TWÓJ KOKPIT
0

Świat Filmu

50 lat Jamesa Bonda: Skyfall w kinach

2012-10-26 17:18:15



Dziś na ekrany naszych kin wchodzi kolejny film z Jamesem Bondem „Skyfall”. 23 według oficjalnej nomenklatury, 25 jeśli patrzeć szerzej. Agent 007 męczy nasze portfele od 50 lat. To jedna z najstarszych (nadal ciągniętych) i najlepiej zarabiających marek filmowych, więc z okazji 50-lecia warto zobaczyć sobie jakie punkty styczności ma z „Gwiezdnymi Wojnami”. Nawiązań i wspólnych elementów jest bardzo dużo, więc prezentujemy tylko pewną ich część. Owszem seria bondowska zdecydowanie bardziej stanowiła inspirację dla „Indiany Jonesa”, ale inspiracja to nie wszystko.

Oto kilka nieznanych faktów z życia najsłynniejszego agenta jej królewskiej mości:

Dr No (1962)
Film ten miał swoją uroczystą premierę w Londynie 5 października 1962, zapoczątkował tym samym kinową serię przygód Jamesa Bonda. Tę datę uznaję się za początek bondowskiej marki, ale niekoniecznie samego Bonda. Ian Fleming, autor powieściowego cyklu o Bondzie wydał swą pierwszą powieść „Casino Royale” w 1953. Rok później ta książka została zekranizowana w pewien sposób w ramach serialu „Climax!”. Jednak to właśnie „Doktor No” był pierwszym poważnym podejściem do ekranizacji cyklu, poniekąd bardzo udanym. Sam Ian Fleming był też zaangażowany trochę w produkcję filmu i jedną z rzeczy, którą próbował forsować, był odtwórca roli tytułowego doktora No. Fleming chciał, by zagrał go jego kuzyn, z którym nieraz grywał w golfa, ten kuzyn to nie kto inny a Christopher Lee, czyli późniejszy hrabia Dooku. Dodajmy, że doktor No jest Chińczykiem, ale dla Christophera Lee nie stanowi to żadnego problemu, już w 1965 zadebiutował pierwszy z filmów o doktorze Fu Manchu, w którym Lee grał główną rolę. Swoją drogą na bardzo wczesnym etapie przygotowania filmu Ian Fleming nalegał, by to właśnie Lee grał Bonda. Potem tylko stwierdził, że Connery to nie jest ten typ Bonda o którym myślał.
Wśród kaskaderów znaleźli się też Arthur Howell i Peter Bace, który potem był jednymi z kaskaderów w „Nowej nadziei”.

Pozdrowienia z Rosji (1963)
Początkowo sequele Bonda wychodziły bardzo szybko. Drugi też ma pewien gwiezdno-wojenny smaczek i to w dodatku podwójny. Bob Anderson, kaskader i koordynator walk szermierczych z klasycznej trylogii wykonywał tu popisy kaskaderskie. Zresztą nie tylko on. Tak samo Peter Diamond, który w klasycznej trylogii był nie tylko kaskaderem, ale dwukrotnie też koordynował ich pracę („Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje”).
Z mniej ważnych kaskaderów pojawia się tu Arthur Howell (ponownie), Peter Brace (ponownie), oraz Richard Graydon, który potem będzie pracował przy „Nowej nadziei”. Graydon pracował także z Lucasem przy „Willow” oraz „Poszukiwaczach Zaginionej Arki”. Kolejni „nowi” kaskaderzy to Nosher Powell („Nowa nadzieja”) i Terry Richards („Imperium kontratakuje”).

Goldfinger (1964)
Arthur Howell, Peter Brace, Richard Graydon, Terry Richards i Nosher Powell ponownie pracują w roli kaskaderów. Dochodzą też kolejni: Tim Condren („Nowa nadzieja”), Alf Joint, który także jest dublerem Seana Connery’ego, a potem będzie kaskaderem w „Powrocie Jedi”. Peter Brace gra też jednego ze strażników.

Michael CulverOperacja „Piorun” (1965)
Dotychczas mieliśmy kaskaderów, teraz pora na aktorów. Michael Culver, czyli kapitan Needa pojawia się w tym Bondzie. Nie jest to z pewnością rola życia, nie załapał się na napisy końcowe, ba właściwie robi za statystę. Jest jednym z załogantów bombowca Vulcan. Dodatkowo w filmie pojawia się też Roland Culver, który jest ojcem Michaela.
No i dochodzą powracający kaskaderzy: Richard Graydon, Arthur Howell oraz Nosher Powell.

Żyje się tylko dwa razy (1967)
Znów przede wszystkim mamy powracających kaskaderów: Arthur Howell, Peter Brace, Richard Graydon, Terry Richards i Nosher Powell. Dochodzi też kolejny Vic Armstrong, który prężył swoje mięśnie w „Powrocie Jedi”, gdzie był także dublerem Harrisona Forda. Dublował Forda także w trzech pierwszych filmach o Indiana Jonesie, no i w „Ostatniej krucjacie” był koordynatorem kaskaderów. Tym razem Armstrong miał także swoją małą rolę filmową i grał jednego z ninjów. Kolejni nowi kaskaderzy to Frank Henson („Nowa nadzieja”, „Powrót Jedi”), Mark Boyle („Imperium kontratakuje”, „Powrót Jedi”), Doug Robinson („Imperium kontratakuje”) oraz Paul Weston („Powrót Jedi”) i Tony Smart („Imperium kontratakuje”).

