TWÓJ KOKPIT
0

Książki

Kilka informacji o „Star Wars Art: Illustration”

2012-10-30 18:31:19 oficjalny blog



Kolejny wpisy z oficjalnego bloga autorstwa Jonathana W. Rinzlera dotyczy pewnych kulis przygotowania albumu „Star Wars Art: Illustration”, który niedawno ukazał się na amerykańskim rynku.

Trzecia pozycja z serii „Star Wars Art: Illustration” właśnie wyszła. Wcześniej były Visions i Comics. Ta książka zbiera po raz pierwszy wiele ilustracji, które pojawiły się w różnych miejscach; niektóre z nich były łatwe do odnalezienia, inne wręcz przeciwnie, od wydanych w limitowanych edycjach malunków poprzez licencjonowane dzieła aż po wszystko, co znalazło się pomiędzy, co stworzyli artyści tacy jak legendarny Ralph McQuarrie, Jerry Vanderstelt, Christian Waggoner, Paul Youll, Brian Rood, Terese Nielsen, Tsueno Sanda, John Alvin, Dave Dorman, Hugh Flemming i wielu innych utalentowanych ludzi.



Zawiera także słowo wstępne napisane przez Howarda Roffmana (do niedawna prezesa Lucas Licensing), który pisze: Nigdy nawet nie wyobrażałem sobie, że ilość dzieł inspirowanych „Gwiezdnymi Wojnami” będzie tak ogromna jak jest dzisiaj, albo że cześć z nich zostanie wybrana własnoręcznie przez George’a aby znalazły się w książce takiej jak ta. Dwadzieścia pięć lat temu wyglądało to jak szalony sen. Ale teraz, zupełnie jak z „Gwiezdnymi Wojnami”, dzięki wierze i determinacji marzenia się spełniają.

Rzeczywiście nad tą kolekcją sprawował kuratelę George Lucas. Potem wydawnictwo Abrams - redaktor Eric Klopfer i projektant Liam Flanagan - zrobiło swoją zdumiewającą robotę aranżując te ponad 150 prac w sposób artystyczny i logiczny. Kilka osób tu w Lucasfilmie miało za zadanie znalezienie wielu z tych oryginalnych dzieł, które zazwyczaj wiszą na naszych ścianach. Musiały być bez ramek, sfotografowano je w zdumiewającej rozdzielczości, a następnie ponownie oprawiono w ramy i powieszono.

Przynajmniej jeden obraz trafił do tej książki w ostatnim momencie. Każdego ranka przechodzę obok „Star Wars Rocks” Hugh Fleminga. Pewnego dnia, mój pozbawiony snu mózg nagle się przebudził i wysłał mi komunikat „Hej, głuptasie, ten klasyczny obraz prześlizgnął ci się przez palce!” Więc jeszcze w stanie pół przytomnym, umieściłem go w notatce wysłanej do George’a tak szybko jak się dało. On powiedział, że się zgadza i załączyliśmy ten obraz do książki w ostatnim momencie.



W książce znajduje się też wprowadzenie napisane przez współprezesa Szkoły Sztuk Wizualnych, Stevena Hellera, który pisze: „Gwiezdne Wojny” są wyznacznikiem dla ilustracji nieziemskiego rodzaju. To kolekcja obrazów zawierająca nowatorskie i popularne opowieści kulturowe i postaci, które interpretowały na swój sposób setki znanych i nieznanych artystów.

No i jeszcze dodam, że to nie będzie ostatnia książka z serii. Mamy plany na przynajmniej dwie kolejne. Następna ukaże się jesienią 2013 i będzie najlepsza w serii! Abrams ma już 98% procent prac, a ja mam spotkanie z Georgem na którym pokażę mu te ostatnie 2%.


KOMENTARZE (1)

Książki

Książkowe wieści zza oceanu

2012-10-28 08:59:01

W październiku mieliśmy kilka mocnych informacji książkowych przy okazji New York Comic Con. Ale o książkach cały czas się plotkuje, zapowiada i podpowiada. Działo się, także poza konwentami. Zwłaszcza ze względu na Star Wars Reads Day, o którym pisaliśmy w zeszłym miesiącu.

Matt Stover wraca do „Gwiezdnych Wojen”? Na razie to nic pewnego, ale plotki chodzą i kto wie, czy jest w nich jakieś ziarnko prawdy. Podobno Stover miałby wrócić do EU i dokończyć „Komandosów Imperium”, których porzuciła Karen Traviss. Sam Stover się na ten temat nie wypowiadał, podobnie jak Del Rey. Erich Schoeneweiss (z Del Rey) powiedział tylko, że nie będzie komentował pogłosek, ale przypomniał, że na Celebration VI Shelly zapowiedziała, że będziemy zadowoleni z tego jak zostanie skończona ta seria. Wieści podobno pochodzą od jednego z bliskich współpracowników Stovera, więc pewnie zobaczymy. Pewni możemy być jednego, że w Del Rey myślą jeszcze o „Komandosach”.

Trwają pracę nad trylogią „Sword of the Jedi” Christie Golden, zapowiedzianą na 2014. Na razie jesteśmy na etapie telekonferencji, jak widać na załączonym obrazku. Frank Parisi, Jennifer Heddle i Shelly Shapiro siedzą w siedzibie Del Rey, a Christie wisi na telefonie i nabija rachunki. Prawdopodobnie jeszcze nie ma skończonego i zatwierdzonego streszczenia tych książek.

„Scoundrels” Timothy’ego Zahna zostało przesunięte na rok 2013. Na szczęście na 1 stycznia, więc pewnie pojawi się jeszcze w tym roku. Zahn sam się zastanawiał skąd wzięło się to przesunięcie/opóźnienie, ale jego śledztwo wykazało jedynie, że Del Rey przesunął wszystkie pozycje planowane na okres między świętami a nowym rokiem, na styczeń 2013. Na osłodę wiadomo, że powieść będzie zawierać także fragmenty „Dawn of the Jedi: Into the Void” Tima Lebbona (planowana na 7 maja, w twardej okładce) oraz „Crucible” Troya Denninga (planowana na 2 lipca, także w twardej okładce).

Skoro już przy „Dawn of the Jedi: Into the Void” jesteśmy, to pojawił się pierwszy blurb tej książki.
Tysiące lat przed czasami Luke’a Skywalkera i Dartha Vadera. Na odległym świecie Tython starożytni filozofowie i naukowcy dzielą się swoją mistyczną wiedzą i studiują ścieżki Mocy. Utworzyli zakon Je’daii, który z czasem przemieni się w Jedi. Ale na razie ci pierwsi odkrywcy z wielu różnych światów muszą skolonizować nowy dom, rozwiązywać społeczne spory, podczas gdy rosnące w siłę Imperium Rakatan szykuje się do podboju znanej galaktyki.

Pojawił się także nowy opis „The Last Jedi” Michaela Reavesa i Mayi Kaathryn Bohnhoff.
Bezlitosny rozkaz 66 wydany przez Imperatora doprowadził do eksterminacji Jedi. Tych niewielu, którzy nadal czynią dobro dzierżąc Moc, musiało się ukryć bądź udać na wygnanie. Ale nie Jax Pavan, który nieustannie atakuje Imperium, zarówno prowadząc samotną walkę partyzancką, ale też jako cenny współpracownik Whiplash, tajnego ruchu oporu na Coruscant. Teraz podejmuje swoją najbardziej kluczową misję, przetransportowania przywódcy Whiplash, na którego wydano wyrok śmierci, z Coruscant na bezpieczną, odległą planetę. To ryzykowne posunięcie, niezależnie od okoliczności, ale Jax i jego zaufana załoga okrętu „Far Ranger”, w której skład wchodzi niemilknący droid I-Five, są gotowi sprawdzić swoje umiejętności w walce i siłę ognia okrętu przeciw imperialnemu zagrożeniu, z wyjątkiem tego, którego Jax obawia się najbardziej. Po całej galaktyce roznoszą się pogłoski, że Czarny Lord Sithów zginął w walce z zbuntowanym bojownikiem o wolność. Ale Jax dzięki Mocy odkrywa straszliwą prawdę... obecność żywego Dartha Vadera. Jax wie, że nic nie powstrzyma Vadera aż ostatni Jedi nie zginie...

Jonathan W. Rinzler bloguje, o czym stale informujemy w ramach Holo z oficjalnej. Ale zdarza mu się też twittować o tym, o czym będzie blogować. I tak zapowiedział, że jednym z projektów, których do nie dawna nie mógł ogłosić będzie książka o storyboardach (scenopisach) z prequeli. Już napisał o niej kilka słów na blogu, więc niebawem pojawi się odpowiednie „Holo”. Jedyne, co trzeba dodać, że właśnie albumu o storyboardach od dawna się spodziewano, a skoro ten będzie poświęcony prequelom, to może powstać jeszcze drugi o klasycznej trylogii. Dla tych, którym ta informacja umknęła, Rinzler potwierdził, że pracuje jeszcze nad dwoma kolejnymi tomami serii Star Wars Art.

John Jackson Miller zdradził też kilka kolejnych szczegółów na temat książki „Kenobi”. Powieść zostanie wydana w drugiej połowie 2013 (bliżej końca), w twardej okładce. Określił ją jako częściowo western, częściowo romans, a częściowo dramat dziejący się we wczesnym etapie pustelniczego życia Bena na Tatooine. To będzie pierwszy hardcover Millera, więc ten jest tym bardziej podekscytowany.

Paul S. Kemp nadal nie może nic ujawnić o swoim nowym projekcie (dylogii). Stwierdził tylko, że wszystko idzie do przodu, ale nadal ma zakaz by mógł cokolwiek ujawnić. No i podkreśla, że ten projekt jest bardzo ambitny i że sam się nim trochę stresuje.

Kevin Hearne jest na razie na etapie planowania swojej powieści, co bardzo go motywuje. Zwłaszcza to, jakimi postaciami się zajmuje. Pisze książkę o Luke’u Skywalkerze z serii „Rebels”, która zacznie ukazywać się w drugiej połowie 2013.

James S.A. Corey, a właściwie jego połowa, czyli Daniel Abraham potwierdził, że będzie pisać książkę o Hanie Solo osadzoną między „Nową nadzieją”, a „Imperium kontratakuje”. Ty Franck, czyli druga połowa Coreya się jeszcze nie wypowiedział. Natomiast Abraham poza tym, że wspomniał iż kontrakt zakazuje mu powiedzieć więcej, wyraził swoje zadowolenie z tego, że będzie pisał o najwspanialszej postaci, w najlepszym okresie w największym uniwersum SF! Na razie stan prac jest jeszcze bardzo wczesny, więc autorzy sami pewnie jeszcze nie znają wielu szczegółów.

