TWÓJ KOKPIT
0

Mroczne Imperium: Cienie Jedi :: Twórczość fanów

R O Z D Z I A Ł

4



System Tatooine


Rozglądając się po wnętrzu statku Bilansa można było odnieść wrażenie, iż naprawdę jest się w środku ogromnej pajęczyny. Ściany pomieszczenia, w którym znajdował się Daol, a także pozostałych kabin, pokryte były warstwą grubej białej sieci. Tu i ówdzie dojrzeć można było zawiązki, pomagające Bilansowi w pracy i w sterowaniu frachtowcem. Kilka mniejszych zwisało z sufitu na cienkich nitkach. Ich fasetkowate oczka z ciekawością przyglądały się łowcy nagród. Z tego, co zdołał się dowiedzieć Naberrie, sam pośrednik także był dawniej zawiązkiem innego pajęczarza, Kud’ara Mub’ata. Jednak, gdy tylko nadarzyła się okazja, Bilans we współpracy z byłym szefem Czarnego Słońca - sławnym tak za życia, jak i po śmierci, falleeńskim księciem Xizorem - zabił swego stwórcę, a zarazem ojca, przejmując wszystkie jego konta i aktywa.
W korytarzu rozległ się dźwięk postukiwania chitynowych odnóży o metal.
- Witam cię ponownie w moim skromnym sanktuarium, Daolu Naberrie - usłyszał łowca, odwróciwszy się w stronę pajęczarza. Gospodarz rozpostarł przednie odnóża w imitacji ludzkiego gestu powitania. - Jak długo się nie widzieliśmy, przyjacielu?
- Zbyt krótko, bym zdążył zapomnieć twoje zakazane oblicze, Bilans - warknął Naberrie w odpowiedzi.
- Ach, to twoje nabooańskie poczucie humoru... - westchnął jego rozmówca. Bez wątpienia pajęczarz pomyślał, iż Daol żartuje. Łowca postanowił nie wyprowadzać go z błędu. Zamiast tego lekko przekrzywił głowę na bok, przyglądając się badawczo Bilansowi.
- Co? - burknął Bilans, dostrzegłszy dziwne zachowanie swojego gościa.
- Kiedy byłem tu ostatnio, wydawałeś się nieco... mniejszy.
- Możliwe. Wciąż jeszcze rosnę. Jak ci idą interesy?
Daol wzruszył ramionami.
- W miarę dobrze... choć mogłoby być lepiej. A tobie?
- Jak zwykle...
Naberrie skrzywił się lekko, żałując, iż jemu nie szło ostatnio tak pomyślnie. U Bilansa „jak zwykle” oznaczało bowiem mniej więcej tyle, co „zyski mierzone w milionach kredytów”.
- Co cię do mnie sprowadza? Szukasz roboty? - spytał pajęczarz, wyrywając młodego łowcę z zamyślenia.
- Raczej informacji, Bilans - odrzekł Daol.
- Na temat?
- Pewnego wysoko postawionego Imperiala...
-... którego masz zgarnąć - dokończył za łowcę Bilans. - Za jaką cenę?
Naberrie uśmiechnął się szelmowsko.
- Sto tysięcy kredytów - wypalił. Natychmiast wyczuł falę zdumienia, która pojawiła się w polu Mocy. Jej źródłem był Bilans.
Pajęczarz ożywił się wyraźnie.
- Nieźle... jeśli się nie mylę, to nagroda mieszcząca się w pierwszej dwudziestce najwyższych nagród w historii... kto jest zleceniodawcą?
- Czarne Słońce, a co?
- To, że już wszystko jasne. Pewnie dają za niego tyle kasy, bo szkodzi im w jakichś wysoko opłacalnych interesach.
Daol skinął głową.
- W rozprowadzaniu przyprawy w Głębokim Jądrze Galaktyki.
- No więc sam widzisz. Pozwolisz, że przejdziemy do sterowni? Tam są moje wszystkie bazy danych... i połączenie z HoloNetem.
- Jasne. Chodzi mi o informacje na temat niejakiego Sedrissa. Uprzedzając twoje kolejne pytania, nie powiedzieli mi nic więcej, poza tym, o czym mówiłem wcześniej. Aha - i jeszcze, że mogę się spodziewać przy nim oddziału szturmowców.
- Hmmm... - zamyślił się Bilans w momencie, gdy wkraczali do sterowni. - To trochę podejrzane... chociaż w stylu Czarnego Słońca. Za czasów Xizora często tak postępowali.
- Ale Xizor od dawna...
- Rzeczywiście, on nie żyje. Ale wierz mi, mój drogi Daolu: zwyczaje potrafią żyć wiecznie... zwłaszcza w organizacjach takich, jak ta. Wyszukiwacz... - zwrócił się pajęczarz do jednego ze swoich zawiązków. Daol przyzwyczaił się już, że Bilans, podobnie jak jego ojciec Kud’ar Mub’at, nadaje swym dzieciom imiona zgodnie z zastosowaniem. - Znajdź mi dane na temat człowieka o nazwisku Sedriss. Poczekaj chwilę - rzekł, zwracając się do łowcy.
Zawiązek podreptał w stronę terminala, szczęśliwy, że wreszcie może się na coś przydać.
- Nie znaleziono nic na temat człowieka o nazwisku Sedriss - odezwał się po paru minutach. - Czy kontynuować poszukiwania?
- Nie - odparł Bilans. Zauważył pytające spojrzenie Daola, więc wyjaśnił: - jeżeli mój komputer nie znajduje informacji w bazach danych czy w sieci, to znaczy, że ich po prostu tam nie ma. Ale może jest jeszcze jeden sposób... Słuchacz! - krzyknął pajęczarz; po krótkiej chwili w polu widzenia łowcy pojawił się niewielki zawiązek, który mógłby zmieścić się na ludzkiej dłoni. - Czy którykolwiek z moich gości wspominał kiedyś o kimś, kto nazywałby się Sedriss?
- Tak - piskliwym, a zarazem podnieconym głosikiem odpowiedział Słuchacz. - Admirał Terradoc powiedział, gdy był tu przed kilkoma tygodniami, że „Lord Sedriss nie byłby zadowolony, gdyby wiedział, że zadaję się z takimi...”
- Wystarczy - przerwał mu nagle Bilans. - Czy mówił coś konkretnego o tym Sedrissie?
- Nie.
- Dziękuję ci więc. Świetnie się spisałeś - odprawił go Bilans.
Łowca nagród obserwował, jak Słuchacz chowa się w kącie kabiny.
- Dowiedzieliśmy się więc, że twój towar jest lordem - zagadnął do niego pajęczarz. - Przykro mi, ale nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić. Chyba będziesz musiał poszukać gdzie indziej.
Daol ponownie skinął głową.
- Taa, dzięki. Masz rację - lepiej już pójdę... poszukać gdzie indziej.
Skierował się w stronę śluzy z poczuciem, że jednak będzie musiał udać się na powierzchnię Tatooine.


