TWÓJ KOKPIT
0

Ścieżka Terroru :: Twórczość fanów

Rozdział 5


Talon Karrde siedział właśnie w jednym z portowych barów planety Skor II i popijał corelliańską whisky. Można się było spodziewać, że po rozpoczęciu okupacji układu Corelli trunek ten będzie coraz trudniej dostępny, jednak większość szynkarzy galaktyki odpowiednio się zawczasu zaopatrzyła, przez co nadal można było pić to praktycznie wszędzie. I to bez większej podwyżki ceny.
Z tego, co Talon zdążył zaobserwować, klienci tego konkretnego baru niespecjalnie gustowali w corelliańskich alkoholach. Właściwie poza lomińskim piwem niewielu ludzi piło tu cokolwiek innego. Wszyscy za to patrzyli się na niego z dziwnym, nieufnym i nieco bojaźliwym wyrazem twarzy. Karrde stwierdził, że powinien już się przyzwyczaić do różnych reakcji ludzi na jego obecność, ale mimo to czuł się nieco skrępowany.
Zauważył coś jeszcze: wszyscy w barze byli młodsi od niego.
- Czy Skorianie mają zwyczaj rozpijać się już w tym wieku?- spytał swojego rozmówcy, wysokiego, szczupłego człowieka o niecodziennym, seledynowym kolorze włosów. Karrde podejrzewał, że to farba, nie zauważył bowiem żadnych śladów, które wskazywałyby obce pochodzenie jednego z protoplastów rodu tego mężczyzny.
- Nie wiem, jak Squibowie, ale ludzcy mieszkańcy doszli do wniosku, że młodzież i tak się będzie rozpijać, więc czemu by tego nie usankcjonować prawnie?- odparł zapytany.
- Dziwny sposób walki o trzeźwość młodego pokolenia, Phal.- skomentował Talon, dopijając swojego drinka.- Gdyby wszędzie w Nowej Republice stosowano się do tej zasady, nie byłoby komu walczyć przeciwko Vaderowi.
- A właśnie,- podłapał Phal, czyszcząc sobie paznokcie z udawanym znudzeniem.- słyszałem, że zacząłeś wspierać Nową Republikę i szukasz dla niej sił uzupełniających w postaci grup najemników…
- Wspieram przede wszystkim własne konto.- odparł Karrde.- A z Nową Republiką łączą mnie głównie interesy.
- I ja mam być częścią tego interesu, tak?- Phal ani na chwilę nie spojrzał na swojego rozmówcę. Karrde ani przez chwilę się nie zrażał.
- Sądziłem, że Liga Golemów, jako organizacja zrzeszająca najemników, wykaże zainteresowanie tą propozycją.- powiedział spokojnie. Istotnie, od jakiegoś czasu, a dokładnie od Bitwy o Exaphi, latał po galaktyce, namawiając pomniejsze grupy piratów, przemytników czy najemników do przyłączenia się do walki z Executor’s Lair. W sumie z dość pozytywnym skutkiem; swoje usługi zadeklarował Legion Flamestrike, Niktuański Cytrm’bin’wan oraz kilka grup pirackich, a mobilizację kończyła właśnie flota Legalnych Przewoźników. Nie była to może jakaś szczególnie silna grupa bojowa, ale odpowiednio użyta mogła się przyczynić do przechylenia szali zwycięstwa na stronę Nowej Republiki.
A teraz zamierzał pozyskać także Ligę Golemów.
- Z reguły nie wykonujemy zleceń rządowych.- powiedział Phal, czyszcząc paznokcie u drugiej ręki.- Czy masz coś, czym mógłbyś nas przekonać, czy tylko chcesz zmarnować nasz czas?
- Nie lubię marnować czasu.- skontrował Talon.- Ani swojego, ani cudzego. A co do moich argumentów,- wyjął z kieszeni niewielką datakartę.- to tu jest kilka szczegółów odnośnie ruchów wojsk w sektorach D’Asty, Senexa i Juvexa oraz Antemeridiana.
- I na co mi to?- Phal po raz pierwszy spojrzał na Karrde’a.
- Pomyślałem, że może ci się to przydać.- Talon niedbale wzruszył ramionami.- Podobno Liga Golemów utrzymuje na granicach między Środkowymi a Zewnętrznymi Rubieżami kilka ośrodków treningowych…
- Ciszej!- syknął Phal. Z jego twarzy zniknęła cała obojętność i pewność siebie.- To tajne placówki!- dodał szeptem.- Skąd o nich wiesz?
- Mam swoje metody.- rzekł Talon; tym razem to on był ostoją obojętności i pewności siebie.
- Niech cię szlag trafi, Karrde.- syknął Phal, ale było widać, że się poddaje.- Czego chcesz?
- Moja propozycja jest bardzo prosta.- rzekł były przemytnik, ciesząc się w duchu, że wreszcie może przejść do konkretów.- I, jak sądzę, korzystna dla nas wszystkich. Datakarta, którą ci dałem, jest twoja. Możesz skorzystać z informacji na niej zawartych, żeby zawczasu przygotować wasze placówki na wizytę nieproszonych gości. O samych placówkach ja zapominam i gwarantuję, że z moich źródeł nikt się o nich nie dowie. Poza tym dostaniecie normalne wynagrodzenie za wasze usługi. W zamian za to chcę, żebyście w odpowiednim miejscu i czasie, które podam ci później, wystawili możliwie najsilniejszą flotę, jaką uda wam się zebrać. Oddacie ją pod komendę dowództwa Floty Nowej Republiki, Imperium albo Hapan, w zależności od tego, jak zdecyduje admirał Bel Iblis. Uczciwa oferta, nie sądzisz?
- Jaką mam gwarancję, że otrzymamy swoją wypłatę?- spytał podejrzliwie Phal.
- Taką, że bez względu na stan finansów funduszu operacyjnego Republikan sam pokryję ewentualne braki. Z własnej kieszeni.- odparł Karrde.
- Ty?- zdziwił się Phal.- Nigdy bym się nie spodziewał…
- O mnie się nie bój.- rzekł Talon, uśmiechając się chytrze.- Mam długoterminowy kontrakt z Nową Republiką i wiem, jak wyegzekwować sobie zwrot kosztów.

