TWÓJ KOKPIT
0

Relacja z Celebration IV :: Fandom

Fani

Podobno fanów na konwencie było 40,000 (tak twierdził między innymi burmistrz Los Angeles). Przynajmniej z takim „oficjalnym” przeświadczeniem wróciłem, dopiero niedawno StarWars.Com podała, że fanów było zaledwie ponad 35,000, co czyni CIV (Celebration IV) największym Star-Warsowym konwentem wszechczasów. Liczba doprawdy imponująca. Ale prawdę mówiąc trudno mi w to uwierzyć, chyba, że system liczenia zakłada, że osoba która przychodzi w sobotę i niedzielę liczona jest podwójnie. Na moje szacunki osób było faktycznie koło 10 – 15 tysięcy. Bazuję przede wszystkim na tym, że podczas Celebration Party oszacowałem ilość miejsc siedzących w głównej sali – ponad 5 tysięcy, więc nawet zakładając, że połowa się nie załapała na otwarcie, a reszta nie chciała przyjść, nie wyobrażam sobie tam 40,000 fanów i gapiów. Dodatkowo problemem jest to, że jakieś 2/3 mijanych ludzi miało przy sobie wejściówki 4(5) dniowe, a zdecydowanie mniej było osób, które przyszły tylko na jeden dzień. Ale to powoduje takie problemy, że większa liczba osób fizycznie by się tam nie zmieściła – większość sal mieściła do tysiąca osób, albo i mniej, a więc można liczyć, że zajęły jakieś 6-7 tysięcy, a reszta to Exhibit Hall, Celebration Store i podobne miejsca.
Ludzi jednak jest sporo, przyjechali nie tylko z całych Stanów, Kanady czy Meksyku, ale i wielu innych krajów – jak Japonia, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, a nawet Polska (choćby niżej podpisany, jak ktoś był jeszcze to proszę o kontakt, może w przyszłości uda się zgadać lepiej). W obserwowaniu współfanów bardzo pomaga amerykańska mentalność. Praktycznie stojąc w kolejce można się wiele dowiedzieć o współtowarzyszach, większość z nich szybko nawiązuje kontakty i wymienia uwagi czy doświadczenia. Sam się dowiedziałem o wielu rzeczach, o których bym nie wiedział, choćby że koniecznie trzeba zobaczyć Ceremonię Otwarcia, na którą czekałem w kolejce zaledwie półtorej godziny.
Jednak fani to społeczność o wiele bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać. Dopiero tam widać dwa najbardziej odległe końce tej grupy, z jednej strony Kolekcjonerów, którzy mieli własną salę (to była jedyna sala w której program z godziny na godzinę następował po sobie, głównie dlatego, że większość osób i tak zostawała na wszystkim, pomijając kompletnie reszte). Tam znalazły się osoby, które nie miały wielkiej ochoty słuchać o „The Force Unleashed” czy „The Clone Wars”, choć z zainteresowaniem słuchali o kolekcjonariach z animowanych seriali – Wojny Klonów, Droids czy Ewoks. I z pewnością za parę lat, będą okupywać prelekcje o figurkach z „The Force Unleashed” czy nowych seriali. Prelekcje dla kolekcjonerów mają trochę inny charakter, przede wszystkim pokazują dane przedmioty, ale też mówią o cenach, wartościach, sposobach klasyfikacji i tak dalej. Większość osób na tej sali ma koło 30 – 40 lat i wyraźnie z pogardą odnoszą się do „przebierańców”, acz powiedzmy sobie, że nie wszyscy. Bardziej przypomina to swoisty konflikt pokoleń, gdzie rozkrzyczani młodzieńcy chodzą w strojach, a dorośli uprawiają konsumpcję – to oczywiście przebarwienie, ale może właśnie tak to sobie najlepiej tłumaczyć. Ale już samo posłuchanie tych ludzi, którzy potrafią nawijać godzinami o figurkach, to coś niesamowitego. Spotkałem na poczcie (o tym jeszcze będzie) nawet pewne małżeństwo (gdzieś koło 50 lat), które właściwie poza panelami kolekcjonerskimi przyjechało tylko i wyłącznie na zakupy. Innemu kolesiowi (na oko 35 lat), z którym rozmawiałem w kolejce pomagałem wybrać jakiś panel, który mógłby zobaczyć, by nie siedzieć cały czas w sali dla kolekcjonerów. Skończyło się na „The Star Wars Vault”, ale trudno tego nie nazwać panelem nie dla kolekcjonerów, choć oficjalnie zaliczony jest do książkowych. Ciekawą sprawą jest to, że ilekroć widzieliśmy ludzi w strojach, ów dżentelmen zaczynał mi tłumaczyć, że to nie są prawdziwi fani Gwiezdnych Wojen, tylko banda dzieciaków, która za wszelką cenę pragnie mieć swoje pięć minut. Użył nawet określenia Freak show (Show Dziwolągów) wobec ich zabaw. To oczywiście jest jedna strona medalu. Z drugiej faktycznie są przedstawiciele 501 Legionu, czy Rebel Legion, a także wielu innych mniejszych grup, jak choćby Mandalorian, oraz osoby, które stworzyły strój dla siebie