Byss


Dziewczyna powoli otworzyła oczy. Nad nią znajdowało się źródło żółtego, oślepiającego światła. Spojrzała w prawo i już wiedziała, gdzie jest. Białe ściany z metalowymi półeczkami, na których gdzieniegdzie leżały pakiety medyczne, powiedziały jej wszystko. Znajdowała się w pomieszczeniu szpitalnym. Do głowy zaczęły cisnąć się jej wspomnienia niedawnych wydarzeń... trening z Lukiem... czerwone ostrze wchodzące w jej ciało... i ból, jakiego jeszcze nigdy nie doznała...
- A potem straciłaś przytomność i musiałem zanieść cię do szpitala - usłyszała nagle.
Z niemałym zaskoczeniem obróciła głowę w drugą stronę i ujrzała Luke’a, siedzącego na krześle i szeroko uśmiechającego się do niej.
- Wynoś się z mojej głowy, Skywalker! - krzyknęła z udawanym oburzeniem. - Długo tak leżę?
Luke zmarszczył czoło, gorączkowo zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Jakieś dwadzieścia kilka godzin - oznajmił w końcu.
- Ile?! - Aż ją to przeraziło. - A ty tu cały czas siedzisz?
- Nie... nie cały czas - Jedi obdarzył ją ponownie tym szelmowskim uśmieszkiem. - Wiesz, Imperator byłby wściekły, gdybym marnował tyle czasu, siedząc tu. A jeszcze bardziej wściekłby się, gdyby coś ci się stało.
Brwi dziewczyny powędrowały do góry.
- A stało się?
- Hmmm... rozcięcie było dość powierzchowne, a droidy medyczne obłożyły ci je opatrunkiem bacta. O ile się nie mylę, wszystko powinno być w porządku.
- Mógłbyś to sprawdzić? - poprosiła, przejechawszy palcami po biodrze. Poczuła tylko lekkie szczypanie.
Luke wzruszył ramionami.
- Lepiej niech robot się tym zajmie... MD7, podejdź tutaj i sprawdź stan zdrowia pacjentki.
- Tak jest, Lordzie Skywalker - odparł droid; przysunąwszy się do łóżka, na którym leżała Sandra, odchylił jej ubranie i rozpoczął zdejmowanie plastra. Następnie pobierając próbkę skóry dziewczyny zbadał jej biodro. - Stan uszkodzonej tkanki jest dobry. Aby została wyleczona w stu procentach, pacjentka powinna jeszcze przez pełną dobę nosić opatrunek - stwierdził po krótkiej chwili MD7, po czym założył Sandrze nowy plaster. - Gotowe. Pacjentka może odejść.
- Dziękuję, MD7 - odparł Luke, a następnie zwrócił się do dziewczyny: - Pomogę ci wstać.
Sandra spojrzała na niego spode łba.
- Poradzę sobie. Nie mam jeszcze osiemdziesięciu lat.
- A ile masz? - wypalił bez namysłu Skywalker. Niemal natychmiast na jego twarzy pojawił się wyraz zakłopotania. - Przepraszam. Nie powinienem zadawać takich pytań. Wiem, że kobiety ich nie lubią.
Vidaan nie mogła powstrzymać cichego chichotu.
- Nie szkodzi. Nic w tym złego. Mam osiemnaście lat. - Umilkła na moment, nie przestając jednak się uśmiechać. - Wiesz, czasami zachowujesz się tak, jakbyś miał obok siebie androida-zabójcę, który jest znawcą protokołu i za najlżejsze odchylenie od niego chce ci strzelić w łeb.
Skywalker ponownie wzruszył ramionami.
- Niewiele się mylisz. Mam takiego droida, tylko zamiast strzelania zaczyna bełkotać i panikować. - Widząc, że wywołał u Sandry jeszcze większe rozbawienie, Luke odczekał stosowną chwilę, po czym powiedział poważnym tonem: - Imperator przysłał mnie po ciebie. Chce, byśmy się udali do jego komnat. Podobno będzie tam też jakiś... hmmm... Sedriss.
Dziewczyna skinęła głową.
- A, tak. Mroczny Jedi Palpatine’a. Nie lubię go; jest najbardziej szorstkim i zimnym człowiekiem, jakiego znam. Wiesz, nie sądzę, abyś zdołał uniknąć z nim walki... raczej słownej niż fizycznej... chyba, że stale będzie was kontrolował Imperator.
- Dlaczego? - zdziwił się Skywalker.
Vidaan wzruszyła ramionami.
- Z prostego powodu: od teraz będziesz jego głównym rywalem o względy Imperatora. On będzie próbował walczyć z tobą, jak kiedyś twój ojciec z księciem Xizorem, jestem tego pewna.
Słysząc słowa Sandry, Luke skrzywił się, bo nie lubił tego typu rywalizacji. Pamiętał, jak skończyło się współzawodnictwo Vadera z falleńskim księciem; sam zresztą brał aktywny udział w wydarzeniach, które doprowadziły do śmierci Xizora. W zamyśleniu zerknął na idącą krok przed nim dziewczynę.
- Sądzę, że zanim tam pójdziemy, powinnaś się przebrać - zauważył.
Sandra omiotła spojrzeniem swój strój. Dopiero teraz zauważyła, że jest ubrana w szarawy, szpitalny ubiór, jaki zakłada się pacjentom po operacji.
- Masz rację - rzekła, odwracając się do niego z uśmiechem. - Co się stało z moim poprzednim ubraniem?
- Było zbyt zniszczone, by dało się z nim zrobić cokolwiek. Pewnie już dawno ktoś je wyrzucił. - Luke wzruszył ramionami. Sam nigdy nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do ubrań - w końcu wychował się na farmie wilgoci na Tatooine, gdzie takie sprawy, jak modny strój znaczą tyle, co nic.
- A miecz? Szczerze mówiąc, jestem z nim bardziej związana niż z czymkolwiek. Sama go budowałam.
Luke przystanął, powoli wypuszczając powietrze z ust; dziewczyna od razu wiedziała, co Skywalker chce jej powiedzieć.
- Obejrzałem sobie twój miecz, kiedy spałaś. Okazało się, że ogniwo energetyczne było uszkodzone. W pewnym momencie przesłało zbyt wiele energii do ostrza, co spowodowało zwarcie w kablu dynorycznym - powiedział ze współczuciem, widocznym zarówno na jego twarzy, jak i w Mocy. - Przykro mi. Rozumiem, co czujesz - dodał po chwili, kładąc dłoń na ramieniu Sandry. Choć to nie mogło uśmierzyć jej bólu po stracie miecza, cieszyła się, że jest ktoś, kto próbuje ją pocieszyć.
Gdy dotarli do jej komnaty, poprosiła Skywalkera, by zaczekał chwilę na korytarzu. Po kilku minutach wróciła w zmienionym stroju. Ubrała się w obcisłą spódnicę i bluzkę, doskonale uwydatniające jej kobiece kształty. Na to narzuciła czarną, podobnie jak i reszta ubioru, tradycyjną sithowską pelerynę, jakie swego czasu nosili między innymi Hrabia Dooku i Darth Vader. Górne powieki swoich jasnobłękitnych oczu podkreśliła czarnym, błyszczącym tuszem. Całość doskonale kontrastowała z jej długimi do połowy pleców blond włosami, wśród których można było zauważyć popielate pasemka.
Idąc na spotkanie z Palpatine’m nie odzywali się do siebie zbyt wiele. W końcu dotarli do celu, który mieścił się niemal na szczycie Cytadeli.
-... rozpocząć przygotowania do operacji „Ręka Cienia”, mój drogi Egzekutorze Sedriss - tylko te słowa z wypowiadanych przez Palpatine’a rozkazów usłyszeli Luke i Sandra, wchodząc do sali tronowej Imperatora. Przed nimi rozciągało się wielkie, niemal puste pomieszczenie. Gładkie czarne ściany, pozbawione okien i nieozdobione żadnymi obrazami, połyskiwały, gdy padało na nie światło z wielkiego, okrągłego holoekranu, który zajmował większą część kulistej niszy. Na samym środku, na podwyższeniu, znajdował się wyłożony czarnym, syntetycznym materiałem srebrzysty tron, na którym siedział Palpatine - władca Imperium. Po jego obu stronach stali bez ruchu milczący, odziani w karmazynowe zbroje gwardziści.
Przystanęli kilka metrów od tronu i uklękli oboje na jedno kolano, podobnie jak Sedriss. Zwyczaj ten wprowadzony został kiedyś przez Lorda Vadera.
Luke spojrzał na mężczyznę znajdującego się parę metrów obok. Włosy miał ciemne i rozczochrane, zaś skórę bladą, o barwie tylko trochę zdrowszej od skóry Imperatora. Ubrany był w długi, ciemnoszary płaszcz Jedi. Gdy ich wzrok przez chwilę się spotkał, Skywalker zauważył, iż oczy Sedrissa są czerwone jak krew, co wśród ludzi stanowiło ewenement. Wyczytał w nich głęboką nienawiść. Wiedział, że ta nienawiść skierowana jest do niego; przekazała mu to Moc.
- Kiedy skończycie... - odezwał się Palpatine po chwili ciszy - wyślesz Solusara do systemu Nespis... a osobiście poprowadzisz zespół uderzeniowy na Artyr V... sądzę, że w tych miejscach mogą ukrywać się Rebelianci. - Rzucił na Luke’a podejrzliwe spojrzenie. - Może Lord Skywalker wie coś, co rzuciłoby nieco więcej światła na tę sprawę?
Luke zaprzeczył ruchem głowy, bojąc się w duchu, że Imperator może zagrozić stacjonującym na Artyrze V wojskom, oraz Kyle'owi Katarnowi i Marze Jade, którzy właśnie tam ukryli się przed Imperium. Nie słyszał jednak ani razu o żadnej bazie w systemie Nespis.
Oczy Imperatora zwęziły się, lustrując Luke'a przez chwilę.
- Taak - wycedził jadowicie, spoglądając to na Skywalkera, to na Sandrę - czuję, że ukrywa się tam ta, która mnie zdradziła... Sedrissie - odwrócił się do Egzekutora - zabierz tam dwa nasze najsilniejsze pancerniki! - wykrzyknął triumfalnie. - Aha, jeszcze jedno. Nie tęp tak bardzo tych durni z Czarnego Słońca. Wiesz, od czasu do czasu przyprawa może się okazać użyteczna. Teraz powinieneś nas opuścić.
Sedriss pochylił głowę w pokornym ukłonie.
- Jak rozkażesz, mój panie - odparł beznamiętnie i wstał. Zanim wyszedł, jeszcze raz posłał Skywalkerowi nienawistne spojrzenie.
Wyraz twarzy Luke’a pozostał obojętny, choć coraz bardziej niepokoił się o los bazy na Artyrze V.
- Wzywałeś nas, mistrzu - powiedziała Vidaan, gdy Egzekutor zniknął już za drzwiami.
Imperator pokiwał powoli głową.
- Taak. Mam dla ciebie misję, moja droga Sandro - Palpatine mówił tak, jakby w ogóle nie zauważał Luke’a. Skywalker postanowił na razie się nie wtrącać. - Poważną misję.
- Na czym ma ona polegać, panie?
- Wyczułem pewne zakłócenia w polu Mocy. To jakiś nowy Jedi - wyjaśnił władca Imperium. Luke’owi niemal serce skoczyło do gardła, gdy usłyszał słowa „nowy Jedi”. Nie dał jednak nic po sobie poznać. - Jednakże nie jest on na tyle wyszkolony, bym mógł poznać jego tożsamość. Wiem tylko, gdzie obecnie się znajduje. Od kilku godzin jest w okolicach Tatooine. - Przerwał na chwilę, jakby dla zaczerpnięcia powietrza. - Twoim zadaniem będzie odnaleźć go, a następnie odkryć jego tożsamość i przyprowadzić do mnie.
- A jeśli nie będzie chciał się poddać?
- Wtedy trzeba będzie go zabić - wypowiadając te słowa Palpatine uśmiechnął się jadowicie. Jednak ani dziewczynie, ani Skywalkerowi nie było do śmiechu, choć raczej z odmiennych pobudek. - Statek już czeka. Przygotuj się do odlotu. Powinnaś wziąć tylko najpotrzebniejsze rzeczy - pouczał Imperator. - Idź już.
Sandra już wstawała, aby wyjść, jednak władca powstrzymał ją gestem.
- Poczekaj jeszcze chwilę... - powiedział tak cicho, że Luke prawie go nie usłyszał. Z całą pewnością nie słyszałby, co mówi Imperator, gdyby jego zmysły nie były wzmocnione przez Moc.
Dziewczyna ponownie przyklęknęła, patrząc, jak Palpatine otwiera schowek w poręczy swego tronu i wyciąga z niego podłużny, metalowy cylinder.
- Twój miecz uległ zniszczeniu... więc według tradycji powinnaś sama skonstruować nowy - powiedział w końcu Imperator. - Ale ty, droga Sandro, nie jesteś jeszcze taka doświadczona w budowaniu broni... - tu przeniósł wzrok na wciąż tylko przysłuchującego się Luke’a -... jak niektórzy, i nie zdążyłabyś zrobić nowego na czas. Pozwoliłem więc sobie poszukać czegoś dla ciebie. - Ruchem kościstej dłoni przywołał dziewczynę do siebie i podał jej rękojeść miecza, niemal dwukrotnie dłuższą niż ta, którą sama skonstruowała.
Rzuciła Imperatorowi zdumione spojrzenie.
- To jest...
Palpatine uśmiechnął się, spoglądając to na nią, to na Skywalkera.
- Tak, Sandro. To miecz dwustronny. Taki sam, jakim uczyłaś się walczyć na Vjun... i taki sam, jakiego używał kiedyś mój dawny uczeń, Darth Maul. Dzięki niemu pokonywał niezliczone ilości przeciwników. Walcząc takim właśnie mieczem zabił jednego z największych mistrzów Jedi tamtych czasów, Qui-Gona Jinna. - Imperator zauważył zaciekawienie Luke’a, łatwe do wykrycia w Mocy. Choć Palpatine pozwalał Skywalkerowi spędzać mnóstwo czasu z Holocronem, Luke nadal niewiele wiedział o dawnych dziejach Sithów i Jedi. - Jednak Maul zlekceważył później możliwości młodego padawana Qui-Gona i ten go zabił.
- Jak się nazywał ten padawan? - wtrącił się w końcu Luke, wciąż jeszcze nie mogący pogodzić się z rozkazem ataku na Artyr V.
- Obi-Wan Kenobi - odparł Imperator. Zdumienie syna Dartha Vadera było tak wielkie, że władca Imperium nie mógł się powstrzymać od kolejnego uśmiechu, tym razem jeszcze bardziej złowieszczego niż poprzednie. Znów zwrócił wzrok w stronę Sandry. - Na statku masz kilka robotów treningowych i zdalniaków. Musisz poćwiczyć... przypomnieć sobie, jak posługiwałaś się tą bronią na Vjun. Musisz się do niego dostroić... poznać każdy jego element, jak własną siebie. Jeśli dobrze się przygotujesz, i ustrzeżesz się błędów Maula... będziesz niepokonana.
Sandra przytaknęła.
- Oczywiście, mistrzu.
- Teraz możesz odejść.
- Tak, panie - skłoniła się Imperatorowi i opuściła salę tronową.
- A teraz, mój uczniu - powiedział spokojnie Palpatine do Luke’a, wstając powoli z tronu - udasz się ze mną.
Luke uniósł brew.
- W jakim celu, mistrzu?
Władca Imperium uśmiechnął się onieśmielająco.
- Otóż, mój drogi uczniu... myślę, że nadeszła pora na to, bym wraz z mistrzem Bodo Baasem odkrył przed tobą jeszcze więcej tajemnic historii Mocy.


