TWÓJ KOKPIT
0

Mroczne Imperium: Cienie Jedi :: Twórczość fanów

R O Z D Z I A Ł

20



System Asmeru


Dif Scaur stał przy iluminatorze, z rosnącym niepokojem obserwując sytuację na polu bitwy.
Choć myśliwce wroga, sterowane według Corrana Horna przez mózgi droidów, nadleciały w dosyć dziwnym, niepraktycznym szyku, który dawał przewagę siłom Republiki, podzieliły się na klasyczne eskadry i klucze mniej więcej kilometr przed granicą skutecznego strzału z dział turbolaserowych „Mon Juramento”, tym samym uniemożliwiając załodze krążownika oddanie czystego strzału jeszcze przed rozpoczęciem zasadniczej fazy bitwy.
Nadal jednak niewielkie myśliwce zdawały się latać tak, jakby ich ruchami kierowały droidy i Scaur postanowił w końcu przyznać rację Hornowi. Nie potrafił inaczej wytłumaczyć sobie takiej dokładności wrogich jednostek - precyzji w ustawieniu, wybieraniu kierunku lotu...
A także strzelaniu.
Maszyny Nowej Republiki, jak zauważył Dif, miały jednak nad nimi dwie zasadnicze przewagi. Wszystkie republikańskie myśliwce, czy to X-wingi, czy też pojazdy w kształcie ściętego klina, były, w przeciwieństwie do wrogich stateczków, wyposażone w tarcze. A przy tym znacznie od nich szybsze i zwrotniejsze. Dowodziła tego sytuacja na polu walki. Choć śmierć zdążyło ponieść już kilku pilotów A-wingów, straty wroga były nieporównywalnie większe.
Obserwując manewry nieprzyjacielskich maszyn, Dif odnosił wrażenie, jakby pochodziły z innych, odległych czasów... być może nawet sprzed Wojen Klonów. Było w tej myśli coś, co nie dawało Scaurowi spokoju. Kapitan kalamariańskiego okrętu czuł się, jakby właśnie wpadł na trop, który mógł go zaprowadzić do rozwiązania problemu.
Niestety trop na tyle wątły, że póki co, nie doprowadził go do niczego.
Głos, który wyrwał Difa z zamyślenia, należał do sullustańskiego łącznościowca.
- Kapitanie, piloci „Niespodzianki I” i „Niespodzianki II” meldują gotowość do lotu.
Scaur analizował przez chwilę słowa oficera.
- Każ im startować, kiedy znów nawiąże z nami kontakt major Wessiri - rozkazał w końcu donośnym tonem.
Sullustanin pokiwał gorliwie głową, aż zatrzepotały jego grube fałdy policzkowe.
- Tak jest!
- I jeszcze przekaż naszym artylerzystom, że mają rozpocząć ostrzał wrogich myśliwców. Niech strzelają za każdym razem, kiedy będą pewni trafienia.
Łącznościowiec tym razem tylko machnął ręką na znak przyjęcia rozkazu.
- Zrozumiałem, sir! - odkrzyknął, po czym pstryknął włącznikiem wewnętrznego komlinku i zaczął przekazywać rozkazy kapitana.
Scaur bez słowa odwrócił się do iluminatora, wciąż zadając sobie pytanie, co jeszcze może zrobić, aby wydarzenia potoczyły się jak najlepiej dla sił Republiki.
Doszedł do wniosku, że niewiele.


Druga grupa uderzeniowa czekała w skupieniu na odpowiedni moment. Wysunąwszy głowę poza krawędź niewysokiego wzgórza, Zuckuss spojrzał w dół, gdzie majaczyły zrujnowane budynki starożytnego miasta. Na tle popękanych ścian z ciemnoszarego kamienia Gandyjczyk wyraźnie dostrzegał dwie chude, brązowe postacie, które, nie wiadomo skąd, pojawiły się nagle na głównym placu.
- Możliwe, że wyszły z jednego ze statków - odezwał się niespodziewanie leżący po lewej Kell Tainer. Barczysty mężczyzna obserwował miasto przez wojskową makrolornetkę, dzięki której mógł dostrzec wszystko z najmniejszymi szczegółami.
Spoczywający z drugiej strony Zuckussa Judder Page spojrzał na Kella ze zdumieniem.
- Wyszły? To są kobiety?
Tainer pokręcił głową.
- Nie kobiety. Droidy - wyjaśnił. - Jakiś stary model. Nie przypominam sobie, bym takie kiedykolwiek widział.
Na twarzy Zuckussa odmalowało się nagłe zdecydowanie. Stanowczym ruchem odbił się od ziemi i wstał, poprawiając pas z blasterami.
- Droidy czy nie, musimy tam zejść.
Page skinął głową i też wstał. Jego plecy obciążała ciężka torba, w której komandos trzymał ładunki wybuchowe. Zuckuss wzdrygnął się na myśl o przenoszeniu takiego ładunku.
Jeden błędny ruch i giniesz, pomyślał z niejakim przestrachem.
- Musimy iść - potwierdził Judder i gwizdnął na resztę. W tej chwili to on był przywódcą oddziału. Powiódł spojrzeniem po twarzach podkomendnych. Na wszystkich zobaczył to samo zdecydowanie, które ujrzał chwilę wcześniej na owadzim obliczu gandyjskiego łowcy. - Plan jest następujący: wszyscy, którzy mają ze sobą ładunki, wchodzą do wyznaczonych wcześniej punktów strategicznych. Zostawiamy paczuszki z zapalnikiem nastawionym na czterdzieści pięć minut. W tym samym czasie Showolter, Zuckuss, Kell i Prosiak wkraczają na główne lądowisko. - Obrócił się tak, by widzieć twarze całej czwórki. - Po połączeniu się z grupą Xavisa, staracie się unieszkodliwić jak najwięcej statków Wieczności. Potem wszyscy wracamy do własnych maszyn i odlatujemy, nim rozpęta się tu piekło. - Uśmiechnął się krzywo. - Czy wszystko jasne? Tak? No to idziemy.


Przez kilka minut zstępowali coraz bardziej w dół, nim wreszcie znów znaleźli się na gładkiej, biegnącej prosto drodze. Zaczynający się u stóp schodów ciemny korytarz znajdował się poniżej poziomu jeziora. Zbudowany był z kamiennych bloków, wyciętych tak idealnie, że zaprawa okazała się niepotrzebna. Wieloletnie ruchy terenu spowodowały jednak, że dzieło pradawnych kolonistów znajdowało się w opłakanym stanie; cała podłoga zalana była wodą z jeziora, która dostała się do wnętrza tunelu poprzez szczelne niegdyś połączenia, zaś zarówno łukowato sklepiony strop, jak i niektóre ściany pokryte były grubą warstwą skrystalizowanej soli.
Szli w milczeniu, nie odzywając się do siebie ani słowem. Jedynie idący z przodu Iella i Kurt wymieniali cicho poglądy na temat dalszego przebiegu misji. Przypatrując się im od tyłu, Daol doszedł do wniosku, że są właściwymi osobami na właściwych miejscach. Każde z nich było doskonale przygotowane do wykonania swojej części misji, choć obydwie były diametralnie różne. Jednak zarówno Iella, jak i Kurt doskonale wiedzieli, że aby poważnie myśleć o pomyślnym zakończeniu operacji na Asmeru, należy odsunąć od siebie wszelkie związane z czym innym stresy i uczucia. Sam już nieraz musiał tak postępować i wyszło mu to tylko na dobre, więc postanowił wziąć z nich przykład.
Jak prawdziwy zawodowiec.
W pewnym momencie natężenie kryształków na ścianach zaczęło się zmniejszać, a ze ścian przestała lecieć woda, co wskazywało na to, że znaleźli się pod powierzchnią stałego lądu. Po chwili tunel zaczął łagodnie wznosić się w górę. W słabych promieniach paneli jarzeniowych zaczęły się pojawiać mroczne otwory bocznych tuneli. Daol podświadomie spodziewał się nawet, że właśnie do jednego z nich poprowadzi ich Xavis. Pomylił się jednak.
Zatrzymali się dopiero, kiedy centralny tunel przeszedł w rozległą prostokątną grotę. Pośrodku każdej ze ścian, pomijając tą, z którą połączony był podziemny tunel, zaczynały się prowadzące w górę schody. Kurt wyciągnął rękę i wskazał najbliższe.
- Ta droga prowadzi do północnej piramidy, gdzie mieszczą się wszystkie najważniejsze systemy Wieczności. - Westchnął głęboko. - Za czasów, kiedy tu mieszkałem, znajdowały się tam też wszystkie działające terminale. Mój plan jest taki: ci, którzy nie mają podłożyć ładunków, idą ze mną właśnie do tego budynku. Zostawimy tam Iellę, która przy odrobinie szczęścia wyciągnie z komputerów Wieczności wszystko, czego tylko Republika potrzebuje... - Przeniósł wzrok na jasnowłosą agentkę i na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech. - Albo i wszystko, co uda jej się wyciągnąć z tych starych rzęchów. - Spojrzał na dowódcę oddziału Noghrich, który w skupieniu analizował słowa Xavisa, próbując wychwycić jakąś lukę w jego planach. Póki co, niczego takiego nie znalazł. - Pozostaniesz z Iellą, Volvekhanie, na wypadek, gdyby któryś z piratów zorientował się, że coś się dzieje z ich sprzętem.
Szaroskóry obcy kiwnął głową na znak zgody.
- Tymczasem pozostali wyjdą ze mną dalej, na główny plac. Mam nadzieję, że w ten sposób stworzymy pozory, iż wszyscy opuściliśmy tunel, tym samym dając Ielli wolną rękę.
Skierował spojrzenie na trójkę komandosów Page’a.
- Wy chłopcy, udacie się do miejsc, o których mówiłem wam wcześniej...
Pokryty gęstym futrem Shistaven przewrócił fioletowymi oczami.
- I zostawiamy swoje zabawki - dokończył znudzonym tonem, po czym westchnął teatralnie. - Tak, jakbyśmy kiedykolwiek robili coś innego.
Xavis uśmiechnął się lekko.
- Cieszę się, że wiesz, na czym polega twój zawód, Caas - powiedział z rozbawieniem, jednak natychmiast spoważniał.
- A pozostali? - wtrąciła się Holly. - Co my wtedy będziemy robić?
Kurt wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Iellą, po czym wzruszył ramionami.
- My spróbujemy odnaleźć członków drugiej grupy, i wraz z nimi postaramy się uszkodzić statki Wieczności, żeby nie mogli nas ścigać. - Przeniósł wzrok na Daola. - Naberrie i Zuckuss zaś pewnie będą chcieli złapać Dalooma. Nie będziemy więc przeszkadzać, a w razie potrzeby nawet udzielimy im wsparcia.
- A tak naprawdę - odezwała się Iella - będziecie odwracać uwagę członków Wieczności od pozostałych.