samych, czy dzieci w strojach. Te ostatnie zarówno ubierane przez rodziców, bądź chcące się tylko bawić w Jedi, szturmowców, Ewoków. Ale to znów masa ludzi, z których każdy jest inny, każdy ma inną motywację do działania, do tworzenia strojów. Są tacy, którzy wymieniają się doświadczeniami, jak stworzyli dany ubiór, jak bardzo odwzorowali szczegóły, są też tacy, którym zależy, by na nich spojrzano, zrobiono im zdjęcie (bywają osoby, które zachęcają by je fotografować). Niektórzy by to osiągnąć odstawiają wszelakie cyrki, udają się, że się strzelają, biegają, hałasują, a nawet latają. Są też tacy, którzy idą na łatwiznę, jak najłatwiej wyróżnić się tłumie, może zrobić sobie niekonwencjonalny strój – albo śmieszny, albo niekoniecznie star-warsowy. Można było zatem zobaczyć choćby kapitana Jacka Sparrowa, Batmana, Jockera, postaci z Kosmicznych Jaj, ludzi przebranych za George’a Lucasa, Indianę Jonesa, a nawet Stevena Sansweeta. Przyznam się bez bicia, że w obliczu wyborów, jakie oferowało mi Celebration IV, nie odwiedziłem, żadnego punktu programu przewidzianego specjalnie dla tej grupy. A tych rzeczy było bardzo dużo. Natomiast jest jeszcze jedna drobna uwaga. Owszem przebrani fani przyciągają oko, nie tylko innych fanów, ale też mediów czy mieszkańców, dlatego Lucasfilm i GenCon w pewien sposób ich wspomogli. Wśród przebranych fanów krążyło też wielu wynajętych na tę okoliczność aktorów, ale również i obsługa często miała stroje, nie zawsze wiedząc za kogo jest się przebranym. A tego nie w sposób zarzucić fanom, którzy spędzają mnóstwo czasu na dopieszczenie swych strojów. Choć z drugiej strony, chcąc nie chcąc właśnie takie działanie, tylko powoduje, uzasadnienie przeświadczenia wśród niektórych kolekcjonerów o ich wyższości, zwłaszcza jak przypadkiem zapytają przebranego aktora, a ten nie wie jakiejś podstawowej rzeczy o filmie. Informacje o wynajętych osobach, również uzyskałem w kolejce, gdzie jeden z fanów powiedział mi, że się pytał wcześniej takiej osoby i powiedziała mu, że jest tylko wynajęta. Co ciekawe osoby tak wynajętę mają potem szansę by pracować w Lucasfilm, ale czy to tylko przypadek, czy norma, wspomę o tym w opisie jednego z paneli.
Jednak, co tu dużo mówić, większość fanów nie należy do żadnej z tych skrajnych grup. Byli tu fani gier, przede wszystkim zainteresowani „The Force Unleashed”, byli też fani Miniaturek czy gier RPG, którzy przyszli na panele Wizardów i praktycznie cały czas uczestniczyli w konwentowej lidze. Ja niestety na panele Wizardów się nie załapałem, czego żałuję, ale niestety nie wsposób wszystko zobaczyć.
Jest całe mnóstwo fanów przede wszystkim zainteresowanych w panelach ze sławami, aktorami, twórcami i tak dalej, to prawdopodobnie największe rzesze fanów. Natomiast dosłownie garstka (przynajmniej jak na warunki Celebration IV), była zainteresowana książkami i komiksami (ale nawet mnie nie udało się zaliczyć wszystkich paneli z tego cyklu, choć udało mi się zobaczyć najważniejsze).
I jest jeszcze wiele rodzin fanowskich. Widać mężów z żonami, którzy razem jeżdżą na konwent, ale też i z całymi rodzinami. Czasem przyjeżdżała babcia lub dziadek z wnuczkiem czy wnuczką, a czasem dzieci były ciągnięte na konwent przez rodziców, pomimo braku ogólnych chęci. Również stojąc na poczcie słyszałem historię o tym, że Anakin (syn stojącego za mną małżeństwa, sądząc po ilości paczek głównie zainteresowanego kolekcjonerstwem) nie jest zbytnio zainteresowany Sagą. I faktycznie chłopak wolał raczej się bawić innymi zabawkami. Choć z drugiej strony zastanawiam się, czy akurat ta część konwentu, którą zwiedzali jego rodzice najbardziej go interesowała. Tym bardziej, że również dla dzieci było wiele ciekawych miejsc, ba Jay Laga’aia miał nawet specjalny program, podczas którego wraz z dziećmi śpiewał piosenki. Ale jak zwykle to są tylko i wyłącznie przypadki, indywidualne za każdym razem. Byłem też świadkiem jak w pewnej żydowskiej rodzinie (pięć osób, rodzice i trzech synów), ojciec z jednym z synów pokazywali zdobycze zakupione w Exhibit Hall. Tam właśnie było widać, jak Gwiezdna Saga potrafi jednoczyć pokolenia. To właśnie Gwiezdne Wojny sprawiły, że cała ta zróżnicowana społeczność pojawiła się w Los Angeles w ciągu tych 4-5 dni. Niezależnie kim są, skąd pochodzą i jakie mają zapatrywania na rolę Gwiezdnej Sagi w ich życiu.