Casino Royale (1967)
To pierwszy film o Bondzie z nieoficjalnego cyklu. To dość interesująca parodia, a nie pełnoprawny film szpiegowski, ze wspaniałą obsadą: Orson Welles, Peter Sellers, David Niven czy Woody Allen. Welles to nasze kolejne nawiązanie. George Lucas początkowo chciał, by to właśnie Orson Welles podkładał głos Dartha Vadera, jednak ostatecznie uznał, że Welles jest zbyt rozpoznawalny.
Jak można się domyśleć, pojawiło się tu kilku kaskaderów z klasycznej trylogii: Arthur Howell, Peter Brace , Nosher Powell, Terry Richards, Tony Smart i Bob Anderson. Ale mamy też kilku aktorów, którzy grają tu ogony. Jednym z nich jest John Hollis wcielający się we Freda. Hollis potem zagrał Lobota w „Imperium kontratakuje”. Natomiast David Prowse debiutował tym filmem. Co prawda jest przebrany za potwora Frankensteina i nawet nie jest wymieniony w czołówce, ale jest.
Jakby tego było mało, to zdjęcia do filmu miały miejsce w studiach Shepperton.

W tajnej służbie Jej królewskiej mości (1969)
Pierwszy oficjalny Bond bez Seana Connery’ego, którego zastąpił George Lazenby. Jak można się domyśleć znów mamy wspólnych kaskaderów, którymi są Richard Graydon, Nosher Powell, Alf Joint, Terry Richards, Tony Smart oraz Vic Armstrong. Dochodzi też Bill Weston („Nowa nadzieja”, gdzie dodatkowo wciela się w rolę szturmowca).
Kamerzystą jest Alec Mills, który tę rolę odgrywał także w „Powrocie Jedi” i był pomocnikiem operatora Alana Hume’a. Akcja tego filmu dzieje się Alpach Szwajcarskich, część plenerów kręcono w Grindelwald, w miejscu które w „Zemście Sithów” robiło za Alderaan.

Diamenty są wieczne (1971)
Wraca Sean Connery jako 007. Dla nas w tym filmie jest jedno drobne nawiązanie i anegdotka. Nawiązanie to kaskaderzy – Nosher Powell i Doug Robinson. Do grona wspólnych kaskaderów dochodzą też Reg Harding („Imperium kontratakuje) i Glen Randall Jr („Powrót Jedi”).
Anegdotka zaś dotyczy Stevena Alana Spielberga, dobrego przyjaciela George’a Lucasa, który pełnił rolę jednego z jego pomocników i asystentów przy „Zemście Sithów” (dokładniej przy scenach animatycznych). Otóż w 1971 miał premierę „Pojedynek na szosie” Spielberga, a ten był żywo zainteresowany zrobieniem filmu o Bondzie. Nawet udało mu się porozmawiać z producentem Cubbym Broccolim, który stwierdził tylko, że do reżyserii wynajmą jedynie doświadczonych brytyjskich reżyserów.

Żyj i pozwól umrzeć (1973)
Pierwszy film z Rogerem Moorem w roli 007. Sean Connery odrzucił ofertę powrotu do roli Bonda, choć oferowano mu 5,5 miliona. Ale nie od razu wybrano Rogera Moore’a, byli też i inni pretendenci. Jednym z kandydatów by zostać nowym 007 był Julian Glover (generał Veers w „Imperium kontratakuje” czy Walter Donovan w „Indiana Jones i ostatnia krucjata”). Natomiast w filmie główną rolę kobiecą gra Jane Seymour, wcielająca się w postać Solitaire, kolejnej dziewczyny Bonda. Seymour będzie potem ubiegać się o rolę księżniczki Lei, acz bez skutku.
No i oczywiście nie mogło zabraknąć wspólnych kaskaderów. Wracają Nosher Powell, Reg Harding, Doug Robinson, Paul Weston i Vic Armstrong. Dochodzi zaś Colin Skeaping (“Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje”, „Powrót Jedi”, gdzie dodatkowo był dublerem Marka Hamilla).

Człowiek ze złotym pistoletem (1974)
W końcu pojawia się nam Christopher Lee jako Scaramanga, czyli tytułowy człowiek ze złotym pistoletem, człowiek o trzech sutkach, płatny zabójca z którym będzie musiał zmierzyć się James Bond. Zdjęcia wyspy na której znajduje się rezydencja Scaramangi kręcono w Tajlandii na wyspie Phuket, potem ta lokacja służyła jako część Kashyyyku w „Zemście Sithów”.
To nie koniec nawiązań. Paul Engelen, odpowiedzialny za makijaże w „Mrocznym widmie” także tu pracował w tej roli. Nie mogło zabraknąć też kaskaderów – Noshera Powella i Douga Robinsona.

