TWÓJ KOKPIT
0

W trójkę raźniej :: Twórczość fanów

Tytuł oryginału: And Leebo Makes Three
Autor: Michael Reaves, Maya Kathryn Bonhoff
Tłumaczenie: Urthona


Bastion Polskich Fanów Star Wars, Stopklatka i tłumacze nie
czerpią żadnych dochodów z opublikowanie poniższych treści.
Tłumaczenie jest wykonane dla fanów, przez fanów





Rodianin rozglądał się po "Jaskini Nexu" jakby miał nadzieję, że nie ujrzy tego, kogo miał ujrzeć. Siedzący naprzeciw niego przy słabo oświetlonym stole w portowej spelunce Dash Rendar zastanawiał się dlaczego w ogóle próbował coś widzieć - w powietrzu unosił się zapach igiełek śmierci i innych substancji przeznaczonych do wdychania, wszystkie po to, żeby uczynić teraźniejszość bardziej ciekawą a przyszłość mniej dostępną. Płuca zaprotestowały na złość jego płytkiemu oddechowi.

Poza dymem, miejsce to śmierdziało zastanymi smarami dla droidów i sfermentowanymi owocami. Obecnie niczym więcej nie mogło się pochwalić.

Jego nautolański partner, Eaden Vrill, znosił to w sposób w jaki znosił wszystko - ze stoickim spokojem i w ciszy. Nautolanie znani są z tego, że nie okazują emocji. Dodając do tego kilka dekad treningu Eadena w sztuce teras kasi, rezultatem był bardzo tajemniczy obcy. Pracowali razem od 4 miesięcy, a Dash ciągle nie mógł odgadnąć, co ukrywają duże, kasztanowe oczy ziemnowodnej istoty.

- Dobra, słuchaj - powiedział w końcu Kood Gareeda. Jego struny głosowe nadawały wspólnemu świszczące, "gumowate" dźwięki, w związku z czym trudno było go zrozumieć. Po raz kolejny Dasha zadziwiło czym zajmuje się obcy. Zawód komedianta był ciężki dla istoty, dla której syczące spółgłoski oraz głoski szczelinowe brzmiały tak samo. Nie chodziło o to, że publiczność nie zostawała do końca występu tak długo, żeby być zirytowaną. Mówiąc wprost, nawet Darth Vader wymawiał niektóre słowa lepiej. Ale zmartwienia o przyszłość finansową Gareedy musiały ustąpić przed zmartwieniami o ich własną. Jeśli chodziło o Dasha, wszystko sprowadzało się do liczenia. Wątpił, żeby Eaden chciał wydawać kasę, ale złota rączka bardzo by się przydała na pokładzie "Outridera".

- Przypomnij mi jeszcze raz, do czego jest zaprogramowany - ponaglił Rodianina Dash. Przysiągłby, że facet się pocił, ale Rodianie nie mieli nawet gruczołów potnych.

Gareeda zaczął odliczać na palcach zalety droida.

- Nawigacja, pilotaż, znajomość broni i zwykłe zdolności do reperowania, typowe dla serii LE.

- A sprzedajesz go bo...?

Kolejne spojrzenie na drzwi.

- Bo zostałem wprowadzony w błąd. Powiedziano mi, że jego protokoły bezpieczeństwa zostały zhakowane. Okłamano mnie.

Rodianin spojrzał na nieaktywnego droida.

- To fajtłapa, a nie strażnik. Strzela do każdej istoty rozumnej ale nie trafia. Po co mi taki?

Ciężkie łupnięcie z kierunku drzwi znowu przyciągnęło uwagę Rodianina. Dash zdecydował, że czas przejść do rzeczy.

Komediant czy nie, zachowanie Gareedy sugerowało, że spodziewa się czegoś niezbyt zabawnego. Nawet Eaden się zaniepokoił wnioskując z tego, jak jego głowoogony poruszały się za każdym razem gdy Gareeda rzucał nerwowe spojrzenia na wejście.

Poza tym, jeśli Rodianin działał pod presją, mogło im wyjść to na dobre.

- Piętnaście tysięcy - zaoferował Dash.

Odpowiedzią było nienawistne spojrzenie czarnych, podobnych do owadzich, oczu Gareedy. Ryjek komika poruszał się gniewnie przez chwilę. Potem...

- Dobra. Dawaj kredyty. Lepiej będzie jak się stąd zmyję.

- Cóż, jeśli chcesz podwózki, możemy ci ją zaoferować.

Oczy Rodianina niemal wyszły z orbit.

- Nie, nie. Ja... hmm... mogę znaleźć inny transport...

- Nie musisz. Dziesięć tysięcy i zabieramy też ciebie.

Gareeda wydał odłos, który u człowieka mógłby odpowiadać zgrzytaniu zębami, po czym wyciągnął rękę.

- Zgoda. Kiedy możecie... możemy... wyruszyć?

Dash, ukrywając szeroki uśmiech, wyciągnął w stronę Rodianina tysiąc kredytów.

- Za godzinę. Dok 8412. W fabryce w dolnej części miasta.

Gareeda skinął głową i zaczął się zbierać. Eaden zatrzymał go.

- Ten droid ma zainstalowany ogranicznik. Co z nim nie tak?

Ostry, gorzki smród strachu uniósł się w powietrzu.

- Nic. Chciałem się tylko upewnić, że sobie nie pójdzie, to wszystko.

- Wspaniale! - ucieszył się Dash. - Uruchomimy go zatem.

Rodianin wyglądał jakby miał zamiar się rozpłakać. Dash nigdy czegoś takiego nie widział; nie zastanawiał się nad tym, czy Rodianie potrafią płakać.



(1) 2 3 4 5 6 7 8

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,00
Liczba: 2

Użytkownik Ocena Data
Lord Jabba 10 2012-01-24 16:39:27
Stele 8 2011-09-04 18:36:45


TAGI: Maya Kaathryn Bohnhoff (4) Michael Reaves (11) Opowiadanie (oficjalne) (73)

KOMENTARZE (1)

  • Stele2011-09-04 18:37:57

    Akcja trochę zbytnio goni jak na mój gust, a za fizycznymi dziwactwami w SW też nie przepadam. No ale w końcu to Rendar i Leebo. :D

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..