Na facebookowej stronie Del Reya poświęconej książkom Star Wars zaczynają pojawiać się pierwsze zapowiedzi „The Essential Characters”, czyli kolejnego wydania przewodnika po postaciach. Tym razem autorem będzie Daniel Wallace (podobnie zresztą jak i drugiej wersji przewodnika, która wyszła przy okazji „Ataku klonów” - więcej). Tym razem wszystkie ilustracje w środku wykona tylko jeden artysta – Douglas Wheatley. Przewodnik jest zapowiedziany na sierpień 2013.



Zmiany szykują się także w samym Del Rey. Firma, podobnie zresztą jak Bantam jest jednym z imprintów wydawnictwa Random House. Imprint to takie wewnętrzne wydawnictwo w wydawnictwie, specjalizujące się w jakiejś dziedzinie i działające pod własną marką. Natomiast z drugiej strony Random House należy do niemieckiej grupy wydawniczej Bertelsmann. Obecnie trwają rozmowy nad fuzją Random House i innej grupy wydawniczej – Penguin Group, należącej do brytyjskiego konglomeratu medialnego Pearson. W skład grupy Penguin wchodzą między innymi imprinty: Berkley Books czy Grosset & Dunlap. Natomiast w grupie Pearson znajdzie się jeszcze Dorling Kindersley. Jeśli fuzja się powiedzie nowe wydawnictwo powinno zgarnąć około 20% amerykańskiego rynku wydawniczego. Natomiast jak to bywa przy fuzjach, z pewnością mogą być jakieś przetasowania w samym Random Housie, zobaczymy czy będzie to miało wpływ na grupę zajmującą się książkami w Del Rey.

Na koniec jeszcze jedna wiadomość dla fanów Drew Karpyshyna. Cała trylogia Dartha Bane’a zostanie 5 listopada wydana w wersji ebooka. Całość będzie kosztować 18,99 USD.

A na sam koniec jeszcze coś na poprawę humoru. Plotki i wymysły fanowskie, względnie wymysły fanów teorii spiskowych. Co spoileruje okładka „Crucible”? Otóż to, że Borsk Fey’lya wróci zza światów. W końcu widać go na okładce, przynajmniej jak się ją trochę poprawi. Jak kogoś to nie przekonuje to jedno pytanie do zastanowienia. Dlaczego Del Rey zmienił okładkę „Crucible”? Pewnie, by coś ukryć. Nowa okładka znajduje się tutaj.
KOMENTARZE (17)

Książki

Najnowsze informacje o planach wydawnictwa Amber

2012-10-27 14:39:46 Shedao i FF za Amber

Rok 2012 powoli dobiega do końca, a wydawnictwo Amber na swoim facebookowym profilu ujawnia kolejne pozycje planowane na przyszły rok. W pierwszym półroczu 2013 roku możemy spodziewać się dwóch pozycji dla dorosłych. Pierwsza to planowany na styczeń "Darth Plagueis" Jamesa Luceno, natomiast kolejna to "Riptide" Paula S. Kempa. Jeśli zaś chodzi o drugie półrocze, w księgarniach możemy spodziewać się dwóch najnowszych tytułów zza wielkiej wody - "X-wing. Mercy kill" autorstwa Aarona Allstona oraz "The Old Republic: Annihilation" Drew Karpyshyna. Wydawnictwo nie ma jak na razie żadnych planów na wydanie "Choices of One" oraz "The Force Unleashed II", co z pewnością będzie złą informacją dla osób na nie oczekujących. W najbliższych tygodniach należy jednak spodziewać się uzupełnienia planu wydawniczego, więc jeszcze nic straconego!

Na sam koniec czas na złe wieści. Wczoraj dostaliśmy informację, że z powodu kwestii dotyczących praw autorskich, na czas nieokreślony wstrzymane zostało tłumaczenie i wydanie młodzieżówek "Legacy of the Jedi" i "Secrets of the Jedi". Na chwilę obecną brak jakichkolwiek innych informacji, jednak miejmy nadzieję, że sytuacja wyjaśni się w najbliższym czasie.

Wszystkie zapowiedzi znajdziecie tutaj>>>.
KOMENTARZE (26)

Książki

Dwie książeczki z Wojen Klonów już do nabycia

2012-10-23 19:54:34 Wydawnictwo Ameet

W sprzedaży ukazały się niedawno kolejne książeczki z łamigłówkami, zagadkami itp., których "akcja" rozgrywa się w czasie Wojen Klonów. Cena każdej z nich wynosi 19.90 zł. Są to:

Star Wars. The Clone Wars. W obronie republiki
64 strony, miękka okładka, format 205x290mm.

Wejdź do świata Gwiezdnych Wojen!

Oto czas Wojen Klonów! Poznaj niezłomnych obrońców galaktycznej Republiki oraz bezwzględnych Separatystów i ich mrocznych sojuszników. Wykonaj test Mistrza Yody, pomóż Jedi rozszyfrować wiadomość hrabiego Dooku, a na koniec sprawdź, kto jest Twoim klonem i rozwiąż test z wiedzy na temat Wojen Klonów.

W książce oprócz zadań, łamigłówek, gier i quizów znajdziesz także ciekawostki na temat bohaterów Wojen Klonów, pełne akcji opowiadanie pt. "Bestia Zillo" oraz model myśliwca Jedi do złożenia.




Star Wars. The Clone Wars. Galaktyczni bohaterowie

64 strony, miękka okładka i format 205x290mm.

Wejdź do świata Gwiezdnych Wojen!

Kim był Lord Sith znany jako Darth Sidious? Który bohater Sojuszu Rebeliantów szkolił się w Akademii Imperium? Co łączy Padmé Amidalę i Luke'a Skywalkera? W książce znajdziesz odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Odkryjesz słabe i mocne strony galaktycznych bohaterów oraz mnóstwo zaskakujących faktów na temat Gwiezdnych Wojen.

Korzystając z materiałów z książki, stwórz przestrzenną scenę słynnej kosmicznej bitwy! Od Ciebie zależy, kto w niej zwycięży... I pamiętaj, „Moc zawsze będzie z Tobą!".




KOMENTARZE (8)

Książki

Wywiad z Troyem Denningiem

2012-10-21 18:43:21

Kolejny z serii wywiadów po Celebration VI. Tym razem z Troyem Denningiem.

P: Najważniejsza wiadomość to zdecydowanie Crucible. Co możesz nam powiedzieć o tej książce?
O: Występują w niej Han, Leia i Luke. Zaczyna się w barze, a Han strzela pierwszy.

P: A czy zobaczymy Squibów?
O: Nie sądzę. A przynajmniej nie ma planów. Ze Squibami jest tak, że pojawiają się wtedy kiedy chcą.

P: A jak zaawansowany jest proces pisania?
O: Niedawno zacząłem na dobre, ale to dość trudne pytanie, ze względu na sposób w jaki pracuję. Zaczynam od czegoś w stylu eksplorowania wchodząc w książkę, a to się toczy bardzo wolno, zwłaszcza w początkowej fazie. Potem jest taki punkt, który się pojawia gdzieś jak już trochę popracuję, gdzie coś we mnie przeskakuje i wszystko zaczyna się dziać bardzo szybko. Teraz właśnie jestem w punkcie, gdzie coś we mnie przeskoczyło. Wszystko się ułożyło w mojej głowie, znam postaci, kim są i czego chcą, oraz co próbują uzyskać. Teraz jestem na etapie na którym mogę wszystko z siebie wyrzucić, zamiast dalej rozwijać i eksplorować to, co chcę osiągnąć.

P: Piszesz w kolejności, sekwencjami czy...?
O: Tak, zawsze piszę sekwencyjnie. Chociaż, nie chcę powiedzieć zawsze, prawie zawsze piszę sekwencyjnie.

P: Paul Kemp twierdzi, że pisze po kolei, a to dla mnie trochę dziwne, bo nie słyszałem o nikim, kto by tak robił.
O: Kiedy nie piszę po kolei, co mi się zdarza, skaczę koncentrując się wokół jednego wątku, mam dwa lub trzy główne wątki i staram się przeskakiwać między nimi, by powstawały mniej więcej w tym samym czasie. Czasem jednak jest tak, że napiszę jeden cały wątek, a dopiero potem kolejny, a następnie dzielę je i mieszam, wsadzając jeden między drugi. To jedyny przypadek, gdy zdarza mi się nie pisać po kolei.

P: Teraz piszesz swoją dwunastą powieść Star Wars, czy spróbujesz z nią poeksperymentować, by była inna niż poprzednie powieści?
O: Nie mam zamiaru tworzyć jej tak by się specjalnie wyróżniała od innych. Kiedy piszę książkę, jakąkolwiek książkę, to co robię to staram się by była dopasowana do tego czego potrzebuje opowieść. Więc nie myślę w kategoriach, o to moja dwunasta książka, muszę ją napisać tak by się różniła od pozostałych. Raczej myślę tak, że to będzie książka o Hanie, Lei i Luke’u i ich wielkiej przygodzie, a to co muszę zrobić to zapewnić, by ta przygoda była ekscytująca i fajna, dziejąca się szybko i wciągająca.

P: A myślałeś kiedyś by pisać komiksy?
O: Kiedyś bawiłem się takim pomysłem, ale nigdy nie podszedłem do niego na serio. Właściwie nie wiem jak pisać komiksy.

P: A nie byłoby to interesujące?
O: Cóż, może i zainteresowałbym się pewnego dnia pisaniem komiksów. Jakbym znalazł cierpliwego wydawcę, który pokaże mi jak pociągać za sznurki pisząc komisy. Jestem pewien, że większość ludzi doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie można przejść z jednego medium do drugiego, dokonać zmiany. Są pewne małe sztuczki, których się trzeba nauczyć, a ja nie znam tych sztuczek dla komiksów.

P: A teraz takie podchwytliwe pytanie. Ty, Aaron Allston i Jeff Grubb zawsze nosicie tropikalne koszule. To jakiś tajny klub?
O: (śmiech) Może i jest. To pochodzi z czasów pracy w TSR. Co prawda Aaron nigdy nie pracował w TSR, ale pracował dla TSR w dawnych czasach. Dziś trudno mi sobie przypomnieć jak ta tradycja się zaczęła, ale projektanci gier w TSR nosili tropikalne koszule. Myślę, że ’Zeb’ Cook mógł zacząć je pierwszy nosić, potem Jeff podchwycił temat, a potem ja. W końcu Aaron. Od tamtego czasu stało się to taką tradycją, moim konwentowym mundurem. Prawdę mówiąc mam kilka tropikalnych koszul, które noszę na konwentach i poza nimi ich nie zakładam.