Szpieg, który mnie kochał (1977)
Ten film dzieli z „Nową nadzieją” nie tylko rok premiery. Zaczynamy od aktorów, którzy niestety tym razem pojawiają się jako tło, ale czasem da się zobaczyć ich twarze. Garrick Hagon czyli Biggs Darklighter pojawia się jako jeden z załogantów na USS Wayne. Towarzyszy mu Anthony Forrest, którego znamy lub nie znamy z roli Fixera (sceny wycięte z „Nowej nadziei”). Jeremy Bulloch (Boba Fett) jest z kolei załogantem na HMS Ranger. I to jeszcze nie koniec. Nick Joseph, który w „Nowej nadziei” niósł medale, w tym filmie też miga przez chwilę, a przynajmniej sam tak twierdzi.
Ponownie kamerzystą jest Alec Mills. No i znów mamy kaskaderów, wracają Tim Condren, Reg Harding, Bill Weston, Mark Boyle, Doug Robinson, Tony Smart, Paul Weston i Nosher Powell a dochodzą Nick Gillard, późniejszy koordynator walk w prequelach oraz Jim Dowdall („Nowa nadzieja” i „Imperium kontratakuje”) i Billy Horrigan („Powrót Jedi”). Makijażami zaś znów zajął się Paul Engelen.
Kolejna ciekawostka to Oskary. „Szpieg, który mnie kochał” przegrał starcie z „Nową nadzieją” w kategoriach najlepsza scenografia (tam Oskara dostali Roger Christian, John Barry, Norman Reynolds i Leslie Dilley), muzyka (John Williams). Miał też nominację w kategorii najlepsza piosenka, ale i tu pozostał bez statuetki.

Moonraker (1979)
Duży sukces „Gwiezdnych Wojen” nie pozostał bez echa, spowodował, że producenci zdecydowali się osadzić akcję filmu w kosmosie. Pod nóż wzięto powieść „Moonraker”, która co prawda w oryginale nie działa się w kosmosie, ale to nie był żaden problem dla producentów. Owszem twórcy efektów specjalnych mocno inspirowali się walkami w „Gwiezdnych Wojnach”, ale producenci nie chcieli mieć tylko odwołania do tego jednego filmu. „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” uznano za bardziej neutralne, mniej oczywiste. Tak więc słynna muzyczka z tego filmu, skomponowana przez Johna Williamsa, pojawia się przy otwieraniu pewnych drzwi. Zaś z „Nową nadzieją” dzielona jest lokacja, piramidy w Tikal, w Gwatemali, które robiły za bazę Rebeliantów na Yavinie. Stąd Drax i Bond startują w kosmos.
Znów mamy powroty w ekipie. Paul Engelen – ponownie zajmuje się makijażem. Alec Mills znów jest operatorem kamery. Richard Graydon, Reg Harding, Tony Smart i Nosher Powell znów zajmują się kaskaderką. Wraca też Bob Anderson, który teraz robi za mistrza miecza, który ćwiczy aktorów i kaskaderów w szermierce.

Tylko dla twoich oczu (1981)
Julian Glover (Veers), któremu nie udało się zagrać Bonda pojawia się w serii jako Kristatos, rola prawie tak niejednoznaczna jak Walter Donovan. Jeremy Bulloch za to tym razem ma już prawdziwą rolę, może jeszcze nie drugoplanową, ale już rozpoznawalną. Pojawia się jako Smithers, pomocnik Q. Zresztą będzie miał okazję powrócić jeszcze w tej roli. Kolejny aktor znany z sagi to John Hollis, czyli Lobot. Temu udało się zagrać nie byle kogo, samego arcywroga Jamesa Bonda, czyli Ernsta Starvo Blofelda. Mało go widać, zresztą Ernst Starvo Blofeld nawet nie jest przeciwnikiem w tym filmie, a jedynie pewnym nawiązaniem, które pojawia się przed czołówką.
Operatorem zdjęć jest Alan Hume („Powrót Jedi”), a towarzyszy mu jako kamerzysta Alec Mills (po raz koleiny). Mamy też powracających kaskaderów, a są to Nick Gillard, Richard Graydon, Tim Condren, Jim Dowdall, Reg Harding, Bill Weston, Doug Robinson, Tony Smart i Nosher Powell. Dochodzi też kaskaderka – Wendy Leech („Nowa nadzieja”) oraz kaskaderzy Stuart Fell („Imperium kontratakuje”) i Malcolm Weaver („Powrót Jedi”).

Ośmiorniczka (1983)
1983 to ciekawy rok, do kin wchodzi „Powrót Jedi” oraz dwa filmy o Bondzie. Pierwszy z nich należy do oficjalnego cyklu. Z nawiązań mamy to jednak głównie powroty. Jeremy Bulloch ponownie wraca jako Smithers. Alan Hume znów jest operatorem. No i wracają kaskaderzy: Arthur Howell, Richard Graydon, Jim Dowdall, Reg Harding, Frank Henson, Bill Weston, Colin Skeaping, Mark Boyle, Stuart Fell, Tony Smart, Malcolm Weaver i Nosher Powell. Dermot Crowley (generał Madine) pojawia się w filmie jako Kamp. Richard LeParmentier (generał Motti) natomiast jest amerykańskim wojskowym. Z aktorów tła mamy też Dereka Lyonsa, który w „Nowej nadziei” był jednym ze strażników w świątyni na Yavinie, tu jest jednym z oficerów w bazie amerykańskiej.