Corran przyciągnął do siebie drążek i zaczął wspinać się pętlą, gdy wyminął go X-wing Donosa. Tuż za nim mknęły dwa wrogie myśliwce, ostrzeliwujące zaciekle rufę statku Myna. Czerwone serie laserowych błyskawic raz po raz wzbudzały drgania pola ochronnego, które otaczało maszynę Łotra. Prędzej czy później mogłyby przeciążyć generatory, co otworzyłoby im drogę do kabiny pilota.
A na to Horn nie zamierzał pozwolić.
- Myn, trzymaj się! - krzyknął w stronę mikrofonu pokładowego komunikatora i ruszył śladem prześladowców Donosa. Jeden z nich odłączył się i zatoczył szeroki łuk, który miał mu umożliwić znalezienie się za rufą maszyny Corrana, jednak Korelianin nie miał zamiaru dać mu szansę na oddanie strzału. Błyskawicznym ruchem skręcił lekko na sterburtę i zredukował prędkość myśliwca do połowy, co dało mu możliwość oddania czystego strzału w nieprzyjacielską maszynę. Nie namyślając się wiele, wystrzelił z poczwórnych laserów i wrogi myśliwiec zniknął w oślepiającej kuli ognia.
Przechylił maszynę na bakburtę i wrócił na poprzedni kurs, jednak stwierdził, że Myn zdążył już uwolnić się od drugiego prześladowcy.
Cichy trzask, jaki rozległ się w słuchawkach Horna, potwierdził, że z „Łotrem Pięć” wszystko w porządku.
Gwizdek pisnął głośno, przez co Corran nie zrozumiał słów, jakie wypowiedział w jego kierunku Donos.
- O co chodzi? - spytał. Zerknąwszy na ekran sensorów, natychmiast położył myśliwiec na lewe skrzydło. Wykręciwszy szybką beczkę, śmignął świecą w górę, aby znaleźć się na ogonie nieprzyjacielskiej maszyny. Działając instynktownie, wcisnął spust i dwiema salwami ze sprzężonych poczwórnie działek laserowych dokonał dzieła zniszczenia.
Ominąwszy szerokim łukiem wystrzeloną z pokładu „Mon Juramento” zieloną turbolaserową błyskawicę, która następnie spopieliła kolejny wrogi myśliwiec, uśmiechnął się szeroko.
- Zaraz im pokażemy, co to znaczy zadzierać z Łotrami. Klucz Trzeci, za mną!


Wędrówka w górę nie okazała się nawet w połowie tak czasochłonna i męcząca, jak wcześniejszy spacer pod ziemię. Spowodowane to było tym, że, w miarę zbliżania się do miasta, tunel kierował się nieco w stronę powierzchni.
Schody zaprowadziły ich do małego, pustego pomieszczenia, z którego rozchodziły się liczne korytarze do innych części kompleksu. Studiując uważnie komputerowy notes z zapisanym w pamięci planem miasta, którego posiadanie niespodziewanie ujawnił Kurt, Daol doszedł do wniosku, iż najkrótsza droga na lądowisko prowadzi przez szereg pokoi podobnych do tego, w którym się obecnie znajdowali.
- A gdzie znajdziemy terminal? - spytała Iella, spoglądając na notatnik przez ramię Daola.
Kurt przecisnął się pomiędzy obydwojgiem i wskazał palcem jarzący się na różowo prostokąt.
- Tutaj. To drugie z kolei pomieszczenie, poczynając od tego, w którym obecnie jesteśmy - wyjaśnił.
Jasnowłosa pani major obrzuciła go spojrzeniem, w którym dało się zauważyć tyle samo zdumienia, ile nagany.
- To co my tu jeszcze robimy?
Xavis wzruszył ramionami i bez słowa ruszył dalej, do drzwi. Pokój, do którego weszli, był właściwie identyczny z pierwszym. Różnił się jedynie tym, że był częściowo umeblowany. Na prawie pustych półkach nie znajdowało się jednak nic interesującego.
Zanim przestąpił próg kolejnego pomieszczenia, Kurt wzdrygnął się i spojrzał na magnetyczne wrota oczami Mocy, po czym odwrócił się do pozostałych z wyraźnym zakłopotaniem.
- Mamy mały problem. Tam ktoś jest.
Daol sięgnął Mocą do pokoju. Choć rzeczywiście wyczuł tam obecność jakiejś istoty, odniósł wrażenie, iż jej zmysły są nieco przytępione.
- Kurt ma rację. Ktoś tam jest... ale powiedziałbym, że gość jest solidnie spity.
Ledwo skończył mówić, stojący nieco w tyle Buźka wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Pijany, mówisz? Żaden problem - powiedział, po czym śmiałym krokiem przestąpił próg kolejnych drzwi.
- Czekaj! - warknął gniewnie Kurt, ale było już za późno. Metalowa płyta z cichym sykiem opadła na dół, zamykając Buźkę w sąsiednim pomieszczeniu.
Daol powoli wypuścił powietrze z płuc i powiódł spojrzeniem po twarzach pozostałych członków zespołu.
- Czy ktoś tu wie, co on robi?
- Ja wiem - odezwała się nagle Dia Passik. W głosie niewysokiej Twi’lekanki dało się słyszeć zarówno dumę, jak i troskę. Choć bardzo starała się to ukryć, widać było, że darzy Lorana czymś więcej, niż tylko sympatią.
Naberrie obrzucił ją zaciekawionym wzrokiem.
- Więc, o co chodzi?
Na twarzy Dii zagościł szelmowski uśmieszek.
- Poczekaj, to zobaczysz.


Sullustanin odwrócił się od konsolety łączności, gestykulując z zadowoleniem.
- Kapitanie Scaur! Major Wessiri melduje, że opuścili podziemny korytarz. Każe pilotom lądowników startować.
Dif skinął głową na znak akceptacji, nie odwróciwszy się jednak od okna.
- Doskonale. Przekaż im zatem, by ruszali.
Przestworza za iluminatorem rozświetliła eksplozja kolejnego myśliwca. Tym razem był to republikański A-wing.


Wrota zasunęły się za Buźką, zamykając go w brudnym, ciemnym pokoju. Teraz nie było już odwrotu.
Co on sobie właściwie myślał, wpadając do tego pokoju, nie skonsultowawszy uprzednio z nikim swojego pomysłu? Może chciał zaimponować Dii Passik, jedynej osobie w galaktyce, o której mógł powiedzieć, że ją kocha? Ale właściwie po co, skoro ona sama już od dawna wiedziała o tym i odwzajemniała to uczucie?
Nieważne zresztą. W tym momencie było już i tak za późno na odwrót. Musiał wprowadzić w życie plan, który wcześniej przyszedł mu do głowy. Niejednokrotnie już przecież jego talenty aktorskie pomagały mu wyjść z opresji większych, niż spotkanie z pijanym piratem, który zdawał się nawet nie zauważyć jego wejścia, z zapamiętaniem opróżniając niemal pustą już butelkę złotego meranzana.
A raczej jego podróbki, poprawił się w duchu Loran, przyjrzawszy się uważniej naklejonej na naczynie etykiecie.
Uspokojony nieco sytuacją, rozejrzał się bacznie po pokoju. Nie dostrzegł jednak niczego, co mogłoby choć trochę uwiarygodnić rolę, w jaką zamierzał się wcielić. Trudno, pomyślał. Trzeba było o tym pogadać z Xavisem.
Nabrał powietrza w płuca i wyprostował się, próbując sobie przypomnieć, jak zachowywał się pewien przywódca bandy piratów, którego zdarzyło mu się zagrać wiele lat wcześniej. Wiedział, że musi wyglądać na wściekłego i oburzonego widokiem, jaki zastał. Był także pewien, że cień złośliwości w głosie doda jego roli wiarygodności.
Cóż, pora zaczynać, pomyślał i tupnął nogą z impetem, wzbijając w powietrze chmurę pyłu.
- No ładnie! - krzyknął z udanym zbulwersowaniem. - My się bronimy przed atakiem, a ty tu sobie spokojnie siedzisz i popijasz meranzan, który z takim trudem udało nam się zdobyć? Wszystko powiem Her’agowi!
Pirat wzdrygnął się i odstawił butelkę na bok. Odwróciwszy się wreszcie, obrzucił Buźkę nieprzytomnym wzrokiem.
- Kim... jesteś? - wystękał w końcu. Płynnym ruchem wstał i spróbował przybrać postawę zasadniczą, jednak w końcu zachwiał się i osunął na ziemię.
Loran zaprezentował jeden z wystudiowanych, złowieszczych uśmiechów.
- Domyśl się - warknął wściekle. Z wieloletniego doświadczenia wiedział, że kiedy jest się pytanym o coś, czego się nie wie, najlepiej doprowadzić rozmówcę do sytuacji, w której sam podsunie odpowiedź.
- Kapitan Zikkos? - spytał pirat po chwili głębokiego namysłu.
- Oczywiście, baranie - prychnął Buźka z pogardą i ujął się pod boki. - Powiedz mi, głupcze, co ja mam teraz z tobą zrobić? Poza zabiciem oczywiście.
Pijak oparł się o ścianę i przez dłuższy czas milczał, próbując zogniskować wzrok na swoim rozmówcy. Wciąż widział jednak tylko rozmytą plamę.
- Przemilczeć sprawę, kapitanie?
Buźka udał, że się nad czymś zastanawia.
- To nie w chodzi w grę - odparł po chwili ciszy. - Gdyby Tremayne się o tym dowiedział, już byłoby po nas obu.
Pirat kichnął głośno.
- No to co robimy, szefie? - spytał, nerwowo pocierając oczy. Garik zrozumiał, że tylko kwestią czasu pozostaje, aż umysł pijaka rozjaśni się na tyle, by ten zorientował się, że nie rozmawia z kapitanem Zikkosem.
A przecież jego czas też nie był nieograniczony.
Wzruszył ramionami. Powoli, tak, by pirat nie zorientował się, co chce zrobić, wyciągnął miotacz z kabury.
- Nie wiem, kolego, co będę robił ja - mruknął, wcisnąwszy spust. Błękitna wiązka energii śmignęła w stronę leżącego, ogłuszając jego systemy nerwowe. - Ale ty sobie trochę pośpisz.