P: Kolejną dużą zapowiedzą ostatnich tygodni była twoja nowa powieść z Forgotten Realms - „The Sentinel”. Co możesz nam o niej powiedzieć?
O: O to będzie coś fajnego, mamy świetny pomysł. Wizards of the Coast poprosiło mnie w listopadzie zeszłego roku o rozmowę na temat nowej książki z „Forgotten Realms”, a ja głupio im odpowiedziałem „Jasne, załatwcie darmowy przelot do Seattle bym mógł się spotkać ze starymi znajomymi i pogadać z WOTC, firmą z którą nie współpracowałem od dziesięciu lat. Zawsze mogę pojechać i pogadać”. No i pojechałem. Mieliśmy trzydniowe spotkanie i pod koniec trzeciego dnia mieliśmy już fabułę nie tylko do mojej powieści, ale też do pięciu innych w serii. Byłem tym tak podekscytowany, że nie mogłem się doczekać kiedy zacznę to pisać. Jak ustaliliśmy, to będzie powieść w świecie „Forgotten Realms”, część serii „Sundering”. Bob Salvatore zacznie ją z „The Companions”, a Ed Greenwood skończy z „The Herald”. Moja „The Sentinel” będzie przedostatnią. Cała seria „The Sundering” ma opowiedzieć o wielkich wydarzeniach w krainach, to będzie ważna opowieść dla całej historii. Każdy z nas opowie część tej historii z perspektywy grupy postaci, które pojawiają się w serii. Będziemy mieć sześć takich grup, więc i sześć perspektyw, bo wszystkie postaci są różne. Książka będzie samodzielną opowieścią. Więc jeśli będziesz chciał czytać trzecią część, nie będziesz musiał znać pierwszej i drugiej, ale jeśli będziesz chciał poznać całą historię tego co się dzieje na świecie, będzie trzeba zacząć czytać od książki pierwszej – „The Companions” i przejść aż do samego końca.
Będzie zabawnie. Wśród moich postaci jest zgorzkniały paladyn, który przez całe życie wyznaje martwego boga Helma. Oczywiście, skoro jego bóg jest martwy, to mu szczęśnie nie sprzyjało. Zestawiam go z księżniczką, która jest bardzo szlachetną księżniczką, ale mającą o sobie zbyt duże mniemanie. Wydaje jej się, że jest bardzo ważna na świecie. Kolejną postacią jest mój wieloletni, stary bohater z Zapomnianych krain, Cyric, książę kłamstw. W końcu wrzucam go w wir przygody razem ze zgorzkniałym paladynem i księżniczce z urojeniami. To będzie bardzo zabawne. To opowieść o zakazanej miłości, wielu różnych rodzajach zakazanej miłości, która napędza akcję.

P: A kiedy to wyjdzie?
O: W kwietniu 2014. Nie wiem na ile sobie zdajecie sprawę, ale WOTC poprawia D&D. Dlatego też zmieniają trochę „Forgotten Realms”, spędzają dużo czasu by zrobić to dobrze. Zbierają dużo informacji zwrotnej, pozwalają też odbiorcą by sugerowali pewne elementy gry. To samo dzieje się w przypadku „Forgotten Realms”, to ludzie decydują o kierunku w jakim zmierzają krainy. To ekscytujący projekt. To była jedna z tych rzeczy, że pod koniec byłem tak podekscytowany, że nie mogłem powiedzieć nie.

P: Wracając do „Gwiezdnych Wojen”, z której postaci jesteś najbardziej dumny, jeśli chodzi o rozwój.
O: O rany, dobre pytanie. Jeśli spojrzę z perspektywy na wszystkie te postaci, podoba mi się to, co zrobiliśmy z Jainą w ciągu tych wszystkich lat. Gdy zacząłem ją pisać, była jeszcze nastolatką, potem przeszła przez bardzo trudne chwile, zwłaszcza dla nastolatki. Potem oczywiście musiała zabić swojego brata, Jacena w Niezwyciężonym, co dość mocno ją dotknęło. Ale myślę też, że to wszystko była próba by stała się kimś super kompetentnym, bardzo poważanym Jedi jakim jest teraz. Jestem naprawdę zadowolony z prowadzenia jej tak, że dorosła do tego by stać się mistrzem Zakonu Jedi. Tak więc to z niej jestem najbardziej dumny.
Jestem dumny także z wielu innych postaci, które wprowadziłem, Saby, Tarfanga, ale one nie mają za sobą takiej długiej drogi jaką przeszła Jaina. Rozwój Jainy trwał przez prawie 40 książek. I mówię tu tylko o tym, co jej dotyczyło, gdy stała się młodą kobietą w Nowej Erze Jedi, młodą wojowniczką. Potem stała się tym kim jest teraz, jednym z przywódców Zakonu. To trwało 40 książek, ale jestem zadowolony z tego jak się to skończyło, nawet jeśli miała po drodze bardzo ciężko.

P: A jak myślisz, co się z nią stanie w przyszłości?
O: Cóż, mam wspaniały pomysł (śmiech), ale nie wolno mi o tym mówić. To będzie ekscytujące. Wiatr zmian niesie wielkie rzeczy dla Jainy.

P: Jaka jest twoja opinia o nowym pokoleniu Jedi. Wielu z nich zostało wprowadzonych w Przeznaczeniu Jedi. Czy twoim zdaniem będą oni mogli przykuć do siebie zainteresowanie czytelników?
O: Mam taką nadzieję. Te postaci przeszły przez coś, co nazwałbym erą Jacena Solo, od Nowej Ery Jedi, przez Dziedzictwo Mocy aż do Przeznaczenia Jedi, okres, który był poszukiwaniem duszy całego Zakonu Jedi, nie byli pewni komu powinni służyć i co jest ich celem. Jedną z rzeczy, którą chciałem osiągnąć w Apokalipsie było to, by w końcu zakon Jedi się skrystalizował, by wiedzieli kim są i dlaczego są tym kim są. Myślę, że przyszłość EU, o ile pójdzie tam gdzie myślę, zacznie się właśnie od tego miejsca, że Jedi będą mieli wspaniałe możliwości by rozwijać się w super-interesujących opowieściach. Stać się prawdziwymi herosami uniwersum, bez zbytnich historyjek o szarości, która prowadzi do ich upadku. Myślę, że Jedi wiedzą teraz kim i mogą się z tym mierzyć.

P: Dużo odcieni szarości prowadzi nas do tego, że bohaterowie wchodzą w politykę.
O: Racja, a myślę, że od tego odejdą. to był jeden z celów „Apokalipsy”, by przesunąć nas w okres Jedi w typie bardziej wojowników-zakoników.

P: Czy dowiemy się czegoś więcej o Lorelliańskim Dworze?
O: Dobre pytanie. Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne, ale nie wiem jaką formę to przybierze. Oczywiście Hapes, Tenel Ka i Allana będą dużą częścią zakonu Jedi, zwłaszcza że Jedi teraz żyją w konsorcjum Hapes. Więc zgaduję, że jeszcze o tym coś usłyszymy. Myślę, że będą częścią przyszłych historii o Hapes, ale nie wiem w którym kierunku to pójdzie. Hapes na pewno będzie odgrywać rolę tła.

P: Który szwarccharakter pisało ci się najlepiej? Pisałeś Yuuzhan Vongów, Killików, Dartha Caedusa i Abeloth.
O: Wiesz, kocham moje czarne charaktery równo. Trudno jest wybrać jeden, bo jak piszesz o takim przeciwniku w danym czasie to się najbardziej w niego angażujesz.

P: A czy któryś z nich był trudniejszy niż inny?
O: Abeloth była dość trudnym czarnym charakterem do pisania ze względu na poziom jej mocy, a także to kim była, a tego nie chcieliśmy ujawniać w serii zbyt wcześnie. Trzeba to dobrze ustalić, a ponieważ pisze się z dwojgiem innych autorów, zawsze pozostaje jakaś szara strefa w interpretacji tego, co właściwie ustaliliśmy w danym czasie. Więc była trudniejsza niż większość innych.
Jednym z czarnych charakterów, które najbardziej lubiłem pisać była Alema Rar, ale dlatego, że ona nie była szwarccharakterem, ale raczej ofiarą. No i świetnie się ją pisało.
Jacen to także było wyzwanie. Lubiłem pisać Jacena, bo był dla mnie dość trudny, zwłaszcza, że czasem trzeba było pamiętać, że on jest czarnym charakterem, bo robi te wszystkie rzeczy. Tyle, że w jego umyśle, wszystko się tłumaczyło i czyściło. Robił to wszystko by ocalić galaktykę, a z pewnego punktu widzenia, ocalił ją. Lubię w nim to, że to taki czarny charakter, przy którym dość trudno powiedzieć w stu procentach i absolutnie, że on się mylił, zwłaszcza, że ze swojego punktu widzenia nie mylił się.

P: Abeloth w pewien sposób przypomina mi Panią Cierpienia (z twojej powieści „Strony Bólu”), czy te podobieństwa są zamierzone?
O: Wiesz, świadomie nie łączyłem tych pomysłów, ale jak to mi uświadomiłeś, to coś w tym jest, obie te postaci są bardzo mistyczne, w całości są zanurzone w micie. Jest wiele podobieństw tak w samych istotach, jak i ich funkcji, idea istoty bólu i walki stającej się częścią galaktyki, istoty która musi się odradzać z pokolenia na pokolenie to faktycznie dobre porównanie podobieństw.

P: A skąd wziąłeś pomysł na Tarfanga i Jae Juuna?
O: Szczerze mówiąc nie pamiętam, ale myślę, że to była jedna z tych spontanicznych rzeczy, które przychodzą podczas pisania, potrzebowałem pary bohaterów by odegrali pewną rolę. Jak dobrze pamiętam, potrzebowałem kogoś kto wziąłby Hana i Leię gdzieś lub powiedział im jak się gdzieś dotrzeć. Nie pamiętam jaką mieli mieć funkcję, ale potrzebowałem postaci, by ją odegrali, i jakoś tak powiedziałem „Dobra, co by tu fajnie pasowało?”. Zdecydowałem się na trochę zabawniejszą wersję Hana i Chewbaccy, więc to był swego rodzaju wzór. Oczywiście z wyjątkiem tego, że Jae Juun był przeciwieństwem Hana, gdy chodzi o rozkazy i właściwe robienie rzeczy. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby wziąć Hana i Chewbaccę, zmniejszyć ich o połowę i puścić w obieg.

P: Pierwszy raz pisałeś o Squibach w „Alien Races Guide” wydanej przez West End Games. Wspomniałeś tam też powiązaną rasę - Ugorów, obcych którzy czcili śmieci. Jest jakiś powód, dla których ich jeszcze nie widzieliśmy?
O: Myślę, że głównie dlatego, że Ugorowie nie mieli być zabawnymi postaciami. Ugorowie zwłaszcza jeśli chodzi o język, mieli być bezczelni. Trochę ciężko jest napisać ciekawą historię o tych pseudopudłach wyznających śmietniki. Myślę, że to nie byłby zbytnio interesujący bohater.

