NLoriel napisał:
A dlaczego akurat taki? Dlaczego nie na przykład 7 i 3/4?
W tzw. `normalnym życiu` nie ma czegoś takiego jak `poziomy`. W związku z tym trzeba do takiej postaci dorabiać jakieś dodatki tylko i wyłącznie na potrzeby mechaniki.
W "normalnym życiu" nie ma też kostek czy procentów, czy też cyferek określających to co może wykonać nasza postać. Nie wiem czemu się tak uczepiłeś 7 i 3/4? Przykład czysto teoretyczny mający odzwierciedlić fakt iż da się na d20 zrobić postać i jakiej wspominałeś.
Nie wiem, czy dostrzegasz, o co mi chodzi. System klasowo-levelowy cały czas wychodzi tu na wierzch, narzucając się `rzeczywistości`. Ta umiejętność z takiej klasy, ten feat wzięty z takiej... Nie znam na tyle mechaniki SW d20, żeby wchodzić w niuanse na temat `czy klasa definiuje profesję postaci`, ale nie o to chodzi.
Nie ma już teraz czegoś takiego jak: ten atut tamtej czy zdolność specjalna należąca TYLKO do danej klasy. Można teraz wybierać dowolnie, co daje praktycznie nieograniczone możliwości kombinacji. Pisałem już o tym. Teraz jest tak jak w "Zew Cthulhu" czy SWd6: rozwijasz to co chcesz/względnie umiejętności, których używałeś.
A jeżeli dzięki temu postać ma jakieś niewielkie, ale istniejące pojęcie o stosunkach panujących wśród domów panujących Imperium/Republiki/whatever?
1)To bierze sobie zdolność określającą ten fakt (minimalna wartość).
lub
2)Niewielka wiedza na ten temat nie kwalifikuje się jeszcze na posiadanie umiejętności, niemniej jednak postać otrzymuje bonus do testów tej zdolności (test untrained, kiedy nie posiada się rang), dzięki informacjom.
Usiłuję Ci pokazać, że w takich sytuacjach system d20 jest wyjątkowo mało elastyczny w porównaniu z d6.
Pisałeś, że nie znasz mechaniki na tyle dobrze. Powyższa sytacja nie ukazuje braku elastyczności. Miałem stworzyć takiego bohatera i stworzyłem. Nie wiem czemu czepiasz się jakiś poziomów 7 i 3/4?? Aż tak w oczy kolą?
Umiejętności w d6 i możliwość wykorzystania `nieposiadanej` umiejętności... W pewnym sensie zgoda, ale znowu wychodzimy poza konwencję Gwiezdnych. W dramatystycznie pojmowanych GW (czyli w szczególności w filmach) rzeczywistość działa tak, że wsiada farmer do myśliwca i niszczy Gwiazdę Śmierci. I to właśnie obrazuje system WEG. Jeżeli chcesz `urealistyczniać` świat za pomocą mechaniki, to oczywiście można kombinować, ale idę o zakład, że można wymyślić kilka dużo sprawniejszych i bardziej realistycznych rozwiązań tego problemu niż te stosowane w SW WotC.
Wiesz, w d20 owa klimatyczność i fakt, że farmer (wyjątkowy oczywiście ), są zaznaczone bardzo wyraźnie nakreśloną różnicą pomiędzy bohaterem a tzw. commonerem/kimś zwykłym. Bohaterowie mają: wyższe umiejętności, zdolności specjalne itp. Bohater nie ginie od jednego trafienia blasterem, bo jego się po prostu się nie trafia (od razu )-->Han Solo, Luke, Chewie i ich walka ze stormtrooperami na GŚ.
Najpierw odniosę się do pierwszej części Twojego stwierdzenia. Oczywiście zgadzam się, że każdy system można zgamizować, czy raczej zmanczkinić. Co nie zmienia faktu, że jedne systemy są do gamizmu przystosowane lepiej, inne gorzej. DnD oraz SW d20 należą do tych z mechaniką pisaną właśnie pod kątem gamizmu - czego nie uważam za jakiś zarzut, ale ich cechę, która mi akurat nie odpowiada, bo nie zgadza się z moim postrzeganiem świata Gwiezdnych Wojen oraz osobistymi preferencjami RPGowymi. Nie wiem, czemu uparcie chcesz zaprzeczyć oczywistemu faktowi różnicy między systemem zaprojektowanym do konwencji dramatystycznej, symulującej konwencję filmu (d6) a systemem do gry w konwencji gamistycznej, dostosowanej do potrzeb miłośników tego stylu gry (d20).
Być może dlatego, że, choć prowdzę d20, nie występuje u moich graczy (ani u mnie) przestawienie się na ten gamistyczny punkt widzenia. Moimi graczami nie są 13 latki wychowani na cRPG, lecz osoby, które zaczęły grać w SW w 1994 i przez 7-8 lat utrwalił się w nich obraz SW jako epickiej przygody, a nie cyferek na karcie (d6), czy też taktyka układania combosów (d20). Bardzo możliwe, że jest to wpływ d6 oraz "Zew Cthulhu". Przyznam się, że kiedyś dziwnie na mnie patrzono jak stowrzyłem postać do DnD, która w żaden sposób nie była zrobiona pod walkę (zwykłą ani magiczną)-->nie wykorzystałem potencjału mechaniki i przeczyłem klimatowi gry .--taki off-topic.
Skrajności, skrajności... Gdyby tak było, to wszystkim wystarczyłby jeden, super-uniwersalny system RPG. Bo skoro i tak nie ma różnic między konwencjami...
Wszystko zależy od rodzaju graczy jakich się ma.
Zależy w jakim celu wprowadzałeś te zmiany? Czyżbyś chciał `urealistycznić` te systemy? Kryptosymulacjonista rozdarty między dramatem a gamizmem?
Zazwyczaj po to by lepiej pasowały do tego co mamy w filmie, bo to jest dla mnie główny wyznacznik klimat . Czasem brakowało zasad, by takie rzeczy odzwiercielić (np. skoki Jedi w d6, za słaby zasięg mocy Jedi w d20). A czasem tylko musiałem usunąć/zmienić jakąś zasadę, bo była wyjątkowo absurdalna (pozwolenie istocie, której cywilizacja jest na poziomie kamienia łupanego na reperowanie blasterów czy dopuszczenie faktu iż Jedi może zginąć jeśli zbyt długo ćwiczy się w Mocy podnosząc np.niewielkie objekty) .