TWÓJ KOKPIT
0

Różne

Sukcesy filmów fanowskich w internecie

2005-08-08 20:14:00 Marsite

W internetowym serwisie Gazety Wyborczej pojawił się ciekawy artykuł o filmach fanowskich (informacja za Marsite.pl):

Konrad Godlewski 05-08-2005

"Star Wars: Revelations" wygląda jak kolejna część sagi Lucasa - są statki kosmiczne na tle planet, hologramy i pojedynki na miecze świetlne. 40-minutowy film, którego akcja rozgrywa się między jedną a drugą trylogią Lucasa, obejrzało już przeszło trzy miliony osób. Obejrzało tym chętniej, że to nic nie kosztuje, bo "Rewelacje" można ściągnąć w internecie, podobnie zresztą jak wiele innych filmów kręconych przez fanów "Gwiezdnych wojen", Batmana, pogromców duchów, "Matriksa" i innych dzieł popkultury. Badacze kultury mówią o narodzinach nowego fenomenu.

Fan film jest prawdopodobnie tak stary jak amatorskie kamery filmowe, od typowej amatorszczyzny odróżniają go jednak liczne i wyraźne nawiązania do największych kinowych hitów. Wśród prekursorów fan filmu niektórzy chcą widzieć papieża pop-artu Andy'ego Warhola, który w 1964 roku nakręcił "Batmana Draculę" - obraz inspirowany serialem "Batman i Robin" (Warhol był ponoć jego fanem). Inni wskazują na Dona Gulta, studenta filmoznawstwa, który dwa lata wcześniej zaczął kręcić amatorskie filmy o Kapitanie Marvelu, Batmanie i Supermanie. Sam robił kostiumy, pisał scenariusz i wcielał się w komiksowe postaci.

Za pierwszy rasowy fan film uchodzą "Hardware Wars", kuchenna parodia "Gwiezdnych wojen" z 1977 roku. Ernie Fosselius i Michael Wiese nakręcili film, który nie był ani artystycznym eksperymentem, ani studencką wprawką - toster i waflownica odegrały role kosmicznych statków, piłka do koszykówki zamieniła się w pokojową planetę Basketball, a zaprzyjaźnieni naturszczycy wcielili się w role takie jak rycerz Fluck Starburker czy międzygwiezdny podróżnik Ham Salad.

Zdaniem wielu parodia była bardziej udana niż późniejsze o dekadę hollywoodzkie "Kosmiczne jaja" Mela Brooksa, a do tego wyznaczyła kierunek rozwoju fan filmów, które do dziś przesycone są elementami parodystycznymi i często osadzone w galaktyce Lucasa.

Złota era fan filmu nastała w drugiej połowie lat 90. wraz z pojawieniem się tanich kamer cyfrowych. Nowe narzędzie umożliwiło amatorom nie tylko kręcenie dobrego jakościowo materiału, ale także montowanie i obrabianie go na domowym komputerze. Wprawdzie trwa to czasem miesiącami, ale przy odrobinie wysiłku nakręcenie sceny pojedynku na miecze świetlne jest osiągalne dla amatora. A internet pozwala na propagowanie dzieła w każdym zakątku globu.

Jednym z pierwszych filmów, które powiązały te możliwości, był "Troops" (1998) Kevina Rubio. Dysponując kilkoma kostiumami szturmowców imperium, Rubio nakręcił parodię "Gwiezdnych wojen" i "Cops", popularnego programu o policjantach (jego polski odpowiednik to "Gliny"). Film pokazujący trud szturmowców w utrzymaniu ładu na Tatooine zyskał milionową widownię, wywołując falę naśladownictwa, która obiegła Ziemię i do dziś zbiera żniwo w postaci filmów takich jak właśnie "Star Wars: Revelations". O ile Rubio kręcił z pomocą kilkunastu osób, to nad "Revelations" pracowały już dwie setki, w tym 30 profesjonalistów od efektów komputerowych. Wszyscy za darmo, a nakłady na film wyniosły zaledwie 20 tys. dol. - Jeszcze pięć lat temu nie moglibyśmy nakręcić takiego filmu, w każdym razie nie za takie pieniądze - mówi w rozmowie dla BBC reżyser Shane Felux.