Ciemnogranatowy Firespray spoczywał na wypolerowanej durastalowej powierzchni jednego z lądowisk Cytadeli. Po jego otwartej rampie kroczyła do wnętrza statku nietypowa para - droid bagażowy niosący niewielką walizkę. A obok, właścicielka bagażu - Ręka Imperatora.
- Sandro! - zawołał ktoś nagle. Jeszcze zanim dziewczyna ujrzała właściciela głosu, wiedziała kto to jest.
Odwróciła się jak użądlona i spojrzała prosto w oczy Luke’a.
- Czyżbym czegoś zapomniała?
Skywalker odpowiedział jej uśmiechem.
- Nie, skądże. Przyszedłem się tylko... pożegnać - ostatnie słowo przyszło mu z wyraźną trudnością.
- To miłe... ale chyba jeszcze się zobaczymy?
- Wiesz, różne są drogi przyszłości... a ja, niestety, wkrótce będę musiał opuścić Byss... choć Imperator jeszcze chyba o tym nie wie.
- Chyba domyślam się, o co ci chodzi... - powiedziała cicho. Zaczynała powoli rozumieć intencje, którymi kierował się Luke, przybywając na Byss. Jednakże, z powodu pewnego uczucia, jakie zawiązało się między Skywalkerem a Sandrą... uczucia, które chyba można było nazwać przyjaźnią... dziewczyna postanowiła nie informować o niczym Palpatine’a. Imperator i tak jest od niego potężniejszy, poradzi sobie - przekonywała samą siebie Sandra.
- Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy... w innym miejscu, w innych, spokojniejszych czasach - ciągnął dalej Skywalker.
Wzruszyła ramionami.
- To możliwe - odpowiedziała bez przekonania. Była całkowicie lojalna wobec Imperium, więc jeśli Luke zamierzał wykręcić jakiś numer, to wątpiła, aby mogli się spotkać w innej sytuacji niż bitwa. Choć, z drugiej strony... jak powiedział Skywalker, różne są drogi przyszłości. - Możesz mi powiedzieć, o co chodzi z tą zdrajczynią z Artyr V, czy to jakiś wielki sekret?
Luke zawahał się.
- Nie jest to wielki sekret - odparł po dłuższej chwili. - Nie jesteś jedyną Ręką Imperatora w historii.
- Wiem - odpowiedziała bez wahania.
Skywalker rozdziawił usta ze zdumienia.
- Powiedział ci? - spytał z niedowierzaniem.
- Już na samym początku - oznajmiła z nutką rozbawienia w głosie. - Więc chodzi o Marę Jade?
- Tak - odparł poważnym tonem.
Sandra uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Dzięki. Tyle chciałam wiedzieć. - Umilkła, a po chwili dodała: - Chyba powinnam już lecieć.
Skywalker kiwnął głową.
- Tak, powinnaś. Niech Moc będzie z tobą.
- I z tobą też - obdarzyła go pożegnalnym uśmiechem, po czym odwróciła się i weszła do środka statku. Rampa niemal natychmiast się za nią zamknęła. Po chwili Luke patrzył, jak granatowy myśliwiec znika w przestworzach.


- Firespray „Skrytobójca”, proszę o okazanie kodu dostępu - odezwał się kontroler wylotów. Sandra przesłała wymagane dane. - Kod dostępu prawidłowy. Okno otwarte za dwie i pół sekundy.
Wylatując przez otwartą część supermocnego pola siłowego, które otaczało całą Byss, Sandra dostrzegła intrygującą i nietypową akcję przy innym otworze. Za wlatującym przez niego transportowcem próbował przejść mniejszy statek, dwuosobowy patrolowiec klasy Pursuer. Transponder identyfikował pierwszą jednostkę jako „Starlight Intrudera” zarejestrowanego na przewoźnika z Nar Shaddaa, Shuga Ninxa. Na pokładzie tego statku wyczuła obecność w Mocy, podobną do obecności Skywalkera... choć mniej wyraźną. Pewnie to Organa Solo, pomyślała Sandra. Chyba Luke będzie miał gości.
Pstryknęła włącznikiem komunikatora i wybrała wpisaną w jego pamięć sekwencję cyfr. Mogła nie informować Imperatora o pewnych podejrzeniach co do Skywalkera, jednak jego siostra niewiele ją obchodziła.
- Do jednostek patrolowych Byss... mówi Sandra Vidaan. Radzę dobrze przyjrzeć się transportowcowi „Starlight Intruder”. Sądzę, że mogą na nim znajdować się Rebelianci - skończywszy wypowiadać ostatnie słowo, wyłączyła komunikator. Nie miała ochoty wdawać się w dyskusje z dowódcami imperialnej policji. Wystarczyło, że zwróciła ich uwagę.
Spojrzała ponownie na wyświetlacz, by przyjrzeć się parametrom mniejszej jednostki.
Drugim statkiem okazał się „Slave II”, należący do... Boby Fetta!
On żyje?! - zdziwiła się. Z tego, co Sandra słyszała, i co było powszechnie wiadome, najlepszy łowca nagród w historii galaktyki zginął sześć lat wcześniej w paszczy Sarlacca na Tatooine, czyli tam, gdzie teraz się wybierała. Jednak, kiedy sobie przypomniała, czym teraz powinna zaprzątać swą uwagę, postanowiła przestać interesować się tą sprawą, choć czuła, że pod jej nieobecność rozegrają się na Byss wydarzenia, które przejdą do historii galaktyki. Poczucie obowiązku jednak wzięło w niej górę. Gdy upewniła się, że „Skrytobójca” znajduje się już na tyle daleko od planety, by jej grawitacyjne pole nie stanowiło żadnych przeszkód, pociągnęła dźwignię uaktywniającą hipernapęd. W jednej chwili gwiazdy rozciągnęły się w długie, świetliste linie i dziewczyna znalazła się w nadprzestrzeni.