Byss


W pustce kosmosu, otoczone przez gwiazdy i kilka niszczycieli wisiało ogromne Galaktyczne Działo. Gdyby nie obecność półtorakilometrowych okrętów wojennych w przestrzeni wokół tej wspaniałej superbroni, ktoś przypatrujący się jej z powierzchni nieodległej Byss mógłby pomyśleć, że jest ona jedynie niewielką igłą, która jakimś cudem znalazła się na nieboskłonie.
Ktoś taki popełniłby duży błąd.
Spoglądając poprzez zakrzywioną powierzchnię transpastalowego iluminatora w kapsule sterowniczej Działa, Imperator skierował myślowe wici Mocy w stronę członków Mrocznej Elity, wykonujących misje w różnych punktach galaktyki. Sygnatura empatyczna każdego z nich była mu znajoma do tego stopnia, że bez trudu wiedział, który gdzie się znajduje. Gdzieś tam w przestworzach, w zapomnianym układzie Vjun, będącym kiedyś siedzibą zdrajcy Vadera, grono Wojowników Mroku pod dowództwem Kvaga Gthulla szykowało się do odlotu z planety. Idąc za radą samego Imperatora, zamierzali przechwycić pewnego rebelianckiego pilota, mogącego wyjawić im koordynaty miejsca, w którym ukrywa się Leia Organa Solo wraz ze swoimi dziećmi. Palpatine wiedział, że wnukowie Vadera mogą stanowić w przyszłości zagrożenie dla jego władzy.
Musiał wyeliminować niebezpieczeństwo w samym zarodku.
Sięgnął Mocą gdzie indziej, w międzygwiezdną pustkę, gdzie ukrywał się Hethrir wraz ze swoim światostatkiem. Gdyby jeden z najzdolniejszych uczniów Palpatine’a, Xecr Nist, kilka dni wcześniej akurat nie znalazł się pod ręką, pewnie to on objąłby stanowisko Egzekutora Ciemnej Strony, zwolnione niedawno przez martwego Sedrissa.
Myśli Imperatora pomknęły dalej, ku planecie Roon, gdzie kolejny z niezwykle silnych Mocą Mrocznych Jedi, Witiyn Ter, snuł swoje podstępne plany, jakże różne od tych, które kłębiły się w umyśle Palpatine’a. Dlatego właśnie władca Imperium postanowił, że dopóki nie rozprawi się z Rebeliantami, nie pozwoli, by Ter został Egzekutorem. Choć potencjałem Jedi przewyższał Sedrissa i Nista razem wziętych. Był jednak zbyt żądny władzy, a Palpatine nie miał ochoty, by własny uczeń po raz kolejny obrócił się przeciw niemu.
Tylu ich już stracił wcześniej. Jedni, jak głupcy Vader i Skywalker, ojciec i syn, wrócili na Jasną Stronę, choć początkowo byli mu wierni do tego stopnia, że w dowód zaufania nadał obydwu tytuł Lorda Sith. Także Tremayne i Brandl, potężni Inkwizytorzy, którzy odegrali niebanalną rolę w upadku Zakonu Jedi, zdradzili Imperium, gdy tylko usłyszeli o porażce nad Endorem. A przecież powinni byli wiedzieć, że on, najmroczniejszy z mrocznych, jeszcze nie powiedział galaktyce ostatniego słowa.
Inni, którzy sprzeniewierzyli się jego woli, nie mieli dla niego tak wielkiego znaczenia, jak tamci. Jeśli chodzi o członków Mrocznej Elity, zdrajcami okazywali się właściwie sami słabeusze: Jerec, Solusar, Nefta i Sa-Di. Tezę tę potwierdzał fakt, że każdy z nich, nie licząc sprzymierzonego ze Skywalkerem Solusara, już od dawna był trupem.
Inaczej sprawa się miała z Rękami Imperatora. Choć każda była ważnym elementem w grze Palpatine’a, która miała doprowadzić do zdobycia absolutnej władzy nad galaktyką, właściwie żadna nie władała Mocą na tyle, by uznać którąś za Mrocznego Jedi. Mara Jade, Arden Lyn, Lumiya czy Sarcev Quest byli właściwie tylko wrażliwymi na Moc tajnymi agentami, z których stratą potrafił się pogodzić. Zdrajcy nie mogą wypełnić przeznaczenia, jakie im zapisano. Każdego z nich można odżałować.
Wszystkich, nie licząc ostatniej, jaką wyszkolił.
To, że Sandra wykazywała skłonności do zdrady, było dla niego jasne już od dłuższego czasu. To bzdurne uczucie, którym potrafiła obdarzyć byle łowcę nagród, powiedziało mu wszystko. Choć bardzo starała się je ukryć, Palpatine od początku wiedział, że ono jest w jej sercu. I łatwo nie zniknie.
A teraz przestał ją wyczuwać.
Na pewno nie zginęła; nie obyłoby się to bez zakłócenia Mocy, niewyczuwalnego może dla wszystkich Jedi, lecz dla niego z pewnością. Nie; pamiętał, co czuł, kiedy umierali Sedriss i Vill Goir. To nie było to samo.
Ona zamknęła przed nim swój umysł.
Już samo w sobie takie zdarzenie było niepokojący; by odciąć się od więzi umysłowej z tak potężnym użytkownikiem Ciemnej Strony, jak on, do tego po latach doskonalenia technik telepatycznych, potrzebny był naprawdę silny impuls emocjonalny... Naberrie, to było chyba za mało... więc co?
Niespodziewanie, przestworza nieopodal Galaktycznego Działa rozświetliły wybuchy eksplozji. Zaraz po nich za iluminatorem ukazały się trzy małe statki. Pod zmasowanym ostrzałem z potężnych turbolaserowych baterii niszczycieli Imperium, ich piloci starali się jak najszybciej wyjść z pola grawitacyjnego Byss, które uniemożliwiało im skok w nadprzestrzeń.
A skoro uciekali z Byss, musieli być Rebeliantami, którzy przypuścili ten żałosny, skazany na porażkę atak na Cytadelę. Rebeliantami... podobnie jak rodzice Sandry, których osobiście kazał wyeliminować. A on ją wysłał tam, gdzie miała wgląd do archiwów, w których mogła znaleźć dosłownie wszystko.
Także dane o śmierci bliskich.
Przymknął na chwilę zmęczone oczy. Gdybym sam jej podał te koordynaty, pomyślał, może wciąż byłaby z nami. Albo i nie. W jej żyłach płynęła przecież krew zdrajców.
Usłyszał ciche chrząknięcie, dochodzące gdzieś z tyłu. Powoli uchylił powieki, odsłaniając żółte źrenice. Jaśniał w nich znowu ten sam mroczny blask, do którego przyzwyczaił wszechświat pod swoimi rządami.
Blask zwycięstwa.
Blask władzy.
- Niech... lecą, Ekscelencjo? - spytał nieco niepewnie nowy Egzekutor, Xecr Nist.
Imperator nie raczył obdarzyć go spojrzeniem.
- Tak... nie marnujcie ognia na te szumowiny! - rozkazał złowrogim tonem, przypominającym syk węża. - Powrócą do Bazy Pinnacle, by przechwalać się przed swoimi przyjaciółmi. Mają jednak najwyżej kilka godzin na świętowanie, nim wszyscy zginą.
Odwrócił się do wnętrza kapsuły. Nist i jego wojskowy zastępca, Tedryn-Sha, przyglądali się mu z uwielbieniem, zaś w spojrzeniu Umaka Letha, grubawego konstruktora wielu imperialnych superbroni, dało się dostrzec nie tylko niebywały szacunek, ale i coś więcej.
Strach. Uczucie będące podstawą całego Nowego Ładu. Słabość, dzięki której on, Palpatine, był większy od każdej żywej istoty w galaktyce.
Wbrew temu, co twierdził Skywalker, Imperator nigdy nie czuł strachu. On go jedynie wywoływał.
Wkrótce znów wywoła trwogę wśród mieszkańców galaktyki. Zniszczy Bazę Pinnacle, wraz z tą całą rebeliancką hołotą, i zademonstruje wszystkim zdrajcom, takim jak Sandra, że nie warto było opuszczać Imperium w chwili największej chwały.
- Pora pokazać siłom Sojuszu, że ich czas się skończył! - wykrzyknął. Na jego twarzy zagościł triumfalny uśmiech. - Przygotować do strzału Galaktyczne Działo!