Fanfilmowcy wcześniej od zawodowców ośmielają się stawiać naprzeciw siebie postaci zapożyczone z różnych źródeł - w "Batman: Dead End" (2003) oglądamy, jak Batman walczy z Obcym i Predatorem, a "Freddy vs. Ghostbusters" (2004) pokazuje starcie Freddiego Kruegera z pogromcami duchów. Zdaniem Grzegorzaka chociaż fan filmy ciągle pozostają w tyle za wytworami Hollywoodu pod względem technicznym, to niektóre z nich przewyższają dzieła Fabryki Snów ciekawymi pomysłami i świeżym spojrzeniem na popularne postaci i historie. Przykładem może być zabawny 8-minutowy "George Lucas in Love" (1999), w którym oglądamy jak młody reżyser czerpie inspiracje do "Gwiezdnych wojen" na studenckim campusie, kiedy to jego muzą staje się dziewczyna o wyglądzie księżniczki Lei. Film spodobał się samemu Lucasowi i od 2000 roku fani walczą o oficjalne nagrody Star Wars Fan Film Awards, które obejmują obecnie dziewięć kategorii, w tym Wybór Georga Lucasa. Zwycięzcy mogą liczyć na kontrakt z firmą idola, dzięki któremu ich dzieło będzie dystrybuowane m.in. na witrynie atomfilms.com. Ku zachwytowi twórców, kilka fan filmów trafiło nawet tej wiosny na przegląd filmów krótkometrażowych w Cannes!

- Organizatorzy gwiezdnowojennego festiwalu chcieli włączyć do konkursu mój film "Stars in Black". Jednak kiedy wyszło na jaw, że jestem z Polski, to mi podziękowano - mówi Staszek Mąderek, jeden z najbardziej znanych polskich fanfilmowców. - Dopuszczają tylko filmy z USA, Wielkiej Brytanii i Japonii. A przecież nie tylko tam powstają ciekawe rzeczy. W Polsce istnieje kilkanaście grup produkujących fan filmy, a za uznane tytuły uchodzą m.in. "Szmatriks" i "Epizod 13". W sieci znajdziemy takie cuda jak "Rolnik Kombat" czy "Holocron" - nakręcone na serio nawiązanie do "Gwiezdnych wojen", w którym rycerz Jedi zatyka, wyglądający jak chińska latarka, świetlny miecz za oficerski pas z demobilu.

- Ludzie chcą kręcić, a fan film w Polsce nabiera rozpędu - uważa Mąderek, który zarabia na życie, reżyserując filmy reklamowe, ale tajemnicami warsztatu chętnie dzieli się z innymi także w internecie. Razem z uczestnikami jednego z konwentów nakręcił "Star Wars: Imladris", przezabawną parodię "Gwiezdnych wojen" z polskimi akcentami - Pałac Kultury udaje akademię Jedi, nauczyciel dostaje w skórę od uczniów tak jak w czasie niesławnego przypadku toruńskiego, a ciemna i jasna strona mocy ramię w ramię pierzchają przed łódzkim pogotowiem.

Staszek Mąderek również marzy, żeby przekształcić swoją pasję w coś poważniejszego. Uważa, że jest w stanie nakręcić film akcji z efektami, jakich polskie kino jeszcze nie widziało. Nie udała mu się współpraca z Telewizją Polską, więc szuka teraz inwestorów, którzy wesprą jego pomysł. Nie tylko dla żartu nakręcił swego czasu primaaprilisowy materiał dla regionalnego programu informacyjnego "Teleskop" opowiadający o tym, że w poznańskich Nagradowicach powstaje plan filmowy pod kolejną część "Gwiezdnych wojen". - Zdjęcia powstaną tutaj, ale cała obróbka komputerowa będzie miała miejsce w Ameryce, bo nasi zleceniodawcy uznali, że w Polsce nie da się zrobić efektów specjalnych - ironizował Mąderek na tle własnoręcznie sprokurowanych kosmicznych konstrukcji.

Jego żart wywołał niezamierzony efekt - po obejrzeniu primaaprilisowego "Teleskopu" ludzie z Poznania jeździli do Nagradowic, żeby szukać ekipy Lucasa.


Cały artykuł znajdziecie na Gazecie, dotyczy nie tylko Gwiezdnych Wojen.
TAGI: Donald F. Glut (6) Fan Film (268) George Lucas (1156) Kevin Rubio (7) Kosmiczne Jaja (20) Staszek Mąderek (23)

KOMENTARZE (0)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..