1 2 3 4 5 (6) 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,38
Liczba: 24

Użytkownik Ocena Data
Darth Khoqa 10 2014-08-28 15:23:58
Kosak 10 2009-05-09 17:39:39
Carno 10 2008-12-21 01:44:33
vixen 10 2006-12-29 18:21:45
99-in-the-shade 10 2005-12-20 21:41:40
Aquenral 10 2005-03-29 15:44:53
Furrbacca 10 2004-11-27 11:05:09
Burzol 10 2004-10-24 20:29:22
Shang z domeny Da`ah Tee 10 2004-10-15 16:18:40
Jaya 10 2004-09-17 09:30:56
SR KoZi 10 2004-08-27 17:25:48
Admirał Raiana Sivron 10 2004-08-26 20:46:32
Gilraen 10 2004-08-10 22:49:24
Mistrz Fett 10 2004-08-10 21:55:58
Baucent 10 2004-08-09 15:41:31
Boris tBD 10 2004-05-09 22:15:38
Nadiru Radena 9 2006-03-17 15:10:44
Otas 9 2005-06-27 14:35:01
Jaqob 9 2005-05-08 11:19:37
Joylinda_Hawks 9 2005-01-28 21:02:05
Misiek 9 2004-08-12 22:12:04
Yeleniu 8 2007-06-19 18:53:37
volrath 8 2004-08-15 22:06:53
Girdun 4 2007-06-07 19:48:34


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (86)

  • vixen2006-12-29 18:23:32

    Najbardziej spodobał mi się wątek miłosny, ale geniusz autora widać też w tych fragmentach, w których nie ma nic z romansidła.

    Ricky, powinieneś postarać się o wydanie swojej powieści! :)

  • Adela2006-04-09 20:33:01

    czytałam to kilka dni,ale było warto

  • 99-in-the-shade2005-12-20 21:47:00

    Powiem krótko i treściwie: bardzo wciąga, jestem pod ogromnym wrażeniem =) =)

  • Lord Darth_Vader2005-09-17 16:12:38

    Wciągneło mnie i jest ok ale nie chciało mi sie czytać całego. :)

  • Otas2005-06-27 14:19:33

    No i ja muszę sie w końcu wpisać bo Ri*ky (imię zmienione ze względu na dobro toczącego sie dochodzenia) obiecał mi z uśmiechem na ustach, że mi jaja (dowód rzeczowy zabezpieczony przez policje) urwie jak w końcu recki nie napisze ... ja wogóle nie wiem skąd taka nerwowość u dzisiejszej młodzieży ... lewo rok czeka :P:D

    A co do ksiązki ... to wsumie już nic z niej nie pamiętam :P:D... no dobra.... tyle pewnie R nie zadowoli więc coś jeszcze napiszę.
    Ogólnie CJ są połączeniem talentu pisarskiego R. i jego ogromnej znajomości świata SW ...dzieki temu otrzymaliśmy książke z wciągającą fabułą, interesujacymi postaciami i historią która może być porównywana do nie jednej pozycji SW.
    Gdybym tylko na podstawie tego miał wystawić ocene to wyniosła by ona 9,5/ 10 (bo nie ma rzeczy idealnych) .. .ale ... ale tutaj dochodzą jeszcze preferencje czytelnika :) ... mi osobiscie nie podoba taki wątek miłosny jaki pokazał nam Ricky ... nie ma zdrad, morderstwa w zazdrości .. wogóle nieżyciowy :D... W takim przypadku ocena wynosi 8,5/10 i tu mam ból.. czy zawyzyć ?? czy zanizyc ?? :) ... zawyże .. wiec 9/10

    Kto lubi piękne romantyczne wątki miłosne może spokojnie dodać sobie 1 pkt.

  • Saien2005-04-16 11:54:40

    Super książka. Wciągnęła mnie bez reszty (ach... cały piątkowy wieczór :-) Świetne nawiązania do NT. Wciągająca fabuła, bardzo dobra narracja i dialogi. Jednym słowem: Super!! Polecam wszystkim kto ma czas na czytanie (170 str.). Moja ocenka - 9,5/10

  • Aquenral2005-02-09 16:23:31

    Świetna książka... Trochu długawa, ale czytać się przeczytało. 10/10

  • Joylinda_Hawks2005-01-28 21:06:23

    Należy sobie zdać sprawę iż bardzo trudno dokonać oceny czyjejś twórczości. Czytając "Cienie Jedi" po raz drugi ( a później i kolejny) starałam się obiektywnie potraktować to opowiadanie ( chociaż zasadniczo trudno nazwać to opowiadaniem, objętościowo przypomina ono raczej książkę, krótką ale książkę). Przeczytawszy całość jednoznacznie stwierdzam że nie można odmówić autorowi doskonałej znajomości wszechświata SW bowiem w opisywanym przez niego świecie porusza się on z lekkością twilekańskiej tancerki.
    Czytając to opowiadanko odkrywamy że jest w nim dużo zapożyczen z wielu książek i komiksów SW jak i również nawiązań. Z jednej strony to może być dobre, świadczy o tym iż autor bardzo dobrze orientuje się w tym wszechświecie i potrafi się zgrabnie po nim poruszać, z drugiej zaś strony nie można się oprzeć wrażeniu że czegoś tu jest za dużo, za dużo zapożyczonych postaci, które się pojawiają nie tylko wspomniane mimochodem ale znacznie częściej. Moim zdaniem opowiadanko przez to trochę traci, zasadniczo powinno być tak iż większą część tego opowiadanka powinny zajmować postacie stworzone przez autora, natomiast pozostałe powinny być raczej tłem dla postaci pierwszoplanowych a nie dominować. Lepiej jest wprowadzić kilka zapożyczonych postaci, żeby nie przesłoniły swoją obecnością głównego wątku i głównych postaci bo w pewnym momencie może nawet dla fana SW stać się ono nieco nużące.
    Na bardzo duży plus zasługuje wprowadzenie do opowiadanka Noma Anora działającego jako Vigo Czarnego Słońca i ten wątek jest bardzo interesujący i ciekawie wpisany w wszechświat SW i warto go rozwinąć w następnych częściach.
    Co do głównych bohaterów - właściwie bohatera i bohaterki, to żeby się długo nie rozwodzić bo nie o to chodzi to są dobrze napisani i prowadzeni. Wykorzystanie jako pierwszoplanowej postaci kolejnej Ręki Imperatora nasuwa od razu skojarzenie z Mara Jade, bodajże najbardziej znaną z rąk Imperatora. Jednakże tu Sandra Vidan wypada dość blado w zestawieniu z Marą, ale to nie wina autora, biorąc pod uwagę samą postać Mary trudno znaleźć by w wszechświecie SW kobietę która mogłaby jej dorównać. Co do Sandry można by bardziej popracować nad jej postacią dodać jej głębi psychologicznej, pokazać trochę jej rozterek i wątpliwości, bowiem po tylu latach szkolenia u Imperatora tak proste zerwanie z przeszłością bez żadnych szkód dla jej osobowości spłyca jej postać.
    Jeżeli chodzi o Holly Swan - no cóż była tylko dodatkiem, przerywnikiem w życiu Daola który szybko sobie uświadomił iż to nie jest kandydatka na jego życiowa partnerkę - a skoro była przerywnikiem trzeba było ją usunąć - ale dlaczego tak drastycznie - moim zdaniem zasługiwała raczej na mniej bolesne zejście ze sceny.
    Co do Daola - sądząc po nazwisku ma on chyba bliskie związki z rodziną byłej królowej Naboo. Ciekawa postać - łowca nagród obdarzony umiejętnością posługiwania się Mocą. Nie mogę się oprzeć tu wrażeniu że autor ma dużo sympatii do niego ( jak również dla jednej z bohaterek0. Przedstawił go jako człowieka który mimo stracił wszystko, rodzinę, mistrza, dom potrafił się po tym wszystkim pozbierać i nie zatracić swojego człowieczeństwa, mimo że jest łowcą nagród to zdaje mi się że obecne zajęcie raczej mu nie odpowiada bowiem żałuje że nie miał możliwości dokończenia szkolenia na Jedi.
    Nie wdając się już więcej w szczegóły bo i tak to co napisałam jest dość obszerne, zasadniczo mogę powtórnie stwierdzić iż opowiadanie przeczytałam parokrotnie, gdy czytałam po raz pierwszy zrobiło na mnie dobre wrażenie, widać autor ma niezłe literackie zacięcie i jeżeli trochę popracuje nad postaciami i nie będzie przesadzał z nawiązaniami to z pewnością kolejne jego opowiadania z jednego na drugie będą coraz lepsze. (na to liczę).
    Muszę tu jednak dodać na koniec jedną rzecz, która mi się nasunęła i która mnie czasami denerwuję, nie lubię czytać książek opowiadań w których po przeczytaniu kilku kartek mogę bez problemu przewidzieć jaki będzie jej/jego koniec, lubię być mile zaskoczona że na koniec pojawi się jakiś element który wywróci moją koncepcję zakończenia do góry nogami, ewentualnie wprowadzi jakiś "smaczek" którego się nie spodziewałam. Autor pisząc opowiadanko bardzo się postarał lecz zabrakło tu na koniec tego elementu zaskoczenia dla czytelnika tego wlaśnie jak to nazywam "smaczku', czegoś czego się czytelnik w ogóle nie spodziewał - jakiejś małej niewyjaśnionej kwestii, małego elementu który autor dodałby od siebie a który by mógł "podkręcić akcję", bo chyba nic tak bardziej czytelnika nie wkurza jak dochodzi do końca książki ciesząc się że kończy się to jak przewidział ( a czasami się nie ciesząc) a tu nagle okazuje się że do końca nie wszystko było tak jasne jak się na początku okazało.
    Żeby wiele nie ględzić - ogólnie oceniam opowiadanko: 9/10. Uzasadniając tą ocenę powiem krótko, dlaczego nie 10/10 - bo obniżenie o 1 punkt oceny ma na celu zmobilizowanie autora do podniesienia poziomu pracy którą i tak oceniam na wielki plus 9 z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy..)

