TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Twórczość Fanów

Automatyczny Pajac cz.1- historia o SD-3

jedI 2004-01-22 08:25:00

jedI

avek

Rejestracja: 2001-09-08

Ostatnia wizyta: 2011-01-10

Skąd: Kraków

Odcinek podzielony na dwie częsci... o to część pierwsza.

AUTOMATYCZNY PAJAC

„Ptaszek siedzi w klatce
Ptaszek chodzi po klatce
Ptaszek bije skrzydłami o klatkę
Ptaszek spada na dno klatki

Ptaszek trzyma rękę na klamce
Ptaszek wychodzi z klatki
Ptaszek rozgląda się
Ptaszek wraca do klatki”

-„Studium Ornitologiczne” Julian Kornhauser


Klatka. Ta klatka była całkiem obszerna jak na klatkę. Gdyby nie te niezliczone korytarze i wyważone drzwi-puste pomieszczenia-świadectwa zniszczenia. Porzucone pospiesznie książki, zabawki, naczynia i ubrania. SD-3 szedł wolno-po klatce- całkiem wolno.
Myślał o niej. Jej nie było. Już jej nie będzie ? Nie wiedział, a kiedy pytał odpowiadał mu tylko wiatr i skrzypnięcia drzwi.
Schody. Był ciekawy ile pięter ma blok, do którego wszedł. A jednak jego myślom stale narzucało się wspomnienie Amelii. Ale dlaczego rozpatrywał ją JUŻ w kategorii wspomnienia. Przecież miała jakieś szanse, inaczej by się nie zdecydowała. A może to samobójczyni ?
-Kto ?
Pytanie dobiegło z końca korytarza, a może nie ? SD-3 obrócił się. Wycelował pistolet w ciemną pustkę. Coś przetoczyło się po posadzce... strzelił. Butelka eksplodowała tysiącem szklanych odłamków.
Ha, hahhahhaaahha, haahha. Śmiech, dokładnie taki jak na horrorach.
-Kto ?- Tym razem zapytał SD-3. Znowu się obrócił. Nieświadomy taniec w kółko.
-Nie pytaj !! Znikaj !- Głos. Brzmiał jak hipnotyczne zaklęcie.
SD-3 zaczął biec. Korytarzem. W prawo. W lewo. Na wprost. I w dół. Cały czas towarzyszył mu śmiech i skrzypienie otwierających się drzwi. Stracił równowagę. Zachwiał się i upadł.
Ha, hahhahhaaahha, haahha.
-Nie ruszaj się.- Tym razem głos był bardzo realny, niemal tak realny jak lufa blastera, którą poczuł na plecach.

