TWÓJ KOKPIT
0

Mroczne Imperium: Cienie Jedi :: Twórczość fanów

R O Z D Z I A Ł

21



System Asmeru


Iella weszła do pokoju i spojrzała sceptycznie na ogłuszonego pirata.
- No, Loran, za bardzo to ty się tu nie popisałeś - stwierdziła z udaną dezaprobatą, siadając na krześle przed stanowiskiem komputerowym. Po stanie terminala widać było, że członkowie Wieczności nie szanują zbytnio sprzętu innego, niż ten przeznaczony do strzelania lub latania. Kiedy jednak wcisnęła włącznik holoprojektora, przekonała się z ulgą, iż choć brudny i obity, komputer działa bez zarzutu.
Wciśnięty w przeciwległy róg pokoju pirat poruszył się niespokojnie przez sen.
Iella odwróciła się od projektora i odszukała spojrzeniem Buźkę, stojącego w samym środku grupy republikańskich komandosów.
- Jesteś pewien, że go ogłuszyłeś? - spytała z powątpiewaniem.
Na twarzy Lorana odmalowało się oburzenie.
- No wiesz! Jak możesz nie wierzyć...
Stojący w pobliżu Daol rzucił mu błagalne spojrzenie.
- Buźka!
- Co?
- Przestań się popisywać.
Iella z rezygnacją przewróciła oczami.
- Lepiej już idźcie - oznajmiła cicho i odwróciła się do holoprojektora, nie zwracając uwagi na poczynania pozostałych. - Tylko mi tu przeszkadzacie.
Kurt z namysłem pokiwał głową.
- Idziemy - powiedział na tyle głośno, by usłyszeli go wszyscy członkowie grupy, po czym szybkim krokiem przeszedł przez drzwi do następnego pomieszczenia. W komnacie z terminalem pozostali tylko Iella, Volvekhan i ogłuszony pirat.
W końcu dotarli do masywnego, łukowato sklepionego portalu, wychodzącego na główny plac. Kurt i Daol podeszli ostrożnie do wyjścia i przylgnęli plecami do zimnej, ferrobetonowej ściany po obu stronach otworu, w którym bez przeszkód zmieściłby się wyprostowany ronto. Wyjrzawszy ostrożnie na lądowisko, dostrzegli w oddali dwa stare, pomalowane na żółto CloakShape’y, stojące pośród chyba jeszcze bardziej wiekowych frachtowców.
I żadnej żywej duszy.
Jednocześnie zagłębili się w Moc, ogarniając plac myślowymi wiciami. Żaden nie wyczuł niczego ponad to, co zobaczył na własne oczy. Nie wszystko jest tym, na co wygląda, usłyszał Daol. Choć głos różnił się od tego, który pamiętał ze świątyni, ulotna obecność, która mu towarzyszyła, wydawała się dziwnie znajoma.
Szeroko otwartymi ze zdumienia oczami spojrzał na Xavisa.
- Też to słyszałeś? - spytał niemal bezgłośnie.
Kurt uniósł brew.
- Co miałem słyszeć?
Naberrie westchnął ciężko. Czyżby miał halucynacje?
- Nieważne - odburknął. Nagle poczuł się tak, jakby wszyscy uważali go za wariata.
Wszyscy, a raczej tylko Xavis.
Jestem po prostu zmęczony, pomyślał Daol. Zmęczony i zdenerwowany. Muszę się uspokoić.
Ponownie przywołał Moc i w ciągu kilku sekund uwolnił umysł od wszelkich złych myśli, używając relaksujących technik Jedi. Od razu lepiej.
Kiwnął głową Xavisowi, a ten cichym gwizdnięciem przywołał resztę grupy. Obaj przykucnęli z blasterami w dłoniach, osłaniając nadbiegających kolegów przed ewentualnym atakiem.
Zupełnie niepotrzebnie.
Kurt wstał i wyszedł na pogrążony w cieniu fragment placu. Teraz miejsce obok niego zajęła Holly. Choć nikt z pozostałych nie trudził się, by poruszać się bezszelestnie, Daol musiał przyznać, że pod tym względem jasnowłosa agentka wykazuje ogromne umiejętności. Stąpała cicho jak duch, gotowa zatrzymać się za każdym razem, gdyby usłyszała jakiś niepokojący dźwięk. Prawdziwe mistrzostwo.
- Zupełnie jak Tyria - stwierdził z podziwem ktoś, kto szedł tuż za plecami łowcy nagród.
Odwrócił się i ujrzał twarz Garika Lorana.
- Kto taki? - spytał, uniósłszy brew.
Buźka wyszczerzył zęby.
- Jedna taka dziewczyna z mojej Eskadry. Tyria Sarkin. Dosyć podobna do Holly. Na pewno by ci się spodobała.
Daol spiorunował go wzrokiem, tak zimnym, że mógłby zmrozić stopioną durastal. Milczał.
- Ej... tylko nie po buźce! - jęknął w końcu Loran z udanym przestrachem, po czym wykrzywił twarz w szelmowskim uśmiechu.
Cień rzucany przez budynki skończył się i grupa znalazła się w jasno oświetlonej przez słońce części lądowiska. Jak w samym środku tarczy strzelniczej.
Naberrie prychnął i pokręciwszy powoli głową, obrzucił przelotnym spojrzeniem idącą krok za Buźką Twi’lekankę.
- Nie wiem, jak Dia z tobą wytrzymuje - powiedział z lekkim rozbawieniem.
Niewysoka istota obrzuciła go oburzonym spojrzeniem.
- Jak ja z nim co? - spytała jadowitym tonem. - Loran, coś ty mu nagadał?
Buźka zerknął w jej stronę kątem oka, a następnie spojrzał na Daola z jawną urazą.
- No właśnie. Jak ona ze mną co? Czyżbyś wiedział o czymś, o czym nie wiemy my sami?
Łowca nagród westchnął z zakłopotaniem.
- Chyba za długo pracujecie w Wywiadzie - stwierdził. Zauważył, że uszli już mniej więcej połowę drogi od portalu do miejsca, w którym stał najbliższy frachtowiec.
I nagle coś drgnęło w jego podświadomości.
Nie było to jakieś szczególnie mocne drgnienie. Typowe, ulotne przeczucie, które pojawiało się w jego życiu już wiele razy, zwykle w trakcie wykonywania niebezpiecznej misji czy walki z niebezpiecznymi przeciwnikami. Nieraz podpowiadało mu, gdzie i kiedy uderzyć, usunąć się, by uniknąć strzału z blastera... a często ostrzegało przed niebezpieczeństwem.
Jak teraz.
- Utworzyć krąg - rzucił na chwilę przedtem, zanim srebrzysta rękojeść miecza świetlnego wskoczyła do jego dłoni. Nie wciskał jednak aktywatora ostrza; czekał, rozglądając się w poszukiwaniu źródła niebezpieczeństwa.
- Uwaga! - krzyknął w pewnym momencie Buźka. Dowódca Eskadry Widm przykucnął z wyciągniętym z kabury lśniącym Merr-Sonnem i zaczął strzelać tuż nad ziemią.
Daol natychmiast odwrócił się w stronę, w którą poleciały strzały z blastera Buźki i niemal zamarł z przerażenia, dostrzegając wybiegający z pobliskiego zaułka oddział brązowych droidów na krzywych, metalowych odnóżach. Instynktowne, wypracowane przez lata odruchy Jedi umożliwiły mu jednak błyskawiczną reakcję na pojawienie się robotów bojowych.
Owe droidy były mu doskonale znane, chociaż nigdy wcześniej nie miał okazji się z żadnym zmierzyć. Jako mieszkaniec Naboo, musiał przecież widzieć popularny tam holofilm historyczny „Czterej Gunganie i kaadu”, w którym to bohaterska armia tamtejszych ziemnowodnych istot stawiała czoła przeważającym siłom Federacji Handlowej. Działo to się jednak całe czterdzieści lat wcześniej i do tej pory sądzono, że wszystkie droidy tego typu zostały zniszczone w trakcie toczącej się niedługo potem Wojny Klonów.
Jak widać, i w tym wypadku ktoś się pomylił, pomyślał Daol z rezygnacją i z płonącym mieczem skoczył w stronę śmiercionośnych droidów, które, zatrzymawszy się z gotowymi do strzału miotaczami, otworzyły ogień w stronę członków grupy szturmowej. W powietrzu skrzyżowały się dziesiątki laserowych błyskawic. Wąskie, podobne do przeciętego na pół walca łby robotów pochyliły się w przód w poszukiwaniu celu, nadając droidom groźny wygląd.
Daol otworzył umysł na Moc i wskoczył w sam środek kręgu automatów, odwracając ich uwagę do tego stopnia, że przestały strzelać w stronę pozostałych, koncentrując całą uwagę tylko na nim. Wokół niego świszczały strzały z miotaczy, jednak ani jeden z nich nie dosięgnął jego ciała; prowadzony przez Moc, był zbyt szybki, by byle droidy mogły go dostać.
A przecież nawet nie ukończył szkolenia.
Wkrótce dołączył do niego Xavis. Z płonącą pomarańczową klingą w dłoni, gotowy na wszystko były pirat zaatakował jedną z maszyn niskim poziomym ciosem, potwierdzając tezę, że prawie żaden metal, pomijając cortosis i mandaloriańską stal, nie jest w stanie powstrzymać miecza świetlnego.
- Przestańcie strzelać - polecił Buźka, z rozdziawionymi ustami obserwujący pojedynek Jedi i maszyn. Buczące klingi poruszały się tak szybko, że Loran nie mógł nadążyć za nimi wzrokiem. - Moglibyście trafić któregoś z naszych. I schowajcie się gdzieś.
Nie musieli.
Stojąc plecami do siebie, Daol i Kurt przeszli do kontrataku, w mgnieniu oka rozprawiając się z pozostałymi automatami. Gdy jeden blokował strzały, drugi zajmował się rozcinaniem na pół robocich korpusów. Dwa ostrza, pomarańczowe i srebrne, wirowały w szaleńczym tańcu śmierci, siejąc w szeregach wroga ziarno zniszczenia.
W trzydzieści sekund było po wszystkim.
Zapadła cisza, zakłócona jedynie przez buczenie dwóch mieczy świetlnych. Kiedy oba ostrza zgasły, Daol rozejrzał się po płycie lądowiska i westchnął ciężko.
- Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to wcale nie koniec tej zabawy - powiedział. Choć mówił po cichu, niemal szeptem, stojący nieopodal Kurt zrozumiał go bez trudu.
- Nawet o tym nie wspominaj - odparł, a jego ciałem targnął krótki dreszcz. - Ciarki mnie przechodzą na samą myśl o tym, że moglibyśmy dostać dalszy ciąg.
Reszta grupy w milczeniu zbliżyła się do dwójki Jedi. Wśród prowadzonych przez Buźkę osób Daol spostrzegł czterech członków drugiej drużyny, spośród których szczególnie wyróżniał się Gamorreanin Voort saBinring. Choć Eskadra Widm już od dawna nie była formacją stricte myśliwską, a raczej jedną z komórek WNR, prawie dwumetrowa, barczysta istota wciśnięta była we wzmocniony szklanymi włóknami, pomarańczowy kombinezon lotniczy pilota Nowej Republiki, paskudnie kontrastujący z zieloną, guzkowatą skórą Prosiaka.
- Nie ma powodu do obaw, Xavis - rzekł głośno Voort. - Nie sądzę, by na tej planecie było jeszcze coś, co mogłoby zagrozić nam bardziej, niż te droidy.
Kurt prychnął i uśmiechnął się zimno.
- Mylisz się. Jest takie coś.
Holly skrzywiła się boleśnie.
- Tremayne - odgadła.
Daol skinął głową i spojrzał gdzieś ponad głową Prosiaka.
- I to całkiem blisko. Patrzcie.
Jak jeden mąż odwrócili się we wskazanym kierunku.
Na balkonie pałacowej budowli, która zamykała plac z krótszego boku, stał Tremayne. Nie byłby nawet widoczny, gdyby nie jego prawe oko, a raczej zastępujący je mechaniczny implant, który jarzył się czerwonym blaskiem w okalającym balkon mroku.
Dwie laserowe klingi rozjarzyły się w jednej chwili. Obaj Jedi przyjęli pozycję obronną, starając się ustawić tak, by w razie, gdyby z balkonu posypały się strzały, jak najlepiej osłonić swoich towarzyszy. Pozostali, każdy z blasterem w dłoni, utworzyli ochronny krąg za plecami Jedi.
Kurt zadarł głowę, próbując wyłowić z otaczającej Tremayne’a ciemności jakieś szczegóły. Dopiero jednak, kiedy wypuścił w tamtym kierunku wici Mocy, zrozumiał, że Mroczny Jedi nie jest sam.
Było ich ośmiu. W Mocy widział ich nawet wyraźniej, niż gdyby patrzył własnymi oczami. Dostrzegał osiem pól skupionej energii, w których kotłowały się najróżniejsze myśli i uczucia.
A przede wszystkim strach.
- Wreszcie odważyłeś się nam ukazać, zdrajco! - wrzasnął w końcu Xavis w stronę byłego Inkwizytora.