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 (23) 24 25 26 27 28

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,38
Liczba: 24

Użytkownik Ocena Data
Darth Khoqa 10 2014-08-28 15:23:58
Kosak 10 2009-05-09 17:39:39
Carno 10 2008-12-21 01:44:33
vixen 10 2006-12-29 18:21:45
99-in-the-shade 10 2005-12-20 21:41:40
Aquenral 10 2005-03-29 15:44:53
Furrbacca 10 2004-11-27 11:05:09
Burzol 10 2004-10-24 20:29:22
Shang z domeny Da`ah Tee 10 2004-10-15 16:18:40
Jaya 10 2004-09-17 09:30:56
SR KoZi 10 2004-08-27 17:25:48
Admirał Raiana Sivron 10 2004-08-26 20:46:32
Gilraen 10 2004-08-10 22:49:24
Mistrz Fett 10 2004-08-10 21:55:58
Baucent 10 2004-08-09 15:41:31
Boris tBD 10 2004-05-09 22:15:38
Nadiru Radena 9 2006-03-17 15:10:44
Otas 9 2005-06-27 14:35:01
Jaqob 9 2005-05-08 11:19:37
Joylinda_Hawks 9 2005-01-28 21:02:05
Misiek 9 2004-08-12 22:12:04
Yeleniu 8 2007-06-19 18:53:37
volrath 8 2004-08-15 22:06:53
Girdun 4 2007-06-07 19:48:34


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (86)

  • vixen2006-12-29 18:23:32

    Najbardziej spodobał mi się wątek miłosny, ale geniusz autora widać też w tych fragmentach, w których nie ma nic z romansidła.

    Ricky, powinieneś postarać się o wydanie swojej powieści! :)

  • Adela2006-04-09 20:33:01

    czytałam to kilka dni,ale było warto

  • 99-in-the-shade2005-12-20 21:47:00

    Powiem krótko i treściwie: bardzo wciąga, jestem pod ogromnym wrażeniem =) =)

  • Lord Darth_Vader2005-09-17 16:12:38

    Wciągneło mnie i jest ok ale nie chciało mi sie czytać całego. :)

  • Otas2005-06-27 14:19:33

    No i ja muszę sie w końcu wpisać bo Ri*ky (imię zmienione ze względu na dobro toczącego sie dochodzenia) obiecał mi z uśmiechem na ustach, że mi jaja (dowód rzeczowy zabezpieczony przez policje) urwie jak w końcu recki nie napisze ... ja wogóle nie wiem skąd taka nerwowość u dzisiejszej młodzieży ... lewo rok czeka :P:D

    A co do ksiązki ... to wsumie już nic z niej nie pamiętam :P:D... no dobra.... tyle pewnie R nie zadowoli więc coś jeszcze napiszę.
    Ogólnie CJ są połączeniem talentu pisarskiego R. i jego ogromnej znajomości świata SW ...dzieki temu otrzymaliśmy książke z wciągającą fabułą, interesujacymi postaciami i historią która może być porównywana do nie jednej pozycji SW.
    Gdybym tylko na podstawie tego miał wystawić ocene to wyniosła by ona 9,5/ 10 (bo nie ma rzeczy idealnych) .. .ale ... ale tutaj dochodzą jeszcze preferencje czytelnika :) ... mi osobiscie nie podoba taki wątek miłosny jaki pokazał nam Ricky ... nie ma zdrad, morderstwa w zazdrości .. wogóle nieżyciowy :D... W takim przypadku ocena wynosi 8,5/10 i tu mam ból.. czy zawyzyć ?? czy zanizyc ?? :) ... zawyże .. wiec 9/10

    Kto lubi piękne romantyczne wątki miłosne może spokojnie dodać sobie 1 pkt.

  • Saien2005-04-16 11:54:40

    Super książka. Wciągnęła mnie bez reszty (ach... cały piątkowy wieczór :-) Świetne nawiązania do NT. Wciągająca fabuła, bardzo dobra narracja i dialogi. Jednym słowem: Super!! Polecam wszystkim kto ma czas na czytanie (170 str.). Moja ocenka - 9,5/10

  • Aquenral2005-02-09 16:23:31

    Świetna książka... Trochu długawa, ale czytać się przeczytało. 10/10

  • Joylinda_Hawks2005-01-28 21:06:23

    Należy sobie zdać sprawę iż bardzo trudno dokonać oceny czyjejś twórczości. Czytając "Cienie Jedi" po raz drugi ( a później i kolejny) starałam się obiektywnie potraktować to opowiadanie ( chociaż zasadniczo trudno nazwać to opowiadaniem, objętościowo przypomina ono raczej książkę, krótką ale książkę). Przeczytawszy całość jednoznacznie stwierdzam że nie można odmówić autorowi doskonałej znajomości wszechświata SW bowiem w opisywanym przez niego świecie porusza się on z lekkością twilekańskiej tancerki.
    Czytając to opowiadanko odkrywamy że jest w nim dużo zapożyczen z wielu książek i komiksów SW jak i również nawiązań. Z jednej strony to może być dobre, świadczy o tym iż autor bardzo dobrze orientuje się w tym wszechświecie i potrafi się zgrabnie po nim poruszać, z drugiej zaś strony nie można się oprzeć wrażeniu że czegoś tu jest za dużo, za dużo zapożyczonych postaci, które się pojawiają nie tylko wspomniane mimochodem ale znacznie częściej. Moim zdaniem opowiadanko przez to trochę traci, zasadniczo powinno być tak iż większą część tego opowiadanka powinny zajmować postacie stworzone przez autora, natomiast pozostałe powinny być raczej tłem dla postaci pierwszoplanowych a nie dominować. Lepiej jest wprowadzić kilka zapożyczonych postaci, żeby nie przesłoniły swoją obecnością głównego wątku i głównych postaci bo w pewnym momencie może nawet dla fana SW stać się ono nieco nużące.
    Na bardzo duży plus zasługuje wprowadzenie do opowiadanka Noma Anora działającego jako Vigo Czarnego Słońca i ten wątek jest bardzo interesujący i ciekawie wpisany w wszechświat SW i warto go rozwinąć w następnych częściach.
    Co do głównych bohaterów - właściwie bohatera i bohaterki, to żeby się długo nie rozwodzić bo nie o to chodzi to są dobrze napisani i prowadzeni. Wykorzystanie jako pierwszoplanowej postaci kolejnej Ręki Imperatora nasuwa od razu skojarzenie z Mara Jade, bodajże najbardziej znaną z rąk Imperatora. Jednakże tu Sandra Vidan wypada dość blado w zestawieniu z Marą, ale to nie wina autora, biorąc pod uwagę samą postać Mary trudno znaleźć by w wszechświecie SW kobietę która mogłaby jej dorównać. Co do Sandry można by bardziej popracować nad jej postacią dodać jej głębi psychologicznej, pokazać trochę jej rozterek i wątpliwości, bowiem po tylu latach szkolenia u Imperatora tak proste zerwanie z przeszłością bez żadnych szkód dla jej osobowości spłyca jej postać.
    Jeżeli chodzi o Holly Swan - no cóż była tylko dodatkiem, przerywnikiem w życiu Daola który szybko sobie uświadomił iż to nie jest kandydatka na jego życiowa partnerkę - a skoro była przerywnikiem trzeba było ją usunąć - ale dlaczego tak drastycznie - moim zdaniem zasługiwała raczej na mniej bolesne zejście ze sceny.
    Co do Daola - sądząc po nazwisku ma on chyba bliskie związki z rodziną byłej królowej Naboo. Ciekawa postać - łowca nagród obdarzony umiejętnością posługiwania się Mocą. Nie mogę się oprzeć tu wrażeniu że autor ma dużo sympatii do niego ( jak również dla jednej z bohaterek0. Przedstawił go jako człowieka który mimo stracił wszystko, rodzinę, mistrza, dom potrafił się po tym wszystkim pozbierać i nie zatracić swojego człowieczeństwa, mimo że jest łowcą nagród to zdaje mi się że obecne zajęcie raczej mu nie odpowiada bowiem żałuje że nie miał możliwości dokończenia szkolenia na Jedi.
    Nie wdając się już więcej w szczegóły bo i tak to co napisałam jest dość obszerne, zasadniczo mogę powtórnie stwierdzić iż opowiadanie przeczytałam parokrotnie, gdy czytałam po raz pierwszy zrobiło na mnie dobre wrażenie, widać autor ma niezłe literackie zacięcie i jeżeli trochę popracuje nad postaciami i nie będzie przesadzał z nawiązaniami to z pewnością kolejne jego opowiadania z jednego na drugie będą coraz lepsze. (na to liczę).
    Muszę tu jednak dodać na koniec jedną rzecz, która mi się nasunęła i która mnie czasami denerwuję, nie lubię czytać książek opowiadań w których po przeczytaniu kilku kartek mogę bez problemu przewidzieć jaki będzie jej/jego koniec, lubię być mile zaskoczona że na koniec pojawi się jakiś element który wywróci moją koncepcję zakończenia do góry nogami, ewentualnie wprowadzi jakiś "smaczek" którego się nie spodziewałam. Autor pisząc opowiadanko bardzo się postarał lecz zabrakło tu na koniec tego elementu zaskoczenia dla czytelnika tego wlaśnie jak to nazywam "smaczku', czegoś czego się czytelnik w ogóle nie spodziewał - jakiejś małej niewyjaśnionej kwestii, małego elementu który autor dodałby od siebie a który by mógł "podkręcić akcję", bo chyba nic tak bardziej czytelnika nie wkurza jak dochodzi do końca książki ciesząc się że kończy się to jak przewidział ( a czasami się nie ciesząc) a tu nagle okazuje się że do końca nie wszystko było tak jasne jak się na początku okazało.
    Żeby wiele nie ględzić - ogólnie oceniam opowiadanko: 9/10. Uzasadniając tą ocenę powiem krótko, dlaczego nie 10/10 - bo obniżenie o 1 punkt oceny ma na celu zmobilizowanie autora do podniesienia poziomu pracy którą i tak oceniam na wielki plus 9 z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy..)

