jest bardzo trafione i tu chyba Ty się mylisz.
Primo nad spin-offami pracują inne ekipy niż nad trzecią trylogią. Właściwie to mamy 3 niezależne ekipy które będą odpowiadały za filmy w latach 2015 (EpVII - Abrams), 2016 (spin off 1 - dajmy na to Kasdan), 2017 (EpVIII - Abrams), 2018 (spin off 2 - dajmy na to Kinberg) i 2019 (EpIX - Abrams). To faktycznie wygląda tak jak u Marvela. A tam jak wiemy jest kiepsko, podobnie jak w wielu innych współczesnych filmach, bo są produkowane taśmowo. Masz wyznaczony czas produkcji i często kończysz zdjęcia do filmu, a ten w ciągu roku ma premierę. Zakładając, że EpVII będzie kręcony na początku przyszłego roku - 2014 dajmy na to luty - kwiecień, to w marcu 2015 film musi być najpóźniej już zmontowany i przygotowywany do międzynarodowych premier. To oznacza właściwie jedno, koło czerwca-lipca 2014 musisz mieć gotową wersję filmu, która już niewiele się zmieni. Możesz zrobić dokrętki na jesieni, ale raczej minimalne. Efekty dość często niestety widać w kinach, by nie szukać daleko Disneyowski "Samotny jeździec" ostatnio. Jeśli film w tym montażu wyjdzie dobry, to wygrałeś, jeśli nie, nie masz za dużo możliwości by go poprawić, bo żyjesz pod presją czasu.
Dotychczas, zwłaszcza przy prequelach, mieliśmy cykl wydłużony. ROTS - była kręcona latem 2003, a premierę miała w maju 2005. W tym momencie robocza montaż (ten pierwszy duży) może się już znacząco różnić od finalnego produktu. A twórca więcej czasu poświęca na dopieszczenie filmu, to raz. A dwa istnieje pewna potwierdzona przez wielu twórców zasada, że każde dzieło przed finalnym szlifem potrzebuje trochę odleżeć. Przy taśmowej produkcji nie ma na to czasu. W ROTSie jedna z najbardziej genialnych scen, kuszenia Anakina w Operze została nakręcona przy ostatnich lub przedostatnich dokrętkach... Wcześniej w ogóle jej nie było. Właśnie o coś takiego mi chodzi. Faktem jest, że przy AOTC nie było też sceny w fabryce bardzo długo, to jako kontrprzykład. Ale jeszcze pozostaje jedna rzecz, która różni tamte produkcje od Marveli. Twórcy, którzy bardziej identyfikowali się z dziełem. Lucas zapraszał swoich znajomych, oglądali razem montaż, oni to oceniali i coś mu radzili. Zresztą oni robią podobnie, w ciągu tygodnia wrzucę kolejny wpis z oficjalnej Bryana Younga dotyczący "Ojca chrzestnego", tam jest fajny opis tego jak Lucas Francisowi zasugerował jedną scenę. Tylko właśnie różnica polega na tym, że przy dłuższym czasie postprodukcji dużo rzeczy możesz zmienić w montażu. Przy krótszym chcąc nie chcąc bazujesz na pierwszym montażu, którego nie jesteś w stanie za barzo zmodyfikować.
Natomiast chyba najbardziej boję się tego, że dostaniemy przesyt średnich filmów. Bo nawet czekanie wiele lat na średni film sprawia, że lepiej się go odbiera. Tak jak miałem choćby z pilotem TCW w kinie. Podobał mi się. To była namiastka tego święta, które miałem co trzy lata. Ale jednocześnie nie wiem czy w sumie zobaczyłem ten film 10 razy (na prequelach praktycznie tyle razy minimum byłem w kinie na każdym).