Nowe biuro Garma Bel Iblisa na Coruscant było na tyle przestronne, żeby pomieścić wystarczającą ilość ludzi do sprawnego zarządzania sztabem, a jednocześnie nie sprawiało wrażenia przesadnie dużego. Obecnie jego rozmiar był jednak przede wszystkim zaletą, gdyż musiał w nim pomieścić zarówno kilku generałów, jak i agentów Wywiadu czy rycerzy Jedi, o senackiej komisji nie wspominając. Co prawda A’kla i Gavrisom starali się nie plątać nikomu pod nogami – raczej stali z boku i obserwowali sytuację – ale ich obecność nie mogła pozostać niezauważona. A już na pewno nie zignorowana.
Admirał Bel Iblis zdawał się jednak nie zwracać na nich uwagi. Dotychczas siedział przed swoim terminalem komputerowym, studiując ze zmiennymi emocjami raporty z posunięć Tarranta Perma, a co jakiś czas robiąc krótkie notatki. Generał Goolcz kilka razy przynosił partiami datakarty z tymi raportami, aż w końcu stanął za biurkiem admirała w postawie zasadniczej, oczekując na dalsze rozkazy. Wedge i Lando natomiast dyskutowali o czymś z nowo przybyłą Iellą, co jakiś czas rzucając okiem na pogrążonego w skupieniu admirała. Streen natomiast zadzwonił po Dorska 82 obaj usiedli przy dużym, wmontowanym w podłogę, zestawem HoloNetowym, nie odzywając się do siebie ani słowem. Z ich twarzy bił jednak spokój i skupienie, co oznaczało, że oczekują na to, co powie Głównodowodzący.
- No tak…- rzucił Bel Iblis, przeczytawszy ostatni raport, a jego głos zdawał się mieć jakby mniej werwy, mniej pewności siebie.- Generale Goolcz, chciałbym, żeby połączył się pan z tymi okrętami, które jeszcze nie poleciały do punktu zbornego Floty. Jeżeli mają po drodze, niech skoncentrują się w grupy po trzy, cztery statki, i przejmą kontrolę nad okupowanymi planetami, z wyjątkiem Duro i Corelli. Tam trzeba będzie użyć większych i lepiej zmobilizowanych sił.
- Czy to rozważne?- spytał Devlikk.
- Z tego, co wyczytałem z raportów Wywiadu,- odparł Bel Iblis, spoglądając na Iellę Wessiri Antilles.- wynika, że tamte planety nie mają zbyt silnej obrony. Jeśli to prawda, możemy zakładać, że admirał Morck koncentruje się na fortyfikacji układu Corelli. Dlatego tam powinniśmy skoncentrować główne siły.
- Czyli, jak rozumiem, zbór nad Commenorem jest ciągle aktualny.- powiedział Goolcz.
- Jak najbardziej.- rzekł Głównodowodzący.- Co do Talona Karrde…
- Z całym szacunkiem,- przerwał A’kla.- Ale nie jestem w stanie zapewnić pana, czy Senat wyrazi zgodę na te operacje.
- Dlaczego miałby nie wyrazić?- zdziwił się Calrissian.- Przecież Executor’s Lair zajęło pełnoprawne planety członkowskie Nowej Republiki i naszym obowiązkiem jest je wyzwolić.
- Oczywiście, że tak.- zgodził się A’kla.- Ale to cały czas będzie interwencja zbrojna, a te wymagają aprobaty Senatu.
- Chyba, że mamy stan wojenny, senatorze.- przypomniał Bel Iblis, jego kamienna twarz cały czas była spokojna.- A, o ile dobrze pamiętam, Senat nie wycofał jeszcze specjalnych przywilejów, jakimi obdarował Głównodowodzącego.
- Nie chcę pana martwić, admirale,- rzekł Gavrisom ze smutkiem.- ale taki wniosek leży już u tymczasowego prezydenta Reveela i czeka na rozpatrzenie.
- Ale burdel.- skomentował Lando, jednak na tyle cicho, że usłyszeli tylko Wedge i Iella.
- Święte słowa.- rzuciła żona Wedge’a.- Sama lepiej bym tego nie ujęła.
- W takim razie będę musiał złożyć wizytę w Senacie. Byłbym panom wdzięczny, gdyby zechcieli panowie wpłynąć na Droola Reveela, żeby głosowanie w sprawie koordynacji sztabów z admirałem Pellaeonem odbyło się w pierwszej kolejności.- powiedział Bel Iblis, po czym zwrócił się do Goolcza.- Generale, tak czy inaczej, mój rozkaz jest nadal aktualny. W na pograniczach systemów Bron’tilu, Bilbringi, Adumaru, Kronto, Gerdooine, Dornei, Pirandy i Yaga Minor mają się zebrać grupy uderzeniowe. Jak tylko Senat wyrazi zgodę na ofensywę, niech ruszą do ataku.
- Tak jest, sir!- rzucił Devlikk.
- My zaś zrobimy wszystko, żeby głosowanie odbyło się najszybciej, jak to tylko możliwe.- dodał Gavrisom.- Niezwłocznie przedstawimy sprawę tymczasowemu prezydentowi Reveelowi.
- Byłbym wdzięczny.- odparł Bel Iblis, uśmiechając się lekko. Senatorowie natomiast ukłonili się i wyszli z pomieszczenia.
Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Wedge odniósł wrażenie, że z admirała jakby uszło powietrze, a na jego twarzy pojawiły się oznaki zmęczenia.
- Koordynacja działań militarnych i politycznych jest bardzo wyczerpująca.- rzucił Głównodowodzący.- Wedge, gdybyś kiedyś miał okazję stanąć w podobnej sytuacji, nie daj się w to wrobić. Dobrze ci radzę.