Tremayne wyłonił się powoli z cienia, w pełnej krasie okazując swe straszliwe oblicze. Oblicze cyborga, który nawet nie starał się ukryć, że nie jest już w pełni istotą ludzką. Połowa jego łysej głowy, włącznie z jarzącym się czerwienią sztucznym okiem, oszpecona była cybernetycznymi elementami, połyskującymi różnobarwnie w świetle słońca Asmeru. Prawe ramię, podobnie jak oko stracone wiele lat wcześniej w pojedynku z niejakim Corvinem Shelvayem, także zostało zastąpione protezą. W przeciwieństwie jednak do dłoni Daola czy Luke’a Skywalkera, mechaniczna kończyna Inkwizytora nie była nawet po części pokryta sztuczną skórą. Odziany był w powłóczystą, czarną szatę Jedi, falującą złowieszczo nawet przy najmniejszym podmuchu wiatru.
Zupełnie, jak wtedy na Tatooine.
Mroczny Jedi niespiesznie podszedł do brzegu platformy i, omiótłszy spojrzeniem garstkę republikańskich żołnierzy, oparł dłonie na kamiennej balustradzie. Sądząc z wyrazu jego upiornej twarzy, był szczerze rozbawiony rozgrywającymi się na lądowisku wydarzeniami.
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie, Xavis! - odkrzyknął w końcu tym samym ochrypłym głosem, który Daol zapamiętał z Mos Eisley.
Naberrie wzdrygnął się, ale nie odezwał ani słowem, pozwalając, by to Kurt prowadził dalszą konwersację. To była jego osobista gra i Daol nie zamierzał się w nią wtrącać.
Xavis powoli pokręcił głową.
- Może i mógłbyś. Ale... ja jestem zdrajcą tylko z twojego punktu widzenia.
Wzrok Tremayne’a zlodowaciał.
- Mylisz się. Zdradziłeś nie mnie, ale swoich kamratów. - Ukryci w cieniu za plecami byłego Inkwizytora osobnicy dali kilka kroków w przód, dzięki czemu stali się widoczni dla członków grupy szturmowej.
Tremayne skinął głową na niskiego Bothanina, tego samego, którego wcześniej mieli okazję oglądać w postaci hologramu.
- Sprzedałeś Her’aga, Xavis. Sprzedałeś jego i wszystkich kolegów, z którymi do niedawna zdobywałeś środki do życia. Przyjaciół, za których byłeś gotów oddać to swoje nędzne życie, zdrajco! Sprzedałeś Wieczność!
Kurt prychnął gniewnie, ale szybko odzyskał opanowanie.
- Ale ich nie zabiłem, Tremayne - odparł po kilku głębszych oddechach. Mówił cicho, niemal szeptem, ale i tak wszyscy go słyszeli. - W przeciwieństwie do ciebie, nie zabijam towarzyszy broni. Już zapomniałeś? Nie pamiętasz krzywd, które wyrządziłeś swoim przyjaciołom Jedi? - Wzruszył ramionami. - Już zapomniałeś tych wszystkich Rycerzy? Mojego ojca, który traktował cię jak brata? Kto tu jest prawdziwym zdrajcą? Na pewno nie ja.
- Tylko, że ten mój brat, jak twierdzisz, zwiał przy pierwszej lepszej okazji, kiedy walczyłem z Generałem Grievousem. Zostawił mnie na pastwę losu... ale jednak przeżyłem. I to tylko dlatego, że Grievous zobaczył we mnie potencjalnego Inkwizytora.
Xavis uśmiechnął się sarkastycznie.
- Skoro tak twierdzisz. - Wzruszył ramionami, jakby dając za wygraną. - Ale wiesz... - podjął po chwili - jeśli byłeś tak wdzięczny temu Grievousowi i Palpatine’owi, to dlaczego później zdradziłeś także Imperium?
Mroczny Jedi zaśmiał się obłąkańczo.
- Bo nie było mi już do niczego potrzebne. Podobnie, jak ci wszyscy tutaj. - Omiótł wzrokiem swoich sługusów, doradców - czy może raczej gwardię przyboczną. Mogli sprawować dowolną z tych funkcji, każdy z osobna czy też wszyscy razem.
Wykrzywił twarz w złośliwym grymasie.
- Wiem jednak, że nie wszyscy przybyliście tutaj tylko po to, by mnie zniszczyć. Ty, Naberrie, i ty, Zuckussie... wiem, czego pragniecie. - Łypnął jedynym zdrowym okiem na stojącego tuż obok Twi’leka. - Chcecie Dalooma.
Daol parsknął zupełnie nie pasującym do sytuacji śmiechem.
- I co, zamierzasz nam go wydać?
Tremayne zerknął przelotnie na przerażoną twarz Twi’leka.
- Oczywiście. To będzie mój prezent dla Nowej Republiki - syknął złowieszczo. Zanim ktokolwiek zdążył wykonać zrobić jakikolwiek ruch, w rozczapierzoną sztuczną dłoń Mrocznego Jedi wskoczyła lśniąca, czarna rękojeść jego miecza świetlnego. Błysnęło rubinowe ostrze; Tremayne wyprowadził szybki jak mgnienie oka obrót w prawo i niemal natychmiast zgasił broń.
Tymczasem odcięta głowa Orna Dalooma, pchnięta Mocą przez byłego Inkwizytora, upadła na ziemię pod nogami Daola.
- Oto mój dar, Naberrie. Zrób z nim, co chcesz.
Daol ryknął wściekle, pozwalając, by zimne, czerwone fale Ciemnej Strony Mocy wlały się w jego ciało i umysł. W myśli odtworzył wydarzenia ostatnich dni, godzin, minut... zastanawiając się, co zrobił źle. Tak długa droga... to wszystko, co przebyli z Zuckussem - Bilbringi i dni na pokładzie „Lusankyi”... Holly, Asmeru... wszystko na nic. Jako łowcy nagród mogli tu nawet nie przylatywać, skoro i tak nigdy nie mieli dostać nagrody, którą obiecał im Durga. Wszystko stracone, przez jednego, mrocznego gnoja, który po raz kolejny śmiał im się w twarz...
Ciemność nie jest potężniejsza niż jasność, usłyszał znów ten sam cichy głos, co przedtem. Przez jedną, krótką chwilę zdawało mu się, że dostrzega przed sobą twarze... zjawy pochodzące spoza cieni, które ogarnęły umysł Jedi. Oblicza, których nigdy nie widział... a jednak, w jakiś sposób, wydały mu się bliskie.
Wielcy Mistrzowie Jedi, którzy kiedyś zostawili na tej planecie cząstkę siebie, starali się przekazać mu swoje przesłanie.
Jeżeli raz wkroczysz na ścieżkę Ciemnej Strony, ona na zawsze zapanuje nad twoim przeznaczeniem, mówili. Odrzuć strach, gniew, nienawiść. Ciemną Stroną są one. Skup się na czystej, nieskażonej złem Mocy.
Odsunął od siebie wszystkie bodźce zewnętrzne, wsłuchując się w ciche słowa, które płynęły z gwiazd, z jądra planety... z jego własnego serca. W echo tysięcy lat nauk obrońców galaktyki, Rycerzy Jedi.
Moc jest sprzymierzeńcem moim i potężna jest ona. Życie tworzy ją i sprawia, że rośnie. Jej energia otacza nas i wiąże razem... świetlistymi istotami jesteśmy, nie tą surową materią.
Uśmiechnął się i przymknął na chwilę oczy.
Poczuć ją musisz... poczuć jak płynie. Poczuć Moc wokół siebie, wszędzie, jak czeka, byś ją czuł i użył.
Jak sztylet światła rozdzierający mrok w jego duszy, wsparcie dawno zmarłych Mistrzów Jedi dało młodemu łowcy nagród siłę do odrzucenia gniewu i nienawiści. Ponownie poczuł wirującą wokół siebie Moc... czystą i niczym nieskażoną, jak powiadały duchy. Otworzył się na jej przepływ; podobnie jak wcześniej w starożytnej świątyni, oczami Mocy ujrzał sytuację na lądowisku jako jarzący się ciepłym blaskiem kryształ. Ludzie, obcy, frachtowce i budynki stały się węzłami naprężeń pomiędzy wektorami przecinających się nawzajem pól energii. Te linie oplatały się lub zderzały w różnych miejscach, tworząc przeróżne skazy na delikatnej strukturze kryształu. Punkty przełomu, dzięki którym, choć łowcy nagród już przegrali, Nowa Republika jeszcze mogła zwyciężyć.
Uchylił powieki, pozwalając, by jego umysł znów odbierał świat w normalny sposób.
Tremayne przyglądał mu się szyderczo.
- Więc sądzisz, że zdołasz znaleźć coś, co pozwoli waszej żałosnej grupce wygrać? Ach, te punkty przełomu... - prychnął z obrzydzeniem. - Cóż, zawsze twierdziłem, że Mace Windu bez nich byłby niczym. - Uśmiechnął się złośliwie. - Ty zaś nawet z nimi jesteś śmieszny. Wy wszyscy jesteście. Nie macie żadnych szans w starciu z armią Wieczności.
- Mylisz się - odparł Daol spokojnie, z niezachwianym przekonaniem. - We dwóch z Kurtem możemy cię pokonać, a nasi towarzysze z łatwością poradzą sobie z twoimi marionetkami. Każdy z nas jest wart więcej, niż trzydziestu twoich. O Noghrich nie mówiąc.
Mroczny Jedi roześmiał się złowieszczo.
- Ale czy choć jeden z was jest wart tyle, co setka robotów bojowych? O tysiącu nie mówiąc?
Wypowiedział te słowa w tej samej chwili, kiedy za jego plecami pojawił się oddział ciężkich droidów wojennych. Tych samych, które zobaczył Daol w wizji poprzedzającej akcję na Asmeru.
Ich wygląd już na pierwszy rzut oka przypominał, że są nie tylko maszynami, ale także śmiercionośną bronią. Masywne torsy w kształcie klina, pokryte matowym, srebrnym lakierem, dźwigały pozbawioną szyi, upiorną głowę. W wąskich, skośnych oczodołach mieściły się płonące zimną czerwienią fotoreceptory, zaś krawędzie zaopatrzonych w blastery kończyn przywodziły na myśl ostrza noży.
Uśmiech Tremayne’a rozszerzył się jeszcze bardziej. Rozejrzawszy się pospiesznie, Daol dostrzegł przyczynę zadowolenia byłego Inkwizytora: wszystkimi tunelami, alejkami i bramami na lądowisko wkraczały dziesiątki podobnych droidów. Wśród nich dostrzec się dało także inne typy maszyn. Brązowe droidy, takie same jak te, które przedtem zniszczyli Daol i Kurt.
I roboty niszczyciele. Zwane także droidekami, maszynki do zabijania w kształcie olbrzymich metalowych kul prawie bezszelestnie sunęły w ich stronę po kamiennej powierzchni lądowiska. W końcu zatrzymały się w odległości nie większej, niż kilka metrów, otaczając kręgiem skupioną w jednym miejscu, skromną grupę szturmową Nowej Republiki.
Nagle wszystkie maszyny zatrzymały się w niezliczonych, równych szeregach i zamarły.
- I co wy na to, psy Jedi?
Daol uśmiechnął się niepewnie. No właśnie, co my na to?
- Poddajcie się - zasugerował Tremayne dyplomatycznym tonem. - Może Rada Tymczasowa zechce was wykupić za parę milionów kredytów?
Nieoczekiwanie głos zabrała Holly.
- Nie zapominaj, że w przestworzach nad nami mamy flotę - krzyknęła. Daol spojrzał na nią z mieszaniną ulgi i zdziwienia, że pomimo niedawnych problemów emocjonalnych, w krytycznej sytuacji potrafi opanować się na tyle, by racjonalnie myśleć.
Uśmiechnęła się do niego zupełnie tak, jakby znów znajdowali się w ciasnej kajucie na pokładzie „Lusankyi”, a nie na lądowisku, otoczeni batalionem bojowych droidów.
- Chłopiec - szepnęła niemal bezgłośnie. - Przypomnij sobie chłopca.
Naberrie zmarszczył brwi.
Jaki, do cholery, chłopiec?
Jeszcze raz przyjrzał się badawczo Holly, próbując zrozumieć jej intencje. Skoncentrował się, próbując wyciągnąć z dna własnej podświadomości jakąś wskazówkę, która mogłaby naprowadzić go na właściwy trop.
I nagle go olśniło. „W dzieciństwie bardzo interesowałam się historią”, powiedziała kiedyś, na jednym z zebrań przed tą wyprawą. Historia i chłopiec... droidy i Naboo. To było właśnie to. Genialny pomysł, który dawał szansę na zwycięstwo.
Z nową nadzieją w oczach uniósł głowę, spoglądając na przerażające oblicze Mrocznego Jedi.
- Widzisz, Tremayne... nawet, jeśli nasza flota jest teraz zajęta walką z waszymi zasranymi myśliwcami, nie możesz być pewien zwycięstwa - wycedził powoli. Jednocześnie dyskretnym ruchem dłoni włączył przypięty do pasa komlink, nastawiony na standardową częstotliwość Nowej Republiki. Oby ładunki były już gotowe, pomyślał z wiarą w komandosów Page’a. - Wszystko może się bowiem zmienić w jednej chwili, jeśli tylko ktoś wyszuka odpowiedni punkt przełomu. A ja go właśnie znalazłem.
W sekundę później komunikator wskoczył w wyciągniętą rękę młodego łowcy.
- Kapitanie Scaur, musicie rozwalić okręt dowodzenia! - krzyknął i nie zaczekawszy na odpowiedź, odrzucił urządzenie. Jego miejsce w pustej ręce natychmiast zajął czarny miotacz Blas-Tech. Zanim jeszcze na dobre utknął w dłoni Daola, rubinowa wiązka skupionego światła śmignęła w stronę najbliższego droida, zamieniając jego głowę w bryłę stopionego żużlu.
Na znak Tremayne’a roboty otworzyły ogień, zamieniając cichy plac w prawdziwe piekło.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 (24) 25 26 27 28