Nigdy nie mów nigdy (1983)
Drugi nieoficjalny Bond to prawdziwa bomba. Po pierwsze jest to swoisty remake „Operacji „Piorun””. Wynika to z procesów o autorstwo, które w zmienionych scenariuszach było trudne do ustalenia, w efekcie sąd pozwolił jednemu z właścicieli nakręcić własną wersję. Po drugie wraca Sean Connery jako 007, w filmie debiutuje też Rowan Atkinson (Jaś Fasola), ale najważniejszy dla nas i tak pozostaje reżyser – Irvin Kershner („Imperium kontratakuje”). Wraz z nim pojawia się i ekipa Lucasa. David Tomblin, asystent reżysera w „Imperium” i „Powrocie Jedi” oraz reżyser drugiej ekipy „Powrocie Jedi”, nie wspominając o „Indiana Jonesie”, tu także jest asystentem Kershnera. Z Indianowych powiązań warto zauważyć, że zdjęcia robi Douglas Slocombe. Wróćmy jednak do „Gwiezdnych Wojen”. Kim Basinger, kolejna dziewczyna Bonda – Domino Petachi, także próbowała swoich sił w castingu na Leię.
Film nakręcono w Wielkiej Brytanii w studiach Elstree. No i znów mamy powracającego kaskaderów – Vic Armstrong, Jim Dowdall, Bill Weston, Mark Boyle, Doug Robinson, Tony Smart, Billy Horrigan, Glen Randall Jr i Wendy Leech. Mało? To jeszcze dwóch dochodzi: Dickey Beer i Tracey Eddon, obaj pracujący w „Powrocie Jedi”.

Zabójczy widok (1985)
Ostatni Bond z Rogerem Moorem w roli głównej. Jego akcja dzieje się częściowo w San Francisco, także w Bay Area, miejscu gdzie przez wiele lat pracował i z którym jest związany George Lucas. Przeciwnikiem 007 jest tym razem Max Zarin, którego gra Christopher Walken, jeden z kandydatów do roli Hana Solo, którą zresztą odrzucił. W 2000 chodziły też plotki, że Walken został wybrany do obsady „Ataku klonów”, jednak nie wiadomo kogo niby miałby tam grać. Niektóre pogłoski mówiły nawet o duchu Dartha Bane’a, ostatecznie okazało się to być jednak wymysłem fanów i kaczką dziennikarską. Za to w filmie pojawia się Alison Doody, czyli Elsa Schneider z „Indiana Jones i ostatnia krucjata”.
Powroty: Alan Hume jest operatorem, Derek Lyons znów jest statystą w kolejnej bazie, a numery kaskaderskie robią: Peter Diamond, Tim Condren, Richard Graydon, Reg Harding, Bill Weston, Stuart Fell, Tony Smart, Malcolm Weaver i Nosher Powell.

W obliczu śmierci (1987)
Pierwszy z dwóch filmów z Timothym Daltonem w roli Bonda. Ten ma niewiele nawiązań, ale dadzą się znaleźć. Nick Gillard, Colin Skeaping, Doug Robinson, Paul Weston i Frank Henson byli znów kaskaderami, a Alec Mills tym razem wraca już nie jako kamerzysta, a operator. Derek Lyons tym razem jest jednym z agentów MI-6.

Licencja na zabijanie (1989)
Drugi i ostatni z filmów z Daltonem. Alec Mills ponownie robi zdjęcia (operator). W filmie występuje też Benico Del Toro, który wcielił się w postać Dario. Kilka lat później był jednym z kandydatów do roli Dartha Maula. Wraca też dwóch kaskaderów: Mark Boyle, Paul Weston.

Goldeneye (1995)
W Polsce o tym filmie było głośno głównie za sprawą Izabelli Scorupco, która zagrała jedną z głównych ról kobiecych. To także debiut Pierce’a Brosnana w roli 007. Zanim jednak Pierce Brosnon został Jamesem Bondem brano pod uwagę kilku kandydatów, w tym Liama Neesona, czyli Qui-Gon Jinna.
„Goldeneye” było pierwszym filmem kręconym w Leavesden Studios. Większość Bondów z oficjalnego cyklu powstawała w Pinewood, tym razem jednak studio to było zajęte. Leavesden Studios wykorzysta potem George Lucas do kręcenia „Mrocznego widma”.
Jeśli chodzi o kaskaderów to tym razem jest ich tu całe mnóstwo. Po pierwsze Nick Gillard, Jim Dowdall, Colin Skeaping, Tony Smart i Tracey Eddon wracają. Ale jest też duża część późniejszej ekipy „Mrocznego widma”, czyli Ray De-Haan, Andreas Petrides, Marc Cass i Sean McCabe (koordynator kaskaderów w pierwszym epizodzie). Dochodzi także Richard Hammatt („Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje”).
Na koniec warto wspomnieć o Dereku Lyonsie, który tym razem jest jednym z gości w kasynie.

Jutro nie umiera nigdy (1997)
Film powstawał bardzo blisko „Mrocznego widma”, przez to pojawiły się tu komplikacje ze studiami – Pinewood i Leavesden. Początkowo zdjęcia miały powstać w Leavesden z tym, że twórcy czuli już oddech Lucasa na karku, więc wrócili do Pinewood, gdzie Lucas ulokował część swoich maneli. Film ten dzieli z „Gwiezdnymi Wojnami” jeszcze lokację. Twórcy wrócili na wyspę Phunket w Tajlandii (Kashyyyk w „Zemście Sithów”).
Jest też dużo nawiązań jeśli chodzi o kaskaderów. Wracają Vic Armstrong (który jest tu także koordynatorem i reżyserem drugiej ekipy), Nick Gillard, Jim Dowdall, Richard Hammatt, Wendy Leech, Terry Richards, Tony Smart, Dickey Beer, Billy Horrigan i Ray Dee-Haan. Dochodzą Dani Biernat (lub Daniela Biernat), Mark Anthony Newman (lub Mark Newman) i Dominic Preece. Cała trójka będzie niebawem pracować na planie „Mrocznego widma”. Kolejnymi kaskaderami są też Richard Bradshow, Rowley Irlam, którzy pracowali przy „Ataku klonów” oraz Bronco McLoughlin z „Nowej nadziei”.

