemma Teller Morrow - oglądałem tylko pierwszy sezon, ale uważam że zasługuje a i serial świetny
* Best performance in a mini-series or TV film
Al Pacino - You Don`t Know Jack - leży u mnie na dysku, ale ściągnąłem właśnie dla Pacino
Édgar Ramírez - Carlos - nominowany bo podobno miniserial niszczy... właśnie dociągam 2 parta
* Best mini-series or TV film
Carlos pobił The Pacific i You Don`t Know Jack, więc... zaczynam ściągać 3 parta
Tyle mojego.
The Social Network i nagród dla niego nie skomentuję. Jednych ponoć ociemniła Incepcja, innych Facebook. Co do piractwa - cóż, Black Swan i The Fighter jeszcze nie oglądałem, bo chcę iść na nie do kina i mam ten sam problem, bo miło by mieć wyrobioną opinię przed takimi nagrodami. Ale czy w tym przypadku dystrybutorzy dali dupy? Jeśli jechać po polskich w przypadku Black Swan to trzeba pojechać po wszystkich, bo jedynie w USA premiera odbyła się w 2010, a Polska obok 5 innych krajów jest po nich pierwsza (jedynie w Australii dzień wcześniej - 20 stycznia). The Figheter średnio, nie raz i nie dwa widziałem, że o wiele "bardziej rozwinięte filmowo kraje" dużo później wypuszczały do kin filmy po światowej premierze. Tak więc akurat w tych przypadkach dystrybutorzy nie dali ciała, widziałem ZNACZNIE gorsze przypadki. Co do tematu Mad Mana to jestem na pierwszej serii i trochę mnie nudzi (te tematy...), jeśli czwarta ma taki sam poziom to Boardwalk Empire ją niszczy. Co do pani Bundy to w trzciej serii grała dość sympatycznie, ale szczerze mówiąc oglądając jej rolę nigdy bym nie pomyślał, że zdobędzie za nią Złotego Globa. Prędzej należała się nominacja dla samego Sons of Anarchy za genialną końcówkę sezonu (chociaż cały był najwyżej dobry) lub rolę Perlmana. I na koniec jeszcze Alicja - powiem szczerze, że poza żałosnym Red nie widziałem żadnego z jej konkurentów, ale trudno mi sobie wyobrazić coś lepszego, ani tym bardziej coś lepszego niż rola Deppa w tym filmie.
TSN jest OK, ale nie zasluguje na takie wyróżnienia. Nie, gdy w tej samej kategorii są Incepcja i Black Swan.
Z komedii powinien wygrać RED albo Alicja.
Aktor w drama - Gosling, z aktorką się zgadzam: go Natalka!
Aktor w komedii - Depp za cokolwiek, należy mu się, aktorka - Emma Stone <3<3
Supporting role - jak go nie lubię, tak sprawiedliwie przyznaję że mu się by należało: Michael Douglas za Wall Street 2. Z aktorek bym obstawił Milę Kunis.
Za reżyserię oczywiście należało się Aronofsky`emu. Ale Fincher w sumie też jest ok, nie za TSW ale za wcześniejsze filmy.
Cieszy że nagrodzili Reznora za soundtrack do TSW, faktycznie świetny.
Serialowe Złote Globy to jak co roku, 500% większa porażka niż filmowe. Z nagrodami się nie zgadzam żadnymi (chociaż Boardwalk Empire i Glee nie widziałem, ale nie wyglądają mi na najlepsze seriale minionego roku). Gorzej że wszystkie nominacje wyglądają mi dziwnie, cienko. Na chama bym dał Walking Deada na najlepszy serial (ale tylko wybierając z nominowanych seriali, gdybym po prostu miał stwierdzić który był najlepszy w minionym sezonie... no nie wiem, ale raczej nie to). I fajnie że ktoś docenił Thomasa Jane`a za Hung, chociaż i nie do końca, bo w końcu przegrał z Sheldonem ze sztucznego Big Bang Theory. Jedyne gdzie bym się autentycznie zgodził, to nagroda dla Pacino za You Don`t Know Jack - faktycznie i rola i film były kapitalne.
Ogółem? Ch**nia jak co roku. Oscary pewnie będą trochę lepsze, ale jak zwykle - nie dużo bardziej. ech...