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,38
Liczba: 24

Użytkownik Ocena Data
Darth Khoqa 10 2014-08-28 15:23:58
Kosak 10 2009-05-09 17:39:39
Carno 10 2008-12-21 01:44:33
vixen 10 2006-12-29 18:21:45
99-in-the-shade 10 2005-12-20 21:41:40
Aquenral 10 2005-03-29 15:44:53
Furrbacca 10 2004-11-27 11:05:09
Burzol 10 2004-10-24 20:29:22
Shang z domeny Da`ah Tee 10 2004-10-15 16:18:40
Jaya 10 2004-09-17 09:30:56
SR KoZi 10 2004-08-27 17:25:48
Admirał Raiana Sivron 10 2004-08-26 20:46:32
Gilraen 10 2004-08-10 22:49:24
Mistrz Fett 10 2004-08-10 21:55:58
Baucent 10 2004-08-09 15:41:31
Boris tBD 10 2004-05-09 22:15:38
Nadiru Radena 9 2006-03-17 15:10:44
Otas 9 2005-06-27 14:35:01
Jaqob 9 2005-05-08 11:19:37
Joylinda_Hawks 9 2005-01-28 21:02:05
Misiek 9 2004-08-12 22:12:04
Yeleniu 8 2007-06-19 18:53:37
volrath 8 2004-08-15 22:06:53
Girdun 4 2007-06-07 19:48:34


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (86)

  • vixen2006-12-29 18:23:32

    Najbardziej spodobał mi się wątek miłosny, ale geniusz autora widać też w tych fragmentach, w których nie ma nic z romansidła.