Świat to za mało (1999)
Rok 1999 to premiera „Mrocznego widma”. Film tym razem udało się nakręcić w Leavesden Studios, zwłaszcza, że George wyniósł się z Anglii by kręcić prequele w Australii.
Wracają nam kaskaderzy – Vic Armstrong (ponownie także jako koordynator i reżyser drugiej ekipy), Jim Dowdall, Richard Hammatt, Ray Dee-Haan, Marc Cass, Frank Henson, Wendy Leech, Bill Weston, Terry Richards, Tracey Eddon i Sean McCabe. Dochodzi kolejny: Kiran Shah („Powrót Jedi”).

Śmierć nadejdzie jutro (2002)
Ostatni Bond z Brosnanem. Tym razem na Bonda trzeba było czekać trzy lata, więc znów pokryło się z rokiem premiery „Ataku klonów”. Ale tym razem nawiązań jest więcej. David Tattersall, operator w prequelach także i tu robi zdjęcia. Powraca Paul Engelen jako makijażysta. Richard Glass, który robił soczewki kontaktowe do „Mrocznego widma” przygotowuje je także tutaj. No i oczywiście wracają kaskaderzy – Vic Armstrong (ponownie jako drugi reżyser i koordynator), Jim Dowdall, Ray Dee-Haan, Andreas Petrides, Richard Bradshaw, Rowley Irlam, Tony Smart i Marc Cass. Walkami szermierczymi zaś zajmuje się Bob Anderson.

Casino Royale (2006)
Na ten film czekano cztery lata, ale w sumie nawet dłużej, bo to jedyna powieść Iana Fleminga, która nie została zekranizowana w ramach oficjalnego cyklu. Dopiero po odkupieniu praw zrobiono nawet nie remake, ale swoisty restart serii, choć też nie do końca. Nas jednak nie interesuje chronologia cyklu filmowego, a obsada. Oczywiście Bondem został Daniel Craig, ale wśród poważnych kandydatów do tej roli znajdował się także Ewan McGregor. Popierali go mocno Pierce Brosnan i Roger Moore, no ale nie wyszło. Wyścig też był o rolę Vesper Lynd, którą ostatecznie zagrała Eva Green. Keira Knightley (Sabe) odpadła w przedbiegach. Dłużej walczyła, głównie w mediach, Rose Byrne (Dorme). No i na koniec jeszcze Samuel L. Jackson próbował powtórzyć manewr z Macem Windu, czyli opowiadał w mediach, że chce zagrać przeciwnika Bonda i skopać mu tyłek. Tym razem nie odniosło to skutku, choć to nie koniec bondowych aspiracji Jacksona. Przy tym Bondzie szukano trochę nowej formuły cyklu, więc jednym z pomysłów było zatrudnienie Quentina Tarantino w roli reżysera (uznany amerykański reżyser). Tarantino jako jeden z warunków chciał mieć w filmie Umę Thurman w roli Vesper i właśnie Samuela L. Jacksona jako Felixa Leitera.
Niesamowitym punktem stycznym tym razem są lokacje, a dokładniej jedna Villa Balbianello nad jeziorem Como. Ona była wykorzystana w „Ataku klonów” i potem w „Casino Royale”. Tę budowlę bardzo łatwo rozpoznać w obu filmach, więcej na jej temat możecie przeczytać tutaj.
Nie mogło zabraknąć powrotów. Richard Glass ponownie robi soczewki kontaktowe. Paul Engelen znów zajął się makijażami. Wracają kaskaderzy Mark Anthony Newaman, Rowley Irlam (który zajmował się też tresurą koni) oraz dochodzi Ben Cooke, dubler Haydena Christensena w „Zemście Sithów”, a teraz dubler Daniela Craiga.

007 Quantum of Solace (2008)
Drugi Bond z Craigiem to przede wszystkim powroty. Paul Engelen znów zajął się makijażami. Wracają kaskaderzy – Dani Biernat, Dominic Preece, Rowley Irlam i Ben Cooke znów dublujący Craiga. Do ekipy dołączył też Rob Inch, który w „Mrocznym widmie” był kaskaderem, tu dodatkowo jest asystentem koordynatora kaskaderów.

Skyfall (2012)
Najnowszy obraz o Jamesie Bondzie, na razie znamy kaskaderskie powiązanie. Ben Cooke, znów wraca jako kaskader i dubler Craiga, wraca też Rowley Irlam, dochodzi zaś Justin Pearson („Atak klonów”).

Podobnych nawiązań można by wypatrzyć jeszcze więcej w ekipie technicznej. Cztery pierwsze filmy z sagi powstały w Wielkiej Brytanii, podobnie jak prawie cała seria o Bondzie, dlatego tak wiele osób mogło pracować w tych dwóch markach. Można też pobawić się w nawiązania aktorskie drugiego stopnia, czyli który aktor wystąpił gdzie z innym aktorem. Najlepszy przykład to „Indiana Jones i ostatnia krucjata”, gdzie James Bond (Sean Connery) spotyka się z Hanem Solo (Harrison Ford). Tego typu nawiązań można by mnożyć i mnożyć, więc na razie na tym poprzestańmy.