- Będę o tym pamiętał.- zapewnił Antilles.- I, jeśli można, chciałbym zgłosić pewną sugestię.
- Proszę bardzo.- Bel Iblis ruchem dłoni zachęcił Wedge’a do mówienia.
- Wydaje mi się, że aby oszczędzić czas i okręty, kontrofensywę nad Bilbringi powinno się wyprowadzić stąd, z Coruscant. Będzie szybciej, łatwiej i bezpieczniej.
- Słuszna uwaga.- stwierdził Głównodowodzący.- Myślisz, że Eskadra Łotrów w asyście krążownika klasy Dauntless mogłaby się tym zająć?
- Nie wiem, czy teraz nie przydałbym się panu bardziej w sztabie…- zaczął Wedge, ale admirał przerwał mu ruchem ręki.
- Przydałbyś się, i to bardzo.- zapewnił.- Prawdę powiedziawszy, skoro ja nie mogę opuścić Coruscant, chciałbym, żebyście to wy, razem z generałem Calrissianem, poprowadzili operację odbicia Corelli.
Antilles zdziwił się i z niejaką obawą spojrzał na żonę; dowodzenie w pierwszej linii wiązało się z ogromnym ryzykiem. W oczach Ielli dostrzegł tę samą obawę, którą czuł u siebie, jednak było w nich też przeświadczenie o poczuciu własnej odpowiedzialności. Wedge był pewien, że jego żona w podobnej sytuacji nie oddałaby pola. On też nie mógł. Spojrzał na Calrissiana; na jego twarzy malował się ten sam lęk. Wiedział, że jeśli weźmie udział w tej bitwie, to może już nie wrócić. Ale obok strachu była w jego oczach też determinacja. Podobnie, jak Wedge, Lando czuł brzemię odpowiedzialności, jaką na siebie przyjął, wracając w szeregi żołnierzy Nowej Republiki.
- Będziemy zaszczyceni, panie admirale.- rzekł Antilles, przełykając dziwną gulę, jaka narosła mu w gardle; mimo wszystko miał złe przeczucia.
- To dobrze.- rzekł Bel Iblis.- Postaram się zdjąć z was to brzemię, jeśli będę mógł. Jednak póki co to wy będziecie kierować tą ofensywą.
- Kiedy ma się ona rozpocząć?- spytał Goolcz.
- Wpierw musimy odbić inne planety.- odparł Bel Iblis.- Jeśli pozbawimy Corellię zaplecza logistycznego, znacznie ich osłabimy. A skoro o tym mowa,- zwrócił się do pani Wessiri Antilles.- chciałbym wiedzieć, ilu agentów mogłabyś zmobilizować w trybie natychmiastowym. Zależy mi szczególnie na Eskadrze Widm.
- To zależy, ile będę mieć czasu.- odparła szefowa Wywiadu.
- Kiedy przybędą ci Jedi z Noquivzora?- to pytanie admirał skierował do Streena.
- Najdalej za trzy dni.- odparł rycerz Jedi z Bespina.
- Ma pani trzy dni.- Bel Iblis ponownie zwrócił się do Ielli.- Czy to będzie możliwe?
- Myślę, że tak.- odparła Wessiri Antilles po chwili namysłu.- O ile mnie pamięć nie myli, właśnie są na Myomar. Jeśli wyruszą natychmiast, powinni dotrzeć tu lada dzień.
- Doskonale. I jeszcze jedno: o ile się nie mylę, Leia Organa Solo wróciła do świata żywych.
- Owszem.- powiedział Lando.- Z tego, co wiem, jest właśnie wraz z Hanem w drodze tu, na Coruscant.
- To bardzo dobrze.- odrzekł Bel Iblis.- Wyślijcie im moje życzenia rychłego powrotu do zdrowia, ale wspomnijcie w nich o pomarańczowej datakarcie.
Wedge nie mógł powstrzymać uśmiechu; na nośniku właśnie tego koloru Garm zapisał kiedyś na Morishimie tajne rozkazy dla Hana Solo. Najwyraźniej uznał, że te rozkazy są wciąż aktualne i chciał o nich przypomnieć.
- Tak jest!- rzucił.
- Zatem wykonać!- powiedział Głównodowodzący, po czym wrócił do studiowania jakiegoś tekstu na monitorze, ale zauważył, że ani Jedi, ani generałowie, ani szefowa Wywiadu, nie ruszyli się z miejsca.- Jakiś problem?- spytał, unosząc brew,
- Panie admirale,- zaczęła Iella.- Myślę, że powinien pan wiedzieć. Podejrzewamy, że gdzieś na Coruscant jest jakiś dywersant.
- Dywersant?- upewnił się Bel Iblis.
- I to całkiem wysoko postawiony.- dodał Wedge.- Wyżej, niż którykolwiek z senatorów. To może być ktoś w centrali Wywiadu, kancelarii prezydenta…
- …albo w sztabie.- dokończył admirał, odgadując tok rozumowania podwładnego.- Jakie macie podstawy sądzić, że on istnieje?
- Ktoś wyraźnie manipuluje opinią publiczną.- powiedziała Iella poważnym głosem.- I to bardzo wyraźnie. Poza tym Senat działa jeszcze wolniej, niż zwykle.
- Może macie rację, jednak ja bym tego nie demonizował.-odparł admirał.- Miejcie się jednak na baczności i donoście mi o wszystkim.
Wszyscy obecni pokiwali głowami, po czym zasalutowali i wyszli z pomieszczenia. Kiedy generał Goolcz przekraczał próg, Bel Iblis jednym słowem zatrzymał go w pół kroku.
- Zanim pan wróci do swoich obowiązków,- zaczął.- Mam kilka pytań. Pierwsze i najważniejsze: admirał Perm nakazał w wielkiej tajemnicy zbudować coś, co oznaczył kryptonimem „Requiem”. Chciałbym wiedzieć, co to jest.