  • Matek2004-11-08 10:06:38

    tja, połączenie ST i NT... i jeszcze EU.... i NEJ :))))) Ricky --> skorzystałeś z wielkiego dobrodziejstwa zwanego Star Wars w pełni...

  • Burzol2004-10-24 20:34:21

    Świetna robota; widać, że autor lepiej zna świat EU niż sam Lucas (i wielu twórców którym L$ płaci). Dobra historia, ciekawe postaci (chociaż łowca-jedi?... ale bywało gorzej), bardzo udana próba połączenia starej i nowej trylogii. Polecam ;)

  • Jaya2004-09-17 09:30:27

    Zapomniałam. Dałabym 9,5, ale nie wiem, czy się da. W związku z tym 10.

  • Jaya2004-09-17 09:25:42

    Nareszcie skończyłam. Wina, że tak długo to trwało leży całkowicie po mojej stronie. Początkowo czytałam z ekranu, po dwie, trzy strony (ze 132, nie 28). w końcu wydrukowałam...i poszło jak burza. Zgodniez tym, co obiecałam w poprzednim wpisie i Ricky'emu na privie wpisuję komentarz. Może zacznę od tego, ze jest kilka dziur...ale całokształt jest tak dobry, ze sam jest jak dziura - czarna oczywiście, tak wciąga. Świetna robota!!! Poza tym pozwolę sobie nie zgodzić się z volrathem. Wątek romantyczny jest nie tylko ważny (w końcu to miłość zaczęła wyciągać Sandręze szponów Imperatora) ale także dobrze napisany. Ricky potrafi operować słowem. Zwłaszcza podoba mi się fragment po walce na Asmeru.
    Co do bohaterów "oryginalnych" to jeszcze nie doszłam do X-wingów Allstona i nie mogę się wypowiedzieć. Fajnie natomiast wygląda scena "trywializowania Mocy" w mesie. O dziurach pisać nie będę, zrobił to za mnie volrath, chociaż z częścią jego wniosków (oprócz już wymienionych) się nie zgodzę. A tak właściwie - czy on zarozumiałości nie uważa za wadę?
    Ricky, gratuluję wyobraźni. Przywiozę wydruk do Toszka i poproszę o autograf. Pisz dalej.

  • SR KoZi2004-08-27 17:25:33

    Hmm... Książka bardzo, bardzo mi się podobała. Fajne było nawiązanie do robu Naberrie. Takie... nawiązanie do historii SW. Był też lightstaff ;), YT i wiele innych...

  • Admirał Raiana Sivron2004-08-22 19:11:46

    Świetna robota, gratulacje niezwykle wciągające opowiadanie nie mogłam sie od nieo oderwać.
    Maksymalnie rozwalił mnie fragment " - Kapitanie Maldini! Długo jeszcze potrwa ten żałosny pokaz nieudolności? Ci żołnierze nie zachowują się tak, jak szturmowcy Imperium, tylko jak żałosne rebelianckie ścierwojady, które nawet nie potrafią naśladować wojska!
    Świetne jeszcze raz gratuluje dobrej roboty :))

  • Ricky Skywalker2004-08-19 20:48:53

    Wyjaśnienie jest następujące: określenie "Strona Mroku" pochodzi z polskiego tłumaczenia komiksu Dark Empire, którego uzupełnieniem ma być ta powieść. A wprowadziłem je z jednej strony dla urozmaicenia (żeby nie było ciągle "Ciemna Strona") z drugiej - żeby nawiązać do owego komiksu :)

  • Jaya2004-08-19 15:01:05

    Na drugiej (pierwszej tekstu) stronie mocno się zdziwiłam. Co to jest za "Strona Mroku"? Zawsze mi się wydawało, że ogólnie przyjętym określeniem jest "Ciemna Strona". Jeżeli nie mam racji, to proszę o wyprowardzenie z błędu. Jak przeczytam resztę to wam powiem, czy mi się podobało. wygląda na to, że jednak będzie (mimo wszystko:)

  • volrath2004-08-16 12:50:53

    Przyznam, ze chciałem się moją opinią na temat CJ podzielić bezpośrednio z autorem na Alderaanie, ale fak yt:)

    Niewątpliwie czekałem na CJ z niecierpliwiścią i , zgodnie z radami Ricky`ego, czekałem na wersję pełnowymiarową. Niestety, kiedy w końcu dostałem szansę przeczytania jej ,z powodów technicznych zmuszony byłem czytać z ekranu, a to trochę trwało.

    Jako że nie jest to recenza jako taka, tylko słowa skierowane raczej przede wszystkim do autora, daruje sobie streszczanie fabułu i przejdę do konkretów.

    Na początku zwraca uwagę dosyć swobodna i dobrze prowadzona narracja. W ogóle od strony "technicznej" Cieniom...niełatwo cos zarzucić. Ww narracja jest czytelna, opisy w dawce odpowiedniej, ilośc, jak i sposób "podania" dialogów też jak najbardziej zadowala. Widać, że Ricky przeczytał sporo ksiązek i wie jak powinna wyglądac budowa jego własnego dziecka.
    Dalej oczywiście najważniejsze są postacie. Przyznam, że głowny bohater- Daol Naberrie kojarzy mi się z postacią wyjętą wręcz z fanowskiego marzenia o życiu w świecie SW. Nie dość, że łowca nagród (któz nie kocha Boby Fetta?) to jeszcze z umiejetnościami Jedi. I to też niezwyczajnymi, bo przecież widzi mejsowskie punkty przełomu. Powiem szczerze: Daol moją ulubioną postacią z SW nie będzie. Brakuje mi w nim "tego czegoś". Może wad? Ricky przedstawia tu co prawda problemy Naberrie z Ciemną Stroną, ale mnie to szczególnie nie przekonuje.
    Sandra Vidaan jest ciekawa sama w sobie, a konkretnie dlatego, że na co dzień jest nikim innym jak Ręką Imperatora. Ciesze się, że Ricky zdecydował się na tak śmiały zabieg, który sprawia, że Vidaan jest po prostu ciekawsza. Tylko, tak jak ktoś już tu wspomniał, za mało w niej mroku jak na tyle czasu pod butem Imperatora.
    Panią Swan trudno mi oceniać, ale raczej na plus.
    Świetnie przedstawione są postacie drugoplanowe, zwłaszcza te z "oryginalnego" EU. Buźka, Prosiak, Iella, wszystko jest tak jak ma byc. Fajne są odzywki Jansona czy Lorana, nadają im wiarygodnośi i widać, że autor zna źródła z których czerpał. Za to nie podoba mi się Boba Fett i ta wzianka o pluciu. Nie pasuje do niego zupełnie.
    A sama fabuła? Coż, na pewno dużą rolę pelnią tu odniesienia, zarówno do wcześniejszych części Sagi jak i ksiązek. Teksty typu tego o hologramie Hana Solo znowu pokazują, że Ricky wie na czym stoi, a przy okazji calkiem zręcznie tym manipuluje. Przyczępię się za to do parafrazy fragmentu "Zdrajcy". Ricky nie pisze jak Stover (mówię o stylu) i taki fragmencik zwyczajnie tu nie pasuje, sprawia wrażenie wyrwanego znikąd.
    Poza tym oczywiście cała książka dzieje się w okresie Mrocznego Imperium i musze przyznać, że wpasowana jest wręcz idealnie.
    Szkoda, że autor nie pokusił się o bardziej skomplikowaną fabułę. Wszytsko dzieje się według sprawdzonego schematu: główny bohater robi swoje sprawy, aż tu nagle zostaje wplątnay w coś większego, w międzyczasie spotyka kobietę swoich marzeń, a na końcu walczy z super bossem. Z drugiej strony prosta fabuła może być zaletą, zwłaszcza, że np takie walki powietrzne są bardzo dobrze opisane.
    Trzeba by było rozwinąć sprawę dialogów. Jak pisałem, są w jak najbardziej odpowiedniej ilości, a teraz o jakości. Są dobre. Adekwatne do postaci i, co ważne, sensowne. Nie podobają mi się niektóre wypowiedzi Daola, mam wrazenie, że są zbyt...hmmmm.... nadęte? Za duzo w nich patosu? Ale oprócz tego jest ok.
    Nie podoba mi się wątek romansowy. Daol chyba całe życie nic nie robi tylko się zakochuje. Teksty typu "och, czy ja ją kocham??" burzą poniekąd klimat CJ.