  • Matek2004-11-08 10:06:38

    tja, połączenie ST i NT... i jeszcze EU.... i NEJ :))))) Ricky --> skorzystałeś z wielkiego dobrodziejstwa zwanego Star Wars w pełni...

  • Burzol2004-10-24 20:34:21

    Świetna robota; widać, że autor lepiej zna świat EU niż sam Lucas (i wielu twórców którym L$ płaci). Dobra historia, ciekawe postaci (chociaż łowca-jedi?... ale bywało gorzej), bardzo udana próba połączenia starej i nowej trylogii. Polecam ;)

  • Jaya2004-09-17 09:30:27

    Zapomniałam. Dałabym 9,5, ale nie wiem, czy się da. W związku z tym 10.

  • Jaya2004-09-17 09:25:42

    Nareszcie skończyłam. Wina, że tak długo to trwało leży całkowicie po mojej stronie. Początkowo czytałam z ekranu, po dwie, trzy strony (ze 132, nie 28). w końcu wydrukowałam...i poszło jak burza. Zgodniez tym, co obiecałam w poprzednim wpisie i Ricky'emu na privie wpisuję komentarz. Może zacznę od tego, ze jest kilka dziur...ale całokształt jest tak dobry, ze sam jest jak dziura - czarna oczywiście, tak wciąga. Świetna robota!!! Poza tym pozwolę sobie nie zgodzić się z volrathem. Wątek romantyczny jest nie tylko ważny (w końcu to miłość zaczęła wyciągać Sandręze szponów Imperatora) ale także dobrze napisany. Ricky potrafi operować słowem. Zwłaszcza podoba mi się fragment po walce na Asmeru.
    Co do bohaterów "oryginalnych" to jeszcze nie doszłam do X-wingów Allstona i nie mogę się wypowiedzieć. Fajnie natomiast wygląda scena "trywializowania Mocy" w mesie. O dziurach pisać nie będę, zrobił to za mnie volrath, chociaż z częścią jego wniosków (oprócz już wymienionych) się nie zgodzę. A tak właściwie - czy on zarozumiałości nie uważa za wadę?
    Ricky, gratuluję wyobraźni. Przywiozę wydruk do Toszka i poproszę o autograf. Pisz dalej.

  • SR KoZi2004-08-27 17:25:33

    Hmm... Książka bardzo, bardzo mi się podobała. Fajne było nawiązanie do robu Naberrie. Takie... nawiązanie do historii SW. Był też lightstaff ;), YT i wiele innych...

  • Admirał Raiana Sivron2004-08-22 19:11:46

    Świetna robota, gratulacje niezwykle wciągające opowiadanie nie mogłam sie od nieo oderwać.
    Maksymalnie rozwalił mnie fragment " - Kapitanie Maldini! Długo jeszcze potrwa ten żałosny pokaz nieudolności? Ci żołnierze nie zachowują się tak, jak szturmowcy Imperium, tylko jak żałosne rebelianckie ścierwojady, które nawet nie potrafią naśladować wojska!
    Świetne jeszcze raz gratuluje dobrej roboty :))

  • Ricky Skywalker2004-08-19 20:48:53

    Wyjaśnienie jest następujące: określenie "Strona Mroku" pochodzi z polskiego tłumaczenia komiksu Dark Empire, którego uzupełnieniem ma być ta powieść. A wprowadziłem je z jednej strony dla urozmaicenia (żeby nie było ciągle "Ciemna Strona") z drugiej - żeby nawiązać do owego komiksu :)

  • Jaya2004-08-19 15:01:05

    Na drugiej (pierwszej tekstu) stronie mocno się zdziwiłam. Co to jest za "Strona Mroku"? Zawsze mi się wydawało, że ogólnie przyjętym określeniem jest "Ciemna Strona". Jeżeli nie mam racji, to proszę o wyprowardzenie z błędu. Jak przeczytam resztę to wam powiem, czy mi się podobało. wygląda na to, że jednak będzie (mimo wszystko:)

  • volrath2004-08-16 12:50:53

    Przyznam, ze chciałem się moją opinią na temat CJ podzielić bezpośrednio z autorem na Alderaanie, ale fak yt:)

    Niewątpliwie czekałem na CJ z niecierpliwiścią i , zgodnie z radami Ricky`ego, czekałem na wersję pełnowymiarową. Niestety, kiedy w końcu dostałem szansę przeczytania jej ,z powodów technicznych zmuszony byłem czytać z ekranu, a to trochę trwało.

    Jako że nie jest to recenza jako taka, tylko słowa skierowane raczej przede wszystkim do autora, daruje sobie streszczanie fabułu i przejdę do konkretów.

    Na początku zwraca uwagę dosyć swobodna i dobrze prowadzona narracja. W ogóle od strony "technicznej" Cieniom...niełatwo cos zarzucić. Ww narracja jest czytelna, opisy w dawce odpowiedniej, ilośc, jak i sposób "podania" dialogów też jak najbardziej zadowala. Widać, że Ricky przeczytał sporo ksiązek i wie jak powinna wyglądac budowa jego własnego dziecka.
    Dalej oczywiście najważniejsze są postacie. Przyznam, że głowny bohater- Daol Naberrie kojarzy mi się z postacią wyjętą wręcz z fanowskiego marzenia o życiu w świecie SW. Nie dość, że łowca nagród (któz nie kocha Boby Fetta?) to jeszcze z umiejetnościami Jedi. I to też niezwyczajnymi, bo przecież widzi mejsowskie punkty przełomu. Powiem szczerze: Daol moją ulubioną postacią z SW nie będzie. Brakuje mi w nim "tego czegoś". Może wad? Ricky przedstawia tu co prawda problemy Naberrie z Ciemną Stroną, ale mnie to szczególnie nie przekonuje.
    Sandra Vidaan jest ciekawa sama w sobie, a konkretnie dlatego, że na co dzień jest nikim innym jak Ręką Imperatora. Ciesze się, że Ricky zdecydował się na tak śmiały zabieg, który sprawia, że Vidaan jest po prostu ciekawsza. Tylko, tak jak ktoś już tu wspomniał, za mało w niej mroku jak na tyle czasu pod butem Imperatora.
    Panią Swan trudno mi oceniać, ale raczej na plus.
    Świetnie przedstawione są postacie drugoplanowe, zwłaszcza te z "oryginalnego" EU. Buźka, Prosiak, Iella, wszystko jest tak jak ma byc. Fajne są odzywki Jansona czy Lorana, nadają im wiarygodnośi i widać, że autor zna źródła z których czerpał. Za to nie podoba mi się Boba Fett i ta wzianka o pluciu. Nie pasuje do niego zupełnie.
    A sama fabuła? Coż, na pewno dużą rolę pelnią tu odniesienia, zarówno do wcześniejszych części Sagi jak i ksiązek. Teksty typu tego o hologramie Hana Solo znowu pokazują, że Ricky wie na czym stoi, a przy okazji calkiem zręcznie tym manipuluje. Przyczępię się za to do parafrazy fragmentu "Zdrajcy". Ricky nie pisze jak Stover (mówię o stylu) i taki fragmencik zwyczajnie tu nie pasuje, sprawia wrażenie wyrwanego znikąd.
    Poza tym oczywiście cała książka dzieje się w okresie Mrocznego Imperium i musze przyznać, że wpasowana jest wręcz idealnie.
    Szkoda, że autor nie pokusił się o bardziej skomplikowaną fabułę. Wszytsko dzieje się według sprawdzonego schematu: główny bohater robi swoje sprawy, aż tu nagle zostaje wplątnay w coś większego, w międzyczasie spotyka kobietę swoich marzeń, a na końcu walczy z super bossem. Z drugiej strony prosta fabuła może być zaletą, zwłaszcza, że np takie walki powietrzne są bardzo dobrze opisane.
    Trzeba by było rozwinąć sprawę dialogów. Jak pisałem, są w jak najbardziej odpowiedniej ilości, a teraz o jakości. Są dobre. Adekwatne do postaci i, co ważne, sensowne. Nie podobają mi się niektóre wypowiedzi Daola, mam wrazenie, że są zbyt...hmmmm.... nadęte? Za duzo w nich patosu? Ale oprócz tego jest ok.
    Nie podoba mi się wątek romansowy. Daol chyba całe życie nic nie robi tylko się zakochuje. Teksty typu "och, czy ja ją kocham??" burzą poniekąd klimat CJ.