    Ricky, powinieneś postarać się o wydanie swojej powieści! :)

  • Adela2006-04-09 20:33:01

    czytałam to kilka dni,ale było warto

  • 99-in-the-shade2005-12-20 21:47:00

    Powiem krótko i treściwie: bardzo wciąga, jestem pod ogromnym wrażeniem =) =)

  • Lord Darth_Vader2005-09-17 16:12:38

    Wciągneło mnie i jest ok ale nie chciało mi sie czytać całego. :)

  • Otas2005-06-27 14:19:33

    No i ja muszę sie w końcu wpisać bo Ri*ky (imię zmienione ze względu na dobro toczącego sie dochodzenia) obiecał mi z uśmiechem na ustach, że mi jaja (dowód rzeczowy zabezpieczony przez policje) urwie jak w końcu recki nie napisze ... ja wogóle nie wiem skąd taka nerwowość u dzisiejszej młodzieży ... lewo rok czeka :P:D

    A co do ksiązki ... to wsumie już nic z niej nie pamiętam :P:D... no dobra.... tyle pewnie R nie zadowoli więc coś jeszcze napiszę.
    Ogólnie CJ są połączeniem talentu pisarskiego R. i jego ogromnej znajomości świata SW ...dzieki temu otrzymaliśmy książke z wciągającą fabułą, interesujacymi postaciami i historią która może być porównywana do nie jednej pozycji SW.
    Gdybym tylko na podstawie tego miał wystawić ocene to wyniosła by ona 9,5/ 10 (bo nie ma rzeczy idealnych) .. .ale ... ale tutaj dochodzą jeszcze preferencje czytelnika :) ... mi osobiscie nie podoba taki wątek miłosny jaki pokazał nam Ricky ... nie ma zdrad, morderstwa w zazdrości .. wogóle nieżyciowy :D... W takim przypadku ocena wynosi 8,5/10 i tu mam ból.. czy zawyzyć ?? czy zanizyc ?? :) ... zawyże .. wiec 9/10

    Kto lubi piękne romantyczne wątki miłosne może spokojnie dodać sobie 1 pkt.

  • Saien2005-04-16 11:54:40

    Super książka. Wciągnęła mnie bez reszty (ach... cały piątkowy wieczór :-) Świetne nawiązania do NT. Wciągająca fabuła, bardzo dobra narracja i dialogi. Jednym słowem: Super!! Polecam wszystkim kto ma czas na czytanie (170 str.). Moja ocenka - 9,5/10

  • Aquenral2005-02-09 16:23:31

    Świetna książka... Trochu długawa, ale czytać się przeczytało. 10/10

  • Joylinda_Hawks2005-01-28 21:06:23

    Należy sobie zdać sprawę iż bardzo trudno dokonać oceny czyjejś twórczości. Czytając "Cienie Jedi" po raz drugi ( a później i kolejny) starałam się obiektywnie potraktować to opowiadanie ( chociaż zasadniczo trudno nazwać to opowiadaniem, objętościowo przypomina ono raczej książkę, krótką ale książkę). Przeczytawszy całość jednoznacznie stwierdzam że nie można odmówić autorowi doskonałej znajomości wszechświata SW bowiem w opisywanym przez niego świecie porusza się on z lekkością twilekańskiej tancerki.
    Czytając to opowiadanko odkrywamy że jest w nim dużo zapożyczen z wielu książek i komiksów SW jak i również nawiązań. Z jednej strony to może być dobre, świadczy o tym iż autor bardzo dobrze orientuje się w tym wszechświecie i potrafi się zgrabnie po nim poruszać, z drugiej zaś strony nie można się oprzeć wrażeniu że czegoś tu jest za dużo, za dużo zapożyczonych postaci, które się pojawiają nie tylko wspomniane mimochodem ale znacznie częściej. Moim zdaniem opowiadanko przez to trochę traci, zasadniczo powinno być tak iż większą część tego opowiadanka powinny zajmować postacie stworzone przez autora, natomiast pozostałe powinny być raczej tłem dla postaci pierwszoplanowych a nie dominować. Lepiej jest wprowadzić kilka zapożyczonych postaci, żeby nie przesłoniły swoją obecnością głównego wątku i głównych postaci bo w pewnym momencie może nawet dla fana SW stać się ono nieco nużące.
    Na bardzo duży plus zasługuje wprowadzenie do opowiadanka Noma Anora działającego jako Vigo Czarnego Słońca i ten wątek jest bardzo interesujący i ciekawie wpisany w wszechświat SW i warto go rozwinąć w następnych częściach.
    Co do głównych bohaterów - właściwie bohatera i bohaterki, to żeby się długo nie rozwodzić bo nie o to chodzi to są dobrze napisani i prowadzeni. Wykorzystanie jako pierwszoplanowej postaci kolejnej Ręki Imperatora nasuwa od razu skojarzenie z Mara Jade, bodajże najbardziej znaną z rąk Imperatora. Jednakże tu Sandra Vidan wypada dość blado w zestawieniu z Marą, ale to nie wina autora, biorąc pod uwagę samą postać Mary trudno znaleźć by w wszechświecie SW kobietę która mogłaby jej dorównać. Co do Sandry można by bardziej popracować nad jej postacią dodać jej głębi psychologicznej, pokazać trochę jej rozterek i wątpliwości, bowiem po tylu latach szkolenia u Imperatora tak proste zerwanie z przeszłością bez żadnych szkód dla jej osobowości spłyca jej postać.
    Jeżeli chodzi o Holly Swan - no cóż była tylko dodatkiem, przerywnikiem w życiu Daola który szybko sobie uświadomił iż to nie jest kandydatka na jego życiowa partnerkę - a skoro była przerywnikiem trzeba było ją usunąć - ale dlaczego tak drastycznie - moim zdaniem zasługiwała raczej na mniej bolesne zejście ze sceny.
    Co do Daola - sądząc po nazwisku ma on chyba bliskie związki z rodziną byłej królowej Naboo. Ciekawa postać - łowca nagród obdarzony umiejętnością posługiwania się Mocą. Nie mogę się oprzeć tu wrażeniu że autor ma dużo sympatii do niego ( jak również dla jednej z bohaterek0. Przedstawił go jako człowieka który mimo stracił wszystko, rodzinę, mistrza, dom potrafił się po tym wszystkim pozbierać i nie zatracić swojego człowieczeństwa, mimo że jest łowcą nagród to zdaje mi się że obecne zajęcie raczej mu nie odpowiada bowiem żałuje że nie miał możliwości dokończenia szkolenia na Jedi.
    Nie wdając się już więcej w szczegóły bo i tak to co napisałam jest dość obszerne, zasadniczo mogę powtórnie stwierdzić iż opowiadanie przeczytałam parokrotnie, gdy czytałam po raz pierwszy zrobiło na mnie dobre wrażenie, widać autor ma niezłe literackie zacięcie i jeżeli trochę popracuje nad postaciami i nie będzie przesadzał z nawiązaniami to z pewnością kolejne jego opowiadania z jednego na drugie będą coraz lepsze. (na to liczę).
    Muszę tu jednak dodać na koniec jedną rzecz, która mi się nasunęła i która mnie czasami denerwuję, nie lubię czytać książek opowiadań w których po przeczytaniu kilku kartek mogę bez problemu przewidzieć jaki będzie jej/jego koniec, lubię być mile zaskoczona że na koniec pojawi się jakiś element który wywróci moją koncepcję zakończenia do góry nogami, ewentualnie wprowadzi jakiś "smaczek" którego się nie spodziewałam. Autor pisząc opowiadanko bardzo się postarał lecz zabrakło tu na koniec tego elementu zaskoczenia dla czytelnika tego wlaśnie jak to nazywam "smaczku', czegoś czego się czytelnik w ogóle nie spodziewał - jakiejś małej niewyjaśnionej kwestii, małego elementu który autor dodałby od siebie a który by mógł "podkręcić akcję", bo chyba nic tak bardziej czytelnika nie wkurza jak dochodzi do końca książki ciesząc się że kończy się to jak przewidział ( a czasami się nie ciesząc) a tu nagle okazuje się że do końca nie wszystko było tak jasne jak się na początku okazało.
    Żeby wiele nie ględzić - ogólnie oceniam opowiadanko: 9/10. Uzasadniając tą ocenę powiem krótko, dlaczego nie 10/10 - bo obniżenie o 1 punkt oceny ma na celu zmobilizowanie autora do podniesienia poziomu pracy którą i tak oceniam na wielki plus 9 z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy..)