    Ogólnie, jak na fanfic Cienie Jedi robią wrażenie. Czytało mi si je lepiej od niektórych "pełnoprawnych" ksiązek z SW. Zwłaszcza przez naprawdę dobrą narrację.Są tu jednak rzeczy, ktorych można się przyczepić (Niektóre postacie zbyt czarno-białe) . Myyślę, że jeśli Ricky wezmie pod uwagę rzeczy na które zwracają mu uwage (głupio zabrzmiało) to nastepny tekst będzie juz naprawdę świetny.
    Na dzień dzisiejszy stawiam 8, bo wśrod fanficów CJ wyróżniają się zdecydowanie. I czekam na więcej


    btw bardzo podoba mi się tytuł:)
    a, i jeszcze mam kilka wątpliwości co do logiki i sensu niektórych motywów, ale najpierw omówię je bezpośrednio z autorem:)

  • Ricky Skywalker2004-08-13 09:26:47

    Taka mała uwaga - jak już dajecie komentarz typu "super itd." wrzućcie też ocenę ;)

  • No0n32004-08-13 09:22:23

    suuper co tu sie bede rozpisywal :P

  • Misiek2004-08-12 22:06:54

    Przeczytałem "Mroczne Imperium: Cienie Jedi" już jakiś czas temu, no i teraz przyszło mi wyrazić opinię. Muszę przyznać, że czytało się bardzo dobrze; pierwsze 17 rozdziałów pochłonąłem jednego dnia, pozostałe następnego, co świadczy tylko o dużym talencie i lekkim piórze Ricky'ego. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że "Cienie" aspirują do roli pełnoprawnej gwiezdnowojennej książki, a już na pewno są lepsze, niż "Kryształowa Gwiazda", "Dzieci Jedi" czy "Zasadzka na Corelli". In other words: I'm impressed.
    Ale żeby nie być gołosłownym, wypada wystawić jakąś konstruktywną (?) recenzję. Gdybym miał określić zawartość fan-booka TFNowskimi standardami, powiedziałbym, że jest to angst, drama, romance. Mamy tu do czynienia z wielowątkową akcją z jednym, podstawowym wątkiem przewodnim, której konsekwentne prowadzenie, z zachowaniem wszelkich prawideł gatunku, jest niewątpliwą zaletą powieści. Wątek humorystyczny, drobiazgowa wręcz zgodność z EU, ba, nawiązywanie do niego w wielu momentach to wszystko świadczy o jakości "Cieni", a w powiązaniu z kilkoma wątkami z NT, daje nam nadzianą smaczkami pozycję na miarę "Zjawy z Tatooine" czy "Survivor's Quest". Całość jest gładka, płynna i dopracowana chociaż kilka drobnych potknięć stylistycznych się zdarzyło. I tutaj pojawia się to, o czym mówiłem Rickowi jakiś czas temu: chociażby nie wiem, jak dopieszczać dzieło, zawsze kilka buraczków wyjdzie. Tym niemniej nie są one częste i w żaden sposób nie rzutują na moją ocenę, chciałem tylko uświadomić ich istnienie.
    Dużą zaletą booka są dialogi; nie pozbawione humoru, gładkie i częste, a co najważniejsze: zróżnicowane dla różnych typów postaci, bardzo dobrze wpływają na odbiór całości. Jednocześnie, mimo ich ilości, nie miałem ani razu wrażenia, że akcja jest przegadana. Właśnie kwestie mówione stanowią w wielu momentach o pośredniej charakterystyce postaci. A skoro już o nich mówię, to warto zwrócić uwagę na niektóre z nich.
    DAOL NABERRIE - pociągnę za jednym zamachem z charakterystyką Xavisa. Zaletą obu panów jest ich historia, losy i prezentacja zachowań ale Kurt zdaje się tracić na rzecz Daola. Wynika to w znacznej mierze z pierwszej części, która de facto na Naberrie się koncentruje i buduje lwią część jego charakterystyki i wyrazistości. Jedyną wadą Daola są młodzieńcze chucie, ale o tym za chwilę.
    SANDRA VIDAAN - chociaż autor zarzekał się wielokrotnie, że to nieprawda, ja w niej widzę Selene z "Underworld". A ponieważ sposób przedstawienia wampirzycy przypadł mi swego czasu do gustu, tak i Sandra jest moim zdaniem zbudowana poprawnie. Chociaż, jeśli mam być szczery, to spodziewałbym się po Ręce Imperatora więcej mroku. A tutaj było to jakby trochę za bardzo cukierkowe. Również nie do końca jest jasne, czemu od samego początku Sandra bardziej przysługuje się Luke'owi, niż Imperatorowi, albo dlaczego tak łatwo godzi się na zabranie Naberrie przez Zuckussa, a sama wraca na Byss z pustymi rękami. Znacznie lepiej w starciach ze swoim wewnętrznym mrokiem wypadał Daol.
    LUKE SKYWALKER - cukierek. O ile jeszcze Daol i Sandra wychodzą w swoich charakterystykach na plus, o tyle u Luke'a bilans jest zerowy. Były poprawny, wręcz bardzo dobry, gdyby nie jeden, moim zdaniem solidny, mankament. W Dark Empire Skywalker był pogrążony w mroku, ponury, patrzący na wszystko dookoła spode łba, natomiast w kontaktach z Sandrą wydaje się on dość pogodny, zupełnie bez oznak pogrążenia w ciemnej stronie, z jakim mieliśmy do czynienia w komiksach. W drugiej części jest już ok, ale pierwsza ssie.
    HOLLY SWAN - Święty Łabędź. Tutaj mamy zarazem potencjalnie niezłą postać (kuzynka Kurta, ta córka itd.), jednak bardzo nierówną. Z jednej strony jest wspomniany potencjał, a z drugiej te chucie, o których mówiłem przy okazji Daola. Ogólnie rzecz biorąc pan Naberrie jest niesłychanie wręcz kochliwy. Chociaż tę wadę dzieli akurat z Łabędziem, to wydaje mi się, że ten akurat wątek najbardziej zgrzyta w całych "Cieniach".
    BOBA FETT - znów wahania. Z jednej strony mamy do czynienia z naszym kochanym Bobą, którego znamy z Wojen Łowców Nagród, komiksów itd., czyli surowym, oschłym profesjonalistą, najlepszym w swoim fachu, a z drugiej wydaje się parę razy, że mięknie. Motyw z pluciem jeszcze uchodzi, ratuje go ironia Fetta, ale odbicie Daola i Zuckussa ze szponów Yuuzhan, samo w sobie bardzo ok., ale moim zdaniem Fett za ten wybryk z rękoma prędzej by się zirytował, niż uśmiechnął. I chociaż jest to swego rodzaju zróżnicowanie charakteru, to wydaje mi się, że w paru miejscach kuleje. Tym niemniej wychodzi na plus.
    BILANS, HORN, ZUCKUSS, WUHER, SCAUR i wiele innych - innymi słowy postacie drugoplanowe. Tutaj wielkie plusy: nie są to może bohaterowie szczególnie wyraziści, ale też nie muszą być, a to, jacy są, jest w pełni zadowalające. Zwłaszcza takie smaczki, jak spiknięcie się Zuckussa z Oorylem, motywy z Imperatorem (wszystkie sceny z nim są wręcz mistrzowskie) czy sam Xavis, który jako postać drugoplanowa doskonale spełnia swoje zadanie.
    EU - nie będę się rozwodził; zgodność jest idealna.
    FANON - j.w., pojawienie się Xavisa było niezłym posunięciem, a za Witiyna Tera masz u mnie duży plus :-D
    BITWA O ASMERU - zgodnie z oczekiwaniami: dynamiczna, trzymająca w napięciu, utrzymująca konwencję. Kolejny plus.
    VASTOR - niby ok, czuje się to wiszące w powietrzu mroczne widmo ale chyba można by było je poczuć lepiej. Sprawić, żeby to widmo grozy, widmo Vastora, było swego rodzaju nienazwanym lękiem. Trochę bym tu pomarudził.
    SPÓJNOŚĆ - to trzeba powiedzieć. Trud, jaki autor włożył w dopracowanie "Cieni" jest widoczny od razu, i to nie tylko w fabule czy zgodności z EU, ale i w budowie akapitów, dzieleniu tekstu, itd. Zmiany narratora i perspektywy, sygnalizowane kolejnym akapitem, noszą wyraźne znamiona polifonii, a to duży plus. Śmiem twierdzić, że pod względem dopracowania "Cienie Jedi" są lepsze od "Pełnomocnika Sprawiedliwości". Te kilka buraczków, które wypłynęły, to nic w stosunku do całości. Duży plus. Aha, i jeszcze słówko w kwestii narracji: znakomity prolog.
    Podsumowanie: Po pierwsze i najważniejsze: wielkie gratulacje. Po drugie: gdyby nie młodzieńcze chucie Daola, oraz tych kilka zgrzytów u Luke'a czy Holly (no i Fetta), dałbym z czystym sumieniem dyszkę. Ale bez względu na to dialogi, akcja, spójność, postacie to wszystko, co świadczy o sile tego fan-booka, nie może zostać zmarginalizowane. Tak więc daję 9/10 i oczekuję na wyczyny nowego Vastora ;-)

  • Baucent2004-08-09 15:39:25

    juz tylko 3 :)

  • Ricky Skywalker2004-08-06 09:49:50

    Baucent - już tylko 6 dni ;-)

  • Baucent2004-07-26 16:40:12

    opowiadanie jest lepsze niz nie jedno profesjonalne... tylko ze ja juz od pazdziernika czekam na dalsze rozdzialy... RICKY przez ciebie nie spie po nocach

  • Silvantres`uer Kalvirannian2004-07-06 19:30:40

    Gratulacje , świetne opowaidanie i czekam z niecierpilwością na więcej.