    Ogólnie, jak na fanfic Cienie Jedi robią wrażenie. Czytało mi si je lepiej od niektórych "pełnoprawnych" ksiązek z SW. Zwłaszcza przez naprawdę dobrą narrację.Są tu jednak rzeczy, ktorych można się przyczepić (Niektóre postacie zbyt czarno-białe) . Myyślę, że jeśli Ricky wezmie pod uwagę rzeczy na które zwracają mu uwage (głupio zabrzmiało) to nastepny tekst będzie juz naprawdę świetny.
    Na dzień dzisiejszy stawiam 8, bo wśrod fanficów CJ wyróżniają się zdecydowanie. I czekam na więcej


    btw bardzo podoba mi się tytuł:)
    a, i jeszcze mam kilka wątpliwości co do logiki i sensu niektórych motywów, ale najpierw omówię je bezpośrednio z autorem:)

  • Ricky Skywalker2004-08-13 09:26:47

    Taka mała uwaga - jak już dajecie komentarz typu "super itd." wrzućcie też ocenę ;)

  • No0n32004-08-13 09:22:23

    suuper co tu sie bede rozpisywal :P

  • Misiek2004-08-12 22:06:54

    Przeczytałem "Mroczne Imperium: Cienie Jedi" już jakiś czas temu, no i teraz przyszło mi wyrazić opinię. Muszę przyznać, że czytało się bardzo dobrze; pierwsze 17 rozdziałów pochłonąłem jednego dnia, pozostałe następnego, co świadczy tylko o dużym talencie i lekkim piórze Ricky'ego. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że "Cienie" aspirują do roli pełnoprawnej gwiezdnowojennej książki, a już na pewno są lepsze, niż "Kryształowa Gwiazda", "Dzieci Jedi" czy "Zasadzka na Corelli". In other words: I'm impressed.
    Ale żeby nie być gołosłownym, wypada wystawić jakąś konstruktywną (?) recenzję. Gdybym miał określić zawartość fan-booka TFNowskimi standardami, powiedziałbym, że jest to angst, drama, romance. Mamy tu do czynienia z wielowątkową akcją z jednym, podstawowym wątkiem przewodnim, której konsekwentne prowadzenie, z zachowaniem wszelkich prawideł gatunku, jest niewątpliwą zaletą powieści. Wątek humorystyczny, drobiazgowa wręcz zgodność z EU, ba, nawiązywanie do niego w wielu momentach to wszystko świadczy o jakości "Cieni", a w powiązaniu z kilkoma wątkami z NT, daje nam nadzianą smaczkami pozycję na miarę "Zjawy z Tatooine" czy "Survivor's Quest". Całość jest gładka, płynna i dopracowana chociaż kilka drobnych potknięć stylistycznych się zdarzyło. I tutaj pojawia się to, o czym mówiłem Rickowi jakiś czas temu: chociażby nie wiem, jak dopieszczać dzieło, zawsze kilka buraczków wyjdzie. Tym niemniej nie są one częste i w żaden sposób nie rzutują na moją ocenę, chciałem tylko uświadomić ich istnienie.
    Dużą zaletą booka są dialogi; nie pozbawione humoru, gładkie i częste, a co najważniejsze: zróżnicowane dla różnych typów postaci, bardzo dobrze wpływają na odbiór całości. Jednocześnie, mimo ich ilości, nie miałem ani razu wrażenia, że akcja jest przegadana. Właśnie kwestie mówione stanowią w wielu momentach o pośredniej charakterystyce postaci. A skoro już o nich mówię, to warto zwrócić uwagę na niektóre z nich.
    DAOL NABERRIE - pociągnę za jednym zamachem z charakterystyką Xavisa. Zaletą obu panów jest ich historia, losy i prezentacja zachowań ale Kurt zdaje się tracić na rzecz Daola. Wynika to w znacznej mierze z pierwszej części, która de facto na Naberrie się koncentruje i buduje lwią część jego charakterystyki i wyrazistości. Jedyną wadą Daola są młodzieńcze chucie, ale o tym za chwilę.
    SANDRA VIDAAN - chociaż autor zarzekał się wielokrotnie, że to nieprawda, ja w niej widzę Selene z "Underworld". A ponieważ sposób przedstawienia wampirzycy przypadł mi swego czasu do gustu, tak i Sandra jest moim zdaniem zbudowana poprawnie. Chociaż, jeśli mam być szczery, to spodziewałbym się po Ręce Imperatora więcej mroku. A tutaj było to jakby trochę za bardzo cukierkowe. Również nie do końca jest jasne, czemu od samego początku Sandra bardziej przysługuje się Luke'owi, niż Imperatorowi, albo dlaczego tak łatwo godzi się na zabranie Naberrie przez Zuckussa, a sama wraca na Byss z pustymi rękami. Znacznie lepiej w starciach ze swoim wewnętrznym mrokiem wypadał Daol.
    LUKE SKYWALKER - cukierek. O ile jeszcze Daol i Sandra wychodzą w swoich charakterystykach na plus, o tyle u Luke'a bilans jest zerowy. Były poprawny, wręcz bardzo dobry, gdyby nie jeden, moim zdaniem solidny, mankament. W Dark Empire Skywalker był pogrążony w mroku, ponury, patrzący na wszystko dookoła spode łba, natomiast w kontaktach z Sandrą wydaje się on dość pogodny, zupełnie bez oznak pogrążenia w ciemnej stronie, z jakim mieliśmy do czynienia w komiksach. W drugiej części jest już ok, ale pierwsza ssie.
    HOLLY SWAN - Święty Łabędź. Tutaj mamy zarazem potencjalnie niezłą postać (kuzynka Kurta, ta córka itd.), jednak bardzo nierówną. Z jednej strony jest wspomniany potencjał, a z drugiej te chucie, o których mówiłem przy okazji Daola. Ogólnie rzecz biorąc pan Naberrie jest niesłychanie wręcz kochliwy. Chociaż tę wadę dzieli akurat z Łabędziem, to wydaje mi się, że ten akurat wątek najbardziej zgrzyta w całych "Cieniach".
    BOBA FETT - znów wahania. Z jednej strony mamy do czynienia z naszym kochanym Bobą, którego znamy z Wojen Łowców Nagród, komiksów itd., czyli surowym, oschłym profesjonalistą, najlepszym w swoim fachu, a z drugiej wydaje się parę razy, że mięknie. Motyw z pluciem jeszcze uchodzi, ratuje go ironia Fetta, ale odbicie Daola i Zuckussa ze szponów Yuuzhan, samo w sobie bardzo ok., ale moim zdaniem Fett za ten wybryk z rękoma prędzej by się zirytował, niż uśmiechnął. I chociaż jest to swego rodzaju zróżnicowanie charakteru, to wydaje mi się, że w paru miejscach kuleje. Tym niemniej wychodzi na plus.
    BILANS, HORN, ZUCKUSS, WUHER, SCAUR i wiele innych - innymi słowy postacie drugoplanowe. Tutaj wielkie plusy: nie są to może bohaterowie szczególnie wyraziści, ale też nie muszą być, a to, jacy są, jest w pełni zadowalające. Zwłaszcza takie smaczki, jak spiknięcie się Zuckussa z Oorylem, motywy z Imperatorem (wszystkie sceny z nim są wręcz mistrzowskie) czy sam Xavis, który jako postać drugoplanowa doskonale spełnia swoje zadanie.
    EU - nie będę się rozwodził; zgodność jest idealna.
    FANON - j.w., pojawienie się Xavisa było niezłym posunięciem, a za Witiyna Tera masz u mnie duży plus :-D
    BITWA O ASMERU - zgodnie z oczekiwaniami: dynamiczna, trzymająca w napięciu, utrzymująca konwencję. Kolejny plus.
    VASTOR - niby ok, czuje się to wiszące w powietrzu mroczne widmo ale chyba można by było je poczuć lepiej. Sprawić, żeby to widmo grozy, widmo Vastora, było swego rodzaju nienazwanym lękiem. Trochę bym tu pomarudził.
    SPÓJNOŚĆ - to trzeba powiedzieć. Trud, jaki autor włożył w dopracowanie "Cieni" jest widoczny od razu, i to nie tylko w fabule czy zgodności z EU, ale i w budowie akapitów, dzieleniu tekstu, itd. Zmiany narratora i perspektywy, sygnalizowane kolejnym akapitem, noszą wyraźne znamiona polifonii, a to duży plus. Śmiem twierdzić, że pod względem dopracowania "Cienie Jedi" są lepsze od "Pełnomocnika Sprawiedliwości". Te kilka buraczków, które wypłynęły, to nic w stosunku do całości. Duży plus. Aha, i jeszcze słówko w kwestii narracji: znakomity prolog.
    Podsumowanie: Po pierwsze i najważniejsze: wielkie gratulacje. Po drugie: gdyby nie młodzieńcze chucie Daola, oraz tych kilka zgrzytów u Luke'a czy Holly (no i Fetta), dałbym z czystym sumieniem dyszkę. Ale bez względu na to dialogi, akcja, spójność, postacie to wszystko, co świadczy o sile tego fan-booka, nie może zostać zmarginalizowane. Tak więc daję 9/10 i oczekuję na wyczyny nowego Vastora ;-)

  • Baucent2004-08-09 15:39:25

    juz tylko 3 :)

  • Ricky Skywalker2004-08-06 09:49:50

    Baucent - już tylko 6 dni ;-)

  • Baucent2004-07-26 16:40:12

    opowiadanie jest lepsze niz nie jedno profesjonalne... tylko ze ja juz od pazdziernika czekam na dalsze rozdzialy... RICKY przez ciebie nie spie po nocach

  • Silvantres`uer Kalvirannian2004-07-06 19:30:40

    Gratulacje , świetne opowaidanie i czekam z niecierpilwością na więcej.