Temat o Bondzie na forum
KOMENTARZE (14)

Świat Filmu

„Ukryta forteca”, Kurosawa i „Gwiezdne Wojny”

2012-10-19 17:34:28 oficjalny blog



W ramach rozwoju oficjalnego bloga, redakcji StarWars.Com udało się ściągnąć Bryana Younga, filmowca i publicystę, który postanowił zająć się kinem, które inspirowało „Gwiezdne Wojny”. Pierwszy jego wpis dotyczy przede wszystkim „Ukrytej fortecy” oraz twórczości Akiro Kurosawy.

Jest to dla mnie prawie niemożliwe, by wymienić wszystkie wpływy sztuki filmowej, które konsumuję, i to nawet jako ktoś, kto robi filmy i scenariusze. Niektórzy mogą próbować uciekać od tych wpływów i hołdów, martwiąc się o słowa takie jak „oryginalność”, ale są i inni, którzy je przyjęli i dzięki temu stworzyli naprawdę zapierające dech w piersiach dzieła sztuki.

Gdy byłem młody, zawsze myślałem, że „Gwiezdne Wojny” powstały w jakiejś próżni. Coś tak imponującego musiało być całkowicie nowe, świeże i oryginalne, racja?

Nie miałem bladego pojęcia o długiej historii filmów, które pomogły ukształtować się temu, co formowało się w głowie George’a Lucasa. Od starego serialu „Flash Gordon”, do dzieł Akiro Kurosawy, „Gwiezdne Wojny” stały się utkanym gobelinem tego, co powstało wcześniej. Czasem choć nie jest to tak wyraźne, da się dostrzec te wpływy, i można sobie uświadomić, że kiedyś jeszcze przed „Gwiezdnymi wojnami”, „Wojnami klonów” i wszystkim innym z logiem Star Wars, byli ludzie ogarnięci pasją tego, co robią.

Dla mnie ta podróż odkrywania wpływów zaczęła się od końca. Moja miłość do filmów Kurosawy narodziła się z tego, że miały one wpływ na „Gwiezdne Wojny”. Kiedy miałem tę szczęśliwą okazję spotkać się z Georgem Lucasem, udało mi się podziękować mu za to, że dzięki niemu poznałem tak wspaniałego i poruszającego filmowca.

To co chcę osiągnąć tym wpisem, to pokazać wam kilka wpływów na „Gwiezdne Wojny” i mieć nadzieje, że sami spróbujecie sobie je zbadać.

Pierwszym filmem, który chciałbym wam przedstawić będzie klasyczny obraz Kurosawy z 1958 „Ukryta forteca”, który opowiada historie o generale i księżniczce, którzy walczą by móc wrócić do domu z terytorium wroga w czasach feudalnej Japonii, a pomaga im przy tym para nieudolnych wieśniaków. Każdy kto ogląda ten film od razu rozpozna w dwójce kłócących się chłopów luźną analogię do naszych ulubionych droidów, czyli Artoo-Detoo i See-Threepio. Wieśniacy nawet na początku filmu pojawiają się na jakimś pustkowi i są nakręceni z użyciem długich obiektywów, w sposób bardzo podobny w jaki Lucas i jego ekipa filmowali sceny na Tatooine w „Nowej nadziei”. Chociaż Artoo i Threepio są dużo bardziej przyjaźni niż chciwi wieśniacy w „Ukrytej fortecy”, ich komediowa rola w całej historii pozostaje zdumiewająco podobna.

Po raz pierwszy zagłębiłem się w „Ukrytą fortecę” mając 12 lat. Znalazłem ją w bibliotece, na starej, podwójnej kasecie VHS, na której widniały słowa „Panoramiczna odyseja, która zainspirowała Gwiezdne Wojny George’a Lucasa... Niech droga ku Mocy Kurosawy będzie z tobą”. Wziąłem ją do domu, obejrzałem i moje życie się zmieniło. To był film mocno przypominający „Gwiezdne Wojny”, ale w całkowicie obcym dla mnie świecie, z historią nie mniej emocjonującą, czy napakowaną akcją. Ponieważ Kurosawa zainspirował „Gwiezdne Wojny”, mogłem wrócić do tych filmów i doświadczyć je osobiście.

W 2001 wyszła Criterion Collection, z nowym wydaniem „Ukrytej fortecy” na DVD, zapowiedziano, że George Lucas wypowie się o wpływie filmu na „Gwiezdne Wojny”.
- Pamiętam jedną rzecz, która naprawdę mnie urzekła w „krytej fortecy” - powiedział - jedna rzecz, która naprawdę mnie zaintrygowała to fakt, że ta historia została opowiedziana z perspektywy dwóch nisko urodzonych bohaterów. Uznałem, że to będzie to dobry sposób na opowiedzenie „Gwiezdnych Wojen”. Wziąć dwie najmniej ważne postaci , jak Kurosowa, i opowiedzieć wszystko z ich punktu widzenia. W przypadku Gwiezdnych Wojen były droidy, i to jest najsilniejszy wpływ. Fakt, że pojawia się księżniczka, która znajduje się na terytorium wroga to raczej koincydencja, niż cokolwiek innego. W moim filmie, księżniczka jest zdecydowanie bardziej waleczna i samodzielna. Na początku, w pierwszych wersjach scenariusza, miałem jej zdecydowanie więcej, wraz z Jedi, starym Jedi, z którym próbowała uciec. Potem to ewoluowało w historię Luke’a.

