TWÓJ KOKPIT
0

Wojny Klonów

Tydzień animacji: „Wojny klonów” (2003-2005)

2018-09-27 17:00:29



„Mroczne widmo” sprzedało się bardzo dobrze, ale już „Atak klonów” miał pewna zadyszkę. Z różnych powodów, także rosnącej konkurencji na rynku blockbusterów. Przerwa między kolejnymi epizodami, wynosząca trzy lata, nie wszystkim się podobała. Hasbro zaczęło sugerować Lucasfilmowi, iż przydałoby się coś pomiędzy filmami, co podtrzymywałoby zainteresowanie sagą. Lucasfilm zaś szukał sposobu by lepiej promować „Zemstę Sithów”. Pierwszy animowany serial gwiezdno-wojenny tego stulecia (i tysiąclecia) to nic innego jak dobrze przemyślana kampania reklamowa.



Historia „Wojen klonów”



Gdy już pojawił się pomysł, trzeba było pomyśleć o wykonaniu. Hasbro zasugerowało by porozmawiać z Cartoon Network, z którym współpracowało przy serii „Transformers”. Ci zaś wskazali na Genndy’ego Tarakovsky’ego, który akurat skończył pracę nad „Samurajem Jackiem”.

Doszło do spotkania Genndy’ego i Lucasfilmu, w wyniku którego uzgodniono, że będzie to projekt składający się z krótkometrażowych odcinków, od trwających minutę po 3 do 5. Ostatecznie wyszły to mniej więcej 3 minutowe odcinki podzielone na dwie serie.

Tartakovsky miał swoją wizję serialu. Chciał by to było coś w stylu „Kompanii braci”, gdzie każdy odcinek jest o innej bitwie w trakcie Wojen klonów. Chciał też klasycznej animacji, no i pewnego nawiązania graficznego do studia Nelvana. W końcu na ich produkcjach dorastał i dobrze je wspominał. Lucasfilm i Cartoon Network przystały na ten pomysł. Od razu zamówiono dwa sezony.

I tu jedna ciekawostka, która wiąże się z ilością sezonów. Otóż początkowo zamówiono dwa, składające się po dziesięć odcinków. Trwały one sumarycznie koło godziny i były dość jednorodne. Z czasem „zlały” się i zaczęto je traktować jak jeden sezon. Trzeci sezon stał się tym samym drugim. Tak to też jest wydane na DVD, gdzie płyta pierwsza to sezon 1-2, a druga sezon 3 (choć ma numer 2).



Istotny wpływ na sagę



O ile serial początkowo raczej był tylko i wyłącznie sposobem na podtrzymanie zainteresowania sagą, o tyle, końcówka drugiego sezonu zapisuje się na stałe w historii uniwersum. Z dwóch powodów. Pierwszy to bezpośrednie nawiązanie do animacji z „Holiday Special”. Tam wprowadzono Bobę Fetta, tu generała Grievousa, czyli nowy szwarccharakter z Epizodu III. Ale na tym nie koniec. Miało być interaktywnie, więc Cartoon Network zorganizował głosowanie, którego nowego Jedi powinno się wprowadzić w serialu. Do wyboru byli trzej Roron Corobb, Voolvif Monn i Foul Moudama, wygrał Monn. Dwaj pozostali pojawili się w trzeciej serii.

Trzeci sezon to zdecydowana zmiana konceptu serialu. Skoro już robimy wprowadzenie do Epizodu III, dlaczego nie zrobić tego na całego? Tyle, że nie da się tak zrobić w 20 trzyminutowych odcinkach. Zdecydowano się więc na pięć trwających od 12 do 15 minut, ale skoncentrowanych już nie tylko na samej akcji, ale również i fabule.

Było to swoiste wprowadzenie do „Zemsty Sithów”. Zresztą niejedno. Tym razem Lucasfilm dość dobrze skoordynował ten projekt, także książkowo i komiksowo. Na szczególną uwagę zasługuje tu powieść Labirynt zła Jamesa Luceno, która dzieje się w trakcie serialu i niektóre wydarzenia się pokrywają, czasem niestety też różnią. Widać to w szczególności w polskim tłumaczeniu, które niestety nie bazuje na finalnej wersji powieści. Amber chcąc wydać ją przed premierą dał do tłumaczenia wersję roboczą przed ostateczną redakcją. Ostatecznych poprawek w tekście oryginalnym już nie uwzględniono w tłumaczeniu. Choć tu warto przypomnieć, iż Amber nie jest jedynym wydawnictwem (na świecie), które dopuściło się takiego zaniedbania.

Premiera „Wojen klonów” także była naprawdę nowoczesna. Bo oprócz emisji w telewizji, fani na całym świecie mogli oglądać odcinki online, pod warunkiem, że mieli wykupione członkostwo Hyperspace (czyli fanklubie oficjalnej i przy okazji bardzo prymitywnej i raczkującej wówczas pseudo-platformy streamingowej).



Pierwszy sezon wyświetlano pod koniec 2003 roku, drugi wiosną 2004, trzeci zaś w marcu 2005.

Warto dodać, że serial z jednej strony czerpał z tego, co stworzyła Nelvana, z drugiej w pewien graficzny sposób zainspirował kolejną iterację „Wojen klonów” za którą odpowiadał tym razem Dave Filoni. Tam też przetrwała Asajj Ventress jedna z nowych bohaterek, wprowadzona w tym serialu.