Na obrzeżach układu Corelli wyskoczyła eskadra pomalowanych na szarozielony kolor, zwiadowczych Y-Wingów. Ich dowódca, generał Salm, kazał od razu rozciągnąć szyk i rozpocząć nagrywanie, oraz nadawanie jednolitego, prostego sygnału na szerokim paśmie. Zgodnie z założeniami, miał w ten sposób zasygnalizować obecnym na planetach systemu agentom Wywiadu, że mogą przekazywać nadawanie informacji zebranych podczas okupacji. Natomiast nagrywanie polegało na ustawieniu szerokopasmowych sensorów, zarówno wizualnych, jak i sonarów, na ciągły odbiór. Dlatego te Y-Wingi, kosztem miejsca dla drugiego pilota, wyposażone były w dodatkowy nośnik pamięci oraz ulepszone czujniki.
- Klucz trzeci, ustawcie się już na wektorze skoku!- rozkazał Salm.- W razie gdyby defensywa przeciwnika okazała się zbyt silna, uciekacie ze wszystkim, co zdołacie zarejestrować! Pozostałe klucze: luźnym szykiem w stronę planet układu!
Odpowiedział mu nieskładny chór potwierdzeń i trzasków komunikatorów, po czym dziewięć zwiadowczych Y-Wingów skierowało się w stronę środka systemu. W miarę, jak podlatywali coraz bliżej, ich oczom ukazywał się coraz bardziej przerażający widok: setki doków stoczniowych, umieszczonych między Talusem a Tralusem, z dziwnym, jasno świecącym punktem w samym środku. Zza Dralla, mniej więcej w równej odległości między planetami układu, znajdowała się ogromna, przerażająca flota gwiezdnych niszczycieli i krążowników klasy Strike. Tak musiała wyglądać armia, która uderzyła na Exaphi, pomyślał z przerażeniem Salm, mają tu co najmniej drugie tyle okętów!
I potencjał produkcyjny zdolny zbudować kolejną taką flotę.
Największe wrażenie zrobiły jednak trzy superniszczyciele, orbitujące powoli wokół czwartego, największego. Od czasów Pinnacle Salm nie widział czegoś podobnego. Superniszczyciel klasy Sovereign, pomyślał, więc jednak Jedi mieli rację!
Nagle zewsząd zaczęły nadlatywać szybkie, zwrotne i diabelnie niebezpiecznie myśliwce typu TIE Defender. Pojawiły się tak niespodziewanie, że Salm nawet nie zdążył obrócić swojego Y-Winga, a już był na celowniku co najmniej kilku z nich. Natychmiast wzmocnił tarcze rufowe, i począł nadawanie wszystkiego, co zarejestrowały jego sensory.
- Odwrót!- rzucił przez komlink.- Nic tu po nas!
Maszyny z klucza drugiego wykonały rozkaz, jednak to na nich właśnie skupiła się główna siła uderzeniowa wrogich myśliwców. Nagle przestrzeń zaroiła się od laserowych strzałów i torped, których ofiarami padały głównie Y-Wingi Salma. Generał zaklął cicho; po dwunastu sekundach klucz drugi przestał istnieć.
Lider klucza czwartego natomiast wyraźnie spanikował i poleciał po najkrótszej linii w stronę wektora skoku. Trzy myśliwce przeleciały stosunkowo blisko Talusa i Tralusa, niebezpiecznie zbliżając się do orbitalnych stoczni. Stoczni, które na pewno miały ochronę przeciwlotniczą…
- Dziesiątka, co ty robisz!?- wrzasnął Salm.- Do ciężkiej cholery, odleć od tych stoczni…
Nagle od strony doków dało się zauważyć błyski laserów i czwarty klucz przestał istnieć nawet szybciej, niż klucz drugi.
Salm z przerażeniem zauważył, że TIE Defendery w bardzo krótkim czasie pokonują odległość dzielącą je od pierwszego klucza. Powoli zaczynało do niego docierać, że nie ma szans w tej bitwie. Przez chwilę leciał tak ze ściśniętym gardłem, czując, że jego chwile dobiegają końca. Jego tarcze już prawie wysiadły. Szybko złapał więc za pulpit kontrolny sensorów i ustawił je na maksymalnie szerokie pasmo nadawania. Najważniejsze było zadanie.
- Dwójka, Trójka, klucz trzeci, skaczcie! Już!- rzucił, mając nadzieję, że któreś z nich się przebije i dostarczy na Coruscant informacje, których tak bardzo potrzebuje Flota.
- Panie generale…- chciał zaprotestować Skids, lider klucza trzeciego.
- To rozkaz!- warknął Salm, po czym płynnie zawrócił swoim Y-Wingiem i z dzikim okrzykiem bojowym rozpoczął ostrzał najbliższego TIE Defendera. Chyba nawet jednego strącił.
Nie wiedział, bo w następnej sekundzie jeden z pilotów Executor’s Lair rozpylił jego myśliwiec na atomy.
To samo spotkało jego skrzydłowych.
Skids i klucz trzeci nie mieli innego wyjścia, jak tylko skoczyć w nadprzestrzeń.