  • Matek2004-11-08 10:06:38

    tja, połączenie ST i NT... i jeszcze EU.... i NEJ :))))) Ricky --> skorzystałeś z wielkiego dobrodziejstwa zwanego Star Wars w pełni...

  • Burzol2004-10-24 20:34:21

    Świetna robota; widać, że autor lepiej zna świat EU niż sam Lucas (i wielu twórców którym L$ płaci). Dobra historia, ciekawe postaci (chociaż łowca-jedi?... ale bywało gorzej), bardzo udana próba połączenia starej i nowej trylogii. Polecam ;)

  • Jaya2004-09-17 09:30:27

    Zapomniałam. Dałabym 9,5, ale nie wiem, czy się da. W związku z tym 10.

  • Jaya2004-09-17 09:25:42

    Nareszcie skończyłam. Wina, że tak długo to trwało leży całkowicie po mojej stronie. Początkowo czytałam z ekranu, po dwie, trzy strony (ze 132, nie 28). w końcu wydrukowałam...i poszło jak burza. Zgodniez tym, co obiecałam w poprzednim wpisie i Ricky'emu na privie wpisuję komentarz. Może zacznę od tego, ze jest kilka dziur...ale całokształt jest tak dobry, ze sam jest jak dziura - czarna oczywiście, tak wciąga. Świetna robota!!! Poza tym pozwolę sobie nie zgodzić się z volrathem. Wątek romantyczny jest nie tylko ważny (w końcu to miłość zaczęła wyciągać Sandręze szponów Imperatora) ale także dobrze napisany. Ricky potrafi operować słowem. Zwłaszcza podoba mi się fragment po walce na Asmeru.
    Co do bohaterów "oryginalnych" to jeszcze nie doszłam do X-wingów Allstona i nie mogę się wypowiedzieć. Fajnie natomiast wygląda scena "trywializowania Mocy" w mesie. O dziurach pisać nie będę, zrobił to za mnie volrath, chociaż z częścią jego wniosków (oprócz już wymienionych) się nie zgodzę. A tak właściwie - czy on zarozumiałości nie uważa za wadę?
    Ricky, gratuluję wyobraźni. Przywiozę wydruk do Toszka i poproszę o autograf. Pisz dalej.

  • SR KoZi2004-08-27 17:25:33

    Hmm... Książka bardzo, bardzo mi się podobała. Fajne było nawiązanie do robu Naberrie. Takie... nawiązanie do historii SW. Był też lightstaff ;), YT i wiele innych...

  • Admirał Raiana Sivron2004-08-22 19:11:46

    Świetna robota, gratulacje niezwykle wciągające opowiadanie nie mogłam sie od nieo oderwać.
    Maksymalnie rozwalił mnie fragment " - Kapitanie Maldini! Długo jeszcze potrwa ten żałosny pokaz nieudolności? Ci żołnierze nie zachowują się tak, jak szturmowcy Imperium, tylko jak żałosne rebelianckie ścierwojady, które nawet nie potrafią naśladować wojska!
    Świetne jeszcze raz gratuluje dobrej roboty :))

  • Ricky Skywalker2004-08-19 20:48:53

    Wyjaśnienie jest następujące: określenie "Strona Mroku" pochodzi z polskiego tłumaczenia komiksu Dark Empire, którego uzupełnieniem ma być ta powieść. A wprowadziłem je z jednej strony dla urozmaicenia (żeby nie było ciągle "Ciemna Strona") z drugiej - żeby nawiązać do owego komiksu :)

  • Jaya2004-08-19 15:01:05

    Na drugiej (pierwszej tekstu) stronie mocno się zdziwiłam. Co to jest za "Strona Mroku"? Zawsze mi się wydawało, że ogólnie przyjętym określeniem jest "Ciemna Strona". Jeżeli nie mam racji, to proszę o wyprowardzenie z błędu. Jak przeczytam resztę to wam powiem, czy mi się podobało. wygląda na to, że jednak będzie (mimo wszystko:)

  • volrath2004-08-16 12:50:53

    Przyznam, ze chciałem się moją opinią na temat CJ podzielić bezpośrednio z autorem na Alderaanie, ale fak yt:)

    Niewątpliwie czekałem na CJ z niecierpliwiścią i , zgodnie z radami Ricky`ego, czekałem na wersję pełnowymiarową. Niestety, kiedy w końcu dostałem szansę przeczytania jej ,z powodów technicznych zmuszony byłem czytać z ekranu, a to trochę trwało.

    Jako że nie jest to recenza jako taka, tylko słowa skierowane raczej przede wszystkim do autora, daruje sobie streszczanie fabułu i przejdę do konkretów.

    Na początku zwraca uwagę dosyć swobodna i dobrze prowadzona narracja. W ogóle od strony "technicznej" Cieniom...niełatwo cos zarzucić. Ww narracja jest czytelna, opisy w dawce odpowiedniej, ilośc, jak i sposób "podania" dialogów też jak najbardziej zadowala. Widać, że Ricky przeczytał sporo ksiązek i wie jak powinna wyglądac budowa jego własnego dziecka.
    Dalej oczywiście najważniejsze są postacie. Przyznam, że głowny bohater- Daol Naberrie kojarzy mi się z postacią wyjętą wręcz z fanowskiego marzenia o życiu w świecie SW. Nie dość, że łowca nagród (któz nie kocha Boby Fetta?) to jeszcze z umiejetnościami Jedi. I to też niezwyczajnymi, bo przecież widzi mejsowskie punkty przełomu. Powiem szczerze: Daol moją ulubioną postacią z SW nie będzie. Brakuje mi w nim "tego czegoś". Może wad? Ricky przedstawia tu co prawda problemy Naberrie z Ciemną Stroną, ale mnie to szczególnie nie przekonuje.
    Sandra Vidaan jest ciekawa sama w sobie, a konkretnie dlatego, że na co dzień jest nikim innym jak Ręką Imperatora. Ciesze się, że Ricky zdecydował się na tak śmiały zabieg, który sprawia, że Vidaan jest po prostu ciekawsza. Tylko, tak jak ktoś już tu wspomniał, za mało w niej mroku jak na tyle czasu pod butem Imperatora.
    Panią Swan trudno mi oceniać, ale raczej na plus.
    Świetnie przedstawione są postacie drugoplanowe, zwłaszcza te z "oryginalnego" EU. Buźka, Prosiak, Iella, wszystko jest tak jak ma byc. Fajne są odzywki Jansona czy Lorana, nadają im wiarygodnośi i widać, że autor zna źródła z których czerpał. Za to nie podoba mi się Boba Fett i ta wzianka o pluciu. Nie pasuje do niego zupełnie.
    A sama fabuła? Coż, na pewno dużą rolę pelnią tu odniesienia, zarówno do wcześniejszych części Sagi jak i ksiązek. Teksty typu tego o hologramie Hana Solo znowu pokazują, że Ricky wie na czym stoi, a przy okazji calkiem zręcznie tym manipuluje. Przyczępię się za to do parafrazy fragmentu "Zdrajcy". Ricky nie pisze jak Stover (mówię o stylu) i taki fragmencik zwyczajnie tu nie pasuje, sprawia wrażenie wyrwanego znikąd.
    Poza tym oczywiście cała książka dzieje się w okresie Mrocznego Imperium i musze przyznać, że wpasowana jest wręcz idealnie.
    Szkoda, że autor nie pokusił się o bardziej skomplikowaną fabułę. Wszytsko dzieje się według sprawdzonego schematu: główny bohater robi swoje sprawy, aż tu nagle zostaje wplątnay w coś większego, w międzyczasie spotyka kobietę swoich marzeń, a na końcu walczy z super bossem. Z drugiej strony prosta fabuła może być zaletą, zwłaszcza, że np takie walki powietrzne są bardzo dobrze opisane.
    Trzeba by było rozwinąć sprawę dialogów. Jak pisałem, są w jak najbardziej odpowiedniej ilości, a teraz o jakości. Są dobre. Adekwatne do postaci i, co ważne, sensowne. Nie podobają mi się niektóre wypowiedzi Daola, mam wrazenie, że są zbyt...hmmmm.... nadęte? Za duzo w nich patosu? Ale oprócz tego jest ok.
    Nie podoba mi się wątek romansowy. Daol chyba całe życie nic nie robi tylko się zakochuje. Teksty typu "och, czy ja ją kocham??" burzą poniekąd klimat CJ.