Shed, na czym polega sztuczność Big Bang Theory jako sitcomu? Nie wiem, studiuję kierunek bardzo techniczny, lubię fizykę i jestem pseudonerdem, więc podchodzę do tego serialu troszkę inaczej niż większość ludzi i i co innego mnie w nim śmieszy, ale powiedz mi o jaką sztuczność Ci chodzi? Że mało realny? Sztuczna gra aktorska?
Best Performance by an Actor in a Supporting Role in a Motion Picture - mówisz Douglas, a Fighter z Bale` widziałeś?
Co do zwycięzców z seriali to mówisz, że z żadnym się nie zgadzasz co jest dość interesujące, że jednego sam powiedziałeś, że nie widziałeś, a drugiego (Carlos) obstawiam, że też nie widziałeś. Więc... o co chodzi?
A co do The Social Network to może się kiedyś o tym wypowiem ciekawi mnie za co właściwie ludzie (i krytycy) tak wielbią ten film.
sitcomów - podkładany śmiech widowni to już jedno samo w sobie, ale najbardziej kłuje mnie właśnie sztuczność, typu bohater coś powie i jest obowiązkowa pauza żeby mógł jeszcze zrobić jakąś minę a widz zakumać i się zaśmiać.
Z TBBT miałem tak, że z przyjemnością obejrzałem pierwszy sezon, po czym w drugim powyższe zaczęło mnie nużyć.
Oczywiście że nie widziałem wszystkich nominowanych filmów, ale nie lękaj się!, w przeciwieństwie do większości userów tego forum, za miesiąc-dwa będę miał to nadrobione. Złote Globy mają sporą część nominacji podobną do Oscarów, a te drugie corocznie zaliczam wszystkie przed ceremonią rozdania więc plan na "po sesji" jest.
Natomiast co do seriali, to chyba zgodzisz się ze mną że nie trzeba oglądać wszystkiego żeby wyrobić sobie na dany temat opinię. Wystarczy znać osadzenie realiów, fabułę, gatunek, obsadę i ew. opinię odpowiednich osób by wyrobić sobie w miarę rzetelną opinię na temat danego serialu. Owszem, można pójść i dalej i w ramach zaznajamiania się np. oglądać każdego nowego pilota, tylko z drugiej strony to też nas nie czyni omnibusem w temacie. A np. "Glee" ani kijem przez szmatę bym nie tknął stąd nie dziw się że łapię się za głowę gdy zdobywa nagrody - bo znam seriale które uważam za lepsze w tej dziedzinie.
Shedao Shai napisał(a):
Natomiast co do seriali, to chyba zgodzisz się ze mną że nie trzeba oglądać wszystkiego żeby wyrobić sobie na dany temat opinię. Wystarczy znać osadzenie realiów, fabułę, gatunek, obsadę i ew. opinię odpowiednich osób by wyrobić sobie w miarę rzetelną opinię na temat danego serialu.
________
Nie wierzę, że akurat Ty mówisz coś takiego. Bo w tym momencie niczym się nie różnisz od Barta oglądającego ruskiego CAMa bez dźwięku Avatara, który przerwał oglądanie po pół godzinie i stwierdził, że film jest denny. Poznał osadzenie realiów, fabułę, gatunek, obsadę i opinię osób a mimo wszystko masa osób, w tym jak pamiętam Ty po nim jeździliście. Jak można sobie wyrobić rzetelną opinię na temat serialu nie oglądając go? Niemożliwe. To, że komuś nie podoba się zarys fabuły, i nie ciągnie Cię do serialu (np. Boardwalk Empire) to stanowczo nie możesz wydać opinii, że serial jest słaby/dobry. Równie dobrze ja mógłbym powiedzieć, że Mad Man to najgorszy serial wszech czasów, bo wprawdzie oglądałem tylko kilka odcinków pierwszego sezonu, ale wiem o czym jest, wiem kto gra, wiem wokół czego obraca się akcja. Ja Glee też bym kijem przez szmatę nie tknął - co nie znaczy, że mówię, że jest zły.