„Wojny klonów” zostały wydane na DVD – o czym wspominaliśmy wyżej. Niestety nie w Polsce. Obie części były sprzedawane jako osobne płyty. Przez pewien czas serial był tez do obejrzenia na oficjalnej, ale zniknął w czeluściach dziejów. Kto wie, może wróci z resztą przy okazji platformy streamingowej?

Spis odcinków znajdziecie tutaj. Był też adaptowany w formie fotokomiksu, a także fanowskich adaptacji.

Więcej atrakcji tygodnia animacji znajdziecie tutaj.
TAGI: Cartoon Network (166) Clone Wars (241) Dave Filoni (664) DVD (545) Epizod II: Atak klonów (916) Epizod III: Zemsta Sithów (982) Genndy Tartakovsky (59) Hasbro (639) Lucasfilm (821) The Clone Wars (1408) Tydzień animacji (16)

KOMENTARZE (15)

  • Rif_2018-09-28 20:06:47

    Miło czytać, że po latach wszyscy tak dobrze go wspominają. Serial był kozacki, a przede wszystkim dla dojrzałego odbiorcy, podobnie jak Samuraj Jack.

  • Lord Budziol2018-09-28 10:28:52

    "3 minuty epiki" to chyba najtrafniejsze określenie tego serialu. Jest to z całą pewnością jedna z najgenialniejszych rzeczy jaka spotkała SW. Kilkusekundowa scena pożegnania Anakina i Padme zrobiła więcej niż kilkanaście minut wątku romantycznego w AOTC;p Symboliką ten serial stoi i problem z nim mogą mieć tylko ci którzy traktują wszystko w nim dosłownie...

  • Zablokowany2018-09-28 00:35:34

    @Finster Vater
    Zgrywus nie był aż takim "megahiperprzekoksem"-w końcu pokonał tylko kilku wygłodniałych i mocno przemęczonych jeedai. Mace Windu rozwalił w odcinku o prasowalnicy calą armię B2 z kilkoma B1-dynkami gołymi rękami i nikt i tym nie pamięta :P

  • SW-Yogurt2018-09-27 22:53:36

    Prasowanie pustyni zostało wyjaśnione: Odcinek zaczyna się od chłopaczka i na nim się kończy. Cały "wśrodek" jest z jego punktu widzenia. Jak widział i zrozumiał, tak opowiedział. O! ~:)

  • Finster Vater2018-09-27 22:18:16

    @DN - jak dla mnie to CW i TCW są kanoniczne i się ładnie uzupełniają - przy czym arc na Coruscant z CW jest PO całym planowanym TCW, a wszystko inne dzieje się wcześniej. Proste, po co komplikować.

    I, jak lubię CW to też jest tutaj parę rzeczy przesadzonych, jak towarzysz kopijnik pancerny Durge, prasowanie pustyni czy megahiperprzekoks Zgrywus (nb., kto zwrócił uwagę na te prześliczne rzeźby Zgrywusa w różnych stadiach robotyzacji w TCW - no właśnie...). Z drugiej strony jest tutaj mój ulubiony pojedynek z calych chyba SW - ShaakTi <3 vs. Zgrywus i supelek do pociągu.

    Ogólnie 10/10

  • SW-Yogurt2018-09-27 21:56:15

    Coś cudownego, praktycznie pod każdym względem. ~:) <3

  • darth_numbers2018-09-27 21:54:00

    Acha, i jeszcze jedno. Mimo że mnie sprawy ciągłości i kanoniczności nie interesują, zawsze uważałem to za bardzo dziwne, że CW Tartakowskiego "zdekanonizowali". Przecież to się bezpośrednio łączyło zarówno z AOTC, jak i ROTS. Teraz wydarzenia otwierające EIII są tak jakby zawieszone w próżni. TCW ogólnie ma się nijak do obu filmów.
    Z tym serialami to jednak najbezpieczniej byłoby, gdyby nie były integralną częścią SW. Ot, taki wszechświat alternatywny, zabawa formą i dodatkowe materiały. Próby utrzymania ciągłości są moim zdaniem bardzo kosztowną drogą donikąd. Filmy - tak, niech budują ten świat, reszta to fanfiki i dodatek. Tak powinno być moim zdaniem.

    No i wiadomo, czekam na Blu-Ray CW!

  • darth_numbers2018-09-27 21:46:00

    To było NAPRAWDĘ coś. Styl Tartakowskiego, po prostu świetna rzecz. No i niepowtarzalna, bo do tej pory już nic lepszego w świecie telewizyjnych starwarsów nie było. Ten serialik, obok AOTC, jest dla mnie najjaśniejszym punktem Ery Prequeli.

  • Luke S2018-09-27 21:07:39

    Kapitalna animacja, świetne wypełnienie między epizodami i jedyne prawilne Wojny Klonów. To powinien być kanon, dostępny masowo wraz z sagą na DVD i BR.

  • Nestor2018-09-27 19:42:49

    Hehehe, "Lucasfilm zaś szukał sposobu by lepiej promować „Zemstę Sithów”" i zasponsorował Nastionowi nowe skórki. :D

  • ShaakTi11382018-09-27 19:24:56

    Chcę to w steelbooku 4K Nie obrażę się na materiały dodatkowe. [2]

  • rebelyell2018-09-27 18:09:25

    To było coś!

  • HAL 90002018-09-27 17:55:16

    To czekamy, kapsuła hibernacyjna może być potrzebna - ktoś ma?

  • Finster Vater2018-09-27 17:50:34

    Chcę to w steelbooku 4K Nie obrażę się na materiały dodatkowe

  • HAL 90002018-09-27 17:24:19

    CW 10/10 💗

    Czekamy na Blu-ray :(

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..