    Ogólnie, jak na fanfic Cienie Jedi robią wrażenie. Czytało mi si je lepiej od niektórych "pełnoprawnych" ksiązek z SW. Zwłaszcza przez naprawdę dobrą narrację.Są tu jednak rzeczy, ktorych można się przyczepić (Niektóre postacie zbyt czarno-białe) . Myyślę, że jeśli Ricky wezmie pod uwagę rzeczy na które zwracają mu uwage (głupio zabrzmiało) to nastepny tekst będzie juz naprawdę świetny.
    Na dzień dzisiejszy stawiam 8, bo wśrod fanficów CJ wyróżniają się zdecydowanie. I czekam na więcej


    btw bardzo podoba mi się tytuł:)
    a, i jeszcze mam kilka wątpliwości co do logiki i sensu niektórych motywów, ale najpierw omówię je bezpośrednio z autorem:)

  • Ricky Skywalker2004-08-13 09:26:47

    Taka mała uwaga - jak już dajecie komentarz typu "super itd." wrzućcie też ocenę ;)

  • No0n32004-08-13 09:22:23

    suuper co tu sie bede rozpisywal :P

  • Misiek2004-08-12 22:06:54

    Przeczytałem "Mroczne Imperium: Cienie Jedi" już jakiś czas temu, no i teraz przyszło mi wyrazić opinię. Muszę przyznać, że czytało się bardzo dobrze; pierwsze 17 rozdziałów pochłonąłem jednego dnia, pozostałe następnego, co świadczy tylko o dużym talencie i lekkim piórze Ricky'ego. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że "Cienie" aspirują do roli pełnoprawnej gwiezdnowojennej książki, a już na pewno są lepsze, niż "Kryształowa Gwiazda", "Dzieci Jedi" czy "Zasadzka na Corelli". In other words: I'm impressed.
    Ale żeby nie być gołosłownym, wypada wystawić jakąś konstruktywną (?) recenzję. Gdybym miał określić zawartość fan-booka TFNowskimi standardami, powiedziałbym, że jest to angst, drama, romance. Mamy tu do czynienia z wielowątkową akcją z jednym, podstawowym wątkiem przewodnim, której konsekwentne prowadzenie, z zachowaniem wszelkich prawideł gatunku, jest niewątpliwą zaletą powieści. Wątek humorystyczny, drobiazgowa wręcz zgodność z EU, ba, nawiązywanie do niego w wielu momentach to wszystko świadczy o jakości "Cieni", a w powiązaniu z kilkoma wątkami z NT, daje nam nadzianą smaczkami pozycję na miarę "Zjawy z Tatooine" czy "Survivor's Quest". Całość jest gładka, płynna i dopracowana chociaż kilka drobnych potknięć stylistycznych się zdarzyło. I tutaj pojawia się to, o czym mówiłem Rickowi jakiś czas temu: chociażby nie wiem, jak dopieszczać dzieło, zawsze kilka buraczków wyjdzie. Tym niemniej nie są one częste i w żaden sposób nie rzutują na moją ocenę, chciałem tylko uświadomić ich istnienie.
    Dużą zaletą booka są dialogi; nie pozbawione humoru, gładkie i częste, a co najważniejsze: zróżnicowane dla różnych typów postaci, bardzo dobrze wpływają na odbiór całości. Jednocześnie, mimo ich ilości, nie miałem ani razu wrażenia, że akcja jest przegadana. Właśnie kwestie mówione stanowią w wielu momentach o pośredniej charakterystyce postaci. A skoro już o nich mówię, to warto zwrócić uwagę na niektóre z nich.
    DAOL NABERRIE - pociągnę za jednym zamachem z charakterystyką Xavisa. Zaletą obu panów jest ich historia, losy i prezentacja zachowań ale Kurt zdaje się tracić na rzecz Daola. Wynika to w znacznej mierze z pierwszej części, która de facto na Naberrie się koncentruje i buduje lwią część jego charakterystyki i wyrazistości. Jedyną wadą Daola są młodzieńcze chucie, ale o tym za chwilę.
    SANDRA VIDAAN - chociaż autor zarzekał się wielokrotnie, że to nieprawda, ja w niej widzę Selene z "Underworld". A ponieważ sposób przedstawienia wampirzycy przypadł mi swego czasu do gustu, tak i Sandra jest moim zdaniem zbudowana poprawnie. Chociaż, jeśli mam być szczery, to spodziewałbym się po Ręce Imperatora więcej mroku. A tutaj było to jakby trochę za bardzo cukierkowe. Również nie do końca jest jasne, czemu od samego początku Sandra bardziej przysługuje się Luke'owi, niż Imperatorowi, albo dlaczego tak łatwo godzi się na zabranie Naberrie przez Zuckussa, a sama wraca na Byss z pustymi rękami. Znacznie lepiej w starciach ze swoim wewnętrznym mrokiem wypadał Daol.
    LUKE SKYWALKER - cukierek. O ile jeszcze Daol i Sandra wychodzą w swoich charakterystykach na plus, o tyle u Luke'a bilans jest zerowy. Były poprawny, wręcz bardzo dobry, gdyby nie jeden, moim zdaniem solidny, mankament. W Dark Empire Skywalker był pogrążony w mroku, ponury, patrzący na wszystko dookoła spode łba, natomiast w kontaktach z Sandrą wydaje się on dość pogodny, zupełnie bez oznak pogrążenia w ciemnej stronie, z jakim mieliśmy do czynienia w komiksach. W drugiej części jest już ok, ale pierwsza ssie.
    HOLLY SWAN - Święty Łabędź. Tutaj mamy zarazem potencjalnie niezłą postać (kuzynka Kurta, ta córka itd.), jednak bardzo nierówną. Z jednej strony jest wspomniany potencjał, a z drugiej te chucie, o których mówiłem przy okazji Daola. Ogólnie rzecz biorąc pan Naberrie jest niesłychanie wręcz kochliwy. Chociaż tę wadę dzieli akurat z Łabędziem, to wydaje mi się, że ten akurat wątek najbardziej zgrzyta w całych "Cieniach".
    BOBA FETT - znów wahania. Z jednej strony mamy do czynienia z naszym kochanym Bobą, którego znamy z Wojen Łowców Nagród, komiksów itd., czyli surowym, oschłym profesjonalistą, najlepszym w swoim fachu, a z drugiej wydaje się parę razy, że mięknie. Motyw z pluciem jeszcze uchodzi, ratuje go ironia Fetta, ale odbicie Daola i Zuckussa ze szponów Yuuzhan, samo w sobie bardzo ok., ale moim zdaniem Fett za ten wybryk z rękoma prędzej by się zirytował, niż uśmiechnął. I chociaż jest to swego rodzaju zróżnicowanie charakteru, to wydaje mi się, że w paru miejscach kuleje. Tym niemniej wychodzi na plus.
    BILANS, HORN, ZUCKUSS, WUHER, SCAUR i wiele innych - innymi słowy postacie drugoplanowe. Tutaj wielkie plusy: nie są to może bohaterowie szczególnie wyraziści, ale też nie muszą być, a to, jacy są, jest w pełni zadowalające. Zwłaszcza takie smaczki, jak spiknięcie się Zuckussa z Oorylem, motywy z Imperatorem (wszystkie sceny z nim są wręcz mistrzowskie) czy sam Xavis, który jako postać drugoplanowa doskonale spełnia swoje zadanie.
    EU - nie będę się rozwodził; zgodność jest idealna.
    FANON - j.w., pojawienie się Xavisa było niezłym posunięciem, a za Witiyna Tera masz u mnie duży plus :-D
    BITWA O ASMERU - zgodnie z oczekiwaniami: dynamiczna, trzymająca w napięciu, utrzymująca konwencję. Kolejny plus.
    VASTOR - niby ok, czuje się to wiszące w powietrzu mroczne widmo ale chyba można by było je poczuć lepiej. Sprawić, żeby to widmo grozy, widmo Vastora, było swego rodzaju nienazwanym lękiem. Trochę bym tu pomarudził.
    SPÓJNOŚĆ - to trzeba powiedzieć. Trud, jaki autor włożył w dopracowanie "Cieni" jest widoczny od razu, i to nie tylko w fabule czy zgodności z EU, ale i w budowie akapitów, dzieleniu tekstu, itd. Zmiany narratora i perspektywy, sygnalizowane kolejnym akapitem, noszą wyraźne znamiona polifonii, a to duży plus. Śmiem twierdzić, że pod względem dopracowania "Cienie Jedi" są lepsze od "Pełnomocnika Sprawiedliwości". Te kilka buraczków, które wypłynęły, to nic w stosunku do całości. Duży plus. Aha, i jeszcze słówko w kwestii narracji: znakomity prolog.
    Podsumowanie: Po pierwsze i najważniejsze: wielkie gratulacje. Po drugie: gdyby nie młodzieńcze chucie Daola, oraz tych kilka zgrzytów u Luke'a czy Holly (no i Fetta), dałbym z czystym sumieniem dyszkę. Ale bez względu na to dialogi, akcja, spójność, postacie to wszystko, co świadczy o sile tego fan-booka, nie może zostać zmarginalizowane. Tak więc daję 9/10 i oczekuję na wyczyny nowego Vastora ;-)

  • Baucent2004-08-09 15:39:25

    juz tylko 3 :)

  • Ricky Skywalker2004-08-06 09:49:50

    Baucent - już tylko 6 dni ;-)

  • Baucent2004-07-26 16:40:12

    opowiadanie jest lepsze niz nie jedno profesjonalne... tylko ze ja juz od pazdziernika czekam na dalsze rozdzialy... RICKY przez ciebie nie spie po nocach

  • Silvantres`uer Kalvirannian2004-07-06 19:30:40

    Gratulacje , świetne opowaidanie i czekam z niecierpilwością na więcej.