P: Wybrałeś Squibów, a nie czegoś w stylu Jawów, którzy są trochę bardziej rozpoznawalni wśród fanów.
O: Racja. Próbuję sobie przypomnieć kiedy użyłem Squibów po raz pierwszy. Zjawa z Tatooine, chyba wtedy. A czemu użyłem Squibów zamiast Jawów? Jeśli dobrze pamiętam, to Jawowie mają jeden feler, nie mówią we wspólnym... czy Basicu. Słowa mi się czasem mieszają. Nie sądzę by one mówiły w Basicu, a postaci muszą mieć zdolność komunikowania się. Jawowie nie mieli w moim odbiorze wystarczającej osobowości, której potrzebowałem. Potrzebowałem postaci, które naprawdę były prawdziwym utrapieniem, a Squibowie dobrze się do tego nadawali.

P: Co robisz, by opowiadana przez ciebie historia była fajna?
O: Staram się mieć frajdę pisząc. Patrzę na strukturę opowieści i bardzo dużo o niej myślę, więc dla mnie bardzo dużo pracy jest przy budowaniu struktury, to żeby struktura powodowała pytania w umyśle czytelnika i pchała opowieść z koniecznym suspensem. Dla mnie to jest najważniejsza rzecz, kiedy siedzę nad streszczeniem i planuję każdy rozdział. Kiedy osiągnę satysfakcjonujący poziomom, pozwalam sobie pójść dalej. Najlepiej to się sprawdza, gdy postaci żyją własnym życiem, gdy już mam tę strukturę.

P: Z jakim autorem chciałbyś pracować w jakimś przyszłym projekcie?
O: Z jakimkolwiek autorem?

P: Tak. Z dowolnym.
O: O rany.

P: Albo ze starwarsowym.
O: Cóż, William Goldman to mój ulubiony autor, ale nie sądzę by się to wydarzyło. Natomiast wszystko zależy od projektu. Jest wielu wspaniałych autorów, których lubię i gdybyśmy pracowali we wspólnym projekcie książkowym, z pewnością byśmy się zmieniali, więc wszystko zależałoby od serii. Niektórzy autorzy świetnie nadają się do serii, inni nie. I choć nadal pozostaliby wspaniałymi autorami, mogliby być nieodpowiednią osobą do tego typu projektów.

P: Czy w „Gwiezdnych Wojnach” twoim zdaniem, istnieje potrzeba robienia czarnych charakterów, których nie widzieliśmy, pomijając oczywiście kwestię opowiadania historii?
O: „Crucible”. W „Crucible” będę miał szwarccharaktery, których chyba jeszcze nie widzieliśmy. Myślę, że to jedna z rzeczy, które nas czekają w świecie post-Apokaliptycznego EU, gdzie będziemy mieć dużo większy wybór czarnych charakterów. Strzelam, ale to tylko mój strzał, że wciąż gdzieś tam będą Sithowie, ale nie tylko oni. Nie każda opowieść będzie o Sithach, będzie wiele różnych opowieści, a to znaczy różnych rodzajów przeciwników. Z pewnością „Crucible” będzie miało innych czarnych charakter.

P: Która część pisania jest dla ciebie najłatwiejsza?
O: W sumie przepisywanie. Kiedy mam już pierwszą wersję, mam jasność, co muszę wypolerować i naprawić, i gdzie trzeba ukrócić ostre krawędzie. Więc to jest najłatwiejsza część. Gdybym tylko i wyłącznie musiał pisać drugą wersję, byłbym szczęśliwym człowiekiem.

P: A najtrudniejsza część?
O: Najtrudniej jest sprawić, by historia zaskoczyła. Gdy kończę plan, zawsze jest dla mnie jasne, dokąd opowieść zmierza i o czym jest, wtedy zaczynam pisać. Ale kiedy zaczynam pisać, opowieść zaczyna żyć własnym życiem. Postaci chcą iść w swoim kierunku, odkrywam pewną interakcję między opowieścią a planem, daję wolność postaciom by poszły gdzie chcą i robiły co chcą, co w pewien sposób ograniczam planem, a to jest dość trudne. To proces odkrywania, bez wątpienia jeden z najtrudniejsza części książki, przynajmniej dla mnie, powiedzmy pierwsze sto stron, choć ta ilość jest dość ulotna. Czasem może być to dwieście stron, czasem tylko pięćdziesiąt. To część która idzie mi bardzo powoli, bo poznaję postaci które są w tej książce. Nawet jeśli piszą te same postaci którąś książkę z kolei z tymi postaciami, to i tak mam problem z miejscem od którego rozpoczynam w każdej książce.

P: A co ci się najbardziej podobało na Celebration VI z tego, co już zobaczyłeś?
O: Cóż, to że tu jestem. Dopiero tu dotarłem.

P: Ostatnie pytanie. Stephen King wspomniał kiedyś, że lubi używać pewnych słów, tylko po to by zapewnić im życie. Czy ty też tak masz?
O: Emanacja*. Wiem, że są fani, którzy tylko czekają kiedy użyję emanacji. Staram się jej używać przynajmniej jeden raz w książce.

* w oryginale to Efflux, które może być tłumaczone jako wyciek, odcieczenie, emanacja czy nawet odpływ/upływ.
KOMENTARZE (15)

Książki

"Misja na Lanteeb"

2012-10-18 19:30:30 Amber

Od dzisiaj w kioskach w kraju dostępny jest kolejny tom Kolekcji Książek Star Wars. "Misja na Lanteeb" oryginalnie została wydana zarówno w Polsce jak i za granicą w 2010 r. Powieść autorstwa Karen Miller została przetłumaczona przez Annę Hikiert.

Poza tym informujemy, że w niektórych kioskach można dostać archiwalne numery serii, do których kupna zachęcamy.

Sojusz Separatystów brutalnie podbija kolejne światy. Planeta za planetą galaktykę ogarnia mrok. W serca żołnierzy Republiki wkrada się zwątpienie.

Anakina Skywalkera też dręczy niepokój. Wraz z Obi-Wanem Kenobim ma wyruszyć z tajną misją na zajętą przez Separatystów odległą planetę, gdzie - jak podejrzewa Yoda - dzieje się coś złego. Wkrótce Anakin i Obi-Wan odkryją jej niepokojący sekret. I będą musieli walczyć o przetrwanie za linią wroga...

KOMENTARZE (15)

Książki

Jason Fry mówi o swojej ukochanej książce

2012-10-16 21:24:24 The Official Star Wars Blog



Jason Fry jest znany fanom przede wszystkim jako autor licznych przewodników i innych materiałów źródłowych, takich jak choćby The Essential Atlas. W swoim ostatnim wpisie na oficjalnym blogu Gwiezdnych Wojen opisał, jaka była pierwsza książka z tego uniwersum, w której się zakochał - a mowa tu o Hanie Solo na Krańcu Gwiazd. Jeśli chcecie zapoznać się z przemyśleniami Fry'a na temat tej książki Briana Daleya, jednego z pionierskich dzieł Expanded Universe, zapraszamy do lektury wpisu poniżej.

Zobaczyłem ją jesienią 1979 w lokalnym centrum handlowym: w miękkiej oprawie, błękitną z czerwonymi literami o znajomej czcionce i z cudownym napisem - Han Solo na Krańcu Gwiazd.

Miałem 10 lat i była to prehistoryczna era mediów, kiedy proto-Internet nie opuścił jeszcze uniwersytetów. Dziś książki pojawiają się po strategicznych zapowiedziach i miesiącach dyskusji; wtedy zaś dowiadywało się o nowych premierach, natykając się na nie na półkach B. Daltona lub Waldenbooks.

Jak dla mnie nasza podróż do centrum się skończyła. Zapłaciłem swoje 1,95 $ za Hana Solo na Krańcu Gwiazd, zastanowiłem się krótko nad autorem (kto to Brian Daley?) i zacząłem czytać swoją nową książkę w samochodzie w drodze do domu. Trzydzieści trzy lata później rogi są zaokrąglone, kartki nabrały koloru słabej herbaty, a na wpół oderwane okładki wciąż mają na sobie moje pradawne rysunki Dartha Vadera i ostrzeżenie dla intruzów: JAY FRY – JEGO KSIĄŻKA.

Zakochałem się w tej książce na zabój w ciągu kto wie ilu lektur. Czytałem ją jako dziecko, jako nastolatek, a potem zaglądałem do niej niezliczoną ilość razy jako dorosły i gwiezdnowojenny autor, zwracając się do niej, by sprawdzać wszystko od geografii Sektora Wspólnego (The Essential Atlas) po subtelności slangu pilotów myśliwców (The Essential Guide to Warfare).

Lecz pomimo tego wszystkiego, tak naprawdę nie przysiadłem i nie przeczytałem Krańca Gwiazd od lat.

Wróciłem do niego dzięki Celebration VI. Jednym z moich ulubionych paneli było tam wspomnienie Daleya, który zmarł z powodu raka trzustki w 1996, w wieku ledwie 49 lat. Na panelu długotrwały przyjaciel i współpracownik Daleya, James Luceno, dołączył do Pablo Hidalgo w czytaniu ustępów z książek o Hanie Solo i wspominaniu jego wpływu na dzisiejszy Expanded Universe. Później poszedłem na obiad z grupą pisarzy, włącznie z Luceno i jego żoną Karen-Ann Lichtenstein. Tam wchłaniałem historie o Daleyu – poszukiwaczu przygód, kowalu słów i gawędziarzu, którego przyjaciele wspominali jego śmierć z żalem, lecz jego życie ze śmiechem.

Słuchając tych historii, zdałem sobie sprawę, że minęło wiele czasu, od kiedy rzeczywiście czytałem Daleya. Kiedy więc w końcu umknąłem ostatniemu nawałowi terminów, wyszperałem Kraniec Gwiazd ze swoich przeładowanych półek i zacząłem czytać.

Szczerze mówiąc, zrobiłem to z pewnym niepokojem. Jasne, miło wspominałem książki Daleya. Mogę jednak przywieść na myśl przynajmniej trzy rzeczy, które skutecznie zmniejszają przyjemność czytania:
  • bycie profesjonalnym pisarzem
  • bycie ekspertem na danym polu
  • powracanie do książki, którą kochało się w dzieciństwie.
Kiedy ostrożnie otwierałem sponiewieraną okładkę Krańca Gwiazd, wiedziałem, że narażam się na wszystkie trzy zagrożenia.

Na szczęście żadne z nich nie miało znaczenia. Kraniec Gwiazd był tak żywy i ciekawy, jak to zapamiętałem – i miał głębsze akcenty, które umknęły mi jako dziecku.

Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, były wyzwania, przed którymi stanął Daley. W 1979 na całość Gwiezdnych Wojen składały się film, program telewizyjny, o którym miano już nie mówić, adaptacja książkowa i inna powieść, kilka historyjek dla dzieci, komiksy Marvela oraz plotki o Bobie Fetcie.