Wracając do The Big Bang Theory to muszę powiedzieć, że ja też nie lubię sitcomów i ten serial jest absolutnym wyjątkiem, ale mnie przyciąga tematyka i naukowo-nerdowe klimaty. Ok, odbieram go inaczej i sztuczność mi nie przeszkadza w nim.
co innego - Bart się zachował po prostu jak dziecko neo zasady o której mówiłem nie stosuję w filmach - tam jest widziałeś, to znasz, nie widziałeś to siedź cicho. Z serialami jest ten problem, że zapoznanie się z nimi to nie dwugodzinny seans, tylko w zależności od długości te minimum 12h trzeba poświęcić. Stąd żeby móc się wypowiadać w temacie "seriale" trzeba czasem opierać się na przesłankach takich jak podałem wyżej, bo niemożliwością jest zobaczyć wszystko. I nie, nie mówiłem nigdzie że BE czy Glee to słabe seriale - tylko że moim zdaniem nie zasługują na nagrody. Bo to nie moje klimaty: fabularnie czy obsadowo. Czegoś innego w serialach szukam. I nie, nie zamierzam się z czymś męczyć tylko dlatego żeby po zakończeniu seansu triumfalnie wykrzyknąć: miałem rację! faktycznie mi się nie podoba!
PS. Też oglądałem Mad Men - za pierwszym razem poddałem się w połowie drugiego odcinka, za drugim przy ósmym. Zabrałem się za niego właśnie po to żeby zobaczyć o co takie halo z nagrodami... no niestety oświecenia nie doznałem
dopowiem: żeby rzetelnie i opiniotwórczo móc się wypowiedzieć o serialu, trzeba go zobaczyć cały. Gdybym poprzestał na początkach Supernaturala, to bym stwierdził że to ch**nia, oceniając BSG po 1 sezonie wyszłoby mi przeciętne sci-fi, a z drugiej strony Prison Breaka oceniałbym jako wyśmienity kryminał z dobrą gra aktorską i nienaciąganą fabułą.
Abe napisał(a):
Nie wierzę, że akurat Ty mówisz coś takiego. Bo w tym momencie niczym się nie różnisz od Barta oglądającego ruskiego CAMa bez dźwięku Avatara, który przerwał oglądanie po pół godzinie i stwierdził, że film jest denny. Poznał osadzenie realiów, fabułę, gatunek, obsadę i opinię osób a mimo wszystko masa osób, w tym jak pamiętam Ty po nim jeździliście.
________
Ja pierniczę Abe... nie wiem czy jesteś debilem rzeczywiście (sorki, nikt nie jest idealny) czy po prostu z czystej złośliwości i niechęci nie chcesz przestawić się na inny tok myślenia...
Chyba już milionowy raz powtarzam, że ściągnąłem CAM XViD Avatara nie po to żeby oglądać film, który powstał tylko po to żeby z oczojebnie wydanych setek milionów zarobić oczojebny miliard.
Nie jestem kompulsywnym fanem technicznych bajerów, do kina chodzę po akcję i fabułę. I 40 minut CAM XVida wystarczyło mi na ocenienie, że akcji i fabuły godnej biletu za 50PLN i 3h w fotelu nie ma.
Przypomina mi to trochę występ Palikota z pistolem i dildosem. Nikt nie załapał kontekstu wypowiedzi o zgwałconych przez policjantów dziewczynach, a wszyscy przypięli się do gumowego wacka...
I tak - jest to możliwe. Podobnie jak przeczytanie 1/3 pierwszego tomu HP, nad którego północnymi premierami spuszczały się dzieciaki i nie tylko. Które z innych lektur znają tylko streszczenia...
Jest to możliwe z mojego punktu widzenia, gdy widziałem już dosyć filmów i czytałem tak dużo książek, że pół h i 100 wystarcza.
Ale jeśli chcesz mi powiedzieć, że Avek rozkręcił się zajebiście w 41 minucie, a HP od 101 strony to dzieło godne literackie Nobla - o.k.
To twoje zdanie i wg ciebie moja strata, że olałem.
Więc z łaski swojej nie wk`wiaj mnie bo naprawdę mam dziś świetny humor, jadłem dobre sushi, które przyjemnie się w brzuszku ułożyło i chciałbym dzień zakończyć w spokoju.
A na marginesie mógłbym dodać, że co to za dyskusja o kinie z ludźmi, którzy na pewne gatunki nie chadzają w ogóle i zlewają je dokumentnie?
Dla mnie są takimi samymi debilami jak ja dla ciebie przy Avku, tylko że ja mam trochę inszą klasę i nie wynoszę tego na piedestał i nie brandzluję się tym przy każdej okazji...
Widzę, że masz problem ze rozumieniem mojego postu i po co ten przypadek został tam użyty. Trudno, nie chce mi się tłumaczyć, Shed zrozumiał, wiec i Ty przy odrobinie chęci możesz.
PS. Nigdy nie oglądałem Avatara.