  • waldiego2004-07-03 11:58:32

    Daję dychę, świetne dawno nie czytałem czegoś tak ekscytującego.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Darth Zwaart

  • Shedao Shai2004-05-20 20:28:51

    Cóż...premiera CJ już w sierpniu. A jest na co czekać, mówię wam :)

  • Paweł2004-04-25 19:01:27

    To dobrze Rick ;) Już niemal zapomniałem , gdzie zawiesiłeś fabułę ;)

  • Ricky Skywalker2004-03-01 15:26:01

    heh... słuchaj Paweł - w tej chwili lecę zarówno z nowymi rozdziałami jak i ze SE, dwa nowe są gotowe. Tylko teraz już nie będzie dawania rozdziałów w odcinkach, ale od razu całość. W wakacje, najpóźniej we wrześniu :)

  • Paweł2004-02-13 19:59:20

    Straszny zastój z tymi Cieniami. Nie wiem , czy to spowodowane wypowiedzią Rickiego o pracach nad SE , które w mojej interpretacji mają spowodować zaniechanie tworzenia dalszych rozdziałów. W końcu od ponad roku ukazało się tylko czternaście rozdziałów , a przez ostatnie 9 miesięcy prawie nic!!

    A gdy Ricky dodawał tutaj komentarze wcale go nie znałem. A teraz proszę - jest go pełno na Forum :)

  • Ricky Skywalker2004-01-19 20:21:17

    Perhaps, Shedao!! Zabrałem się do pracy, efekty już widać!!

  • Shedao Shai2004-01-06 15:05:51

    A ja czkem,i czekam, i czekaaam..... Na Gold Edition :D

  • Ricky Skywalker2003-12-11 20:20:57

    Shedao, na razie jestem w trakcie robienia Special Edition starych rozdziałów :D tzn. będą nieco bardziej ustylizowane na okres DE, a także dodane pewne wątki (nieznaczne):) A powieść powinna być skonczona w przyszłym roku, dostępna także w wersji pdf Z OKŁADKĄ. To tyle na razie. :)

  • Calsann2003-12-11 14:34:21

    fajne opowiadanko, nie powiem... ;)

  • Shedao Shai2003-12-10 19:31:46

    KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA CZĘŚĆ????? Ricky'emu wena nie dopisuje? :P

  • Ricky Skywalker2003-12-09 18:52:24

    CIENIE JEDI SPECIAL EDITION
    Is coming for 2004 year :D

  • obisk2003-11-20 15:23:51

    ocenilem 8 warto bylo przeczytac

  • Taoron2003-10-09 09:01:20

    Coolowe to opowiadanie

  • Ricky Skywalker2003-09-25 20:42:30

    OFICJALNE INFO...
    w tej chwili DARTH GUZES tworzy OKŁADKĘ CIENI!!!! kiedy skończy ruszam z robotą... i możecie się spodziewać co najmniej 3 kolejnych rozdziałów do świąt....

  • Dash Onderon2003-09-22 19:38:16

    Oby tak dalej. Widać, że znów jesteś w formie Ricky.
    (9)

  • Darth Fizyk2003-09-18 00:13:35

    Czytalem dlugo... z przerwami... ale warto bylo przeczytac :)

    Czekam na jeszcze :D

  • Luke Darklighter2003-08-22 00:17:29

    3 x sie zabieram do czytania tego, i dopiero dzis mi sie udalo ukończyć. Na poczatku nie wyszedlem poza 1 stronę z powodu zrobienia z Luke'a Sitha, jestem dość typowy jezeli chodzi o ulokowanie swoich sympatii SW. Aktualnie po doczytaniu do ostatniego z 13 przedstawionych rozdziałów mam szczenę na podłodze i gratuluję Ci pomysłu, sposobu jego realizacji oraz talentu do pisania tego typu utworów. Bo taki talent masz, i jak widać na przykładzie mojego niezbyt ambitnego opowiadanka, nie każdy "utwór" może zostać tak przyjęty jak widać na znadującej się tu średniej ocen - zdaza sie nawet, że ledwie jedna osoba je skomentuje, przynajmniej ja tak mialem.

  • Ricky Skywalker2003-08-21 14:01:24

    wyslę wam poprawione stare rozdziały.... a wkrótce dalsze czesci...

  • dualsaber2003-08-21 13:09:57

    o rzesz ty! zakończenie 13 jest dosyć pechowe. Słynna 13?

  • Strid2003-07-12 14:36:10

    Hmmmmm ciekawe ale chce więcej :D

  • Ricky Skywalker2003-06-12 14:56:45

    10, 11, 12 rozdział są właściwie gotowe. Ich akcja dzieje się w czasie równoległym do Dark Empire 2, podobnie jak kolejnych, które powstaną w najbliższym czasie. Wkrótce też Jeth dostanie ode mnie poprawione wersje dotychczasowych rozdziałów.

  • jedii2003-06-11 21:36:20

    fpodoba mi sie to opowiadanie :)
    ale co z dalszymi czesciami?

  • ceta2003-06-08 10:41:27

    bardzo fajne opowiadanko :) :) mam hope ze powstanie kontynuacja .pozdrawiam i alles gute przy schreibowaniu dalej :)

  • Anor2003-04-28 11:05:54

    w sumie to zgodzę się z JedI co do dialogów. Generalnie sie mi podobało, równiez pozytywna jest długość samego rozdziału. Czekamy na dalszą część...

  • jedI2003-04-27 12:28:46

    Dziewiąty rozdział na reszcie nei przytłacza swoją objętością ;) Nie ma też wymuszonych scen akcji co się chwali idobrze rokuje na przyszłość. To co wyraźnie daje się wyczuć to poprawa dialogów, szkoda tylko, że nie indywidualizujesz wypowiedzi poszczególnych bohaterów, bo tak właściwie to wszystkie są takie jakieś bezpłciowe. Ogólnie- poziom utrzymałeś.

  • Dash Onderon2003-04-21 14:18:55

    Ładnie napisane, ale postaraj się nieco żywiej opisywać akcję.
    Widzę, że lubisz zsyłać bohaterowi mroczne postaci, które przekazują mu informacje ( Vima, Anzat). To dodaje historii smaku.
    Na razie wstrzymam się od krytyki, bo w sumie nie jestem kimś kto może sobie na to za bardzo pozwolić :)
    Masz pisać dalej... bo przyjdzie Anzat i wypije twoją ZUPĘ.

  • Boris tBD2003-04-17 19:49:23

    Świetne opowiadanie, czekam z
    zniecierpliwieniem na dalsze rozdziały

  • Ricky Skywalker2003-04-14 14:38:01

    To jednak ja pisałem, i jeszcze takie
    będą... Jeth>>> wyślę po świętach.

  • jedI2003-04-12 17:46:40

    W ósemce rażą mnie porównania w stylu:
    "a wydarzenia zaczęły się toczyć z
    prędkością strzału z blastera."-
    zwłaszcza, że przeprowadzona przez Ciebie
    narracja wcale na to nie wskazuje.
    Oprócz tego mogę stwierdzić, że
    pozytywnie mnie wkręciło w szprychy tej
    historii aczkolwiek fabuła mimo swojej
    liniowości trochę przechodzi bokiem.
    Dialogi- przykro mi- zwykła gawęda babci,
    aczkolwiek w ostatnim segmencie sprawiają
    wrażenie jakby pisał je ktoś inny, tak
    dobrze napisanej rozmowy jeszcze w tym
    fanficu nie było.

  • Jeth2003-04-12 14:59:30

    sorki. Dziś dodałem 8. I wyślij mi Ricky
    te z popawkami Alinei, bo obawiam się, że
    tekst z błędami wrzucam :)

  • Astian2003-04-11 20:53:44

    Hej Jeth, co z rozdziałami o których
    pisze Ricky, mam nadzieje że ich nie
    zgubiłeś;)

  • Ricky Skywalker2003-04-07 12:49:42

    Astian...co do rozdziałow: spytaj Jetha.
    Napisane są jush dawno do rozdiału 12,
    gotowy do przeczytania jest 10.

  • Ricky Skywalker2003-04-07 12:47:25

    OKI. Ja powiem tylko, że ta wersja którą
    czytacie jeszcze nie jest ostateczną.
    Mówiąc językiem gier: to jest
    Beta-wersja.

  • jedI2003-04-02 20:33:31

    Hmm. wracam i nadrabiam zaległości :) No
    więc zacznijmy od dialogów:
    "Znam ją i nie próbuj mi wmówić, że
    osoba, z którą przed chwilą rozmawiałem,
    to ona. Nie zapomnij, że nadal trzymam
    cię na muszce"- to kwitensencja twoich
    dialogo Ricky, zero stylistycznego polotu
    (radzę poczytać Sapkowskiego) dialogi w
    typowej powieści akcji mają mnie skłaniać
    do odruchowego zasłanania twarzy. Chcę
    czuć, że bohaterowie chcą mi dać w mordę,
    że niszczą wszystk ow co do tej pory
    wierze i komu ufam, tymczasme u ciebie
    rozmowy przypominają dialog w
    sueprmarkecie przed pułką z papierami
    toaletowymi...
    -Wybierzemy ten różowy ?
    -A może ten niebieski ?

    Co do akcji to jest ona skonstruowana
    zgodnie z wszelkimi kanonami i nie mogę
    mieć zarzutów, ja bym jednak chciał abyś
    poszedł bardziej w stronę kryminału,
    chociaż to twój wybór.

    Niestety zauważam, że pogarszasz swoje
    opisy, które stają się coraz bardziej
    sztuczne... syndrom instrukcji obsługi.
    Ale żeby nie było że tylko umiem
    krytykować to dam dobrą radę: jeśli
    chcesz konstruować naprawdę porywające
    opisy radzę poczytać powieści
    podróżnicze.

    Na holonecie ci coś napisali ?! Tutaj też
    ci piszą... ale ty i tak masz już
    pomysł... i tego się trzymaj. Nie
    sprzedaj się !