Lecąc przez nadprzestrzeń, Skids nie mógł uwierzyć. Niemal cała eskadra została rozbita w zaledwie dwie minuty! Toż to horror! Jakich sił trzeba, żeby powstrzymać taką potęgę?
Nie było teraz jednak czasu na żałobę. Musiał wypełnić zadanie. Zaczął przeglądać obrazy, jakie zarejestrowały wizualne sensory pozostałych Y-Wingów, a także czytać doniesienia, przekazane przez eter z Corelli, Dralla i Selonii. We wszystkich raportach podkreślano i wielokrotnie powtarzano, że stacja Executor’s Lair, zwana także Centralą zniknęła.
Skids począł jeszcze raz, lecz tym razem dokładniej, oglądać zarejestrowane obrazy. Nigdzie nie widział rzeczonej stacji. Czy to możliwe, że odleciała? A może miała generator pola maskującego?
Na jednym z filmów z klucza czwartego, zrobionym w ostatnich sekundach jego istnienia, zauważył jednak coś niepokojącego. W jednym z doków spoczywało coś podobnego do…
- Na czarne serce Imperatora!- syknął Skids z przerażeniem.
- Co jest, Siódemka?- spytał jeden z jego skrzydłowych.
- Puście sobie nagranie 392B, sto piętnasta sekunda.- wychrypiał Skids z przerażeniem.- Oni mają Pogromcę Słońc!