  • waldiego2004-07-03 11:58:32

    Daję dychę, świetne dawno nie czytałem czegoś tak ekscytującego.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Darth Zwaart

  • Shedao Shai2004-05-20 20:28:51

    Cóż...premiera CJ już w sierpniu. A jest na co czekać, mówię wam :)

  • Paweł2004-04-25 19:01:27

    To dobrze Rick ;) Już niemal zapomniałem , gdzie zawiesiłeś fabułę ;)

  • Ricky Skywalker2004-03-01 15:26:01

    heh... słuchaj Paweł - w tej chwili lecę zarówno z nowymi rozdziałami jak i ze SE, dwa nowe są gotowe. Tylko teraz już nie będzie dawania rozdziałów w odcinkach, ale od razu całość. W wakacje, najpóźniej we wrześniu :)

  • Paweł2004-02-13 19:59:20

    Straszny zastój z tymi Cieniami. Nie wiem , czy to spowodowane wypowiedzią Rickiego o pracach nad SE , które w mojej interpretacji mają spowodować zaniechanie tworzenia dalszych rozdziałów. W końcu od ponad roku ukazało się tylko czternaście rozdziałów , a przez ostatnie 9 miesięcy prawie nic!!

    A gdy Ricky dodawał tutaj komentarze wcale go nie znałem. A teraz proszę - jest go pełno na Forum :)

  • Ricky Skywalker2004-01-19 20:21:17

    Perhaps, Shedao!! Zabrałem się do pracy, efekty już widać!!

  • Shedao Shai2004-01-06 15:05:51

    A ja czkem,i czekam, i czekaaam..... Na Gold Edition :D

  • Ricky Skywalker2003-12-11 20:20:57

    Shedao, na razie jestem w trakcie robienia Special Edition starych rozdziałów :D tzn. będą nieco bardziej ustylizowane na okres DE, a także dodane pewne wątki (nieznaczne):) A powieść powinna być skonczona w przyszłym roku, dostępna także w wersji pdf Z OKŁADKĄ. To tyle na razie. :)

  • Calsann2003-12-11 14:34:21

    fajne opowiadanko, nie powiem... ;)

  • Shedao Shai2003-12-10 19:31:46

    KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA CZĘŚĆ????? Ricky'emu wena nie dopisuje? :P

  • Ricky Skywalker2003-12-09 18:52:24

    CIENIE JEDI SPECIAL EDITION
    Is coming for 2004 year :D

  • obisk2003-11-20 15:23:51

    ocenilem 8 warto bylo przeczytac

  • Taoron2003-10-09 09:01:20

    Coolowe to opowiadanie

  • Ricky Skywalker2003-09-25 20:42:30

    OFICJALNE INFO...
    w tej chwili DARTH GUZES tworzy OKŁADKĘ CIENI!!!! kiedy skończy ruszam z robotą... i możecie się spodziewać co najmniej 3 kolejnych rozdziałów do świąt....

  • Dash Onderon2003-09-22 19:38:16

    Oby tak dalej. Widać, że znów jesteś w formie Ricky.
    (9)

  • Darth Fizyk2003-09-18 00:13:35

    Czytalem dlugo... z przerwami... ale warto bylo przeczytac :)

    Czekam na jeszcze :D

  • Luke Darklighter2003-08-22 00:17:29

    3 x sie zabieram do czytania tego, i dopiero dzis mi sie udalo ukończyć. Na poczatku nie wyszedlem poza 1 stronę z powodu zrobienia z Luke'a Sitha, jestem dość typowy jezeli chodzi o ulokowanie swoich sympatii SW. Aktualnie po doczytaniu do ostatniego z 13 przedstawionych rozdziałów mam szczenę na podłodze i gratuluję Ci pomysłu, sposobu jego realizacji oraz talentu do pisania tego typu utworów. Bo taki talent masz, i jak widać na przykładzie mojego niezbyt ambitnego opowiadanka, nie każdy "utwór" może zostać tak przyjęty jak widać na znadującej się tu średniej ocen - zdaza sie nawet, że ledwie jedna osoba je skomentuje, przynajmniej ja tak mialem.

  • Ricky Skywalker2003-08-21 14:01:24

    wyslę wam poprawione stare rozdziały.... a wkrótce dalsze czesci...

  • dualsaber2003-08-21 13:09:57

    o rzesz ty! zakończenie 13 jest dosyć pechowe. Słynna 13?

  • Strid2003-07-12 14:36:10

    Hmmmmm ciekawe ale chce więcej :D

  • Ricky Skywalker2003-06-12 14:56:45

    10, 11, 12 rozdział są właściwie gotowe. Ich akcja dzieje się w czasie równoległym do Dark Empire 2, podobnie jak kolejnych, które powstaną w najbliższym czasie. Wkrótce też Jeth dostanie ode mnie poprawione wersje dotychczasowych rozdziałów.

  • jedii2003-06-11 21:36:20

    fpodoba mi sie to opowiadanie :)
    ale co z dalszymi czesciami?

  • ceta2003-06-08 10:41:27

    bardzo fajne opowiadanko :) :) mam hope ze powstanie kontynuacja .pozdrawiam i alles gute przy schreibowaniu dalej :)

  • Anor2003-04-28 11:05:54

    w sumie to zgodzę się z JedI co do dialogów. Generalnie sie mi podobało, równiez pozytywna jest długość samego rozdziału. Czekamy na dalszą część...

  • jedI2003-04-27 12:28:46

    Dziewiąty rozdział na reszcie nei przytłacza swoją objętością ;) Nie ma też wymuszonych scen akcji co się chwali idobrze rokuje na przyszłość. To co wyraźnie daje się wyczuć to poprawa dialogów, szkoda tylko, że nie indywidualizujesz wypowiedzi poszczególnych bohaterów, bo tak właściwie to wszystkie są takie jakieś bezpłciowe. Ogólnie- poziom utrzymałeś.

  • Dash Onderon2003-04-21 14:18:55

    Ładnie napisane, ale postaraj się nieco żywiej opisywać akcję.
    Widzę, że lubisz zsyłać bohaterowi mroczne postaci, które przekazują mu informacje ( Vima, Anzat). To dodaje historii smaku.
    Na razie wstrzymam się od krytyki, bo w sumie nie jestem kimś kto może sobie na to za bardzo pozwolić :)
    Masz pisać dalej... bo przyjdzie Anzat i wypije twoją ZUPĘ.

  • Boris tBD2003-04-17 19:49:23

    Świetne opowiadanie, czekam z
    zniecierpliwieniem na dalsze rozdziały

  • Ricky Skywalker2003-04-14 14:38:01

    To jednak ja pisałem, i jeszcze takie
    będą... Jeth>>> wyślę po świętach.

  • jedI2003-04-12 17:46:40

    W ósemce rażą mnie porównania w stylu:
    "a wydarzenia zaczęły się toczyć z
    prędkością strzału z blastera."-
    zwłaszcza, że przeprowadzona przez Ciebie
    narracja wcale na to nie wskazuje.
    Oprócz tego mogę stwierdzić, że
    pozytywnie mnie wkręciło w szprychy tej
    historii aczkolwiek fabuła mimo swojej
    liniowości trochę przechodzi bokiem.
    Dialogi- przykro mi- zwykła gawęda babci,
    aczkolwiek w ostatnim segmencie sprawiają
    wrażenie jakby pisał je ktoś inny, tak
    dobrze napisanej rozmowy jeszcze w tym
    fanficu nie było.

  • Jeth2003-04-12 14:59:30

    sorki. Dziś dodałem 8. I wyślij mi Ricky
    te z popawkami Alinei, bo obawiam się, że
    tekst z błędami wrzucam :)

  • Astian2003-04-11 20:53:44

    Hej Jeth, co z rozdziałami o których
    pisze Ricky, mam nadzieje że ich nie
    zgubiłeś;)

  • Ricky Skywalker2003-04-07 12:49:42

    Astian...co do rozdziałow: spytaj Jetha.
    Napisane są jush dawno do rozdiału 12,
    gotowy do przeczytania jest 10.

  • Ricky Skywalker2003-04-07 12:47:25

    OKI. Ja powiem tylko, że ta wersja którą
    czytacie jeszcze nie jest ostateczną.
    Mówiąc językiem gier: to jest
    Beta-wersja.

  • jedI2003-04-02 20:33:31

    Hmm. wracam i nadrabiam zaległości :) No
    więc zacznijmy od dialogów:
    "Znam ją i nie próbuj mi wmówić, że
    osoba, z którą przed chwilą rozmawiałem,
    to ona. Nie zapomnij, że nadal trzymam
    cię na muszce"- to kwitensencja twoich
    dialogo Ricky, zero stylistycznego polotu
    (radzę poczytać Sapkowskiego) dialogi w
    typowej powieści akcji mają mnie skłaniać
    do odruchowego zasłanania twarzy. Chcę
    czuć, że bohaterowie chcą mi dać w mordę,
    że niszczą wszystk ow co do tej pory
    wierze i komu ufam, tymczasme u ciebie
    rozmowy przypominają dialog w
    sueprmarkecie przed pułką z papierami
    toaletowymi...
    -Wybierzemy ten różowy ?
    -A może ten niebieski ?

    Co do akcji to jest ona skonstruowana
    zgodnie z wszelkimi kanonami i nie mogę
    mieć zarzutów, ja bym jednak chciał abyś
    poszedł bardziej w stronę kryminału,
    chociaż to twój wybór.

    Niestety zauważam, że pogarszasz swoje
    opisy, które stają się coraz bardziej
    sztuczne... syndrom instrukcji obsługi.
    Ale żeby nie było że tylko umiem
    krytykować to dam dobrą radę: jeśli
    chcesz konstruować naprawdę porywające
    opisy radzę poczytać powieści
    podróżnicze.