  • Astian2003-04-01 01:01:08

    Gratulacje Ricky, udało Ci się napisać
    zgrabne opowiadanie. Ma wiele plusów, ale
    moim zdaniem najwiekszy to to że jest...
    ciekawe, czego nie można powiedziec o
    wiekszości fanfictionów. Naprawdę potrafi
    wciągnąć, już nie mogę się doczekać Boby.
    U mnie masz 9. A tak w ogóle to kiedy
    pojawią się nowe roździały? Alinea-tobie
    też należy się pochwała.

  • Mara2003-03-31 14:54:19

    Ale masz u mnie 9.

  • Mara2003-03-31 14:53:40

    Muszę przyznać, że nieco rozczarował mnie
    rozdział 6. Dlaczego w większości
    fanficów bohaterowie zakuchują się w
    sobie tak szybko. Powiedziałeś, że będzie
    ok. 20 rozdziałów. Masz przecież czas na
    to żeby rozwinąć ten wątek. Chyba nie
    muszą się od razu zakochiwać, mogą się
    np. nienawidzić;).

  • Ricky Skywalker2003-03-11 09:22:49

    Mara>> Eskadry Łotrów nie będzie, ale
    będzie np. Boba Fett...
    parę innych znanych jush osób

  • Dash Onderon2003-02-28 18:16:36

    Jackson - rozwaliłeś mnie tą uwagą :)

  • Dash Onderon2003-02-28 18:14:36

    Po prostu wciąga.
    Najlepiej czytać ze zgaszonym światłem.
    Kiedy ja miałem 15 lat, to nie wiedziałem
    co to jest interpunkcja. Masz u mnie 9.
    Za bardzo ci zazdroszczę żeby dać 10.
    Sorry :)

  • Mara2003-02-28 15:54:03

    Bardzo mi się podobało. Czyta się jak
    normalne sw, kto by pomyślał, że masz
    dopiero 15 lat. Świetnie łączysz wątki z
    przeszłości (Maul, Dooku...) i
    przyszłości (Pedric Cuf).
    Byłoby jednak jeszcze ciekawiej gdybyś
    wprowadził znanych juz bohaterów
    np:Eskadra Łotrów.

  • Anor2003-02-24 12:03:57

    5 rozdział - podtrzymuję moje pozytywne
    opinie. Muszę powiedzieć, że masz dużą
    swobodę pisania Ricky, chciałbym tak
    umieć...

  • Master Estuans Interius2003-02-22 20:49:09

    Zaczyna się fajnie. Czasami mieszasz
    style. Raz wydaje się że
    to "Wojny Łowców Nagród", a innym
    że trylogia "Akademia Jedi".
    Luke wydaje się zbyt świątobliwy jak na
    Lorda Sith i dla czego nie ma własnego
    mrocznego imienia
    jak Vader, Sidious, Maul, Tyranus?
    Na razie OK.

  • Ricky Skywalker2003-02-11 15:25:35

    coś się nam czat tu zrobił...

    co do liczby rozdziałów: będzie około 20
    :D

  • Anor2003-02-11 13:06:48

    Gratuluje, naprawde mi sie to opowiadanie
    podoba, szczególnie liczne nawiązania do
    UE.No i nie zgadzam sie z JedI bo wydaje
    mi się że fanfiction'y to i tak prawie
    tylko fanowie czytają... Czekamy na
    następne części. A ile to bedzie mialo
    rozdziałów, bo wydaje mi się, że z tego
    to mała książka chyba wyjdzie?

  • Ricky Skywalker2003-02-10 15:19:15

    Oczywiście, jedI. Ale to twoja opinia. A
    na holonecie mi radzili, żebym nie pisał
    jak dla laików...

  • jedI2003-02-08 17:16:41

    Czwóreczka to nareszcie porządne dialogi,
    całość nadal bardzo banalna ale warsztat
    został jeszcze poprawiony (o ile to
    wogóle możliwe). Mam taką małą uwagę, że
    często dajesz nawiązania do Jinna, Maula,
    Dooku... dobrze, jeśli jest to miecz
    Maula ale nei można pisac o pelereynie
    niz teog ni z owego, że kiedyś taką nosił
    hrabia Dooku. Coś takiego świadcyz o tym,
    że myślisz bardzo wąsko o swojej
    twórczości. Zrozumieją ją tylko fanowi
    SW, a wyobraź sobie, że ktoś kto nie
    oglądał ani jednego filmu będzie chciał
    to przeczytać...

  • Ricky Skywalker2003-02-07 11:25:02

    Poczekaj do rozdziału nr. 4, do nr. 10...
    sądzę, że Ci się spodoba, jeedaI :D

  • jedI2003-02-01 08:17:52

    Wiesz co, nieszczególnie interesuje mnie
    twój wiek ;) Czy jesteś słabym twórcą ?A
    bo ja to wiem, nikt nie dał mi prawa
    osądzania gustów innych, skoro ludzie
    oceniają cię w tej chwili na 8.67 to
    chyba powinieneś się cieszyć. Ale ludzie
    wybrali też na Eurowizję Ich Troje i
    wcale nie musi mi się to podobać.
    Mój główny zarzut wobec twojego
    fanfictiona to brak jakiegokolwiek
    wybicia się. Czytałem setki podobnych FF,
    na ForceNcie już teraz jest ich mnóstwo a
    do 2005 pewnie będą tysiące. A chodzi o
    to, żebym ja twojego FF-a zapamiętał
    wśród tych tysięcy, ale jak na razie ni
    bardzo ci się to udaje.

  • Ricky Skywalker2003-01-29 10:18:13

    Jeszcze jedno:
    niewiem, czy wam o tym mówiłem, ale ja
    mam dopiero 15 lat :D

  • Ricky Skywalker2003-01-27 11:12:16

    Jeth>jak chcesz to możesz dać trzy
    kolejne rozdziały co tydzień, ale po nich
    znowu rób co dwa tygodnie. Ok?

  • Ricky Skywalker2003-01-27 10:21:42

    Akcja została "pocięta" bo w pewnym
    momencie te dwa wątki się ze sobą zgrają
    (rozdział 6). jedI>w takim razie jestem
    według ciebie słabym twórcą?
    valerian>Jeth czytał do rozdziału 9, a
    kolejne dwa juuż skończyłem (trzeci
    kończę)

  • jedI2003-01-26 18:15:25

    Kontynuacja znacznie bardziej podobała mi
    się od wstępu. Nie wiem jednak po co
    akcja została tak pocięta, zwykle coś
    takiego stosuje się kiedy mamy dwie
    równocześnei rozgrywające się akcje
    mające istotny na siebie wypływ- ROTJ:
    bitwa o Endor. Pojedynek opisany całkiem
    nieźle, bez idiotycznie brzmiących
    ogólników... strach Skywalkera niestety
    opisany dosyć słabo, przynajmniej za
    słabo aby konkurować z dobrymi twórcami
    fanfictionów. Jednak już sam fakt, że coś
    takiego się pojawiło jest warty
    odnotowania.

  • Valarian Skywalker2003-01-24 21:07:54

    Jeth > napisałeś , że następne są lepsze
    , więc myślałem , że już są napisane i je
    czytałeś :)

  • Andaral2003-01-24 16:04:24

    Opowiedanie jak narazie jest super,
    brakuje mi tylko opcji "wersja do
    druku", trzeba nad tym pomyslec !

  • Ricky Skywalker2003-01-23 15:55:16

    W produkcji rozdziały 10 i 11... ale 7-9
    wciąż czekają na poprawki :D

  • Jeth2003-01-23 08:39:14

    Co tydzień nie. Autor musi przeciez je
    pisac, a Alinea musi je sprawdzać.

  • Valarian Skywalker2003-01-20 16:48:37

    Mi się podoba. A może by tak co tydzień
    te nowe rozdziały ?? :)

  • Jeth2003-01-12 13:31:22

    IMHO jest ono jednym
    z najlepszych
    opowiadań SW pisanych
    przez fana. A ciąg
    dalszy Thengel jest
    lepszy. Wież mi....

    Podoba mi się w tym
    opowiadaniu całkiem
    zgrabne połączenie.
    Denerwuje mnie, że
    wielu autorów tworzy
    słabe opowiadania, w
    których ginię
    kilkanaście głównych
    bohaterów. A tu
    wszystko jest
    ciekawie połączone.
    Czekam na ciąg
    dalszy.

  • Thengel2003-01-11 14:35:58

    Super. Czekam na
    dalszy ciąg....

  • jedI2003-01-11 13:55:23

    Zacznę od tego, że od
    pewnego czasu
    (dokładnie to od
    Wektora Pierwszego)
    przestałem lubić
    książki i fanfice
    umiejscowione po
    Bitwie o Endor.
    Drażni mnie w nich
    przede wszystkim
    przekombinowanie,
    niestety w tych 2
    rozdziałach też
    pojawiają się zadatki
    na coś takiego, ale
    nie można tego
    jeszcze jednoznacznie
    stwierdzić. Brak mi
    tu też emocji,
    właściwie troszkę
    mnie tylko poniosły
    przy pojawieniu się
    Palpatina. Ukazany do
    tej pory fragment
    czyta się dobrze i
    gładko, to chyba
    zaleta bardzo Star
    Warsowego stylu. A
    więc czekam na
    więcej...

  • Jackson2003-01-11 13:44:00

    Wogole Jar Jara nie
    ma!

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..