Rok po premierze kontynuacji "Fallen Order" stwierdziłem, że trzeba jej dać szansę, skoro na PS5 jest już podobno grywalna. I tutaj pierwsze miłe zaskoczenie - grę wywaliło mi jedynie 5 razy podczas całej rozgrywki a najbardziej wkurzające techniczne bugi w grze to naprawdę wolno ładujące się tekstury na Koboh oraz nie działąjąca winda w jedenj z baz imperialnych. Po za tym wszystko działa na tyle płynnie, że nie ma większych problemów z samą grą.
Jeśli chodzi o samą grę - dużym plusem (dla mnie) jest nieco odejście od tego soulsowego klimatu przechodzenia gry - ciagłego skakania, wspomiania, nieczytlenych map i wiecznie respawnujących sie przeciwników. Znaczy jest to całkiem sporo, ale widać, że twórcy od tego odchodzą, np. mamy bardzo dużo linek, skrotków i gdy już raz przejdziemy coś po soulsowemu to możemy sobie potem wszystko skracać.
Gameplay - jest przyjemny, lepszy niż w pierwszej części, już nie musimy głównie blokować, czasem wręcz przeciwniy wymagają od nas bardziej ofensywnej walki. Jednak to ciągle nie jest to, że z mieczem wymiatamy. Jeśli chodzi o miecze, to na pewno ciekawymi dodatkami były style walki z blasterem (mimo, że dla mnie nieco mało klimatyczny, to używałem go najczęsciej) oraz crossguard, który mimo, że wyglądał kozacko to jednak był samo mało użyteczny. Zdecydowanie natomiast poprawiłbym pomoc od naszych towarzyszy, w momentach kiedy walczą oni z nami.
Fabuła - z jednej strony, nie mogę jej wiele zarzucić, jednak to, że mamy tutaj kilku złoczyńców sprawiło, że żaden z nich nie błyszczy, są raczej "rozwodnieni" i w sumie oprócz tego, że czasami cięzko ich ubić, to są kompletnie do zapomnienia. Ostatnie 2-3 lata w SW to na siłe wcislkanie nawiązań do High Republic, gdzie tylko się da. I o ile sama planeta Koboh, technologia, uktyry świat miało swój klimat to Dagan Gera był bardzo niedopracowany. A ostateczny boss i jego przekoksowanie to już był chyba najsłabszy element całośći.
Grafika i dzwięk - gry z tej serii mają swój klimat wizualny, i mimo tego, że są ciągle częscią większego uniwersum to zachowują swoj klimat. Mnie osobiście czasami ten klimat niezbyt pasuje do okresu w którym dzieje się gra jednak nie przeszkadza mi on we wtopieniu się w akcję. Co do muzyki - jest w tle, już jej prawie nie pamiętam, więc to chyba samo mówi za siebie.
Zadania poboczne i znajdzki - pokonywanie łowców - ciekawe. Pozostałe zadania to raczej zapychacze, które mają nam zając czas w grze, gdyż sama główna fabuła nie jest specjalnie dluga (cos jak w Spider-Man 2, tylko tam zadnia poboczne były o niebo ciekawsze). Pozostałe znajdzki to natomiast zwykłye zapychacze, i chociaż po ukończeniu fabuły zbierałem je wszystkie to szukanie ryb i słuchanie nudnej hsiotrii tego małego starego pierdziela... chyba nanudzniejszy side quest od wielu lat.
Drobne rzeczy, które wkurzały - na pewno Cere, podkokszona na maxa i pomiatająca Vaderem (chociaż on niby chronologicznie byl świeżo rozboity po "rewanżu stulecia" ale mimo wszystko ;/ ). Niektóre potworki naprawdę były trudniejsze do pokonania niż sami bossowie (syn żabola śni mi się co noc). Brak miżliwości klasycznego save`a, co to ma być? W dzisiejszych czasach to taki wielki problem?
Krótko i na temat, czekam na trzecią część, tutaj grało się przyjemnie lecz bez jakis większych ekscytacji. 6/5/10
P.S. Może za rok Outlaws tez bedzie już bardziej grywalne to się pogra