Mylisz się, ponieważ czas hibernacji nie wpływa na objawy po odmrożeniu. Choroba po hibernacyjna występuje w wyniku samego zamrożenia i odmrożenia tkanek, co oczywiście wpływa na zmianę metabolizmu podczas tego procesu. Spowolnienie metabolizmu podczas zamrażania powoduje o wiele mniejsze ilości dostaw tlenu do tkanek, w tym mózgu, co w konsekwencji wpływa na niedotlenienie mózgu, właśnie to wywołuje skutek uboczny, czyli chorobę po hibernacyjną, a nie długość trwania samej hibernacji. Gdyby czas miał na to wpływ, to jak długo musiałyby występować objawy u osoby zamrożonej na przykład na tysiąc lat lub dłużej, czysty nonsens? Oczywiście te rozważania są czysto teoretyczne, ponieważ na obecne czasy ludzkość nie dysponuje technologią bezpiecznego dla życia hibernowania. Choć jest coś takiego jak Krionika.
Co do samej sceny z odcinka, to wyraźnie widać, że klony mają większe problemy z dojściem do siebie po hibernacji (jeden nawet upada), niż Jedi, być może Jedi lepiej znoszą hibernację i ich mózg szybciej wraca do normy, więc nie ma sprzeczności z E6.
Odnośnie samej hibernacji w realnym świecie.
Wychłodzenie ciała do temperatury poniżej 35 stopni Celsjusza jest dla człowieka bardzo groźne. Poza oczywistym odczuwaniem przeraźliwego zimna, przechodzącego w ból, następuje utrata świadomości, niedotlenienie mózgu, brak wrażliwości na bodźce. Spadek temperatury poniżej 25 stopni jest śmiertelny – mózg i serce nie są w stanie pracować.
Liczne udokumentowane przypadki osób, które „obudziły się” po kilku godzinach, a nawet dniach, przebywania w ekstremalnie niskiej temperaturze, oznaczają, że ludzki organizm również posiada jakiś mechanizm hibernacyjny. Wszystko wskazuje na to, że osoby, które przetrwały zamarznięcie, w jakiś sposób zdołały obniżyć pobieranie tlenu lub zostały go pozbawione, jeszcze zanim wystąpiła krytyczna hipotermia.
W kwietniu 2005 r. na łamach pisma "Science" Mark B. Roth wraz ze swoimi współpracownikami opisał eksperyment, w którym wprowadzili myszy w stan hibernacji, a następnie przywrócili je do normalnego życia. Podczas doświadczenia metabolizm zwierząt został prawie 10-krotnie zwolniony.
Naukowcy umieścili zwierzęta w specjalnej komorze, do której wpuszczono mieszaninę powietrza i siarkowodoru - substancji produkowanej m.in. w niewielkich ilościach przez ludzi i zwierzęta. Uważa się, że siarkowodór bierze udział w regulowaniu temperatury ciała i aktywności metabolicznej (w dużych ilościach jest on jednak śmiertelną trucizną).
Już po kilku minutach oddychania taką mieszanką zwierzęta przestały się poruszać i zaczęły tracić przytomność. Częstość ich oddechów spadła ze 120 do mniej niż 10 na minutę. Badacze zaczęli też stopniowo ochładzać komorę. Okazało się, że temperatura ciała zwierząt również spadła - w sumie z 37 st. C do 11 st. C. - Dowiedliśmy, że jesteśmy w stanie dowolnie i na nasze żądanie zmieniać metabolizm myszy. Czegoś takiego nigdy wcześniej nie udało się zobaczyć u zwierzęcia, które normalnie nie zapada w hibernację - komentował Roth.
Eksperyment trwał sześć godzin. Przeprowadzone po nim testy nie wykazałyby w zdrowiu, zachowaniu czy inteligencji myszy zaszły jakiekolwiek niekorzystne zmiany.