* * *

Prowadzili go przez dziesiątki pomieszczeń i setki korytarzy. Tak mu się wydawało. Robili to tylko aby go zmylić ? Ale przecież mogli go od razu zabić. Nie było więc tak źle... a może jego nadzieję napędzała tylko myśl o Amelii. Że jednak uda jej się skontaktować ze stronnictwem prorebelianckim, że jednak uda mu się uciec z tego piekła. Im.
-Stój.- Za jego plecami szło dwóch... tak pomyślałby zwykły śmiertelnik. SD-3 doskonale wyczuwał obecność trzeciej osoby. Po prawej i lewej stronie miał kolejną dwójkę. Nie wspominając już o kilkunastu innych, którzy obserwowali ich z ukrycia. Spoiwem łączącym te wszystkie postacie były maski. Archaiczne, gumowe maski przeciwgazowe.
Zatrzymali się przed włazem otwieranym zwyczajną klamką. Wszystko tu było jakby uwięzione w czasie.
-Wejdź.
SD-3 posłusznie przestąpił próg. Ascetyczny wystrój pomieszczenia idealnie współgrał z postacią stojącą naprzeciwko niego.
Miała maskę. I mundur. Wszystko z czasów Starej Republiki.
SD-3 mimo, że nie widział twarzy swojego rozmówcy, wyczuwał w nim napięcie, to dawało mu pewną przewagę.
-Jesteś Imperialnym szpiegiem ?- Głos był zmodyfikowany przez aparaturę. Duszny, toksyczny, chemiczny, uwierał w uszy i w mózg.
-Jestem tym czym jestem.- SD-3 odparł z uśmiechem. Złowieszczym, bezczelnym.
-Czyli niczym. Już niczym.
-Masz rację. Być może masz rację. Ale aby stać się niczym trzeba było być kimś. A gdzieś przecież leży przyczyna tej transformacji. Coś spowodowało, że zakładamy maski i nie ma już NAS. Koniec. Do widzenia. Dobranoc.
Ostatnie słowo SD-3 wypowiedział zbliżając się do swojego rozmówcy na kilka centymetrów. Przestrzeń pomiędzy nimi zaczęła zastygać. Powoli dojrzewała do pęknięcia.
-Czy Imperium musi już rekrutować swoich szpiegów z domu wariatów ?
-Tak. Każdy szpieg to wariat. Pozostaje sobie zadać pytanie czy najpierw był agentem czy szaleńcem. Takie samo pytanie mogę zadać WAM. Rebelianci... buntownicy... kontestatorzy... tacy się urodziliście czy staliście się.
SD-3 zastanawiał się czy trafnie odgadł. Jeśli miał rację to spotkał jedną z wielu anty-imperialnych grup młodzieżowych.
-A więc jednak coś o nas wiesz. Z pewnością zasługujesz więc na śmierć. A ponieważ zadajesz zbyt wiele nikomu niepotrzebnych pytań będzie to śmierć w cierpieniach...
-Pieprz się rebeliancie. Ile ty masz lat... osiemnaście ? Dziewiętnaście ? Kto dał ci posadę kata i sędziego w tym stowarzyszeniu śmiesznych buntowników. Ty pajacu ! Ty błaźnie ! Co wiesz o śmierci ?! Co ty wiesz o buncie !? Co ty sobie myślisz dowodząc tym...cyrkiem.
-To nie jest cyrk Bezimienny. To jest wojna. Partyzancka wojna przeciwko Imperium. Bez wsparcia Rebelii. Przepraszam... Sojuszu dla Odtworzenia Republiki pełnego nadętych starców.
Starców. SD-3 pomyślał o całym dowództwie. O swoich wszystkich instruktorach. O...o...sobie.
-Młodzi starcy i starcy starzy.-Kontynuował zamaskowany- Tylko nie wiadomo, którzy gorsi. Wszyscy jednakowo śmieszni, zrzeszeni w swoje rady i komitety. Rewolucjoniści od pisania podań... ale po co ja ci właściwie o tym mówię. Kim ty jesteś ?
-Rebeliantem. Tym od pisania petycji jak mówisz...
-Nie. Nie jesteś rebeliantem, jesteś żołnierzem. Rebelianci tylko pokazują palcem na mapie gdzie macie uderzyć. Dają tez pieniądze na kopanie coraz to nowych grobów. Jeśli mówisz prawdę, to miałeś wyjątkowego pecha, chyba nikt ci nawet nie postawi nagrobka.
-Załóżmy, że masz rację.- SD-3 obrócił się, szedł w stronę wyjścia. Nie zwracał uwagi na ruchy zamaskowanego. Na ruch wyciągnięcia blastera i na ruch przyjęcia pozycji strzeleckiej.- Zabij mnie w takim razie. Przecież nie możesz mi zaufać, a nawet gdybyś mógł to zabiłbyś jednego z młodych-starców-żołnierzy. Korzyść dla całej galaktyki.
-Nie mogę ci zaufać, i nie zaufam. Jeśli nawet nie jesteś Imperialem to widziałeś i wiesz już za dużo a chwilowo nie potrzebujemy nowych współpracowników.
-Bezrobocie...redukcje...-SD-3 uśmiechnął się. Obrócił.
-To jest misja a nie praca.
Strzał. SD-3 upadł na ziemię. Uderzył z impetem. Potężnie. Głuchy łoskot. Śmierć boli. Tak po prostu boli.

* * *

Wzięli go. Wynieśli. Do góry. Do zsypu. Zrzucili. Zjeżdżał. Jego zmysły notowały jeszcze szaleńczą karuzelę. Jak w wesołym miasteczku. Potem ręka dziwnie się skrzywiła a lewe oko zaczęło zabawnie podskakiwać. Tak sobie leżał w kontenerze. Widział jeszcze obok zabawkę. Automatycznego pajaca.

LINK
  • już po

    Anor 2004-01-22 08:41:00

    Anor

    avek

    Rejestracja: 2003-01-09

    Ostatnia wizyta: 2023-05-17

    Skąd: Chyby

    Skoro wyjaśniłes moje wątpliwości czy jest to kontynuacją, w takim razie moge spojrzeć opowiadanie z perspektywy całoci i wydaje mi się że poszczególne odcinki jednak sa między soba podziurawione! Jednak jak napisałes historia ta bardziej opowiada o zmianach zachodzących w SD-3 a nie o samych jego wydarzeniach bezpośrednio poukładanych w jedną całość.

    W związku z tym nie ma watpliwości że zauważalne sa te zmiany, jednak ciekaw jestem czemu one służą? Wiem, wiem...przekonamy sie pewnie na końcu!

    Napisałes, że chcesz go zabić....czyżbyś już był blisko? A czy niby to jest właśnie powód że podzieliłeś to na dwie czesci?

    Hmm i co z ta Amelia, bo przyznam że się pogubiłem, czy ona żyje czy się zabiła? Chyba więcej będę mógł o "Automatycznym Pajacu" napisać po 2 czesci

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..