To nie było wiele, lecz Daley był ograniczony do Hana, Chewbacki i Sokoła Millennium. Żadnego Luke'a Skywalkera (choć Kraniec Gwiazd był reklamowany jako Z przygód Luke'a Skywalkera, co już wtedy było dziwne), żadnego Imperium, żadnych mieczy świetlnych, brak pozostałych rzeczy, których domagało się pierwsze pokolenie fanów. Łatwo to dzisiaj przegapić, kiedy mamy Expanded Universe zbudowane na fundamentach Daleya, lecz w tamtych czasach była to gwiezdnowojenna książka bez dużej części Gwiezdnych Wojen.

Jeśli speszyło to Daleya, z pewnością nie da się tego dostrzec. Jego najlepszy styl pisania i narracji jest subtelny i bystry. Obserwując zlepek pilotów myśliwców przed bitwą, Han wie, że brakuje im doświadczenia bojowego, ponieważ nie wyglądają na dość zatroskanych. Z kolei Władze Sektora Wspólnego Daleya nie są gangiem podkręcających wąsiki złoczyńców, lecz logicznym rezultatem niepohamowanej władzy połączonej z brakiem biurokratycznej odpowiedzialności – jedna z postaci opisuje program usuwania dysydentów jako produkt "władzy i paranoi. Tam, gdzie nie było prawdziwej opozycji, pojawiała się ona w podejrzeniach."

Daley jest też naprawdę zabawny, doprawiając napięte sceny walki ironicznymi obserwacjami i dygresjami. Stwór atakujący rekina finansjery zostaje odrzucony na bok i ląduje "na obiedzie bogatej wdowy, pozbawiając apetytu wszystkich przy stole", a śmigacz lecący przez pola kończy z kratownicą i wnętrzem pełnym zbłąkanych kłosów zboża, wyglądając "jak jakaś dziwna, rolniczna tratwa". Gwiezdne Wojny zawsze korzystały z odpowiednio dawkowanego humoru dla zmniejszenia napięcia, czy to poprzez "jest gorzej" w zgniatarce śmieci, czy droida bojowego, który wychyla się za mocno i spada ze wzniesienia.

Jak przystało jednak na dobrego autora, Daley jest szczodry dla swoich postaci, raczej oddając im najlepsze kwestie niż zachowując je dla siebie. Dialog Hana nie byłby nie na miejscu w filmie z lat 40., szczególnie gdy dołącza do niego jedna z wygadanych bohaterek Daleya. (A czemu nie? Han i Sam Spade dogadaliby się doskonale, wymieniając się historiami przez długą noc w kantynie, obaj z plecami opartymi o drzwi.) W Krańcu Gwiazd głównym kontrastem dla Hana jest Jessa, zawzięta, rozżalona inżynier statków kosmicznych, choć Han docina również (i parę razy zbiera cięgi) w rozmowach z sędziwym droidem-robotnikiem Bolluxem. Wszystkie z ich scen zapadają w pamięć, nawet bez strzelających blasterów i buczących mieczy świetlnych.

I to w końcu jest to, co cenię najbardziej w Krańcu Gwiazd - ponad wszystko jest to znakomite studium postaci. Han Daleya uważa się za uczulonego na ideały, kryjąc się za odruchowym blefem i zawadiackim zachowaniem najemnika. Jego cynizm przegrywa jednak bitwę z jego lojalnością wobec przyjaciół i odrazą do tyranów, oszustów i dręczycieli. W fabule Krańca Gwiazd Han dokonuje właściwych czynów po tym, jak się od nich wymiguje – cieszymy się jego zaprzeczeniami i unikami, nawet kiedy kibicujemy mu, aby się przekonał. Przez lata pojawiło się wielu wartościowych pretendentów, lecz żaden - żaden - nigdy nie opisał Hana Solo lepiej niż Daley zrobił to na samym początku.

Niestety, nigdy nie dostąpiłem okazji spotkania Briana Daleya – odszedł od swoich przyjaciół dawno temu i o wiele zbyt młodo. Lecz czytając ponownie Kraniec Gwiazd zauważam, że był on jednym z moich nauczycieli – i naprawdę nauczył mnie wiele.

A teraz wybaczcie mi, proszę, bo idę ponownie przeczytać Zemstę Hana Solo.

KOMENTARZE (9)

Książki

Młodzieżowe zapowiedzi DK i Ameet

2012-10-16 20:39:01

Dorling Kindersley wzięło się dość mocno do roboty, teraz kiedy na rynku Gwiezdnych Wojen mają jednego konkurenta do dziecięcego koryta mniej (Grosset & Dunlap straciło licencję), mogą sobie pozwolić na eksperymenty. Oto garść zapowiedzi na rok 2013.

Star Wars Thumb Doodles: The Epic Saga at Your Fingertips

To będzie książeczka dla dzieci, bardziej przeznaczona do malowania i rysowania niż czytania. W środku znajdziemy proste instrukcje jak narysować klona, droida bojowego, ewoka czy wookiego, a takżę Jabbę i Jedi. Dzieci będą mogły odtworzyć swoje ukochane momenty z filmów lub stworzyć własne.

Do zestawu zostaną dołożone cztery tusze (niebieski, czarny, zielony i brązowy), jeden marker i dwustronny, dwukolorowy ołówek (czerwony i zielony).

Pozycja powinna ukazać się 11 lutego 2013 i kosztować 16,99 USD. Dzieło to będzie zawierać 96 stron oraz posiadać twardą oprawę. Przeznaczono je dla co najmniej 8-latków.

Star Wars: The Clone Wars: Ahsoka in Action!

To kolejna z serii książeczek DK bazująca na „Wojnach klonów”. Jak łatwo się domyślić, tym razem głównym bohaterem będzie Ahsoka. To pozycja dla dzieci w wieku od 5 do 7 lat, tak zwanego poziomu 1, które już coś tam próbują czytać. Całość składająca się z 32 stron ukaże się 17 stycznia 2003. Cena na razie nieznana, choć powinna oscylować wokół 4 USD. Autorem jest Jon Richards.

Star Wars: The Clone Wars: Masters of the Force

Kolejna pozycja dość podobna do poprzedniej, tylko adresowana do jeszcze młodszego odbiorcy (4-6 lat), osób które raczej składają literki. Nie będzie tu też wartkiej akcji, raczej skupimy się na tym, by przekazać dziecku, kim są Mistrzowie Mocy. Oczywiście chodzi o Jedi. Autor to ponownie Jon Richards, cena wyniesie pewnie koło 4 USD, no i ukaże się to 17 stycznia 2013.

Na koniec jeszcze jedna informacja. Dwie pozycje „What is a Sith Warrior” oraz „Who are the Jedi”, zapowiadane na październik 2012, zostały przesunięte na styczeń 2013. Mają też zmienione okładki, które prezentujemy poniżej. Obie powinny liczyć po 96 stron.



Za to polski konsument powinien być zadowolony nową ofertą wydawnictwa Ameet. Przygotowało ono dwie kolejne pozycje.

Star Wars. The Clone Wars. W obronie republiki
64 strony, miękka okładka, format 205x290mm.

Wejdź do świata Gwiezdnych Wojen!

Oto czas Wojen Klonów! Poznaj niezłomnych obrońców galaktycznej Republiki oraz bezwzględnych Separatystów i ich mrocznych sojuszników. Wykonaj test Mistrza Yody, pomóż Jedi rozszyfrować wiadomość hrabiego Dooku, a na koniec sprawdź, kto jest Twoim klonem i rozwiąż test z wiedzy na temat Wojen Klonów.

W książce oprócz zadań, łamigłówek, gier i quizów znajdziesz także ciekawostki na temat bohaterów Wojen Klonów, pełne akcji opowiadanie pt. "Bestia Zillo" oraz model myśliwca Jedi do złożenia.




Star Wars. The Clone Wars. Galaktyczni bohaterowie

64 strony, miękka okładka i format 205x290mm.

Wejdź do świata Gwiezdnych Wojen!

Kim był Lord Sith znany jako Darth Sidious? Który bohater Sojuszu Rebeliantów szkolił się w Akademii Imperium? Co łączy Padmé Amidalę i Luke'a Skywalkera? W książce znajdziesz odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Odkryjesz słabe i mocne strony galaktycznych bohaterów oraz mnóstwo zaskakujących faktów na temat Gwiezdnych Wojen.

Korzystając z materiałów z książki, stwórz przestrzenną scenę słynnej kosmicznej bitwy! Od Ciebie zależy, kto w niej zwycięży... I pamiętaj, „Moc zawsze będzie z Tobą!".



Obie pozycje powinny ukazać się jeszcze w tym roku.
KOMENTARZE (2)

Książki

''Legacy of the Jedi'' w tłumaczeniu!

2012-10-13 16:22:56 Anna Hikiert

Wydawnictwo Amber wciąż rękoma i nogami zapiera się przed podaniem choćby ramowych zapowiedzi wydawniczych serii Star Wars na rok 2013, już teraz jednak możemy wam powiedzieć, czego należy spodziewać się w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Kilka dni temu do tłumaczenia trafiła książka "Legacy of the Jedi" autorstwa Jude Watson, oryginalnie wydana przez Scholastica w 2003 roku - co można uznać za ciekawostkę - jako typowa młodzieżówka. Czy zatem należy spodziewać się w nadchodzącym roku zmiany polityki wydawniczej i zarzucenia książek dla dorosłych z Del Reya na koszt młodzieżówek z Scholastica? Miejmy nadzieję, iż dowiemy się tego już niebawem. Do tego czasu możemy tylko napisać, że pierwsza od kilku lat w Polsce książka Jude Watson przełożona zostanie przez Annę Hikiert, a w kolejce do tłumaczenia czeka także "Secrets of the Jedi", którą na Facebooku wydawnictwo potwierdziło na "pierwszą połowę 2013 roku".