- Sprawiliśmy, że normalnie ciepłokrwisty ssak stał się zwierzęciem "zimnokrwistym". Jesteśmy przekonani, że może to być jakaś głęboko ukryta i "wyłączona" chwilowo cecha wielu ssaków, w tym niewykluczone, że i człowieka. Chcemy się nauczyć, jak ją kontrolować - mówi Roth.
Sprytny naśladowca tlenu
Na jakiej zasadzie działa siarkowodór? Zaliczany jest on do tzw. mimetyków tlenowych - cząsteczek, które na poziomie molekularnym są bardzo podobne do tlenu i dzięki temu przyczepiają się do tych samych receptorów na powierzchni komórek. Mogą, zatem współzawodniczyć z tlenem (wykorzystywanym normalnie do produkcji energii w komórce) podczas procesu zwanego fosforylacją oksydacyjną. To właśnie zablokowanie tego procesu sprawia, że organizm wyhamowuje swój metabolizm i zapada w stan zbliżony do hibernacji. Ponowne podłączenie dopływu tlenu, czyli zarazem ponowne włączenie procesu fosforylacji, sprawia, że zwierzę szybko wraca do normalnego funkcjonowania.
- Podczas stanu przypominającego hibernację aktywność komórek spada praktycznie do zera. To powoduje, że organizm nie potrzebuje już tak dramatycznie stałych dostaw tlenu. Gdyby taką czasową nieaktywność metaboliczną można było wywołać u ludzi, zyskalibyśmy na czasie potrzebnym na przykład pacjentom oczekującym na przeszczep, ofiarom wypadków komunikacyjnych, a nawet żołnierzom na polu bitwy - mówi Roth. - Manipulowanie naszym metabolizmem może zrewolucjonizować sposoby leczenia wielu ludzkich chorób wynikających z niedokrwienia i uszkodzenia tkanek, jak np. zawał serca czy udar mózgu - dodaje badacz.
Wprowadzenie organizmu w stan hibernacji wydaje się proste. Wystarczy kroplówka z roztworem soli fizjologicznej wymieszanym z substancją, która sprawiłaby, że zapotrzebowanie naszego organizmu na tlen spadnie.
Teraz odnośnie Krioniki:
Niektórzy uważają je za sposób na nieśmiertelność, jednak czy zamrożenie ciała po śmierci rzeczywiście może zapewnić wieczne życie?
Powoli otwierasz oczy. Trochę boli cię głowa, sucho ci w ustach, twoje ciało jest zdrętwiałe i obolałe. Kiedy już zaczynasz widzieć ostro, spostrzegasz przyglądającego się ci człowieka ubranego w coś, co przypomina kombinezon astronauty. Uśmiecha się do ciebie. "Udało się. Witamy w XXV wieku." Scena niczym z filmu science fiction, jednak nie brakuje dziś ludzi, którzy podobną ewentualność traktują serio. Poświęcają swój czas i pieniądze na rozwój nauki o nazwie krionika, w nadziei, że po wielu latach lub nawet wiekach od momentu ich "śmierci", pozwoli im ona powrócić do życia. Ogólna koncepcja krioniki jest bardzo prosta. Umierasz, zostajesz zamrożony, a w przyszłości, kiedy znane już będzie lekarstwo, która cię uśmierciła zostaniesz rozmrożony. Perspektywa obudzenia się w świecie o możliwie najwyższym poziomie rozwoju technologicznego rozwiązuje wszelkie problemy, ze śmiertelnością włącznie. Po prostu za sto lub dwieście lat wstaniesz i rozpoczniesz życie na nowo.
Zachowanie.