  • waldiego2004-07-03 11:58:32

    Daję dychę, świetne dawno nie czytałem czegoś tak ekscytującego.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Darth Zwaart

  • Shedao Shai2004-05-20 20:28:51

    Cóż...premiera CJ już w sierpniu. A jest na co czekać, mówię wam :)

  • Paweł2004-04-25 19:01:27

    To dobrze Rick ;) Już niemal zapomniałem , gdzie zawiesiłeś fabułę ;)

  • Ricky Skywalker2004-03-01 15:26:01

    heh... słuchaj Paweł - w tej chwili lecę zarówno z nowymi rozdziałami jak i ze SE, dwa nowe są gotowe. Tylko teraz już nie będzie dawania rozdziałów w odcinkach, ale od razu całość. W wakacje, najpóźniej we wrześniu :)

  • Paweł2004-02-13 19:59:20

    Straszny zastój z tymi Cieniami. Nie wiem , czy to spowodowane wypowiedzią Rickiego o pracach nad SE , które w mojej interpretacji mają spowodować zaniechanie tworzenia dalszych rozdziałów. W końcu od ponad roku ukazało się tylko czternaście rozdziałów , a przez ostatnie 9 miesięcy prawie nic!!

    A gdy Ricky dodawał tutaj komentarze wcale go nie znałem. A teraz proszę - jest go pełno na Forum :)

  • Ricky Skywalker2004-01-19 20:21:17

    Perhaps, Shedao!! Zabrałem się do pracy, efekty już widać!!

  • Shedao Shai2004-01-06 15:05:51

    A ja czkem,i czekam, i czekaaam..... Na Gold Edition :D

  • Ricky Skywalker2003-12-11 20:20:57

    Shedao, na razie jestem w trakcie robienia Special Edition starych rozdziałów :D tzn. będą nieco bardziej ustylizowane na okres DE, a także dodane pewne wątki (nieznaczne):) A powieść powinna być skonczona w przyszłym roku, dostępna także w wersji pdf Z OKŁADKĄ. To tyle na razie. :)

  • Calsann2003-12-11 14:34:21

    fajne opowiadanko, nie powiem... ;)

  • Shedao Shai2003-12-10 19:31:46

    KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA CZĘŚĆ????? Ricky'emu wena nie dopisuje? :P

  • Ricky Skywalker2003-12-09 18:52:24

    CIENIE JEDI SPECIAL EDITION
    Is coming for 2004 year :D

  • obisk2003-11-20 15:23:51

    ocenilem 8 warto bylo przeczytac

  • Taoron2003-10-09 09:01:20

    Coolowe to opowiadanie

  • Ricky Skywalker2003-09-25 20:42:30

    OFICJALNE INFO...
    w tej chwili DARTH GUZES tworzy OKŁADKĘ CIENI!!!! kiedy skończy ruszam z robotą... i możecie się spodziewać co najmniej 3 kolejnych rozdziałów do świąt....

  • Dash Onderon2003-09-22 19:38:16

    Oby tak dalej. Widać, że znów jesteś w formie Ricky.
    (9)

  • Darth Fizyk2003-09-18 00:13:35

    Czytalem dlugo... z przerwami... ale warto bylo przeczytac :)

    Czekam na jeszcze :D

  • Luke Darklighter2003-08-22 00:17:29

    3 x sie zabieram do czytania tego, i dopiero dzis mi sie udalo ukończyć. Na poczatku nie wyszedlem poza 1 stronę z powodu zrobienia z Luke'a Sitha, jestem dość typowy jezeli chodzi o ulokowanie swoich sympatii SW. Aktualnie po doczytaniu do ostatniego z 13 przedstawionych rozdziałów mam szczenę na podłodze i gratuluję Ci pomysłu, sposobu jego realizacji oraz talentu do pisania tego typu utworów. Bo taki talent masz, i jak widać na przykładzie mojego niezbyt ambitnego opowiadanka, nie każdy "utwór" może zostać tak przyjęty jak widać na znadującej się tu średniej ocen - zdaza sie nawet, że ledwie jedna osoba je skomentuje, przynajmniej ja tak mialem.

  • Ricky Skywalker2003-08-21 14:01:24

    wyslę wam poprawione stare rozdziały.... a wkrótce dalsze czesci...

  • dualsaber2003-08-21 13:09:57

    o rzesz ty! zakończenie 13 jest dosyć pechowe. Słynna 13?

  • Strid2003-07-12 14:36:10

    Hmmmmm ciekawe ale chce więcej :D

  • Ricky Skywalker2003-06-12 14:56:45

    10, 11, 12 rozdział są właściwie gotowe. Ich akcja dzieje się w czasie równoległym do Dark Empire 2, podobnie jak kolejnych, które powstaną w najbliższym czasie. Wkrótce też Jeth dostanie ode mnie poprawione wersje dotychczasowych rozdziałów.

  • jedii2003-06-11 21:36:20

    fpodoba mi sie to opowiadanie :)
    ale co z dalszymi czesciami?

  • ceta2003-06-08 10:41:27

    bardzo fajne opowiadanko :) :) mam hope ze powstanie kontynuacja .pozdrawiam i alles gute przy schreibowaniu dalej :)

  • Anor2003-04-28 11:05:54

    w sumie to zgodzę się z JedI co do dialogów. Generalnie sie mi podobało, równiez pozytywna jest długość samego rozdziału. Czekamy na dalszą część...

  • jedI2003-04-27 12:28:46

    Dziewiąty rozdział na reszcie nei przytłacza swoją objętością ;) Nie ma też wymuszonych scen akcji co się chwali idobrze rokuje na przyszłość. To co wyraźnie daje się wyczuć to poprawa dialogów, szkoda tylko, że nie indywidualizujesz wypowiedzi poszczególnych bohaterów, bo tak właściwie to wszystkie są takie jakieś bezpłciowe. Ogólnie- poziom utrzymałeś.

  • Dash Onderon2003-04-21 14:18:55

    Ładnie napisane, ale postaraj się nieco żywiej opisywać akcję.
    Widzę, że lubisz zsyłać bohaterowi mroczne postaci, które przekazują mu informacje ( Vima, Anzat). To dodaje historii smaku.
    Na razie wstrzymam się od krytyki, bo w sumie nie jestem kimś kto może sobie na to za bardzo pozwolić :)
    Masz pisać dalej... bo przyjdzie Anzat i wypije twoją ZUPĘ.

  • Boris tBD2003-04-17 19:49:23

    Świetne opowiadanie, czekam z
    zniecierpliwieniem na dalsze rozdziały

  • Ricky Skywalker2003-04-14 14:38:01

    To jednak ja pisałem, i jeszcze takie
    będą... Jeth>>> wyślę po świętach.

  • jedI2003-04-12 17:46:40

    W ósemce rażą mnie porównania w stylu:
    "a wydarzenia zaczęły się toczyć z
    prędkością strzału z blastera."-
    zwłaszcza, że przeprowadzona przez Ciebie
    narracja wcale na to nie wskazuje.
    Oprócz tego mogę stwierdzić, że
    pozytywnie mnie wkręciło w szprychy tej
    historii aczkolwiek fabuła mimo swojej
    liniowości trochę przechodzi bokiem.
    Dialogi- przykro mi- zwykła gawęda babci,
    aczkolwiek w ostatnim segmencie sprawiają
    wrażenie jakby pisał je ktoś inny, tak
    dobrze napisanej rozmowy jeszcze w tym
    fanficu nie było.

  • Jeth2003-04-12 14:59:30

    sorki. Dziś dodałem 8. I wyślij mi Ricky
    te z popawkami Alinei, bo obawiam się, że
    tekst z błędami wrzucam :)

  • Astian2003-04-11 20:53:44

    Hej Jeth, co z rozdziałami o których
    pisze Ricky, mam nadzieje że ich nie
    zgubiłeś;)

  • Ricky Skywalker2003-04-07 12:49:42

    Astian...co do rozdziałow: spytaj Jetha.
    Napisane są jush dawno do rozdiału 12,
    gotowy do przeczytania jest 10.

  • Ricky Skywalker2003-04-07 12:47:25

    OKI. Ja powiem tylko, że ta wersja którą
    czytacie jeszcze nie jest ostateczną.
    Mówiąc językiem gier: to jest
    Beta-wersja.

  • jedI2003-04-02 20:33:31

    Hmm. wracam i nadrabiam zaległości :) No
    więc zacznijmy od dialogów:
    "Znam ją i nie próbuj mi wmówić, że
    osoba, z którą przed chwilą rozmawiałem,
    to ona. Nie zapomnij, że nadal trzymam
    cię na muszce"- to kwitensencja twoich
    dialogo Ricky, zero stylistycznego polotu
    (radzę poczytać Sapkowskiego) dialogi w
    typowej powieści akcji mają mnie skłaniać
    do odruchowego zasłanania twarzy. Chcę
    czuć, że bohaterowie chcą mi dać w mordę,
    że niszczą wszystk ow co do tej pory
    wierze i komu ufam, tymczasme u ciebie
    rozmowy przypominają dialog w
    sueprmarkecie przed pułką z papierami
    toaletowymi...
    -Wybierzemy ten różowy ?
    -A może ten niebieski ?

    Co do akcji to jest ona skonstruowana
    zgodnie z wszelkimi kanonami i nie mogę
    mieć zarzutów, ja bym jednak chciał abyś
    poszedł bardziej w stronę kryminału,
    chociaż to twój wybór.

    Niestety zauważam, że pogarszasz swoje
    opisy, które stają się coraz bardziej
    sztuczne... syndrom instrukcji obsługi.
    Ale żeby nie było że tylko umiem
    krytykować to dam dobrą radę: jeśli
    chcesz konstruować naprawdę porywające
    opisy radzę poczytać powieści
    podróżnicze.