Aktualne zapowiedzi wydawnicze Amberu:
  • 17 października 2012 - "Czerwone żniwa", Joe Schreiber, tłum. Grzegorz Ciecieląg
  • 13 listopada 2012 - "Błędny rycerz", John Jackson Miller, tłum. Anna Hikiert, Aleksandra Jagiełowicz i Błażej Niedziński
  • 6 grudnia 2012 - "Mroczne gry", Michael Reaves i Maya Kaathryn Bohnhoff, tłum. Anna Hikiert
  • styczeń 2013 - "Darth Plagueis", James Luceno, tłum. Anna Hikiert
  • I połowa 2013 - "Legacy of the Jedi", Jude Watson, tłum. Anna Hikiert
  • I połowa 2013 - "Secrets of the Jedi", Jude Watson, tłum. nieznany
    KOMENTARZE (26)
  • Książki

    NYCC: Del Rey ogłasza nowe książki

    2012-10-13 14:32:16 New York Comic Con

    Na odbywającym się właśnie New York Comic Conie przedstawiciele Del Reya, wydawcy książek z serii Star Wars, ogłosili kolejne dwie pozycje mające pojawić się w księgarniach w przyszłym roku:

  • Pierwszą z nich jest trzeci tom zapowiedzianej na Celebration VI serii "Rebels". Zgodnie z wcześniejszymi podejrzeniami, kolejny skupi się na postaci Hana Solo. Autorami wspomnianego tomiku będzie dwóch debiutantów, występujących pod wspólnym pseudonimem "James S. A. Correy". Ci autorzy to Daniel Abraham i Ty Franck, obaj są bliskimi współpracownikami George’a R.R. Martina, twórcy "Gry o tron”. Ty Franck bywa asystentem i sekretarzem George’a, natomiast Daniel Abraham czasem wchodzi w rolę ghost-writera lub współpracownika Martina. Kończył m.in. "Wyprawę łowcy”, którą Martin odłożył na kilka lat. Ostatnio Daniel Abraham odpowiadał również za adaptację komiksową "Gry o tron”. Nieoficjalnie mówi się o nim jako tym, który mógłby dokończyć "Pieśń lodu i ognia”, gdyby Martinowi coś się wydarzyło. Powieść o Hanie Solo mimo tego, iż jest częścią serii, będzie można przeczytać niezależnie od znajomości dwóch pozostałych. Akcja będzie miała miejsce pomiędzy Epizodami IV i V. Podobnie jak poprzednio zapowiedziane części "Rebels", w księgarniach pojawi się gdzieś podczas 2013 roku.

  • Druga z ogłoszonych powieści będzie zarazem trzecią w dorobku autorskim Johna Jacksona Millera. Jej roboczy tytuł to "Kenobi", a akcja będzie miała miejsce niedługo po zakończeniu Epizodu III. Wydana zostanie w twardej okładce w listopadzie 2013 roku. Jak mówi o niej sam autor: "Będzie to powieść o wczesnych dniach wygnania Kenobiego na Tatooine. Główny bohater będzie musiał przestać zachowywać się jak Obi-Wan i rozpocząć nowe życie jako Ben". Autorem poniższej grafiki promocyjnej jest Chris Scalf.



    Pozostałe informacje z panelu:
  • "Crucible" nie będzie ostatnią powieścią z przygodami Wielkiej Trójki, jednak zmieni ich na tyle, że przekażą główną rolę młodszemu pokoleniu.
  • Trylogia "Sword of the Jedi" pojawi się w księgarniach za oceanem nie wcześniej, niż w 2014 roku.
  • "Sword of the Jedi" nie będzie się skupiało tylko na postaci Jainy; głównymi bohaterami będą też Jag, Tahiri, Ben i Allana.
  • Przedstawiciele Del Reya wciąż nie mogą mówić nic konkretnego o planowanej dylogii Paula S. Kempa, jednak prace nad nią nadal trwają, a ostateczny rezultat ma "urywać jaja".
    KOMENTARZE (19)
  • Książki

    Nowe okładki

    2012-10-10 20:09:39 SWBooks

    W Internecie zaprezentowano nowe okładki do nadchodzących premier Star Wars. Na zdjęciu poniżej prezentujemy wystawkę zapowiedzianych książek, które zostaną zaprezentowane na zbliżającym się ComicConie w Nowym Jorku. Uwagę powinna przykuć wstępna okładka do podręcznika po postaciach "The Essential Characters" należącego do trzeciej generacji przewodników, który zapowiedziany jest na lipiec 2013 r..





    Poniżej można lepiej się przyjrzeć nowej okładce powieści "Crucible", dziejącej się po zakończeniu serii "Przeznaczenie Jedi".




    Han Solo, Luke Skywalker i księżniczka Leia powracają - starsi i mądrzejsi ale zawsze gotowi rzucić się w wir przygody!

    Spędzili całe życie walcząc, ocalając Jedi przed wyginięciem, zakładając rodziny i ratując galaktykę więcej razy niż mogliby zliczyć. Zasłużyli na to by spocząć na laurach i pozwolić by młodsze pokolenie przejęło ich obowiążki - ale przeznaczenie ma dla nich kolejną przygodę, taką, której tylko oni mogą się podjąć i mieć nadzieję, że przeżyją...


    Temat na forum.


    KOMENTARZE (11)

    Książki

    Wywiad z Timothym Zahnem

    2012-10-08 17:01:19

    Wywiadów z Celebration VI ciąg dalszy. Tym razem do sieci trafiła rozmowa z jednym z najbardziej cenionych, zwłaszcza za swe wczesne dokonania, autorów piszących w sadze, czyli z Timothym Zahnem.

    P: Co twoim zdaniem jest przyczyną trwałej miłości fanów do Thrawna?
    O: Myślę, że to, że jest mądrym szwarccharakterem. Ludzie lubią czytać o mądrych i interesujących przeciwnikach naszych bohaterów. Postaciach, które potrafią przechytrzyć, przewidzieć i także pokonać protagonistów. Ostatecznie to heroizm bohatera mierzymy siłą i łajdactwem jego przeciwników. Z Thrawnem jest tak, że chciałem by to był inny typ postaci niż używający Mocy Vader czy Palpatine. Ktoś, kto nie ma zdolności Mocy Luke’a, ale potrafi go wmanewrować tak jak dokładnie tego chce.

    P: Nie żałujesz czasem, że go zabiłeś?
    O: Jest główna przyczyna, w sumie to dwie główne przyczyny dla których zabiłem Thrawna. Pierwsza z nich jest taka, że jeśli przeciwnik ucieknie brakuje nam zakończenia. Gdy Vader ucieka spod Yavina, wszyscy jeszcze wiemy, że to nie koniec. Lucas sam nie wiedział, czy dane będzie mu jeszcze zrobić dwa kolejne filmy, ale doskonale wiedział, że to jeszcze nie koniec. Przeciwnik pozostał. Chciałem, by te książki miały swoje zakończenie, ale też zamknęły tę sekcję historii Nowej Republiki. Z drugiej jednak strony, jeśli Thrawn jakoś by uciekł, patrząc realistycznie, Nowa Republika byłaby zgubiona, gdyż z pewnością by ich pokonał. A ja wiedziałem, że fani niekoniecznie tego oczekują po „Gwiezdnych Wojnach”.

    P: Kiedyś powiedziałeś, że jeśliby go kiedyś potrzebowano, mogliby go odtworzyć z jednego z jego klonów, a ostatnio Paul Kemp dotykał dość mocno tematu klonów. Czy wydawało ci się kiedyś, że jest potrzeba stworzenia kolejnej opowieści o klonach?
    O: Nie ma takiej potrzeby. Chodzi mi o to, że pomysł z klonami prowadzi nas do oszustw w stylu komiksowym. Tam nigdy nie zabija się przeciwników. Nie ważne jak źle ma się doktor Octopus, wszyscy wiedzą, że w końcu i tak powróci. Sama możliwość klonowania sprawia, że można pewne rzeczy zamknąć. Ale jeśli będziemy przywracać klona naszego przeciwnika czy naszego bohatera, umniejsza się ich rangę w pewnym sensie, więc nie klonowałbym wszystkiego jak leci. Z drugiej strony, skoro George już wspomniał o Wojnach Klonów, wiemy, że taka technologia istnieje, więc nie można jej ignorować. Najlepiej jest więc używać jej tak, by nie oszukiwać czytelników. Ale mówiąc to, trzeba mieć na uwadze to, że można robić pewne rzeczy w sposób interesujący. Nie chodzi tylko o sprowadzenie z powrotem bohatera czy szwarccharakteru, ale jak już do tego doszło, trzeba by o tym pomyśleć.

    P: Jak wymawiasz Pellaeon?
    O: Pelleon lub Paylleon. Warto zauważyć zmianę samogłoski w Gwiezdnych Wojnach. Masz Land-o i Landau. Hawn i Han. Leeia i Laya. Nieważne jak było to zamierzone, ale w tak dużej galaktyce istnieją różnice w wymowie. Taka mała, fajna rzecz.

    P: Jak to jest być twórcą dwóch najbardziej popularnych postaci z EU: Mary i Thrawna?
    O: To jest emocjonujące, satysfakcjonujące ale jednocześnie uniżone uczucie. Pisarz nigdy nie wie, która z jego postaci lub książek zawładnie umysłami czytelników, a sam starałem się uczynić Thrawna i Marę tak niezapomnianym, prawdziwymi i emocjonującymi jak tylko mogłem. Nie ma jednak gwarancji, że to zadziała, więc zawsze jest element zaskoczenia i wspaniałe uczucie, gdy coś takiego się wydarzy.

    P: Teraz, gdy Scoundrels mają wyjść w grudniu, dostaniemy książkę o Hanie Solo w stylu „Ocean’s Eleven”. Odchodzisz od Thrawna i Mary, jak świeża jest ta opowieść? Czy to miła zmiana?
    O: To miła zmiana tematu. Wspominałem, że klonami łatwo oszukiwać. podobnie jest też ze zdolnościami Mocy. Czasem zbyt łatwo jest użyć Mocy, by rozwiązać problem, który się ma. W „Scoundrels” nie mam istot użytkujących Moc. Mam zwykłych ludzi, jest to trochę inny typ opowieści, bo to książka o rabunku. Jest bardzo w stylu „Ocean’s Eleven”. Właściwie mój oryginalny tytuł brzmiał „Solo’s Eleven”, zanim go zmieniliśmy na „Scoundrels”. Książki i filmy o napadach składają się z kilku rzeczy, tego jak aranżujemy wszystko by przejść przez ochronę, sejf nie do otwarcia czy tego typu rzeczy. Lubię manipulację, lubię przygotowania, staram się mieć bohaterów i przeciwników równie sprytnych, z tym, że bohaterowie są odrobinę sprytniejsi, więc mają przewagę. Druga rzecz jest taka, że historia ta dzieje się tuż po „Nowej nadziei”, więc musimy znać tylko klasyczne filmy. Nie trzeba wiedzieć nic o postaciach z Expanded Universe. Han, Chewie i Lando to główne postaci. Większość z pozostałych to nowi bohaterowie. Winter gdzieś tam się pojawiła w kilku książkach, no i Kell Tainer także błysnął gdzieś przez EU, ale nie trzeba nic o nich wiedzieć. A jeśli się ich nie zna, to dobrze, zostaną tu wprowadzeni.

    P: W twoich pracach widać, że używasz dużo nowych obcych ras i nowych światów. Ludzie to zauważyli i twierdzą, że starasz się rozszerzać uniwersum. Czy o celowe?
    O: Owszem. George robi to samo w swoich filmach. Jeśli spojrzeć i policzyć ile ich mamy w całej serii, ile światów naprawdę widzimy, wcale nie jest ich tak dużo, jakby mogło się wydawać, ale są jeszcze nazwy rzucane w dialogach. Mamy rozmowy o Dantooine, mamy rozmowy o Ord Mantell, takich rozmów jest kilka, a to nam daje iluzję, że scena jest większa niż ta, która została pokazana. To znów jest jedna z tych sztuczek, którą można zrobić w tani sposób, zwłaszcza jak się nie ma departamentu efektów specjalnych w książce. Można wspominać inne planety, można też je odwiedzać na krótko, sprawić by ludzie poczuli wielkość galaktyki i tego podniecenia towarzyszącego „Gwiezdnym Wojnom”. To takie wielkie miejsce do pracy i zabawy.