    Na holonecie ci coś napisali ?! Tutaj też
    ci piszą... ale ty i tak masz już
    pomysł... i tego się trzymaj. Nie
    sprzedaj się !

  • Astian2003-04-01 01:01:08

    Gratulacje Ricky, udało Ci się napisać
    zgrabne opowiadanie. Ma wiele plusów, ale
    moim zdaniem najwiekszy to to że jest...
    ciekawe, czego nie można powiedziec o
    wiekszości fanfictionów. Naprawdę potrafi
    wciągnąć, już nie mogę się doczekać Boby.
    U mnie masz 9. A tak w ogóle to kiedy
    pojawią się nowe roździały? Alinea-tobie
    też należy się pochwała.

  • Mara2003-03-31 14:54:19

    Ale masz u mnie 9.

  • Mara2003-03-31 14:53:40

    Muszę przyznać, że nieco rozczarował mnie
    rozdział 6. Dlaczego w większości
    fanficów bohaterowie zakuchują się w
    sobie tak szybko. Powiedziałeś, że będzie
    ok. 20 rozdziałów. Masz przecież czas na
    to żeby rozwinąć ten wątek. Chyba nie
    muszą się od razu zakochiwać, mogą się
    np. nienawidzić;).

  • Ricky Skywalker2003-03-11 09:22:49

    Mara>> Eskadry Łotrów nie będzie, ale
    będzie np. Boba Fett...
    parę innych znanych jush osób

  • Dash Onderon2003-02-28 18:16:36

    Jackson - rozwaliłeś mnie tą uwagą :)

  • Dash Onderon2003-02-28 18:14:36

    Po prostu wciąga.
    Najlepiej czytać ze zgaszonym światłem.
    Kiedy ja miałem 15 lat, to nie wiedziałem
    co to jest interpunkcja. Masz u mnie 9.
    Za bardzo ci zazdroszczę żeby dać 10.
    Sorry :)

  • Mara2003-02-28 15:54:03

    Bardzo mi się podobało. Czyta się jak
    normalne sw, kto by pomyślał, że masz
    dopiero 15 lat. Świetnie łączysz wątki z
    przeszłości (Maul, Dooku...) i
    przyszłości (Pedric Cuf).
    Byłoby jednak jeszcze ciekawiej gdybyś
    wprowadził znanych juz bohaterów
    np:Eskadra Łotrów.

  • Anor2003-02-24 12:03:57

    5 rozdział - podtrzymuję moje pozytywne
    opinie. Muszę powiedzieć, że masz dużą
    swobodę pisania Ricky, chciałbym tak
    umieć...

  • Master Estuans Interius2003-02-22 20:49:09

    Zaczyna się fajnie. Czasami mieszasz
    style. Raz wydaje się że
    to "Wojny Łowców Nagród", a innym
    że trylogia "Akademia Jedi".
    Luke wydaje się zbyt świątobliwy jak na
    Lorda Sith i dla czego nie ma własnego
    mrocznego imienia
    jak Vader, Sidious, Maul, Tyranus?
    Na razie OK.

  • Ricky Skywalker2003-02-11 15:25:35

    coś się nam czat tu zrobił...

    co do liczby rozdziałów: będzie około 20
    :D

  • Anor2003-02-11 13:06:48

    Gratuluje, naprawde mi sie to opowiadanie
    podoba, szczególnie liczne nawiązania do
    UE.No i nie zgadzam sie z JedI bo wydaje
    mi się że fanfiction'y to i tak prawie
    tylko fanowie czytają... Czekamy na
    następne części. A ile to bedzie mialo
    rozdziałów, bo wydaje mi się, że z tego
    to mała książka chyba wyjdzie?

  • Ricky Skywalker2003-02-10 15:19:15

    Oczywiście, jedI. Ale to twoja opinia. A
    na holonecie mi radzili, żebym nie pisał
    jak dla laików...

  • jedI2003-02-08 17:16:41

    Czwóreczka to nareszcie porządne dialogi,
    całość nadal bardzo banalna ale warsztat
    został jeszcze poprawiony (o ile to
    wogóle możliwe). Mam taką małą uwagę, że
    często dajesz nawiązania do Jinna, Maula,
    Dooku... dobrze, jeśli jest to miecz
    Maula ale nei można pisac o pelereynie
    niz teog ni z owego, że kiedyś taką nosił
    hrabia Dooku. Coś takiego świadcyz o tym,
    że myślisz bardzo wąsko o swojej
    twórczości. Zrozumieją ją tylko fanowi
    SW, a wyobraź sobie, że ktoś kto nie
    oglądał ani jednego filmu będzie chciał
    to przeczytać...

  • Ricky Skywalker2003-02-07 11:25:02

    Poczekaj do rozdziału nr. 4, do nr. 10...
    sądzę, że Ci się spodoba, jeedaI :D

  • jedI2003-02-01 08:17:52

    Wiesz co, nieszczególnie interesuje mnie
    twój wiek ;) Czy jesteś słabym twórcą ?A
    bo ja to wiem, nikt nie dał mi prawa
    osądzania gustów innych, skoro ludzie
    oceniają cię w tej chwili na 8.67 to
    chyba powinieneś się cieszyć. Ale ludzie
    wybrali też na Eurowizję Ich Troje i
    wcale nie musi mi się to podobać.
    Mój główny zarzut wobec twojego
    fanfictiona to brak jakiegokolwiek
    wybicia się. Czytałem setki podobnych FF,
    na ForceNcie już teraz jest ich mnóstwo a
    do 2005 pewnie będą tysiące. A chodzi o
    to, żebym ja twojego FF-a zapamiętał
    wśród tych tysięcy, ale jak na razie ni
    bardzo ci się to udaje.

  • Ricky Skywalker2003-01-29 10:18:13

    Jeszcze jedno:
    niewiem, czy wam o tym mówiłem, ale ja
    mam dopiero 15 lat :D

  • Ricky Skywalker2003-01-27 11:12:16

    Jeth>jak chcesz to możesz dać trzy
    kolejne rozdziały co tydzień, ale po nich
    znowu rób co dwa tygodnie. Ok?

  • Ricky Skywalker2003-01-27 10:21:42

    Akcja została "pocięta" bo w pewnym
    momencie te dwa wątki się ze sobą zgrają
    (rozdział 6). jedI>w takim razie jestem
    według ciebie słabym twórcą?
    valerian>Jeth czytał do rozdziału 9, a
    kolejne dwa juuż skończyłem (trzeci
    kończę)

  • jedI2003-01-26 18:15:25

    Kontynuacja znacznie bardziej podobała mi
    się od wstępu. Nie wiem jednak po co
    akcja została tak pocięta, zwykle coś
    takiego stosuje się kiedy mamy dwie
    równocześnei rozgrywające się akcje
    mające istotny na siebie wypływ- ROTJ:
    bitwa o Endor. Pojedynek opisany całkiem
    nieźle, bez idiotycznie brzmiących
    ogólników... strach Skywalkera niestety
    opisany dosyć słabo, przynajmniej za
    słabo aby konkurować z dobrymi twórcami
    fanfictionów. Jednak już sam fakt, że coś
    takiego się pojawiło jest warty
    odnotowania.

  • Valarian Skywalker2003-01-24 21:07:54

    Jeth > napisałeś , że następne są lepsze
    , więc myślałem , że już są napisane i je
    czytałeś :)

  • Andaral2003-01-24 16:04:24

    Opowiedanie jak narazie jest super,
    brakuje mi tylko opcji "wersja do
    druku", trzeba nad tym pomyslec !

  • Ricky Skywalker2003-01-23 15:55:16

    W produkcji rozdziały 10 i 11... ale 7-9
    wciąż czekają na poprawki :D

  • Jeth2003-01-23 08:39:14

    Co tydzień nie. Autor musi przeciez je
    pisac, a Alinea musi je sprawdzać.

  • Valarian Skywalker2003-01-20 16:48:37

    Mi się podoba. A może by tak co tydzień
    te nowe rozdziały ?? :)

  • Jeth2003-01-12 13:31:22

    IMHO jest ono jednym
    z najlepszych
    opowiadań SW pisanych
    przez fana. A ciąg
    dalszy Thengel jest
    lepszy. Wież mi....

    Podoba mi się w tym
    opowiadaniu całkiem
    zgrabne połączenie.
    Denerwuje mnie, że
    wielu autorów tworzy
    słabe opowiadania, w
    których ginię
    kilkanaście głównych
    bohaterów. A tu
    wszystko jest
    ciekawie połączone.
    Czekam na ciąg
    dalszy.

  • Thengel2003-01-11 14:35:58

    Super. Czekam na
    dalszy ciąg....

  • jedI2003-01-11 13:55:23

    Zacznę od tego, że od
    pewnego czasu
    (dokładnie to od
    Wektora Pierwszego)
    przestałem lubić
    książki i fanfice
    umiejscowione po
    Bitwie o Endor.
    Drażni mnie w nich
    przede wszystkim
    przekombinowanie,
    niestety w tych 2
    rozdziałach też
    pojawiają się zadatki
    na coś takiego, ale
    nie można tego
    jeszcze jednoznacznie
    stwierdzić. Brak mi
    tu też emocji,
    właściwie troszkę
    mnie tylko poniosły
    przy pojawieniu się
    Palpatina. Ukazany do
    tej pory fragment
    czyta się dobrze i
    gładko, to chyba
    zaleta bardzo Star
    Warsowego stylu. A
    więc czekam na
    więcej...

  • Jackson2003-01-11 13:44:00

    Wogole Jar Jara nie
    ma!

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..