    Na holonecie ci coś napisali ?! Tutaj też
    ci piszą... ale ty i tak masz już
    pomysł... i tego się trzymaj. Nie
    sprzedaj się !

  • Astian2003-04-01 01:01:08

    Gratulacje Ricky, udało Ci się napisać
    zgrabne opowiadanie. Ma wiele plusów, ale
    moim zdaniem najwiekszy to to że jest...
    ciekawe, czego nie można powiedziec o
    wiekszości fanfictionów. Naprawdę potrafi
    wciągnąć, już nie mogę się doczekać Boby.
    U mnie masz 9. A tak w ogóle to kiedy
    pojawią się nowe roździały? Alinea-tobie
    też należy się pochwała.

  • Mara2003-03-31 14:54:19

    Ale masz u mnie 9.

  • Mara2003-03-31 14:53:40

    Muszę przyznać, że nieco rozczarował mnie
    rozdział 6. Dlaczego w większości
    fanficów bohaterowie zakuchują się w
    sobie tak szybko. Powiedziałeś, że będzie
    ok. 20 rozdziałów. Masz przecież czas na
    to żeby rozwinąć ten wątek. Chyba nie
    muszą się od razu zakochiwać, mogą się
    np. nienawidzić;).

  • Ricky Skywalker2003-03-11 09:22:49

    Mara>> Eskadry Łotrów nie będzie, ale
    będzie np. Boba Fett...
    parę innych znanych jush osób

  • Dash Onderon2003-02-28 18:16:36

    Jackson - rozwaliłeś mnie tą uwagą :)

  • Dash Onderon2003-02-28 18:14:36

    Po prostu wciąga.
    Najlepiej czytać ze zgaszonym światłem.
    Kiedy ja miałem 15 lat, to nie wiedziałem
    co to jest interpunkcja. Masz u mnie 9.
    Za bardzo ci zazdroszczę żeby dać 10.
    Sorry :)

  • Mara2003-02-28 15:54:03

    Bardzo mi się podobało. Czyta się jak
    normalne sw, kto by pomyślał, że masz
    dopiero 15 lat. Świetnie łączysz wątki z
    przeszłości (Maul, Dooku...) i
    przyszłości (Pedric Cuf).
    Byłoby jednak jeszcze ciekawiej gdybyś
    wprowadził znanych juz bohaterów
    np:Eskadra Łotrów.

  • Anor2003-02-24 12:03:57

    5 rozdział - podtrzymuję moje pozytywne
    opinie. Muszę powiedzieć, że masz dużą
    swobodę pisania Ricky, chciałbym tak
    umieć...

  • Master Estuans Interius2003-02-22 20:49:09

    Zaczyna się fajnie. Czasami mieszasz
    style. Raz wydaje się że
    to "Wojny Łowców Nagród", a innym
    że trylogia "Akademia Jedi".
    Luke wydaje się zbyt świątobliwy jak na
    Lorda Sith i dla czego nie ma własnego
    mrocznego imienia
    jak Vader, Sidious, Maul, Tyranus?
    Na razie OK.

  • Ricky Skywalker2003-02-11 15:25:35

    coś się nam czat tu zrobił...

    co do liczby rozdziałów: będzie około 20
    :D

  • Anor2003-02-11 13:06:48

    Gratuluje, naprawde mi sie to opowiadanie
    podoba, szczególnie liczne nawiązania do
    UE.No i nie zgadzam sie z JedI bo wydaje
    mi się że fanfiction'y to i tak prawie
    tylko fanowie czytają... Czekamy na
    następne części. A ile to bedzie mialo
    rozdziałów, bo wydaje mi się, że z tego
    to mała książka chyba wyjdzie?

  • Ricky Skywalker2003-02-10 15:19:15

    Oczywiście, jedI. Ale to twoja opinia. A
    na holonecie mi radzili, żebym nie pisał
    jak dla laików...

  • jedI2003-02-08 17:16:41

    Czwóreczka to nareszcie porządne dialogi,
    całość nadal bardzo banalna ale warsztat
    został jeszcze poprawiony (o ile to
    wogóle możliwe). Mam taką małą uwagę, że
    często dajesz nawiązania do Jinna, Maula,
    Dooku... dobrze, jeśli jest to miecz
    Maula ale nei można pisac o pelereynie
    niz teog ni z owego, że kiedyś taką nosił
    hrabia Dooku. Coś takiego świadcyz o tym,
    że myślisz bardzo wąsko o swojej
    twórczości. Zrozumieją ją tylko fanowi
    SW, a wyobraź sobie, że ktoś kto nie
    oglądał ani jednego filmu będzie chciał
    to przeczytać...

  • Ricky Skywalker2003-02-07 11:25:02

    Poczekaj do rozdziału nr. 4, do nr. 10...
    sądzę, że Ci się spodoba, jeedaI :D

  • jedI2003-02-01 08:17:52

    Wiesz co, nieszczególnie interesuje mnie
    twój wiek ;) Czy jesteś słabym twórcą ?A
    bo ja to wiem, nikt nie dał mi prawa
    osądzania gustów innych, skoro ludzie
    oceniają cię w tej chwili na 8.67 to
    chyba powinieneś się cieszyć. Ale ludzie
    wybrali też na Eurowizję Ich Troje i
    wcale nie musi mi się to podobać.
    Mój główny zarzut wobec twojego
    fanfictiona to brak jakiegokolwiek
    wybicia się. Czytałem setki podobnych FF,
    na ForceNcie już teraz jest ich mnóstwo a
    do 2005 pewnie będą tysiące. A chodzi o
    to, żebym ja twojego FF-a zapamiętał
    wśród tych tysięcy, ale jak na razie ni
    bardzo ci się to udaje.

  • Ricky Skywalker2003-01-29 10:18:13

    Jeszcze jedno:
    niewiem, czy wam o tym mówiłem, ale ja
    mam dopiero 15 lat :D

  • Ricky Skywalker2003-01-27 11:12:16

    Jeth>jak chcesz to możesz dać trzy
    kolejne rozdziały co tydzień, ale po nich
    znowu rób co dwa tygodnie. Ok?

  • Ricky Skywalker2003-01-27 10:21:42

    Akcja została "pocięta" bo w pewnym
    momencie te dwa wątki się ze sobą zgrają
    (rozdział 6). jedI>w takim razie jestem
    według ciebie słabym twórcą?
    valerian>Jeth czytał do rozdziału 9, a
    kolejne dwa juuż skończyłem (trzeci
    kończę)

  • jedI2003-01-26 18:15:25

    Kontynuacja znacznie bardziej podobała mi
    się od wstępu. Nie wiem jednak po co
    akcja została tak pocięta, zwykle coś
    takiego stosuje się kiedy mamy dwie
    równocześnei rozgrywające się akcje
    mające istotny na siebie wypływ- ROTJ:
    bitwa o Endor. Pojedynek opisany całkiem
    nieźle, bez idiotycznie brzmiących
    ogólników... strach Skywalkera niestety
    opisany dosyć słabo, przynajmniej za
    słabo aby konkurować z dobrymi twórcami
    fanfictionów. Jednak już sam fakt, że coś
    takiego się pojawiło jest warty
    odnotowania.

  • Valarian Skywalker2003-01-24 21:07:54

    Jeth > napisałeś , że następne są lepsze
    , więc myślałem , że już są napisane i je
    czytałeś :)

  • Andaral2003-01-24 16:04:24

    Opowiedanie jak narazie jest super,
    brakuje mi tylko opcji "wersja do
    druku", trzeba nad tym pomyslec !

  • Ricky Skywalker2003-01-23 15:55:16

    W produkcji rozdziały 10 i 11... ale 7-9
    wciąż czekają na poprawki :D

  • Jeth2003-01-23 08:39:14

    Co tydzień nie. Autor musi przeciez je
    pisac, a Alinea musi je sprawdzać.

  • Valarian Skywalker2003-01-20 16:48:37

    Mi się podoba. A może by tak co tydzień
    te nowe rozdziały ?? :)

  • Jeth2003-01-12 13:31:22

    IMHO jest ono jednym
    z najlepszych
    opowiadań SW pisanych
    przez fana. A ciąg
    dalszy Thengel jest
    lepszy. Wież mi....

    Podoba mi się w tym
    opowiadaniu całkiem
    zgrabne połączenie.
    Denerwuje mnie, że
    wielu autorów tworzy
    słabe opowiadania, w
    których ginię
    kilkanaście głównych
    bohaterów. A tu
    wszystko jest
    ciekawie połączone.
    Czekam na ciąg
    dalszy.

  • Thengel2003-01-11 14:35:58

    Super. Czekam na
    dalszy ciąg....

  • jedI2003-01-11 13:55:23

    Zacznę od tego, że od
    pewnego czasu
    (dokładnie to od
    Wektora Pierwszego)
    przestałem lubić
    książki i fanfice
    umiejscowione po
    Bitwie o Endor.
    Drażni mnie w nich
    przede wszystkim
    przekombinowanie,
    niestety w tych 2
    rozdziałach też
    pojawiają się zadatki
    na coś takiego, ale
    nie można tego
    jeszcze jednoznacznie
    stwierdzić. Brak mi
    tu też emocji,
    właściwie troszkę
    mnie tylko poniosły
    przy pojawieniu się
    Palpatina. Ukazany do
    tej pory fragment
    czyta się dobrze i
    gładko, to chyba
    zaleta bardzo Star
    Warsowego stylu. A
    więc czekam na
    więcej...

  • Jackson2003-01-11 13:44:00

    Wogole Jar Jara nie
    ma!

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..