Fani stojący w kolejce



Nie ma litości, nawet szturmowiec musi odstać swoje



Cierpliwość fanów Star Wars jest nieoceniona



Zwłaszcza, że muszą oni stać w upale, tylko po to, by wydać pieniądze, podczas gdy George Lucas siedzi sobie w Anglii i pracuje nad Indianą Jonesem 4



Fani przy South Hall



Grupka japońskich fanek



A tu szturmowiec z obsługi kieruje ludzi do kolejki



Gdy dorosnę będę szturmowcem



Fani pozujący do zdjęć



Fani w kolejce, tym razem już wchodzącej do środka



Mały Ewok z dziadkiem



Imperialna pani oficer pilnuje ruchu, by nie wejść do kolejki. To też jest specyficzne dla tego konwentu, nad kolejkami czuwają wyznaczeni ludzi, przez to trudno się wepchać, ale też i wciągnąć znajomych, a tłum odpowiednio się łamie. Czasem także widząc, że kolejka jest długa, każą ustawiać ludzi w dwójkach, trójkach a nawet czwórkach.



Kolejni fani w kolejce



Fan przebrany za Leię



Kolejka, tym razem w zacienionym miejscu



Typowe rozmowy kolejkowe



A tu już fani pozujący do zdjęć



Fan witający się z Stevenem Sansweetem, królem fanów, przedstawicielem Lucasfilm do kontaktów z fanami



Fan przebrany za Gwardzistę



Aż chciałoby się napisać Another freak show - ale tym razem bardzo fajny. Szturmowcy prowadzący pojmanych rebeliantów



I ta sama scena z bliższej perspektywy



Kolejna kolejka (tym razem była to do Ceremonii Otwarcia)



Nie jest prawdą, że fani traktują dzieci przedmiotowo. Ta fanka ma swojego synka na smyczy



Obi-Wan w przerwie na papierosa



Klony w różnym wieku



I znów fani grzecznie idący w kolejce



A oto fani KOTORa



Fanka przebrana za Amidalę



A ta za pilotkę



Kolejni fani



Nocne życie fanów Gwiezdnych Wojen



Amidala i Yoda z mamą



Kolejni fani



Wyróżniający się fani – szturmowcy czy muszkieterowie?



Po co przebierać się za Grievousa, skoro można go taszczyć ze sobą



Fanki z Rebel Legionu



Fanka Assaj Ventress z koleżanką


Gamorreanin


Durge



I księżniczka Leia z koleżanką



Mara Jade z córką


1 2 3 (4) 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21


TAGI: Celebration (9) Konwent (55) Relacja (301) Zdjęcia (7)
Loading..