Rozwój kriobiologii rozpoczął się w latach 50 - tych XX wieku, kiedy po raz pierwszy zamrożono byczą spermę w celu sztucznego zapłodnienia krów. Idea hibernacji pobudziła wyobraźnię mas w roku 1964, kiedy Robert Ettinger - amerykański nauczyciel fizyki poruszył w książce "The Prospect of Immortality" ( Perspektywa nieśmiertelności ) kwestię możliwości zamrożenia ludzkiego ciała. Trzy lata później entuzjasta krioniki dr James Bedford, który w wieku 74 lat zmarł na raka płuc, stał się pierwszą osobą, której ciało umieszczono w warunkach bardzo niskiej temperatury. Od tego momentu firmy krioniczne zostały zasypane zamówieniami od amatorów pośmiertnej hibernacji. (wbrew popularnej opinii nie ma wśród nich Walta Disneya ). Na wypadek nieszczęśliwego wypadku, nagłej śmierci, klienci takich firm noszą przy sobie przywieszkę z napisem: "Proszę nie dokonywać sekcji zwłok ani balsamowania." Aby uniknąć zbędnych opóźnień, dalej wymienione są szczegóły, z jaką firmą należy się skontaktować.
Zamrożone ciała.
Po dostarczeniu ciała do laboratorium krionicznego następuje proces jego zamrażania, który jest stosunkowo prosty. Najpierw odpompowana zostaje krew, którą zastępuje się płynem z gliceryną i który zapobiega niszczeniu tkanki. Następnie ciało zostaje szybko zamrożone, z prędkością kilku stopni na sekundę - powolne zamrażanie spowodowałyby wytworzenie niszczących komórki kryształków lodu - aż temperatura spadnie do - 196 stopni Celsjusza. Jest to temperatura wrzenia azotu, którego używa się do zamrażania ciała. Zanurzenie w ciekłym azocie, w przeciwieństwie do technik jak balsamowanie czy suszenie, całkowicie przeciwdziała rozkładowi ciała. Zamrożone ciało umieszcza się w cylindrycznym pojemniku z nierdzewnej stali, nazywanym termosem, który następnie zostaje zakręcony. Oprócz sytuacji związanych z koniecznością uzupełnienia azotu, termos otwarty zostanie dopiero, kiedy możliwe stanie się ożywienie ciała - co może nastąpić kilkaset lat po śmierci. Klienci firm zajmujących się hibernacją mają możliwość wyboru - mogą zamrozić całe swoje ciało, samą głowę lub tylko mózg. Najbardziej przezorni każą zamrozić się w całości, chociaż oznacza to przechowywanie w niezbyt eleganckiej pozycji do góry nogami - jeżeli temperatura z jakiś powodów podniesie się, ucierpią na tym najpierw stopy, a reszta ma szanse ocaleć do momentu usunięcia usterki. Ci, którzy akceptują najdalej posunięte implikacje wypływające a założeń krioniki, wybierają zamrożenie samego mózgu. Skoro w przyszłości z DNA znajdującego się w mózgu można będzie wyklonować nowe ciało, nie ma potrzeby zachowywać starego. Istnieją także inne powody dla ograniczonego zamrożenia. Pomimo wszelkich środków ostrożności, ciało może ulec poważnym uszkodzeniom podczas zamrażania. Oprócz tego hibernacja samej głowy jest tańsza a zawierający ją termos łatwiejszy do przeniesienia w wypadku niebezpieczeństwa.
Powiedz "Nie" śmierci.