    P: Która wg ciebie postać z „Gwiezdnych Wojen” jest najśmieszniejsza?
    O: Najśmieszniejszy jest Threepio, choć jeśli mówimy o dowcipie, to Han byłby bardzo wysoko, acz Luke i Leia i inni miewają czasem wyśmienite kwestie. Przypuszczam, że Artoo też jest bardziej dowcipny niż myślimy. Ale pewnie nigdy się nie dowiemy.

    P: Kell Tainer pojawi się w „Scoundrels”, a Aaron Allston jakiś czas temu napomknął, że jest mu przykro, że nikt nie używa postaci, które on stworzył w Eskadrze Widm. Czy to właśnie skłoniło cię to wyciągnięcia Kella z pudełka?
    O: Potrzebowałem eksperta od wybuchów, pilota a jednocześnie kogoś, kto wie coś o droidach, i chciałem ściągnąć kogoś z EU, ale tak by nie zdezorientowało to ludzi, którzy nie czytali innych książek. Więc przeszedłem przez artykuł o Widmach na Wookieepedii, zwęziłem listę do Kella, i na konwencie zapytałem Aarona, czy mój opis postaci pasowałby do młodego Kella. On stwierdził, że tak. Porozmawialiśmy trochę o tym, co się z nim działo i o tym jak ukazać jego wprowadzenie. W końcu on stanie się częścią Eksadry Widm, więc wysłaliśmy tę książkę do Aarona. Nie wiem, czy on miał w końcu możliwość przeczytać części Kella, ale jeśli to zrobił, nie miał żadnych uwag, ani nie stwierdził, że coś zrobiłem nie tak. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze. To taki łącznik dla tych, którzy już znają tę postać, ale zrobiony tak, by nie mieszać w głowach nowicjuszom.

    P: W „Scoundrels” pojawiają się nowe postaci. Myślisz, że mogą stać się ulubieńcami fanów?
    O: Tak jak mówiłem w przypadku Mary i Thrawna, nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że tak. Są tu bardzo dobre postaci, powinny zapaść w wyobraźni niektórych ludzi, a niektóre nawet da się połączyć z.. ale nie chcę sugerować czegoś w stylu „o to jest osoba stanie się...” Mam duże nadzieję i trzymam kciuki, ale dopiero w styczniu zacznę dostawać zwrotną informację.

    P: A co na razie najbardziej podobało ci się na Ccelebration VI?
    O: Mam się ograniczyć do jednej rzeczy?

    P: Możesz wymienić kilka.
    O: Właśnie wróciłem z Rancza Obi-Wan; wspaniała zabawa. Nie wiem, może samo oglądanie wszystkiego, tych wszystkich fanów Gwiezdnych Wojen. To jest tak, że po tych wszystkich konwentach, w których uczestniczyłem, zaczynam rozglądać się za czymś z „Gwiezdnych Wojen”, co przykuje moją uwagę. Może to być osoba w stroju lub cokolwiek innego. Tu zabawa jest prostsza, bo wszystko dotyczy „Gwiezdnych Wojen”. Miło jest czasem tak od czasu do czasu zrobić coś gwiezdno-wojennego. Zobaczyć szturmowców, Leie czy Hanów lub innych kostiumowców, wszystkie te wspaniałe gadżety, na które nas nie stać, a nawet gdyby to nie byłoby jak ich zabrać do domu. I na tym właśnie polega ta zabawa.

    P: A co sprawia ci przyjemność w opowiadaniu historii?
    O: Cóż, to zawsze musi być dla mnie zabawą. Jeśli nie jest, to nie będzie też dla czytelników. Staram się być entuzjastyczny, trochę podekscytowany tym, co piszę. Zazwyczaj to nie jest problem, nawet przy takich książkach, które zaczynam od „Oh... Nie wiem. Nie jestem zainteresowany tą książką”. Pracuję nad planem, pracuję nad szczegółami, zaczynam budować postaci i niezmiennie zaczynam się tym fascynować. „Dobra, to jednak będzie fajna historia do opowiedzenia”. Niektóre historie wyskakują same z pudełka, „o to będzie fajne”. Scoundrels jest właśnie jedną z nich. Skoro to była zabawa dla mnie, powinna być też dla wszystkich innych, przynajmniej mam taką nadzieję.

    P: A która część procesu twórczego jest najtrudniejsza?
    O: Najtrudniejsze jest przeniesienie mojej wizji na słowa. Mam ogólną wizję tego, co chcę zrobić, potem już trzeba to wyciągnąć i przedstawić tak, by inni ludzie mogli zobaczyć, co miałem w swojej głowie. Całość musi być spójna, trzymać się razem, musi być logiczna, musi też zawierać wskazówki i inne elementy tak, by czytelnicy mogli rozwiązać problem razem z bohaterami.

    P: Czy to wszystko się dzieje w trakcie planowania czy później?
    O: Zaczyna się podczas planowania. Większość rzeczy jest ustanowiona w planowaniu. Są jednak elementy, co do których nie jestem pewien, gdzie zmierzają, więc pracuję nad nimi podczas ostatecznego pisania. Wiele innych elementów dochodzi z czasem.

    P: A co jest najłatwiejszą częścią w pisaniu?
    O: Kiedy ma się już cały pomysł i wszystko inne, to dialogi są dla mnie najłatwiejszą rzeczą. Kiedyś to była jedna z najtrudniejszych rzeczy dla mnie, przynajmniej na początku, ale teraz jest najłatwiejsza. Zwłaszcza jak wiem dokładnie, co chcę powiedzieć w danej rozmowie.

    P: Gdy piszesz opowieści, nie ważne czy z „Gwiezdnych Wojen”, czy nie, czy starasz się próbować czegoś innego?
    O: Cóż, „Scoundrels” to właśnie coś trochę innego, coś złodziejskiego. Inne w jakim sensie? Staram się opowiedzieć ekscytującą historię, gdzie bohaterowie mierzą się z dużym problemem i rozwiązują go pokonując po drodze różne trudności.

    P: Myślę o książce, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułu. Była pisana z pierwszej perspektywy, a koleś miał okręt...
    O: „Obława na Ikarusa”. Dobra, to nie jest powieść „Star Wars”.

    P: Tak, o tę chodziło.
    O: Dobra, rozumiem inne ale nie tylko książki „Star Wars”, inne książki... Zrobiłem trochę rzeczy inaczej, choćby z trylogią Conquerors. Pierwsza część jest opisana z punktu widzenia człowieka, druga z punktu widzenia obcych, a trzecia i tak, i tak. Książki pisane z perspektywy pierwszej osoby są inne, gdyż nie można zmieniać punktów widzenia. Wszystko jest widziane tak jak widzi to postać. To może ograniczać, ale może też być wyzwaniem. Więc zabawa z takimi pomysłami w opowiadaniach jest naprawdę przyjemna.

    P: Lubisz zmiany między projektami?
    O: Tak, zmiany są potrzebne, by uzyskać różny efekt. Nie chciałbym pisać tylko książek „Star Wars”, bo szybko bym się wypalił, a wtedy to już nie byłoby zabawne ani dla mnie, ani dla czytelnika. Nie chciałbym też pisać całej serii książek Cobra jedna po drugiej. Raczej jedna Cobra na rok, jedne „Gwiezdne Wojny” raz na dwa, trzy lub cztery lata i dzięki temu mogę wciąż mieć świeże podejście niezależnie za jaki projekt się biorę.
    KOMENTARZE (7)

    Książki

    Zapowiedzi ''Błędnego rycerza'' i ''Mrocznych gier''

    2012-10-07 14:54:45 Wydawnictwo Amber

    Na stronie internetowej Wydawnictwa Amber pojawiły się zapowiedzi wydawnicze dwóch powieści z serii Star Wars, spodziewanych do końca roku 2012. Pierwszą z nich jest "Błędny rycerz" Johna Jacksona Millera, który pojawi się w księgarniach 13 listopada (wtorek). Spodziewana objętość książki to 368 stron, a cena okładkowa to 39,80 zł. Tłumaczeniem zajęli się Anna Hikiert, Aleksandra Jagiełowicz i Błażej Niedziński.

    Tysiąc lat przed Luke’em Skywalkerem, pokolenie przed Darthem Bane’em, w odległej galaktyce…

    Republika pogrążona jest w kryzysie. Nikt nie stawia oporu Sithom, walczącym między sobą o to, kto ma zostać władcą galaktyki. Tylko jedna samotna Jedi, Kerra Holt, zamierza powstrzymać Mrocznych Lordów. Jej wrogowie są równie liczni, jak osobliwi: Lord Daiman, który uważa się za stwórcę wszechświata; Lord Odion, który zamierza ów wszechświat zniszczyć; zadziwiające rodzeństwo Quillan i Dromika; enigmatyczna Arkadia. Tak wielu brutalnie walczących między sobą Sithów – i tylko Kerra Holt może obronić niewinnych wplątanych w ich konflikt.

    Wyczuwając w tym chaosie złowrogą metodę, Kerra wyrusza w podróż, która rzuci ją w wir bitew z jeszcze bardziej zaciekłymi wrogami. Sama przeciw tak wielu, szansę na sukces będzie mieć tylko wtedy, jeśli uda się jej zawrzeć sojusze z tymi, którzy służą jej wrogom – wśród nich z tajemniczym szpiegiem Sithów i z przebiegłym generałem najemników.

    Tylko czy okażą się jej wybawcami?



    Drugą z powieści są "Mroczne gry" autorstwa Michaela Reavesa i Mayi Kaathryn Bohnhoff. Ta pozycja pojawi się w księgarniach 6 grudnia (czwartek). Podobnie jak w przypadku poprzedniej, spodziewana objętość to 368 stron, a cena okładkowa podana na stronie wydawnictwa to 39,00 zł. Autorką polskiego przekładu jest Anna Hikiert.

    Javul Charn to słynna hologwiazda i niedoszła żona jednego z vigów Czarnego Słońca – organizacji przestępczej, której przewodzi okrutny książę Xizor. A przynajmniej ona sama tak twierdzi. Wkrótce po tym, jak spłukany i zdesperowany Dash Rendar podejmuje pracę jako jej ochroniarz, przekonuje się, że Javul nie jest przesadnie szczera, a jej trasę koncertową znaczy krwawe żniwo.