Nie trzeba się dużo zastanawiać, czy użycie dworek jako sobowtórów, które jest dość powszechne w filmach Kurosawy, w szczególności w przypadku inspiracji dla „Mrocznego widma”, no i śmierci Corde w „Ataku klonów”. Podobnie jak Padme w „Mrocznym widmie”, księżniczka znajduje się na niebezpiecznym terytorium, jest biedna, i odkrywa że jak ludzie na świecie naprawdę żyją. Ta analogia nabiera jeszcze głębszego sensu, gdy przypomnimy sobie, że to Lucas osobiście wyprodukował najbardziej znany film Kurosawy o królewskich sobowtórach – „Kagemushę – Sobowtóra”.

Jest wiele innych analogii między tymi dwoma filmami i fajnie jest je móc porównać. Ale ten film nie tylko inspirował scenariusz „Gwiezdnych Wojen”, także technika filmowania Kurosawy jest obecna w dziełach Lucasa. W „Ukrytej fortecy” jest scena, w której generał na koniu ucieka przed wrogami, a w tle widzimy intensywnie zmieniającą się scenerię, która przypomina atak na Gwiazdę śmierci w „Nowej nadziei”. Wyobraźcie sobie to. Kurosawa nakręcił jazdę na koniu i to było emocjonujące. Kamera koncentruje się na koniu (lub X-Wingu), a tło nam tylko przelatuje, kręcone bardzo długimi obiektywami, pełne szarości, dodające dynamiki do pościgu. Potem kamera się zatrzymuje a generał jest otoczony wrogami, zupełnie jak Han na Gwieździe Śmierci. Zobaczycie też, że w „Ukrytej fortecy” sposób w jaki Kurosawa przechodzi między ujęciami jest bardzo podobny do tego który znamy i kochamy z „Gwiezdnych Wojen”.

Między „Gwiezdnymi Wojnami” a „Ukrytą Fortecą” jest jeszcze więcej podobieństw. Dość szybko donoszono o tym, że Toshiro Mifune, który grał generała samuraja Rokurotę Makabe, był rozważany do roli Obi-Wana Kenobiego.

Nie ma nic fajniejszego dla fana filmów i Gwiezdnych Wojen niż śledzenie tych nawiązań jeszcze dalej. We wspomnianym już wywiadzie dla Criterion Lucas mówił o inspiracjach Kurosawy:
- Wiem, że Kurosawa był wielkim fanem Johna Forda i że się inspirował Johnem Fordem, no i można zobaczyć wpływ Johna Forda na filmy Kurosawy, co moim zdaniem jest jedną z przyczyn, że te filmy są przyswajalne przez ludzi zachodu.

No i John Ford to kolejna styczność w którą się zagłębiam, dziękuję za takie komentarze. Mam nadzieję, że wskazałem wam wpływy i części wspólne, może nawet dacie szansę któremuś z tych filmów. Wpływ klasycznych filmów na różne aspekty „Gwiezdnych Wojen” jest chyba nieskończony i mam nadzieję, że będziecie zainteresowani kolejnymi odsłonami podróży filmowej przez pryzmat „Gwiezdnych Wojen”.



Można się zastanawiać ile Kurosawy jest w „Gwiezdnych Wojnach”, zwłaszcza w kontekście fabularnym, gdzie te podobieństwa są bardzo duże. Zresztą napisano na ich temat bardzo wiele, ba nawet w Polsce ten temat czasem pojawia się na konwentach, a nawet na specjalnych imprezach jak Azjatycki Wieczór Filmowy. O ile fabularnie sam Lucas twierdzi, że raczej korzystał z innych źródeł, choćby westernów które inspirowały Kurosawę, o tyle George jest cały czas świadom tego, że podpatrywał techniki słynnego Japończyka, w tym właśnie ścienianie kadrów, o którym wspomniał Bryan Young. Są jeszcze dwie rzeczy o których Young nie wspomniał. Jedna to „Kagemusha”, czyli po naszemu „Sobowtór”. To film na który Akiro Kurosawa w Japonii nie dostał pieniędzy. Choć był uznanym reżyserem, gwarantującym sukces artystyczny, niekoniecznie potrafił zagwarantować zyski. Film prawdopodobnie by nigdy nie powstał, gdyby nie dwóch jego wielbicieli, którzy inspirowali się jego twórczością. Chodzi oczywiście o George’a Lucasa i Francisa Forda Coppolę, to oni wyłożyli własne pieniądze by wyprodukować dzieło swojego mistrza, dając mu pry tym wolną rękę, a jednocześnie oddając mu bardzo osobisty hołd.

Druga sprawa to także hołd, który złożył Lucas Kurosawie, robiąc bardzo bezpośrednie nawiązanie w „Nowej nadziei”. W scenie kiedy Vader dusi imperialnego admirała Conana Antonio Mottiego, ten prawie wymawia tytuł „Ukryta forteca”.
KOMENTARZE (0)

Świat Filmu

Trylogia ''Robot Chicken: Star Wars'' na Se-Ma-For Film Festival

2012-10-10 22:12:15 www.festival.se-ma-for.com

Zgodnie z otrzymaną dziś informacją, na tegorocznym festiwalu animacji stop motion Se-Ma-For Film Festival w Łodzi na darmowym pokazie zostanie wyświetlona cała trylogia trzech specjalnych odcinów legendarnego serialu autorstwa Setha Greena i Matthew Senreicha: Robot Chicken: Star Wars, Robot Chicken II: Star Wars i Robot Chicken III: Star Wars.