1 2 3 4 5 6 (7) 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,57
Liczba: 23

Użytkownik Ocena Data
legostarkaziu 10 2012-11-18 16:36:52
simuno 10 2012-11-15 20:59:09
gawrongru 10 2012-08-26 03:17:13
CommanderWolffe 10 2012-04-30 08:42:39
marcowy99 10 2012-04-29 19:11:46
Strid 10 2009-11-08 23:52:32
ekhm 10 2009-06-27 23:00:22
Luke S 10 2009-04-18 12:12:10
Z-Z 10 2007-10-22 11:22:55
Girdun 10 2007-06-07 19:49:08
Ziame 10 2006-09-18 19:28:25
Rusis 10 2006-09-14 14:55:17
X-tla 10 2006-07-19 22:51:57
Otas 10 2005-06-27 14:33:38
Misiek 10 2005-06-19 16:37:28
Karrde 10 2005-05-08 14:47:31
Mistrz Fett 10 2005-05-01 18:05:34
Shedao Shai 10 2005-04-30 22:17:19
Wolf-trooper 9 2012-08-15 12:28:37
Darth Rumcajs 9 2012-01-06 18:55:19
Javec 9 2005-07-09 13:35:08
Andaral 9 2005-05-06 02:34:36
hawaj27 4 2012-11-19 21:29:28