    Odkrycie trupów w ładowni i atak niezidentyfikowanego statku to tylko niektóre z problemów, z jakimi przyjdzie się zmierzyć Dashowi i jego drugiemu pilotowi Eadenowi Vrillowi. Wspólnie starają się odkryć, kto sabotuje trasę Javul – i dlaczego. Kiedy do zespołu hologwiazdy dołącza niespodziewanie Han Solo, stawka w tej mrocznej grze drastycznie wzrasta. Teraz Dash, który od dawna ma z Hanem – nie mówiąc już o księciu Xizorze – na pieńku, musi zdać się na własny instynkt i doświadczenie. Jego prywatne śledztwo ujawnia, że znalazł się w sytuacji znacznie niebezpieczniejszej niż początkowo przypuszczał…


    Wszystkie zapowiedzi znajdziecie tutaj>>>.
    KOMENTARZE (25)

    Książki

    Premiera Żadnych Jeńców

    2012-10-05 16:07:06 Strona wydawnictwa

    Od wczoraj w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce dostępny jest nowy numer Kolekcji Książek Star Wars. Osiemnasty tom, Wojny Klonów: Żadnych Jeńców, został wydany oryginalnie w 2009 roku w Stanach i w 2010 w Polsce. Powieść została napisana przez Karen Traviss, a jej tłumaczeniem zajął się Błażej Niedziński.



    Wojny Klonów: Żadnych Jeńców

    Wojny Klonów zbierają krwawe żniwo. Zbuntowani Separatyści walczą zaciekle, by odebrać Republice władzę nad galaktyką. Lecz obie strony nie wiedzą o podstępnych knowaniach Wielkiego Kanclerza Palpatine’a...
    Kapitan Rex z Kompanii Potok zgadza się uwolnić Anakina Skywalkera od jego wszędobylskiej i ciekawskiej padawanki, zabierając ją na rutynowy lot próbny. Kiedy jednak wysłana na odległą planetę tajna agentka Republiki przepada bez wieści, treningowy lot zmienia się w niebezpieczną misję ratunkową…


    Temat na forum.
    KOMENTARZE (11)

    Książki

    Opowiadania Star Wars za darmo

    2012-10-02 16:37:38 Suvudu

    Dziś w sprzedaży na Zachodzie pojawił się Star Wars: The Essential Reader’s Companion, gruby przewodnik Pablo Hidalgo po literaturze Star Wars. Według opisu jest to "nowy, po premierowy dodatek do bardzo popularnej serii ilustrowanych Przewodników Star Wars. „Star Wars: The Essential Reader’s Companion” to książka, o którą fani Star Wars prosili i będzie opatrzona zachwycającymi kolorowymi ilustracjami. Star Wars: The Essential Reader’s Companion to pierwszy przewodnik poświęcony w całości publikowanej fikcji, od adaptacji oryginalnego filmu, po ksiązki dla młodych czytelników, opowiadania, eBooki, i ksiażki dla dorosłych. Przewodnik zajmie się wszystkimi fabularnymi książkami, które zbudowały Rozszerzone Uniwersum Gwiezdnych Wojen przez ostatnie 35 lat."

    Jak widać książka ta jest gruba, ma ponad 380 stron, jest pełna interesujących informacji, choć być może też źródłem kontrowersji. Przy jej okazji powstało kilkaset nowych prac takich rysowników jak Chris Trevas i Jeff Carlisle, a różne przykładowe ilustracje, które trafiły do sieci można oglądać w tym temacie na forum. Z kolei w tym miejscu można wirtualnie przejrzeć jej kilkadziesiąt stron. Książka kosztuje w najpopularniejszych internetowych księgarniach 30 dolarów, albo 25 funtów.

    Przy okazji premiery tej książki serwis Suvudu Star Wars, czyli oficjalny kanał internetowy dotyczący książek z EU, opublikował kilkanaście krótkich oficjalnych opowiadań z Gwiezdnych Wojen. Historie, które wcześniej opublikowane były na przykład w magazynach „Star Wars Insider” i na starej wersji oficjalnej StarWars.com, zostały ponownie przedstawione fanom, ponieważ zostały one opisane w „The Essential Reader’s Companion”. Zachęcamy do lektury, bo to doskonała okazja do poćwiczenia języka angielskiego.

    Stare opowiadania Star Wars


    Temat na forum
    KOMENTARZE (4)

    Książki

    Jonathan W. Rinzler o rozmowach z Lucasem

    2012-10-01 17:11:11 oficjalny blog



    Johnatan W. Riznler jest nam przede wszystkim znany jako autor wspaniałych albumów o produkcji filmów z sagi, ale to także redaktor w Lucas Licensing, który odpowiada za wiele projektów, tak albumowych jak i młodzieżowych. Obecnie skrupulatny Rinzler dołączył także do piszących na oficjalnym blogu, zatem jego wpisy będą pojawiać się w ramach cyklu Holo z oficjalnej także i u nas. Ten wpis zdradza nam pewne kulisy działania Lucasfilmu, okazuje się, że nawet tam pracownicy nie mają zbyt często okazji by porozmawiać sobie z Georgem Lucasem. Nawet jeśli szykuje album o produkcji filmu.

    Rozmawiając z Georgem Lucasem - autor J.W. Rinzler.

    To będzie piąty lub szósty raz, kiedy pytam George’a o zrobienie jednego z jego filmów. W tym przypadku mówimy powstaniu Powrotu Jedi. Pierwsza taka rozmowa-wywiad odbył się jeszcze w 2004, gdy pracowałem nad The Making of Revenge of the Sith. Potem były Gwiezdne Wojny, Indiana Jones i w końcu Imperium kontratakuje. Zawsze przy takiej okazji przychodzę dobrze przygotowany, mam dodatkowe baterie, drugi dyktafon, notatki, laptop...i mnóstwo przygotowanych pytań. (Ostatnią rzeczą jaką chce robić, to fanatycznie notować, choć pewnego razu też musiałem to robić na planie, gdzie nie było innej możliwości).

    Na każdy z takich długich (od 1,5 do 2,5 godzin) wywiadów przygotowuję pytania przez ponad rok, czasem dłużej. Zawsze, kiedy się blokuję podczas pisania lub wyszukiwania informacji, co tak naprawdę się wydarzyło: czy Kershner dostał ofertę na powrót Jedi? Co stało się z wersją reżyserską? Co stało się z sekwencją sarlacca? Zapisuję takie pytania i zachowuję na później. To bardzo długi proces, taki się wydaje, więc jest naprawdę satysfakcjonujące gdy można wreszcie usiąść i dostać odpowiedzi.

    W przypisany mi dzień zazwyczaj nie udaje się rozpocząć rozmowy punktualnie, najczęściej są opóźnienia o pół godziny lub skrócenie czasu, choć oczywiście wystarcza go na wywiad. Większość poprzednich rozmów odbywała się na Skywalker Ranch, ale tym razem spotykamy się w biurze George’a w Big Rock Ranch. Tym razem także Lucas jeszcze nie przeczytał manuskryptu książki. Zazwyczaj dowiaduję się, jak się George’owi podoba książka. Tym razem nie miałem pojęcia, więc wszedłem do pokoju z lekkim niepokojem...

    I nie musiałem długo czekać na jego ostateczny werdykt: rozdział o preprodukcji był zbyt długi. Niemal dwa razy dłuższy niż rozdział o samym czasie pracy na planie. Dopiero okaże się co z niego wytnę. (Dopiero zaczynam ten proces). Potem zajęliśmy się już pytaniami, na przykład jak się czuł przy rozpoczynaniu pracy nad „Powrotem Jedi” (wtedy jeszcze „Zemstą..”).

    „Największe pytanie brzmiało, czy naprawdę możemy zrobić filmową kontynuację, czy jesteśmy w stanie finansować siebie i go nakręcić? Udowodniliśmy, że możemy to zrobić, teraz była kwestia zrobienia tego ponownie. Drugi film poradził sobie tak dobrze, wiedzieliśmy, że trzeci film też odniesie jakiś sukces. W tym momencie wiele wątpliwości mieliśmy już za sobą. Ponadto problem drugiego polegał na tym, że nie miał ani początku, ani końca. To był tylko wielki środek. Ten ostatni miał mieć wielkie zakończenie, wiele wątków fabularnych miało zostać zamkniętych, więc wbrew wszystkim przeciwnościom, wiedziałem, że zainteresuje on wiele osób. Dzięki temu napięcie było mniejsze”.

    Na pytania o jego uczuciach w konkretnych miesiącach odpowiadał często dość osobiście, ale musicie poczekać na nie aż do wydania albumu (bo inaczej wydawca by mi nie wybaczył).

    Rozmawialiśmy o wcześniejszych wersjach scenariusza, o Had Abbadon, jak Lucas nazwał stolicę Galaktyki, o samym pisaniu, i pracy z Lawrencem Kasdanem. Rozmawialiśmy o kostiumach i Nilo Rodis-Jamero, którego sobie bardzo cenił: ”Nilo jest niezwykle utalentowany i jest wspaniałym człowiekiem”. Zapytałem George’a czy moja relacja na temat relacji z reżyserem Richardem Marquandem była trafna, odpowiedział, że tak było.

    W niektórych momentach wywiadu służbowo sprawdzałem czy nagrywanie działa, czy wystarczyło nam czasu, czy nie pomijałem ważnego pytania. Niektóre odpowiedzi George’a prowadziły do kilku kolejnych pytań.

    Zapytałem czy był utopistą, biorąc pod uwagę, że stworzył Ranczo Skywalkera i Big Rock, kampus w Presidio, i inne projekty: „Lubię architekturę. Kocham być architektem, a architektura ma tak wiele wspólnego z budowaniem środowisk, stawanie się ich częścią. Oczywiście bez różnicy co zrobisz, jeżeli jesteś artystą jakiegokolwiek sortu, to chcesz kontrolować swoją wizję i stworzyć coś co jest może utopijne, może nie, ale coś co jest materialnym urzeczywistnieniem fantazji.”

    Tuż przed końcem rozmowy weszła Connie Wethington, asystentka Lucasa i powiedziała, że czas nam się kończy. Miała w rękach stertę dokumentów, na które George patrzył z rezerwą. Nadciągały kolejne obowiązki... Przed wyjściem porozmawialiśmy o innych projektach książkowych, które są dopiero we wczesnej fazie produkcji.

    Teraz wszystkie uwagi Lucasa zostały przeniesione na manuskrypt, do końca lipca przesłane do wydawcy, a w sierpniu podczas redakcji będę wyrysowywał „mapę książki”. Kiedy wszystko zostanie rozplanowane, a zdjęcia opatrzone opisami, oddam znów książkę George’owi, do ostatecznego zatwierdzenia.

    Już minęło ponad rok i prawdopodobnie potrzeba przynajmniej roku zanim książka się ukaże. Ale od tego momentu zbliża się chyba najzabawniejszy moment w czasie tworzenia książki...


    KOMENTARZE (0)
    Loading..