Hugh Hefner, Megan Fox, Snoop Dogg, Scarlett Johansson to tylko kilka nazwisk z listy osób podkładających głos zastępowi zabawek, lalek i plastelinowych ludzików występujących w „Robot Chicken”. Serial Setha Greena i Matthew Senreicha przesiąknięty jest ikonami współczesnej popkultury pokazanymi w prześmiewczym świetle. Optimus Prime umiera na raka prostaty, Mario i Luigi rozbijają się po Vice City, Inspektor Gadżet zostaje terminatorem. Tymczasem w trylogii „Star Wars” głosem Georga Lucasa jest…George Lucas!

W programie festiwalu znalazły się trzy 30-minutowe odcinki specjalne „Robot Chicken: Star Wars” parodiujące „Gwiezdne Wojny”, które powstały w ramach ścisłej współpracy między twórcami serialu, a Georgem Lucasem. Ten karykaturalny i momentami kontrowersyjny obraz kultowej sagi rozśmieszy każdego zagorzałego fana „Gwiezdnych Wojen”, jak i nowicjusza w temacie.


Pokaz odbędzie się w piątek 12 października o godz. 20:30 w Kinie Silver Screen przy Al. Piłsudskiego 5 w Łodzi. Wstęp jest bezpłatny.

Przestrzegamy jednak, że w parodiach Robot Chicken znajdują się spoilery do Gwiezdnych Wojen! Przy okazji przypominamy, że twórcy tego serialu nadzorują obecnie powstawanie komedi Star Wars.
KOMENTARZE (3)

Świat Filmu

Co nowego na srebrnym ekranie?

2012-10-05 19:06:00

Dziś polska premiera sequela Uprowadzonej z Liamem Neesonem w roli głównej. W Taken 2 irlandzki aktor ponownie wciela się w Briana Millsa, byłego tajnego agenta, który tym razem będzie musiał ochronić nie tylko córkę, ale również byłą żonę. Na ich życie dybią albańscy gangsterzy handlujący żywym towarem (porywacze córki Millsa w "jedynce"), chcący zemścić się na głównym bohaterze za wymordowanie ich kompanów. W filmie Olivera Megatona, wyprodukowanym przez Luca Bessona, oprócz Neesona zobaczymy również Famke Jannsen, Maggie Grace i Radego Serbedżiję. Kontynuacja niskobudżetowego (kosztował 19 mln USD) hitu (i zarobił ponad 220 mln) z 2008 roku kosztowała dwa razy więcej i została dwa razy gorzej odebrana przez krytyków (16% świeżości na "Rotten Tomatoes"). Podobno już mówi się o trzeciej części.


KOMENTARZE (7)

Świat Filmu

Indiana Jones na Blu-ray w Polsce

2012-10-01 23:17:13 Saturn

Dziś w sklepach w całej Polsce pojawił się cztery części serii Indiana Jones na Blu-ray. Długo zwlekaliśmy z napisaniem o tym wiadomości, z uwagi na opieszałość polskiego dystrybutora, który długo nie chciał opublikować szczegółów technicznych, oraz polskiej okładki tego wydania. Jak się okazuje to wydanie...nie ma polskiej okładki, zamiast tego jest okładka oryginalna i spolszczona naklejka z tyłu opakowania. Według dystrybutora: „5-dyskowy zestaw obejmuje wszystkie cztery filmy: Indiana Jones - Poszukiwacze Zaginionej Arki, Indiana Jones - Świątynia Zagłady, Indiana Jones - Ostatnia Krucjata, Indiana Jones i Królestwo kryształowej czaszki,a także ponad 8 godziny materiałów dodatkowych w tym 2 godziny z materiałami całkowicie nowymi.”



Filmy zawierają ścieżkę dźwiękową w wersji oryginalnej Dolby Digital 5.1 HD-MA, oraz polskiego lektora, napisy: angielskie, polskie, niemieckie, czeskie, węgierskie i tureckie. Na dodatkowej płycie: filmy o powstawaniu poszczególnych części serii, dokumenty o dźwiękach, kaskaderce, muzyce i efektach specjalnych, i inne. Warto zauważyć, że w wydaniu brak tych materiałów dodatkowych, które pojawiły się na wydaniach DVD poszczególnych filmów. Są za to „Poszukiwacze zaginionej Arki” praktycznie od zera zrekonstruowani do najwyższej jakości.

Cena pięciopłytowego wydania Blu-ray w Polsce wynosi około 315 złotych w popularnych sklepach internetowych, ale można znaleźć je w sklepach z multimediami za 249 PLN, czyli tylko trochę drożej niż na Amazonie. No chyba, że mowa o ekskluzywnym wydaniu kolekcjonerskim, które kosztuje już trochę więcej, ale jest w specjalnym opakowaniu, wraz z pocztówkami, plakatem i innymi dodatkami, w tym pudełko z zapałkami z klubu Obi-Wan.

Temat na forum
KOMENTARZE (17)
Loading..