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (10)

  • ekhm2009-06-27 23:00:03

    10/10

    Bardzo mnie zaskoczyła prawdziwa tożsamość "Vadera".

  • Luke S2009-04-18 12:12:07

    Można to kupić:D?

  • Rusis2006-09-14 14:57:35

    Jak już wielokrotnie wspominałem Miśku, jako fanfic nie mogę postawić mneij niż 10/10 :)
    Mam pewne zastzreżenia (no jasne.. ja zawsze musze się do czegoś pzryczepic :P ) ale o tym na żywo porozmawiamy :]
    W każdym arzie gratuluję ukończenia trylogii, ukończenia w taki sposób, że kilka elementów wciągnęło mnie znacznie bardziej niż w innych częściach :)

  • jedi_marhefka2006-04-17 23:49:28

    już ci to kiedyś napisałam: Misiek jesteś wielki!!! Oświecasz drogę początkującym fanom SW do jakich należę. No dobra może nie oświecasz. ale i tak twoje opowiadania są świetne. a cała "siedziba egzekutora" w szczególności. Dziękuję :o))))

  • Nadiru Radena2005-09-03 19:33:06

    Ja tam wolę trzymać się chronologii... a jeżeli już miałbym pisać o tzw. "wielkich rzeczach", to tylko w czasach Starej Republiki.

  • Misiek2005-07-26 13:54:57

    Co od dalszych części trylogii... chwilowo bym zastrzegł sobie prawo do pisania dalszego ciągu (jakkolwiek w chwili obecnej pisać go nie zamierzam, to nie wykluczam, że może kiedyś...)
    Natomiast zachęcam wszystkich do pisania własnych wersji wydarzeń z 25 roku po Bitwie o Yavin. Ani "Siedziba Egzekutora", ani NEJ, nie są absolutnie jedyną opcją :-)

  • tja2005-07-16 20:14:22

    super opowiadanie zajebiste
    a może by tak zrobić fan film
    chce zabytać autora czy mógłbym napisać 2 trylogi Exekutora czekam nie cierpliwie na odpowiedż
    p.s Jak sie robi ojkładkę do książki
    ocena 10

  • Alex Verse Naberrie2005-07-04 20:11:24

    dłuuuuuugie i raczej wszystko dokładne wytłumaczone

  • Otas2005-06-27 14:32:57

    Ooo... tak mało ludzi przeczytało tą ksiazke??? ... czy też tak jak ja musieliście troche ochłonąć?? :D

    Piewszą rzeczą jaka mi przyszła na myśl po skończeniu ŚT było "Cholera... za wiele gorszych ksiażek musiałem zapłacić"!!! i nadal tak uważam. Książka jest naprawdę świetna... tym razem Misiek nauczony na błędach 2 poprzednich części nie zasypał czytelnika tysiącami szczegółów i informacji.... świetnie poprowadził fabułę, oraniczając ją tylko do kilku wątków lecz za to bardzo dobrze rozpisanych. Muszę przyznać żę historia "śniadolicego bohatera" bardzo mnie wciągła i praktycznie dopiero pod koniec książki domyśliłem się kto to jest :))

    książke oceniam na 9,5/10 (na wszelki wypadek aby Misiek nie spoczął na laurach)... a że dziś mam dzień na zawyzaanie to daje 10/10

    W sumie mam tylko jedno zastrzeżenie.... do korektorów!!! .. jeśli nawet ja znalazłem masę błędów i literówek, a czasem nawet braki całych wyrazów.. to naprawdę korekta źle sie spisała!!

  • Mistrz Fett2005-05-01 18:08:39

    Jak dla mnie można opisać tą książkę krótko: DZIEŁO :)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..