W krionice ( nie należy jej mylić z kriogeniką, czyli techniką wytwarzania i utrzymywania bardzo niskich temperatur ) najważniejszy jest optymizm. Ludzie, których poddano hibernacji, muszą wierzyć, że ich ciała wyjdą cało zarówno z procesu zamrażania, jak i odmrażania. Ponadto muszą być przekonani, że po ich odmrożeniu medycyna rzeczywiście będzie dysponować środkami, które pozwolą przywrócić ich do życia. Entuzjaści hibernacji powołują się na eksperymenty naukowe, w trakcie, których udało się przywrócić do życia zwierzęta zamrożone w dokładnie taki sam sposób, jaki stosuje się w krionice. Przykładowo w maju 1992 roku krew uśpione gibona zastąpiono odpowiednim roztworem, jego ciało umieszczono w lodzie, a temperaturę obniżono poniżej punktu zamarzania. Po godzinie zwierzę udało się przywrócić do życia, bez zaobserwowania negatywnych skutków ubocznych. Podczas innego eksperymentu naukowcy z organizacji krionicznej Alcor na cztery godziny zamrozili owczarka niemieckiego. Jego krew także zastąpiono specjalnym roztworem. Zaczekano aż serce przestanie bić, a mózg emitować sygnały. Następnie udało się przywrócić psa do pełnego zdrowia. Sceptycy uważają jednak, że kilkudziesięcioletniej hibernacji ludzkiego ciała nie można porównywać z zamrożeniem na kilka godzin zwierzęcia. Zwracają także uwagę na wiele eksperymentów na zwierzętach, które nie powiodły się. Zwolennicy krioniki odpowiadają, że niepowodzenia te związane były z powstawaniem kryształków lodu w wyniku zbyt wolnego zamrażania i że problem ten można obejść. Pomocna może okazać się w tym nowa gałąź technologii zwana nanotechnologią. Wyprodukowane przez nią mini roboty, każdy wielkości atomu, "patrolowałyby" ludzkie ciało i naprawiały psujące się komórki. Najbardziej optymistycznie nastawieni teoretycy twierdzą, że technologia ta umożliwi także odmładzanie człowieka, dzięki czemu będzie on mógł powrócić do życia w wybranym przez siebie wieku.
Strata pieniędzy.
Dla wielu jednak krionika nie ma nic wspólnego z nauką. Brytyjscy biolodzy Peter i Jean Medwar są typowymi naukowcami reprezentującymi pogląd, że nauka nigdy nie będzie w stanie znaleźć sposobu przywrócenia do życia ciała ze stanu hibernacji. "Naszym zdaniem", mówią "pieniądze zainwestowane w przechowanie ludzkiego ciała w niskiej temperaturze są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto." Niektórzy wyrażają się o krionice w jeszcze mniej dyplomatyczny sposób. Kriobiolog Arthur Rowe jest autorem słynnego zdania na temat hibernacji: "Wiarę w to, że ciało można reanimować ze stanu hibernacji, można porównać z wiarą w to, że hamburger można z powrotem zamienić w krowę." Wypowiedź ta spotkała się z wieloma atakami - naukowcy z Alcor przypominają, że "techniki" zamrażania wykorzystywane w krionice opierają się na setkach publikacji naukowych, w których wykazano, że komórki ssaków, w tym komórki nerwowe mogą przetrwać zamrażanie i odmrażanie."
Wątpliwości moralne.
Krionice od początku towarzyszą wątpliwości natury moralnej. Wielu ludzi wierzących, na przykład, uważa całą koncepcję za nieetyczną. Twierdzą oni, że takie oszukiwanie śmierci jest wbrew wierze chrześcijańskiej, ponieważ człowiek nie został stworzony do tego, by osiągnąć nieśmiertelność w życiu doczesnym. Oparte na prawach naukowych "zmartwychwstanie" jest obrazoburcze wobec boskiego zmartwychwstania Chrystusa.
Kwestia tożsamości.