Wybiórczo i bez ładu i składu
Triumfator:
"The Social Network" i 4 nagrody - hmmm...za scenariusz Glob należy się jak najbardziej - mistrzostwo, zresztą przyznałem Sorkinowi "Złotego Balava", więc to o czymś świadczy...aha, jeszcze nie wiecie, że przyznałem, bo wpisu na blogu nie było, ale będzie wkrótce Z nagrodą muzykę też jestem w stanie się zgodzić, kawał świetnej roboty pana NIN, zwłaszcza, że w przeciwieństwie do bombastycznej, ale nudnej jak diabli ścieżki Zimmera do "Incepcji" (nad muzyką wszyscy rozpływali się w zachwytach) coś po niej zostaje w głowie. Reżyser? Cenię Finchera, ale zrobił już w karierze lepsze ("Se7en") i o wiele bardziej urywające głowę ("Fight Club") filmy. TSN bliżej poziomem do "Azylu" - film w porządku, zrobiony poprawnie, ale bez polotu. Najlepszy film? Cóż, wydaje mi się, że to w znacznej mierze wpływ potężnego hype`u na temat "Fejsa" (jak ja nienawidzę tego spolszczonego słowa, ohyda), albo członkowie HFPA mieli kaca moralnego po "Avatarze" i chcieli dać nagrodę filmowi, który posiada istotną rzecz, której brakowało mokremu snu Camerona, czyli wciągającej fabuły, przy okazji poruszającej istotną kwestię społeczną na serio, a nie w wydumany sposób. Tak czy owak, mam nadzieję, że z tej puli Oscara wpadnie jeno w ręce Sorkina
Aktorskie:
Miss Natalie Portman...cóż, czytam i czytam zachwyty nad jej rolą w "Czarnym łabędziu", czy to w sieci, czy to w prasie branżowej w rodzaju "Filmu", czy to "Wyborczej" i powiem, że coraz bardziej jestem ciekaw tego filmu. Raz, że to Aronofsky, który (mam nadzieję) doszedł już do formy po tym okropnym "Źródle", a dwa, że Natalie (która ma dwie wybitne role na koncie, w tym jedna to debiut w "Leonie") nie jest jakąś specjalnie wybitną aktorką, więc to może być naprawdę coś. Tak czy inaczej w piątek stawiam się w kinie.
Colin Firth - długo już jaram się "The King`s Speech" Hoopera, a po "Samotnym mężczyźnie" Colin jest w moim prywatnym panteonie Wielkich Aktorów Brytyjskich (WA. Czyli w lutym melduję się w kinie ku chwale Króla i Imperium, by prześledzić historię walki z jąkaniem w okresie, gdy "Pokój dla naszego pokolenia" okazał się tyle wart ile papier, na którym wydrukowano treść porozumienia.
Nagroda dla "Toy Story 3" - cóż, to najlepsza, najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca część (scena z podkradaniem komórki Andy`ego rozłożyła mnie na łopatki). Jak chłop płacze to musi być święto, w tym przypadku wielkie święto X Muzy.
Telewizja:
"Boardwalk Empire" i Steve Buscemi - Do przewidzenia Od dawna się zabieram za "Zakazane...", ale zawsze mnie coś odciągało, teraz mam kolejną rekomendację, więc niech tylko się sesja skończy to wyruszę do Atlantic City.
"Glee" najlepszym serialem komediowym - widziałem sześć odcinków i jakoś to do mnie nie przemawia, ani to śmieszne, ani to obrazoburcze, muzycznie się broni, ale jedyne co im naprawdę wyszło IHMO to cover "Don`t stop believin" Journey (ale oryginał nadal niepokonany). Miało być campowo, czyli kicz kontrolowany, ale niestety, gdy camp wymyka się spod kontroli to staje się tym, co wyśmiewa - kiczem. Aha, i Jane Lynch gra na jednej nucie.
"Carlos" - Wielka niespodzianka ze Starego Kontynentu. Koprodukcja z Europy? O IIjiczu Ramirezie Sanchezie? Pokonała wielkie widowisko panów Spielberga, Hanksa i Goetzmana? Coż, uskuteczniam to samo co Bart
To tyle.
Byłbym zapomniał..."Incepcja" i jej klęska. Dla członków HFPA nazwisko Nolan nie jest synonimem "filmowego boga, wielkiego wizjonera X Muzy, twórcy, który na nowo zdefiniował czym jest kino". Powiem dyplomatycznie: i bardzo dobrze! Mam nadzieję, że szanowni Akademicy pójdą wytyczoną przez zagranicznych dziennikarzy ścieżką.