Kolejnym zagadnieniem związanym z hibernacją jest to, czy zamrożony i rozmrożony człowiek zachowa swoją tożsamość. Zasady funkcjonowania ludzkiego mózgu, w szczególności czynności związanych z pamięcią stanowią jedną z największych zagadek biologii. Jeżeli pamięć to nic więcej niż seria impulsów elektrycznych, to prawdopodobnie po kilku stuleciach spędzonych w termosie nie będzie po niej śladu. Człowiek może obudzić się z hibernacji z umysłowością nowo narodzonego dziecka albo nawet z całkowicie obumarłym mózgiem. Jeżeli podstawą funkcjonowania pamięci są reakcje chemiczne, sytuacja wygląda nie lepiej. Po przebudzeniu nie mielibyśmy żadnych wspomnień z poprzedniego życia. Pozbawieni świadomości ponownych narodzin utracilibyśmy własną tożsamość, co nie różniłoby się niczym od śmierci. Jednak nawet, jeżeli wszystko odbyłoby się zgodnie z planem i nasze ciało oraz umysł nienaruszone powróciłyby do życia, wyłaniają się nowe kwestie. Jak odnaleźlibyśmy się w nowym, znacznie bardziej cywilizacyjnie zaawansowanym świecie? Czy nie prześladowałyby nas uciążliwe wspomnienia? Czy nie cierpielibyśmy fizycznego lub psychicznego bólu? Osoba zamrożona, nieprzystosowana do życia w nowoczesnym społeczeństwie, mogłaby stać się przedmiotem kpin albo wzbudzać strach. Prawdopodobnie razem z nią przetrwałyby także różne bakterie, na które ludzkość dawno mogła utracić odporność.
Przybysze z przeszłości.
Ponadto, czy aby na pewno ludzie w przyszłości będą chcieli przywrócić nas do życia? Skoro większość znanym nam chorób będzie już wtedy uleczalna, świat prawdopodobnie ulegnie przeludnieniu i może nie być zainteresowany przyjmowaniem przybyszów z przeszłości. Jedyną gwarancją wydaje się tu być interes firm zajmujących się hibernacją. Jeżeli ich pracownicy udowodnili, że potrafią przywrócić do życia człowieka, przysporzyliby sobie nowych klientów i okrzyknięto by ich pionierami nowej nauki.
ANALIZA - proces zamrażania.
Po oficjalnym uznaniu osoby za martwą do akcji wkraczają eksperci od hibernacji. Ich zdaniem jest dostarczenie przez jakiś czas po śmierci tlenu i odżywek do mózgu, w celu utrzymania go przy życiu. Następnie można przystąpić do zamrażania. Obłożone lodem ciało, dzięki dodatkowym urządzeniom w szybkim tempie osiąga temperaturę 0 stopni Celsjusza, a aparaty medyczne stymulują krążenie krwi i zaopatrują ciało w tlen. Infekcja odpowiednich substancji obniża metabolizm organizmu. Następnie zostaje odpompowana krew, a jej miejsce zajmuje syntetyczny substytut, nieulegający krzepnięciu i zapobiegający rozwojowi bakterii. Roztwór ten przeciwdziała także niszczeniu tkanki podczas dalszego zamrażania. Następnie ciało zostaje zamrożone do - 196 stopni i umieszczone głową w dół w pojemniku z ciekłym azotem, gdzie czuje na przyszłe zmartwychwstanie.
NOTATNIK - bez prawa do śmierci.
We wrześniu 1990 roku 46 letni Thomas Donaldson przegrał w Santa Barbara w Kalifornii sprawę sądową, w której starał się o pozwolenie zamrożenia przed śmiercią swojej głowy. Donaldson, matematyk i programista, dowiedział się wcześniej, że ma niemożliwego do zoperowania raka mózgu. Chciał więc zamrozić swój mózg, zanim nowotwór zniszczy go całkowicie. W trakcie rozprawy Donaldson starał się przekonać władze, żeby pozwoliły mu na realizację jego zamiaru, a także by nie postawiły w stan oskarżenia osób, które dokonałyby zamrożenia. Jednak sędzia Ronald Stevens uważał za niedopuszczalne udzielenie zgody na zamrożenie przed oficjalnym stwierdzeniem śmierci, ponieważ osoby dokonujące operacji musiałyby stanąć przed sądem za pomoc w samobójstwie lub morderstwo. Niektórzy prawnicy uważają, że Donaldson miałby, większe szanse na wygranie sprawy, gdyby wniósł o zamrożenie całego ciała, co prawdopodobnie byłoby łatwiejsze do przyjęcia dla sądu.